3970

Szczegóły
Tytuł 3970
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3970 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3970 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3970 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Urszula Kozio� STANY NIEOCZYWISTO�CI KOLEKCJA POEZJI POLSKIEJ XX WIEKU Gumowe klocki (1957) 3 LEGENDA GO��BIA A to by�a tylko legenda �e go��bnik w jego jest kraju sternik zwabi� pablowego go��bia i utopi� w modrym Dunaju. Prawd� �wiadczy skrwawiona ziemia. Na sternika straszn� pad� plam� szamocz�cy si� cie� go��bia nim uton�� w modrym Dunaju. Komu dzisiaj cisza i b��kit kiedy wolny krzyk grz�nie w krtani. Pablo, nie ma twego go��bia. Jest Dunajem sternik zbryzgany. jesie� 1956 4 TYSI�C I JEDNA NOC Wiemy �e to si� stanie Uk�adamy gumowe klocki �liczne k�amstwa drobne b�ahostki wiemy �e to si� stanie baloniki niewa�ne s�owa pi�trz� pyszni� si� kolorowo wiemy � Szeherezada zmy�laniem chcia�a o dzie� przed�u�y� �ycie. 5 �LADY NA PIASKU Ocala�y na piasku mokry �lad twojej stopy chcia�am kiedy� odcisn�� wierszem, by w nim pozosta�. Ale burz� wezbrane poszarpa�y go wody, wi�c w tym wierszu ju� tylko piasku szorstki mam osad. Przetoczy�a si� chmurna burza ziemi� i niebem, nieobesch�e z ulewy dr�� nadbrze�ne wikliny. Piasek z r�ki do r�ki przesypuj� i nie wiem, czemu woda nie �piewa, kiedy s�ucham jej z innym? Chcia�am ci si� przypomnie� tuberozy ga��zk�, ale te Turgieniewa krzewy tutaj nie kwitn�. Tylko li�cie jesienne w mroku dysz� tak gorzko jak ten czas, co bez ciebie na czekaniu przemin��. Dzi� ju� ciebie nie czekam. Nic od ciebie ju� nie chc�. Jeszcze tylko mi trzeba takiej burzy i s�oty, by na zawsze z pami�ci twoich oczu blask zetrze� i tw�j g�os pieszczotliwy. I twych r�k ciep�y dotyk. 6 * * * Stuk, stuk, stuk bucikami krzywymi obcasikami o bruk w szarym szaliku g�owa ca�a w niemodnym �aszku przesz�a Wenus przez miasto nikt jej nie pozna�. 7 CIENIE Odgarniamy cie� z czo�a odgarniamy cie� z oczu a on spada pomi�dzy nas wielok�tnym murem. Przypatrz si� jak ten mur oplata bluszcz przemilczania zobacz jak po nim pe�za rak wyobra�ni. 8 PODRӯ Cz�owiek tragarz w�asnego cienia upad� na drodze. Wierny baga� z cz�owiekiem miejsce zamienia staj� przechodnie. W�cibscy i obcy kto kogo d�wiga chcieliby dociec. Szarpie si� w s�o�cu niewprawny tragarz. Byle do nocy � 9 S�ONECZNIK S�onecznik g�ruj�cy nad ca�ym ogrodem s�o�cu w oczy zagl�da twarz� kr�g��, t�ust� jakby czeka� rozkaz�w, by� got�w do us�ug wi�c syty i pogodny. C�, ma olej w g�owie. 10 MACIEJKA Z nazwy, wygl�du bardzo pospolita. Gdzie jej do r�y, ba, do lilii dwornej. Gardzi ni� z�ota dalia zalotnica i narcyz jej si� nie k�ania wytworny. Za to wieczorem... Skromna maciejka, ten kopciuszek grz�dki zakrzykiwany przez jaskrawe kwiatki, tak� wydziela z siebie s�odycz woni, �e ca�y ogr�d ma �ez pe�ne p�atki. Ka�dy ma swoj� por�... 11 BIA�Y MOTYL Gdy si� zjawi� bia�y motyl w ogrodzie zap�on�y go�dziki nami�tne nenufary przejrza�y si� w wodzie bo si� zl�k�y, �e nie s� do�� pi�kne, tulipany przegina�y szyje (kt� si� oprze egzotycznym ich ustom?) ale motyl wybra� kapust�. Musi utrzyma� rodzin�. 12 WIATRAKI Patrzcie jak Don Kichot p�g��wek Z kijem rusza przeciw wiatrakowi Nie s�uchajcie tego co m�wi Dajcie umy� r�ce Pi�atowi Cia�o Abla jak ziarno jest z�ote Jego w�osy pszeniczne takie Zatrzymajcie Don Kichota idiot� Bo zepsuje kainowe wiatraki A nam m�ki trzeba wi�cej i wi�cej Kain Abla wiatrakiem zmiele Pi�at w�a�nie umywa r�ce I te r�ce m�k� wybieli Niech turkocze wiatrak Kaina Zwi��cie-no Don Kichota szale�ca M�ci spok�j pr�tem wikliny A tymczasem Pi�at chce r�ce � 13 W rytmie korzeni (1963) 14 PRZEPIS NA DANIE MI�SNE Trzeba mie� tylko n� trzeba mie� g�adki kamie� ostrzem wypie�ci� g�az a� g�az si� odwzajemni n� ma by� bezszelestny a jego po�ysk gi�tki ma wch�on�� tward� czu�o�� i unerwienie r�k Wszystko co potem proste Pie� deska Szczypta soli Ziele� do smaku oczom I listek laurowy Wszystko co potem zwyk�e Bo ca�a rzecz w przyprawach (Pami�taj te� o misie i zestawieniu barw) O ogie� dzisiaj �atwo dzi�ki Prometejowi. Byle by� n� i kamie�. Oraz uleg�y kark. 1956 15 NAJCISZEJ szu szu szu tak osuwa si� tynk z milczenia tak osuwa si� li�� z zieleni najciszej spada w�os z g�owy cz�owieka 16 POWROTY t�dy to przeszli tu wn�trzno�ci domu i ods�oni�ta tablica komina w �niegu jak w wapnie zaprawionym farbk� t�dy to przeszli nie zaparte ko�kiem wrota wozowni powolne s� wiatrom ale zatkni�te na belk� powa�y ko�a zmursza�e drabiniaste dyszle dalej ��obione przez osad uprz�y i w zamarzni�tej ziemi jeszcze t�tent uprowadzonych koni si� powtarza t�dy to przeszli nie wykopuj butem spod �niegu prog�w porowatej misy mak nie dotarty w niej cierpliwie czeka powrotu kobiet niech skorupy naczy� zewr� si� w nieckach ich skrz�tnych podo�k�w a ty na drodze sta� i w tamt� stron� patrz nim odgarniesz �nieg z wkl�s�o�ci domu. 17 UCIECZKA Z EGIPTU Jest okno nie ma drzewa za oknem s� gruzy gdyby pie� gdyby ga��� gdyby li�cia kropla z pustyni prochu wapna i rozmia�u cegie� garbaty wielb��d muru umiera z pragnienia Jest szklista oboj�tno�� szyb fatamorgana z�udzenie rze�kich �r�de� z doniczkow� palm� tutaj wielb��d skruszony co rano umiera na pastw� s�pa gruz�w dzikiej go��bicy Gdyby li�� gdyby chwastu jaskier pojedynczy gdyby mleczu ulotno�� poruszona wiatrem gdyby trawy korzonek mi�kkiego mchu zamys� � Jest ochryp�o�� kamieni chropowata miazga moje okno bez li�cia za oknem bez cienia bez powietrza oddechu bez kropli zieleni osypuj� si� pylne tynki mia�kich cegie� od wabi�cego krzyku dzikiej go��bicy A gdzie jest m�j osio�ek wiemy gdzie ucieczka oto jest oswojony grzbiet po�a� perkalu mo�na okno zawiesi� mo�na zamkn�� oczy mo�na uciec na fr�dzlach zas�on z tego kraju ale nie ma ucieczki Nawet je�li ga��� wielolistnej akacji na przek�r zasadz� z katakumb starych piwnic wyjdzie m�j dromader w ka�dym oknie umiera� �mierci� wielokrotn� ale nie ma ucieczki Jest okno bez �wiat�a z okien tamtego domu kt�rego ju� nie ma jest mia�ka pustka pusty� opuszczonych prog�w garb spalonego ch�odu oczy pe�ne piasku 18 STOPNIOWANIE DRZEWA Na krzy�u rozkraczonym na podw�jnym iksie ob�a ryba bezg�owa w �usce �liskiej szronem zgrzyta pi�a z�bata i w �nieg udeptany sypie si� krucha ruda krew zar�ni�tej sosny. Domowe miejsce strace�. Tu w zaciszu szopy jest �wiartowanie linii papilarnych drzewa. Cho� wsp�lno�� s�oj�w rydza pnia kr�pego kciuka najdogodniej pniak godny do �ci�cia koguta. Przepo�owione w poprzek okr�glaki �ni�te rydze solone szronem odr�bane kciuki zawsze si� was przerobi na st� albo �wi�tka albo na studzienin� sn�w na zup� z ko�ka. Bo to jest tylko drzewo � (to tylko D�d�ownica na przyn�t� dla karpi to Pasztet z Zaj�ca i Kolekcja Motyli Futro Sobolowe i okr�g�e Myde�ko z piegowatej Ryfki). 