3970
Szczegóły |
Tytuł |
3970 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3970 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3970 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3970 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Urszula Kozio�
STANY NIEOCZYWISTO�CI
KOLEKCJA POEZJI POLSKIEJ XX WIEKU
Gumowe klocki
(1957)
3
LEGENDA GO��BIA
A to by�a tylko legenda
�e go��bnik w jego jest kraju
sternik zwabi� pablowego go��bia
i utopi� w modrym Dunaju.
Prawd� �wiadczy skrwawiona ziemia.
Na sternika straszn� pad� plam�
szamocz�cy si� cie� go��bia
nim uton�� w modrym Dunaju.
Komu dzisiaj cisza i b��kit
kiedy wolny krzyk grz�nie w krtani.
Pablo, nie ma twego go��bia.
Jest Dunajem sternik zbryzgany.
jesie� 1956
4
TYSI�C I JEDNA NOC
Wiemy �e to si� stanie
Uk�adamy gumowe klocki
�liczne k�amstwa drobne b�ahostki
wiemy �e to si� stanie
baloniki niewa�ne s�owa
pi�trz�
pyszni� si� kolorowo
wiemy �
Szeherezada zmy�laniem
chcia�a o dzie� przed�u�y� �ycie.
5
�LADY NA PIASKU
Ocala�y na piasku mokry �lad twojej stopy
chcia�am kiedy� odcisn�� wierszem, by w nim pozosta�.
Ale burz� wezbrane poszarpa�y go wody,
wi�c w tym wierszu ju� tylko piasku szorstki mam osad.
Przetoczy�a si� chmurna burza ziemi� i niebem,
nieobesch�e z ulewy dr�� nadbrze�ne wikliny.
Piasek z r�ki do r�ki przesypuj� i nie wiem,
czemu woda nie �piewa, kiedy s�ucham jej z innym?
Chcia�am ci si� przypomnie� tuberozy ga��zk�,
ale te Turgieniewa krzewy tutaj nie kwitn�.
Tylko li�cie jesienne w mroku dysz� tak gorzko
jak ten czas, co bez ciebie na czekaniu przemin��.
Dzi� ju� ciebie nie czekam. Nic od ciebie ju� nie chc�.
Jeszcze tylko mi trzeba takiej burzy i s�oty,
by na zawsze z pami�ci twoich oczu blask zetrze�
i tw�j g�os pieszczotliwy. I twych r�k ciep�y dotyk.
6
* * *
Stuk, stuk, stuk bucikami
krzywymi obcasikami
o bruk
w szarym szaliku g�owa
ca�a
w niemodnym �aszku
przesz�a Wenus przez miasto
nikt jej nie pozna�.
7
CIENIE
Odgarniamy cie� z czo�a
odgarniamy cie� z oczu
a on spada pomi�dzy nas
wielok�tnym murem.
Przypatrz si� jak ten mur
oplata bluszcz przemilczania
zobacz
jak po nim pe�za
rak wyobra�ni.
8
PODRӯ
Cz�owiek
tragarz w�asnego cienia
upad� na drodze.
Wierny baga�
z cz�owiekiem miejsce zamienia
staj� przechodnie.
W�cibscy i obcy
kto kogo d�wiga
chcieliby dociec.
Szarpie si� w s�o�cu
niewprawny tragarz.
Byle do nocy �
9
S�ONECZNIK
S�onecznik g�ruj�cy nad ca�ym ogrodem
s�o�cu w oczy zagl�da twarz� kr�g��, t�ust�
jakby czeka� rozkaz�w, by� got�w do us�ug
wi�c syty i pogodny.
C�, ma olej w g�owie.
10
MACIEJKA
Z nazwy, wygl�du bardzo pospolita.
Gdzie jej do r�y, ba, do lilii dwornej.
Gardzi ni� z�ota dalia zalotnica
i narcyz jej si� nie k�ania wytworny.
Za to wieczorem...
Skromna maciejka, ten kopciuszek grz�dki
zakrzykiwany przez jaskrawe kwiatki,
tak� wydziela z siebie s�odycz woni,
�e ca�y ogr�d ma �ez pe�ne p�atki.
Ka�dy ma swoj� por�...
11
BIA�Y MOTYL
Gdy si� zjawi� bia�y motyl w ogrodzie
zap�on�y go�dziki nami�tne
nenufary przejrza�y si� w wodzie
bo si� zl�k�y, �e nie s� do�� pi�kne,
tulipany przegina�y szyje
(kt� si� oprze egzotycznym ich ustom?)
ale motyl wybra� kapust�.
Musi utrzyma� rodzin�.
12
WIATRAKI
Patrzcie jak Don Kichot p�g��wek
Z kijem rusza przeciw wiatrakowi
Nie s�uchajcie tego co m�wi
Dajcie umy� r�ce Pi�atowi
Cia�o Abla jak ziarno jest z�ote
Jego w�osy pszeniczne takie
Zatrzymajcie Don Kichota idiot�
Bo zepsuje kainowe wiatraki
A nam m�ki trzeba wi�cej i wi�cej
Kain Abla wiatrakiem zmiele
Pi�at w�a�nie umywa r�ce
I te r�ce m�k� wybieli
Niech turkocze wiatrak Kaina
Zwi��cie-no Don Kichota szale�ca
M�ci spok�j pr�tem wikliny
A tymczasem Pi�at chce r�ce �
13
W rytmie korzeni
(1963)
14
PRZEPIS NA DANIE MI�SNE
Trzeba mie� tylko n�
trzeba mie� g�adki kamie�
ostrzem wypie�ci� g�az a� g�az si� odwzajemni
n� ma by� bezszelestny a jego po�ysk gi�tki
ma wch�on�� tward� czu�o�� i unerwienie r�k
Wszystko co potem proste
Pie� deska Szczypta soli
Ziele� do smaku oczom
I listek laurowy
Wszystko co potem zwyk�e
Bo ca�a rzecz w przyprawach
(Pami�taj te� o misie i zestawieniu barw)
O ogie� dzisiaj �atwo dzi�ki Prometejowi.
Byle by� n� i kamie�.
Oraz uleg�y kark.
1956
15
NAJCISZEJ
szu
szu
szu
tak osuwa si� tynk
z milczenia
tak osuwa si� li��
z zieleni
najciszej
spada w�os z g�owy cz�owieka
16
POWROTY
t�dy to przeszli
tu wn�trzno�ci domu
i ods�oni�ta tablica komina
w �niegu jak w wapnie zaprawionym farbk�
t�dy to przeszli
nie zaparte ko�kiem
wrota wozowni powolne s� wiatrom
ale zatkni�te na belk� powa�y
ko�a zmursza�e drabiniaste dyszle
dalej ��obione przez osad uprz�y
i w zamarzni�tej ziemi jeszcze t�tent
uprowadzonych koni si� powtarza
t�dy to przeszli
nie wykopuj butem
spod �niegu prog�w porowatej misy
mak nie dotarty w niej cierpliwie czeka
powrotu kobiet
niech skorupy naczy�
zewr� si� w nieckach ich skrz�tnych podo�k�w
a ty na drodze sta� i w tamt� stron�
patrz
nim odgarniesz �nieg z wkl�s�o�ci domu.
17
UCIECZKA Z EGIPTU
Jest okno
nie ma drzewa za oknem s� gruzy
gdyby pie� gdyby ga��� gdyby li�cia kropla
z pustyni prochu wapna i rozmia�u cegie�
garbaty wielb��d muru umiera z pragnienia
Jest szklista oboj�tno�� szyb
fatamorgana
z�udzenie rze�kich �r�de� z doniczkow� palm�
tutaj wielb��d skruszony co rano umiera
na pastw� s�pa gruz�w dzikiej go��bicy
Gdyby li�� gdyby chwastu jaskier pojedynczy
gdyby mleczu ulotno�� poruszona wiatrem
gdyby trawy korzonek
mi�kkiego mchu zamys� �
Jest ochryp�o�� kamieni chropowata miazga
moje okno bez li�cia za oknem bez cienia
bez powietrza oddechu
bez kropli zieleni
osypuj� si� pylne tynki mia�kich cegie�
od wabi�cego krzyku dzikiej go��bicy
A gdzie jest m�j osio�ek wiemy gdzie ucieczka
oto jest oswojony grzbiet po�a� perkalu
mo�na okno zawiesi� mo�na zamkn�� oczy
mo�na uciec na fr�dzlach zas�on z tego kraju
ale nie ma ucieczki
Nawet je�li ga���
wielolistnej akacji na przek�r zasadz�
z katakumb starych piwnic wyjdzie m�j dromader
w ka�dym oknie umiera� �mierci� wielokrotn�
ale nie ma ucieczki Jest okno bez �wiat�a
z okien tamtego domu kt�rego ju� nie ma
jest mia�ka pustka pusty� opuszczonych prog�w
garb spalonego ch�odu
oczy pe�ne piasku
18
STOPNIOWANIE DRZEWA
Na krzy�u rozkraczonym na podw�jnym iksie
ob�a ryba bezg�owa w �usce �liskiej szronem
zgrzyta pi�a z�bata i w �nieg udeptany
sypie si� krucha ruda krew zar�ni�tej sosny.
