4489
Szczegóły |
Tytuł |
4489 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4489 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4489 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4489 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
FUNDACJA NA RZECZ NAUKI POLSKIEJ
WOJCIECH WRZOSEK
HISTORIA - KULTURA - METAFORA
Powstanie nieklasycznej historiografii
WROC�AW 1995
Pozostaj�ca pod wp�ywem pozytywistycznego idea�u nauki re-
fleksja nad humanistyk� dziedziczy z przyrodoznawczego sposobu
my�lenia fundamentalne poj�cia oraz �wiatopogl�dowe przes�anki.
Historiografia od czas�w Voltaire'a rozwija si� pod przemo�nym
wp�ywem wspomnianego przyrodoznawczego wzorca, w XX wieku
oferowanego jej raczej przez te spo�r�d nowych nauk o cz�owieku,
kt�re przej�y przyrodoznawczy wariant swego rozwoju, ni� wprost
przez nauki przyrodnicze.
Historiografia, wywodz�c si� z literatury, obra�a w czasach no-
wo�ytnych brzemienny w skutki kierunek identyfikowania si� z nau-
k�, przy jednoczesnym usuwaniu w cie� tego, co w jej to�samo�ci
by�o z t� tendencj� niezgodne czy nawet sprzeczne. Przemiany obra-
zu metodologicznego historii zachodz�ce za czas�w nowo�ytnych
dokonywa�y si� w znacznej mierze w �lad za rozumieniem nauki (jej
cel�w, metod, prawdy, obiektywno�ci itp.) proponowanym przez no-
wo�ytny pozytywizm.
Historia wi�c uplasowa�a si� w obszarze kultury na przeci�ciu
si� tendencji wiod�cych j� ku science i tych pozostawiaj�cych j�
w obszarze lettre. Usadowienie to przyczyni�o si� do jej ustawiczne-
go kryzysu to�samo�ci, b�d�cego zarazem stymulatorem rozwoju,
jak i �r�d�em ci�gle powracaj�cego "kompleksu ni�szo�ci".
W efekcie historia jest ni to nauk�, ni to sztuk� - zar�wno
w �wietle wyrafinowanych analiz epistemologicznych, jak i w poto-
cznej opinii czytelnik�w dzie� historycznych. Historiografia pozosta-
�a, jak dotychczas, sztuk� - po cz�ci wskutek tego, �e rozw�j cywi-
lizacji nie znalaz� dla niej spo�ecznego zakorzenienia analogicznego
do praktycznych zastosowa� przyrodoznawstwa. To, jak si� wydaje,
by� czynnik decyduj�cy. Sytuacji tej sprzyja�o silne przywi�zanie hi-
storyk�w do idei g�osz�cej, �e historia powinna pozosta� nauk�
o cz�owieku. Wyra�a�o si� ono w daleko id�cej nieufno�ci wobec
wszelkich modernizuj�cych tendencji w duchu science. W rezultacie
nie dosz�o do trwa�ego przeobra�enia historii na t� mod��.
Sojusznikiem historii w obronie jej humanistycznej to�samo�ci
by� drugi nurt refleksji nad nauk�, kt�ry istnia� w cieniu tego pier-
wszego, nazywanego tu plato�skim, i kultywowa� idea� humanistyki
6
bez ulegania monopolizuj�cym i uniformizuj�cym zakusom pozyty-
wist�w i ich nast�pc�w. Okre�lamy go jako arystotelesowski z po-
wodu epistemologicznie fundamentalnego. Inicjuje go bowiem splot
idei i inspiracji Poetyki i Retoryki Arystotelesa, o�ywiaj� Giambatti-
sta Vico, neokantyzm, fenomenologia i hermeneutyka oraz id�ce ty-
mi tropami filozofie j�zyka i kultury. Og�lnie rzec mo�na, i� ary-
stotelesowski nurt my�lenia o nauce postrzega j� jako dziedzin�
kultury. Poszukuje cech jednocz�cych j� z kultur� i nadaje im wi�-
ksze znaczenie ni� cechom r�nicuj�cym. W konsekwencji je�li ju�
humanistyk� oddziela si� od przyrodoznawstwa, to ponad tym po-
dzia�em dostrzegana jest ich jedno�� oparta na uniwersalnej wsp�lno-
cie bycia wytworem kultury, dzie�em cz�owieka. Refleksja nad histo-
ri� prowadzona w arystotelesowskim duchu uwypukla to, co jest
og�lnokulturowe i specyficznie humanistyczne.
Wspomniane na pocz�tku zadanie pierwsze, jakie sobie stawia-
my, polega na ukazaniu, �e postpozytywistyczna metodologia histo-
rii, b�d�ca tak�e w jakim� zakresie antypozytywistyczn�, rewalory-
zuje problemy podnoszone przez pozytywistyczn� filozofi� nauki
w stosunku do historii, a jednocze�nie podejmuje te kwestie, kt�re
dotychczas spychane by�y na peryferie refleksji.
"Plato�ska" strategia bada� zmierza, og�lnie bior�c, do uznania
przezroczysto�ci �wiata i bezpo�redniej dost�pno�ci prawdy, przyj-
muje podmiotowo-przedmiotow� taktyk� poznawania, z natury swej
rzekomo nieuchronnie prowadz�c� do prawdy. Taktyka ta ujawnia
naiwno-realistyczne podej�cie do �wiata i jego poznawania.
Natomiast "arystotelesowski" spos�b zg��biania �wiata przyjmu-
je b�d� to, �e �wiat przys�oni�ty jest kultur�, b�d� �e istnieje tylko
w niej samej. To pozornie proste zapo�redniczenie poznania stawia
radykalnie odmiennie roszczenia nauki w stosunku do prawdy. Ade-
kwatniej uwzgl�dnia prze�wiadczenia, zdawa�oby si�, powszechne,
o jej z�o�ono�ci. W tej sytuacji podmiotowo-przedmiotowe uj�cie
poznania ust�puje coraz cz�ciej idei poznania jako "dialogu kultur".
Zanim bli�ej scharakteryzujemy t�o poj�ciowe epistemologii his-
torii, kilka s��w o konkretnym przedsi�wzi�ciu, kt�re jest naszym za-
daniem drugim. Jest nim zaprezentowanie dw�ch moment�w kluczo-
7
oraz ich nast�pc�w. Owocem tej tw�rczo�ci, dzia�alno�ci organiza-
cyjnej i promotorskiej jest zaistnienie nieklasycznej historii. Historii
propaguj�cej odmienn� od tradycyjnej wizj� �wiata historycznego,
sprzymierzon� z innymi warto�ciami pozapoznawczymi.
Drugie zjawisko to sprzeciw wobec wyros�ej w �onie "nowej hi-
storii" - historiografii modernistycznej. Orientacji powsta�ej na bazie
socjologizmu, funkcjonalizmu, strukturalizmu, marksizmu, pr�buj�-
cej zrealizowa� program historii antyzdarzeniowej poprzez unauko-
wienie historii w duchu social science. Niezgod� na modernistyczn�
histori�, procesualn�, strukturaln�, kwantytatywn�, redukuj�c� sfer�
zainteresowa� historii do zjawisk ponadindywidualnych i poza-
�wiadomo�ciowych fenomen�w historycznych, wyra�a nouvelle hi-
stoire w w�skim sensie, czyli antropologia historyczna.
Opozycja wobec klasycznej historii, kt�rej konstytutywnymi ka-
tegoriami s� jednostka, polityka i chronologia, wyra�ana jest przez
ca�y nurt "nowej historii", przez ca�y nurt ideowy Annales - bez
wzgl�du na jego wewn�trzne podzia�y. Z kolei op�r wobec moderni-
stycznej historii, niezale�nie od przeciwstawiaj�cych si� jej orientacji
"nieannalistycznych", ujawni� si� wyrazi�cie w �rodowisku Annales.
Antropologia historyczna sta�a si� autonomicznym kierunkiem bada�
historycznych w ko�cu lat sze��dziesi�tych. Symbolizuje t� sytuacj�
odej�cie Braudela z College de France i redakcji "Annales".
Oba prze�omy zasz�y w historiografii francuskiej, ale jak mo�na
s�dzi�, odzwierciedlaj� og�lno�wiatowe tendencje. I jest tak nie tyl-
ko dlatego, �e ruch intelektualny Annales ma zasi�g �wiatowy.
