3524
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3524 |
Rozszerzenie: |
3524 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3524 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3524 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3524 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Janusz G�owacki
NOWY TANIEC
LA-BA-DA
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
POLOWANIE NA MUCHY
Zanim W�odek wyszed� na ulic� tego wieczoru, a by� to maj, dwudziesty pi�ty, godzina dwudziesta, dzie�
raczej ciep�y, i zanim zatrzyma� si� w kilkana�cie minut p�niej przed klubem, gdzie sta�o kilka samochod�w,
skuter�w oraz grupy os�b w jego wieku i znacznie m�odszych, siedzia� w domu i przepisywa� biurow�
korespondencj� na wypo�yczonej z biura maszynie rosyjskiej, pod oknem za�, w tym samym pokoju, le�a�a na
przykrytej kolorowym kocykiem amerykance Hanka, kt�ra by�a jego �on�. Przed ni� na dywanie nieco wytartym
bawi� si� sze�cioletni Ewek, kt�ry by� jego synem, a troch� w lewo, p�tora metra przed telewizorem, pochyla�
si� z napi�ciem do przodu ojciec Hanki, kierownik szko�y; do kt�rego W�odek nie m�g� si� nauczy� m�wi�
�ojcze�, podobnie jak ci�gle nie m�g� zacz�� nazywa� matk� te�ciowej, t�giej stenografki, zaj�tej w�a�nie
przyrz�dzaniem kolacji.
�G�uboko uwa�ajemyje Towariszczi!
W swiazi s Waszym pismom ot 7-2-68 soobszczajem, czto my wys�ali Wam 15 intieriesujuszczich Was izdanij.
Niedostajuszczije Wam jeszczo knigi, a imienno:
1. Hornby Albert Sydney. �Oxford progressive English for adult learners.� London. Oxford Univ. Press.
2. Prejbisz A., Jasie�ska B. �Gramatyka angielska w �wiczeniach�...�
� �...Lud zowie te wyspy Wyspami Porannymi, dlatego �e one pierwsze witaj� dzie� i one pierwsze �egnaj�
go� � wzruszy� si� lektor, czytaj�c komentarz do filmu.
� Oho! Wieloryb! � Popatrzcie, wieloryb! -ucieszy� si� ojciec. � W�ada! � krzykn�� w stron� kuchni �
wieloryb!
� Co? � zajrza�a do pokoju matka Hanki. � Co m�wisz?
� W�a�nie wieloryb!
� Aha � powiedzia�a nieuwa�nie. � Musz� wr�ci�, bo mi si� wygotuje � zakr�ci�a w stron� kuchni.
� Nie mo�esz zaczeka� z kolacj�? Jakby na z�o��, nie mo�esz popatrze�. Cho�by teraz � s� rekiny!
� A opowiedz, jak dziadziu� uratowa� ca�� armi� Andersa, no, opowiedz... � Hanka poprawi�a w�osy synowi.
Ojciec spojrza� na ni� �yczliwie i zn�w zapatrzy� si� w telewizor.
�... w nastojaszczeje wremia po�nostju isczerpany. Kak tolko my smo�em priobriesti ich na kni�nom rynkie,
to nie zamiedlim wys�at� ich w Wasz adres...�
� Wieloryby, trzymaj� si� stada.
� By�a noc i dziadu� siedzia� w okopie. Niemcy chodzili na zwiady, jeden Niemiec pierdn��, a dziadziu�
my�la�, �e to strzelaj�, i wyrzuci� granaty, ale nie odwoskowane.
�...�e�ajem Wam uspiechow w Waszej rabotie...�
� Foki � mrukn�� ojciec. � Sporo ich.
� Tak � odpowiedzia� W�odek. � Widz�.
� W�ada!
� No co � weszka matka � o co chodzi?
� No w�a�nie popatrz, foki.
� Rzeczywi�cie.
� �adne te foki, zaraz b�d� delfiny. I zamknij drzwi do kuchni, bo leci straszny zapach. Bywa, �e delfin
przeskoczy przez obr�cz.
�Z iskrennim uwa�anijem.
Zawiedujszczij Otdie�om
Mie�dunarodnogo Knigoobmiena...�
� Rano s�o�ce przygrza�o, granaty si� odwoskowa�y i ca�a armia Hitlera wylecia�a w powietrze.
� �...Inaczej ni� foka, rekin jest wrogiem cz�owieka. To dobrze, �e jak ona nie wychodzi na brzeg� � ucieszy�
si� lektor.
� Czy nie widzieli�cie gdzie szklanki? Ci�gle gin�. W zesz�ym tygodniu kupi�am sze��, po osiem z�otych...
Zreszt� nie chodzi o cen�, tylko o to, �e nie mo�na dosta�. Dlaczego ja si� musz� zajmowa� tymi idiotyzmami?
Stale wracam objuczona i jeszcze szklanki gin�. Czy nie widzia�e� szklanki, W�odek?... Nienawidz� tego
wszystkiego!
W�odek pokr�ci� przecz�co g�ow� patrz�c na trzydziestokilkuletni�, upodobniaj�c� si� coraz bardziej do
matki swoj� �on�, Hank�, kt�ra siedem lat temu by�a szczup�a i zgrabna i wygl�da�a �wietnie w bia�ym kitlu, bo
pozna� j�, kiedy pracowa�a jako piel�gniarka, i wtedy musia�a mu si� przecie� podoba�, ale nie zasta�o z tego nic
ani nie zmieni�o si� w serdeczne przywi�zanie. Jego zawieszono na rok w prawach studenta za t� histori� z
5
Gribojedowem, wi�c przeprowadzi� si� do jej rodzic�w i te trzy pokoje po akademiku wyda�y mu si� cudowne,
ale ju� w dwa miesi�ce p�niej � za ciasne i m�cz�ce.
� By�e� w tej sp�dzielni? Dowiedzia�e� si�? � zapyta�a t�gawa, niedu�a kobieta, kt�ra by�a jego �on� i z
kt�r� mia� sp�dzi� reszt� �ycia. Upodobni� si� do niej, zgrubie�, potem zmale�, i koniec.
Odpowiedzia�, �e nie by�, t�umacz�c na jej pogardliwe wzruszenie ramion roz�alony, �e przecie� widzi, �e
pracuje ca�y dzie�, na co odpowiedzia�a, �e to musi za�atwi� m�czyzna, a zreszt� ona ma dziecko na g�owie.
Wycofa� si�, �e absolutnie nie zamierza sugerowa�, i� powinna to za�atwi� sama, tak wi�c zasz�o
nieporozumienie, jednak celowo formu�owa� uprzejme zdania wiedz�c, �e ona traktuje to jako prowokacj�, i -
chocia� dra�nienie jej by�o oczywi�cie bez sensu, nie m�g� sobie tego odm�wi�.
W tym momencie nie przeczuwa� jeszcze, �e za kilkana�cie minut podniesie si� i wyjdzie, i to w�a�nie o
godzinie si�dmej czterdzie�ci, czyli w porze, o kt�rej przez lat pi�� czy sze��, nie przypomina� sobie dok�adnie,
jej matka podawa�a kolacj�. �e spotka Iren�, a przedtem koleg� ze studi�w, kt�ry kierowa� klubem studenckim w
czasie wakacji, i �e wydarz� si� nast�pne dwa miesi�ce.
� �Na tym ko�czymy nasz program o Wyspach Kurylskich. Jednocze�nie zapraszamy za tydzie� na program
zatytu�owany Mieszka�cy m�rz po�udniowych.�
� To, prawda, mo�e by� ciekawe. � Ojciec przejecha� d�oni� po g�owie pokrytej przerzedzonymi siwymi
w�osami. � Wiesz, b�dzie o rybach za tydzie� � zwr�ci� si� do �ony, kt�ra w�a�nie wkroczy�a z tac� wype�nion�
talerzami z odgrzanym z obiadu mi�sem.
� Musisz i�� i porozmawia�. Inaczej nie dostaniemy mieszkania nawet za dwa lata. Wszyscy tak za�atwiaj�.
Nikt tego nie lubi, ale trzeba to wychodzi�. Mo�esz jednego dnia nie pisa� w domu i i�� to za�atwi�.
�... �e�ajem Wam uspiechow w Waszej rabotie...� � zako�czy� i wolno wyci�gn�� z maszyny kartk�.
� Ale jednak�e musia�a� odsma�y� kartofle, po co, po co? � histerycznie za�ama� si� g�os ojca. Je�eli chcesz
mnie otru�, to od razu daj mi trucizn�.