Domowe miejsce strace�. Tu w zaciszu szopy
jest �wiartowanie linii papilarnych drzewa.
Cho� wsp�lno�� s�oj�w rydza pnia kr�pego kciuka
najdogodniej pniak godny do �ci�cia koguta.
Przepo�owione w poprzek okr�glaki �ni�te
rydze solone szronem odr�bane kciuki
zawsze si� was przerobi na st� albo �wi�tka
albo na studzienin� sn�w
na zup� z ko�ka.
Bo to jest tylko drzewo �
(to tylko D�d�ownica na przyn�t� dla karpi
to Pasztet z Zaj�ca
i Kolekcja Motyli
Futro Sobolowe
i okr�g�e Myde�ko z piegowatej Ryfki).
19
APOKALIPSA PRZED�WI�TOJA�SKA
Ale najd�u�szy b�dzie dzie� ostatni
cho� niekoniecznie b�dzie dniem czerwcowym.
Przepaska z bylic nie ocali bioder
i nie oczy�ci cia� �ywiczny ogie�.
Sp�kane pi�ty obalonych las�w
zbyt p�no zdradz� sens kwiatu paproci.
Przez lud zg�adzone zmartwychwstan� p�azy
zwielog�owia�e w grzybach ci�kiej wody.
Tak dzie� ostatni b�dzie trwa� najd�u�ej
cho�by to trwanie by�o chwili mgnieniem.
Zostanie w oczach b�ysk czerwonej r�y
a to si� ery cofn� w swej podr�y
do wn�trza ziemi.
A je�li nawet b�dzie dzie� nast�pny
woda odm�wi cz�owiekowi wody
ziemia odm�wi cz�owiekowi ziemi
s�l soli
ludzko�� si� z ludzi wyzb�dzie.
S��w trupi podmuch zmiecie przysz�e s�owa
a krzyk ska�ony sam nic nie wykrzyczy
i ocaleni rozpadn� si� w ciszy
zakneblowani z�omem w�asnej mowy.
20
SPRZED WIOSNY
P�kaj� lody
Pstr�ga zwodzi strumie�
Przeszyty pierwsz� strza�� trzykro� krzykn�� ptak
Sk�d wracaj�
dok�d id� m�czy�ni?
Ach r�ce
p�aczek bij�c w ko�atki z drewna
zgad�y blask.
Wi�c na p�noc odesz�y moje bia�e reny
W zmierzwionej ziemi kwiczy stratowany �o�
Bodliwym rykiem byka brocz� freski pieczar
i niebo zasznurowa� popl�tany g�szcz.
K�odo daj ognia
przydaj nocy dnia
K�odo ogniowi jasnego dnia daj.
Na ziemi udeptanej zwar� si� z bratem brat
rozjuszeni
I pych� ognia �mierdz� Ale
r�ce kobiet s� czu�e gdy �ciszaj� blask
Kr� znios�y fale
Dzioby �odzi szukaj� po omacku pr�du
Osiedlaj� si� g�azy
w uniesieniu wie�.
Niebo si� wyzwoli�o z niebieskich przes�d�w
gdy rzut ob�ej maczugi
ugodzi� je w czer�
Wi�c na p�noc odesz�y moje bia�e reny
lecz refren rog�w
j�trzy si� w ga��ziach drzew.
Dok�d p�jdziemy?
Jeste�my zatem iskr� skrzesan� kamieniem
o naro�l drzewa
pospolit� hub�?
Jeste�my dzi�ki �wiat�u dzi�ki g�azom drzewom?
Dzi�ki ci ziemio.
Czy utuczy gablot� muzealny okaz
smolnej huby
czy kamie� sprasowanych miast.
W kt�rym miejscu jeste�my w jakiej chwili lasu?
21
Ju� w�drownych koczowisk zaklepano szlak
Wyci�ci z rdzenia li�cia
nawrotami strachu
cofamy si� dziedzicznie w nier�wny puls traw.
Dok�d li�cie miniemy?
P�na faza wid�ak�w garbuje s�oje pnia.
Wszystko co by�o wcze�niej
wraca w przed�piewie.
Kt�rego� dnia
b�dziemy � byli jeszcze zesz�ego roku �
Zale� si� lesie g�ciej zakorze� ziemi�
do cna.
�wi�� si� tw�j mroku.
22
W RYTMIE KORZENI
Cokolwiek czynisz gdziekolwiek
nie jeste� sam
W �wiecie pozbawionym nawiasu
nie staniesz poza
w �wiecie bez obramowa�
nie staniesz obok
gdziekolwiek staniesz
b�dziesz punktem centralnym na kuli
Twoja samotno�� nigdy tylko twoja
przenie� spojrzenie z siebie do miejsc w kt�rych jeste�
dop�ki jeste�
Hewel hawolim kuloj hewel1 �
ale oszcz�dzaj korzeni u �r�de�
Niech skrzyd�o pliszki jak p�atek popio�u
samo przywar� czarnoziemu b�dzie
a cienia swojej r�ki nie wypalaj
na li�ciu brzozy
jemu ziele� s�uszna
tak jak mieszkaniom s�uszna zamieszka�o��
Gdziekolwiek kiedykolwiek
odtaj� szyfry naszych dni pod s�o�cem
I cho� tam nie o tobie tak�e o tobie b�dzie
I cho� nie o mnie tak�e o mnie b�dzie
Sprasowani z t�em
pozbawieni twarzy i swego �tak� �nie�
jedn� tylko zostawimy wkl�s�o��
�ladu.
1 Marno�� i tylko marno��.
23
INWOKACJA
Bi�goraju
pajdo kraju
le�na ziemio stokorodna
w�ska Tanwio
w �ni�tym Sanie
sanno
p�ozo
ko�na ��ko
i�y mu�y
piachy
lessy
miedzo
�ubin
bosa groblo
sito sosny rozstrzelanej
bezimiennych imion pe�ne
st�jcie przy mnie
b�d�cie we mnie
nie odprawcie w �wiat mnie samej
na b��dzenie nadaremne
w borykanie pylne rdzawe
moje lite krajobrazy
moje chude talizmany.
24
PEJZA� Z PAMI�CI
W przewlek�o�� nieba odlatuj� wrony
i piwne li�cie drzewa na odchodnym
s� podwajane dotkliwie przez wody
W miedzianym pyle gniade k��by koby�
stygn� przy misach paruj�cych �r�de�
i czerstwym mlekiem nap�cznia�y skopki
w s�katych r�kach namaszczonych kobiet
Wieczoru nie ma wiecz�r jeszcze przyjdzie
zwleka z nadej�ciem by spotka� si� z noc�
Praczki na k�adkach drewnianych kl�cz�ce
w strumieniu bia�e prze�cierad�a mocz�
Ziele� si� jeszcze z odej�ciem oci�ga
w mosi�ne lasy paj�czyna d�wi�czy
sklepione garnki wisz�ce na ko�kach
przenika osad przelotnych pa�dzierzy
Przez ptasie rdesty po rudych �cierniskach
st�paj� grz�sko kobiety z ci�arem
i o�owiane tace s�onecznika
nios�c nad g�ow� pozostaj� szare
We wrota wchodz� napojone konie
�eby si� jeszcze u studni napoi�
i otrz�saj� z gniadej grzywy p�omie�
z g�r naniesiony od samotnych ognisk
Jesieni nie ma Lato na odchodnym
zwleka z odej�ciem by spotka� si� z zim�
Krajobraz zaszed� przewlek�o�ci� wspomnie�
z lat nieprzelotnych Dzieci�stwa ju� nie ma
25
�USKANIE GROCHU
..musz� wzi�� go ca�ego (mrucza�a kobieta)
z kolorem jego sk�ry i zapachem potu
tak�e szyj�, czerwony worek jego g�osu,
niczego nie wybior� w nim kiedy go bior�.
Tak mrucza�a kobieta przy �uskaniu grochu
(a w grochu si� przebiera cho� z jednego str�ka).
Bo je�li go wybra�am w nim przebra� nie mog�
jak usta to i oddech i s�owa z oddechem
jego r�ce te� musz� cho�by by�y nie te
o jakie mi chodzi�o. Innych nie wybior�.
Nawet je�li r�k nie ma je�li s� w domy�le
miejsca w kt�rych powinny by� i miejsca tak�e.
A potem b�d� czeka� czy przyjmie si� we mnie
tak jak szczep si� przyjmuje. Wtedy jestem gleb�.
A czasem jak odej�cie. Wtedy jestem ran�
powolnym odrywaniem oczu r�k s��w gest�w
wewn�trzn� amputacj� �o�yskiem bez rzeki
nie wyrzuc� go z siebie jak grochu z �upiny.
(Wszed� pijany m�czyzna zwali� si� za sto�em.)
Jeste�my urodzone a�eby b�l znosi�
przemienno�� chleba w cia�o jest dla nas powszednia
zatem chleba kr�g dziel�c dzielimy i siebie
�eby co podzielone zn�w nasyca� chlebem
Kobiety � my�l� o tych z piersiami po p�pek
o kobietach ja m�wi� co jak kangurzyce
ich r�ce �uskaj�ce groch zach�anne r�ce
wygra�aj�ce niebu pazurami w ziemi.
