4132

Szczegóły
Tytuł 4132
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4132 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4132 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4132 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

STEPHEN KING Worek ko�ci Prze�o�y� Arkadiusz Nakoniecznik Pr�szy�ski i S-ka Warszawa 1998 Tytu� orygina�u: Bag ofBones Copyright � 1998 by Stephen King ISBN 83-7180-907-7 Wydawca: Pr�szy�ski i S-ka SA 02-651 Warszawa, ul. Gara�owa 7 Druk i oprawa: ��dzka Drukarnia Dzie�owa SA. ��d�, ul. Rewolucji 1905 r. nr 45 Od Autora W powie�ci tej sporo m�wi si� o obowi�zuj�cym w stanie Maine prawie, kt�re reguluje kwesti� sprawowania opieki nad dzie�mi. O pomoc w wyja�nieniu tych zagadnie� zwr�ci- �em si� do mego przyjaciela i znakomitego prawnika Warre- na Silvera. Warren prowadzi� mnie powoli, krok po kroku, a przy okazji wspomnia� mimochodem o starym dziwacznym wynalazku zwanym stenomask�, kt�ry natychmiast wyko- rzysta�em do w�asnych potrzeb. Je�li mimo wszystko w tek- �cie znalaz�y si� jakie� b��dy formalne, wina spoczywa wy- ��cznie po mojej stronie. Warren zapyta� mnie r�wnie� - raczej nie�mia�o - czy m�g�bym wprowadzi� do ksi��ki po- sta� �dobrego" prawnika; mog� powiedzie� tylko tyle, �e uczyni�em wszystko co w mojej mocy. Dzi�kuj� mojemu synowi Owenowi za pomoc technicz- n�, jakiej udzieli� mi w Woodstock w stanie Nowy Jork, oraz memu przyjacielowi Ridleyowi Pearsonowi za pomoc tech- niczn�, jakiej udzieli� mi w Ketchum w stanie Idaho. Dzi�ku- j� Pam Dorman za �yczliw� i uwa�n� lektur� pierwszej wer- sji ksi��ki. Dzi�kuj� Chuckowi Verrillowi za wykonanie gigantycznej pracy redaktorskiej - wielkie dzi�ki, Chuck. Dzi�kuj� Susan Moldow, Nan Graham, Jackowi Romanos i Carolyn Reidy z wydawnictwa Scribner za trosk� i dokar- mianie. Dzi�kuj� tak�e Tabby, kt�ra znowu by�a przy mnie, kiedy zrobi�o si� ci�ko. Kocham ci�, najdro�sza. S.K. Dla Naomi. Jak zawsze. Tak, Bartleby, pozosta� w ukryciu, pomy�la�em; ju� nie b�d� ci� prze�ladowa�; jeste� r�wnie nieszkodliwy i milcz�cy jak te stare krzes�a; kr�tko m�wi�c, nigdy nie czuj� si� tak swojsko jak wtedy, kiedy wiem, �e tu jeste�. Herman Melville, �Bartleby" �ni�o mi si� tej nocy, �e znowu jestem w Manderley (...) Gdy tak sta�am w milczeniu, bez ruchu, mog�abym przysi�c, �e dom nie jest pust� skorup�, lecz �yje dawnym �yciem. Daphne du Maurier, �Rebecca" w przek�adzie Eleonory Romanowicz-Podoskiej Mars to raj. Ray Bradbury Rozdzia� 1 Pewnego upalnego sierpniowego dnia 1994 roku moja �o- na Johanna odebra�a telefon z apteki Rite Aid. Zosta�a poin- formowana, �e jej lekarstwo na zatoki jest ju� gotowe. Zda- je si�, �e teraz takie rzeczy kupuje si� od r�ki. Zauwa�y�em, �e mimo up�ywu czasu fundamentalne zasady pozostaj� nie- wzruszone, powa�nym zmianom ulegaj� natomiast te drob- niejsze. Poniewa� upora�em si� ju� z przewidzian� na ten dzie� porcj� pisania, zaproponowa�em, �e ja udam si� po lek. Po- dzi�kowa�a mi, wyja�niaj�c, �e sama si� tym zajmie, ponie- wa� i tak zamierza�a pojecha� do supermarketu po ryb� na kolacj�. Pos�a�a mi ca�usa i wysz�a z domu. Ponownie zoba- czy�em j� dopiero na ekranie telewizora. Tutaj, w Derry, w ten w�a�nie spos�b identyfikuje si� zmar�ych; nikt nie pro- wadzi ci� podziemnym korytarzem wy�o�onym zielonymi ka- felkami i o�wietlonym blaskiem jarzeni�wek, nikt nie wysu- wa z ogromnej ch�odziarki metalowych noszy, na kt�rych spoczywa nagie cia�o. Zamiast tego wchodzisz do pokoju z napisem na drzwiach OBCYM WST�P WZBRONIONY, patrzysz na ekran i m�wisz �tak" albo �nie". Ta sama zasa- da - og�lnie rzecz bior�c, wszystko bez zmian, a jednak zu- pe�nie inaczej. Apteka znajduje si� niespe�na p�tora kilometra od na- szego domu, w niedu�ym centrum handlowym, kt�re tworz� opr�cz niej: wypo�yczalnia kaset wideo, antykwariat o na- zwie �Ksi��ka dla wszystkich" (podobno najlepsze interesy robi� na popularnych wydaniach moich starych ksi��ek), sklep ze sprz�tem radiowo-telewizyjnym oraz zak�ad foto- graficzny. Centrum usytuowano na Wzg�rzu Pierwszej Mili, w pobli�u skrzy�owania Witcham i Jackson Street. To ruch- liwe miejsce, w kt�rym cz�sto dochodzi do wypadk�w, ale 10 WOREK KO�CI Johanna zawsze by�a ostro�nym kierowc�; je�eli nie ukry�a przede mn� jakiego� mandatu za przekroczenie pr�dko�ci (ja nie przyzna�em si� chyba do dw�ch, je�li chcecie wiedzie�), to przez ca�e trzydzie�ci sze�� lat swego �ycia ani razu nie wesz�a w kolizj� z prawem, a c� dopiero m�wi� o wypadku drogo- wym,. Zaparkowa�a przed wypo�yczalni�, wesz�a do apteki i za- �atwi�a, co mia�a do za�atwienia z Joe Wyzerem, kt�ry w�w- czas by� tam aptekarzem. (Jaki� czas potem przeni�s� si� do innego punktu tej samej sieci, tyle �e w Bangor). Rachunek za realizacj� recepty wyni�s� dwana�cie dolar�w i osiemna�cie cent�w. Johanna kupi�a co� jeszcze za czterdzie�ci dziewi�� cent�w - na paragonie okre�lono to jako �art. r�ne". Kiedy wreszcie mog�em przejrze� zawarto�� jej torebki (powinienem raczej powiedzie�: kiedy wreszcie si� na to zdoby�em), w�r�d jednorazowych chusteczek, napocz�tych opakowa� bezcu- krowej gumy do �ucia oraz niezliczonych przybor�w do ma- kija�u znalaz�em zawini�t� w sreberko czekoladow� myszk�. Je�li taka myszka nie zas�uguje na okre�lenie �art. r�ne", to nie wiem, co mo�na by w ten spos�b okre�li�. By�a to ostatnia rzecz, jak� moja �ona kupi�a na tym �wiecie: czekoladowa myszka nadziewana marmolad�. Siedz�c przy kuchennym stole, na kt�ry wysypa�em zawarto�� torebki, zdj��em z niej sreberko i zjad�em j�; czu�em si� tak, jakbym przyjmowa� ko- muni�. Kiedy po myszce zosta� mi tylko czekoladowy smak w ustach i prze�yku, wybuchn��em p�aczem. Siedzia�em i p�aka- �em prawie p� godziny. Jeszcze przed odej�ciem od kasy Johanna zmieni�a zwyk�e okulary na przeciws�oneczne. W chwili, kiedy wysz�a spod markizy ocieniaj�cej drzwi i szyb� wystawow� apteki (zdaje si�, �e popuszczam wodze fantazji i wkraczam na obszar zarezerwowany dla pisarzy, ale mo�ecie mi wierzy�, zapusz- czam si� tam najwy�ej na p� kroku), rozleg� si� charaktery- styczny j�dzowaty pisk opon, zwiastuj�cy zazwyczaj wypa- dek albo