3397
Szczegóły |
Tytuł |
3397 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3397 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3397 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3397 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
EDUARDO MENDOZA
Rok potopu
1
W latach pi��dziesi�tych naszego wieku �y� w San Ubaldo de Bassora (prowincja Barcelona) pewien bogacz, Augusto Aixela de Collbat�. By� ostatnim potomkiem starego rodu posiadaczy ziemskich, rodu, kt�rego pracowito��, rozs�dek i up�r sprawi�y, �e szlacheckie nazwisko oraz poka�ny maj�tek dotrwa�y a� do jego czas�w, by znikn�� po jego �mierci. Tak w ka�dym razie nale�a�o przewidywa�, bo w okresie, kiedy zaczyna si� ta opowie��, by� wci�� jeszcze kawalerem, chocia� liczy� sobie tyle� wiosen co wsp�czesne ma stulecie. Wi�ksz� cz�� jego d�br stanowi�a prawie trzystuhektarowa posiad�o�� le��ca cz�ciowo w granicach San Ubaldo (osady przy��czonej p�niej do miasta Bassory), a cz�ciowo na terytorium Santa Gertrudis de Collbat�, sk�d pochodzi�a jedna z ga��zi rodu. W tej to posiad�o�ci, znanej w ca�ej okolicy jako "dw�r Aixeli", sta� jego dom, dawna siedziba znamienitych przodk�w; reszt� maj�tku stanowi�y lasy i pola uprawne, gdzie ros�y owies i lucerna, chocia� tu� po wojnie domowej cz�� tej ziemi przeznaczono pod upraw� winoro�li: uzyskiwano z niej bardzo kiepskie wino, cierpkie i mocne, kt�re sprzedawano hurtem w winiarniach Bassory na u�ytek klasy pracuj�cej. Pewnego letniego popo�udnia, pod niemi�osiernie pal�cym s�o�cem, �cie�k� pn�c� si� po zboczu w kierunku dworu podchodzi�a zdyszana m�oda zakonnica. Zanim ostatecznie pokona�a stromizn�, zatrzyma�a si� na chwil�, aby z�apa� oddech i zebra� w sobie resztki odwagi, gdy� ba�a si�, �e nie zostanie tu �yczliwie przyj�ta. Na grzbiecie wzg�rza �cie�ka zanika�a natrafiaj�c na mur otaczaj�cy posiad�o��; u st�p wzniesienia le�a�a osada San Ubaldo, w tamtych czasach licz�ca mo�e z tysi�c dusz, a dalej wida� by�o masywn� bry�� Szpitala, wyschni�te koryto rzeki i szos�, kt�ra bieg�a od strony Bassory i przecina�a osad� zmierzaj�c ku Collabat�, gdzie ��czy�a si� z g��wn� drog� do Barcelony. O tej porze osada wydawa�a si� pusta; nikt nie przechodzi� krzywymi ulicami, kt�re wytyczono na miejscu dawnych dr�g wodnych lub granic nie istniej�cych ju� gospodarstw. Gdy mniszka stan�a przed okratowan� bram�, stwierdzi�a, �e jest ona szeroko otwarta, i zacz�a si� zastanawia�, w jaki spos�b oznajmi� swoje przybycie, lecz po chwili, nie widz�c dzwonka ani �adnej osoby, do kt�rej mog�aby si� zwr�ci�, zdecydowanym krokiem wesz�a do ogrodu. Zatrzyma�a si� na szerokiej �cie�ce wij�cej si� w�r�d wysokich lip i obsadzonej krzewami mirtowymi i oleandrami; ogr�d, rozleg�y i cienisty, zas�ania� dom i budynki gospodarcze, kt�re stanowi�y mieszkaln� cz�� posiad�o�ci. Zar�wno �wirowana �cie�ka, jak krzewy i drzewa nosi�y �lady czyjej� dba�o�ci i starania, ale nikogo nie by�o wida� ani s�ycha�; wok� panowa�a nieprzenikliwa cisza najbardziej dusznych letnich godzin. Zakonnica ruszy�a �cie�k� przed siebie; przeby�a ju� kilkana�cie metr�w, kiedy zza zakr�tu wybieg�y dwa ogromne psy: mo�na by powiedzie�, �e czyha�y przyczajone za krzakami mirt�w. Wygl�da�y gro�nie. Zakonnica przystan�a, zamkn�a oczy i szepn�a: Zdrowa� Mario, �aski� pe�na. Nieruchoma, z zaci�ni�tymi powiekami, s�ysza�a dyszenie ps�w i czu�a, jak ich pyski dotykaj� jej habitu. Nagle rozleg� si� czyj� krzyk, coraz bli�szy: Le�n! Negrita! Spok�j! Otworzy�a oczy i zobaczy�a biegn�c� po �cie�ce kobiet�, kt�ra pokrzykiwa�a: Le�n!
Negrita! Do nogi! Psy wci�� obw�chiwa�y habit przyby�ej, warcz�c i szczerz�c k�y. Kobieta zbli�y�a si�, poklepa�a psy po grzbiecie i powiedzia�a: Prosz� si� nie ba�, siostrzyczko, nic siostrze nie zrobi�. By�a to u�miechni�ta grubaska w �rednim wieku; mia�a na sobie bia�y fartuch poplamiony krwi�. Zakonnica ju� mocniejszym g�osem wyb�ka�a par� s��w na powitanie, a kobieta spyta�a, czym mo�e s�u�y�. Zakonnica powiedzia�a, �e chcia�aby si� zobaczy� z panem Aixel�, je�li jest on akurat u siebie i mo�e j� przyj��. Jest, a jak�e, powiedzia�a s�u��ca, ale nie wiem, czy b�dzie m�g� siostr� przyj��; od samego rana zamkn�� si� w gabinecie z administratorem i przykaza�, �eby�my mu nie przeszkadzali. Zakonnica skin�a g�ow�. Prosz� mu powiedzie�, �e jestem przeorysz� Si�str Mi�osierdzia, tych, co si� zajmuj� Szpitalem, powiedzia�a; po czym doda�a z wymuszonym u�miechem: I je�li to mo�liwe, niech pani zabierze st�d te psy albo zaprowadzi mnie w takie miejsce, gdzie ich nie b�d� widzia�a.
Pomi�dzy lipami ros�y te� bardzo wysokie cyprysy; w ga��ziach jednego z nich nieoczekiwanie roz�piewa� si� szczygie�. Psy bieg�y za obiema kobietami, skacz�c i dokazuj�c; odesz�a je ch�� do ataku i wydawa�y si� spragnione zabawy, ale zakonnica stara�a si� nie spuszcza� ich z oka. Dom by� star� budowl� z kamienia; nieproporcjonalnie wyd�u�ony, mia� dwuspadowy dach, �ukowate drzwi i prostok�tne okna, tak w�skie i tak wysoko umieszczone, �e przypomina�y otwory strzelnicze. Nad wej�ciem znajdowa� si� zegar s�oneczny, a na nadpro�u wyrze�biono dat�, kt�ra po up�ywie wiek�w by�a ju� nie do odczytania. Na esplanadzie przed domem d�b os�ania� swym cieniem sfatygowan� ci�ar�wk� pomalowan� na zielono. Z pustej platformy wychyli�a si� g�owa kota. Kobieta wyja�ni�a zakonnicy, �e ci�ar�wka i kot nale�� do administratora. Po czym powiedzia�a: Ale pan dziedzic nie pozwala wpuszcza� kota do domu, bo jest psotny i m�g�by st�uc co� cennego. Prosz� si� nie obawia�, kot nie zejdzie z ci�ar�wki, dop�ki te dwa kr�c� si� tutaj, dorzuci�a wskazuj�c na psy. Usi�owa�a okaza� mniszce jak najwi�ksz� uprzejmo�� i zatrze� wra�enie, jakie musia�o na niej wywrze� spotkanie z psami. Z natury wcale nie s� z�e, m�wi�a, gdy sz�y razem �cie�k�, ale maj� pilnowa� gospodarstwa, no to i pilnuj�, bez r�nicy. Siostra na pewno wie, co tu si� dzieje w naszych stronach, doda�a poufnym tonem. Zakonnica nie wiedzia�a, ale nie przyzna�a si� do tego; by�a tu od niedawna i dopiero zaczyna�a sprawowa� swoj� funkcj�. Stara�a si� zachowa� tak, aby jej milczenie nie zosta�o poczytane za wynios�o��: nie chcia�a wywiera� presji na t� poczciw� i skromn� kobiet�. A jednak brama by�a otwarta, odezwa�a si� w ko�cu, aby co� powiedzie�. S�u��ca przytakn�a: pan dziedzic m�wi, �e to nie drzwi odstraszaj� z�odziei, tylko obawa przed tym, co znajduje si� za drzwiami. W pewnej odleg�o�ci od domu, prostopadle do niego, sta�a szopa, z kt�rej wyszed� m�ody ch�opak w niebieskim kombinezonie, unosz�c w g�r� wid�y z jasnego drewna. Z ust zwisa� mu niedopa�ek papierosa. Na widok zakonnicy opar� wid�y o ziemi�, �ci�gn�� beret z g�owy i sta� tak, z g�upkowato zal�knion� min�, wpatruj�c si� w przyby��. Psy dysz�c i �lini�c si� leg�y na ziemi, jeden z nich tarza� si� w piachu. Co za g�upie stworzenia, pomy�la�a zakonnica przekraczaj�c pr�g domu. W zestawieniu z jasno�ci� panuj�c� na zewn�trz, sie� dworska wydawa�a si� pogr��ona w mroku. Niech siostra tu poczeka, powiedzia�a kobieta.