M�czy�ni dziel� globy jak si� chleb rozdziela
jest ja�owy ich podzia� a w krew si� przemienia
wi�c porastaj�c strachem chroni� si� w alkohol
i wci�� s� szczelni strachem � mrucza�a kobieta
�uszcz�c groch � i to wszystko na tym mo�na sko�czy�.
(M�czyzna pi�ci� w st� i jeszcze o st� g�ow�.)
Niczego nie wybior� w nim skoro go bior�
musz� wzi�� go ca�ego. �mia�o�� jego marze�
i strach jego na siebie wzi�� musz� gdy noc�
zrywa si� zlany potem z wizj� krachu �wiata
26
i przej�� ponad tym strachem jak si� w br�d przez rzek�
wezbran� idzie w r�kach wysoko unosz�c
powszednio�� ocalenia czyli chleb i cia�o.
Jego czu�o�� i chamstwo tak�e przyj�� musz�
bo silniejszy o mi�o�� kt�r� cofn�� got�w
mi�o�ci� koczownicz� s�abszy jest zarazem
bowiem trzeba mie� si�� a�eby b�l znosi�
nie �eby go zadawa� � my�la�a kobieta.
27
RZECZY ZGUBIONE
Jeste� st�d dot�d.
Tu jeste� dop�ki.
Nie ogl�daj si� pe�nie
w siebie.
I za siebie.
Naganiaczom sen jeszcze
spaja rz�sy. Ranek
tw�j jest ca�y
i mo�e jest twoje po�udnie.
Nie ogl�daj si� pe�nie.
Nie ca�ym obrotem.
Oto wybieg przed tob�.
Mo�e i noc twoja.
Popatrz chciwie na s�o�ce.
Napij si� u �r�d�a.
Pozw�l nogom na �yznej
rozlu�ni� si� trawie.
Pozw�l przyj�� towarzyszom
i pozw�l im odej��.
Pozw�l chmurom niech b�dzie
deszcz albo cokolwiek
bo dobrze jest czu� ziemi�
pod leniwym �okciem
zanim galop ostatni
zam�ci jej zarys.
osuwa si� kamyk.
Jeszcze si� nie ogl�daj.
Jeszcze si� nie domy�l.
A teraz p�d�.
O teraz
biegiem z ca�ym stadem
chocia� ciebie to
ciebie
jedn� tylko goni�
antylopo wybrana
o wieczysta Niobe
odwr�cona brutalnie
przez swego geparda �
masz j� teraz
t� swoj�
odzyskan� s�l
masz
masz wreszcie
zgubiony �
odzyskany kamie�.
28
BIA�Y WIERSZ
Pami�ci Krzysztofa Orzeszkowskiego
�niegiem �ciszone wykrzykniki drzew
pr�g widnokr�gu przekroczony biel�
czyje� si� �ycie rozsypa�o w �nieg
bieli si� biel
�nieg na �niegu.
�nie�n� uk�adno�� nie wiadomo czyj
trop synkopami zaskoczy� na prze�aj
w kataleptyczne trwanie takich zim
nieistniej�ce
zst�puje
w milczenie
1958
29
KONCENTRYCZNE KO�A
Kamie� w wod�
na wodzie kr�gi
Cz�owiek w wod�
Widnokr�gi
widnokr�gi.
1958
30
DYSTANS
zbli�enie twarzy ma trzy pary oczu
czerwie� nie jest kolorem
jest zapachem r�y
za� kolor pe�znie w noc i z nocy spada
zderzeniem oczu jak zderzeniem planet
a dystans to jest szyja kolumnowa
uko�na szyja pragn�cej Nemezis
a dystans to jest jej nienasycenie
wzniesione ponad dotyk ponad czas
31
PSALM
uwolniony ode mnie ze mnie si� nie wyzwolisz
dop�ki we mnie jeste� powt�rz� ciebie dalej
ju� samym dostrzeganiem przyw�aszcza si�. A p�aci
pozostawianiem siebie
w przyswojonym niebacznie
wymiana dope�nienia:
drzewo w nas a my w drzewie
przekazani na trwanie
li�� przez li�cie mno�eni
i podzieleni s�owem
i cia�em roz��czeni
odnajdujemy �owo�
samym oczu dojrzeniem
od ciebie oddaleniem �adnym si� nie oddal�
dop�ki jeste� we mnie
gdzie to miejsce ten obszar
w kt�rym ciebie nie znajd�
w ostatnim rozsypaniu
podzielna przemno�ona
si� scal�
32
POZDROWIENIE RӯY
Feliksowi
Ponad sw� nazw� przechodzisz i trwasz
tak wzorowa
�e geometria zazdro�ci poezji
pojedynczego kszta�tu twoich p�atk�w
oraz uk�adu ich sumy w koronie.
L�kam si� wypowiada� imi� twoje r�o
a przecie� co dzie� m�wi� pory roku
chleb
ogie�
deszcz nazywam
s�l
s�o�ce i wod�.
Wida� powszednie tak nie powszedniej�
s�owa. Zatem i ty mi r�o b�d� powszednia
i moje stale nad tob� zdziwienie.
Chc� ciebie r�o �akn�� wci�� i wzywa�
jak wzywam chleba s�o�ca wody soli.
33
W SAMO LATO
Jeszcze wino nie pite a ju� puste dzbany
trzeba syci� na nowo mi�d zio�ami � pszczo�y
kr��� nad ulem �ase brz�czenia i miodu.
W samo lato odeszli przyjaciele �adni.
Kto si� chlebem prze�amie kto sol� przedzieli
klepki beczek spaczone
rozesch�e obr�cze
wszystko pr�ne. Odeszli �adni przyjaciele
w s�odk� mielizn� plastr�w na popas dla brz�cze�.
Jeszcze wino nie pite a ju� puste dzbany
jeszcze s� puste dzbany ale nie ma sto�u
nic tu nie ma. Ostatni dzban le�y st�uczony.
Jeszcze drzewo nie drzewem a ju� li�cie spad�y
Wszystko co si� w k�os wi��e rozwi�zuj� k�osy
rozsypane ju� ziarna spylone otr�by
i wysiane s� maki na wiatr
i nie dosy�
cho� r�ka z r�ki w piasek
piach z r�ki do r�ki.
34
PEJZA� JESIENNY
w z�udzeniu
jak drzewo w cie� sw�j
kryjemy si� przed skwarem
gdy wszystko cieniem spr�buj cie� odczyta�
spad�ych d�oni
jest cz�owiek
jesie�
jest ga��� opuszczona przez ptaki i ziele�
las wykarczowany z drzew
i z echa
35
NASZA ZIEMIA
Ziarno w lichej �upinie
je�li powierzy� je ziemi
wschodzi pr�tem i li�ciem
zwalone drzewo
je�li je gleba pokryje
w czarnej bryle
utrwala papro�
niesyci z�udze�
czy dlatego w ziemi�
ufnie
schodzimy
w �uskach sosny?
36
TKANINA
jak stroj� swoje li�cie na moment przed zdrad�
przebieg�e drzewa
jak�e ufne s� li�cie nie widz�c w purpurze
dna uniesienia
godz� si� na spadanie li�ci
dop�ki jest ga���
z domy�ln� zieleni�
chc� tylko tkaczem krajobrazu by�
jego utkaniem
by� t�em ziemi i mie� za t�o ziemi�
jak li�� przy opadaniu
37
LATO W PROFILU
W sytym kszta�cie g�adkich owoc�w
zamkni�ty obw�d chwili
S�owiki nie pytaj� ju� o nic
nie dlatego �e znaj� odpowied�
ale �e min�a pora
zapytywa�
38
KAMIE�
Czy wn�trze wody jest ze�ganiem barwy
kamie� wyj�ty z rzeki traci kolor
Jest wyrwa po nim �atwo zasklepialna
i nie ma w tym zdziwienia dna i rzeki
A ja si� dziwi� gdy siebie ogl�dam
w s�owach ode mnie wyzwolonych d�wi�kiem
39
LATO
Czy to moje po�udnie czy mo�e ju� zmierzch
S�ysz� po�cig si� zbli�a
bij� podkowy godzin
Chcia�am przechyla� dzie�
jak ga��� cudzego sadu
a dzie� pochyli� mnie jak swoj� w�asn� ga���
40
DO M.J.P.
Melodi� niesko�czon� zamelodia �piewa
na innym brzegu
powtarzasz si� w nas Mario
jak ogr�d na szybach
gdy kwiaty w �niegu
41
MA��E
Cie� agrestowych skrzyde� wa�ki
ta�czy na li�ciach nenufaru
gdy w tatarakach rechot �ab
Zn�w t�skni� do mulistych staw�w
odk�d ujrza�am w twoim domu
skorupk� ma��y
42
KAKEMONO
Helenie
Krokwie warkoczy kiedy wko�o g�owy
prosz� jask�k� o zdziwienie skrzyde�
Gdy rozpuszczone maj� powab deszczu
W jednym i drugim s� z�otawym sid�em
dla oczu z obok
Przypominaniem nieznanych portret�w
Niem� namow�
43
PESTKI DESZCZU
Otw�rzmy okno
zapro�my pestki deszczu
w s�oneczn� dyni� twojego pokoju
*
To dotyk zmierzchu czy oczu twoich
p�ynny szmer wody zaniepokoi�
a mo�e s�owik?
