358
Szczegóły |
Tytuł |
358 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
358 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 358 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
358 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Kazimierz Moczarski
Rozmowy z katem
O KAZIMIERZU MOCZARSKIM (Andrzej Szczypiorski)
Po zako�czeniu II wojny �wiatowej w�adz� w Polsce obj�� rz�d komunistyczny. Wype�niaj�c dyrektywy Stalina, podj�� bezlitosn� walk� z niezale�nymi, narodowymi o�rodkami. Rozpocz�y si� prze�ladowania �o�nierzy i oficer�w AK, kt�rym uda�o si� unikn�� �mierci z r�k Niemc�w. Wi�zienia zape�ni�y si� najlepszymi i najdzielniejszymi bojownikami walk z nazistowsk� przemoc�. Niewiarygodna perfidia Stalina podsun�a mu pomys�, niepoj�ty dla ludzi wychowanych w normalnym, demokratycznym �wiecie. Uzna� on za w�a�ciwe, by ludzi, kt�rzy w szeregach AK walczyli z hitlerowskimi Niemcami, traktowa� jako sojusznik�w nazizmu. Oficjalna propaganda nazywa�a najlepszych patriot�w faszystami i pacho�kami Gestapo. Oskar�ano ich o wsp�prac� z wrogiem i zdrad� narodu polskiego. Na podstawie sfabrykowanych oskar�e� skazywani byli na �mier� lub d�ugoletnie wi�zienie.
Procesy toczy�y si� w trybie niejawnym, a oskar�eni nie mieli prawa do obrony. Pod wp�ywem fizycznych i duchowych udr�k wielu wybra�o samob�jstwo. Inni przyznawali si� do niepope�nionych przest�pstw, byle po�o�y� kres cierpieniom. Ludzie ci przeszli przez piek�o.
Jednym z nich by� Kazimierz Moczarski. 18 stycznia 1946 roku zosta� skazany na 10 lat wi�zienia. Na mocy amnestii z roku 1947 kara ta zosta�a zmniejszona do lat pi�ciu. W ko�cu listopada 1948 roku poddano go "piekielnym przes�uchaniom" w wi�zieniu mokotowskim w Warszawie. Trwa�y ponad dwa lata. Poniewa� Moczarski by�
* "Puls" nr 6, wiosna 1979.
8 ANDRZEJ SZCZYPIORSKI
cz�owiekiem niez�omnego charakteru, dr�czono go ze szczeg�lnym okrucie�stwem. Oprawcy byli bezsilni wobec jego m�stwa i to pot�gowa�o ich w�ciek�o��. Aby pogn�bi� i z�ama� moralnie Moczars-kiego, umie�cili go w jednej celi z genera�em SS Jurgenem Stroopem.
Stroop nale�a� do os�awionych, najbardziej brutalnych dow�dc�w SS. Ci��y�y na nim zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzko�ci. By� katem warszawskiego getta, gdzie 19 kwietnia 1943 roku wybuch�o powstanie. Na jego rozkaz setki tysi�cy �yd�w wys�ano do oboz�w zag�ady, dziesi�tki tysi�cy wymordowano w ruinach zdobytego getta. Schwytany po wojnie przez Amerykan�w, zosta� wydany w�adzom polskim. W Warszawie czeka� na proces. 23 lipca 1951 roku zosta� skazany na �mier�, a 6 marca 1952 roku stracony na szubienicy.
Stalinowscy dr�czyciele wtr�cili Kazimierza Moczarskiego w�a�nie do celi tego cz�owieka.
Tak oto powsta�a sytuacja niemal szekspirowska. Przez 9 miesi�cy, od 2 marca do 11 listopada 1949 roku, w jednej celi przebywali dwaj �miertelni wrogowie. Genera� SS, kt�ry mia� na sumieniu setki tysi�cy niewinnych ofiar, i oficer polskiego podziemia, kt�ry przez pi�� lat walczy� z nazizmem w obronie swej ojczyzny i elementarnych zasad cz�owiecze�stwa. Stalinowska brutalno�� i brak skrupu��w postawi�y mi�dzy nimi znak r�wno�ci. Niew�tpliwy morderca Stroop sta� si� towarzyszem niedoli cz�owieka, kt�ry nie pope�ni� najb�ahszego wyst�pku i zawsze by� odwa�nym, ofiarnym patriot�. Stalinowcy s�dzili, �e to w�a�nie Moczarskiego duchowo z�amie. Nie uda� si� jednak diabelski plan. Moczarski przetrwa� i t� tortur�!
18 listopada 1952 roku zosta� przez S�d Wojew�dzki w Warszawie skazany na kar� �mierci. "Przez dwa i p� roku w ka�dej chwili czeka�em na kata" - pisze Moczarski. W listach do S�du Najwy�szego relacjonuje przejmuj�ce metody �ledcze, wymienia 49 rodzaj�w udr�k fizycznych (przez 14 miesi�cy przebywa� w ciemnej izolatce).
W marcu 1953 roku umar� Stalin. Stalinizm wszed� w stadium kryzysu. W pa�dzierniku tego roku Moczarski zosta� ,,u�askawiony" i skazany na do�ywotnie wi�zienie. Wyrok ten zakomunikowano mu jednak dopiero po dwu i p� latach. Jlirgen Stroop zosta� stracony. W lutym 1956 roku na s�ynnym XX Zje�dzie KPZR Chruszczow ujawni� zbrodnie Stalina. Rozpocz�a si� "odwil�". Adwokaci Moczar-
O KAZIMIERZU MOCZARSK.IM 9
skiego podj�li starania o rewizj� wyroku. On sam zosta� zwolniony z wi�zienia w kwietniu 1956 roku. By� jednak prze�wiadczony, �e to nie koniec jego sprawy. Domaga� si� pe�nego uniewinnienia i rehabilitacji, prostej ludzkiej sprawiedliwo�ci. W grudniu 1956 roku toczy� si� w Warszawie kolejny proces Moczarskiego, kt�rego celem by�a publiczna i ostateczna rehabilitacja. ,,W tej sali nie jestem oskar�onym - to ja oskar�am!" - powiedzia� w�wczas Moczarski.
W wyroku z dnia 11 grudnia 1956 roku s�d orzek�, �e oskar�enie i skazanie Moczarskiego oparte by�o na fa�szywych dowodach, �e skazany poddawany by� przez wiele lat uwi�zienia torturom i udr�kom, �e jest on ofiar� stalinowskiej tyranii.
Moczarski zosta� ca�kowicie uniewinniony. S�d w uzasadnieniu podkre�li�, �e jego postawa jako cz�owieka i Polaka zas�uguje na najwy�szy szacunek i uznanie.
II
Od 1957 roku Moczarski pracowa� w Warszawie jako dziennikarz. Wiele czasu i energii po�wi�ca� problemom spo�ecznym, g��wnie kwestii walki z alkoholizmem. W 1971 roku rozpocz�� pisanie Rozm�w z katem. Opublikowa� to dzie�o w odcinkach na �amach miesi�cznika literackiego "Odra" we Wroc�awiu. Wywo�a�o ono natychmiast �ywy odd�wi�k Czytelnik�w. W tym okresie postalinowska ,,odwil�" w krajach komunistycznych by�a ju� przesz�o�ci�. Zn�w dochodzi�y do g�osu tendencje totalitarne. W Polsce wzrasta�a rola policji politycznej. Rok 1956, kiedy sprawiedliwo�� odnios�a zwyci�stwo nad stalinizmem, nale�a� do historii.
Kazimierz Moczarski zmar� jesieni� roku 1975. W tym czasie jego ksi��ka Rozmowy z katem z�o�ona w wydawnictwie PIW w Warszawie czeka�a na decyzj� w�adz. Grono przyjaci� zmar�ego, ludzie, kt�rzy nierzadko nawet si� osobi�cie nie znali, czynili zabiegi, by Rozmowy, ten jedyny w swoim rodzaju dokument historyczny, trafi�y jednak do r�k Czytelnik�w. Ludzi tych jednoczy�a znajomo�� z Moczarskim i przekonanie, �e jego �mier� nie mo�e stanowi� ko�ca tego wyj�tkowego losu.
S� dwie odr�bne kwestie zwi�zane z ksi��k� Moczarskiego.
10 ANDRZEJ SZCZYPIORSKI
Sprawa pierwsza, to tre�� i znaczenie samego dzie�a. Sprawa druga, to osoba autora, jego postawa, charakter i przekonania. Ksi��ka ta powsta�a w mroku. A przecie� jest prze�wietlona od pierwszej do ostatniej strony �wiat�em tej wyj�tkowej osobowo�ci. Dla sko�atanej, chorej Europy naszych czas�w mog� by� Rozmowy z katem drogowskazem cz�owiecze�stwa.
