4663

Szczegóły
Tytuł 4663
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4663 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4663 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4663 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Margery Allingham Jak najwi�cej grob�w Wszystkie postacie w tej ksi��ce s� wiernymi portretami os�b �yj�cych, �. kt�rych ka�da wy- razi�a sw�j zachwyt nie tylko z racji dok�adno�ci charakterystyki, ale i jej przychylno�ci Dlatego te� jakiekolwiek podobie�stwo do osoby nie' uprzedzonej jest ca�kowicie przypadkowe. Pos�uchajcie, co �piewam, a zapewniam was, �e b�dziecie parskali �miechem raz po raz. Chocia� pie�ni� sw� trafi� chc� do waszych serc. � Dla wielu wszak uciech� jest gwa-a-u-u-towna �mier�! Jak najwi�cej pogrzeb�w! Groszem sypi� wdowy, Wi�c kwitnie nam miejscowy zak�ad pogrzebowy. I grob�w jak najwi�cej! Zn�w rob�tka przy tym Dla pana kamieniarza. Na gr�b k�ad� pan p�yty, By zmar�y nie zmarz� zim�! Piosenka z musie-hallu �piewana przez �.p. T. E. Dunville'a, ok. r. 1890 l. Popo�udnie detektywa � Tutaj, za t� arkad�, znalaz�em kiedy� trupa � po- wiedzia� Stanislaus Oates, zatrzymuj�c si� przed wystaw� sklepu. � Nie zapomn� tego do ko�ca �ycia. Kiedy si� po- chyli�em, nieboszczyk nagle wyci�gn�� r�ce i zacisn�� zim- ne palce na mojej szyi. Na szcz�cie nie mia� ju� si�. Dogorywa�. Skona� w momencie, gdy oderwa�em go od siebie. Musz� jednak przyzna�, �e si� nielicho spoci�em. Wtedy jeszcze by�em w stopniu sier�anta. Odsun�� si� od wystawy i ruszy� zat�oczonym chodni- kiem. Jego czarniawy p�aszcz nieprzemakalny, z wyszarza- �ymi 'plamami, powiewa� za nim jak profesorska toga. Osiemna�cie miesi�cy pracy na stanowisku kierownika -wydzia�u w Scotland Yardzie nie wp�yn�o w najmniej- szym stopniu na jego wygl�d zewn�trzny. Ten zgarbiony, starszy cz�owiek, o nieoczekiwanie t�gim brzuchu, nadal tak samo kiepsko si� ubiera�, a jego szarawa, ze spiczastym nosem twarz by�a jak zawsze smutna i zamy�lona w cieniu ronda czarnego, mi�kkiego kapelusza. � Lubi� t�dy chodzi� � ci�gn�� z pewnym wzrusze- niem. �� W mojej �wczesnej karierze detektywistycznej by�o to wielkie wydarzenie; pami�tam je wyra�nie, chocia� . min�o ju� trzydzie�ci lat. � I nadal przesypuje pan pachn�ce p�atki wspom- nie� � odezwa� si� uprzejmie jego towarzysz. � Czyje to by�o cia�o? W�a�ciciela sklepu? � Nie. Jakiego� g�upca pr�buj�cego w�ama� si� do . sklepu. Spad� przez �wietlik na dachu i skr�ci� sobie kark. Ale to by�o tak dawno, �e nie warto o tym m�wi�. Prawda, jakie mi�e popo�udnie, Campion? , M�czyzna id�cy obok niego nie odpowiedzia�. Omal nie zderzy� si� z przechodniem, kt�ry wpad� na niego zapa- trzony w Oatesa. � Wi�kszo�� poch�oni�tych zakupami, przechodni�w nie zwraca�a uwagi na starego detektywa, ale byli i tacy, kt�- rym jego spacer przypomina� uroczyste p�yni�cie wielkiej -ryby � przed kt�r� wol� umyka� do�wiadczone ma�e p�otki. .Alberta Campiona r�wnie� obrzucano zaciekawionymi .spojrzeniami, ale jego teren dzia�ania by� mniejszy i znacz- nie bardziej ekskluzywny. Ten wysoki m�czyzna, licz�cy sobie, czterdzie�ci par� lat, niezwykle szczup�y, o w�osach ongi� bardzo jasnych, teraz prawie bia�ych, by� na tyle dobrze ubrany, by nie zwraca� na siebie uwagi, a za oku- larami w bardzo grubej rogowej oprawie jego twarz za- chowa�a t� dziwn� anonimowo��, zalet� tak cenion� za jego m�odzie�czych lat. Zawsze elegancki, pojawia� si� bezszelestnie jak cie� i by� � co kiedy� stwierdzi� z zaz- dro�ci� pewien znany kryminolog � cz�owiekiem, kt�ry na pierwszy rzut oka nie m�g� nikogo przerazi�. Nieoczekiwane zaproszenie swego by�ego szefa na lunch przyj�� z du�� rezerw�, a potem, kiedy us�ysza�' r�wnie nieoczekiwan� propozycj� przechadzki po parku, postano- wi� w duchu nie da� si� w nic wci�gn��. ^ Ma�om�wny Oates, kt�ry zwykle chodzi� szybko, teraz wyra�nie marudzi�. Nagle oczy mu zab�ys�y. Campion id�c w �lad za jego wzrokiem zobaczy� znajduj�cy si� o dwa sklepy dalej, u jubilera, zegar. By�o w�a�nie pi�� minut po trzeciej. Oates westchn�� z satysfakcj�. 12 � Popatrzmy na kwiaty � powiedzia� i ruszy� przez jezdni� w kierunku parku. Najwidoczniej zmierza� do okre�lonego celu. By�o nim kilka mielonych krzese�, usta- wionych w cieniu wielkiego buka. Skierowa� si� do nich i usiad� odrzucaj�c po�y p�aszcza jak fa�dy sp�dnicy. Jedyn� �yw� istot� w zasi�gu ich wzroku by�a kobieta, kt�ra siedzia�a na �awce stoj�cej na brzegu �wirowanej alejki. S�o�ce pe�nym blaskiem pada�o na jej pochylone plecy i na kwadrat z�o�onej gazety, w lekturze kt�rej by�a zatopiona. ' Widzieli j� wyra�nie. By�a zgarbiona, niepozorna i dzi- wacznie ubrana. Siedzia�a za�o�ywszy nog� na nog� i nad pofa�dowanymi w -harmonijk� po�czochami' wida� by�o r�bki kilku sp�dnic r�nej d�ugo�ci. Z daleka jej pantofle wygl�da�y jak wypchane traw�. Sztywne �d�b�a stercza�y z dziur, w��czaj�c w to dziur� na du�ym palcu. Cho� w s�o�cu by�o ciep�o, na plecy mia�a narzucone co�, co kiedy� mog�o by� futrem. Twarz mia�a schowan�, ale Campion zdo�a� dostrzec nieporz�dne kosmyki w�os�w ster- . cz�ce spod ��tawych fa�d staromodnego woalu, jaki ongi� noszono podczas przeja�d�ek autoJnobilem. Poniewa� za-. s�ona ta zwisa�a z kwadratowego kawa�ka tektury, umiesz- czonej p�asko na g�owie, efekt by� niezwyk�y, wr�cz pate- tyczny. Podobne wra�enie sprawiaj� czasem ma�e dziew- czynki, kiedy si� przebieraj� w fantazyjne stroje. Druga kobieta pojawi�a si� na �cie�ce nagle, jak zwykle ! ukazuj� si� postacie w ostrym s�o�cu. Campion leniwie doszed� do wniosku, �e natura cz�sto powiela rysy wybit- nych artyst�w, gdy� przed sob� mia� wierny wizerunek Helen Hopkinson. Doskonale pi�kna � mia�a ma�e stopy, wydatny biust, oryginalny bia�y kapelusz z kwiatami, ale przede wszystkim wzrok przyci�ga�a jej �wietna figura. 