Wtedy w�a�nie W�odek postanowi� wyj��. Nie jedz�c swojego kawa�ka wyj�� chocia� na kilkana�cie minut
zupe�nie sam, bez �adnych wyja�nie�, tak normalnie. Ch�� sprawdzenia, czy mu si� to uda, by�a w momencie
pierwszym mocniejsza od s�abo�ci, dlatego ruszy� do drzwi nagle, szybko, ale zaraz zatrzyma� go g�os matki,
potem Hanki, wi�c zacz�� t�umaczy�, �e w�a�nie musi po papierosy, na co niech�tnie pokr�ci� g�ow� ojciec i
przestrzegaj�c przed paleniem, przytoczy� na dow�d ogl�dany w telewizji film o go��biu, kt�ry dziobn�� kropl�
nikotyny i zdech�. W ka�dym razie silna potrzeba wyj�cia, chocia� nie znikn�a, musia�a jednak przygasn��.
Usiedli wi�c w czw�rk� przy stole, po czym ojciec krzywi� si� na kartofle, a W�odek je chwali�, staraj�c si�
wybi� rodzin� z jednomy�lno�ci: �ykn�� herbat� i dopiero wtedy, o godzinie si�dmej pi��dziesi�t, uzyska�
mo�no�� kr�tkiego wyj�cia bez niej i bez dziecka. Wi�c po dok�adnym przykryciu maszyny, �eby si� nie kurzy�a,
bo to dra�ni�o ojca, W�odek, maj�cy lat trzydzie�ci jeden, wzrostu metr osiemdziesi�t, w�osy raczej jasne, ubrany
w marynark� szar�, sweter szary, ciemn� koszul�, spodnie ze sztruksu, troch� za szerokie, uszyte nie najlepiej,
buty niedok�adnie oczyszczone, wyszed� na ulic� i w dwadzie�cia minut p�niej m�g� zatrzyma� si� wreszcie
przed klubem studenckim w�r�d r�nych grup zagl�daj�cych i nie zagl�daj�cych przez okno do �rodka, gdzie
gra�a orkiestra, ta�czono i t�oczono si� przy barku. Dopiero wtedy zbli�y�o si� ju�, zarysowa�o realnie to tak
wa�ne poznanie Ireny. Ale jeszcze przedtem mia� posta� kilkana�cie minut, obserwuj�c tych naoko�o, spotka�
wreszcie tego koleg�, szefa klubu, i dopiero wtedy wej�� do �rodka. Przygl�da� si� wi�c najwi�kszej grupce
stoj�cej obok, by�o to z osiem os�b, a m�wili tak: � Ewentualnie czyli jak najbardziej, bynajmniej czyli niestety,
figo fago, szuru buru cwana gapa, dzie� dobry ewentualnie dobry wiecz�r, usiedli wypili, buch go w migda� �eby
krzyk da�, suche majtki na dnie morza, po furmanie bat zostanie, parle parle sucho w gardle, lyly lyly a walizka
zgin�a, ch�op krokodyl, tramwaj w oku, ksi�dz milicjant, id� do k�ta bo� nie pi�ta, buch go w kolano a on ma
nog� drewnian�, du�a klatka ma�y ptaszek, mucha w ci��y, te�� komiwoja�er, nie wisz z czasem, jak ci� mog�,
bynajmniej czyli wprost przeciwnie, ja go brzd�k a on p�k�, ja do niej lala lala a ona mnie depce po nogach, hop
siup Praga bije, ecie pecie ujki mujki, b�dzie dupa ale z nas.
W�odek pos�ucha� par� minut, o czym rozmawiali, potem zobaczy�, �e podjecha�y jeszcze dwa samochody,
wysiad�o czterech � dw�ch mia�o granatowe spodnie i bia�e kurtki, a dw�ch bia�o spodnie i granatowe kurtki.
Wtedy podszed� do niego dawny kolega ze studi�w i potrz�saj�c jego r�k� powiedzia�:
� Cze��, W�odek. � Cze��, Andrzej � odpowiedzia� W�odek, bo pozna� go od razu, chocia� tamten mocno
wy�ysia�, ale przez te sze�� lat inne zmiany nie by�y ju� takie du�e. � �ysiejesz ucieszy� si� Andrzej. � No, chod�
do �rodka, pogadamy. Co robisz, jak ci leci, masz samoch�d, gdzie wyje�d�asz, by�e� na Zachodzie, masz
mieszkanie, ile wyci�gasz miesi�cznie, gdzie sobie szy�e� marynark�, nie widzia�e� W�adka albo Cze�ka.
Pami�tam ten tw�j numer ze studi�w, za kt�ry ci� zawiesili... No, chod� do �rodka, zapraszam ci�. Ja tym
kieruj�.
W�odek szed� za nim, chocia� wiedzia�, �e powinien ju� wr�ci�, ale poci�ga�a go jako� pewno�� siebie
Andrzeja, przesuwaj�cego ludzi, energicznie wios�uj�cego do wej�cia, jego niedba�e �ze mn� jest, ze mn�� w
stron� student�w kontroluj�cych zaproszenia. Wi�c chocia� wiedzia�, �e ju� od dziesi�ciu minut powinien by� w
domu, postanowi� z determinacj� dorzuci� do i tak ju� nieuniknionej rozmowy jeszcze nast�pne dwadzie�cia i
6
odcierpie� potem razem ca�� sum�. A Andrzej przepycha� si� tymczasem do barku mi�dzy parami st�oczonymi na
malutkim okr�g�ym parkiecie. W�odek widzia� du�o �adnych, kolorowych dziewczyn obejmowanych i
przytulanych, a potem przez okno zobaczy� tych, kt�rych rozm�w s�ucha� przedtem i kt�rzy ci�gle stali na
dworze, a to by�o bardzo dobre miejsce, bo oni jednocze�nie podkre�lali swoj� odr�bno�� i wy�szo��, a jednak
kontrolowali zabaw� i uczestniczyli w niej w pewien spos�b.
� Oj, zrobi�e� ty wtedy numer na tych studiach! Pami�tam, pami�tam � za�mia� si� Andrzej, poda� W�odkowi
kieliszek, napili si�. � Ale co ty w�a�ciwie zrobi�e� takiego? � Zastanowi� si� nagle. � Cholera, zapomnia�em. No,
ale c� � przerwa� W�odkowi, kt�ry w�a�nie zamierza� przypomnie� mu, o co chodzi�o � w ko�cu studia
sko�czy�e�. � A kiedy W�odek zaprzeczy�, m�wi�c, �e ma tylko te siedem semestr�w, machn�� r�k�. � Ale w
ka�dym razie �yjesz, masz swoje miejsce pracy, �on�, dziecko, miejsce w �yciu, �yjemy obydwaj � i teraz
opowiada� o sobie: bez �ony, bez dziecka, z dyplomem, stanowiskiem w ZSP, podr�ami, a W�odek zastanawia�
si�, ko�cz�c wino, czy rzeczywi�cie �ysieje, ale nawet je�eli, to chyba nie bardzo, w og�le jeszcze wygl�da chyba
nie�le, my�la� pochylaj�c si� nad szklanym blatem, szukaj�c w nim swojego odbicia, jeszcze nie�le, bo kiedy�
p�ywa�, by� raczej szeroki w ramionach, twarz te� raczej nie by�a z�a, tyle �e si� jej ostatnio za bardzo nie
przygl�da�. Odstawi� kieliszek nie przeczuwaj�c jeszcze, �e za nim stan�a Irena i �e ju� wkr�tce wszystko si�
rozpocznie. S�ucha� dalej, jak tamten recytuje map� Europy, wi�c �eby powiedzie� co�, w��czy� si� kulturalnie,
wspomnia� o ksi��ce Malarstwo w�oskie, na co tamten zn�w przerwa� m�wi�c: � By�em. Obejrza� si� i zobaczy�
Iren�, m�odziutk�, d�ugow�os�, o troch� tr�jk�tnej energicznej twarzy, du�ych oczach i wysoko ods�oni�tych,
�adnych nogach, tego wszystkiego oczywi�cie nie zobaczy� od razu, raczej tylko tyle, �e dziewczyna za nim jest
�adna i m�oda, wi�c machinalnie odsun�� si�, przepuszczaj�c j� przed sob� do barku, a ona u�miechn�a si�
serdecznie i z wdzi�czno�ci�, czym go zaskoczy�a, zw�aszcza �e zaraz doda�a: � Bardzo dzi�kuj�, naprawd�. �
Potem da�a mu do potrzymania sw�j kieliszek, ci�gle patrz�c na niego ufnie i z sympati�. A� zaskoczony Andrzej
zatrzyma� si� przy Madrycie i powiedzia�, �e: � Ty zawsze, cz�owieku, mia�e� szcz�cie do kobiet, tak samo na
studiach. Ten tw�j numer, och ty, stary, no to na razie, nie zapominaj, wpadaj. Cze��, do widzenia, do widzenia
pani, nie przeszkadzam. Uk�oni� si� dowcipnie, tr�ci� jeszcze raz porozumiewawczo W�odka i znikn�� w
drzwiach pokoju z napisem �S�u�bowy�.