Po wielkim zwrocie modernistycznym, kt�ry por�wna� by mo�-
na do rewolucji paradygmatycznej czy prze�omu teoretycznego w nau-
kach przyrodniczych, ponownie nadszed� czas przeobra�e�. Wiele
wskazuje na to, �e kryzys tym razem jest g��bszy. Z normaln� walk�
metafor historiograficznych, zast�powaniem zespo��w metafor jednej
formacji kulturowej przez metafory innej - jak chcemy tu widzie�
zmiany w historiografii - ��czy si� dzisiaj zw�tpienie w sens pozna-
nia w og�le. Owo zw�tpienie rozprzestrzeniane jest za spraw� post-
modernizmu, kt�ry - w swym skrajnym wariancie - histori� poj-
mowa�by nie tyle jako gr� metafor historiograficznych (na co
10
mogliby�my przysta�), ile raczej jako swobodn� gr� metafor po pro-
stu. Na razie, jak si� wydaje, najbardziej no�ne okazuj� si� kategorie
ogl�du �wiata proponowane przez antropologi� historyczn�. Trudno
przes�dzi�, czy pojawiaj�ce si� tu i �wdzie w�r�d historyk�w sk�on-
no�ci postmodernistyczne zwiastuj�, i� historia zajmie w kulturze no-
we miejsce.
ZADANIA EPISTEMOLOGII HISTORII
Naszkicujemy obecnie przes�anki przyjmowanej tu koncepcji inter-
pretacyjnej, kt�ra przy�wieca� nam b�dzie w trakcie konkretnych
analiz historiograficznych. Dwie idee wysuwaj� si� na czo�o: prob-
lem tzw. imputacji kulturowej i zwi�zana z nim idea metafory histo-
riograficznej. Zmierzamy ponadto do lakonicznego cho�by zaprezen-
towania pola problemowego epistemologii historii.
GRANICA IMPUTACJI KULTUROWEJ
Przesz�o�� interpretowana przez historyk�w tworzona jest przez lu-
dzi. Co wi�cej, to ludzie tworzyli i tworz� kategorie my�lowe, kt�re
j� pozwalaj� ujmowa�. Ludzie nie mog� postrzega� jej inaczej ni�
w�a�nie w �wietle kategorii danych im przez kultur�, w kt�rej ob-
r�bie zmuszeni s� by� i my�le�. �wiat i my�lenie o nim uwik�ane s�
w to, co jest ze swej genezy ludzkie, a wi�c - co dla nas znaczy to
samo - kulturowe.
Historia jako kr�lowa nauk o cz�owieku zajmuje si� losem cz�o-
wieka w �wiecie. A wi�c los cz�owieka badany jest w spos�b okre�-
lany przez ten los. Warto dostrzec, �e s�ynny kr�g hermeneutyczny to
nie tylko niemo�no�� oddzielenia podmiotu bada� od ich przedmio-
tu, ale tak�e - zakl�ty kr�g antropomorfizacji. Przesz�o�� staje si�
przedmiotem antropomorfizacji, albowiem badana jest przez nauk�
reprezentuj�c� okre�lon� kultur�. W niej w�a�nie zakl�te jest ludzkie
widzenie �wiata. Z kolei samo antropomorfizowanie to po prostu apli-
kowanie punktu widzenia kultury badaj�cej w dziedzin� badan�. Tak
wi�c cz�owiek jest podmiotem antropomorfizacji i imputuje przed-
miotowi swoi�cie zantropomorfizowane kategorie jego ogl�du.
Ponadto czyni to na spos�b antropomorficzny.
�w zakl�ty kr�g zawiera jednak pewien wyr�niony stan. Jest
nim zdolno�� danej kultury do "u�wiadomienia" sobie niekt�rych
cech, zakresu, zasi�gu i istoty antropomorfizacji. Innymi s�owy:
13
zdolno�� danej kultury do zdania sobie sprawy z tego, jakie to w�as-
ne antropomorfizmy "wmawia" ona innym kulturom. Rozpozna-
wanie tego stanu stwarza szans� cz�ciowego przynajmniej kontrolo-
wania nieuniknionej -jak si� wydaje - imputacji kulturowejl.
Historia jako dziedzina kultury dzieli z ni� wszelkie tego rodzaju
uwik�ania. Stosunek wsp�czesnej nauki historycznej do przesz�o�ci
- zw�aszcza odleg�ej - to w�a�nie nic innego jak stosunek kultury do
innej kultury, stosunek imputacji kulturowej2.
PROBLEM IMPUTACJI KULTUROWEJ W HISTORII
Gdy powiada si�, �e kultura bada kultur�, to przewa�nie ma si� na
my�li sytuacj�, jaka bywa udzia�em etnograf�w czy etnolog�w. Cho-
dzi zwykle o okoliczno��, w kt�rej jedna kultura wsp�czesna bada
inn� aktualnie istniej�c�. A wi�c gdy etnolog, b�d�c wyrazicielem
europejskiej nauki (kultury), w jej imieniu, tj. za pomoc� i w �wietle
kategorii poj�ciowych, metod, narz�dzi badawczych i ponadto
z uwagi na cele badawcze, jakie sobie stawia - w rezultacie: za po-
moc� jej zdolno�ci eksplanacyjnych - penetruje poznawczo rzeczy-
wisto�� badan�, powiadamy, i� kultura bada kultur�. Je�li badacz
absolutyzuje i obiektywizuje mo�liwo�ci poznawcze kultury, to nie
dostrzega - lub pomija jako, jego zdaniem, nieistotny fakt - �e ma-
my do czynienia ze zjawiskiem poznawania kultury przez kultur�.
Tak czyni� skrajni etno- i europocentry�ci. Najstarszym i najbardziej
radykalnym tego przejawem jest uj�cie dziel�ce �wiat na "nasz"
i "obcy" - zaprezentowane w Herodotowskim dziele geograficzno-
-etnograficzno-historycznym.
Stanowiskiem przeciwstawnym wydaje si� uj�cie, kt�re proces
poznawania kultury przez kultur� ju� nie tylko traktuje nieetnocen-
trycznie, ale nawet zawiesza strategi� podmiotowo-przedmiotow�.
Zob. W. W r z o s e k, The Problem ot Cultural Imputation in History. Rela-
tions Between Cultures Versus History, [w zbiorze:] Historiography Between Moder-
nism and Postmodernism. Contributions to the Methodology ot the Historical Re-
search. Ed. J. T o p o 1 s k i, Atlanta-Amsterdam 1994, "Pozna� Studies in the Philo-
sophy ot the Sciences and the Humanities" 41.
2
Zob. J. Kmita Kultura i poznanie, Warszawa 1985, s. 78.
Przyk�adem takiego rozumienia poznawania kultury - powiedzieliby�-
my raczej: poznawania kultury w kulturze -jest idea dialogizmu Mi-
chai�a Bachtina, idea dyskursu-dialogu Paula Ricoeura, a tak�e kon-
cepcja transakcji kontekst�w Ivora Armstronga Richardsa3.
Sp�jrzmy analogicznie na sytuacj�, w jakiej znajduje si� histo-
ryk. Gdy bada on odleg�� czasowo od naszej spo�eczno��, to nie-
zale�nie od tego, czy interesuje si� �wczesnymi wypadkami wo-
jennymi, czy rytua�em religijnym, znajduje si� w takiej samej
epistemologicznie sytuacji jak wspomniany etnolog. Gdy badania hi-
storyczne dotycz� tera�niejszo�ci, a wi�c okresu bliskiego badaj�ce-
mu, problem ten zdaje si� znika�. Kwestia sprowadza si� do uj�cia:
kultura bada siebie sam�. A wi�c dopiero odmienno�� kultury bada-
j�cej od badanej powoduje, �e stawiany tu problem bywa dostrzega-
ny nawet przez najmniej wra�liwych epistemologicznie badaczy.
W czym rzecz?
Ot� badacz czas�w odleg�ych w trakcie zdobywania kompeten-
cji badawczych w swojej dziedzinie dostrzega jedno z najbardziej
elementarnych zjawisk. Jest nim odmienno�� �wiata badanego od te-
go, w kt�rego imieniu zg��bia si� rzeczywisto�� minion�. To natural-
ne, �wiat si� zmienia - powiada si�, i zazwyczaj na tej prostej kon-
statacji ko�czy si� refleksja.