19 APOKALIPSA PRZED�WI�TOJA�SKA Ale najd�u�szy b�dzie dzie� ostatni cho� niekoniecznie b�dzie dniem czerwcowym. Przepaska z bylic nie ocali bioder i nie oczy�ci cia� �ywiczny ogie�. Sp�kane pi�ty obalonych las�w zbyt p�no zdradz� sens kwiatu paproci. Przez lud zg�adzone zmartwychwstan� p�azy zwielog�owia�e w grzybach ci�kiej wody. Tak dzie� ostatni b�dzie trwa� najd�u�ej cho�by to trwanie by�o chwili mgnieniem. Zostanie w oczach b�ysk czerwonej r�y a to si� ery cofn� w swej podr�y do wn�trza ziemi. A je�li nawet b�dzie dzie� nast�pny woda odm�wi cz�owiekowi wody ziemia odm�wi cz�owiekowi ziemi s�l soli ludzko�� si� z ludzi wyzb�dzie. S��w trupi podmuch zmiecie przysz�e s�owa a krzyk ska�ony sam nic nie wykrzyczy i ocaleni rozpadn� si� w ciszy zakneblowani z�omem w�asnej mowy. 20 SPRZED WIOSNY P�kaj� lody Pstr�ga zwodzi strumie� Przeszyty pierwsz� strza�� trzykro� krzykn�� ptak Sk�d wracaj� dok�d id� m�czy�ni? Ach r�ce p�aczek bij�c w ko�atki z drewna zgad�y blask. Wi�c na p�noc odesz�y moje bia�e reny W zmierzwionej ziemi kwiczy stratowany �o� Bodliwym rykiem byka brocz� freski pieczar i niebo zasznurowa� popl�tany g�szcz. K�odo daj ognia przydaj nocy dnia K�odo ogniowi jasnego dnia daj. Na ziemi udeptanej zwar� si� z bratem brat rozjuszeni I pych� ognia �mierdz� Ale r�ce kobiet s� czu�e gdy �ciszaj� blask Kr� znios�y fale Dzioby �odzi szukaj� po omacku pr�du Osiedlaj� si� g�azy w uniesieniu wie�. Niebo si� wyzwoli�o z niebieskich przes�d�w gdy rzut ob�ej maczugi ugodzi� je w czer� Wi�c na p�noc odesz�y moje bia�e reny lecz refren rog�w j�trzy si� w ga��ziach drzew. Dok�d p�jdziemy? Jeste�my zatem iskr� skrzesan� kamieniem o naro�l drzewa pospolit� hub�? Jeste�my dzi�ki �wiat�u dzi�ki g�azom drzewom? Dzi�ki ci ziemio. Czy utuczy gablot� muzealny okaz smolnej huby czy kamie� sprasowanych miast. W kt�rym miejscu jeste�my w jakiej chwili lasu? 21 Ju� w�drownych koczowisk zaklepano szlak Wyci�ci z rdzenia li�cia nawrotami strachu cofamy si� dziedzicznie w nier�wny puls traw. Dok�d li�cie miniemy? P�na faza wid�ak�w garbuje s�oje pnia. Wszystko co by�o wcze�niej wraca w przed�piewie. Kt�rego� dnia b�dziemy � byli jeszcze zesz�ego roku � Zale� si� lesie g�ciej zakorze� ziemi� do cna. �wi�� si� tw�j mroku. 22 W RYTMIE KORZENI Cokolwiek czynisz gdziekolwiek nie jeste� sam W �wiecie pozbawionym nawiasu nie staniesz poza w �wiecie bez obramowa� nie staniesz obok gdziekolwiek staniesz b�dziesz punktem centralnym na kuli Twoja samotno�� nigdy tylko twoja przenie� spojrzenie z siebie do miejsc w kt�rych jeste� dop�ki jeste� Hewel hawolim kuloj hewel1 � ale oszcz�dzaj korzeni u �r�de� Niech skrzyd�o pliszki jak p�atek popio�u samo przywar� czarnoziemu b�dzie a cienia swojej r�ki nie wypalaj na li�ciu brzozy jemu ziele� s�uszna tak jak mieszkaniom s�uszna zamieszka�o�� Gdziekolwiek kiedykolwiek odtaj� szyfry naszych dni pod s�o�cem I cho� tam nie o tobie tak�e o tobie b�dzie I cho� nie o mnie tak�e o mnie b�dzie Sprasowani z t�em pozbawieni twarzy i swego �tak� �nie� jedn� tylko zostawimy wkl�s�o�� �ladu. 1 Marno�� i tylko marno��. 23 INWOKACJA Bi�goraju pajdo kraju le�na ziemio stokorodna w�ska Tanwio w �ni�tym Sanie sanno p�ozo ko�na ��ko i�y mu�y piachy lessy miedzo �ubin bosa groblo sito sosny rozstrzelanej bezimiennych imion pe�ne st�jcie przy mnie b�d�cie we mnie nie odprawcie w �wiat mnie samej na b��dzenie nadaremne w borykanie pylne rdzawe moje lite krajobrazy moje chude talizmany. 24 PEJZA� Z PAMI�CI W przewlek�o�� nieba odlatuj� wrony i piwne li�cie drzewa na odchodnym s� podwajane dotkliwie przez wody W miedzianym pyle gniade k��by koby� stygn� przy misach paruj�cych �r�de� i czerstwym mlekiem nap�cznia�y skopki w s�katych r�kach namaszczonych kobiet Wieczoru nie ma wiecz�r jeszcze przyjdzie zwleka z nadej�ciem by spotka� si� z noc� Praczki na k�adkach drewnianych kl�cz�ce w strumieniu bia�e prze�cierad�a mocz� Ziele� si� jeszcze z odej�ciem oci�ga w mosi�ne lasy paj�czyna d�wi�czy sklepione garnki wisz�ce na ko�kach przenika osad przelotnych pa�dzierzy Przez ptasie rdesty po rudych �cierniskach st�paj� grz�sko kobiety z ci�arem i o�owiane tace s�onecznika nios�c nad g�ow� pozostaj� szare We wrota wchodz� napojone konie �eby si� jeszcze u studni napoi� i otrz�saj� z gniadej grzywy p�omie� z g�r naniesiony od samotnych ognisk Jesieni nie ma Lato na odchodnym zwleka z odej�ciem by spotka� si� z zim� Krajobraz zaszed� przewlek�o�ci� wspomnie� z lat nieprzelotnych Dzieci�stwa ju� nie ma 25 �USKANIE GROCHU ..musz� wzi�� go ca�ego (mrucza�a kobieta) z kolorem jego sk�ry i zapachem potu tak�e szyj�, czerwony worek jego g�osu, niczego nie wybior� w nim kiedy go bior�. Tak mrucza�a kobieta przy �uskaniu grochu (a w grochu si� przebiera cho� z jednego str�ka). Bo je�li go wybra�am w nim przebra� nie mog� jak usta to i oddech i s�owa z oddechem jego r�ce te� musz� cho�by by�y nie te o jakie mi chodzi�o. Innych nie wybior�. Nawet je�li r�k nie ma je�li s� w domy�le miejsca w kt�rych powinny by� i miejsca tak�e. A potem b�d� czeka� czy przyjmie si� we mnie tak jak szczep si� przyjmuje. Wtedy jestem gleb�. A czasem jak odej�cie. Wtedy jestem ran� powolnym odrywaniem oczu r�k s��w gest�w wewn�trzn� amputacj� �o�yskiem bez rzeki nie wyrzuc� go z siebie jak grochu z �upiny. (Wszed� pijany m�czyzna zwali� si� za sto�em.) Jeste�my urodzone a�eby b�l znosi� przemienno�� chleba