Kiedy ju� si� przyzwyczai�a do ciemno�ci, zobaczy�a, �e ca�e umeblowanie tego pomieszczenia to wieszak, cztery sto�ki wyplatane rogo�yn� i skrzynia zdobiona intarsjami, stara i ci�ka, z tych, kt�re zowi� kuframi panny m�odej. By�o to wn�trze raczej nieprzytulne. Str�ka wr�ci�a po chwili tymi samymi drzwiami, przez kt�re wysz�a, i powiedzia�a z zatroskan� twarz�: Bardzo mi przykro, ale pan dziedzic nie mo�e dzisiaj siostry przyj��, m�wi, �e je�eli siostra chce porozmawia�, to niech przyjdzie w czwartek o tej samej porze. Naprawd� mi przykro, doda�a cichym g�osem. Ale� nie, powiedzia�a zakonnica, to ja przysz�am nie w por� i bez uprzedzenia, a pani zrobi�a wszystko, co by�o mo�na. Bardzo dzi�kuj�.
W oznaczonym dniu mniszka zn�w zjawi�a si� we dworze i zn�w powt�rzy�a si� scena z psami przy bramie, ale tym razem przyby�a nie zatrzyma�a si�: popatrzy�a ostro psom w oczy i mrukn�a: Le�n! Negrita! Spok�j! A potem zrobi�a par� krok�w, ale psy zabieg�y jej drog�, szczerz�c z�by i obracaj�c wniwecz jej bohatersk� postaw�. S�u��ca pospieszy�a z odsiecz� zakonnicy, kt�ra wycofa�a si� a� pod wrzosowy �ywop�ot ci�gn�cy si� wzd�u� ogrodzenia; kobieta powiedzia�a z wyrzutem: Ach, siostro, prosz� nigdy wi�cej tego nie robi�, gdyby skoczy�y do gard�a, mog� zagry�� w jednej chwili. I doda�a: Kiedy ju� siostr� b�d� zna�y, to co innego. Kiedy mnie b�d� zna�y? - pomy�la�a zakonnica. Don Augusto Aixela de Collbat� powita� j� w swoim gabinecie, zaproponowa� orze�wiaj�cy nap�j i j�� przeprasza� za swoje zachowanie sprzed paru dni. Mia�em akurat do za�atwienia kilka uci��liwych spraw, i to nie cierpi�cych zw�oki, powiedzia�, i nawet gdybym siostr� przyj��, nie m�g�bym po�wi�ci� jej tyle uwagi, ile z pewno�ci� wymaga to, co sprowadzi�o siostr� do mego domu. W tej uroczystej przemowie zakonnica podchwyci�a cie� szyderstwa. Nic siostra ze mnie nie wyci�gnie pr�cz g�adkiej uprzejmo�ci, tak oto zdawa�o si� brzmie� przes�anie ukryte po�r�d okr�g�ych frazes�w. Istotnie, chodzi mi o rzecz du�ej wagi, powiedzia�a stanowczym tonem. Augusto Aixela zatrzyma� na niej badawcze spojrzenie. By� wysoki i chudy i mimo swego wieku zachowa� sporo dawnej m�odzie�czej swobody; w�osy mia� czarne, a zmarszczki na czole wygl�da�y tak, jakby bra�y si� nie z up�ywu czasu, lecz raczej z nieustannego rozbawionego zdumienia. Przybiera� miny miejscowego kacyka, ale bez zbytniego przekonania: ostatnimi czasy doszed� do wniosku, �e tak czy inaczej, t� w�a�nie rol� powinien odgrywa�; prawd� rzek�szy bardziej by mu odpowiada�a rola madryckiego intelektualisty, wykszta�conego, o ostrym dowcipie i z kryz� wok� szyi, ale los zrz�dzi�, �e urodzi� si� i �y� w prowincjonalnej Katalonii, podupad�ej i bez widok�w na przysz�o��. Zreszt� do tak �a�osnej sytuacji on r�wnie� si� przyczyni� na miar� swych mo�liwo�ci, bo ledwie wybuch�a wojna domowa, pos�uszny temu, co nakazywa�a mu przynale�no�� do wysokiego rodu i ideowa uczciwo��, pospieszy� odda� sw� osob� i maj�tek do dyspozycji naszego niezwyci�onego caudillo, generalissimusa Franco. P�niej, gdy wojna zosta�a zako�czona, okoliczno�ci i jego w�asne lenistwo sprzysi�g�y si� przeciw niemu i doprowadzi�y go do obecnego stanu. A �e by� kawalerem, bogaczem i do tego m�czyzn� przystojnym, sympatycznym i bardzo zamkni�tym w sobie, z�o�liwcy przypisywali mu romanse i przygody z kobietami najr�niejszego wieku, stanu i kondycji. Zakonnica powiedzia�a: Na dobr� spraw� wcale nie musi mnie pan przeprasza�. Przysz�am tu nie uzgodniwszy wpierw terminu spotkania, a tak post�powa� nie nale�y; prawd� rzek�szy, nie bardzo wiedzia�am, w jaki spos�b mog�abym si� z panem skontaktowa�. O, takich sposob�w jest wiele, odpar�, czy naprawd� nie chce siostra napi� si� czego� zimnego? Zakonnica popatrzy�a na swoje d�onie, nie wiedz�c, co odpowiedzie�: chcia�a pomin�� wszystko, co mog�oby nada� jej obecno�ci tutaj poz�r zwyk�ych odwiedzin, ale pragn�a te� unikn�� ostentacyjnej osch�o�ci i pysza�kowatego powo�ywania si� na zakonny stan. Skoro pan nalega, poprosz� o szklaneczk� wody, powiedzia�a po chwili. Augusto Aixela roze�mia� si�. Siostra nie docenia mojej go�cinno�ci; ka�� poda� lemoniad� cytrynow�. Cytryny z tutejszych plantacji s� takie s�odkie, �e nie trzeba dodawa� cukru do lemoniady, przekona si� siostra, �e jest bardzo smaczna. Kiedy poszed� wyda� polecenie s�u�bie, zakonnica siedzia�a nadal na brze�ku krzes�a, z d�o�mi z�o�onymi na podo�ku, sztywna i wyprostowana. Nie poruszaj�c g�ow� obrzuci�a spojrzeniem gabinet: ogl�da�a rozstawienie mebli i podziwia�a ozdobne przedmioty. �aluzje by�y opuszczone, a firanki zaci�gni�te; �w p�mrok stwarza� wra�enie ch�odnej �wie�o�ci, ale jednocze�nie nadawa� rzeczom �a�obny wygl�d. Gabinet, w przeciwie�stwie do sieni, by� prze�adowany meblami i elementami dekoracyjnymi. Na �cianach wisia�y wielkie obrazy, ciemne, w kolorowych ramach, i ma�e sztychy; by�y tam te� z�ocone konsolki o rze�bionych drewnianych n�kach stoczonych przez robactwo. Wszystkie te przedmioty mia�y zapewne wielk� warto��, a niekt�re razi�y niezwyk�� brzydot�. Meble by�y ci�kie, stare i robi�y wra�enie wyblak�ych i w z�ym stanie, nawet w tym nieokre�lonym �wietle, kt�re ca�emu wn�trzu nadawa�o pewn� jednolito��. A teraz zobaczmy, ojak� to wa�n� spraw� siostrze chodzi, powiedzia� Augusto Aixela, kiedy ponownie si� usadowi� na swym obrotowym krze�le za sto�em. Zmierzy� zakonnic� wzrokiem, chc�c j� przestraszy�: by� z natury uprzejmy, ale nie w�tpi�, �e nas�ucha si� westchnie�, zaj�kliwego mamrotania i narzeka�, i ta perspektywa go irytowa�a. Mniszka zacz�a od poinformowania go, �e niespe�na miesi�c temu zosta�a mianowana przeorysz� wsp�lnoty zakonnej, kt�ra podj�a si� opieki nad Szpitalem. M�wi�c to wycelowa�a palec w �cian�, w t� stron�, gdzie wed�ug niej znajdowa� si� Szpital. Dziedzic przytakn�� skinieniem g�owy: zna� a� za dobrze Szpital, �w staro�wiecki, zrujnowany budynek przypominaj�cy zamek, o podrabianych blankach, zza kt�rych wyziera�a niekiedy sina twarz jakiego� nieuleczalnie chorego. Szpital wznosi� si� na karczowisku tu� nad korytem wysch�ego potoku. Od zachodu ci�gn�a si� topolowa aleja, r�wnie� nale��ca do Szpitala, kt�ry z tego tytu�u czerpa� niewielkie