2947
Szczegóły |
Tytuł |
2947 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2947 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2947 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2947 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Cyprian Kamil Norwid
Milczenie
CZʌ� WST�PNA
I
Czy �pi�cego mo�na przebudzi� grzecznie?... Podobno, �e nie: gdyby albowiem
budzi�o si� go upadkiem na twarz najl�ejszego listka r�y, jeszcze by�oby to
tylko bardzo wykwintnie albo poetycko pomy�lanym, lecz nie by�oby grzecznie, bo,
ko�cem ko�c�w, trzeba �pi�cemu przerwa� snowania my�li jego - i to przerwa�
dora�nie, nie powoli, lecz nagle, przenosz�c go jednym ruchem w rzeczywisto�� i
w oczywisto�� inn�. Nie mo�na przeto z oczywisto�ci jednej przerzuca� nikogo w
drug� sposobem grzecznym, i pewne brutalstwo nieroz��cznym zdawa si� by� od
roboty takowej. St�d to g��wnie i pierwszorz�dnie pochodzi ta odpychliwo��, jak�
na samym wst�pie spotyka u og�u ka�dy nowy pomys� lub wynalazek, o ile jest
pocz�tkuj�cym lub posi�kuj�cym nowe ko�o rzeczywisto�ci i oczywisto�ci, budzi�
albowiem grzecznie w �aden spos�b nie daje si�.
Owszem, wi�kszo�� ogromna sp�czesnych, a�eby stanowczo uprzedzi� wydarzenia i
spoczynek utrwali�, stara�a si� i bardzo pilnie stara uzasadni� i rozpowszechni�
przekonanie, i� nic nowego pomy�lanym i okazanym nie mo�e by� i �e wszelka
umys�owa w tym kierunku podejmowana praca przez to samo jest p�onnym zachodem.
A co (nale�y ostrzec) �e si� mo�e na poz�r udowodnia� z tej przyczyny, �e
wszystko�� rzeczy i spraw �wiata tego b�d�c w jedn� harmoni� obejmowan�, �atwo
jest odwrotnie w tej�e harmonijnej jedno�ci dopatrze� wszystkiego zacz�tk�w,
jakoby przeto ju� nic nowego by� nie mog�o! Jest w tym jednak b��d ogromny, to
jest: �e absurdum bierze si� za nowe... tylko albowiem absurdum le�y poza
og�lnym pr�dem harmonii bytu wszystko ogarniaj�cej.
I wielokrotnie, i do syta nas�uchany w tym wzgl�dzie cudzych zw�tpie�, by�em raz
u�ytym w delegacji do jednego istotnie zas�u�onego cz�owieka, kt�remu koledzy
ofiarowali byli dobrze zas�u�ony medal. Rzecz t� cenn� oddawa�em w r�ce
udarowanemu i nie spodziewa�em si� by� bynajmniej �adnych patetycznych utrudnie�
w tym poselstwie, osoba albowiem i prawdziwie zas�u�on� by�a, i szczerej
prostoty pe�n�.
Atoli skoro uznawany i oceniony, przyj�wszy sw�j medal, pocz�� starannie go
obziera�, dostrzeg�em nagle na jego licach przeb�ysk podobny do u�miechu,
pomi�szanego z wielce g��bokim wra�eniem - to za� by�o tak dziwnie wyraziste, i�
d�ugo jeszcze potem nasuwa�a mi sama wyobra�nia ten psychologiczny obraz. A� we
wiele czasu po delegacji, znalaz�szy si� raz bardzo poufnie z m�em, o kt�rym tu
si� m�wi, podnios�em umy�lnie okoliczno�� i zapyta�em o przyczyn� szczeg�lnego
wra�enia...
- Rzecz jest niezmiernie prosta! - odpowiedzia� - po pierwszy raz w �yciu
zobaczy�em czo�o, usta i nos w�asny w profilu. . . I gdyby nie wasz medal, mo�e,
jak bardzo wielka liczba ludzi, po�o�y�bym si� w gr�b, nigdy pierwej w�asnego
nosa mniej jednostronnie nie widziawszy. Ja, kt�ry przecie� ze wszech stron
piramidy ogl�da�em!... Ot� my�l mi przysz�a by�a, �e zaiste musz� by� jeszcze
rzeczy nowe do okazania ludzko�ci, je�eli, m�wi�, w�asny jej nos mo�na
zwiastowa�!
- Szkoda wielka - rzek�em - �e tego w�a�nie nie raczy�e� nam by� powiedzie� - -
- Kiedy... jako�... sam przyznaj, i� takich rzeczy si� nie m�wi...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*
S�� zatem g��biny i stopnie szczero�ci ducha i oczywisto�ci, kt�re si� jakoby
sp�-milczeniem og�u uznawa, ale kt�rym jawno�� sp�czesna odmawia wyg�osu, co
okres, co wiek takowych to z-milknie� nieuchronnie dla rozwoju swojej pe�no�ci
potrzebuj�c? Za ca�ego okresu heroicznego greckiej filozofii, to jest a� do
Artystotelesa (lecz nie pouczaj�c tego m�drca), nikt nie pojmowa�by takowej
jawno�ci-wzgl�dnej, zakre�lone z g�ry szranki maj�cej, ani ona komu
wystarcza�aby! Nieledwie �e na ulicy zapyta� by�o przecie mo�na, co jest dusza?
jak i ile nie�miertelna? co �ycie i �ywot? na co i dla czego filozofia?...
Zapytywany z nie mniejsz� odpowiada� prostot� : "Tyle a tyle wiem, lub nie wiem;
co do filozofii, ta - za cel ma uczyni� cz�owieka moralnie szcz�liwym!" *
Staro�ytni nie znali wcale pewnego rodzaju u�miechu, kt�ry dopiero my�my
wynale�li, a kt�ry te� wynalazek zapewne nam przynosi niema�y zaszczyt. To jest:
oni nie znali u�miechu zat�ch�ego umys�u i zupe�nie zw�tpia�ego serca, z jakim
odpowiadaj� dzi� m�drkowie na zapytania ludzi naiwnych, �wie�ych i coraz
rzadszych! Zacny Diogenes przeczuwa� zbli�anie si� tej epoki wt�rej, skoro w
ksi�gozbiorze Akademii widz�c zapracowanych starc�w, pyta�, kto by to byli ?
"Ci, co prawdy szukaj�" - odrzeczono. - "Ach! a kiedy� oni b�d� mieli czas j�
praktykowa�?!..." Te wielkie s�owa jego i inne brzmi�ce �ywo, jakby wczora
rzeczonymi by�y, nie spotka�y by�y na razie naszego sp�czesnego u�miechu i
ostrze�enia, i� "takich rzeczy si� nie m�wi...", �e do takich g��bin wielkiego
zadania bytowego nie zst�puje si�, �e wiedza (mianowicie od Arystotelejskiego
podzia�u na umiej�tno�ci-specjalne) ma zadanie inne... a jakie zadanie??... tego
si� tak�e nie m�wi!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
S�owem - �e m�dro�� oczekiwa� spokojnie winna na uzupe�nienie wiedzy przez
pojedy�cze rozwini�cie umiej�tno�ci wszystkich, i �e wtedy czas przyjdzie
praktykowania prawdy! To jest bardzo pi�kne, tylko, z jednej strony, nie
zaspokaja wcale, i owszem, prawie potwierdza Diogenesa zarzut, z drugiej -
jeste�my w stanie zrobi� t� ma�� uwag�, �e podzia� na specjalne umiej�tno�ci
zaskoczonym bywa i mo�e by� przez pojawienie si� ca�ych nowych umiej�tno�ci,
kt�rych pr�d i kierunek od naszego umy�lnego systematorstwa nie zale�y.