w cia�o jest dla nas powszednia zatem chleba kr�g dziel�c dzielimy i siebie �eby co podzielone zn�w nasyca� chlebem Kobiety � my�l� o tych z piersiami po p�pek o kobietach ja m�wi� co jak kangurzyce ich r�ce �uskaj�ce groch zach�anne r�ce wygra�aj�ce niebu pazurami w ziemi. M�czy�ni dziel� globy jak si� chleb rozdziela jest ja�owy ich podzia� a w krew si� przemienia wi�c porastaj�c strachem chroni� si� w alkohol i wci�� s� szczelni strachem � mrucza�a kobieta �uszcz�c groch � i to wszystko na tym mo�na sko�czy�. (M�czyzna pi�ci� w st� i jeszcze o st� g�ow�.) Niczego nie wybior� w nim skoro go bior� musz� wzi�� go ca�ego. �mia�o�� jego marze� i strach jego na siebie wzi�� musz� gdy noc� zrywa si� zlany potem z wizj� krachu �wiata 26 i przej�� ponad tym strachem jak si� w br�d przez rzek� wezbran� idzie w r�kach wysoko unosz�c powszednio�� ocalenia czyli chleb i cia�o. Jego czu�o�� i chamstwo tak�e przyj�� musz� bo silniejszy o mi�o�� kt�r� cofn�� got�w mi�o�ci� koczownicz� s�abszy jest zarazem bowiem trzeba mie� si�� a�eby b�l znosi� nie �eby go zadawa� � my�la�a kobieta. 27 RZECZY ZGUBIONE Jeste� st�d dot�d. Tu jeste� dop�ki. Nie ogl�daj si� pe�nie w siebie. I za siebie. Naganiaczom sen jeszcze spaja rz�sy. Ranek tw�j jest ca�y i mo�e jest twoje po�udnie. Nie ogl�daj si� pe�nie. Nie ca�ym obrotem. Oto wybieg przed tob�. Mo�e i noc twoja. Popatrz chciwie na s�o�ce. Napij si� u �r�d�a. Pozw�l nogom na �yznej rozlu�ni� si� trawie. Pozw�l przyj�� towarzyszom i pozw�l im odej��. Pozw�l chmurom niech b�dzie deszcz albo cokolwiek bo dobrze jest czu� ziemi� pod leniwym �okciem zanim galop ostatni zam�ci jej zarys. osuwa si� kamyk. Jeszcze si� nie ogl�daj. Jeszcze si� nie domy�l. A teraz p�d�. O teraz biegiem z ca�ym stadem chocia� ciebie to ciebie jedn� tylko goni� antylopo wybrana o wieczysta Niobe odwr�cona brutalnie przez swego geparda � masz j� teraz t� swoj� odzyskan� s�l masz masz wreszcie zgubiony � odzyskany kamie�. 28 BIA�Y WIERSZ Pami�ci Krzysztofa Orzeszkowskiego �niegiem �ciszone wykrzykniki drzew pr�g widnokr�gu przekroczony biel� czyje� si� �ycie rozsypa�o w �nieg bieli si� biel �nieg na �niegu. �nie�n� uk�adno�� nie wiadomo czyj trop synkopami zaskoczy� na prze�aj w kataleptyczne trwanie takich zim nieistniej�ce zst�puje w milczenie 1958 29 KONCENTRYCZNE KO�A Kamie� w wod� na wodzie kr�gi Cz�owiek w wod� Widnokr�gi widnokr�gi. 1958 30 DYSTANS zbli�enie twarzy ma trzy pary oczu czerwie� nie jest kolorem jest zapachem r�y za� kolor pe�znie w noc i z nocy spada zderzeniem oczu jak zderzeniem planet a dystans to jest szyja kolumnowa uko�na szyja pragn�cej Nemezis a dystans to jest jej nienasycenie wzniesione ponad dotyk ponad czas 31 PSALM uwolniony ode mnie ze mnie si� nie wyzwolisz dop�ki we mnie jeste� powt�rz� ciebie dalej ju� samym dostrzeganiem przyw�aszcza si�. A p�aci pozostawianiem siebie w przyswojonym niebacznie wymiana dope�nienia: drzewo w nas a my w drzewie przekazani na trwanie li�� przez li�cie mno�eni i podzieleni s�owem i cia�em roz��czeni odnajdujemy �owo� samym oczu dojrzeniem od ciebie oddaleniem �adnym si� nie oddal� dop�ki jeste� we mnie gdzie to miejsce ten obszar w kt�rym ciebie nie znajd� w ostatnim rozsypaniu podzielna przemno�ona si� scal� 32 POZDROWIENIE RӯY Feliksowi Ponad sw� nazw� przechodzisz i trwasz tak wzorowa �e geometria zazdro�ci poezji pojedynczego kszta�tu twoich p�atk�w oraz uk�adu ich sumy w koronie. L�kam si� wypowiada� imi� twoje r�o a przecie� co dzie� m�wi� pory roku chleb ogie� deszcz nazywam s�l s�o�ce i wod�. Wida� powszednie tak nie powszedniej� s�owa. Zatem i ty mi r�o b�d� powszednia i moje stale nad tob� zdziwienie. Chc� ciebie r�o �akn�� wci�� i wzywa� jak wzywam chleba s�o�ca wody soli. 33 W SAMO LATO Jeszcze wino nie pite a ju� puste dzbany trzeba syci� na nowo mi�d zio�ami � pszczo�y kr��� nad ulem �ase brz�czenia i miodu. W samo lato odeszli przyjaciele �adni. Kto si� chlebem prze�amie kto sol� przedzieli klepki beczek spaczone rozesch�e obr�cze wszystko pr�ne. Odeszli �adni przyjaciele w s�odk� mielizn� plastr�w na popas dla brz�cze�. Jeszcze wino nie pite a ju� puste dzbany jeszcze s� puste dzbany ale nie ma sto�u nic tu nie ma. Ostatni dzban le�y st�uczony. Jeszcze drzewo nie drzewem a ju� li�cie spad�y Wszystko co si� w k�os wi��e rozwi�zuj� k�osy rozsypane ju� ziarna spylone otr�by i wysiane s� maki na wiatr i nie dosy� cho� r�ka z r�ki w piasek piach z r�ki do r�ki. 34 PEJZA� JESIENNY w z�udzeniu jak drzewo w cie� sw�j kryjemy si� przed skwarem gdy wszystko cieniem spr�buj cie� odczyta� spad�ych d�oni jest cz�owiek jesie� jest ga��� opuszczona przez ptaki i ziele� las wykarczowany z drzew i z echa 35 NASZA ZIEMIA Ziarno w lichej �upinie je�li powierzy� je ziemi wschodzi pr�tem i li�ciem zwalone drzewo je�li je gleba pokryje w czarnej bryle utrwala papro� niesyci z�udze� czy dlatego w ziemi� ufnie schodzimy w �uskach sosny? 36 TKANINA jak stroj� swoje li�cie na moment przed zdrad� przebieg�e drzewa jak�e ufne s� li�cie nie widz�c w purpurze dna uniesienia godz� si� na spadanie li�ci dop�ki jest ga��� z domy�ln� zieleni� chc� tylko tkaczem krajobrazu by� jego utkaniem by� t�em ziemi i mie� za t�o ziemi� jak li�� przy opadaniu 37 LATO W PROFILU W sytym kszta�cie g�adkich owoc�w zamkni�ty obw�d chwili S�owiki nie pytaj� ju� o nic nie dlatego �e znaj� odpowied� ale �e min�a pora zapytywa� 38 KAMIE� Czy wn�trze wody jest ze�ganiem barwy kamie� wyj�ty z rzeki traci kolor Jest wyrwa po nim �atwo zasklepialna i nie ma w tym zdziwienia dna i rzeki A ja si� dziwi� gdy siebie ogl�dam w s�owach ode mnie wyzwolonych d�wi�kiem 39 LATO Czy to moje po�udnie czy mo�e ju� zmierzch S�ysz� po�cig si� zbli�a bij� podkowy godzin Chcia�am przechyla� dzie� jak ga��� cudzego sadu a dzie� pochyli� mnie jak swoj� w�asn� ga��� 40 DO M.J.P. Melodi� niesko�czon� zamelodia �piewa na innym brzegu powtarzasz si� w nas Mario jak ogr�d na szybach gdy kwiaty w �niegu 41 MA��E Cie� agrestowych skrzyde� wa�ki ta�czy na li�ciach nenufaru gdy w tatarakach rechot �ab Zn�w t�skni� do mulistych staw�w odk�d