373
Szczegóły |
Tytuł |
373 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
373 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 373 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
373 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Molier
Sk�piec
Jan Poquelin (Moliere) urodzony w Pary�u w 1622 r. w szanowanej rodzinie mieszcza�skiej, starannie wykszta�cony w kolegium
jezuickim w Clermont w Pary�u, od dzieci�stwa zdradza� niepoha-
mowan� nami�tno�� do teatru.
W 1643 r. za�o�y� teatrzyk "Ilustre Theatre", kt�ry niebawem
zbankrutowa�. Molier wraz ze swoj� trup� wyjecha� na prowincj�,
gdzie dzia�a� r�wnocze�nie jako aktor, dyrektor i autor. Wr�ciwszy
do Pary�a w 1658 r., ma szcz�cie spodoba� si� kr�lowi Ludwikowi
XIV. Odt�d a� do �mierci prowadzi w Pary�u teatr, dostarczaj�c
mu repertuaru i graj�c g��wne role.
Molier, wyszed�szy z popularnej farsy oraz komedii typu w�os-
kiego opartej na intrydze, doszed� do stworzenia najdoskonalszych
wzor�w komedii charakter�w oraz komedii obyczajowej. Weso�o��
by�a �ywio�em i celem tego geniusza komedii, jednak spoza
komicznej maski �ycie ukazuje swoje powa�ne, smutne, nawet
tragiczne oblicze. Aby odda� �ycie tak, jak on je pojmowa�, nie m�g�
ograniczy� si� do wsp�czesnych form teatru. Stworzy� nowoczesn�
"ludzk� komedi�". Analiza nami�tno�ci rz�dz�cych zwyk�ymi
lud�mi w zwyk�ych �rodowiskach codziennego �ycia jest przed-
miotem p�niejszego dramatu, kt�rego histori� zawieraj� takie
wspania�e komedie Moliera jak: "�wi�toszek", "Don Juan", "Sk�-
piec". Jak bardzo Molier wyprzedzi� swoj� epok� dowodzi fakt, �e
przez bardzo d�ugi czas nikt nie zdo�a� prowadzi� dalej tej linii jego
tw�rczo�ci.
"Sk�piec" mo�e s�u�y� za przyk�ad, w jaki spos�b Molier
korzysta ze zdobytych przez siebie praw ujmowania �ycia w bogatej
grze jego odcieni i kontrast�w. Ze wszystkich komedii Moliera ta
jest najbardziej ponura, najbardziej uboga w charaktery, poza
centraln� figur� nie zawiera ani jednej postaci, kt�r� by autor chcia�
zainteresowa� czytelnika. Z drugiej strony ma�o jest w literaturze
imion w�asnych, kt�re by w tym stopniu wesz�y do powszechnego
s�ownictwa, co imi� Harpagona, ma�o postaci, kt�re by tak pozo-
sta�y w pami�ci jak ten starzec o drapie�nych, zakrzywionych
palcach.
Ze wszystkich utwor�w Moliera "Sk�piec" naj �mielej ukazuje pod
komiczn� form� bezwzgl�dnie obna�on� i smutn� prawd� �ycia.
Osnowa "Sk�pca" nie jest oryginalna, zaczerpn�� j� Molier z kome-
dii Planta "Aulularia", pog��biaj�c charaktery i wzbogacaj�c ca�o��
mn�stwem zabawnych scen i szcz�liwych rys�w. Molier uczyni�
Plantowskiego sk�pca ojcem rodziny, aby pokaza� ponury obraz
wn�trza domu, w kt�rym bo�yszczem jest pieni�dz, odmalowa�
spustoszenie, jakie przywara ojca czyni w duszach dzieci. Aby
dope�ni� obrazu i urozmaici� jego ponur� monotoni� komicznymi
rysami, Molier wyda� sk�pca na pastw� uczucia, kt�re najmniej
godzi si� ze sk�pstwem: uczyni� go "zakochanym".
Sk�pstwo uwa�a Molier za osobliw� nami�tno��. Oto starzec
bliski grobu, nie kochaj�cy nic i nikogo, �yj�cy jedynie dla siebie,
odmawia sobie wszelkiej os�ody �ycia, niemal wszystkich potrzeb
po to, aby skrz�tnie gromadzi� pieni�dze. Pieni�dz ze s�ugi sta� si�
jego panem. Sk�pstwo w tym nasileniu, w jakim widzimy u Har-
pagona posiada dwa oblicza: jedno straszne, odra�aj�ce, drugie
komiczne sw� prostolinijno�ci�, rozbrajaj�ce przez naiwno�� jego
manii.
Wstr�t i groz� budzi Harpagon jako lichwiarz bez czci i wiary, jako
twardy i samolubny ojciec, ale jego naiwne powiedzenia budz�
przekonanie, �e to cz�owiek chory. Ilekro� wra�enie grozy mog�oby
przewa�y�, Molier wysuwa na pierwszy plan wra�enie niedorzecz-
no�ci i stopniowo prowadzi rzecz w ten spos�b, i� w ko�cu
Harpagon wydaje si� starym dzieckiem, kt�remu z przyjemno�ci�
oddaje si� jego cacko. Trzeba w nami�tno�ci Harpagona, w jego
mi�osnym stosunku do szkatu�ki jak do �ywej istoty, w roztkliwieniu
si� nad jej utrat� jak nad strat� kochanki, dostrzec czyst� nami�tno��
posiadania, dla kt�rego bogactwo jest zawsze czym�, co mo�na
wzi�� do r�ki. Trzeba dostrzec w Harpagonie bezpo�redni, niemal
fizyczny stosunek do pieni�dzy.
Wielko�� Molierowskiego "Sk�pca" to mi�dzy innymi ukazanie
panowania pieni�dza. Ma on tutaj kszta�t worka ze z�otem. I ten
worek decyduje o losie dzieci, o mi�o�ci, o ma��e�stwie, o wszystkim.
Jak wygl�da rodzina Harpagona? Matka dawno nie �yje, dzieci
puszczone samopas, mog� robi� co chc�, byle to nic nie kosztowa�o.
Kiedy Harpagon dowiaduje si�, �e syn �yje z gry, ma mu do zarzucenia tylko to, �e wygranej nie sk�ada na procent.
W c�rce widzi jeszcze jeden �o��dek do nakarmienia, a w przysz�o�ci
pretensje do posagu lub co najmniej schedy po matce.
Ca�a intryga sztuki nie dotyczy Harpagona jako sk�pca, wszystko
mog�oby si� zdarzy� tak samo, gdyby np. Harpagon by� rozrzutnikiem.
Mi�o�� Kleanta do Marianny, Harpagona do Marianny i rywalizacja ojca z synem nie maj� nic wsp�lnego ze sk�pstwem Harpagona. Jego dotyczy jedynie sprawa ze szkatu�k�. Najbardziej
wyrazist� fizjonomi� sk�pca mo�na znale�� w ca�ym szeregu
epizod�w lu�no zwi�zanych z akcj�, do kt�rych nale�y ca�y zatarg
lichwiarski i sceny z nieoszacowanym Jakubem.
Zako�czenie komedii nabiera g��boko ironicznego i pesymistycznego znaczenia. Kleant sko�czy gdzie� w domu poprawy albo
jeszcze gorzej, Eliza ulotni si� ze swoim obie�y�wiatem, kt�ry j�
unieszcz�liwi i porzuci, Harpagon mo�e za�lubi Mariann�, kt�ra
b�dzie niecierpliwie liczy� jego dni. Ale Molier nie chce zasmuca�
czytelnika. Zapuszcza zas�on� m�wi�c: "Nie smu�cie si�, bajeczka
ko�czy si� dobrze".
�lady "Sk�pca" mo�na odnale�� w polskiej literaturze przede
wszystkim u Fredry. Bohater tej komedii - �atka - swymi
przywarami przypomina Harpagona, a fantazja autora nadaje tym
przywarom kszta�t niewinnego, niemal poetycznego szale�stwa.
Wydawca
AKT PIERWSZY
SCENA I
WALERY, ELIZA
WALERY
C� to, nadobna Elizo, zapad�a�, widz� w smutek po chwili serdecz-
nego zapa�u, kt�ry sprawi�, i� tak wspania�omy�lnie odda�a� mi wiar�
i s�owo? Wzdychasz, gdy ja jestem tak pe�en rado�ci! Powiedz,
mia�a�by� �a�owa�, �e� mnie uczyni�a szcz�liwym? Chcia�aby� cofn��
zadatek uczu�, do kt�rego mi�o�� moja zdo�a�a ci� nak�oni�?
ELIZA
Nie, Walery, nie �a�uj� niczego. Zbyt s�odka jaka� w�adza niewoli
mnie ku tobie; nie mam nawet si�y pragn��, aby si� to nie by�o sta�o.
Ale je�eli mam by� szczer�, przysz�o�� nape�nia mnie niepokojem;
wielce si� obawiam, �e mi�o�� zaprowadzi�a mnie dalej, ni�by si�
godzi�o.
WALERY
I czemu� twoje ust�pstwo nape�nia ci� obaw�? Czeg� si� l�kasz?