Rzecz szczeg�lna! ze wszystkich m�drc�w staro�ytnych jedynego Diogenesa
powiedzenia wybrzmiewaj� nam do dzi� jako utwory sp�czesne. Mogliby�my go
nazwa� Hamletem-filozofii, gdyby na my�l t� sam� nie wpada� by� Plato,
nazywaj�c go "Ob��kanym-Sokratesem"! Wszelako omyli�by si� bardzo, kto by
Diogenesa poczytywa� jedynie za improwizatora dorywczego i za bezkierunkowy jaki
humor. On nie jest dot�d jeszcze obejrzanym w ca�o�ci umys�u swojego. Zw�aszcza
i� sam powiada: "Ja, przesadzaj�c we wszystkim i pe�ni�c nazbyt - czyni� to ku
temu, a�eby ci, co przyjd� po mnie, nie potrzebowali pe�ni� nazbyt, lecz - w
sam� miar�..." Filozof, kt�ry to i z tak� wyra�a trze�wo�ci�, nie jest samym
tylko genialnym humoryst�.
Lecz planetarna warto�� wielkiej Diogenesowej gwiazdy mniej by�a i mniej jeszcze
bywa ocenion� od jej b�yskotliwych t�cz dowcipu. Na m�drcu tym zamyka si� ta
filozofia, kt�r� ja heroiczn� nazywam. Wedle tego� uwa�ania mojego, filozofia ta
nie zaczyna si� wcale od Talesa, lecz od Ajschylosa dramatycznych przedstawie�,
gdzie wyk�ada�o si� posady m�dro�ci tradycyjnej i wypowiada�o si� idee
postaciami, za� zamyka si� i ko�czy nie mniej dramatycznie, jak j� Ajschylos
pocz�tkowa�, to jest zamyka si� Dialogami-Plato�skimi, tak i� to, co sztuka
nieledwie techniczna w Sofoklesie ceni i podziwia, nie nale�y bynajmniej do
filozoficznego pochodu i rozwoju my�li greckiej, lecz dla dziej�w sztuki
zostawa. Gdy tymczasem Plato�ski Dialog ludzi zwyk�ych, ludzi na ulicach Aten
spotykanych, a poszukuj�cych nieznanego Boga, prawdy i cnoty �r�d doczesnych i
arcypotocznych bytu warunk�w, jest w prostej linii ostateczn� jakoby
rzeczywisto�ci� onych dialog�w olimpijskich Ajschylowskich, gdzie sprawy i my�li
ludzkiej jeszcze nie ma, lecz gdzie �wi�te i m�dre fala cz�owiekiem dla idei
pogardzi�y.
Pogl�d ten, osobistym moim b�d�c, mo�e nie znale�� us�usznienia, ale on usuwa na
swoje miejsce poj�cia szk�, kt�re sprawiedliwymi by� nie mog� wzgl�dem czas�w,
w kt�rych jeszcze szk� nie by�o i w kt�rych to, co p�niej jedn� ze szk� zowie
si�, by�o raczej powszechn� og�lno�ci�. Szko�y �wiadcz� wi�cej o miejscu ni� o
ci�gu rzeczy, a niekiedy s� tylko nominalne.**
Tak�e i dost�piona z pochodem czas�w doskona�o�� specjalna (np. tragedia
Sofoklejska) nie godzi si�, a�eby przeto wstecznie upodrz�dnia� mia�a objaw
pierwotny, bo ten pierwotny objaw, lubo zacz�tkowy, mia� tak�e swoj�
doskona�o��, b�d�c wyznaniem publicznym wiary i wiedzy swego czasu.
Czy przez przybli�enie (a peu pr�s), jak pierwotni czynili, czy (jak
po-Artystotelejscy) przez system otrzymuje si� i udziela s�uszniej �wiat�o i
dobro?...
Oto jest pytanie etycznie, kardynalne i wprost podejmuj�ce zacny �w Diogenesa
utysk wzgl�dem akademickich pracownik�w, skoro, widz�c ich prawdy szukaj�cych
("quaerere verum"), s�usznie wo�a�: "Kiedy�, oni czas b�d� mieli, a�eby
znalezion� praktykowa�?!"
Zaiste, jak nieb�d� i czujnie, i sp�pracowicie oczekuje cz�owiek na owe,
kt�rych dost�pi� mamy, doskona�o�ci, zar�czone nam post�pem, ulepszeniami
potwierdzane i ja�niej�ce coraz nowym, coraz pe�niejszym (lubo zawsze
niewystarczaj�cym) systematem, jednakowo� ten�e sam cz�owiek i sp�cze�nie
zajmuje przecie� tak�e �ywe miejsce w codziennej dramie doczesno�ci; a na jej
powo�ania odpowiada� i dopisywa� onym jest obowi�zany. Mia��eby on przeto jedn�
wiedz� podrz�dn� i zdawkow� na codzienne takie wypadki? - drug� za� w
zapocz�tkowanych pracach ludzko�ci i jej spodziewaniu domnieman�? Jedn�
tymczasowo pos�uguj�c�, drug� obiecan�... St�d obiedwie niezupe�nie trwale mu
w�a�ciwe, obiedwie warunkowe.
�r�d takich to wiedz i tak si� znajduj�c postawionym, uwa�a cz�owiecze�stwo za
dobre u�ywa� cz�stotliwie, zamiast odpowiedzi, nie wypowiedzianych odw�ok
zdania, przemilcze� i nie-do-g��bie� w�tpliwych.
Atoli takowe w�a�nie �e umy�lnie czy przemy�lnie nie wypowiedziane odw�oki
zdania, przemilczenia i niedog��bienia s� przecie� utajon� my�l�, wi�c s� tylko
koniecznie niedopowiedzianym ci�giem rzeczy! ...
Czy system posi�kuje w czym�kolwiek prawd�? czy sprawdza j� albo jej
�wiadczy?... on, kt�ry zar�wno rzeczom fa�szywym, jak niefa�szywym mo�e
s�u�y�!... gdzie i po co wci�� nowe i zast�puj�ce dawne systemata prowadz�,
przewalaj�c uprzedzicieli swoich?... Czy nareszcie system, sam w sobie uwa�any,
kszta�ci si� tak�e i post�puje?... My�l�, �e nie! - albowiem system si� buduj�c
na poj�ciu zupe�no�ci, ca�o�ci i harmonii, takowym brakowa� nic nie mo�e; m�g�by
tylko na szerz post�powa�, coraz wi�ksz� obejmuj�c wszystko�� nast�pstw,
pojawisk i szczeg��w. I by�oby nareszcie do wnioskowania, �e ostatecznym
dost�pieniem doskona�o�ci systematu musia�oby by� jego por�wnanie z systematem
�wiata naszego. W tym wszystkim wszelako nic nam prostotliwie nie powiedziano
dot�d, i dlatego z w�tpliwo�ci� wyra�am si�. Wiem, �e czemu nieb�d� system
s�u�y, zawsze on niewi�ksz� ani mniejsz� cz�stk� prawdy obejma, to jest, �e
buduj�c si� na poj�ciu ca�o�ci, zupe�no�ci i harmonii, ju�ci �e wyra�a� musi
ide� symetrii, miary i promienno�ci... oto wszystko!...
Za� co do dzia�ania przez przybli�enie (approximative), te wydawa mi si� by�
najw�a�ciwiej donios�ym atrybutem ducha ludzkiego. Nie wiem, zaprawd�, czyli
jest jaka forma dzia�alno�ci umys�owej odpowiedniejsza po�o�eniu naszemu, jak
przybli�enie! Jeste�my w ka�dym zmy�le i rozmy�le naszym otoczeni kryszta�em
przezroczystym, ale u-ob��dniaj�cym pogl�dy nasze. Podobno �e cokolwiek b�d�
czynimy, zagaja si� albo uzupe�nia przez przybli�enie. Jeste�my sami poniek�d
nie inaczej istniej�cymi na wiruj�cym Planecie szybciej od uderze� pulsu... A
przeto mo�na by nawet rzec, i� dzia�anie przez przybli�enie nie jest dla nas
przypadkiem, lecz podbitym sobie warunkiem.* * * St�d to, obejmuj�c one - i
jednocz�c -dwa wielkie klejnoty umys�owe, czyli: rozwag� umiej�tno�ci i
nierozwag� instynktu przyrodzonego, jest zupe�nie cz�owieczym. Tote� my, tak
rzecz pojmuj�cy, nie odpowiadamy przemilczeniami na pytania �ywotne -
bynajmniej...