ujrza�am w twoim domu skorupk� ma��y 42 KAKEMONO Helenie Krokwie warkoczy kiedy wko�o g�owy prosz� jask�k� o zdziwienie skrzyde� Gdy rozpuszczone maj� powab deszczu W jednym i drugim s� z�otawym sid�em dla oczu z obok Przypominaniem nieznanych portret�w Niem� namow� 43 PESTKI DESZCZU Otw�rzmy okno zapro�my pestki deszczu w s�oneczn� dyni� twojego pokoju * To dotyk zmierzchu czy oczu twoich p�ynny szmer wody zaniepokoi� a mo�e s�owik? To s�owik? * Jak �adnie umiesz milcze� jak nie czynisz swego milczenia natr�tnie wymownym * P�acz m�j odejmij od swojego p�aczu niech nawet nasze �zy b�d� osobno * ...kiedy� wr�cimy do kraju korzeni 44 Smuga i promie� (1965) 45 PR�BA WYJA�NIENIA Jak wypowiada�, skoro nie s�owami poch�aniam �ycie. Wielomowny jest j�zyk wewn�trzny i r�wnoleg�ymi strumieniami p�ynie obszerniej i w jednoczesno�ci, �r�d�a skojarze� s� przeno�n� klamr�, co spina w ca�o�� bliskie z oddalonym. Be�kotliwy si� zdaje by� �w ciemny strumie�, przecie� pochwytny w migotliwej gamie, jest poj�tny dla zmys��w zr�wnouprawnionych. Takim go wol�. Zatem nie dla siebie pragn� s�owami wym�wi� milczenie. Czy wypowiada� to wstrzymywa� zwiewne daj�c mu poz�r ruchu? Bra� pojedyncze z wielo�ci, wybiera� z pulsuj�cego pod�o�a, z otoczki przys�uguj�cej czemu� wyd�ubywa� co� i mozolnie zestawia� z czym innym, splata� trzy po trzy z potrzeby zdziwienia? Czy wiersz napisa� to u�mierca� �yw� tkank� sposobnej chwili i by� w zmowie ze samym sob�, zaczajonym w sobie �owc�, co mierz�c w las utrafi ptaka? Okruch bursztynu dozwala przybli�y� morze. Tak�e s�owo bywa okruchem tre�ci. Jej u�amkiem. Kt�ry i jak mam okruch z�o�y� z kt�rym, �eby przekaza� zechcia� ca�e morze, nie tylko z jego dnem, lecz i z nawierzchni�, z tym i co dzieje si� pomi�dzy nimi, i z owym ponad w poziomie i pionie tak�e, co wi�zi je w przestrzeni? Szukaj�c znak�w, dlaczego ich szukam? Doznaj�c pe�niej, komu domys� krusz�? Co� w tym z ob��du jest lub mo�e z pychy. Reszta z potrzeby przyja�ni. Udzia�em. Gestem ku zewn�trz. Pr�b� po�wiadczenia. ...A tak my�liwy unosi zabit� zwierzyn� z lasu, aby za�wiadczy�a, 46 �e niedaremno �wiczy� si� w strzelaniu i nie dlatego uchodzi� w samotno��, �eby mia� wr�ci� z pustymi r�kami. 47 PESTKI DESZCZU II * Nienazwanemu zostawmy nienazwanie i niech si� domys� staje wci�� od nowa * Nasze okno obsiad�y z�ote mszyce �miechu * ...akacjo ciemno�� od zapachu taje * Tak twoje imi� � gdy� nie ogl�dany � prze�roczy�cieje we mnie. 48 ZANIM Nim z tob� b�d� � ju� przedpami�� ciebie we fio�kowisko wnosz� spodziewania i nadpami�tam �w jeszcze nie � moment naszych zobacze�, lecz sam jego zamys�. Mi�dzy co by�o a mi�dzy co b�dzie, je�li si� sta�o co�, to si� odstanie. Wi�c wci�� inaczej jeszcze dopowiadam przedpami�� ciebie � nim j� za�mi pami��. Tak dowspominam ci� i z przypomnianych, i z tych w domy�le gest�w, co s� prawie. � Pami�taj�ca i zapami�tana. Zanim nas zmo�e czas i sob� splami, nim suma wieku pojedyncze twarze zepchnie w niepami��. 49 ODR�TWIENIE Dwa zwi�z�e dr�gi twego przedramienia pod g�ow� jeden na oczy daj drugi dwa z�ote dr�gi jak ciszy dwie smugi albo jak krechy powstrzymane cienia albo jak sagi odarte z korzenia gdy z ich pozornie oniemia�ej fugi ziele� pod�wign� p�ytkie li�cia p�ugi i ponad s�giem jak brew s� zdziwienia daj mi na oczy i daj mi pod g�ow� obydwie cisze sob� potr�cane �eby si� w�asnym d�wi�kiem wyciszy�y i niech w przeciwn� potocz� si� stron� pami�� � jak echo wo�aniem � wezbrana i las zawi�y. 50 * * * Jeste� za blisko za naocznie jeste� �ebym ci� mog�a zobaczy� raz wt�ry. Oto li�� jeden przyby� w naszym drzewie a nie wiem � kt�ry. Tak zacieramy si�. Im bli�ej siebie jeste�my dalsi wci�� od zobaczenia. Zbyt ods�oni�te mamy twarze. Przecie� co� pozosta�o w nich do odgadnienia. Zatem jed� wyjed� i b�d� mi z powrotem bowiem gdzie oczy za blisko s� oczom b�ogos�awiony rozjazd � i powroty. A tak si� w�a�nie do obrazu wgl�da cofaj�c kroki. 51 ULOTNE LATO Jak ci pogodnie z niezabudk� nieba (gdy z�oty �rodek schy�kowego s�o�ca zmienia postoje) Jak ci przyl�nie w jaskrozbiorze trawy (ziele� przenika lazurowe ��cie zwrotnikiem barwy) Jak w zadumaniu twoim ci nieho�o (wrzos macierzanki eksploduje trzmielem w potoku �wierka jednoskrzyd�y kamie� wszystko przychylne i odchylne wiatrem nad ptakiem s�czy si� barwa powietrza wiruje py�ek statycznych motyli) To s� odcienie, drogi przyjacielu. W lesie jest zw�aszcza las, a w rzece woda, pasza na ��ce, mi�dzy nami mi�o��. To s� odcienie; w�drowna przemienno��. Smuga i promie� to z�otego �rodka zmienne postoje. 52 AKT PORANNY Odeszli, kt�rzy odej�� mieli, dla przechodz�cych jest ten ranek, lecz kt�ra� mn� jest, wszystkich �wiate� nie spi�a� jeszcze z naczy� swoich. T� noc otrz��nij, �a�obna nie-wdowo, s�ysz� zwierz�ta, jak do wodopoju po stoku g�ry brodz� niemo w zio�ach. �d�b�o si� podnosi przygi�te racic� i zatopione s� �lady odesz�ych � i�e� zosta�a, tw� potrzeb� pami��. Jak�e niewinni � kt�rzy w dniu narodzin, jak�e i w dzie� ten, kt�ry ledwo wstaje. Potrzeb� serca rado��. Jeszcze promie� przyjdzie ci� dotkn�� s�o�cem, lecz podw�jna jego mo�liwo��: �ycie �mier� oznacza. Jeszcze odejdziesz, nim wr�ci raz wt�ry, dla przechodz�cych jest �askawy ranek. A w�a�nie pomi�dzy noc� i dniem s� wstrzymane podziwem my�li i pomi�dzy � drgaj�ce �wiat�em jest powietrze � cisz� zwiastuje niebo. I w nagiej strukturze jawi si� ziemia pod s�o�cem ugi�ta. O, ziemio juczna s�o�cem, o, poranku zesz�y na popas w dolin�, uchodz� cienie liliowe spiesznie, ich wilgotny �lad srebrzy traw�. B�d� mi na nowo, przyb��kany �uku, i twe u n�g mych pulchne korytarze, niech �wi�te krety z gruz�owatych kopu� wejd� w poranek, co mnie zasta� z wami. Ale najwy�ej niech ptak, ale jego g�os jeszcze ponad � mie� ptaka w tr�jnas�b, bo jeszcze jego i cie� pod stopami. B�d� mi na nowo, �wiat�o, od tej chwili, 53 b�d� mi i kt�ry� mn� jest ukochany, a �e� jest pe�en s�o�ca � jeste� s�o�ce. A �e� i ziemi pe�en � jeste� ziemia. 