3454

Szczegóły
Tytuł 3454
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3454 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3454 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3454 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Ziemia�ski Toy Toy Song Toy Iceberg otworzy�a wielkie drzwi ozdobione napisem "Prywatny detektyw. Paul Iceberg i..." Widz�c to cholerne "i" w napisie na drzwiach dostawa�a sza�u. "Paul Iceberg i c�rka"... Wesz�a do ciemnego pomieszczenia stanowi�cego biuro. Szcz�ciem czynsz by� zap�acony na dziesi�� lat z g�ry. Tyle jej. Wytrz�sn�a na biurko wszystko co mia�a w torebce. Z powodzi drobiazg�w wy�uskiwa�a pojedyncze monety. Siedemdziesi�t cent�w. Maj�tek. Jednym ruchem zgarn�a duperele z powrotem do torebki. Otworzy�a szuflad� biurka i wyj�a konserw�. Paul zmar� przed rokiem. Dwadzie�cia kilka lat pracowa� w policji, potem jako prywatny detektyw. Cholernik musia� mie� powi�zania z mafi�. Nie s�ysza�a o �adnej aferze zwi�zanej z Paulem, o �adnych podejrzeniach, �adnych �ap�wkach, a jednak... umieraj�c zostawi� jej ponad sze�� milion�w dolar�w. Na pewno mafia. �y� tak skromnie... Pracowa� do ko�ca, �eby umrze� na zawa� we w�asnym ��ku. Albo mafia albo UFO albo za�atwi� jak�� grub� ryb�. Przecie� tyle nie zarobi�. Otworzy�a konserw� podwa�aj�c blokad� wieczka kciukiem. Wbi�a widelec w mi�so i zacz�a je�� patrz�c bezmy�lnie na sw�j materac z roz�o�onym �piworem pod �cian�. By�a strasznie g�odna ale wiedzia�a, �e musi zostawi� sobie co� na rano wi�c odstawi�a p� konserwy na biurko i podesz�a do automatu z kaw�. Siedemdziesi�t cent�w. Nie kupi nawet coli. Ile razy u�ywa�a tego samego filtra z t� sam� mielon� kaw�, kt�ry tkwi� w �rodku? Eeee... maksimum pi�� razy. Wla�a do zbiornika wod� z kranu. Sz�sty raz to przecie� nie dziesi�ty, co� powinno naci�gn��. Ciekawe ile milionerek na �wiecie musia�o pi� zaparzan� po raz sz�sty kaw�? Pami�ta�a jak sp�akana po pogrzebie posz�a do adwokata ojca. Akurat. Ojca... Paul adoptowa� j� dok�adnie p�tora roku przed swoj� �mierci�. Poznali si� na ulicy. Chyba zrobi�o mu si� �al m�odziutkiej prostytutki stoj�cej na golasa przy kraw�niku w "Sex Side", zasmarkanej jak szlag bo by�o ju� zimno. Tam nawet policjanci woleli si� nie zapuszcza�. Paul szuka� jakiej� dziewczyny, kt�ra uciek�a od rodzic�w. Nie znalaz�. Ale spotka� Toy. Swoj� "Zabaweczk�". I wyci�gn�� j� stamt�d. Jeszcze jeden dow�d na to, �e mia� jakie� kontakty z mafi�. Ciekawe co dla nich robi�? Toy, ju� ubrana, wyleczona z zapalenia oskrzeli, z jakich� wzgl�d�w wyda�a mu si� strasznie fajna. Nigdy ze sob� nie spali. Grali w karty w tym biurze (oszukiwa�a nieporadnie -tylko si� �mia�), chodzili na obiady do knajpy naprzeciw, do kina na zabawne filmy, uk�adali na �awce w parku kostki domina. W gruncie rzeczy Paul, przy tym ca�ym swoim, starannie ukrywanym bogactwie, by� cholernie samotnym facetem. Potem j� adoptowa�. By�a odt�d Toy Iceberg. Bo�e jak to nazwisko do niego pasowa�o. Cho� dziewczyna troch� go nadtopi�a. Kaza� jej si� uczy�. Zmusza� j�, �eby czyta�a jedn� ksi��k� na dwa dni. Na pocz�tku m�cz�ce, bo odpytywa�, ale w ko�cu nawet j� wci�gn�o. A potem zacz�� j� uczy� "fachu". Pozna�a tajniki broni palnej, dowiedzia�a si� jak czy�ci�, �adowa�, celowa� i naciska� spust. Wy�wiczy�a si� nawet w trafianiu do celu. Do�� bliskiego, �eby by� �cis�ym. Nigdy mu si� nie przyzna�a, �e jest kr�tkowidzem i bez okular�w widzi mniej wi�cej tyle co przeci�tny kret, a on si� nie domy�li�. Bo... bo chyba chcia� mie� syna... Wyczuwa�a to instynktownie i udawa�a, jak tylko mog�a najstaranniej, �e nigdy nie ma miesi�czki. Mia� j� uczy� dalej, �eby mog�a przej�� firm�. Ale... No umar�. Kiedy po pogrzebie posz�a do jego adwokata prze�y�a dwa najwi�ksze zdziwienia w swoim �yciu. Po pierwsze, �e zostawi� jej z g�r� sze�� milion�w dolar�w. Jezu! O ma�o jej majtki nie spad�y z ty�ka. Po drugie, �e dostanie t� fors� dopiero za dziesi�� lat, je�li spe�ni jeden warunek. Chryste! Paul by� beznadziejnym romantykiem. Nie chcia� zrobi� z niej rozwydrzonej laleczki wydaj�cej fors� na r�ne zachcianki. Mia�a najpierw pozna� �ycie. No kurwa ma�!!! Przez dwa lata by�a prostytutk�. �rednio o�miu klient�w dziennie. Policzmy, osiem razy trzysta sze��dziesi�t pi�� razy dwa... Przelecia�o j� prawie sze�� tysi�cy facet�w! Trzy razy z�apa�a syfilis, raz tryper, raz rze��czk�. Dobrze, �e alfonsi nie �a�owali na antybiotyki. Bito j�, musia�a sta� go�a tu� przy kraw�niku noc w noc, a jak sz�a spa� skuwali jej r�ce i kneblowali, �eby nie mog�a niczego zaplanowa� z reszt� "kole�anek". By�a narkomank� na totalnym odlocie, z charakterystycznym wytrzeszczem oczu i niezborn� gadk�... Dopiero Paul kaza� j� uwarunkowa� na odwyku. Kto, jak nie ona, zna�a �ycie na tej planecie??? Ale nie... Dla Paula to by�o najwyra�niej za ma�o. Mia�a przez dziesi�� lat utrzymywa� si� pracuj�c jako prywatny detektyw. Bo�e... Przynajmniej biuro by�o op�acone z g�ry. Firma prawnicza mia�a sprawdza�, czy nie zatrudnia si� gdzie indziej. Je�li prze�yje dziesi�� lat jako detektyw - forsa jej. Je�li nie, je�li b�dzie dorabia� na boku, dawa� ty�ka odp�atnie, oszukiwa� w wype�nianiu warunk�w testamentu... Sze�� milion�w dolar�w pow�druje na cele dobroczynne. O rany! Paul... By�e� beznadziejnym romantykiem! Jak ty to sobie wyobra�a�e�? Zerkn�a do lustra. Nic si� nie zmieni�o. Nadal by�a dwudziestojednoletni�, �liczn� dziewczyn�. Mia�a du�y biust, fajny ty�ek, metr sze��dziesi�t wzrostu