3536
Szczegóły |
Tytuł |
3536 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3536 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3536 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3536 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Konstanty Ildefons
GA�CZY�SKI
K. I. GA�CZY�SKI
*
LISTY
Z FIO�KIEM
*
ZIELONA
Gʌ
*
POEZJE
Opracowanie Graficzne
KRZYSZTOF TUR
Korekta
ZESPӣ
ISBN 83-85183-24-8
Wydawnictwo ��uk" S-ka z o.o. Bia�ystok 1992
Wydanie pi�te. Ark. wyd. 7,5. Ark. druk. 16
Sk�ad komputerowy A. Antczak, Bia�owie�a
Druk i oprawa: ��dzka Drukarnia Dzie�owa
Zam. 114/1100/92
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE ORGANIZACJI
�YCIA KULTURALNEGO W KRAKOWIE
By�em na �Wilkach w nocy" i przede wszystkim doro�karz,
kt�ry okaza� si� by� repatriowanym kapralem I Polskiej
Dywizji Pancernej z Holandii, nie mia� zielonego poj�cia, gdzie
jest Teatr S�owackiego, i czterokrotnie dowozi� nas pod teatr,
i czterokrotnie wi�z� nas z powrotem gdzie indziej, bo si�
okaza�o, �e przed Teatrem S�owackiego stoi Fredro (w postaci
smutnej g�owy nad czym� w rodzaju bieli�niarki, czyli �e ju� tu
jest co�, Panie Redaktorze, nie w porz�dku!), wi�c, �e to go,
powiada zmyli�o; chyba �eby S�owacki tak si� zmieni� podczas
okupacji, ale to nas jeszcze nie zrazi�o i wreszcie weszli�my do
naszej lo�y w drugim akcie w momencie, gdy przystojny
morderca kupca Ryiskiego przewraca si� na pod�og� i wzbudza
wsp�czucie oraz mi�o�� psychiczn� �ony prokuratora, oraz
zaznaczam, �e ca�e nasze towarzystwo sk�ada�o si� z ludzi
nadszarpni�tych nerwowo na skutek prze�y� wojennych i spektakl
teatralny nie dostarcza� nam tej szlachetnej uciechy, co
kiedy�, tylko ca�y czas denerwowali�my si�, a m�j kolega
Klapiszewski w og�le ca�y trzeci akt sp�dzi� przed tym ma�ym
lusterkiem, co wisia�o w lo�y, i ogl�da� sobie j�zyk, �wiec�c
zapa�kami, a J�zia to, nie wiem czemu, zaniepokoi�o i zaraz
wsta�, i zacz�� pi� coramin�, zreszt� J�zio coramin� ju� pi�
w doro�ce, bo te wstrz�sy, m�wi�, go denerwuj�, a potem do
naszej lo�y wesz�a staruszka i na ca�y g�os opowiada�a swoje
prze�ycia wojenne i �e jej z�by sp�on�y u dentysty podczas
bombardowania Pomiech�wka, wi�c ju� nic nie rozumieli�my,
co si� dzieje na scenie, a potem jaki� ignorant zawo�a� �Autor!"
i nikt jako� nie zaryzykowa�, wi�c ja wsta�em przez grzeczno��
i k�ania�em si� grzecznie, a wtedy studenci porwali mnie na r�ce
i donie�li w entuzjazmie a� do �a�ni Miejskiej, a �ona J�zia
powiedzia�a, �e na �adne ciastka nie p�jdzie, �e ona w og�le
�a�uje, �e posz�a do teatru, �e ona najlepiej czuje si� na
cmentarzu, czyli �e obcowanie z tymi rzeczami j� najbardziej
uspokaja. S�owem chaotyczny wiecz�r, Panie Redaktorze,
chcia�em uczciwie zarabia� na chleb i �y� �yciem kulturalnym,
ale ja chaosu nie toleruj� i ja twierdz�, i ja ��dam, �eby �ycie
kulturalne u nas by�o zorganizowane nie tylko na szczeblu
ministerialnym i wojew�dzkim, ale przede wszystkim w ramach
zwyk�ego udania si� grupy towarzyskiej do teatru, czyli �e
chodzi�oby o energiczniejsze zaci�ni�cie tasiemki prawdziwej
kultury na percypuj�cych biodrach konsumenta, �e si� tak
wyra�� naukowo.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE INTRYG
M�j trzeci syn jest synem chrzestnym Artura Marii Swinarskiego
i ma na imi� Barbara. Barbara pisuje. On mo�e wszystko:
i o kolei �elaznej mkn�cej w dal, i sceny z �ycia owad�w.
Niestety, Barbara nie jest zrozumiany. W�a�nie ze wzgl�du na
sw�j charakter. Ma lat 32, a wygl�da na 14 z powodu
higienicznego, wzorowego trybu �ycia. Oczywi�cie nie jest to
w smak kolegom Barbary, kt�rzy naturalnie chcieliby, �eby
Barbara rozlu�nia� samokontrol�, pi�, pali� i gra� w �tr�bk�".
Tote� kochani koledzy dopi�li swego: Redakcje czasopism
odrzucaj� globalnie utwory Barbary. Bez komentarzy.
Niech mi tedy b�dzie wolno z tego miejsca da� wyraz
mojemu oburzeniu oraz zacytowa� ostatni utw�r mojego
drogiego syna z �ycia owad�w.
Jest to male�ka proza rytmiczna �O pszcz�ce".
o PSZCZӣCE
Pszcz�ka skrzyde�kiem oberwa�a orzeszek.
Orzeszek upad� na grzybek.
Grzybek si� przewr�ci�.
Wtedy spod grzybka wyszed� krasnoludek i powiedzia�:
� Do jasnej cholery, znowu jestem bez mieszkania.
W SPRAWIE TOREBKI
Podczas ostatnich uroczysto�ci zgin�� mi portfel i obecnie
moje skromne zasoby pieni�ne oraz pami�tkowe listy nosz�
w damskiej torebce mojej nieboszczki ciotki. Zdawa�oby si�, �e
wszystko jest do pewnego stopnia w porz�dku. Niestety:
zdziczenie obyczaj�w, zanik delikatno�ci uczu�, a co najwa�niejsze
z�a wola i tutaj �wi�c� swoje piekielne tryumfy: Moja
torebka sta�a si� przedmiotem szyderstw wszystkich lokator�w
domu. Nie mog� zrobi� dos�ownie jednego kroku, �ebym nie
by� nara�ony na chichoty i tak zwane kalambury.
Zapytuj� Was, Redaktorze: czy wolny m�czyzna na wolnym
kontynencie nie mo�e nosi� damskiej torebki? Czy wszelkie
poczynania musz� by� wyszydzane?
Karakuliambro
Szanowny Obywatelu Redaktorze!
NIEBEZPIECZE�STWA REALIZMU
W jednym ze starych nr nr �Przekroju" przeczyta�em sobie
na g�os �wiat�y i jak�e (zaznaczam, �e zawsze czytani na g�os)
trafny apel p. obywatela Sandauera do poet�w, �eby ci poeci nie
tylko teoretycznie d��yli do kontaktu z �yciem, ale istotnie ci
poeci to �ycie obserwowali. Ot� zaznaczam, �e istotnie jestem
poet�, na co na ��danie Redakcji mog� przedstawi� odpowiednie
za�wiadczenie z okr�g�� piecz�tk�. Zaznaczam, �e mieszkamy
na parterze, to znaczy ja i ten czerwony kolejarz. Kolejarz
ma czerwon� napuchni�t� twarz, nie chce p�aci� za wind� (my
mieszkamy na parterze, a musimy p�aci� za wind� kolektywnie,
dlaczego?) i ci�gle ryczy s�owami bez zwi�zku. Dopiero si�
uspokaja, jak do niego przychodzi jedna pani. Oczywi�cie, �e
mnie to zainteresowa�o, dlaczego? Wi�c dyskretnie zacz��em
obserwowa� �ycie przez dziurk� od klucza. Wtedy kolejarz si�
zorientowa� i pobi� mnie w spos�b bestialski jako tzw. osob�
trzeci�, wzgl�dnie nie nale��c� do Dyrekcji. Posiadam ca�y
szereg obra�e� cielesnych II i III stopnia oraz rany szarpane,
ci�te i d�te. A kolejarz je�dzi i w dalszym ci�gu nie p�aci
kolektywnie za u�ywalno�� windy, cho� zaznaczam, �e istotnie
mieszkamy na parterze.
Zapytuj� wi�c p. ob. Sandauera, czy, je�eli zosta�em pobity
przez kolejarza, kt�rego obserwowa�em w imi� realizmu, mog�
kontynuowa� z uwagi na bestialstwo? Czy przy takim braku
zrozumienia i zach�ty ze strony spo�ecze�stwa wp�yniemy my
poeci na faktyczne fale realizmu?
