4164

Szczegóły
Tytuł 4164
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4164 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4164 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4164 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JONATHAN CARROLL G�OS NASZEGO CIENIA T�UMACZENIE MARIA MACHNIK�KORUSIEWICZ ROMAN PALEWICZ TYTU� ORYGINA�U VOICE OF OUR SHADOW Mojemu ojcu ��A zatem to jest twoje. Prosz�, aby� to przyj��. ��Mi�o, sir, bardzo mi mi�o. Szklany wzrok sprawia, �e przystajesz I idziesz dalej roztrz�siony: czy mnie dostrze�ono? Czy tym razem spostrzegli, jaki jestem naprawd�, Czy znowu to si� odwlecze? John Ashbery, As One Put Drunk into the Packet Boat CZʌ� PIERWSZA 1 Formori, Grecja Cz�sto �ni� tutaj noc� o moich rodzicach. To s� dobre sny. Budz� si� potem wypocz�ty i szcz�liwy, chocia� nie dzieje si� w nich nic szczeg�lnego. Siedzimy sobie latem na werandzie, popijaj�c mro�on� herbat� i przygl�damy si�, jak nasz szkocki owczarek, Jordan, �azikuje po podw�rku. Rozmawiamy, ale s�owa s� blade i nierzeczywiste, niewa�ne. Niczego to nie zmienia � wszyscy jeste�my bardzo zadowoleni, b�d�c tu razem, nawet m�j brat, Ross. Od czasu do czasu matka �mieje si� albo swoim znanym gestem wyrzuca w g�r� ramiona, kre�l�c nimi p�tle i �uki. Ojciec pali papierosa, jak zwykle zaci�gaj�c si� g��boko. Kiedy�, gdy by�em ma�y, zapyta�em, czy dym sp�ywa mu a� do st�p. Tak jak si� to zdarza w wielu ma��e�stwach, temperamenty moich rodzic�w r�ni�y si� diametralnie. Matka ch�on�a �ycie tak �apczywie jak tylko zdo�a�a. Ojciec natomiast dzia�a� czysto i zgodnie z przewidywaniami, zawsze niezmiennie prostolinijny wobec jej nami�tno�ci i kr�tactw. My�l�, �e w ich wzajemnych zwi�zkach jedynym wielkim powodem do smutku by�a �wiadomo��, i� cho� matka darzy�a go ciep�ym, przyjacielskim uczuciem, to o wiele bardziej kocha�a swoich dw�ch syn�w. Pocz�tkowo pragn�a mie� pi�cioro dzieci, ale zar�wno mnie, jak i mojego brata rodzi�a z takim trudem, �e lekarz powiedzia�, i� nast�pne dziecko stanowi�oby dla niej �miertelne zagro�enie. Zrekompensowa�a to sobie, przelewaj�c w ko�cu na nas dw�ch ca�� mi�o��, kt�r� przeznaczy�a dla owej pi�tki. Tato by� weterynarzem: nadal jest weterynarzem. Na pocz�tku ma��e�stwa z powodzeniem prowadzi� praktyk� prywatn� na Manhattanie, ale tu� po narodzeniu si� pierwszego syna porzuci� t� prac�, by przeprowadzi� si� na wie�. Chcia�, �eby jego dzieci mog�y bawi� si� na podw�rku, a tak�e bezpiecznie wychodzi� z domu oraz wraca� do�, kiedy tylko zapragn�. Moja matka swoim zwyczajem z pe�n� pasj� zaj�a si� urz�dzaniem nowego domu. �wie�a farba wewn�trz i na zewn�trz, nowe tapety, wycyklinowane i nawoskowane pod�ogi, naprawione przecieki� Kiedy zako�czy�a prac�, okaza�o si�, �e stworzy�a przyjemn� siedzib�, wystarczaj�co przestronn�, jasn�, ciep�� i bezpieczn�, by upewni� nas, �e jest to naprawd� dom rodzinny. Wszystko to j� absorbowa�o i jeszcze wychowywanie dw�ch ch�opc�w. P�niej m�wi�a, �e dwa pierwsze lata w tym domu by�y dla niej najszcz�liwsze. Gdzie si� ruszy�a, co� lub kto� wymaga� jej pomocy, a tego w�a�nie �akn�a. Z jednym dzieckiem w ramionach, a drugim uczepionym sp�dnicy za�atwia�a telefony, gotowa�a i poddawa�a swej �elaznej woli nasze nowe �ycie i sam dom. Trwa�o to par� lat, ale w ko�cu wszystko dzia�a�o i l�ni�o. Ross zaczyna� w�a�nie szko��, ja rozpocz��em z mam� nauk� czytania, za� ka�dy posi�ek, kt�ry pojawia� si� na stole, by� smaczny i r�ni� si� od poprzedniego. Kiedy matka uzna�a, �e wszyscy jeste�my ju� wystarczaj�co zadbani, zdecydowa�a kupi� nam psa. M�j brat, Ross, szybko wyr�s� na �ywego, ciekawskiego ch�opca, lecz ju� w wieku pi�ciu lat by� wyj�tkowo niepos�uszny. Nale�a� do tego rodzaju os�b, kt�re pomimo wyczyniania okropnych rzeczy, nieustannie uzyskuj� przebaczenie, poniewa� ludzie s�dz�, �e by�o to albo przypadkowe, albo zabawne. We wczesnym dzieci�stwie zwyk� myszkowa� we wszystkich zakamarkach domu, szukaj�c nowych zaj�� i rzeczy, w kt�re m�g�by w�cibi� sw�j nos. W ci�gu kilku lat przelecia� niczym poci�g ekspresowy po zestawach �Ma�ego Elektryka�, dzwoni�cych misiach i ma�pkach oraz pajacykach. Mimo sprzeciwu taty matka kupi�a mu na sz�ste urodziny zestaw narz�dzi do wypalania drewna. Przez par� tygodni u�ywa� ich zgodnie z przeznaczeniem, wypalaj�c swoje imi� na kawa�kach nieu�ytecznego drewna, kt�re wpad�y mu w r�ce. Kt�rego� dnia wypali�: ROSS LENNOX na d�bowym fotelu. Matka da�a mu klapsa i wyrzuci�a zabawk�. Taka w�a�nie by�a � bardzo zdecydowana i pewna, �e jedynym sposobem na wychowanie dzieci jest kocha� je w ka�dym momencie, nie wykluczaj�c jednak od czasu do czasu klapsa, je�li na to zas�u��. �adnych usprawiedliwie�, �adnych wym�wek �je�li co� przeskroba�e�, obrywa�e�. Pi�� minut p�niej tuli�a ci� znowu i zrobi�aby dla ciebie wszystko. Prawdopodobnie zrozumia�em j� ju� we wczesnym okresie mojego �ycia, bo rzadko zdarza�o mi si� oberwa�. Ale to nie odnosi�o si� do Rossa; Bo�e, nie do Rossa. Wspominam ten epizod, bo wtedy po raz pierwszy ta dw�jka w spos�b otwarty star�a si� ze sob�. Ross zniszczy� fotel. Matka zbi�a go, a wypalark� wyrzuci�a do �mieci. Kiedy odesz�a, m�j brat wyci�gn�� j� z kub�a i starannie wypali� dziury w podeszwach jej nowych, kosztownych, sk�rzanych botk�w. Odkry�a to w godzin� p�niej i, ku mojemu przera�eniu, zapyta�a, czyja to zrobi�em. Ja! By�em t�pakiem, kt�ry patrzy� na tych tytan�w z boja�ni� i dr�eniem. Nie, ja tego nie zrobi�em. Rzecz jasna wiedzia�a o tym, ale chcia�a us�ysze� to z moich ust, zanim przyst�pi�a do dzia�ania. Pomaszerowa�a do pokoju Rossa, gdzie zasta�a go siedz�cego spokojnie na ��ku z komiksem w r�ku. Tak samo spokojnie podesz�a do szafki mojego brata i wzi�a jego ulubiony model samolotu. Wyj�a wypalark� z kieszeni fartucha, w��czy�a j� do kontaktu i na jego oczach wypali�a dziury w obu skrzyd�ach. Ross rozp�aka� si�, pok�j �mierdzia� straszliwie, a wok� fruwa�y drobne, czarne nitki spalonego plastiku. Kiedy rzecz si� dokona�a, matka postawi�a samolot z powrotem na szafce i wysz�a z pokoju, zwyci�ska, nadal dzier��ca w�adz� w r�ku. Tym razem wygra�a, ale rosn�c, Ross robi� si� coraz bardziej przebieg�y i podst�pny. Ich pojedynek trwa�, ale ju� na bardziej