4663
Szczegóły |
Tytuł |
4663 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4663 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4663 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4663 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Margery Allingham
Jak najwi�cej grob�w
Wszystkie postacie w tej ksi��ce s� wiernymi
portretami os�b �yj�cych, �. kt�rych ka�da wy-
razi�a sw�j zachwyt nie tylko z racji dok�adno�ci
charakterystyki, ale i jej przychylno�ci Dlatego
te� jakiekolwiek podobie�stwo do osoby nie'
uprzedzonej jest ca�kowicie przypadkowe.
Pos�uchajcie, co �piewam, a zapewniam was,
�e b�dziecie parskali �miechem raz po raz.
Chocia� pie�ni� sw� trafi� chc� do waszych serc.
� Dla wielu wszak uciech� jest gwa-a-u-u-towna
�mier�!
Jak najwi�cej pogrzeb�w! Groszem sypi� wdowy,
Wi�c kwitnie nam miejscowy zak�ad pogrzebowy.
I grob�w jak najwi�cej! Zn�w rob�tka przy tym
Dla pana kamieniarza. Na gr�b k�ad� pan p�yty,
By zmar�y nie zmarz� zim�!
Piosenka z musie-hallu
�piewana przez �.p. T. E. Dunville'a, ok. r. 1890
l. Popo�udnie detektywa
� Tutaj, za t� arkad�, znalaz�em kiedy� trupa � po-
wiedzia� Stanislaus Oates, zatrzymuj�c si� przed wystaw�
sklepu. � Nie zapomn� tego do ko�ca �ycia. Kiedy si� po-
chyli�em, nieboszczyk nagle wyci�gn�� r�ce i zacisn�� zim-
ne palce na mojej szyi. Na szcz�cie nie mia� ju� si�.
Dogorywa�. Skona� w momencie, gdy oderwa�em go od
siebie. Musz� jednak przyzna�, �e si� nielicho spoci�em.
Wtedy jeszcze by�em w stopniu sier�anta.
Odsun�� si� od wystawy i ruszy� zat�oczonym chodni-
kiem. Jego czarniawy p�aszcz nieprzemakalny, z wyszarza-
�ymi 'plamami, powiewa� za nim jak profesorska toga.
Osiemna�cie miesi�cy pracy na stanowisku kierownika
-wydzia�u w Scotland Yardzie nie wp�yn�o w najmniej-
szym stopniu na jego wygl�d zewn�trzny. Ten zgarbiony,
starszy cz�owiek, o nieoczekiwanie t�gim brzuchu, nadal
tak samo kiepsko si� ubiera�, a jego szarawa, ze spiczastym
nosem twarz by�a jak zawsze smutna i zamy�lona w cieniu
ronda czarnego, mi�kkiego kapelusza.
� Lubi� t�dy chodzi� � ci�gn�� z pewnym wzrusze-
niem. �� W mojej �wczesnej karierze detektywistycznej
by�o to wielkie wydarzenie; pami�tam je wyra�nie, chocia�
. min�o ju� trzydzie�ci lat.
� I nadal przesypuje pan pachn�ce p�atki wspom-
nie� � odezwa� si� uprzejmie jego towarzysz. � Czyje
to by�o cia�o? W�a�ciciela sklepu?
� Nie. Jakiego� g�upca pr�buj�cego w�ama� si� do
. sklepu. Spad� przez �wietlik na dachu i skr�ci� sobie kark.
Ale to by�o tak dawno, �e nie warto o tym m�wi�. Prawda,
jakie mi�e popo�udnie, Campion?
, M�czyzna id�cy obok niego nie odpowiedzia�. Omal nie
zderzy� si� z przechodniem, kt�ry wpad� na niego zapa-
trzony w Oatesa.
� Wi�kszo�� poch�oni�tych zakupami, przechodni�w nie
zwraca�a uwagi na starego detektywa, ale byli i tacy, kt�-
rym jego spacer przypomina� uroczyste p�yni�cie wielkiej
-ryby � przed kt�r� wol� umyka� do�wiadczone ma�e
p�otki.
.Alberta Campiona r�wnie� obrzucano zaciekawionymi
.spojrzeniami, ale jego teren dzia�ania by� mniejszy i znacz-
nie bardziej ekskluzywny. Ten wysoki m�czyzna, licz�cy
sobie, czterdzie�ci par� lat, niezwykle szczup�y, o w�osach
ongi� bardzo jasnych, teraz prawie bia�ych, by� na tyle
dobrze ubrany, by nie zwraca� na siebie uwagi, a za oku-
larami w bardzo grubej rogowej oprawie jego twarz za-
chowa�a t� dziwn� anonimowo��, zalet� tak cenion� za
jego m�odzie�czych lat. Zawsze elegancki, pojawia� si�
bezszelestnie jak cie� i by� � co kiedy� stwierdzi� z zaz-
dro�ci� pewien znany kryminolog � cz�owiekiem, kt�ry na
pierwszy rzut oka nie m�g� nikogo przerazi�.
Nieoczekiwane zaproszenie swego by�ego szefa na lunch
przyj�� z du�� rezerw�, a potem, kiedy us�ysza�' r�wnie
nieoczekiwan� propozycj� przechadzki po parku, postano-
wi� w duchu nie da� si� w nic wci�gn��. ^
Ma�om�wny Oates, kt�ry zwykle chodzi� szybko, teraz
wyra�nie marudzi�. Nagle oczy mu zab�ys�y. Campion id�c
w �lad za jego wzrokiem zobaczy� znajduj�cy si� o dwa
sklepy dalej, u jubilera, zegar. By�o w�a�nie pi�� minut
po trzeciej. Oates westchn�� z satysfakcj�.
12
� Popatrzmy na kwiaty � powiedzia� i ruszy� przez
jezdni� w kierunku parku. Najwidoczniej zmierza� do
okre�lonego celu. By�o nim kilka mielonych krzese�, usta-
wionych w cieniu wielkiego buka. Skierowa� si� do nich
i usiad� odrzucaj�c po�y p�aszcza jak fa�dy sp�dnicy.
Jedyn� �yw� istot� w zasi�gu ich wzroku by�a kobieta,
kt�ra siedzia�a na �awce stoj�cej na brzegu �wirowanej
alejki. S�o�ce pe�nym blaskiem pada�o na jej pochylone
plecy i na kwadrat z�o�onej gazety, w lekturze kt�rej by�a
zatopiona. '
Widzieli j� wyra�nie. By�a zgarbiona, niepozorna i dzi-
wacznie ubrana. Siedzia�a za�o�ywszy nog� na nog� i nad
pofa�dowanymi w -harmonijk� po�czochami' wida� by�o
r�bki kilku sp�dnic r�nej d�ugo�ci. Z daleka jej pantofle
wygl�da�y jak wypchane traw�. Sztywne �d�b�a stercza�y
z dziur, w��czaj�c w to dziur� na du�ym palcu. Cho�
w s�o�cu by�o ciep�o, na plecy mia�a narzucone co�, co
kiedy� mog�o by� futrem. Twarz mia�a schowan�, ale
Campion zdo�a� dostrzec nieporz�dne kosmyki w�os�w ster-
. cz�ce spod ��tawych fa�d staromodnego woalu, jaki ongi�
noszono podczas przeja�d�ek autoJnobilem. Poniewa� za-.
s�ona ta zwisa�a z kwadratowego kawa�ka tektury, umiesz-
czonej p�asko na g�owie, efekt by� niezwyk�y, wr�cz pate-
tyczny. Podobne wra�enie sprawiaj� czasem ma�e dziew-
czynki, kiedy si� przebieraj� w fantazyjne stroje.
Druga kobieta pojawi�a si� na �cie�ce nagle, jak zwykle
! ukazuj� si� postacie w ostrym s�o�cu. Campion leniwie
doszed� do wniosku, �e natura cz�sto powiela rysy wybit-
nych artyst�w, gdy� przed sob� mia� wierny wizerunek
Helen Hopkinson. Doskonale pi�kna � mia�a ma�e stopy,
wydatny biust, oryginalny bia�y kapelusz z kwiatami, ale
przede wszystkim wzrok przyci�ga�a jej �wietna figura.
13
Zda� sobie spraw�, �e id�cy obok niego szef zesztywnia�
w momencie, gdy niezwyk�e zjawisko zatrzyma�o. si�.
P�aszcz, kt�ry jaki� krawiec-artysta tak uformowa�, �eby
postaci nada� kszta�t staro�ytnej amfory, jakby znierucho-
mia� w powietrzu. Rondo bia�ego kapelusza porusza�o si�
delikatnie. Nieznajoma drobnymi krokami podesz�a do sta-
ruszki na �awce. Szybki ruch r�kawiczki � i pi�kna ko-
bieta znowu by�a na �cie�ce, id�c z tym samym roztargnie-
niem co poprzednio.