*
Po kilkunastoletnim pobycie w jednej z naj�wietniejszych stolic Europy, kolega
m�j, gdy miejsce mia� opuszcza� i skoro ju� wszystko do podr�y przygotowanym
by�o, rzek� by� do mnie : "Oto b�d� mia� teraz nieco swobodnego zupe�nie czasu,
zechciej przeto o stosownej godzinie czeka� mi� jutro w ma�ym parku przed
budynkiem g��wnej Biblioteki - a ja b�d� si� stara� nadbiegn�� z jednej Czytelni
(cabinet de lecture) gdzie mam jeszcze z kim� spotka� si� i na papiery potrzebne
okiem rzuci� - po czym zajdziemy te� zobaczy� Bibliotek�... inaczej przecie
wyjecha� nie godzi�oby si�! ..."
W s�owach tych, zupe�nie naturalnych, c� us�ysza� ka�dy obecny i wszelki
sp�czesny? a co us�ysza�by milcz�cy przez lat par� Pitagorejczyk?... W tych�e
samych, m�wi�, wyrazach, kt�re wszelako wystarcza cokolwieczek odmiennym
wyg�osi� nastrojem, a�eby si� piorunuj�c� stawszy satyr�, ca�y przedstawi�y
obraz b��du i nieszcz�cia g��bokiego naszej wiedzy i za ni� id�cej cywilizacji?
Tote� prostym i logicznym nast�pstwem sta�o si�, �e kolega m�j nie dopisa� i
sp�ni� si�. Oczekiwa�em go spokojnie w przyjemnym cieniu bukszpan�w, patrz�c na
male�kie dziecko z�otow�ose, bawi�ce si� kamyczkami z piasku wygrzebywanymi ze
staranno�ci� nieprzerwan�...
Skoro za� oczekiwany wreszcie nadbieg�, ju� zaledwo wystarczy�o nam czasu na
obej�cie woko�o gmachu Biblioteki i na architektoniczne uznanie jego zalet.
Ot�! - m�wi�o si� - skoro sp�jrzymy na te, szerokie urozszerzaj�ce si� jeszcze
bardziej masy pe�nego muru, a spojrzymy ze stanowiska staro�ytnych literatur,
czyli, �e tak rzek�, kilku ksi�g sanskryckich i zendylskich, kilkudziesi�ciu
greckich i rzymskich, i hebrajskiej jednej i jedynej... zaiste, �e sama si�
my�l, beznak�onnie ku temu, zapytuje, je�eli nie: na czym sko�czy� ma ta nasza
literacka p�odno�� ? - to : na czym ona zatrzyma si� i w co si� odrodzi?
B�dzie� potrzeba, a�eby by� jako tako z gruba oczytanym, tyle pierw oczu stera�,
ile ich zaniepodziewa w ksi�gach swoich mandaryn chi�ski, do ostatecznego
egzaminu przygotowuj�cy si�?!
Dzi� - gdy je�eli gdzie na przyk�ad dziewi��set periodycznych pism wychodzi, to
one� dziewi��set dziennik�w daje tyle� romans�w i powie�ci we feuilletonach, a
przeto samych ju� romans�w dziewi��set na rok, co� j jakby trzy na dzie�,
spotyka si�... i to jeszcze w jednym tylko kraju Europy, i w jednej ze stolic!
Dopowiedzie� co rychlej przynale�y, �e to zawsze jeden tylko romans, �w ostatni,
�w interesuj�cy romans obchodzi� winien, �w, co obchodzi wszystkich, i �e to
zawsze jedna tylko broszura, owa ostatnia, owa, kt�ra to zainteresowa�a
wszystkich, ta jest tylko obowi�zuj�c�. I �e nawet nie czyta� mo�na innych, a
jednak by� cz�owiekiem...* * * *
Tymczasem niefortunnie rzucone i wdeptane w �miecie osobisto�ci, moralnie
zaniedbane, przy bladej �wieczce z trudem zakupionej, czytywa� b�d� na dorywczo
wpad�ych im w r�ce drukach to, co przypadek sam im nastr�czy� i w oczy cisn��
przy zbytkowaniu i rozpu�cie umys�owej szcz�liwszych �miertelnik�w. I udarty
jaki� kawa�ek papieru drukowanego �wieci� b�dzie tym chciwym rozwini�cia
umys�owego oczom i sercom.
Atoli jak, wed�ug chi�skiej karygodno�ci, wybiera kat z podanego mu kosza
pe�nego no��w ten lub �w n� trafem w jego r�k� wpadaj�cy, a nosz�cy na sobie
napis: ucho, nos, oko, serce... i wedle takowego to napisu zakrwawia go na
cz�onkach skazanego : tak nieszcz�liwy �w a ch�tny ukszta�cenia umys�, tu�aj�c
si� za bezcelnie i bezszczerze postawion� prac� umys�ow�, natrafia� musi i
natrafia na pojawy wi�cej daleko zakrwawie� i ran ni�li poj�� mu przynosz�ce !
W ca�o�ci zatem naszej umys�owej rzeczy jest co� zfa�szowanego, co� zak�amanego
powierzchownie i nie znosz�cego szczerych, prostych zapyta�, jak to zwyk�o si�
zdarza� w fa�szywych po�o�eniach! �e albowiem wiedza dla u�ytku jakowego
bie��cego uprawiona, zawsze, ko�cem ko�c�w, musi ostatecznie, nawet przez
otrzymane swe rzeczywiste owoce, s�u�y� wiedzy dla wiedzy, to jest tylko
doskona�ej architektoniki rzeczy umys�owych wyp�ywem - lecz cz�owiek, w tym nic
sam nie postanowiwszy, bywa tylko jakoby arcyinteresuj�c� igraszk�, ciekawo�ci
bezgranicznej!... Ciekawo�ci, kt�ra, je�eli wycofanemu z interes�w i dostatnio
postawionemu w rzeczywisto�ci, a przyjaznemu wiedzy umys�owi mo�e robi�
przyjemno�� umys�ow� (zw�aszcza gdy innych przyjemno�ci ten�e ju� nie u�ywa), to
niekoniecznie dawa si� (m�wi�) sama ona bezdenna-ciekawo�� stawi� rodz�cej si�,
rosn�cej i post�puj�cej wci�� Ludzko�ci. jako jedyny umys�owego bytu interes.
Cz�owiek chce wiedzie�: gdzie? i po co pracuje my�l�?... cho�by tylko dlatego,
�e bez tej wiadomo�ci nieca�a jego energia w dzie�o zagaja si�. By�oby to
zapewne czym� jak bardzo niegrzeczn�-rzecz�, gdyby kto do sp�czesnego m�drca
s�owa te wystosowa�:
"Racz powiedzie�, M�u! czy cz�owiek mo�e wszystko wiedzie�?
Czy on oczekiwa� na; a� wypojedy�czone umnictwaa dokwitami swoimi ostatecznymi
stworz� wieniec i koron� �wiat�a ? A tymczasem, czyli nale�y, a�eby codzienne
jego �ycie �wiadczy�a zasta�ym na�ogom lub przes�dom i pos�ugiwa�o przyj�tym
hierarchicznie pychom? - M�u! rzeknij..."* * * * *
Para-baza takowa zaiste �e by�aby rodzajem niegrzeczno�ci, i to tym
wyra�niejszej; �e na samym wst�pie (niniejszej cz�ci pierwszej Milczenia
naszego) dostatecznie si� udowodni�o; jak dalece jest niepodobie�stwem �pi�cego
"grzecznie" przebudzi�.