wyr�wnanych prawach. M�j brat odziedziczy� po matce witalno�� i jej apetyt na �ycie, ale zamiast po��da� wszystkiego tak jak ona, wybiera� potrawy, lecz od razu w ogromnych porcjach. Gdyby �ycie by�o jedn� wielk� uczt�, on chcia�by tylko pasztet, ale za to ca�y, do ostatniej okruszynki. Manipulowanie innymi? Nie by�o nikogo, kto by mu w tym dor�wna�. By�em najwi�kszym popychad�em na �wiecie i daleko mi by�o do rozrabiaki, ale pewnego lata Ross nak�oni� mnie do wybicia okna w gabinecie ojca, bezmy�lnego rzucenia kamieniem w ul (podczas gdy on obserwowa� to z g��bi domu), przyzwolenia mu na ochron� mojej osoby przed Bogiem, kt�ry, jak twierdzi� Ross, by� zawsze o krok od wtr�cenia mnie, sze�ciolatka, do piek�a za z�e zachowanie. M�j ojciec mia� stare wydanie Piekl�, z ilustracjami Dore�a i pewnego popo�udnia Ross przyni�s� je, chc�c mi u�wiadomi�, co mi grozi, je�li nie b�d� dalej p�aci� mu za ochron�. Obrazki by�y tak przera�aj�ce i tak przykuwa�y wzrok, �e nie potrzebowa�em zach�ty (ani wtedy, ani przez par� nast�pnych tygodni, dop�ki zakl�cie nie os�ab�o), �eby zabra� ksi��k� na d� i dziwowa� si� temu, czego z ledwo�ci� unika�em tylko dzi�ki staraniom mojego brata, o czym mi codziennie przypomina�. Z pewno�ci� by�em jego podstawowym celem, ale umia� zarzuci� swe lasso i na innych ludzi. Wiedzia�, jak urobi� mam�, by pozwoli�a mu nie i�� do szko�y, a ojca nam�wi� na mecz Yankee albo na seans w kinie pod go�ym niebem. Oczywi�cie co jaki� czas przy�apywano go i zostawa� ukarany lub zbity, ale jego rejestr (�rejestr wygranych i przegranych�, jak go nazywa�) by� zdumiewaj�cy w por�wnaniu z innymi dzie�mi. Wobec wyczyn�w mojego brata ja przypomina�em archanio�a Gabriela. �cieli�em swoje ��ko chyba od czasu, gdy nauczy�em si� raczkowa�, a w moich nie ko�cz�cych si�, nocnych modlitwach prosi�em o b�ogos�awie�stwo dla ka�dego, kto przyszed� mi na my�l, ��czne z cyrkowcami z Barnum & Bailey. Mia�em chomika w srebrnej klatce, dywanik �samotnego w�drowca�, a na �cianie proporczyki college�u. Wszystkie moje o��wki by�y naostrzone, a ksi��ki z serii �Dzielni Ch�opcy�, ustawione w alfabetycznym porz�dku. Ross natomiast, w swojej przekorze, lubi� wpa�� do mojego pokoju i zrobi� mi �nalot bombowy� na ��ko. Rozk�ada� ramiona, jak tylko m�g� najszerzej i wali� w ��ko z maksymaln� szybko�ci� i si��. Cz�stokro� kt�ra� z listewek j�cza�a lub nawet p�ka�a, za� poduszka na skutek wstrz�su wzlatywa�a wysoko w powietrze. Ja kwili�em, a Ross chichota� z rozkoszy. Poniewa� jego wizyty by�y du�� przyjemno�ci�, wi�c nigdy nie uskar�a�em si� na straty, kt�re przy tej okazji czyni�. Kiedy� po�o�y� na mojej poduszce na wp� zdech�ego kota ubranego w male�k� baseballow� czapk�, a ja nigdy nie pisn��em o tym ani s�owa. Udawa�em, to nasz wsp�lny sekret. Jego pok�j by� przeciwie�stwem mojego, ale dla mnie jawi� si� dziesi�� razy wspanialszy. Zawsze. Przyznaj� to. Nieodmiennie ton�� w nie�adzie: od tenis�wek na biurku, do radia pod materacem. Ross i matka toczyli nie ko�cz�c� si� wojn� o ten pok�j, ale przez wi�kszo�� czasu by�o tam tak, jak chcia� m�j brat, niezale�nie od jej gr�b i lamentowania. Najdziwniejsz� spraw� by�a r�norodno�� rzeczy, jakie tam nagromadzi�. Nie dla niego by�y szkolne proporczyki. Dosta� gdzie� ogromny plakat filmowy reklamuj�cy Godzill�. Zakrywa� on jedn� �cian� kaskad� p�omieni, krwi i b�yskawic. Na drugiej �cianie wisia�a postrz�piona ameryka�ska flaga, kt�r� nasz ojciec przywi�z� z wojny. Na p�kach znajdowa�a si� kompletna kolekcja ilustrowanego magazynu �S�awne Potwory�, parchaty, wypchany skunks, wszystkie ksi�gi Oz i par� bajkowych, starych, �eliwnych doniczek, kt�rych pe�no by�o wtedy w sklepie ze starociami. Uwielbia� wyprawy na miejskie wysypisko �mieci, gdzie godzinami d�uba� d�ugim, metalowym kijem, przerzucaj�c sterty i odk�adaj�c na bok rzeczy, kt�re chcia� zatrzyma�. Tam w�a�nie znalaz� porcelanow� tabakierk�, kolejowy zegar bez wskaz�wek i ksi��k� o papierowych lalkach opublikowan� w 1873 roku. Pami�tam to wszystko, bo jaki� czas temu obudzi�em si� w �rodku nocy, pod wra�eniem jednego z tych szczeg�lnych, wyra�nych sn�w, takich, w kt�rych wszystko, czego do�wiadczasz, rozgrywa si� w tak jasnym i ch�odnym �wietle, �e po przebudzeniu, w rzeczywistym �wiecie, czujesz si� nierzeczywi�cie. W ka�dym razie m�j sen toczy� si� w dawnym pokoju Rossa, i kiedy si� zbudzi�em, chwyci�em za o��wek i spisa�em ca�� list� rzeczy, kt�re w�wczas ujrza�em. Je�li ch�opi�cy pok�j jest niejasnym obrazem tego, czym jego w�a�ciciel b�dzie w przysz�o�ci, Ross powinien zosta� handlarzem staroci. Ekscentrykiem? Kim� nieprzewidywalnym, ale bardzo wyj�tkowym, jak s�dz�. Najlepiej pami�tam wylegiwanie si� na jego ��ku (ilekro� pozwoli� mi wej�� do pokoju, musia�em puka�, zanim wszed�em) i wodzenie wzrokiem po p�kach, �cianach i znajduj�cych si� tam przedmiotach. Czu�em si�, jakbym by� w jakiej� tajemniczej krainie lub na planecie niewypowiedzianie dalekiej od naszego domu, od mojego �ycia. I kiedy obejrza�em ju� wszystko po raz setny, spogl�da�em na Rossa zachwycony, i� mimo swej obco�ci, dziwaczno�ci czy okrucie�stwa by� moim bratem i dzielili�my ze sob� dom, nazwisko, nasz� krew. Z wiekiem jego gust si� zmieni�, ale oznacza�o to jedynie, �e wszystko sta�o si� jeszcze bardziej zwariowane. Na kr�tki czas i popad� w obsesj� na punkcie starych maszyn do pisania. O ka�dej porze dnia trzy lub cztery le�a�y na jego biurku (rozebrane na tysi�ce cz�ci. Wst�pi� do klubu kolekcjoner�w j starych maszyn do pisania, ca�ymi miesi�cami pisa� do wsp�hobbist�w i otrzymywa� setki list�w. Wymienianie si� eksponatami, udzielanie wskaz�wek i porad technicznych� Co chwila dzwoni� telefon i jaki� obcy, g�ucho brzmi�cy g�os z Perry w Oklahomie lub Hickory w Po�udniowej Karolinie pyta� o mojego brata. Ross dyskutowa� z tymi fanatykami ze spokojem i pewno�ci� czterdziestopi�cioletniego wytrawnego technika. Po maszynach przysz�a kolej na stare latawce, nast�pnie: chi�skie, porcelanowe psy, a potem na scenie jego fascynacji] pojawi� si� Edgar Cayce i r�okrzy�owcy. To brzmi tak, jakby Ross by� cudownym dzieckiem, i do pewnego stopnia jest to prawd�. Jednak�e pomijaj�c jej obsesje, by� to ch�opak ponury i podst�pny