� Hm � mrukn�� cicho Oates, kiedy ich min�a, z twa-
rz� r�ow� i niewinn�. � Widzia�e�, Campion?
� Tak. Co ona jej da�a?
� Sze�� pens�w, mo�e dziewi��, a mo�e szylinga.
Campion spojrza� na przyjaciela, kt�ry z natury nie lubi�
�artowa�.
� Ot, tak, po prostu z lito�ci?
� Wy��cznie.
� Rozumiem � powiedzia� Campion ze zdawkow�
uprzejmo�ci�. � O ile mi wiadomo, to si� raczej rzadko
zdarza � doda� �agodnie.
� Robi to prawie codziennie, gdzie� o tej porze � wy-
ja�ni� og�lnikowo Oates. � Chcia�em to zobaczy� na w�as-
ne oczy. Ach, a wi�c i pan tu jest, panie nad...
Ci�kie kroki na trawie za nimi zbli�y�y si� i nadinspek-
tor Yeo, uosobienie wszelkich policyjnych cn�t, wyszed�
zza drzewa, �eby si� przywita�.
Campiona szczerze ucieszy� jego widok. Obaj byli sta-
rymi przyjaci�mi i darzyli si� sympati�, jak to cz�sto by-
wa z lud�mi o kra�cowo r�nych temperamentach.
Jasne oczy Campiona zasnu�a mg�a zamy�lenia. Jednej
rzeczy by� teraz pewien. Je�eli nawet Oates wbi� sobie do
siwej g�owy sp�atanie mu jakiego� niewczesnego �artu,
Yeo nie by� cz�owiekiem, kt�ry marnowa�by na to popo-
�udnie.
� Tak wi�c �- stwierdzi� Yeo z zadowoleniem � wi-
dzia� pan sam.
� Tak. � Oates wyra�nie nad czym� si� zastanawia�. �
Ludzka chciwo�� to �mieszna rzecz. O ile ta gazeta jest
�wie�a, musi w niej by� o ekshumacji. Ale o.na jej nie
czyta, chyba �e uczy si� na pami��. Od kiedy tu jestem, nie
przewr�ci�a strony.
Campion na chwil� uni�s� g�ow�, ale zaraz j� spu�ci� po-
ch�oni�ty wierceniem dziury kijkiem w piasku.
� Sprawa Palinode'�w? . -
Yeo bystrym spojrzeniem'br�zowych oczu obrzuci� swe-
go zwierzchnika.
� Stara� si� go pan zainteresowa� tym, jak widz� �
powiedzia� z nagan� w g�osie. � Tak, panie Campion, tu
oto siedzi panna Jessica Palinode we w�asnej osobie, naj-
m�odsza z trzech si�str. Codziennie po po�udniu, niezale�-
nie od pogody, siaduje na tym w�a�nie miejscu._Wystarczy
na ni� spojrze�, �eby stwierdzi�, �e ciekawy z niej okaz.
� A kim jest ta druga kobieta? � Campion ci�gle je-
szcze poch�oni�ty by� kre�leniem hieroglif�w na piasku.
� To Dawn Bonnington z Carchester Terrace � wtr�ci�
si� Oates. � Ona dobrze wie, �e ,,nie, wolno wspiera� �e-
brak�w", ale kiedy widzi �t� biedn� kobiet�/w takim opu-
szczeniu", wprost nie mo�e si� oprze�, ��eby czego� dla
niej nie zrobi�". Jest to oczywi�cie forma zabobonu; nie-
kt�rzy ludzie stukaj� w niemalowane drewno.
� Och, ja panu to lepiej wyja�ni� � mrukn�� Yeo. �
Pani B., gdy jest �adna pogoda, przychodzi tu zawsze ze
swoim psem, -a widz�c siaduj�c� tu stale Jessik� dosz�a do
wniosku, zreszt� nie pozbawionego podstaw, �e ta stara
kobieta jest n�dzark�. Wobec tego nabra�a nawyku ofia-
rowania jej za ka�dym razem jakiego� datku i nigdy nie
spotka�a si� z odmow�. Jeden z naszych ludzi zaobserwo-
wa�, �e to zdarza si� regularnie, i postanowi� ostrzec sta-
ruszk�, �e nie wolno �ebra�. Ale kiedy, si� do niej zbli�y�,
zobaczy�, czym jest zaj�ta, i to � jak wyzna� potem szcze-
rze � zupe�nie go zbi�o z tropu.
. � A c� takiego ona robi�a?
� � Rozwi�zywa�a �aci�sk� krzy��wk�. :� Nadinspektor
m�wi� z najwi�kszym spokojem. � W pewnym snobistycz-
nym tygodniku, wraz z innymi w j�zyku angielskim, uka-
zuj� si� dwie: jedna dla doros�ych, jedna dla dzieci. Ten
policjant, kt�ry sam jest intelektualist�, niech go kule-bi-
j�, pr�buje rozwi�zywa� t� dla dzieci i z daleka pozna�
pismo. Kiedy spostrzeg�, z jak� szybko�ci� wpisywa�a
has�a, tak si� tym zdumia�, �e nie podszed� do niej.
� Ale nast�pnego'dnia, kiedy .czyta�a tylko ksi��-
k� � wtr�ci� si� Oates, jakby z rado�ci� � zrobi�, co do
niego nale�a�o, a panna Palinode paln�a mu kazanie na
temat etyki i prawdziwej grzeczno�ci, potem za� wr�czy�a
p� korony. � . .
� Do p�koron�wki si� nie przyzna�� Yeo m�wi� po-
w�ci�gliwie, ale by� wyra�nie rozbawiony. � W ka�dym
razie na tyle mia� rozs�dku, �eby dowiedzie� si�, jak si�
nazywa i gdzie mieszka, i porozmawia� te� bardzo grzecz-
nie z pani� Bonnington. Nie uwierzy�a mu �taki to ju�
typ kobiety � i nadal stara si� spe�nia� ten dobry, jej zda-
niem, uczynek, kiedy my�li, �e nikt nie widzi. Ciekawa
rzecz, on przysi�ga, �e panna Palinode ch�tnie przyjmuje
te pieni�dze. Powiada, �e ona na nie czeka, a kiedy pani
Bonnington si� nie pojawia, odchodzi rozczarowana. Czy
to pana interesuje, panie Campion?
Zapytany wyprostowa� si� i u�miechn�� na po�y przepra-
szaj�co, na po�y z �alem.
� Szczerze m�wi�c, nie � powiedzia�. � Bardzo mi
przykro.
� To pasjonuj�ca sprawa � powiedzia� Oates nie zwra-
caj�c uwagi na jego s�owa. � Mo�e si� sta� swego rodzaju
klasykiem.'Ta rodzina to ciekawi, niezwykli ludzie. Pan
zapewne wie, kim s�? Nawet ja s�ysza�em w dzieci�stwie
o profesorze Palinode, autorze esej�w, i o jego �onie, poet-
ce. To s� ich dzieci. Zdolni dziwacy. Wszyscy nada� miesz-
kaj� Jako lokatorzy w domu b�d�cym kiedy� ich w�asno�- '
ci�. Nie s� to ludzie �atwi .do nawi�zania kontaktu -�
z punktu widzenia policji. Teraz w�r�d nich znajduje
si� truciciel. Mam wra�enie, �e to powinno pana zaintere-
sowa�.
� Moje zainteresowania si� zmieni�y � mrukn�� prze-
praszaj�co Campion i zmieniaj�c temat spyta�: � A c� si�
dzieje z pa�skim m�odym narybkiem?
Oates nie spojrza� na niego.
� Inspektorem Dzielnicowej Komendy Policji jest
Charlie Luk� � wyja�ni�. � To najm�odszy syn Billa Lu-
k�^. Pami�ta pan z pewno�ci� inspektora Luke'a. On i tu
obecny nadinspektor pracowali razem w wydziale Y. Je�li
m�ody Charlie nie zawiedzie moich nadziei, s�dz�, �e po-
winien sobie poradzi�... je�li b�dzie mia� pomoc. � Spoj-
rza� z nadziej� na m�odszego m�czyzn�. � W ka�dym ra-
zie udzielimy panu wszelkich informacji � ci�gn�� da-
lej.� To ciekawa sprawa. Zamieszana w ni� jest chyba
ca�a ulica i dlatego jest taka zabawna... �
� Bardzo przepraszam, ale wydaje mi si�, �e znam ju�
t� histori� wystarczaj�co dobrze. � M�czyzna w rogo-
wych okularach patrzy� na nich zmieszany. � Kobieta,
w kt�rej domu mieszkaj�, to dawna aktorka rewiowa na-
zwiskiem Renee Roper. Znam j�. Kiedy�, dawno temu, kie-
dy interesowa�em si� gwiazdami baletu, dzi�ki niej sp�dzi-
�em wiele mi�ych chwil. Dzi� rano odwiedzi�a mnie.
� Czy prosi�a, �eby pan wyst�powa� w jej imieni-u?