To s�owik?
*
Jak �adnie umiesz milcze�
jak nie czynisz
swego milczenia natr�tnie wymownym
*
P�acz m�j odejmij od swojego p�aczu
niech nawet nasze �zy b�d� osobno
*
...kiedy� wr�cimy do kraju korzeni
44
Smuga i promie�
(1965)
45
PR�BA WYJA�NIENIA
Jak wypowiada�, skoro nie s�owami
poch�aniam �ycie.
Wielomowny jest j�zyk wewn�trzny
i r�wnoleg�ymi strumieniami p�ynie obszerniej
i w jednoczesno�ci,
�r�d�a skojarze� s� przeno�n� klamr�,
co spina w ca�o�� bliskie z oddalonym.
Be�kotliwy si� zdaje by� �w ciemny strumie�,
przecie� pochwytny w migotliwej gamie,
jest poj�tny dla zmys��w zr�wnouprawnionych.
Takim go wol�.
Zatem nie dla siebie
pragn� s�owami wym�wi� milczenie.
Czy wypowiada� to wstrzymywa� zwiewne
daj�c mu poz�r ruchu?
Bra� pojedyncze z wielo�ci, wybiera�
z pulsuj�cego pod�o�a, z otoczki
przys�uguj�cej czemu� wyd�ubywa�
co� i mozolnie zestawia� z czym innym,
splata� trzy po trzy z potrzeby zdziwienia?
Czy wiersz napisa� to u�mierca� �yw�
tkank� sposobnej chwili i by� w zmowie
ze samym sob�, zaczajonym w sobie
�owc�,
co mierz�c w las utrafi ptaka?
Okruch bursztynu dozwala przybli�y�
morze.
Tak�e s�owo bywa okruchem tre�ci. Jej u�amkiem.
Kt�ry i jak mam okruch z�o�y� z kt�rym,
�eby przekaza� zechcia� ca�e morze,
nie tylko z jego dnem, lecz i z nawierzchni�,
z tym i co dzieje si� pomi�dzy nimi,
i z owym ponad w poziomie i pionie
tak�e, co wi�zi je w przestrzeni?
Szukaj�c znak�w, dlaczego ich szukam?
Doznaj�c pe�niej, komu domys� krusz�?
Co� w tym z ob��du jest lub mo�e z pychy.
Reszta z potrzeby przyja�ni. Udzia�em.
Gestem ku zewn�trz. Pr�b� po�wiadczenia.
...A tak my�liwy unosi zabit�
zwierzyn� z lasu, aby za�wiadczy�a,
46
�e niedaremno �wiczy� si� w strzelaniu
i nie dlatego uchodzi� w samotno��,
�eby mia� wr�ci� z pustymi r�kami.
47
PESTKI DESZCZU II
*
Nienazwanemu zostawmy nienazwanie
i niech si� domys�
staje wci�� od nowa
*
Nasze okno
obsiad�y z�ote mszyce �miechu
*
...akacjo
ciemno�� od zapachu taje
*
Tak twoje imi�
� gdy� nie ogl�dany �
prze�roczy�cieje we mnie.
48
ZANIM
Nim z tob� b�d� � ju� przedpami�� ciebie
we fio�kowisko wnosz� spodziewania
i nadpami�tam �w jeszcze nie � moment
naszych zobacze�, lecz sam jego zamys�.
Mi�dzy co by�o a mi�dzy co b�dzie,
je�li si� sta�o co�, to si� odstanie.
Wi�c wci�� inaczej jeszcze dopowiadam
przedpami�� ciebie � nim j� za�mi pami��.
Tak dowspominam ci� i z przypomnianych,
i z tych w domy�le gest�w, co s� prawie.
� Pami�taj�ca i zapami�tana.
Zanim nas zmo�e czas i sob� splami,
nim suma wieku pojedyncze twarze
zepchnie w niepami��.
49
ODR�TWIENIE
Dwa zwi�z�e dr�gi twego przedramienia
pod g�ow� jeden na oczy daj drugi
dwa z�ote dr�gi jak ciszy dwie smugi
albo jak krechy powstrzymane cienia
albo jak sagi odarte z korzenia
gdy z ich pozornie oniemia�ej fugi
ziele� pod�wign� p�ytkie li�cia p�ugi
i ponad s�giem jak brew s� zdziwienia
daj mi na oczy i daj mi pod g�ow�
obydwie cisze sob� potr�cane
�eby si� w�asnym d�wi�kiem wyciszy�y
i niech w przeciwn� potocz� si� stron�
pami�� � jak echo wo�aniem � wezbrana
i las zawi�y.
50
* * *
Jeste� za blisko
za naocznie jeste�
�ebym ci� mog�a zobaczy� raz wt�ry.
Oto li�� jeden przyby�
w naszym drzewie
a nie wiem � kt�ry.
Tak zacieramy si�. Im bli�ej siebie
jeste�my dalsi wci��
od zobaczenia.
Zbyt ods�oni�te mamy twarze. Przecie�
co� pozosta�o w nich
do odgadnienia.
Zatem jed� wyjed� i b�d� mi z powrotem
bowiem gdzie oczy za blisko s� oczom
b�ogos�awiony rozjazd � i powroty.
A tak si� w�a�nie do obrazu
wgl�da
cofaj�c kroki.
51
ULOTNE LATO
Jak ci pogodnie z niezabudk� nieba
(gdy z�oty �rodek schy�kowego s�o�ca
zmienia postoje)
Jak ci przyl�nie w jaskrozbiorze trawy
(ziele� przenika lazurowe ��cie
zwrotnikiem barwy)
Jak w zadumaniu twoim ci nieho�o
(wrzos macierzanki eksploduje trzmielem
w potoku �wierka jednoskrzyd�y kamie�
wszystko przychylne i odchylne wiatrem
nad ptakiem s�czy si� barwa powietrza
wiruje py�ek statycznych motyli)
To s� odcienie, drogi przyjacielu.
W lesie jest zw�aszcza las, a w rzece woda,
pasza na ��ce, mi�dzy nami mi�o��.
To s� odcienie; w�drowna przemienno��.
Smuga i promie� to z�otego �rodka
zmienne postoje.
52
AKT PORANNY
Odeszli, kt�rzy odej�� mieli,
dla przechodz�cych jest ten ranek,
lecz kt�ra� mn� jest, wszystkich �wiate�
nie spi�a� jeszcze z naczy� swoich.
T� noc otrz��nij, �a�obna nie-wdowo,
s�ysz� zwierz�ta, jak do wodopoju
po stoku g�ry brodz� niemo w zio�ach.
�d�b�o si� podnosi przygi�te racic�
i zatopione s� �lady odesz�ych
� i�e� zosta�a, tw� potrzeb� pami��.
Jak�e niewinni � kt�rzy w dniu narodzin,
jak�e i w dzie� ten, kt�ry ledwo wstaje.
Potrzeb� serca rado��. Jeszcze promie�
przyjdzie ci� dotkn�� s�o�cem,
lecz podw�jna jego mo�liwo��:
�ycie �mier� oznacza.
Jeszcze odejdziesz, nim wr�ci raz wt�ry,
dla przechodz�cych jest �askawy ranek.
A w�a�nie pomi�dzy noc� i dniem s�
wstrzymane podziwem my�li i pomi�dzy �
drgaj�ce �wiat�em jest powietrze �
cisz� zwiastuje niebo. I w nagiej strukturze
jawi si� ziemia pod s�o�cem ugi�ta.
O, ziemio juczna s�o�cem,
o, poranku zesz�y na popas w dolin�,
uchodz� cienie liliowe spiesznie,
ich wilgotny �lad srebrzy traw�.
B�d� mi na nowo, przyb��kany �uku,
i twe u n�g mych pulchne korytarze,
niech �wi�te krety z gruz�owatych kopu�
wejd� w poranek, co mnie zasta� z wami.
Ale najwy�ej niech ptak,
ale jego g�os jeszcze ponad
� mie� ptaka w tr�jnas�b,
bo jeszcze jego i cie� pod stopami.
B�d� mi na nowo, �wiat�o, od tej chwili,
53
b�d� mi i kt�ry� mn� jest ukochany,
a �e� jest pe�en s�o�ca �
jeste� s�o�ce.
A �e� i ziemi pe�en �
jeste� ziemia.
54
KONTEMPLACJA
� Uka� mi, drzewo, swoj� rzek�,
w czym bije �r�d�o twych korzeni,
��obisz koryto swe w powietrzu,
rzeko stoj�ca d�ba,
z pionu
w d� sp�ywasz falowaniem kory,
powtarzasz suchy zarys rzeki.