* I uczony Arystoteles podziela to dogmatyczne filozof�w uznanie, �e filozofii
celem jest uszcz�liwienie moralne cz�owieka - dodaje on wszelako dwa jeszcze
warunki, to jest, a�eby cz�owiek by� urodziwym i posiada� maj�tek (sic). - Jest
to jeden z powod�w, dla kt�rych m�drca tego pouczamy do nowszego okresu. C. N.
** Dla tak r�nowzgl�dnych przyczyn szko�y filozoficzne bra�y nazwy swoje, i�
nie mo�na wiele si� na tym opiera�. Np. szko�a eleacka (veliacka) dlatego, i� w
mie�cie Velia trzech si� filozof�w narodzi�o by�o; szko�a eliacka (Fedona),
kt�ra, przeni�s�szy mieszkanie do Eretry, zowie si� i eretriack�... Pojmujemy
nazw� szko�y jo�skiej dla wielkiej donios�o�ci �ywio�u jo�skiego - ale czy
naonczas ca�a umys�owa Grecja nie by�a jo�sk�?... Szko�a italska jest tak dalece
szko�� samej wielkiej osobisto�ci Pitagora, i� po �mierci jego wyprzedaje si� z
r�kopism�w za pieni�dze... i to Plato�ska-Akademia zyskuje na owej pozgonnej
likwidacji. C. N.
*** Godzi�oby si� zapyta� czynnego genera�a, do�wiadczonego kapitana-okr�tu,
bieg�ego cz�owieka-stanu, do ila oni w g��wnych i stanowczych dzia�aniach swoich
opierali si� na bystrym a peu pr�s a o ile na systematycznym dzia�aniu? C. N.
**** Czytelnictwo opiesza�e bywa naglonym napisami wykrzyknikowymi na rogach
ulic: "Czytajcie to a to!!", przy czym rodzaj r�ki, z palcem wskazuj�cym �w
nakaz, w rysunku kolosalnym... rodzaj pi�ci �ci�ni�tej... "Czytajcie�!! ten
albo �w nowy romans!" C. N.
***** Na pytania te ze zupe�n� prostot� gotowi jeste�my odpowiedzie� i poniek�d
dla umiej�tnie czytaj�cych odpowiadamy na nie w ci�gu niniejszego tekstu. C. N.
KONIEC ROZDZIA�U
11
DRUGA CZʌ�, W�A�CIWA:
GRAMATYCZNA, FILOZOFICZNA I EGZEGETYCZNA
II
Niech panowie gramatycy zechc� wyt�umaczy� wszystkim lingwistom Europy i
Ameryki, tudzie� wszystkim osobom umiej�tnym:
jak si� to zrobi�o, �e ca�a jedna cz��-mowy jest opuszczon� we wszystkich
gramatykach j�zyk�w wszystkich?
Czy nie by�oby to z przyczyny, i� nie nazbyt cz�sto one� gramatyki daj�
definicj�-cz�ci-mowy?... -
Nic tego nie wiem... Sam za�, o ile dane mi jest zna�, g�osz�, i� ca�a jedna
mowy-cz�� jest z dotychczasowych gramatyk wypuszczon�. I to ta, na kt�rej
buduje si� i osklepia frazes - a nie tylko nawet jeden frazes, lecz i nast�pnego
logiczne zagajenie, i trzeciego, i czwartego w�tek etc. ...
Cz�ci� t� mowy jest: przemilczenie... Montesquieu nie powiada nic nieznanego,
skoro m�wi, i� daleko wi�cej od m�wienia wyrazi� mo�e i wyra�a nieraz milczenie.
Lecz ot� to jedno tylko gdyby jego by�o atrybutem i �wiadectwem, ju�ci �e to,
co od m�wienia wi�cej wyrazi� mo�e, musia�oby by� m�wienia-cz�ci�. Pretensja
zdaje si� by� dosy� us�usznion�!...
Milczenie wi�c, a m�wi�c w zastosowaniu praktycznym: przemilczenie, jest
niezawodnie cz�ci� nowy. Prawda nazbyt du�a, a�eby jej nie przeczuwali pp.
gramatycy, i a�eby nie podejrzewali, �e jest jeszcze co� semi-psychologicznego
do obj�cia; ale pocz�li sobie oni w tym wzgl�dzie najniezgrabniej i prawie
zabawnie, bo uczynili cz�ci�-mowy wykrzyknik! Za� wykrzyknika nie tylko
policzy� trudno do zasadniczych gramatyki posiad�o�ci, z przyczyny �e on jest
po-za-sk�adniowym, bo ca�y si� na wyrzutniach i niegramatyczno�ciach buduje, ale
i z tej, �e w�a�ciwie m�wi�c, tylko tam brzmi wykrzyknik, gdzie nie jest
deklamacyjnie zastrze�onym i nakre�lonym, lecz gdzie si� on sam z ustroju s��w
gwa�tem wyrywa... S� wprawdzie osoby, kt�re dwa i trzy wykrzykniki w jeden punkt
k�ad�, ale to nic wcale rzeczy nie pomaga, ani nic w niej nie wzmacnia.
Co wi�cej, wykrzyknik nie tylko powodowa� nie zwyk� nast�pstw budowania
wypowiedze�, lecz w�a�nie �e on je zatrzaskuje i urywa. Nie mo�na wi�c by�o
niew�a�ciwszego zrobi� wyboru.
Inaczej jest zupe�nie z przemilczeniem, kt�re (wed�ug mojego twierdzenia), b�d�c
�ywotn� cz�ci� mowy, daje si� naprz�d w ka�dym zdaniu wyczyta�, a potem jest
logicznym nast�pnego zdania powodem i w�tkiem. Tak i� to, co drugie z porz�dku
zdanie g�osi i wypowiada, by�o tylko co pierwszego zdania nie wyg�oszonym
przemilczeniem, a to, co trzecie m�wi zdanie, le�y w drugiego przemilczeniu, a
co czwarte, w trzeciego... i tak a� do dna tre�ci, kt�ra tym dopiero sposobem
jest rzeczywi�cie wyczerpan� na mocy logiki w takowym procesie dotykalnie
objawiaj�cej si�.
Panowie gramatycy zaprz�ta� si� zwykli jak�� abstrakcyjn� mow�, kt�rej nie ma.
Mowa, dlatego, �e jest mow�, musi by� nieodzownie dramatyczn�! I jak�e by�aby
inaczej mow�? Monolog nawet jest rozmow� ze sob� albo z duchem rzeczy.
Zdania tak abstrakcyjnie bladego, kt�re by wcale nie przynosi�o ze sob�
przemilczenia, prawie niepodobna jest wymy�li�! I gdyby si� takowe z�o�y� uda�o,
to musia�oby by� nie nale��cym do og�u �adnej �ywotnej mowy.
Skoro m�wisz
"Jak�e mi si� miewasz, przyjacielu?" - przemilczane w tym jest:
- Do�� dawno ci� nie spotka�em lub nie widzia�em, a�eby tym �ywiej zapyta�:
"Jak�e mi si� miewasz, przyjacielu?" A te to przemilczenie wst�pne b�dzie zaraz
wyg�osem zdania nast�pnego, i tak dalej.
"Jak�e mi si� miewasz, przyjacielu, albowiem do�� dawno nie widzia�em ciebie,
a�eby tym �ywiej o to pyta�?"
Podobnie� i w nast�pnym zdaniu:
"Nie nale�y by� o wiele ja�niejszym od przedmiotu" - przemilczane jest:
- Przedmiot ka�dy ma sobie odpowiedni stopie� �wiat�a, pod kt�rego wp�ywem
najstosowniej przedstawuje si� - a przeto:
"Nie nale�y by� o wiele ja�niejszym od przedmiotu" itp. ...