.� Och nie � odpar�. � Renee nie nale�y do tego typu
kobiet. Po prostu jest wstrz��ni�ta faktem, �e w jej mi�ym,
szacownym domu zdarzy�y si� dwa � czy to ju� dwa,
Oates? � morderstwa. Prosi�a mnie, �ebym przez pewien
czas u niej pomieszka� i wszystko wyja�ni�. Nie chcia�em
si� okaza� wobec niej niewdzi�czny i dlatego wys�ucha�em
ca�ej tej opowie�ci.
� No c�. � Nadinspektor usiad� ci�ko jak nied�wied�
i patrzy� na� powa�nymi, okr�g�ymi oczami. � Nie jestem
cz�owiekiem religijnym � powiedzia� � ale wiecie, pano-
wie, jak bym to okre�li�? Omen. Co za dziwny zbieg
okoliczno�ci, panie Campion. Pan nie mo�e go zignorowa�.
To by�o panu przeznaczone.
Szczup�y m�czyzna wyprostowa� si� i obrzuci� bacz-
nym spojrzeniem niechlujnie ubran� kobiet� na �awce
i barwne kwiaty za jej plecami.
� O, nie. � Powiedzia� ze smutkiem. � Dwie wrony,
wedle dzieci�cej wyliczanki, to jeszcze nie wezwanie, pa-"
nie nadinspektorze. Musz� by� trzy. A teraz ju� czas na
mnie.
2. Trzecia wrona
�Jedna wrona to spotkanie, druga wrona zgadywanie, trzecia
wrona to wezwanie..."
�Szczup�y m�czyzna zatrzyma� si� na szczycie wzniesie-
nia i obejrza� za siebie. W jasnym blasku s�o�ca, u jego
st�p, rozpo�ciera�a si� miniaturowa, jak pod kopu�� szkla-
nego przycisku do papier�w, scena. Na soczystej zieleni
trawy wi�a si� wst��ka alejki. Dalej, nie wi�ksza teraz ni�
kukie�ka, siedzia�a niechlujna posta� w nakryciu g�owy
przypominaj�cym kapelusz- grzyba � mglista i tajemnicza
na ciemnej �awce. '
Campion chwil� si� waha�, a potem wyci�gn�� z kieszeni
niewielk� lunet�. Kiedy przy�o�y� j� do oka, kobieta po-
przez blask -s�oneczny przybli�y�a si� do niego i po raz
pierwszy ujrza� j� dok�adnie. Nadal pochyla�a si� nad ga-
zet�, kt�r�- trzyma�a na kolanach, ale nagle, jakby �wia-
doma tego, �e kto� j� obserwuje, podnios�a g�ow� i spoj-
rza�a prosto w jego kierunku. Znajdowa� si� od niej zbyt
daleko, by mog�a dostrzec, �e na. ni� patrzy. Zaskoczy� go
wyraz jej twarzy.
Pod obstrz�pionym brzegiem tektury, widocznym wy-
ra�nie poprzez woalk�, twarz ta promienia�a rozumem.
Stara kobieta mia�a ciemn� sk�r�, rysy delikatne, oczy
g��boko osadzone, ale najsilniejsze wra�enie wywiera�a in-
teligencja maluj�ca si� na jej obliczu.
Szybko skierowa� lunet� w bok, z poczuciem winy, �e
pope�ni� niedyskrecj�, i zupe�nie przypadkiem sta� si�
'^�wiadkiem drobnego zdarzenia. Z krzak�w znajduj�cych
si� za kobiet� wy�oni�a si� para � ch�opak i dziewczyna.
Najwidoczniej natkn�li si� na ni� zupe�nie nieoczekiwanie
i w momencie, kiedy znale�li si� w zasi�gu lunety Campio-
na, ch�opiec zatrzyma� si� gwa�townie, obj�� dziewczyn�
ramieniem i wycofali si� ukradkiem. Z nich dwojga on
by� starszy, mia� oko�o dziewi�tnastu lat i odznacza�, si�
t� niezgrabn� ko�cisto�ci�, kt�ra zapowiada w przysz�o�ci
du�y wzrost i solidn� budow�. Na rozczochranej jasnej
g�owie nie mia� czapki, a zmartwiona, rumiana twarz �
cho� brzydka � by�a sympatyczna. Campiona uderzy� wy-
raz maluj�cego si� na niej przej�cia.
Dziewczyna by�a nieco m�odsza. Carnpiori odni�s� wra-
�enie, �e jest dziwacznie ubrana. Jej w�osy, niebieskawo-
czarne, kontrastowa�y z jaskrawymi kwiatami. Twarzy nie
by�o wida� wyra�nie, ale dostrzeg� ciemne oczy � a�
okr�g�e z przestrachu.
�ledzi� ich przez lunet�, p�ki nie znikn�li pod .kopu�� ta-
maryszk�w. Przez chwil� sta� zdumiony, pogr��ony w my-
�lach. Uwaga Yeo, �e jego interwencja w sprawie Pali-
node'�w jest mu przeznaczona, zabrzmia�a teraz jak pro-
roctwo.
Powtarzaj�ce si� przez ca�y tydzie� zbiegi okoliczno�ci
ci�gle przypomina�y mu t� spraw�. Widok tych dwojga
by� ostatni� przyn�t�. U�wiadomi� sobie, �e bardzo prag-
nie dowiedzie� si�, kim s� i dlaczego nie chcieli by� zau-
wa�eni przez star�, przypominaj�c� czarownic�, kobiet�
siaduj�c� regularnie na tej samej �awce.
Szybko wyszed� z parku. Nie, tym razem nie mo�e ulec
urokowi dawnej pasji. W przeci�gu najbli�szej godziny
musi zatelefonowa� do Wielkiego Cz�owieka,! przyj��
z wdzi�czno�ci� i pokor� niezwyk�� szans�, jak� dali mu
�jego przyjaciele i krewni. � ''
Przechodzi� w�a�nie przez ulic�, kiedy zauwa�y� staro-
�wieck� limuzyn� z herbem na drzwiczkach.
Wielka dama, wdowa o s�ynnym nazwisku, czeka�a na
niego, opu�ciwszy ma�e boczne okienko.. Podszed� do niej
i sta� przed ni� w s�o�cu, z odkryt� g�ow�.
� Drogi ch�opcze � wysoki g�os mia� w sobie wdzi�k
epoki sprzed pierwszej wojny �wiatowej. � Zauwa�am
ciebie i postanowi�am zatrzyma� si�, �eby ci powiedzie�,
20
jak bardzo si� ciesz�. Wiem, �e to jeszcze tajemnica, ale
wczoraj wieczorem odwiedzi� mnie Dorroway i powiedzia�
mi w zaufaniu. A wi�c wszystko za�atwione. Twoja matka
by�aby bardzo szcz�liwa.
Campion wyda� oczekiwane pomruki zadowolenia, ale
oczy jego by�y ponure, czego ona jako kobieta spostrze-
gawcza nie mog�a nie zauwa�y�.
� B�dziesz bardzo zadowolony, kiedy si� ju� tam zna}-'
dziesz. � Te zdawkowe s�owa przypomnia�y mu k�amst-
wa, jakie aplikowano mu przed pierwszym wyjazdem do
szko�y. � To bardzo cywilizowane miejsce, a klimat dla
dzieci wprost znakomity. A jak Armanda? Oczywi�cie po- .
leci tam z tob�. Czy nadal rysuje te swoje aeroplany? Jak-
�e uzdolnione s� dzisiejsze dziewcz�ta.
. �Campion zawaha� si�. , � .^
� Mam nadziej�, �e pojedzie ze mn� � rzek� wresz-
cie. � Ma do�� odpowiedzialn� prac� i obawiam si�, �e
up�ynie sporo czasu, zanim' wszystko za�atwi.
� Doprawdy? � W oczach starej damy malowa�a si�
przebieg�o�� i dezaprobata. � Nie pozw�l jej zbytnio
zwleka�. Z punktu widzenia towarzyskiego jest rzecz�
bardzo wa�n�, �eby �ona gubernatora by�a z nim razem od
samego pocz�tku. . ' '
Ju� my�la�, �e na tym si� ich rozmowa sko�czy, kiedy
przysz�a jej do g�owy jaka� nowa my�l. i
� Jeszcze jedno, kiedy� sobie my�la�am o tym twoim
niezwyk�ym s�u��cym � powiedzia�a � imieniem Tugg
czy Lugg. O tym, kt�ry ma taki okropny g�os. Nie mo�esz
go ze sob� zabra�. Chyba sam to rozumiesz. Dorroway
zupe�nie o nim zapomnia�, ale ja obieca�am wspomnie� ci
o tym. Ten wierny poczciwiec m�g�by wywo�a� wiele nie-
porozumie� i narobi� k�opotu.