13 Zda� sobie spraw�, �e id�cy obok niego szef zesztywnia� w momencie, gdy niezwyk�e zjawisko zatrzyma�o. si�. P�aszcz, kt�ry jaki� krawiec-artysta tak uformowa�, �eby postaci nada� kszta�t staro�ytnej amfory, jakby znierucho- mia� w powietrzu. Rondo bia�ego kapelusza porusza�o si� delikatnie. Nieznajoma drobnymi krokami podesz�a do sta- ruszki na �awce. Szybki ruch r�kawiczki � i pi�kna ko- bieta znowu by�a na �cie�ce, id�c z tym samym roztargnie- niem co poprzednio. � Hm � mrukn�� cicho Oates, kiedy ich min�a, z twa- rz� r�ow� i niewinn�. � Widzia�e�, Campion? � Tak. Co ona jej da�a? � Sze�� pens�w, mo�e dziewi��, a mo�e szylinga. Campion spojrza� na przyjaciela, kt�ry z natury nie lubi� �artowa�. � Ot, tak, po prostu z lito�ci? � Wy��cznie. � Rozumiem � powiedzia� Campion ze zdawkow� uprzejmo�ci�. � O ile mi wiadomo, to si� raczej rzadko zdarza � doda� �agodnie. � Robi to prawie codziennie, gdzie� o tej porze � wy- ja�ni� og�lnikowo Oates. � Chcia�em to zobaczy� na w�as- ne oczy. Ach, a wi�c i pan tu jest, panie nad... Ci�kie kroki na trawie za nimi zbli�y�y si� i nadinspek- tor Yeo, uosobienie wszelkich policyjnych cn�t, wyszed� zza drzewa, �eby si� przywita�. Campiona szczerze ucieszy� jego widok. Obaj byli sta- rymi przyjaci�mi i darzyli si� sympati�, jak to cz�sto by- wa z lud�mi o kra�cowo r�nych temperamentach. Jasne oczy Campiona zasnu�a mg�a zamy�lenia. Jednej rzeczy by� teraz pewien. Je�eli nawet Oates wbi� sobie do siwej g�owy sp�atanie mu jakiego� niewczesnego �artu, Yeo nie by� cz�owiekiem, kt�ry marnowa�by na to popo- �udnie. � Tak wi�c �- stwierdzi� Yeo z zadowoleniem � wi- dzia� pan sam. � Tak. � Oates wyra�nie nad czym� si� zastanawia�. � Ludzka chciwo�� to �mieszna rzecz. O ile ta gazeta jest �wie�a, musi w niej by� o ekshumacji. Ale o.na jej nie czyta, chyba �e uczy si� na pami��. Od kiedy tu jestem, nie przewr�ci�a strony. Campion na chwil� uni�s� g�ow�, ale zaraz j� spu�ci� po- ch�oni�ty wierceniem dziury kijkiem w piasku. � Sprawa Palinode'�w? . - Yeo bystrym spojrzeniem'br�zowych oczu obrzuci� swe- go zwierzchnika. � Stara� si� go pan zainteresowa� tym, jak widz� � powiedzia� z nagan� w g�osie. � Tak, panie Campion, tu oto siedzi panna Jessica Palinode we w�asnej osobie, naj- m�odsza z trzech si�str. Codziennie po po�udniu, niezale�- nie od pogody, siaduje na tym w�a�nie miejscu._Wystarczy na ni� spojrze�, �eby stwierdzi�, �e ciekawy z niej okaz. � A kim jest ta druga kobieta? � Campion ci�gle je- szcze poch�oni�ty by� kre�leniem hieroglif�w na piasku. � To Dawn Bonnington z Carchester Terrace � wtr�ci� si� Oates. � Ona dobrze wie, �e ,,nie, wolno wspiera� �e- brak�w", ale kiedy widzi �t� biedn� kobiet�/w takim opu- szczeniu", wprost nie mo�e si� oprze�, ��eby czego� dla niej nie zrobi�". Jest to oczywi�cie forma zabobonu; nie- kt�rzy ludzie stukaj� w niemalowane drewno. � Och, ja panu to lepiej wyja�ni� � mrukn�� Yeo. � Pani B., gdy jest �adna pogoda, przychodzi tu zawsze ze swoim psem, -a widz�c siaduj�c� tu stale Jessik� dosz�a do wniosku, zreszt� nie pozbawionego podstaw, �e ta stara kobieta jest n�dzark�. Wobec tego nabra�a nawyku ofia- rowania jej za ka�dym razem jakiego� datku i nigdy nie spotka�a si� z odmow�. Jeden z naszych ludzi zaobserwo- wa�, �e to zdarza si� regularnie, i postanowi� ostrzec sta- ruszk�, �e nie wolno �ebra�. Ale kiedy, si� do niej zbli�y�, zobaczy�, czym jest zaj�ta, i to � jak wyzna� potem szcze- rze � zupe�nie go zbi�o z tropu. . � A c� takiego ona robi�a? � � Rozwi�zywa�a �aci�sk� krzy��wk�. :� Nadinspektor m�wi� z najwi�kszym spokojem. � W pewnym snobistycz- nym tygodniku, wraz z innymi w j�zyku angielskim, uka- zuj� si� dwie: jedna dla doros�ych, jedna dla dzieci. Ten policjant, kt�ry sam jest intelektualist�, niech go kule-bi- j�, pr�buje rozwi�zywa� t� dla dzieci i z daleka pozna� pismo. Kiedy spostrzeg�, z jak� szybko�ci� wpisywa�a has�a, tak si� tym zdumia�, �e nie podszed� do niej. � Ale nast�pnego'dnia, kiedy .czyta�a tylko ksi��- k� � wtr�ci� si� Oates, jakby z rado�ci� � zrobi�, co do niego nale�a�o, a panna Palinode paln�a mu kazanie na temat etyki i prawdziwej grzeczno�ci, potem za� wr�czy�a p� korony. � . . � Do p�koron�wki si� nie przyzna�� Yeo m�wi� po- w�ci�gliwie, ale by� wyra�nie rozbawiony. � W ka�dym razie na tyle mia� rozs�dku, �eby dowiedzie� si�, jak si� nazywa i gdzie mieszka, i porozmawia� te� bardzo grzecz- nie z pani� Bonnington. Nie uwierzy�a mu �taki to ju� typ kobiety � i nadal stara si� spe�nia� ten dobry, jej zda- niem, uczynek, kiedy my�li, �e nikt nie widzi. Ciekawa rzecz, on przysi�ga, �e panna Palinode ch�tnie przyjmuje te pieni�dze. Powiada, �e ona na nie czeka, a kiedy pani Bonnington si� nie pojawia, odchodzi rozczarowana. Czy to pana interesuje, panie Campion? Zapytany wyprostowa� si� i u�miechn�� na po�y przepra- szaj�co, na po�y z �alem. � Szczerze m�wi�c, nie � powiedzia�. � Bardzo mi przykro. � To pasjonuj�ca sprawa � powiedzia� Oates nie zwra- caj�c uwagi na jego s�owa. � Mo�e si� sta� swego rodzaju klasykiem.'Ta rodzina to ciekawi, niezwykli ludzie. Pan zapewne wie, kim s�? Nawet ja s�ysza�em w dzieci�stwie o profesorze Palinode, autorze esej�w, i o jego �onie, poet- ce. To s� ich dzieci. Zdolni dziwacy. Wszyscy nada� miesz- kaj� Jako lokatorzy w domu b�d�cym kiedy� ich w�asno�- ' ci�. Nie s� to ludzie �atwi .do nawi�zania kontaktu -� z punktu widzenia policji. Teraz w�r�d nich znajduje si� truciciel. Mam wra�enie, �e to powinno pana zaintere- sowa�. � Moje zainteresowania si� zmieni�y � mrukn�� prze- praszaj�co Campion i zmieniaj�c temat spyta�: � A c� si� dzieje z pa�skim m�odym narybkiem? Oates nie spojrza� na niego. � Inspektorem Dzielnicowej Komendy Policji jest Charlie Luk� � wyja�ni�. � To najm�odszy syn Billa Lu- k�^. Pami�ta pan z pewno�ci� inspektora Luke'a. On i tu obecny nadinspektor pracowali razem w wydziale Y. Je�li m�ody Charlie nie zawiedzie moich nadziei, s�dz�, �e po- winien sobie poradzi�... je�li b�dzie mia� pomoc. � Spoj- rza� z nadziej� na m�odszego m�czyzn�. � W ka�dym ra- zie udzielimy panu wszelkich informacji � ci�gn�� da- lej.� To ciekawa sprawa. Zamieszana w ni� jest chyba ca�a ulica i dlatego jest taka zabawna... � � Bardzo przepraszam, ale wydaje mi si�, �e znam ju� t� histori� wystarczaj�co dobrze. � M�czyzna w rogo- wych okularach patrzy� na nich zmieszany. � Kobieta, w kt�rej domu mieszkaj�, to dawna aktorka rewiowa na- zwiskiem Renee Roper. Znam j�. Kiedy�, dawno temu, kie- dy interesowa�em si� gwiazdami baletu, dzi�ki niej sp�dzi- �em wiele mi�ych chwil. Dzi� rano odwiedzi�a mnie. � Czy prosi�a, �eby pan wyst�powa� w jej imieni-u? .