Heinrich Boli w przedmowie do Archipelagu Gulag m�wi� o ,, boskiej goryczy So��enicyna". W odniesieniu do dzie�a Moczarskiego trzeba m�wi� o �wi�to�ci i tragizmie losu ludzkiego uj�tego w tryby totalizm�w. Czytelnik powinien sobie u�wiadomi�, �e los Kazimierza Moczarskiego nie by� wcale wyj�tkowym losem w po�owie naszego stulecia. W gruncie rzeczy, w kategoriach historycznego obiektywizmu, by� to los nawet do�� typowy. Moczarski nale�a� do tej olbrzymiej rzeszy Polak�w, kt�rym nic nie zosta�o oszcz�dzone.
Wyj�tkowo�� tego cz�owieka, jego wielko��, wynika - jak w antycznych tragediach - z postawy, ze sposobu, w jaki sw�j los przyj��, ud�wign�� i przezwyci�y�.
III
Kiedy we wrze�niu 1939 roku wybuch�a wojna, Moczarski by� m�odym prawnikiem i dziennikarzem. S�dz�, �e nie odznacza� si� wtedy niczym szczeg�lnym, bo w tamtym �wiecie, w kt�rym ludzie nie byli wystawieni na ci�kie pr�by, mo�na by�o prze�y� wiele lat nie maj�c nawet poj�cia o istnieniu piek�a. Na pewno by� ju� wtedy Moczarski cz�owiekiem prawym, o skrystalizowanych pogl�dach. Nale�a� do za�o�ycieli Klubu Demokratycznego w Warszawie, organizacji o wyra�nie post�powym charakterze. Ju� wtedy by�y mu bliskie idea�y socjalizmu, cho� nigdy nie zosta� marksist�. W og�le do teorii mia� stosunek sceptyczny, ufa� bardziej praktycznemu do�wiadczeniu. Zapewne ju� wtedy, przed wojn�, odznacza� si� sta�o�ci� przekona� i nie znosi� wszelkiej dwuznaczno�ci. My�la� niezale�nie, co w owych czasach nale�a�o zreszt� do cn�t do�� powszechnych.
Pozostaje pytanie - co to jest �ad moralny? Moczarski przeni�s� swoje sumienie przez pr�by, o jakich wsp�czesny cz�owiek nie ma nawet wyobra�enia. Zdecydowa�a o tym wierno�� dla pewnych zasad
O KAZIMIERZU MOCZARSKIM l l
humanizmu, osobista godno�� i poczucie honoru. Kiedy�, zapewne pod wp�ywem przyja�ni z autorem tej ksi��ki, napisa�em, �e ,,sumienia nie tylko nie mo�na kupi� ani sprzeda�, lecz nie mo�na go r�wnie� scedowa� na pa�stwo, nar�d, klas� - bo wtedy przestajemy po prostu istnie� jako ludzie".
Wr��my jednak do autora tej ksi��ki.
IV
Jako oficer rezerwy Moczarski przeby� na froncie kampani� wrze�niow�, a natychmiast po kl�sce, kiedy si� Polska zawali�a pod naporem wojennej machiny Hitlera, rozpocz�� dzia�alno�� konspiracyjn�. Jego odwaga, prawo�� i charakter sprawi�y, �e powierzono mu w pewnym okresie zadania wyj�tkowe trudne i delikatne. W ramach Kierownictwa Walki Cywilnej prowadzi� �ledztwo w sprawach o kolaboracj�. Mo�na sobie wyobrazi�, jak trudna by�a to robota. W warunkach pe�nej tajno�ci zbiera� materia�y, na podstawie kt�rych poszczeg�lni ludzie byli s�dzeni przez konspiracyjne s�dy pa�stwa polskiego. W r�kach Moczarskiego wa�y�y si� wi�c ich losy. Musia� by� jednocze�nie oskar�ycielem i obro�c�, bo podejrzani nie mieli przecie� poj�cia, �e przeciw nim toczy si� �ledztwo. Musia� tych ludzi obserwowa�, zbiera� informacje, maksymalnie obiektywne, a przecie� kompletowane w tajemnicy. Musia� w ka�dej chwili pami�ta�, �e podejrzany zagro�ony jest wyrokiem �mierci, bo taka by�a kara za zdrad� narodu. Ile� trzeba by�o hartu, poczucia odpowiedzialno�ci, ile� czujnego sumienia, aby w tym mrokach, w atmosferze zagro�enia, codziennie nara�aj�c w�asne �ycie, ugania� si� za prawd� o innych ludziach, na kt�rych ci��y� przecie� zarzut nie tylko ha�by, ale wsp�pracy z mordercami.
V
Walczy�, zgodnie z sumieniem, o cz�owiecze�stwo, demokracj� i niepodleg�o�� Polski. Nara�a� �ycie przez pi�� lat okupacji, l sierpnia 1944 roku poszed� si� bi� na powsta�czej barykadzie. Przetrwa� i to, cho� bra� udzia� w krwawych walkach. Kiedy powstanie po 63 dniach
12 ANDRZEJ SZCZYPIORSKI
zosta�o st�umione przez oddzia�y SS genera�a von dem Bacha, nie poszed� do niewoli, ale zn�w zaszy� si� w podziemiu. Armia Krajowa by�a rozbita, a �wier� miliona ludzi poleg�o w gruzach doszcz�tnie zniszczonej stolicy Polski. Kraj musia� si� boryka� z nienowym, lecz coraz bardziej aktualnym problemem - zbli�aniem si� Armii Czerwonej. Ta armia sta�a bezczynnie u wr�t Warszawy, kiedy Niemcy masakrowali miasto. Stalin czeka� cierpliwie, aby Hitler wymordowa� wszystko, co w tamtej Polsce by�o patriotyczne, ideowe i niezale�nie my�l�ce.
W pierwszym p�roczu 1945 roku piek�o hitleryzmu by�o ju� poza nami, narasta�a groza stalinizmu w Polsce. 11 sierpnia 1945 roku Kazimierz Moczarski zosta� aresztowany. Wy�lizgiwa� si� siepaczom Gestapo przez pi�� lat, ale agenci stalinowskiej policji bezpiecze�stwa dopadli go bez trudu, w bia�y dzie�, na warszawskiej ulicy, w trzy miesi�ce po kapitulacji Berlina. To prawda, �e nie �ywi� sympatii do komunist�w, bo im nie ufa� i nie wierzy�, aby stali si� rzecznikami prawdziwej suwerenno�ci Polski. Lecz w armii radzieckiej widzia� w latach wojny sojusznik�w, liczy� - jak miliony innych Polak�w - na jej pomoc w walce z hitleryzmem, cieszy� si� z post�p�w na froncie wschodnim. W�wczas, w 1945 roku, Rosjan przyjmowano z mieszanymi uczuciami. Byli sojusznikami, bo dzi�ki nim powalony zosta� Hitler, ale byli te� wsp�winni tragedii Polak�w i Polski, bo razem z Rzesz� uczestniczyli w rozbiorze kraju w 1939 roku, bo na ziemiach polskich inkorporowanych do ZSRR od pierwszej chwili zapanowa� stalinowski terror, setki tysi�cy ludzi wywieziono do oboz�w, dziesi�tki tysi�cy zamordowano, jak np. polskich je�c�w w Katyniu, bo Armia Czerwona bezczynnie patrzy�a z drugiego brzegu Wis�y na straszn� �mier� Warszawy podczas powstania 1944 roku, bo wreszcie Stalin powo�a� pod swoj� kuratel� komunistyczny rz�d polski, kt�rego nikt wtedy w kraju nie traktowa� jako autentycznej, polskiej w�adzy, a ludzie pozostawali wierni legalnemu rz�dowi w Londynie.
Historia stosunk�w polsko-rosyjskich i polsko-radzieckich przez dziesi�tki lat by�a przedmiotem nieopisanych nadu�y�, zak�amania i uroje�. Prawda o tej historii stanowi fundamentalny warunek pojednania Polak�w i Rosjan po wielu stuleciach wrogo�ci i uraz. Nie tu miejsce na szczeg�owe rozwa�ania w tej kwestii. Je�li ten temat
O KAZIMIERZU MOCZARSKIM 13
rozwin��em w odniesieniu do roku 1945, to dlatego, by skonstatowa�, �e dalsze losy Kazimierza Moczarskiego nale�� tak�e do dziej�w stosunk�w polsko-radzieckich i nie s� tylko wewn�trzn� spraw� Polak�w.