21
I nie b�d� niem�dry � jej niebieskawe wargi starannie
wymawia�y ka�de s�owo. � Przez ca�e �ycie marnowa�e�
swoje uzdolnienia, pomagaj�c nie zas�uguj�cym na to lu-
dziom, kt�rzy mieli jakie� k�opoty z policj�. Teraz naresz-
cie masz sposobno�� obj�� stanowisko, kt�re nawet tw�j
dziadek uwa�a�by za stosowne. Bardzo jestem rada, �e do-
�y�am tej chwili. Do widzenia, i przyjmij moje najserdecz-
niejsze gratulacje. Ale, ale, pami�taj, �eby ubrania uszy�
dzieciom w Londynie. M�wiono mi, �e tam panuje dzi-
waczna moda. Ch�opak m�g�by czu� si� skr�powany. �
Imponuj�cy samoch�d bezszelestnie odjecha�. Campion
szed� dalej powoli, czuj�c si� tak, jak gdyby ni�s� .wielki
ceremonialny miecz. By} ci�gle w tym samym nastroju
przygn�bienia, kiedy wysiad� z taks�wki przed swoim do-
mem na Bottie Street, �lepej uliczce, odchodz�cej od Pic-
cadiiiy w kierunku p�nocnym.
W�skie schody by�y tak dobrze znane i przyjazne jak
stare ubranie, a kiedy przekr�ci� klucz w zamku, ca�e cie-
p�o tego sanktuarium, v/ kt�rym mieszka� od dnia opusz-
czenia Cambridge, wybieg�o mu naprzeciw jak czu�a ko-
chanka. Po raz pierwszy od dwudziestu lat spojrza� uwa�-
nie na sw�j salonik i nagromadzone w nim trofea. Zwi�-
zane z nimi wspomnienia uderzy�y go jak obuchem. Dosy�
tego, nie spojrzy na nie wi�cej!
Na biurku przykucn�� telefon, stoj�cy za nim zegar
wskazywa� za pi�� minut godzin�. Musi wzi�� si� w gar��,
decyduj�cy moment nadszed�. Szybko przeszed� przez
pok�j.
Wzrok jego przyku�a kartka le��ca na bibularzu. Sztylet
O niebieskim ostrzu � wspomnienie jego pierwszej przy-
gody � kt�ry u�ywa� do rozcinania papieru, przygwa�-
d�a� j� do blaj;u. Ten sensacyjny pomys� zirytowa� go, ale
22
natychmiast uwag� jego odwr�ci� niespotykany kr�j
czcionek u�ytych w firmowym nag��wku. Pochyli� g�ow�,
�eby j� przeczyta�.
Uprzejmo�� Wsp�czucie Komfort
zapewni ci
�Ja� Bowels i Syn"
Fachowi przedsi�biorcy pogrzebowi
Rodzinne pogrzeby
12 Apron Streci, Londyn W 3
Czy� jest biedny, czy bogaty
Rozumiemy Twoj� strat�.
Do Pana Magersfonteina Lugga
u Sz. Pana A. Campiona
12a Bottie Street,
Picca.di.llv
Drogi Magersie!
Gdyby �yta Berty, nad kt�rej �mierci� i Ty 2 pewno�ci� r�w-
nie� bolejesz, napisa�aby sama do Ciebie.
W�a�nie podczas obiadu zastanawiali�my si�, czy m�g�by� zwr�-
ci� s?? do Swego Chlebndau-cy (je�li nadal u niego pracujesz i ten
list dotrze do Ciebie), by nam porn�gt w - -j ca�ej hecy z Palino-
de'ami, o kt�re] z pewno�ci� czytates w gazetach.
Ekshumacje, jak to si� u nas w bramy nazywa, nie s� rzecz�
przyjemn� i �le up�ywaj� na interesy, kt�re znacznie si� pogor-
szy�y.
S�dzimy obaj, ze poradziliby�my sob�e, s pomoc�, kt�rej Tw�j
Chlebodawca m�giby nam udzieli� w policji itd., a my sami mogli-
by�my pom�c komu�, byle nie no sil g anatowego mun-
duru, je�li rozumiesz, o co mi chodzi.
Z ca�ym szacunkiem przyprowad� Go do nas na herbat�, to sobie
pogadamy; mo�esz wpa�� ka�dego dnia, gdy� po trzeciej trzydzie�ci
nie mamy wiele do roboty, a mi�dzy nami m�wi�c, b�dziemy mieli
jeszcze mniej, je�eli sprawy nadal tak b�d� wygl�da�, jak obecni?
Wspominam Ci� zawsze bardzo serdecznie i mam nadziej�, �e
wszystkie nieporozumienia zosta�y zapomniane.
Serdecznie Ci oddany
Ja� Bowels
Kiedy podni�s� g�ow� znad tego- interesuj�cego doku-
mentu, us�ysza� jaki� ha�as za plecami, poczu� te� dr�enie
pod�ogi.
� Ciekawy li�cik, co? � Osobowo�� Magersfonteina
Lugga oznacza�a si� jak�� bujno�ci�, przenikaj�c� pok�j
niby zapach najprzedniejszych potraw. By� nie ubrany,
w r�kach trzyma� z�o�on� grub� we�nian� kamizelk�. Na
pierwszy rzut oka wygl�da� jak tylna cz�� s�onia z pan-
tomimy. �Okropny g�os'', o kt�rym napomkn�a tak nie-
dawno wielka dama, by� tylko kwesti� gustu. Brzmia�a
w nim wielka si�a wyrazu i bogactwo tonu, co wielu akto-
r�w stara�oby si� na pr�no na�ladowa�.
� To straszny facet, nic dziwnego, �e jest przedsi�bior-
c� pogrzebowym Ostrzega�em j�, kiedy bra�a �lub z tym
karawaniarzem.
� Podczas wesela? � zapyta� jego chlebodawca z zain-
teresowaniem, ' � . : .
� Wyla� na mnie p� butelki brytyjskiego szampana. -�.
Wygl�da�o na to, �e zdarzenie to wspomina z satysfakcj�.
Campion po�o�y� r�k� na telefonie.
� Kim ona by�a? Twoj� dziewczyn�?
� O rany, nie! To by�a moja siostra. On jest moim
24
szwagrem, n�dzny wykopywacz robak�w. Od trzydziestu
lat nie zamieni�em z nim jednego s�owa, nie pomy�la�em
nawet o nim, a� dopiero dzi� to przysz�o.
Campion z niepokojem spojrza� w oczy towarzyszowi
swoich r�nych eskapad � czego nie by� w stanie, zrobi�
od paru tygodni.
� On s�owo, �karawaniarz" uwa�a� za komplement. �
Okr�g�e jak guziczki oczy patrzy�y spo�r�d fa�d sk�ry wo-
jowniczo.� Taki to ju� gbur z tego Jasa. Zachowa� si�
okropnie, odes�a� mi prezent �lubny dla Betty wraz z kil-
koma zapytaniami, kt�re ani mnie, ani panu by si� nie
spodoba�y.. Napisa�em mu wtedy par� s��w do s�uchu.
A tera/ nagle wyskakuje jak diabe� z pude�ka i przy okazji
powiada, �e od pewnego czasu moja siostra nie �yje,
o czym dobrze wiedzia�em, i prosi o przys�ug�. To zbieg
okoliczno�ci. Czy pozwoli mi pan wyj�� na chwil�, podczas
gdy pan b�dzie telefonowa�?
Campion odwr�ci� si� od biurka.
� Czy co� przede mn� ukrywasz? � spyta� kr�tko.
Miejsca, gdzie Lugg mia� kiedy� brwi, podnios�y si�,
�eby si� spotka� na nagiej kopule czo�a. Z�o�y� swoj�
kamizelk� z niezwyk�� staranno�ci�.
� Niekt�rych uwag nie s�ysz� � powiedzia� z godno�-
ci�. � W�a�nie sk�adam rzeczy. Wszystko w porz�dku.
Napisa�em ju� swoje og�oszenie.
� Swoje co?
� Swoje og�oszenie. �Prawdziwy d�entelmen szuka
ciekawej pracy. Godne zaufania referencje. Po��dani pra-
codawcy utytu�owani." Co� w tym stylu. Nie mog� z pa-
nem jecha�, szefie. Nie chcia�bym sta� si� powodem mi�-
dzynarodowego konfliktu, . . �
Campion usiad�, �eby raz jeszcze przeczyta� list.
25
� Kiedy przyszed�?
� Z ostatni� poczt�, dziesi�� minut temu. Poka�� panu
kopert�, je�li pan ma w�tpliwo�ci.
� Czy Renee Roper mog�a go nam�wi� do tego?
� Trzydzie�ci pi�� lat temu nie wyswata�a mu naszej
Beatt, je�li o to panu chodzi. � W g�osie Lugga brzmia�a
pogarda. � Niech si� pan tak nie denerwuje. To zwyk�y
zbieg okoliczno�ci, drugi, jaki si� panu zdarza w zwi�zku'
z t� hec� z Palinode'ami. W �adnym wypadku niech si�
pan nie przejmuje. Nie ma po temu powod�w. Co pana
obchodzi Ja�?