� Uka� mi, rzeko, drzewo swoje,
�usk� falist� pnia plennego,
�ciel�ca si� poziomo w glebie,
komu umykasz swoj� ga���?
Lu�ne masz li�cie � ryby
nieme,
sk�onne do wewn�trz od korzenia,
tw�j korze� w g�azy uwik�any,
a twa korona w oceanie.
� Przymierz do pr�du wiry s�k�w,
komu si� toczysz w rdzawych s�ojach?
Z delt� korony,
z ryb� li�cia
lu�no z korzeniem zwi�zanego,
uj�ciem do nieba jeste� ptakom,
�odzi� do brzegu,
dnem dla ognia.
Sk�d drzewa � rzeki znam krwi obieg,
kto wzorem, a kto cieniem cienia?
Uka� mi swoje �y�y, ziemio,
zanim si� z twoim dnem sprzymierz�.
55
ZNAKIEM WODY
A mnie por�wnaj z delt�.
Ma�o wiem o morzu.
Znam w�dr�wk� od �r�d�a a� po jego uj�cie.
��cz� l�d z oceanem i p�ynno�� ze sta�ym.
Ani l�dy znam, ani znam morskie otch�anie.
P�ynne wody w pod�o�u dr��� sta�y kamie�,
��obi� w gruncie zawi�e �o�ysko dla strugi,
rw�cy nurt wi��e pr�dy,
ja daj�c im upust
odbieram pog�os lasu i szelesty trawy.
Dalej jest Niewiadome.
Gdzie si� to zaczyna?
W kt�rym miejscu strumienia urywa si� w�tek?
Kryszta� odl�dnych �r�de� kto sol� przecina?
W czym jest koniec w�dr�wki albo jej pocz�tek?
Uj�ciem jestem do morza czy od morza biegiem?
S�odkie �wiry odwodz� mnie w s�oneczne brzegi,
ale gdy mnie potr�ci s�one skrzyd�o mewy,
jednam si� z mego morza ciemnym przeznaczeniem.
Czym jestem trwaj�c p�ynnie w Pomi�dzy niesta�ym?
Moich brzeg�w ruchoma osuwa si� lawa.
� Sta�a w ci�g�ym pragnieniu,
pr�dom spodziewana,
przemijalno�� sw� czuj� w cudzym przemijaniu.
56
ZNAKIEM OGNIA
Nie s�owo, ale p�omie� daj mi, j�zyk ognia.
Daniem ognia nie zdradzisz w�asnego plemienia.
Wszelka obco�� przy ognisku taje,
a co wsp�lne,
tutaj wyja�nia si� i cofa nas do swych pocz�tk�w.
Z wszystkich j�zyk�w ten�e ustanowi�
rodzaj ludzki i miejsce jego w �wiecie,
odt�d
p�omyki �wiecy towarzysz�
i narodzinom naszym, i �mierci.
Nie s�owo. Daj mi j�zyk p�omienia. Zapalmy
jednak� lampk� choince i grobom.
Jest braterstwo w kr���cej z r�ki w r�k� fajce
i nie wygas�a jasno�� w�drownego znicza.
Z�ym zamiarem nie spotwarz �wi�tego p�omienia,
odka� wonnym kadzid�em z niego wszelk� skaz�,
niech p�omie� znaczy siebie
jak na swym pocz�tku.
Gdy blask ognia nas zjedna zaprzesz�ym j�zykiem,
co zerwane od nowa mo�e by� wi���ce.
Gwiazda zaranna w za�wiatach i ziemia
tego samego zasi�ga u s�o�ca.
57
ZNAKIEM KO�A
Ni �anem mijasz mnie, ziemio, ni niw�,
z obr�czy w obr�cz mnie p�tlisz okr�nie,
z p�widnokr�gu napi�t� ci�ciw�
mierzonym strza�om umykasz mych wejrze�.
� Na co si� przyda czyj wzrok przenikliwy,
gdy dookolny zagrodzi go pier�cie�?
Ni �anem mijasz mnie, ziemio, ni niw�,
niczym nie mijasz. Okr��asz i wi�zisz.
Nieba i ziemi zakl�te podwoje
z potrzasku w potrzask mnie wiod� pod kloszem,
a� wreszcie nie wiem: dochodz� czy stoj�,
czy klosz �w z miejsca na miejsce przenosz�.
Tak mnie ustawiasz, �e w �rodku wci�� stoj�,
a ty ur�gasz, drwisz � �e si� panosz�.
58
SKAZY ZNAK�W
Sabat ziemi ognia wody i powietrza
rozpocz�tych my�li sabat sabat we mnie
zgi� przeczucie � za�egnane ju�e� s�owem
odst�p s�owo odczynione przez zmilczenie.
Zawr�� g�osie poprzednika dla rozmowy
spadnij furio nieprzekupna z twym pomiotem
utajona w szumie wy�o� si� melodio
przyb�d� pr�go � pierwsza krecho skalnej groty
i co by�o jest i b�dzie jeszcze potem
sabat sabat odprawiajcie w czas pokoju.
Odk�d kto� przypr�szy� g�ow�
po wielokro� obracano w popi� cia�a
alea iacta est.
Odk�d bogom poucinano r�ce
los mieszaj� nie palcem lecz protez�.
Alea iacta est.
Najpierw wydano pojedynczego cz�owieka
potem wydano plemi�
wydano miasta i narody
wydano l�dy.
Mamy roku cztery pory
cztery sk�ry s� kolory
mamy �wiata cztery strony
cztery cztery s� �ywio�y
jeden jest krzy�
los.
Jeden jest ���b
glob.
Jeden jest brzuch
g��d.
Alea iacta est.
�wi�� si� ziemio ogniu wodo i powietrze
�wi�� si� dzie�o i wszelkie pocz�cie
z wszystkich �wi�tych najbardziej czas �wi�ty
a nad sam czas naj�wi�tsza jest Ziemia.
Raczej przyj�� popi� na swe g�owy
ni�by glob nim zosta� przysypany
raczej kl�tw� obr�ci� w proch bogi
ni�by ziemi� im sk�ada� ofiary.
59
Zgi� przeczucie � za�egnane ju�e� s�owem
odst�p s�owo odczynione przez zmilczenie
scze�nij strachu gard�o kl�ski jamo g�odu
�wi�� si� �wi�� si� syty brzuchu jad�a� pe�en.
60
LARUM
Biada,
o, biada,
wieczne biada.
Dozw�lcie smuci� si�. Niech inne
strzeg� ogniska, niech weselem domowy blask je
[op�omienia,
a mnie dozw�lcie �z�.
Ja p�aczu strzec b�d� po nie op�akanych.
Niech z nar�czami kwiat�w id� dziewcz�ta k�oni� si�
[pomy�lnym
wiatrom. Weselne druhny czasu stromo niech wiod� si�
[i t�umnie,
a ponad g�ow� niech urodzaj unios� w godnym powitaniu,
a ja niech �egnam. Bowiem wielu dzielnych zgin�o, tak�e
[ma�ych,
lecz zawsze ��dnych dnia. Tym w�a�nie
dzie� uszed�, zanim zasz�o s�o�ce.
I nie przyby�a Antygona nie pogrzebanych grzeba� braci.
T� przemienion� w dym
lub mo�e w cie� na kamieniu,
tej zaledwie gest lub gotowo�� ju� w zaraniu dym
cie� zaskoczy�. Wi�c otwarty pozosta� nawias r�k
i zawis� nie dokonany czynu zamys�. Wi�c tak�e j�, i opr�cz
wielu nie rozpoznanych jest. Do dzia�u
nie podzielone �zy zosta�y.
Po nie p�akanych rynn� p�aczu trzeba by sta� si� kto�.
Bo nigdy nie dosy� �alu, nadto nigdy pami�ci.
Zna�y to pradawne.
W�osy �a�obnie wlok�c do�em lub wykr�caj�c palce, larum
rozp�tywa�y i w ko�atki klaszcz�c czyni�y sw� powinno��.
A przecie� w �mierci nic � jak dot�d �
w �mierci nic dot�d opr�cz biada.
61
* * *
Co nam pisane, nigdzie zapisane nie jest.
Zbyt nagle si� to dzieje i nieprzewidzianie.
Skalkulowani w mas� dobrze obrachowani
sprawdzamy si� w statystyce cyfr� nie twarzami.
Pali si� papierosa je si� �pi si� pije
wita si� �egna kocha przybywa na wadze
ubywa komu zgony katastrofa s�awa
drzwi bez klamek kto katem dzi� jutro co komu.
Przygotowano zamach i gotowa cela
tortur komora druty bomba szwank na honorze
b��kaj� si� pociski zwi�kszona wywrotno��
pojazd�w ro�nie ilo�� samolot�w spadek
po�ar lub zatoni�cie pow�d� ocalenie
wygrana wynalazek nag�a krew zaraza �
w przewidzianym wykresie jutra wypadkowa
statystycznie si� sprawdza cyfr� nie twarzami.
W bezsenn� noc si� zmawia mo�liwo�ci. Rejestr
cudzych niedawnych nieszcz��. Do�wiadcza si� pami��.