� Ecie pecie, szuru buru � us�ysza� W�odek z ty�u i zobaczy� dw�ch tych pods�uchiwanych pod klubem,
stoj�cych obok i patrz�cych na niego niech�tnie, czego nie umia� sobie wyt�umaczy�. Potem powiedzieli jeszcze:
� Ujki mujki, ch�op krokodyl � i odsun�li si� dalej w stron� parkietu.
� To �adnie, �e mnie pan od nich uwolni�, nie znosz� takich typ�w � powiedzia�a Irena i wyja�ni�a, �e tamci
chodzili ca�y czas za ni�, zaczepiali, dogadywali i gdyby nie to, �e si� ni� zaj��, toby si� w og�le nie odczepili i
by�aby bardzo nieprzyjemna historia.
Wtedy W�odek kupi� jeszcze dwie lampki wina takiego samego, po siedem dwadzie�cia, spojrza� na zegarek,
przestraszy� si� i stwierdzi�, �e chyba ju� b�dzie musia� i��, a ona odpowiedzia�a, �e trudno, �e oczywi�cie, skoro
si� tak spieszy... I doda�a, �e ma na imi� Irena i jest studentk� czwartego roku polonistyki, a on o�wiadczy�, �e
sko�czy� siedem semestr�w rusycystyki, i ju� nie wyja�nia�, dlaczego nie sko�czy� wi�cej, zreszt� ona nie pyta�a,
tylko zaproponowa�a, �eby zata�czy�, wi�c zata�czyli, a ona rysowa�a mu si� bardzo niekonkretnie, poniewa�
nak�ada�y mu si� na ni� wszystkie rozmowy, kt�re mia� odby� za minut kilkana�cie albo kilkadziesi�t, i ju� nawet
przygotowywa� s�owa, dlatego rozmawia� z ni� niepewnie, bardziej jeszcze niepewnie, ni�by rozmawia� w
sytuacji innej, na przyk�ad par� godzin wcze�niej, kiedy zawsze mia� troch� luzu mi�dzy biurem a domem.
Zreszt� to nie zdawa�o si� jej przeszkadza�, m�wi�a du�o o sobie, �e jest z innego miasta, mniejszego, a tu
mieszka u ciotki, mi�ej bardzo, jednak�e nieco puryta�skiej i do�� zabawnej. Zata�czyli jeszcze raz i W�odek ju�
naprawd� bardzo chcia� i��, ale zn�w zatrzyma�a go dzi�kuj�c za pomoc, a on odpowiedzia�, �e to nic takiego,
naprawd�, ale niczego nie wyja�nia�, bo jeszcze wtedy nie zdawa� sobie sprawy ze znaczenia tamtej sytuacji, �e
ona zobaczy�a go zupe�nie inaczej i na tej podstawie oceni�a, zakwalifikowa�a nieprawdziwie i �e to
niezrozumienie zaci��y w tak decyduj�cy spos�b, stanowi� b�dzie moment pierwszy, wprowadzaj�cy w ci�g
nast�pnych, coraz bardziej nieprawdziwych rozpozna�. Na razie jednak przycisn�� j� w ta�cu, ona ch�tnie
przysun�a si�, a zrobi� to w�a�ciwie nie dlatego, �e chcia�, tylko wiedzia�, �e powinien si� tak zachowa�. I kiedy
przestali ta�czy�, zapyta�, czy m�g�by si� z ni� spotka�, i to te� dlatego, �e tak trzeba by�o powiedzie� i wiedzia�,
�e ona tego oczekuje. Na co rzeczywi�cie zgodzi�a si� ch�tnie, bardzo nawet ch�tnie, proponuj�c, �eby ju� jutro
wpad� po ni� na uniwersytet ko�o drugiej, a on nie przyzna� si�, �e pracuje, tylko powiedzia�, �e dobrze, my�l�c,
�e oczywi�cie nie przyjdzie i w ten spos�b ca�a sprawa si� zako�czy. A kiedy wyszli razem, zapyta�, gdzie
mieszka, zaproponowa�, �e j� odprowadzi, w czym nie by�o ju� nawet �ladu rzeczywistej ch�ci, bo by�
roztrz�siony, przej�ty panik�, rozchwiany i coraz bardziej niepewny, co zn�w jej si� ogromnie podoba�o, bo
przecie� niedawno by� taki m�ski. To, �e poca�owa�a go w policzek, dotar�o do niego ju� zupe�nie niekonkretnie,
bo mieszka�a dosy� daleko i szli d�ugo, a ona opowiada�a o swoich studiach, o profesorze, na kt�rego
seminarium chodzi na czwartym roku, i o wybitnym pisarzu m�odego pokolenia, O�ubcu, wielkim oryginale, o
kt�rym ma pisa� referat. Po drodze par� razy o ma�o nie zawr�ci�. Jeszcze przed poca�unkiem zauwa�y�, �e ma
7
zgrabne nogi, a potem, ju� wchodz�c do domu, przypomnia� sobie jej u�miech, kt�ry te� wyda� mu si� bardzo
mi�y.
*
Nast�pnego dnia obudzi� si� wcze�niej. Mycie, golenie, ci�ki oddech Hanki, kaszel jej ojca i dudni�cy masa�
matki, klepi�cej si� po brzuchu w celach odchudzaj�cych � wszystko rozegra�o si� jako� szybciej, mniej
natarczywie. Uda�o mu si� wyj�� przed ojcem i po drodze pr�bowa� udowodni� sobie, �e nie my�li o tamtej
dziewczynie i �e to szybsze, inne rozpocz�cie dnia jest zupe�nie przypadkowe. Wczoraj po powrocie do domu z
rado�ci� zauwa�y�, �e Hanka jego d�ugi samotny spacer, zako�czony spotkaniem kolegi, o czym rozwlekle i
niodowcipnie opowiada�, potraktowa�a raczej z lito�ci� i pogard� ni� ze z�o�ci�. To zdeterminowa�o zachowanie
reszty rodziny, instruuj�cej go o g�upocie trwonienia czasu. Potem poszed� z Hank� do ��ka, w kt�rym nie by�a
ani mniej, ani wi�cej wymagaj�ca ni� zwykle i po wszystkim poklepa�a go nawet �askawie po twarzy, po czym od
razu zasn�a.
Wi�c W�odek, oszo�omiony tym, �e wszystko sko�czy�o si� wczoraj tak jako� nieszkodliwie, jeszcze przed
za�ni�ciem przygotowa� sobie na rano przepisane listy, potem s�ucha� oddechu Hanki my�l�c o tamtej i wreszcie
zasn��, postanawiaj�c jednak obudzi� si� wcze�niej, �eby unikn�� rannych rozm�w. Kiedy otrzyma� w biurze
ostatni� podwy�k�, rodzice Hanki doszli do wniosku, �e powinna przesta� pracowa�, bardziej dba� o siebie i
zajmowa� si� dzieckiem, co przyj�� bez sprzeciwu, bo m�g� teraz, o ile uda�o mu si� zmyli� ojca, wymyka� si�
czasem sam z domu. Od tego czasu Hanka ty�a coraz bardziej i oczekiwa�, �e nied�ugo zacznie r�wnie� stosowa�
masa�, coraz cz�ciej zalecany jej przez matk�.
Przez pierwsze par� godzin biurowych W�odek wzgl�dnie spokojnie dyktowa� i przepisywa� listy, zreszt�
roboty by�o du�o i pomy�la� znowu, �e ta podwy�ka, kt�r� dosta�, jest nieproporcjonalna do jego pracy, a
wi�kszej nie dosta� tylko dlatego, �e nie sko�czy� studi�w. Tej zreszt� te� pewnie by nie dosta�, gdyby nie
zdecydowany terror rodziny, kt�ra zmusi�a go do p�j�cia na rozmow�.
� Pan nie ma wy�szych studi�w � powiedzia� dyrektor.
� Jak to, a siedem semestr�w rusycystyki?
� Ale jeszcze panu troch� brakuje.
� Ale mam jednak wi�cej ni� p�.
I w ko�cu dosta� jednak t� podwy�k�, chocia� chyba za ma��, a gdyby wtedy powr�ci� do przerwanych
studi�w, po tym, jak go w pi��dziesi�tym czwartym zawieszono na rok za to, �e polecono mu napisa� prac�
Gribojedow Szekspirem rosyjskiej literatury, a potem on ju� sam na lektoracie angielskim przedstawi� drug�:
Szekspir Gribojedowem angielskiej literatury, a to akurat by�y czasy, kiedy wszyscy si� �atwo obra�ali i takich
�art�w nie lubiano. Dlatego te� rozpocz�� si� ten rok zawieszenia, w czasie kt�rego pozna� Hank�, potem jej
rodzin�...