� To'ta trzecia wrona, je�li ci� to bardzo interesuje �
stwierdzi� Campion i po chwili twarz mu si� rozja�ni�a.
3. Tacy staro�wieccy i zupe�nie niezwykli
Inspektor policji czeka� w pokoju na pi�trze ,,Gospody
Pod P�atnerzem", dyskretnej, staro�wieckiej piwiarni na
jednej z bocznych uliczek swej dzielnicy.
Campion spotka� si� z nim tutaj kilka minut po �smej,
tak jak to ustali� nadinspektor. W g�osie Yeo, z kt�rym
rozmawia� przez telefon, brzmia�a ulga i zadowolenie.
� Od razu wiedzia�em, �e pan w ko�cu ulegnie � po-
wiedzia� z rado�ci�. � Nie�atwo zmieni� swoj� natur�.
Niebiosa nam pana zes�a�y � nie m�wi�c ju� o w�adzy
zwierzchniej � do tej sprawy. Zawiadomi� zaraz Char-
lie'ego Luke'a. Najlepiej, jak si� pan z nim spotka w tej
gospodzie na Edwards Place. Z pewno�ci� polubi pan tego
ch�opca.
I teraz kiedy Campion po drewnianych schodach wszed�
na g�r� i znalaz� si� na wyk�adanym lakierowanymdrew-
26
nem pi�terku tu� nad du�ym, okr�g�ym barem, jego oczy
spocz�y na synu Billa Luke'a. Inspektor by� mocno zbu-
dowanym m�czyzn�. Siedz�c na brzegu sto�u z r�kami
w kieszeniach, z kapeluszem nasuni�tym na oczy, z mu-
skularni rozsadzaj�cymi cywilne ubranie, wygl�dem swym
przypomina� gangstera. Mia� ciemn� cer�, �yw� twarz,
wydatny nos, w�skie, bystre oczy i u�miech �wiadcz�cy
o gwa�townym usposobieniu.
Wsta� natychmiast z wyci�gni�t� r�k�.
� Bardzo mi�o mi pana pozna� � powita� Campiona
ze sztuczn� uprzejmo�ci�.
Ka�dy inspektor jest jedynym i absolutnym w�adc�
swego rejonu a� do momentu, w kt�rym wydarzy si� co�
niezwykle interesuj�cego, bowiem wtedy jego zwierzchnik
w Scotland Yardzie zwykle uwa�a za sw�j obowi�zek wy-
s�a� mu pomoc i cho� inspektor z pewno�ci� lepiej orien-
tuje si� w swoim terenie, musi si� podporz�dkowa�. Cam-
pionowi zrobi�o si� go �al.
� No, chyba nie tak bardzo � powiedzia� rozbraja-
j�co. � Z iloma morderstwami w rodzinie Palinode'�w
mia� pan do tej pory do czynienia?
W w�skich' oczach Luke'a zapali� si� b�ysk i Campion'
u�wiadomi� sobie, ze jego rozm�wca jest m�odszy, ni�
przypuszcza�: trzydzie�ci cztery, najwy�ej trzydzie�ci pi��
lat. Jak na pe�nion� funkcj� wiek zaskakuj�co m�ody.
� Najpierw, czego si� pan napije? � Luk� nacisn��
p�katy dzwonek stoj�cy na stole. � Musimy pozby� si�
Mamy Chubb z zasi�gu s�uchu, a wtedy wszystko panu
dok�adnie opowiem. -
W�a�cicielka obs�ugiwa�a ich sama. By�a to niewysoka
kobieta o bystrych -oczach, energiczna, o uprzejmej, znu-
27
�onej twarzy i siwych w�osach zwini�tych pod siatk�
w wymy�lne sploty.
Skin�a g�ow� Campionowi, nie patrz�c na niego i ode-
sz�a zainkasowawszy nale�no��. � . ,
� A teraz � powiedzia� Charlie Luk� przymkn�wszy
oczy, a w jego g�osie zabrzmia� cie� prowincjonalnego
akcentu. � Nie wiem, co pan s�ysza�, ale pokr�tce opo-
wiem panu to, co ja wiem. Wszystko zacz�o si� od biedne-
go starego doktora Smitha.
Campion nigdy nie s�ysza� o tym w�a�nie lekarzu, ale
nagle znalaz� si� on z nimi w pokoju. Posta� ta nabra�a
kszta�tu jak portret pod dotkni�ciem o��wka.
� Dosy� wysoki, starszy j-egomo�� � no, nie taki zno^
wu� stary, pi��dziesi�t pi��, o�eniony z sekutnic�. Prze-
pracowany. Przewra�liwiony. Codziennie rano wychodzi
z domu zupe�nie zagderany i'idzie do swego gabinetu we
frontowym sklepie z witryn� przypominaj�c� zupe�nie
pralni�. Zgarbiony. Plecy jak u wielb��da. Obwis�e spod-
nie wypchane na siedzeniu. G�owa pochylona do przodu
jak u ��wia, lekko chwiej�ca si�. Zm�czone zaczerwie-
nione oczy. Porz�dny cz�owiek. Dobry Mo�e nie tak lotny
jak inni lekarze (nie ma na to czasu), ale dobry fachowiec,
Stara szko�a, cho� nie ko�czy� znanej uczelni z tradycjami.
S�uga swego powo�ania, o czym zawsze pami�ta. Nagle za-
cz�� dostawa� listy na temat trucizny. To nim wstrz�sn�o.
Charlie Luk� m�wi� urywanymi zdaniami, na og� bez
orzeczenia, chaotycznie, ale w tym m�wieniu bra�o udzia�'
ca�e cia�o. Kiedy opisywa�, jak bardzo zgarbiony jest do-
ktor Smith. jego w�asne plecy si� pochyli�y. Kiedy wspo-
mnia� o wystawie sklepu, odda� jej kszta�t gestem r�k. Je-
go dobitna relacja uwypukla�a fakty
Campion zosta� zmuszony do tego, by dzieli� zaniepoko-
28
jenie doktora. Opowie�� Luke'a toczy�a si� jak lawina.
� Ca�� ohyd� tego przedstawi� p�niej � powie- ,
dzia�. � Na pocz�tek tylko zarys. � Znowu by� sob�,
szybko formu�uj�c s�owa, podkre�laj�c je gestami r�k. �
Zwyk�e wstr�tne anonimy. Maj� w sobie posmak czego�
anormalnego. Nasuwaj� przypuszczenie, �e pisze je kobie-
ta, nie tak niewykszta�cona, jakby to wynika�o z pisowni.
W listach tych oskar�a si� doktora o u�atwienie morder-
stwa. To, �e zamordowana stara kobieta, Ruth Palinode,
zosta�a pochowana i nikt o nic nie pyta�, to wina doktora.
Doktor powoli zaczyna si� orientowa�. Podejrzewa�, �e
pacjenci mog� te� dostawa� takie li-sty. W lu�nych uwa-
gach doszukuje si� ukrytego sensu. Biedaczysko zaczyna
rozmy�la�. Zastanawia� si� nad objawami choroby tej sta-
rej kobiety. Cholernie Jest przera�ony. Opowiada o tym
�onie, kt�ra to wykorzystuje, by _go dr�czy�. Znajduje si�
u progu -za�amania nerwowego, idzie dp kolegi-lekarza,
kt�ry nak�ania go, �eby ,nas zawiadomi�. Ca�a sprawa zo-
staje mi przekazana. . :
Wci�gn�� g��boko powietrze, a potem �yk whisky z wod�
sodow�-
� �Dobry Bo�e, wiesz ch�opcze", powiada do mnie, �to
m�g� by� arszenik. Nigdy nie pomy�la�em o otruciu". �Pa-
nie doktorze", ja na. to, �mo�e to tylko takie gadanie.
W ka�dym razie kto� si� tym bardzo niepokoi. Dowiemy
si�, kto to taki, i ca�� spraw� wyja�nimy". A teraz zajmij-
my si� Apron Stre�t.
� S�ucham uwa�nie � powiedzia� Campion staraj�c si�
ukry� wielkie podniecenie. � Chodzi o dom Palinode'�w?
; � Jeszcze nie. Najpierw trzeba 'zaj�� si� sam� ulic�.
Ulica bardzo wa�na. Raczej w�ska, niewielka. Po obu stro-
nach ma�e sklepiki. Na jednym ko�cu kaplica jakiego�
29
bractwa religijnego, obecnie Teatr Tespisa, z ambicjami,
o nieszkodliwy; na 'drugim ko�cu Portminster Lodge � dom
Palinode'�w. W ostatnich trzydziestu latach dzielnica ta
bardzo podupad�a, a wraz z ni� i Palinode'owie. Teraz
pewna podstarza�a aktorka rewiowa wynajmuje w tym
.domu pokoje. Hipoteka wygas�a, ona odziedziczy�a pewn�
sum�, a �e jej w�asny do'm zosta� zbombardowany, wi�c
si� przenios�a ze swoimi starymi lokatorami na Apron
' Street i wzi�a pod swe skrzyd�a rodzin� Palinode'�w.