ELIZA
Ach! nie jednej, ale stu rzeczy: porywczo�ci ojca, wym�wek
rodziny, s�du �wiata; ale nade wszystko, Walery, odmiany twego
serca i tego okrutnego zoboj�tnienia, jakim wy, m�czy�ni, od-
p�acacie najcz�ciej zbyt tkliwe dowody niewinnego uczucia.
WALERY
Ach, nie czy� mi tej krzywdy i nie s�d� wedle innych. Pos�dzaj
mnie o wszystko raczej, Elizo, ni� o to, bym m�g� uchybi� temu,
com ci powinien. Nazbyt ci� kocham, a mi�o�� moja trwa� b�dzie
do grobu.
ELIZA
Ach, Walery, ka�dy wszak m�wi to samo! W s�owach wszyscy
m�czy�ni podobni s� do siebie, czyny dopiero ods�aniaj� r�nice.
WALERY
Skoro wi�c czyny jedynie daj� pozna�, czym w istocie jeste�my,
zaczekaj przynajmniej, a� b�dziesz mog�a wedle nich os�dzi� me
serce, i nie obarczaj mnie zbrodniami czerpanymi w przedwczes-
nych podejrzeniach. Nie ra� mnie, b�agam, tak dotkliwym ciosem
i zostaw mi czas, abym tysi�cznymi dowodami m�g� ci dowie��
sta�o�ci mych p�omieni.
ELIZA
Ach, jak�e �atwo jest nas przekona�, gdy kogo� kochamy! O tak,
Walery! i ja mniemam, �e serce twoje niezdolne by�oby mnie
zawie��. Wierz�, �e kochasz prawdziwie i �e mi b�dziesz wierny; nie
chc� w�tpi� o tym i dr�� ju� Jedynie przed pot�pieniem �wiata.
WALERY
Ale sk�d tak czarne przypuszczenia?
ELIZA
Nie l�ka�abym si� niczego, gdyby ka�dy patrzy� na ci� moimi
oczyma: w osobie twej znajduj� dostateczne usprawiedliwienie
wszystkiego, com uczyni�a. Moje serce na swoj� obron� mo�e si�
powo�a� na wszystkie twoje przymioty, poparte jeszcze d�ugiem
wdzi�czno�ci, kt�ry niebo kaza�o mi wzgl�dem ciebie zaci�gn��. Co
chwila staje mi przed oczami straszliwe niebezpiecze�stwo, kt�re po
raz pierwszy zbli�y�o nas do siebie; szlachetna odwaga, z jak� nie
waha�e� si� nara�a� �ycia, aby mnie wydrze� w�ciek�o�ci wzburzo-
nych fal; pe�na tkliwo�ci opieka, jak� mnie otoczy�e� wydobywszy
z wody, oraz te wytrwa�e �wiadectwa �arliwej mi�o�ci, kt�rej ani
czas, ani przeszkody nie zdo�a�y odstr�czy�. Wi�cej jeszcze! wszak�e
ta mi�o�� ka�e ci zapomina� o domu, zatrzymuje ci� w tym mie�cie,
zmusza ci�, aby� ze wzgl�du na mnie trzyma� w ukryciu stan
i nazwisko, a wreszcie sk�ania do tego, i� aby mnie widywa�,
przyj��e� obowi�zki domownika mego ojca. Wszystko to nie mog�o
mnie nie przywi�za� do ciebie i wystarcza najzupe�niej w moich
oczach, aby wyt�umaczy� krok, na kt�ry si� zgodzi�am, nie wystar-
czy mo�e jednak, aby go uniewinni� w oczach ludzi. Ach, wcale nie
jestem pewna, czy �wiat zechce zrozumie� moje uczucia!
WALERY
Ze wszystkiego, co� tu na m� korzy�� wymieni�a, jedynie mej
mi�o�ci pragn��bym przypisa� jak�� zas�ug�, co za� do skrupu��w, to
sam ojciec stara si� a� nadto, aby post�pek tw�j uczyni� zro-
zumia�ym dla �wiata. Ten bezmiar sk�pstwa i surowo��, z jak�
obchodzi si� z dzie�mi, zdolne s� usprawiedliwi� naj�mielsz�
decyzj�. Przebacz mi, urocza Elizo, �e si� wyra�am w ten spos�b;
wiesz wszak�e, �e trudno by by�o z�agodzi� s�d w tej mierze. Skoro
jednak, jak si� spodziewam, uda mi si� odszuka� rodzic�w, z �atwo�-
ci� przyjdzie nam ich ub�aga�. Oczekuj� z ca�ym upragnieniem
wiadomo�ci i sam got�w jestem uda� si� po nie, je�li rzecz b�dzie si�
przewleka�.
ELIZA
Ach, Walery, nie ruszaj si� st�d, b�agam: staraj si� tylko zjedna�
przychylno�� ojca.
WALERY
Widzisz sama, jak usilnie pracuj� nad tym i ile trzeba by�o
zr�czno�ci, aby dosta� si� do jego domu, jak si� maskuj� nieustan-
nie, byle mu si� przypodoba�, i jak� rol� odgrywam tutaj, jedynie
dla kupienia sobie jego �yczliwo�ci. Czyni� w niej zreszt� za-
dziwiaj�ce post�py. Przekonywam si�, �e aby pozyska� sobie ludzi,
nie ma lepszej drogi, ni� stroi� si� we w�asne ich sk�onno�ci,
przejmowa� si� ich mniemaniami, patrze� z zachwytem na wady
i przyklaskiwa� wszystkim uczynkom. Nie ma obawy, aby mo�na
by�o przesadzi� w tej komedii, cho�by si� j� gra�o w spos�b
najwidoczniejszy w �wiecie. Gdy chodzi o pochlebstwo, najm�drsi
ludzie posiadaj� istne skarby naiwno�ci, nie ma nic tak bezczelnego
ani tak niedorzecznego, czego by nie po�kn�li, skoro si� nale�ycie
rzecz zaprawi pochwa�ami. Szczero�� szwankuje cokolwiek przy
takim zatrudnieniu, ale c�, kiedy si� potrzebuje kogo�, trzeba
si� do� nagi��! Skoro to jest jedyny spos�b zdobycia ufno�ci,
wina nie le�y po stronie pochlebc�w, lecz tych, kt�rzy doma-
gaj� si� pochlebstwa.
ELIZA
Ale czemu nie pr�bujesz r�wnie� zjedna� sobie poparcia mego
brata, na wypadek, gdyby s�u��cej przysz�a ochota zdradzi�
tajemnic�?
WALERY
Nie mo�na zabiega� na raz o jedno i drugie; charaktery ojca i syna s�
tak sprzeczne, �e trudno by si� utrzyma� w podw�jnej roli. Ale ty ze
swej strony staraj si� wp�yn�� na brata i skorzystaj z przyja�ni, jak�
ma dla ciebie, aby go nastroi� przychylnie. Idzie w�a�nie. Od-
chodz�. Pom�w z nim i ods�o� mu tyle, ile uznasz za stosowne.
ELIZA
Nie wiem, czy potrafi� si� zdoby� na to wyznanie.
SCENA II
KLEANT, ELIZA
KLEANT
Bardzo rad jestem, �e ci� sam� zastaj�, siostro, pragn��em pom�wi�
z tob� i zwierzy� si� z pewnego sekretu.
ELIZA
Z mi�� ch�ci�, bracie. C� masz mi do powiedzenia?
KLEANT
Wiele rzeczy, moja siostro, i to w jednym s�owie.
Kocham.
ELIZA
Kochasz?
KLEANT
Tak, kocham. Ale nim powiem co�kolwiek dalej, wiem, �e zale�ny
jestem od od ojca i �e powinno�� syna czyni mnie podw�adnym jego
woli, �e nie godzi si� przyjmowa� zobowi�za� bez zezwolenia tych,
kt�rym zawdzi�czamy �ycie; �e niebo uczyni�o ich panami uczu� i �e
wolno nam rozporz�dza� sob� jedynie za ich wskaz�wk�; �e nie
ulegaj�c wp�ywom szalonej nami�tno�ci, mog� mie� s�d o wiele
zdrowszy i lepiej widzie�, co jest dla nas odpowiednie; �e raczej
trzeba polega� na bystro�ci ich rozs�dku ni� na za�lepieniu ��dzy;
i �e m�odzie�cze porywy prowadz� najcz�ciej ku niebezpiecznym
przepa�ciom. M�wi� to wszystko, siostro, aby� ty nie potrzebowa�a
sobie zadawa� tego trudu: mi�o�� moja bowiem nie chce o niczym
s�ysze� i prosz� ci�, by� oszcz�dzi�a sobie wszelkich perswazyj.
ELIZA
Czy ju� zwi�za�e� si�, bracie, wobec tej, kt�r� tak kochasz?
KLEANT
Nie; ale jestem na to zupe�nie przygotowany i b�agam raz jeszcze,
nie staraj si� mnie odwodzi�.
ELIZA
Czy� jestem, bracie, tak ograniczon�?
KLEANT
Nie, siostro, ale ty nie kochasz; nie znasz s�odkiej pot�gi, z jak�
tkliwe uczucie ow�ada sercem: dlatego l�kam si� twego rozs�dku.
ELIZA
Ach, bracie, nie m�wmy o moim rozs�dku: nie ma cz�owieka,
kt�rego by on nie zdradzi� przynajmniej raz w �yciu. Gdybym ci
otworzy�a serce, mo�e okaza�abym si� w twoich oczach jeszcze
mniej rozs�dna od ciebie.