54 KONTEMPLACJA � Uka� mi, drzewo, swoj� rzek�, w czym bije �r�d�o twych korzeni, ��obisz koryto swe w powietrzu, rzeko stoj�ca d�ba, z pionu w d� sp�ywasz falowaniem kory, powtarzasz suchy zarys rzeki. � Uka� mi, rzeko, drzewo swoje, �usk� falist� pnia plennego, �ciel�ca si� poziomo w glebie, komu umykasz swoj� ga���? Lu�ne masz li�cie � ryby nieme, sk�onne do wewn�trz od korzenia, tw�j korze� w g�azy uwik�any, a twa korona w oceanie. � Przymierz do pr�du wiry s�k�w, komu si� toczysz w rdzawych s�ojach? Z delt� korony, z ryb� li�cia lu�no z korzeniem zwi�zanego, uj�ciem do nieba jeste� ptakom, �odzi� do brzegu, dnem dla ognia. Sk�d drzewa � rzeki znam krwi obieg, kto wzorem, a kto cieniem cienia? Uka� mi swoje �y�y, ziemio, zanim si� z twoim dnem sprzymierz�. 55 ZNAKIEM WODY A mnie por�wnaj z delt�. Ma�o wiem o morzu. Znam w�dr�wk� od �r�d�a a� po jego uj�cie. ��cz� l�d z oceanem i p�ynno�� ze sta�ym. Ani l�dy znam, ani znam morskie otch�anie. P�ynne wody w pod�o�u dr��� sta�y kamie�, ��obi� w gruncie zawi�e �o�ysko dla strugi, rw�cy nurt wi��e pr�dy, ja daj�c im upust odbieram pog�os lasu i szelesty trawy. Dalej jest Niewiadome. Gdzie si� to zaczyna? W kt�rym miejscu strumienia urywa si� w�tek? Kryszta� odl�dnych �r�de� kto sol� przecina? W czym jest koniec w�dr�wki albo jej pocz�tek? Uj�ciem jestem do morza czy od morza biegiem? S�odkie �wiry odwodz� mnie w s�oneczne brzegi, ale gdy mnie potr�ci s�one skrzyd�o mewy, jednam si� z mego morza ciemnym przeznaczeniem. Czym jestem trwaj�c p�ynnie w Pomi�dzy niesta�ym? Moich brzeg�w ruchoma osuwa si� lawa. � Sta�a w ci�g�ym pragnieniu, pr�dom spodziewana, przemijalno�� sw� czuj� w cudzym przemijaniu. 56 ZNAKIEM OGNIA Nie s�owo, ale p�omie� daj mi, j�zyk ognia. Daniem ognia nie zdradzisz w�asnego plemienia. Wszelka obco�� przy ognisku taje, a co wsp�lne, tutaj wyja�nia si� i cofa nas do swych pocz�tk�w. Z wszystkich j�zyk�w ten�e ustanowi� rodzaj ludzki i miejsce jego w �wiecie, odt�d p�omyki �wiecy towarzysz� i narodzinom naszym, i �mierci. Nie s�owo. Daj mi j�zyk p�omienia. Zapalmy jednak� lampk� choince i grobom. Jest braterstwo w kr���cej z r�ki w r�k� fajce i nie wygas�a jasno�� w�drownego znicza. Z�ym zamiarem nie spotwarz �wi�tego p�omienia, odka� wonnym kadzid�em z niego wszelk� skaz�, niech p�omie� znaczy siebie jak na swym pocz�tku. Gdy blask ognia nas zjedna zaprzesz�ym j�zykiem, co zerwane od nowa mo�e by� wi���ce. Gwiazda zaranna w za�wiatach i ziemia tego samego zasi�ga u s�o�ca. 57 ZNAKIEM KO�A Ni �anem mijasz mnie, ziemio, ni niw�, z obr�czy w obr�cz mnie p�tlisz okr�nie, z p�widnokr�gu napi�t� ci�ciw� mierzonym strza�om umykasz mych wejrze�. � Na co si� przyda czyj wzrok przenikliwy, gdy dookolny zagrodzi go pier�cie�? Ni �anem mijasz mnie, ziemio, ni niw�, niczym nie mijasz. Okr��asz i wi�zisz. Nieba i ziemi zakl�te podwoje z potrzasku w potrzask mnie wiod� pod kloszem, a� wreszcie nie wiem: dochodz� czy stoj�, czy klosz �w z miejsca na miejsce przenosz�. Tak mnie ustawiasz, �e w �rodku wci�� stoj�, a ty ur�gasz, drwisz � �e si� panosz�. 58 SKAZY ZNAK�W Sabat ziemi ognia wody i powietrza rozpocz�tych my�li sabat sabat we mnie zgi� przeczucie � za�egnane ju�e� s�owem odst�p s�owo odczynione przez zmilczenie. Zawr�� g�osie poprzednika dla rozmowy spadnij furio nieprzekupna z twym pomiotem utajona w szumie wy�o� si� melodio przyb�d� pr�go � pierwsza krecho skalnej groty i co by�o jest i b�dzie jeszcze potem sabat sabat odprawiajcie w czas pokoju. Odk�d kto� przypr�szy� g�ow� po wielokro� obracano w popi� cia�a alea iacta est. Odk�d bogom poucinano r�ce los mieszaj� nie palcem lecz protez�. Alea iacta est. Najpierw wydano pojedynczego cz�owieka potem wydano plemi� wydano miasta i narody wydano l�dy. Mamy roku cztery pory cztery sk�ry s� kolory mamy �wiata cztery strony cztery cztery s� �ywio�y jeden jest krzy� los. Jeden jest ���b glob. Jeden jest brzuch g��d. Alea iacta est. �wi�� si� ziemio ogniu wodo i powietrze �wi�� si� dzie�o i wszelkie pocz�cie z wszystkich �wi�tych najbardziej czas �wi�ty a nad sam czas naj�wi�tsza jest Ziemia. Raczej przyj�� popi� na swe g�owy ni�by glob nim zosta� przysypany raczej kl�tw� obr�ci� w proch bogi ni�by ziemi� im sk�ada� ofiary. 59 Zgi� przeczucie � za�egnane ju�e� s�owem odst�p s�owo odczynione przez zmilczenie scze�nij strachu gard�o kl�ski jamo g�odu �wi�� si� �wi�� si� syty brzuchu jad�a� pe�en. 60 LARUM Biada, o, biada, wieczne biada. Dozw�lcie smuci� si�. Niech inne strzeg� ogniska, niech weselem domowy blask je [op�omienia, a mnie dozw�lcie �z�. Ja p�aczu strzec b�d� po nie op�akanych. Niech z nar�czami kwiat�w id� dziewcz�ta k�oni� si� [pomy�lnym wiatrom. Weselne druhny czasu stromo niech wiod� si� [i t�umnie, a ponad g�ow� niech urodzaj unios� w godnym powitaniu, a ja niech �egnam. Bowiem wielu dzielnych zgin�o, tak�e [ma�ych, lecz zawsze ��dnych dnia. Tym w�a�nie dzie� uszed�, zanim zasz�o s�o�ce. I nie przyby�a Antygona nie pogrzebanych grzeba� braci. T� przemienion� w dym lub mo�e w cie� na kamieniu, tej zaledwie gest lub gotowo�� ju� w zaraniu dym cie� zaskoczy�. Wi�c otwarty pozosta� nawias r�k i zawis� nie dokonany czynu zamys�. Wi�c tak�e j�, i opr�cz wielu nie rozpoznanych jest. Do dzia�u nie podzielone �zy zosta�y. Po nie p�akanych rynn� p�aczu trzeba by sta� si� kto�. Bo nigdy nie dosy� �alu, nadto nigdy pami�ci. Zna�y to pradawne. W�osy �a�obnie wlok�c do�em lub wykr�caj�c palce, larum rozp�tywa�y i w ko�atki klaszcz�c czyni�y sw� powinno��. A przecie� w �mierci nic � jak dot�d � w �mierci nic dot�d opr�cz biada. 61 * * * Co nam pisane, nigdzie zapisane nie jest. Zbyt nagle si� to dzieje i nieprzewidzianie. Skalkulowani w mas� dobrze obrachowani sprawdzamy si� w statystyce cyfr� nie twarzami. Pali si� papierosa je si� �pi si� pije wita si� �egna kocha przybywa na wadze ubywa komu zgony katastrofa s�awa drzwi bez klamek kto katem dzi� jutro co komu. Przygotowano zamach i gotowa cela tortur komora druty bomba szwank na honorze b��kaj� si� pociski zwi�kszona wywrotno�� pojazd�w ro�nie ilo�� samolot�w spadek po�ar lub zatoni�cie pow�d� ocalenie wygrana wynalazek nag�a krew zaraza � w przewidzianym wykresie jutra wypadkowa statystycznie si� sprawdza cyfr� nie twarzami. W bezsenn� noc si� zmawia mo�liwo�ci. Rejestr cudzych niedawnych nieszcz��. Do�wiadcza si� pami��. Lecz co nam jest pisane, nigdzie zapisane nie jest. To nas zastaje nie przygotowanych. 