jak sosnowa drzazga. Nieustannie zamyka� na klucz drzwi swego pokoju, w zwi�zku z czym rodzice ci�gle podejrzewali, �e robi tam najr�niejsze �rzeczy�. Powtarza�em im, �e post�puje tak, aby ich rozdra�ni�, ale nie chcieli mnie s�ucha�. Dwa lub trzy razy w tygodniu stacza� z moj� matk� decyduj�c� bitw� oboj�tnie z jakiego powodu. Znaj�c jej wybuchowy charakter, wiedzia� jak �atwo j� rozw�cieczy� (je�� z otwartymi ustami, nie wyciera� but�w), ale to go nie satysfakcjonowa�o. Kiedy wpad� w odpowiedni nastr�j, pragn�� j� widzie� w szale w�ciek�o�ci, miotaj�c� si� w furii tak �lepej, �e nieraz wr�cz wpada�a na sprz�ty. Przypuszczam, �e kiedy dzieci wchodz� w tak zwany okres dojrzewania, w wielu rodzinach ludzie skacz� sobie do garde� ale w naszym przypadku sytuacja polega�a na tym, �e mat coraz bardziej ust�powa�a pola Rossowi, skutkiem czego zacz�a zachowywa� si� z dystansem wobec nas obu. By�em tch�rzem i ilekro� zauwa�y�em, �e jej napi�cie wzrasta, bra�em nogi za pas, jednak nie zawsze udawa�o mi si� uciec w czas. Od�amki wybuch�w jej gniewu cz�sto rani�y mnie i trudno mi by�o pogodzi� si� z niesprawiedliwo�ci� �wiata. Wiedzia�em, �e jestem normalnym, szcz�liwym ch�opcem. Wiedzia�em te�, �e m�j brat by� wszystkim� opr�cz tego. Wiedzia�em, �e wyka�cza matk� nerwowo i dobrze rozumia�em, dlaczego jej cierpliwo�� ko�czy si�. Nigdy jednak nie poj��em, jaki sens ma wci�ganie mojej osoby w ich, cz�sto brutalne, potyczki. W rezultacie bywa�em z�ajany, obity lub ukarany zupe�nie bez powodu. Czy zostawi�o to na mnie pi�tno na ca�e �ycie? Czy znienawidzi�em wszystkie matki, kt�re p�niej spotka�em? Wcale nie. Przera�a� mnie widok Rossa post�puj�cego w taki spos�b, ale by�em te� zarazem najuleglejsz� osob� z jego publiczno�ci. Nawet wliczaj�c okazjonalne wpadki, nigdy nie przehandlowa�bym �ycia na obrze�ach tej krainy huragan�w za cokolwiek innego. Wkr�tce Ross zacz�� kra�� wszystko, co wpad�o mu w r�ce. By� pierwszorz�dnym z�odziejem, w du�ym stopniu dzi�ki swojej brawurze. Ci�gle zatrzymywali go w sklepach, pytaj�c dok�d idzie z tym zegarkiem (ksi��k�, zapalniczk��). Z niewinnym, nierozumiej�cym u�miechem odpowiada�, �e w�a�nie niesie to swojej mamie. Po tym spojrzeniu Rossa sprzedawca najcz�ciej przeprasza� za swoje grubia�stwo. Pi�� minut p�niej Ross mia� ju� upatrzony przedmiot w kieszeni i znajdowa� si� na ulicy. Kiedy� k��ci� si� z matk� tu� po �wi�tach Bo�ego Narodzenia i powiedzia� jej, �e wszystkie prezenty, kt�re nam podarowa�, zosta�y przez niego ukradzione. Matka niemal eksplodowa�a, ojciec � posmutnia�y, lecz nawyk�y ju� do takich spraw � zapyta� tylko, z jakiego sklepu pochodz�. Ross nie chcia� powiedzie� i karuzela ruszy�a od nowa. Pi�� dni p�niej rodzice wyjechali na zabaw� sylwestrow�, a mnie zostawili pod opiek� Rossa. Dziesi�� minut po ich wyj�ciu brat nam�wi� mnie, bym zjecha� po por�czy z zamkni�tymi oczami. Ujecha�em ju� par� st�p, zanim poczu�em co� obrzydliwego i pal�cego na wierzchu mojej d�oni. Wyrzuci�em obie r�ce w g�r�, strz�saj�c papieros, kt�rym mnie osmali�. Straci�em r�wnowag�, spad�em na bok i wyl�dowa�em na ramieniu, kt�re pod ci�arem mojego cia�a p�k�o w dw�ch miejscach. Opr�cz b�lu pami�tam tylko twarz Rossa, tu� przy moim prawym policzku, powtarzaj�cego mi raz po raz, �ebym w tej sprawie lepiej zamkn�� moj� ma��, pieprzon� buzi� na k��dk�. Czy by�em g�upcem? Tak. Czy powinienem wo�a� o krwaw� pomst�? Tak. Czy chcia�em, �eby m�j brat kocha� mnie cho� troch�? Tak. 2 W wieku pi�tnastu lat Ross zmieni� sw�j styl i zosta� twardym facetem. Sk�rzana kurtka z tysi�cem zamk�w i chromowanych �wiek�w, oprawiony w kozi� sk�r� n� spr�ynom z W�och, tubka brylantyny na p�ce w �azience. Kr�ci� si� z grupk� t�pak�w, kt�rzy zamiast rozmawia�, palili marlboro i spluwali na ziemi�. Szefem tej paczki by� Bobby Hanley, kt�ry, chocia� ma�y i chudy jak samochodowa antena, mia� okropn� reputacj�. Uwa�ano, �e ka�dy kto z nim przystawa�, by� niespe�na rozumu. Po raz pierwszy zobaczy�em Bobby�ego na meczu koszyk�wki w szkole �redniej. Mia�em jedena�cie lat i b�d�c jeszcze ci�gle w podstaw�wce, nie wiedzia�em, kto to jest. Przyszed�em na mecz z Rossem (kt�remu rodzice wmusili mnie na si��), on zostawi� mnie na pastw� losu w par� sekund po przyj�ciu i miejsce. Rozgl�da�em si� nerwowo dooko�a, szukaj�c os�b przy kt�rej m�g�bym usi���, ale najwyra�niej wszyscy tutaj byli obcy. W ko�cu stan��em przy drzwiach wej�ciowych, paru minutach gry do sali wszed� stary portier (kt�ry ja wiedzia�em, nazywa� si� Vince) i stan�� przy mnie. W r�ce wzi�� jedn� ze swoich d�ugich, drewnianych miote�. Ilekro� nasz strona zdobywa�a punkt, zaznacza� to na ziemi. Zacz�li�my rozmawia� i poczu�em si� swobodniej. By�o to bardzo przyjemne i przysz�o mi na my�l, jak wspaniale b�dzie, gdy zostan� uczniem szko�y �redniej i b�d� ju� zawsze m�g� przychodzi� na takie rozgrywki. Kilka minut przed zako�czeniem pierwszej �wiartki meczu drzwi otworzy�y si� z trzaskiem i do sali wtoczy�o si� g�siego paru twardzieli. Vince wymrucza� co� na temat �g�wniarzy�, a ja, nie maj�c o niczym poj�cia, przytakn��em. Podeszli prosto do granicy boiska i stali tam, przygl�daj�c si� widzom, natomiast kompletnie ignoruj�c mecz. Potem kt�ry� wyci�gn�� paczk� papieros�w i zapali� jednego. Zapa�k� rzuci� na pod�og�. Vince poszed� do niego i powiedzia�, �e w sali gimnastycznej nie wolno pali�. Bobby Hanley nawet na niego nie spojrza�. Zamiast tego zaci�gn�� si� powoli i g��boko, po czym rzek�: ��Pierd� na to, tatu�ku. Nie mog�em w to uwierzy�! Jeszcze bardziej zadziwiaj�ce by�o to, �e Vince co� na to wymamrota�, ale wr�ci� na swoje miejsce przy drzwiach. Kilku kumpli Hanleya parskn�o �miechem, lecz �aden nie zdoby� si�, by te� zapali�. Vince, stoj�c tu� przy mnie, zakl�� i kr�ci� kijem od miot�y. Nie wiedzia�em, co robi�. Jak�e co� takiego mog�o uj�� na sucho temu szczeniakowi? Jak� magiczn� si�� dysponowa�? �wiartka meczu sko�czy�a si� w chwili, gdy Bobby dopala� swego papierosa a� po br�zowy filtr. Kiedy sko�czy�, rzuci� go na parkiet i rozgni�t� obcasem. Patrzy�em, jak jego stopa obraca si� w prawo i w lewo. O wiele za g�o�no o�wiadczy�em: ��Co za g�upek. ��Hej, Bobby, te frajery, co tam stoj�, nazwa�y