� Panna Ropep to*'moja dobra znajoma z dawnych lat.
� Doprawdy? � Jasne szparki oczu rozszerzy�y si� wy-
ra�nie. � A wi�c niech mi pan w takim razie co� powie:
czy ona mog�aby pisa� te listy?
Brwi Campiona unios�y si� nad okularami.
� Trudno mi powiedzie�, na tyl& dobrze je] nie znam �
mrukn��. � S�dz� raczej, �e-nie byiaby zdolna do tego.
� I ja tak my�l�, ja... ja... jestem dla niej pe�en podzi-
wu � w g�osie Luke'a brzmia�a szczero��. � Ale nigdy
nie wiadomo, prawda? � Wyci�gn�� swoj� pot�n� d�o�. �
Tak si� zastanowi�. Samotna kobieta, szcz�liwe �ycie mi-
n�o, nic tylko har�wka, nuda, z pewno�ci� nienawi�� tych
starych pryk�w. Mo�e zwracaj� si� do niej per �moja do-
bra kobieto", a ona .stara si� utrzyma� ten dom na pozio-
mie. � Urwa�. � Niech pan nie my�li, �e oskar�am j�
- -o co� � powiedzia� impulsy wnie. � Ka�dy z nas ma w du-
szy jakie� ciemne zakamarki. I mnie si� wydaje, �e po
prostu okoliczno�ci ujawniaj� je. Wcale nie stawiam za-
rzut�w tej biedaczce, po prostu chcia�bym wiedzie�. Mo�e
mia�a zamiar pozby� si� ca�ej tej budy i nie wiedzia�a, jak
to zrobi�. A mo�e str&ci�a g�ow� dla doktora i chcia�a mu
dokuczy�. Oczywi�cie na to jest troch� za stara.
� Czy kto� inny wchodzi w gr�?
30
� Czy kto� inny m�g� je pisa�? Z pi��set os�b. Ka�dy
z pacjent�w doktora. Nabra� bardzo dziwnych manier, od
kiedy o�eni� si� z tym okropnym babsztylem. A teraz uli-
ca. Nie mog� zajmowa� si� ka�dym domem po kolei, bo
nie sko�czyliby�my do p�nej nocy. Niech pan si� napije.
Ale postaram si� panu odda� jej og�lny charakter. Na ro-
gu, naprzeciwko teatru mamy sklep kolonialny i z towa-
rami �elaznymi, w�a�ciciel pochodzi ze wsi, ale w Londy-
nie mieszka od jakich� pi��dziesi�ciu lat. Prowadzi sw�j
sklep tak, jakby to by�a plac�wka handlowa zagubiona
gdzie� w g�uszy le�nej. Udziela kredytu. Ma stale k�opoty,
ser trzyma za blisko parafiny, i zmieni� si� bardzo od
�mierci �ony. Palinode'�w zna� ca�e �ycie. Ich ojciec po-
m�g� mu, kiedy stawia� pierwsze kroki w Londynie, i gdy-
by nie on, niekt�rzy z nich pod koniec miesi�ca przymie-
raliby g�odem.
Obok sklepu kolonialnego jest sk�ad w�gla. W�a�cicisi
to cz�owiek nowy. Potem gabinet doktora. Dalej sklep wa-
rzywniczy. Bardzo mili ludzie; maj� du�o c�rek o wyma-
lowanych twarzach i brudnych r�kach. Dalej, panie Cam-
pion, aptekarz � zni�y� g�os, ale nawet wtedy jego si�a
by�a tak wielka, �e mog�a wprowadzi� w wibracj� boaze-
ri�. Nag�a cisza, kiedy urwa�, by�a przyjemna dla ucha.
� Aptekarz najwa�niejszy? � zach�ci� go jego s�u-
chacz, kt�ry da� si� porwa� temu widowisku.
� Tata Wilde nawet w filmie by�by ciekawy � wyja�-
ni� Charlie Luk�. � Co za sklep! A jak zaopatrzony! S�y-
sza� pan kiedy o �Syropie Na Kaszel Matki Appleyard Le-
cz�cym. R�wnie� Wn�trzno�ci"? Oczywi�cie nie, ale mog�
si� za�o�y�, �e pa�ski dziadek si� nim kurowa�. I gdyby
pan chcia�, dostanie go pan, w oryginalnym opakowaniu.
Ma dziesi�tki nieporz�dnych ma�ych szufladek, a pachnie
31
tam jak w sypialni starej panny, tak �e od tego zapachu
cz�owiek a� si� zatacza. A w�r�d tego wszystkiego kr�luje
Tata Wilde wygl�daj�cy jak stara ciotka, z malowa-
nymi w�osami, z takim ko�nierzykiem, o tak � uni�s� bro-
d� i wytrzeszczy� oczy � w czarnym krawacie i sztucz-
kowych spodniach. Kiedy stary Joey Bowels z synem
Pantaloonem wykopali pann� Ruth Palinode, a my wszy-
scy czekali�my zmarzni�ci na sir Dobermana, �eby zape�-
ni� te swoje cholerne s�oiki, musz� przyzna�, �e zacz��em
my�le� o Tacie Wilde. Nie powiem,, �e to on co� takiego za-
pisa�, ale m�g�bym si� za�o�y�, �e to pochodzi z jego sk�adu
..aptecznego.
' \ � Kiedy b�dzie wynik analiz?
� Na razie mamy prowizoryczny. Pe�ny wynik otrzy-
mamy nie wcze�niej ni� dzi� wieczorem. Z ca�� pewno�ci�
' przed p�noc�. Je�eli to by�a trucizna podana �wiadomie,
obudzimy przedsi�biorc�w pogrzebowych i natychmiast
wykopiemy brata. Takie otrzyma�em rozkazy. Nie cierpi�
takiej pracy. Mn�stwo kamieni i smrodu. � Potrz�sn��
g�ow� jak mokry pies i wypi� du�y haust whisky.
� Chodzi o starszego brata, je�li dobrze zrozumia�em?
Najstarszego z Palinode'�w?
� Tak. O Edwarda Palinode, lat Sze��dziesi�t siedem
w chwili �mierci, kt�ra nast�pi�a w marcu. Ile min�o cza-
su? Siedem miesi�cy. Ciekawe, w jakim .jest stanie. To
wilgotny stary cmentarz i proces rozk�adu szybko post�-
puje. , -
Campion u�miechn�� si�.
� Zostawi� mnie pan w ciemnym sk�adzie aptecznym.
Gdzie teraz p�jdziemy? Wprost do domu Palinode'�w?
Inspektor milcza� przez chwil� zamy�lony.
� Oczywi�cie mo�na � zgodzi�" si� z nieoczekiwan�
32
pow�ci�gliwo�ci�. � Z drugiej strony ulicy jest tylko ten
stary nudziarz Bowels, wej�cie do zau�ku, gdzie dawniej
by�y stajnie, potem bank -� ma�a filia Clougha i po-
dejrzana knajpa �Pod Lokajem". A teraz, prosz� pa-
na, dochodzimy do samego domu. Znajduje si� na rogu,
po tej samej stronie co sk�ad apteczny. Jest wielki, ma su-
teren�. Zniszczony jak wielkie nieszcz�cie, z jednej stro-
ny znajduje si� niewielkie podw�rko, jakby ogr�dek, wy-
sypane piaskiem i obro�ni�te krzewami laurowymi. A po-
zatem pe�no tam toreb papierowych i kot�w. � Urwa�.
Jego poprzedni entuzjazm znikn��, w�skimi oczami wpa-
trywa� si� ponuro w Campiona. � Wie pan co � powie-
dzia� z nag�� ulg� � wydaje mi si�, �e b�d� m�g� panu
pokaza� teraz kapitana.
Wsta� cicho i z t� ostro�n� �agodno�ci�, charakterystycz-
n� dla ludzi bardzo silnych, zdj�� wielki, oprawiony w ra-
my plakat, reklamuj�cy irlandzk� whisky, kt�ry wisia�
po�rodku �ciany. Za nim znajdowa�o si� oszklone okien-
ko, przez kt�re czujny w�a�ciciel m�g� z g�ry obserwowa�
og�ln� sal�. �cianki, oddzielaj�ce poszczeg�lne cz�ci ba-
ru, rozchodzi�y si� od g��wnego kontuaru jak szprychy
ko�a, a w ka�dej z tych cz�ci t�oczyli si� ludzie. Obaj
m�czy�ni pochyliwszy .si� do przodu spojrzeli w d�.
� Widz� go � szept Charlie'ego Luke'a przypomina�
daleki pomruk artylerii. � Jest w barze. � Wysoki, star--
szy jegomo��, o tam, w k�cie. W zielonym kapeluszu.