towarzysz�cy sytuacji, w kt�rej o ma�o do niego nie dosz�o. Tym razem dosz�o do wypadku, jednego z tych, kt�re co najmniej raz na tydzie� zdarza�y si� na tym idiotycznym skrzy�owaniu w kszta�cie litery X. Z parkingu przed centrum handlowym wyje�d�a�a toyota, rocznik 1989. Siedz�ca za kierownic� Esther Easterling, wdowa z Barrett's Orchards, WOREK KO�CI 11 chcia�a skr�ci� w lewo, w Jackson Street. Na miejscu pasa�e- ra siedzia�a jej przyjaci�ka Iren� Deorsey, tak�e z Bar- retfs Orchards. Pani Deorsey zamierza�a wypo�yczy� kaset� wideo, ale nie znalaz�a w wypo�yczalni niczego, co przypa- d�oby jej do gustu. �Nic tylko ta przemoc i przemoc", po- wiedzia�a do swojej przyjaci�ki Esther, kt�ra przyzna�a jej racj�. Esther Easterling liczy�a sobie siedemdziesi�t trzy lata, Iren� Deorsey za� siedemdziesi�t jeden. Ich m�owie zmarli na raka p�uc spowodowanego d�ugoletnim paleniem papiero- s�w. Niemo�liwe, �eby Esther nie zauwa�y�a pomara�czowej wywrotki zbli�aj�cej si� od szczytu wzniesienia; na przek�r temu, co powiedzia�a policji, dziennikarzom oraz co sam od niej us�ysza�em jakie� dwa miesi�ce p�niej, podejrzewam, �e najprawdopodobniej po prostu zapomnia�a spojrze� w lewo. Nigdy jej tego nie wypomnia�em. Jak mawia�a moja matka (nawiasem m�wi�c, te� �papierosowa wdowa"; pe�no ich do- ko�a): �Starzy ludzie zazwyczaj cierpi� co najmniej na dwie przypad�o�ci: artretyzm i g�upot�. Nie mo�na ich wini� za �adn� z nich". Ci�ar�wk� prowadzi� William Fraker z Old Cape. W dniu, kiedy zgin�a moja �ona, Fraker mia� trzydzie�ci osiem lat. Siedzia� za kierownic� bez koszuli, z papierosem w ustach i marzy� o zimnym prysznicu oraz zimnym piwie, niekoniecznie w tej kolejno�ci. Razem z trzema kolegami przez ca�y dzie� �ata� dziury w nawierzchni Harris Avenue w pobli�u lotniska, a wi�c wykonywa� ci�k� prac� przy ci�- kiej pogodzie, i by� prawie pewien, �e straci� co najmniej dwa kilogramy z powodu odwodnienia organizmu. Wraca� �na pusto" do bazy; gdyby jego wywrotka wioz�a asfalt i by�a o kilkaset kilogram�w ci�sza, Iren� i Esther przypuszczalnie do��czy�yby do swoich m��w w za�wiatach. Bili Fraker nie zaprzecza�, �e jecha� odrobin� za szybko - jakie� sze��dziesi�t kilometr�w na godzin�, mimo znaku ograniczaj�cego pr�dko�� do pi��dziesi�ciu. Chcia� jak naj- szybciej odstawi� w�z do bazy, wsi��� do swojego F-150 i w��czy� klimatyzacj�. Poza tym, hamulce ci�ar�wki, cho� wci�� na tyle sprawne, �eby nie wzbudzi� zastrze�e� kontro- li technicznej, najlepsze lata mia�y ju� za sob�. Jak tylko Fraker zobaczy� wyje�d�aj�c� z parkingu toyot�, wdepn�� w peda� hamulca i nacisn�� klakson, ale by�o ju� za p�no. 12 WOREK KO�CI Us�ysza� pisk opon - swojego wozu i samochodu Esther, po- niewa� ta r�wnie�, tyle �e nieco za p�no, dostrzeg�a niebez- piecze�stwo - a potem na u�amek sekundy zobaczy� jej twarz. - To by�o najgorsze - wyzna�, kiedy siedzieli�my przy pi- wie na werandzie jego domu. Dzia�o si� to w pa�dzierniku i cho� na twarzach czuli�my ciep�o s�onecznych promieni, obaj mieli�my na sobie swetry. Chyba wie pan, jak wysoko siedzi si� w takiej wywrotce? Skin��em g�ow�. - No wi�c, ona patrzy�a na mnie w g�r�, a s�o�ce �wieci- �o jej prosto w twarz. Widzia�em, �e jest cholernie stara. Po- my�la�em sobie: �Cholera, je�li si� nie zatrzymam, rozsypie si� jak fili�anka". Ale starzy ludzie s� twardsi, ni� nam si� zdaje. Zreszt�, niech pan sam popatrzy: one dwie �yj�, a pa�- ska �ona... Umilk� w p� zdania, a jego twarz obla�a si� szkar�atnym rumie�cem. Wygl�da� jak ch�opiec, kt�ry podczas przerwy pad� ofiar� drwin kole�anek, poniewa� rozpi�� mu si� roz- porek. Efekt by� komiczny, ale gdybym si� wtedy u�miech- n��, biedaczysko zmiesza�by si� jeszcze bardziej. - Przepraszam, panie Noonan. Tak jako� mi si� powie- dzia�o... - Nic nie szkodzi - odpar�em. - Najgorsze mam ju� za sob�. Oczywi�cie by�a to nieprawda, ale dzi�ki temu rozmowa mog�a toczy� si� dalej. - Moja wywrotka uderzy�a w jej w�z po stronie kierowcy. Us�ysza�em potworny huk, zgrzyt i brz�k t�uczonego szk�a. Tak mocno rzuci�o mn� na kierownic�, �e przez ponad ty- dzie� nie mog�em g��biej odetchn�� i mia�em wielki siniak o, tutaj. - Zakre�li� p�kole na piersi tu� pod obojczykiem. - R�bn��em te� g�ow� w szyb�, a� p�k�a, ale zosta� mi tylko ma�y guz, �adnego krwawienia ani nawet b�lu g�owy. Moja �ona twierdzi, �e od urodzenia mam grub� czaszk�. Widzia- �em, jak kobieta za kierownic� toyoty, pani Easterling, wpa- da na �rodkow� konsolet�, a potem wreszcie si� zatrzymali- �my na �rodku ulicy i wysiad�em, �eby sprawdzi�, co z nimi. Powiadam panu, by�em prawie pewien, �e obie nie �yj�. �adna nie zgin�a, �adna nawet nie straci�a przytomno�ci. Pani Easterling dozna�a z�amania trzech �eber i zwichni�cia stawu biodrowego, za� dla pani Deorsey wypadek sko�czy� si� bolesnym uderzeniem g�ow� w boczn� szyb�. I to wszyst- WOREK KO�CI 13 ko. �Po opatrzeniu zosta�a zwolniona do domu", jak zwykle w takich sytuacjach pisz� w lokalnym dzienniku. Moja �ona, posiadaczka sprawno�ci Siostra Mi�osierdzia, widzia�a wszystko sprzed wej�cia do apteki, gdzie zamar�a bez ruchu z torebk� przewieszon� przez rami� i reklam�wk� z lekarstwem w r�ce. Podobnie jak Bili Fraker, by�a niemal pewna, �e pasa�erowie toyoty s� albo martwi, albo powa�nie ranni. Odg�os zderzenia przetoczy� si� dono�nym, g��bokim grzmotem przez gor�ce popo�udnie, niczym ci�ka kula su- n�ca po torze w kr�gielni. Brz�k t�uczonego szk�a otacza� go jak postrz�piona koronka. Oba pojazdy znieruchomia�y na �rodku Jackson Street; ogromna,pomara�czowa wywrotka g�rowa�a nad niebieskim japo�czykiem niczym gro�ny oj- ciec nad przera�onym dzieckiem. Zaraz potem Johanna pop�dzi�a przez parking w kierun- ku miejsca zdarzenia. Razem z ni� uczynili" to niemal wszy- scy, kt�rzy byli w pobli�u. Jedna z tych os�b, Jill Dunbarry, w chwili kiedy nast�pi�a kolizja, ogl�da�a wystaw� sklepu ze sprz�tem radiowo-telewizyjnym. Wydawa�o jej si�, �e zapa- mi�ta�a Johann� - w ka�dym razie, utkwi�y jej w pami�ci gra- natowe d�insy - ale nie by�a tego stuprocentowo pewna. Pa- ni Easterling krzycza�a ju� wtedy, �e jest ranna, �e obie s� ranne, wo�aj�c o