zyski, co, w po��czeniu z niezbyt ochocz� pomoc� ze strony biskupstwa i sporadycznymi zapisami testamentowymi, pozwala�o mu na do�� �a�osn� egzystencj�. Augusto Aixela instynktownie poszuka� spojrzeniem ksi��eczki czekowej; ka�dego roku wspiera� ja�mu�n� szlachetn� dzia�alno�� Szpitala, ale zawsze robi� to w okre�lonym terminie: na Bo�e Narodzenie i w Wielki Czwartek; taki by� ustalony porz�dek i nie mia� ochoty go zmienia�. Zakonnica jednak wcale si� nie spieszy�a z wyja�nianiem. Je�eli pan zna ten budynek, powiedzia�a w ko�cu, to nie musz� t�umaczy�, w jakim jest stanie: on si� dos�ownie rozpada, a wszystkie instalacje s� z czas�w Cyda; zajmuj�ce si� nim zakonnice, z przeorysz� w��cznie, nie maj� poj�cia o medycynie; gdybym ja sama zachorowa�a, nie chcia�abym, aby mnie tam umieszczono. Augustowi Aixeli zdawa�o si�, �e dostrzega w tej wypowiedzi mniszki odrobin� szelmostwa, i wzbudzi�o to jego zainteresowanie. Popatrzy� na osob�, kt�ra przemawia�a do� przybrawszy ow� poz� sztucznej pow�ci�gliwo�ci: kornet otacza� twarz o regularnych rysach, u�miechni�t� i zarumienion�. Chyba nie jest taka m�oda, na jak� wygl�da, skoro zosta�a przeorysz� wsp�lnoty zakonnej, pomy�la�, i nie taka g�upia, za jak� chce uchodzi�: ot, dwulicowo�� i tyle. Zakonnica wci�� mia�a oczy utkwione w pod�og�, ale kiedy m�wi�a, zatraca�a sw� pozorn� �agodno��, a jej g�os nabiera� metalicznego brzmienia zdradzaj�cego charakter w�adczy i niecierpliwy. Na szcz�cie, ci�gn�a, na wszelkie braki i wady tego Szpitala wkr�tce znajdzie si� spos�b, poniewa� pa�stwo, czyli opieka spo�eczna, ma wybudowa� nowy, niedaleko naszego. Ten szpital, mam na my�li ten nowy, b�dzie posiada� nowoczesne urz�dzenia, no i, rzecz jasna, wysoko kwalifikowany personel. Kiedy to nast�pi, stary Szpital i jego za�oga p�jd� na dno, i w�a�nie w tej sprawie przysz�am do pana. Augusto Aixela odpowiedzia� jej ch�odnym u�mieszkiem: dobrze wiedzia� o nieuchronnie zbli�aj�cej si� budowie nowego szpitala w Bassorze. Bassora, odleg�a zaledwie o osiem kilometr�w od San Ubaldo, by�a szybko rozwijaj�cym si� miastem przemys�owym licz�cym prawie trzydzie�ci tysi�cy mieszka�c�w. Nie interesuje mnie kupno ziemi, powiedzia�; zakonnica zareagowa�a ostro. Nawet gdybym chcia�a, nie mog�abym panu sprzeda� tego terenu, odpar�a, bo nie jestem do tego upowa�niona, jednak�e nie chodzi mi o sprzeda� czegokolwiek; rozplot�a r�ce, kt�re trzyma�a na podo�ku, i po�o�y�a d�onie na brzegu sto�u; mia�a ruchy energiczne i nieco m�skie; prosz� pos�ucha�, panie dziedzicu, rzek�a, wpad�am na pomys�, �eby przekszta�ci� stary Szpital w o�rodek opieki spo�ecznej; oczywi�cie, to okre�lenie nic panu nie m�wi; chodzi mi o przytu�ek dla starc�w. Prze�kn�a �lin� i doda�a: pozwoli pan, �e mu przedstawi� sw�j projekt, nie zabior� du�o czasu. Augusto Aixela skin�� przyzwalaj�co g�ow�. Problem starych ludzi to sprawa powa�na i coraz bardziej alarmuj�ca, m�wi�a zakonnica, jeszcze niedawno starcami zajmowa�y si� rodziny, dziadkowie mieszkali razem ze swymi doros�ymi dzie�mi i wnukami, a teraz to si� sko�czy�o. Dzisiaj m�odzi id� do pracy w miastach, wyje�d�aj� te� za granic� i nie mog� zabiera� ze sob� starych, a cho�by nawet mogli i chcieli, to gdzie by ich umie�cili? Dawniej domy by�y du�e, a teraz s� to ma�e mieszkania, w kt�rych ledwie si� zmie�ci ma��e�stwo z dwojgiem dzieci, s�u�by domowej si� nie trzyma, �ycie jest z ka�dym dniem dro�sze. Starcy to du�y k�opot, tote� rodziny, co jest rzecz� smutn�, pr�buj� si� od tego k�opotu uwolni�; w naszej osadzie mamy dw�ch osiemdziesi�ciolatk�w, kt�rzy mieszkaj� sami, w Barcelonie jest takich na pewno bardzo du�o. Tymi lud�mi nikt si� nie opiekuje, nara�eni s� na wszelkiego rodzaju przykro�ci i zdani tylko na siebie samych, w�a�nie wtedy, gdy potrzebuj� czyjej� pomocy. Opieka medyczna jest w�a�ciwie �adna: je�eli stary cz�owiek upadnie i co� sobie z�amie, lekarz za�o�y mu gips i ode�le chorego do domu; je�eli cierpi na jak�� dolegliwo��, wypisuje si� mu recept� na lekarstwo, a on nie wie, jak je za�ywa�, i w ko�cu zapomina, �e ma je bra�; starcy musz� sami robi� zakupy, gotowa�, sprz�ta� mieszkanie, pra� bielizn�, ale wi�kszo�� z nich nie potrafi nawet si� ubra�, �eby wyj�� z domu, niekt�rym tak prosta czynno�� jak zawi�zanie sznurowade� zabiera godzin� albo i wi�cej, r�wnie� po�cielenie ��ka jest dla nich ogromnym wysi�kiem; drzemi� w ci�gu dnia, ale w nocy nie udaje im si� zasn��, ka�dy ha�as napawa ich l�kiem, odmawiaj� r�aniec, raz po razie, i licz� minuty do wschodu s�o�ca. Mog�abym przytoczy� jeszcze wi�cej szczeg��w, ale nie chc� by� pos�dzona o okrucie�stwo. Umilk�a i zn�w przybra�a pe�n� skupienia postaw�, kt�r� na kr�tko porzuci�a. W tym momencie spostrzeg�a, �e obok niej kto� stoi, i wzdrygn�a si�. By�a to s�u��ca, kt�ra dwa razy obroni�a j� przed psami, a teraz przynios�a jej na srebrnej tacy szklank� lemionady. Jak pi�knie siostra m�wi, wykrzykn�a kobieta. Nie przeszkadzaj nam, Pudenciano, powiedzia� Augusto Aixela. S�u��ca postawi�a tac� na stole i wysz�a z nad�san� min�. Nie lubi, kiedy si� do niej m�wi Pudenciano, chocia� to jej prawdziwe imi�, wyja�ni� Augusto Aixela, kiedy zn�w zostali sami. Zakonnica jednym haustem wypi�a lemoniad�. Odstawi�a szklank� na tac�, westchn�a i zachowywa�a milczenie, kt�re przerwa� Aixela, dodaj�c: Prosz� m�wi� dalej, siostro, ja s�ucham. Podj�a wi�c sw�j wyw�d, ju� spokojniejszym tonem. Takie przeobra�enie Szpitala nie jest rzecz� prost�, powiedzia�a, trzeba by to i owo naprawi�, przygotowa� pokoje, zmieni� system ogrzewania i doprowadzania wody, przebudowa� �azienki i kuchnie, a to ju�, jak pan mo�e si� domy�la�, inwestycja poka�nych rozmiar�w; m�wi�am o moich planach z r�nymi lud�mi: z panem burmistrzem, z sekretarzem gubernatora, kt�ry by� na tyle uprzejmy, �e mnie przyj��, i z pewn� osob� z kr�gu zbli�onego do episkopatu; wszyscy wys�uchali mnie z najwi�kszym zainteresowaniem i uznali, �e pomys� jest bardzo dobry, wr�cz godny pochwa�y, ale nikt nie okaza� najmniejszej nawet ch�ci, by w jaki� konkretny spos�b wzi�� udzia� w jego realizacji; mam oczywi�cie na my�li wsparcie finansowe. Tak �e teraz nie ma ju� drzwi, do kt�rych mog�abym zapuka�, panie dziedzicu.