� To ten, co rozmawia z Price-Williamsem z ,,Sygna-
�u"? � Campion dostrzeg� pi�knie modelowan� g�ow� naj-
bardziej przebieg�ego spo�r�d londy�skich reporter�w kry-
minalnych.
� Price nic nie wie. Jest znudzony. Niech pan spojrzy,
jak on si� drapie � powiedzia� cicho detektyw. By� to
3 � Jak najwi�ce] grob�w
33
g�os w�dkarza: do�wiadczonego, cierpliwego, poch�oni�te-
go swoj� pasj�. . ,., ,,^ �,:;.., �� :'-
Kapitan mia�, postaw� wyra�nie -.wojsko.w�. Zbli�a� si�
do sze��dziesi�tki i zachowuj�c smuk�� sylwetk� wkracza�
�agodnie w staro��. W�osy i cienkie w�sy mia� tak kr�t-
ko przyci�te, �e ich kolor by� bli�ej nieokre�lony � ani
jasny, ani siwy. Campion nie s�ysza� jego g�osu, ale przy-
puszczaj:, �e cho� przyjemny w tonacji, jest zapewne lek-
cewa��cy. Domy�la� si� r�wnie�,-�e z wierzchu jego d�o-
nie pokryt'- s� brunatnymi plamami, jak sk�ra �aby, i �e
prawdopodobnie nosi dyskretny sygnet i ma zawsze przy
sobie wizyt�wki.
Zdumia�o go, �e siostr� takiego cz�owieka mog�a by�
osoba, kt�ra kawa�ek tektury i woal samochodowy uwa-
�a�a za nakrycie g�owy, i powiedzia� to g�o�no. Luk� prze-
prosi� go spiesznie
� Och, prosz� mi wybaczy�. Powinienem by� panu od
razu wyja�ni�. To nie jest �aden z Palinode'-pw. On tylko
mieszka w tym domu. Renee zabia�a go ze sob�. By� jej
ulubionym lokatorem i ma teraz jeden z lepszych pokoi.
Nazywa si� Alastair Seton, s�u�y� jako zawodowy oficer
w armii, z kt�rej musia� si� wycofa� z powodu s�abego
zdrowia. Serce, chyba. Ma jakie� cztery funty czterna�cie
szyling�w renty tygodniowo. Ale jest d�entelmenem
w ka�dym calu i robi wszystko, �eby si� utrzyma� na po-
ziomie, biedaczysko. Swoje wizyty w pubie utrzymuje
w najwi�kszej tajemnica.
� O Bo�e � powiedzia� Campion � to pewno tutaj
przychodzi, kiedy od niechcenia m�wi, �e ma bardzo wa�-
ne spotkanie na mie�cie. . '
� Nie inaczej. � Luk� przytakn�� g�ow�. � A spotyka
si� ze szklank� piwa. � Wbrew samemu sobie cieszy si�
% �
z tego oszustwa. Z jednej strony uwa�a za Ujm� to, �e mu-
si bywa� w tak odra�aj�cym lokalu, ale z drugiej strony
bardzo go,to podnieca.
Przez chwil� obaj milczeli. Wzrok Campiona w�drowa�
po t�umie. Wreszcie zdj�� okulary i rzek� nie odwracaj�c
si�:
� Dlaczego Jian nie chce m�wi� o Palinode'ach, inspe-
ktorze? . ,
CharUe Luk� nape�ni� Sobie znowu szklaneczk� i spoj-
rza� ponad ni�, a we wzroku jego malowa�a si� nieocze-
kiwana szczero��.
� Bo nie mog� � odpar�.
� Dlaczego?
� Nie rozumiem ich. � Z�o�y� to o�wiadczenie tonem
prymusa przyznaj�cego si� do swej niewiedzy.
� Co pan chce przez to powiedzie�?
� W�a�nie to. Nie rozumiem, co m�wi�.� Usiad� zno-
wu na stole i bezradnie roz�o�y� muskularne r�ce. � Gdy-
by tylko chodzi�o o obcy j�zyk, wzi��bym sobie t�uma-
cza � ale chodzi o co� innego. Nie o to, �e nie chc� m�-
wi�. Gadaj� ca�ymi godzinami, bardzo nawet lubi�' m�-
wi�-. A kiedy wychodz� od nich, w g�owie mi huczy, tak
samo jak wtedy, kiedy czytam raport, jaki mam przes�a�
stenografowi, �eby sprawdzi�, .czy wszystkie s�owa s� czy-
telne. On te� nie rozumie. '
Nast�pi�o znowu milczenie. �
� Czy�by s�owa by�y takie... d�ugie? � zaryzykowa�
Campion niepewnie.
� Nie, wcale nie. � Luk� nie by� ura�ony, robi� tylko
wra�enie smutnego. � Jest ich pi�cioro � powiedzia�
wreszcie. � Dwoje martwych, troje �ywych: Lawrence Pa-
linode, panna Evadne Pa�inode i najm�odsza Jessica Pali-
35
node. To ta, kt�ra dostaje ja�mu�n� w parku. �adne z nich
nie ma pieni�dzy i Bogu jednemu wiadomo, po co mia�by
ich kto� zabija�. Nie s� przy tym tak zwariowani, jak to
niekt�rzy s�dz�. Ja ju� pope�ni�em ten b��d, prosz� pana.
Trudno, sam powinien ich pan zobaczy�. Kiedy si� pan
tam wprowadzi?
� Pomy�la�em sobie, �e najlepiej b�dzie od razu; mam
ze sob� walizk�.
� To dobra dla mnie wiadomo�� � mrukn�� inspektor
z ca�� powag�. � Wej�cia pilnuje nasz cz�owiek, kt�ry pa-
na zna z widzenia. Nazywa si� Corkerdale. Bardzo mi
przykro, �e nie mog� panu czego� wi�cej powiedzie� o tych
ludziach, ale oni s� tacy staro�wieccy i zupe�nie niezwykli.
Niezbyt mi si� to okre�lenie podoba, ale najlepiej ich cha-
rakteryzuje. � Pochyli� si� nad szlank� i poklepa� si� po
brzuchu. � Doszed�em do takiego stanu, �e gdy o nich
my�l�, robi mi si� s�abo. Jak tylko dostan� raport pracow-
ni analitycznej, zaraz zawiadomi� pana.
Camp�on wychyli� do ko�ca swoj� szklaneczk� i wzi�� do
r�ki walizk�. Nagle przysz�a mu do g�owy my�l.
� Ale, ale, kim jest t-ika m�oda, ciemnow�osa dziew-
czyna? Prawie n,ie widzia�em jej twarzy.
� To K�ytia White � wyja�ni� Luk� spokojnie. �
Siostrzenica. Kiedy� by�o sze�cioro Palinode'�w. Jedna
siostra uciek�a i wysz�a za m�� za lekarza, i wyjecha�a
wraz z nim do Hong-Kongu. Podczas podr�y statek za-
ton�� i oboje omal si� nie utopili, a dziecko urodzi�o si�,
kiedy matka jeszcze by�a mokra od wody morskiej. St�d
to imi�. Niech mnie pan o wi�cej nie pyta. Tak mi powie-
dziano: ,,St�d to imi�".
� Rozumiem. Czy ona r�wnie� mieszka z Renee?
� Tak. Rodzice wys�ali j� do kraju, co o tyle .by�o
36
szcz�liwym zbiegiem okoliczno�ci, �e p�niej oboje zgin�li.
By�a wtedy ma�� dziewczynk�. Teraz ma osiemna�cie i p�
lat. Pracuje jako pomoc biurowa w �Tygodniku Literac-
kim". Przylepia znaczki pocztowe i rozsy�a egzemplarze
okazowe. Jak' tylko nauczy si� pisa� na maszynie, dosta-
nie awans.
� A kim jest ten ch�opiec? : -
� Z motorem? � S�owa zosta�y wypowiedziane z tak�
gwa�towno�ci�, �e Campion a� drgn��.
� Motoru nie widzia�em. Byli wtedy w parku.
Koniec zdania �cich�. M�odzie�cza twarz Charlie'ego
Luke'a pociemnia�a o kilka ton�w, a jego tr�jk�tne brwi
zmarszczy�y si� nad jasnymi .oczami.,
� �wietna para: szczeniak i zagubiony kociak � po-
wiedzia� ze z�o�ci�, a potem podni�s� wzrok i roze�mia� si�
nagle z rozbrajaj�cym wdzi�kiem, i doda�: � Taki ma�y,
kochany kociak. Jeszcze nawet oczu nie otworzy�.
4. Musisz by� ostro�ny
Car�pion podszed� cicho do podestu schod�w, sk�d przez
zakratowane okienko m�g� zajrze� do serca Portminster
Lodge.