Lecz co nam jest pisane, nigdzie zapisane
nie jest.
To nas zastaje nie przygotowanych.
62
PRZEDPOWITANIE
Uwolniony ze zgonu, nie zrodzony z �ona,
mesjaszu m�zg�w, konstruktorze �wiata,
ani ci� witam, ni nad tob� p�acz�.
Zgaduj�c przysz�o��, ciebie my�l� czasem.
Jaki ty b�dziesz i co ze mnie w tobie,
w og�le co w tobie zostanie po ssakach?
Ju� bezbolesno�� twojej egzystencji
ma w swym pocz�tku brak kontynuacji.
Co ty z Szekspira pojmiesz, co z Homera
i czym ci b�d� dostojewskie mroki,
cz�ecze nadludzki?
Z martwych twor�w wie� swoich jak spojrzysz wstecz
na przodk�w prochy?
Czy b�dzie tobie obce przera�enie,
ciemne wahad�o cienia w blasku �wiat�a
i czy ci �wiat�o nie wyda si� cieniem,
gdy tej jasno�ci b�dziesz mia� a� nadto?
W czym, jak� b�dziesz m�g� wykaza� dzielno��?
Albo � w tym �wiecie uporz�dkowanym
jak� si� tobie wyda nie�miertelno��,
byt niezachwianie wyspekulowany?
A mo�e b�dziesz dla siebie, mocarzu,
kupowa� krople wody i powietrza,
�wiata si� zwierz�t wyuczysz z obrazk�w,
ziemi zagarniesz tyle, co podeszw�,
dziedzictwo ciszy warkotem roztrwonisz,
zgie�kiem roztr�bisz kosmiczne przestworza,
g�ry rozryjesz i miasta zaorzesz,
zaprzesz si� l�du, zaprzepa�cisz morza,
prawa natury sprzeczn� z nimi racj�
zdepczesz i zgwa�cisz jak bezduszny potw�r,
i wyja�owisz glob cywilizacj�,
kt�ra go stoczy do cna jak nowotw�r,
pycha i ob��d twoj� my�l wypacz�,
b�dziesz swym losem igra� i materi�,
a� py� zostanie tylko i bakterie...
Jakkolwiek b�dzie, to b�dzie inaczej,
a mnie nic po tym i nic mi do tego.
63
Oto m�j drzewny �wiat w powolnej smudze
zachodzi, czyni�c plac obiecanemu.
Cokolwiek b�dzie potem, b�dzie cudze.
Mnie dano spiek�a grud� �yznej ziemi.
64
KOL�DA
dla Wojciecha Siemiona
Tak go�y tak bezbronny �e bez cudzej sk�ry
bez cudzych w��kien �yka kt� z nas by�by w stanie
por�wna� si� z �yraf� czy chocia�by z p�azem
(znowu nam si� narodzi� po�o�yli go w sianie).
A widzieli�cie ��wia przemy�lan� bry��
tak wsp�brzmienn� z epok� kt�ra ledwo wstaje
widzieli�cie pasterze godn� dyplomaty m�dro�� jego
[oblicza
(po�o�yli go w sianie).
W uroczysko kol�dy wieczne w�e zwo�ajmy
owe �wiadki koronne grzesznego urodzaju
(objawna znakiem Wenus soln� pian� zawadzi
o �wiecznik o�owiany wieloramiennych sad�w).
I jak tu o godno�ci � nieodporne cia�o
wyczo�gano z pieczary nieprzystosowane
z wielopi�ter do piwnic w por� o�owianych
wyprowad� � (si� narodzi� po�o�yli go w sianie).
A nam d�by wyd�te blacha b�ben muzyka
albo komie wypi�ta dynia dupy na p�ask
a nam ���b i do ��oba kosmos raj i fizyka
szable �wiat�a �a�oba rach-ciach.
Uzbrojony krokodyl gotowy do strza�u
�ypn�� okiem na gwiazd� czy to aby ten blask
drgn�y ��wi pancernych cylindryczne zady
kopu� wpartych o skarpy nieforemnych �ap.
A my z szopy do szopy
a my co�my widzieli
tego w ��obie na siano
tego w so�nie do ziemi
tego z nosem do gazu
wybranego promieniem.
Chwala na wysoko�ciach pok�j na ziemi.
65
SUCHY LAS
Trzeba tu by�o przyj�� o innej porze
tu sionce teraz. Osmalone trawy
do samej ziemi. Sypi� si� trociny
z rozprutych sosen. �aden ptak nie �piewa.
K��b sier�ci w szramie kory. Pie� dra�ni�ty.
Zdeptane pi�tra parasoli skrzyp�w
wykwint konstrukcji. T�dy czu�a mr�wka
zda si� dogl�da� przelotnego �ladu.
On tu nie przyjdzie dzisiaj. On si� zaszy�
pewnie w bagnistych zaro�lach. Tam �mija
do�em przemkn�a obok twego buta
g�r� �asica bia�a. Nic nie s�ycha�.
A wi�c to tu jest ta puszcza. Tw�j ojciec
tu jeszcze znalaz� schronienie. Lecz teraz
lasy bezbronne s� i wszystkie �cie�ki
zakarbowane. To ju� jest muzeum.
Pnie powalone, ciosane olbrzymy
sp�tane w sagi ob�upane z szumu
skarla�a reszta z metalowym kubkiem u wymion
broczy opieszale smo��.
Trzeba tu by�o przyj�� o innej porze
w tym suchym lesie nieruchomym ka�da
ga��� pod nog� strza�em czas odmierza.
Lepiej st�d odejd�
tu jeste� zbyteczny.
66
PIE�� O PRAGNIENIU
W�drowcem �
wielu by chcia�o w�drowa�
lecz nie wszystkim strumie� odkrywa �r�d�o.
Bowiem otwartym trzeba by�
i nieustannie gotowym na przyj�cie niespodziewanego.
To si� zaczyna wsz�dzie.
W ka�dym miejscu zaledwie staje si� pocz�tek tego
co zowi� �r�d�em.
Tam zwykli�my
czujne zwierz�ta w ich nieporuszeniu
gdy podrzucaj� tylko �bem wysoko
wietrz�c
zanim ku wodzie zni�� pysk
tam w�a�nie zasta� u �r�d�a tak�e my�liwego
zwykli�my kt�ry z przeciwnego wiatru strzelb� sposobi.
�r�d�o zwykli�my bowiem zbyt dos�ownie
wiedzie�.
Smakowa� zwykli�my je rze�wo
z czerpi�cej d�oni
i pilnie sp�ukiwa� w nim py� i pami��.
Ale to nie jest jeszcze to w�a�ciwe
chocia� tamto i w tym jest tak�e.
Bowiem ono
pocz�tek bierze sw�j w miejscu dowolnym
znik�d nie trzeba odej�� by je zbli�y�.
Byle otwartym by�
byle pocz�tek uchwyci� nawet w �mierci
tak�e odj�� z wszelkiego dziania pi�tno ostateczne
czyli umie�
wci�� si� spodziewa� niespodziewanego �
znik�d nie trzeba odej�� by je zbli�y�.
67
MIARY SZCZʌCIA
Rodzicom
Nie opisana jeszcze jeste�. Ziemio,
ani nas przyziemnych kto zna �
a ju� z odleg�o�ci nazbyt wysokiej
ujrzano twoj� tarcz� spowit� w t�cz� kolor�w
i zniewalaj�ce by�o twoje pi�kno � jak m�wi� �
i nie do wypowiedzenia.
Wi�c ten, kt�ry ujrza� ci� z wysoka,
raz jeszcze pewnie chcia�by tam powr�ci�,
gdzie nad pu�apem b��kitu k��bi si� czer�,
a w dole
t�czami barw paruje odgadnione jajo.
Ale jeszcze nie czas,
cho� niejeden pragn��by wzbija� si� ponad,
bowiem nieliczni i na kr�tko odrywaj� si� od Ziemi,
jednak i oni musz� tu powr�ci�
i w zdumieniu
ogl�daj� reszt� dni swoich w dole.
Moi rodzice jednak�e nie pragn�
lotu.
Dla nich grz�da ziemi i domek,
tak�e drzewo rodz�ce owoc zda�oby si�
i dobre s�owo u ludzi.
Na tym chcieliby poprzesta�. I latami sposobi� si�,
jednak�e los ich oddala od osi�galnego.
� Czym wi�c na ma�ym jest poprzestawanie,
skoro i tego nie ma.
Cz�owiek utrudzony rad by odpocz��,
lecz do odpocznienia wci�� nowe sobie miejsce upatruje.
Wszystkie marzenia, kiedy nie spe�nione, s� r�wne sobie,
zw�aszcza �e pocz�tek sw�j bior� w ziemi.
Kto spulchnia skib� miejsca, zda si� r�wny temu,
co j� przemierza wzd�u�, w poprzek i ponad,
tak bogactwa Ziemi, ich nadmiar � rzek�by� �
s� nie do obj�cia.
Je�eli �wiat�o sprawia barw�, ile�
�wiate� si� zbiega w g��b szarej skorupy.