Na dwadzie�cia minut przed drug� poprosi� swojego szefa, kt�ry nie zajmowa� si� �artami ani na temat
Szekspira, ani na temat Gribojedowa i dlatego, mimo �e od W�odka m�odszy, mia� wy�sze studia, wy�sz� pensj�
i by� jego szefem, poprosi� wi�c, aby na dwadzie�cia minut zwolni� go z biura, a tamten zgodzi� si� ch�tnie,
poniewa� W�odek by� punktualny i na og� nie wychodzi�. Wi�c za dziesi�� druga W�odek poszed� jednak na
uniwersytet. Znalaz� si� tam niby przypadkiem, ale oczywi�cie przypadku w tym nie by�o, wszed� na dziedziniec,
potem wcisn�� si� w rozst�p mi�dzy drzewem a drewnianym p�otem i stamt�d patrzy�, jak z gmachu wysuwaj� si�
grupami i pojedynczo, w czapkach i bez czapek studenci. Ukryty starannie, obserwowa� ich, przechodz�cych o
kilkana�cie metr�w, i wreszcie zobaczy�, �e ona te� wysz�a z du�ym u�miechni�tym w budrys�wce, skuli� si� i
zaraz potem poczu� dla niej wielk� wdzi�czno��, kiedy poda�a tamtemu r�k� i rozgl�daj�c si� kr��y�a przed
budynkiem. Patrzy� niemal z rozczuleniem, jak dwa razy, id�c ju� w stron� bramy, zawr�ci�a, wyra�nie
zdenerwowana, zawiedziona. Wreszcie, po dalszych pi�tnastu minutach, posz�a w stron� wyj�cia. Odczeka�
chwil� i ruszy� za ni�. Poprawi� zakurzony od brudnego p�otu p�aszcz i posuwa� si� ostro�nie, ca�y czas
przygotowany na to, �e si� odwr�ci. I rzeczywi�cie odwr�ci�a si�, najpierw raz, potem, ju� po wyj�ciu na ulic�,
jeszcze raz. Ci�gle wtedy t�umaczy� sobie, �e podchodzi� nie ma sensu, �e w og�le nie zamierza� podej��, chcia�
po prostu sprawdzi�, czy go zapami�ta�a, czy b�dzie go szuka�, i to si� w pe�ni sprawdzi�o. M�g� wi�c w�a�ciwie
wr�ci� do biura, ale jednak przebieg� na drug� stron� ulicy wyprzedzi� j� i ruszy� naprzeciw, staraj�c si�
wyr�wna� oddech, przygotowuj�c u�miech i zdanie, �e si� sp�ni�, ale co za zbieg okoliczno�ci. Wytar�
zwilgotnia�e d�onie, zmru�y� oczy, ale ona przesz�a obok z opuszczon� g�ow�, nie widz�c go, wi�c zrobi� jeszcze
kilkana�cie krok�w my�l�c, �e tak jest naprawd� znacznie lepiej, ukrywaj�c wielki zaw�d i �al do siebie pod
decyzj� rozs�dnej rezygnacji. Obejrza� si� raz jeszcze i szybko pod��y� w stron� biura, w kt�rym go nie by�o
minut czterdzie�ci, czego znowu ku jego zdziwieniu nikt nie zauwa�y�.
*
8
�Uwa�ajemyje Towariszczi...� � A opowiedz, jak dziadziusiowi kosa obci�a palec. � Dziadziu� by�
nieuwa�ny i mu obci�a na polu na boso. � Czy nie widzieli�cie szklanki? � �G�uboko uwa�ajemyje Towariszczi.
Z b�agodarnostju potwier�anjem postuplenije naprawlonnych nam Wami knig...� � Czy by�e� w tej sp�dzielni?
Oczywi�cie, nie by�e�. Nie wiem, dlaczego zale�a�o ci, �eby rodzice nam pomogli finansowo przy wp�atach. �
Znalaz�am zbit� szklank� w kuble, jestem pewna, �e nikt si� nie przyzna. Zupe�nie jak dzieci. Nikt si� nie
przyzna, nikt nie ma odwagi. � Dziadziu� przeni�s� angielskiego oficera przez granic�, a on mu nawet r�ki nie
poda�, jak si� spotkali na przyj�ciu w ambasadzie... Ja my�l�, �e to dziadziu� zbi�. � To nieprawda. �adnie go
wychowujesz. Owszem, zbi�em, ale trzy dni temu talerzyk. Na pewno sam zbi�. � Zostawcie dziecko, w spokoju.
Ewek by si� przyzna�, gdyby zbi� � W dziadziusiu kocha�a si� te� c�rka biskupa, genera�owa i profesorowa i
chcia�y si� z nim o�eni�, ale dziadziu� nie chcia�. � Nie chcecie, nie przyznawajcie si� je�eli nie macie wstydu; w
og�le pijcie, w czym chcecie. � Albo mamu�ka zbi�a. � Cicho, Ewek, nie�adnie jest sypa� mamu�k� bez
dowod�w!
�Z iskrennim uwa�anijem...� � wystuka� W�odek, kt�ry od pocz�tku wiedzia�, kto zbi� szklank�, poniewa�
zbi� j� sam przed godzin�, ale uda�o mu si� zatrze� �lady. Ta historia ucieszy�a go nawet, pozwoli�a mu na
kilkana�cie minut wy��czy� si� z my�lenia o Irenie, przesta� rozwa�a� t� rozs�dn� decyzj�, kt�rej ju� teraz w
�aden spos�b nie m�g� wybroni�, kt�rej si� wstydzi�, bo nie by�a decyzj�, tylko s�abo�ci�. W tym, �e godziny
wlok� si� wyj�tkowo powoli, zorientowa� si� ju� w czasie przepisywania drugiego listu, ale stara� si� przygnie��
w sobie oczekiwanie, zdusi� je, stara� si� bardzo, wiedz�c ju�, �e to nie da rezultatu.
�G�uboko uwa�ajemaja tow. G. Wisienkowa!� napisa� jeszcze, po czym nagle podni�s� si� i nic nikomu nie
m�wi�c przeszed� przez pok�j, na korytarzu bezszelestnie otworzy� drzwi i zbieg� po schodach, bo ani na
rozmowy, ani na zabezpieczenie si� nie mia� ju� si� ani czasu. Tak, w�a�nie czasu, bo wiedzia� ju� teraz, �e
biegnie jej szuka�, chocia� w po�udnie uda�o mu si� prawie uzyska� pewno��, �e to tylko ona na niego czeka, �e
jest w pozycji lepszej i ma przewag�. Wiedzia� to na pewno i nie zaskoczy�o go, �e tak bole�nie odczu� jej
nieobecno�� w klubie, do kt�rego dosta� si� dzi�ki powo�aniu si� na Andrzeja. Wszed� tam nie maj�c odwagi
podnie�� oczu, boj�c si�, �e j� zobaczy, a jeszcze bardziej, �e jej nie zobaczy. Potem, po powrocie, tym bole�niej
odczu� dom i tamte codzienne rozmowy, ale wtedy jeszcze mia� nadziej�, �e to mnie, �e nie ma wielkiego
znaczenia, tak to odczuwa�, a w ka�dy m razie tak opowiada� o tym Irenie, kiedy wreszcie spotka� j� na
uniwersytecie po trzech dniach straconych, wype�nionych pr�bami odnalezienia jej, spacerami wieczornymi pod
domem ciotki, wyszukiwaniem z kilkudziesi�ciu o�wietlonych okien tego, kt�re mog�o by� jej. I tego trzeciego
dnia postanowi� podej�� do niej od razu, nie czekaj�c, czy si� rozejrzy, bo na to by�o za p�no, i poczu� ogromn�
ulg� widz�c, �e wysz�a sama, wi�c szybko wysun�� si� z dobrze ju� przez trzy dni wydeptanego schowka, ruszy�
naprzeciw, a ona na szcz�cie pozna�a go od razu i ucieszy�a si� tak wyra�nie, �e wszystko sta�o si� bardzo �atwe.
Wyt�umaczy� swoj� nieobecno��, a ona powiedzia�a, �e �wietnie, �e zjawi� si� w og�le, �e j� zapami�ta�, a to, �e
nie przyszed� wtedy, by�o bardzo m�skie i typowe dla niego. Potem wypili razem kaw� i W�odek opowiada� jej o
studiach przerwanych, o Gribojedowie, Szekspirze i o swojej pracy, na co ona spyta�a, czy jest �onaty, a on
powiedzia�, �e jest, co wcale jej nie zaskoczy�o, kiwn�a tylko aprobuj�co g�ow�, m�wi�c, �e oczywi�cie, �e
zdziwi�aby si�, gdyby by�o inaczej, gdyby taki kto� jak on by� sam. Tego dnia W�odek nie wr�ci� ju� do pracy.
Szef patrzy� na niego z pewnym zdziwieniem; ale ci�gle nie wymaga� wyja�nie�. Potem spotkali si� jeszcze w tej
samej kawiarni dwa razy i ona powiedzia�a, �e wyje�d�a na trzy dni na zjazd polonist�w, �e przez ten czas musz�
pomy�le� z ca�� odpowiedzialno�ci� o ich historii, bo to nie jest b�aha sprawa dla niej, a przede wszystkim dla
niego. Natychmiast, jak wr�ci, zadzwoni do niego do biura, m�wi�a trzymaj�c go za r�k�, patrz�c z oddaniem i
podziwem, bo wydarzy�a si� przedtem historia jeszcze jedna.