ci� g�upkiem. Zdr�twia�em. ��Kt�ry to? ��Ten ma�y popierdoleniec przy drzwiach. W pomara�czowej bluzie. ��G�upek, tak? Nie �mia�em spojrze� w g�r�. Chcia�em zamkn�� oczy, ale nie zrobi�em tego. Ujrza�em, jak dolna po�owa Hanleya przepycha si� przez reszt� �wity i idzie w moim kierunku. Z�apa� moje ucho i przyci�gn�� je do swoich ust. ��Ty przezwa�e� mnie g�upkiem? ��Zostaw dzieciaka w spokoju; Hanley. Nie zwalniaj�c uchwytu, Bobby powiedzia� portierowi, �eby si� odpierdoli�. ��Zada�em ci pytanie, �mieciuchu. Czy ja jestem g�upkiem? ��Nie powiniene� pali� w sali gimnastycznej. Auu! ��I kto to m�wi, �mieciuchu? Kto mi zabroni? Ludzie przechodzili obok nas w milczeniu. By�em przera�ony i zawstydzony. Straci�em ca�y animusz. Ca�y �wiat patrzy� na mnie. Nikt nie wiedzia�, kim jestem, ale to niczego nie zmienia�o. Mimo wszystko by�em �mierdz�cym tch�rzem. Hanley powoli urywa� mi ucho. By�em pewien, �e s�ysz�, w �rodku p�kaj� r�ne rzeczy: mi�nie odrywaj� si� od ko�ci, mi�kkie, male�kie b�ony i w�oski rozrywaj� si� jak najdelikatniejsza paj�czyna� Jego kumple stali p�kolem wok� nas delektuj�c si� ca�� scen�. ��S�uchaj mnie, �mieciuchu � zrobi� krok do przodu i zag��bi� sw�j obcas w mojej tenis�wce. Zaskomli�em, kiedy b�l przeszy� mi stop�. � Teraz �mieciuch p�acze. Dlaczego p�aczesz? Gdzie si� podzia� Vince? Gdzie by� m�j tato? M�j brat? Ha m�j brat! Nawet wtedy, w tym ca�ym zamieszaniu, wiedzia�em �e gdyby Ross kr�ci� si� w pobli�u, u�mia�by si� do �ez. ��Hej, Bobby, Madeleine czeka na ciebie! Po raz pierwszy spojrza�em wprost na niego. By� o wiele ni�szy ni� s�dzi�em. Kim by�a Madeleine? Czy teraz on odejdzie? ��S�uchaj, �mieciu, nie ka� mi wi�cej siebie ogl�da�, dobra? Bo jak ci� zobacz�, to wyd�ubi� ci twoje pierdolone ocyz tym. � Wyci�gn�� z kieszeni otwieracz do puszek i przycisn�� go mocno do mojego nosa. Pami�tam do dzi�, jak ciep�y by� ten kawa�ek metalu. Przytakn��em naj�arliwiej, jak mog�em i w ko�cu pchn�� mnie w ty�. Trzasn��em g�ow� w �awk� i osun��em si� w d� ja kamie� w wodzie. Kiedy zn�w otworzy�em oczy, ca�a banda znikn�a. P�niej ca�ymi miesi�cami przemyka�em si� wok� szko�y jak duch pot�pie�ca. Skradaj�c si� rankiem do budynku sprawdza�em ka�dy korytarz, ka�d� sal�, ka�d� toalet�, zanim zdecydowa�em si� wej�� lub wyj�� � na wypadek gdyby on tam by�! Wiedzia�em, �e szansa na to, i� kiedykolwiek spotkam go w szkole podstawowej jest prawie �adna, ale nie chcia�em kusi� losu. Nikomu o tym nie powiedzia�em, szczeg�lnie Rossowi. Nocami �ni�o mi si� czasem, �e biegn� najszybciej, jak mog� po mi�kkiej, gumowej drodze �cigany przez gigantyczny, rozta�czony otwieracz do puszek. Nic si� jednak nigdy nie wydarzy�o, wi�c kiedy rok p�niej Ross i Bobby spikn�li si�, zobaczywszy ich razem, poczu�em tylko ostre uk�ucie strachu. Ostateczne poni�enie spotka�o mnie, kiedy Bobby, po raz pierwszy przychodz�c do naszego domu, nawet mnie nie rozpozna�. Gdy Ross przedstawi� mnie, m�wi�c: �A to m�j zasrany braciszek�, Bobby tylko si� u�miechn�� i rzek�: �Jak ci leci, ch�opie?� Jak mi leci? Chcia�em mu powiedzie� Nie, chcia�em, aby mnie rozpozna�. Mnie, �mieciucha, tego, kt�rego tak strasznie przerazi� na d�ugie miesi�ce. Nic jednak nie powiedzia�em. P�niej nabra�em tyle odwagi, by mu przypomnie� o pierwszym naszym spotkaniu. Strzeli� palcami tak, jakby nagle przypomnia� sobie, �e powinien kupi� sznur�wki. ��Tak, jasne, zdawa�o mi si�, �e sk�d� ci� znam. I to by�o wszystko. Rzecz jasna, im d�u�ej trzyma� si� z Rossem, tym bardziej go lubi�em. By� bardzo zabawny i mia� pewien rodzaj wra�liwo�ci, kt�ra, tak jak mojemu bratu, pozwala�a mu przejrze� cz�owieka na wskro�, dostrzec wszelkie jego s�abe i silne punkty. W mniej wi�cej dziewi��dziesi�ciu procentach wykorzystywa� t� zdolno�� dla swoich w�asnych cel�w, ale zdarza�o mu si� te� zrobi� co� tak wyj�tkowo mi�ego, �e zupe�nie to cz�owieka rozk�ada�o. Tu� przed moimi trzynastymi urodzinami byli�my w tr�jk� w sklepie papierniczym, a ja t�sknie wspomnia�em, jak bardzo chcia�bym mie� pewien model samolotu marki Forrestal, kt�ry mieli akurat w sprzeda�y. Kiedy nadszed� m�j wielki dzie�, Bobby przyszed� do nas i wr�czy� mi wymarzony model opakowany w urodzinowy papier. ��Cholera, ch�opie, pr�bowa�e� kiedy� ukra�� co� tak wielkiego? To kurewsko trudne! Posk�ada�em samolot staranniej ni� wszystkie pozosta�e. Pokaza�em go Hanleyowi dopiero po wielu godzinach malowania i wyg�adzania papierem �ciernym. Pokiwa� z uznaniem g�ow� i powiedzia� Rossowi, �e znam si� na swojej robocie. Tamtego roku Ross obdarowa� mnie ma�� gumow� laleczk� w kostiumie k�pielowym, kt�rej za ka�dym naci�ni�ciem brzucha zza stanika wyskakiwa�y piersi. My�l�, �e Hanley lubi� mojego brata g��wnie dlatego, �e Ross by� bystry. Szko�a nie sprawia�a mu �adnych trudno�ci i cz�sto odrabia� zadania Bobby�emu, cho� ten by� o klas� wy�ej Nie pr�buj� przez to powiedzie�, �e tylko dlatego si� przyja�nili. M�j brat, kiedy tylko zechcia�, potrafi� nie tylko wyp�asza� ptaszki z drzew, ale tak�e roz�mieszy� ka�dego. Nie zachowywa� si� jednak jak klown. W�r�d wielu dar�w, kt�ry otrzyma� od losu, posiad� wyj�tkow� wra�liwo�� na odgadywanie upodoba� innych, a tak�e umiej�tno�� usadzania ka�dego kto sobie za du�o pozwala�. Poniewa� Hanley by� bezdyskusjnym w�adc� szko�y, Ross starannie przygotowa� scen�, zanim na ni� wkroczy�. Postanowi� zosta� kr�lewskim b�aznem starszego kolegi. Nie by� twardy jak inni cz�onkowie gangu, za to odznacza� si� cholern� bystro�ci�. W kr�tkim czasie w mie�cie by�o chyba z milion punk�w, kt�rzy pragn�liby zgnie�� Rossa na miazg�, ale zostawiali go w spokoju, wiedz�c, �e chroni go gro�ne skrzyd�o Bobby�ego. Kto wie, co wyros�oby z nich w innych warunkach. Obaj mieli werw� i zdolno�ci magik�w � t� wyj�tkowo rzadk� umiej�tno�� zamieniania okrucie�stwa w dotyk jedwabnych r�kawiczek, za� uprzejmo�ci w gest bez znaczenia. Sp�dzali ze sob� coraz wi�cej czasu, ale moi rodzice nie mieli nic przeciwko temu, poniewa� przychodz�c na obiad, Bobby zachowywa� i cicho i uprzejmie. Wydawa�o si� nawet, �e ma dobry wp�yw i Rossa. W domu m�j brat nie by� teraz tak wstr�tny i egoistyczny, jak do tej pory. Nie zmieni� swego kursu na tyle, by sta� si� przyjacielskim lub uczynnym, jednak�e mo�na w