Tam do kamienia krystaliczny osad lgnie,
68
�e �w kamie� bywa r�wny kwiatom.
Wi�c gdy jedni pu�ap
doko�aziemski pragn� przebi� lotem,
inni glob pruj� dog��bnie i w poprzek,
zbrojni w narz�dzia zgotowane z kruszcu.
Co utworzone jest z tego, co w Ziemi,
przeciw niej dzia�a i od niej odbiega
jeszcze ponad ni�.
I co nad siebie chce na Ziemi cz�owiek
zdzia�a� �
przeciwko ciszy musi dzia�a�, tak�e przeciw powietrzu.
Moi rodzice nie pragn� niczego bardziej
ni� ciszy.
Dla nich lekki powiew wiatru w dzie�, kiedy
spiek�a gardziel nieba pulsuje biel�,
dla nich szelest li�cia w skwarze,
gdy galon chmury spija rzek�,
rze�we zapachy ziemi i powietrza,
deszcz zwiastowany plakatem ob�oku �
tak chcieliby
pewnie spoczywa� lub uprawia� grz�d�,
czyni� dla grz�dy z ch�ci odpocznienia
nie pragn�c bogactw ni przygodnej s�awy
� lecz los ich p�dzi od osi�galnego.
Ka�dy, kto pragnie, cho� pragnie inaczej,
tego samego szuka. Miejsca w �wiecie.
Kto� zda si� czeka� wyruszenia w drog�,
w podr� sposobi si� w sobie, lecz nie wie,
sk�d ta gotowo��. Ju� bywa gdzie indziej
� nawet najbardziej tu b�d�c � gdzie indziej
bywa � bez tutaj i bez teraz � b��dzi,
zwodzi go w podr� atlas.
Tak z ogrodu
botanicznego fio�kowe werbeny
raz mnie powiod�y. Ich cie� delikatnym
pi�rkiem rysowa� si� na pniu �aciatym szerokolistnej katalpy,
a obok �
japo�ski pow�j konstrukcj� pagody
rze�bi� w powietrzu rubinowym kwiatem:
smuk�a werbena srebrnie naga, prosta
trzcina �odygi, sw� fio�kow� tac�
d�wign�a ponad moje oczy. Wy�ej
plamiste pyszczki kwitn�cej katalpy
mnie za ocean uprowadza� chcia�y,
lecz nadaremnie.
69
A tak�e i w zoo
czasem �yrafa, ta dziewanna ssak�w,
zmawia si� na mnie, jednak nigdy dot�d...
Sk�d u cz�owieka taki g��d podr�y.
Raz by t� ziemi� obej��, cho� raz przecie�
dotkn��, zobaczy�.
Co� koczuj�cego
przywar�o do nas mimo osiad�o�ci.
Co zobaczone, chce si� po raz wt�ry sprawdzi�,
co w domy�le �
chce przyr�wnywa� si� do domy�lnego.
I czasem si� zdaje cz�owiek przybyszem nie st�d,
tak si� obco
sprzeciwia miejscu raz oswojonemu.
�miechem wyr�nia si� w�r�d stworze�. Tutaj
to osamotnia go. Wi�c �wiat wymija
nie tyle mow� i r�k�, co �miechem,
jakby ode�mia� m�g� zatarte �lady
albo odkupi� chodem
pochodzenie.
Moi rodzice, jak s�dz�, nie pragn�
ju� podr�owa�. Najwy�ej odwiedza�
zwiedzono miejsca. Oswojon� po�a�
b�awatnych r�wnin i dost�pne lasy
zasobne w grzyby. Bra� w r�ce jagod�
sprawdzon� smakiem doznanym raz kiedy�,
a przede wszystkim spoczywa�. Niech drog�
biegnie bezpieczny poryk byd�a. Wrota
zagrody skrzypi�, okrzyk ptaka
przetnie powietrze i brz�cz�cy owad
niech si� uwik�a doko�a ga��zi.
To im potrzebne jest, bowiem ju� znane:
kolisty nadmiar dalii ponad p�otem,
ni�ej nasturcja � �wierszcz koloru. Zaspy
zielnych zapach�w. I w tym s�o�ce. Prawie
nie imperatyw dnia, ale ornament.
Tak odpoczywa� pragn� w przypomnianym
nie z braku ciekawo�ci dla nowego,
lecz z braku wiary w mo�liwo�� spe�nienia.
W tym pow�ci�gliwo�� gorzkiej rezygnacji:
nic ponad spok�j mie�, zachowa� tyle,
ile przynajmniej ma si� dot�d. Zapas
tego roz�o�y� na reszt� dni wszystkich,
jeszcze podzieli� to z kim�, aby nadmiar,
domys� nadmiaru, nie st�pi� �aknienia.
Cierpliwie patrze� ko�ca swojej sprawy...
70
Wszystko si� dobrze ko�czy, bo si� ko�czy.
Ale zamierzy� co� tak, bez baczenia
na wynik. Z samej ch�ci rozpocz�cia.
Wszczyna� z niezgody na niedoczekanie,
byleby czyni� �
w tym �renica �ycia,
jego najczulsza substancja i m�odo��.
Cz�owiek si� l�ka utraty pewnego
pu�apu szcz�cia, gdy zdoby� go z trudem.
Ostro�nie zmierza si� z czym nowym. Nie wie,
czy woli wybra�, czy ma rezygnowa�.
Waha si�. Wparty swym ci�arem w ziemi�
bada napi�te powrozy musku��w,
skupia si� w sobie, zwiera a� do potu �
ju� prawie got�w jest, ju� �wiadom si�y
pragnie co� d�wign�� nie poznawszy wagi
wyd�wigni�tego.
Upada zgnieciony
w�asnym oddechem. Ale oddal tchnienie
za.
Odda� tchnienie, ale zyska� chwa��.
Cokolwiek by� powzi��, troszczy� si� o w zamian
winiene�, bowiem nic bez w zamian. Darmo
nic pr�cz marzenia.
� Wi�c wybra� marzenie?
Ono bez w zamian jest, wi�c nadaremne.
71
Lista obecno�ci
(1967)
72
PESTKI DESZCZU III
*
Kwiat tera�niejszy znie�� nast�pnym kwiatem
to spos�b ro�lin
by zosta� czym by�y.
*
Jeszcze mi nie b�d�
jeszcze mi si� zdawaj
*
Czy opu�ci�e� mnie dniu
czy ja ci� opu�ci�am
�e�my wzajemnie byli w sobie nieobecni?
73
PRZEDWIERSZE
Czy raczy powr�ci� ten kt�rego czekam
g�os.
Czy mnie doleci zn�w
� ju� zas�yszany �
czy si� powt�rzy jeszcze
ile razy.
Czy g�os �w by� mi na zawsze przyznany
czy u�yczony ledwo na wytchnienie.
Mam�e go p�aka� czy si� go spodziewa�.
Mi�dzy wierszem a wierszem s�ucham zaczekana
w umartwieniu ws�uchuj� si�
otwarta wobec
spiesznie zawartych przede mn� podwoi.
Jawna w utracie swojej i bezw�adzy
komie do�wiadczam pozbawienia daru.
Wydajne chmury
uchylaj� si� od mego pragnienia
�yzne powietrze
zawiesza mnie w �asce oddechu
wylewna ziemia nie umie zatai�
�e obecno�ci� swoj� jej doskwieram.
74
* * *
Wi�c mnie opuszczasz?
Wi�c ci� opu�ci�am?
Z��czeni
ju� osobniejemy?
Nasze cia�a przywo�uj� si�.
Jeszcze nie wiedz�
�e ju� prawie nie bywamy u siebie.
Ale co� przecie� we mnie pozosta�o
z twego patrzenia
co� z mojego w tobie
czemu si� jeszcze cofasz o s�owo?
Zostan� obok.
Wi�c tak p�jdziemy
� nie serce w sercu �
lecz rami� w rami�
noga za nog�?
Pozostaniemy z sob�
na pami��?
Poj�� nie mog�!
75
* * *
Nie mijaj ranku
zatrzymaj swe ptaki
jeszcze si� zd��ysz naobraca� w czasie
przysta� mi wiosno w p�obrocie �wiat�a
wahaj si� chwil� w odcieniach zieleni.
Przed�u� mi zmierzchu sw� wczesno�� do syta
nie �piesz si� maju
trwaj moja mi�o�ci
o lata � kiedy si� wami naciesz�.
Przemija �ycie jak noc: w okamgnieniu.
Przemija ziemia w u�amku promieni.
76
PRZELOTNIE
To by�o Nic
co wesz�o na chwil� pomi�dzy nas
niewidzialne lecz rozedrgane wesz�o
i zaczai�o si�.
C� to za Nic.
Niby go nie ma a jest
i ju�
od ramienia do ramienia urasta obw�d
i ju� p�ata nam co� korci i pl�cze.
Zerkam a ty
dorysowujesz mu skrzyd�o.
Zerkasz �
to ja te� mu skrzyd�o przyprawiam
a to � mig mig �
i odfrun�o.
Odfrun�o Nic z naszymi skrzyd�ami
i zaraz nam czego� zabrak�o.