pomoc dla siebie i przyjaci�ki. W po�owie parkingu, blisko pojemnik�w na �mieci, mo- ja �ona potkn�a si� i upad�a. Torebka zosta�a na ramieniu, ale reklam�wka wysun�a si� z d�oni, spad�a na asfalt, plasti- kowa buteleczka z tabletkami roztrzaska�a si� na kawa�ki. Wszystkie pastylki zosta�y jednak w torbie, tak �e m�g�bym je wykorzysta�, oczywi�cie gdyby nie to, �e nigdy nie mia�em problem�w z zatokami. Nikt nie spostrzeg� kobiety le��cej na asfalcie przy po- jemnikach na �mieci. Uwaga wszystkich by�a skoncentrowa- na na sczepionych pojazdach, krzycz�cych starszych pa- niach, rozlewaj�cej si� coraz szerzej ka�u�y wody i p�ynu z uszkodzonej ch�odnicy ci�ar�wki. (�To gaz!", wrzeszcza� pracownik salonu fotograficznego. �Uwa�ajcie, �eby nie wy- buch�!"). Mo�liwe, �e kto� z niedosz�ych ratownik�w prze- skoczy� nad ni�, my�l�c, �e zemdla�a. Je�li wzi�� pod uwag�, �e tego dnia temperatura w cieniu dochodzi�a do trzydziestu pi�ciu stopni, takie podejrzenie by�o ca�kiem uzasadnione. Wkr�tce wok� miejsca wypadku zgromadzi�o si� ponad dwadzie�cia os�b, kt�re wybieg�y z centrum handlowego 14 WOREK KO�CI oraz ponad czterdzie�ci ze Strawford Park, gdzie trwa� mecz baseballowy. Przypuszczam, �e powiedziano wszystko, co za- zwyczaj m�wi si� w takich sytuacjach, prawdopodobnie na- wet po par� razy. Bili Fraker, kt�ry usi�owa� uwolni� pasa- �erki ze zmia�d�onej toyoty, powtarza� zapewne: �Nic im nie jest? Nic im nie jest?" Kto� (mo�e nawet kilka os�b) klepa� go uspokajaj�co po ramieniu. Stara� si� odprowadzi� na bok. �Niech pan lepiej usi�dzie", znale�liby w swoich egzempla- rzach scenariusza, a tu� obok: �Nie wygl�da pan najlepiej". Kto� powinien powtarza�: �Nie ruszajcie si�!" (to, rzecz ja- sna, do Esther Easterling i/lub Iren� Deorsey), kto� inny m�- wi�: �Spokojnie, zaraz wam pomo�emy". Do m�czyzny (al- bo kobiety) najsilniej wierz�cego (wierz�cej) w zbawcz� si�� Pozytywnego My�lenia nale�a�aby nast�puj�ca kwestia: �Wszystko w porz�dku! Nic si� nie sta�o!" Najwi�cej g�os�w z pewno�ci� powtarza�o: �Wezwijcie pogotowie! Niech kto� wezwie pogotowie!" W og�lnym rozgardiaszu kto� si�ga przez dziur� po szy- bie w drzwiach kierowcy i klepie Esther po starczej, roztrz�- sionej r�ce. T�umek rozst�puje si� przed Joe Wyzerem; w ta- kich chwilach ka�da osoba w bia�ym fartuchu zyskuje na autorytecie. W oddali rozbrzmiewa zawodzenie syreny am- bulansu, wznosi si� coraz wy�ej jak rozgrzane dr��ce powie- trze nad krematorium, grecki ch�r za� m�wi to, co powinien powiedzie� w takiej sytuacji: �Dzi�ki Bogu" i �No, ju� s�", i �S�ysz� karetk�!", i �Nareszcie!" Przez ca�y czas, niezauwa�ona przez nikogo, moja �ona le- �a�a na parkingu z torebk� na ramieniu (w torebce, w�r�d in- nych rzeczy, by�a te� czekoladowa myszka) i reklam�wk� z le- karstwem kilka centymetr�w od wyci�gni�tej r�ki. Spostrzeg� j� dopiero Joe Wyzer, biegn�cy z powrotem do apteki po kom- pres, kt�ry zamierza� po�o�y� na czole Iren� Deorsey. Zoba- czy� Johann�, le��c� twarz� do do�u na asfalcie, i rozpozna� po rudych w�osach, bia�ej bluzce i granatowych spodniach. B�d� co b�d�, obs�ugiwa� j� zaledwie kwadrans wcze�niej. - Pani Noonan? - Natychmiast zapomnia� o kompresie dla oszo�omionej, ale poza tym ca�ej i zdrowej Iren� Deorsey, podszed� do Johanny, pochyli� si� nad ni�. - Pani Noonan, wszystko w porz�dku? - zapyta�, cho� ju� wtedy doskonale wiedzia� (tak mi si� wydaje, ale mo�e si� myl�), �e sta�o si� co� niedobrego. WOREK KO�CI 15 Odwr�ci� j� na wznak. Musia� u�y� obu r�k, a i tak moc- no si� natrudzi� w potwornym upale lej�cym si� z nieba i pro- mieniuj�cym z asfaltu. Mam wra�enie, �e nieboszczycy przy- bieraj� na wadze, zar�wno dos�ownie, jak i w przeno�ni. Staj� si� zwyczajnie ci�si ni� za �ycia, a zarazem wi�cej dla nas znacz�. Mia�a poparzon� twarz. Podczas identyfikacji nawet na ekranie monitora bez trudu dostrzeg�em poparzone miejsca na czole i podbr�dku. Otworzy�em ju� usta, �eby zapyta�, sk�d si� wzi�y, ale wtedy zrozumia�em i szybko je zamkn�- �em, bo gdybym zapyta�, przypuszczalnie natychmiast bym zwymiotowa�. �rodek sierpnia, upa�, rozgrzany asfalt... Prze- cie� to oczywiste, drogi Watsonie. �lady na czole i podbr�d- ku niewiele r�ni�y si� od tych, kt�re wida� na steku po zdj�- ciu go z rusztu. Przez kilka minut, kt�re przele�a�a na asfalcie, moja �ona nie tylko umiera�a; ona si� r�wnie� sma- �y�a. Wyzer wsta�, zobaczy� karetk�, pobieg� w jej stron�, roze- pchn�� t�um i z�apa� za r�k� jednego z sanitariuszy. - Tam le�y kobieta - powiedzia�, wskazuj�c kierunek. - Cz�owieku, my tu mamy dwie kobiety, a do tego jeszcze m�czyzn�! Sanitariusz usi�owa� uwolni� rami� z uchwytu, ale Wyzer trzyma� mocno. - Oni mog� poczeka�. W gruncie rzeczy nic im nie jest. Z tamt� jest znacznie gorzej. �Tamta" ju� prawie na pewno nie �y�a i nie ulega dla mnie w�tpliwo�ci, �e Joe Wyzer doskonale o tym wiedzia�, jednak trzeba mu przyzna�, �e zrobi� wszystko co w jego mo- cy. Mia� te� chyba spor� umiej�tno�� przekonywania, skoro pomimo j�k�w Esther Easterling i nie�yczliwych pomruk�w greckiego ch�ru zdo�a� odci�gn�� obu sanitariuszy od scze- pionych samochod�w i zaprowadzi� ich na parking. Jak tylko dotarli do mojej �ony, jeden z nich potwierdzi� przypuszczenia Wyzera. - Cholera! - zakl�� drugi. - Co jej si� sta�o? - Przypuszczalnie to serce - powiedzia� pierwszy. - Prze- straszy�a si� i bach, po wszystkim. Nie ona pierwsza. Jednak to wcale nie by�o serce. Sekcja zw�ok wykaza�a obecno�� t�tniaka m�zgu, z kt�rym Johanna �y�a prawdo- podobnie co najmniej od pi�ciu lat. Kiedy pobieg�a przez 16 WOREK KO�CI parking w kierunku miejsca wypadku, os�abione naczy�ko krwiono�ne w korze m�zgu p�k�o jak samochodowa opona i powsta� krwotok, kt�ry doprowadzi� do �mierci. Anatomo- patolog powiedzia� mi, �e cho� �mier� przypuszczalnie nie by�a natychmiastowa, to jednak nadesz�a na tyle szybko, �e moja �ona nie cierpia�a. Tak jakby w jej m�zgu wybuch�a ogromna czarna Nowa; wszystkie odczucia i my�li zgas�y, za- nim g�owa zetkn�a si� z asfaltem. Sekcja wykaza�a co� jeszcze, o czym powiedziano mi chy- ba przez niedopatrzenie, poniewa�, przynajmniej z ich punk- tu