62 PRZEDPOWITANIE Uwolniony ze zgonu, nie zrodzony z �ona, mesjaszu m�zg�w, konstruktorze �wiata, ani ci� witam, ni nad tob� p�acz�. Zgaduj�c przysz�o��, ciebie my�l� czasem. Jaki ty b�dziesz i co ze mnie w tobie, w og�le co w tobie zostanie po ssakach? Ju� bezbolesno�� twojej egzystencji ma w swym pocz�tku brak kontynuacji. Co ty z Szekspira pojmiesz, co z Homera i czym ci b�d� dostojewskie mroki, cz�ecze nadludzki? Z martwych twor�w wie� swoich jak spojrzysz wstecz na przodk�w prochy? Czy b�dzie tobie obce przera�enie, ciemne wahad�o cienia w blasku �wiat�a i czy ci �wiat�o nie wyda si� cieniem, gdy tej jasno�ci b�dziesz mia� a� nadto? W czym, jak� b�dziesz m�g� wykaza� dzielno��? Albo � w tym �wiecie uporz�dkowanym jak� si� tobie wyda nie�miertelno��, byt niezachwianie wyspekulowany? A mo�e b�dziesz dla siebie, mocarzu, kupowa� krople wody i powietrza, �wiata si� zwierz�t wyuczysz z obrazk�w, ziemi zagarniesz tyle, co podeszw�, dziedzictwo ciszy warkotem roztrwonisz, zgie�kiem roztr�bisz kosmiczne przestworza, g�ry rozryjesz i miasta zaorzesz, zaprzesz si� l�du, zaprzepa�cisz morza, prawa natury sprzeczn� z nimi racj� zdepczesz i zgwa�cisz jak bezduszny potw�r, i wyja�owisz glob cywilizacj�, kt�ra go stoczy do cna jak nowotw�r, pycha i ob��d twoj� my�l wypacz�, b�dziesz swym losem igra� i materi�, a� py� zostanie tylko i bakterie... Jakkolwiek b�dzie, to b�dzie inaczej, a mnie nic po tym i nic mi do tego. 63 Oto m�j drzewny �wiat w powolnej smudze zachodzi, czyni�c plac obiecanemu. Cokolwiek b�dzie potem, b�dzie cudze. Mnie dano spiek�a grud� �yznej ziemi. 64 KOL�DA dla Wojciecha Siemiona Tak go�y tak bezbronny �e bez cudzej sk�ry bez cudzych w��kien �yka kt� z nas by�by w stanie por�wna� si� z �yraf� czy chocia�by z p�azem (znowu nam si� narodzi� po�o�yli go w sianie). A widzieli�cie ��wia przemy�lan� bry�� tak wsp�brzmienn� z epok� kt�ra ledwo wstaje widzieli�cie pasterze godn� dyplomaty m�dro�� jego [oblicza (po�o�yli go w sianie). W uroczysko kol�dy wieczne w�e zwo�ajmy owe �wiadki koronne grzesznego urodzaju (objawna znakiem Wenus soln� pian� zawadzi o �wiecznik o�owiany wieloramiennych sad�w). I jak tu o godno�ci � nieodporne cia�o wyczo�gano z pieczary nieprzystosowane z wielopi�ter do piwnic w por� o�owianych wyprowad� � (si� narodzi� po�o�yli go w sianie). A nam d�by wyd�te blacha b�ben muzyka albo komie wypi�ta dynia dupy na p�ask a nam ���b i do ��oba kosmos raj i fizyka szable �wiat�a �a�oba rach-ciach. Uzbrojony krokodyl gotowy do strza�u �ypn�� okiem na gwiazd� czy to aby ten blask drgn�y ��wi pancernych cylindryczne zady kopu� wpartych o skarpy nieforemnych �ap. A my z szopy do szopy a my co�my widzieli tego w ��obie na siano tego w so�nie do ziemi tego z nosem do gazu wybranego promieniem. Chwala na wysoko�ciach pok�j na ziemi. 65 SUCHY LAS Trzeba tu by�o przyj�� o innej porze tu sionce teraz. Osmalone trawy do samej ziemi. Sypi� si� trociny z rozprutych sosen. �aden ptak nie �piewa. K��b sier�ci w szramie kory. Pie� dra�ni�ty. Zdeptane pi�tra parasoli skrzyp�w wykwint konstrukcji. T�dy czu�a mr�wka zda si� dogl�da� przelotnego �ladu. On tu nie przyjdzie dzisiaj. On si� zaszy� pewnie w bagnistych zaro�lach. Tam �mija do�em przemkn�a obok twego buta g�r� �asica bia�a. Nic nie s�ycha�. A wi�c to tu jest ta puszcza. Tw�j ojciec tu jeszcze znalaz� schronienie. Lecz teraz lasy bezbronne s� i wszystkie �cie�ki zakarbowane. To ju� jest muzeum. Pnie powalone, ciosane olbrzymy sp�tane w sagi ob�upane z szumu skarla�a reszta z metalowym kubkiem u wymion broczy opieszale smo��. Trzeba tu by�o przyj�� o innej porze w tym suchym lesie nieruchomym ka�da ga��� pod nog� strza�em czas odmierza. Lepiej st�d odejd� tu jeste� zbyteczny. 66 PIE�� O PRAGNIENIU W�drowcem � wielu by chcia�o w�drowa� lecz nie wszystkim strumie� odkrywa �r�d�o. Bowiem otwartym trzeba by� i nieustannie gotowym na przyj�cie niespodziewanego. To si� zaczyna wsz�dzie. W ka�dym miejscu zaledwie staje si� pocz�tek tego co zowi� �r�d�em. Tam zwykli�my czujne zwierz�ta w ich nieporuszeniu gdy podrzucaj� tylko �bem wysoko wietrz�c zanim ku wodzie zni�� pysk tam w�a�nie zasta� u �r�d�a tak�e my�liwego zwykli�my kt�ry z przeciwnego wiatru strzelb� sposobi. �r�d�o zwykli�my bowiem zbyt dos�ownie wiedzie�. Smakowa� zwykli�my je rze�wo z czerpi�cej d�oni i pilnie sp�ukiwa� w nim py� i pami��. Ale to nie jest jeszcze to w�a�ciwe chocia� tamto i w tym jest tak�e. Bowiem ono pocz�tek bierze sw�j w miejscu dowolnym znik�d nie trzeba odej�� by je zbli�y�. Byle otwartym by� byle pocz�tek uchwyci� nawet w �mierci tak�e odj�� z wszelkiego dziania pi�tno ostateczne czyli umie� wci�� si� spodziewa� niespodziewanego � znik�d nie trzeba odej�� by je zbli�y�. 67 MIARY SZCZʌCIA Rodzicom Nie opisana jeszcze jeste�. Ziemio, ani nas przyziemnych kto zna � a ju� z odleg�o�ci nazbyt wysokiej ujrzano twoj� tarcz� spowit� w t�cz� kolor�w i zniewalaj�ce by�o twoje pi�kno � jak m�wi� � i nie do wypowiedzenia. Wi�c ten, kt�ry ujrza� ci� z wysoka, raz jeszcze pewnie chcia�by tam powr�ci�, gdzie nad pu�apem b��kitu k��bi si� czer�, a w dole t�czami barw paruje odgadnione jajo. Ale jeszcze nie czas, cho� niejeden pragn��by wzbija� si� ponad, bowiem nieliczni i na kr�tko odrywaj� si� od Ziemi, jednak i oni musz� tu powr�ci� i w zdumieniu ogl�daj� reszt� dni swoich w dole. Moi rodzice jednak�e nie pragn� lotu. Dla nich grz�da ziemi i domek, tak�e drzewo rodz�ce owoc zda�oby si� i dobre s�owo u ludzi. Na tym chcieliby poprzesta�. I latami sposobi� si�, jednak�e los ich oddala od osi�galnego. � Czym wi�c na ma�ym jest poprzestawanie, skoro i tego nie ma. Cz�owiek utrudzony rad by odpocz��, lecz do odpocznienia wci�� nowe sobie miejsce upatruje. Wszystkie marzenia, kiedy nie spe�nione, s� r�wne sobie, zw�aszcza �e pocz�tek sw�j bior� w ziemi. Kto spulchnia skib� miejsca, zda si� r�wny temu, co j� przemierza wzd�u�, w poprzek i