nim by�o dostrzec s�abe przeb�yski �wiadcz�ce o tym, �e by� mo�e wyszed� z zakr�tu i zmierza mniej wi�cej we w�a�ciwym kierunku. W noc poprzedzaj�c� �mier� Rossa Bobby spa� u nas. Ross by� bardzo podekscytowany, poniewa� par� dni wcze�niej otrzyma� na urodziny dubelt�wk� kalibru dwana�cie. Ojciec uwielbia� strzelanie do rzutk�w i ju� wcze�niej obieca� nauczy� nas tego sportu, gdy sko�czymy szesna�cie lat. Bobby mia� w�asne dubelt�wki, ale potrafi� doceni� urod� strzelby Rossa. Tego wieczoru pozwolili mi zosta� w ich pokoju nawet wtedy, gdy Ross wyci�gn�� nowe �wi�skie pisma, kt�re zw�dzi� z trafiki. Wypalili prawie ca�� paczk� papieros�w i sp�dzili par� godzin, rozmawiaj�c o dziewczynach z o r�nych markach samochod�w, o tym co Bobby b�dzie robi� po uko�czeniu szko�y. Spa�em na podn�ku, kt�ry rozk�ada� si� w tapczanik. Na to te� Ross mi pozwoli�. Kilka godzin p�niej zerwa�em si� ze snu, czuj�c na twarzy co� g�stego, ciep�ego i lepkiego. Obaj stali nad moim pos�aniem i w przy�mionym �wietle dostrzeg�em, jak Ross przechyla nade mn� jak�� butelk�. Otworzy�em usta, chc�c zaprotestowa� i poczu�em ci�k� s�odycz klonowego syropu. W jednej chwili ca�a zawarto�� butelki znalaz�a si� na mnie. Nie pozosta�o mi nic innego jak wsta� i wydosta� si� z pokoju. �egna� mnie ich ucieszny �miech. Wypra�em w umywalce g�r� od pi�amy, najlepiej jak umia�em, �eby matka nigdy si� o tym nie dowiedzia�a. Potem, w ciemno�ci, d�ugo bra�em prysznic. Nast�pnego dnia obudzi�em si� zm�czony i w z�ym nastroju. Silne �wiat�o poranka la�o si� przez okna, okrywaj�c mnie jak dodatkowy, niepotrzebny koc. Umy�em z�by, poszed�em do pokoju Rossa i zapuka�em w drzwi. Kiedy nie by�o odpowiedzi, ostro�nie je popchn��em. W obu naszych pokojach sta�y drewniane koje. Zobaczy�em jak Ross, przewieszony przez kraw�d� g�rnego ��ka m�wi co� z przej�ciem do Bobby�ego, kt�ry le�a� na plecach z r�kami pod g�ow�. ��Czego chcesz, dupku? Jeszcze syropku? Bobby odgoni� much� znad swego nosa i ziewn��. Kawa� z zesz�ej nocy to by�a przesz�o��, nadszed� czas na co� nowego. ��Wiesz, Ross, gdyby uda�o ci si� wynie�� t� dubelt�wk� z domu, mogliby�my p�j�� nad rzek� i za�atwi� par� mew. Nienawidz� tych pieprzonych ptak�w. Mieszkali�my o mil� od rzeki. Chodzi�o si� tam latem, gdy nie by�o ju� nic innego do roboty, albo gdy uda�o si� nam�wi� dziewczyn�, aby posz�a tam �razem pop�ywa�. Woda by�a tak br�zowa i zanieczyszczona, �e nigdy nie p�ywali�my � kiedy tylko r�czniki znalaz�y si� na trawie, zaczynali�my si� ca�owa�. Chc�c dotrze� do wody, nale�a�o przej�� przez tory kolejowe. Robili�my to ostro�nie, groteskowo unosz�c nogi ponad ka�d� rzecz�, kt�ra wygl�da�a cho� troch� podejrzanie, gdzie� na ziemi bieg�a bowiem �trzecia szyna� i wiedzieli�my, �e je�li j� cho� mu�niemy, natychmiast zostaniemy zg�adzeni przez pr�d elektryczny. Bobby i Ross ju� wcze�niej byli ze strzelbami na torach. Prawd� m�wi�c, Ross by� jedynym cz�onkiem gangu, kt�remu starcza�o odwagi, by strzela� z jednej z wielu fuzji Bobby�ego do p�dz�cych wagon�w dla byd�a. Nigdy ich nie z�apano. Tego ranka rodzice pojechali na zakupy, wi�c wyniesienie broni z domu nie by�o trudne. Ross wsun�� j� z powrotem do tekturowego pud�a i to wszystko. Pozwolili mi wlec si� w ogonie, gro��c przypiekaniem na wolnym ogniu, gdybym cokolwiek pisn�� na ten temat. Kiedy zeszli�my ju� na tory, Bobby kaza� Rossowi wyj�� dubelt�wk� � chcia� strzeli� sobie par� razy. Widzia�em, Ross pragn�� strzeli� pierwszy, przez jego twarz przemkn�� b�ysk irytacji, ale to trwa�o u�amek sekundy, odda� bro� razem z gar�ci� czerwono�z�otych naboi, kt�re trzyma� w ty�nej kieszeni. Zosta�o mu tylko puste pud�o: rzuci� nim we mnie. S�o�ce pra�y�o i zacz��em �ci�ga� koszulk�. Kiedy mia�em j� na g�owie, us�ysza�em puff pierwszego wystrza�u i jednoczesny brz�k t�uczonego szk�a, gdzie� niedaleko. ��Cholera, Bobby! Czy�by� waln�� w stacj�? � g�os Rosa by� wysoki i przestraszony. ��Gdybym to wiedzia�, cz�owieku, tobym by� pierdolni�ty. Prze�adowa� bro� i wystrzeli� w innym kierunku. Zas�oni�em uszy r�koma i wbi�em wzrok w ziemi�. By�em jak skamienia�y. Sprawy posz�y swoim torem. ��Ross, dziecino, ta pukawka to czysty mi�d. Ju� to widz�. Idziemy, ch�opie. Szli�my w odst�pach pi�tnastu, mo�e dwudziestu st�p. Bobby, Ross, a na ko�cu ja. Jak za chwil� zobaczycie, to by�o bardzo wa�ne. Bobby trzyma� dubelt�wk� przy boku, luf� ku ziemi. Lufa by�a matowob��kitna, a szyny pod naszymi stopami l�ni�y gor�cym srebrem, kiedy przekraczali�my je ostro�nie. Lej�ce si� zewsz�d �wiat�o pali�o mi oczy i powodowa�o zeza. Modli�em si� do Boga, �eby by� ju� w domu. Co oni chc� teraz zrobi�? Co wydarzy si�, je�li przyjdzie im ochota na co� szalonego, co� takiego jak strzelanie do byd�a wiezionego do rze�ni, kt�re wolno przesuwa si� w tych �ebrowanych, czerwonobr�zowych wagonach? Nienawidzi�em dubelt�wki, nie cierpia�em owego straszliwego strachu, nie znosi�em mojego brata i jego przyjaciela. Ale oni nigdy, nigdy nie mieli si� o tym dowiedzie�. Szli�my tym samym rytmem, nasze nogi zgodnie podnosi�y si� i opada�y. Potem Ross potkn�� si� o co� i upad� do przodu. Us�ysza�em gniewne brz�czenie, �wir potoczy� si� spod tenis�wki mojego brata. Jego rami� dotkn�o trzeciej szyny, a g�owa wykr�ci�a si� a� na plecy. S�ycha� by�o g�o�ny szum, ostry syk i trzask. Twarz Rossa wykrzywia�a si� coraz bardziej i bardziej w niemo�liwym, nieodwracalnym u�miechu. 