Wieczorem odprowadza� j� do domu. Hance wyja�ni�, �e poniewa� teraz nie daj� mu maszyny do domu, musi
przepisywa� w biurze, i znowu mu nadspodziewanie �atwo uwierzy�a, tak �atwo, �e zaskoczy�o go to i chyba
nawet upokorzy�o, bo skoro jego obecno�� okazywa�a si� niekonieczna ani w biurze, ani w domu, to te sze�� lat
�cis�ego zamkni�cia stawa�o si� niewyt�umaczalne i g�upie. Wi�c kiedy ju� blisko jej domu skr�cili w w�sk�
ulic�, us�yszeli krzyki i zobaczyli, jak dw�ch m�czyzn bi�o kogo� zataczaj�cego si�, chyba pijanego, i wzi�� j�
za rami�, �eby przej�� na drug� stron�, zobaczy� nagle jej oczy utkwione w siebie ze spokojn� pewno�ci�, za
chwil� pu�ci�a jego r�k�, kiwaj�c przyzwalaj�co g�ow� � zrozumia�, �e nic innego zrobi� nie mo�e, i czuj�c
s�abo�� w nogach, brak oddechu i wielk� niech�� do niej za to bezprawne przymuszenie, zrobi� w stron� tamtych
par� sztywnych krok�w, wreszcie, �eby skr�ci� to wszystko, odczuwaj�c ka�dy krok, zacz�� biec, a wtedy oni
zobaczyli go i zacz�li ucieka�, ale zrozumia� przecie�, �e to nie koniec, �e nie mo�e zwolni�, �e absolutnie musi
ich goni�. Dopad� jednego z nich, chwyci� za rami�, pchn�� na mur, trzymaj�c nad nim r�k� zaci�ni�t� w pi��, a
w par� chwil potem by�a ju� milicja; wtedy ci�ko opar� si� o �cian� domu obok tamtego, kt�rego brali do
radiowozu.
Ona nie zdziwi�a si� wcale jego odwag�, nie podziwia�a go, bo po prostu wiedzia�a, �e taki jest, umocni�o si�
w niej mo�e tylko postanowienie uwznio�lenia mu �ycia, wyci�gni�cia z nielubianej pracy. Dlatego zn�w wr�ci�a
do swojego pomys�u, �e przecie� m�g�by t�umaczy�. By�o to po premierze sztuki M�dremu biada, na kt�r�
wybrali si� razem, gdzie on w�a�nie wspomnia�, �e to jest �le przet�umaczone, bo Gorie od uma to przecie�
9
znaczy co innego. Tak wi�c wtedy w�a�nie objawi�a si� jej ju� ta droga jako oczywista. B�dzie t�umaczy�, mo�e
dosta� stypendium na wyjazd, potem wyda zbi�r szkic�w o wsp�czesnej literaturze radzieckiej i o klasykach,
przy czym ona mog�aby mu robi� z pocz�tku korekt� stylistyczn�. U�wiadomi�a sobie te� rado�nie, �e O�ubca
maj� t�umaczy� na rosyjski i �e mo�e on zgodzi�by si� na to, �eby W�odek przy tym wsp�pracowa�, w ka�dym
razie, oczywi�cie, porozmawia z O�ubcem, kt�ry ma stosunki wsz�dzie, a znowu ona ma z nim, stosunki
znakomite. Wyjecha�a na zjazd polonist�w, a on wyci�gn�� ksi��ki rosyjskie, dawno nie ogl�dane, kupi� par�
s�ownik�w i zacz�� czyta� gazety, potem spr�bowa� przet�umaczy� artyku� o teatrze i wychodzi�o �le, o czym
wiedzia�, ale tak przecie� zawsze jest na pocz�tku, wi�c wcisn�� to zamiast przepisywania na maszynie mi�dzy
opowiadania o dziadziu, ryby m�rz po�udniowych i szklanki i przesiadywa� d�ugo, czekaj�c na jej powr�t, o ona
sp�ni�a si� o trzy dni, w czasie kt�rych nie m�g� ju� pracowa� nad t�umaczeniem, bo nie m�g� wytrzyma�
czekania, dzwoni� stale do jej ciotki i nie m�wi�c nic odk�ada� s�uchawk�, nie rozumiej�c, dlaczego si� sp�nia,
czuj�c si� strasznie opuszczony, �mieszny z artyku�em o dramacie radzieckim i s�ownikiem wyra�e�
idiomatycznych. W biurze, nie mog�c znie�� napi�cia, wychodzi� co chwila, najpierw wynajduj�c jakie�
preteksty, a potem ju� nie, wychodzi�, �eby skr�ci� oczekiwanie, maj�c nadziej�, �e w czasie jego nieobecno�ci
zadzwoni, bo nie m�g� znie�� teraz telefon�w od os�b innych, kt�rym odpowiada� teraz agresywniej, budz�c
wreszcie zainteresowanie szefa. Wybiega� wi�c na pi�tna�cie, potem na dwadzie�cia minut, a potem na godzin� i
wraca� wype�niony radosn� pewno�ci�, �e przecie� ju� musia�a zadzwoni�, i najpierw pyta�, czy kto� nie dzwoni�,
wreszcie patrzy� ju� tylko prosz�co, staraj�c si� jak najszybciej wyj�� znowu. Wraca� do siebie, dzwoni� do ciotki
i szed� pod jej dom, licz�c na to, �e w�a�nie wr�ci, i k�ad� si� do ��ka z Hank�, czekaj�c na dzie� nast�pny, kt�ry
stwarza� now� mo�liwo��. Bo wieczory nie dawa�y w�a�ciwie �adnych szans i by�y stracone ca�kowicie.
*
Na dzie� przed jej powrotem dosta� wezwanie do komisariatu i usiad� przy d�ugim stole z komendantem
posterunku, kilkoma milicjantami i jakim� m�czyzn� w cywilnym ubraniu, po czym wr�czono mu wazon za
pomoc w poskramianiu element�w chuliga�skich � tak to w�a�nie sformu�owa� kapitan i doda�, �e gdyby ka�dy
obywatel tak jak on, filolog, pomaga� milicji, by� tak odwa�ny, zdecydowany, ta sprawa wygl�da�aby inaczej. �
Bo, panie filologu � m�wi� dalej � pan nawet nie wie, jak nam jest czasem przykro, jak nas spo�ecze�stwo nie
rozumie. � Potem d�ugo nie m�wiono nic, ale wszyscy siedzieli u�miechni�ci za sto�em, tylko ten w cywilu,
widocznie wym�czony okropnie, stale drzema�, wi�c W�odek wyci�gn�� sto z�otych i spyta�, czy nie mo�na by
kupi� winiaku, my�l�c wtedy, �e w ten spos�b skr�ci ten dzie�, bo dzi� ju� listu by� nie mog�o, a przed
po�udniem telefonu nie by�o, czego nie m�g� zrozumie�, i zaczyna�o ju� w nim nawet powstawa� podejrzenie
jakiej� gry z jej strony czy oszustwa. Tymczasem do czapki sier�anta zebrano ponad dwie�cie z�otych, kapitan
wezwa� szeregowca i poleci� mu zakupi� litr winiaku i co tam trzeba, wi�c tamten przyni�s� winiak i �wiartk�
czystej, a dalej ju� si� rozmawia�o swobodnie.
� Panie filologu � m�wi� kapitan � daliby�my panu order, ale z tym jest du�o zachodu, a wie pan, wazon jest
zupe�nie przyjemny.
� A w�a�ciwie to jak wy si� nazywacie? ockn�� si� ten zm�czony w cywilnym ubraniu, kt�remu ci�gle myli�o
si�, czy W�odek jest go�ciem, czy przes�uchiwanym, spojrza� czujnie � a jednak wpadli�cie! � doda� i zn�w
g�owa osun�a mu si� na rami�.
� Panie redaktorze � u�miechn�� si� sier�ant, kt�remu ta forma wyda�a si� prostsza ni� filolog � jakby co, to
mo�e pan ju� na nas liczy�.
W�odek podzi�kowa� i wypili znowu.
� W�a�ciwie to jakie jest wasze nazwisko? � poruszy� si� cywil.
� Nie miejcie do niego �alu � wyja�ni� kapitan. � On zaharowany, ca�� noc w robocie.
� Raz, panie redaktorze � rozpocz�� sier�ant � napad�o mnie trzech ze spr�ynami. I wie pan redaktor co?
Zawiedli si�.