Ujrza� Renee wygl�daj�c� tak samo, jak wtedy, przed
dziesi�ciu laty, kiedy j�. pozna�. Siedzia�a przy stole, pro-
filem do niego, rozmawiaj�c z kim�, kogo nie widzia�.
Wiek panny Roper nadal mo�na by�o okre�la� jako ,,oko�o
sze��dziesi�tki", chocia� wedle wszelkiego prawdopodo-
bie�stwa liczy�a o jakie� osiem, dziesi�� lat wi�cej. Ta nie-
wielka kobietka nada] �wietnie si� trzyma�a, jak za cza-
s�w, kiedy zdziera�a obcasy na prowincjonalnej scenie,
37
a w�osy wci��,mia�a pi�kne, cho� mo�e ju� nie tak br�-
zowe. ,., , �
By�a ubrana "wizytowo � w kolorow�,' wyszukan� jed-
wabn� bluzk� i w eleganck� czarn� sp�dnic�, nie za kr�t-
k�. Dopiero wtedy us�ysza�a Campiona, kiedy by� ju�
w po�owie korytarza, toruj�c sobie drog� w�r�d rz�d�w
butelek do mleka. Rzuci� spojrzenie na jej twarz �
ostro zako�czony nos i zbyt szeroko rozstawione oczy,
zwr�cone w kierunku okna � zanim spiesznie wsta�a, �e-
by uchyli� ostro�nie drzwi.
� Kto tam? � S�owa zabrzmia�y melodyjnie, jak przy-
grywka do piosenki. � Ach, to ty, m�j kochany. � Zno-
wu by�a naturalna,, ale ci�gle troch� pozowa�a, jak gdyby
znajdowa�a si� na scenie. � Wejd�, prosz�. Jak to mi�o
z twojej strony, doceniam w pe�ni twoje po�wi�cenie i ni-
"gdy ci tego nie zapomn�. Jak si� czuje matka? Dobrze?
� Zupe�nie dobrze � odpar� Campion, kt�ry, osieroco-
ny przed dziesi�ciu laty, gra� swoj� rol� tak swobodnie,
jak by�o go na to sta�.
� Tak, wiem, nie masz specjalnie powod�w do narze-
ka�. � Poklepa�a go po plecach, zapewne z uznaniem,
przygl�daj�c mu si� uwa�nie.
By�a to typowa staro�wiecka kuchnia w suterenie,
z kamienn� pod�og�, pe�na rur i dziwnych zakamark�w.
To niezbyt weso�e miejsce o�ywia�a setka mo�e fotogra-
fii teatralnych z r�nych epok,, zajmuj�cych po�ow� �cian,
i jasne chodniki ze szmat na pod�odze.
� Ciarrie � powiedzia�a nadal z t� sam� fa�szyw� we-
so�o�ci�. � Chyba nie pozna�e� dot�d mego siostrze�ca
Alberta. To ten z Bury, przedstawiciel nobliwej cz�-
ci mojej rodziny. Jest prawnikiem, a to mo�e si� teraz
nam przyda�. Jego matka napisa�a do mnie, �e m�g�by
38
mi pom�c, gdybym zechcia�a, wys�a�am wi�c do niej depe-
sz� � nie m�wi�am ci o tym, bo si� ba�am, �e nic z tego
nie wyjdzie.
K�ama�a, jak na star�, rutynowan� aktork� przysta�o,
a jej �miech by� bardzo wdzi�czny, gdy� �wie�y i m�ody,
pochodzi� z serca, kt�re si� nic a nic nie postarza�o.
Campion uca�owa� j� wylewnie. �
_ Ciesz� ci�, �e ci� widz�, cioteczko .� powiedzia�,
a ona zaczerwieni�a si� jak dziewczynka.
M�czyzna w pulowerze �liwkowego koloru jad� w�a�-
nie chleb z serem i marynowan� cebul�, opar�szy nogi
w skarpetkach o poprzeczk� krzes�a. Teraz wsta� i pochy-
li� si� nad sto�em.
� Mi�o mi pozna� pana � mrukn�� wyci�gaj�c staran-
nie wymanikiurowan� d�o�. Jego paznokcie wprowadza�y
w b��d. Jak r�wnie� b�ysk z�ota w u�miechu i g�ste, jasne
w�osy, wyra�nie cofaj�ce si� z czo�a w starannie u�o�onych
falach. Mimo pospolitego wygl�du jego g��boko pobru�-
d�ona twarz by�a mi�a i malowa� si� na niej zdrowy roz-
s�dek. W tr�jk�tnym wyci�ciu. pulowera wida� by�o ko-
szul� w r�owo-br�zowe paski, -kt�ra mia�a cery w miej-
cach, gdzie usztywniacze ko�nierzyka zrobi�y dziury. ^
�Nazywam si� Grace -- ci�gn��, � Ciarence Grace.
'Nie przypuszczam, �eby pan .o mnie s�ysza�. � M�wi� to-
nem rzeczowym. � Kiedy� przez jeden sezon wyst�po-
wa�em w Bury. , �
_ Ale to by�o w Bury w Lancashire, m�j kochany �
przerwa�a mu szybko Renee. � A nam chodzi o Bury St.
Edmunds, prawda Albercie?
� _ Tak, ciociu, istotnie.. � Campion stara� .si�, by
w jego g�osie zabrzmia� zar�wno �al, jak i przeprosiny. �
Bardzo tam u nas spokojnie. .
39
� W ka�dym razie prawo szanuje si� tam tak samo,
jak gdzie indziej. Usi�d�, m�j kochany � poleci�a mu
energicznie. � Pewno jeste� g�odny. Zaraz co� ci przygo-
tuj�. Jak zwykle si� �pieszymy. Dziwna rzecz, ale ja zaw-
sze mam wra�enie, �e czego� nie zrobi�am. P a n i L o v e!
To ostatnie wezwanie, brzmi�ce jak melodyjny krzyk,
nie przynios�o �adnej odpowiedzi i Campion zd��y� za-
protestowa�, �e nie jest g�odny.'
Renee znowu klepn�a go po ramieniu, jak gdyby chcia-
�a mu si� przypochlebi�.
� Siadaj i napij si� porteru z C�arrie^m, a ja tymcza-
sem za�atwi� spraw� twego spania. Pani L o v e! Inni
lokatorzy wkr�tce przyjd�; a przynajmniej kapitan. Je
chyba dzisiaj obiad na mie�cie ze swoj� dawn� flam�.
I p�jdzie od razu do swego pokoju. Nie bardzo lubi sie-
dzie� w kuchni. Je�li us�yszysz trzask frontowych drzwi,
to z pewno�ci� b�dzie on. Potem obal pomo�ecie mi w roz-
noszeniu tac. P a n i L o v e!
Ciarrie nieznacznie spu�ci� nogi na .pod�og�.
� Zaraz j� sprowadz� � powiedzia�. � A co z ma��?
O. tej porze nie powinna by� poza domem.
� K�ytia? � Renee spojrza�a na zegar. � Pi�tna�cie
po 'jedenastej, � Co� si� sp�nia. Gdyby by�a moj� c�rk�,
nie martwi�abym si� tym, ale tak naprawd� to ja nie lu-
bi� niewinno�ci, a ty, Albercie? Cz�owiek nigdy nie czuje
si� z ni� bezpieczny. Ale ty, Ciarrie, sied� cicho, tylko
�adnych plotek, prosz�.
M�czyzna zatrzyma� si� z r�k� na'klamce.
� Gdybym, moja kochana, mia� cokolwiek opowiada�
temu s�oikowi po solach trze�wi�cych, to z pewno�ci� nie
o jej siostrzenicy � o�wiadczy� weso�o, ale twarz mu si�
wykrzywi�a w brzydkim grymasie i w u�amku sekundy,
40
zanim wyszed�, zauwa�yli nieprzyjemny b�ysk w jego du-
�ych, nieokre�lonego koloru oczach.
Renee czeka�a,.a� zamkn�� drzwi.
� Wszystkiemu winne nerwy, jednak z pewno�ci� on
wkr�tce dostanie engagement. � Powiedzia�a to zaczep-
nie, jak' gdyby Campion mia� jakie� w�tpliwo�ci. -� Na
prowincji widywa�am o wiele gorszych aktor�w ni� Ciar-
rie, s�owo daj�. � I natychmiast, na^tym samym oddechu,
ale zdumiewaj�co zmieniaj�c nat�enie g�osu doda�a: �
Niech mi pan powie, panie Campion, czy to drugie
cia�o te� wykopi�?
Spojrza� na ni� serdecznie. '.
� Niech si� pani nie martwi. To nie pani pogrzeb. Ale
powa�nie m�wi�c, nie wiem.
W tym momencie wygl�da�a bardzo staro i krucho. Pod
warstw� pudru na ko�ciach policzkowych i na nosie mo�-
na by�o dostrzec siateczk� czerwonych �y�ek.
. � Bardzo mi si� to wszystko nie podoba � m�wi�a ci-
cho. � Boj� si� trucizny. Wie