3 Dlaczego k�ami�? Dlaczego opu�ci�em tak niezb�dn� cz�� tej historii? Jaka to teraz r�nica? Dobrze. Zanim rusz� dalej, prosz�, oto kawa�ek uk�adanki, kt�ry dot�d ukrywa�em za plecami. Bobby mia� starsz� siostr� o imieniu Lee. W wieku osiemnastu lat by�a najbardziej osza�amiaj�c� dziewczyn�, jak� spotka�em. Kiedy Ross i Bobby si� zaprzyja�nili, od paru lat nie chodzi�a ju� do szko�y, ale by�a tak niesamowita, �e ludzie ci�gle jeszcze o niej m�wili. By�a kapitanem dziewcz�cej dru�yny dopinguj�cej, cz�onkini� Klubu Inspirator�w i Klubu Smakoszy. Umia�em to wszystko na pami��, bo Ross mia� ksi�g� szkoln� z roku, w kt�rym jej klasa ko�czy�a nauk�. Wydawa�o si�, �e jej twarz wygl�da�a z ka�dej strony: na wy�cigach gokart�w, podczas koronacji kr�lowej absolwentek, u�miechaj�ca si� do nas spoza nar�cza ksi��ek. Ile razy po�era�em wzrokiem te zdj�cia? Setki? Tysi�ce? Mn�stwo. Dopiero p�niej zrozumia�em, �e cz�� jej wyj�tkowej aury mia�a �r�d�o w czystej zmys�owo�ci. Nie wiem, czy by�a ��atwa�, poniewa� jedynym moim autorytetem w tej kwestii by� m�j brat, kt�ry chwali� si�, �e mia� j� milion razy, niemniej nawet najbardziej niewinne z tych zdj�� roztacza�o aromat erotyzmu tak silny jak zapach �wie�o upieczonego chleba. Kiedy sko�czy�em dwana�cie lat, Ross w ramach prezentu urodzinowego nauczy� mnie, jak si� masturbowa�. Cz�ci� daru by� egzemplarz magazynu �Gent� sprzed trzech miesi�cy, ale ja od samego pocz�tku osi�ga�em orgazm tylko na my�l o rzeczywistych kobietach. Baloniaste biusty i wyraz dzikiej �Seksowno�ci� tych modelek bardziej mnie przera�a� ni� podnieca�. Nie, moim wzorem seksualnej ��dzy by�a fotografia Lee Hanley dopinguj�cej dru�yn� footballow�. Fotograf ukaza� j� w momencie rytualnego podskoku, uchwyciwszy smakowity r�bek jej majteczek, kt�re ukaza�y si� w trakcie lotu. Pozw�lcie jednak�e doda�, i� zakocha�em si� w niej na d�ugo przed tym, jak nauczy�em si� zabawia� sam z sob�, i kiedy po raz pierwszy u�y�em jej do moich fantazjowa�, czu�em si� podle. Wiedzia�em, �e w jaki� spos�b j� zawiod�em, mimo i� nigdy nie zamieni�em z ni� ani s�owa. Ale te wyrzuty sumienia mia�y kr�tki �ywot, bo m�j dwunastoletni penis domaga� si� swoich praw, wi�c w dalszym ci�gu bezcze�ci�em zdj�cie Lee g�odnymi oczami i moj� podskakuj�c� r�k�. Czasami zupe�nie odp�ywa�em i patrz�c w sufit, czuj�c jak moje cia�o p�dzi w stratosfer�, zaczyna�em powtarza� jej imi�. Lee Hanley! Och! Leeee! I chocia� stara�em si� baraszkowa� tylko wtedy, gdy by�em pewien, �e nikogo nie ma w domu, pewnego popo�udnia nie sprawdzi�em tego. To przeoczenie by�o katastrofalne w skutkach. Maj�c szorty spuszczone do kolan, a ksi�g� szkoln� wygodnie opart� o klatk� piersiow�, zacz��em �piewa� swoj� pie�� o Lee, kiedy nagle drzwi si� otworzy�y i pojawi� si� Ross. ��Przy�apa�em ci�! Lee Hanley, tak? Spuszczasz si� na Lee Hanley? Ch�opie, poczekaj, a� to us�yszy Bobby. Posieka ci� na hamburgera. Hej, co ty tam masz? To m�j rocznik szkolny! Dawaj to! � Wyrwa� ksi��k� z moich r�k i spojrza� na zdj�cie. � Jezu, poczekaj tylko, a� powiem Bobby�emu, ch�opie. Jezu, nie chcia�bym by� w twojej sk�rze. � Jego twarz by�a obrazem czystego triumfu. Od tej chwili rozpocz�y si� tortury, kt�re trwa�y ponad rok. Tamtej nocy kiedy �ci�gn��em kap� z ��ka, znalaz�em fotografi� przyklejon� do poduszki przedstawiaj�c� sponiewierane zw�oki na polu bitewnym i oboj�tnie spogl�daj�cego na� �o�nierza. Krwistoczerwony atrament obwieszcza�, �e �o�nierz to Bobby, a zw�oki to ja. Zdarza�o si� wiele takich spraw, ale chwile najwi�kszego przera�enia prze�ywa�em, kiedy Ross niedbale m�wi� do Bobby�ego: ��Wiesz co robi m�j brat? Poczekaj, zaraz ci powiem, to ci ma�y �wintuch! � Patrzy� prosto na mnie z b�ogim u�miechem rozsmarowanym na twarzy, robi� przerwy, kt�re ci�gn�y si� przez tysi�ce lat, a ja marzy�em, �eby znale�� si� na Sumatrze albo w grobie, ewentualnie i tam, i tam. Ross nieodmiennie ko�czy�, m�wi�c: � D�ubie w nosie � albo co� r�wnie wstr�tnego i prawdziwego, ale nigdy nie napomkn�� o �tym�, wi�c znowu mog�em normalnie oddycha�. Odbywa�o si� to cyklicznie. Czasami wydawa�o mi si�, �e on zapomnia�, ale tak jak nietoperz przelatuj�cy przez okno, kt�ry nagle znowu wraca, by uderzy� prosto w ciebie, mija�y dni albo tygodnie i na zawo�anie mia� mnie u swych st�p, zwijaj�cego si� w katuszach. Kiedy byli�my sami, t�umaczy� mi, jak� by�em szmat�, onanizuj�c si� na siostrze jego kumpla. By� przekonuj�cy jak rozz�oszczony, nieust�pliwy kaznodzieja. Prawdopodobnie w miar� jak prze�ladowania nasila�y si�, obraz majtek Lee Hanley stawa� si� dla mnie najseksowniejsz� rzecz� na �wiecie, i to ona sta�a si� jedynym przedmiotem moich marze�. Masturbowa�em si� o wszelkich porach dnia, m�j najwi�kszy wyczyn to osi�gni�cie orgazmu podczas szkolnej akademii, kiedy to siedzia�em w absolutnym bezruchu, przypatruj�c si� Indianinowi z plemienia Cherokee, kt�ry prezentowa� plemienny taniec wojenny. By�em g�upcem. Oddawa�em Rossowi moje kieszonkowe, wykonywa�em za niego domowe obowi�zki, przynosi�em mu przysmaki na ka�de kiwni�cie palcem. Kiedy� doszed�em nawet do wniosku, �e to, co robi�em, by�o rodzajem komplementu dla Lee, ale kiedy pr�bowa�em wyja�ni� to Rossowi, zamkn�� oczy i trzepn�� mnie d�oni�, jakbym by� uprzykrzon� much�. A oto co naprawd� wydarzy�o si� w dniu jego �mierci: Kiedy przechodzili�my razem przez tory, Ross w�ciek� si� na Bobby�ego, �e tamten zabra� mu strzelb�. W po�owie drogi na drugi peron spyta� go, ile razy w tygodniu bije konia. ��Nie wiem. Chyba codziennie. To znaczy, jak nie dostan� od �adnego kociaka. A co? A ty? G�os mojego brata wzni�s� si� o jeden ton. ��Mniej wi�cej tak samo. A czy my�lisz o kim�, gdy to robisz? Moja twarz st�a�a i prawie przesta�em si� porusza�. ��Jasne, a my�lisz, �e jak, licz� do stu? Co z tob� Ross? Zosta�e� zbocze�cem czy jak? ��Nieee, po prostu my�l�. A wiesz, o kim my�li Joe, jak to , robi? ��Joe? Ju� walisz: twoj� par�weczk�, ch�opcze? Wstyd! Wiesz, ile mia�em lat, jak zacz��em to robi�? Oko�o trzech! � Roze�mia� si�. Mog�em patrzy� wy��cznie na swoje stopy. Wiedzia�em, �e to si� zbli�a. Ross mia� zamiar otworzy� drzwi do mojego najczarniejszego sekretu i nie by�em w stanie zrobi� niczego, co mog�oby go powstrzyma�. ��Okay. Wykrztu� to. O kim my�lisz, Joe? Suzanne Pleshette? Zanim Ross zd��y� odpowiedzie�, nad torami zawy� przera�aj�co wysoki sygna� poci�gu. W tej samej chwili zrobi�em co�, co nigdy wcze�niej mi si� nie zdarzy�o. Wrzeszcz�c: �Nie!