i... Wa�y�a raptem czterdzie�ci pi�� kilo. Jak �redniej wielko�ci kurczak... W budynku gdzie by�o biuro winda mia�a takie ekstra zabezpieczenie. �eby dzieci nie bawi�y si� d�wigiem wmontowano specjalne urz�dzenie - ukryt� w pod�odze wag�. Je�li pasa�er (w domy�le dziecko) wa�y� za ma�o, urz�dzenie nie chcia�o si� uruchomi�. Niestety, kiedy Toy wsiada�a do windy sama, ta... nie chcia�a ruszy�. Wiele razy zdarza�o jej si�, �e wchodzi�a na si�dme pi�tro schodami. Wiele razy �adowa�a do windy wszystkie okoliczne kub�y na �mieci, �eby m�c ruszy�. Po prostu by�a za lekka. Paul! Nie widzia�e�, �e twoja c�rka kupuje sobie buty w sklepie dla dzieci bo ma za ma�e stopy nawet jak na kobiec� miar�? Nie zauwa�y�e�, �e w barze nikt nie chce jej da� nawet piwa? �e nie wpuszczaj� jej na film dla doros�ych zanim nie poka�e jakiego� dokumentu? Jak ty to sobie wyobra�a�e�? �e co? Wchodzi klient do biura i widzi dziewczyn� o twarzy anio�ka, kt�rej nogi majtaj� w powietrzu bo siedz�c w fotelu nie mog�a dosi�gn�� stopami pod�ogi, i... I co powie? "Prosz� pani, dostaj� anonimy, jacy� bandyci chc� mnie zabi�, a pani ma ich zmasakrowa� w trzy dni!". Paul. Jak to sobie wyobra�a�e�? Czy naprawd� nie zauwa�y�e�, �e ta twoja baba jest tak potwornym kr�tkowidzem, �e na dziesi�� metr�w widzi tylko rozmazane plamy? Toy przygryz�a wargi. Odb�bni�a ju� rok. Wyszkoli�a si�. Myd�o krad�a w ubikacjach na stacjach benzynowych. Naczynia, plastikowe no�e i widelce u MacDonalda. Z praniem nie by�o �adnego k�opotu. Chodzi�a do pralni w r�nych blokach, czeka�a a� pojawi si� jaka� baba i kwili�a: "Prosz� pani, zapomnia�am proszku i tatu� b�dzie z�y...". Zawsze dosta�a. A potem prosi�a jeszcze o monet� do automatu. Sto procent trafie�. Cz�sto dostawa�a jeszcze co� ekstra na oran�ad�. Najgorzej by�o z �arciem. Nie krad�a ju� w supermarketach bo dwa razy j� z�apali. Czasem zwin�a co� w ma�ych sklepikach, ale tam te� trzeba by�o uwa�a�. Usi�owa�a dorabia� nielegalnym sprz�taniem. �adnej rejestrowanej, oficjalnej pracy nie mog�a podj�� bo wtedy... �egnajcie miliony. Firma adwokacka by�a bardzo skrupulatna w kontrolowaniu jej dzia�alno�ci. Ale czasem uda�o jej si� uszczkn�� co� na boku za mycie kibl�w dwa pi�tra ni�ej. Porz�dkowa�a papiery w firmie naprzeciw. Ale to ju� si� sko�czy�o. Stary szef, kt�ry j� lubi� i zawsze da� par� dolc�w wi�cej ni� si� umawiali, odszed� na emerytur�, a do nowej szefowej wola�a nie podchodzi� bez kija w r�ce. Na pocz�tku sw�dzia�a j� g�owa, ale potem stwierdzi�a, �e p�yn do odka�ania r�k jest �wietnym szamponem. Wchodzi�a do pierwszego lepszego hotelu, podstawia�a foliowy worek pod aplikator w ubikacji i wypr�nia�a ca�y pojemnik. Gorzej jednak sz�o z samym myciem. W biurze, gdzie mieszka�a, by�a tylko umywalka. Trudno. Traktowa�a to jak dodatkowe �wiczenia z gimnastyki. A szlag z tym... Ksi��ek ju� nie czyta�a bo najbli�sza bezp�atna biblioteka by�a kilkana�cie kilometr�w st�d. Ale mia�a ca�e mn�stwo gazet. Karni biznesmeni skrupulatnie wyrzucali wszystkie papiery do specjalnych pojemnik�w i nie musia�a nawet gmera� w jakich� ohydnych organicznych �mieciach. Paul. Tak to sobie wyobra�a�e�? Chyba nie. Jeszcze dziewi�� lat. Opar�a nogi o parapet i bezmy�lnie popatrzy�a w okno. A jak dostanie raka? I tu� przed wyp�at� wywinie or�a. A jak j� przejedzie samoch�d? A jak ca�y budynek sp�onie razem z ni�? A jak splajtuje firma, kt�ra inwestuje jej miliony? Eeeee... nie. S� porz�dni. Licz�c inwestycje, kapitalizacje odsetek i takie tam r�ne, mog�a si� spodziewa� nawet dziesi�ciu baniek. W wieku trzydziestu lat. Je�li do�yje. Je�li spe�ni warunki. Je�li nie dostanie AIDSa. Spokojnie. To przynajmniej jej nie grozi�o. �y�a jak dziewica, odk�d wyci�gn�� j� znad kraw�nika. Kto� dotkn�� jej ramienia. Okey. Run�a w d� na pod�og�. Zwin�a si� w k��bek. Przetoczy�a pod biurkiem. "Biurko jest �wietnym instrumentem walki - powtarza� zawsze Paul. - Tylko ludzie niepotrzebnie si� za nim chowaj�". Pewnie! Wskoczy�a na blat. I run�a na napastnika z g�ry. Paul zawsze powtarza�, �e je�li skoczy� z g�ry na kogokolwiek to po prostu nie ma si�y, �eby tamten si� nie przewr�ci�. Masa i p�d. Jasne. Tyle tylko, �e Paul mia� metr dziewi��dziesi�t wzrostu i wa�y� sto kilo. Ona mia�a metr sze��dziesi�t i wa�y�a czterdzie�ci pi��. Facet z�apa� j� w locie. I spokojnie podni�s� do g�ry tak, �e teraz bezradnie macha�a w powietrzu nogami usi�uj�c kopn�� go w twarz. Psiakrew!!! Mia� d�u�sze r�ce ni� ona nogi. Ale dr�gal. Co za goryl pieprzony... Teraz to ju� mog�a mu tylko naplu� na g�ow�. O �eby go jasna zaraza... Kr�tka sp�dniczka zsun�a jej si� na biodra ukazuj�c majtki. Nieustraszony detektyw w akcji! �enuj�ce... - Szybka jeste� - mrukn�� m�czyzna z pewnym nawet podziwem. - Mam ci� postawi� na biurko czy na pod�og�? - spyta�. - Na biurko - warkn�a. - Nie chc�, �eby� musia� kuca�! Nie chwyci� dowcipu. Postawi� j� na blacie. Teraz dopiero mog�a go kopn�� prosto w splot. �winia! Po prostu z�apa� j� za nog� i paln�� tak, �e run�a na pup�. Sykn�a masuj�c po�ladki. - Co b�dzie? - bola�o j� gdzie� w krzy�ach. - Morderstwo? Gwa�t? - Nie chcia�em ci� przestraszy�. Oferuj� prac�. - Aaaaa... - odruchowo zsun�a kolana razem i obci�gn�a sp�dniczk�. - W takim razie zechce pan spocz�� - wskaza�a mu krzes�o dla klient�w. Raczej nie u�ywane ostatnio. Szlag! Okulary!!! Tkwi�y gdzie� w szufladzie biurka. A bez nich by�a w�a�ciwie bezbronna. - S�ucham pana? W czym mog� pom�c? - przysiad�a na fotelu bokiem. Samym skrajem