KLEANT
Och, da�by B�g, aby twoje serce, podobnie jak moje...
ELIZA
Om�wmy� najpierw twoj� spraw�: powiedz mi, kto jest ta, kt�r�
pokocha�e�?
KLEANT
M�oda osoba, kt�ra od niedawna mieszka w tej dzielnicy. Zda si�,
niebo samo stworzy�o j� po to, aby natchn�a mi�o�ci� ka�dego, kto
si� do niej zbli�y. Na �wiecie nie mo�e istnie� nic powabnie j szego,
wyznaj�, i� straci�em zmys�y od pierwszej chwili, kiedy j� ujrza�em.
Nazywa si� Marianna, mieszka z poczciw� matk�, kt�ra prawie
ci�gle jest chora i do kt�rej przywi�zana jest w spos�b wprost
niewiarygodny. Piel�gnuje j�, tuli i pociesza z czu�o�ci�, kt�ra by ci�
wzruszy�a do g��bi. Wszystko, co czyni, tchnie jakim� niewymow-
nym wdzi�kiem; w ka�dym post�pku mieszcz� si� tysi�ce powab�w,
s�odycz pe�na uroku, poci�gaj�ca dobro�, uczciwo�� bez zmazy...
ach siostro, chcia�bym, aby� j� mog�a pozna�.
ELIZA
Pozna�am j� ju� niemal bracie, z tego, co m�wisz, abym za� czu�a dla
niej sympati�, wystarcza mi, �e ty j� kochasz.
KLEANT
Domy�li�em si�, cho� nic mi o tym nie m�wi�y, �e nie s� w zbyt
�wietnych stosunkach i �e mimo skromnego trybu zaledwie mog�
nastarczy� potrzebom. Czy ty pojmujesz, siostro, co to za szcz�cie
m�c si� przyczyni� do poprawienia losu osoby, kt�r� si� kocha?
Zr�cznie udziela� nieznacznej pomocy skromnym potrzebom za-
cnej rodziny! Zrozum tedy, jak bolesnym jest uczucie, �e wsku-
tek sk�pstwa ojca niepodobie�stwem jest dla mnie koszto-
wa� tej s�odyczy i z�o�y� ukochanej w ca�ej pe�ni �wiadectwo mej
mi�o�ci.
ELIZA
Och, doskonale odczuwam, jak to musi by� przykro.
KLEANT
Ach, siostro, bardziej, ni� sobie mo�na wyobrazi�. Bo powiedz, czy
mo�e by� co� bardziej nieludzkiego ni� te drobiazgowe braki, kt�re
cierpimy w tym domu i ta straszna surowo��, w jakiej j�czymy bez
przerwy? I na c� si� nam przyda, �e b�dziemy kiedy� mieli
maj�tek, skoro posi�dziemy go w�wczas, gdy min� najpi�kniejsze
lata! To� dzi�, aby si� utrzyma�, musz� wr�cz zad�u�a� si� na
wszystkie strony; jestem, jak i ty zreszt�, zniewolony ucieka� si� do
�aski kupc�w, aby po prostu ubra� si� przyzwoicie. S�owem,
chcia�em z tob� m�wi�, aby� mi pomog�a wybada� ojca, jak si�
zapatruje na moje uczucie; gdybym napotka� przeszkody, gotowy
jestem wraz z ukochan� szuka� szcz�cia gdzie indziej... Na
wszystkie strony staram si� w tym celu zebra� potrzebn� sum�. Je�li
ty, siostro, znajdujesz si� w podobnym po�o�eniu i je�li ojciec b�dzie
si� sprzeciwia� naszym pragnieniom, opu�cimy go oboje i wy-
zwolimy si� z przemocy, w jakiej niezno�ne sk�pstwo wi�zi nas od
tak dawna.
ELIZA
To prawda, z ka�dym dniem daje on nam wi�cej powod�w do
op�akiwania przedwczesnej �mierci matki...
KLEANT
S�ysz� jego g�os; oddalmy si� nieco dla doko�czenia zwierze�,
nast�pnie za� po��czymy si�y, aby przewalczy� ojcowsk� tyrani�.
SCENA III
HARPAGON, STRZA�KA
HARPAGON
Precz mi st�d zaraz, w tej chwili, bez t�umacze�!
Dalej, zabiera� mi si� z domu, ty arcyhultaju, ty urodzony wisielcze!
STRZA�KA
na stronie
Nie widzia�em w �yciu takiej z�ej bestii jak ten przekl�ty starzec!
Doprawdy, my�l� czasem, �e on ma diabla w sobie.
HARPAGON
Mruczysz jeszcze?
STRZA�KA
Za co mnie pan wygania?
HARPAGON
B�dziesz si� pyta�, za co, obwiesiu jeden? Umykaj czym pr�dzej, bo
ci� ubij� na miejscu!
STRZA�KA
C� ja zrobi�em?
HARPAGON
To zrobi�e�, �e chc�, aby� si� wynosi�.
STRZA�KA
M�j pan, a syn pa�ski, kaza� mi tu czeka�.
HARPAGON
To id�, czekaj na ulicy, a nie stercz mi w domu jak szyldwach na
warcie, aby podpatrywa� co si� dzieje i ci�gn�� ze wszystkiego
korzy�ci. Nie chc� mie� bez ustanku pod nosem szpiega, zdrajcy,
kt�rego przekl�te oczy �ledz� wci��, co robi�, po�eraj� wszystko, co
posiadam, i myszkuj� na wsze strony, czyby si� nie uda�o czego�
z�asowa�.
STRZA�KA
Jak�e pan chcesz, u diab�a, aby panu mo�na by�o co� z�asowa�?
Jakim cudem tego dokaza�, skoro wszystko zamykasz pod kluczem
i stoisz na stra�y we dnie jak i w nocy?
HARPAGON
B�d� zamyka�, co mi si� podoba, i sta� na stra�y, ile tylko zechc�.
Patrzcie mi w�cibskich, kt�rzy czuwaj� nad ka�dym moim krokiem!
po cichu na stronie
Dr�� ca�y, czy on nie domy�la si� czego� o moich pieni�dzach.
g�o�no
Ty mo�e by�by� zdolny rozsiewa� plotki, �e ja mam schowane
pieni�dze?
STRZA�KA
Pan ma schowane pieni�dze?
HARPAGON
Nie, �otrze, nie m�wi� tego wcale.
po cichu
To mo�na oszale�!
g�o�no
Pytam, ot tak, czy nie puszczasz takich bajeczek, aby mi na z�o��
zrobi�?
STRZA�KA
Ech, c� komu na tym zale�y, czy pan masz, czy nie masz? Dla nas to
wychodzi na jedno i to samo.
HARPAGON
zamierzaj�c si�, aby mu da� policzek
B�dziesz m�drkowa�? Ja ci to m�drkowanie pr�dko wybij� z g�owy!
Zabieraj si�; ostatni raz powiadam.
STRZA�KA
Dobrze wi�c: zabieram si�.
HARPAGON
Czekaj: nie wynosisz czego z domu?
STRZA�KA
Et! c� bym m�g� st�d wynie��?
HARPAGON
Chod�, chod� tutaj, niech zobacz�. Poka� r�ce.
STRZA�KA
Oto.
HARPAGON
Drugie.
STRZA�KA
Drugie?
HARPAGON
Tak.
STRZA�KA
Oto.
HARPAGON
wskazuj�c na spodnie Strza�ki
Nic tutaj nie schowa�e�?
STRZA�KA
Niech�e pan zobaczy.
HARPAGON
obmacuj�c spodnie Strza�ki
Te szerokie hajdawary, to jakby stworzone na magazyny z�odziejs-
kie. Bardzo bym rad, aby kogo zaprowadzi�y na szubienic�.
STRZA�KA
na stronie
Ach, jak�e taki cz�owiek wart by�by swego losu i z jak�� rado�ci�
okrad�bym go naprawd�!
HARPAGON
H�?
STRZA�KA
Co?
HARPAGON
Co ty m�wisz o okradzeniu?
STRZA�KA
M�wi�, �e mo�e pan wszystko przetrz�sn��, aby si� przekona�, czy
go nie okrad�em.
HARPAGON
W�a�nie, w�a�nie.
Harpagon przetrz�sa kieszenie Strza�ki
STRZA�KA
na stronie
Niech zaraza wygniecie sk�pstwo i dusigrosz�w.
HARPAGON
H�? Co powiadasz?
STRZA�KA
Co powiadani?
HARPAGAN
Tak; co tam mruczysz o sk�pstwie i dusigroszach?
STRZA�KA
M�wi�, �eby zaraza wygniot�a sk�pstwo i dusigrosz�w.
HARPAGON
O kim�e to chcesz m�wi�?
STRZA�KA
O dusigroszach.
HARPAGON
Kt� to ci dusigrosze?
STRZA�KA
Obrzydliwcy i brudasy.
HARPAGON
Ale kogo przez to rozumiesz?
STRZA�KA
C� si� pan o to tak troszczy?
HARPAGON
Bo mi si� podoba.
STRZA�KA
My�li pan, �e chcia�em m�wi� o panu?
HARPAGON
My�l�, co my�l�, ale chc�, aby� powiedzia�, do kogo� to m�wi�.
STRZA�KA
M�wi�em... m�wi�em do mojej czapki.
HARPAGON
Ej�e, bo ja przem�wi� do twojeo grzbietu.
STRZA�KA
Zabroni mi pan wymy�la� na sk�pc�w?
HARPAGON
Nie, ale zabroni� odpowiada� i by� zuchwa�ym.
Milcze�!
STRZA�KA
Nie wymieni�em nikogo.
HARPAGON
Pi�nij jeszcze, a ko�ci ci po�ami�.
Uderz w st�...
HARPAGON
Nie zmilczysz?
STRZA�KA
Niech strac�.
HARPAGON
Ej! ej!
STRZA�KA
Co?
HARPAGON
To, co wzi��e�.
STRZA�KA
Nic nie wzi��em.
HARPAGON
Z pewno�ci�?
STRZA�KA
Z pewno�ci�.
STRZA�KA
pokazuj�c Harpagonowi jeszcze jedn� kiesze�
O, jeszcze jedna: czy� pan zadowolony?
HARPAGON
Dalej, oddaj bez obszukiwania.
STRZA�KA
HARPAGON
No to z Panem Bogiem. Ruszaj do wszystkich diab��w.
STRZA�KA
na stronie
�adna odprawa, daj� s�owo!
HARPAGON
Odpowiesz za to przed swoim sumieniem.
SCENA IV
HARPAGON sam
Oto mi kawa� obwiesia! wygl�da mocno podejrzanie; wola�bym, aby
ten pies kulawy raz znikn�� mi ju� z oczu. Ach, c� to za straszny
k�opot mie� w domu tak znaczn� sum�, szcz�liwy, kto ma ca�y
maj�tek w bezpiecznej lokacie, a zachowa sobie tylko to, co
potrzebne na codzienne wydatki! To niema�a rzecz znale�� w domu
dobr� kryj�wk�; co do mnie, wszystkie zamkni�cia i skrzynie
uwa�am za mocno niepewne i nierad na nich polegam. To istna
przyn�ta dla z�odziei: ka�dy przede wszystkim tam si� dobiera.
SCENA V
HARPAGON; ELIZA I KLEANT
rozmawiaj� z sob� w g��bi.
HARPAGON
my�l�c, ze jest sam
Mimo to nie wiem, czy dobrze uczyni�em zakopuj�c w ogrodzie
dziesi�� tysi�cy talar�w, kt�re mi wczoraj oddano. Dziesi�� tysi�cy
talar�w w z�ocie, to suma dosy�...
Na stronie, spostrzegaj�c Kleanta i Eliz�
O nieba! sam si� zdradzi�em! Zapa� mnie uni�s�, l�kam si�, i�
rozprawiaj�c sam ze sob�, m�wi�em zbyt g�o�no.
Do Kleanta i Elizy
Co si� sta�o?
KLEANT
Nic, ojcze.
HARPAGON
Dawno jeste�cie tutaj?
ELIZA
Weszli�my w�a�nie.
HARPAGON
S�yszeli�cie...
KLEANT
Co, ojcze?
HARPAGON
To...
ELIZA
Co takiego?
HARPAGON
To, co m�wi�em.
KLEANT
Nie.
HARPAGON
Owszem, owszem.
ELIZA
Wybacz, ojcze...
HARPAGON
Widz� dobrze, �e was co� dolecia�o. Rozmawia�em w�a�nie sam ze
sob�, jak ci�ko jest dzi� wydosta� pieni�dzy; m�wi�em, �e bardzo
jest szcz�liwy, kto ma w domu z jakie dziesi�� tysi�cy talar�w.
KLEANT
Obawiali�my si� zbli�y�, aby ci nie przeszkadza�, ojcze.
HARPAGON
Bardzom rad, �e wam to mog� powiedzie�, aby�cie sobie nie
t�umaczyli fa�szywie i nie wyobra�ali, �e to ja mam dziesi�� tysi�cy
talar�w.
KLEANT
Nie mieszamy si� do twoich spraw, ojcze.
HARPAGON
Da�by B�g, abym je mia�, owe dziesi�� tysi�cy...
KLEANT
Nie przypuszczam...
HARPAGON
To by�by dla mnie interes nie lada.
ELIZA
To s� rzeczy...
HARPAGON
Przyda�yby mi si� bardzo.
KLEANT
S�dz�, �e...
HARPAGON
Wiedzia�bym, co z nimi zrobi�.
ELIZA
Jeste�, ojcze...
HARPAGON
Nie narzeka�bym w�wczas na ci�kie czasy.
KLEANT
M�j Bo�e, wszak�e ty, ojcze, nie masz chyba przyczyn do narzeka-
nia: wszystkim wiadomo, �e posiadasz �adny maj�tek.
HARPAGON
Ja, �adny maj�tek! Ci, co tak m�wi�, ��� bezczelnie. Nic fa�szyw-
szego pod s�o�cem, to tylko hultaje rozpuszczaj� umy�lnie takie
pog�oski.
ELIZA
Nie uno� si�, ojcze.
HARPAGON
To nie do wiary, �e w�asne dzieci zdradzaj� mnie i staj� w rz�dzie
moich nieprzyjaci�!
KLEANT
Czy to znaczy by� twoim nieprzyjacielem, m�wi�, �e posiadasz
maj�tek?
HARPAGON
Tak. Podobne gadania a tak�e i twoje szalone wydatki stan� si�
przyczyn�, �e kt�rego� dnia przyjdzie mi tu kto� gard�o poder�n��
w mniemaniu, �e ja po prostu sypiam na z�ocie.
KLEANT
Jakie� ja robi� nadzwyczajne wydatki?
HARPAGON
Jakie? Czy mo�e by� co� bardziej oburzaj�cego ni� te wspania�e
stroje, w kt�rych sobie paradujesz po mie�cie? Wczoraj musia�em
wy�aja� Eliz�, ale ty jeste� jeszcze gorszy. To wo�a o pomst� do
nieba. �ci�gn�wszy z ciebie to, co masz na grzbiecie, mo�na by
uzyska� wcale �adny kapitalik. M�wi�em ci ma�o dwadzie�cia razy,
m�j synu, �e ca�y tw�j tryb �ycia bardzo mi si� nie podoba, diabelnie
mi co� bawisz si� w markiza, aby stroi� si� w ten spos�b, musisz
mnie chyba podskubywa�.
KLEANT
Ej, bardzom ciekaw, jakby to mo�na ojca podskubywa�.
HARPAGON
C� ja mog� wiedzie�? Sk�d�e zatem bierzesz na to, aby si�
utrzyma� na takiej stopie?
KLEANT
Ja, ojcze? Gram po prostu; poniewa� za� gram bardzo szcz�liwie,
obracam ca�� wygran� na swoje potrzeby.
HARPAGON
To bardzo �le robisz. Je�eli masz szcz�cie w kartach, powiniene�
z tego korzysta� i sk�ada� wygran� na uczciwy procent, aby si�
czego� dociu�a�. Chcia�bym bardzo wiedzie�, nie m�wi�c ju�
o reszcie, do czego s�u�� te wst��ki, kt�rymi jeste� upierzony od st�p
do g�owy? Czy kilka sprz�czek nie wystarczy�oby tak samo do
przymocowania spodni? Bardzo te� potrzebne wyrzuci� pieni�dze
na peruczki, kiedy mo�na nosi� w�osy swojego chowu nie wydaj�c
ani szel�ga! Za�o�y�bym si�, �e w tych wst��kach i perukach uton�o
co najmniej dwadzie�cia pistoli, dwadzie�cia za� pistoli przynosi
rocznie osiemna�cie funt�w, sze�� sus�w i osiem denar�w, chocia�-
by si� tylko jeden pobiera�o od dwunastu.
KLEANT
Masz s�uszno��, ojcze.
HARPAGON
Dajmy temu pok�j i m�wmy o czy innym.
widz�c, �e Eliza i Kleant daj� sobie znaki
Hej!
po cichu na stronie
Zdaje si�, �e si� porozumiewaj�, aby mi zw�dzi� sakiewk�!
g�o�no
C� znacz� te miny?
ELIZA
Dro�ymy si� z bratem, kto b�dzie m�wi� pierwszy; oboje mamy ci,
ojcze, co� do powiedzenia.
HARPAGON
I ja wam tak�e.
KLEANT
To, co ci mamy do powiedzenia, ojcze, dotyczy ma��e�stwa.
HARPAGON
I ja r�wnie� o ma��e�stwie chcia�bym z wami pogada�.
ELIZA
Ach, ojcze!
HARPAGON
Po c� te krzyki? Czy s�owo, czy rzecz sama tak ci� przera�a, moja
c�rko?
ELIZA
Owszem, ojcze.
HARPAGON
A ty?
KLEANT
Bior�c ma��e�stwo tak, jak ty je pojmujesz, ojcze, mo�e ono s�usznie
przera�a� nas oboje. L�kamy si� �e nasze uczucia znajd� si�
w niezgodzie z twoim wyborem.
HARPAGON
Chwil� cierpliwo�ci, nie macie si� o co trwo�y�. Wiem, czego wam
trzeba; ani jedno, ani drugie nie b�dzie si� mia�o powodu uskar�a�
na moje zamiary.
Aby wi�c przyst�pi� do rzeczy.
do Kleanta
Powiedz mi, czy zauwa�y�e� kiedy m�od� osob� imieniem Marian-
na, mieszkaj�c� niedaleko od nas?
KLEANT
S�ysza�em tylko o niej.
HARPAGON
I jak ci si� wydaje, ta panienka?
KLEANT
Osob� wprost urocz�.
HARPAGON
Jej wejrzenie?
KLEANT
Pe�ne niewinno�ci i powabu.
HARPAGON
Uk�ad i obej�cie?
KLEANT
Czaruj�ce po prostu.
HARPAGON
Nie uwa�asz, �e taka dziewczyna zas�uguje w zupe�no�ci, aby o niej
pomy�le�?
KLEANT
Owszem, ojcze.
HARPAGON
�e mog�aby by� dla ka�dego po��dan� parti�?
KLEANT
Bardzo po��dan�.
HARPAGON
�e wygl�da na osob�, kt�ra potrafi by� dobr� gospodyni�?
KLEANT
Niew�tpliwie.
HARPAGON
I �e m�� m�g�by z ni� by� szcz�liwy?
KLEANT
Z pewno�ci�.
HARPAGON
Jest tylko ma�a trudno��: obawiam si�, �e nie posiada takiego
posagu, do jakiego by si� mia�o prawo.
KLEANT
Co? Jak?
HARPAGON
H�?
KLEANT
Ach, ojcze, c� znaczy maj�tek, gdy chodzi o ma��e�stwo z istot�
godn� uwielbienia!
HARPAGON
Za pozwoleniem, za pozwoleniem. Mo�na by rzec jedynie, �e je�eli
si� nie we�mie za ni� tyle, ile by si� pragn�o, mo�na si� stara� odbi�
to na innych rzeczach.
KLEANT
Oczywi�cie!
HARPAGON
S�owem, bardzo si� ciesz�, �e si� zgadzamy w zapatrywaniach:
�agodne bowiem wejrzenie i stateczno�� panienki uj�y mnie
za serce i, byle mia�a bodaj jaki pos��ek, got�w jestem j� za-
�lubi�.
KLEANT
Jeste� got�w, ojcze, powiadasz...
HARPAGON
Za�lubi� Mariann�.
KLEANT
Kto? Ty, ojcze? Ty?
HARPAGON
Tak, ja, ja, ja. C� to ma znaczy�?
KLEANT
S�abo mi si� jako� zrobi�o. Pozw�l mi odej��, ojcze.
HARPAGON
To minie. Id� pr�dko do kuchni i wypij du�� szklank� czystej wody.
SCENA VI
HARPAGON, ELIZA
HARPAGON
Oto nasi wymuskani panicze; tyle w nich si�y, co w kurcz�ciu. To
zatem, moja c�rko, postanowi�em dla siebie. Co do Kleanta,
przeznaczam dla� pewn� wdow�, o kt�rej mi w�a�nie m�wiono dzi�
rano; ciebie wydam za pana Anzelma.
ELIZA
Za pana Anzelma?
HARPAGON
Tak; jest to cz�owiek dojrza�y, rozs�dny i do�wiadczony; nie ma
wi�cej nad pi��dziesi�t lat i s�ynie ze swoich dostatk�w.
ELIZA
k�aniaj�c si�
Ja nie pragn� wyj�� za m��, m�j ojcze, je�eli pozwolisz.
HARPAGON
przedrze�niaj�c Eliz�
A ja, moja c�reczko, moja duszyczko, pragn�, aby� wysz�a za m��,
je�eli pozwolisz.
ELIZA
k�aniaj�c si� powt�rnie
Wybacz mi, ojcze.
HARPAGON
przedrze�niaj�c Eliz�
Wybacz mi; c�rko.
ELIZA
Jestem najuni�e�sz� s�ug� pana Anzelma, ale z przeproszeniem ojca
k�aniaj�c si� znowu
�on� jego nie zostan�.
HARPAGON
Jestem twoim najni�szym podn�kiem, ale
przedrze�niaj�c Eliz�
z przeproszeniem panny, �on� jego zostaniesz jeszcze dzi� wiecz�r.
ELIZA
Dzi� wiecz�r?
HARPAGON
Dzi� wiecz�r.
ELIZA
k�aniaj�c si� znowu
To by� nie mo�e, ojcze.
HARPAGON
przedrze�niaj�c Eliz�
B�dzie, moja c�rko.
ELIZA
Nie.
HARPAGON
Tak.
ELIZA
Nie, powiadam.
HARPAGON
Tak, powiadam.
ELIZA
Nie zmusisz mnie do tego, ojcze.
HARPAGON
Zmusz�, moja c�rko.
ELIZA
Raczej si� zabij�, ni� przyjm� takiego m�a.
HARPAGON
Nie zabijesz si� i przyjmiesz. Widzia� kto takie zuchwalstwo?
S�ysza� kto, aby c�rka w ten spos�b przemawia�a do ojca?
ELIZA
A s�ysza� kto, aby ojciec w ten spos�b chcia� wydawa� c�rk� za m��?
HARPAGON
To partia bez zarzutu: za�o�� si�, �e ka�dy mo�e tylko pochwali�
m�j wyb�r.
ELIZA
A ja za�o�� si�, �e nikt rozs�dny nie mo�e go pochwali�.
HARPAGON
spostrzegaj�c z daleka Walerego
Oto Walery. Chcesz, aby�my go obrali za s�dziego w tej sprawie?
ELIZA
Ch�tnie.
HARPAGON
Zdajesz si� na jego wyrok?
ELIZA
Dobrze, uczyni�, co on powie.
HARPAGON
Zatem rzecz za�atwiona.
SCENA VII
WALERY, HARPAGON, ELIZA
HARPAGON
Chod� no, Walery. Obrali�my ci� w�a�nie, aby� powiedzia�, kto
z nas ma s�uszno��: ja czy c�rka.
WALERY
Ani w�tpliwo�ci, �e pan.
HARPAGON
A czy wiesz, o co chodzi?
WALERY
Nie. Ale pan nie mo�e nie mie� s�uszno�ci: pan, kt�ry jeste�
wcieleniem rozs�dku!...
HARPAGON
Pragn� dzi� wiecz�r jeszcze wyda� j� za m�� za statecznego
i bogatego cz�owieka; a tymczasem ta ladaco w nos mi powiada, �e
jej to ani w g�owie!
C� ty na to?
WALERY
Co ja na to?
HARPAGON
Tak.
WALERY
Hm, hm.
HARPAGON
Co?
WALERY
Powiadam, �e w gruncie jestem najzupe�niej pa�skiego zdania;
s�uszno�� najoczywi�ciej jest po pa�skiej stronie. Ale i c�rka nie jest
tak zupe�nie w b��dzie, je�eli...
HARPAGON
Jak to? Im� Anzelm jest parti� pierwszej wody: szlachcic, i to
herbowy, cz�owiek spokojny, przyzwoity, rozs�dny, zamo�ny, nie
maj�cy dzieci z pierwszego ma��e�stwa. Co mog�aby znale��
lepszego?
WALERY
Wszystko prawda. Ale c�rka mog�aby zn�w odpowiedzie�, �e pan
traktujesz spraw� zbyt nagle, �e trzeba by przynajmniej troch�
czasu, aby si� przekona�, czy jej serce...
HARPAGON
Nie; tak� sposobno�� trzeba w lot chwyta� po prostu. Sprawa ta
przedstawia dla mnie korzy��, kt�rej w innych warunkach nie
m�g�bym si� spodziewa�: godzi si� j� wzi�� bez posagu.
WALERY
Bez posagu?
HARPAGON
Tak.
WALERY
Ha! na to ju� nic nie mog� odpowiedzie�. Bagatela! to w istocie
decyduj�cy argument, musz� uchyli� czo�a.
HARPAGON
Pewno, �e to stanowi dla mnie oszcz�dno�� wcale poka�n�.
WALERY
Oczywi�cie, nie mo�na zaprzeczy�. Prawda, i� c�rka mog�aby
nadmieni�, �e ma��e�stwo jest spraw� wa�niejsz�, ni�by si� zdawa-
�o; �e chodzi tu o szcz�cie lub niedol� ca�ego �ycia; �e zobowi�za-
nie, kt�re ma trwa� a� do zgonu, nale�y zaci�ga� z najwi�ksz�
ostro�no�ci�...
HARPAGON
Bez posagu!
WALERY
Ma pan s�uszno��; to rozstrzyga o wszystkim, rozumie si�. S�
ludzie, kt�rzy by mogli s�dzi�, �e w podobnej sprawie nale�a�o-
by si� liczy� i ze sk�onno�ci� c�rki, �e tak znaczna nier�wno��
wieku, ch�ci i usposobie� narazi� mo�e na dotkliwe niebezpiecze�stwa...
HARPAGON
Bez posagu!
WALERY
Tak, na to nie ma odpowiedzi; wiadomo. Kt�, u diaska, m�g�by si�
sprzeciwia�! Istniej� wprawdzie ojcowie, kt�rzy by woleli raczej
liczy� si� z ch�ciami c�rki, ni� z takim wydatkiem; kt�rzy by nie
chcieli po�wi�ci� jej szcz�cia dla swojej korzy�ci i kt�rzy ponad
wszystko inne stawiaj� w ma��e�stwie s�odk� wzajemn� sympati�,
ow� r�kojmi� czci, spokoju i szcz�cia; s�owem...
HARPAGON
Bez posagu!
WALERY
To prawda; to zamyka usta. Bez posagu! Jak si� tu oprze� takiemu
argumentowi?
HARPAGON
na stronie, spogl�daj�c w stron� ogrodu
Oho! zdaje mi si�, �e to pies szczeka. Czy tam komu nie przysz�a
ch�tka dobiera� si� do moich pieni�dzy.
do Walerego
Nie rusz si�; wracam za chwil�.
SCENA VIII
ELIZA, WALERY
ELIZA
Czy ty �arty stroisz, Walery, aby m�wi� w ten spos�b?
WALERY
To, aby go nie rozdra�nia� i �atwiej da� sobie z nim rady.
Sprzeciwia� si� wprost, to pewny spos�b, aby wszystko popsu�, s�
ludzie, kt�rych mo�na opanowa� jedynie pozorn� ust�pliwo�ci�,
usposobienia nie znosz�ce opozycji. Takie natury buntuj� si�
przeciw ka�dej prawdzie, broni� si�, ile w ich mocy, przed drog�
rozs�dku i jedynie kr�tymi �cie�kami mo�na je doprowadzi� tam,
gdzie si� zmierza. Udaj, �e si� zgadzasz na wszystko, a �atwiej
zdo�asz...
ELIZA
Ale to ma��e�stwo, Walery!
WALERY
Poszukamy sposob�w, aby je udaremni�.
ELIZA
Ale jakich, skoro jeszcze dzi� wiecz�r ma by� zawarte?
WALERY
Trzeba wyprosi� zw�ok�: najlepiej uda� chorob�.
ELIZA
Wezw� lekarzy i podst�p si� wykryje.
WALERY
�artujesz? Czy� oni maj� o tym jakie poj�cie? Tylko �mia�o, mo�esz
sobie wybra� chorob�, jaka ci si� �ywnie spodoba; znajd� z pewno�-
ci� uczone argumenty, aby wyt�umaczy�, sk�d si� wzi�a.
SCENA IX
HARPAGON, ELIZA, WALERY
HARPAGON
na stronie, w g��bi sceny
Zdawa�o mi si� tylko. Bogu dzi�ki.
WALERY
widz�c Harpagona
A wreszcie, jako ostatni spos�b zostaje nam ucieczka, i je�li mi�o��
twoja, pi�kno Elizo, potrafi si� zdoby�...
spostrzegaj�c Harpagona
Tak, c�rka powinna by� pos�uszna ojcu. Nie trzeba zwa�a�, czy si�
m�� podoba, czy nie; bez posagu! to wielkie s�owo: gdy taki
argument wchodzi w gr�, obowi�zkiem jest zamkn�� oczy na
wszystko.
HARPAGON
Dobrze, to si� nazywa m�wi�! o!
WALERY
Przepraszam pana bardzo, je�li si� cokolwiek unios�em i o�mieli�em
si� m�wi� do c�rki w ten spos�b.
HARPAGON
Jak to! Ale� prze�licznie m�wisz! chcia�bym, aby� zyska� na ni�
wp�yw nieograniczony.
do Elizy
Tak, mo�esz si� boczy�, ile ci si� podoba: przelewam na niego ca��
w�adz� od nieba mi dan� i �ycz� sobie, aby� we wszystkim by�a mu
pos�uszn�.
WALERY
do Elizy
Czy wobec tego zechce pani opiera� si� jeszcze...
SCENA X
HARPAGON, WALERY
WALERY
Panie, p�jd� jej jeszcze roztrz�sa� sumienie.
HARPAGON
Owszem, bardzo ci b�d� wdzi�czny. Z pewno�ci�...
WALERY
Zdrowo b�dzie, je�li si� jej troch� cugli przykr�ci.
HARPAGON
To prawda. Nale�y...
WALERY
Niech si� pan nie obawia. Mniemam, i� dam sobie rady.
HARPAGON
Staraj si�, staraj. Musz� teraz wyj�� do miasta; wr�c� za ma��
chwilk�.
WALERY
id�� w stron�, kt�r� wysz�a Eliza i zwracaj�c si� jak gdyby do niej
Tak, pieni�dz jest darem najcenniejszym w �wiecie; powinna� pani
dzi�kowa� niebiosom, i� da�y pani tak dzielnego i zacnego ojca.
Skoro kto� got�w jest wzi�� pann� bez posagu, nie ma si� co d�u�ej
zastanawia�. Wszystko mie�ci si� w tym s�owie: bez posagu; ono
powinno starczy� za m�odo��, pi�kno��, urodzenie, honor, rozum
i uczciwo��.
HARPAGON
Dzielny ch�opak! To si� nazywa m�wi� jak wyrocznia. Szcz�liwy,
kto ma przy boku takiego cz�owieka.
AKT DRUGI
SCENA I
KLEANT, STRZA�KA
KLEANT
A niegodziwcze! gdzie�e� ty si� wa��sa�? Czy nie kaza�em...
STRZA�KA
Tak, panie; mia�em zamiar oczekiwa� pana niewzruszenie; ale ojciec
pa�ski, jak wiadomo, cz�owiek nie odznaczaj�cy si� zbytni� uprzej-
mo�ci�, przemoc� wygna� mnie z domu. Dobrze, �em kij�w przy
tym nie oberwa�.
KLEANT
Jak stoj� sprawy? Rzecz nag�i bardziej ni� kiedy; od czasu, jake�my
si� rozstali, odkry�em, i� w�asny ojciec jest mym wsp�zawod-
nikiem.
STRZA�KA
Ojciec zakochany?
KLEANT
Tak; i ledwie uda�o mi si� ukry� pomieszanie, o jakie przyprawi�a
mnie ta wiadomo��.
STRZA�KA
Jemu wpad�o do g�owy si� zakocha�! Czy diabe� go op�ta�? Czy on
sobie �arty stroi? Albo� mi�o�� jest dla takich, jak on?
KLEANT
Trzeba� by�o, za moje grzechy, aby go nawiedzi�a i ta nami�tno��!
STRZA�KA
Ale po c� w takim razie kryje si� pan przed nim ze sw� mi�o�ci�?
KLEANT
Aby nie budzi� podejrze� i w danym razie �atwiej przeszkodzi�
temu ma��e�stwu. Jak�� odpowied� przynosisz?
STRZA�KA
M�j Bo�e, panie, po�yczy�, to wielka bieda. Dziwne rzeczy musi
przej��, kto, jak pan, zniewolony jest odda� si� w �apy lichwiarzy.
KLEANT
Zatem nic z interesu?
STRZA�KA
Za pozwoleniem. Im� Simon, faktor, kt�rego nam polecono,
cz�owiek ruchliwy i bardzo oddany m�wi, �e na g�owie by stan�� dla
pana, i zapewnia, �e sama fizjonomia pa�ska usposabia go jak
na j �yczliwie j.
KLEANT
Dostan� zatem te pi�tna�cie tysi�cy?
STRZA�KA
Owszem; ale pod paroma waruneczkami, kt�re trzeba b�dzie
przyj��, je�eli rzecz ma przyj�� do skutku.
KLEANT
Czy zaprowadzi� ci� do osoby, kt�ra ma da� t� kwot�?
STRZA�KA
C� znowu! To nie takie proste. Ten cz�owiek jeszcze wi�cej od
pana stara si�, aby pozosta� w ukryciu, nie ma pan poj�cia, co to za
tajemnice! Chce, aby nazwisko jego by�o zupe�nie nieznane, dzi� ma
si� spotka� z panem w wynaj�tym mieszkaniu, aby si� dowiedzie�
o pa�skim maj�tku i stosunkach rodzinnych. Nie w�tpi�, �e samo
nazwisko ojca usunie wszelkie trudno�ci.
KLEANT
Zw�aszcza wobec �mierci matki, kt�rej schedy nikt nie mo�e mi
odebra�.
STRZA�KA
Oto par� punkt�w, kt�re sam podyktowa� po�rednikowi, aby ten
znowu zakomunikowa� je panu przed rozpocz�ciem uk�ad�w:
"Przypu�ciwszy, �e wierzyciel znajdzie dostateczne zabezpieczenie
i �e osoba zaci�gaj�ca po�yczk� jest pe�noletnia, z rodziny posiadaj�-
cej maj�tek znaczny, pewny, niezachwiany, czysty i wolny od
wszelkiego obci��enia, spisze si� wyra�n� i szczeg�ow� umow�
przed rejentem. Rejent ten ma by� cz�owiekiem ze wszech miar
nieposzlakowanym, wybranym w tym celu przez wierzyciela, w jego
bowiem interesie le�y przede wszystkim, aby akt sporz�dzono bez
zarzutu".
KLEANT
Bardzo s�usznie.
STRZA�KA
"Aby nie obci��y� sumienia �adnym skrupu�em, wierzyciel ��da od
swoich pieni�dzy jedynie jednego denara od o�mnastu".
KLEANT
Jeden od o�mnastu? Tam do kata! To jaki� porz�dny cz�owiek. Na
to nie ma powodu si� �ali�.
STRZA�KA
To prawda.
Ale poniewa� nie rozporz�dza pomienion� sum� i, aby ni�
wygodzi�, zmuszony jest po�yczy� j� od kogo innego z procentem
jednego denara od pi�ciu, d�u�nik zmuszony b�dzie pokry� koszta
tego procentu, niezale�nie od procentu w�a�ciwego, zwa�ywszy, �e
jedynie dla jego dogodno�ci bezpo�redni wierzyciel okazuje goto-
wo�� zaci�gni�cia tej po�yczki".
KLEANT
Co u diab�a! to �yd, czy Turek jaki! Ale� to wi�cej ni� dwadzie�cia
pi�� od stu!
STRZA�KA
W samej rzeczy, to� samo i ja powiedzia�em. Musi si� pan
zastanowi�.
KLEANT
C� si� tu zastanawia�? Trzeba mi pieni�dzy i musz� zgodzi� si� na
wszystko.
STRZA�KA
Tak� te� da�em odpowied�.
KLEANT
Czy jeszcze co wi�cej?
STRZA�KA
Ju� tylko jeden punkcik.
"Z ��danych pi�tnastu tysi�cy frank�w po�yczaj�cy dostarczy
w gotowi�nie jedynie dwana�cie, w miejsce za� pozosta�ej kwoty
osoba zaci�gaj�ca po�yczk� przyjmie sprz�ty, ubrania i kosztowno-
�ci, kt�rych spis si� do��cza, a kt�re wierzyciel obliczy� wedle
najlepszej wiary, po mo�liwie najni�szej cenie".
KLEANT
C� to ma znaczy�?
STRZA�KA
Niech pan pos�ucha spisu.
"Po pierwsze, ��ko z bardzo kosztownie haftowanymi zas�onami
z sukna oliwkowego koloru, do tego sze�� takich�e krzese� i kapa na
��ko; wszystko w bardzo dobrym stanie, podbite jedwabn� czer-
wono-niebiesk� taft�.
Nadto baldachim, nad ��ko r�owy; z czystej we�ny, z jedwabnymi
fr�dzlami".
KLEANT
C� ja mam pocz�� z tym wszystkim?
STRZA�KA
Niech pan czeka.
"Nadto dywan �cienny, przedstawiaj�cy umizgi Jowisza.
Nadto st� orzechowy, o dwunastu kr�conych nogach, rozci�gany,
wraz z odpowiedni� ilo�ci� krzese�".
KLEANT
A c� mnie, u diab�a...
STRZA�KA
Niech�e pan b�dzie cierpliwy.
"Nadto trzy muszkiety, wyk�adane per�ow� macic�, wraz z podp�rkami.
Nadto piec ceglany z dwoma alembikami i trzema zbiornikami,
bardzo u�yteczny dla amator�w destylacji".
KLEANT
Diabli mnie bior�!
STRZA�KA
Powoli.
Nadto lutnia bolo�ska, posiadaj�ca wszystkie lub prawie wszyst-
kie struny.
Nadto warcabnica z figurami oraz gra w g�sk�, zabawy stanowi�ce
bardzo mi�e zaj�cie w chwilach wywczasu.
Nadto sk�ra jaszczurza, p�czwartej stopy d�uga, wypchana sianem,
osobliwo�� bardzo zdobi�ca pok�j, gdy si� j� zawiesi u powa�y.
Wszystkie wymienione przedmioty, ��cznie warte mi�dzy bra�mi
wi�cej ni� cztery tysi�ce pi��set frank�w, oddaje si� przez szczeg�l-
n� wzgl�dno�� za sum� tysi�ca talar�w".
KLEANT
Niech�e go zaraza zdusi razem z jego wzgl�dno�ci�, tego �otra,
oprawc�! S�ysza� kto kiedy o tak bezczelnej lichwie? Nie do�� mu
straszliwego procentu, jaki ze mnie wyciska, ale chce mi jeszcze
wmusza� za trzy tysi�ce frank�w stare rupiecie, zebrane diabe� wie
sk�d? Ani dwustu talar�w za to nie dostan�, a jednak trzeba mi si�
zgodzi� na wszystko, co zechce. W moim po�o�eniu do wszystkiego
mo�e mnie przymusi�: wie dobrze ten �otr, �e mam n� na gardle!
STRZA�KA
Z przeproszeniem pa�skim, widz�, �e pan wchodzi na ten sam
go�ciniec, po kt�rym im� Panurg kroczy� do ruiny, wybieraj�c
pieni�dze z g�ry, kupuj�c drogo, sprzedaj�c tanio i przejadaj�c
zbo�e na pniu.
KLEANT
I c� mam robi�? Oto, dok�d prowadzi m�odych ludzi przekl�te
sk�pstwo ojc�w: niech�e si� potem kto� dziwi, �e im �ycz�
na j rych�e j sze j �mierci!
STRZA�KA
Trzeba przyzna�, �e ojciec potrafi�by swoim ohydnym sk�pstwem
oburzy� najspokojniejszego cz�eka. Nikt mi, Bogu dzi�ki, nie mo�e
zarzuci�, abym sympatyzowa� z szubienic�, po�r�d moich koleg�w,
kt�rzy nie bardzo przebieraj� w rzemios�ach, zawsze umiem si�
przyzwoicie wywin�� z ka�dej sztuczki, pachn�cej cho� troch�
stryczkiem, ale musz� przyzna�, �e ten stary post�powaniem swoim
budzi we mnie szalon� pokus�, aby go okra��, mniemam, i� taka
kradzie� by�aby naprawd� chwalebnym uczynkiem.
KLEANT
Daj no mi t� notatk�, przejrz� jeszcze.
SCENA II
HARPAGON, SIMON; KLEANT I STRZA�KA
w g��bi sceny
SIMON
Tak, panie, to m�ody cz�owiek, kt�remu gwa�tem potrzeba pieni�-
dzy, znajduje si� w tego rodzaju po�o�eniu, �e zgodzi si� na
wszystkie warunki.
HARPAGON
Ale czy my�lisz, Simonie, �e nie ma �adnego ryzyka?
Znasz jego nazwisko, stosunki, rodzin�?
SIMON
Nie. Dok�adnych wiadomo�ci nie m�g�bym udzieli�; wszed�em
z nim w styczno�� jedynie przypadkiem, ale on sam dostarczy
panu wyja�nie�. S�u��cy upewni� mnie, �e pan b�dzie zupe�nie
zadowolony. Wszystko, co m�g�bym powiedzie�, to i� pochodzi
z rodziny bardzo bogatej, matka ju� nie �yje, got�w za� jest
zobowi�za� si�, je�eli pan zechce, i� ojciec umrze przed up�ywem
o�miu miesi�cy.
HARPAGON
Hm, to by ju� co� by�o. Mi�o�� chrze�cija�ska, Simonie, nakazuje
wy godzi� bli�nim, skoro to w naszej mocy.
SIMON
Rozumie si�.
STRZA�KA
po cichu do Kleanta, pokazuj�c Simona
Co to mo�e znaczy�, przecie� to nasz Simon rozmawia z pa�skim
ojcem?
KLEANT
po cichu do Strza�ki
Mo�e mu kto� powiedzia�, kto jestem? Czy�by� ty mnie zdradzi�?
SIMON
do Kleanta i Strza�ki
Oho! tak wam by�o pilno! Kt� panom powiedzia�, �e to tutaj?
do Harpagona
Niech mi pan wierzy, to nie ja wyjawi�em im pa�skie nazwisko
i mieszkanie; ale s�dz�, nie sta�o si� �adne nieszcz�cie; ci panowie s�
dyskretni, mo�ecie si� wi�c porozumie� i tutaj.
HARPAGON
Jak to?
SIMON
wskazuj�c Kleanta
Oto w�a�nie osoba, kt�ra pragnie u pana po�yczy� owe pi�tna�cie
tysi�cy.
HARPAGON
Jak to, obwiesiu! to ty si� puszczasz na takie niecne sposoby?
KLEANT
Jak to, ojcze! to ty si� plugawisz tak haniebnym rzemios�em?
Simon ucieka. Strza�ka chowa si�
SCENA III
HARPAGON,KLEANT
HARPAGON
Wi�c to ty chcesz si� zrujnowa� takimi niegodziwymi po�yczkami?
KLEANT
Wi�c to ty starasz si� wzbogaci� tak zbrodnicz� lichw�?
HARPAGON
Ty �miesz jeszcze po tym stawa� tu przede mn�?
KLEANT
A ty, ojcze, �miesz jeszcze pokaza� si� oczom ludzkim?
HARPAGON
Nie wstydzisz si�, powiedz, grz�zn�� w takich �ajdactwach, brn��
w straszliw� rozrzutno�� i trwoni� haniebnie maj�tek, z trudem
uzbierany przez rodzic�w?
KLEANT
Czy ojciec si� nie rumieni poni�a� sw� godno�� tego rodzaju
rzemios�em? Po�wi�ca� honor i dobre imi� nienasyconej ��dzy
zbijania talar�w? Zdzierstwem swoim przewy�sza� niegodziwe
sztuczki, wymy�lone kiedykolwiek przez najs�ynniejszych lich-
wiarzy?
HARPAGON
Precz z moich oczu, �otrze! Precz z moich oczu!
KLEANT
Kto jest wi�kszym zbrodniarzem wed�ug ciebie ojcze: czy ten, kto
drogo nabywa pieni�dze, kt�rych potrzebuje, czy ten, kto kradnie
pieni�dze, nie maj�c ich na co u�y�?
HARPAGON
Ruszaj st�d, m�wi�, nie doprowadzaj mnie do ostateczno�ci.
sam
Swoj� drog�, rad jestem z tego spotkania; to dla mnie przestroga,
abym bardziej ni� kiedy mia� oko na jego czynno�ci.
SCENA IV
FROZYNA, HARPAGON
FROZYNA
Panie...
HARPAGON
Zaczekaj tu chwil�; mam z tob� do pom�wienia.
na stronie
Musz� troszeczk� zajrze� do moich pieni�dzy.
SCENA V
FROZYNA, STRZA�KA
STRZA�KA
nie widz�c Frozyny
Zdarzenie doprawdy paradne! Musi mie� stary widocznie gdzie�
jaki� du�y sk�ad rupieci, z domowych rzeczy bowiem nic nie
zauwa�y�em w tym spisie.
FROZYNA
Ej�e! to ty, poczciwy Strza�ko? Sk�d�e ci� tu spotykam?
STRZA�KA
H�, h�! to ty! Frozyno? C� ty tu porabiasz?
FROZYNA
To samo, co wsz�dzie, po�rednicz� w interesach, oddaj� ludziom
przys�ugi i korzystam, jak mog�, ze swoich talencik�w. Wiesz
dobrze, �e na �wiecie trzeba umie� sobie radzi�, takim jak ja, niebo
da�o w posagu jedynie obrotno�� i g�ow� na karku.
STRZA�KA
Masz tu jakie konszachty z pryncy palem?
FROZYNA
Tak. Za�atwiam dla� pewn� drobnostk� i spodziewam si� niez�ej
nagrody.
STRZA�KA
Od niego? Ho, ho, musia�aby� wsta� bardzo rano, aby co� wydoby�;
ostrzegam, �e pieni�dze w tym domu s� bardzo kosztowne.
FROZYNA
S� us�ugi, za kt�re p�aci si� sowicie.
STRZA�KA
Upadam do n�g! Widz�, nie znasz jeszcze im� Harpagona. Pan
Harpagon jest ze wszystkich ludzkich istot najmniej ludzk� pod
s�o�cem; najtwardszym i najbardziej nieu�ytym ze �miertelnych.
Nie ma us�ugi, kt�ra by doprowadzi�a jego wdzi�czno�� do roz-
wi�zania sakiewki. Podzi�kowa�, pochwa�, �yczliwych s��wek,
przyja�ni, ile pragniesz, ale pieni�dzy - oho! Nic suchszego
i bardziej ja�owego ni� jego czu�o�ci; do s�owa za� "dawa�" ma taki
wrodzony wstr�t, �e nie dziwi�bym si�, gdyby zamiast: "daj�
s�owo", m�wi�: "po�yczam s�owo".
FROZYNA
M�j Bo�e! ju� ja wiem, jak si� doi ludzi; znam sekret zjednywania
sobie wzgl�d�w, g�askania po sercu i trafiania w tkliw� strun�.
STRZA�KA
Fraszki. Za�o�� si�, �e gdy chodzi o pieni�dze, nic tutaj nie
wsk�rasz. To istny kamie�, granit; gdyby cz�owiek kona� w jego
oczach, on nie drgn��by nawet. S�owem, pieni�dze kocha wi�cej ni�
honor, cze�� i cnot�. ��da� od niego pieni�dzy, znaczy przyprawi�
go o konwulsje; ugodzi� w �miertelne miejsce, przeszy� mu serce,
wydziera� wn�trzno�ci. Ale ju� wraca, umykam.
SCENA VI
HARPAGON, FROZYNA
HARPAGON
po cichu
Wszystko w porz�dku.
g�o�no
I c�, Frozyno?
FROZYNA
Ach, Bo�e, doprawdy, jak pan doskonale wygl�da!
To si� nazywa zdrowie!
HARPAGON
Kto? Ja?
FROZYNA
Nigdym pana nie widzia�a tak �wie�ym i dziarskim.
HARPAGON
Doprawdy?
FROZYNA
Jak�e! w �yciu pan chyba nie wygl�da� tak m�odo; znam ludzi,
kt�rzy w dwudziestym pi�tym roku starsi s� od pana.
HARPAGON
Jednak�e, Frozyno, mam ju� pe�n� sze��dziesi�tk�.
FROZYNA
No i c� to jest sze��dziesi�t lat? Wielkie rzeczy! Teraz dopiero
zaczyna si� dla pana najpi�knieszy wiek m�czyzny.
HARPAGON
To prawda; jednak�e jakie� dwadzie�cia latek mniej nic by nie
zaszkodzi�o, jak s�dz�.
FROZYNA
�artuje pan? Co panu po tym, kiedy pan i tak do�yje co najmniej
setnego roku.
HARPAGON
My�lisz?
FROZYNA
Z pewno�ci�. To wida� na oko. Niech pan przystanie na chwil�.
O, nie m�wi�am! Mi�dzy oczami jaki wspania�y znak d�ugiego
�ycia.
HARPAGON
Znasz si� na tym?
FROZYNA
Jak�eby! Niech pan poka�e r�k�. M�j Bo�e, co za linia �ycia!
HARPAGON
Jak to?
FROZYNA
Nie widzi pan, o tutaj, tej linii?
HARPAGON
No i c� to ma znaczy�?
FROZYNA
Daj� s�owo, m�wi�am sto lat, ale pan doci�gnie stu dwudziestu.
HARPAGON
Czy podobna?
FROZYNA
B�d� musieli pana dobija�, m�wi� panu; pochowasz pan dzieci,
wnuki i prawnuki.
HARPAGON
Chwa�a Bogu! Jak�e nasza sprawa?
FROZYNA
Czy mo�na pyta�? Widzia� kto, aby mi si� nie uda�o doprowadzi� do
ko�ca rzeczy, do kt�rej si� zabior�? Zw�aszcza co do ma��e�stwa,
talenty mam niepospolite. Nie ma na �wiecie pary, kt�rej bym raz
dwa nie umia�a skojarzy�: ot, gdybym si� upar�a, o�eni�abym
samego su�tana tureckiego z Rzeczpospolit� Weneck�. Tutaj nie
mia�am a� takich trudno�ci. Poniewa� jestem z tymi kobieci�tami
w stosunkach, rozgada�am si�, jak nale�y, o panu i zwierzy�am
matce zamiary, jakie pan powzi�� wzgl�dem Marianny, znaj�c j�
z ulicy i widuj�c j� w oknie.
HARPAGON
C� odpowiedzia�a?
FROZYNA
Przyj�a z rado�ci�; gdym za� powiedzia�a, �e pan pragnie, aby
Marianna wzi�a dzi� udzia� w uroczysto�ci ma��e�skiego kontraktu
pa�skiej c�rki, zgodzi�a si� bez trudno�ci i odda�a mi j� w tym celu
pod opiek�.
HARPAGON
Bo widzisz, Frozyno, musz� dzi� wyda� wieczerz� dla pana
Anzelma i bardzo bym pragn��, aby i ona by�a na tej uczcie.
FROZYNA
Ma pan s�uszno��. Marianna wybiera si� po obiedzie w odwiedziny
do pa�skiej c�rki potem chcia�aby zajrze� na chwil� na jarmark
i wr�ci� tu na wieczerz�.
HARPAGON
Dobrze; mog� pojecha� moim powozem; po�ycz� im.
FROZYNA
Doskonale.
HARPAGON
Ale, Frozyno, czy� m�wi�a te� z matk� w sprawie posagu? Czy�
wyt�umaczy�a jej, �e powinna by o tym pomy�le�, troch� si� �cisn��,
krwi sobie upu�ci� troch� przy takiej okazji? Bo, ostatecznie, nikt si�
nie �eni z pann�, aby bodaj czego� nie mia�a.
FROZYNA
Jak to! Ale� ona wniesie panu ze dwana�cie tysi�cy frank�w rocznie.
HARPAGON
Dwana�cie tysi�cy!
FROZYNA
Tak. Przede wszystkim, jest z domu przyzwyczajona do bardzo
oszcz�dnego sto�u. To dziewczyna, nawyk�a �y� sam� sa�at�,
mlekiem, serem i ziemniakami; nie b�dzie si� trzeba wysadza� na
wykwintny st�, na kosztowne smako�yki ani desery, jakich wyma-
ga�aby inna kobieta, a to wcale nie drobnostka, to najmniej jakie trzy
tysi�ce frank�w rocznie. Dalej w�o�ona jest do wielkiej skromno�ci
i prostoty w ubraniu; nie lubi kosztownych sukien, wspania�ych
klejnot�w, zbytkownych mebli, do kt�rych jej r�wie�nice wzdycha-
j� zazwyczaj tak gor�co: to warte przesz�o cztery tysi�ce rocznie.
Brzydzi si� gr�, co dzi� niecz�sto si� przytrafia u kobiet. Znam
s�siadk�, kt�ra w trente et quarante przegra�a dwa