Czyli to� samo wybrzmi przy nast�pnym rozwini�ciu rzeczy i przy stopniowej
przemianie przemilcze� na wyg�osy:
- Nie nale�y by� o wiele ja�niejszym od przedmiotu, ka�dy albowiem ma sobie
odpowiedni �wiat�a stopie�, pod kt�rego wp�ywem si� najs�uszniej przedstawuje
itp....
Z tej to pochodzi w�a�nie przyczyny, co Monteskiusz za innymi powiada o
wyra�enia mocy w�a�ciwej przemilczeniu. I t� to wi�c moc ju�ci �e posiada� musi
przemilczenie, skoro (jak okazali�my wy�ej) radykalny ma zwi�zek tak z ka�dym
pojedy�czo zdaniem, jak i z ca�o�ci� budownictwa mowy. Czyli �e, nie b�d�c
pierwej do tyla istotn� cz�ci� mowy, jak�e by co�kolwiek b�d� uwyra�ni� by�o w
mo�no�ci?...
*
Gramatyczne i logiczne nasze w tym przedmiocie pogl�dy, cokolwiek mo�e sk�po,
lecz stosownie do obj�to�ci niniejszego pisma, na tych to skre�lonych powy�ej
zamykaj�c - przejd�my do egzegetycznej i filozoficznej tego� obrazu cz�ci.
*
Filozoficzne Pitagorasa, milczenie (a kt�rego znaczenia dot�d nie wyja�ni�a
�adna egzegeza) przychodzi nam tu opowiedzie� i sprawozda� na mocy osobistych
naszych poszukiwa�. Niekoniecznie dlatego, a�eby�my te milczenie mieli za
Pitagora i jego zwolennik�w pomys� i wynalazek, tylko z tej przyczyny, �e do nas
dosz�a wiadomo�� o nim przez t� drog�, bo my przez histori� pitagorejczyk�w o
tej praktyce dowiedzieli�my si�. Rzecz za� sama ani nawet egipsk�, nie tylko
greck� i pitagorejsk�, nie jest, lecz z najstarszych azjackich
religijno-filozofijnych teorii i praktyk p�ynie, a dopiero zaczerpn�� jej by�
Pitagor w Babilonie za czasu swej i w�dr�wki, i niewoli.
Lecz czy nawet dzi�, przy zupe�nym rozba�amuceniu czytelnictwa, mo�e znale��-si�
taki lekkomy�lny-czytelnik, kt�ry by przed oczyma maj�c, �e italskiej szko�y
Mistrz ��da� by� od poczynaj�cych uczni�w dwa, trzy, pi�� i siedem lat
milczenia, nie zastanowi�by si� na chwilk�, i� ten�e nie m�g� przecie� z onymi
uczniami swymi jak oficer z niedawnymi jeszcze �o�nierzami rosyjskimi lub
pruskimi post�powa�, samym rozkazem nagim rz�dz�c si�, ale �e musia� on
zalecenie takowe, � nie najpon�tniejsze, jakim� us�usznieniem zadatkowa�.*
Wypocz�ta od zewn�trznych nadu�y� i w normalny wprowadzona stosunek harmonia
pomi�dzy uchem zewn�trznym a wewn�trznym, pomi�dzy patrzeniem optycznym a
widzeniem - niemniej dotykaniem, niemniej smakiem... s�owem: odbudowanie ca�ej
postawy zmys�owej cz�owieka, d�ugim spokojem milcz�cej ciszy pozyskane, nie wiem
nawet, czyli by� by mog�o wystarczaj�c� zapowiedzi�...
My�l�, �e nie... my�l�, �e egzegeza tej ciemnej tre�ci takie tylko daj�ca
t�umaczenie by�aby przestaj�c� �atwo na nabytkach nieco podrz�dnych. Tam - to
jest pomi�dzy Mistrza wnioskiem a przyst�puj�cego do� wol� - sz�o o co�
pe�niejszego od dyscypliny rad, o co� tak bezpo�rednio �ywego, i� tym samym
zakl�� dawa�o si� cz�stk� �ycia cz�owieka rozumnego i on�� umartwi�. O co za�
sz�o tam?... podobno, i� mnie zakrytym nie jest -albowiem do�� uwa�nie
poszukiwa�em tego - lecz a�eby tak niema�� spraw� bezpiecznie wypowiedzie�,
nale�y si� mnie poniek�d a� do mojego osobistego przekonania filozoficznego
pierw urzetelni�.
Te jest: i� ja nie my�l�; a�eby wystarczy�o cz�owiekowi, gdyby on wiedzia�
wszystko! My�l�, owszem, �e cz�owiek potrzebowa�by zawsze wi�cej...
(Jak to? wi�cej ni� wszystko?!...)
- Cz�owiek potrzebowa�by (m�wi�) wiedzie�, ka�dej pory, doby, i chwili, i
okoliczno�ci, wszystko to, co w tych razach i wzgl�dach wiedzie� on, jako on,
powinien, i jako spo�ecze�stwa ludzkiego cz�onek.
To za� wydawa mi si� by� wi�cej ni� wszystko, albowiem to� jest wszystko wi�cej
znajomo�ci� i samej niewiedzy, i jej pomiaru.
Za dostojniejsz� rzecz uwa�aj�c otwarty we filozofii b��d ni� truj�c� umys�y
nierzetelno��, wypowiadam zdanie moje prostotliwie. Za� te podzielone (lubo i
wyja�nione przeze mnie) poj�cie by�o w�a�nie �e poj�ciem onej heroicznej
filozofii, o kt�rej misteriach gdy si� tu rozpocz�o m�wi�, wypad�o nam
przypadkiem nie utai� wyznania osobistego.
Obraz albowiem takowy poszukiwanej dawno m�dro�ci mo�e da�by si� i dzi� tym
us�uszni�, i� je�eli widzimy, �e przy sp�cze�nie panuj�cym podziele na
umiej�tno�ci ten albo �w specjalny pracownik stawa si� z czasem jakoby doskona��
machiny cz�ci� lub wytwornym narz�dziem, tedy dlaczego� by tej�e samej wprawy
nie nabiera� i og�ln� tre�� prawdy praktykuj�cy umys� ca�ego cz�owieka wedle
machiny og�lniejszej?... My�l�, owszem, i� tam nasza podzielona na specjalno�ci
wiedza i dzia�alno�� koniecznie b�dzie musia�a doj��, gdy tak, jak cz�stkowo��
specjali�ci, uw�aszczy� sobie ona biegle potrafi niecz�stkowo��...
Dost�pienie przeto, zbli�enie si� albo zbli�anie do kanonu wiedzy okre�lonego i
uczytelnionego powy�ej by�o zapowiedzi� obiecaln� przedsi�bier�cemu milczenia
praktyk� przyjacielowi wiedzy, a kt�r� zalecano i praktykowano dawno w
pierwszych i nieledwie �e najstarszych azjackich proroczych szko�ach.** Ezechiel
tego� samego dotkn�� by�, i tak samo w Babilonie, jak Pitagor. Co do swojej
idei, budowa�a si� rzecz ta na poj�ciu paraboli w najg��bszym i w najszerszym
onej znaczeniu; za� co do praktyki, sz�o o osobiste zastosowanie ustatkowanego
swojego my�lnego organizmu do ustroju nieustannego w harmoniach stworzenia
monologu-wiecznego, i to na takie zbli�enia lub oddalenia, do jakowych ta albo
owa osobisto�� rzetelnie si� mog�a by�a doprowadzi�... Wyt�umaczmy si� wi�cej
szczeg�owo:
Pochopnie, lubo nie najrozwa�niej, m�wi si�, �e: "parabola nie dowodzi
niczego..." Ju�ci tak jest, bo paraboli zadaniem nie jest dowie��, ale
u-oczywistni� - jedna zatem parabola oczywistni, lecz wszystkie razem uwa�ane
parabole nie tylko �e dowodz�, ale dowodz� one tak bardzo ogromnej rzeczy, i�
strach �wi�ty bierze pomy�le� o tym!... Dowodz� one albowiem analogijnego
stosunku pomi�dzy prawami rozwoju rzeczy �wiata tego a prawami rozwoju ducha...