pupy. Nie chcia�a, �eby widzia�, �e jak usi�dzie normalnie to jej nogi nie si�gaj� pod�ogi. Zaj�� miejsce na krze�le. Otworzy�a szuflad�. Ale gn�j!!! Si�gn�� szybciej ni� ona i wyci�gn�� Colta Springfielda wprost spod jej palc�w. U�miechn�a si�. Na�o�y�a okulary i zacisn�a d�o� na Rugerze z kr�tk� luf� przyklejonym ta�m� pod blatem. - Nie wyg�upiaj si� - wymierzy� z jej w�asnego pistoletu. - Odklej to co� i po�� tak, �ebym widzia�. Pos�usznie wyj�a rewolwer spod biurka. Swo�ocz na krze�le sprawia�a wra�enie, �e strzeli szybciej ni� ona. Pozosta�a jej ju� tylko dubelt�wka z obci�t� luf� i kolb� w specjalnym uchwycie pod fotelem. Ale na razie wola�a jej nie maca�. - Czym mog� s�u�y�? - usi�owa�a zakpi� ale wypad�o to bardzo blado. Nagle przygryz�a wargi. Jezu... Zna�a go! Z gazet. To... Pat Dante! Jeden z najs�ynniejszych najemnik�w. Na zdj�ciach mia� jednak zawsze maskuj�cy mundur. Teraz ubra� si� w zwyk�y sweter. - Dobra... - Pat te� si� u�miechn��. - Nie wiem ile masz tu jeszcze zamontowanych pu�apek, a chcia�bym porozmawia� bez trzymania ci� na muszce... Wi�c daj mi to - nachyli� si� i �ci�gn�� jej okulary z nosa. - Wybacz kotek - mrukn��. - W interesach nie rozmawia si� mierz�c do siebie nawzajem... Za�atwi� j�. Odsun�� krzes�o a� pod �cian�. Wiedzia�a gdzie jest. Mniej wi�cej. Ale nic poza tym. - Nie zniszcz ich je�li nie zamierzasz mnie zabi� od razu - poprosi�a. - Nie sta� mnie na nowe. - Wiem - powiedzia�. - Wygl�dasz w nich strasznie sexy... - A wiesz jak fajnie wygl�dam w nocnej koszuli? - Nie kpij. Marlowe to ty nie jeste�. Spu�ci�a g�ow�. Dubelt�wka by�a nabita grubym �rutem. Mog�aby go za�atwi� nawet bez okular�w, ale... szlag... Strzeli szybciej, czy nie? Wyszarpn��, wymierzy�, poci�gn�� za dwa spusty... Jezu! To Dante! Zastrzeli j� zanim si�gnie pod fotel czy dopiero jak b�dzie wyci�ga� bro�? - Mam dla ciebie robot� - powiedzia� Dante. Nagle, tu� przed sob�, zauwa�y�a puszk� z karm� dla kot�w, kt�r� napocz�a niedawno. Nie usi�owa�a mu wpiera�, �e �ywi jakie� zwierz�ta. �aden kot raczej nie pos�ugiwa�by si� widelcem, cho�by plastikowym, takim jak ten, kt�ry tkwi� w�a�nie wbity w mi�so. Poczu�a, �e ma rumie�ce. - Nie przejmuj si� - mrukn�� Dante. Zauwa�y�. - �ar�em ju� w �yciu gorsze �wi�stwa ni� to... Jako� tam prze�ama� lody. Nie ufa�a mu. Ale wiedzia�a, �e nie jest �wini� tak jak przedstawia�y go gazety. - Mam pojecha� na Kub� i obali� re�ym? - Nie r�nij Marlowe’a... - zapali� papierosa. - Kiepsko ci idzie. - Daj mi - poprosi�a. Zapali� drugiego, podszed� i wetkn�� jej do ust. Mog�aby go zastrzeli�. Mog�aby! Teraz!... Sukinsyn. Wr�ci� na krzes�o nie odwracaj�c si� do niej plecami. - Zabaweczko... naprawd� chc� ci da� prac�. Prze�kn�a �lin�. - Moje warunki to... - Dam ci dziesi�� tysi�cy dolc�w jak to zrobisz. Plus pensja najemnika. - Dych�? - wyrwa�o jej si� mimowolnie. - A co ci� powstrzyma, �eby mnie nie zastrzeli� jak ju� zrobi� to co�? - przygryz�a wargi. Musia� si� u�miechn��. Pozna�a po g�osie. - Z g�ry wy�l� czek na ciebie tej twojej firmie adwokackiej - wiedzia� o niej naprawd� du�o. - Jak nie wr�cisz... p�jdzie na cele dobroczynne. Jak wr�cisz, to se we�miesz. - Je�li tak to... - tym razem ona si� u�miechn�a. - Co mnie powstrzyma od zabicia ciebie? - Moi ludzie - odpowiedzia� szczerze. - Jak do mnie strzelisz to oni nakarmi� ci� twoimi w�asnymi piersiami... Skrzywi�a si� lekko. Zasrane odruchy. Ciekawe czy zauwa�y�? - Powiedzia�e� dycha plus... co? - Wiem, �e masz k�opoty z oczami. Ale ze s�uchem te�? - Plus pensja najemnika? - Mhm. - Jezu... Dlaczego ja? Tym razem roze�mia� si� na g�os. - Po pierwsze potrzebuj� �licznej dziewczyny, po drugie potrzebuj� dziewczyny, kt�ra nie zsika si� na sam widok jakiej� �wini z rewolwerem, po trzecie potrzebuj� by�ej prostytutki. Mam nadziej�, �e nie masz nic przeciwko daniu dupy facetowi za co� tam? - Nie - powiedzia�a r�wnie szczerze jak on. - To chyba lepsze ni� kocie konserwy, wiesz? - Nie wiem. Ale wierz� ci na s�owo. U�miechn�a si�. - A teraz szczerze - powiedzia�a. - Dlaczego ja? - Bo... - zaj�kn�� si�. - Szukam dziewczyny... uczciwej. - Jezu! Znajd� se pierdolon� zakonnic�. Przez d�u�sz� chwil� nie odpowiada�. Potem podrapa� si� w co�, s�ysza�a wyra�nie szelest materia�u. - Pogrzeba�em w twoich papierach, Zabaweczko. P� roku temu um�wi�a� si� z pewn� firm�. Oni mieli ci dawa� niby-zlecenia, �eby� mog�a wykaza� si� przed t� firm� prawnicz�. Mieli ci p�aci� tyle, �eby� mog�a dostatnio �y�. A za to... za dziesi�� lat... zgarn� po�ow� twojego spadku. Zagryz�a wargi. Sk�d gn�j tyle wiedzia�? - No i? - usi�owa�a nadrabia� min�. - No i... - przedrze�nia� j� wyra�nie. - Zrezygnowa�a� z tego... Wyra�nie chcesz wype�ni� ostatni� wol� Iceberga - znowu roze�mia� si� na g�os. - Jeste� g�upi� idealistk�, Toy. I w�a�nie takiej kretynki potrzebuj�. Wsta�a ostro�nie i podesz�a do automatu z kaw�. - Chcesz? - Nie. Dzi�ki. Chyba zobaczy� barw� p�ynu w zbiorniku. Nala�a sobie fili�ank�. Odgryz�a czubek tutki z cukrem od MacDonalda i wsypa�a do �rodka. Pomiesza�a plastikow� �y�k�. Powoli wr�ci�a za biurko. - Przecie� chcia�am ich wyrolowa� - warkn�a. - Ale co� w tej twojej g�upiej g�owie ci� powstrzyma�o - mrukn��. - I nie by�y to bynajmniej narkotyki, kt�re ci serwowano przez dwa lata w Sex Side. - Chcesz ze mnie zrobi� komandosa? Rykn�� �miechem. - Bez jaj! - Zdecydowanie b�d� komandosem bez jaj - wskaza�a na swoje biodra. - Jestem dziewczyn�. Po d�u�szej chwili przyzna�. - No... To ci si� uda�o. - Co