Sk�d jednak bierze si� prze�wiadczenie o zmienno�ci �wiata, o je-
go ruchu, a co najmniej antystatyczno�ci? Zanim wysuniemy tu pew-
ne hipotezy, zauwa�my, �e podobnie �atwo wypowiadamy przeciw-
stawn� banaln� prawd�; twierdzimy cz�sto: "historia powtarza si�",
"�wiat ko�em si� toczy" - lub co� mocniejszego: "s� rzeczy nie-
zmienne", "natura ludzka jest sta�a", "d��enia ludzkie zawsze by�y
takie same" itp. A wi�c pogl�dami przeciwstawnymi tezie o zmien-
no�ci (ruchu) �wiata by�yby na p�aszczy�nie zdrowego rozs�dku - i,
jak si� okazuje, nie tylko na tym poziomie - idea powtarzalno�ci (cy-
kliczno�ci) zjawisk i idea niezmienno�ci, sta�o�ci.
3 Zob. W. S. B i b 1 e r, Dia�og. Soznanije. Kultura. (Idieja kultury w rabatach
M. M. Bachtina), "Odissiej" 1989; P. R i c o e u r, J�zyk, tekst, interpretacja. Wyb�r
i wst�p K. R o s n e r. T�um. P. Graff i K. Rosner, Warszawa 1989, oz. I; I. A. R i-
c h a r d s, The Philosophy ot Rhetoric, Oxford 1936.
14 15
Przekonania zar�wno o zmienno�ci �wiata, jak i o stabilno�ci
pewnych jego cech, przynajmniej na tym poziomie sprecyzowania,
s� bana�ami nie daj�cymi si� weryfikowa� w wyobra�alnym obsza-
rze do�wiadczenia spo�ecznego.
METAFORY GENEZY I ROZWOJU
Niemniej problem nie znika wcale, gdy go tak potraktujemy. Okazu-
je si�, �e owe prze�wiadczenia o naturze �wiata s� bardzo silnie
utrwalone. Odpowiedzialna za to jest ju� nie tylko uleg�o�� my�lenia
cz�owieka wobec stereotyp�w z �ycia wzi�tych. Obserwujemy co�
znacznie powa�niejszego ni� tylko zb��dzenie potocznej �wiadomo�-
ci. Nie wystarczy bowiem od�egna� si� od niej czy - jak chcieliby
niekt�rzy - przezwyci�y� j�, by problem znikn��.
W rzeczy samej chodzi tu o g��bokie zakorzenienia kultury, kt�-
re decyduj�, jak strukturalizujemy, jak kategoryzujemy i metaforyzu-
jemy �wiat, decyduj�, jaki powstaje w naszym my�leniu i jaki prze-
kazujemy innym w procesie komunikowania jego obraz. �w
pierwotny sens st�d si� w�a�nie wywodzi. �ad, jaki przypisujemy
�wiatu, nie jest porz�dkiem, jaki odnajdujemy w nim. Usensowniamy
otaczaj�c� nas rzeczywisto�� bior�c za przewodnika podstawowe
sensy kultury, co�, co Philip Wheelwright nazywa archetypami, Mir-
cea Eliade paradygmatami symbolicznymi, Paul Ricoeur - metafora-
mi dominuj�cymi4. S� one w tym procesie trwale obecne, jakby nie-
zast�powalne, cho� przyjmuj� r�ne wcielenia historyczne. Bo
czym�e da si� zast�pi� wspomnian� potoczn� opozycj� zmien-
no��/sta�o��? Filozoficznie bardziej szacown� par� ci�g�o��/zmien-
no�� czy mo�e nowoczesn� par� kontynuacja/dyskontynuacja?
W istocie dla zasadniczej idei porz�dkuj�cej niewiele si� tu zmienia.
Jedno jest bowiem decyduj�ce: cokolwiek staraliby�my si� powie-
dzie� w tej kwestii, musimy j� odnie�� (co najmniej przez negacj�)
do metafor dominuj�cych kultury. Tak czy owak, jeste�my wpl�tani
Ricoeur uzna� bliskoznaczno�� swego terminu "metafora dominuj�ca" z tymi
Wheelwrighta i Eliadego. P. R i c o e u r, La Metaphore vive, Paris 1975, s. 107 i 307.
Poj�cie metafory szczeg�owo analizuj� w nast�pnym rozdziale.
w odniesienia do nich. Wszystko, co powiemy nowego, o tyle jest
nowe, o ile jest odmienne od tego, w czym tkwi uchwytny dla nas
sens. On w�a�nie przes�dza o ewentualnej alternatywnej sensowno�ci
nowej metafory �wiata.
Jednym z takich niezbywalnych prze�wiadcze� jest to, kt�re g�o-
si zmienno�� �wiata. Powr��my do pytania, sk�d bierze si� owo pier-
wotne prze�wiadczenie.
Arystoteles powiedzia�by, �e z prostego por�wnania stan�w ob-
serwowanych w �wiecie organicznym, w tym tak�e dostrzeganych
w losie (bycie) cz�owieka. Stan A r�ny jest od stanu AI, kt�ry po-
strzegamy po pewnym czasie. St�d jakby bierze si� -jego zdaniem -
idea rozwoju. W rozumowaniu tym, zauwa�my, zak�ada si� pierwot-
no�� intuicji up�ywu czasu i pojmowanie go jako przechodzenia od
stanu poprzedzaj�cego do nast�puj�cego po nim. Nie ma jednak
pewno�ci, czy mo�liwe jest poczucie zmiany i rozwoju bez postrze-
gania up�ywu czasu - i odwrotnie, czy mo�liwa jest idea czasu,
w szczeg�lno�ci jego asymetrycznego charakteru, bez pierwotnej in-
tuicji zmienno�ci. Wskazany problem od�yje p�niej w dyskusjach
nad tym, co jest pierwotne: idea przyczynowo�ci czy idea czasu line-
arnego5.
Powracaj�c jednak do g��wnego w�tku zauwa�my, �e owej idei
rozwoju, gdyby przyj�� ten wariant jej genezy, jaki podsuwa Arysto-
teles, przys�uguje w sensie genetycznym i esencjalnym w�asno�� by-
cia ide� antropomorficzn�. To bowiem z ogl�du "los�w" �wiata
organicznego wyp�ywa - zdaniem greckiego filozofa - owo spostrze-
�enie rozwoju6.
Idea rozwoju wraz z ide� genezy to fundamenty historycznego
5
Kwestii tej przyjrzymy si� jeszcze w dalszym ci�gu rozwa�a�.
6
Nie przes�dzamy, czy chodzi tu ojaki� bli�ej sprecyzowany rozw�j. By� mo�e,
intuicyjnie bior�c, zaleca si� jako silniej antropomoczna idea cyklicznego rozwoju
ni� rozwoju linearnego. Zob. R. N i s b e t, L'Histoire, la sociologie et las revolutions,
[w zbiorze:] L'Historien entre l'ethnologue et te futurologue. Actes do seninaire inter-
national organise sous las auspices de l'Association Internationale pour la Liberte de
la Culture, la Fondation Giovanni Agnelli et Fondation Giorgio Cini. Venise, 2-8 av-
ril 1977, Paris 1972, s. 132.
16 17
my�lenia. Obowi�zuj� one, od najstarszych zabytk�w pi�miennictwa
pocz�wszy, w��cznie z najszacowniejsz� tradycj� biblijn� i Home-
rem, w ogromnym obszarze kultury, jako najcz�ciej nieu�wiadamiane
aksjomaty" my�lenia. Nazywam je metaforami historiograficznymi.
KULTUROWA "ZASADA NIEOZNACZONO�CI"
A zatem ka�dy badacz, kt�ry rozmy�la nad jakim� zjawiskiem, wno-
si swym my�leniem potrzeb� dostrzegania zmian w czasie i docieka
genezy. Ten sam problem mo�emy wyrazi� inaczej. Kultura badaj�ca
imputuje rzeczywisto�ci badanej w�asne metafory dominuj�ce
(w sensie Ricoeurowskim), w�asne metafory historiograficzne, w�as-
n� temporalno��, wedle kt�rej zaczyna postrzega� w badanej dziedzi-
nie to, co okre�la jako zmiany i sta�o�ci. Jest to w�a�ciwe kulturze
badaj�cej poj�cie zmiany, "wyobra�enie" ruchu i rozwoju.