*
Nast�pnego dnia z samego rana w biurze zadzwoni� telefon i to by� jej g�os. Wi�c chocia� przygotowa� sobie,
a nawet cz�ciowo zanotowa� ostre s�owa, zapyta� tylko, gdzie jest, i wybieg� przepraszaj�c po drodze szefa. A
ona, opalona, u�miechni�ta, wzi�a go za r�k� i zaprowadzi�a do mieszkania, gdzie tego dnia nie by�o ciotki do
szesnastej. Rozebra�a si� od razu, po�o�y�a na tapczanie i widz�c jego niepewno��, zmieszanie, u�miechn�a si�
ciep�o m�wi�c:
� Sko�czmy ju� z tym drobnomieszcza�stwem, chod�. � A kiedy potem spyta� j�, jak to si� sta�o, co j� do
tego sk�oni�o, powiedzia�a, �e semantyka. Potem opowiada�a o zje�dzie, o profesorze, koincydencji,
infrastrukturze i Ingardenie, kt�rego s�dy s� quasi. Potem zn�w opowiada�a o Goldmannie i Popperze i �e ka�da
�wiadomo�� jest �wiadomo�ci� czego�. By�a ju� teraz zupe�nie spokojna o ich przysz�o��, bo wszystko, jak
10
o�wiadczy�a, przemy�la�a bardzo dok�adnie. Ona jest mu ca�kowicie oddana, je�eli chce, to mog� i�� razem i
porozmawia� z jego rodzin�, wyja�ni�, czemu obecno�� ich przy W�odku jest zupe�nie absurdalna. Potem wyszli,
bo dochodzi�a szesnasta, i W�odek ju� wierzy�, s�ucha� uwa�nie, kiedy m�wi�a o konieczno�ci wynaj�cia na razie
mieszkania i aby popyta� koleg�w lub znajomych, z kt�rych, by� mo�e, kto� wyje�d�a za granic� i zostawia
mieszkanie, bo to jest spos�b najlepszy. Powiedzia�a mu te�, �e jutro o godzinie czternastej um�wiony jest w
kawiarni z O�ubcem, kt�remu musi opowiedzie� o sobie szczerze wszystko, a wtedy O�ubiec pomo�e mu z
pewno�ci�, bo ju� jej to obieca�. W�odek stara� si� wy�lizn�� z tej rozmowy, kt�ra wydawa�a mu si� k�opotliwa,
nie do przeprowadzenia, ale poniewa� poprzednio powstrzyma� j� od odbycia rozmowy z rodzin�, teraz zgodzi�
si� w ko�cu, zw�aszcza �e ona uwa�a�a to za pomys� bardzo dobry i wi�za�a z tym wielkie nadzieje.
Po powrocie do domu, gdzie jego coraz cz�stsza nieobecno�� nie wywo�ywa�a wra�enia �adnego, poza mo�e
pogardliw� lito�ci�, usiad� przy stole i najpierw nie m�g� wypowiedzie� ani s�owa, bo my�la� ci�gle o Irenie, o
tym, �e musia� si� z ni� rozsta�, i o O�ubcu, ale potem, kiedy pomy�la� o bliskiej konieczno�ci rozmowy z Hank�
ostatecznej, wpad� w panik�, zacz�� bawi� si� z Ewkiem i spr�bowa� w��czy� si� uprzejmie w �ycie wieczorne.
Zachwyca� si� wraz z ojcem o�miornicami, znalaz� szklank� matce i dwukrotnie poca�owa� swoj� �on� Hank�, po
czym bujaj�c Ewka na kolanach wys�ucha� opowie�ci o tym, jak dziadziu� goni� gestapowca pod lodem do
przer�bli, potem poszed� z Hank� do ��ka, gdzie po wype�nieniu solidnym obowi�zk�w m�g�by wreszcie
zasn��, gdyby nie Irena i przybli�aj�cy si� O�ubiec. Postanowi� tych swoich pierwszych pr�b t�umacze� Irenie
nie pokazywa�.
*
Po d�ugim kr��eniu przed kawiarni� wszed� do �rodka. O�ubca pokaza�a mu szatniarka. By � chyba niewiele
od W�odka starszy. Siedzia� sam przy stoliku, pij�c wolno kaw�. W�odek podszed�, przedstawi� si� i usiad�
patrz�c z nadziej� w du�e, m�dre oczy tamtego, obserwuj�c jego blad�, skupion� twarz. Zacz�� m�wi� tak, jak
nakaza�a mu Irena zapewniaj�c, �e O�ubcowi musi si� spodoba�, bo on lubi takich mocnych, pewnych siebie i
spokojnych. Opowiada� wi�c od pocz�tku, opanowuj�c z wysi�kiem dr�enie g�osu, staraj�c si� m�wi� dowcipnie,
opowiada� od pocz�tku, od Gribojedowa i zawieszenia na studiach, a swoich siedmiu semestrach i o tym, jak ceni
O�ubca, wi�c �e gdyby w�a�nie O�ubiec m�g� mu co� pom�c albo zaryzykowa� nawet, �e W�odek przet�umaczy
jego ksi��k�, a je�li nie, to da� mu jaki� kontakt � zwierza� si�, rozczulaj�c si� nad sob� i wycieraj�c zwilgotnia�e
d�onie. A O�ubiec ci�gle milcza�, pi� wolno kaw�, obserwuj�c go uwa�nie. Doda� wi�c jeszcze o zachwytach
Ireny nad nim, a potem jeszcze o swojej sytuacji, skot�owanym �yciu � to s�owo, �skot�owane�, podsun�a mu
wczoraj Irena, bo to by�o O�ubca s�owo ulubione � i wreszcie umilk� zm�czony, wiedz�c, �e powiedzia� wszystko
jak trzeba, i czuj�c zadowolenie i wielk� ulg�, bo. ba� si�, �e nie b�dzie umia� tylu z siebie wydoby� spraw
intymnych. Czeka� wi�c teraz, patrz�c ufnie na tamtego. A O�ubiec sko�czy� wreszcie kaw�, popatrzy� na niego
d�ugo i bardzo wyra�nie powiedzia�: � Spierdalaj.
*
Bardzo trudno by�o znale�� dobry i tani pok�j. Koledzy mrugali i pytali, na ile godzin potrzebuje, a on nie
m�g� im odpowiedzie�, �e na ca�e �ycie. D�ugo nie dawa�y te pr�by �adnego wyniku, zreszt� nie mia� du�o czasu
na szukanie, bo akurat ciotka wyjecha�a na trzy dni, wi�c wzi�� zwolnienie z biura, a w domu uda�o mu si�
wyt�umaczy�, �e wyje�d�a s�u�bowo, i to by�y chwile tak wspania�e, �e a� nierealne. Pili herbat�, rozmawiali o
planach, jedli co�, co ona przygotowywa�a, potem byli razem i zn�w pili herbat� w najlepszych fili�ankach
ciotki, wyci�gni�tych ze znanego Irenie schowka. Ona nie wyda�a si� by� wstrz��ni�ta histori� z O�ubcem. Mam
nowy pomys� � powiedzia�a od razu. A chodzi�o teraz o jednoakt�wk� radzieck�, kt�r� wskaza� jej kto� jako
interesuj�c�, a znajomy redaktor miesi�cznika obieca� jej, �e gdyby t�umaczenie by�o dobre... O O�ubcu
powiedzia�a tylko, �e mo�e rzeczywi�cie jest troch� chamem, i doda�a, �e kiedy dwa tygodnie temu rozmawia�a z
nim w klubie o jego tw�rczo�ci, bo przygotowywa�a w�a�nie referat pt. O�ubca wizje transcendentalne, kt�rego
fragmenty mia� przedrukowa� awangardowy miesi�cznik, O�ubiec by� najpierw bardzo mi�y, wyja�ni� jej
wszystko, a potem, kiedy wyszli z kawiarni na spacer i przechodzili akurat ko�o jego domu, nagle zaprosi� j� do
siebie na g�r�, �eby pokaza� dziennik pisanej obecnie powie�ci. I wtedy rzeczywi�cie zacz�� si� do niej nawet
do�� ostro zaleca�, co z jednej strony by�o mi�e, ale jednak sprzeczne z etyk� pisarza, gdy� straci�aby do jego
pisarstwa dystans, poza tym kocha�a ju� przecie� wtedy jego � W�adka. Dlatego odm�wi�a kategorycznie i mo�e
to w�a�nie by�a O�ubca zemsta. Chodzi�a po pokoju w k�pielowym kostiumie, nosz�c herbat�, bardzo zgrabna,
m�oda i inteligentna, i zn�w m�wili o planach dalszych, o wynaj�tym, a potem w�asnym pokoju, o tym, co
b�dzie, kiedy on przet�umaczy t� jednoakt�wk� i nast�pne, a ona tak�e zdob�dzie pozycj�, o ich �yciu przysz�ym,
cudownym, o stypendiach, Morzu Czarnym, Goldmannie, O�ubcu, salonie u B�dkowiaka, do kt�rego tak trudno
si� dosta�, �e wydaje si� to prawie nierealne, ale oni si� tam dostan�, o wsp�lnej pracy w domu tw�rczym i
spacerach w cichym parku, gdzie by�a niedawno u profesora prowadz�cego seminarium, o p�mroku wielkich sal
11
wype�nionych antykami i nazwiskach pochylonych nad obiadem. Potem te trzy dni si� sko�czy�y i W�odek wr�ci�
do domu z rozpacz� i wysi�kiem r�wnym temu, z jakim z niego wychodzi� przed miesi�cem po raz pierwszy,
kiedy nie wiedzia� jeszcze, �e spotka Iren�. Widywali si� wtedy rzadko, bo ona ko�czy�a referat, a on szykowa�
przek�ady, wystukuj�c je potem na maszynie polskiej. Siedzia� d�u�ej ni� zwykle i czytaj�c t�umaczenia inne
stara� si� nadawa� s�owom odpowiedni� gi�tko��, wyrazisto�� i nawet chwilami s�dzi�, �e mu si� to udaje, lecz
zaraz za�amywa� si�, potem zn�w podrywa� z rozpaczliwym wysi�kiem, brn�c przez zdania ci�gn�� to dalej,
umacniany, a jednocze�nie coraz to wytr�cany jej spokojn� pewno�ci�, wiar� absolutn�, u�miechem, jakim
przyjmowa�a jego niepewno��, nazywaj�c j� kokieteri�. Potem przyni�s� jej pi�tna�cie g�sto zapisanych kartek,
szybko po�egna� si� i czeka� znowu na jej telefon, boj�c si� strasznie tego, co powie, boj�c si�, �e j� zawiedzie,
�e przekre�li jej plany, kt�re by�y ju� teraz tak�e i jego planami. Kiedy wreszcie zadzwoni�a, nie m�g� si� zdoby�
na pytanie, co o tym s�dzi, tylko przeprowadzi� rozmow� oboj�tn�, udaj�c, �e do tamtego nie przywi�zuje �adnej
wagi. A gdy spotkali si� w kawiarni, ona powiedzia�a, �e owszem, �e pewne rzeczy wydaj� si� jej niez�e, ale
jednak�e w sumie jeszcze trzeba nad tym popracowa�, i wytkn�a mu szereg b��d�w stylistycznych, przy czym
nie straci�a ani odrobiny pewno�ci, �e si� uda, ale powiedzia�a, �eby teraz to od�o�y�, bo na razie ma pomys�
inny.