chcesz mi zleci�? - spyta�a. - Dowiesz si� p�niej. - Mam si� zgodzi� w ciemno? - Nie masz wyj�cia, Zabaweczko. Wsta�. To widzia�a. - Okulary k�ad� na krze�le. Znajdziesz? Wyszed� bez po�egnania. Pogna�a do krzes�a odstawionego pod �cian�. Namaca�a Colta Springfielda i te pieprzone okulary. Kiedy mia�a je ju� na nosie podesz�a do drzwi. Psiama�! Powinny przecie� zaskrzypie�. Specjalnie nikt ich nie konserwowa�, �eby mog�y ostrzec o nieproszonych go�ciach... Zerkn�a na zawiasy. Skurwysyn! Naoliwi� je z zewn�trz, �eby j� podej��. Teraz b�dzie musia�a nasypa� piasku... Port lotniczy zlokalizowano na pustyni Mojave tylko dla ludzi, kt�rzy mieli klimatyzowane samochody. Je�li kto� musia� jecha� autobusem, jak Toy, mog�o mu si� wydawa�, �e jest OK. Do momentu a� kazali wysi��� i podda� si� kontroli. Port by� stref� zamkni�t�. Dos�ownie dwadzie�cia minut oczekiwania na wypra�onym przez s�o�ce betonie, zamieni�o dziewczyn� w ociekaj�cy potem wrak. Lodowate zimno g��wnej hali dworca przywr�ci�o jej troch� przytomno�ci, ale w gruncie rzeczy niewiele. Je�li mia�a nadziej� na prze�ycie jakiej� przygody to srogo si� rozczarowa�a. Opanowanie portu przez oddzia� najemnik�w, porwanie wahad�owca, wysadzenie wie�y, wsp�lna walka... Za du�o film�w ogl�da�a w dzieci�stwie. Najemnicy, ca�y pluton, czekali grzecznie w cywilnych ciuchach pod najwi�kszym zegarem, gdzie wyznaczono miejsce zbi�rki. Porozsiadali si� na w�asnych baga�ach i w wi�kszo�ci spali chyba albo udawali, �e �pi�. Jezu... Ma�o kto mia� mniej ni� dwa metry wzrostu. Dante rozbudzi� ich wyciem. - Po pierwsze: sp�ni�a� si�, krowo! - wrzasn�� i chwyci� Toy za w�osy. - Po drugie: co to jest???!!! - Trawa? - Jedziesz na akcj�, krowo! Marsz do fryzjera. Wyci�gn�a d�o� w jego kierunku. - Nie mam pieni�dzy. Oddzia� zacz�� si� �mia�. Dante kln�c odliczy� jej kilkana�cie dolar�w. - Obetnij na centymetr i... - postanowi� si� zem�ci� - przefarbuj na blond! - Tak jest! - zasalutowa�a. - Aha... Ale te na g�owie mog� zosta� normalne? - zakpi�a. Jaka� dziewczyna z oddzia�u zachichota�a. Przynajmniej tyle. Pomaszerowa�a do najbli�szego fryzjera. Na szcz�cie nie musia�a czeka�, o tej porze w zak�adzie nie by�o nikogo. Czu�a si� idiotycznie wychodz�c z prawie ogolon�, blond g�ow�. Jasne w�osy idiotycznie kontrastowa�y z jej czarnymi brwiami. A co gorsze wida� teraz by�o jej tatua� na karku w ca�ej okaza�o�ci. Oddzia� na jej widok zacz�� wy� ze �miechu. - Ty! Na jakim jarmarku ci to zrobili? - ros�a dziewczyna klepa�a si� po karku. - A m�wi�em nie gwa�� jej od razu - jaki� najemnik szturchn�� koleg�. - Baba z Triad, flaki ci wypruje. Nowy ryk �miechu. - Ty, ma�a... - ros�y, barczysty ch�op podni�s� si� nagle. - �wicz mi�nie pochwy. Bo na statku wiesz... Najwyra�niej nie wiedzia�, �e przez dwa lata pracowa�a w Sex Side i naprawd� by�a w�asno�ci� Triad. Prywatn� w�asno�ci�. Podesz�a do niego i w�o�y�a mu r�k� do spodni. - Eeeee... Przecie� tatu� m�wi�, �e to co� ma by� du�e jak b�d� gwa�ci�... - Poruszaj r�k� - tamten usi�owa� nadrabia� min�. - Tak? - �cisn�a mocno. Znowu kto� zachichota�. Mia�a ju� w oddziale jednego wroga i jednego "by� mo�e sprzymierze�ca". Bijatyk� za�egna� Dante. - Wyjmij mu �apsko z gaci i oddaj bro�. - Jak� bro�? - da�a si� zaskoczy�. - Tego twojego Colta Springfielda... Odda�a mu wielki p�automatyczny pistolet. - Rugera te�. Odda�a rewolwer. - No co ty, kurwa, wariata ze mnie strugasz??? - rykn��. - Dawaj wszystko! Odda�a dubelt�wk�, kastet i n� spr�ynowy. Oddzia� �mia� si� bez przerwy. - Ty, blond krasnoludek! �wicz mi�nie pochwy! - krzykn�� kto� z ty�u. - To ci si� nied�ugo przyda... - A je�li o mnie chodzi - doda� inny. - �wicz wargi! Musisz je uk�ada� w takie du�e "O"... U�o�y�a usta w male�kie "o", jakby chcia�a wzi�� do buzi wk�ad od d�ugopisu. - Takie wystarczy? Znowu kto� zachichota�. Tym razem zauwa�y�a. Ruda, wysoka dziewczyna w d�insowej kurtce i sp�dniczce. Przynajmniej jeden "nie-wr�g". Dante w�ciek�y zaprowadzi� ich na odpraw�. Musieli odda� swoje baga�e. W przypadku Toy by�a to tylko torebka z podpaskami, nielegalnym, ceramicznym granatem i ca�kowicie legalnym paralizatorem Reynoldsa. Porcelanowego granatu rentgen nie wykry�, odkry�a go dopiero celniczka. - Co to, do cholery, jest? - zapyta�a grzecznie. - Zapalniczka - Toy pokaza�a jak wywo�a� p�omie� przy zawleczce. Paul by� mistrzem w tworzeniu takich myl�cych cudeniek. - Aha. Nast�pny! Mia�a ma�� satysfakcj�. J� przepuszczono od razu. Reszta najemnik�w odprawia�a si� przez par� godzin. Sprawdzano ich w komputerach, pobierano odciski palc�w, telefonowano do r�nych s�u�b bez ko�ca. Dante musia� mie� mocne wej�cia. W sumie z plutonu cofni�to zaledwie cztery osoby i tylko jedn� aresztowano. Wsiedli do promu A&A cholernie sp�nieni. Dante kl��. Stewardessy sarka�y. Inni pasa�erowie grozili windykacj� swoich ubezpiecze�. Na szcz�cie kapitan mia� troch� adrenaliny w �y�ach i skrajem korytarza zawi�z� ich szybko na Beta3, orbitaln� stacj� nale��c� do cywilnej sieci Crystal of America. Tu ju� celniczka, gruba, wredna baba potraktowa�a Toy inaczej ni� na Ziemi. - OK. Rozbierz si�, �apy na g�ow�, nogi szeroko. Podesz�a do dziewczyny kiedy ta wykona�a rozkaz. - Ile masz lat? - Dwadzie�cia jeden, prosz� pani. - Nie opowiadaj mi tu bzdur! - rozszczeka�o si� babsko w mundurze kontroler�w. - Wychowa�am trzy c�rki i wiem, �e piersi mog� tak stercze� tylko dziewczynie, kt�ra ma siedemna�cie, osiemna�cie lat. - Nie wiem, czemu mi ci�gle