ponad, tak bogactwa Ziemi, ich nadmiar � rzek�by� � s� nie do obj�cia. Je�eli �wiat�o sprawia barw�, ile� �wiate� si� zbiega w g��b szarej skorupy. Tam do kamienia krystaliczny osad lgnie, 68 �e �w kamie� bywa r�wny kwiatom. Wi�c gdy jedni pu�ap doko�aziemski pragn� przebi� lotem, inni glob pruj� dog��bnie i w poprzek, zbrojni w narz�dzia zgotowane z kruszcu. Co utworzone jest z tego, co w Ziemi, przeciw niej dzia�a i od niej odbiega jeszcze ponad ni�. I co nad siebie chce na Ziemi cz�owiek zdzia�a� � przeciwko ciszy musi dzia�a�, tak�e przeciw powietrzu. Moi rodzice nie pragn� niczego bardziej ni� ciszy. Dla nich lekki powiew wiatru w dzie�, kiedy spiek�a gardziel nieba pulsuje biel�, dla nich szelest li�cia w skwarze, gdy galon chmury spija rzek�, rze�we zapachy ziemi i powietrza, deszcz zwiastowany plakatem ob�oku � tak chcieliby pewnie spoczywa� lub uprawia� grz�d�, czyni� dla grz�dy z ch�ci odpocznienia nie pragn�c bogactw ni przygodnej s�awy � lecz los ich p�dzi od osi�galnego. Ka�dy, kto pragnie, cho� pragnie inaczej, tego samego szuka. Miejsca w �wiecie. Kto� zda si� czeka� wyruszenia w drog�, w podr� sposobi si� w sobie, lecz nie wie, sk�d ta gotowo��. Ju� bywa gdzie indziej � nawet najbardziej tu b�d�c � gdzie indziej bywa � bez tutaj i bez teraz � b��dzi, zwodzi go w podr� atlas. Tak z ogrodu botanicznego fio�kowe werbeny raz mnie powiod�y. Ich cie� delikatnym pi�rkiem rysowa� si� na pniu �aciatym szerokolistnej katalpy, a obok � japo�ski pow�j konstrukcj� pagody rze�bi� w powietrzu rubinowym kwiatem: smuk�a werbena srebrnie naga, prosta trzcina �odygi, sw� fio�kow� tac� d�wign�a ponad moje oczy. Wy�ej plamiste pyszczki kwitn�cej katalpy mnie za ocean uprowadza� chcia�y, lecz nadaremnie. 69 A tak�e i w zoo czasem �yrafa, ta dziewanna ssak�w, zmawia si� na mnie, jednak nigdy dot�d... Sk�d u cz�owieka taki g��d podr�y. Raz by t� ziemi� obej��, cho� raz przecie� dotkn��, zobaczy�. Co� koczuj�cego przywar�o do nas mimo osiad�o�ci. Co zobaczone, chce si� po raz wt�ry sprawdzi�, co w domy�le � chce przyr�wnywa� si� do domy�lnego. I czasem si� zdaje cz�owiek przybyszem nie st�d, tak si� obco sprzeciwia miejscu raz oswojonemu. �miechem wyr�nia si� w�r�d stworze�. Tutaj to osamotnia go. Wi�c �wiat wymija nie tyle mow� i r�k�, co �miechem, jakby ode�mia� m�g� zatarte �lady albo odkupi� chodem pochodzenie. Moi rodzice, jak s�dz�, nie pragn� ju� podr�owa�. Najwy�ej odwiedza� zwiedzono miejsca. Oswojon� po�a� b�awatnych r�wnin i dost�pne lasy zasobne w grzyby. Bra� w r�ce jagod� sprawdzon� smakiem doznanym raz kiedy�, a przede wszystkim spoczywa�. Niech drog� biegnie bezpieczny poryk byd�a. Wrota zagrody skrzypi�, okrzyk ptaka przetnie powietrze i brz�cz�cy owad niech si� uwik�a doko�a ga��zi. To im potrzebne jest, bowiem ju� znane: kolisty nadmiar dalii ponad p�otem, ni�ej nasturcja � �wierszcz koloru. Zaspy zielnych zapach�w. I w tym s�o�ce. Prawie nie imperatyw dnia, ale ornament. Tak odpoczywa� pragn� w przypomnianym nie z braku ciekawo�ci dla nowego, lecz z braku wiary w mo�liwo�� spe�nienia. W tym pow�ci�gliwo�� gorzkiej rezygnacji: nic ponad spok�j mie�, zachowa� tyle, ile przynajmniej ma si� dot�d. Zapas tego roz�o�y� na reszt� dni wszystkich, jeszcze podzieli� to z kim�, aby nadmiar, domys� nadmiaru, nie st�pi� �aknienia. Cierpliwie patrze� ko�ca swojej sprawy... 70 Wszystko si� dobrze ko�czy, bo si� ko�czy. Ale zamierzy� co� tak, bez baczenia na wynik. Z samej ch�ci rozpocz�cia. Wszczyna� z niezgody na niedoczekanie, byleby czyni� � w tym �renica �ycia, jego najczulsza substancja i m�odo��. Cz�owiek si� l�ka utraty pewnego pu�apu szcz�cia, gdy zdoby� go z trudem. Ostro�nie zmierza si� z czym nowym. Nie wie, czy woli wybra�, czy ma rezygnowa�. Waha si�. Wparty swym ci�arem w ziemi� bada napi�te powrozy musku��w, skupia si� w sobie, zwiera a� do potu � ju� prawie got�w jest, ju� �wiadom si�y pragnie co� d�wign�� nie poznawszy wagi wyd�wigni�tego. Upada zgnieciony w�asnym oddechem. Ale oddal tchnienie za. Odda� tchnienie, ale zyska� chwa��. Cokolwiek by� powzi��, troszczy� si� o w zamian winiene�, bowiem nic bez w zamian. Darmo nic pr�cz marzenia. � Wi�c wybra� marzenie? Ono bez w zamian jest, wi�c nadaremne. 71 Lista obecno�ci (1967) 72 PESTKI DESZCZU III * Kwiat tera�niejszy znie�� nast�pnym kwiatem to spos�b ro�lin by zosta� czym by�y. * Jeszcze mi nie b�d� jeszcze mi si� zdawaj * Czy opu�ci�e� mnie dniu czy ja ci� opu�ci�am �e�my wzajemnie byli w sobie nieobecni? 73 PRZEDWIERSZE Czy raczy powr�ci� ten kt�rego czekam g�os. Czy mnie doleci zn�w � ju� zas�yszany � czy si� powt�rzy jeszcze ile razy. Czy g�os �w by� mi na zawsze przyznany czy u�yczony ledwo na wytchnienie. Mam�e go p�aka� czy si� go spodziewa�. Mi�dzy wierszem a wierszem s�ucham zaczekana w umartwieniu ws�uchuj� si� otwarta wobec spiesznie zawartych przede mn� podwoi. Jawna w utracie swojej i bezw�adzy komie do�wiadczam pozbawienia daru. Wydajne chmury uchylaj� si� od mego pragnienia �yzne powietrze zawiesza mnie w �asce oddechu wylewna ziemia nie umie zatai� �e obecno�ci� swoj� jej doskwieram. 74 * * * Wi�c mnie opuszczasz? Wi�c ci� opu�ci�am? Z��czeni ju� osobniejemy? Nasze cia�a przywo�uj� si�. Jeszcze nie wiedz� �e ju� prawie nie bywamy u siebie. Ale co� przecie� we mnie pozosta�o z twego patrzenia co� z mojego w tobie czemu si� jeszcze cofasz o s�owo? Zostan� obok. Wi�c tak p�jdziemy � nie serce w sercu � lecz rami� w rami� noga za nog�? Pozostaniemy z sob� na pami��? Poj�� nie mog�! 75 * * * Nie mijaj ranku zatrzymaj swe ptaki jeszcze si� zd��ysz naobraca� w czasie przysta� mi wiosno w p�obrocie �wiat�a wahaj si� chwil� w odcieniach zieleni. Przed�u� mi zmierzchu sw� wczesno�� do syta nie �piesz si� maju trwaj moja mi�o�ci o lata � kiedy si� wami naciesz�. Przemija �ycie jak noc: w okamgnieniu. Przemija ziemia w u�amku promieni. 