�miem w�tpi�.
Dwa z�ote polskie na strajkuj�ce dzieci frebl�wce (nie pisz�
�w frebl�wce" z uwagi na przykry d�wi�k, kt�ry powstaje
automatycznie) pani profesorowej Konopackiej za��czam i prosz�
z�otego reszty.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE �SI�"
W �Przekroju" majowym (nie mog� poda� numeru, ale
zaznaczam, �e to ten, do kt�rego tak �licznie przysposobi�
ok�adk� p. Uniechowski i na ok�adce jest wiosna, i ci panowie
na bicyklach, czyli �Wycieczka przed 50-u laty") zamie�ci�
swoje dzie�o pt. �Dancing w domu literat�w" m�j Stryj, r�wnie�
K. I. Ga�czy�ski. Jak wynika z papier�w po zmar�ym w mi�dzyczasie
moim Stryju, Szanowny Autor wspomnianego �Dancingu
w domu literat�w" na same tzw. studia w terenie wyda� 2 000
z�, bo chcia� pozna� empirycznie atmosfer� i zwi�za� si�
z rzeczywisto�ci�.
I jak z zapisk�w pozostaj�cych w posiadaniu Wdowy
wynika, zwi�za� si� tak silnie, �e musiano Go odwozi� do
domu doro�k�, na co znowu p�k�o 500, nb. doro�karz doliczy�
sobie za przebudzenie konia 50 z� i za dostarczenie
Szanownego Autora do windy z� 200, razem 2 750 z�. Suma
2 000 z�, tj. tzw. suma pierwiastkowa, wynik�a, niestety na tle
nadmiernej pobudliwo�ci emocjonalnej zgas�ego, bo Go zaraz
ci panowie otoczyli ko�em i podrzucali do sufitu, gdzie by�y
anio�ki, wo�ali �Niech �yje pan prezes" i na rachunek Tego�
zamawiali koniak na ��tkach. Jak wynika z dalszych dokument�w,
o g. 2-ej nad ranem Stryj zrobi� si� zielony jak winda,
ale to tych pan�w nie przerazi�o i zacz�li Go dr�czy�,
i kazali Mu recytowa� z pami�ci ten �Dancing". Wi�c zgas�y
odrecytowa�, stoj�c na fortepianie, i ostatnie linijki brzmia�y
tak:
...Izolda chowa si� w sufit
i ko�czy si� uczta pos�pna,
i wszystko zapada w g��b.
Ale nazajutrz, niestety, Szanowny Autor stwierdzi� w �Przekroju
zniekszta�cenie cennego r�kopisu. Bo zamiast �zapada
w g��b" wydrukowano �zapada si�! w g��b", co ca�kowicie
zmienia sens i intencj� oraz .doprowadza do stylistycznego
niechlujstwa z uwagi na trzykrotne powt�rzenie �si�", czego
Stryjek zawsze skrupulatnie unika�.
Stryjek tak si� zdenerwowa� i do tego stopnia straci� na
wadze, �e Przedsi�biorca Pogrzebowy odni�s� si� do ca�ej
sprawy lekcewa��co, twierdz�c, �e samych w�s�w wozi� i obstawia�
lataraniami nie my�li. Ano � trudno. Co do mnie,
jestem r�wnie� oburzony. Bo � je�eli w dawnym �Cyruliku
Warszawskim" poeta Jan Lecho� pobiera� dwa razy dziennie
od wydawcy (kochany Lunio Fiszer) wyg�rowane zaliczki na
�ogolenie si�", to to oczywi�cie rozumie si�! samo przez si�! Nie
wolno natomiast zniekszta�ca� cennych r�kopis�w. Je�eli Szanowny
Autor powiada: �zapada w g��b", to ma by� �zapada",
a nie �adne �zapada si�!"
Wszyscy chcemy si� pog��bi�, czyli �zapada� w g��b", ale nie
chcemy �zapada� si�! w g��b" Nie chcemy.
I do tego �adna si�a nas nie zmusi.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
PROF. B�CZY�SKI WRACA DO KRAJU
Stosownie do informacji listownych otrzymanych przez
moj� znakomit� Kuzynk� obywatelk� Pas�aw� Domos�awsk�,
prof. B�czy�ski po stoczeniu walki z sob� wraca do kraju.
Prof. B�czy�ski przez sze�� lat pobytu na obczy�nie oddawa� si�
w dalszym ci�gu badaniom, poszukiwaniom oraz nostalgii. Ale
go to nie z�ama�o i prof. B�czy�ski wraca wprost przeciwnie
pog��biony. Prof. B�czy�ski wraca do rodzinnych Katowic
i jest kuzynem poety-katowiczanina Prutkowskiego oraz wielu
innych. Wielokrotnie zamieszczany w �Stratach kultury polskiej",
kt�re z takim zaci�ciem prowadzi �Tygodnik Powszechny",
prof. B�czy�ski nie da� za wygran� i wraca do nas, �eby by�
z nami. W wywiadzie udzielonym agencji �United Print", prof.
B�czy�ski powiedzia� kr�tko: �Wracam". Kiedy przedstawiciel
antypolsko nastawionej agencji zapyta� �po co", prof. B�czy�ski
podobno nic nie odpowiedzia�.
ZAROBKI UCZONYCH
Zauwa�y�em po powrocie do kraju, �e nasi uczeni cz�ciej
ni� ongi wyst�puj� w radio, czyli, �e si� tak metaforycznie
wyra��, cz�ciej bujaj� si� na falach eteru. I to nie tylko
w audycjach o charakterze �ci�le naukowym, ale r�wnie�
w programach (horribile dictu!) frywolnych. C� jest przyczyn�
tego zjawiska? Nag�a mi�o�� do radiofonii, czy, m�wi�c brutalnie,
specyficzny brak got�wki?
Jakkolwiek jest, przyznam si�, �e gdy czytam w gazecie:
�Weso�a Pi�tka i rektor uniwersytetu w swym wypr�bowanym
repertuarze", �e przyprawia mnie to, Panie Redaktorze,
o specyficzne zas�pienie.
PROBLEM TEKSTYLNY
O materia�y trudno, to znaczy nie tyle trudno, ile drogo.
Co tu ukrywa� � nie dla naszego brata. Ale od czeg�
pomys�owo��, ta c�rka optymizmu! Prosz� pos�ucha�: Normalny
obywatel potrzebuje do za�atwiania interes�w przyzwoitej
marynarki i przyzwoitych spodni. Kapelusz w naszych czasach
jest prze�ytkiem i nb. w niekt�rych naukowo stwierdzonych
wypadkach prowadzi do specyficznego wy�ysienia. Pytam: po
co te wszystkie zabiegi o marynark�, o spodnie, o kapelusz?
Czy� nie mo�na by wprowadzi� mody na szlafrok spacerowy?
Szlafrok mojego pomys�u okrywa�by szczelnie koszul�
i � przepraszam pani� � kalesony. W zimie na wacie, w lecie
bez waty. Na codzie� szary, na �wi�to w kwiaty. Niezast�piony
fenomenalny szlafrok genialny, uniwersalny. Ka�dy
z nas przecie� posiada dost�p do jakiego� strychu, a na strychu
zawsze mo�na znale�� star�, zapomnian� kotar�. Wy�ej
wzmiankowana kotara nadaje si� idealnie. Trzy �mia�e ciecia
no�ycami, igie�ka, niteczka i szlafrok gotowy. Oczywi�cie, �e
defilada pracownik�w miejskich w r�owych szlafrokach nie
by�aby pozbawiona specyficznego komizmu. Ale � �miech to
zdrowie.
Nb. Ze wzgl�du na niew�tpliwe zwyci�stwo nad Niemcami
nale�a�oby s�owo �szlafrok" zmieni� na, powiedzmy, ��nip�aszcz".
Za inne, bardziej pomys�owe sugestie b�d� moim
Czytelnikom jak zwykle bardzo obowi�zany.
W SPRAWIE K��TNI O ROGATYWK�
Po wieloletnim pobycie za granic� niestety stwierdzam, �e
Polacy w dalszym ci�gu nie potrafi� zgodnie wsp�y� ani te�
szybko dogada� si� w najb�ahszej sprawie:
Oto, jak widz�, nie ma ko�ca nowej k��tni na tematy
kapelusznicze: rogatywka z czterema rogami czy okr�g�a
czapka ze sztywnym denkiem. Nar�d ju� dzieli si� na nowe dwie
partie: za rogami i za denkiem. Smutne, ale prawdziwe. Ot�:
jako wzorowy ojciec rodziny i specjalista od zgodnego wsp�ycia
z otoczeniem, zapytuj�, czy tej irytuj�cej sprawy nie
mo�na by za�atwi� w spos�b kompromisowy? Mo�na by
przecie przy odrobinie dobrej woli wprowadzi� okr�g�� czapk�
z dwoma rogami; albo rogatywk� ze zr�cznie zamaskowanym
sztywnym denkiem. By�by wilk syty i owca ca�a, a za granic�
mieliby o nas zaraz inne wyobra�enie.