stercz� - mrukn�a Toy. - No stercz� i ju�! Babsko obesz�o j� wok�. Sprawdzi�o czytnikiem tatua�e na karku i pupie. - Aha... Prawdziwe! Cycki ci stercz� bo jeste� zanarkotyzowana na �mier�! - sprawdzi�a jej krew. - Zero narkotyk�w? Jak to mo�liwe? - Uwarunkowano mnie. - I kto wywali� tyle forsy na takiego �miecia jak ty? - M�j ojciec. Babsko wzruszy�o ramionami. A potem w�o�y�o gumow� r�kawic� na praw� d�o�. - Dobra. Siadaj tu i rozkracz si�. Toy wysz�a z kontroli celnej usi�uj�c si�� woli pozbawi� si� rumie�c�w na twarzy. Niepotrzebnie. S�dz�c z wygl�du innych dziewczyn z oddzia�u, nie tylko jej spraw� potraktowano "dog��bnie". Ale i tak im lepiej posz�o ni� m�czyznom. Dr�gal, kt�ry kaza� jej "�wiczy� mi�nie pochwy" mia� nawet podbite oko. Ustawiono ich wszystkich pod �cian�, pobrano odciski palc�w i znowu zacz�a si� m�cz�ca procedura sprawdzania w komputerach. Kilka godzin stania w rozkroku z �apskami opartymi o �lisk�, plastikow� powierzchni�, kiedy tak strasznie chcia�o si� sika�... W ko�cu pu�cili ich. Tym razem nie zatrzymano nikogo. Szlag... Wym�czono ich ju� na Ziemi, potem lot, teraz kontrola... Toy nie uda�o si� pierwszej dopa�� toalety. Oddzia�, kuksa�cami zepchn�� j� na sam koniec kolejki. My�la�a, �e zdechnie czekaj�c. Nie da si� przecie� bardziej przycisn�� kolana do kolana. Zaokr�towano ich na "Voyagera". Zasrane szcz�cie. Ka�dy mia� swoj� koj� ale toaleta by�a tylko jedna. Toy usi�owa�a zasn�� s�uchaj�c niewybrednych dowcip�w oddzia�u, cz�sto kierowanych zreszt� pod jej adres. Wiedzia�a jedno. Bycie najemnikiem we wsp�czesnym �wiecie to koszmar! Przespa�a l�dowanie na Ksi�ycu. I chyba dobrze. Nie zd��y�a si� uczuli� nas kolejne, stare babsko, kt�re na�o�y�o gumow� r�kawic� i rozkaza�o jej cichym g�osem: "Usi�d� tu i n�ki szeroko"... Jezu! Sadystka. Co niby mog�a przemyci� przez poprzednie kontrole? No... mog�a. Na przyk�ad ceramiczny granat. Ale przecie� nie w pochwie. I tak powinna dzi�kowa� szcz�ciu. Ta ruda, LeMoy Hutton, mia�a w�a�nie okres. Wysz�a z kontroli zmieszana z b�otem, zupe�nie jakby j� kto� obi� po mordzie i naplu�. Traktowano ich jak bandyckie byd�o. M�czy�ni tym razem trzymali si� lepiej. - S�ysza�e� co mu powiedzia�em? S�ysza�e�? - perorowa� jeden z najemnik�w. - Nie b�dzie se gn�j bezkarnie grzeba� w mojej dupie! Zaprowadzono ich do prywatnej cz�ci stacji b�d�cej w�asno�ci� Moonsunga. Tylko Toy przewr�ci�a si� kilka razy nie mog�c sobie poradzi� z ksi�ycow� grawitacj�. Jednak nikt nawet si� nie roze�mia�. W�ciek�o�� oddzia�u skupia�a si� chwilowo na kim� innym. U Moonsunga dostali sw�j pierwszy prawdziwy posi�ek. Pieprzone frytki, hamburgery i col�. Ale i tak to by�o lepsze ni� lepkie g�wno, kt�re mogli ze�pa� na "Voyagerze". Oddzia� sarka�, jedynie Toy jad�a z apetytem. LeMoy nie tkn�a niczego. Jezu... By� na miejscu tego babska z kontroli i widzie� pani� Hutton z karabinem w r�kach. Tak! Tak! Tak!!! Toy �yczy�a celniczce takiego widoku z ca�ego serca. Odda�a by wszystkie swoje pieni�dze na amunicj� dla rudej. Potem rozdano im mundury. I zacz�� si� horror. Nikt najwyra�niej nie przewidzia�, �e jeden z �o�nierzy mo�e mie� metr sze��dziesi�t wzrostu i wa�y� raptem czterdzie�ci pi�� kilo. Oddzia� rechota�, a nawet wy� z okrutnej uciechy, kiedy Toy usi�owa�a przymierzy� najmniejsze spodnie i jako� w nich nie uton��. LeMoy, sama w�ciek�a, uci�a jej w ko�cu nogawki, tu� pod samymi kieszeniami na udach i �cisn�a w pasie sznurkiem. Oryginalny pasek nie mia� po prostu tylu dziurek, �eby mo�na by�o go zapi��. Mundurowa bluza si�ga�a Toy do kolan. Nawet Dante si� roze�mia�. W zawini�ty kilkakrotnie r�kaw mog�aby w�o�y� g�ow�... - Ty! Pinokio! - kto� zakpi�. - Ale najgorsze dopiero przed tob�! Mia� racj�. �o�nierze o ma�o si� nie posikali ze �miechu. Zacz�li przymierza� kombinezony pr�niowe. Jezu! Stary rosyjski sprz�t. Naj�atwiej by�o to co� przemyci� do bazy bo by� ju� na ksi�ycu, ale... Chryste Panie! Najmniejszy kobiecy skafander dla rosyjskiego �o�nierza przewidywa� bab� o wzro�cie minimum metr osiemdziesi�t. Ja ci� pieprz� - kl�a Toy. - Czy wszystkie Rosjanki by�y takie du�e??? Jak w�o�y�a pancern� trumn� to krok wraz z babsk�, przeno�n� toalet� mia�a na wysoko�ci kolan. Nawet nie mog�a si� ruszy�. Pieprzone ruskie sportsmenki!!! Wszelkie pr�by podniesienia tego sznurkami, szelkami i paskami spe�z�y na niczym. Wola�a nie pami�ta� uwag i "�yczliwych" rad rzucanych przez �o�nierzy. W ko�cu LeMoy zdenerwowa�a si� wyra�nie. - �ci�gaj spodnie i majtki - przynios�a jej najmniejszy z m�skich kombinezon�w. - Jakby co... sikaj wprost do skafandra. - Jezu! Co??? Trzy skupione wok� baby, spocone ju�, bo same w pr�niowych kombinezonach, rozebra�y j� od pasa w d�. - Nic si� nie stanie - jedna z dziewczyn, �liczna, ogolona na �yso, Murzynka, pomaga�a jej wk�ada� m�ski sprz�t. - Najwy�ej b�dzie chlupota� w butach. M�czy�ni wyli z rado�ci. A kiedy przymocowa�a sobie okulary ta�m� klej�c� do skroni o ma�o sami si� nie posikali. Na szcz�cie rozdano im bro� i to skierowa�o uwag� oddzia�u w inn� stron�. Ueeee... Stare chi�skie P dwa zero zero jeden. Czyli kradziona technologia - tak po prawdzie to ruskie ka�achy z ig�owymi pociskami plus podwieszane granatniki Winchestera plus chi�skie wykonawstwo ca�o�ci. Humor najemnik�w zwa�y� si� momentalnie. Ciekawe ile razy to g�wno zatnie si� przy pierwszej serii? Dobrze, �e przynajmniej oddano im odebran� jeszcze na Ziemi "bro� w�asn�". Chyba przyjecha�a poczt� dyplomatyczn�. Dante kaza� w�o�y� he�my. Przez