VI
Moczarskiego aresztowa�a polska policja polityczna, pozostaj�ca w�wczas - bardziej ni� kiedykolwiek p�niej - na us�ugach NKWD. To stwierdzenie w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia Polak�w. W�a�nie Polacy przez 11 lat dr�czyli moralnie i fizycznie polskiego bohatera narodowego, jakim sta� si� Moczarski.
Nie znosz� wszelkiego nacjonalizmu. Te w�a�nie przekonania by�y fundamentem naszej przyja�ni z Moczarskim. Gdy pisz�, �e to moi rodacy dr�czyli Moczarskiego, nie pot�piam wcale mego narodu, ale te� nie chc� go usprawiedliwia�. My�l�, �e nie ma narod�w z�ych i dobrych, szlachetnych i pod�ych. Po prostu stwierdzam, �e kanalie istniej� wsz�dzie na tym najlepszym ze �wiat�w. I s�dz�, �e nawet porz�dnych ludzi mo�na w odpowiednich warunkach tak spreparowa�, aby stali si� pomiotem diab�a. Nikt nie rodzi si� �wi�tym m�czennikiem, nikt te� nie zosta� w ko�ysce naznaczony pi�tnem zbrodni. Jest to kwestia charakteru, a tak�e warunk�w i okoliczno�ci historycznych. W Sachsenhausen zosta�em po raz pierwszy pobity przez kapo, kt�ry by� Francuzem. Pierwszy m�j wi�zienny towarzysz niedoli, kt�ry odda� mi w�asny kawa�ek chleba, by� niemieckim socjaldemokrat� z Kolonii. Nazywa� si� Osske. O tym cz�owieku b�dzie jeszcze mowa.
Napisa�em kiedy�, �e ,,ludzie z natury s� s�abi i dlatego podoba si� im przemoc". Moczarski uzna� ten pogl�d za s�uszny, a jego opinie w tej mierze uwa�am za decyduj�ce, bo chyba nikt nie prze�y� tak wiele i nie okaza� tyle hartu, aby si� wobec przemocy nie ugi��...
Przesiedzia� w wi�zieniu prawie 11 lat, w tym dwa i p� roku w celi �mierci, ka�dej chwili oczekuj�c kata. Przesiedzia� i przetrwa� to wszystko w uporczywej walce o osobist� godno�� i honor polskiego �o�nierza. By� oskar�ony i skazany za to, �e kolaborowa� z hitlerowcami, �e mordowa� polskich patriot�w, �e by� zdrajc� narodu i pacho�kiem Gestapo. Potrafi� wyliczy� 49 rodzaj�w tortur, jakim
14 ANDRZEJ SZCZYPIORSKI
go poddawano w �ledztwie. Nie chc� podawa� tej listy. Powiem tylko, �e przypalanie paznokci, bicie pa�k�, mia�d�enie obcasami palc�w - nale�a�o do udr�k banalnych. Je�li powt�rz�, �e ten cz�owiek przez 30 miesi�cy czeka� na wykonanie wyroku �mierci, aby si� wreszcie dowiedzie�, �e mu kar� w drodze �aski zamieniono na do�ywotnie wi�zienie, to przeci�tnie wra�liwy czytelnik uzna tak� tortur� za wystarczaj�c�.
Ale nie to jest najbardziej upiorne. Najbardziej upiorny jest fakt, �e wszyscy ludzie, kt�rzy brali w tej sprawie udzia�, poczynaj�c od wi�ziennego klucznika, a� po dostojnych s�dzi�w, wiedzieli doskonale, �e jest to cz�owiek niewinny. Wiedzieli, �e nie by� faszyst�, zdrajc� i agentem Gestapo, lecz dzielnym �o�nierzem Podziemia, kt�ry walczy� z hitlerowcami przez ca�� wojn�. Ale domagali si�, aby si� przyzna� do tych wyimaginowanych zbrodni, z pokor� przyj�� kar� i �a�owa� za niepope�nione grzechy. ��dali, by si� wypar� pi�knej, patriotycznej przesz�o�ci i obrzuci� j� b�otem pod ich szale�cze dyktando. Chcieli, aby wskaza� wsp�lnik�w, owych faszyst�w, zdrajc�w, agent�w Hitlera, kt�rzy w rzeczywisto�ci byli �o�nierzami antyhitlerowskiego podziemia i walczyli z okupantem, nie szcz�dz�c przecie� �ycia. Domagali si� zatem, aby Moczarski wypar� si� siebie, aby dobro nazwa� z�em, cnot� nazwa� wyst�pkiem, patriotyzm nazwa� zdrad�, odwag� nazwa� pod�o�ci�, a diab�a wyni�s� na �wi�te o�tarze.
Nie wiedzieli, �e trafili na cz�owieka, kt�ry got�w by� umrze�, ale nigdy nie odst�pi� od zasad sumienia. Wygra� z nimi! Wygrywa� z nimi ka�dego dnia przez te 11 lat udr�ki. Pisali mu na czole s�owo - "gestapowiec", trzymali w jednej celi z hitlerowskimi zbrodniarzami, szanta�owali straszn� kar�, jaka spadnie na jego najbli�szych. Ale przecie� nigdy si� nie ugi��! Moczarski mawia� cz�sto, �e w gruncie rzeczy Hitler by� bardziej prostolinijny ni� Stalin. Hitler by� kreatur� przenikni�t� prymitywn� nienawi�ci�. Morduj�c �yd�w g�osi� z fanatyzmem, �e s� to wszy. Obwieszcza�, �e S�owianie s� plemieniem niewolnik�w - i traktowa� ich jak niewolnik�w. Zabija� i wcale nie chcia�, aby go kochano, przyznawano racj�, sprawiedliwo�� oraz humanitaryzm. Stalin zabija� i domaga� si� od swych ofiar mi�o�ci oraz potwierdzenia, �e jest najlepszym przyjacielem ludzko�ci.
Jeden z recenzent�w ksi��ki Rozmowy z katem napisa�, �e "grymas
O KAZIMIERZU MOCZARSKIM 15
historii spowodowa�, i� Moczarski sp�dzi� w jednej celi ze Stroopem dziewi�� miesi�cy". Nie idzie o grymas, ale o zbrodni�. I nie by�a to zbrodnia historii, bo nie kanalie tworz� dzieje narod�w. Prawdziw� histori� Polski pisa� swym �yciem Moczarski i inni, jemu podobni. To Moczarski znajdzie si� kiedy� w podr�cznikach szkolnych, to on b�dzie jednym z tych, kt�rym Polska zawdzi�cza swoj� samo�wiadomo��, duchow� suwerenno��, gwa�con� tak brutalnie przez wiele pokole�, a przecie� wci�� �yw� w umys�ach. Nazwisk dr�czycieli Moczarskiego nikt dzisiaj w Polsce nie pami�ta, nale�� do kroniki kryminalnej. Jednak�e nie tylko oni d�wigaj� odpowiedzialno�� za to, co si� z Moczarskim dzia�o.
Los tego cz�owieka dowodzi, �e nie ma r�nic mi�dzy totalizmami. Znaczenie Rozm�w z katem polega na wieloznaczno�ci w�tk�w i jednoznaczno�ci ocen moralnych, jakie zosta�y w tej ksi��ce zawarte. Oto we wsp�lnej celi snuje si� w�t�a ni� egzystencji dw�ch skaza�c�w. Jeden jest hitlerowskim oprawc�, morderc� setek tysi�cy ludzi, klinicznym przyk�adem par excellence faszystowskiej postawy wobec �ycia. Drugi jest ofiar� oprawc�w, kt�rzy w�a�nie swobodnie przechadzaj� si� po wi�ziennych korytarzach, naznaczeni pi�tnem innej ideowej barwy. Stroop jest typowym przyk�adem mentalno�ci, kt�ra si� ukszta�towa�a w s�u�bie hitlerowskiego terroru, Moczarski jest dr�czony przez funkcjonariuszy terroru stalinowskiego. Znamiona ideologiczne nie graj� tu jednak roli, okazuje si� bowiem, �e zar�wno metody, jak i spos�b my�lenia s� podobne.
Moczarski cz�sto mi m�wi�, �e jego rozmowy ze Stroopem by�y nie tylko pr�b� ucieczki od strasznej egzystencji wi�ziennej. By�y te� narz�dziem poznania rzeczywisto�ci, w jakiej si� znalaz�. Poznaj�c zakamarki duszy Stroopa, Moczarski szuka� po�rednio wiedzy o swych prze�ladowcach. I znajdowa� j�!
Wspomniany recenzent pisa� o "grymasie historii". Ot� by�o to raczej straszne szyderstwo, boska zemsta prawdy nad ob�ud�, cnoty nad grzechem, prawo�ci nad wyst�pkiem, bo przecie� to, co w zamy�le dr�czycieli mia�o Moczarskiego zniewa�y� i zdepta�, okaza�o si�, dzi�ki hartowi jego ducha - wielkim procesem demaskatorskim.