Karakuliombro
Szanowny Panie Redaktorze!
NIEUCZCIWY �EBRAK
Znowu w zesz�ym tygodniu przechodzi�em ulic� Krupnicz�
i znowu zosta�em nagabni�ty przez tego zaufanie wzbudzaj�cego
�ebraka, kt�remu regularnie ofiarowuj� skromne subwenq'e
� proporcjonalnie do moich skromnych dochod�w. Prosz�
sobie wyobrazi�, �e akurat nie mia�em tzw. drobnych,
skutkiem czego przed�o�y�em nieszcz�liwemu banknot tysi�cz�otowy
z uprzejm� pro�b� o wydanie reszty. Nieszcz�liwy
ubogi o�wiadczy�, �e tylu pieni�dzy nie posiada. Wobec tego nie
da�em za wygran� i zaproponowa�em temu panu odes�anie mi
reszty przez poczt�, na co pomieniony zgodzi� si� nader
skwapliwie. Zaznaczam, �e do dzi� dnia stypulowana suma do
mnie nie wp�yn�a, jakkolwiek temu panu poda�em najdok�adniejszy
adres. Sytuacja o tyle w dodatku komplikuje si�, �e od
szeregu dni nie mog� wyj�� z domu, bo czekam ufnie na
listonosza, a listonosz, Panie Redaktorze, nie przychodzi.
Znaki szczeg�lne oszusta: bokobrody, tarczyca, na piersiach
tabliczka z napisem �Ofiara przysz�ej wojny domowej", spodnie
w pr��ki wiruj�ce, cyniczne spojrzenie, prawdopodobnie taki�
�wiatopogl�d.
BI�GORAJSCY HUMORY�CI
Obywatelu Redaktorze!
Od kilku dni w godzinach paradoksalnych odwiedza mnie
g�o�ny humorysta bi�gorajski Bukaszka, kt�ry grozi mi, �e
najdalej w sierpniu, jednocze�nie w 40-u pismach, og�osi o mnie
artyku�, demaskuj�cy, �e prano: nie jestem autorem dla m�odzie�y,
secundo: �e pisz� w spos�b irytuj�cy, i tertio: �e np. sam
tytu� �Zielona G�" �wiadczy o tym, �e moje pojecie o humorze
jest zielone. Oczywista, �e z wielkim nabo�e�stwem wys�uchuj�
�wiat�ych uwag Bukaszki. Najbardziej zainteresowa�a mnie
jego teoria kr�tkiego dowcipu:
� Dowcip, drogi panie Konstanty, to konstrukcja, a konstrukcja
musi by� prosta i zrozumia�a. Np.
DWIE BABY W WANNIE
�Dwie go�e baby k�pa�y si� w jednej wannie. W pewnej
chwili zderzy�y si� po�ladkami i to tak klasn�o, �e nie macie
poj�cia".
SERWIS NA 14 000 OS�B
W og�oszeniach drobnych jednego z pism prowincjonalnych
przeczyta�em nast�puj�c� wiadomo��:
�Kupi� natychmiast serwis na 14 000 os�b. Henryk �adosz".
Przypuszczam, �e to musi by� jaka� pomy�ka.
Dlaczego natychmiast?
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
ZABAWA W SENAT
Poniewa� mia� Pan zaszczyt pozna� mnie niedawno osobi�cie,
wi�c Pan dobrze wie, �e interesuj� mnie tylko sprawy
publiczne: Zniesienie �wiadcze� rzeczowych, �Uczciwe" wybory
w Grecji, Pow�ci�gliwo�� w sprawie Hiszpanii, Czarna gie�da
dyplomatyczna, Triest nowym Gda�skiem, Wsp�praca
w ONZ, Jeszcze o ��elaznej kurtynie", Stanowcza postawa itp.
Po prostu kocham si� w tych tematach i gdybym by� malarzem,
np. takim Rzepi�skim, tobym natychmiast to wszystko przeni�s�
na p��tno. Ju� nawet zaczyna�em przenosi�, ale, niestety,
mnie przenie�li, poniewa� przenosi�em w porannych godzinach
biurowych. A jak ja mog�, Panie Redaktorze, malowa� w domu,
je�li nie posiadam odpowiedniego �wiat�a i w dodatku
rodzina mnie zupe�nie nie rozumie? Mnie, to znaczy, oczywi�cie,
moich zainteresowa� publiczno-artystyczno-spo�ecznych.
Ali�ci cz�owiek jest tylko cz�owiekiem, jak powiedzia� Arystoteles.
I ja miewam moje t�sknoty do �ycia osobistego. Do
pog�askania si� po g�owie. Do tego lirycznego ciep�a. Do tego
roztkliwienia. I nieraz, gdy zasypiam, zaczynam snu� ni�
wspomnie�. Jak �ywe wstaj� dawne dni... Popowo... �any
zb�... Wizyty czw�rk� koni ministra Po�czy�skiego... Tajny
szambelan Poufny... I ten cichy, naprawd� towarzyski bryd�uchna,
kt�rego w Sali Pomara�czowej r�ba�o si� do �witu.
A potem bigos. Hej, �zy si� kr�c�! R�wnie� mam wspomnienia
kosmiczne: jak np. w r. 1914 zaszkodzi�y mi czarne jagody albo
jak dziadziu� wsadzi� babci� na szaf� i co z tego wynik�o. Atoli
wspomnienie, kt�re najbardziej w�ar�o mi si� w pami��, to
�zabawa w senat", kt�r� sobie z Guciem Doruchowskim nad
wyraz ulubili�my. Pomys� by� bardzo prosty. Poniewa� senatowi
zale�y przede wszystkim na tym, �eby sprawy si� �odle�a�y",
wi�c my�my z Guciem co drugi dzie� albo i codziennie zabierali
od pocztyliona wszystkie listy i chowali je w um�wionym
miejscu. W ten spos�b np. Kika Topornicki dopiero po roku
otrzyma� list z Organizacji, �e ma natychmiast jecha� do Pary�a
i w Salle Duparc we czwartek o g. 19-ej wieczorem wyg�osi�
odczyt o reformie rolnej dla miejscowej Polonii. �miechu wtedy
by�o na ca�y powiat.
A listu w sprawie zaleg�ych sk�adek na budow� szko�y im.
El�biety Dru�backiej w og�le Wujaszkowi nie dor�czyli�my.
Po c� by mia� si� tru� Wujaszek, skoro i tak zawsze by�o
tyle tych obci��e� i bol�czek.
Z powa�aniem
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
NA WYBRZE�U SI� BOGAC�
Od paru dni mieszkam w Sopocie i jestem zdenerwowany,
bo nie wiem, na jakiej ulicy mieszkam: Z pocz�tku nazywa�a si�
(jak przyjecha�em) Obro�c�w Warszawy, potem zmienili na
Powsta�c�w Warszawskich, potem na Powsta�c�w G�rno�l�skich,
potem na Jana z Kolna, potem Trzech Student�w z Salamanki,
no i ju� tak by�o przez par� dni, wi�c si� troch� uspokoi�em,
bo ju� zaczyna�em mie� nadziej�, �e listonosz r�wnie� nie
zwariuje i nareszcie dostan� list od Trymplera. Ali�ci wychodz�
w poniedzia�ek na ulic�, s�oneczko, to i tamto, kupuj� ostatni
numer �Akwarium i Terrarium", u�miecham si�, a� tu b�c! patrz�
z pewnym l�kiem na tabliczk�: ulica nazywa si� Filipa Pi�knego,
wi�c si� zaraz zdenerwowa�em, polecia�em do magistratu
i za��da�em, �eby raz na zawsze nazywa�a si� Jerzego Waldorffa,
ale niestety m�j wniosek upad�, mimo to, �e pokaza�em
legitymacj�, bo oni zacz�li zaraz kr�ci�, �e Hiszpania, �e ONZ,
czy jak tam, �e Lange, �e Mi�osz. Wi�c schowa�em legitymacj�,
Panie Redaktorze, i da�em spok�j, ale pytam si� jednocze�nie,
czy autor �Opowie�ci Szpilmana" nie zas�uguje na to, �eby mie�
swoj� uliczk� w Sopocie? Uliczka notabene nazywa si� teraz na
odmian� B��kitna i nie rozumiem, jakim cudem jako� trafi� list
od Trymplera, ale co z tego? Trympler jest chory na tr�bk�
Eustachiusza, list pisa�a ciotka, ta, co, pan wie, ona jest r�bni�ta
psychicznie, wi�c z listu i tak nic nie zrozumia�em.
R�wnie� nie rozumiem zarz�dzaj�cej Korganowej. Chodzi
mi tylko o to, �eby Korganowa zmieni�a do mnie nastawienie.
Co do pot�uczenia wy�ej wzmiankowanych waz chi�skich
w hallu. Dlaczego? Ja mieszkam, jak Panu wiadomo, w tym
Domu Zw. Zaw. Lit. Ulica, zaznaczam, ju� si� nie nazywa
B��kitna, tylko Kr�lowej Jadwigi. Trudno. Na morzu cisza,
a od wtorku ca�y Dom �d g�ry do do�u zaj�li lekkoatleci, kt�rzy
tu przyjechali na kongres lekkoatlet�w, pija�stwo szalone i ca�y
hotel, Panie Redaktorze, chodzi jak na k�kach. Korganowa do
mnie, �eby p�aci� za te pot�uczone wazy. Przepraszam, czy ja
jestem lekkoatleta?
Jak ju� zaznaczy�em w poprzednim li�cie (czy aby doszed�?),
do miejscowego Zwi�zku Zawodowego Literat�w Polskich
w Sopocie, skuszeni wysokimi zarobkami tych pan�w, przyst�puj�
masowo doro�karze. Ale prosz�, jakie radosne objawy!
Taki Nizio na przyk�ad nie porzuci� ukochanego zawodu
i w dalszym ci�gu we dnie kieruje ukochan� doro�k�, a dopiero
w nocy Teatrem Eksperymentalnym w pobliskiej K�onicy.
Teatr w K�onicy gra od dw�ch miesi�cy przy nabitej sali
dramat partyzancki Wincentego Wierzby. W pierwszym akcie,
Szanowny Panie Redaktorze, Dyrekcja strzela z prawdziwych
armat do publiczno�ci, skutkiem czego nawet najbardziej
zblazowani teatromani doznaj� wstrz�su. Wszyscy wo�aj�
�Autor, Autor!", a Wierzba notabene tak si� zblazowa� ostatnio
przez te zarobki i to powodzenie, �e mu si� nawet nie chce
pokazywa� w lo�y, jak wo�aj� �Autor, Autor!", tylko wynaj��
nie ogolonego faceta, kt�ry za 100 z� robi to za niego. Jak si� to
wyda�o, to Wierzb� Wincentego chcieli nawet bi�, tylko �e si�
ukry�.
Niestety, tylko powodzenie Teatru Nizia jest nieopisane.
Poza tym opisane przez komornika ju� zosta�o wszystko, nawet
kurtyna, z kt�rej w ostatniej chwili Dyrektor zd��y� sobie uszy�
spodnie, wi�c niestety jest dziura i wida� za wcze�nie wszystkie
puenty, czyli knallefekty. Sk�d ta degrengolada, nie wiem, ale
ju� tak jest w �yciu: raz do g�ry, raz na d�, jak w ameryka�skiej
kolejce. Wi�c to mnie te� denerwuje, niezale�nie od tych
pot�uczonych waz.
Ale jest jeden cz�owiek na Wybrze�u, w Gdyni, naprawd�
zr�wnowa�ony. Nazywa si� Jan Tadeusz Zaleski. Tylko �e
skromny ten m�odzieniec kumuluje znowu za du�o funkcji, bo
tak: pisze �wietne opowiadania, adoruje urocz� �on�, przewodzi
pi�knie lokalnemu Wydzia�owi Kultury i Sztuki i po�ycza
znajomym pieni�dze. T� ostatni� rzecz mog� mu zreszt�
przebaczy�, bo jest to z jego strony �wiadectwem wysokiej
kultury, a z mojej dowodem wytrawnej sztuki. Jutro p�jd� go
pozdrowi�.
Jednocze�nie prosz� przes�a� pozdrowienia z Wybrze�a
porucznikowi Czajce i majorowi St. R. Dobro wolskiemu od
dyplomowanego strzelca.
Karakuliambro
P.S. M�j adres: Dom ZZL, Sopot, ul. Gladiator�w 11
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE MIESI�CZNIKA �LAMPA"
Jak zacz��em pisa� do �Lampy", to dop�ki nic nie pisa�em,
a tylko bra�em zaliczki, to wszystko sz�o jak po lampie.
Miesi�cznik pomieniony wychodzi zreszt� mniej wi�cej co
kwarta�, wi�c nikt si� tam nie przem�cza. Redaktor jest oty�y jak
trzy spodki, wi�c bywa w redakcji rzadko, bo nie mo�e wej�� na
trzecie pi�tro.
Dramat si� dopiero zacz��, jak zacz��em pisa�. Spotykam
redaktora na dole. Redaktor trzyma si�, pan wie, za nog� tej
mitologicznej postaci z gipsu i dyszy.
� Jak zdr�weczko?
� Niedobrze.
� A jak m�j melodyjny felieton �O ulicach Krakowa"?
� Dobre. Tylko zmieni�em tytu�: �Ulice Krakowa".
� Czy �O" nie mo�na?
� Nie. Stanowczo nie. Trzeba zna� krakowian. Jak si�
kt�ry nad tym �O" zastanowi, to sobie pomy�li, �e w tym �O"
jest podst�p.
Potem wybuch�a sprawa �mordy" w mojej realistycznej
noweli ��ywa noga".
� W og�le musia�em panu troch� skr�ci�, no a ta �morda"
to ju� zupe�nie niemo�liwe.
� Ja to, panie redaktorze, dla ekspresji, dla soczysto�ci!
� Z tymi sokami niech pan zawsze b�dzie ostro�ny. Niech
pan pomy�li: czy zamiast �morda" nie lepiej powiedzia�
�szlachetne oblicze o niew�tpliwie my�l�cych oczach"?
� Niew�tpliwie.
I niew�tpliwie strawi�em i t� przer�bk�. Czego si� nie robi
dla przyjaci�! Ale postanowi�em przerzuci� si� na co� innego.
Na publicystyk�. Publicystyka zawsze mnie bra�a i prof.
B�czy�ski, kt�ry by� wrogiem surrealizmu, zawsze mawia� mi:
�Ch�opcze, pisz o rzeczach aktualnych i spo�ecznych. To
bierze". Odpisa�em tedy dla �Lampy" artyku� �O wielb��dach"
z jednej powa�nej encyklopedii. Wysz�o dwadzie�cia stron
maszynopisu podaniowego. Prawdziwa wielb��dografia. Od
zarania dziej�w. O tym, jak w dawnych czasach wielb��dy by�y
dr�czone, potem, jak wprowadzono maszyny i ju� tym wielb��dom
by�o znacznie lepiej i tak dalej.
� To przede wszystkim trzeba b�dzie skr�ci�.
� Ale�, panie redaktorze, w tym artykule ka�de s�owo jest
nasycone trosk� o...
� Ja ju� raz panu na to �o" zwraca�em uwag�!!
Zacz��em niecierpliwie oczekiwa� ukazania si� mojej pracy.
Redaktor tymczasem skraca� i przerabia�.
W ko�cu z mojej wspania�ej koby�y �O wielb��dach" wyklu�
si� malutki �rebaczek na czterdzie�ci wierszy na temat �Kolonii
Dzieci�cych w �wi�tkowie".
S�owem � do lampy.
WSZYSTKO DLA DZIECI,
A CO DLA NAS?
Pan Zag�rski te dzieci przesoli�. Wszystko dla dzieci: mleko,
sardynki, kolonie. A co z nami? Z bezradnymi m�odzie�cami co
nieco po trzydziestce? Czy� nami nie mogliby si� ociupink�
zainteresowa� publicy�ci! My mo�e te� chcieliby�my pojecha�
na jakie� kolonie. I �eby ka�dy z nas mia� jak�� opiekunk�.
I �eby ta opiekunka pilnowa�a, �eby�my nie wpadali do staw�w
pokrytych podst�pnie rz�s�, i �eby ona te� mia�a interesuj�ce
rz�sy; i w stawie, �eby �aby, a w lesie, �eby grzyby. I ona. Na
��czk�. Za r�czk�. Mleczko. Bajeczki. Brutal.
Przepraszam, czy starszy, �e tak powiem, byk nie zas�uguje
na troch� tkliwo�ci?
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
KRAJOBRAZY, CUDA I BOL�CZKI
B�BELSZCZYZNY
Nadu�ycia wicedyrektora M�rchnia wraz z jego nielegaln�
ma��onk� je�eli wywo�a�y taki szalony rezonans i pewien
niesmak w spo�ecze�stwie, to jeszcze niczego nie dowodzi. Nasz
Rz�d jednak tego nie rozumie i stary lechicki region B�belszczyzna
jest stale negli�owany. � My si� nie pozwolimy negli�owa�!
� powiedzia� nam doktor Pukawka, miejscowy burmistrz,
r�wnie� zas�u�ony pianista, spuszczaj�c rolet�. R�wnie�
to samo powt�rzy�a nam jego �ona z pewnym za�enowaniem,
cz�stuj�c nas znakomitymi wi�niami. Ob. Pukawczyna jest
cz�onkiem miejscowego Zw. Zaw. Pisarzy Kobiecych i z wielkim
zaci�ciem redaguje kwartalnik �Lampa B�belska". Ksi��ki
jej uka�� si� niebawem.
Tymczasem ca�a B�belszczyzna dos�ownie tonie w wi�niach.
Wi�nie tu s� tanie i niezwykle skuteczne. Niestety, pewne
ilo�ciowe niedoci�gni�cia w zakresie rozrywek higienicznych
doprowadzaj� noc w noc do dantejskich scen w miejscowych
hotelach, kt�rych jest siedem. Ob. Pukawka projektuje wprowadzenie
odpowiednich napis�w ostrzegawczych, jak np.
�Wiedz� s�siedzi, jak kto siedzi", �Zbud� si� i walcz", �Pami�taj,
�e za drzwiami mo�e stoi wdowa albo sierota" itp.
T r o c h � h i s t o r i i . Ma�o komu wiadomo,
�e B�belszczyzna od czas�w rokoszu mirkowskiego (1601)
posiada w�asny parlament, obecnie ze wzgl�du na trudno�ci
lokalowe jednoizbowy. Miejscowi senatorowie zbieraj� si�
jednak w dalszym ci�gu w historycznej piwiarni Fonfia i chodz�
na znak protestu w czarnych spodniach, co chyba ze wzgl�d u na
upa�y nie jest wskazane.
K r a j o b r a z . Krajobraz E�belszczyzny niema sobie
r�wnego w �wiecie. Widok np. na Dolin� Szempli�sk� tak
przykuwa oczy turyst�w i tak tych�e uszlachetnia, �e pok��cone
ma��e�stwa w obliczu tych cud�w przyrody godz� si� na
miejscu, dzieci z p�aczem zwracaj� rodzicom skradzione z kasy
pieni�dze, zakamieniali falsyfikatorzy �rodk�w na porost w�os�w
przyznaj� si� publicznie do nikczemnych kant�w, a poeci,
bij�c si� w piersi, oddaj� na cele publiczne podst�pnie pobrane
zaliczki. Tysi�czne t�umy hamuj� ruch na historycznej szosie,
okrzyki zachwytu budz� �pi�cych. Henryk �adosz, kt�ry by� tu
niedawno, powiedzia� �Owszem, niczego", co wywo�a�o rodzaj
konsternacji, dopiero potem wyja�ni�o si� w �Lampie", �e
�adosz mia� g�os zahamowany wzruszeniem i chcia� powiedzie�:
�Niczego. Niczego nie oddam za Dolin� Szempli�sk� na
B�belszczy�nie". I w ten spos�b nast�pi�o odpr�enie.
M � o d z i e � . M�odzie�, niestety, jest tu przeinte�ektualizowana,
co si� odbija na jej �yciu m�odzie�owym. Aspekt
kulturowy uderza do g�owy i np. w parku m�odzieniec czyta
i czyta �Tygodnik Powszechny" z artyku�ami Go�ubiewa, a po
drugiej stronie blada dziewica z czerwonymi paznokciami
��kiewskiego w �Ku�nicy". I wcale nie rozmawiaj� ze sob�.
A gdzie mi�o��? Gdzie �We �nie ujrz� oczy ukochane"? Samym
intelektem i semantyk� przyrostu ludno�ci si� nie nadrobi.
P l a g a k o � b i s z e k . Kiedy w sprawie plagi
ko�biszek zwr�ci�em si� do ob. Si�paka, miejscowego entymologai
b. sympatycznego staruszka, o�wiadczy� mi, �e mo�e
si� ze mn� spotka�, ale tylko w pi�amie, co mnie troch�
zaniepokoi�o. Na szcz�cie okaza�o si�, �e �Pi�ama" jest to
miejscowa wytworna kawiarnia, gdzie podaj� socjalnie ura�one
damy z towarzystwa wytworn� golonk� z chrzanem. W �Pi�amie"
zbiera si� prawdziwa elita kulturowa, jakiej nie posiada
nawet Warszawa.
Czemu wi�c oko Warszawy nie spocznie na B�belszczy�nie?
Dlaczego B�belszczyzna jest negli�owana?
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
W SPRAWIE �AR�OK�W
Je�eli w Polsce, podobnie jak w Anglii, s� jeszcze ludzie,
kt�rzy nie dojadaj�, to to jest ha�ba i tacy ludzie powinni
natychmiast znikn��. Nie w sensie, �e si� tak wyra��, koncentracyjnym,
ale w wyniku natychmiastowego zorganizowania
socjalnego pogotowia ratunkowego. Przepraszam, znam ludzi,
kt�rzy jedz� wystawnie: ros� z makaronem (obficie koperek),
sztukamies, sos chrzanowy i koperek, antrykot z koperkiem
zapiekanym, kisiel ze �wie�ego kopru, a na zako�czenie czarna
kawa z pierwszorz�dn� cykori� �Jowisz" i jaja na twardo, dla
�ycz�cych, ile dusza zapragnie. (Znam jednego pana, personalia
na ��danie, z bardzo pojemn� dusz�, mam wra�enie, �e ten
cz�owiek ma dwie dusze.) Wi�c, prosz� Pana Redaktora,
w�a�nie chcia�bym o�mieli� si� zaproponowa� natychmiastowe
stworzenie Pogotowia Obiadowego. Ka�dy z zamo�niejszych
zaprasza�by do siebie od jednej do dw�ch dodatkowych os�b.
Oczywi�cie, �e go��, kt�ry przy rybie nagle zaczyna o -
g r y z � c paznokcie wzgl�dnie pisze likierem slogany na
serwecie, przyprawia�by dusz� gospodarza o stan specyficznego
rozdra�nienia. Wszelako �agodna perswazja i tutaj �wi�ci� by
mog�a triumfy w zakresie przezwyci�ania tzw. wad narodowych.
Life is love � powiada przecie� pani Garter, znana
dzia�aczka ameryka�ska. Tadeusz Szeligowski, znakomity muzyk
i nieprawdopodobny �ar�ok, zawsze, pami�tam, przy
obiedzie p�aka�. My tu, powiada, r�biemy g� pieczon�, a tymczasem...
I malowa� wstrz�saj�ce obrazy sogalne w stylu
Dickensa i Kornela Makuszy�skiego. Rzeczywi�cie, jak si� tak
nad tym wszystkim zastanowi�, mimo woli przypomina si� ten
g�o�ny wiersz Hermenegildy Kociubi�skiej:
Wiecz�r by�, b�yska�y gwiazdy,
Na ulicy trzaska� mr�z,
Po ulicy szed� sierotka
I pusty koszyczek ni�s�.
Jak�e pusty by� koszyczek!
Jak�e samolubny czas!
Z trepka wyszed� mu j�zyczek,
J�zyk wisia� mu po pas.
P.S. 1) Je�eli podczas tych upa��w pozwoli�em sobie zacytowa�
wiersz z pejza�em zimowym, to tylko dlatego, �eby, jak
w og�le wszystko to, co tworz�, utw�r niniejszy r�wnie� i zim�
nie straci� na aktualno�ci.
P.S. 2) Je�li natomiast � na pro�by, �eby porusza� r�ne
sprawy w �Listach z Fio�kiem" � poruszy�em spraw� powy�sz�
w spos�b, wbrew mojemu zwyczajowi, frywolny, to
r�wnie� tylko dlatego, �e u nas powa�nych artyku��w nikt nie
czyta, a sprawa jest wa�na.
Od Mieszka do Leszka i od Sasa a� do �asa ci�gle to samo.
Lenistwo my�lowe, panowie. Ot, co.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
CO DO IRENY KWIATKOWSKIEJ
Irena Kwiatkowska, jak wiadomo, uleg�a wypadkowi samochodowemu
pod Spa�a, to j� zdenerwowa�o i ona wyje�d�a
do Ameryki, czyli jeszcze jeden �up�yw krwi", jakby si� wyrazi�
Osma�czyk. W Polsce wida� nie znalaz� si� dyrektor, kt�ry by
Kwiatkowska przygarn��, przytuli�, zach�ci�, powiedzia� jej
jakie� przys�owie, w rodzaju �per aspera ad astra", a przede
wszystkim wysup�a� odpowiedni� zaliczk�. Tak, obywatele. Bez
zaliczki nie ma muzyczki. A zreszt� co do tego, to to nie jest,
panowie, zaliczka, to po prostu za liczko. Bo liczko ma
Kwiatkowska � szkoda gada�, dwa �okcie podnosz� do g�ry,
o! takie!
W ka�dym razie nie�adnie, pani Ireno. My�my tu w kraju
dla pani i apartamencik z aba�urem, i sok z grapefruita,
i reklam�, i perlony, i Hermanowicz mia� by� na dworcu
z aparatem fotograficznym. Oto jak u nas si� szanuje aktor�w!
Palce liza� i obgryza�.
Przyk�ad (jeden z wielu): G�eg��ka, m�ody aktor (po
wykonaniu naszych tekst�w), zosta� w uniesieniu porwany
przez publiczno�� i wrzucony do Wis�y, tu� na wprost tej
karuzeli. I co? I wyp�yn��. Takie, prosz� pani, teksty by�y. A bez
�wietnych tekst�w, pani rozumie, �e nawet kr�lowa Bona nie
wyp�ynie. A gdyby nawet uton��, to co? Czy� nie patriotyczniej
jest uton�� w Wi�le, ni� tu�a� si� z dolarami po Oklahomie czy
Milwaukee? �e poeta Mi�osz wyjecha� do Chicago? Niech pani
mu nie zazdro�ci. On ju� oczy wyp�aka�, a nostalgia go r�bie
taka, �e ani r�k�, ani nog� i samochodem musz� go przewozi�
z miejsca na miejsce.
Za� co do tego pani wypadku pod Spa�a, to oczywi�cie to
znowu co� naszpali� Karol Szpalski, obecnie, po wolno�ci,
z powrotem w�a�ciciel Spa�y.
Panie Redaktorze, ja rozumiem, �e Karol Szpalski jest
zaj�ty, �e tworzy, �e pisze, �e aspekty polityczno-kulturo we
za�amuje semantycznie przez pryzmat satyry. Ale co robi rodzina
Szpalskiego? Czy� ci pa�stwo nie mogliby od czasu do czasu
wychodzi� na szos� i dopilnowywa�, �eby starzy szoferzy nie
przeje�d�ali m�odych aktorek? Proponuj� Szpalskiego powiesi�.
Tylko �e to te� nie prowadzi do celu. Znam hrabin�, kt�ra
je�dzi na wszystkie egzekucje, ale to jej zupe�nie nie urz�dza.
� P�osz� sobie wyob�azi�, �e to i�ytuj�ce. Ten zb�odniarz
zupe�nie nie by� prze�a�ony!
P r o d o m o s u a
Ob. A. Stef. z �Trybuny Robotniczej" wzywa mnie, �ebym
�nie ograniczaj�c si� do drobnych utwor�w wierszowanych,
podj�� pr�b� stworzenia epokowego poematu, jakiego nie mo�e
si� doczeka� nasza powojenna rzeczywisto��".
Zastanawia�em si�. Nie podejm�. Jedyna rzecz, kt�r� m�g�bym
ewentualnie podj��, to honorarium. A poemat niech napisze
kto inny. Na co mi to? Jeszcze mi, tego, pomnik i st�j dzie�
i noc na deszczu i mrozie. A przed pomnikami zawsze, jak
wiadomo, demonstracje i awantury. Ja kocham spok�j. Te�
dlatego kocham Kwiatkowsk� Iren�. Bo Irena (po grecku
�ejrene") w�a�nie znaczy spok�j. A co do epokowych rzeczy, to
jest co, chwali� Boga, czyta� w naszej Polsce, tylko si� trzeba
rozejrze�.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
Ja nie wiem, Panie Redaktorze, czy to mo�e z�y tytu�
wybrali�my z prof. B�czy�skim do tego dzia�u, bo ja ci�gle
otrzymuj� listy od ob��kanych, lunatyk�w i innych, a prof.
B�czy�ski ci�gle mi powtarza �ch�opcze jeste� intelektualnie
zaniedbany", wi�c ja si� wci�� chc� zabra� do moich ukochanych
filozof�w greckich, ale jak ja si� mog� zabra�, je�eli ja
musz� ci�gle te listy czyta�. Jedna pani z ��czycy pisze ci�gle do
mnie �na ty" i wmawia mi, �e ja ��dam, �eby ona wszystkie moje
listy spali�a. �Ale jak ja - pisze z ��czycy - mog� twoje
listy spali�, je�eli nie dosta�am od ciebie ani jednago listu". To
jakie� b��dne ko�o (circulus vitiosus), Panie Redaktorze, wzgl�dnie
tzw. labirynt w lunaparku. Nic nie rozumiem.
Ob. z Che�ma wzywa mnie, Zag�rskiego, Kotta i Mi�osza,
�eby�my natychmiast zrobili �porz�dek w Polsce", �e on ma ju�
wszystko przygotowane, tylko �eby do niego zadzwoni�, i ko�czy
swoje pismo z Che�ma okrzykiem staruszka Monroego
�Polska dla Polak�w".
Obywatelu z Che�ma, B�g mi �wiadkiem, �e mam szczere
ch�ci, ale tak: Mi�osz jest w Ameryce, Kott jako nasz korespondent
wyje�d�a do Grecji, a Zag�rski z �on� Maryn� i 18-ciorgiem
dzieci na trzy miesi�ce do W�och. Sam jeden, c� ja
poradz�.
Korespondent z Jeleniej G�ry, Andrzej (s�owo daj�, �e
nazwiska nie mog� przeczyta�, a nie chc� zniekszta�ca�, �eby si�
nie nara�a�), pisze dos�ownie tak: �Chcia�em tak�e zwr�ci�
uwag� Pana Mistrza na charakterystyczny incydent, jaki mia�
miejsce wczoraj u nas w kinie �Lot� w Jeleniej G�rze! Kiedy
podziwiali�my pi�kny film pt. �Wielki Walc� i ja nawet, co tu
du�o m�wi�, trzyma�em narzeczon� za r�k�, nagle na ekranie
ukaza� si� napis, �e nie wolno si� rusza� z miejsc, bo b�dzie
przerwa i Komisja Specjalna z �FiImu Polskiego� przeprowadzi
kontrol� bilet�w.
Wi�c zaraz jedna pani zemdla�a, bo kto� w tyle powiedzia�,
�e to b�d� na Sybir wywozi� tych, co g�osowali �nie�. A potem
wiele os�b k��ci�o si� z kontrolerami, �e to skandal, a jeden pan
nawet powiedzia�, �e on nie poka�e biletu, kt�ry publicznie
zaraz porwa�, ale mo�e pokaza� co� innego. Wtedy ja ju� nie
mog�em wytrzyma� i zapyta�em si�, gdzie my �yjemy. Czy
w Chinach? Czy w Afryce? I gdzie wolno�� i demokraga. No
i krzykn��em �precz z kinofikacj��, ale dosy� cicho. A narzeczona
zacz�a si� �mia�, �e jak witali�my Miko�ajczyka, to
g�o�niej krzycza�em".
P. S. Za kwiaty i pomara�cze serdecznie Panu Redaktorowi
i Sekretarce dzi�kuj�. Brz�kanie w g�owie usta�o i czuj�
si� (odstuka�) zupe�nie dobrze.
Z powa�aniem
K r � l K o g u t k � w
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
OCZY NIEBIESKIE - �YCIE KR�LEWSKIE
OCZY PIWNE - �YCIE NAIWNE
Ja ju� nie mog� d�u�ej wytrzyma�! Bo ja jestem w sytuacji
tego kulawego diab�a Lesage'a, co to wszystko wiedzia� o ludziach,
ale nie m�g� czy te� nie chcia� im pom�c. M�wi�, nie
m�g� czy nie chcia�, bo t� �liczn� histori� czyta�em bardzo
dawno (gdzie� w po�owie XIX w.) i nie pami�tam, jak to idzie,
a wszystkie ksi��ki mi przepad�y i jedyna rzecz, kt�r� wynios�em
z p�on�cej Warszawy, to by� tom wierszy Hermenegildy
Kociubi�skiej i syfon wody sodowej firmy �Motor".
W danym wypadku ojcem mojej m�dro�ci, ale i ojcem
mojego przera�enia jest, jak zwykle, prof. B�czy�ski, kt�ry
niedawno wr�ci� do kraju. Wielki ten i uczony m�� � poza
�Etyk�" (w jednym tomie)* i �Optyk�" (w dw�ch tomach
z bezp�atnym dodatkiem rozk�adu jazdy na wszystkie koleje
p�nocno-ameryka�skie) � napisa� na wygnaniu r�wnie�
swoj� g�o�n� �Oftalmomancj�". �Oftalmomancja" notabene
zupe�nie w ksi�garniach nie idzie, B�czy�ski jest zdenerwowany
i to wszystko skrupia si� jak zwykle na pisz�cym te s��wka. Ja
zawsze, Panie Redaktorze, musz� si� przyzna�, by�em piorunochronem
w sytuacjach. Tak i tutaj. Od paru dni mieszkam
w Warszawie, chodz� z Wiechem na kefir, nareszcie troch� tego
*z kolorowymi ilustracjami
�ycia normalnego, a� tu wpada z trzaskiem profesor, sufit
z anio�kami w salonie oczywi�cie zawala si�, ze skolektywizowanej
wanny ucieka Kociubi�ska integralnie na golasa, studenci
czescy ratuj�, wi�c my z profesorem oczywi�cie spokojnie
idziemy na most Poniatowskiego. Most jak most, Panie Redaktorze,
du�a k�adka, dwa brzegi, a pod spodem troch� wody.
Zreszt� na co Polakom mosty? I tak si� w ko�cu znajdzie nowy
kto� i zamiast przez most normalnie, po czesku � on w�a�nie
buch do wody, �eby w ostatniej chwili mie� pretekst do
odwalenia historycznego sloganu.
� Polska to kraj gest�w symbolicznych � powiada obywatel
Emmanuel Mounier w �Esprit" z czerwca rb.
Ale B�czy�ski jest egocentryk, czyli, m�wi�c po polsku,
�winia. Zamiast co� o tym mo�cie, bo idziemy w�a�nie przez ten
most, to on na z�o��, na opak, o tej swojej idiotycznej
�Oftalmomancji". Oftalmomancja, powiada, to jest sztuka,
powiada, przepowiadania, powiada, przysz�o�ci cz�owieka
z koloru oczu.
I tak: oczy niebieskie � �ycie kr�lewskie (Wiech i �adosz),
oczy piwne � �ycie naiwne (Kazio Wyka i ja), oczy zielone
� �ycie szalone (pani K.), oczy czarne � �ycie marne
(wi�kszo�� ludzi na emigracji ma czarne oczy), oczy bure
� �ycie ponure.
Zauwa�y�em, notabene, Panie Redaktorze, �e szcz�liwymi
posiadaczami oczu burych s� wszyscy redaktorowie tygodnik�w
humorystycznych na ca�ym kontynencie.
A kontynent, Panie Redaktorze, znam jak w�asny saksofon.
Od Warszawy do Barcelony -f Opactwo w Ty�cu i Waldorffowo.
Karakuliambro
Szanowny Panie Redaktorze!
PIEKIELNY PIOTRU�
�eby k�zka nie skaka�a, toby n�ki nie z�ama�a. Biedna
k�zka, a najbiedniejszy ja, �e si� nie pos�ucha�em tego Pana
przys�owia o k�zce i zamiast siedzie� sobie spokojnie w Warszawie,
przyjecha�em nie wiadomo po co do Zakopanego.
Notabene na nosie zrobi� mi si� tzw. f�fel i to mnie o�miesza
i nara�a. Czy pan niema, Panie Redaktorze, jakiej medycyny na
f�fie? O tyle si� boj�, �e to u nas jest w pewnym wieku
dziedziczne. A ja ju� jestem pod trzydziestk� i nogi mi si� poc�.
Babcia moja te� mia�a f�fla i raz j� nawet z tego powodu nie
chcieli wpu�ci� do muzeum. Demokracja! Pan si� �mieje, Panie
Redaktorze, bo Pan jest stary cynik, a ja jestem tragiczny Don
Kichot.
Niech Pan pos�ucha: by� u mnie wczoraj w �Tr�bce"
(mieszkam w pensjonacie �Tr�bka", Wojciecha �ukrowskiego
18) jeden facet, wygl�da podejrzanie, bo nosi pier�cionek
z trupi� czaszk�, i zam�wi� u mnie artuku� za tysi�c osiemset
z�otych. Odm�wi�em. By�a potem jedna aktorka, ju� taka
starsza, i dawa�a mi dwa fragmenty (nie chc� u�ywa� chamskiego
s�owa �kawa�ki"), �ebym co� napisa�. Odm�wi�em.
A skutki jakie? �e nie mam ani gronia, a cynicy z willi
�Hrabina" od rana do wieczora pij� kakao i �piewaj� blu�niercze
pie�ni. Ma�o tego: podrzucili mi tego Piekielnego Piotrusia.
Piekielny Piotru�, bo ja wiem, ma mo�e 6 lat, mo�e 8. �re
potwornie i ci�gle pyta �dlaczego". Rankiem oczywi�cie naci�gam
spodnie: dlaczego. Wieczorem oczywi�cie �ci�gam: dlaczego.
Mia�em tak� butelk� na wod� (jeszcze przedwojenn�)
z kapslem i z gumk�. To Piekielny Piotru� popsu� mi kapsel,
a gumk� po�kn��. M�wi�: Piotrusiu, nie wolno po�yka� gumek
od buteleczek, bo ci� b�dzie bola� brzuszek wzgl�dnie w og�le
mo�esz dosta� male�kiej dyspepsji i zat�ucze ci� jasna cholera,
a Piotru� jak to Piotru�: dlaczego. I mole w �Tr�bce" okropne.
Niech pan pos�ucha: M�wi� do Piotrusia: Piotrusiu, nie wk�adaj
mojego fraka do szafy, bo straszne mole w szafie s�.
Dlaczego? Frak mam jeszcze z dawnych czas�w, z orderami
i z gwiazd� akademick�. W Krakowie na �Ciuchach" dawali mi
za ni� pi�tna�cie jajek, to nie sprzeda�em, mo�e jajka staniej�.
Wi�c powiadam encore une fois do Piotrusia: nie wk�adaj,
dzieci�, tego fraka do szafy. A jak zasn��em, to okazuje si�,
zaraz wpakowa�. Rano, uwa�a Pan, wstaj� i zaraz do szafy, bo
co� mnie tkn�o, bo w nocy jakie� podejrzane brz�ki by�y.
Otwieram szaf�: frak zjedzony, tylko same ordery le�� na
spodzie, a Piotru� zrobi� dziur� w �cianie i przygl�da si� starszej
aktorce, co to, wie Pan, zamawia�a u mnie ten artyku�. Wi�c si�
bardzo zasmuci�em i zacz��em szuka� pocieszenia w barokowych
sonetach Szekspira, a potem na w�asn� r�k� napisa�em
utw�r liryczny pt. �Ballada o Starej Pompie" i po�wieci�em
wzmiankowan� ballad� owej aktorce. To ona na mnie si�
obrazi�a i nie lubi mnie teraz okropnie. Dlaczego? Dlaczego nikt
mnie nie lubi, Panie Redaktorze?
I po co ja przyjecha�em do tego Zakopanego? Od tego
wysoko mam tylko nerwic� grubego jelita i zadyszk�. Zadyszk�
przecie� m�g�bym mie� i np. w Krakowie, gdybym, powiedzmy,
wbieg� sobie ze dwa razy na trzecie pi�tro gmachu �Czytelnika"
i z powrotem.
Karakuliambro
P. S. Przyjecha� tu humorysta Jan Kamyczek i jeden
ameryka�ski dziennikarz zrobi� z nim wywiad. Wyobra�am
sobie, co teraz b�dzie.
Wymienili�my z nim ciekawe informage: on nam powiedzia�,
�e lizak po ameryka�sku nazywa si� �lollipop" (te�
s�owo), a Kamyczek mu powiedzia�, �e w tym nowym polskim
teatrze �Zielona G�" nie b�dzie �elaznej kurtyny. Nie uwierzy�.
Mam wra�enie, �e on jest z pochodzenia Polak z Krakowa.
Zaznaczam, �e nast�pny list wy�l� jako telegram, bo w tym
Zakopanem w zwi�zku z �Zielon� G�si�" zaczynaj� si� dzia�
dziwne rzeczy.
Z powa�aniem
Karakuliambro
Poeta hennetyczno-sympatyczny
Szanowny Panie Redaktorze!
STRASZNE NADU�YCIA
W ZWI�ZKU ZA W. RURALIST�W
Ja jestem chyba impotent. �eby naj�wietniejsza sztuka, to ja
wychodz� po pierwszym akcie. Tak by�o w�a�nie w �odzi na
przedstawieniu �Starego dzwonu" Jana Brzozy. Wyszed�em.
Na drugi dzie� w tej�e �odzi by�em na �Hamlecie" Wilhelma
Szekspira. Te� wyszed�em. Potem gra�em w bingo z Brykiem
Lipi�skim. Znowu wyszed�em, ale ju� zupe�nie �le, i przegra�em
honorarium za cztery �G�si" i jednego �Fijo�a". Niedobrze
� jak powiedzia� prof. B�czy�ski na �lubnym kobiercu,
stoj�c sercem przy sercu. Ale, Panie Redaktorze, w naszym
Zawodowym Zwi�zku Ruralist�w jeszcze gorzej. Prezes Kowalewski
umar� nagle, Kowalski, wiceprezes, rozpi� si� pragmatycznie,
sekretarka Kowalczyk�wna te� pije, a o panu
Kowal�wce, Mistrzu Okr�g�ej Piecz�ci, to nawet szkoda gada�.