widzenia, nie musia�em o tym wiedzie�. W chwili �mierci na parkingu przed centrum handlowym Jo by�a w sz�stym tygodniu ci��y. Dni przed pogrzebem oraz sam pogrzeb pami�tam jak przez sen; jedyne wyra�ne wspomnienie to chwila, kiedy zja- d�em czekoladow� myszk� Jo, a potem wybuchn��em p�a- czem, najprawdopodobniej dlatego, �e u�wiadomi�em sobie, i� ju� za chwil� czekoladowy smak zniknie bezpowrotnie. Kilka dni po pogrzebie mia�em kolejny atak p�aczu. Zaraz wam o tym opowiem. Ucieszy�em si� z przyjazdu rodziny Jo, a najbardziej z przyjazdu jej najstarszego brata Franka. To w�a�nie Frank Arlen, kr�py pi��dziesi�ciolatek o rumianych policzkach i za- skakuj�co bujnych, a� nienaturalnie siwych w�osach, zawzi�- cie targowa� si� z przedsi�biorc� pogrzebowym, ustalaj�c szczeg�y ceremonii. - Trudno mi uwierzy�, �e mia�e� do tego g�ow� - powie- dzia�em p�niej, kiedy siedzieli�my przy piwie w pubie U Jacka. - Chcia� ci� naci�gn��, Mikey. Nienawidz� takich go�ci. Wyci�gn�� chusteczk� z tylnej kieszeni spodni i otar� po- liczki. Nie za�ama� si� - nikt z rodziny si� nie za�ama�, a przy- najmniej ja tego nie widzia�em - ale przez ca�y dzie� �zy ciek�y mu z oczu. Wygl�da�o to tak, jakby cierpia� na prze- wlek�e zapalenie spoj�wek. Spo�r�d sze�ciorga rodze�stwa Jo by�a najm�odsza i do tego jedyn� dziewczyn�. Bracia traktowali j� jak ukochan� maskotk�. Gdybym w jakikolwiek spos�b przyczyni� si� do jej �mierci, pewnie rozdarliby mnie na strz�py go�ymi r�ka- mi, ale poniewa� nie mia�em z tym nic wsp�lnego, otoczyli mnie ochronn� tarcz�. By�o to bardzo mi�e. Nawet wspania- �e. Z pewno�ci� da�bym sobie jako� rad� bez nich, ale nie WOREK KO�CI 17 mam poj�cia jak. Nie zapominajcie, �e mia�em wtedy trzy- dzie�ci sze�� lat. Cz�owiek w tym wieku nie jest psychicznie przygotowany na to, �e b�dzie musia� uczestniczy� w pogrze- bie swojej m�odszej o dwa lata �ony. W og�le nie my�leli�my o �mierci. - Jak z�api� go�cia, kt�ry zw�dzi� ci radio z samochodu, oskar�aj� go o z�odziejstwo i wsadzaj� do pud�a. - Arlenowie w latach sze��dziesi�tych przenie�li si� z Massachusetts, ale Frank wci�� m�wi� z wyra�nym akcentem z tamtych stron. - Je�li jednak ten sam go�� za cztery i p� tysi�ca dolar�w wci- ska zrozpaczonemu m�owi trumn� wart� trzy tysi�ce, na- zywaj� to robieniem interes�w i zapraszaj� go na najbli�sze spotkanie Klubu Rotaria�skiego. Chciwy sukinsyn. We- pchn��em mu t� jego chciwo�� do gard�a, co nie? - Rzeczywi�cie. - Wszystko w porz�dku, Mikey? - Tak. - Na pewno? - Sk�d mam wiedzie�, do kurwy n�dzy? - zapyta�em tak g�o�no, �e �ci�gn��em na nas spojrzenia siedz�cych w pobli- �u os�b. To dziwne, ale moja odpowied� w pe�ni go usatysfakcjo- nowa�a. Skin�� g�ow�, poci�gn�� �yk piwa, po czym zapyta�: - Co b�dziesz teraz robi�? Wzruszy�em ramionami. - Pewnie to samo, co do tej pory. Skierowa� na mnie spojrzenie zaczerwienionych, opuch- ni�tych oczu. - Na pewno nie, Mikey. To akurat na pewno ci si� nie uda. - Dlaczego? Sk�d wiesz? - Widz� to po twojej twarzy - powiedzia� i zam�wi� na- st�pn� kolejk�. Tak wi�c Arlenowie, dowodzeni przez Franka, kierowa- li przygotowaniami do pogrzebu Johanny. Mnie, jako jedy- nemu pisarzowi w rodzinie, przypad�o zadanie napisania ne- krologu. M�j brat, kt�ry przyjecha� z Wirginii z nasz� matk� i ciotk�, zaj�� si� kompletowaniem listy go�ci. Matka (w wie- ku sze��dziesi�ciu sze�ciu lat dotkni�ta prawie ca�kowit� de- mencj�, chocia� lekarze uparcie nie chcieli tego nazwa� Alz- heimerem) mieszka�a w Memphis z siostr�, m�odsz� o dwa 2. Worek ko�ci 18 WOREK KO�CI lata i tylko odrobin� bardziej samodzieln�. Mia�y kroi� tort i podawa� ciastka podczas przyj�cia po ceremonii. Ca�� reszt� - poczynaj�c od ustalenia terminu uroczysto- �ci pogrzebowej, po szczeg�y techniczne - zaj�li si� Arleno- wie. Frank i Wiktor, najm�odszy brat, wyg�osili kr�tkie mo- wy, ojciec Jo zm�wi� modlitwe za dusz� c�rki, na samym ko�cu za� Pete Breedlove - ch�opak, kt�ry latem strzyg� trawnik przed naszym domem, jesieni� za� zamiata� podw�- rze - wycisn�� wszystkim �zy z oczu, �piewaj�c �B�ogos�awio- ne uspokojenie"; wed�ug Franka, by� to ulubiony ko�cielny hymn Jo. Nie mam poj�cia, w jaki spos�b dotar� do Pe- te�a ani jak sk�oni� go do wyst�pu. Jako� przez to wszystko przeszli�my: przez wtorkowe po- po�udnie i wiecz�r w kaplicy (chyba nigdy nie zrozumiem, co sk�ania ludzi do gapienia si� w zamkni�t� trumn� i wdy- chania s�odkawego, ci�kiego zapachu zbyt du�ej ilo�ci kwia- t�w zgromadzonej w zbyt ma�ym pomieszczeniu), przez nabo�e�stwo �a�obne w �rod� rano, przez pogrzeb na cmen- tarzu Fairlawn. Zapami�ta�em g��wnie swoje my�li: o tym, jak jest gor�co; o tym, jak bardzo chcia�bym teraz porozma- wia� z Jo; o tym, �e powinienem by� kupi� nowe buty. Gdy- by Jo zobaczy�a te, w kt�rych przyszed�em na pogrzeb, do �mierci ciosa�aby mi ko�ki na g�owie. P�niej przeprowadzi�em powa�n� rozmow� z moim bra- tem Sidem. Powiedzia�em mu, �e musimy co� pocz�� z mat- k� i ciotk� Francine, zanim obie ca�kowicie pogr��� si� w Strefie Mroku. S� za m�ode, �eby przyj�to je do domu star- c�w; jakie Sid widzi wyj�cie z sytuacji? Zaproponowa� co�, cho� nie pami�tam, co to by�o, ale wiem, �e si� na to zgodzi�em. Nieco p�niej Sid, mama i ciot- ka odjechali wypo�yczonym samochodem do Bostonu, gdzie mieli przenocowa�, a nazajutrz z samego rana wsi��� do po- ci�gu. M�j brat nie ma nic przeciwko temu, �eby opiekowa� si� dwiema staruszkami, lecz za nic w �wiecie nie wsi�dzie do samolotu, nawet je�li to ja p�ac� za bilet. Twierdzi, �e tam, w g�rze, nie ma pas�w postojowych, na kt�rych mo�na za- trzyma� si� w razie awarii silnika. Wi�kszo�� Arlen�w wyjecha�a nast�pnego dnia. Znowu by�o gor�co; s�o�ce �wieci�o bezlito�nie na niebie zawleczo- nym bia�aw� mgie�k�, upa� la� si� z g�ry jak roztopiony o��w. Obejmowali si� przed naszym domem - teraz ju� tylko moim domem - wymieniali po�egnania w tym swoim gulgo- WOREK KO�CI 19 cz�cym akcencie z Massachusetts, a potem niemal jedno- cze�nie zajecha�y trzy taks�wki. Frank zosta� jeszcze jeden dzie�. Za domem narwali�my nar�cze kwiat�w - nie takich okropnie cuchn�cych ze szklar- ni, kt�rych zaduch