� Och nie � odpar�. � Renee nie nale�y do tego typu kobiet. Po prostu jest wstrz��ni�ta faktem, �e w jej mi�ym, szacownym domu zdarzy�y si� dwa � czy to ju� dwa, Oates? � morderstwa. Prosi�a mnie, �ebym przez pewien czas u niej pomieszka� i wszystko wyja�ni�. Nie chcia�em si� okaza� wobec niej niewdzi�czny i dlatego wys�ucha�em ca�ej tej opowie�ci. � No c�. � Nadinspektor usiad� ci�ko jak nied�wied� i patrzy� na� powa�nymi, okr�g�ymi oczami. � Nie jestem cz�owiekiem religijnym � powiedzia� � ale wiecie, pano- wie, jak bym to okre�li�? Omen. Co za dziwny zbieg okoliczno�ci, panie Campion. Pan nie mo�e go zignorowa�. To by�o panu przeznaczone. Szczup�y m�czyzna wyprostowa� si� i obrzuci� bacz- nym spojrzeniem niechlujnie ubran� kobiet� na �awce i barwne kwiaty za jej plecami. � O, nie. � Powiedzia� ze smutkiem. � Dwie wrony, wedle dzieci�cej wyliczanki, to jeszcze nie wezwanie, pa-" nie nadinspektorze. Musz� by� trzy. A teraz ju� czas na mnie. 2. Trzecia wrona �Jedna wrona to spotkanie, druga wrona zgadywanie, trzecia wrona to wezwanie..." �Szczup�y m�czyzna zatrzyma� si� na szczycie wzniesie- nia i obejrza� za siebie. W jasnym blasku s�o�ca, u jego st�p, rozpo�ciera�a si� miniaturowa, jak pod kopu�� szkla- nego przycisku do papier�w, scena. Na soczystej zieleni trawy wi�a si� wst��ka alejki. Dalej, nie wi�ksza teraz ni� kukie�ka, siedzia�a niechlujna posta� w nakryciu g�owy przypominaj�cym kapelusz- grzyba � mglista i tajemnicza na ciemnej �awce. ' Campion chwil� si� waha�, a potem wyci�gn�� z kieszeni niewielk� lunet�. Kiedy przy�o�y� j� do oka, kobieta po- przez blask -s�oneczny przybli�y�a si� do niego i po raz pierwszy ujrza� j� dok�adnie. Nadal pochyla�a si� nad ga- zet�, kt�r�- trzyma�a na kolanach, ale nagle, jakby �wia- doma tego, �e kto� j� obserwuje, podnios�a g�ow� i spoj- rza�a prosto w jego kierunku. Znajdowa� si� od niej zbyt daleko, by mog�a dostrzec, �e na. ni� patrzy. Zaskoczy� go wyraz jej twarzy. Pod obstrz�pionym brzegiem tektury, widocznym wy- ra�nie poprzez woalk�, twarz ta promienia�a rozumem. Stara kobieta mia�a ciemn� sk�r�, rysy delikatne, oczy g��boko osadzone, ale najsilniejsze wra�enie wywiera�a in- teligencja maluj�ca si� na jej obliczu. Szybko skierowa� lunet� w bok, z poczuciem winy, �e pope�ni� niedyskrecj�, i zupe�nie przypadkiem sta� si� '^�wiadkiem drobnego zdarzenia. Z krzak�w znajduj�cych si� za kobiet� wy�oni�a si� para � ch�opak i dziewczyna. Najwidoczniej natkn�li si� na ni� zupe�nie nieoczekiwanie i w momencie, kiedy znale�li si� w zasi�gu lunety Campio- na, ch�opiec zatrzyma� si� gwa�townie, obj�� dziewczyn� ramieniem i wycofali si� ukradkiem. Z nich dwojga on by� starszy, mia� oko�o dziewi�tnastu lat i odznacza�, si� t� niezgrabn� ko�cisto�ci�, kt�ra zapowiada w przysz�o�ci du�y wzrost i solidn� budow�. Na rozczochranej jasnej g�owie nie mia� czapki, a zmartwiona, rumiana twarz � cho� brzydka � by�a sympatyczna. Campiona uderzy� wy- raz maluj�cego si� na niej przej�cia. Dziewczyna by�a nieco m�odsza. Carnpiori odni�s� wra- �enie, �e jest dziwacznie ubrana. Jej w�osy, niebieskawo- czarne, kontrastowa�y z jaskrawymi kwiatami. Twarzy nie by�o wida� wyra�nie, ale dostrzeg� ciemne oczy � a� okr�g�e z przestrachu. �ledzi� ich przez lunet�, p�ki nie znikn�li pod .kopu�� ta- maryszk�w. Przez chwil� sta� zdumiony, pogr��ony w my- �lach. Uwaga Yeo, �e jego interwencja w sprawie Pali- node'�w jest mu przeznaczona, zabrzmia�a teraz jak pro- roctwo. Powtarzaj�ce si� przez ca�y tydzie� zbiegi okoliczno�ci ci�gle przypomina�y mu t� spraw�. Widok tych dwojga by� ostatni� przyn�t�. U�wiadomi� sobie, �e bardzo prag- nie dowiedzie� si�, kim s� i dlaczego nie chcieli by� zau- wa�eni przez star�, przypominaj�c� czarownic�, kobiet� siaduj�c� regularnie na tej samej �awce. Szybko wyszed� z parku. Nie, tym razem nie mo�e ulec urokowi dawnej pasji. W przeci�gu najbli�szej godziny musi zatelefonowa� do Wielkiego Cz�owieka,! przyj�� z wdzi�czno�ci� i pokor� niezwyk�� szans�, jak� dali mu �jego przyjaciele i krewni. � '' Przechodzi� w�a�nie przez ulic�, kiedy zauwa�y� staro- �wieck� limuzyn� z herbem na drzwiczkach. Wielka dama, wdowa o s�ynnym nazwisku, czeka�a na niego, opu�ciwszy ma�e boczne okienko.. Podszed� do niej i sta� przed ni� w s�o�cu, z odkryt� g�ow�. � Drogi ch�opcze � wysoki g�os mia� w sobie wdzi�k epoki sprzed pierwszej wojny �wiatowej. � Zauwa�am ciebie i postanowi�am zatrzyma� si�, �eby ci powiedzie�, 20 jak bardzo si� ciesz�. Wiem, �e to jeszcze tajemnica, ale wczoraj wieczorem odwiedzi� mnie Dorroway i powiedzia� mi w zaufaniu. A wi�c wszystko za�atwione. Twoja matka by�aby bardzo szcz�liwa. Campion wyda� oczekiwane pomruki zadowolenia, ale oczy jego by�y ponure, czego ona jako kobieta spostrze- gawcza nie mog�a nie zauwa�y�. � B�dziesz bardzo zadowolony, kiedy si� ju� tam zna}-' dziesz. � Te zdawkowe s�owa przypomnia�y mu k�amst- wa, jakie aplikowano mu przed pierwszym wyjazdem do szko�y. � To bardzo cywilizowane miejsce, a klimat dla dzieci wprost znakomity. A jak Armanda? Oczywi�cie po- . leci tam z tob�. Czy nadal rysuje te swoje aeroplany? Jak- �e uzdolnione s� dzisiejsze dziewcz�ta. . �Campion zawaha� si�. , � .^ � Mam nadziej�, �e pojedzie ze mn� � rzek� wresz- cie. � Ma do�� odpowiedzialn� prac� i obawiam si�, �e up�ynie sporo czasu, zanim' wszystko za�atwi. � Doprawdy? � W oczach starej damy malowa�a si� przebieg�o�� i dezaprobata. � Nie pozw�l jej zbytnio zwleka�. Z punktu widzenia towarzyskiego jest rzecz� bardzo wa�n�, �eby �ona gubernatora by�a z nim razem od samego pocz�tku. . ' ' Ju� my�la�, �e na tym si� ich rozmowa sko�czy, kiedy przysz�a jej do g�owy jaka� nowa my�l. i � Jeszcze jedno, kiedy� sobie my�la�am o tym twoim niezwyk�ym s�u��cym � powiedzia�a � imieniem Tugg czy Lugg. O tym, kt�ry ma taki okropny g�os. Nie mo�esz go ze sob� zabra�. Chyba sam to rozumiesz. Dorroway zupe�nie o nim zapomnia�, ale ja obieca�am wspomnie� ci o tym. Ten wierny poczciwiec m�g�by wywo�a� wiele nie- porozumie� i narobi� k�opotu. 