Ju� pije whiskey z dzwonka od budzika, na przemian z walerian�
(Tinctura Yaleriani). I te rury zgin�y. Wi�c ja proponowa�em,
�eby raz sko�czy� z tym �serkiem" i wynaj�� jakiego
repatrianta z czerwonym nosem, �eby, znaczy si�, pi� w imieniu
zwi�zku, a my �eby�my byli tymczasem trze�wi i okay, to oni si�
nie zgodzili, powiedzieli, �e to, Panie Redaktorze, nie wypada
i �e ka�dy Polak musi cierpie� na w�asn� r�k�. Notabene
Kowalski podczas uroczysto�ci ju� mia� w g�owie orzechy i sam
porwa� Kowalewskiego, i spu�ci� go do zupe�nie innego coupe.
Wi�c teraz zupe�nie nie wiemy, gdzie naprawd� jest Kowalewski,
a Kowalczyk�wna popad�a w melancholi�, przesta�a pisa�
na maszynie i grozi, �e sobie odbierze �ycie. Dla mnie niech
sobie odbiera, szlag j� trafi�. Jak baba chce si� wy�y�, to niech
si� wy�yje. No i pif-paf: wy�y�a si�. Wi�c my�my zaraz, ca�y
Zwi�zek Zawodowy Ruralist�w w �odzi, urz�dzili pragmatycznie
nast�pny �serek". �Pod Pickwickiem". Przemawia� Zaruba.
Jad�ospis by� nawet b. prosty, bo Zaruba nie mo�e je��, bo
od tego chodzenia po konsulatach rozchorowa� si� na mi�sie�
Szmitk�wki i leczy si� u Badmajewa telegraficznie. Na pierwsze
by� krem de Mocca, potem �ros� de Kura", nast�pnie ko�pierga�y
krajane, no i dryzd w kremie. Zaruba nb. zjad� tylko kotlet
po�arski a la Swinarski i zaraz odczyta� sw�j ostatni wiersz pt.
�Nietoperze w dzwonnicy" (�Bats in the Belfry"), potem Rysio
Dobrowolski o Reju, a potem przyszli zalani go�cie z �Ku�nicy"
i Wa�yk przysi�ga� si� na �wi�tego Benedykta, �e ja jestem
wicewojewoda. Tu musz� jednak zaznaczy�, �e m�ody poeta
Jerzy Zaruba w tych �Nietoperzach w dzwonnicy" zr�cznie
podni�s� zalety denatki. Potem poszli�my na fars� pt. �Codziennie
o pi�tej". Bardzo weso�e. Publiczno�� przez trzy akty ryczy
jak lew. A ja si� nie �mia�em, bo si� ci�gle cieszy�em, �e taki
post�p na �wiecie jest. Dawniej za mrok�w �redniowiecza taki
Dante Alighieri pisa� kop� lat �Bosk� komedi�" i nikt si� nie
�mieje. A tu dw�ch paryskich knajak�w w trzy miesi�ce
majstruje fars� i publiczno�� wyje przez dwie godziny. Ma�o!
Jak w�a�nie by�em w �odzi na tym przedstawieniu, to jeden go��
z Wroc�awia z tego humoru zjad� w antrakcie na sali w�asny
kapelusz. Co si� dalej sta�o, nie wiem. Zdaje si�, �e spotka�em
Hermenegild� Kociubi�sk� z �Odrodzenia" i ona mnie, zdaje
si�, namawia�a, �ebym wyst�pi� z Zawodowego Zwi�zku Ruralist�w.
Ona jest utalentowana, Panie Redaktorze, ale g�upia jak
trzy solniczki. Mnie chodzi o kartki I kategorii i spok�j.
Karakuliambro
P. S. Podobno w Kaliszu na ulicy Mickiewicza powstaje
nowa wytw�rnia filmowa. Wiadomo�� podaj� na odpowiedzialno��
jednego pana, kt�ry rzekomo pisze w �Tygodniku
Powszechnym" pod pseudonimem M. P. Dokles.
New York, 14. VIII. 46
H o t e l P a c i f i c
Szanowny Panie Redaktorze!
Ledwo zd��y�em si� przebra�, a ju� zauwa�y�em, �e Edwarda
Leara �Ksi�ga nonsensu" jest tu ca�kowicie wyczerpana
i ca�a Ameryka od Bostonu do Buenos Aires czyta zamiast tego
�Histori� Polski" Adama Nowickiego i za�miewa si� do �ez.
Dlaczego? Obja�ni� mnie w tym wzgl�dzie portier Hotelu
Pacific:
� Widzi pan, panie Superowski, to jest tak: Od setek lat
budujemy i budujemy. Do pewnego stopnia nuda. �adnych
cud�w nad Missisipi. �adnej misji dziejowej. Po prostu chcemy
by� po�yteczni dla siebie i dla �wiata. Trze�wa kalkulaga
i uporczywa praca. Drogi jest czas. Prawdziwie m�skich cn�t
mamy tyle, �e a� nudno. A u was � tu portierowi zaiskrzy�y
si� oczy jak dziecku, kt�remu dobry tatu� ofiarowa� na
Gwiazdk� �Morderstwo przy ulicy Morgue" � u was inaczej.
Hej-ho! hej-ho! na ksi�yc by si� sz�o. Cudy na pudy. �wi�tek co
pi�tek. Rozmaite takie uroczysto�ci i ekshumacje. Rokosze
i banicje. Rozkosze i deklamacje. Pierwszorz�dne cierpienia.
Czasu tyle, �e mogliby�cie go eksportowa�. Cn�t zespo�owych
niewiele, ale za to fenomenalny talent do naklejania etykietek
z napisem �cnota" w sklepiku z narodowymi grzechami g��wnymi.
I ta orze�wiaj�ca was jak �Pepsi-Cola" ma� bezmy�lno�ci
politycznej podlewana sosem z �misji dziejowej". U nas tragiczne
termity, znu�one trze�wymi kalkulacjami. A u was: dal.
I szar�e kawalerii. I Sienkiewicz. Jaki� wspania�y cyga�ski wiatr
dmie przez wasze dzieje!
Co? Tu przyj��em postaw� �wi�tego oburzenia, wspi��em
si�, Panie Redaktorze, na palcach i powiedzia�em sentencjonalnie:
� My, Polacy, mielemy tylko ozorem. Idiota. Bloody idiot.
Ale potem si� zaraz troch� uspokoi�em i zacz��em mu
spkojnie t�umaczy�, �e te wiatraki to przez geopolityk�. Nie
zrozumia�. Wi�c mnie to zaraz znowu zdenerwowa�o, wi�c mu
r�bn��em ca�� Wielk� Improwizacj� po angielsku. Te� nie
rozumia�. Wi�c za�piewa�em barytonem �Z dymem po�ar�w".
Amerykanin zacz�� ta�czy� i zaproponowa� mi, �ebym mu
po�yczy� do wtorku sze�� �Camel�w". Da�em mu cztery
�Wolno�ci". Niech strac�. Ale wzi��em od niego zobowi�zanie
na pi�mie, �e najp�niej we �rod� zwr�ci mi sze�� �Camel�w".
No i co, Panie Redaktorze? I teraz jest �roda, i ten Amerykanin
nie przychodzi. Za to przychodz� rodacy. Dzisiaj Polak ma
znajomych na ca�ym �wiecie. Szkoda tylko, �e moja rozmowa
z rodakiem na obczy�nie, z ma�ymi zmianami w scenerii
geograficznej, zaczyna si� zawsze: � Czy pan pami�ta, kochany,
jak pan po�ycza� ode mnie w Marsylii w Cafe Max 6 000
frank�w? Ale� pan zm�nia�!
Oczywi�cie, �e potwierdzam, �e zm�nia�em. Ale nijak
naturalnie nie mog� sobie przypomnie� ani Marsylii, ani tej
forsy. Epilepsja. Kontuzja. Amnezja. Zanik pami�ci, czyli
straszny wypadek. Dziadek alkoholik, babcia letniczka. Nie,
nie pami�tam.
Ale do rzeczy. Mia�em opisa� Panu, Panie Redaktorze,
dzie� przeci�tnego Amerykanina. Chwileczk�. Ma�a refleksja.
W naszej �wietnej epoce zapanowa�a teraz straszna moda na
przeci�tnych ludzi. Niech pan si� nie boi. Aleksander Macedo�ski
jeszcze wyp�ynie.
Co do, teraz, przeci�tnego Amerykanina, American ma� of
the street, to rzecz ma si� tak: Przeci�tny Amerykanin wstaje
przeci�tnie dosy� wcze�nie, goli si�, czyta co� w rodzaju
�Przekroju", tylko gorsze, i je breakfast z�o�ony z jajek
w proszku i syntetycznej szynki. Nast�pnie naciska guzik
i odje�d�a tun