Moczarski nie m�g� przenikn�� mrocznej umys�owo�ci ludzi, kt�rzy go m�czyli. Lecz kiedy wraca� do celi, czeka�y go tygodnie
16 ANDRZEJ SZCZYPIORSKI
i miesi�ce rozm�w z przedstawicielem tego samego plemienia. Stroop okazywa� si� "alter ego'" tych wszystkich bezimiennych, zachowuj�cych anonimowo�� dygnitarzy i pacho�k�w stalinowskiej dyktatury, kt�rzy jawi� si� czasem na kartach ksi��ek So��enicyna, wyzbyci jednak duchowego wizerunku. Bo przecie� nie r�nili si� mi�dzy sob�!
Kto� powie, �e takich postaci jest wiele we wsp�czesnej literaturze. B�dzie to fa�szywy pogl�d. Bo nikt, na ca�ej kuli ziemskiej, nie znalaz� si� w podobnej sytuacji. Tu sytuacja decydowa�a o wszystkim! To w�a�nie ona stworzy�a t� ksi��k�, chyba jedyn� w dziejach pi�miennictwa. Ci dwaj nie tylko rozmawiali w celi. Oni obaj wiedzieli, �e niebawem umr�. Ka�de s�owo Stroopa by�o rodzajem spowiedzi. Nie musia� niczego ukrywa�. M�g� szeroko otworzy� swoje wn�trze, tak szeroko jak nigdy w �yciu. Szczero�� jego wyzna� spot�gowana by�a �wiadomo�ci� wsp�lnoty losu z Moczarskim. Przypadek sprawi�, �e Moczarski unikn�� szubienicy. Gdyby Stalin po�y� d�u�ej, gdyby si� diabe� o niego nie upomnia� w marcu 1953 roku, nie by�oby zapewne tej ksi��ki.
Rzecz znamienna - Moczarski nie lubi� Stroopa. Dla ludzi starszej generacji, kt�rzy pami�taj� wojn�, brzmi to ca�kiem naturalnie. Jak�e m�g�by lubi� cz�owieka, kt�ry wymordowa� tysi�ce niewinnych i by� jednym z najokrutniejszych kat�w w Trzeciej Rzeszy?! A jednak nie taka to prosta sprawa. Moczarski sp�dzi� z tym cz�owiekiem 225 dni i nocy w jednej celi, gdzie obaj czekali na �mier�. Kto tego nie prze�y�, nie mo�e mie� poj�cia o charakterze, barwie, napi�ciu uczu� w podobnej sytuacji.
VII
Kiedy Moczarski drukowa� Rozmowy z katem na �amach miesi�cznika "Odra", wiele os�b pyta�o, jak to jest mo�liwe, �e po prawie 25 latach potrafi odtworzy� dok�adnie wszystkie rozmowy? Byli ludzie, kt�rzy przypisywali autorowi sk�onno�� do konfabulacji, inni zn�w s�dzili, �e rekonstruuje przebieg wypadk�w na podstawie lu�nych wspomnie�. Te podejrzenia, kt�re mog� nawiedza� Czytelnika, s� nieuzasadnione w �wietle wyzna�, jakie mi Moczarski poczyni�, obarczaj�c mnie moralnym obowi�zkiem wyja�nienia sprawy. On sam
O KAZIMIERZU MOCZARSKIM 17
nie czu� si� zdolny do sk�adania podobnych o�wiadcze�. I nie mo�na si� temu dziwi�. Wiele razy podkre�la�, �e nie by� wtedy zwyk�ym cz�owiekiem. "Mo�e by�em bardziej zwierz�ciem?!" - m�wi�. M�j pogl�d jest inny. On troch� wyszed� poza zwyk�e cz�owiecze�stwo, on osi�gn�� co� wi�cej!
Cz�owiek, kt�ry latami czeka na �mier�, �yje w innym wymiarze czasu i przestrzeni. Cz�owiek skazany i zamkni�ty, aby przetrwa� sw�j czas i egzystowa� w swojej przestrzeni, tworzy inn� rzeczywisto��. Znamy to z wielu wspomnie� wi�ziennych. Aby jednak ta nowa rzeczywisto�� mog�a jako� funkcjonowa�, niezale�nie od reali�w, potrzeba wielkiej si�y wewn�trznej, z kt�rej wi�zie� zapewne sam nie zdaje sobie sprawy. Moczarski rozpoznawa� po zapachu zbli�aj�cych si� do celi stra�nik�w. S�ysza� szepty �ledczych, rozmawiaj�cych w innym pokoju za szczelnie zamkni�tymi drzwiami. Na swym procesie rehabilitacyjnym zdumiewa� obecnych, cytuj�c z pami�ci fragmenty, licz�cych tysi�ce stron, akt, kt�re otrzyma� w wi�zieniu do przejrzenia na kilka godzin. Rzecz jasna, w p�niejszych latach �ycia utraci� t� straszn� i bolesn� zdolno��, a jego zmys�y, nie wystawione na pr�b� �ycia i �mierci, wr�ci�y do leniwej normalno�ci.
Ka�de s�owo Stroopa, gest, spojrzenie, nosi� w sobie troskliwie, jak skarb. Kiedy powiedzia�, troch� speszony - "Jest we mnie jaka� choroba. Wszystkie zdania Stroopa s�ysz� dok�adnie, nawet z intonacj�, jakbym spisywa� z ta�my magnetofonu. I widz� go, ka�dy ruch, spojrzenie, grymas, jakby to by�o na ekranie".
Wierzy�em mu. I prosz� Czytelnika, aby te� uwierzy�.
Ta ksi��ka nie jest ani monografi� historyczn�, ani nie nale�y do literatury faktu. Nie stanowi archiwalnej dokumentacji, ale jest dokumentem o znaczeniu historycznym. Tak�e w tych fragmentach, kt�re mog� zawiera� nie�cis�o�ci czy zgo�a b��dy w szczeg�ach, albo w wypowiedziach samych postaci dramatu.
VIII
/^^^-7~
M�j niemiecki przyjaciel, wspomniany tu ju� Ossk^, .cz�sto l '<�� powtarza� w rozmowach toczonych intymnie w obozowej latryna, �e zazdro�ci mi moralnie czystego uk�adu zale�no�ci. Jestem sbowlertL'
2 - Rozmowy / katem
18 ANDRZEJ SZCZYPIORSKI
Polakiem, dr�czonym przez Niemc�w, gdy on znosi spot�gowane udr�ki, raz jako wi�zie� kacetu, po drugie z powodu upokorzenia, �e Niemcy upadli tak nisko. Cierpia�, bo jego rodacy dopu�cili si� tak strasznej zdrady idea��w humanizmu. Ka�dy ryk esesmana, ka�dy cios pi�ci - upokarza� Osskego w jego niemieckiej to�samo�ci, obra�a� jego narodow� �wiadomo��.
Wtedy, w 1945 roku, wydawa�o mi si�, �e ma racj� i wsp�czu�em mu. Dzi� odnajduj� w postawie Osskego pewien rys dwuznaczny, usprawiedliwiony zacn� intencj�, ale trudny do zaakceptowania. Ten rozumny i m�ny cz�owiek pozostawa� jednak sp�tany nawykami my�lenia, kt�re dla mnie sta�y si� ca�kiem obce. Tak czy owak, tkwi�o w nim jakie� poczucie wsp�lnoty z lud�mi w mundurach SS, kt�rzy go przez d�ugie lata m�czyli w wi�zieniach i kacetach Trzeciej Rzeszy. Osske czu� si� Niemcem i ta niemiecko�� wi�za�a go upokarzaj�cym w�z�em wsp�lnoty z hitlerowcami.
Nie odczuwam �adnej solidarno�ci z kanali� tylko dlatego, �e m�wi po polsku, nosi polskie nazwisko i uwa�a si� za Polaka. Bli�szy jest mi przyzwoity Niemiec, Rosjanin czy Anglik od �ajdaka, kt�ry tylko dlatego ma by� moim bratem, �e urodzi� si� na tej ziemi i m�wi moim j�zykiem. Ten pogl�d w wielkim stopniu zawdzi�czam przyja�ni z Moczarskim. Nigdy nie doznawa� uczu�, �e najci�sze udr�ki znosi� w�a�nie od Polak�w. Traktowa� tych ludzi tak, jak na to zas�u�yli - uwa�a� ich za kreatury, kt�re wychyn�y z ciemnych zau�k�w �wiata.