77
CIE� ODDECHU
Jak�e �agodnie jest ubywa� z wolna
niedostrze�enie.
Nieruchome kaszaloty powietrza
op�ywaj� nam oddech wewn�trz i doko�a
obl�eni ziemi� i niebem
snujemy tchnienie swego wiecznie razem �
lecz ty drogi m�j nie us�ysza�e� g�osu mego ptaka
ani ja twego
one ko�uj� nad nami z osobna
one wzywaj� i coraz rychliwiej �
jeszcze nie teraz. Przezroczysty jastrz�b
nie nas przenikn�� os�on� swych skrzyde�
to by�o obok to nag�e i ciche
�e ani dojrzysz ani nie us�yszysz �
nie wiedzmy o tym dop�ki �agodnie
dane ubywa� nam z wolna oddechem.
78
POWR�T DO NIE WIEM
Pora powr�ci� do nie wiem.
Z patrz�cych
zn�w zapadamy si� w stan ogl�danych.
Milczmy.
Zbyt wiele rzekli�my.
S�uchajmy.
Wszyscy b�dziemy jeszcze przes�uchani.
Faluj� nasze prze�roczyste twarze
w pr�dach powietrza
wyzbyte dotyku.
Wibruj� liczby wyzbyte wymiaru.
Trwaj� ci�ary pozbawione wagi.
Co widzi s�yszy nas kiedy nie wiemy
co �ni nas kiedy b��dzimy na jawie
co nas ogl�da nakr�ca nagrywa
gdy nam si� zdaje �e jeste�my sami?
Pora powr�ci� do nie wiem.
Powt�rzy�
obwo�ywanie str�conych ba�wan�w
krn�brne przestrzenie
ogie� drzewo kamie�
struktur� py�u
rozpacz i nadziej�.
79
NADNAGO��
Mia�am azyl sw�j w lesie
� ju� go wyr�ba�e�
W inne strony odesz�am
� ju� sta�y si� twoje.
Kt�r�dy bym nie bieg�a
zabiega�e� drog�
na przej�ciach czatowa�y uprzedzone domy.
Mia� to by� pojedynek
lecz wda�e� si� w zmowy
teraz wszyscy jednego osaczaj� zwierza
bez czasu ochronnego
bez wyboru broni.
Nie masz kto by m�g� dzisiaj dachu nie odm�wi�
nie masz kto by nie wyda� m�g�
nie wskaza� na mnie
nie masz kto by nie tropi�.
I ubiegasz �lady
nim je zd��� odcisn�� w panicznym wybiegu.
Tyle mi pozosta�o co w zmilczanym s�owie.
Lecz ty� zdo�a� si� wedrze� w zatajone wn�trze
i ju� nawet ze sob� nie mam dzi� przymierza.
Cho� j�zyk zaniem�wi�
trzewia mam stug�bne.
Wydaj� mnie gruczo�y dech si� mnie zapiera
ci�nienie krwi spiskuje z t�tnem na m� zgub�. �
Ty�e� wzi��. Wszak�e� jeszcze nie pojma� mnie ca�ej.
Chcesz mnie dosta� � �mier� zabierz.
W niej jeszcze mam azyl.
80
PRZES�ANIE
Nie wyr�czysz mnie z b�lu nie wyr�czysz
z rado�ci szcz�cia nie wyr�czysz my�lenia pami�ci
narodzin �mierci tworzenia
nie wyr�czysz z czasu chwili dnia
pojedynczo jeste�my
jeste�my o tyle o ile odnajdujemy si� w sobie
pojedynczo wracamy w siebie zwracamy si� ku sobie
w b�lu rado�ci szcz�ciu w my�leniu pami�ci �mierci
w narodzinach mi�o�ci pojedynczo �
ka�dy dzie� istnieje o tyle
o ile odnajdujemy w nim chwil� siebie.
Mo�esz za mnie wykona� tylko cudze.
Wyr�czamy si� z cudzego z nie �my� z nie �ja�.
Ka�de cudze przeszkadza nam i ci��y
ono jest do zwalenia na kogo innego.
Zepchnij je.
D�wignij siebie pomna�aj sw�j zasi�g
tyle masz �wiata ile go przyswoisz
tworzy � co pojedyncze.
Reszta jest postronna.
81
PR�BA OPISU CIA�
NIE ZIDENTYFIKOWANYCH
To jest �
no w�a�nie: jakie to jest?
Pewnie ciek�e
mo�e gi�tkie
�liskie p�askie �adne �
kr��y.
Tego nie ma dop�ki
w drzewie nie wkl�nie dziupla
ma��a nie zb�dzie muszli
ziarno nie zgubi �uski
w�� sk�ry
mi��sz skorupy
dop�ki cudza forma
(jej wn�trze)
nie ostygnie z dawnej obecno�ci.
Wtedy to jawi si�
wpe�za
przymierza si�
� pasuje jak ula� �
(zawsze pasuje jak ula�)
wi�c si� og�asza.
A my zdumieni przystajemy
bo kt� to taki w�a�ciwie
� drzewo nie drzewo
ryba nie ryba
kamie� nie kamie� �
biegle m�wi i rzecze
nie swoim g�osem.
82
KWESTIE OTWARTE
*
w morzu
odkrywa� z a t r z � s i e n i e wody
*
Jakiej ma�ci ten pejza�
kt�rego obszary
morze robi bokami
*
Jak strony �wiata stronimy od siebie
83
ULGA NA WIOSN�
Jak dobrze wiosno �e sobie radzisz beze mnie
c� to za szcz�cie �e znasz chwil� li�cia
chwil� �d�b�a zbo�a szaro�ci ziemi i nieba
� wszystko odbywa si� tak jak by� powinno
i bez mojego bogudzi�ki udzia�u.
Drzewa sobie si� l�gn� i sobie owady
�wiat�o sobie i cienie sposobi� si� sobie
jak m�dre zwierz� �e przyzywa zwierza
i nie zawraca mi g�owy o zgod�.
Jak�e ciesz� si� ziemio zuchelku wszech�wiata
�e tak sobie obiegasz oklepane osie
nie dbaj�c o to by mnie zadziwi� czym nowym
� a to dopiero by�aby parada!
Mam wi�c z g�owy przyloty ptak�w i p�r roku
wzd�cia w�d i powietrza wkl�sanie mam z g�owy
c� za ulga: �wiat mo�e obej�� si� beze mnie
mo�e si� obej�� beze mnie
cz�owieka.
84
�NOC BIA�A NAD RANEM�
Niedos�owione rozpostarcie nieba
ma si� ku wodom. I zbyt g�o�no
cieniom �
powstrzymaj s�owo
Przewidywane jest w przedrozpostarciu
Zamilk�o �wiat�o przeci�g�ej przestrzeni
ma si� ku g��biom. I zbyt ciemno
g�osom �
powstrzymaj s�owo
Sny z odbieg�ymi skrzyd�ami
� w niedos�owione �
zst�puj� chromo z ranami na plecach �
Na rozparciu
� od s�owa do s�owa �
ziemia
zaleg�a mi�dzy planetami.
85
* * *
Odniepami�tniona snem
tak lu�na
�e ju� prawie nie ja
bywam gdzie mnie nie by�o
biegn� wznosz� si� i �
zawsze jakie� owanto
dopada mnie
przeszywa
spadam.
Bij� sercem o wg��bne moreny pami�ci
schludnie zas�ane
przez pilny namul �yznej strony �ycia.
86
KARTKA Z PODRӯY
Nasze drzewa s� policzone
pop�dliwe dni
wyszarpuj� nam z obiegu
szprychy �wiat�a.
Za�atwiamy sw�j sen
� na poczekaniu �
pod niebem wyzutym z b��kitu.
87
TROPY CIENIA
Ze zgie�ku w be�kot
od be�kotu w zgie�k
wali si� stacza
jazgot nieodparty.
Cisza zamiera w pojedynczym Ja
i Pojedyncze
ginie w Ja umar�ym.
A co tam nisko
przesypane w piach?
A co nade mn�
zaciemnione w �niegach?
Oto nasyp
zaspa
osypisko
nawis powietrza nad ziemi�.
P�noc zalega.
88
MOMENT PRZED BURZ�
Zagapi�am si� i
ziemia struchla�a w kamie�
zagapi�am si� i
wyparowa� ocean
zach�anny li�� karczuje
nie uprawiany asfalt
zagapi�am si� i
wszystek �lad nasz zarasta.
Teraz �pi� z otwartymi oczami
czujnym uchem przywieram do ziemi
teraz w�osy je�� na zapas
teraz wiem.
Teraz w por� utrafiam
wpe�zam w jamy w mu� si� rozp�aszczam
nie chc� ulec w pozycji pionowej
a ju� b�ble powietrza wysysa
rudy pomruk chmury gradowej.
89
CO DOJRZEWA
Krach
krach
� znowu co� p�ka
(Ziarno nie mie�ci nasienia
w��kno nie mie�ci naczy�
s�oje nie mieszcz� drzewa
niecka nie mie�ci rzeki
dom ni