Augusto Aixela zastanawia� si� przez chwil�, po czym, z r�wnie powa�n� twarz�, z jak� s�ucha� s��w mniszki, zapyta�: Jak siostra ma na imi�? Odpowiedzia�a, �e nazywa si� siostra Consuelo. Wci�� na ni� patrz�c zapyta�, czy tym w�a�nie imieniem podpisuje czeki i weksle, a ona u�miechn�a si�. Nie, kiedy za�atwiam sprawy handlowe, musz� u�ywa� �wieckiego imienia, odpar�a. No to prosz� mi je poda�, nalega� Augusto Aixela. Nie wiem, czy mog�, powiedzia�a zakonnica. Mo�e siostra, a nawet powinna, rzek� na to, bo o ile si� nie myl�, przyst�pujemy w�a�nie do za�atwiania transakcji handlowej. Chyba �e to wszystko jest jedynie planem maj�cym na celu zbawienie mojej duszy. Tym razem roze�mia�a si� siostra Consuelo. O nie, to nale�y do ksi�dza proboszcza; ja tylko pr�buj� zaprowadzi� pana do nieba okr�n� drog�, bo czy pan nie powiedzia�, �e przyst�pujemy do za�atwienia sprawy? Tak, ale to nie znaczy, �e j� do ko�ca za�atwimy, a wci�� jeszcze nie powiedzia�a mi siostra, jak si� nazywa. Constanza, Constanza Briones, szepn�a zakonnica. Nie jest to takie nazwisko, �eby si� siostra musia�a rumieni�, powiedzia�. Czy�bym si� zarumieni�a? - zapyta�a. Tak. To chyba przez t� lemoniad�, powiedzia�a. Niech siostra nie k�amie, Constanzo Briones, bo b�dzie si� siostra musia�a z tego spowiada�, powiedzia�. Siostra Consuelo zwr�ci�a si� teraz do niego z ca�� powag�, jakby chc�c rozproszy� �w �artobliwy ton, kt�ry zacz�a przybiera� rozmowa. Pomo�e mi pan? - zapyta�a. Nie wiem, nie wiem nawet, co m�g�bym dla siostry zrobi�, bo chyba nie chodzi o ja�mu�n�; czy siostra to sobie jako� wyliczy�a? - powiedzia�. Zakonnica odpar�a: Tak na oko; nie mam przy sobie tych rachunk�w, ale mog� je panu przys�a�. Niech siostra sama je przyniesie, to sobie spokojnie przejrzymy, jutro ca�y dzie� b�d� zaj�ty, prosz� przyj�� w sobot�, powiedzia�.
2
Bram� zasta�a otwart�, jak zwykle. Po drugiej stronie muru by� ch�opak, kt�rego przed paroma dniami widzia�a wychodz�cego z szopy: teraz mia� na g�owie s�omiany kapelusz z bardzo du�ym rondem i przycina� no�ycami �ywop�ot z krzew�w wrzosu. Zakonnica pozdrowi�a go, a on odpowiedzia� jej przerwawszy robot� i zdj�wszy z wielkim uszanowaniem kapelusz, ale kiedy nadbieg�y ujadaj�ce psy, kt�re mog�y si� na ni� rzuci�, ch�opak pow�ci�gliwym ruchem na�o�y� z powrotem kapelusz, stan�� do niej ty�em i w dalszym ci�gu manewrowa� no�ycami. To pewnie jeden z tych przyg�upk�w, kt�rych nigdy nie brak w wielkich maj�tkach, pomy�la�a mniszka, zajmuj� si� wszelkimi pomocniczymi robotami, s� bardzo oddani i pracowici, ale nigdy nie mo�na na nich polega�. Psy tymczasem spe�nia�y sw�j obowi�zek ze zwyk�� zajad�o�ci�; szczekamy, skaczemy i dajemy do zrozumienia, �e aby zapracowa� na �ycie, mo�emy tak�e gry��, zdawa�y si� m�wi�. Pudenciana zaprowadzi�a zakonnic� do gabinetu pana Aixeli, gdzie nie by�o nikogo. Pan dziedzic zaraz przyjdzie, powiedzia�a s�u��ca. Wiem, �e pani nie lubi swojego imienia, ale prosz� mi powiedzie�, jak mam si� zwraca� do pani, powiedzia�a mniszka. Mo�e mi siostra m�wi�, jak zechce, odpar�a kobieta. A jak pani� nazywaj� inni? Pudenciana zastanowi�a si�. Prawie wszyscy m�wi� mi �ysa, powiedzia�a po chwili.
Dosy� dziwna jednomy�lno��, zauwa�y�a siostra Consuelo, ale je�li pani si� to podoba, to dla mnie te� dobrze brzmi. Tak mnie przezwali, powiedzia�a Pudenciana troch� ni z tego ni z owego. W gabinecie panowa� p�mrok, tak samo jak poprzednim razem, ale teraz uwag� siostry Consuelo zwr�ci�a tak�e szczeg�lna wo�, b�d�ca mieszank� zapachu kurzu, drewna i wody kolo�skiej. Kiedy Pudenciana zostawi�a j� sam�, zakonnica zacz�a si� przechadza� po pokoju, nie wypuszczaj�c z r�k przyniesionej przez siebie akt�wki; przygl�da�a si� ciekawie tym wszystkim przedmiotom, r�wnie cennym jak cudacznym i w ko�cu przystan�a przed jednym z nich: by�a to drewniana figurka wysoka mo�e na dwie pi�dzi, przedstawiaj�ca na pewno jakiego� �wi�tego, posta� ta by�a nieco zdeformowana, przegi�ta w taki spos�b, jakby wyrze�biono j� z pnia winoro�li; w dolnej cz�ci figury zachowa�y si� resztki farby, plamy wyblak�ej purpury; jedna r�ka by�a od�amana, a druga podtrzymywa�a prostok�tny przedmiot przypominaj�cy pude�ko z cukierkami. �wi�ty mia� rzadk� br�dk�, p�przymkni�te oczy i sp�oszone spojrzenie pijaczyny. Wszystko to razem wzbudza�o raczej �miech ni� poryw pobo�no�ci; mniszka wzruszy�a ramionami: nie zna�a si� na sztuce i wcale nie chcia�a si� zna�; uwa�a�a, �e nie jest dobrze, i� obiekty kultu staj� si� z czasem eksponatami muzealnymi albo zabytkowymi bibelotami. To rze�ba z XI wieku, a mo�e i wcze�niejsza, odezwa� si� czyj� g�os za jej plecami. Siostra Consuelo upu�ci�a na pod�og� teczk� z dokumentami, a Augusto Aixela pochyli� si� natychmiast, podni�s� j� i poda� w�a�cicielce. Przepraszam, mrukn��, nie chcia�em siostry przestraszy�. Nie s�ysza�am, jak pan wchodzi�, odpar�a, i nawet nie zdawa�am sobie sprawy, �e drzwi si� otworzy�y. �adne drzwi si� nie otworzy�y, powiedzia� Augusto Aixela, ale prosz� si� nie obawia�: nie wszed�em przez �cian�, tylko po prostu odchyli�em t� kotar�; a co do rze�by, to podobno pochodzi z Saint-Martin-de-Canigou i jest jednym z wielu skarb�w, jakie wywieziono z Francji podczas wojny; przedstawia aposto�a, by� mo�e �wi�tego Szymona, chocia� jest to trudne do ustalenia, bo jak siostra wie, a� do XIV wieku nie w��czano do ikonografii atrybut�w identyfikuj�cych ka�dego aposto�a; jednak�e, co najbardziej prawdopodobne, mamy tu do czynienia z falsyfikatem. Prosz� tutaj, doda� wskazuj�c znowu kotar�, zza kt�rej przedtem wyszed�. Poszli tam oboje, a on rozsun�� zas�on� i znale�li si� na krytym ganku biegn�cym wzd�u� tylnej �ciany domu. Otwiera� si� stamt�d widok na ogr�d, nieco wiejski, z roz�o�ystym s�dziwym figowcem i akacj�. Pod figowcem by� okr�g�y st� z marmuru i kutego �elaza, z pewno�ci� od dawna nie u�ywany. Na marmurze le�a�a p�kni�ta dojrza�a figa, a wok� niej brz�cza� r�j much. Ka�� siostrze przynie�� lemoniady, powiedzia� dziedzic, i zanim zd��y�a zaprotestowa�, doda�: Napoi� spragnionego to mi�osierny uczynek, niech mi siostra nie przeszkadza w spe�nieniu go. W jego g�osie nie by�o ani odrobiny sarkazmu, tote� mniszka u�miechn�a si�. On za� zapraszaj�cym gestem wskaza� jej jeden z dw�ch trzcinowych fotelik�w stoj�cych na ganku. Usiad�a, a dziedzic znikn�� we wn�trzu domu. Letni wietrzyk przynosi� a� tutaj zapach figowca. Siostra Consuelo westchn�a: w g��bi ogrodu, oddzielony �cian� z przyci�tych cyprys�w, by�, jak mog�a si� domy�li�, sad; w samym �rodku sadu znajdowa� si� du�y sztuczny staw, a dalej, za nim, teren wznosi� si� tarasami obsadzonymi winoro�l�. Ze swego punktu obserwacyjnego na ganku zakonnica mog�a dostrzec ki�cie winogron. Tak j� poch�on�� ten widok, �e znowu si� wzdrygn�a, gdy spostrzeg�a, �e Augusto Aixela stoi ko�o niej. Zachowuj� si� jak pensjonarka, pomy�la�a, ale powiedzia�a: Co za urocze miejsce. Tak, odpar�, tutaj sp�dzam zwykle letnie popo�udnia, je�eli pozwalaj� mi na to moje obowi�zki. To rzeczywi�cie pi�kna posiad�o��, nie tylko w dos�ownym znaczeniu tego s�owa: chodzi mi o to, �e jest to posiad�o�� dobrze zagospodarowana, prowadzona z prawdziwym talentem; mog� to powiedzie� bez rumie�ca wstydu, bo by�a ju� taka, kiedy j� odziedziczy�em; ja j� tylko utrzyma�em w tym stanie, id�c drog�, jak� wytyczyli moi przodkowie. Odetchn�� g��boko i doda�: kocham to miejsce ponad wszystko inne w �wiecie, ale kiedy umr�, co si� z nim stanie? Zakonnica spojrza�a na niego z niepokojem: przysz�a tu z zamiarem opowiedzenia o w�asnych k�opotach, a nie �eby s�ucha� o strapieniach bli�niego. Ale zanim zd��y�a cokolwiek powiedzie�, dziedzic machn�� r�k�, by odp�dzi� jakiego� owada, fruwaj�cego tu� przed jej oczami; po czym spojrza� na ni� i u�miechn�� si� weso�o, jakby tym gestem odegna� r�wnie� smutek. Czy siostra pochodzi ze �rodowiska wiejskiego? - zapyta�. Pytanie zosta�o postawione w spos�b taktowny i siostra Consuelo przytakn�a. To prawda, powiedzia�a, moi rodzice byli zamo�nymi wie�niakami, lud�mi prostymi, bez wykszta�cenia, lecz bogobojnymi i o nieskazitelnej uczciwo�ci. Dzi�ki ich staraniom i zrozumieniu mog�am si� uczy�, aby m�c wst�pi� do zakonu, powiedzia�a, no i potem wnie�� sw�j posag. Przy takiej to pogaw�dce zasta�a ich Pudenciana, kt�ra wesz�a nios�c tac� z lemoniad�. Prosz� si� napi�, powiedzia� Augusto Aixela, a ja tymczasem rzuc� okiem na te rachunki. Pozwoli pan, �e sama mu je poka��, odpar�a. Nie, powiedzia�, cyfry s� cz�sto bardziej zrozumia�e ni� s�owa no i nie ma w nich tyle zaciek�o�ci; niech siostra pije lemoniad� i odpocznie chwil� po d�ugim spacerze w taki upa� i w tak niedorzecznym stroju... Sam si� dziwi�, �e jeszcze siostra nie zemdla�a. Siostra Consuelo nie da�a �adnej odpowiedzi; poczu�a w tym momencie, �e ogarnia j� i porywa jaka� niepoj�ta lekko��, granicz�ca z upojeniem, jak gdyby panuj�ca tutaj atmosfera dobrobytu i spokoju, a tak�e �agodne pi�kno krajobrazu, kontrastuj�ce ze spiekot� drogi, kt�r� dopiero co przeby�a, zak��ci�y jej wewn�trzn� r�wnowag�. Spojrza�a w przeciwnym kierunku i zobaczy�a na drugim kra�cu ganku papug� przykut� do obr�czy; zwr�ci�a si� ku Augustowi Aixeli, chc�c w jaki� spos�b skomentowa� obecno�� owego niezwyk�ego stworzenia, ale dziedzic, ju� w okularach o drucianej oprawce, zdawa� si� ca�kowicie poch�oni�ty przegl�daniem papier�w wyj�tych z teczki. Zakonnica wsta�a i podesz�a do ptaka, �eby obejrze� go z bliska: nigdy przedtem nie zdarzy�o jej si� widzie� prawdziwej papugi; wyda�a jej si� ona przedziwna i niepokoj�ca: dzi�b i pazury by�y mocne i gro�ne, okr�g�e oczy mia�y wyraz ob��dnej i z�o�liwej stanowczo�ci, ale upierzenie, delikatne, o jaskrawych barwach, sprawia�o, �e cz�owiek zapomina� o oczywistym zagro�eniu i traktowa� ptaka jak przedmiot zbytku. To przewrotne po��czenie tak odmiennych cech zafascynowa�o zakonnic�. Nie m�wi, ale umie m�wi�, powiedzia� Augusto Aixela; a siostra Consuelo, u�wiadomiwszy sobie, �e jest obserwowana, spochmurnia�a i odwr�ci�a si� w t� stron�, sk�d dobiega� g�os. Augusto Aixela siedzia� tak jak przedtem, trzymaj�c na kolanach roz�o�on� teczk�; nie zdj�� okular�w, a powi�kszaj�ce soczewki wyolbrzymia�y teraz jego oczy, kt�re, podobne do dw�ch szklistych k�ek, zdawa�y si� przedrze�nia� nieludzkie spojrzenie papugi. Nigdy dot�d nie widzia�am takiego ptaka, powiedzia�a ze smutkiem zakonnica, jakby uznaj�c, �e powinna czym� usprawiedliwi� swoj� ciekawo��; dziedzic od�o�y� teczk� i okulary na stolik przy fotelu i podszed� do siostry Consuelo; papuga zauwa�ywszy, �e kto� si� jej przygl�da, nastroszy�a pi�ra, otwar�a dzi�b i wyda�a z siebie przenikliwy wrzask. Osoba, kt�ra mi j� podarowa�a, m�wi�a, �e pochodzi ona, jak wszystkie ptaki tego gatunku, z d�ungli amazo�skiej, powiedzia� Augusto Aixela, tam si� je chwyta i wysy�a do Europy towarowymi statkami; w czasie podr�y ucz� si� powtarza� to, co m�wi� ludzie z za�ogi: stek przekle�stw i spro�no�ci, kt�rymi wprawiaj� w zak�opotanie swych p�niejszych w�a�cicieli, poniewa� nauczy�y si� tego przypadkiem i nigdy nic nie zapominaj�; ten ptak natomiast nie nauczy� si� niczego, bo by� mo�e w podr�y umieszczony by� w jakim� odosobnionym miejscu, dok�d nie dociera�y ludzkie g�osy; teraz powinienem nad nim popracowa�, ale nie mam czasu ani ochoty, ot, kiepski ze mnie pedagog. Zakonnica przesta�a si� wpatrywa� w papug� i oboje wr�cili na swe fotele; siedzieli w milczeniu, patrz�c przed siebie, tak jakby robili przegl�d sadu i winnic. W ko�cu mniszka powiedzia�a: Jakie jest pa�skie zdanie? Augusto Aixela powolutku odwr�ci� si� w jej stron�. Zd��y�em tylko rzuci� okiem na ten projekt, ale mog� z ca�� pewno�ci� stwierdzi�, �e rachunki si� nie zgadzaj�, rzek�. Z czym? - zapyta�a. Z siostry zamierzeniami, odpar�, albo z rzeczywist� sytuacj�; siostra wspomina tu o dw�ch milionach peset, ale wed�ug mnie na to wszystko, o czym tu mowa, trzeba by by�o o wiele wi�cej, cztery miliony albo z pi��, sam nie wiem; sk�d siostra wzi�a te liczby? Och, sk�d si� da�o, odpowiedzia�a wymijaj�co. S� myl�ce, powiedzia�, myl�ce i niepe�ne; zacznijmy od tego, �e w kosztorysie nie zamie�ci�a siostra wyceny si�y roboczej. Nie, bo my�la�am, �e to nie takie wa�ne, wtr�ci�a skwapliwie zakonnica, po prawdzie to my same mog�yby�my wykonywa� fizyczn� prac�, nie boimy si� jej. Augusto Aixela rzuci� jej pe�ne irytacji spojrzenie. Nie boicie si�, bo nie wiecie, co to za praca, wykrzykn��; siostra Consuelo milcza�a speszona, a on m�wi� dalej: Nie jestem cz�owiekiem o niez�omnych zasadach, ale do�wiadczenie nauczy�o mnie szanowa� ludzk� prac� bardziej ni� cokolwiek innego; siostra m�wi o niej tak lekkim tonem, bo zapewne uto�samia prac� z wysi�kiem. Prosz� nie pope�nia� tego b��du; praca to wysi�ek, lecz tak�e m�dro�� i wytrwa�o��; nie chodzi tu o u�ycie brutalnej si�y wobec materii, lecz o to, by wiedzie�, co si� chce zrobi� i dlaczego, oraz jak nale�y to zrobi�, a nast�pnie wykona� to wszystko nie szcz�dz�c trudu, inteligentnie i z upodobaniem, i wk�ada� w ka�dy gest wielowiekowe dziedzictwo po�wi�cenia i celowo�ci. Wsta� z fotela i zacz�� chodzi� po ganku na oczach oszo�omionej zakonnicy; po chwili, kiedy wydawa�o si�, �e ju� nie ma ochoty m�wi� dalej, przystan�� i wyci�gn�� r�k� w stron� wzg�rza. Prosz� spojrze� na ten sad i winnice, powiedzia�, ziemia tu jest ja�owa, a deszcze zdradliwe, ale wszystko ro�nie dzi�ki bardzo pomys�owemu i skomplikowanemu systemowi zbiornik�w, kana��w i �luz reguluj�cych nawadnianie, systemowi tak staremu, �e nikt nie wie, kto i kiedy go wymy�li� i wprowadzi�, chocia� wszystko, co dotyczy tej posiad�o�ci, posiada swoj� dokumentacj� od przesz�o sze�ciuset lat. I to, co wida�, i to, czego nie wida�: te tarasowate grz�dy, dom, lemoniada, kt�r� siostra pi�a przed chwil�, a tak�e ja sam - wszystko to zrodzi�o si� z tego strasznego wysi�ku, nieustannego i anonimowego. Powr�ci� do stolika, zamkn�� teczk�, kt�r� tam przedtem po�o�y�, i poda� j� zakonnicy. Prosz� to zabra�, wiem, �e siostra mia�a jak najlepsze intencje, ale nie mog� powa�nie traktowa� takich mrzonek; gubernator i biskup ca�kiem s�usznie to zlekcewa�yli, s� osobami wysoko postawionymi i dali to siostrze do zrozumienia w spos�b du�o bardziej taktowny; a ja jestem prostak, cz�owiek ze wsi, prosz� mi wybaczy� gwa�towno�� i szorstko��. Siostra Consuelo milcza�a przez chwil�, po czym spojrza�a na zegarek i cichym g�osem przeprosi�a, �e musi ju� i��: jest sobota i powinna uczestniczy� w modlitwie; wsta�a, sk�oni�a si�, tak jakby zamierza�a ukl�kn��, i odesz�a patrz�c w ziemi� i przyciskaj�c do piersi teczk�.
A jednak w dwa tygodnie potem ta sama mniszka, z t� sam� teczk� pod pach�, podchodzi�a dr�k� po zboczu wzg�rza zmierzaj�c w stron� dworu. Psy zn�w powita�y j� histeryczn� wrzaw�. Nie s�dz�, aby pan Aixela chcia� mnie widzie�, powiedzia�a s�u��cej, ale gdyby si� zgodzi� mnie przyj��, zajm� mu tylko minut�. Zaraz mu to powiem, prosz� siostry, odpar�a kobieta, w kt�rej spojrzeniu siostra Consuelo dostrzeg�a cie� niepokoju. Mo�e tamtego dnia s�ysza�a filipik� dziedzica i teraz boi si� jeszcze g�o�niejszej awantury, pomy�la�a, ale myli si�, i to bardzo: �eby nie wiem jak mnie prowokowa�, zachowam spok�j; musz� si� zdoby� na uleg�o��, za wszelk� cen�, to moja powinno��. Ale on przyj�� j� z niemal ojcowsk� �yczliwo�ci�. Przysz�am przeprosi� za moje niezbyt grzeczne odej�cie tamtego dnia, powiedzia�a, zanim zd��y� si� odezwa�, by�am zak�opotana i nie potrafi�am podzi�kowa� panu za szczero��. Nie musi siostra si� t�umaczy�, odpar�, by�em rzeczywi�cie bardzo pop�dliwy, a siostra wykaza�a si� du�� stanowczo�ci�. A poza tym, przerwa�a mu mniszka, chc� panu podzi�kowa� za to, co okre�la pan jako pop�dliwo��; to, co pan powiedzia�, jest nie tylko s�uszne, ale i oczywiste, tylko �e ja w swym za�lepieniu i pysze zapewne bym nic nie zrozumia�a, gdyby pan si� do mnie nie zwr�ci� w taki spos�b. A zatem, powiedzia� dziedzic po kr�tkiej przerwie, zawarli�my pok�j. To tylko rozejm, odpar�a siostra Consuelo z lekkim u�miechem na ustach i w oczach. Widz�, �e znowu przynios�a siostra t� swoj� s�ynn� teczk�, powiedzia�. Sprawdzi�am rachunki, wyja�ni�a. Dziedzic zacz�� si� �mia�. Prosz� bardzo, wyjd�my na ganek, powiedzia� rozsuwaj�c zas�ony. A ona na to: Je�eli nie jest to nadmierne wykorzystywanie pa�skiej cierpliwo�ci i pa�skiego czasu, to chcia�abym, aby pan jeszcze raz spojrza� na ten kosztorys. Usiedli w wiklinowych fotelach; Augusto Aixela wzi�� teczk�, kt�r� mu poda�a, i wyci�gn�� z kieszeni futera� z okularami. Wcale mnie siostra nie wykorzystuje, powiedzia� zak�adaj�c okulary, tak naprawd� to bawi mnie siostry up�r, nie m�wi� tego, �eby siostrze dokuczy�, doda� zaraz, lecz ze szczerego serca: prosz� mi wierzy�, nie siedzieliby�my tutaj, gdybym nie docenia� szlachetnych intencji i odwagi, z jak� stara si� siostra zrealizowa� swe zamierzenia. Sprawdzi�am rachunki, przerwa�a mu, i zrobi�am w zarysie projekt finansowy; jestem przekonana, �e gdybym zdo�a�a zgromadzi� wymienion� tu sum� potrzebn� na rozpocz�cie rob�t, mog�abym bez trudu uzyska� oficjalne wsparcie; gdy sprawa ruszy z miejsca, ju� mnie nie zostawi� z niczym. Zobaczmy to, powiedzia� dziedzic otwieraj�c teczk�. Chc�c ukry� zdenerwowanie wywo�ane ca�� sytuacj� i wysi�kiem, jaki wk�ada�a w zachowanie r�wnowagi mi�dzy �agodno�ci� a postaw� nieugi�tej stanowczo�ci, zakonnica podnios�a si� z miejsca i podesz�a do papugi. Ptak wykonywa� sw�j monotonny taniec na obr�czy: przenosi� ca�y ci�ar cia�a to na jedn� �ap�, to na drug�, jednocze�nie ko�ysz�c g�ow�: w tym powtarzaj�cym si� ruchu by�a pewna t�pota i jaki� magnetyzm. Kiedy zakonnica znalaz�a si� w zasi�gu wzroku papugi, ta rozwar�a dzi�b i powiedzia�a: Ave Mania Purrissima, Siostra Consuelo wybuchn�a �miechem, po czym spowa�nia�a i zaczerwieni�a si�. Tak bardzo by� pan pewny, �e si� jeszcze spotkamy? - powiedzia�a. Mam nadziej�, �e siostry nie urazi�em, powiedzia� dziedzic nie podnosz�c oczu znad kosztorysu, to tylko niewinny �art. Och nie, nie jestem obra�ona, ale czy naprawd� uwa�a mnie pan za takiego uparciucha? Tak, ale c� w tym z�ego? - odpar� Augusto Aixel�, nieust�pliwo�� to pewien spos�b bycia: mo�e s�u�y� nagannym celom, lecz tak�e cnocie i szlachetno�ci. Zamkn�� teczk� i zapyta�: Dlaczego siostra my�li, �e mog� jej pom�c? Odpowied� jest prosta, odrzek�a zakonnica: poniewa� dysponuje pan niezb�dnymi �rodkami. Kto siostrze powiedzia�, �e jestem bogaty? Siostra Consuelo spu�ci�a oczy i szepn�a: Takie rzeczy ludzie wiedz�. Ale siostra jest tu dopiero od miesi�ca, odpar� na to, prosz� mi spojrze� w oczy i powiedzie� prawd�: kto siostrze o mnie m�wi�? Wiele os�b: chorzy, kt�rzy zg�aszaj� si� do Szpitala, lekarze, kt�rzy maj� nad nim piecz�, dostawcy, wszyscy; w tak ma�ej miejscowo�ci plotki s� w ci�g�ym obiegu. Nie wszystkie s� zgodne z prawd�, powiedzia� Augusto Aixela. Nie, ale wszystkie z czego� si� bior�, odpar�a zakonnica. Co jeszcze o mnie siostra s�ysza�a? - zapyta�. Nic, czego warto by by�o s�ucha�, odpar�a ona. Dlaczego? Tylko moje pieni�dze siostr� interesuj�? Interesuj� mnie tylko czyny, odpar�a mniszka, os�d moralny pozostawiam Najwy�szemu. Nie m�wimy o os�dzaniu, tylko o tym, czy si� w to czy tamto wierzy, powiedzia� dziedzic, siostra s�ysza�a r�ne rzeczy o mnie i teraz ja pytam: czy siostra w to wierzy? A czy to ma dla pana jakiekolwiek znaczenie, �e wierz� lub nie? - zauwa�y�a siostra Consuelo. Obchodzi mnie to i ju�, odpar� kr�tko. Z�o�y�a r�ce na podo�ku, pochyli�a g�ow� i skierowa�a na swego rozm�wc� spojrzenie, kt�rego intensywno�� zadawa�a k�am tej pe�nej skromno�ci pozie. Jestem zakonnic�, powiedzia�a w ko�cu, po�wi�ci�am �ycie modlitwie i trosce o chorych; o innych sprawach wiem bardzo ma�o i nie chc� wiedzie� wi�cej; to prawda, �e opowiadano mi o panu najr�niejsze rzeczy, i dobre, i z�e; w dobre nie mam powodu w�tpi�, a te inne dotar�y do mnie w postaci z�o�liwych plotek; nie s�dz�, aby by�y zgodne z prawd�, chocia� wiem, �e jest to mo�liwe: wszyscy jeste�my podatni na dobro i na z�o. Prze�kn�a �lin� i m�wi�a dalej: Tak czy inaczej, je�eli naganne czyny, przypisywane panu, rzeczywi�cie mia�y miejsce, nic na to nie poradz�, mog� tylko si� modli�, aby B�g pana o�wieci�, i to w�a�nie robi�. Jak to? Siostra modli si� za mnie?! Modl� si� za wiele os�b. Ale tak�e za mnie. Tak, tak�e za pana, powiedzia�a mniszka, to m�j obowi�zek... a poza tym co� mnie ku temu sk�ania, ale chcia�abym jedn� rzecz powiedzie� jasno: kiedy si� modl�, to zwracam si� do Boga, mam nadziej�, �e mnie pan rozumie. Prosz� mi zostawi� t� teczk�, powiedzia� natychmiast Augusto Aixela takim tonem, jakby rozmowa bardzo go ju� zm�czy�a, jutro mam si� zobaczy� z moim administratorem i chcia�bym, �eby rzuci� okiem na te rachunki, je�li siostra nie ma nic przeciw temu; to cz�owiek dyskretny i lojalny, no i �wietnie si� zna na tych sprawach. Oczywi�cie, odpar�a zakonnica ledwo dos�yszalnym g�osem; on za� doda�: Pojutrze wyje�d�am w podr�; musz� by� w Madrycie, mam do za�atwienia wa�n� transakcj�, rozumie siostra, jak to jest, nie wiem, ile dni b�d� poza domem, ale jak tylko wr�c�, zaraz siostr� zawiadomi�. B�d� czeka�a na wiadomo�� od pana, rzek�a siostra Consuelo powoli, tak jakby m�wienie wymaga�o od niej wielkiego wysi�ku; a jednak kiedy w tydzie� p�niej spotkali si� w tym samym miejscu, nie by�o mi�dzy nimi najmniejszych niedom�wie�.
3
Wci�� trwa� upa�, a ciemne chmury, kt�re cz�ciowo przys�ania�y ziej�ce �arem niebo, sprowadza�y duchot�; gnane wiatrem, rzuca�y cie� na pola; li�cie winoro�li mia�y stalow� barw�. Zakonnica pyta�a Augusta Aixel� o podr� i o wynik zabieg�w, kt�re zaprowadzi�y go a� do stolicy, a on opowiedzia� jej, �e podr� by�a prawdziw� tortur�, �e poci�g mia� jak zwykle op�nienie i w ko�cu dowi�z� go, wyczerpanego i od st�p do g��w usmolonego py�em w�glowym, do Madrytu, gdzie by�o straszliwie gor�co: ulice zia�y pustk�, a rozmi�k�y asfalt klei� si� do but�w; na szcz�cie, doda�, hol hotelu, w kt�rym mieszka�, posiada� doskona�y system ch�odzenia, nawet zbyt doskona�y; co do reszty, dorzuci�, to sprawa, dla kt�rej podj�� t� niefortunn� podr�, wydaje si� zmierza�, przynajmniej jego zdaniem, ku ostatecznemu rozwi�zaniu. Jednym s�owem, zako�czy�, mimo pewnych k�opot�w, wyprawa przynios�a zadowalaj�ce rezultaty. Wida� wi�c, powiedzia�, �e modlitwy siostry stale mi towarzyszy�y. Chyba nie bardzo mog�y si� panu przyda� moje modlitwy w za�atwianiu spraw, o kt�rych charakterze nie mam najmniejszego poj�cia, rzek�a mniszka. Siostra nie ma poj�cia, ale Pan B�g ma, odpar� pan Aixela, i mo�e Najwy�szy, przekonany o tym, �e niewiele ju� zdo�a uczyni� dla zbawienia mojej duszy, postanowi� dopasowa� modlitwy siostry do spraw raczej doczesnych. Prosz� sobie nie �artowa� z modlitwy i jej skutk�w, powiedzia�a na to, i niech pan nie pr�buje mnie zgorszy�, bo si� to panu nie uda; dobrze wiem, �e tak naprawd� to nie my�li pan tego, co pan m�wi, ale przekona�am si� ju�, �e w obecno�ci osoby nosz�cej habit �aden m�czyzna nie potrafi si� oprze� potrzebie gadania g�upstw. Tak jak siostra nie oprze si� ch�ci besztania mnie niczym smarkacza, odparowa� Augusto Aixela, ale nie k���my si� ju�, lepiej niech mi siostra opowie, co si� dzia�o w waszym smutnym Szpitalu, kiedy mnie tu nie by�o. Zakonnica wypi�a �yk lemoniady, podanej przed chwil� przez Pudencian�, usadowi�a si� wygodnie w wiklinowym fotelu, westchn�a i odpar�a: Prawd� m�wi�c, niewiele si� dzia�o; we wtorek, z powodu niewybaczalnego niedbalstwa siostry furtianki, jeden z chorych cierpi�cy na zaburzenia umys�owe wymkn�� si� ze Szpitala, poszed� do lokalu rozrywkowego "Ateneo" i przez dwie godziny, w pi�amie i w kapciach, gra� tam w bilard i nikt nie zwr�ci� na niego najmniejszej uwagi. To zadziwiaj�ce, �e w osiedlu, gdzie wielk� ciekawo�� budzi prywatne �ycie s�siada, mieszka�cy tak ma�o interesuj� si� rzeczywist� sytuacj� poszczeg�lnych os�b. Poza tym malowniczym przypadkiem, niewiele wi�cej mog� panu opowiedzie�: jak co roku, podst�pna susza lada moment zrujnuje nam zapewne zbi�r owoc�w; no i jeszcze to, �e by�o nam pana brak. W Madrycie m�wili mi, �e tego lata by�y najwy�sze temperatury stulecia, powiedzia� Augusto Aixela, kiedy�, w po�udnie, wzi��em na ulicy Alcala taks�wk� i w po�owie drogi musia�em wysi���, bo w samochodzie naprawd� nie by�o czym oddycha�. Czy pan zrobi� to, co mi obieca�? - zapyta�a zakonnica. Czy pokaza� pan m�j projekt swemu administratorowi? Zrobi�em co� wi�cej, odpar�, w Barcelonie pozwoli�em sobie zam�wi� fotokopi� dokument�w i zabra�em j� do Madrytu maj�c nadziej�, �e tam co� za�atwi�; no i rzeczywi�cie: w�druj�c korytarzami Ministerstwa Spraw Wewn�trznych, dok�d zaprowadzi�y mnie moje w�asne sprawy, natkn��em si� na dawnego uniwersyteckiego koleg�, kt�ry zajmuje wysokie stanowisko w�a�nie w naczelnym zarz�dzie S�u�by Zdrowia; rzecz jasna, potrzebowa�em troch� czasu, aby mu opowiedzie� o tym projekcie, i chyba go nim zainteresowa�am, bo nast�pnego dnia jego sekretarz przyszed� do mego hotelu po kopi�, kt�r� wzi��em ze sob�, i w tej chwili wymarzone plany siostry powinny si� znajdowa� w r�kach samego naczelnego dyrektora; tak wi�c widzi siostra, �e nie ma powodu, aby si� na mnie z�o�ci�. A pan nie ma powodu w�tpi� w skuteczno�� modlitwy, odpar�a na to z oczyma pe�nymi �ez; po czym opanowa�a si�, otar�a powieki wierzchem d�oni i powiedzia�a: Naprawd� zrobi� pan to dla mnie? Jak ju� siostrze m�wi�em, odrzek�, by�a to bardzo owocna podr�, a w dodatku zd��y�em jeszcze zajrze� do pewnego antykwariusza, kt�ry akurat nie zamkn�� swego sklepu na wakacje, i kupi� tam bardzo interesuj�cy przedmiot, chcia�aby go siostra zobaczy�? Zakonnica spu�ci�a wzrok i milcza�a przez chwil�; potem odpar�a: By�oby mi bardzo mi�o, ale mo�e innym razem; ju� za p�no i ja tak�e mam pewne sprawy do za�atwienia w Szpitalu. Pozwoli siostra, �e j� odwioz� samochodem, powiedzia� Aixela. B�agam, niech pan tego nie robi, odpar�a mniszka ledwo dos�yszalnym g�osem, ju� i tak nadu�y�am pa�skiej uprzejmo�ci, a droga w d� nie jest m�cz�ca. Wychodz�c, przystan�a na progu gabinetu. Nie wiem, jak mam panu dzi�kowa�, wykrztusi�a z trudem. Nie ma za co dzi�kowa�; czy siostra dobrze si� czuje? - zaniepokoi� si� Augusto Aixela. Tak, tak, bardzo dobrze, odpar�a, zapewniam pana; tylko mo�e jestem troch� oszo�omiona tym, co mi pan opowiedzia�. Czasami, doda�a, kiedy wk�ada si� w co� ca�e serce, trudno nie ulec emocjom, to takie dziecinne, ja wiem. Wysz�a z gabinetu, min�a sie�, po czym, gdy znalaz�a si� na zewn�trz i s�oneczny blask zala� jej twarz, nie dostrzeg�a schodka za drzwiami, po�lizgn�a si� i by�aby upad�a, gdyby nie podtrzyma�y jej czyje� ramiona. Obejrzawszy si� zobaczy�a obrz�kni�t� twarz ogrodnika i poczu�a jego zalatuj�cy winem oddech; obejmowa� j� mocno, ale nie brutalnie, i mia�a wra�enie, �e z jego twarzy znikn�� g�upkowaty wyraz. Kiedy tylko odzyska�a r�wnowag�, ogrodnik zaraz j� pu�ci� i cofn�� si� o par� krok�w; pe�en szacunku, trzyma� beret w r�ku. Dzi�kuj�, s�o�ce mnie o�lepi�o i nie widzia�am schodka, powiedzia�a zakonnica. Ruszy�a w stron� �cie�ki, a on pod��y� za ni�: ro�linno��, od�wie�ona po niedawnych deszczach, nadawa�a temu miejscu dziki, niemal z�owrogi wygl�d. Nie musisz mnie odprowadza�, powiedzia�a mniszka, znam drog�. Idiota nadal depta� jej po pi�tach; przyspiesza�a kroku, on tak�e. U�miecha� si� pokazuj�c wspania�e uz�bienie. Bo�e mi�osierny, pomy�la�a mniszka, �eby tylko nie spotka�o mnie co� z�ego. Ledwie zd��y�a to sobie w duchu powiedzie�, nagle zobaczy�a dwa ogromne psy. Prosz� si� nie ba�, wymamrota� przyg�upek; wtedy zrozumia�a, �e on idzie za ni�, aby j� chroni� przed psami. Czy siostra jest ze Szpitala? - zapyta�. Tak, odpar�a. Ach, wykrzykn��, to jest dobra robota, dobra robota.
W kilka dni p�niej w ca�ej Katalonii zacz�y pada� ulewne deszcze, powoduj�c wielkie szkody w Bassorze i okolicach. Katastrofa nie omin�a te� osady San Ubaldo: wyschni�ty strumyk, wyznaczaj�cy granice terenu szpitalnego od strony zachodniej, w ci�gu paru godzin zmieni� si� w burzliwy i g��boki potok, kt�ry gdzieniegdzie wyst�powa� z brzeg�w, zatapia� zasiewy i tworzy� odnogi ulice i place wstr�tnymi nieczysto�ciami. W niekt�rych dzielnicach, szczeg�lnie w tych nowych, w ni�ej po�o�onej cz�ci miasta, woda wtargn�a do dom�w i mieszka�cy musieli ucieka� na wy�sze pi�tra, a nawet na dachy. Ludzi starszych i u�omnych wydostawano z mieszka� przez okna. Ofiarny oddzia� stra�ak�w nie m�g� obs�u�y� tylu potrzebuj�cych, a poniewa� drogi by�y nieprzejezdne i sytuacja pobliskich wsi przedstawia�a si� tak samo rozpaczliwie, trudno by�o liczy� na czyj�kolwiek pomoc. Na domiar z�ego tr�ba powietrzna zniszczy�a prawie doszcz�tnie sie� elektryczn�, a tak�e wodoci�g doprowadzaj�cy pitn� wod�; telefony nie dzia�a�y; miasto by�o pozbawione �wiat�a i ��czno�ci ze �wiatem. Te dodatkowe awarie ogromnie utrudnia�y akcj� ratownicz�, kt�r� przeprowadzano w ciemno�ciach, a kt�r� doktor, nie b�d�cy jej uczestnikiem, lecz znaj�cy j� ze szczeg�owych opis�w, okre�li� jako pe�n� "dantejskich scen". W ca�kowitym mroku, m�wi�, rozlega�y si� rozdzieraj�ce krzyki i rozpaczliwe wo�ania o pomoc, a dociera�y one z miejsc, gdzie burza poczyni�a najwi�ksze spustoszenia. Ko�o trzeciej nad ranem, opowiada� dalej doktor, niezmordowani stra�acy, wspomagani przez ochotnik�w, ewakuowali wszystkich mieszka�c�w robotniczej dzielnicy El Arenal, gdy� ich domy, powa�nie zagro�one, mog�y w ka�dej chwili si� zawali�. Mimo wszystko, doda�, liczba ofiar by�a du�o mniejsza, ni� wskazywa�yby na to pocz�tkowo rozmiary katastrofy, bo jak dot�d otrzymano wiadomo�� tylko o dw�ch przypadkach �miertelnych: w obozie cyga�skim znajduj�cym si� za miastem, tu� nad rzek�, uton�y dwie kobiety, jedna, m�odziutka, mia�a mo�e z pi�tna�cie lat, a druga oko�o sze��dziesi�ciu. Gdzie indziej jeszcze dw�m innym kobietom, matce z c�rk�, grozi� ten sam los, gdy zawali� si� mur, na kt�ry si� wdrapa�y, ale w ostatniej chwili zosta�y uratowane. Tak czy inaczej, dorzuci� doktor opu�ciwszy g�ow�, gdy tylko pozwoli� na to zbli�aj�cy si� �wit, ekipy ratownicze rozpocz�y wymagaj�ce wielkiej odwagi przeszukiwanie zawalonych dom�w, bo podejrzewano, �e mog� tam by� zasypani ludzie. Rodziny pozbawione dachu nad g�ow� umieszczano tymczasowo w szko�ach i innych budynkach u�yteczno�ci publicznej, a� do momentu, kiedy z braku miejsca, nie chc�c nikogo pozostawi� pod go�ym niebem, trzeba by�o wykorzysta� r�wnie� parter kina "Avenida", a nawet i hol, z kt�rego usuni�to, ze wzgl�du na przyzwoito��, ogromne reklamowe zdj�cie Marilyn Monroe w prowokuj�cej pozie. Serce si� kroi�o, m�wi� doktor, na widok tych nieszcz�nik�w, kt�rzy tak nieoczekiwanie stracili wszystko i kt�rzy widzieli, jak woda w kilka sekund unosi ze sob� maj�tek gromadzony mozolnie w ci�gu wielu lat wyrzecze�; teraz ci ludzie s� w sytuacji bardzo niepewnej: gwa�townie wyrwani ze snu opu�cili swe domy w �rodku nocy, w koszulach lub pi�amach, i ledwie starczy�o koc�w i materacy dla wszystkich. Z nadej�ciem dnia radio poinformowa�o tych, kt�rz