�, pchn��em Rossa z ca�ej si�y. Wybacz mi, Bo�e, by�em tak przestraszony tym, co chcia� powiedzie�, �e zupe�nie zapomnia�em, gdzie jeste�my. ��Cholera, Ross, nadje�d�a poci�g! � Nie ogl�daj�c si� na nas, Bobby po�pieszy� ku drugiej stronie tor�w. M�j brat upad�. Ja sta�em bez ruchu i patrzy�em. Tak. 4 By�em tak zszokowany tym, co si� sta�o, �e nie mog�em wykrztusi� ani s�owa. Przez par� nast�pnych dni by�em zbyt przera�ony, by m�wi�. Na szcz�cie, dla innych ludzi (��cznie z Bobbym, kt�ry za�wiadczy�, i� gwizd tak przestraszy� Rossa, �e a� si� potkn��) by� to po prostu nieszcz�liwy wypadek. Moja matka oszala�a. Tydzie� po pogrzebie sta�a na dole schod�w i bez sensu krzycza�a na mojego zmar�ego brata, wo�aj�c, �eby wsta� i poszed� do szko�y. Musiano zabra� j� do szpitala. Ja za� zacz��em si� trz��� i �y�em na du�ych dawkach �rodk�w uspokajaj�cych, przez co czu�em si� jakbym dryfowa� w b��kitnym przestworzu. Kiedy lekarze uznali, �e musz� zatrzyma� matk� w szpitalu, ojciec zabra� mnie na obiad. �aden z nas nic nie zjad�. W po�owie posi�ku ojciec odsun�� talerz i wzi�� mnie za r�ce. ��Joe, synku, teraz przez jaki� czas b�dziemy tylko we dw�jk�, i czeka nas troch� k�opot�w. Przytakn��em, i po raz pierwszy omal nie powiedzia�em mu wszystkiego co do joty. Potem spojrza� na mnie i na jego twarzy zobaczy�em wielkie przejrzyste �zy. ��P�acz�, Joe, z powodu twojego brata i dlatego, �e ju� teraz bardzo brakuje mi twojej mamy. Czuj� si�, jakby odci�to mi jak�� cz�� cia�a. M�wi� ci o tym, bo wierz�, �e mnie zrozumiesz, i dlatego, �e musisz mi pom�c by� silnym. Ja pomog� tobie, a ty mnie, dobrze? Jeste� najlepszym synem, jaki mo�e przytrafi� si� m�czy�nie, i od tej pory nie pozwolimy, �eby ktokolwiek albo cokolwiek nas roz��czy�o. Nikt i nic! Zgoda? Po �mierci Rossa widzia�em Bobby�ego zaledwie dwa lub trzy razy. Kiedy rok szkolny dobieg� ko�ca, zaci�gn�� si� do piechoty morskiej. Opu�ci� miasto pod koniec czerwca, ale ci�gle kr��y�y o nim r�ne opowie�ci. Najwyra�niej okaza� si� dobrym �o�nierzem. Pozosta� w wojsku przez cztery lata. Zanim powr�ci�, ja by�em ju� na pierwszym roku studi�w. Na drugim roku przyjecha�em do domu na d�ugi weekend. W sobot� wieczorem odby�a si� ponura k��tnia z ojcem, na temat �mojej przysz�o�ci�. Rozdra�niony wyszed�em z domu i pojecha�em do baru w mie�cie, �eby utopi� sw�j gniew w piwie. Mniej wi�cej przy trzecim kuflu kto� si� przysiad� i tr�ci� mnie �okciem. Zignorowa�em to, wpatruj�c si� w telewizor. Po chwili ten kto� dotkn�� mnie znowu, wi�c oburzony odwr�ci�em si�. To by� Bobby. Mia� bardzo d�ugie w�osy i w�s w stylu Fu Manchu, kt�ry zwisa� mu poni�ej kwadratowego podbr�dka. U�miechn�� si� i poklepa� mnie po ramieniu. ��Dobry Bo�e, Bobby! ��Jak ci tam leci, Joe�Studencie? Ci�gle si� u�miecha� i z pewn� ulg� zda�em sobie spraw� z tego, �e jest mocno wstawiony. ��Jak tam college, Joe? ��Wspaniale, Bobby! A co u ciebie? ��Dobrze, ch�opie. Wszystko na zimno. ��Tak? No to co tu robisz? To znaczy, hm, gdzie pracujesz? ��S�uchaj, Joe, chcia�em pow��czy� si� z tob� jak dawniej, wiesz? Mamy wiele do pogadania, no nie? Jego twarz by�a szczup�a i zm�czona, w pewien spos�b niepewna, co m�wi�o mi, �e obija� si� przez te lata, nie znalaz�szy niczego szczeg�lnego. Bardzo mi go by�o �al, ale wiedzia�em, �e niewiele mog� na to poradzi�! Jego r�ka spoczywa�a na moim ramieniu, wi�c chwyci�em j�, chc�c �eby zrozumia�, �e jest jednak wa�n� cz�stk� mojego �ycia. Wspomina�em ju� wcze�niej, �e zawsze by� bardzo wra�liwy. Dotykaj�c w ten spos�b jego r�ki, otworzy�em jak�� furtk�. Wyrwa� d�o�, a jego zachowanie raptownie si� zmieni�o. Powr�ci� z�o�liwy, okrutny Bobby Hanley, kt�ry przyk�ada� mi do twarzy otwieracz do puszek. W�ciek�o�� przyfrun�a do jego oczu jak ma�y ptaszek t�uk�cy w okno. Skrzywi�em si�, a potem pr�bowa�em u�miechem przywr�ci� poprzedni nastr�j. ��Hej, cz�owieku, mam do ciebie pytanie. Czy poszed�e� kiedy� na gr�b swojego brata? Co? By�e� tam kiedy�, �eby zanie�� Rossowi kwiaty czy co� takiego? ��Ja� ��Ty g�wniarzu! Nie by�e�, ch�opie, i ja to wiem! Siedz� tam przez ca�y ten pieprzony czas, wiedzia�e� o tym? Ten facet by� najwi�kszym przyjacielem, jakiego mia�em w �yciu! Ty jeste� jego w�asnym braciszkiem, a nie mo�esz dla niego nawet przykl�kn��. Nic dziwnego, �e uwa�a� ci� za cip�. Ty g�wniarzu! � Zsun�� si� ze sto�ka i grzeba� po kieszeniach, szukaj�c pieni�dzy. Wyci�gn�� jednodolarowy banknot zwini�ty w ma��, zielon� kulk� i rzuci� go na lad�. Zwitek toczy� si�, p�ki nie zlecia� z drugiej strony. � My�lisz, �e nic o tobie nie wiem, Joe? My�lisz, �e nie wiem, co czu�e� do twojego brata? Dobra, pozw�l, �e co� ci powiem, ch�opie. On by� kr�lem, i nigdy o tym nie zapominaj. By� pieprzonym kr�lem. Ty, Chryste, ty jeste� tylko �mieciuchem. Wyszed� z baru, nie ogl�daj�c si� za siebie. Chcia�em p�j�� za nim, powiedzie� mu, �e si� myli. Nie rusza�em si� jednak udaj�c, �e pr�buj� wymy�li�, co mu powiem, gdy go dogoni�. Co powiem? Nie mia�em mu nic do powiedzenia. Miesi�c p�niej napisa�em opowiadanie zatytu�owane Drewniane pi�amy. By�o to zadanie domowe na kursie pisarskim, w kt�rym uczestniczy�em. Nauczyciel wielokrotnie zach�ca� nas do pisania na podstawie w�asnego do�wiadczenia. Poniewa� ci�gle jeszcze prze�ywa�em spotkanie z Bobbym, postanowi�em skorzysta� z rady i pozby� si� paru n�kaj�cych mnie potwor�w zrodzonych z poczucia winy, pisz�c opowiadanie o Bobbym, Rossie i ich gangu. Nie wiedzia�em, co napisa�. W pierwszym porywie pr�bowa�em opowiedzie�, jak chcieli obrabowa� z ca�ej broni posterunek Legionu Ameryka�skiego i dokonaliby tego, gdyby budynek nie sp�on�� w noc poprzedzaj�c� planowane w�amanie. M�wi�, �e pr�bowa�em o tym pisa�, ale wysz�a z tego tylko kupa bzdur. U�wiadomi�em sobie, �e nie wiem, jak podej�� do Rossa i jego �wiata. On sam i wszystko czym �y�, p�yn�o przez moje �y�y od tak dawna, �e kiedy wreszcie postanowi�em o nim pomy�le�, poczu�em pustk�. Wiedzia�em, z jakich sk�ada� si� barw, ale poniewa� nie umia�em ich rozdzieli�, wszystkie zlewa�y si� w wielkie, bia�e zero. Spr�bujcie kiedy� opisa� biel komu� �spoza�, m�wi�c, �e to wszystkie kolory w jednym. Stara�em si� u�y� jako narratora uwiedzionej przez jednego z ch�opak�w dziewczyny. To nie zadzia�a�o, wi�c spr�bowa�em by� jednym z rodzic�w. Absolutnie nic. Potem zape�ni�em trzy kartki papieru historyjkami o Bobbym i Rossie. Niekt�re roz�mieszy�y mnie, po lekturze innych by�em smutny lub czu�em si� winny. To, �e pami�tani wszystko tak dok�adnie, wywo�ywa�o u mnie obsesyjn� potrzeb� przelania cho� odrobiny tamtego �wiata na papier. Nic nie by�o w stanie mnie powstrzyma�. To zabawne, ale na pocz�tku nawet na my�l mi nie przysz�o �eby co� wymy�li� i wykorzysta� mojego brata oraz jego kumpli jako bohater�w mojej historii. Ross