zawsze kojarzy mi si� ze �mierci� i muzy- k� organow�, ale prawdziwych, takich, jakie najbardziej lu- bi�a Jo - wsadzili�my je w puste puszki po kawie, zawie�li�my na cmentarz i postawili�my na �wie�ym grobie. Potem sie- dzieli�my przez jaki� czas bez s�owa w lepkim upale. - Zawsze j� kocha�em - odezwa� si� wreszcie Frank zmie- nionym, cichym g�osem. - Kiedy byli�my mali, wszyscy si� ni� opiekowali�my. Nikt jej nigdy nie skrzywdzi�. Jak tylko kto� spr�bowa�, zaraz dostawa� po nosie. � Opowiada�a mi o tym. - Podoba�o ci si�? - Jasne. - B�dzie mi jej cholernie brakowa�o. - Mnie te� - powiedzia�em. - Mnie te�. - To by� ch�opiec czy dziewczynka? - Nie wiem - odpar�em, ale to oczywi�cie by�a niepraw- da. Nikt mi tego nie powiedzia�, lecz ja wiedzia�em, �e to by- �a dziewczynka. Czu�em to w sercu. Nazywa�a si� Kia. Frank, od sze�ciu lat rozwiedziony i �yj�cy samotnie, za- trzyma� si� u mnie. - Martwi� si� o ciebie, Mikey - powiedzia�, kiedy wraca- li�my do domu. - Nie masz przy sobie nikogo, kto m�g�by ci� podtrzyma� na duchu, rodzina daleko... - Nic mi nie b�dzie. Skin�� g�ow�. - Zgadza si�. Tak zawsze m�wimy. - My? - M�czy�ni. �Nic mi nie b�dzie". A potem, kiedy si� okazuje, �e jest dok�adnie odwrotnie, stajemy na uszach, �e- by nikt si� o tym nie dowiedzia�. - Spojrza� na mnie wci�� za�zawionymi oczami, z chusteczk� w du�ej opalonej r�ce. - Gdyby co� by�o nie tak i gdyby� nie mia� ochoty zadzwoni� do brata, pozw�l, �e ja ci go zast�pi�. Bardziej ze wzgl�du na Jo ni� na ciebie. - W porz�dku. Docenia�em jego propozycj� i by�em mu za ni� wdzi�cz- ny, cho� jednocze�nie doskonale zdawa�em sobie spraw�, �e 20 WOREK KO�CI nigdy z niej nie skorzystam. Nie nale�� do ludzi, kt�rzy dzwoni� do innych z pro�b� o pomoc. Wcale nie dlatego, �e mnie tak wychowano - a przynajmniej wydaje mi si�, �e nie dlatego. Po prostu taki jestem, i ju�. Johanna powiedzia�a kiedy�, �e gdybym zacz�� ton�� w jeziorze Dark Score, nad kt�rym stoi nasz letni domek, pr�dzej utopi�bym si� dwadzie- �cia metr�w od brzegu, ni� zacz�� wzywa� pomocy. Nie mam te� problem�w z okazywaniem ani odbieraniem uczu�: ko- cham i jestem kochany, odczuwam b�l jak wszyscy, potrze- buj� fizycznego kontaktu z lud�mi. Je�li jednak kto� mnie za- pyta, czy wszystko w porz�dku, nie potrafi� odpowiedzie�: Nie. Nie potrafi� poprosi� o pomoc. Kilka godzin p�niej Frank odjecha� na po�udnie stanu. Kiedy otworzy� drzwi samochodu, stwierdzi�em z mi�ym za- skoczeniem, �e podczas jazdy s�ucha jednej z moich ksi��ek nagranych na kasety. Obj�� mnie mocno, a potem, zupe�nie niespodziewanie, mocno i g�o�no poca�owa� w usta. - Zadzwo�, gdyby� chcia� pogada�, a gdyby� mia� ocho- t� pomieszka� troch� z lud�mi, nawet nie dzwo�, tylko od razu przyje�d�aj. Skin��em g�ow�. - I uwa�aj. Zaskoczy� mnie. Po��czone dzia�anie upa�u i rozpaczy sprawi�o, �e od kilku dni �y�em jak we �nie, ale to akurat mnie zdziwi�o. - Na co mam uwa�a�? - zapyta�em. - Nie wiem - odpar�. - Naprawd� nie wiem, Mikey. Wsiad� do samochodu - Frank by� tak wielki, a samo- ch�d tak ma�y, �e wygl�da�o to tak, jakby w�o�y� w�z jak ubranie - zatrzasn�� drzwi i odjecha�. S�o�ce w�a�nie zacho- dzi�o. Wiecie, jak wygl�da zachodz�ce s�o�ce po upalnym sierpniowym dniu? Jest pomara�czowe i odrobin� sp�aszczo- ne, jakby z g�ry naciska�a na nie czyja� niewidzialna r�ka; wydaje si�, �e lada chwila p�knie niczym ob�arty komar i za- chlapie horyzont. Tamtego wieczoru s�o�ce by�o w�a�nie ta- kie. Ze wschodu, tam gdzie g�stnia�a ju� ciemno��, dobiega� odleg�y �oskot grzmotu, ale noc nie nios�a deszczu, tylko mrok, ci�ki i duszny jak koc. Mimo to usiad�em przed kom- puterem i pracowa�em przez jak�� godzink�. Pami�tam, �e sz�o mi ca�kiem nie�le; nawet gdyby tak nie by�o, przy pisa- niu czas mija du�o szybciej. WOREK KO�CI 21 Drugi atak p�aczu dopad� mnie trzy albo cztery dni po pogrzebie. Nadal mia�em wra�enie, �e �yj� we �nie; chodzi- �em, rozmawia�em, odbiera�em telefony, pracowa�em nad now� ksi��k�, kt�ra w chwili �mierci Jo by�a gotowa mniej wi�cej w osiemdziesi�ciu procentach, ale wci�� towarzyszy�y mi poczucie wyobcowania i przekonanie, �e wszystko dzieje si� z dala ode mnie, a ja jestem tylko biernym obserwatorem. Zadzwoni�a Denise Breedlove, matka Pete'a, i zapyta�a, czy zgodzi�bym si�, �eby w przysz�ym tygodniu przeprowa- dzi�a generalne sprz�tanie w wielkim, zbudowanym w stylu wiktoria�skim domu, w kt�rym obecnie sam mieszka�em. Kosztowa�oby mnie to, powiedzia�a, dziewi��dziesi�t dola- r�w. Tak� rzecz powinno si� zrobi�. Zawsze po czyjej� �mier- ci trzeba wysprz�ta� dom od piwnic po strych, nawet je�li �mier� nast�pi�a poza domem. Odpar�em, �e ch�tnie skorzystam z propozycji, ale pod dwoma warunkami: zap�ac� nie dziewi��dziesi�t, lecz sto dwadzie�cia dolar�w i sprz�tanie potrwa sze�� godzin. Po sze�ciu godzinach sko�cz�, bez wzgl�du na to, ile im jeszcze zostanie do roboty. - Panie Noonan, to o wiele za du�o - powiedzia�a. - Mo�e tak, a mo�e nie. Ja p�ac� w�a�nie tyle. Wi�c jak, zgadza si� pani? Us�ysza�em, �e tak, oczywi�cie. Jak zapewne �atwo si� domy�li�, dzie� przed sprz�taniem dokona�em szczeg�owej inspekcji domu. Nie chcia�em, �eby kobiety (w tym dwie zupe�nie obce) znalaz�y co�, co mog�oby wprawi� w zak�opotanie albo mnie, albo je - na przyk�ad majtki Johanny wepchni�te pod poduszk� na kanapie (�Mi- chael, czy zauwa�y�e�, jak cz�sto robimy to na kanapie?"), puste puszki po piwie na werandzie, brudn� misk� sedesow� albo co� w tym rodzaju. Nie szuka�em niczego konkretnego, a poza tym, wci�� widzia�em wszystko jakby przez mg��. Najwi�cej my�la�em wtedy o zako�czeniu najnowszej powie- �ci (psychopatyczny zab�jca zwabi� bohaterk� do drapacza chmur i zamierza� wypchn�� j� z okna na ostatnim pi�trze) oraz o ci��y Jo. Czy wiedzia�a? Czy podejrzewa�a? A je�li tak, to dlaczego nic mi nie powiedzia�a? W�a�nie si� nad tym zastanawia�em, kiedy ukl�kn��em przy ��ku, zajrza�em pod nie i na pod�odze po stronie Jo zo- baczy�em otwart� ksi��k� w mi�kkiej oprawie. Umar�a ca�- kiem niedawno, lecz niewiele domowych krain jest tak zaku- 22 WOREK KO�CI rzonych jak Pod��kowe Kr�lestwo. Cienka warstwa szare- go