Nic te� nie da� wtedy po sobie pozna�, �e nie chodzi�o naprawd� o te noce zarwane, tylko w�a�nie o
rozbudzon� nadziej�, wezbran� wyobra�ni�, pogardliw� wy�szo��, kt�r� ju� zacz�� okazywa� w biurze, ironiczn�
odmow� brania do domu list�w, podbudowan� otrzymanym od milicji wazonem za odwag�, kawy wypijane w
klubie, strz�py rozm�w dolatuj�ce od tamtych stolik�w, rozm�w, kt�re ju� wkr�tce sta� si� mog�y jego
rozmowami. Ale opanowa� to w sobie, chocia� chcia�o mu si� ucieka� i krzycze�, �e go oszuka�a i �e on j� te�
oszuka�, �e trzeba przerwa� to wszystko, wraca�, ratowa� si�, p�ki jest jeszcze czas. Ale nie powiedzia� jej tego,
cz�ciowo ze wstydu, upokorzenia, a mo�e jeszcze dlatego, �e nadzieja nie znikn�a tak zupe�nie, z dumy
wreszcie, jak� w nim rozbudzi�a, a na wyzbycie si� jej nie by� jeszcze przygotowany. Jednak wiedzia� ju� wtedy,
�e p�aci cen� przewy�szaj�c� jego odporno��, �e dalsze oczekiwanie na telefony, na rozmowy, decyzje,
szarpanina, w kt�rej wynik ju� nie wierzy� tak mocno, ci�gn� go w d� coraz wyra�niej. Zacisn�� wi�c szcz�ki i
po chwili s�abo�� ust�pi�a, ale nie m�g� wybaczy� jej zbyt �atwego przej�cia nad ca�� spraw�, wynikaj�cego nie z
troski o to, aby go nie zrani�, ale z niezbitej pewno�ci, wiary, nie m�g� znie�� jej u�miechu nie przemijaj�cego i
tego w�a�nie, �e mia�a ju� pomys� nast�pny, lepszy.
Tymczasem zbli�a�y si� wakacje i Hanka za��da�a wczas�w w Krynicy lub w Kudowie, oczywi�cie z ma�ym,
podpieraj�c si� jednomy�ln� opini� rodziny. Jednocze�nie Irena zaproponowa�a Mazury, gdzie jest kompletnie
dziko, mo�na rozbi� namiot, uciec od chaosu kulturowego, chodzi� nago i czyta� Toynbee�go w oryginale. Tak
wi�c zbli�a�a si� chwila powiadomienia Hanki o wszystkim, rozpocz�cia chybotliwego �ycia bez niej.
Jednocze�nie realizowa� pomys� Ireny nast�pny, t�umaczenie paru wierszy radzieckiego poety, kt�rego pozna�a
na uniwersytecie, a dwutygodnik obieca� jej, �e przek�ad taki by zamie�ci�. Wtedy wreszcie m�g�by rzuci� prac�,
zapisa� si� do Ko�a M�odych przy Zwi�zku Literat�w, wyst�pi� o mieszkanie i sko�czy� z bezsensownym
rozmienianiem si� na drobne.
*
�Uwa�ajemyje Towariszczi!
W swiazi z etim uwiedomlajem Was, czto nasze Izdatielstwo �e�aja...�
� W�ada, paj�ki! No popatrz, paj�ki!
� Dziadziu� szed� z ca�ym pu�kiem, nagle zza wzg�rza wystrzeli� czo�g i zosta� tylko jeden pluton z
dziadziusiem, ale szed� dalej.
� O co chodzi?
� Zobacz, paj�ki. Czy rzeczywi�cie nie mo�esz zamkn�� drzwi od kuchni? Jak na z�o��.
�...okazat� Wam sodiejstwie naprawi�o Wasze pismo sowmiestno s fotokopiej...�
� Potem wystrzeli�a armata i zosta�a tylko jedna dru�yna z dziadziusiem, ale idzie dalej. � Zobacz, W�ado,
komar. Ale ma tr�bk�! No, popatrz chwil�.
� Nie mog� teraz, mam robot�.
� Zosta� tylko sam dziadziu�, ale idzie dalej.
�W swiazi s etim...� � wystuka� W�odek, odsun�� maszyn�, wytar� mokre d�onie, potem czo�o, zacisn�� z�by
przypominaj�c sobie chwil�, kiedy z przet�umaczonymi wierszami zjawi� si� u tego redaktora, wchodzenie na
czwarte pi�tro do redakcji, cofanie si� parokrotne, b��dzenie po pi�trach trzecim i pi�tym, wreszcie pchni�cie
drzwi, zamazane, niewyra�ne twarze sekretarek, wype�nion� panik� chwil� oczekiwania, wreszcie kroki
redaktora: cztery, trzy, dwa, jeden, serdeczny u�miech i u�cisk d�oni, kt�ry wzbudzi� w nim wielk� nadziej�, i
zaraz pytanie, o co chodzi, potem namys�, przerzucanie teczek, wreszcie ta odpowied�, o kt�rej my�la�, �e go nie
zaskoczy, a dopiero teraz zrozumia�, jak bardzo liczy�, �e si� uda. Nast�pnie s�ucha� nieuwa�nie, my�l�c o tym,
co by prze�ywa�, gdyby pad�y s�owa inne. S�ucha� wi�c wywodu o nieprzydatno�ci, nieporozumieniu,
12
dobrodusznych rad, �eby da� raczej spok�j... S�ucha� wiedz�c, �e czo�o pokrywa mu si� potem, spu�ci� oczy
wstydz�c si� tamtego cz�owieka, z nienawi�ci� rozpami�tuj�c u�miech Ireny, i wreszcie m�g� odwr�ci� si� i
odej��, bo zarzuty zosta�y ju� wyczerpane. Wychodzi� licz�c teraz swoje kroki, byle szybciej do drzwi, byle
znikn�� z oczu sekretarek, w kt�rych wzroku przewidywa� pogardliw� lito��.
� O, patrz, jak ten paj�k tego komara... Aha, aha, wpad� �obuz! � ucieszy� si� ojciec. � Zobacz, W�odek, jak
wpad�.
W�odek przyzna�, �e komar jest rzeczywi�cie w trudnej sytuacji, i my�la�, co b�dzie dalej, stara� si� wykry�,
odczyta� do ko�ca swoje odczucia, upewni� si�, czy istotnie spraw� najwi�ksz�, wy��czn� niemal, jest w nich
strach, pr�bowa� wy�uska� spod niego przekonanie, �e post�pi� inaczej nie m�g�, ulg� wreszcie, �e ma to ju� za
sob�, �e przekre�li� wszystko najs�uszniej, najprawdziwiej, mszcz�c si� za �ycie swoje rozchwiane, wytr�cone z
normy.