76 PRZELOTNIE To by�o Nic co wesz�o na chwil� pomi�dzy nas niewidzialne lecz rozedrgane wesz�o i zaczai�o si�. C� to za Nic. Niby go nie ma a jest i ju� od ramienia do ramienia urasta obw�d i ju� p�ata nam co� korci i pl�cze. Zerkam a ty dorysowujesz mu skrzyd�o. Zerkasz � to ja te� mu skrzyd�o przyprawiam a to � mig mig � i odfrun�o. Odfrun�o Nic z naszymi skrzyd�ami i zaraz nam czego� zabrak�o. 77 CIE� ODDECHU Jak�e �agodnie jest ubywa� z wolna niedostrze�enie. Nieruchome kaszaloty powietrza op�ywaj� nam oddech wewn�trz i doko�a obl�eni ziemi� i niebem snujemy tchnienie swego wiecznie razem � lecz ty drogi m�j nie us�ysza�e� g�osu mego ptaka ani ja twego one ko�uj� nad nami z osobna one wzywaj� i coraz rychliwiej � jeszcze nie teraz. Przezroczysty jastrz�b nie nas przenikn�� os�on� swych skrzyde� to by�o obok to nag�e i ciche �e ani dojrzysz ani nie us�yszysz � nie wiedzmy o tym dop�ki �agodnie dane ubywa� nam z wolna oddechem. 78 POWR�T DO NIE WIEM Pora powr�ci� do nie wiem. Z patrz�cych zn�w zapadamy si� w stan ogl�danych. Milczmy. Zbyt wiele rzekli�my. S�uchajmy. Wszyscy b�dziemy jeszcze przes�uchani. Faluj� nasze prze�roczyste twarze w pr�dach powietrza wyzbyte dotyku. Wibruj� liczby wyzbyte wymiaru. Trwaj� ci�ary pozbawione wagi. Co widzi s�yszy nas kiedy nie wiemy co �ni nas kiedy b��dzimy na jawie co nas ogl�da nakr�ca nagrywa gdy nam si� zdaje �e jeste�my sami? Pora powr�ci� do nie wiem. Powt�rzy� obwo�ywanie str�conych ba�wan�w krn�brne przestrzenie ogie� drzewo kamie� struktur� py�u rozpacz i nadziej�. 79 NADNAGO�� Mia�am azyl sw�j w lesie � ju� go wyr�ba�e� W inne strony odesz�am � ju� sta�y si� twoje. Kt�r�dy bym nie bieg�a zabiega�e� drog� na przej�ciach czatowa�y uprzedzone domy. Mia� to by� pojedynek lecz wda�e� si� w zmowy teraz wszyscy jednego osaczaj� zwierza bez czasu ochronnego bez wyboru broni. Nie masz kto by m�g� dzisiaj dachu nie odm�wi� nie masz kto by nie wyda� m�g� nie wskaza� na mnie nie masz kto by nie tropi�. I ubiegasz �lady nim je zd��� odcisn�� w panicznym wybiegu. Tyle mi pozosta�o co w zmilczanym s�owie. Lecz ty� zdo�a� si� wedrze� w zatajone wn�trze i ju� nawet ze sob� nie mam dzi� przymierza. Cho� j�zyk zaniem�wi� trzewia mam stug�bne. Wydaj� mnie gruczo�y dech si� mnie zapiera ci�nienie krwi spiskuje z t�tnem na m� zgub�. � Ty�e� wzi��. Wszak�e� jeszcze nie pojma� mnie ca�ej. Chcesz mnie dosta� � �mier� zabierz. W niej jeszcze mam azyl. 80 PRZES�ANIE Nie wyr�czysz mnie z b�lu nie wyr�czysz z rado�ci szcz�cia nie wyr�czysz my�lenia pami�ci narodzin �mierci tworzenia nie wyr�czysz z czasu chwili dnia pojedynczo jeste�my jeste�my o tyle o ile odnajdujemy si� w sobie pojedynczo wracamy w siebie zwracamy si� ku sobie w b�lu rado�ci szcz�ciu w my�leniu pami�ci �mierci w narodzinach mi�o�ci pojedynczo � ka�dy dzie� istnieje o tyle o ile odnajdujemy w nim chwil� siebie. Mo�esz za mnie wykona� tylko cudze. Wyr�czamy si� z cudzego z nie �my� z nie �ja�. Ka�de cudze przeszkadza nam i ci��y ono jest do zwalenia na kogo innego. Zepchnij je. D�wignij siebie pomna�aj sw�j zasi�g tyle masz �wiata ile go przyswoisz tworzy � co pojedyncze. Reszta jest postronna. 81 PR�BA OPISU CIA� NIE ZIDENTYFIKOWANYCH To jest � no w�a�nie: jakie to jest? Pewnie ciek�e mo�e gi�tkie �liskie p�askie �adne � kr��y. Tego nie ma dop�ki w drzewie nie wkl�nie dziupla ma��a nie zb�dzie muszli ziarno nie zgubi �uski w�� sk�ry mi��sz skorupy dop�ki cudza forma (jej wn�trze) nie ostygnie z dawnej obecno�ci. Wtedy to jawi si� wpe�za przymierza si� � pasuje jak ula� � (zawsze pasuje jak ula�) wi�c si� og�asza. A my zdumieni przystajemy bo kt� to taki w�a�ciwie � drzewo nie drzewo ryba nie ryba kamie� nie kamie� � biegle m�wi i rzecze nie swoim g�osem. 82 KWESTIE OTWARTE * w morzu odkrywa� z a t r z � s i e n i e wody * Jakiej ma�ci ten pejza� kt�rego obszary morze robi bokami * Jak strony �wiata stronimy od siebie 83 ULGA NA WIOSN� Jak dobrze wiosno �e sobie radzisz beze mnie c� to za szcz�cie �e znasz chwil� li�cia chwil� �d�b�a zbo�a szaro�ci ziemi i nieba � wszystko odbywa si� tak jak by� powinno i bez mojego bogudzi�ki udzia�u. Drzewa sobie si� l�gn� i sobie owady �wiat�o sobie i cienie sposobi� si� sobie jak m�dre zwierz� �e przyzywa zwierza i nie zawraca mi g�owy o zgod�. Jak�e ciesz� si� ziemio zuchelku wszech�wiata �e tak sobie obiegasz oklepane osie nie dbaj�c o to by mnie zadziwi� czym nowym � a to dopiero by�aby parada! Mam wi�c z g�owy przyloty ptak�w i p�r roku wzd�cia w�d i powietrza wkl�sanie mam z g�owy c� za ulga: �wiat mo�e obej�� si� beze mnie mo�e si� obej�� beze mnie cz�owieka. 84 �NOC BIA�A NAD RANEM� Niedos�owione rozpostarcie nieba ma si� ku wodom. I zbyt g�o�no cieniom � powstrzymaj s�owo Przewidywane jest w przedrozpostarciu Zamilk�o �wiat�o przeci�g�ej przestrzeni ma si� ku g��biom. I zbyt ciemno g�osom � powstrzymaj s�owo Sny z odbieg�ymi skrzyd�ami � w niedos�owione � zst�puj� chromo z ranami na plecach � Na rozparciu � od s�owa do s�owa � ziemia zaleg�a mi�dzy planetami. 85 * * * Odniepami�tniona snem tak lu�na �e ju� prawie nie ja bywam gdzie mnie nie by�o biegn� wznosz� si� i � zawsze jakie� owanto dopada mnie przeszywa spadam. Bij� sercem o wg��bne moreny pami�ci schludnie zas�ane przez pilny namul �yznej strony �ycia. 86 KARTKA Z PODRӯY Nasze drzewa s� policzone pop�dliwe dni wyszarpuj� nam z obiegu szprychy �wiat�a. Za�atwiamy sw�j sen � na poczekaniu � pod niebem wyzutym z b��kitu. 87 TROPY CIENIA Ze zgie�ku w be�kot od be�kotu w zgie�k wali si� stacza jazgot nieodparty. Cisza zamiera w pojedynczym Ja i Pojedyncze ginie w Ja umar�ym. A co tam nisko przesypane w piach? A co nade mn� zaciemnione w �niegach? Oto nasyp zaspa osypisko nawis powietrza nad ziemi�. P�noc zalega. 88 MOMENT PRZED BURZ� Zagapi�am si� i ziemia struchla�a w kamie� zagapi�am si� i wyparowa� ocean zach�anny li�� karczuje nie uprawiany asfalt zagapi�am si� i wszystek �lad nasz zarasta. Teraz �pi� z otwartymi oczami czujnym uchem przywieram do ziemi teraz w�osy je�� na zapas teraz wiem. Teraz w por� utrafiam wpe�zam w jamy w mu� si� rozp�aszczam nie chc� ulec w pozycji pionowej a ju� b�ble powietrza wysysa rudy pomruk chmury gradowej. 89 CO DOJRZEWA Krach krach � znowu co� p�ka (Ziarno nie mie�ci nasienia w��kno nie mie�ci naczy� s�oje nie mieszcz� drzewa niecka nie mie�ci rzeki dom ni