Polsko�� to nie by�o dla niego pochodzenie, j�zyk, a ju� na pewno nie frazeologia narodowa. Polsko�� to by�a dla niego tradycja kulturalna tego narodu, kt�ry tyle wycierpia�, byle tylko swoj� odr�bno�� ocali�.
IX
Kiedy wiosn� roku 1956 roku Moczarski wyszed� z wi�zienia, nad wschodni� Europ� wia�y ciep�e wiatry postalinowskiej odwil�y. Referat Chruszczowa uruchomi� lawin� wypadk�w. Polska prostowa�a obola�y grzbiet, ludzie wyzwalali si� z p�t strachu, prasa pisa�a o bezprawiach minionego okresu.
Adwokaci warszawscy W�adys�aw Winawer i Aniela Steinsbergowa,
O KAZIMIERZU MOCZARSKIM 19
ludzie odwa�ni i szlachetni, rozpocz�li walk� o przywr�cenie prawa, o rehabilitacj� Kazimierza Moczarskiego. Nawet wtedy nie by�o to proste i �atwe. Ale opinia publiczna, zrazu nie�mia�o, potem coraz pewniej, podnosi�a g�os w obronie tylekro� deptanej sprawiedliwo�ci. Tysi�ce ludzi powr�ci�y do kraju z zes�ania na p�nocy ZSRR, inni wychodzili na wolno�� z polskich wi�zie�. Zbli�a� si� s�ynny Pa�dziernik, kt�ry mia� obali� dotychczasowe kierownictwo polityczne i wynie�� do w�adzy W�adys�awa Gomu�k�. Cz�owiek ten okaza� si� potem wielkim rozczarowaniem dla narodu, jeszcze jednym fa�szem totalitaryzmu.
W grudniu 1956 roku odby� si� proces rehabilitacyjny Moczarskiego przed S�dem Wojew�dzkim w Warszawie. By� to jedyny publiczny proces s�dowy wytoczony w Polsce stalinizmowi. By� to, jak si� zdaje, w og�le jedyny na �wiecie proces, w kt�rym oskar�ono stalinizm.
Moczarski stan�� przed s�dem jako cz�owiek wolny, jako obywatel, kt�ry ��da pe�nej rehabilitacji. Poprzednio zosta� przecie� skazany na podstawie fikcyjnych oskar�e� za wsp�prac� z hitlerowcami i zdrad�. Teraz domaga� si� sprawiedliwo�ci. I otrzyma� j� - przynajmniej w sensie moralnym. Bo lat wi�zienia i cierpie� nikt mu ju� zwr�ci� nie m�g�.
W uzasadnieniu wyroku �li grudnia 1956 roku S�d Wojew�dzki w Warszawie w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej oznajmi� mi�dzy innymi:
"S�d Wojew�dzki uzna� za sw�j obowi�zek stwierdzi�, i� przew�d s�dowy przeprowadzony po wznowieniu post�powania w niniejszej sprawie, wykaza� nie tylko bezzasadno��, sztuczno�� i tendencyjno�� oskar�enia, czemu zreszt� da� ju� wyraz przedstawiciel Generalnej Prokuratury PRL od tego oskar�enia odst�puj�c, ale tak�e dowi�d�, i� dobre imi� polskiego podziemia okupacyjnego, kt�re w swej masie nie ha�bi�o si� �adn� kolaboracj� na miar� quislingowsk� i kt�rego na swoim odcinku i w swoim zakresie okupacyjnej dzia�alno�ci, przez wiele lat pobytu w wi�zieniu z budz�cym szacunek uporem i hartem ducha broni� Kazimierz Moczarski, zosta�o w ramach niniejszej sprawy zrehabilitowane".
20 ANDRZEJ SZCZYPIORSKI
X
Te s�owa, cytowane za wyrokiem S�du PRL, zosta�y w roku 1972 skonfiskowane przez polsk� cenzur� pa�stwow�. Cytat z wyroku s�dowego pomie�ci�em w przedmowie do ksi��ki Moczarskiego, drukowanej wtedy na �amach czasopisma "Odra". Tak oto w roku 1972 cenzor polityczny zn�w okazywa� si� pot�niejszy ni� niezawis�y s�dzia, wyrokuj�cy w imieniu i majestacie pa�stwa. Dla kogo�, kto nie zna mechanizm�w systemu, problem mo�e si� wyda� niezrozumia�y. C� bowiem znaczy konfiskata kilku zda� w druku w por�wnaniu z celami �mierci, katowniami stalinizmu, �amaniem ko�ci i charakter�w?! �yjemy w zupe�nie innych czasach, a post�p jest tak ogromny, �e nie warto wspomina� o drobnostkach...
Nikt przy zdrowych zmys�ach nie kwestionuje, �e przemiana jest kolosalna. Ostatecznie Moczarski po roku 1956 �y� przez wiele lat spokojnie i bez wi�kszych trosk materialnych, m�g� pisa� i wydrukowa� swoje Rozmowy, na koniec za� - niestety, ju� po jego zgonie - dzie�o to ukaza�o si� w edycji ksi��kowej i zosta�o udost�pnione Czytelnikom.
�yjemy w warunkach stabilizacji, spokoju i �adu, w �wiecie rozwijaj�cym si� pomy�lnie, gdzie wszyscy powinni by� zadowoleni.
Bo niech oka�� niezadowolenie! Nie, to prawda, uwi�zienie nale�y do rzadko�ci, staje si� faktem powszechnie komentowanym, wywo�uje spo�eczne protesty. Co innego przej�ciowy areszt, rewizja, konfiskata ksi��ek, manuskrypt�w, prywatnej korespondencji. Co innego usuni�cie z pracy albo wr�cz utrata szansy wykonywania zawodu, szykany administracyjne, nawet drobne, ale przecie� uci��liwe. Co innego wreszcie oszczercze ataki prasowe, na kt�re ludzie nie mog� odpowiedzie�, bo nie ma innej prasy poza pras� kontrolowan� przez w�adze.
Nie wolno przeczy�, �e jest to ogromny post�p w stosunku do dawnych metod. Za czas�w Stalina, gdyby trwa�y d�u�ej, Moczarski by�by powieszony, a jego prochy, zmieszane z prochami jakiego� Stroopa, rozsiane przez wiatr. A ja - by� mo�e - pozostaj�c pr^zy �yciu wi�d�bym egzystencj� bydl�cia!
Nale�y si� wdzi�czno�� Bogu, �e powo�uje do wieczno�ci s�ugi swoje, cho� niekiedy czyni to zbyt p�no! My�l�, �e w przypadku
O KAZIMIERZU MOCZARSKIM 21
Stalina i Hitlera B�g odczuwa� tak wielk� odraz�, i� zwleka� z decyzj� ponad miar�, byle ich tylko nie ogl�da� z bliska. Zap�acili�my za to s�ono...
Wracam do meritum. Niew�tpliwie zmieni�o si� bardzo wiele i nikt temu przeczy� nie powinien. Zawdzi�czamy to przede wszystkim ludzkim charakterom, cywilnej odwadze setek tysi�cy, dla kt�rych godno�� i wolno�� znaczy�y wi�cej ni� oportunizm albo podda�cza uleg�o��. Zawdzi�czamy to tak�e cywilizacyjnym przeobra�eniom, kt�re na pewnym etapie rozwoju gospodarki i �ycia spo�ecznego wykluczaj� despotyzm w�adzy.
A jednak nie wszystko jest tak pi�kne na tym najlepszym ze �wiat�w! Na sto lat przed Hitlerem Heine pisa� proroczo, i� "tam gdzie pal� ksi��ki, niebawem ludzi pali� b�d�!"
Mo�na do tego doda� jedno: tam, gdzie w�adza nie liczy si� z prawem, kt�re sama ustanowi�a i lekcewa�y wyroki w�asnych s�d�w, gdzie ob�uda i fa�sz chc� uchodzi� za szczero�� i prawd�, gdzie pa�stwo mo�e upokorzy� obywatela a obywatel nie znajduje ochrony przed samowol� pa�stwa, gdzie niezale�ne my�lenie traktuje si� cz�sto jako wyraz wrogo�ci wobec ustroju, a charaktery usi�uje si� nagina� do uleg�o�ci wobec aktualnie rz�dz�cej grupy - tam zawsze mo�e doj�� do bezprawia i niegodziwo�ci.
Przeczytajcie uwa�nie, co m�wi Jurgen Stroop, ten kliniczny przyk�ad umys�u zniewolonego przez totalizm. Przeczytajcie uwa�nie Rozmowy z katem i pomy�lcie o losach Kazimierza Moczarskiego, cz�owieka, kt�ry si� nie ugi��, i got�w by� zgin��, byle innych uchroni� przed wegetacj� pod w�adz� totaln�.