ma�� �luz�, kolejno wyszli na zewn�trz. Toy mia�a wra�enie, �e si� udusi. Co� by�o nie tak z ci�nieniem w jej skafandrze. Jezu... nie mog�a rozpozna� rosyjskich bukw na przyciskach. Zasrana cyrylica! Jak si� zmniejsza ci�nienie??? Nie mog�a nawet zobaczy� ksi�ycowego krajobrazu bo pociemnia�o jej w oczach. Na szcz�cie nie tylko ona mia�a takie k�opoty. - Ty... - rozleg�o si� w s�uchawkach. - Czy "Da" to znaczy "tak", czy "nie"? - A co przycisn��e�? - Nie wiem! Dusz� si�! - Poli� przycisk "Escape" - poradzi� kto� �yczliwy. W pr�niowym he�mie rzeczywi�cie jedyn� metod� w��czenia czegokolwiek by�o polizanie odpowiedniego przycisku. - A jak jest po rosyjsku "Escape"? - Pewnie "spierdalaj"! - Nie liza� gnoje niczego! - rozpozna�a g�os Dantego. - Bo w��czycie rakietowe silniki! - Dusz� si�! - Ja te� - doda�a nie�mia�o Toy. - To wojskowy skafander... - mrukn�a jedna z kobiet. - Samo si� po jakim� czasie wyreguluje... - Pierdol si�! - warkn�� kt�ry� z m�czyzn. - Ty g�upia kurwo! - Ja te� si� dusz� - doda� kto� inny. - Nie szczeka� ju�! - warkn�� Dante. - Przyzwyczaicie si�. - Zaraz poli�� przycisk "raspierdolic komandira" - za�artowa� kto� nieudolnie na�laduj�c rosyjski akcent. - Gdzie masz taki przycisk??? - krzykn�� kto� bardziej zdesperowany. - W moim he�mie nie ma!!! Najemnicy zacz�li si� �mia�. - Cisza radiowa, pajace!!! - zawy� Dante. Cisza zapanowa�a momentalnie. Pat Dante pakowa� ich grupkami na ksi�ycowe �aziki. Ni cholery... �azik teoretycznie mie�ci� cztery osoby plus kierowc�. Praktycznie trzy. Podstawiono cztery �aziki, wi�c brakowa�o minimum pi�ciu... Pluton przymocowywa� si� wi�c pasami do sprz�tu, �eby nie zlecie� na jakim� wyboju. Toy bardzo chcia�a podziwia� nierealne obrazy innej planety. Po raz pierwszy w �yciu by�a gdzie� poza Ziemi�. Tak prawd� m�wi�c, po raz pierwszy by�a gdzie� poza Los Angeles. Ale nie mog�a niczego podziwia�. Po pierwsze potworne ci�nienie w skafandrze wciska�o jej oczy do �rodka g�owy i bola�y j� uszy, a po drugie zepsu�a si� os�ona przeciws�oneczna. Ba�a si� liza� na o�lep oznaczone cyrylic� przyciski wi�c ca�� podr� sp�dzi�a w kompletnych ciemno�ciach �lepi�c oczy na malutki monitor medyczny, kt�ry pulsowa� czerwieni� chc�c jej chyba pokaza�, �e nie jest dobrze. Co� tam wypisywa� po rosyjsku. By� mo�e by�y to instrukcje jak wzi�� nast�pny oddech. Ale kto by go, gnoja, zrozumia�. My�la�a, �e wytrzyma. Ale nie... Po raz pierwszy zsika�a si� w �smej godzinie podr�y. Po raz drugi w czternastej. Chwil� p�niej dotarli do bazy. Jako� w t�umie dotar�a na o�lep do ogromnej tym razem �luzy. O ma�o nie zsika�a si� po raz trzeci. Tym razem z ulgi - �ci�gaj�c he�m z g�owy. Zerkn�a tylko na przydzielone im pomieszczenia i pobieg�a szuka� �azienki. Zamkn�a i zablokowa�a drzwi, a potem... Wylaz�a nareszcie z tej �elaznej dziewicy! Umy�a si� b�yskawicznie, a potem przez godzin� my�a i suszy�a w �rodku sw�j skafander. Wr�ci�a do pomieszcze� plutonu tylko po to, �eby si� dowiedzie� (rozkaz poparto palni�ciem w g�ow�), �e ma przygotowa� gor�cy posi�ek. Akurat! Zna�a si� na gotowaniu tak samo jak na fizyce teoretycznej. Stan�a nad malutk� kuchenk� bezradna, �adnych znormalizowanych racji nie by�o. Otwiera�a wi�c konserwy i wrzuca�a do wielkiego gara. Jezus Maria! Gdzie mo�na by si� po��czy� z jak�� ksi��k� kucharsk� w sieci? Jednym uchem, dr�twiej�c, s�ucha�a zdawkowych uwag rzucanych przez najemnik�w. - A pami�tasz tego naszego kucharza z Dai Lin? Po�o�y�em mu �apsko na stole, ur�n��em jeden palec i powiedzia�em, �e obetn� nast�pny, za ka�dym razem jak da jeszcze raz ten syf co gotowa�. - Eeeeee... ja zrobi�em lepiej. Kwitli�my pod Matabele trzy tygodnie... Nie? Podszed�em do kucharza, wzi��em kombinerki i wyrwa�em �osiowi dwa przednie z�by na �ywca. M�wi�, b�dzie ci si� lepiej plu�o, m�wi�, bo to co dajesz, m�wi�, to plwociny, m�wi�, ciulu jeden... Jezus! Jezus... To tylko dowcipy, uspokaja�a sam� siebie, cho� sama w to nie wierzy�a. Zacz�y jej si� trz��� r�ce. Zala�a konserwy wod� i wsypa�a wszystkie przyprawy jakie znalaz�a. To co� by�o gotowe, jak s�dzi�a, po p� godzinie. Owin�a gar szmat� i postawi�a na stole. Lew� r�k� namaca�a Rugera w tylnej kieszeni. - Dawaj, dawaj - wielki blondyn nala� sobie pierwszy. Machn�� swoj� olbrzymi� �ych� jak chochl�. - Eeeee... Nawet da si� zje��... - Dziwne jakie� - powiedzia�a LeMoy. - To francuska kuchnia - sk�ama�a Toy trzymaj�c ju� praw� d�o� na r�koje�ci Colta Springfielda. - Uwielbiam francusk� kuchni�! - �ysa Murzynka rzuci�a si� nast�pna po swoj� porcj�. - O kurwa! - prze�kn�a pierwsz� �y�k�. - �wietne! To jest ten... ta no... De Voulangere? Czy jako�, kurwa, tak... - Mhm - mrukn�a ostro�nie Toy. Nie mia�a jeszcze poj�cia jak to smakuje. Najemnicy jednak jedli �apczywie. "Ekstra!", "Fajne!", "mo�e by�..." - pada�y okre�lenia konsument�w. "Dobra, Pinokio b�dzie kucharzy�!" Toy spr�bowa�a na samym ko�cu. Cho� jad�a w �yciu r�ne �wi�stwa, usi�owa�a si� nie wyrzyga�. Dojad�a sucharami. Ciekawe co ugotowa� facet, kt�remu wyrwano dwa przednie z�by kombinerkami? Albo ten, kt�remu uci�to palec? Potem poszli spa�. Toy nie. Nie mog�a. W ciasnym korytarzu dopad�o j� dw�ch najemnik�w. Mia�a ju� w d�oniach swojego Colta i Rugera ale tamci byli szybsi. Po prostu unie�li j� w powietrzu trzymaj�c za r�ce tak, �e majta�a teraz bezradnie nogami. - �ci�gaj majteczki, dziecko - powiedzia� ten wy�szy. - Niby jak? - dwuletnia praktyka w Sex Side nauczy�a j� nie ba� si� m�czyzn. - Przecie� trzymacie