21 I nie b�d� niem�dry � jej niebieskawe wargi starannie wymawia�y ka�de s�owo. � Przez ca�e �ycie marnowa�e� swoje uzdolnienia, pomagaj�c nie zas�uguj�cym na to lu- dziom, kt�rzy mieli jakie� k�opoty z policj�. Teraz naresz- cie masz sposobno�� obj�� stanowisko, kt�re nawet tw�j dziadek uwa�a�by za stosowne. Bardzo jestem rada, �e do- �y�am tej chwili. Do widzenia, i przyjmij moje najserdecz- niejsze gratulacje. Ale, ale, pami�taj, �eby ubrania uszy� dzieciom w Londynie. M�wiono mi, �e tam panuje dzi- waczna moda. Ch�opak m�g�by czu� si� skr�powany. � Imponuj�cy samoch�d bezszelestnie odjecha�. Campion szed� dalej powoli, czuj�c si� tak, jak gdyby ni�s� .wielki ceremonialny miecz. By} ci�gle w tym samym nastroju przygn�bienia, kiedy wysiad� z taks�wki przed swoim do- mem na Bottie Street, �lepej uliczce, odchodz�cej od Pic- cadiiiy w kierunku p�nocnym. W�skie schody by�y tak dobrze znane i przyjazne jak stare ubranie, a kiedy przekr�ci� klucz w zamku, ca�e cie- p�o tego sanktuarium, v/ kt�rym mieszka� od dnia opusz- czenia Cambridge, wybieg�o mu naprzeciw jak czu�a ko- chanka. Po raz pierwszy od dwudziestu lat spojrza� uwa�- nie na sw�j salonik i nagromadzone w nim trofea. Zwi�- zane z nimi wspomnienia uderzy�y go jak obuchem. Dosy� tego, nie spojrzy na nie wi�cej! Na biurku przykucn�� telefon, stoj�cy za nim zegar wskazywa� za pi�� minut godzin�. Musi wzi�� si� w gar��, decyduj�cy moment nadszed�. Szybko przeszed� przez pok�j. Wzrok jego przyku�a kartka le��ca na bibularzu. Sztylet O niebieskim ostrzu � wspomnienie jego pierwszej przy- gody � kt�ry u�ywa� do rozcinania papieru, przygwa�- d�a� j� do blaj;u. Ten sensacyjny pomys� zirytowa� go, ale 22 natychmiast uwag� jego odwr�ci� niespotykany kr�j czcionek u�ytych w firmowym nag��wku. Pochyli� g�ow�, �eby j� przeczyta�. Uprzejmo�� Wsp�czucie Komfort zapewni ci �Ja� Bowels i Syn" Fachowi przedsi�biorcy pogrzebowi Rodzinne pogrzeby 12 Apron Streci, Londyn W 3 Czy� jest biedny, czy bogaty Rozumiemy Twoj� strat�. Do Pana Magersfonteina Lugga u Sz. Pana A. Campiona 12a Bottie Street, Picca.di.llv Drogi Magersie! Gdyby �yta Berty, nad kt�rej �mierci� i Ty 2 pewno�ci� r�w- nie� bolejesz, napisa�aby sama do Ciebie. W�a�nie podczas obiadu zastanawiali�my si�, czy m�g�by� zwr�- ci� s?? do Swego Chlebndau-cy (je�li nadal u niego pracujesz i ten list dotrze do Ciebie), by nam porn�gt w - -j ca�ej hecy z Palino- de'ami, o kt�re] z pewno�ci� czytates w gazetach. Ekshumacje, jak to si� u nas w bramy nazywa, nie s� rzecz� przyjemn� i �le up�ywaj� na interesy, kt�re znacznie si� pogor- szy�y. S�dzimy obaj, ze poradziliby�my sob�e, s pomoc�, kt�rej Tw�j Chlebodawca m�giby nam udzieli� w policji itd., a my sami mogli- by�my pom�c komu�, byle nie no sil g anatowego mun- duru, je�li rozumiesz, o co mi chodzi. Z ca�ym szacunkiem przyprowad� Go do nas na herbat�, to sobie pogadamy; mo�esz wpa�� ka�dego dnia, gdy� po trzeciej trzydzie�ci nie mamy wiele do roboty, a mi�dzy nami m�wi�c, b�dziemy mieli jeszcze mniej, je�eli sprawy nadal tak b�d� wygl�da�, jak obecni? Wspominam Ci� zawsze bardzo serdecznie i mam nadziej�, �e wszystkie nieporozumienia zosta�y zapomniane. Serdecznie Ci oddany Ja� Bowels Kiedy podni�s� g�ow� znad tego- interesuj�cego doku- mentu, us�ysza� jaki� ha�as za plecami, poczu� te� dr�enie pod�ogi. � Ciekawy li�cik, co? � Osobowo�� Magersfonteina Lugga oznacza�a si� jak�� bujno�ci�, przenikaj�c� pok�j niby zapach najprzedniejszych potraw. By� nie ubrany, w r�kach trzyma� z�o�on� grub� we�nian� kamizelk�. Na pierwszy rzut oka wygl�da� jak tylna cz�� s�onia z pan- tomimy. �Okropny g�os'', o kt�rym napomkn�a tak nie- dawno wielka dama, by� tylko kwesti� gustu. Brzmia�a w nim wielka si�a wyrazu i bogactwo tonu, co wielu akto- r�w stara�oby si� na pr�no na�ladowa�. � To straszny facet, nic dziwnego, �e jest przedsi�bior- c� pogrzebowym Ostrzega�em j�, kiedy bra�a �lub z tym karawaniarzem. � Podczas wesela? � zapyta� jego chlebodawca z zain- teresowaniem, ' � . : . � Wyla� na mnie p� butelki brytyjskiego szampana. -�. Wygl�da�o na to, �e zdarzenie to wspomina z satysfakcj�. Campion po�o�y� r�k� na telefonie. � Kim ona by�a? Twoj� dziewczyn�? � O rany, nie! To by�a moja siostra. On jest moim 24 szwagrem, n�dzny wykopywacz robak�w. Od trzydziestu lat nie zamieni�em z nim jednego s�owa, nie pomy�la�em nawet o nim, a� dopiero dzi� to przysz�o. Campion z niepokojem spojrza� w oczy towarzyszowi swoich r�nych eskapad � czego nie by� w stanie, zrobi� od paru tygodni. � On s�owo, �karawaniarz" uwa�a� za komplement. � Okr�g�e jak guziczki oczy patrzy�y spo�r�d fa�d sk�ry wo- jowniczo.� Taki to ju� gbur z tego Jasa. Zachowa� si� okropnie, odes�a� mi prezent �lubny dla Betty wraz z kil- koma zapytaniami, kt�re ani mnie, ani panu by si� nie spodoba�y.. Napisa�em mu wtedy par� s��w do s�uchu. A tera/ nagle wyskakuje jak diabe� z pude�ka i przy okazji powiada, �e od pewnego czasu moja siostra nie �yje, o czym dobrze wiedzia�em, i prosi o przys�ug�. To zbieg okoliczno�ci. Czy pozwoli mi pan wyj�� na chwil�, podczas gdy pan b�dzie telefonowa�? Campion odwr�ci� si� od biurka. � Czy co� przede mn� ukrywasz? � spyta� kr�tko. Miejsca, gdzie Lugg mia� kiedy� brwi, podnios�y si�, �eby si� spotka� na nagiej kopule czo�a. Z�o�y� swoj� kamizelk� z niezwyk�� staranno�ci�. � Niekt�rych uwag nie s�ysz� � powiedzia� z godno�- ci�. � W�a�nie sk�adam rzeczy. Wszystko w porz�dku. Napisa�em ju� swoje og�oszenie. � Swoje co? � Swoje og�oszenie. �Prawdziwy d�entelmen szuka ciekawej pracy. Godne zaufania referencje. Po��dani pra- codawcy utytu�owani." Co� w tym stylu. Nie mog� z pa- nem jecha�, szefie. Nie chcia�bym sta� si� powodem mi�- dzynarodowego konfliktu, . . � Campion usiad�, �eby raz jeszcze przeczyta� list. 25 � Kiedy przyszed�? � Z ostatni� poczt�, dziesi�� minut temu. Poka�� panu kopert�, je�li pan ma w�tpliwo�ci. � Czy Renee Roper mog�a go nam�wi� do tego? � Trzydzie�ci pi�� lat temu nie wyswata�a mu naszej Beatt, je�li o to panu chodzi. � W g�osie Lugga brzmia�a