St�d to i logicznie podejrzewany monolog-nieustannie-si�-parabolizuj�cy ju�ci
�e, jednym ze �r�dlisk �ywych prawdy b�d�c, udziela� si� mia� i m�g� na takowe
oddalenia albo zbli�enia, do jakich kto osobistym w�asnego milczenia monologiem
rzetelnie si� doprowadzi� stara� i potrafi�. Dochodzili� tam
monologi�ci-milczenia? - ju�ci �e dochodzili, skoro dobrze przed Pitagorasem, i
nawet du�o p�niej, niekt�rzy wcale do u�ywalno�ci m�wionego s�owa nie
powracali, daleko wi�cej (stosownego czasu) wypowiedaj�c przez lada drobny
potoczny gest: przez upuszczenie lub podj�cie kamyczka z ziemi, uszczkni�cie
listka, dotkni�cie jednym palcem rzeczy jakiej pobliskiej. Widoczna w tym, jak
dalece oni �yczyli byli sobie na parabolizuj�cym si� jakoby bezwzgl�dnie duchu
opiera�, mimo steru pojedy�czej cz�owieczej my�li. To tak i tu t�umaczy si� i
owa pozorna ciemno�� wyra�e�, i tajemnica.rzeczy, i Pitagorasowi przyznawane
atrybucje fantastyczne: czy to s�yszenia harmonii �wiat�w przez rytm obrotu ich,
czy to rozumienia si� ze zwierz�ty i poj�cia-pie�ni stworzenia bezmownego...
Wyb�yski te geniuszu i te cudowno�ci mogli biografowie anty-Chrystusowi
przeciwstawia�, i przeciwstawiali, �ywym jeszcze bardzo spomnieniom na Wschodzie
osoby, czyn�w i w�dr�wek Zbawiciela-�wiata; lecz, ko�cem ko�c�w, trzeba przecie�
je by�o z jakowego� mo�liwego dykcjonarza wyci�gn��, kt�ry wzgl�dne swoje
istnienie musia� by� mie�. Monologi�ci-milczenia mniej zapami�tali, p�niejsi, i
kt�rzy przy zadaniu ducha og�lnym uprawiali zar�wno wy��czne ga��zie wiedzy (a
przeto mo�e lepiej obejmowali og�, i� zarazem i onego� szczeg� uznawali),
dochodzili byli do tej�e samej furii profetyckiej, lecz jedynie we wielkich
zdarzeniach wyj�tkowych.
Za czasu bardzo wszechstronnej krytyki i zapewne niema�ego �wiat�a (bo za czasu
Sokratesa), kiedy jednakowo� lud ate�ski znalaz� si� by� pod wp�ywem jednego z
tych gwa�townych zawichrze� sensu publicznego, kt�re z wielkim i che�pi�cym si�
zapa�em ojczyzn� jak najprostsz� drog� do zatraty prowadz�... kiedy
(historyczniej m�wi�c) sz�o o wydanie i prowadzenie zgubnej wojny na morzu i na
l�dzie przeciw Syrakuzie i Sycylii, a sza� by� tak za wojn�, i� ma�o kto na
umiarkowa�sze zdania �wiatlejszych ogl�da� si� - cz�owiek umiej�tny i trze�wy
my�l�, astronom i matematyk Meton (reformator greckiego kalendarza i kt�ry
pierwszy o liczbie-z�otej pomy�li�) nie zabiera� g�osu �r�d zgromadze�, lecz
podni�s� si� milcz�c, a uj�wszy pochodni� rozgorza�� w�asny dom sw�j
podpali�!... Haranga �adna w najwymowniej patriotycznych ustach nie mog�a by�a
ani lepiej sytuacji politycznej Aten skre�li�, ani ja�niej rezultat�w
zamierzanej szalenie wyprawy wojennej ludowi przedstawi�!... A lubo naturaln�
jest rzecz�, i� natychmiast wielu uwa�a�o astronoma za wariata, tak samo jak
niema�o uwa�a�o by�o dawniej Ezechiela za ob��kanego, nie przeto jednak i
jednego, i drugiego prorokowanie dosz�o jednak�e do nas.
Do tej�e samej nale�y si� tradycji �w, lubo niezmiernie p�niejszy, prorok,
kt�ry, napotkawszy jad�cego do Rzymu Paw�a (�wi�tego), zdj�� ze siebie pas i
sp�ta� si� sam, daj�c przez to widzie�, jakie w Rzymie przyj�cie na Aposto�a
oczekuje? Szko�y tej�e samej mo�na by si� i dzi�, lubo w bardzo grubych ju�
kszta�tach, dopatrze�, skoro by si� uwa�nie i g��boko pomi�dzy sp�czesnymi
Cyganami poszuka�o*** - za� podobno �e w Persji estetyczne tradycje w tej mierze
dochowa�y si� jeszcze i s� wyra�ane przez poszukuj�cych ile tylko mo�na
najmniejszej liczby s��w do powiedzenia jakiej tre�ci. Lakonizm albowiem, i
nawet monumentalny rzymski styl, nie sk�din�d bior� sw�j pocz�tek i
wypromieniaj� si�.
Egzegezy pod tym wzgl�dem czynione, jakie posiadamy do dzi�, s� gorzej ni�
niegodne przedmiotu **** My tu jednak�e ogranicza� si� powinni�my, nie tylko na
sam� odpowiednio�� proporcyj tego szczup�ego fascyku�u pami�taj�c, lecz
spominaj�c sobie zarazem i naszego zacnego, a nawet umiej�tnego przyjaciela,
kt�remu jednak�e, po wieloletnim pobycie w jednej z najg�o�niejszych stolic
cywilizacji; tyle zaledwo starczy�o by�o chwil swobodnych, ile ich potrzeba,
a�eby cho� zewn�trznie gmach Biblioteki obej�� i budownicze warto�ci jego oceni�
lub podziwi�. Pami�tny to, zaiste, acz male�ki wypadek! albowiem najniewinniej
u-parabolizowa� mi by� istotne publiczno�ci sp�czesnej obcowanie ze sfer�
wyrob�w umys�owych, i upomnia�, do ila nierozwlek�ym by� wypada...
nie-romansi�cie! . . .
Tego te� dnia, a ju� wieczora, skoro raz w szczup�ym parku zacz�o si� by�o
przechadzk�, wyprowadzi�a ona nas daleko poza miejsce dla Biblioteki okoliczne,
i znale�li�my si� na wynios�o�ci, pod kt�rej piersi� szerok� przep�ywa�o lub
wrza�o ca�e ogromnego miasta �ycie. Imponuj�cym bywa; bo upajaj�cym, �w gwar
szeroki, kt�ry, urabiaj�c si� ze wszech wyd�wi�k�w wszystkich dzia�alno�ci i
energii, �piewa sam sobie nieustannie: "Takich to, jak ja, pi��, sze�� na
�wiecie dzi�... to - ca�a cywilizacja jego, i warto��, i si�a!"
Jest-ci podobno tak, zaiste, �e kilka ogromnych i nieustannych gwar�w kilku
stolic stanowi o �ywotno�ci historycznej i moralnej naszego �wiata; lecz gdyby
si� na te hucz�ce morza dzia�alno�ci i energii rzuci�o naraz z g�ry onymi
wielkimi liniami, kt�rych zarysem i proporcj� zwyk� by� Ajschylos postacie dwie
urabia� z narod�w i kroci�w, jakie� by tu z tego, na przyk�ad, szerokiego t�umu
i gwaru zgarn�y si� kszta�ty umys�owe? I tak sprawiedliwie otrzymane, jako je
Ajschylos otrzymywa�, to jest, a�eby posta�, milionem b�d�c, milion �w
wypowiada�a �ci�le, nic poza sob� nie roni�c, lub mo�e tyle zaledwo, ile na
upostaciowanie odpowiedniego ch�ru jej potrzeba...