py�u na ok�adce skojarzy�a mi si� z widokiem twarzy i r�k Johanny le��cej w trumnie. Jo w Podziemnym Kr�lestwie. Czy w trumnie by� kurz? Jasne, �e nie, ale... Pospiesznie odepchn��em od siebie t� my�l. Wycofa�a si� pos�usznie, lecz potem przez ca�y dzie� kr��y�a w pobli�u, niczym polarny nied�wied�^Dostojewskiego. Johanna i ja sko�czyli�my anglistyk� na Uniwersytecie Maine i jak wielu innych zakochali�my si� w brzmieniu Szek- spira oraz cynizmie Edwarda Arlingtona Robinsona. Jednak pisarzem, kt�ry najbardziej nas zbli�y�, by� nie �aden ulubie- niec nauczycieli i wyk�adowc�w, lecz W. Somerset Mau- gham, postarza�y, w�druj�cy po �wiecie powie�ciopisarz i dramaturg o gadziej twarzy (na fotografiach nieodmiennie przes�oni�tej chmur� papierosowego dymu) i sercu roman- tyka. Dlatego wcale mnie nie zdziwi�o, �eksi��k�, kt�r� Jo czyta�a na kr�tko przed �mierci� na parkingu centrum han- dlowego, by� �Ksi�yc i sze�ciopens�wka". Zapewne czyta�a j� ju� po raz n-ty, cho� nie mog�em sobie przypomnie�, �e- bym widzia� j� z tym egzemplarzem w r�ce. Ja sam czyta�em j� dwukrotnie jako nastolatek, za ka�dym razem silnie iden- tyfikuj�c si� z postaci� Charlesa Stricklanda. Jako zak�adka pos�u�y�a Jo karta z jakiej� dawno zde- kompletowanej talii. Otworzywszy ksi��k�, przypomnia�em sobie co�, co us�ysza�em od niej w pierwszych dniach naszej znajomo�ci; podczas wyk�ad�w z XX-wiecznej literatury bry- tyjskiej, zdaje si�, �e oko�o roku 1980. Johanna Arlen by�a zapalon� studentk� drugiego roku, ja natomiast ko�czy�em ju� uczelni� i zapisa�em si� na wyk�ady z Brytyjczyk�w g��w- nie dlatego, �e mia�em sporo wolnego czasu. �Za sto lat wszyscy b�d� si� dziwi�, dlaczego w po�owie dwudziestego wieku krytycy zachwycali si� Lawrence'em, natomiast nie dostrzegali Maughama". Jej wypowied� wywo�a�a burz� �miechu (wszyscy wiedzieli, �e �Zakochane kobiety" s� jedn� z najwspanialszych ksi��ek, jakie kiedykolwiek zosta�y napi- sane), aleja nie przy��czy�em si� do og�lnej weso�o�ci, po- niewa� od razu si� zakocha�em. Zak�adka tkwi�a mi�dzy stronami 102 i 103; Dirk Stroeve w�a�nie dowiedzia� si�, �e jego �ona porzuci�a go dla Strick- landa, kt�ry by� Maughamowsk� wersj� Paula Gaugaina... chocia� je�li o mnie chodzi, to Strickland zawsze przypomi- na� mi ameryka�skiego poet� Wallace'a Stevensa. Narrator WOREK KO�CI 23 usi�uje podtrzyma� Stroeve'a na duchu. �M�j drogi przyja- cielu, rozchmurz si�. Ona na pewno wr�ci..." - �atwo ci m�wi� - mrukn��em do pokoju, kt�ry nale�a� ju� tylko do mnie. Odwr�ci�em stron� i trafi�em na ten ust�p: �Obra�liwy spok�j Stricklanda wyprowadzi� Stroeve'a z r�wnowagi. Ogarn�a go �lepa furia; nie zdaj�c sobie sprawy z tego, co czyni, rzuci� si� na Stricklanda. Ten, zaskoczony, zachwia� si�, ale nawet po chorobie by� bardzo silny, wi�c po chwili Stroeve znalaz� si� na pod�odze, nie bardzo wiedz�c, jak do tego dosz�o. - Ty ma�y �a�osny cz�owieczku - powiedzia� Strickland". Przysz�o mi do g�owy, �e Jo ju� nigdy nie odwr�ci strony i nie us�yszy, jak Strickland nazywa nieszcz�snego Stroe- ve'a ma�ym �a�osnym cz�owieczkiem. W przera�liwie jasnym rozb�ysku, kt�rego nigdy nie zapomn� (jak,m�g�bym go za- pomnie�? przecie� to jedna z najgorszych chwili w moim �y- ciu), u�wiadomi�em sobie, �e to nie b��d, kt�ry da si� napra- wi�, ani nie sen, z kt�rego si� obudz�. Johanna umar�a. Rozpacz odebra�a mi si�y. Gdyby nie to, �e tu� obok mia- �em ��ko, z pewno�ci� run��bym jak d�ugi na pod�og�. To prawda, �e �zy p�yn� nam z oczu - tak jeste�my skonstruowa- ni - ale tamtego wieczoru szlocha�em wszystkimi porami cia�a, ka�dym zadrapaniem i skaleczeniem. Siedzia�em po jej stronie ��ka z zakurzonym egzemplarzem �Ksi�yca i sze�ciopens�w- ki" w r�ce i p�aka�em. Sta�o si� tak w r�wnym stopniu za spra- w� b�lu i zaskoczenia; chocia� widzia�em cia�o na ekranie mo- nitora o wysokiej rozdzielczo�ci, chocia� uczestniczy�em w pogrzebie, chocia� wys�ucha�em Pete'a Breedlove'a �piewaj�- cego �B�ogos�awione uspokojenie" wysokim, pi�knym g�osem, chocia� jeszcze rozbrzmiewa�y mi w uszach s�owa o tym, �e z prochu powsta�em i w proch si� obr�c�, w�a�ciwie nie wierzy- �em, �e wszystko to dzieje si� naprawd�. Zakurzona tania ksi��- ka dokona�a tego, co nie uda�o si� trumnie za trzy i p� tysi�ca dolar�w: u�wiadomi�a mi, �e moja �ona nie �yje. �Ty ma�y �a�osny cz�owieczku, powiedzia� Strickland". Le�a�em na wznak na naszym ��ku, zas�oni�em twarz r�- kami i szlocha�em. P�aka�em tak d�ugo, �e w ko�cu zasn�- �em, jak cz�sto przytrafia si� dzieciom, kiedy s� bardzo nie- szcz�liwe, i mia�em okropny sen. �ni�o mi si�, �e si� obudzi�em, zobaczy�em �Ksi�yc i sze�ciopens�wk�" le��cy obok mnie na ko�drze i postanowi�em schowa� ksi��k� pod 24 WOREK KO�CI ��ko, gdzie j� znalaz�em. Wiecie, jak to jest ze snami: obowi�zuje w nich ta sama logika co na obrazach Dalego, gdzie zegary wisz� na ga��ziach drzew jak przygotowane do trzepania dywany. W moim �nie przy�wieca�a mi my�l, �e ksi��ka b�dzie czym� w rodzaju pomnika Johanny. W�o�y�em zak�adk� z powrotem mi�dzy strony 102 i 103 - zaledwie jeden ma�y ruch palcem od �Ty ma�y �a�osny cz�o- wieczku, powiedzia� Strickland", teraz i na zawsze - i schyli- �em si�, �eby od�o�y� ksi��k� na miejsce. Pod ��kiem, w�r�d k��bk�w kurzu, le�a�a Jo. Ze spr�y- ny zwisa�a paj�czyna i delikatnie muska�a jej policzek. Rude w�osy zmatowia�y, twarz by�a niemal bia�a, oczy natomiast ciemne, czujne i p�on�ce. Jak tylko przem�wi�a, zorientowa- �em si�, �e �mier� pomiesza�a jej zmys�y. - Dawaj! - sykn�a. - To moja �cierka do kurzu! Zanim zd��y�em zareagowa�, wyrwa�a mi ksi��k� z r�ki. Nasze palce zetkn�y si� na u�amek sekundy, lecz wystarczy- �o to w zupe�no�ci, abym poczu�, �e s� zimne jak ga��zki drzew po mro�nej nocy. Otworzy�a ksi��k� w zaznaczonym miejscu; zak�adka wypad�a, Jo za� po�o�y�a sobie Somerseta Maughama na twarzy. Ca�un ze s��w. Zaraz potem skrzy�o- wa�a r�ce na piersi i znieruchomia�a, ja natomiast u�wiado- mi�em sobie, �e ma na sobie niebiesk� sukienk�, w kt�rej j� pochowa�em. Wr�ci�a do mnie. Nie wiem jak, ale wr�ci�a. Wysz�a z grobu i ukry�a si� pod naszym ma��e�skim ��kiem. Obudzi�em