mnie za �apy. Spojrzeli na siebie. - Majtki maj� gumk� - zakpi�a. - Same nie spadn�. Odebrali jej bro�. Rozebrali. Rozkraczyli nawet. - Odwalcie si�! - to by�a LeMoy. Sta�a w korytarzu ale nie mia�a �adnej broni w r�kach. - Daj mi cho� jeden pow�d, �eby nie przelecie� tej pindy! - warkn�� wy�szy z najemnik�w. - S�u�� - LeMoy u�miechn�a si� lekko. - Ta pinda ma w d�oni ceramiczny granat. Obaj odruchowo odskoczyli. - Nie zdetonuje... - powiedzia� ni�szy. - Przekonaj si� - szepn�a LeMoy. - Normalna czy wariatka? Ale jak wariatka... to wszystkich nas szlag trafi! Obaj spojrzeli na siebie jeszcze raz. Potem na malutk� d�o� trzymaj�c� granat w ten spos�b, �e kciuk by� wsuni�ty w zawleczk�. Zw�tpili. - Szykuj si� ma�a - powiedzia� wy�szy. - Jeszcze z tob� nie sko�czyli�my! Jednak odeszli stosunkowo spokojnie. Je�li nie liczy� przekle�stw. - Dzi�ki - Toy wsta�a i w�o�y�a spodnie. Podarte majtki wrzuci�a do kosza. - Nie ma za co - mrukn�a LeMoy. - Nie chc� gin�� w pr�ni. - Fajna jeste�. - Nie pierdol - LeMoy ruszy�a w kierunku sypialni. - Musisz wiedzie� jedno. Jutro zacznie si� dzie� s�du ostatecznego. Nikt nic nie wie, nie ma dla nas �adnych instrukcji, Dante w�ciek�y jak zaraza... Jutro nas prze�wiczy tak, �e lepiej by�o si� nie rodzi�. Wymy�l co�, kotek. �eby uratowa� swoj� dupe�k�... ale tym razem od prawdziwego niebezpiecze�stwa. S�uchaj... Dante ci� jutro zabije nawet za brudny zamek w karabinie. LeMoy odesz�a kr�c�c biodrami. Ciekawe dlaczego jej nie chcia� nikt zgwa�ci�? By�a "swoja", psiakrew! Nie to co obcy "Pinokio"... Szajs! Ca�e zaj�cie odebra�o Toy ochot� do spania. Musia�a si� napi� w�dki. Wola�aby troszeczk� kokainy, ale Paul uwarunkowa� j� na sztywno. O ma�o nie umar�a po zabiegu tego pieprzonego lekarza. Zasrany "doktor Hollywood"! Na sam widok "twardych" dostawa�a amoku, rzyga�a, sra�a, wywraca�o j� na lew� stron�. O mamo... Troszeczk� kokainy bez wymiot�w... Mamo, prosz� ci�! Przebra�a si� w swoje cywilne ciuchy i posz�a do baru. Baza Moonsunga mia�a kilka poziom�w i kilka bar�w. Odlot. Prawdziwa ziemska restauracja z kelnerami we frakach. Toy zam�wi�a w�dk� i o ma�o jej nie skr�ci�o przy rachunku, kt�ry us�u�ny lokaj przyni�s� razem z kieliszkiem. Pi��dziesi�t dolar�w za pi��dziesi�tk�??? Jezu Chryste!!! Jedna sz�sta jej tygodni�wki. Teraz zrozumia�a dlaczego nie ma tu �adnego z najemnik�w. Zdesperowana zam�wi�a piwo za trzydzie�ci dolc�w i zacz�a rozgl�da� si� po sali. Paru spitych in�ynier�w. Jaki� prezes albo kto� kto gra� wa�niaka przy kolacji, dw�ch technik�w ma��cych co� na serwetkach i stara prostytutka przystawiaj�ca si� w�a�nie do jakiego� pilota. Wyra�nie nie sz�o jej dzisiaj. Pilot zostawi� j� po paru minutach z rachunkiem do zap�acenia. Toy wzi�a swoje piwo i przysiad�a si� do stolika tamtej. - Cze��. - Lubisz dziewczynki, ma�a? - Nie. Jestem kole�ank� po fachu. - Chcesz mi zgarn�� klient�w, pindo? - Spadaj. Jestem "Kraw�nikiem" z Sex Side... Stara prostytutka wyba�uszy�a oczy. Pomaca�a jej kark, roze�mia�a si�. - Ty... takie co� to robi� w ka�dym weso�ym miasteczku. Poka� dup�! Toy westchn�a. Przy tych wszystkich in�ynierach, technikach, przy panu Wa�nym Wa�nym wypi�a si� nagle i zsun�a spodnie. - Ja ci� pieprz� - stara o ma�o nie zakrztusi�a si� w�asn� �lin� widz�c tatua� Triad. -Jak prze�y�a�? - Kwestia szcz�cia, kotek - Toy ubra�a si� i usiad�a na fotelu. - Zap�ac� ten tw�j rachunek w zamian za informacje. - To jakie� sto pi��dziesi�t dolc�w, ma�a. Sram to! - Pom� mi... Stara u�miechn�a si�. Zapali�a papierosa. Potem drugiego i poda�a go Toy. - S�uchaj Maluszek... B�dziesz mi tu ty�kiem bru�dzi�? - Nie. - Okey. Id� do burdelu pi�tro wy�ej, powo�aj si� na mnie i spytaj, kt�ra spa�a z kim� kto co� wie - u�miechn�a si�. - Powodzenia Maluszek! - Dzi�ki za fajk� - Toy wsta�a szybko. Zap�aci�a za swoje trunki i wysz�a na o�wietlony rz�si�cie korytarz. Bez trudu odnalaz�a wind�. A potem, pi�tro wy�ej, luksusowy burdel. Zalogowa�a si� na drzwiach jako klient i wesz�a do �rodka... Takiego luksusu nie widzia�a na Ziemi. - Panienko - od razu opad�y j� ze trzy kurwy. - Panienka lubi dziewczyny? - Chc� zobaczy� szefow�. Od razu zmieni�y ton. - A legitymacj� masz, pindo? - Grzecznie pytam. - Taaa... A konkretnie, kto pyta? - "Kraw�nik", Sex Side, Hollywood, L.A., California, USA. Prostytutki z burdelu by�y lepiej przygotowane ni� ta w barze. Jedna chwyci�a j� za kark. Druga sprawdzi�a czytnikiem jej tatua�e. Ten na pupie te�. - Ja ci� chrzani� - z bezbrze�nym podziwem. - Autentyczny!!! - Siksa z Triad? Jak prze�y�a�??? - Chc� gada� z szefow� - powt�rzy�a Toy. - Jezuuuuu... no pewnie. Si�d� i napij si� czego�, siostro. Tu przynajmniej nie kazano jej p�aci�. Napojono najlepsz� whisky jak� kiedykolwiek pr�bowa�a. Dobrze, �e Paul nie kaza� uwarunkowa� jej na w�d� i fajki. Tego ju� by chyba nie prze�y�a. O mamo... Tak strasznie chcia�a kokainy. Niestety... Wiedzia�a, �e si� zrzyga na sam widok. Trzeba by�o tkwi� w swoim biurze i ola� te dziesi�� tysi�cy baks�w. Mia�a odlot na sam widok na�panych kurew. Ca�a si� trz�s�a, telepa�o ni� na wszystkie strony. Tak strasznie chcia�a. Troszeczk� kokainy. Troszeczk�... O tak ma�o przecie� prosi. W dzi�s�a! Prosz�, Jezu, prosz�!!! Ni cholery. Jaka� dziewczyna widz�c co si� dzieje podetkn�a jej bia�y proszek, a Toy momentalnie zwymiotowa�a we w�asne, z�o�one d�onie. Pobieg�a do ubikacji. Kiedy wr�ci�a, ju� umyta, burdelmama tkwi�a na posterunku przy barze. - Jeste� uwarunkowana? - wygl�da�a