Spr�bujmy!...
*
Ju�ci ten ogromny gwar i t�um zgarn��by si� naprz�d w umys�ow� posta� jedn�,
kt�ra nic innego, nic wt�rego, nic godnego wzgl�du nie zna, nie dopuszcza i nie
poczuwa opr�cz swojego w�asnego i swojej pasji interesu. Kry� tego ani wa�na,
ani godzi si� - tak jest.
Posta� ta znamienita ogarn�aby i wyrazi�a wi�kszo�� masy wznosz�cej i �ywi�cej
�w kolosalny gwar sto�eczny. Posta� umys�owa, kt�ra, pod jakimkolwiek tonem i
form� porusza swe p�uca i wargi, nic opr�cz interesu swojej pasji nie wyg�asza,
nie uwzgl�dnia i nie dopuszcza.
Czy ten g�os jest harang� parlamentarn�, czy filozoficzn� apostrof�, czy
niewinn� romansu form� przybierze, ws�uchaj si� we� g��biej i spokojniej, a nie
napotkasz nic innego, opr�cz monologu pasji swojej i swego tylko interesu. O ile
tym dwom odbrzmie� ma�e w czym�kolwiek kto� inny, czyja inna sprawa lub interes,
albo my�l, o tyle onymi zajmie si� jeszcze �w osobisty monolog, ale zajmie tylko
o tyle, i przeto, we wszystko�ci rzecz sw� jedynie wa��c, nie wychodzi on nigdy
ze swego punktu-wyj�cia!...
A nie wychodz�c nigdy ze swojego punktu-wyj�cia, ju�ci �e jest zawsze na
miejscu. Tak i� �udzeniem tylko optycznym powinien by by� ruch tej postaci... A
nie obejmuj�c z ca�ej wszystko�ci nic, pr�cz tego tylko, co do niej si� odnie��
mo�e, ju�ci �e nic taka d��no�� umys�owa nie �wiadczy i nie wypowiada dla prawdy
bezwzgl�dnej - ona ani jednego s�awa nie dadawa do wielkiego bez-interesu wiedzy
i uczucia, tak i� z�udzeniem akustycznym powinien by by� we wi�kszej swej
po�owie kolosalny �w gwar sto�eczny, z kt�rego ca�okszta�t jeden w�a�nie
podj�wszy, rozejrzeli�my umys�owy jego charakter.
Drugim za� kszta�tem z po�owy drugiej t�umu i gwaru sto�ecznego, ogarni�tym w
nie mniej kolosaln� posta�, by�by znowu umys� poszukuj�cy jedynie, a�eby by�
upodobanym wzgl�dem mody czasu swojego i a�eby podoba� si�... Ten, nim otwiera
usta, ju� odczyta� pierw twe mniemania i dopowiada tylko do nich zdania swoje,
poczucia swe do cudzych uk�ada, my�li swoje z domy�lonymi w drugich my�lami
wi��e - a je�eli pierwszy nigdy swojego punktu wyj�cia nie opuszcza, to ten
drugi nigdy go wcale nie mia�. Pierwszy jest rozwijaj�cym si� nieustannie
personalizmem - drugi bez�wiadom� albo przemys�ow� asymilacj�.
I oto s� dwie postawy wielkie ca�y �w ogromny gwar sto�eczny, gwar nie bez
przyczyn przypisuj�cy sobie si�� cywilizacyjn�, wyra�aj�ce. Zaiste, nie nazbyt
wysoko potrzeba si� wznie��, a�eby, nie us�yszawszy tam ani jednego s�owa dla
prawdy bezwzgl�dnej i dla bezinteresu uczucia podniesionego i wyg�oszonego,
pomy�le� s�usznie: jak�e wielkim jest albo bywa milczeniem ten, lubo taki
ogromny, gwar i zam�t ?! ...
* G�osi si� wprawdzie, i� Pitagoras wzgl�dem uczni�w swoich u�ywa� s�owa-w�adzy
mistrzowskiego, a co �r�d kilkuset os�b razem �yj�cych mog�o miewa� swoje
administracyjne zastosowanie. - Lecz tego inaczej u "PRZYJACIELA M�DRO�CI" bra�
nie mo�na. Mowa za� jest o przyst�puj�cych do pitagorejsltiej inicjacji, nie o
sp�zamieszkatych. C. N.
** Podobno dopiero za panowania Ozjasa stanowi si� epoka istotnej jawno�ci
proroctw przez harangi zupe�nie publiczne i przez pismo. Uprzednia zatem epoka
nie tak� sam� musiata by�. C. N.
*** Cyganie bardzo si� kryj� z ich rzeczywi�cie staro�ytnymi tradycjami, a te w
zrubasznionych wielce formach i szczup�o u nich znajduj� si�; lecz gdy z jednej
wsi byli gwa�townie wyganiani i gdy ogniska zalano im, stara dr��ca Cyganka
powr�ci�a, wzi�a zimny jeden w�gielek i schowa�a go w swoje napier�ne odzienie.
Kmie� s�dziwy, to widz�c, rzek�: "Trzeba niezbyt twardo ludzi tych wydala�, bo
mog� by� po�ary w okolicy..." C.N.
**** W autografie brak odpowiedniej noty autorskiej. (Przyp. edyt.)
KONIEC ROZDZIA�U
21
III
Gdyby literatury lud�w nie by�y �adnymi og�ami my�lnymi, intuitywnie
zadatkowanymi, lecz �eby si� one przez stopniowany dorobek zyskiwa�o w miar�
wzrostu i wydojrzewania cz�owiecze�stwa, tedy dzie�a pierwsze musia�yby by�
pokarmem dziecinnym, i dopiero o wiele p�niejsze m�skim. Tedy g��bokie hymny,
tedy moralne powa�ne zdania w rym ujmowane nie by�yby na zacz�tku literatur, ani
sama nawet pot�na epopei istota tak wcze�nie rodzi�aby si�.
Tymczasem nawet najrozs�dniejszy z m�drc�w staro�ytnych Kung-fu-tseu (Confucius)
w�a�nie �e swoj�, a prawie ju� ministerialn� proz� czerpie z hymn�w i pie�ni
pocz�tkowych, i w�a�nie �e z epoki onej, w kt�rej winien by by� cz�owiek
zajmowa� si� bawid�ami dziecinnymi.
Rubaszniej wyra�aj�c si� (bo sp�cze�ni chc� tej jasno�ci stylu, kt�ra jest
rubaszno�ci�), mo�na by rzec, i� powinny by by� na pocz�tku literatur ksi��ki
dla dzieci, gdy tymczasem jest przeciwnie: utwory albowiem nacechowane
solenno�ci� i uczuciem wielko�ci s� otwieraj�cymi rzecz umys�ow�.
Maj� one, lub miewaj�, co� naiwnego, lecz nie pocz�tkuj�cego dziecinrie, tylko
jakoby co� dziedzicz�cego z charakterem synostwa-boskiego.
Nieobecno��-prozy jest pierwszym wielkim pojawem na zacz�tku wszystkich
literatur. Cz�owiek od pierwszego na �wiat kroku wchodzi jak, zupe�na posta�
umys�owa: jest poet�! I innego my umys�owego cz�owieka gnie znamy udowodnie na
pocz�tku dziej�w, jedno poet�!