si� raptownie, ze zd�awionym krzykiem, i nie- wiele brakowa�o, a spad�bym z ��ka. Nie spa�em d�ugo; policz- ki wci�� mia�em mokre od �ez, a na powiekach czu�em charak- terystyczny ci�ar, kt�ry gromadzi si� tam po d�ugim p�aczu. Sen by� tak realistyczny i tak utkwi� mi w pami�ci, �e musia�em przetoczy� si� na bok, zwiesi� g�ow� i zerkn�� pod ��ko. Przez chwil� by�em niemal pewien, �e zobacz� j� tam z otwart� ksi��- k� na twarzy i �e wyci�gnie ku mnie lodowat� r�k�... Rzecz jasna, niczego tam nie by�o. Sny s� tylko snami. Nie mia�em najmniejszego zamiaru odk�ada� ksi��ki tam, sk�d j� wyci�gn��em, poniewa� znalaz�aby j� tam Denise Breedlove albo kt�ra� z jej przyjaci�ek i wrzuci�aby do pu- d�a z napisem NA WYPRZEDA�. Przera�aj�cy sen zacz�� ju� powoli bledn��, ale co� z nie- go chyba jednak pozosta�o, poniewa� t� noc sp�dzi�em na ka- napie w gabinecie. Dobrze zrobi�em, gdy� nic ju� mi si� nie przy�ni�o. To przynajmniej pami�tam: pustk� g��bokiego snu. Rozdzia� 2 Przez dziesi�� lat ma��e�stwa nigdy nie do�wiadczy�em niemocy tw�rczej, ani nie ogarn�a mnie ona bezpo�rednio po �mierci Johanny. Poniewa� nie wiedzia�em, czego si� spo- dziewa�, zorientowa�em si�, �e co� jest nie w porz�dku, dopiero wtedy, kiedy stan by� ju� do�� zaawansowany. G��- boko w sercu �ywi�em chyba przekonanie, i� podobne dole- gliwo�ci dotykaj� wy��cznie postaci omawianych, analizo- wanych i niekiedy poddawanych mia�d��cej krytyce na �amach �New York Review of Books". Moja pisarska kariera i ma��e�stwo trwa�y niemal do- k�adnie tyle samo. Pierwsz� wersj� pierwszej powie�ci uko�- czy�em kr�tko po naszych oficjalnych zar�czynach (wsun�- �em na jej palec pier�cionek z opalem za sto dziesi�� dolar�w, czyli za troch� wi�cej, ni� mog�em sobie wtedy pozwoli�, ale za to jaka by�a zachwycona!), natomiast pierwsza wersja naj- nowszej ksi��ki, �Upadek", by�a gotowa mniej wi�cej mie- si�c po �mierci Jo; powie�� o psychopatycznym mordercy z bzikiem na punkcie wielkich wysoko�ci. Jeszcze nie ukaza- �a si� drukiem, ale nie w�tpi�, �e kiedy to nast�pi, dor�wna popularno�ci� poprzednim. Przynajmniej mam tak� nadzie- j�, poniewa�, jak s�dz�, b�dzie to moja ostatnia ksi��ka. Te- raz ju� wiem, co znaczy niemoc tw�rcza. A� za dobrze. Kiedy z pewnymi oporami wr�czy�em Jo maszynopis �We dwoje", przeczyta�a go jeszcze tego samego wieczoru, skulo- na na swoim ulubionym fotelu, tylko w majteczkach i bawe�- nianej koszulce z czarnym nied�wiedziem, wlewaj�c w siebie kolejne szklanki mro�onej herbaty. Wyszed�em do gara�u (wsp�lnie z jeszcze jedn� par� wynajmowali�my w�wczas dom w Bangor na nie do ko�ca sprecyzowanych warunkach finansowych, i wcale nie byli�my jeszcze ma��e�stwem, cho� 26 WOREK KO�CI zd��y�em ju� wr�czy� Jo pier�cionek z opalem) i obija�em si� tam bez sensu, czuj�c si� troch� jak zabawna posta� z gazeto- wego komiksu - wiecie, jeden z tych go�ci w poczekalni. Je�li dobrze pami�tam, wzi��em si� do montowania z gotowych element�w budki dla ptak�w, ale cho� zadanie by�o dziecin- nie proste, dokumentnie wszystko spieprzy�em, a na dodatek ma�o nie uci��em sobie wskazuj�cego palca lewej r�ki. Mniej wi�cej co dwadzie�cia minut wraca�em do domu i zagl�da�em do pokoju; Jo ani razu nie spojrza�a na mnie, chyba nawet nie zauwa�y�a mojej obecno�ci. Uzna�em to za dobry znak. Wysz�a do mnie, kiedy siedzia�em na schodkach przed tylnym wej�ciem, pi�em piwo i gapi�em si� w gwiazdy. Po�o- �y�a mi r�k� na karku. - I co? - zapyta�em. - Dobre - powiedzia�a. - Mo�e wszed�by� do �rodka i za- j�� si� mn�? Zanim zd��y�em otworzy� usta, nylonowe majteczki sp�y- n�y mi na kolana lekko niczym szept. P�niej, kiedy le�eli�my obok siebie, objadaj�c si� poma- ra�czami (po jakim� czasie wyro�li�my z tego zgubnego na�o- gu), zapyta�em: - Na tyle dobre, �e nadaje si� do wydania? - C�, niedu�o wiem o prawach rz�dz�cych wspania�ym �wiatem wydawc�w, ale ca�e �ycie czytam dla przyjemno�ci. Mo�e nie wiesz, ale moj� pierwsz� mi�o�ci� by� Tomcio Pa- luch... - Rzeczywi�cie, nie wiedzia�em. Pochyli�a si� nade mn�, kusz�co musn�a ciep�� piersi� moje rami� i wsun�a mi do ust cz�stk� pomara�czy. - Twoj� ksi��k� przeczyta�am z zapartym tchem. Jestem prawie pewna, �e b�d� �on� powie�ciopisarza, a nie reporte- ra lokalnej gazety. Powiem wam szczerze, �e a� dosta�em g�siej sk�rki, kiedy to us�ysza�em. Rzeczywi�cie, nic nie wiedzia�a o wspania�ym �wiecie wydawc�w, ale uwierzy�a we mnie... i mia�a racj�, jak si� wkr�tce okaza�o. Za po�rednictwem mojego dawnego na- uczyciela z warsztat�w literackich (nie pozostawi� na ksi��ce suchej nitki, poniewa� nale�a� do pokolenia, kt�re nie wierzy, �e istnieje co� takiego jak �warto�ci komercyjne") znalaz�em agenta, ten za� sprzeda� �We dwoje" wydawnictwu Random House - pierwszemu, kt�re j� dosta�o. WOREK KO�CI 27 Jo nie pomyli�a si� r�wnie� w ocenie moich szans jako dziennikarza. Zanim przyszed� pierwszy czek z Random House (dwadzie�cia siedem tysi�cy dolar�w, i to po odj�ciu prowizji agenta), zarabia�em jak�� st�w� tygodniowo, rela- cjonuj�c przebieg wystaw kwiat�w, wy�cig�w zdezelowanych samochod�w i przyj�� dobroczynnych. Cho� przepracowa- �em w redakcji zaledwie cztery miesi�ce - za ma�o, by otrzy- ma� pierwsz� podwy�k� - koledzy zgotowali mi przyj�cie po- �egnalne. Je�li mnie pami�� nie myli, odby�o si� w pubie U Jacka. Na �cianie zawieszono transparent z napisem: POWODZENIA MIKE! PISZ DALEJ. Johanna powiedzia- �a p�niej, �e gdyby zazdro�� dzia�a�a jak kwas, po przyj�ciu zosta�aby ze mnie tylko sprz�czka od paska i gar�� z�b�w. Jeszcze p�niej, ju� w ��ku, po ostatniej pomara�czy i ostatnim papierosie, zapyta�em: - Chyba nikt nie pomyli jej z �Portretem Doriana Graya"? Oczywi�cie mia�em na my�li swoj� ksi��k�. Jo wiedzia�a, jak bardzo przej��em si� mia�d��c� ocen� powie�ci dokona- n� przez mojego by�ego nauczyciela. - Chyba nie zamierzasz odgrywa� roli sfrustrowanego artysty?