Si�gnijmy wi�c do poj��, kt�re wydaj� si� nam bardziej podsta-
wowe ni� metafory historiograficzne. S� nimi zapewne kategorie kla-
sycznego rachunku logicznego.
Gdy w taki w�a�nie spos�b stawiamy problem, to pojawia si�
kwestia: czy pytaj�c o rol� zasad logiki w naszym my�leniu, nie po-
suwamy si� poza granic� "oznaczono�ci"? Czy mo�na roztrz�sa� ten
problem nie podwa�aj�c jednocze�nie zasad my�lenia warunkuj�cych
analizowanie jej? Przecie� chcemy co� orzeka� o wadze aksjomat�w
logiki - nie mog�c uciec od ich respektowania. Nie mo�emy o ich
znaczeniu powiedzie� czegokolwiek, co by�oby sensowne w naszej
kulturze, nie zak�adaj�c ich, cho�by milcz�co, w swoim rozumowa-
niu o nich. Ograniczenie to nazywamy kulturow� zasad� nieoznaczo-
no�ci. Nie mo�emy unikn�� pu�apki obecno�ci logiki w j�zyku,
w kt�rym o niej m�wimy. Niczego bowiem nie mo�emy by� pewni
w sferze badanej bez za�o�enia zasady sprzeczno�ci. Konstatuj�c co-
kolwiek, post�pujemy zgodnie z zasad� sprzeczno�ci lub - jak kto
woli - zasad� wy��czonego �rodka.
A wi�c granice klasycznego rachunku logicznego wyznaczaj�
Parafrazuj� tu wypowied� Denbigha o czasie. K. G. D e n b i g h, �wiat i czas.
T�um. J. Mietelski, Warszawa 1979, s. 12.
nam granice porozumienia poj�ciowego, a jednocze�nie - granice
poznania. Chodzi tu oczywi�cie o poznanie dyskursywne, uregulo-
wane w j�zyku i u�ywaj�ce go, aby si� przejawi�. Poznajemy j�zy-
kiem, to on wyznacza nam �wiat poznawany.
Jakie st�d wnioski dla tytu�owej kwestii? Pierwszy g�osi, �e mi-
nimaln� imputacj� poznawcz� dokonywan� przez nasz� kultur� wo-
bec innej jest imputacja logiki zawartej w j�zyku kultur antyczno-
-zachodnioeuropejskich. Taka jest jednocze�nie minimalna doza
europocentryzmu, jak� aplikujemy otoczeniu badanemu. Jest to zara-
zem pierwotna dawka scjentyzmu kultury europejskiej8.
Nosiciel tej minimalnej dawki swej kultury jest w sytuacji bez
wyj�cia, cho� dysjunktywnie bior�c ma dwie mo�liwo�ci: porzuci�
owo minimum logiki i wej�� w kultur� badan� jako tabula rasa b�d�
zachowuj�c owo minimum jako dobrodziejstwo inwentarza - bada�
obcy �wiat.
Trudno wyobrazi� sobie, aby sytuacja pierwsza mog�a by� real-
na, ale czyni�c zado�� eksperymentowi my�lowemu dopowiedzmy,
�e gdyby w jakim� sensie by�a realna, to jej skutkiem musia�oby by�
zerwanie kontaktu badacza z w�asn� kultur� - swoista "amnezja kul-
turowa". Nast�pi�oby "znikni�cie" podmiotu poznania9.
Skazani jeste�my na przypadek drugi: hipotetycznemu badaczo-
wi nie pozostaje nic innego, jak tylko wnie�� porz�dek logiki w �wiat
badany.
Czy jednak czysta logika - jak� jest klasyczny rachunek logicz-
ny - wystarczy, aby orzeka� co� empirycznie o �wiecie? Elementar-
ne tezy o istnieniu (nieistnieniu) musia�yby orzeka� o czym�, co ma
tzw. realne (uchwytne lub inne) istnienie jedynie w obszarze uprze-
dnio przez badacza "oswojonych" regu� odniesienia przedmiotowe-
go, tj. pochodz�cych z jego kultury. Inaczej m�wi�c, w procedurze
tej interweniowa�yby regu�y semantyczne j�zyka badacza. C� wi�c
zachodzi�oby w tej sytuacji? Milcz�ce, co najmniej, klasyfikowanie,
8 Zob. W. M e j b a u m, Scjentyzm i antynomie kultury Zachodu, "Studia Filo-
zoficzne" 1984, nr 3, s. 87.
9 Zob. K m i t a, op. cif., s. 78.
18 19
kategoryzowanie �wiata badanego z punktu widzenia kryteri�w kul-
tury badaj�cej. Tym samym imputowanie mu takiego �adu - jak
powiedzieliby�my w stylizacji podmiotowo-przedmiotowej - kt�rej
�wiat badany mo�e nie posiada�. Innymi s�owy: zachodzi�oby po-
r�wnywanie �wiata nieznanego do znanego. "T�umaczenie" kultury
badanej na j�zyk kultury badaj�cej.
Odpowiadamy wst�pnie na pytanie o granice imputacji kulturo-
wej, jaka ma miejsce w badaniu historycznym. A wi�c po pierwsze,
logika wewn�trzna kultury, w naszym przypadku prawdopodobnie i
co najmniej: klasyczny rachunek logiczny jako fundament j�zyka. Po
drugie, zapewne temporalno�� i specjalno��, jakie tkwi� w obszarze
sens�w przypisywanych badanej rzeczywisto�ci. Z kolei, i to wa�ne
zw�aszcza dla nas, zwi�zane z nimi w tajemny spos�b metafory
historiograficzne, fundamentalne idee, kategorie, paradygmaty sym-
boliczne; czy -jak kto woli - stereotypy historycznego my�lenia.
W przedstawionym wywodzie chodzi nie tyle o zasianie scepty-
cyzmu poznawczego w�r�d badaczy innych kultur i w�r�d history-
k�w odleg�ych epok, ile o zebranie argument�w przeciwko naiwno-
-realistycznemu stanowisku tych spo�r�d nich, kt�rzy s�dz�, �e gdy
tylko dostatecznie d�ugo "pobytuje si�" w spo�eczno�ci badanej, to
sama taka egzystencja dostarczy obiektywnego obrazu tej kultury.
Ich pewno�� swego wynika z infantylnego filozoficznie prze�wiad-
czenia, i� -jak powiedzieliby�my tutaj - kultura badaj�ca dysponuje
obiektywnymi, neutralnymi epistemologicznie kategoriami my�-
lowymi i metodami badawczymi, a nadto kieruje si� czysto poznaw-
czymi celami w penetrowaniu innych kultur. Takie w�a�nie s� trud-
no�ci, z jakimi spotyka si� zwolennik podmiotowo-przedmiotowej
strategii poznania.
GRANICE IMPUTACJI KULTUROWEJ W HISTORII.
HISTORIA W KR�GU HERMENEUTYCZNYM
W �wietle dotychczasowych rozwa�a� marzenia naiwnego realisty s�
trudne do spe�nienia. Ka�da kategoria, nawet je�li wydaje si� najbar-
dziej podstawowa czy uniwersalna, zakorzeniona jest w kontek�cie
kulturowym, kt�ry j� usensownia obdarzaj�c pierworodnym grze-
chem antropomorfizmu i ci�gle �ywym, zmiennym sensem kulturo-
wym.
Wszystko, co powiedzieli�my, jest po�rednim argumentowaniem
na rzecz idei kr�gu hermeneutycznego, kt�rego sens, je�li wolno go
tu uniwersalizowa� i nieco upraszcza�, sprowadza�by si� do stwier-
dzenia, �e nie ma ucieczki od poznawania �wiata na spos�b ludzkilo.
Kultura jest ze swej istoty (w tym - ze swej genezy) antropomorficz-
na i pozostaje taka niezale�nie od szat terminologicznych, w jakie si�
przyodziewa. Jest taka zw�aszcza wtedy, gdy zdolna jest wyra�a�
wa�ko�� �wiata.
Nie ma �adnej obiektywnej, neutralnej aksjologicznie strategii
poznania. Nie da si� epistemologii i jej daleko rozwini�tych przes�a-
nek uzasadni� epistemologicznie> >.