na ubawion�. - Mhm. - Kto na ciebie wywali� tyle forsy? - Mniejsza z tym. - Dobra, rozbieraj si� do go�a, wk�adaj buty na obcasach... - burdelmama wygl�da�a na zachwycon� nowym nabytkiem. - Zobacz� co mog� dla ciebie zrobi�. - Nie przysz�am w sprawie pracy. - A po co? Jakby tu powiedzie�? - Chc� si� czego� dowiedzie�... Burdelmama u�miechn�a si� lekko. W�r�d kurew hierarchia by�a bardziej �cis�a ni� w wojsku. Ta stara w klasycznej armii by�aby ju� pu�kownikiem. Toy zaledwie sier�antem. Ale... Toy, po swojej s�u�bie w Triadach, by�aby sier�antem elitarnych jednostek spadochronowych. Kim�, kto bra� udzia� w prawdziwym boju. Starszym sier�antem sztabowym, maj�cym za sob� dwa lata s�u�by na prawdziwym froncie, w ogniu dzia� przeciwnika, pod prysznicem ich karabin�w maszynowych, w�r�d opar�w napalmu, w promieniowaniu bomb atomowych... w przeciwie�stwie do pu�kownika, kt�ry dot�d tylko w sztabie. Burdelmama wyd�a wargi. - Pytaj o co chcesz, dziecko - u�miechn�a si� ciep�o. - My dla ciebie nawet w ogie�... - Przys�ano do Moonsunga pluton najemnik�w. Nikt nie wie po co, co maj� robi�... Burdelmama u�miechn�a naprawd� mi�o. - Kt�r� r�n�� jaki� wysoko postawiony in�ynierek z bazy? - szepn�a do swoich pracownic. - Tally-Ho! - zaraportowa�a najbli�sza prostytutka. - Id� dziecko tam, na koniec korytarza - zasalutowa�a m�odemu sier�antowi. - Dowiesz si� czego chcesz. Toy skin�a g�ow�. Bo�e! Ta piekielna organizacja dzia�a�a wsz�dzie. Na Ziemi, na Ksi�ycu, wsz�dzie. Jako kurwa Triad, jako straceniec, "Kraw�nik" z Sex Side mia�a wgl�d we wszystko w co tylko chcia�a mie� wgl�d... Sier�ant elitarnych jednostek spadochronowych... Komandos, kt�ry cudem prze�y� jatk� na polu bitwy. Desperado, przed kt�rym cofa�y si� nawet diab�y. By�a "swoja" dla wszystkich kurew we wszech�wiecie. By�a "ich". By�a "rekomendowana" przez samob�jcze tatua�e. Jak kamikaze w japo�skiej armii. Tu by�a kim�. Dwa lata w Sex Side, dwa lata jako niewolnica Triad. Dwa lata s�u�by liniowej to by�o co� wi�cej ni� "pu�kownik" dekuj�cy si� na ty�ach! To by�o naprawd� co�. Prostytutki rozst�powa�y si� przed ni� z szacunkiem kiedy sz�a w kierunku korytarza. Jakby tylko potrafi�y, salutowa�yby jej z ca�� pewno�ci�. Liniowy sier�ant! Jezu!!! Z Sex Side! Zab�jca diab�a. "Nieustraszony pogromca wampir�w". Kt�ry cudem jeszcze �yje... - Tally-Ho - zawo�a�a Toy. Otworzy�y si� najbli�sze drzwi. - Chod�. Ros�a blondynka o niebieskich oczach zaprosi�a j� do swojego pokoju. Ksywa idealnie pasowa�a do dziewczyny. Wygl�da�a na tak�, kt�ra mo�e rusza� tylko do ataku. Zwarta, gibka, �liczna, energiczna, ma�o inteligentna. By�a uciele�nieniem faszystowskich bog�w wojny. - Tally-Ho Vixen - przedstawi�a si� nazwiskiem co w�r�d prostytutek stanowi�o wyj�tek. - Toy Iceberg - zrewan�owa�a si�. - Jeste� Szwedk�? - �yd�wk� - powiedzia�a blond pi�kno�� z niebieskimi oczami. �ywe wcielenie faszystowskich Bog�w... zaiste! - Mam ma�y problem... - Nie przespa�aby� si� ze mn�, malutki "Kraw�niczku"? - spyta�a Vixen. By�a naprawd� �liczna. - Przecie� musia�a� spa� z kole�ankami w Sex Side... - W pewnym sensie. Po s�u�bie skuwano nam r�ce z ty�u, zak�adano kneble i narkotyzowano do oporu. Musia�y�my spa� na brzuchach w dzie�, bo wiesz... �eby wida� by�o �apska, czy niczego nie knuj� - u�miechn�a si� smutno. - Spa�am z kole�ankami w jednym ��ku, ale... nawalona jak szlag. Do niczego nie dosz�o, kotek. Jezu... S�awa liniowego sier�anta! To po prostu by�o co�! Baba, kt�ra prze�y�a dwa lata w Sex Side... Tally-Ho tylko przygryz�a wargi w niemym podziwie. - Co chcesz wiedzie�, kocurku? Wszystko ci wy�piewam. - Przys�ano tu pluton najemnik�w. Po co? Co maj� zrobi�? Kto za tym stoi? - Firma Moonsung. Wszyscy maj� zgin��. - Tally-Ho by�a szczera do b�lu. - Afera jak szlag. Dziesi�� lat temu Moonsung wys�a� monstrualn� kapsu�� do badania innych gwiazd. Przera�liwie wielki walec z kosmonautami, kt�rzy po kilkudziesi�ciu pokoleniach mieli dotrze� do jakiej� gwiazdy... Ale co� posz�o nie tak. Potworny pojazd mia� si� pojawi� za tysi�c lat, albo i wi�cej. Nie wiem... Moonsung w�adowa� w to ponad po�ow� swojego bud�etu. I... suprajz, suprajz... kapsu�a nagle pojawi�a si� na czytnikach... par� miesi�cy temu. A przecie� nie mog�a wr�ci� sama z siebie bo nie mia�a paliwa, �eby zawr�ci� w pr�ni. Mog�a tylko okr��y� docelow� gwiazd� i bzzzzzz, nazad. Ale po tysi�cu lat. Oni zamontowali tam jakie� sprytne urz�dzenie. Zanim Vega nie wpadnie w sid�a ziemskich radar�w zg�osi si� na monitorach Moonsunga. Suprajz! Sorry for dilej! To kurestwo w�a�nie si� zg�osi�o. - Co??? - To wraca, kotek! Ledwie wyruszy�o na tysi�cletni� misj�... To wraca. To g�wno jest tu� obok. I te swo�ocze z Moonsunga nie wiedz� co robi�. Wynaj�li najemnik�w. Jakby by�o bardzo �le, najemnicy rozpieprz� to co jest w �rodku. A potem do piachu. Ale jakby nie by�o tak bardzo �le... Jakby si� okaza�o, �e jak�� now� technologi� zyskali�my, co� co pozwala na przyk�ad wraca� z tysi�cletniej misji po dziesi�ciu latach to wtedy... rozda si� ordery, a firma Moonsung po�o�y �apsko na technologii. G��wnie chodzi o to, �eby zobaczy� co w �rodku zanim nie z�api�, kurestwa ziemskie radary. A naprawd� to trzeba przej�� to nielegalne urz�dzenie Moonsunga, kt�re ostrzega o szybszym powrocie i sprawdzi� co si� w�a�ciwie sta�o. Jak b�dzie OK, rozda si� ordery. Jak nie, wszyscy do piachu... Ponia�a, kotek? - Ponia�a. Dzi�ki, lalka. - We� nie pierdol. Prze�pisz si� ze mn�, kotek, czy nie? - Na raz