� A jak dziadziu� przyni�s� kamie�, kt�rego czterech nie mog�o ruszy�?
� Cha, cha, teraz t� tr�bk� mo�esz sobie wsadzi� w ty�ek.
� Czy kto� nie widzia� spodeczk�w?
Siedzia� teraz czekaj�c. Na razie jeszcze bezpiecznie. Stuka� w maszyn� i my�la� o tym, czego ju� zatrzyma�
ani odwr�ci� nie m�g�. Siedzia� obserwuj�c paj�ka i rozgl�daj�c si� za spodeczkiem. A przecie� to dzi�, par�
godzin temu, spotka� si� z ni� w zupe�nie pustym parku, roz�alony, rozbity podbieg�, wykrzykuj�c z daleka, �e
wszystko na nic, a wtedy nie spodziewa� si� jeszcze, nie m�g� nawet pomy�le� o tym, co nast�pi. Ale kiedy
zobaczy� jej twarz spokojn�, czyst� i ona, u�miechni�ta ufnie, powiedzia�a, �e to nic, �e wszystko b�dzie dobrze i
�e na razie ma pomys� nowy, nagle zacisn�� jej r�ce na szyi, rozpaczliwie staraj�c si� zatrzyma� te s�owa, a
potem zniszczy� je, oddali�, odzyska� spok�j, wr�ci� na to krzes�o, na kt�rym siedzia� teraz. My�la� o tym nie
rozlu�niaj�c u�cisku palc�w i kiedy ona upad�a na ziemi�, odwr�ci� si� i odszed� prosto tutaj, przygotowa�
maszyn�, wkr�ci� kartk� papieru i napisa� cztery listy nie pomyliwszy si� ani razu, a teraz przygl�da� si� d�ugiej
�mierci komara.
� Ale to sprytna sztuka, taki paj�k! Popatrz, jak biega. Oho, teraz na much�. Oho, ju� si� za ni� wzi��.
� Istotnie � zgodzi� si� W�odek, kt�remu paj�k wyda� si� naraz stworzeniem ciekawym, cho� nieco t�ustym. �
Istotnie.
Wsta� z krzes�a. Za godzin� odchodzi� poci�g do Kudowy. W pokoju Hanka trzaska�a walizkami.
Zapakowany ochronnie w watowany ortalionowy p�aszczyk Ewek czeka� ju� na tapczanie. W�odek by� teraz
spokojny. Zupe�nie spokojny, �wiadom s�uszno�ci dokonanego wyboru. To dobrze, �e nie poszed� w og�le na to
spotkanie z Iren� w parku, to bardzo dobrze. Nie zni�s�by z pewno�ci� tej rozmowy. Musia�by j� zabi�,
oczywi�cie, na pewno zachowa�by si� tak, tylko tak. Nie m�g�by post�pi� inaczej. Ale oto potrafi� nie i��, potrafi�
o tym sam zadecydowa�, unikn�� najgorszego dla niej i dla siebie. Poza tym musia� w tym czasie kupi� bilety do
Kudowy na poci�g z miejsc�wkami.
13
B�L GARD�A NA DW�CH
Szmery pod drzwiami ucich�y, potem co� zabulgota�o. Kobieta le��ca obok Paw�a poruszy�a si�.
� S�yszysz? Odlewa znowu.
Niech�tnie otworzy� oczy. Siedzia�a ju� na ��ku, w skupieniu ws�uchuj�c si� w dochodz�ce zza drzwi
odg�osy.
� Wi�cej wzi�� ni� szklank�. Ci�gle bierze wi�cej. Ruszy�by� si�.
Z wysi�kiem prze�kn�� �lin�. Bardzo ostro zak�u�o. �Przezi�bi�em si� � pomy�la�. � Teraz trzeba szybko co�
gor�cego, mog�oby jeszcze przej��, proszek powinien gdzie� by�.� Zn�w prze�kn�� �lin� z niejasn� nadziej�, �e
teraz uda si� lepiej. Spojrza� na bia�y, wilgotny tynk. Trzeba by�o jednak poczeka�, a� �ciany wyschn�,
wprowadzi� si� troch� p�niej.
Wiedzia�, �e obserwuje go niech�tnie, czu�, �e zaraz zacznie, i dok�adnie przewidywa� wszystko, co powie.
Ale nie chcia�o mu si� ruszy�, nawet uda�, �e chce wykona� jaki� ruch. S�ucha� wi�c, jak ostro�nie podnosi si� z
��ka w d�ugiej flanelowej koszuli, robi par� krok�w w stron� drzwi. Tr�cone krzes�o przesun�o si� po pod�odze
i zaraz na schodach zat�tni�y szybkie, drobne kroki. Potem na ko�cu korytarza skrzypn�y drzwi. Odpr�y� si�
troch�, ona tymczasem podesz�a do okna, otworzy�a je, rozsun�wszy przedtem kretonowe zas�ony. Us�ysza�
rytmiczne uderzenia deszczu.
� P�jd� do tego capa starego raz wreszcie. Odwr�ci�a si�. � P�jd�. � Zrzuci�a koszul�. Obok ��ka przesun�y
si� du�e bia�e piersi, ci�kie nogi w mi�kkich pantoflach.
Ju� od drzwi zawo�a� j� zachrypni�tym g�osem. Zobaczy� z ulg�, �e jednak zatrzyma�a si�. Wola� skupi� jej
niech�� na sobie ni� nas�uchiwa� krzyku z ko�ca korytarza. Odwr�ci�a si� i zacz�a m�wi�. Poczu� do siebie
ogromn� niech��, �e nie potrafi� jej przerwa�, wypchn�� z tego pokoju, rozegra� przygotowanej od tygodni
sceny, zako�czonej jej odej�ciem. Prze�kn�� �lin�, zmusi� si� do rozlu�nienia napi�tych ju� skurczem mi�ni. I
natychmiast przestraszy� si� zwilgotnia�ych r�k, tego, �e jest ju� wyczerpany nie rozpocz�t� jeszcze rozmow�.
Spr�bowa� pocieszy� si�, �e to mo�e jednak przezi�bienie.
Przeszed� do �azienki wymijaj�c Wand� � nios�a z obrzydzeniem opr�nion� do po�owy butelk� mleka. My�
twarz my�l�c o ich poznaniu cztery miesi�ce temu, kiedy dosta� od swojego przedsi�biorstwa pok�j w tych
blokach, zupe�nie nowy, a� za nowy, bo jeszcze wilgotny, i prze ni�s� si� tutaj z wynajmowanego na sp�k� z
koleg� u rodziny tamtego mieszkania na drugim ko�cu miasta. Mia� wi�c wreszcie ten pok�j i po d�ugim
czekaniu, opisywaniu choroby ojca i ci�kiej sytuacji matki, mieszkaj�cych w mie�cie mniejszym od tego,
oddalonym o kilkadziesi�t kilometr�w, m�g� teraz wy��czy� si� z ca�ego przesz�ego �ycia, dorzuci� nawet trzy
lata do dw�ch zaliczonych ju� na wydziale ekonomii. Dosta� klucz i wypo�yczon� z przedsi�biorstwa ci�ar�wk�
za jedn� sz�st� miesi�cznej pensji przewi�z� ��ko, stolik, dwa krzes�a, kt�rych nie potrzebowa�a rodzina kolegi,
i wype�ni� tym pok�j dostatecznie. M�g� te� pomy�le� o kobietach; w�a�nie w tym celu wyszed� na miasto.
� Napijesz si� mleka? Jest ta nie dopita reszta. Napij si�, ja po nim nie b�d� pi�. Nie chcesz ze starym
porozmawia�, to teraz pij.
Usiad� przy niej na sto�ku obok ma�ej kuchenki, sprawdzi� gard�o i ostro�nie zjad� kawa�ek chleba. By�o ju�
jednak o wiele lepiej, k�ucie zmniejszy�o si�. Teraz jeszcze proszek.
Dola�a mu mleka i patrzy�a niech�tnie, jak pije, ci�ka, utleniona trzydziestoletnia, niebrzydka nawet, ale
niewa�na, nie przynosz�ca ulgi, nie �agodz�ca nic.
Wtedy po przeprowadzce, opu�ciwszy wreszcie wilgotny pok�j, wsiad� z kluczem w zaci�ni�tej d�oni do
kolejki elektrycznej i po pi�tnastu minutach by� ju� w prawdziwym mie�cie, szed� centralnymi ulicami, min��
uczelni�, na kt�rej studiowa� dwa lata i przesta�, kiedy zrozumia�, �e sko�czenie studi�w by�o mu niepotrzebne,
nie mog�o nic zmieni�, zbli�y� do kobiet innych ni� Wanda czy ta, kt�ra by�a przed ni�, tak do niej podobna, �e
twarze ich zlewa�y si� w jedno. Przybli�y� te wszystkie d�ugonogie, wysoko od