pogarda. � Niech si� pan tak nie denerwuje. To zwyk�y zbieg okoliczno�ci, drugi, jaki si� panu zdarza w zwi�zku' z t� hec� z Palinode'ami. W �adnym wypadku niech si� pan nie przejmuje. Nie ma po temu powod�w. Co pana obchodzi Ja�? � To'ta trzecia wrona, je�li ci� to bardzo interesuje � stwierdzi� Campion i po chwili twarz mu si� rozja�ni�a. 3. Tacy staro�wieccy i zupe�nie niezwykli Inspektor policji czeka� w pokoju na pi�trze ,,Gospody Pod P�atnerzem", dyskretnej, staro�wieckiej piwiarni na jednej z bocznych uliczek swej dzielnicy. Campion spotka� si� z nim tutaj kilka minut po �smej, tak jak to ustali� nadinspektor. W g�osie Yeo, z kt�rym rozmawia� przez telefon, brzmia�a ulga i zadowolenie. � Od razu wiedzia�em, �e pan w ko�cu ulegnie � po- wiedzia� z rado�ci�. � Nie�atwo zmieni� swoj� natur�. Niebiosa nam pana zes�a�y � nie m�wi�c ju� o w�adzy zwierzchniej � do tej sprawy. Zawiadomi� zaraz Char- lie'ego Luke'a. Najlepiej, jak si� pan z nim spotka w tej gospodzie na Edwards Place. Z pewno�ci� polubi pan tego ch�opca. I teraz kiedy Campion po drewnianych schodach wszed� na g�r� i znalaz� si� na wyk�adanym lakierowanymdrew- 26 nem pi�terku tu� nad du�ym, okr�g�ym barem, jego oczy spocz�y na synu Billa Luke'a. Inspektor by� mocno zbu- dowanym m�czyzn�. Siedz�c na brzegu sto�u z r�kami w kieszeniach, z kapeluszem nasuni�tym na oczy, z mu- skularni rozsadzaj�cymi cywilne ubranie, wygl�dem swym przypomina� gangstera. Mia� ciemn� cer�, �yw� twarz, wydatny nos, w�skie, bystre oczy i u�miech �wiadcz�cy o gwa�townym usposobieniu. Wsta� natychmiast z wyci�gni�t� r�k�. � Bardzo mi�o mi pana pozna� � powita� Campiona ze sztuczn� uprzejmo�ci�. Ka�dy inspektor jest jedynym i absolutnym w�adc� swego rejonu a� do momentu, w kt�rym wydarzy si� co� niezwykle interesuj�cego, bowiem wtedy jego zwierzchnik w Scotland Yardzie zwykle uwa�a za sw�j obowi�zek wy- s�a� mu pomoc i cho� inspektor z pewno�ci� lepiej orien- tuje si� w swoim terenie, musi si� podporz�dkowa�. Cam- pionowi zrobi�o si� go �al. � No, chyba nie tak bardzo � powiedzia� rozbraja- j�co. � Z iloma morderstwami w rodzinie Palinode'�w mia� pan do tej pory do czynienia? W w�skich' oczach Luke'a zapali� si� b�ysk i Campion' u�wiadomi� sobie, ze jego rozm�wca jest m�odszy, ni� przypuszcza�: trzydzie�ci cztery, najwy�ej trzydzie�ci pi�� lat. Jak na pe�nion� funkcj� wiek zaskakuj�co m�ody. � Najpierw, czego si� pan napije? � Luk� nacisn�� p�katy dzwonek stoj�cy na stole. � Musimy pozby� si� Mamy Chubb z zasi�gu s�uchu, a wtedy wszystko panu dok�adnie opowiem. - W�a�cicielka obs�ugiwa�a ich sama. By�a to niewysoka kobieta o bystrych -oczach, energiczna, o uprzejmej, znu- 27 �onej twarzy i siwych w�osach zwini�tych pod siatk� w wymy�lne sploty. Skin�a g�ow� Campionowi, nie patrz�c na niego i ode- sz�a zainkasowawszy nale�no��. � . , � A teraz � powiedzia� Charlie Luk� przymkn�wszy oczy, a w jego g�osie zabrzmia� cie� prowincjonalnego akcentu. � Nie wiem, co pan s�ysza�, ale pokr�tce opo- wiem panu to, co ja wiem. Wszystko zacz�o si� od biedne- go starego doktora Smitha. Campion nigdy nie s�ysza� o tym w�a�nie lekarzu, ale nagle znalaz� si� on z nimi w pokoju. Posta� ta nabra�a kszta�tu jak portret pod dotkni�ciem o��wka. � Dosy� wysoki, starszy j-egomo�� � no, nie taki zno^ wu� stary, pi��dziesi�t pi��, o�eniony z sekutnic�. Prze- pracowany. Przewra�liwiony. Codziennie rano wychodzi z domu zupe�nie zagderany i'idzie do swego gabinetu we frontowym sklepie z witryn� przypominaj�c� zupe�nie pralni�. Zgarbiony. Plecy jak u wielb��da. Obwis�e spod- nie wypchane na siedzeniu. G�owa pochylona do przodu jak u ��wia, lekko chwiej�ca si�. Zm�czone zaczerwie- nione oczy. Porz�dny cz�owiek. Dobry Mo�e nie tak lotny jak inni lekarze (nie ma na to czasu), ale dobry fachowiec, Stara szko�a, cho� nie ko�czy� znanej uczelni z tradycjami. S�uga swego powo�ania, o czym zawsze pami�ta. Nagle za- cz�� dostawa� listy na temat trucizny. To nim wstrz�sn�o. Charlie Luk� m�wi� urywanymi zdaniami, na og� bez orzeczenia, chaotycznie, ale w tym m�wieniu bra�o udzia�' ca�e cia�o. Kiedy opisywa�, jak bardzo zgarbiony jest do- ktor Smith. jego w�asne plecy si� pochyli�y. Kiedy wspo- mnia� o wystawie sklepu, odda� jej kszta�t gestem r�k. Je- go dobitna relacja uwypukla�a fakty Campion zosta� zmuszony do tego, by dzieli� zaniepoko- 28 jenie doktora. Opowie�� Luke'a toczy�a si� jak lawina. � Ca�� ohyd� tego przedstawi� p�niej � powie- , dzia�. � Na pocz�tek tylko zarys. � Znowu by� sob�, szybko formu�uj�c s�owa, podkre�laj�c je gestami r�k. � Zwyk�e wstr�tne anonimy. Maj� w sobie posmak czego� anormalnego. Nasuwaj� przypuszczenie, �e pisze je kobie- ta, nie tak niewykszta�cona, jakby to wynika�o z pisowni. W listach tych oskar�a si� doktora o u�atwienie morder- stwa. To, �e zamordowana stara kobieta, Ruth Palinode, zosta�a pochowana i nikt o nic nie pyta�, to wina doktora. Doktor powoli zaczyna si� orientowa�. Podejrzewa�, �e pacjenci mog� te� dostawa� takie li-sty. W lu�nych uwa- gach doszukuje si� ukrytego sensu. Biedaczysko zaczyna rozmy�la�. Zastanawia� si� nad objawami choroby tej sta- rej kobiety. Cholernie Jest przera�ony. Opowiada o tym �onie, kt�ra to wykorzystuje, by _go dr�czy�. Znajduje si� u progu -za�amania nerwowego, idzie dp kolegi-lekarza, kt�ry nak�ania go, �eby ,nas zawiadomi�. Ca�a sprawa zo- staje mi przekazana. . : Wci�gn�� g��boko powietrze, a potem �yk whisky z wod� sodow�- � �Dobry Bo�e, wiesz ch�opcze", powiada do mnie, �to m�g� by� arszenik. Nigdy nie pomy�la�em o otruciu". �Pa- nie doktorze", ja na. to, �mo�e to tylko takie gadanie. W ka�dym razie kto� si� tym bardzo niepokoi. Dowiemy si�, kto to taki, i ca�� spraw� wyja�nimy". A teraz zajmij- my si� Apron Stre�t. � S�ucham uwa�nie � powiedzia� Campion staraj�c si� ukry� wielkie podniecenie. � Chodzi o dom Palinode'�w? ; � Jeszcze nie. Najpierw trzeba 'zaj�� si� sam� ulic�. Ulica bardzo wa�na. Raczej w�ska, niewielka. Po obu stro- nach ma�e sklepiki. Na jednym ko�cu kaplica jakiego� 29 bractwa religijnego, obecnie Teatr Tespisa, z ambicjami, o nieszkodliwy; na 'drugim ko�cu Portminster Lodge � dom Palinode'�w. W ostatnich trzydziestu latach dzielnica ta bardzo podupad�a, a wraz z ni� i Palinode'owie. Teraz pewna podstarza�a aktorka rewiowa wynajmuje w tym .domu pokoje. Hipoteka wygas�a, ona odziedziczy�a pewn� sum�, a �e jej w�asny do'm zosta� zbombardowany, wi�c si� przenios�a ze swoimi starymi lokatorami na Apron ' Street i wzi�a pod swe skrzyd�a rodzin� Palinode'�w. � Panna Ropep to*'moja dobra znajoma z dawnych lat. � Doprawdy? � Jasne szparki oczu rozszerzy�y si� wy- ra�nie. � A wi�c niech mi pan w takim razie co� powie: czy ona mog�aby pisa� te listy? Brwi Campiona unios�y si� nad okularami. � Trudno mi powiedzie�, na tyl& dobrze je] nie znam � mrukn��. � S�dz� raczej, �e-nie byiaby zdolna do tego. � I ja tak my�l�, ja... ja... jestem dla niej pe�en podzi- wu � w g�osie Luke'a brzmia�a szczero��. � Ale nigdy nie wiadomo, prawda? � Wyci�gn�� swoj� pot�n� d�o�. � Tak si� zastanowi�. Samotna kobieta, szcz�liwe �ycie mi- n�o, nic tylko har�wka, nuda, z pewno�ci� nienawi�� tych starych pryk�w. Mo�e zwracaj� si� do niej per �moja do- bra kobieto", a ona .stara si� utrzyma� ten dom na pozio- mie. � Urwa�. � Niech pan nie my�li, �e oskar�am j� - -o co� � powiedzia� impulsy wnie. � Ka�dy z nas ma w du- szy jakie� ciemne zakamarki. I mnie si� wydaje, �e po prostu okoliczno�ci ujawniaj� je. Wcale nie stawiam za- rzut�w tej biedaczce, po prostu chcia�bym wiedzie�. Mo�e mia�a zamiar pozby� si� ca�ej tej budy i nie wiedzia�a, jak to zrobi�. A mo�e str&ci�a g�ow� dla doktora i chcia�a mu dokuczy�. Oczywi�cie na to jest troch� za stara. � Czy kto� inny wchodzi w gr�? 30 � Czy kto� inny m�g� je pisa�? Z pi��set os�b. Ka�dy z pacjent�w doktora. Nabra� bardzo dziwnych manier, od kiedy o�eni� si� z tym okropnym babsztylem. A teraz uli- ca. Nie mog� zajmowa� si� ka�dym domem po kolei, bo nie sko�czyliby�my do p�nej nocy. Niech pan si� napije. Ale postaram si� panu odda� jej og�lny charakter. Na ro- gu, naprzeciwko teatru mamy sklep kolonialny i z towa- rami �elaznymi, w�a�ciciel pochodzi ze wsi, ale w Londy- nie mieszka od jakich� pi��dziesi�ciu lat. Prowadzi sw�j sklep tak, jakby to by�a plac�wka handlowa zagubiona gdzie� w g�uszy le�nej. Udziela kredytu. Ma stale k�opoty, ser trzyma za blisko parafiny, i zmieni� si� bardzo od �mierci �ony. Palinode'�w zna� ca�e �ycie. Ich ojciec po- m�g� mu, kiedy stawia� pierwsze kroki w Londynie, i gdy- by nie on, niekt�rzy z nich pod koniec miesi�ca przymie- raliby g�odem. Obok sklepu kolonialnego jest sk�ad w�gla. W�a�cicisi to cz�owiek nowy. Potem gabinet doktora. Dalej sklep wa- rzywniczy. Bardzo mili ludzie; maj� du�o c�rek o wyma- lowanych twarzach i brudnych r�kach. Dalej, panie Cam- pion, aptekarz � zni�y� g�os, ale nawet wtedy jego si�a by�a tak wielka, �e mog�a wprowadzi� w wibracj� boaze- ri�. Nag�a cisza, kiedy urwa�, by�a przyjemna dla ucha. � Aptekarz najwa�niejszy? � zach�ci� go jego s�u- chacz, kt�ry da� si� porwa� temu widowisku. � Tata Wilde nawet w filmie by�by ciekawy � wyja�- ni� Charlie Luk�. � Co za sklep! A jak zaopatrzony! S�y- sza� pan kiedy o �Syropie Na Kaszel Matki Appleyard Le- cz�cym. R�wnie� Wn�trzno�ci"? Oczywi�cie nie, ale mog� si� za�o�y�, �e pa�ski dziadek si� nim kurowa�. I gdyby pan chcia�, dostanie go pan, w oryginalnym opakowaniu. Ma dziesi�tki nieporz�dnych ma�ych szufladek, a pachnie 31 tam jak w sypialni starej panny, tak �e od tego zapachu cz�owiek a� si� zatacza. A w�r�d tego wszystkiego kr�luje Tata Wilde wygl�daj�cy jak stara ciotka, z malowa- nymi w�osami, z takim ko�nierzykiem, o tak � uni�s� bro- d� i wytrzeszczy� oczy � w czarnym krawacie i sztucz- kowych spodniach. Kiedy stary Joey Bowels z synem Pantaloonem wykopali pann� Ruth Palinode, a my wszy- scy czekali�my zmarzni�ci na sir Dobermana, �eby zape�- ni� te swoje cholerne s�oiki, musz� przyzna�, �e zacz��em my�le� o Tacie Wilde. Nie powiem,, �e to on co� takiego za- pisa�, ale m�g�bym si� za�o�y�, �e to pochodzi z jego sk�adu ..aptecznego. ' \ � Kiedy b�dzie wynik analiz? � Na razie mamy prowizoryczny. Pe�ny wynik otrzy- mamy nie wcze�niej ni� dzi� wieczorem. Z ca�� pewno�ci� ' przed p�noc�. Je�eli to by�a trucizna podana �wiadomie, obudzimy przedsi�biorc�w pogrzebowych i natychmiast wykopiemy brata. Takie otrzyma�em rozkazy. Nie cierpi� takiej pracy. Mn�stwo kamieni i smrodu. � Potrz�sn�� g�ow� jak mokry pies i wypi� du�y haust whisky. � Chodzi o starszego brata, je�li dobrze zrozumia�em? Najstarszego z Palinode'�w? � Tak. O Edwarda Palinode, lat Sze��dziesi�t siedem w chwili �mierci, kt�ra nast�pi�a w marcu. Ile min�o cza- su? Siedem miesi�cy. Ciekawe, w jakim .jest stanie. To wilgotny stary cmentarz i proces rozk�adu szybko post�- puje. , - Campion u�miechn�� si�. � Zostawi� mnie pan w ciemnym sk�adzie aptecznym. Gdzie teraz p�jdziemy? Wprost do domu Palinode'�w? Inspektor milcza� przez chwil� zamy�lony. � Oczywi�cie mo�na � zgodzi�" si� z nieoczekiwan� 32 pow�ci�gliwo�ci�. � Z drugiej strony ulicy jest tylko ten stary nudziarz Bowels, wej�cie do zau�ku, gdzie dawniej by�y stajnie, potem bank -� ma�a filia Clougha i po- dejrzana knajpa �Pod Lokajem". A teraz, prosz� pa- na, dochodzimy do samego domu. Znajduje si� na rogu, po tej samej stronie co sk�ad apteczny. Jest wielki, ma su- teren�. Zniszczony jak wielkie nieszcz�cie, z jednej stro- ny znajduje si� niewielkie podw�rko, jakby ogr�dek, wy- sypane piaskiem i obro�ni�te krzewami laurowymi. A po- zatem pe�no tam toreb papierowych i kot�w. � Urwa�. Jego poprzedni entuzjazm znikn��, w�skimi oczami wpa- trywa� si� ponuro w Campiona. � Wie pan co � powie- dzia� z nag�� ulg� � wydaje mi si�, �e b�d� m�g� panu pokaza� teraz kapitana. Wsta� cicho i z t� ostro�n� �agodno�ci�, charakterystycz- n� dla ludzi bardzo silnych, zdj�� wielki, oprawiony w ra- my plakat, reklamuj�cy irlandzk� whisky, kt�ry wisia� po�rodku �ciany. Za nim znajdowa�o si� oszklone okien- ko, przez kt�re czujny w�a�ciciel m�g� z g�ry obserwowa� og�ln� sal�. �cianki, oddzielaj�ce poszczeg�lne cz�ci ba- ru, rozchodzi�y si� od g��wnego kontuaru jak szprychy ko�a, a w ka�dej z tych cz�ci t�oczyli si� ludzie. Obaj m�czy�ni pochyliwszy .si� do przodu spojrzeli w d�. � Widz� go � szept Charlie'ego Luke'a przypomina� daleki pomruk artylerii. � Jest w barze. � Wysoki, star-- szy jegomo��, o tam, w k�cie. W zielonym kapeluszu. � To ten, co rozmawia z Price-Williamsem z ,,Sygna- �u"? � Campion dostrzeg� pi�knie modelowan� g�ow� naj- bardziej przebieg�ego spo�r�d londy�skich reporter�w kry- minalnych. � Price nic nie wie. Jest znudzony. Niech pan spojrzy, jak on si� drapie � powiedzia� cicho detektyw. By� to 3 � Jak najwi�ce] grob�w 33 g�os w�dkarza: do�wiadczonego, cierpliwego, poch�oni�te- go swoj� pasj�. . ,., ,,^ �,:;.., �� :'- Kapitan mia�, postaw� wyra�nie -.wojsko.w�. Zbli�a� si� do sze��dziesi�tki i zachowuj�c smuk�� sylwetk� wkracza� �agodnie w staro��. W�osy i cienkie w�sy mia� tak kr�t- ko przyci�te, �e ich kolor by� bli�ej nieokre�lony � ani jasny, ani siwy. Campion nie s�ysza� jego g�osu, ale przy- puszczaj:, �e cho� przyjemny w tonacji, jest zapewne lek- cewa��cy. Domy�la� si� r�wnie�,-�e z wierzchu jego d�o- nie pokryt'- s� brunatnymi plamami, jak sk�ra �aby, i �e prawdopodobnie nosi dyskretny sygnet i ma zawsze przy sobie wizyt�wki. Zdumia�o go, �e siostr� takiego cz�owieka mog�a by� osoba, kt�ra kawa�ek tektury i woal samochodowy uwa- �a�a za nakrycie g�owy, i powiedzia� to g�o�no. Luk� prze- prosi� go spiesznie � Och, prosz� mi wybaczy�. Powinienem by� panu od razu wyja�ni�. To nie jest �aden z Palinode'-pw. On tylko mieszka w tym domu. Renee zabia�a go ze sob�. By� jej ulubionym lokatorem i ma teraz jeden z lepszych pokoi. Nazywa si� Alastair Seton, s�u�y� jako zawodowy oficer w armii, z kt�rej musia� si� wycofa� z powodu s�abego zdrowia. Serce, chyba. Ma jakie� cztery funty czterna�cie szyling�w renty tygodniowo. Ale jest d�entelmenem w ka�dym calu i robi wszystko, �eby si� utrzyma� na po- ziomie, biedaczysko. Swoje wizyty w pubie utrzymuje w najwi�kszej tajemnica. � O Bo�e � powiedzia� Campion � to pewno tutaj przychodzi, kiedy od niechcenia m�wi, �e ma bardzo wa�- ne spotkanie na mie�cie. . ' � Nie inaczej. � Luk� przytakn�� g�ow�. � A spotyka si� ze szklank� piwa. � Wbrew samemu sobie cieszy si� % � z tego oszustwa. Z jednej strony uwa�a za Ujm� to, �e mu- si bywa� w tak odra�aj�cym lokalu, ale z drugiej strony bardzo go,to podnieca. Przez chwil� obaj milczeli. Wzrok Campiona w�drowa� po t�umie. Wreszcie zdj�� okulary i rzek� nie odwracaj�c si�: � Dlaczego Jian nie chce m�wi� o Palinode'ach, inspe- ktorze? . , CharUe Luk� nape�ni� Sobie znowu szklaneczk� i spoj- rza� ponad ni�, a we wzroku jego malowa�a si� nieocze- kiwana szczero��. � Bo nie mog� � odpar�. � Dlaczego? � Nie rozumiem ich. � Z�o�y� to o�wiadczenie tonem prymusa przyznaj�cego si� do swej niewiedzy. � Co pan chce przez to powiedzie�? � W�a�nie to. Nie rozumiem, co m�wi�.� Usiad� zno- wu na stole i bezradnie roz�o�y� muskularne r�ce. � Gdy- by tylko chodzi�o o obcy j�zyk, wzi��bym sobie t�uma- cza � ale chodzi o co� innego. Nie o to, �e nie chc� m�- wi�. Gadaj� ca�ymi godzinami, bardzo nawet lubi�' m�- wi�-. A kiedy wychodz� od nich, w g�owie mi huczy, tak samo jak wtedy, kiedy czytam raport, jaki mam przes�a� stenografowi, �eby sprawdzi�, .czy wszystkie s�owa s� czy- telne. On te� nie rozumie. ' Nast�pi�o znowu milczenie. � � Czy�by s�owa by�y takie... d�ugie? � zaryzykowa� Campion niepewnie. � Nie, wcale nie. � Luk� nie by� ura�ony, robi� tylko wra�enie smutnego. � Jest ich pi�cioro � powiedzia� wreszcie. � Dwoje martwych, troje �ywych: Lawrence Pa- linode, panna Evadne Pa�inode i najm�odsza Jessica Pali- 35 node. To ta, kt�ra dostaje ja�mu�n� w parku. �adne z nich nie ma pieni�dzy i Bogu jednemu wiadomo, po co mia�by ich kto� zabija�. Nie s� przy tym tak zwariowani, jak to niekt�rzy s�dz�. Ja ju� pope�ni�em ten b��d, prosz� pana. Trudno, sam powinien ich pan zobaczy�. Kiedy si� pan tam wprowadzi? � Pomy�la�em sobie, �e najlepiej b�dzie od razu; mam ze sob� walizk�. � To dobra dla mnie wiadomo�� � mrukn�� inspektor z ca�� powag�. � Wej�cia pilnuje nasz cz�owiek, kt�ry pa- na zna z widzenia. Nazywa si� Corkerdale. Bardzo mi przykro, �e nie mog� panu czego� wi�cej powiedzie� o tych ludziach, ale oni s� tacy staro�wieccy i zupe�nie niezwykli. Niezbyt mi si� to okre�lenie podoba, ale najlepiej ich cha- rakteryzuje. � Pochyli� si� nad szlank� i poklepa� si� po brzuchu. � Doszed�em do takiego stanu, �e gdy o nich my�l�, robi mi si� s�abo. Jak tylko dostan� raport pracow- ni analitycznej, zaraz zawiadomi� pana. Camp�on wychyli� do ko�ca swoj� szklaneczk� i wzi�� do r�ki walizk�. Nagle przysz�a mu do g�owy my�l. � Ale, ale, kim jest t-ika m�oda, ciemnow�osa dziew- czyna? Prawie n,ie widzia�em jej twarzy. � To K�ytia White � wyja�ni� Luk� spokojnie. � Siostrzenica. Kiedy� by�o sze�cioro Palinode'�w. Jedna siostra uciek�a i wysz�a za m�� za lekarza, i wyjecha�a wraz z nim do Hong-Kongu. Podczas podr�y statek za- ton�� i oboje omal si� nie utopili, a dziecko urodzi�o si�, kiedy matka jeszcze by�a mokra od wody morskiej. St�d to imi�. Niech mnie pan o wi�cej nie pyta. Tak mi powie- dziano: ,,St�d to imi�". � Rozumiem. Czy ona r�wnie� mieszka z Renee? � Tak. Rodzice wys�ali j� do kraju, co o tyle .by�o 36 szcz�liwym zbiegiem okoliczno�ci, �e p�niej oboje zgin�li. By�a wtedy ma�� dziewczynk�. Teraz ma osiemna�cie i p� lat. Pracuje jako pomoc biurowa w �Tygodniku Literac- kim". Przylepia znaczki pocztowe i rozsy�a egzemplarze okazowe. Jak' tylko nauczy si� pisa� na maszynie, dosta- nie awans. � A kim jest ten ch�opiec? : - � Z motorem? � S�owa zosta�y wypowiedziane z tak� gwa�towno�ci�, �e Campion a� drgn��. � Motoru nie widzia�em. Byli wtedy w parku. Koniec zdania �cich�. M�odzie�cza twarz Charlie'ego Luke'a pociemnia�a o kilka ton�w, a jego tr�jk�tne brwi zmarszczy�y si� nad jasnymi .oczami., � �wietna para: szczeniak i zagubiony kociak � po- wiedzia� ze z�o�ci�, a potem podni�s� wzrok i roze�mia� si� nagle z rozbrajaj�cym wdzi�kiem, i doda�: � Taki ma�y, kochany kociak. Jeszcze nawet oczu nie otworzy�. 4. Musisz by� ostro�ny Car�pion podszed� cicho do podestu schod�w, sk�d przez zakratowane okienko m�g� zajrze� do serca Portminster Lodge. Ujrza� Renee wygl�daj�c� tak samo, jak wtedy, przed dziesi�ciu laty, kiedy j�. pozna�. Siedzia�a przy stole, pro- filem do niego, rozmawiaj�c z kim�, kogo nie widzia�. Wiek panny Roper nadal mo�na by�o okre�la� jako ,,oko�o sze��dziesi�tki", chocia� wedle wszelkiego prawdopodo- bie�stwa liczy�a o jakie� osiem, dziesi�� lat wi�cej. Ta nie- wielka kobietka nada] �wietnie si� trzyma�a, jak za cza- s�w, kiedy zdziera�a obcasy na prowincjonalnej scenie, 37 a w�osy wci��,mia�a pi�kne, cho� mo�e ju� nie tak br�- zowe. ,., , � By�a ubrana "wizytowo � w kolorow�,' wyszukan� jed- wabn� bluzk� i w eleganck� czarn� sp�dnic�, nie za kr�t- k�. Dopiero wtedy us�ysza�a Campiona, kiedy by� ju� w po�owie korytarza, toruj�c sobie drog� w�r�d rz�d�w butelek do mleka. Rzuci� spojrzenie na jej twarz � ostro zako�czony nos i zbyt szeroko rozstawione oczy, zwr�cone w kierunku okna � zanim spiesznie wsta�a, �e- by uchyli� ostro�nie drzwi. � Kto tam? � S�owa zabrzmia�y melodyjnie, jak przy- grywka do piosenki. � Ach, to ty, m�j kochany. � Zno- wu by�a naturalna,, ale ci�gle troch� pozowa�a, jak gdyby znajdowa�a si� na scenie. � Wejd�, prosz�. Jak to mi�o z twojej strony, doceniam w pe�ni twoje po�wi�cenie i ni- "gdy ci tego nie zapomn�. Jak si� czuje matka? Dobrze? � Zupe�nie dobrze � odpar� Campion, kt�ry, osieroco- ny przed dziesi�ciu laty, gra� swoj� rol� tak swobodnie, jak by�o go na to sta�. � Tak, wiem, nie masz specjalnie powod�w do narze- ka�. � Poklepa�a go po plecach, zapewne z uznaniem, przygl�daj�c mu si� uwa�nie. By�a to typowa staro�wiecka kuchnia w suterenie, z kamienn� pod�og�, pe�na rur i dziwnych zakamark�w. To niezbyt weso�e miejsce o�ywia�a setka mo�e fotogra- fii teatralnych z r�nych epok,, zajmuj�cych po�ow� �cian, i jasne chodniki ze szmat na pod�odze. � Ciarrie � powiedzia�a nadal z t� sam� fa�szyw� we- so�o�ci�. � Chyba nie pozna�e� dot�d mego siostrze�ca Alberta. To ten z Bury, przedstawiciel nobliwej cz�- ci mojej rodziny. Jest prawnikiem, a to mo�e si� teraz nam przyda�. Jego matka napisa�a do mnie, �e m�g�by 38 mi pom�c, gdybym zechcia�a, wys�a�am wi�c do niej depe- sz� � nie m�wi�am ci o tym, bo si� ba�am, �e nic z tego nie wyjdzie. K�ama�a, jak na star�, rutynowan� aktork� przysta�o, a jej �miech by� bardzo wdzi�czny, gdy� �wie�y i m�ody, pochodzi� z serca, kt�re si� nic a nic nie postarza�o. Campion uca�owa� j� wylewnie. � _ Ciesz� ci�, �e ci� widz�, cioteczko .� powiedzia�, a ona zaczerwieni�a si� jak dziewczynka. M�czyzna w pulowerze �liwkowego koloru jad� w�a�- nie chleb z serem i marynowan� cebul�, opar�szy nogi w skarpetkach o poprzeczk� krzes�a. Teraz wsta� i pochy- li� si� nad sto�em. � Mi�o mi pozna� pana � mrukn�� wyci�gaj�c staran- nie wymanikiurowan� d�o�. Jego paznokcie wprowadza�y w b��d. Jak r�wnie� b�ysk z�ota w u�miechu i g�ste, jasne w�osy, wyra�nie cofaj�ce si� z czo�a w starannie u�o�onych falach. Mimo pospolitego wygl�du jego g��boko pobru�- d�ona twarz by�a mi�a i malowa� si� na niej zdrowy roz- s�dek. W tr�jk�tnym wyci�ciu. pulowera wida� by�o ko- szul� w r�owo-br�zowe paski, -kt�ra mia�a cery w miej- cach, gdzie usztywniacze ko�nierzyka zrobi�y dziury. ^ �Nazywam si� Grace -- ci�gn��, � Ciarence Grace. 'Nie przypuszczam, �eby pan .o mnie s�ysza�. � M�wi� to- nem rzeczowym. � Kiedy� przez jeden sezon wyst�po- wa�em w Bury. , � _ Ale to by�o w Bury w Lancashire, m�j kochany � przerwa�a mu szybko Renee. � A nam chodzi o Bury St. Edmunds, prawda Albercie? � _ Tak, ciociu, istotnie.. � Campion stara� .si�, by w jego g�osie zabrzmia� zar�wno �al, jak i przeprosiny. � Bardzo tam u nas spokojnie. . 39 � W ka�dym razie prawo szanuje si� tam tak samo, jak gdzie indziej. Usi�d�, m�j kochany � poleci�a mu energicznie. � Pewno jeste� g�odny. Zaraz co� ci przygo- tuj�. Jak zwykle si� �pieszymy. Dziwna rzecz, ale ja zaw- sze mam wra�enie, �e czego� nie zrobi�am. P a n i L o v e! To ostatnie wezwanie, brzmi�ce jak melodyjny krzyk, nie przynios�o �adnej odpowiedzi i Campion zd��y� za- protestowa�, �e nie jest g�odny.' Renee znowu klepn�a go po ramieniu, jak gdyby chcia- �a mu si� przypochlebi�. � Siadaj i napij si� porteru z C�arrie^m, a ja tymcza- sem za�atwi� spraw� twego spania. Pani L o v e! Inni lokatorzy wkr�tce przyjd�; a przynajmniej kapitan. Je chyba dzisiaj obiad na mie�cie ze swoj� dawn� flam�. I p�jdzie od razu do swego pokoju. Nie bardzo lubi sie- dzie� w kuchni. Je�li us�yszysz trzask frontowych drzwi, to z pewno�ci� b�dzie on. Potem obal pomo�ecie mi w roz- noszeniu tac. P a n i L o v e! Ciarrie nieznacznie spu�ci� nogi na .pod�og�. � Zaraz j� sprowadz� � powiedzia�. � A co z ma��? O. tej porze nie powinna by� poza domem. � K�ytia? � Renee spojrza�a na zegar. � Pi�tna�cie po 'jedenastej, � Co� si� sp�nia. Gdyby by�a moj� c�rk�, nie martwi�abym si� tym, ale tak naprawd� to ja nie lu- bi� niewinno�ci, a ty, Albercie? Cz�owiek nigdy nie czuje si� z ni� bezpieczny. Ale ty, Ciarrie, sied� cicho, tylko �adnych plotek, prosz�. M�czyzna zatrzyma� si� z r�k� na'klamce. � Gdybym, moja kochana, mia� cokolwiek opowiada� temu s�oikowi po solach trze�wi�cych, to z pewno�ci� nie o jej siostrzenicy � o�wiadczy� weso�o, ale twarz mu si� wykrzywi�a w brzydkim grymasie i w u�amku sekundy, 40 zanim wyszed�, zauwa�yli nieprzyjemny b�ysk w jego du- �ych, nieokre�lonego koloru oczach. Renee czeka�a,.a� zamkn�� drzwi. � Wszystkiemu winne nerwy, jednak z pewno�ci� on wkr�tce dostanie engagement. � Powiedzia�a to zaczep- nie, jak' gdyby Campion mia� jakie� w�tpliwo�ci. -� Na prowincji widywa�am o wiele gorszych aktor�w ni� Ciar- rie, s�owo daj�. � I natychmiast, na^tym samym oddechu, ale zdumiewaj�co zmieniaj�c nat�enie g�osu doda�a: � Niech mi pan powie, panie Campion, czy to drugie cia�o te� wykopi�? Spojrza� na ni� serdecznie. '. � Niech si� pani nie martwi. To nie pani pogrzeb. Ale powa�nie m�wi�c, nie wiem. W tym momencie wygl�da�a bardzo staro i krucho. Pod warstw� pudru na ko�ciach policzkowych i na nosie mo�- na by�o dostrzec siateczk� czerwonych �y�ek. . � Bardzo mi si� to wszystko nie podoba � m�wi�a ci- cho. � Boj� si� trucizny. Wie