Zauwa�my, �e zwolennicy pogl�d�w przeciwstawnych, tzn.
absolutyzuj�cy wa�no�� epistemologiczn� swej teorii poznania, wi-
dz� r�ne od swojego �wiaty, r�ne ich fundamenty kulturowe, ale
nie widz�, �e i sami nale�� do r�wnolegle istniej�cej kultury i ich
punkt widzenia nie musi by�, "z jakiego� przyrodzenia" - lepszy,
bardziej obiektywny, prawdziwszy. Wyabstrahowuj� siebie ze �wia-
ta, we w�asnych oczach nie nale�� do kultury poznaj�cej inn�. Bada-
nia za� postrzegaj� jako obiektywistyczny proces zachodz�cy mi�dzy
statycznym i nieomylnym podmiotem a niezale�nym od niego �wia-
tem uprzedmiotowionym. Poznanie nie przebiega jednak tak prosto,
jak chcieliby reali�ci w stylu plato�skim.
W przypadku bada� historycznych omawiane kwestie maj� roz-
liczne konteksty interpretacyjne, kt�re podejmowane by�y przez his-
toryk�w. Jednak zdecydowana ich wi�kszo�� pozostaje w okopach
naiwnego pozytywizmu, w kt�rych bezpiecznie jest skry� si� przed
komplikuj�cymi �ycie kwestiami filozoficznymi.
Stwierdzili�my poprzednio, �e sytuacja historyka badaj�cego od-
leg�e czasowo zjawiska jest analogiczna do tej, w jakiej znajduje si�
to
Zob. J. K m i t a, Epistemologia w oczach kulturoznawcy, "Studia Filozoficz-
ne" 1985, nr 4.
Zob. ibidem.
20 21
etnolog wobec odmiennej, nawet wsp�czesnej mu kultury. Chodzi�o
o wzgl�dy zasadnicze. Przyjrzyjmy si� bli�ej zarysowanemu obsza-
rowi podobie�stw.
Zadaniem kultury badaj�cej jest usensownienie zjawisk bada-
nych b�d� - co na jedno wychodzi - odniesienie sensu odkrytego
w sferze badanej do "oswojonego" sensu wiedzy badaj�cej. Badacz
zjawisk spo�ecznych, gdy wst�pnie zaklasyfikowa� zjawisko jako op.
rytualne, dokona� ju� pierwotnego usensownienia go. Zamkn�� je -
przynajmniej na jaki� czas - w obszarze, w kt�rym istnieje du�a, ale
sko�czona liczba sens�w mog�cych przys�ugiwa� temu zjawisku.
Z ca�� pewno�ci� nie b�d� zjawisku przypisywane sensy polityczne
czy ekonomiczne, skoro zosta�o rozpoznane jako rytualne.
W kolejnym zabiegu badawczym interpretuj�cy precyzuje sens
wst�pnie okre�lony. Przez zaw�enie sensu og�lnego, przez odsuni�-
cie sens�w nie wchodz�cych tu w gr�, redukuje pul� mo�liwych in-
terpretacji (ca�y czas porusza si� w obszarze sens�w, jakimi kultura
badaj�ca dysponuje w odniesieniu do dziedziny badanej). Konfronto-
wanie wariant�w interpretacyjnych w obr�bie zastanej wiedzy to
swoista gra mo�liwo�ci. Gra mi�dzy tym, co badacz uznaje za empi-
ri� (interpretacj� empiryczn�, �r�d�ow�), a tym, co uznaje za inter-
pretacj� nieempiryczn�.
Historyk wierny zasadom swego zawodu �wiat badany usensow-
nia w �wietle znacze�, kt�re jego zdaniem - a de facto: w �wietle
obowi�zuj�cej wiedzy historycznej - mog�y przys�ugiwa� analizowa-
nym zjawiskom. Wszelkie tzw. �lady przesz�o�ci "m�wi�" co� o prze-
sz�o�ci tylko w�wczas, gdy usensownione zostan� dzi�ki wiedzy
o tego rodzaju �ladach. Dla kogo�, kto ow� si�� wiedzy nie dysponu-
je, "odciski przesz�o�ci" pozostan� nic nie znacz�ce, milcz�ce. Z ko-
lei za� to, ile one mog� powiedzie� o przesz�o�ci, potrafi� pokaza�
mistrzowie profesji, w�adaj�cy ogromn�, subteln�, r�norodn� gam�
sens�w przypisywanych przez nauk� owemu �wiatu. Kompetencja
taka to zdolno�� tw�rczego poruszania si� w obszarze sens�w danej
dyscypliny wiedzy. To tym samym zdolno�� do tw�rczego usensow-
niania �wiata badanego.
i
Wspomniane sensy bierze historyk z nauki historycznej i jej ob-
szar�w pogranicznych. Te ostatnie to rozleg�a wiedza o �wiecie
i cz�owieku tworzona przez inne nauki o cz�owieku i kulturze, a tak-
�e - co jest tu rzecz� istotn� - potoczne, zdroworozs�dkowe widze-
nie �wiata. Dyskusja historyk�w okre�la (tak�e poprzez ignoruj�ce
milczenie), kt�re interpretacje usensowniaj�ce nale�� do nauki, a kt�-
re nie.
Powt�rzmy: w przypadku historii "kultur� badaj�c�" jest aktual-
nie obowi�zuj�ca wiedza historyczna. Jakie wi�c obszary imputacji
daj� si� w niej dostrzec i kt�re z nich s� szczeg�lnie istotne?
Po pierwsze - oczywi�cie - logika wewn�trzna kultury, a wi�c
w przypadku naszej kultury klasyczna logika jako fundament j�zyka.
Po drugie (o czym szerzej traktuj� w innym rozdziale) - temporal-
no�� i specjalno�� �wiata, jakie obecne s� w obszarze sens�w przypi-
sywanych badanej rzeczywisto�ci. Wreszcie za�, i to wa�ne w szcze-
g�lno�ci dla nas - zwi�zane z nimi metafory historiograficzne,
fundamentalne idee, kategorie, paradygmaty symboliczne historycz-
nego my�lenia.
Tymi, kt�re tradycyjnie przypisywane s� historii i kt�re konsty-
tuuj� kategorialn� sie� historii tradycyjnej, s� metafory genezy i roz-
woju. Od�wie�ane przez wieki, trwaj� w zwi�zkach z innymi katego-
riami. Okre�laj� one, jakie mo�liwe s� konkretno-historyczne obrazy
�wiata i cz�owieka. Wyznaczaj� granice historyczno�ci wizji cz�o-
wieka w �wiecie, kre�lone w poszczeg�lnych epokach historycznych,
wyra�ane przez r�ne orientacje historiograficzne czy wybitnych his-
toryk�w.
Pobie�ny cho�by przegl�d metafor historiograficznych ukazuje
ich r�norodno�� i zmienno�� w czasie. Dla przyk�adu we�my wspo-
mnian� ide� zmienno�ci �wiata: przeobra�a si� ona od zmienno�ci
w obr�bie pewnego cyklu (powrotu do stan�w uprzednich), poprzez
zmienno�� cykliczn�, ale ju� o d�ugim okresie zmierzania do stanu
ko�cowego (pocz�tkowego), do linearnego rozwoju z wariantami
wzbogacanymi przez nowo�ytne idee post�pu, ewolucji itd.
Ufundowane na tych metaforach obrazy �wiata historycznego
musz� by� - si�� rzeczy - r�norodne. Kre�l� one r�ne typy �adu
22 ( 23
w �wiecie, afirmuj� r�ne modele cz�owieka w nim. I tak op. pi�-
miennictwo historyczne dostarcza najr�niejszych wizji cz�owieka
jako "sprawcy" w historii. Z okre�lonego przes�dzenia co do udzia�u
cz�owieka w tworzeniu �wiata wynikaj� sfery wolnego wyboru
i dzia�ania, mo�liwe rodzaje aktywno�ci, pozostawiaj�c z kolei okre�-
lone obszary rzeczywisto�ci jako nieosi�galne. Wyobra�enie sobie
(lub najcz�ciej milcz�ce przes�dzenie), co jest dane jako pula mo�li-
wych zachowa� cz�owieka - inaczej m�wi�c: co mo�e on zrobi�,
o czym mo�e pomy�le� i co czu� - wyznacza jednocze�nie granic�
tego, co niemo�liwe, i tego, co jest poza sfer� dzia�a� cz�owieka
(a pozostaje op. w sferze sprawstwa boskiego lub w og�le jest dzie-
dzin� �wiata, kt�ra jako obszar dzia�ania nie jest postrzegana).