odcisn�� tak pot�ny �lad na moim �yciu i zrobi� tyle szalonych rzeczy, �e nigdy nie pomy�la�em, by kaza� mu zrobi� co�, co zrodzi�o si� w mojej g�owie. Mimo to sta�o si� w�a�nie tak. Kiedy pewnej sobotniej nocy przeje�d�a�em przez campus, ujrza�em grup� �twardych ch�opak�w� dumnie krocz�cych ulic� Main w oczekiwaniu na wielk�, nocn� przygod� w mie�cie. Ile� to razy obserwowa�em, jak m�j brat szczotkowa� swoje d�ugie w�osy, a� sp�ywa�y idealnie l�ni�c� fal�, wklepywa� w siebie galon wody kolo�skiej marki English Leather, i na koniec puszcza� oko do swego odbicia w lustrze? ��Dobrze wygl�dam, Joe. Tw�j brat nie�le wygl�da! My�la�em o tym przez jaki� czas i pewnego popo�udnia, siedz�c nad maszyn� do pisania, rozpocz��em opowiadanie od tych samych s��w wyg�oszonych do zachwyconego, m�odszego brata, kt�ry siedzia� na kraw�dzi wanny, obserwuj�c te przygotowania do� nie mia�em poj�cia, co pocz�� dalej. Pisanie zaj�o mi dwa tygodnie. By�a to historia grupki �obuz�w z ma�ego miasteczka, kt�rzy przygotowuj� si� na wielk� imprez� u pewnej dziewczyny. Ka�demu ch�opakowi po�wi�ca�em fragment � opowiadali po kolei o swoim �yciu i o czego oczekiwali nawzajem od siebie na przyj�ciu u Brendy. Nigdy dotychczas nad niczym nie pracowa�em tak ci�ko. Uwielbia�em to. Ka�d� historyjk� nak�ada�em na poprze tak delikatnie, jakbym budowa� domek z kart. Nieustannie przek�ada�em je i rozsuwa�em, chc�c uzyska� jak najlepszy efekt. Oddaj�c prac� w tydzie� po terminie, doprowadzi�em mojego nauczyciela do w�ciek�o�ci. Jednak�e kiedy sko�czy�em, wiedzia�em, �e napisa�em co� dobrego, a mo�e nawet wyj�tkowego. By�em z tego naprawd� dumny. Mojemu nauczycielowi historyjka te� si� spodoba�a i sun�� mi pomys� wys�ania jej do pisma literackiego. Tak zrobi�em. Miesi�cami moje dzie�o kr��y�o po wszystkich lei szych i gorszych miejscach. Ostatecznie wzi�� je �Timepiece� � magazyn o nak�adzie 700 egzemplarzy. Honorarium stanowi�y dwa egzemplarze, ale ja i tak by�em zachwycony. Oprawi�em ok�adk� pisma w ramki i powiesi�em nad swoim biurkiem. Trzy miesi�ce p�niej zadzwoni� do mnie producent teatralny z Nowego Jorku i zapyta�, czy by�bym sk�onny sprzeda� �wiatowe prawa do opowiadania za dwa tysi�ce dolar�w. Zaskoczony, ju� mia�em powiedzie� tak, kiedy przypomnia� mi si� historie o pisarzach okradzionych z ca�ych wagon�w pieni�dzy przez nieuczciwych producent�w. I powiedzia�em mu, �eby zadzwoni� za kilka dni. W uniwersyteckiej bibliotece znalaz�em pismo �Rynek literacki� i wypisa�em nazwiska i adresy czterech czy pi�ciu agent�w. Wyja�ni�em sytuacj� pierwszej osobie, do kt�rej zadzwoni�em, i spyta�em o rad�. Ostatecznie agentka zgodzi�a si� mnie reprezentowa� i kiedy producent zadzwoni� ponownie, powiedzia�em mu, �eby za�atwi� wszystko przez agencj�. Wiecie, co si� dzieje, gdy sprzedajecie komu� opowiadanie? Rozci�gaj� je i skracaj�, wywracaj� do g�ry nogami i na lew� stron�. Kiedy ju� sko�cz� wiwisekcj� (adaptacj�, jak lubi� to nazywa�, prezentuj� to publiczno�ci opatrzone jedn� dodatkow� linijk�, kt�ra brzmi mniej wi�cej tak: �Oparte na oryginalnym opowiadaniu Josepha Lennoxa�. Producent przedstawienia, wysoki m�czyzna z ognistorudymi w�osami, o nazwisku Phil Westberg zadzwoni� do mnie, gdy tylko zakupi� opowiadanie i uprzejmie spyta�, jak bym je widzia� w formie sztuki teatralnej. Nic nie wiedzia�em na ten temat, wi�c b�kn��em co� g�upawego i niegodnego uwagi, a on i tak nie zamierza� tego s�ucha�, bo wszystko mia� ju� zaplanowane. Zacz�� przedstawia� mi sw�j plan i w pewnej chwili odsun��em s�uchawk� telefoniczn� od ucha, patrz�c na ni�, jakby to by� bak�a�an. M�wi� ci�gle o Drewnianych pi�amach, ale nie by�y to moje pi�amy. Opowiadanie zaczyna�o si� w �azience, sztuka na przyj�ciu, co natychmiast ucina�o mniej wi�cej cztery tysi�ce s��w z orygina�u. G��wny bohater pojawia� si� jak refleksje w opowiadaniu. Ale Westberg wiedzia�, czego chce, a z pewno�ci� nie chcia� zbyt wiele z tego, co napisa�em. Kiedy wreszcie dotar�o to do mnie przez m�j gruby czerep, uciek�em w ciemno��, by ju� nigdy nie odbiera� telefon�w od �Phila�, a� do czasu, gdy p�tora roku p�niej przys�a� mi jeden bilet na premier�. Phil i jego zgraja wykorzystali moj� historyjk� jako motyw dla nies�ychanie popularnej (i przygn�biaj�cej) sztuki zatytu�owanej Glos naszego cienia. Opr�cz innych spraw m�wi ona o smutku oraz ma�ych marzeniach m�odych ludzi i nie tylko sz�a przez dwa lata na Broadwayu, gdzie zdoby�a Nagrod� Pulitzera, ale tak�e nakr�cono na jej podstawie lekko nieprzyzwoity film. Dzi�ki Bogu otrzyma�em niewielki, lecz wystarczaj�cy procent od praw autorskich. Szale�stwo wok� sztuki rozpocz�o si�, kiedy by�em na ostatnim roku studi�w. Uwa�a�em, �e by�o to wspania�e na pocz�tku, a potem naprawd� obrzydliwe. Ludzie byli przekonani, �e to ja napisa�em ca�� sztuk� i wi�kszo�� czasu sp�dzi�em t�umacz�c im, �e m�j wk�ad by� niewiele wi�kszy ni�, hm, ni� nic. W wiecz�r premiery siedzia�em na widowni i patrzy�em na m�odych aktor�w graj�cych Bobby�ego i Rossa oraz innych ch�opak�w i dziewcz�ta; wszystkich tak dobrze zna�em sto lat temu. Obserwowa�em ich zmienionych i zniekszta�conych, a kiedy opu�ci�em teatr, przenikn�� mnie b�l i poczucie winy za �mier� mojego brata. Czy jednak bola�o mnie wystarczaj�c mocno, bym komukolwiek opowiedzia�, co rzeczywi�cie wydarzy�o si� tamtego dnia? Nie. Win� mo�na kszta�towa�. To zabawny rodzaj gliny i je�li wiesz, jak sobie z ni� radzi�, mo�na j� skr�ca�, uklepywa� i formowa� lub sk�adowa� gdzie i jak zechcesz. Wiem, �e to uog�lnienie, ale ja w�a�nie tak post�pi�em. Im by�em starszy, tym mniej mia�em k�opot�w z racjonalnym wyt�umaczeniem faktu, �e zamordowa�em swojego brata. To by� wypadek. Nigdy nie chcia�em tego zrobi�.By� potworem i zas�ugiwa� na to. Gdyby on nie zacz�� tamtego dnia m�wi� na temat mojego onanizmu� Wszystko to pomaga�o mu przeobrazi� nag�, straszn� prawd� o moim czynie z prawdziwej formy w tak�, kt�ra mi odpowiada�a. W ci�gu paru miesi�cy mia�em wi�cej pieni�dzy ni� Tutanchamon. By�em wyczerpany i zgorzknia�y nawa�� wci�� tych samych, zadawanych w dobrej wierze pyta� oraz wci�� tym samym wyrazem rozczarowania na twarzach pytaj�cych, kiedy wyja�nia�em, �e nie napisa�em tej sztuki, widzi