Andrzej Szczypiorski 1977
I. OKO W OKO ZE STROOPEM
Bo c� by warte by�y bunty i cierpienia, Gdyby kiedy� w godzin� zdobytej wolno�ci, Nie mia�y si� przerodzi� w cierpie� zrozumienie [..] Gdyby si� lud gn�biony stawa� gn�bicielem I w d�o� przebit� gwo�dziem chwyta� miecz Pi�ata? Antoni S�onimski, Do przyjaci�t w Anglii
2 marca 1949 roku. Oddzia� XI Mokotowa, warszawskiego wi�zienia. W�a�nie przeniesiono mnie do innej celi, gdzie siedzia�o dw�ch m�czyzn. Ledwo drzwi przy ryglowano, zacz�li�my si� ,,obw�chiwa�" - jak to wi�niowie. Ci dwaj mieli chwilowo przewag� w uk�adzie stosunk�w wewn�trzcelowych, bo by�em do nich przekwaterowany. Co prawda i ja mia�em jakie� sza�ce. Dla zanurzenia si� w ochronnej rezerwie mog�em np. robi� z siebie "s�up soli" lub udawa� "Janka z ksi�yca". Oni nie byli w stanie stosowa� podobnych praktyk, bo tworzyli konstelacj�, w ruchu.
- Sind Si� Pole?\ - pyta starszy, niewysoki, szczup�y, z �ylastymi r�kami, kartoflanym brzuchem i du�ymi brakami w uz�bieniu. Kurtka feldgrau, wi�zienne spodnie, drewniaki. Koszula rozche�stana.
- Tak. A panowie?
- Niemcy. My jeste�my sogennante Kriegsverbrecher2. Rozpakowuj� majdan, upycham graty. Starszy u�atwia te czynno�ci, bez zach�ty z mojej strony. Nie m�wimy. Wszyscy przej�ci. Ja wtedy tak mniej wi�cej my�la�em: - Niemcy. Pierwszy raz w �yciu b�d� z nimi bardzo blisko. Takich hitlerowc�w z lat okupacji pami�tam, jak by to by�o dzisiaj. Trudna sytuacja, ale w Mokotowie nieraz ��czono w celach wi�ni�w bez zagl�dania w rubryk� narodowo�ci. Niemcy. Dzieli mnie od nich wszystko - a wi�c i ci�ar przesz�o�ci, i postawa �wiatopogl�dowa. A ��czy: interes ludzi w jednej celi. Czy
' Sind Si� Pole? (niem.) - Czy pan jest Polakiem?
2 ... sogennante Kriegsverbrecher (niem.) - ... tak zwani przest�pcy wojenni (zbrodniarze wojenni).
24 ROZMOWY Z KATEM
taka wi� sytuacyjna, nie wytworzona z dobrej woli, mo�e by� podobna do k�adki nad przepa�ci�?
Przerywam b�yskawiczne refleksje, bo nawyk czuwania alarmuje:
dlaczego ten drugi hitlerowiec jest bierny i wtulony w okno? Niebezpieczny czy si� boi?
Przy zagospodarowaniu pomaga� mi Gustaw Schieike z Hanoweru, d�ugoletni zawodowy podoficer kryminalnej policji obyczajowej (Sittenpolizei). W czasie wojny SS-Untersturmfuhrer3, archiwista krakowskiego urz�du BdS, czyli dow�dcy Policji Bezpiecze�stwa i S�u�by Bezpiecze�stwa4 w Generalnej Guberni.
- Po sprawie? - pytam go.
- Nie.
- D�ugo w mamrze?
- W Polsce: l rok, 9 miesi�cy i 27 dni. Przedtem siedzia�em w obozach aliant�w w Niemczech Zachodnich.
Jeszcze liczy dni, stawiaj�c prawdopodobnie kreseczki na �cianie, z nadziej�, �e opowie wnukom o wi�zieniu w Polsce - pomy�la�em.
Ten drugi, co niepokoi� mnie, by� wysokim i nawet pozornie barczystym m�czyzn�. Zas�aniaj�c cz�� okna, ustawia� si� pod �wiat�o. Trudno go obserwowa�. Zna�em te metody. Ma komplekisy �ledcze, wi�zienne - skonstatowa�em - ale zachowuje si� fachowo.
- Stroop - przedstawi� si� wreszcie. - Mein Name ist Stroop, durch zwei "o". Yorname: Jiirgen. Ich bm Genera�-leutnant. Po polsku: division-general... Enchante, Monsieur5.
Podniecony, mia� czerwone uszy. Ja chyba tak�e. Przybycie do obcej celi lub poznanie wi�nia to wielka emocja.
Ledwo wymieni�em nazwisko, wtoczy� si� kocio� i zapach obiadu. Kalifaktorzy, r�wnie� Niemcy, dali moim kompanionom znak, �e nie
3 Untersturmfuhrer w SS, SS-Untersturmfuhrer w Waffen-SS - najni�szy stopie� oficerski, odpowiednik Leutnanta w Wehrmachcie (podporucznik)
4 BdS - Befehishaber der Sicherheitspohzei und der Sicherheitsdienst (niem), Dow�dca Policji Bezpiecze�stwa i S�u�by Bezpiecze�stwa
5 Mein Name (niem , franc ) - Moje nazwisko Stroop, przez dwa "o" Imi� Jurgen Jestem genera�em-porucznikiem Po polsku genera�em dywizji Bardzo mi mi�o, prosz� pana
OKO W OKO ZE STROOPEM 25
sstem kapu�. Od dawna znali mnie z r�nych okoliczno�ci �ycia lokotowskiego.
Stroop dostawa�, oficjalnie, podw�jn� porcj�. Jad� z apetytem, ^tematycznie. Obiad w milczeniu. Zmuszam si� do spokojnego o�ykania, aby nowi towarzysze nie spostrzegli, jak jestem poruszony.
Wi�c to jest w�a�nie Stroop, zaufaniec Himmlera, warszawski SS-nd Polizeifuhrer6, likwidator sto�ecznego getta i poprzednik ukara-ego przez nas Kutschery7. Siedzi o metr i zajada obiad. Pi��-ziesi�cioletni. Starannie, jak na wi�zienie, ubrany. Ciemnop�sowa datr�wka, pod szyj� bia�y halsztuk z chusteczki kunsztownie zawi�-anej. Spodnie beige. Trzewiki br�zowe, lekko sfatygowane, wyczysz-zone na glans.
Schieike wios�uje �y�k�. Zjad� szybko, zanuci� "In Hannover an er Leine, haben Madchen dicke Beine"8, i jakby od niechcenia pyta�: - Dawno pan siedzi?
Odpowiedzia�em. Zaproponowa� wtedy, �e umyje moj� mena�k�. Musia� si� spotka� z odmow�, bo takie us�ugi przyjmuje si� z pilnej �otrzeby albo z przyja�ni.
Stroop obiadowa� wolno. W ko�cu poda� Schieikemu dwie miski lo umycia. Przedtem popu�ci� spodnie, zapinaj�c je w pasie na jeden rezerwowych guzik�w, przyszytych przez niego na "�rednie" lub ^wi�ksze" nafaszerowanie brzucha.
Schieike pucuje naczynia. Stroop milcz�cy, przy stoliku podokien-lym, oparty na �okciach, twarz w d�oniach. Mi�sisty nos wystaje zza >alc�w. Pozycja tragicznego m�drca.
6 Der SS- und Polizeifuhrer (SSPF) im Distrikt Warschau (niem.) - Dow�dca IS i Policji na Dystrykt Warszawa.
7 SS-Brigadefuhrer und Generalmajor der Polizei Franz Kutschera (1904-1944). )ow�dca SS i Policji na Dystrykt Warszawa od wrze�nia 1943 r., od pa�dziernika iodpisywa� obwieszczenia o masowych egzekucjach publicznych w Warszawie. Zlikwidowany l lutego 1944 r. przez �o�nierzy oddzia�u "Pegaz" (p�niejszy "Parasol") AK. ^ecjalny komunikat o tej akcji opublikowano na �amach centralnego organu prasowego �K "Biuletynu Informacyjnego" (24 II 1944, nr 8), nazywaj�c w nim Kutscher� g��wnym organizatorem trwaj�cego od kilku miesi�cy wzmo�onego terroru".
8 "In Hannover ..." (niem.) - "W Hanowerze, nad rzek� Leine, dziewcz�ta maj� plbe nogi".
26 ROZMOWY Z KATEM
Zainteresowa�a mnie ta kontemplacja. Wi�za�em j� z fotografiami Stroopowskiego "o�tarzyka" na stoliku. Obok Biblii le�a�y tam dwie paczki list�w z NRF9, kilka ksi��ek, zeszyt, o��wki. Ale co mnie przede wszystkim uderzy�o - to poliptyk fotograficzny rodziny Stroopa. Na kartonie pod ka�dym zdj�ciem wykaligrafowane gotykiem napisy: "Unsere Mutter", "Unsere Tochter", "Unser Sohn" i "M e i n e Frau"10. W zakamarkach "o�tarzyka" - drobne pami�tki, m.in. pi�rko kraski ze smug� b��kitu i listek. Zasuszony listek brzozy.
Kontemplacja Stroopa wydawa�a si� melancholiczna, wi�c pytam, o czym duma. Nie wyklucza�em odpowiedzi: "o swoich sprawach", co oznacza�oby, �e my�li o rodzinie i prosi, aby nie przeszkadza�. A Stroope rzek�:
- Zapomnia�em, jak po polsku nazywa si� ptaszek, kt�rego mianem okre�laj� u was m�ode kobiety. Jako� tak: szy... szy... szybka czy podobnie?
- Gdzie pan to s�owo s�ysza�?
- Na spacerze, gdy wi�niowie kryminalni z og�lnych cel zagadywali aresztantk� z klasa biustem, kt�ra pracuje w pralni. Nie mog� tego s�owa spami�ta�. Co dzie� je powtarza�em. Brzmi jak:
szybka, szczyrka...
- Mo�e m�wili: �cierka? Ale to nie ptaszek.
- Na pewno by� ptaszek. I na pewno nie szczerka.
- Upiera si� pan przy ptaszku, wi�c mo�e sikorka?
- Tak - rozpromieni� si� - szykorka, szykorka, die Meise. Tamta m��dka z pralni przegina�a szyj� niby szykorka.
- Jak genera� sobie podje - zarechota� Gustaw Schieike - to robi si� pies na m�ode baby. Nie te czasy, Herr Genera�! A ponadto, jak �yj�, nie widzia�em szykorek z piersiami!
Genera� zgromi� Schieikego wzrokiem. Po raz pierwszy zobaczy�em o��w w oczach Stroopa.
9 Nazw� utworzonego we wrze�niu 1949 r. pa�stwa (Bundesrepublik Deutschland, BRD) t�umaczono w Polsce pocz�tkowo jako: Niemiecka Republika Federalna, NRF, dopiero w 1972 r. po nawi�zaniu stosunk�w dyplomatycznych wprowadzaj�c nazw�:
Republika Federalna Niemiec, RFN.
10 Unsere Mutter... (niem.) - nasza matka, nasza c�rka, nasz syn, moja �ona.
Cela mia�a jedno ��ko, kt�re mo�na by�o podnosi� i przytwier-za� na dzie� do �ciany (w �argonie wi�ziennym zwane legimat�). )otychczas spa� na nim Stroop, a Schieike rozk�ada� siennik na od�odze. Przy ko�cu dnia musieli�my ustali� nowy system spania. troop zwr�ci� si� wtedy do mnie: - Id� na pod�og�. Panu rzys�uguje ��ko, poniewa� pan jest cz�onkiem narodu tu rz�dz�ce-o i zwyci�skiego, a wi�c narodu pan�w. (Powiedzia�: "Herren-olk".)
Os�upia�em. To nie by�a ze strony Stroopa komedia, poza �ub rzeczno��. On po prostu ujawni� sw�j pogl�d na stosunki mi�dzy ad�mi. Wylaz�y z niego wpajane od dzieci�stwa: kult si�y i s�u�alstwo
- nieuchronny produkt �lepego pos�usze�stwa.
Schieike popar� Stroopa. Uzasadni�em odmow� truizmem, �e yszyscy wi�niowie s� r�wni w zakresie bytu wi�ziennego. I do
-statnich dni ze Stroopem i Schieikem spali�my wszyscy na pod�odze, la trzech siennikach.
Nie wykluczam, �e Stroop uwa�a� mnie - je�li idzie o t� spraw�
- za wariata.
Wkr�tce po konflikcie z Schieikem na temat szykorki Stroop aproponowa� obejrzenie ksi��ek. Mia� ich oko�o 180; wi�kszo�� ; zasob�w bibliotecznych wi�zienia. Wszystkie w j�zyku niemieckim. (y�y tam dzie�a naukowe (m.in. historyczne, geograficzne, gospodarze), podr�czniki szkolne, powie�ci, broszury i nawet druki propagan-IoweNSDAP".
Rzuci�em si� na ksi��ki �ar�ocznie: objaw normalny w wi�zieniu. pocz�tkowo przegl�da�em teksty, ilustracje i mapy. Potem zaczytywa-em si�. No, i dyskutowali�my. Ch�on��em informacje o Niemczech Iraz komentarze obu hitlerowc�w do zjawisk niezrozumia�ych dla
" Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei, NSDAP - Nar�d owo-Soc-listyczna Niemiecka Partia Robotnicza.
28 ROZMOWY Z KATEM
Polaka. Pog��bia�em znajomo�� niemieckiego. S�ucha�em gaw�d na�wietle�, opinii i - co jest nieuchronne - zwierze�.
S�ucha�em opowiada� o miastach i wsi niemieckiej, o g�rach dolinach, lasach, o �yciu nie tylko miast, ale i rodzin, i poszczeg�lnyct jednostek. Prze�ywa�em zapach sieni i kuchni, pokoj�w jadalnyct i salon�w, knajp i ogrod�w, bitew i t�sknot za Heimatem12. Szed�en - b. �o�nierz Armii Krajowej - �lad w �lad za �yciem hitlerowca Stroopa, razem z nim, ko�o niego i jednocze�nie przeciw niemu.
Jurgen Stroop. Ochotnik pierwszej wojny �wiatowej. By�y kombatant detmoidskiego pu�ku pruskiej piechoty. Wsp�organizator partii hitlerowskiej w ksi�stwie Lippe. Maszeruje ulicami Norymberg! w�r�d ryk�w na cze�� Hitlera. Pnie si� - mimo s�abego wykszta�cenia - po drabinie zaszczyt�w i protekcji SS-owskiej. Urz�duje w Munsterzt i Hamburgu. Dzia�a tward� r�k�, cz�sto okrutnie i morderczo:
w Czechos�owacji, Polsce, na Ukrainie i Kaukazie, w Grecji, zachodnich Niemczech, Francji i Luksemburgu. Kocha swoje i obce kobiety, ale tylko swoje dzieci. Rozmawia z politykami III Rzeszy, z Himmlereni i czo��wk� SS. Je�dzi "horchami" i "maybachami". Cwa�uje konno przez pola Teutoburskiego Lasu i Ukrainy. Nosi monoki i celebruje godno�� partyjnego genera�a. I nigdy nie powie inaczej o Hitlerze i Himmlerze, jak: Adolf Hitler i Heinrich Himmler; zawsze z imionami - w czym wyra�a� si� jego stale wiernopodda�czy stosunek do tych "wielkich ludzi Niemiec XX wieku".
Pod��a�em r�wnie� za Stroopem w kwietniowe dni getta warszawskiego, cho� trudno mi by�o czasem s�ucha� jego relacji z Gros-saktion13. Czu�em jeszcze dym tej dzielnicy mego miasta, pokonane i palonej w 1943 roku.
12 Heimat (niem.) - ojczyzna, ziemia rodzinna.
13 Grossaktion (niem.) - wielka operacja, u�ywana przez Stroopa w jeg( sprawozdaniach nazwa operacji "ca�kowitego zburzenia getta". Na rozkaz H. Himmler;
z 16 lutego 1943 r., Stroop realizowa� t� operacj� od 19 kwietnia do 16 maja 1943 r (szerzej opowiada on o tym ni�ej).
OKO W OKO ZE STROOPEM 29
Towarzyszy�em mu tak�e w sierpniowym mordzie 1944 roku na generale-feldmarsza�ku von Kluge, oraz w likwidowaniu je�c�w lotnik�w USA na obszarze Re�skiej Marchii Zachodniej.
Dyskutowali�my o wielu sprawach - szczeg�lnie w ko�cowym okresie wsp�lnego pobytu w celi.
Stroop nie by� gadu��, ale mia� tendencj� do opowiadania o sobie, m.in. do chwalenia si�. Wlaz�y w niego dygnitarskie nawyki! Lubi� mie� swoj� publiczno��. Teraz Schieike i ja byli�my jego jedynymi s�uchaczami. Ta okoliczno�� pozwoli�a mi na zdobycie wielu wiarygodnych, cho� przekazanych s�owem, materia��w.
Stroop nie opisywa� chronologicznie swego �ycia. Czasem rozmawiali�my godzinami o jednej kwestii. Innego dnia przeskakiwali�my z tematu na temat. Z tak prowadzonych rozm�w stara�em si� skonstruowa� mo�liwie usystematyzowany tok ksi��ki.
Gustaw Schieike cz�sto patrzy� z innego ni� Stroop punktu widzenia na niekt�re fakty i zjawiska. By� raczej prostolinijny psychicznie. I gra�y w nim relikty �wiadomo�ci socjaldemokratycznej oraz zwi�zkowo-pracowniczej z okresu m�odo�ci. Prawdy wyg�aszane mimo woli (a mo�e nieraz w spos�b zamierzony) przez Schieikego stanowi�y odczynnik na jednostronno�� Stroopa. By�y r�wnie� narz�dziem kontroli i uzupe�nieniem Stroopowskich wynurze�.
Pocz�tkowo uk�ad stosunk�w w celi cechowa�a ostro�no�� po��-i czona ze zdziwieniem, wywo�anym niezwyk�o�ci� b�d� co b�d� sytuacji, l potem - dyplomatyzowanie i j�zyk podtekst�w, wreszcie - otwarte, | czasem brutalne, wypowiadanie niekt�rych opinii i wiadomo�ci. St�d l dochodzi�o do spi��.
Czy nasze rozmowy by�y szczere? Wydaje mi si�, �e w du�ej mierze tak - szczeg�lnie gdy ju� si� dobrze poznali�my. Proste i niek�amane s� wyznania wi�ni�w w obliczu ostateczno�ci. By�a to jednak szczero�� bierna, polegaj�ca na unikaniu okoliczno�ci, kt�re
30 ROZMOWY Z KATEM
mog�yby spowodowa� przypadkowe "zakapowanie" wi�nia. Ponadto panowa� w celi klimat niepisanej umowy, �eby w zasadzie nie porusza� najdra�liwszych spraw lub m�wi� o nich ogl�dnie.
By�oby nielojalne wobec Czytelnika, gdybym nie podkre�li�, �e d��y�em do szczero�ci, a przez to do wy�uskania mo�liwie pe�nej prawdy o Stroopie i jego �yciu. Moje zaszokowanie z chwil� znalezienia si� z hitlerowcami, o czym pisz� na pocz�tku, szybko przekszta�ci�o si� w postanowienie: je�eli ju� jestem ze zbrodniarzami wojennymi, to niech ich poznam, niech pr�buj� roz�o�y� na w��kna ich �yciorysy i osobowo��. Gdy to si� uda, mam mo�no�� - cho� w pewnym stopniu - odpowiedzie� sobie na pytanie, jaki mechanizm historyczny, psychologiczny, socjologiczny doprowadzi� cz�� Niemc�w do uformowania si� w zesp� ludob�jco w, kt�rzy kierowali Rzesz� i usi�owali zaprowadzi� sw�j Ordnung14 w Europie i w �wiecie.
W czasie prawie dziewi�ciomiesi�cznego pobytu ze Stroopem znajdowa�em si� wi�c oko w oko z ludob�jc�. Stosunki mi�dzy nami przebiega�y w p�aszczy�nie swoistej lojalno�ci. Stara�em si�, cho� to z pocz�tku sprawia�o mi niejak� trudno��, widzie� w Stroopie tylko cz�owieka. On wyczuwa� tak� postaw�, mimo �e jasno akcentowa�em inno�� oraz wrogo�� wobec my�li i dzia�a�, kt�rym s�u�y� lub kt�rych dokona�. Stroop r�wnie� nie pr�bowa� przechodzi� na pozycj� przyjaciela Polak�w i ostrego pot�piania w�asnych czyn�w.
Ten wsp�lny pobyt sta� si� bod�cem i materia�em �r�d�owym do napisania niniejszej ksi��ki. Obraz, jaki przedstawiam, na pewno jest nieca�kowity. I niewolny od moich komentarzy, cho� usi�owa�em tego unika�.
14 Ordnung (niem.) - porz�dek, �ad.
Czy wiernie przekazuj� istot� s��w i postaw Stroppa oraz Schiel-kego? My�l�, �e tak. Tym bardziej �e wkr�tce po opuszczeniu wi�zienia poczyni�em notatki i zapiski, a niekt�re elementy wypowiedzi Stroopowskich sprawdzi�em w archiwach i dost�pnej dokumentacji historycznej. I nigdzie nie natrafi�em na �lad, �e Stroop w rozmowach ze mn� k�ama� czy zbyt podbarwia�.
Pewne fragmenty Rozm�w z katem mog� budzi� nieporozumienie. Je�eli podobne reakcje nast�pi�, to b�d� - my�l� - wywo�ane: albo [niedopasowaniem do�wiadcze� Czytelnika do opisywanych fakt�w, albo subiektywnymi trudno�ciami napisania tej relacji. Powtarzam: relacji, gdy� literaturyzowanie wydaje si� by�, w przypadku takiej ksi��ki, niew�a�ciwe.
I jeszcze jedna sprawa. Dotyczy dialog�w, stosowanych do�� cz�sto w niekt�rych rozdzia�ach Rozm�w z katem. Mo�e tych dialog�w by� za du�o, jak na niekt�re gusty. Lecz m�j 225-dniowy wsp�lny pobyt *5 w tr�jk�cie: Stroop, Schieike i ja (przez kr�tki czas by� z nami czwarty wsp�wi�zie�), charakteryzowa� si� dialogiem - podstawow� iform� s�ownych kontakt�w w niedu�ych celach. Jak�e z tej formy nie i korzy sta�, gdy idzie o prawd�?!
15 Autor przebywa� w jednej celi ze Stroopem od 2 marca do 11 listopada 1949 r., a zatem 255 dni. Liczba 225 podana tutaj i powtarzana w wielu om�wieniach i recenzjach tej ksi��ki jest wynikiem pomy�ki drukarskiej.
II. U stop bismarckowego Cheruska
SS-Gruppenfuhrer i General-leutnant der Waffen SS - Stroop, znany jako Jlirgen, nosi� przez 46 lat, do maja 1941, imi� J�zef, wyznaczone przez tradycj� rodzinn�, matk� (Katarzyn� z domu Welther) i ojca, Konrada Stroopa, dow�dc� policji ksi�stwa Lippe--Detmold. Rodzice J�zefa byli katolikami. Ojciec nie demonstrowa� swego wyznania, za to matka - jak wynika�o z opowiada� Stroopa w celi - mia�a cechy dewotki. Do wi�zienia mokotowskiego nadchodzi�y w latach 1947-1952 listy, pisane sztywnym, gotyckim szryftem, w kt�rych Witwe Kathe Stroop przesy�a�a synowi ewangeliczne b�ogos�awie�stwa - pomimo �e by� odst�pc� od wiary (gdy zosta� oficerem SS, zerwa� z ko�cio�em rzymskokatolickim, deklaruj�c si� jako "Gottglaubig"'). S�dz�, �e grzech�w syna - za kt�re siedzia� w Polsce, a przedtem w Landsbergu2 - matka nie uwa�a�a za przest�pstwa. Tak wynika�o z jej list�w, kt�re Stroop dawa� mi do czytania.
Wydawa�oby si�, �e dow�dca policji ksi�stwa Lippe-Detmold to cz�onek elity rz�dz�cej i wy�szy specjalista w swej profesji. Tymczasem Konrad Stroop mia� stopie� starszego wachmistrza policji i dowodzi� tylko pi�cioma policjantami. Te fakty okre�la�y jego poziom zawodowy i wyznacza�y pozycj� spo�eczn�.
' Gottglaubig (niem.) - wierz�cy w Boga. Oznacza�o to przynale�no�� do "religii germa�skiej", neopoga�skiego Ko�cio�a III Rzeszy, improwizowanej duchowej przybud�wki nazizmu (okre�lenie Richarda Grunbergera). W 1939 r. rocznik statystyczny rejestrowa� prawie 3,5 miliona Niemc�w (5% populacji) jako gottglaubig.
2 W Landsbergu w Bawarii mie�ci�o si� ameryka�skie wi�zienie nr l dla przest�pc�w wojennych.
Ksi�stwo liczy�o przed pierwsz� wojn� ok. 150000 mieszka�c�w, ale do roku 1918 stanowi�o samodzielne pa�stewko kajzerowskiej Rzeszy. Ksi��� Lippe-Detmold, mimo dynastycznej tradycji i rozleg�ych koligacji, te� nie by� wielkim w�adc�. A jego szef policji - to w istocie komendant posterunku.
Co innego, �e nie by�o potrzeby zatrudnia� tam wielu str��w bezpiecze�stwa publicznego. Leniwy bieg czasu, przywi�zanie do miejsc rodzinnych, ustalone obyczaje i brak nowoczesnych form gospodarki - stwarza�y stan ustabilizowanej, dobrej (z pun