- spyta�a, podni�s�szy si� na �okciu. - Bo je�li tak, to lepiej uprzed� mnie od razu, �ebym ju� jutro mog�a zacz�� przygotowania do rozwodu. Rozbawi�a mnie, ale jednocze�nie zrobi�o mi si� troch� przykro. - Czyta�a� zapowiedzi wydawnicze Random House? - Doskonale wiedzia�em, �e czyta�a. - Reklamuj� mnie jako V.C. Andrews z kutasem. Z�apa�a za wspomniany obiekt. - Bo go masz, wi�c wszystko si� zgadza. Naprawd� tak bardzo obchodzi ci�, jak ci� nazywaj�? Kiedy by�am w trze- ciej klasie, Patty Banning m�wi�a o mnie �t�usty hambur- ger", cho� wcale nie by�am gruba. - Wszystko zale�y od punktu widzenia. - Guzik prawda. - Wzmocni�a u�cisk, tak �e prawie za- bola�o, cho� jednocze�nie zrobi�o mi si� bardzo przyjemnie. W tamtych czasach m�j ma�y przyjaciel nie by� szczeg�lnie wybredny; chodzi�o mu tylko o to, �eby kto� stale po�wi�ca� mu uwag�. - Najwa�niejsze jest szcz�cie. Czy jeste� szcz�li- wy, kiedy piszesz? - Jasne. 28 WOREK KO�CI Doskonale o tym wiedzia�a. - A mo�e dr�cz� ci� wtedy wyrzuty sumienia? - Kiedy pisz�, nie marz� o niczym innym na �wiecie... no, mo�e z wyj�tkiem tego. Przetoczy�em si� na ni�. - Ojejku! - zapiszcza�a g�osikiem pensjonarki, kt�ry za- wsze stawia� mnie na uszaCh. - Zdaje si�, �e mi�dzy nami jest jaki� penis! Kochaj�c si� z ni�, u�wiadomi�em sobie dwie wspania�e rzeczy: po pierwsze, �e naprawd� spodoba�o jej si� �We dwo- je" (do licha, domy�li�em si� tego od razu, widz�c, jak siedzi skulona w fotelu i poprawia niesforny kosmyk w�os�w opa- daj�cy na czo�o), i po drugie, �e nie musz� si� wstydzi� tego, co napisa�em - przynajmniej przed ni�. I jeszcze jedno: liczy� si� tylko nasz wsp�lny punkt widzenia, jej i m�j, daj�cy nie- powtarzalny stereoskopowy obraz, taki,jaki mo�na uzyska� wy��cznie w ma��e�stwie. Dzi�ki Bogu, uwielbia�a Maughama. By�em V.C. Andrews z kutasem przez dziesi�� lat - czter- na�cie, je�li doliczy� okres po �mierci Johanny. Przez pi�� lat wydawa�em ksi��ki w Random House, potem m�j agent wy- negocjowa� atrakcyjny kontrakt z Putnamem, wi�c zmieni- �em wydawc�. Z pewno�ci� cz�sto widywali�cie moje nazwisko na li- stach bestseller�w, pod warunkiem, �e wasza gazeta publi- kuje, powiedzmy, pi�tna�cie czo�owych pozycji, a nie ograni- cza si� do dziesi�ciu. Nie sta�em si� drugim Clancym, Ludlumem ani Grishamem, ale sprzeda�em sporo ksi��ek w twardej oprawie (w przeciwie�stwie do V.C. Andrews, kt�- ra, jak powiedzia� m�j agent, by�a fenomenem paperba- ck�w), a raz dotar�em nawet do pi�tego miejsca na li�cie �New York Timesa". To by�a moja druga powie��, �Cz�o- wiek w czerwonej koszuli". Co ciekawe, jedn� z ksi��ek oku- puj�cych w�wczas cztery pierwsze miejsca by�a �Stalowa ma- szyna" Thada Beaumonta (wyda� j� pod pseudonimem George Stark). Beaumontowie mieli letni domek w Castle Rock, zaledwie pi��dziesi�t kilometr�w na po�udnie od na- szego. Thad ju� nie �yje. Pope�ni� samob�jstwo. Nie wiem, czy mia�o to jaki� zwi�zek z niemoc� tw�rcz�. Nie zdo�a�em wedrze� si� do zakl�tego kr�gu superbest- seller�w, ale wcale tego nie �a�owa�em. Zanim sko�czy�em WOREK KO�CI 29 trzydzie�ci jeden lat, mieli�my ju� dwa domy: utrzymany w stylu wiktoria�skim w Derry i du�y, zbudowany z bali, let- ni dom nad jeziorem. Oba szybko sp�acili�my, podczas gdy wi�kszo�� par w naszym wieku i z naszym sta�em ma��e�- skim uwa�a si� za szcz�liwc�w, je�li zdo�aj� przekona� bank, �eby udzieli� im kredytu pod zastaw hipoteczny. Byli- �my zdrowi, dochowywali�my sobie wierno�ci, potrafili�my cieszy� si� �yciem. Mo�e nie by�em Thomasem Wolfem (ani nawet Tomem), ale za to mog�em robi� to, co lubi�, a na do- datek dostawa�em za to pieni�dze. Powiadam wam, nie ma wi�kszej frajdy na �wiecie. Moja sytuacja mocno przypomina�a t�, w jakiej w latach czterdziestych znalaz�a si� tak zwana �literatura wagonowa": by�em ignorowany przez krytyk�w, przywi�zany do schema- tu (Urocza, Niezale�na M�oda Kobieta Spotyka Fascynuj�- cego Nieznajomego), dobrze op�acany i w sumie akceptowa- ny w ten sam spos�b, w jaki s� akceptowane domy publiczne w Newadzie: opinia spo�eczna przyznaje z lekkim zawstydze- niem, �e musi istnie� mo�liwo�� zaspokajania podstawowych instynkt�w bez konieczno�ci wchodzenia w konflikt z pra- wem, w zwi�zku z czym musi te� by� kto�, kto robi Te Rzeczy. Robi�em Te Rzeczy z zapa�em (a nierzadko, kiedy akcja zap�tli�a si� w trudny do rozsup�ania w�ze�, przy entu- zjastycznym wsp�udziale Jo) i tak jako� w okolicy powt�r- nego wyboru Reagana na urz�d prezydenta dowiedzieli�my si� od naszej ksi�gowej, �e jeste�my milionerami. Oczywi�cie nie byli�my a� tak bogaci, �eby kupi� prywatny odrzutowiec (Grisham) ani nawet udzia�y w zawodowej dru�ynie base- ballowej (Clancy), ale wed�ug standard�w obowi�zuj�cych w Derry, w stanie Maine, wspi�li�my si� na zawrotne wy�y- ny zamo�no�ci. Kochali�my si� tysi�ce razy, ogl�dali�my mn�stwo film�w, czytali�my stosy ksi��ek (Jo zazwyczaj upycha�a je pod ��kiem), najwa�niejsze za� by�o chyba to, i� nie mieli�my poj�cia, jak niewiele czasu nam pozosta�o. Zastanawia�em si� wielokrotnie, czy przyczyn� mojej nie- mocy tw�rczej nie sta�o si� z�amanie u�wi�conego wieloletni� tradycj� rytua�u. Za dnia kwituj� takie my�li wzruszeniem ramion, jednak noc� znacznie trudniej si� ich pozby�. Noc� my�li maj� nieprzyjemny zwyczaj zrywania si� ze smyczy, je- �li za� przez wi�ksz� cz�� doros�ego �ycia zajmowa�e� si� pi- saniem wymy�lonych historii, smycz okazuje si� znacznie 30 WOREK KO�CI. mniej wytrzyma�a, ni� przypuszcza�e�. Shaw (a mo�e to by� Oscar Wilde) powiedzia�, �e pisarz to cz�owiek, kt�ry nauczy� swoje my�li niepos�usze�stwa. Czy naprawd� przesadzam, podejrzewaj�c, i� zak��cenie rytua�u mog�o mie� jaki� zwi�zek z moim niespodziewanym (przynajmniej dla mnie) zamilkni�ciem? Dla kogo�, kto zarabia na �ycie fantazjowaniem, granica mi�dzy tym, co jest, a tym, co tylko by� mo�e, bywa niekiedy bardzo niewyra�na. Niekt�rzy malarze staj� za sztalugami tylko wtedy, kiedy maj� na g�owie ukochany kapelusz, a baseballi�ci nie zmieniaj� skarpetek, kt�- re mieli na sobie, kiedy oddawali najlepsze rzuty. Pocz�tki mojego osobistego rytua�u si�gaj� drugiej ksi��- ki - jedynej, kt�rej napisanie kosztowa�o mnie troch� ner- w�w. Chyba zanadto przej��em si� opini�, �e jedno trafienie mo�e by� przypadkowe. Pami�tam wyk�adowc� literatury ameryka�skiej, kt�ry twierdzi�, �e jedynym wsp�czesnym pi- sarzem ameryka�skim, kt�remu ud