Z kolei jedno i drugie za�, tj. to, co znajduje si� w obszarze
sprawstwa cz�owieka, i to, co jest poza nim - to tylko fragment ca�o-
�ciowej metafory cz�owieka, kt�ra mo�e mie� rozliczne interpretacje
i zniuansowane uj�cia.
Aby zrekonstruowa� ca�o�ciowy, obowi�zuj�cy w danej kulturze
stereotyp cz�owieka, a wi�c z�o�on� metafor� historiograficzn� cz�o-
wieka, trzeba opr�cz kwestii sprawstwa (z takimi w�tkami sk�adowy-
mi, jak relacje: mi�dzy cz�owiekiem a przyrod�, �wiatem nadreal-
nym, instytucjami spo�ecznymi, stosunkiem jednostki do grup
ludzkich, jednostki do w�adzy) rozwa�a� tak�e inne formy aktywno-
�ci cz�owieka, op. warto�ci obowi�zuj�ce, po��dane, zakazane itp.
Nieod��czny zatem od wizji cz�owieka jest obraz �wiata, jaki go ota-
cza. Nie da si� bowiem okre�li� sensu historycznego bytu (losu)
cz�owieka bez jego cywilizacyjnego (kulturowego) kontekstu. Model
cz�owieka i �wiata jest ca�o�ci�.
Powracaj�c do g��wnego problemu imputacji kulturowej i roli
w niej metafor historiograficznych, skonstatujemy tu ostro�nie, �e te
spo�r�d tworz�cych wizj� �wiata i cz�owieka s� imputowane dziedzi-
nie badanej, kt�re s� najg��biej i naj�ci�lej wi��� si� z podstawowy-
mi metaforami kultury, a w szczeg�lno�ci nauki - strony badaj�cej.
W tym miejscu nic wi�cej powiedzie� nie mo�na ponad to, �e nale��
do nich te, kt�re w trybie milcz�cego przes�dzenia uleg�y obiektywi-
zacji, zosta�y uprzedmiotowione i traktowane s� nie jako sk�adowe
i .
kultury badaj�cej (a wi�c przynale�ne do my�lenia j� reprezentuj�ce-
go), lecz jako obiektywne sk�adowe �wiata badanego. Tote� najbar-
dziej podstawowe metafory historiograficzne wraz z towarzysz�cym
im inwentarzem cech, w�a�ciwo�ci, bez wahania "odnajdywane" s�
w �wiecie badanym.
Badacz realizuj�cy strategi� poznawcz� opart� na wierze w obie-
ktywno�� metafor historiograiicznych jest w swym mniemaniu tropi-
cielem obiektywno�ci, realno�ci i konkretno�ci prawdy. Pozna� zna-
czy dla niego: ustali� prawd�, wyja�ni� zjawisko, tj. ustali� genez�,
znale�� przyczyn� itp. Wahania co do obiektywno�ci metafor poja-
i
wiaj� si� w�wczas, gdy na aren� wst�puj� nowe, "�ywe" - jak je
okre�la Ricoeur - metaforyl2. W�wczas sceptycznie ogl�damy te sta-
re i poprzez ich "odobiektywizowanie" i "odprzedmiotowienie"
stwierdzamy ze zdumieniem, �e s� one jedynie zmiennymi kulturo-
wo sk�adowymi naszego my�lenia historycznego, a nie rzeczywisto-
�ci� sam� w sobie.
IDEA METAFORY HISTORIOGRAFICZNEJ
Towarzysz�cy imputacji kulturowej proces antropomorfizowania
�wiata jest zarazem metaforyzowaniem go. Inaczej m�wi�c, ka�de
my�lowe uj�cie �wiata, poniewa� podejmowane jest w obr�bie (czy
te� w imieniu) kultury, staje si� swoist� dla niej jego metafor�. Dana
kultura postrzega �wiat przy u�yciu konstytutywnych metaforl3. Te
fundamentalne metafory s� nieodwo�ywalne i historycznie nieprzekra-
czalne. Porzucenie ich oznacza�oby niemo�no�� porozumienia si�
w obr�bie tej kultury i porozumienia si� z ni�.
Przyjrzyjmy si� stosowanemu tu poj�ciu metafory historiografi-
cznej. Om�wimy pewien w�tek dyskusji nad ni� do�� szczeg�owo,
aby pokaza�, jaki sens tej kategorii nie wchodzi tu w gr�.
Rozwa�ania te s� wst�pem do naszkicowania poj�cia metafory
historiograficznej jako kategorii s�u��cej do epistemologicznie
' 2 P. R i c o e u r, La Metaphore vive, Paris 1975.
. P. R i c o e u r, Temps et recit, Paris 1984, t. 2, s. 169.
25
zorientowanej analizy historiograficznej 14. Metafora historiograficz-
na charakteryzuje si� oczywi�cie tymi samymi w�a�ciwo�ciami co
ka�da metafora.
Metafora mo�e by� traktowana jako poj�cie retoryczne, litera-
turoznawcze, kategoria poetyki, ale mo�e by� tak�e postrzegana
w kontek�cie, kt�ry czyni z niej kategori� epistemologiczn�. Tak
w�a�nie kwalifikuj� j� neoretoryka filozoficzna, gramatyka logiczna
i hermeneutyka. W ich �wietle poj�cie metafory asymiluje ustalenia
postpozytywistycznych epistemologii, przede wszystkim za� proble-
matyk� wyja�niania i modelowania, jak te� - co wa�niejsze - proble-
my typowe dla nurt�w antypozytywistycznych w refleksji nad nauk�.
Najog�lniej bior�c, metafora i jej konteksty interpretacyjne wydaj�
si� stosowne zw�aszcza dla takiego my�lenia o humanistyce, kt�re
sytuuje j� nie tyle i nie przede wszystkim w obr�bie nauki, ile w ob-
szarze kultury. Badania nad metafor� stwarzaj� szans� przezwyci�e-
nia rozdarcia historiografii mi�dzy nauk� a literatur�, powsta�ego
w czasach nowo�ytnych.
Uwagi poni�sze s� udzia�em w dyskusji tocz�cej si� od staro�yt-
no�ci, a w naszym stuleciu o�ywianej przez Mary B. Hesse, Maxa
Blacka, Paula Ricoeura i innychl5.
O METAFORZE J�ZYKOWEJ
Metafora j�zykowa (zwana dalej metafor�) to wyra�enie o postaci
"X jest Y", kt�re w obr�bie danego kontekstu j�zykowego stanowi
innowacj� semantyczn� wobec dotychczasowych u�y� j�zyka, a cha-
rakteryzuje si� nast�puj�cymi w�a�ciwo�ciami:
l. Jest procedur� orzekania o schemacie logicznym predykatu:
"X jest jak (jakby) Y".
14
Zob. W. W r z o s e k, Istoriografija kok igra mietafor: sud'by "nowoj istori-
czeskoj nauki ", "Odissiej" 1991.
I
5 M. B 1 a c k, Models and Metaphors. Studies in Language and Philosophy.
Ithaca (Naw York) 1962; R i c o e u r, La Metaphore vive; t e n � e, Temps et recit,
Paris 1983-1985, t. 1-3; M. C. B e a r s d 1 e y, Aesthetics, New York 1958; M. B.
H e s s e, The Explanatory Function ot Metaphor, "Kenyon Review" 5, 1943.
2. R�nica mi�dzy sensem retorycznym wyra�enia "X jest Y"
a sensem logicznym wyra�enia "X jest jak (jakby) Y" bierze si�
z naddatku sensu perswazyjnego wzgl�dem sensu logicznego, jaki
cechuje metafor� jako figur� retoryczn�.
3. Wyra�enie metaforyczne zestawia stany rzeczy komunikowa-
ne przez jego podmioty: X - podmiot pierwotny, Y - podmiot po-
mocniczy 6.
` 4. Zestawienie owo polega na "spi�ciu" oraz "interakcji inter-
pretacyjnej" semantyk przedmetaforycznych obu podmiot�w, w wy-
niku czego kszta�tuje si� semantyka metafory.
5. Semantyka metafory jest nieredukowalna zar�wno do przedme-
taforycznych semantyk X i Y, jak i do transformuj�cych si� w wyni-
ku "interakcji interpretacyjnej" semantyk X' i Y'.
6. Genez� metafory (genez� "interakcji interpretacyjnej" odle-
g�ych dotychczas od siebie semantyk metafory) jest akt tw�rczy (od-
krycie). Stwierdzenie podobie�stwa (analogii) stan�w rzeczy
komunikowanych przez podmioty dokonuje si� w trybie "interakcji
interpretacyjnej" - w procesie upowszechnienia si� metafory w okre-
�lonym kontek�cie j�zykowym (obszarze kultury).
7. Metafora w�a�ciwa, �ywa (metaphore vive), przekszta�ca si�
w metafor� mart w� (metaphore morie) w�wczas, gdy w obr�bie jej
semantyki ustaj� "interakcje interpretacyjne", gdy metafora ta ulega
konwencjonalizacji.
_ Zestawili�my w siedmiu punktach definicyjne cechy wyra�enia
metaforycznego id�c tropem siedmiu jego - klasycznych ju� dzisiaj -
w�a�ciwo�ci sformu�owanych przez Blacka, a tak�e zebrali�my mo-
16
Stosuj� termin "podmiot metafory" zamiast przyj�tych w polskich t�umacze-
niach fragment�w ksi��ki Blacka-i,jak si� wydaje, zgodnych z intencj� angielskiego
filozofa - okre�le� "przedmiot g��wny", "przedmiot pomocniczy" (M. B 1 a c k, Me-
tafora. T�um. J. Japola, "Pami�tnik Literacki" 1971, z. 3, s. 231). Czyni� tak, poniewa�
uznaj� interakcyjn� koncepcj� metafory w spos�b bardziej konsekwentny ni� Black,
zw�aszcza dla podkre�lenia aktywnej roli sk�adowych metafory w grze semantyk obu
spi�tych przez "esse" wyra�e�. Kwestia ta wymaga szczeg�owych analiz i argumen-
tacji. Idea metafory, kt�r� tu prezentuj� i wykorzystuj�, jest wzgl�dnie niezale�na od
, powy�szego rozstrzygni�cia.
26
dyfikacje tego uj�cia zaproponowane przez Ricoeura i uzupe�nili�my
je w�asnymi ustaleniami.
Przytoczmy kilka przyk�ad�w wyra�e� metaforycznych, aby
m�c �atwiej dyskutowa� i komentowa� przyj�t� tu koncepcj�. Trzy
pierwsze sta�y si� klasycznymi przyk�adami w dyskusjach o metafo-
rze, dalsze za� to s�ynne metafory wybrane tu ze wzgl�du na ich po-
dobie�stwo do tych pierwszych, jak i podobie�stwo do metafor ana-
lizowanych w trakcie interpretacji historiograficznych.
(1) "Cz�owiekjest wilkiem" ("The man ts wolt', "Homo homini
lupus est") - przyk�ad analizowany przez Blacka i Ricoeural.
(2) "Biedni s� Murzynami Europy" - metafora Chamforta anali-
zowana przez Richardsa i Blackalg.
(3) "Spo�ecze�stwo jest morzem" - metafora Wallace'a Steven-
sa cytowana i komentowana przez Blackal9.
(4) "Cz�owiek to maszyna" ("L'Homme machina") - tytu� pracy
La Mettriego z 1748 roku.
(5) "Spo�ecze�stwo to organizm" - teza Spencera2o.
Przedstawione tu okre�lenie metafory opiera si� na tych wsp�-
czesnych uj�ciach, kt�re postrzegaj� j� nie tylkojako figur� retorycz-
n�, ale tak�e jako kategori� poj�ciow� nios�c� sensy poznawcze.
Sedno metafory eksplikujemy - w �lad za Ricoeurem -jako innowa-
cj� semantyczn�. Proces jej konstytuowania si� pojmowany jest jako
zjawisko semantyczne i sytuowany w obszarze semantycznego Ri-
coeurowskiego obszaru oddzia�ywa�, Blackowskiego systemu wsp�l-
nych asocjacji czy te� w Bearsdleyowskiej gamie potencjalnych aso-
cjacji.
B 1 a c k, Metafora, s. 218; R i c o e u r, La Metaphore vive, s. 114-115.
I. A. R i c h a r d s, The Philosophy ot Rhetoric, Oxford 1936, rozdz. 5 i 6;
B I a c k, Metafora, s. 227- 228.
19
M. B I a c k, Modelli, archetipi, metafora, Parma 1983, s. 1 13.
20
H. S p e n c e r, The Principles ot Sociology, London 1876, t. l, oz. 2, p. 212.
28
NIEKLASYCZNE POJ�CIE METAFORY
Co najmniej w dw�ch zasadniczych punktach prezentowane uj�cie
odbiega od kultywowanego przez retoryk� klasyczn�. Po pierwsze,
metafora nie jest ju� tropem bazuj�cym na s�owie lub nazwie - nie
jest operacj� denominowania. Po drugie, nie podtrzymuje si� tu sub-
stytucyjnej, a wi�c tak�e komparatystycznej, koncepcji metafory uz-
naj�cej ide� podobie�stwa mi�dzy zast�powanymi nazwami za jej
genez� i co wi�cej -jej w�a�ciwo�� konstytutywn�.
_ Najbardziej rzucaj�cym si� w oczy ustaleniem wsp�czesnej
dyskusji nad metafor� jest wi�zanie jej z funkcj� zdaniow�. Rozwa�-
;.. my nasz przyk�ad pierwszy: "Cz�owiek jest wilkiem". Jest on trudny
do analizowania z dw�ch zw�aszcza wzgl�d�w. Om�wimy je, daj�
_ bowiem okazj� do zaj�cia si� wa�kimi dla refleksji nad metafor� pro-
blemami.
Przede wszystkim metafora ta ju� podczas dyskusji nad ni� by�a
zbanalizowana i spetryfikowana. W sytuacji tej trudno jest stwier-
dza� te jej w�a�ciwo�ci, kt�re posiadaj� metafory "�wie�e". Black
pomija t� okoliczno��. Nie dostrzega funkcjonowania metafory w kon-
tek�cie kulturowym. Z kolei Ricoeur, kt�ry rozwija poj�cia metafory
�ywej i martwej, przywo�uje ten przyk�ad wtedy, gdy od problemu
�ywotno�ci wyra�enia metaforycznego mo�na abstrahowa�.
Drugi k�opot - w gruncie rzeczy pozorny - polega na tym, �e
wariant polski tej metafory od wiek�w ma posta�: "Cz�owiek cz�o-
wiekowi wilkiem", a nie "Cz�owiek jest wilkiem". Angielskie "The
man ts wolt' i francuskie "L'homme est on loup" w swym sensie
- metaforycznym odpowiadaj� tej w�a�nie wersji, nie za� ma�o poetyc-
kiemu (i ma�o retorycznemu w j�zyku polskim) "Cz�owiek jest wil-
kiem"21
z
�w k�opot trzeba uzna� za pozorny, poniewa� wyra�enie "Cz�owiek cz�owie-
kowi wilkiem" jest konstrukcj� eliptyczn�, w sensie swym synonimiczn� wobec wyra-
�enia "Cz�owiekjest wilkiem", gdzie spotykamy wa�ne dla nas s��wko ,jest". Wariant
, polski metafory, a wi�c elipsa "Cz�owiek cz�owiekowi wilkiem", ma jednak swe do-
datkowe walory retoryczne w naszej tradycji j�zykowej, st�d jej upowszechnienie si�.
Przy okazji zwr��my uwag�, �e wyra�enia cytowane tu jako przyk�ady (4) i (5) r�w-
nie� nie zawieraj� s�awka , jest".
29
Zauwa�my, �e w metaforze tej por�wnywane s� pewne tylko te- } howuje niekt�re ich cechy i w�a�ciwo�ci. Metafora stawia podmiot
chy cz�owieka z pewnymi tylko cechami wilka. Spo�r�d cech cz�o- , pierwotny "w obiektywie" podmiotu wt�rnego, rodz�c pytanie: na ile
wieka te tylko bierze si� pod uwag�, kt�re koresponduj� z cechami spo�ecze�stwo jest (nie jest) morzem? Pytanie to uruchamia inter-
wilka uprzednio przypisywanymi mu w trybie interpretacji potocznej akcje interpretacyjne, a wi�c dociekanie, na ile stany rzeczy komuni-
czy literackiej, interpretacji ujmuj�cej "obyczaje", charakter bytowa- kowane przez podmiot pierwotny s� takie jak stany rzeczy komuni-
nia wilka, na mod�� ludzk�. W efekcie z mo�liwego obszaru przed- kowane przez podmiot wt�rny.
metaforycznych semantyk obu termin�w: "cz�owiek" i "wilk", tylko Wyra�enie metaforyczne wi�c w swym sensie w�a�ciwym jest
niekt�re z nich zosta�y spi�te w powstaj�cym wyra�eniu metafo- , orzekaniem o w�asno�ciach ponadjednostkowych, �ci�lej, o naturze
tycznym. A wi�c ,jest" metaforyczne "bierze w cudzys��w" przed- tego rodzaju w�asno�ci. Powstaje wi�c podejrzenie, �e metafora nie
metaforyczne "cz�owiek" i "wilk". Przypuszczamy, �e poniewa� jest ufundowana na predykacie I rz�du. Skoro tak, to sam proces
przedmetaforyczna semantyka podmiotu "wilk" zawiera�a wiele metaforyzowania wydaje si� - nie bez powodu - procedur� blisk�
antropomorf'izuj�cych uj��, to proces upowszechniania si� metafory abstrahowaniu czy modelowaniu. Chc�c cho�by w cudzys�owie po-
by� stosunkowo �atwy, semantyki spi�te w niej nie by�y zbyt odleg�e wiedzie�, �e spo�ecze�stwo jest morzem, trzeba wyabstrahowa� my-
od siebie. Gama potencjalnych asocjacji �atwo si� konstytuowa�a �lowo z wiedzy o morzu to, co mog�oby by� zestawione z pewnymi
i upowszechnia�a. By�a te� stosunkowo p�ytka i interakcje interpreta- cechami spo�ecze�stwa. Trzeba to uczyni� tak, aby uruchomi� inter-
cyjne niebawem usta�y. Metafora zbanalizowa�a si�; gdy rozwa�a� j� akcj� interpretacyjn� mi�dzy semantykami przedmetaforycznymi obu
Black, od dawna by�a skonwencjonalizowana. podmiot�w.
METAFORYZOWANIE JAKO ABSTRAHOWANIE I MODELOWANIE LOGICZNY SCHEMAT I SENS RETORYCZNY METAFORY
Zdolno�� metaforycznego "jest" do "wzi�cia w cudzys��w" se- Z om�wion� kwesti� wi��e si� decyzja terminologiczna, jak� przyj�-
mantyk podmiot�w wyra�enia metaforycznego lepiej si� uwidocznia li�my w punktach 1 i 2 naszego zestawienia. Wprowadzili�my
w przyk�adzie (3). Metafora "Spo�ecze�stwo jest morzem" w znacz- w nich odr�nienie metafory w stylizacji retorycznej (czyli metafory
nie mniejszym stopniu uleg�a zbanalizowaniu. Dodajmy: znacznie tout court) od jej schematu logicznego, czyli jakby metafory w sen-
mniej uleg�a skonwencjonalizowaniu. Nie jest rzecz� prost� wpa�� , sie logicznym. Paul Ricoeur poszukuj�c w swych analizach "najbar-
na trop "p�l wsp�lnych skojarze�" obu semantyk. Nie twierdzimy, �e dziej intymnego miejsca metafory" przyzna�, �e "ani zdanie, ani dys-
zestawienie spo�ecze�stwa i morza nie budzi rozlicznych skojarze�. ' kurs, ani s�owo", lecz "moleku�a czasownika �by�" jest owym
Wr�cz odwrotnie, w przeciwie�stwie do skostnia�ej metafory "Cz�o- centrum konstytutywnym wyra�enia metaforycznego"23.
wiek cz�owiekowi wilkiem" metafora ta dostarcza wielu mo�liwo�ci Wiadomo, nie tylko z przytoczonej opinii autora Temps et recit
,
interpretacyjnych. Jak pisze Black, "Stevensowi chodzi�o nie o ma- �e metaforyczne "jest" r�ni si� od zwyk�ego "jest" (dwuargumento-
rze jako �rzecz�, lecz o morze jako system relacji (kompleks, zesp� wago predykatu identyczno�ci) i oznacza raz "nie jest", raz za� "jest
implikacji). Metafora proponowa�a, aby podmiot pierwotny uj�� tak- jak". Mo�na wi�c og�lnie powiedzie�, �e metaforyczne "jest" odpo-
�e jako system"Z2. Wyra�enie metaforyczne spinaj�c retorycznie to- wiada w�a�ciwie, tj. w sensie logicznym, wyra�eniu "jest jakby
talno�ci (cz�owiek, morze) faktycznie w sensie logicznym wyabstra- (jak)". A wi�c w�a�nie: "jest" w cudzys�owie.
2z B I a c k, Models and Metaphors, s. 133. 23 R i c o e u r, La Metaphore vive, s. 15.
30 v::;;` 31
Przyjmujemy rozr�nienie metafory w stylizacji retorycznej od
jej postaci logicznej, czyli jej sensu retorycznego i logicznego, z na-
st�puj�cych powod�w:
1. Wyra�enie metaforyczne postaci "X jest Y" nie postuluje
identyczno�ci X i Y, bo gdyby ona zachodzi�a, metafora nie by�aby
innowacj�, odkryciem, nie zawiera�aby dodatkowej informacji, by�a-
by trywialn� identyczno�ci� (parafraz�?).
2. Do milcz�cych, "nie odkrytych" implikacji przedmetafory-
cznych semantyk podmiot�w X i Y nale�� odpowiednio:
(a) wyra�enia postaci "X nie jest Y" i/lub "Y nie jest X"
i/lub
(b) wyra�enia postaci "X prawie nie jest Y" i/lub "Y prawie nie
jest X".
W �wietle tych przedmetaforycznych przes�anek - ujawniaj�-
cych si� w momencie sformu�owania metafory - wyra�enie "X jest
Y" jawi si� jako absurd logiczny czy nonsens (jak powstaj�c� meta-
for� okre�la wielu badaczy).
Powiedzie� mo�na, �e metafora jest spi�ciem trywialnych niepo-
r�wnywalno�ci z nietrywialn� por�wnywalno�ci�. Jak sformu�owa�
to Ricoeur, "jest przyk�adem wewn�trznego konfliktu mi�dzy to�sa-
mo�ci� a r�nic� [...]. Otwiera pola semantyczne do ��czenia si� r�-
nic w identyczno�ci"24.
Kreowanie metafory polega na tw�rczym zestawieniu podmio-
t�w X i Y. Tym samym zostaj� w niej spi�te "oddalone" dotychczas
od siebie semantyki podmiot�w i ich nieu�wiadamiane implikacje.
Spi�cie to inicjuje interakcje interpretacyjne mi�dzy nimi, kt�re z ko-
lei wywo�uj� implikacje stanowi�ce semantyk� metafory i wsp�two-
rz�ce semantyki X' i Y'.
Postulujemy wi�c dostrzeganie podw�jnego sensu komunika-
cyjnego metafory: retorycznego i logicznego, literalnego. "We-
wn�trzne napi�cie" wyra�enia metaforycznego bierze si� z r�nicy
mi�dzy perswadowanym "jest" a w�a�ciwym "jest jak". Metafora bo-
wiem to swoiste (retoryczne, poetyckie) nadu�ycie sensu, nadu�ycie
24 Ihidem, s. 252.
sensu w celu perswazyjnym. Owa "gruba przesada" sk�ania interpre-
tuj�cych (op. "wp�ywowych przedstawicieli wsp�lnoty j�zykowej" -
jak okre�la nosicieli kontekstu j�zykowego Black25) do poszukiwania
odpowiedzi na dwa, niejako r�wnoleg�e pytania:
- jak to w�a�ciwie jest: "X jest Y" czy "X nie jest Y"?
- pod jakim wzgl�dem, w jakim stopniu (dlaczego?) "X jest
Jak Y"?
Pytanie pierwsze by�oby pytaniem "demistyfikuj�cym" sens
retoryczny metafory, pytanie drugie by�oby g��wnym pytaniem to-
warzysz�cym interakcji interpretacyjnej. Oba za� sk�aniaj� do "konfir-
macji" b�d� "falsyfikacji" wyra�enia metaforycznego. I tak op. Spence-
rowska teoria spo�eczna jest propagowaniem wizji spo�ecze�stwa
jako swoistej ca�o�ci, funkcjonuj�cej analogicznie do organizmu.
FUNKCJA HEURYSTYCZNA METAFORY
Kom