Trzymaj�c si� przekonania, �e wielkie charakterystyczne zarysy i linie, skoro s�
ze znajomo�ci� rzeczy i sumienno�ci� kre�lone, daleko s� i trudniejszymi, i
wi�cej kosztuj�cymi pracy i czasu, i korzystniejszymi dla czytelnika ni�
drobiazgowa jaka egzegeza bardzo w�tpliwych, nigdy niewystarczaj�cych, a ci�gle
zbytecznych fragment�w - zamiast co zaprz�taliby�my si�, czy rzeczywi��ie Orfeja
dzie�ami s� u�amki, kt�re mo�e Linus, Muzajos, Eumolpus albo Amfion by�
utworzy�?... w�a�ciwiej godzi si� nam �wiat�o rzuci� na niejasn� spraw�
chronologii wzgl�dem �ywio��w. My np. m�wimy: Hezjod i Homer, ale �ywio�, kt�ry
przedstawuje i urabia Hezjod, jest: o bardzo i bardzo wiele od �ywio�u, kt�rym
tchnie Homer, starszym, tak i� obok siebie dw�ch tych poet�w stawi�c, jednego po
drugim trza pojmowa�. Jakkolwiek b�d�, psalmistowski Hezjoda �ywio� poetycki
mo�e jeszcze nie tylko bardzo p�nego (por�wnawczo) Pindara da�, ale nawet a�
wielk� obrz�dow� pie�� Horacego!
�ywio� �e par� epok przetrwa� podo�a, usun�wszy si� z pierworz�dno�ci i stosowne
sobie temperamenta ras jakich obj�wszy, pogodzi� jest trudno nast�pstw[a]
�ywio��w z chronologicznymi warunkami i wzgl�dami. Nie p�mityczny Orfej, Amfion
etc. ... nie sam teologijny Hezjod, ale Tales-Gorty�ski (nie filozof Tales z
Miletu) powinien by on� poetyck� epok pierwsz� umys�owej cz�owieka dzia�alno�ci
w Europie przedstawowa�. Tales z Gortynu albowiem by� jeszcze zar�wno: muzykiem,
prawodawc� i lirycznym poet�!... I Amfion, i Orfej w tych�e pojednaniu atrybut�w
czerpali natchnienie, lecz drugiemu m�cze�ska �mier� przerwa�a by�a wcze�nie
rozw�j zadania. Orfej jest rozszarpanym dlatego, i� �wiatu p�nocnemu przyni�s�
ewangeli� indywidualnej mi�o�ci kobiety, czyli promie� my�li i �ycia bardzo
p�no przez ludzi zapoznawany, je�eli nawet u daleko czytelniejszych Semit�w
dopiero Pie�� nad pie�niami (Salomonow� zwana) ewangeli� t� podejma. Pierwej
�eni si� bardzo stosownie przez zaufanego pos�a�ca lub wiernego s�ug�, albowiem
idzie nie o wi�cej, jedno aby osoba mia�a t� g�adko��, kt�r� powoduje zdrowie,
tudzie� aby z zacnego by�a rodu, z cnot� dziewicz� i z wygl�dan� bardzo
p�odno�ci� macierzy�sk�. Rzeczy te do�wiadczony a serdecznie �yczliwy s�u��cy
gdy m�g� sam oceni�, nic nie pozostawa�o do �yczenia.
Takowego wszak�e poj�cia o ma��e�stwie ostateczno�ci� kra�cow� musia�o by� i
bywa�o przynajmniej razdoroczne pomi�szanie wszystkich ma��e�skich atrybucji w
czasie nocnego obrz�du rozpustnego. Indywidualna albowiem kobiety mi�o��
nieznan� i nie uznawan� b�d�c, pozostawa�a tylko przyrodzona p�ciowa og�lno��.
Ten to pr�d poj�cia i energii rozszarpa� Orfeja...
Powracamy do wzwy� powiedzianego okre�lenia, i� pierwotny umys�owy cz�owiek jest
poet�. �al nam wielki, �e ciemne i ma�o rozwik�ane s� wiadomo�ci o trwaniu
�ywio��w, ich sukcesjach i procesjach, i o warunkach chronologii wzgl�dem tak
r�nosta�ych zjawisk. �yczyliby�my sobie albowiem to samo, co okazali�my �
wy�o�yli�my w cz�ci gramatycznej, przeprowadzi� jednym i r�wnym krokiem w
niniejsz� cz�� historycznie-literack�, okazuj�c dowodnie, �e tak samo, jak we
sk�adniowym budowaniu si� zda�: pierwsze zdanie os�dza si� przeznilczeniu, kt�re
nast�pnego logicznie zdania stawa si� wyg�osem, a przynosi ze sob� drugie
przemilczenie dla nastr�czenia wyg�osu trzeciemu zdaniu i tak dalej... Tak samo
(m�wi�) i we wielkich umys�owych wyrobach wiek�w i epok to, co by�o
przemilczeniem ca�ego umys�owego og�u jednej Epoki, stawa si� wyg�osem
literatury Epoki drugiej nast�pnego wieku, a co ta przemilcza, wyg�osi jeszcze
nast�pny, swoje znowu dla trzeciego przemilczenie ze sob� wnosz�c.
Prawo przeto male�kie, kt�re odkryli�my i podawamy, jest zas�uguj�cym na uwag�,
albowiem okazuje si� by� ca�ym i na rozmaitych polach zar�wno �ywym. Onego
pierwo-umys�owego-cz�owieka-poety dzie�ami pierwszymi s� dumania, s� inwokacje -
ten wyraz "Muzo!" jest tylko ostatni� kartk� wielkiego-psa�terza, a kt�ra si�
dochowa�a przez swoje ze wst�pem do dzie� drugiej Epoki zjednoczenie. Inwokacje
takowe, Boskiego wygl�daj�ce sprawowania, bra�y udzia� we wszelkiej dzia�alno�ci
i psa�terz one niema�y stanowi�y... Niczego albowiem bezpo�rednio dzia�alno��
cz�owieka nie poczyna�a by�a --
Zeus zawsze i zewsz�d najpierwszym jest,
I ostatnim, i �rodkuj�cym - on z p�omiennym
Piorunem powsta� i ze� jest wszystko:
Podstaw� on ziemi, on nieba jasnego osi�,
On Monarch� zupe�nym, bo Niszczycielem i Stw�rc�!
(Wed�ug tradycji orfeickich)
W powy�szej Inwokacji - i o ile ona ca�� jedn� epok� duma� wyra�a -zapytujemy
przeto (wed�ug naszego prawa), co stanowi przemilczenie? co, tam nie
wypowiedzianym b�d�c, ma przez to samo da� epoce nast�pnej wyg�os i postaw�?...
Ju�ci widoczna jest, �e w Inwokacji powy�szej - i o ile ona wyra�a ca�� jedn�
epok�- przemilczanym jest cz�owiek, albowiem Zeus ze wszech miar i wzgl�d�w
wyr�czy� wszystko. Cz�owiek, praca jego, walki, cierpienia i do�wiadczenie, i
rozwini�ta w nim si�a zaradczo�ci, to wszystko, b�d�c przemilczanym, daje dla
nast�pnej epoki wyrobu umys�owego zgotowane miejsce na Epopej�...
Dlatego te� ostatnia Inwokacja z epoki inwokacyjnych-psalm�w, lecz pierwsza z
epoki nast�pnej, brzmie� b�dzie:
"Cz�owieka (teraz), o! Muzo, wypowiedz, kt�rego zmys� musia� si� ubogaci�, gdy
po zburzeniu �wi�tego miasta Troi b��dz�c, poznawa� on ludzi, obyczaje i narody
- Cz�owieka, kt�ry cierpia� w serca swoim... i nara�a� si� na morzu, i nie dla
siebie tylko, lecz a�eby i towarzystwo ocali�. A pociechy nawet i tej ze
zbawienia bliskich nie mia�, gdy� dla g�upoty w�asnej pogin�li!... "
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -