2520

Szczegóły
Tytuł 2520
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2520 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2520 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2520 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

HARRY HARRISON Stalowy Szczur idzie do piek�a (Przek�ad: Jaros�aw Kotarski) ROZDZIA� 1 Kostk� lodu zala�em uczciwie whiskey, przyjrza�em si� ca�o�ci podejrzliwie i dola�em drugie tyle. Wygl�da�o przyzwoicie, tote� spr�bowa�em, czy tak samo smakuje. Smakowa�o. Oddaj�c si� temu mi�emu i krzepi�cemu zaj�ciu, spojrza�em na wisz�cy nad barkiem zegar. By�a dziesi�ta rano, co jednoznacznie wskazywa�o, �e z tygodnia na tydzie� coraz wcze�niej zaczynam codzienne przyjemno�ci. No, w ko�cu co� si� cz�owiekowi od �ycia nale�y, a poza tym, to moja w�troba. Sko�czy�em zawarto�� szklaneczki, gdy rozwa�ania, czy j� odstawi�, czy nape�ni�, przerwa� mi domowy komputer: - Kto� zbli�a si� do drzwi frontowych, Sire. G�os by� kulturalny, mi�y i denerwuj�cy. - Pewnie dostawa z monopolu - warkn��em niekulturalnie i niemi�o, co i tak nie odnios�o �adnego skutku: komputery z zasady nie maj� poczucia humoru. - Dostawy od "Gary's Grog and Groceries" docieraj� poczt� pneumatyczn�, Sire. Osob� zbli�aj�c� si� do drzwi jest Rowena Vinicultura, kt�rej popcar zatrzyma� si� na podje�dzie. W�osy nie do ko�ca stan�y mi d�ba, ale samopoczucie zdecydowanie si�gn�o dna - ze wszystkich przebywaj�cych na Lussoso nudziara Rowena by�a by� mo�e naj�adniejsza, ale za to na pewno najgorsza. S�uchaj�c jej, ju� po pi�ciu minutach mia�o si� ochot� na morderstwo, po siedmiu na samob�jstwo. Ona nie by�a zwyczajnie nudna - osi�gn�a w tym po prostu mistrzostwo - tylko upierdliwa. Odruchowo pomkn��em ku tylnemu wyj�ciu, gdy w p� kroku powstrzyma� mnie kolejny komunikat: - Mrs. Vinicultura opad�a w�a�nie na wycieraczk�. - Co znaczy "opad�a"?! - S�dz�, �e wyrazi�em si� �ci�le, Sire. Zamkn�a oczy, zwiotcza�a i powoli opad�a na ziemi�. Obecnie z zamkni�tymi oczami le�y nieruchomo na wycieraczce, zas�aniaj�c sze�cioj�zyczne powitanie, jakie na niej wypisano. Puls ma s�aby i nieregularny, a siniaki i zadrapania na jej twarzy... Pogna�em z powrotem. - Otw�rz drzwi! - wrzasn��em i gdy ledwie si� uchyli�y, wypad�em na zewn�trz. Opis faktycznie si� zgadza� - le�a�a wcale malowniczo i wygl�da�a na nieprzytomn� i pobit�. Cho� nie za bardzo - ledwie siniak na czole i zadrapanie na policzku. Pochyli�em si�, z�apa�em j� obur�cz i unios�em; musia�o to do niej jako� dotrze�, gdy� szepn�a: - Angelina znikn�a... - i zemdla�a ponownie. Tym razem w�osy stan�y mi d�ba, mimo to kopniakiem zatrzasn��em drzwi i spyta�em w miar� spokojnie: - Gdzie jest automed? - W bibliotece, Sire. Ruszy�em tam biegiem. Poniewa� zar�wno Angelina, jak i ja byli�my nieprzyzwoicie zdrowi, poj�cia nie mia�em, gdzie znajduje si� automed - dom wynaj�li�my ledwie par� miesi�cy temu i jako� nikomu dot�d nie by� potrzebny. Wiedzia�em, �e jest, i to uczciwie wyposa�ony i jak na razie to mi wystarcza�o. Teraz przesta�o. Gdy dotar�em do biblioteki, na miejscu wygodnej kanapy obitej sk�r� wznosi�a si� zautomatyzowana i zminiaturyzowana sala operacyjna. Po�o�y�em Rowen� na stole i str�ci�em analizator, kt�ry przywar� mi do karku. - Nie mnie, ty cybernetyczny idioto, masz bada� le��c� na ��ku! - warkn��em, odskakuj�c na wszelki wypadek. Na r�cznym komunikatorze wybra�em alarmowy sygna� 666, obserwuj�c jednocze�nie ekran automeda, kt�ry zabra� si� do roboty z entuzjazmem, a� mi�o by�o popatrze�. Wy�wietli�o si� tam ca�e mn�stwo - od temperatury cia�a do tempa wzrostu w�os�w, czyli wszystko, co da�o si� zmierzy� bez wpuszczania czujnika w brzuch. - Gadaj! - poleci�em, obserwuj�c wyniki bez cienia zrozumienia. - Pacjent jest w szoku i straci� przytomno��. Wstrz��nienia m�zgu nie stwierdzono - odezwa� si� przyjemny dla ucha baryton. - Rany - powierzchowne, zosta�y oczyszczone i opatrzone. Zaaplikowano stosowne antybiotyki. Zestaw macek manipulatora cofn�� si� i znikn�� w suficie, z kt�rego wysun�� si� kilkana�cie sekund wcze�niej. - Ocu� j�! - Je�li chodzi panu o przywr�cenie przytomno�ci, w�a�nie to robi�. - Gdyby komputer m�g� mie� ura�on� godno��, tak to by mniej wi�cej brzmia�o. - Cooogosietego... - Rowena zamruga�a gwa�townie i umilk�a. - Postaraj si� lepiej, bo musz� z ni� pogada� - poradzi�em. -Daj jej stymulanta albo sole trze�wi�ce czy inn� choler�. Byle szybko. - Pacjent prze�y� powa�ny szok i nie... - Zamknij si� i doprowad� j� natychmiast do przytomno�ci, bo ci zrobi� spi�cie w ROM-ie, POM-ie i EPROM-ie, a� ci dym z chip�w p�jdzie, ty dupku cyfrowy! Zamkn�� si� i wzi�� si� do roboty. Skutecznie - zamruga�a, rozejrza�a si� i skupi�a wzrok na mnie. - Jim... - Osobi�cie - zapewni�em j�. - Nic ci nie b�dzie: tak twierdzi automed. M�w, co z Angelin�! - Znikn�a... - i ponownie zamilk�a, trzepocz�c rz�sami. Powstrzyma�em si� przed ich wyrwaniem i zmusi�em do spokoju. - To ju� m�wi�a�. Gdzie znikn�a? Dlaczego znikn�a? Kiedy... - Zamkn��em si�, �eby i ona mog�a co� powiedzie�. - W �wi�tyni Wieczystej Prawdy... - westchn�a i oklap�a. - Pilnuj jej! - poleci�em w po�owie drogi do drzwi. - I kuruj! A najlepiej wezwij karetk�! O policji nie wspomnia�em, bo nie lubi�, jak mi si� kto� szwenda pod nogami w czasie pracy i tylko przeszkadza. - W��czenie! - rozkaza�em, wpadaj�c z piskiem obcas�w do gara�u. - Otwieraj drzwi! Z rozp�dem siad�em za kierownic� atomcykla i ruszy�em, dr�c gumy na plastbetonie. Wyrwa�em doln� po�ow� drzwi - bo si� z�om za wolno otwiera� - prawie rozjecha�em jak�� park� na chodniku i wpasowa�em si� mi�dzy dwa pojazdy praktycznie na styk. A potem docisn��em gaz do dechy, porozumiewaj�c si� r�wnocze�nie krzykiem z komputerem pok�adowym - w ko�cu mi�o by�oby wiedzie�, dok�d jad�. - Ad Info, doj�cie awaryjne. Koordynaty �wi�tyni Wieczystej Prawdy. Na pancernym szkle owiewki pojawi�a si� projekcja planu miasta z pulsuj�cym kwadratem, oznaczaj�cym cel, i tak�� kropk� oznaczaj�c� mnie. Zawr�ci�em z piskiem opon i zauwa�y�em, �e kto� pr�buje si� ze mn� skontaktowa� na cz�stotliwo�ci awaryjnej, kt�r� znali tylko: Angelina, James i Bolivar. Wdusi�em kontrolk�, uaktywniaj�c po��czenie, i us�ysza�em: - Tu Bolivar, co si� dzieje, tato? Wyja�ni�em mu zwi�le; powt�rzy�em to po trzech sekundach, gdy zg�osi� si� James. Poj�cia nie mia�em, gdzie byli, ale na pewno zaraz rusz� w drog�. Pierwszy raz zostali�my zmuszeni do skorzystania z ��czno�ci awaryjnej oznaczaj�cej powa�ne zagro�enie dla kogo� z rodziny. ��czno�� ta powsta�a, gdy ch�opaki usamodzielnili si� i wyprowadzili, i jej celem w zasadzie by�o przyzwanie pomocy w razie jakich� k�opot�w. Wysz�o, �e to nie ja im mam pom�c, tylko oni mnie; c�, wszech�wiat jest pe�en niespodzianek. Min��em kolejny zakr�t i stan��em - ruiny budowli spowija� t�usty dym i bia�a piana ga�nicza rozpylana przez helikopter: piany przybywa�o, dymu by�o coraz mniej. Zostawi�em atomcykla, kt�ry grzecznie wysun�� n�ki, by na mnie poczeka�, i ruszy�em k�usem w stron� ruin. Stan�o mi na drodze jakich� dw�ch palant�w w mundurach policyjnych, wi�c przeszed�em przez nich i natkn��em si� na innego. S�dz�c po szamerunku, albo by� sier�antem, albo tu rz�dzi�. Przyj��em za�o�enie, �e to drugie, tote� zamiast mu przy�o�y� oznajmi�em: - Nazywam si� di Griz i mam powody, by s�dzi�, �e tam jest m�ja �ona... - Gdyby si� pan odsun�� i... - Nie! - warkn��em, zaczynaj�c �a�owa� uprzejmo�ci. - P�ac� cholerne podatki, czyli �o�� mi�dzy innymi na twoj� pensj�, a poza tym na policyjnej robocie znam si� na pewno lepiej. Co si� tu powyrabia�o? I co wiesz o tym wszystkim? Przez grzeczno�� nie doda�em, gdzie i jak nabra�em do�wiadcze�, ale nie chcia�em przeci��a� go my�leniem. Nie przyzwyczajonym szkodzi. - Nic - przyzna� uczciwie. - Stra� i my dopiero si� zjawili�my na wezwanie automatycznego systemu alarmowego. - Dobra, wi�c s�uchaj: to jest, a raczej by�a �wi�tynia Wieczystej Prawdy. Do mojego domu dotar�a ofiara tej katastrofy, Rowena Vinicultura, od niej dowiedzia�em si�, �e moja �ona tu by�a. Co� zabzycza�o w s�uchawce w�o�onej w ucho. - Admirale Jamesie di Griz. - Brz�czenie odnios�o w�a�ciwy skutek, bo sta� si� wybitnie uprzejmy. - Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by odnale�� pani�... Angelin�. Jestem kapitan Collon i oznajmiam oficjalnie, �e pa�ski status zezwala panu bra� udzia� w tym dochodzeniu zgodnie z w�asnym uznaniem i na w�asn� odpowiedzialno��. Przybywaj�c na t� rozkoszn� planet�, odruchowo w�adowa�em do g��wnego komputera dane o swojej skromnej osobie jako admirale floty. Taka szeroko rozwini�ta profilaktyka. W �lad za masywnym i solidnie ch�odzonym firebotem weszli�my w dymi�ce ruiny. Robot przedziera� si� przez rumowisko, tworz�c wygodne przej�cie i obsikuj�c pian� co bardziej dymi�ce fragmenty. Wszystko filmowa�, zanim gdzie� wlaz�, tak na wszelki wypadek. Przez na wp� wyrwane drzwi - po przej�ciu firebota ca�kiem wyrwane - weszli�my do czego�, co jeszcze niedawno by�o spor� sal� i to nie najgorzej udekorowan�. Ca�o�� o�wietla�y lampy zawieszone na fruwaj�cych pod sufitem wentylatorach, a wn�trze przedstawia�o sob� obraz totalnego zniszczenia. By�o pe�no dymu i �adnych cia�. Po draperiach zosta�y nie dopalone resztki, po rze�bach i boazerii wspomnienia, natomiast �awki, kt�rych by�o najwi�cej, niezbyt ucierpia�y. Za to elektroniczny panel kontrolny i aparatura niewiadomego pochodzenia, umieszczone w bocznym pomieszczeniu, gdzie nota bene zacz�� si� po�ar, by�y stopione i porz�dnie zmasakrowane. - Teraz si� zatrzymamy - poinformowa� mnie uprzejmie kapitan Collin. - Pora na specjalist�w. Specjalistami okaza� si� niewielki, per�owoszary robot, prawdopodobnie wypchany czujnikami i pozostaj�cy w sta�ej ��czno�ci z tuzinem laboratori�w kryminalistycznych. Logicznie rzecz bior�c, na pewno by� skuteczniejszy i szybszy od dowolnie wybranej ludzkiej ekipy. Co i tak nie zmienia�o faktu, �e mia�em ochot� mu dokopa� i zaj�� si� badaniami osobi�cie. - Znalaz�e� jakie� cia�a? - warkn��em, w ko�cu docieraj�c do granicy w�asnej cierpliwo�ci. - Martwych ludzi ani zwierz�t nie dostrze�ono - zameldowa� mechanicznym g�osem. - Na pod�odze odkryto plamy czerwonej substancji zidentyfikowanej jako ludzka krew. - Jakiego typu? - wycharcza�em. - 0 Rh-. - To nie mog�e� wcze�niej powiedzie�? - odetchn��em: Angelina mia�a B Rh+. Po pi�ciu minutach jasne by�o, �e opr�cz owych krwawych plam nie ma �adnych �lad�w �ywych czy martwych ludzi b�d� innych stworze�. Pozosta�a mi do dyspozycji nieco nadpalona kaplica i przybud�wka z mas� elektronicznego z�omu celowo (i skutecznie niestety) zniszczonego, i to tak dalece, i� nie spos�b by�o zgadn��, do czego m�g� s�u�y�. No i jedno pytanie: co si� sta�o z Angelin�? Policja zablokowa�a komunikacj� mi�dzyplanetarn� i przeszuka�a wszystkie jednostki znajduj�ce si� na orbicie. Naturalnie nie znalaz�a ani �ladu Angeliny czy kogokolwiek podobnego. Nale�a�o si� tego spodziewa�, ale �eby nie dobija� Collina, powstrzyma�em si� od komentarza i wr�ci�em do domu. Tym razem powoli i zgodnie z przepisami ruchu drogowego. Zaparkowa�em atomcykla w gara�u - jeszcze nie naprawionym, leniwe si� te roboty ostatnio zrobi�y, �e ludzkie poj�cie przechodzi - i skierowa�em si� do barku. Rowen� na ca�e szcz�cie zd��y�a w tym czasie zabra� karetka. Chlapn��em dawk� lecznicz�, zrobi�em drug� i siad�em do komputera. Wiadomo�ci by�y tylko dwie - od Bolivara i od Jamesa: obaj byli w drodze, co znaczy�o, �e przekupstwem lub kradzie�� zdobyli najszybsze �rodki transportu w okolicy. Poniewa� �adnego nie by�o na planecie, musi min�� troch� czasu, nim tu dotr� - praw fizyki zmieni� si� nie da. Pozosta�o wi�c czeka�. Na pociechy i na raport policyjny, kt�ry zale�a� te� od techniki, a ta aktualnie przetrz�sa�a szcz�tki maszynerii w ruinach �wi�tyni. Jak uda si� je zanalizowa�, mo�e dowiem si�, do czego s�u�y�y. Rowen� chwilowo sobie odpu�ci�em. Jak oprzytomnieje, rozmowa i tak b�dzie trudna (bo g�upia by�a zawsze) i w stanie, w jakim si� znajdowa�a, nie mia�bym szans jej zrozumie�. Lussoso by�o planet� nudn�, ale stechnicyzowan�, co wprawdzie niech�tnie, ale by�em zmuszony przyzna�. O ironio losu, nienawidzi�em tego miejsca, a przyby�em tu dobrowolnie i jeszcze p�aci�em za pobyt ci�kie pieni�dze. Idiota ze mnie! A wydawa�o si� to nie takie g�upie... Planet� reklamowano jako rajski zak�tek, ale ostrzegano, �e piekielnie drogi. Musia�em wyegzekwowa� pewne stare d�ugi, co nale�a�o do przyjemno�ci, bo z zasady nie p�acili ci, kt�rych nie lubi�em. Teraz ui�cili nale�no�ci, oczywi�cie po u�yciu stosownych argument�w. Zasilili szeregi pacjent�w chirurgii pourazowej. �ycie nie zawsze przynosi dochody, ale jak dot�d oboje z Angelin� nie narzekali�my, starali�my si� ��czy� przyjemne z po�ytecznym. Na przyk�ad: ratowanie wszech�wiata1 czy fa�szowanie wybor�w prezydenckich2 daje satysfakcj�, ale nie przysparza got�wki, wi�c pomi�dzy jednym a drugim obrobili�my kilka obiecuj�cych bank�w, starannie maskuj�c dochody, by skrupulatny Inskipp przypadkiem nie po�o�y� na nich �apy. Inskipp, odk�d z przest�pcy sta� si� szefem Korpusu, sam si� nie wzbogaci�, a innym zazdro�ci� twierdz�c, �e to nielegalne i nieetyczne. Neofita jeden. Z takimi zawsze najgorzej. W ka�dym razie mieli�my do�� na czarn� godzin� (a nawet wi�cej). Ta czarna godzina nadesz�a w pewne s�oneczne popo�udnie, gdy moja ma��onka zada�a mi z pozoru niewinne pytanie: - S�ysza�e� kiedy� o Lussoso? - To si� pije czy wciera? - Nie udawaj g�upszego, ni� jeste�! To ta planeta, o kt�rej prawie codziennie m�wi� w reklam�wkach... - Nie s�ysza�em i nie chc� s�ysze�! Je�li w reklam�wkach, to wszystko jasne: po obejrzeniu pierwszej zbiera mi si� na wymioty, po drugiej mam ochot� rozwali� ekran. To zdaje si� jest wiejski zak�tek dla snob�w, gdzie nie ka�dego milionera sta� na jeden nocleg? Co� mi si� obi�o o uszy... - Nas na pewno sta�. - Pewnie tak... Pewnie, �e pewnie. Dopiero jak sobie potem w my�lach odtworzy�em ten ci�g wydarze�, oczywiste si� sta�o, �e o �adnym przypadku nie mog�o by� mowy - wszystko dok�adnie przemy�la�, zorganizowa� i przeprowadzi� jednoosobowy zesp�, kt�ry zdecydowa� si� tam pojecha�. Czyli Angelina. Jak si� upar�a, nie by�o si�y, jej musia�o by� na wierzchu - taka wada fabryczna w charakterze. Znaczy si� nie ca�kiem wada; generalnie zaleta, ale przy pomys�ach jak ten z Lussoso, brak lepszego okre�lenia. Planeta od dawna by�a �r�d�em legend, mit�w i oper mydlanych zwanych serialami rodzinnymi. Kto� kiedy� wpad� na genialny pomys�, jak pompowa� got�wk� z najbogatszych, i dlatego powsta�o Lussoso. By�o to bowiem centrum kuracji odm�adzaj�cej wszech�wiata. Kuracje by�y upiornie drogie i niewiarygodnie skuteczne. Cena wyklucza�a zwyk�ych milioner�w, ale i tak kolejki by�y niez�e. Samo leczenie nale�a�o do bezbolesnych, ale d�ugotrwa�ych - w razie zaawansowanego rozk�adu mog�o potrwa� i par� lat - a poniewa� ka�dy szpital b�yskawicznie staje si� nudny, zamieniono na niego ca�� planet�. A w�a�ciwie nie na szpital, tylko na uzdrowisko wok�szpitalne. Zmieniono klimat, rze�b� terenu i co tylko by�o trzeba, i upchano na tym terenie wszystkie znane rozrywki. Od opery do kasyna, od biegu po zdrowie po nurkowanie g��binowe - ca�y �wiat nastawiony na wakacje i relaks. A starannie ukryte w zieleni szpitale i kliniki robi�y swoje, przywracaj�c pacjentom m�odo�� i urod� w tempie wprost proporcjonalnym do kurczenia si� ich konta. Pomys� genialny, prosty i skuteczny. Odkry�em to mniej wi�cej po trzech godzinach poszukiwa� w bankach danych rozmaitych instytucji i natychmiast o ca�ej sprawie zapomnia�em. W przeciwie�stwie do Angeliny. Par� dni p�niej znalaz�em w stercie reklam�wek broszur� o Lussoso. No to j� wyrzuci�em razem z reszt� zadrukowanej makulatury. O�wieci�o mnie po kilku kolejnych dniach, gdy Angelina przed wyj�ciem na kolacj� przystan�a przed lustrem, pochyli�a si� i dotkn�a k�cika oka. - Jim... to jest zmarszczka. - Brzmia�o to jak stwierdzenie, nie pytanie, wi�c ograniczy�em si� do komentarza: - To tylko �wiat�o tak pada. M�wi�c to zrozumia�em, �e zosta�em w�a�nie za�atwiony na cacy i �e nast�pnym przystankiem b�dzie ten cholerny, odm�adzaj�cy raj. Lata bezkonfliktowego wsp�ycia nauczy�y mnie sporo, w tym najwa�niejszego: tego, co baba my�li, m�wi�c proste zdanie, normalny cz�owiek nie zgadnie. Pewne by�o jedno - na pewno jej wypowied� by�a pokr�tna. Przyk�ad? Prosz� uprzejmie. Pytanie: Jeste� g�odny? Interpretacje - podstawowa: Ja jestem g�odna; po�rednia: Zapomnia�e�, �e mieli�my wyj�� na kolacj�? prawdopodobna: Nie chce mi si� je��, ale pewnie b�dziesz mi zaraz zawraca� g�ow� obiadem; pewna: Trzeba i�� po zakupy. Naturalnie mo�liwych by�o kilkana�cie innych, gdy� kobieca logika i zdrowy rozs�dek wykluczaj� si� z definicji. Przewa�nie jednak interpretacja najmniej korzystna dla mnie okazywa�a si� najtrafniejsza. Nie maj�c ochoty na pierwsz�, naprawd� powa�n� awantur� w rodzinie u�miechn��em si� promiennie i spyta�em: - Zaczyna mi si� tu nudzi�, nie masz na oku jakiej� ciekawszej planety do pomieszkania? Za domy�lno�� dosta�em ca�usa i szczerze rozradowany u�miech. - Jimmy, musisz czyta� w my�lach! - oznajmi�a rozpromieniona Angelina. - Co my�lisz o... Z my�lenia to pozosta�o mi skasowanie zostawionych na podobn� okoliczno�� d�ug�w, a nie pierdo�y. No, a potem wyl�dowali�my w Lussoso i wynaj�li�my dom. A jeszcze p�niej mia�em naprawd� d�ugie okresy �wi�tego spokoju, gdy Angelina znika�a na kuracjach, o kt�rych zreszt� zgodnie z lokalnym zwyczajem nie rozmawiali�my. Jak zobaczy�em pierwsze rachunki, krew mnie zala�a, a po kolejnych zirytowa�em si� na tyle, �e sam poszed�em na zabiegi. Do cholery, i tak mia�em je praktycznie wliczone w koszty. W ko�cu odm�adzanie jeszcze nikomu nie zaszkodzi�o. Co do reszty to folder nie k�ama� - wakacje faktycznie mo�na tu by�o sp�dzi� wspaniale, i to w towarzystwie samych m�odych i pi�knych znajomych. Tyle �e przera�liwie nudnych (co do jednego) i g�upich (w przewa�aj�cej cz�ci). A poza tym, ile czasu mo�na mie� przymusowe wakacje?! I to z groszorobami, kt�rych w�a�ciwie interesowa�o wy��cznie dalsze groszor�bstwo. Nie przecz�: pieni�dze s� w �yciu rzecz� wa�n�, ale nie najwa�niejsz� ani te� nie jedyn�. Jako� tak wysz�o, �e chyba by�em jedyny w okolicy, kt�ry tak uwa�a�. Po miesi�cu mia�em wszystkiego do��. Samob�jstwo przez samosp�ukanie albo powr�t do wojska zaczyna�y mie� sw�j urok. Jednak�e m�czy�em si�, i to z dw�ch powod�w: po pierwsze, oboje byli�my w trakcie kuracji - p�atnych z g�ry - i nie widzia�em powod�w, by rezygnowa� z tego, co ju� zosta�o zap�acone. Po drugie, Angelina doskonale si� bawi�a, maj�c pierwszy raz nieobowi�zuj�ce grono przyjaci�ek i �adnych innych problem�w. Ja zreszt� te�, odk�d sko�czyli�my sta�� wsp�prac� z Korpusem, a synowie na tyle podro�li, �e po zapoznaniu si� z co ciekawszymi aspektami �ycia zwiedzali �wiat, a raczej wszech�wiat i robili, na co mieli ochot�; przecie� jest to przywilej m�odo�ci. Angelina natomiast sp�dza�a mas� czasu z przyjaci�kami. Co robi�a, nie wiedzia�em i prawd� m�wi�c, niewiele mnie to obchodzi�o. Dobrze si� bawi�a i to by�o najwa�niejsze. O �wi�tyni Wieczystej Prawdy wspomnia�a bodaj�e raz z komentarzem, �e kt�ra� tam jest ni� zachwycona. Dalsze rozmy�lania (konkretnie nad tym, czy chce mi si� wsta� po dolewk�, czy nie) przerwa� mi sygna� komunikatora. - Tu di Griz - zawo�a�em, uaktywniaj�c po��czenie. - Kapitan Collin, sir. Mamy kolejne i przyznam... nieco dziwne informacje o �wi�tyni. Gdyby zechcia� pan wst�pi� do mojego biura... Dalszego ci�gu nie s�ysza�em, bo by�em w po�owie drogi do gara�u. ROZDZIA� 2 - Wi�c co nowego? - zapyta�em bez wst�p�w, wkraczaj�c do gabinetu kapitana Collina. Akurat wisia� na telefonie, tote� u�miechn�� si� przepraszaj�co i rozmawia� dalej. - Tak... Aha... Dzi�ki... - Od�o�y� s�uchawk�. - To by� szpital: wygl�da na to, �e Mrs. Vinicultura cierpi na posttraumatyczn� amnezj�... - Czyli m�wi�c po ludzku, g�upia g� wszystko zapomnia�a? - Dok�adnie. S� techniki, dzi�ki kt�rym mo�na pami�� przeczesa�, ale niestety wymaga to wyj�cia obiektu z szoku. A na to chyba b�dziemy musieli poczeka�. - Ale jak s�dz�, nie dlatego mia�em przyjemno�� odebra� pa�sk� wiadomo��? - Nie, nie... - Poluzowa� sobie ko�nierzyk i wygl�da� na autentycznie za�enowanego, co jak na gliniarza by�o prawdziwym osi�gni�ciem. - Na Lussoso zawsze byli�my dumni z naszego systemu zabezpiecze� i dok�adno�ci, z jak� prowadzone s� banki danych... - M�wi�c kr�tko, kto� si� do nich w�ama� i wyczy�ci�, co chcia� - przerwa�em mu �agodnie. - Albo zmieni�. Co zrobi�? Collin zamkn�� z trzaskiem jadaczk�, i oklap�. - Jedno i drugie - przyzna�. - Nigdy dot�d nie zdarzy�o si� nic podobnego! - To si� nazywa debiut - pocieszy�em go. - Ka�dy to kiedy� przechodzi. Dok�adnie, co si� sta�o? - �wi�tynia Wieczystej Prawdy jest legalnie zarejestrowana. Podatki p�acili regularnie i na pierwszy rzut oka wszystko wygl�da w jak najlepszym porz�dku. Za�o�yciele s� oficjalnie wpisani do rejestru, a my dyskretnie, ma si� rozumie�, zdobyli�my pe�ny spis cz�onk�w... - Dlaczego dyskretnie? - C�... jak ka�dy cywilizowany �wiat jeste�my sygnatariuszem Mi�dzygalaktycznej Ustawy o wolno�ci religii. S�ysza� pan o niej, sir? - Je�eli, to ostatni raz w szkole - przyzna�em. - Historia religii to historia przemocy: najg�upsze i najkrwawsze wojny toczono w imi� idea��w religijnych, przecie� z fanatykami nie spos�b logicznie rozmawia�. Religia zbyt cz�sto zabija�a albo raczej jej wyznawcy podpuszczeni przez kap�an�w, a my mamy serdecznie do�� �mierci. �adne pa�stwo czy rz�d planetarny nie ma prawa kontrolowa� ruch�w wyznaniowych, poniewa� wolno�� wyznania i zgromadze� s� jedn� z podstaw rozwoju cywilizacji. - A co z kultami rozmaitych oszust�w, kretyn�w czy wariat�w? - Prawo wymaga, aby�my si� nie wtr�cali w �adn� religi�, i przestrzegamy go dok�adnie, co nie przeszkadza nam interesowa� si� ka�dym nowo powstaj�cym na tej planecie kultem, rzecz jasna, dok�adnie go sprawdzamy. Wszystko ma si� rozumie� po cichu, w ramach ochrony obywateli, i legalnie, je�li naturalnie to mo�liwe. Poza tym nienaruszanie praw religijnych to jedno, a osoby kap�an�w to drugie. Pilnujemy, �eby nie byli nimi znani oszu�ci, �eby prawa mniejszo�ci by�y przestrzegane i wyznawcy mieli ca�kowicie wolny wyb�r... - Mi�dzy innymi prowadzicie kartotek�, kto gdzie chodzi i jak cz�sto, no i naturalnie, o co idzie w ka�dym przypadku religijnego maniactwa - podsumowa�em. - Te�. Dane te s� tak zabezpieczone, �e dost�p do nich maj� tylko najwy�si rang� i to jedynie w razie niebezpiecze�stwa czy katastrofy. - Katastrofa ju� by�a, a ranga wydaje mi si� odpowiednia, wi�c mo�e w ko�cu wykrztusisz pan, co tam ciekawego wyp�yn�o. - Rowena Vinicultura by�a jedn� z pierwszych cz�onki� �wi�tyni. Ucz�szcza�a regularnie, a pa�sk� �on� przyprowadzi�a dok�adnie po czterech sesjach czy seansach, jak tam oni to nazywali. - No i? - No i jak ju� m�wi�em, dane mamy kompletne i szczeg�owe z jednym drobnym wyj�tkiem... - wykrztusi�. - Przyw�dca �wi�tyni Wieczystej Prawdy, Mistrz Fanyimadu c�... - Aha - mrukn��em, na pr�no czekaj�c na ci�g dalszy. - Nie figuruje nigdzie, tak? Przytakn��, nadal t�po wpatruj�c si� w blat. -Wiemy, gdzie mieszka, mamy daty i potwierdzenie jego uczestnictwa w nabo�e�stwach, ale nic wi�cej... - Jasne - warkn��em - nie wiecie, kiedy i sk�d si� tu pojawi�, kim jest i czy nadal tu jest, czy te� by� uprzejmy was opu�ci�. Co� pomin��em? - Nast�pi�a pewna przerwa w hm... komunikacji mi�dzyresortowej, co w po��czeniu z drobnym niedopatrzeniem... - Czym?! - Moje pytanie go zmrozi�o. - Po�ar w wyniku wybuchu, ofiara w szoku i to si� nazywa niedopatrzenie?! - Nie ma powod�w, by traci� pan cierpliwo��, sir... - Ale s� powody, �eby� ty straci� sto�ek! Chyba �e to �ledztwo zacznie w ko�cu przynosi� wyniki. - Ju� przynosi. - Jako� prze�kn�� czystej postaci gro�b�, do czego nie s�dz� by by� przyzwyczajony. - Przeprowadzili�my analiz� krwi do poziomu molekularnego i por�wnali�my j� z pr�bkami wszystkich przebywaj�cych na tej planecie. Jak pan zapewne wie, mamy pe�n� kartotek� szpitaln�, tak na wszelki wypadek. Gdy dzwoni�em, pozosta�o dwadzie�cia mo�liwo�ci, a poniewa� por�wnywanie komputerowe trwa przez ca�y czas, obecnie zosta�o pi�cioro podejrzanych... o przepraszam ju� tylko troje, z czego dwoje to kobiety. A oto nasz podejrzany! Wydar� kartk� z drukarki i obaj rzucili�my si� ku drzwiom. - Kto? - Profesor Justin Slakey. - Daleko? - Mniej ni� sze��dziesi�t sekund lotu. Chocia� co do tego mia� racj�, helikopter wystartowa� ledwie wpadli�my do przedzia�u desantowego, a nad nami przemkn�y odrzutowce os�ony. Wida� na wszelki wypadek skoordynowali poczynania z wojskiem, �eby zabawa by�a lepsza. Zanim wyl�dowali�my, zobaczy�em trzy inne maszyny startuj�ce z trawnik�w i dachu po wypuszczeniu oddzia�u antyterrorystycznego, kt�ry otoczy� sympatycznie wygl�daj�c� will� i zdoby� j�, nie napotykaj�c niczyjego oporu. Bo nikogo nie by�o. Z szafy w sypialni znikn�a walizka - jedna z czterech stoj�cych rz�dem, wi�c �atwo by�o zauwa�y� - a drzwi do gara�u zia�y otworem. Gara� za� pustk�. - Uciek� - zameldowa� oficer ��cznikowy, gdy wyszli�my z gara�u, podaj�c Collinowi jaki� meldunek. - By� na li�cie pasa�er�w liniowca "Star of Serendipity". Wystartowali prawie godzin� temu... - poinformowa� mnie Collin ponuro. - W takim razie s� ju� w nad�wietlnej i nie ma z nimi ��czno�ci. Czyli, �e nam prysn��. Teoretycznie jest to niemo�liwe, jako �e powinien by� na pok�adzie do wyl�dowania, gdzie b�d� go serdecznie oczekiwa�, bo poinformuje ich pan o wszystkim, ale to wybitnie cwana sztuka. Jak dot�d spryciarz by� o krok przed nami, a drog� ucieczki obmy�li� starannie i spokojnie, tote� za�o�� si�, �e go nie b�dzie na pok�adzie. I to prawdopodobnie zaraz po wyj�ciu z nadprzestrzeni, zanim zd��y pan zaalarmowa� za�og�. Przynajmniej mo�e mi pan teraz powiedzie�, kim on jest albo udaje, �e jest. - Z tym akurat nie ma �adnego problemu, co jeszcze bardziej komplikuje sprawy. On naprawd� jest profesorem Slakeyem. Sprawdzenie, kt�re zarz�dzi�em, ledwie jego nazwisko wesz�o do pierwszej dziesi�tki, potwierdzi�o to bez cienia w�tpliwo�ci. Jest lekarzem o galaktycznej wr�cz s�awie, kt�ry zjawi� si� tu na pro�b� Rady Medycznej. Zarabia� zreszt� wy�mienicie, jako �e jego specjalno�� jest wyj�tkowa- co� z op�nieniem entropii stosowanym w szpitalnictwie. - Brzmi rozs�dnie: jak si� op�ni entropi�, zwolni si� proces starzenia - przyzna�em. -A o to chodzi w tym ca�ym interesie, prawda? Jest pan pewien, �e to by� autentyk, a nie jaki� drobny oszust? - Oszustwo jest wykluczone: mamy tu naprawd� doskona�ych lekarzy i wszyscy go podziwiali za fachowo��. Oszust maj�cy tej klasy wiadomo�ci i umiej�tno�ci medyczne nie musia�by nic wi�cej robi�, by spokojnie i dostatnio �y� do ko�ca swoich dni. Ca�kowicie nielogiczne by�oby zwracanie na siebie uwagi i pchanie si� w jakie� oszustwa religijne. Zreszt� lekarze s� obecnie przes�uchiwani i z tego, co mi melduj� podw�adni, �aden nie wierzy, �e Slakey to Fanyimadu. Faktycznie s�uchawka co chwil� co� mu �wierka�a w ucho. - A pan w to wierzy? - spyta�em, nie kryj�c z�o�liwo�ci. Zanim zd��y� odpowiedzie�, za drzwiami gabinetu - jako �e zd��yli�my wr�ci� do gabinetu kapitana Collina - rozleg�a si� ostra pysk�wka przerwana wtargni�ciem policjanta z izolowanym pojemnikiem w obj�ciach. - Znaleziono to uprz�taj�c resztki wyposa�enia w �wi�tyni, panie kapitanie - zameldowa� s�u�bi�cie. - By�o pod jednym z agregat�w i dop�ki go nie podniesiono, nikt nie mia� o niczym poj�cia... Postawi� pojemnik na stole i obaj z oficerem prawie si� zderzyli�my g�owami, zagl�daj�c przez przezroczyste wieko. Wewn�trz by�a zmia�d�ona ludzka d�o�, jak z ulg� zauwa�y�em, zdecydowanie m�ska. - Wzi�to z tego odciski palc�w dzi�ki jakiemu� szcz�liwemu zbiegowi okoliczno�ci? - spyta�em, nawet nie sil�c si� na uprzejmo��. - Tak jest, sir. - Policjant wypr�y� si�, najwidoczniej wiedzia�, �e ma do czynienia z admira�em. Zawsze by�em pe�en podziwu dla szybko�ci, z jak� wsz�dzie rozchodzi�y si� plotki. Zabrz�cza� telefon, Collin odebra� go, nie czekaj�c na powt�rny sygna�, wys�ucha� kr�tkiego meldunku i powoli od�o�y� s�uchawk�. - Z daktyloskopii - powiedzia� z niedowierzaniem. - To d�o� profesora Slakeya... - Czyli zero w�tpliwo�ci - ucieszy�em si�. - Prosz� �askawie informowa� mnie o wszystkim, cokolwiek by si� wydarzy�o i jakiekolwiek b�ahe by to by�o. Jasne? I nie czekaj�c na odpowied�, odwr�ci�em si� na pi�cie i skierowa�em ku drzwiom. Nim do nich dotar�em, doda�em przez rami�: - Spodziewam si�, �e pe�ne akta profesorka znajd� si� w moim komputerze, zanim dotr� do domu. I wyszed�em. I to by by�o na tyle, je�li chodzi o oficjalne czynniki i oficjalne �ledztwo. Teraz nale�a�o wzi�� si� do roboty. Zbli�aj�c si� wolno do podjazdu, zauwa�y�em, �e frontowe drzwi domu s� otwarte. Wyje�d�a�em, a nie wychodzi�em, wi�c na pewno je zamkn��em. Ze z�odziejami na tej planecie jeszcze si� nie spotka�em, pod tym wzgl�dem tutejsza policja by�a wyj�tkowo skuteczna, ale zawsze kiedy� jest pierwszy raz. Zostawi�em atomcykla przed drzwiami, wyj��em bro� z kabury i wszed�em. Kt�ra� z pociech rzuci�a mi si� rado�nie na szyj�, wytr�caj�c przy okazji bro� z r�ki. - James - przedstawi� si� odruchowo, wiedz�c, �e mi si� myl�. - Powiniene� si� w ko�cu nauczy� nas rozr�nia�, ojciec. - Jakby�cie si� z�o�liwie nie przebierali za siebie, to mo�e by mi si� wreszcie uda�o. - Schowa�em gnata i doda�em: - Poza tym nie wym�drzaj si�, tylko zr�b nam obu co� do picia. Grzeczny ch�opak - polecenie wykona� bezzw�ocznie. Z naczyniem w gar�ci siad�em w miar� wygodnie i opowiedzia�em mu wszystko, co sam wiedzia�em. Nie trwa�o to d�ugo, bo niewiele by�o do opowiadania. - Skoro ta ca�a Rowena powiedzia�a, �e mama znikn�a, to znaczy, �e �yje - podsumowa� James. - Jest najtwardsza z nas wszystkich, wi�c da sobie rad� jak zawsze. Naszym zadaniem jest odnale�� j� i skopa� ty�ek temu ca�emu Slakeyowi... - O przyjemno�ciach potem - przerwa�em mu stanowczo. - Jeste� drugi w kolejce. W�a�ciwie trzeci, kobiety b�d� co b�d� maj� pierwsze�stwo, a znaj�c twoj� matk�, b�dzie musia�a bardzo nad sob� panowa�, �eby dla mnie co� zosta�o. Poczekamy na twojego brata i bierzemy si� do roboty. - Powinien si� tu wkr�tce zjawi�, bo z�apa�e� go na pok�adzie jachtu podczas pomiar�w geologicznych jakiego� ksi�yca. To jego najnowsza pasja, a zanim przeszed� w nad�wietln�, skontaktowa� si� ze mn�, st�d wiem. - Geologia ksi�ycowa?! Ostatnio zdaje si� pasjonowa� si� gr� na gie�dzie? - Znudzi�o mu si�. Ile czasu mo�na zarabia� miliony na gie�dzie i na klientach r�wnocze�nie? Kupi� jacht, jak spali� garnitury, i lata po ksi�ycach. Co robimy? - Uzupe�niamy brak p�yn�w w organizmie i bierzemy si� do pracy koncepcyjnej. Ty zajmujesz si� pierwszym, ja drugim. Na pocz�tek zapominamy o wsp�pracy z w�adzami: skopali dochodzenie, a jedyne, co mog�, to tylko zawali� je do reszty. Fakt, przeprowadz� drobiazgowe i dok�adne poszukiwania profesorka, wi�c nie b�dziemy na to traci� czasu. Je�li go przypadkiem znajd�, w co zreszt� szczerze w�tpi�, to i tak si� o tym dowiemy. My skoncentrujemy si� na zdobyciu wszelkich informacji o �wi�tyni Wieczystej Prawdy. A zaczniemy od pogaw�dek z wyznawcami, tu jest lista. Trzy z wypisanych tu niewiast s� dobrymi znajomymi twojej matki, wi�c nie przewiduj� problem�w. Zbieraj si�! - Tylko si� przebior�. Wiesz, �e do kobiet trzeba umie� podej��, a str�j i uroda to podstawa. - U�miechn�� si� skromnie. - Jak wiesz, mam w tej dziedzinie wrodzone predyspozycje... - Autoreklama te�. Przebieraj si�, ty Casanowo od siedmiu bole�ci, a ja odpal� rodow� limuzyn�. "Odpali�" by�o zreszt� najmniej w�a�ciwym okre�leniem - na Lussoso mieli chyba najbardziej rygorystyczne przepisy o ochronie �rodowiska naturalnego w ca�ej galaktyce i co ciekawe, przestrzegali ich konsekwentnie. Prawdopodobnie za samo gadanie o silniku spalinowym trafi�bym do tutejszego pud�a. Pojazdy nap�dzane by�y mikrostosami (jak atomcykiel) albo bateriami. Albo jak w przypadku limuzyn typu Spread Eagle w��cza�o si� je na noc do sieci, dzi�ki czemu silnik nabiera� mocy. Ca�e to ustrojstwo z przeka�nikami energii przy ka�dym kole dawa�o samojazd, kt�rego rozmiary wymaga�y okre�lenia co najmniej "limuzyna". Robot-kierowca wyprowadzi� pojazd z gara�u na m�j gwizd, otwieraj�c jednocze�nie wyk�adane z�otem drzwi. Opad�em z westchnieniem na �nie�nobia�e pseudofutro, co spowodowa�o w��czenie si� ekranu ��czno�ci. - Sport - poleci�em nie maj�c ochoty na �adne "wiadomo�ci", "nowo�ci" i tym podobne propagandowe bzdury. Na ekranie pojawi�y si� wy�cigi pospiesznych balon�w, a autobar poda� mi kieliszek szampana. - O, cholera. - W g�osie Jamesa s�ycha� by�o szczery podziw. - Prawdziwe z�oto? - Naturalnie. Do tego diamentowe reflektory i zdrowotne szyby z polaryzowanego szk�a pancernego. Karoseria ma si� rozumie� te� kuloodporna, twoi rodzice podr�uj� z klas�, jakby� mia� jeszcze jakie� w�tpliwo�ci. - Gdzie jedziemy? - spyta�, rezygnuj�c z komentarza i bior�c szampana. - Do niejakiej Vivilii von Brun. Jest pierwsza w kolejno�ci alfabetycznej i nie b�dziemy szuka� innego klucza. Nieprzyzwoicie bogata, rozs�dnie atrakcyjna. Powiadomi�em j�, tote� jeste�my oczekiwani. Gospodyni powita�a nas w czym� szarym i zwiewnym, co losowo ukazywa�o r�ne fragmenty opalonego cia�a w zale�no�ci od jego ruch�w. O wszystkim ma si� rozumie� wiedzia�a, bo tutejsze tak zwane programy informacyjne pe�ne by�y opis�w i zdj��. Jak wszystkie manipulatory publiczne, lubowa�y si� w cudzych nieszcz�ciach - im bardziej krwawe, tym lepsze. Vivilia wygl�da�a na dwadzie�cia sze�� lat, zbyt pi�kne, �eby mog�o by� prawdziwe. Ile tych lat faktycznie mia�a, nie wiedzia�em, wiedzia�em natomiast, �e ludzie tyle nie �yj�. Kobiety pod tym wzgl�dem by�y mutacj�. Uca�owa�em wyci�gni�t� na powitanie d�o� i przedstawi�em: - To m�j syn, James. - Mi�o mi pozna� - u�miechn�a si� promiennie. - Waldo, m�j m�� jest na kolejnym �miertelnie nu��cym polowaniu, strzela do wszystkiego, co mu podejdzie pod luf�, tak wi�c je�li potrzebujesz spokojnego miejsca do spania, to s�u��... Nie traci�a czasu, cho� okre�lenie "spokojne" by�o �agodnie m�wi�c eufemizmem. Waldo odstrzeliwa� cybernetyczne drapie�niki, wi�c �eby si� nie nudzi�, sama zacz�a polowa�. To, �e bez problemu mog�a by� prababk� Jamesa (co najmniej), nie robi�o na niej najmniejszego wra�enia. Fakt, do�wiadcze� mia�a mo�na by rzec a� nadto. - Vivilio, mo�esz nam pom�c odszuka� Angelin� - o�wiadczy�em, przerywaj�c jej wabienie. - Jaki rzeczowy. - Zalotnie si� u�miechn�a. - Jestem pewna, �e to u was rodzinne... - Najpierw fakty, potem pierdo�y - zaproponowa�em uprzejmie, wiedz�c z do�wiadczenia, �e grzeczno�ci� daleko si� z ni� nie zajedzie. - No ju� dobrze, dobrze. Powiem wam wszystko, co wiem... - O �wi�tyni - skorygowa�em. - Na reszt� twego �ycia chwilowo brak nam czasu. Przera�aj�ca nuda na tej planecie powodowa�a, �e promowano kulty religijne wszelakiej ma�ci. Mistrz Fanyimadu zacz�� od tego, �e pojawia� si� jako sta�y go�� na du�ej ilo�ci przyj�� i spotka� towarzyskich, czaruj�c obecne tam niewiasty swymi fascynuj�cymi przekonaniami. Kobiety z natury s� ciekawskie, tote� nic dziwnego, �e wi�kszo�� po poznaniu kogo� tak uroczego sk�ada�a mu rewizyt� w �wi�tyni. Cz�� z nich trafia�a tam powt�rnie. Wyja�nienie wed�ug Vivilii by�o nast�puj�ce: - Kazania mia� dobre, ale nie porywaj�ce i nie to przyci�ga�o wyznawc�w. Powodem by�o nie spos�b, w jaki m�wi�, ale to, co m�wi�. Ot� twierdzi�, �e je�li kto� b�dzie cz�sto przychodzi�, gor�co si� modli� i szczodrze ofiarowywa� "co �aska", to b�dzie mia� mo�liwo�� zajrze� do Nieba. - Gdzie? - zdziwi�em si� nieco, pr�buj�c przypomnie� sobie co� z teologii. - Do nieba? - Do Nieba. - Brzmia�o to zdecydowanie z du�ej litery. - Nie s�ysza�e� o Niebie? Tak na marginesie, to jakiego jeste� wyznania? - �adnego - poinformowa� j� rado�nie James. - Wszyscy jeste�my normalni i atei�ci. - Zdroworozs�dkowego, m�j drogi - poprawi�em go �agodnie. - To �adniej brzmi, a nie wszyscy rozumiej�. - Jak wi�kszo�� - westchn�a. - Ale bycie praktycznym jest takie nudne... �atwo zrozumie�, dlaczego osoby bardziej uczuciowe poszukiwa�y czego� ciekawszego... czego� wznio�lejszego. Wracaj�c do tematu: gdyby� bardziej uwa�a� w szkole, wiedzia�by� to, co zaraz us�yszysz. Przejdziesz przyspieszony kurs teologiczny. Niebo, przewa�nie te� zwane Rajem, jest miejscem, gdzie wszyscy trafimy po �mierci, je�li zachowywali�my si� w �yciu w�a�ciwie. Zaznamy tam wiecznej szcz�liwo�ci. Odwrotno�ci� jest Piek�o, gdzie si� trafia, je�li w �yciu post�powa�o si� �le i niew�a�ciwie. I tam b�dzie si� cierpia�o przez wieczno��. Wiem, �e to brzmi strasznie prosto i prymitywnie, �e nie wspomn� o nielogiczno�ci. Te� mia�am takie odczucie, s�ysz�c po raz pierwszy o Niebie i Piekle, ale jak odwiedzi�am Niebo, straci�am sporo z... nazwijmy to sceptycyzmem. - Sugestia hipnotyczna - podsumowa�em. - Jimmy, jakbym s�ysza�a Angelin�. Ten sam ton, ta sama mina pe�na politowania i niewiary. Tak sama my�la�am, gdy opowiedziano mi pierwszy raz o pobycie w Niebie, ale wiem, kiedy mam do czynienia z hipnoz�, a tu nikt mnie nie wprowadza� w �aden trans. Nie wiem jak, ale na pewno by�am w Niebie. Mistrz Fanyimadu trzyma� mnie za jedn� r�k�, a ta g�upia Rosebudd za drug�. �eby si� dobrowolnie nazwa� R�any p�czek... no, ale ja nie o tym. Prze�yli�my to samo, widzieli�my to samo... by�o zbyt pi�kne i realne, by mog�o by� sugesti� hipnotyczn�. By�o... inspiruj�ce. Nie dziwi� si�, �e si� zaci�a: inspiracja zdecydowanie nie by�a w jej typie ani w jej s�owniku. - Angelina te� by�a w Niebie? Nigdy mi o tym nie wspomnia�a nawet s��wkiem. - Nic nie wiem na ten temat. Ale nie nale�� do os�b w�cibskich... Dobrze, �e nic nie pi�em, bo m�g�bym si� udusi�, s�ysz�c to bezczelne k�amstwo. Jak w�a�nie da�o si� s�ysze�, ob�uda podobnie jak g�upota nie mia�y granic. W ka�dym razie zezna� odno�nie Angeliny w Niebie nie zmieni�a, a co do w�asnej tam obecno�ci by�a pewna, �e je odwiedzi�a. Kiedy w ko�cu zmieni�a temat i zabra�a si� za oprowadzanie Jamesa po domu, jasne si� sta�o, �e wi�cej faktycznie nie wie. Telefon od Bolivara, kt�ry w�a�nie wyl�dowa� w tutejszym porcie kosmicznym, stanowi� doskona�y pow�d do zako�czenia wizyty (dla mnie) i do urwania si� (dla Jamesa). - Jak tak dalej p�jdzie, zaczn� warcze� - ostrzeg�em, gdy doje�d�ali�my do terminalu - a potem gry��. - A mo�na si� dowiedzie� dlaczego? - Bo im wi�cej s�ysz� o tym dupku i jego ko�ciele tym wi�ksza w�ciek�o�� mnie trafia. - Nie wiedzia�em, �e zrobi�e� si� religijny... - S�uchaj, g�wniarzu: w takim samym stopniu sta�em si� religijny jak ty cnotliwy. Religi� zawsze uwa�a�em za g�upot� i opium dla mas, niezale�nie, jaka religia i jakie masy, ale nie o to chodzi. Denerwuje mnie kant. - Zawsze mia�e� s�abo�� do oszust�w... - Nadal mam, ale do uczciwych oszust�w. Tylko widzisz: u�atwianie wydawania pieni�dzy bogatym to jedno i ka�dy uczciwy kanciarz, jak dajmy na to ja, pracuje wy��cznie dla got�wki. Oszukiwanie czyich� uczu�, wykorzystywanie przes�d�w to zupe�nie inna sprawa: to w�a�enie komu� z buciorami tam, gdzie nikt nawet delikatnie nie powinien si� znale��, chyba �e go zaprosz�. Wiara jest indywidualn� spraw� ka�dego i jak d�ugo ten kto� nie pr�buje przekonywa� innych, tak d�ugo b�d� jego przekonania szanowa�, oboj�tnie, jak s� g�upie. To, co zrobi� ten zasmarkany profesorek, to zwyczajne chamstwo, i prymitywne, �e a� si� niedobrze robi. Pos�uchaj: skoro do nieba trafia si� po �mierci, to dotarcie tam na wycieczk� za �ycia i to za pomoc� jakiejkolwiek maszynerii jest fizycznie i logicznie niemo�liwe. Albo rybki, albo akwarium, a tu mamy zwyk�y chamski kant oparty na k�amstwie. �cierwo �eruje na strachu przed �mierci�, kt�ry nie omija wi�kszo�ci ludzi. Ci, kt�rzy mu uwierzyli, jak zorientuj� si�, �e to oszustwo, b�d� uczuciowymi wrakami. �aden szanuj�cy si� zawodowiec tak nie post�puje i mam zamiar sko�czy� z jego procederem, niezale�nie od nauczki za porwanie twojej matki, a mojej �ony. - Kr�tko m�wi�c, czyste pozbawianie got�wki bogatych na rzecz mniej bogatych - konkretnie nas - jest w dalszym ci�gu jak najbardziej w porz�dku - odetchn�a pociecha. - Bo ju� si� zacz��em o ciebie, ojciec, martwi�. Co do reszty, to faktycznie masz racj�: tak si� nie powinno post�powa�. Wprowadzili�my Bolivara w aktualny stan rzeczy w drodze do domu. Potem przyszed� czas na obiad i autocook dosta� zlecenie na trzy steki aarvdvark z frytkami, byle du�e. - Ca�kiem dobry ten automat - pochwali� Bolivar, odsuwaj�c wymieciony talerz. - Odwodnione-nawodnione racje wojskowe na d�u�sz� met� staj� si� nudne. Zacz��em dochodzi� do etapu pr�bowania opakowa� i musz� przyzna�, �e w smaku niczym si� nie r�ni�y. - Zamiast si� umartwia�, trzeba by�o nie oszcz�dza� - parskn�� James. - Kupi� wi�kszy jacht z przyzwoitym robotem kuchennym i lod�wk�! Jakby dla dodania wagi jego wypowiedzi, wybi�a sz�sta i niespodziewanie w��czy� si� komputer. Na ekranie ukaza�a si� twarz Angeliny. - Zostawiam ci to nagranie, Jim - oznajmi�a i wszyscy trzej opadli�my na ty�ki ze zgodnym j�kiem zawodu - tak na wszelki wypadek. Wychodz� do �wi�tyni na ciekawy eksperyment. Dok�adnie nie wiem jeszcze, o co tu chodzi, poza tym, �e ten ca�y Fanyimadu opowiada straszne g�upoty i �e chodzi o jak�� podr�. Podejrzewam, �e gdzie� poza planet�, ale nic konkretnego na to nie wskazuje, wi�c wi�cej nie mog� ci powiedzie�. Mo�na to nazwa� kobiec� intuicj�. Mo�e by� niebezpiecznie, tote� jestem przygotowana; gdyby� straci� m�j �lad, nie tra� nadziei. Do zobaczenia. Pos�a�a mi ca�usa i obraz znikn��. - Poza planet�? - upewni� si� Bolivar. - Pu��my to jeszcze raz - zdecydowa�em. Po powt�rnym przes�uchaniu faktycznie nie by�o w�tpliwo�ci. - Poza planet� - potwierdzi�em. - Ma kt�ry� jakie� pomys�y? - Od groma albo i wi�cej. - To by� Bolivar. - Zostawmy profesorka policji, jak proponujesz. Poza planet� to cholernie du�y kawa� miejsca do przeszukania. Proponuj� zabra� si� za archiwa i sprawdzi�, gdzie i pod jak� nazw� pojawi�a si� ponownie ta ca�a �wi�tynia. Bo �e si� pojawi�a albo lada chwila pojawi, nie mam w�tpliwo�ci. Archiwum jest scentralizowane, czyli zajmuje jedn� planet�, tote� odszuka� si� da, musimy jedynie ustali� parametry, wed�ug kt�rych poszukiwania maj� zosta� przeprowadzone. - Rozs�dnie m�wisz - zgodzi�em si� - b�dziemy szukali modus operandi. - Ojciec! - j�kn�� James. - Nie przeklinaj! - doda� Bolivar. - To �acina, a nie przekle�stwo, nieuki - unios�em si� ambicj�. - Chodzi o to, �e metoda dzia�ania pozostanie taka sama, oboj�tnie jak nazywa�aby si� sekta czy profesorek. - To nie mo�na by�o tak od razu m�wi�? - obruszy� si� James. - Jaka konkretnie metoda? - zainteresowa� si� Bolivar. - A je�li o to chodzi, nie mam najmniejszego poj�cia. Powinno wyj��, jak zabierzecie si� za poszukiwania. Przynajmniej mnie zawsze wychodzi w trakcie. No to si� wzi�li za poszukiwania. Podzielili planety i zacz�li szuka�, zaczynaj�c od najbli�szych. Wykorzystanie komputera mieli opanowane dog��bnie od m�odo�ci - od skrzynki na narz�dzia zaczynaj�c, na w�amie do sieci Korpusu ko�cz�c. Zostawi�em ich wi�c w spokoju, wzi��em piwo i zamkn��em si� w gabinecie z w�asnym sprz�tem. I uzupe�ni�em braki w wykszta�ceniu religijnym, co nie by�o ani kr�tkie, ani przyjemne. Znajdowa�o si� g��wnie pod has�em "Eschatologia". Przyzna� nale�a�o, �e przez wieki historii rasy ludzkiej liczba wyzna� i ich r�norodno�� by�a osza�amiaj�ca. Sposob�w wyznawania i obrz�dk�w jeszcze wi�ksza. O s�owotw�rstwie w nazwach przewa�nie tych samych wyobra�e� lepiej nie wspomina�, bo jeszcze mi litery przed oczyma wiruj�. Na szcz�cie zazwyczaj jedna religia zapo�ycza�a co� od innych, dzi�ki czemu udawa�o si� ten galimatias sprowadzi� do wsp�lnych podstaw. Na og�. Dzie� by� wyj�tkowo m�cz�cy, ale przynajmniej orientowa�em si�, o co chodzi w teoretycznej cz�ci problemu. W�a�ciwsze by�oby chyba okre�lenie - w teologicznej...? Niewa�ne. Dzie� by� pracowity, dlatego nic dziwnego, �e zdecydowa�em si� go sko�czy�, gdy przesta�em przyswaja� wiedz�. Do ��ka dotar�em na autopilocie - albo jak kto woli na pami�� - i ledwie przyj��em pozycj� horyzontaln�, zapad�em w sen. Subiektywnie rzecz bior�c dziesi�� sekund p�niej - obiektywnie osiem godzin p�niej - kto� mnie obudzi� u�ywaj�c bod�c�w bezpo�rednich, czyli potrz�saj�c za rami�. - James...? - Tu Bolivar. Znale�li�my! To jedno s�owo ocuci�o mnie skutecznie i postawi�o na baczno�� obok ��ka. - Chyba nie pod t� sam� nazw�? - Taki g�upi nie by�. Tym razem to Poszukiwacze Drogi. Inna otoczka, ten sam cel i spos�b: wycieczki do nieba. - Gdzie? - Nawet niedaleko: planeta Vulkann. G��wnie g�rnictwo i przemys�, ale ma sympatyczny archipelag w tropikach, w ca�o�ci przeznaczony na odpoczynek, rekreacj� i o�rodki emerytalne. Musi by� nie najgorszy, bo klientela �ci�ga z paru okolicznych system�w. - Kiedy ruszamy? - Jak si� do reszty obudzisz. Bilety czekaj� w porcie, a do startu zosta�a godzina. Sprawdzi�em, czy mam karty kredytowe, bro� i standardowe wyposa�enie. Mia�em. - Jestem spakowany - oznajmi�em. - Wybior� paszport i mo�emy rusza�! ROZDZIA� 3 Profilaktycznie podr�owali�my pod przybranymi nazwiskami i z nowymi papierami. Tych ostatnich mia�em kilkana�cie do wyboru - wszystkie autentyczne, na wszelki wypadek. Te� wynik zapobiegliwo�ci. Wyposa�enie specjalne ukryli�my - te� na wszelki wypadek - w zmodyfikowanym przeze mnie sprz�cie fotograficzno-filmowym, kt�rym jako wycieczkowicze byli�my obwieszeni. Do tego nale�y doda�, �e wy�ej wymieniony sprz�t nadal spe�nia� sw� podstawow� funkcj�, czyli robi� zdj�cia. Diamentowe spinki i inne podr�czne drobiazgi z bran�y jubilerskiej, kt�re �atwo wsz�dzie wymieni� na got�wk�, wzi��em bardziej z przyzwyczajenia ni� z rzeczywistej potrzeby. Powitanie by�o faktycznie dramatyczne, cho� nie z tego typu dramat�w, jakie mnie zazwyczaj spotyka�y w �yciu. Ledwie wysiedli�my z promu zmieszani z t�umem wycieczkowicz�w, zagra�a orkiestra i wmaszerowa� Korpus Przewodnik�w w czarnych szpilkach i czerwonych uniformach wykonanych technik� oszcz�dno�ciow� Na komend� dziewczyny stan�y, zrobi�y spocznij i rozesz�y si� do wyznaczonych cel�w Do nas podesz�a atrakcyjna blondynka z piegami na nosie - Witam panie Diplodocus i synowie grabnie zasalutowa�a - Nazywam si� Dewina De Zofting, ale przyjaciele m�wi� mi Dee - W�a�nie zyska�a� trzech nowych przyjaci� - poinformowali�my j� prawie zgodnym ch�rem - Tak tez my�la�am Jestem wasz� przewodniczk� przez ca�y okres pobytu w naszym �wiecie Mog� m�wi� wam po imieniu? - Jasne - Pociechy rado�nie wyszczerzy�y z�by, wi�c si� nie wtr�ca�em - �licznie W takim razie przygotujcie si� na wakacje swego �ycia - Jeste�my przygotowani na wszystko - oznajmili - To prosz� za mn�. �wiadectwa zdrowia prosz� pokaza� doktorowi, o tu doskonale Teraz do baga�y i z robotem do wyj�cia. Tak jest. Ta bramka przy drzwiach prze�wietla zawarto�� portfeli i weryfikuje karty kredytowe, poniewa� wakacje s� urocze, ale i kosztowne. Dawno nie spotka�em si� z tak rozbrajaj�c� szczero�ci� w turystyce i zacz�o mi si� to podoba�. Prawie tak samo jak Dee bli�niakom. Poniewa� jednak nie przybyli�my tu dla przyjemno�ci, by�em zmuszony wtr�ci� si� w pogaw�dk�. - Potrzebujemy wygodnego hotelu - poinformowa�em Dee. - W pobli�u Ko�cio�a Poszukiwaczy Drogi, bo tam um�wili�my si� z przyjaci�mi. - Jest on przy placu Gtotsky'ego - odpar�a po chwili konsultacji z elektroplanem. Przy tym placu jest tez Rasumofsky Robotic, czyli ca�kowicie zautomatyzowany hotel czynny ca�� dob�. - Idealny - ucieszy�em si� tym razem szczerze - Prowad�! Taks�wka wysadzi�a nas przed wej�ciem i natychmiast zostali�my otoczeni przez t�umek boyow-robot�w, z kt�rych ka�dy porwa� po sztuce baga�u, ustawiaj�c si� g�siego. - To dla was - Dee wpi�a nam w klapy koszul jubilerskie kwiatki - Teraz was opuszcz�, by�cie mieli czas si� spokojnie rozpakowa� i od�wie�y�, ale jak tylko wym�wicie moje imi�, postaram si� zjawi� najszybciej, jak potrafi�. �ycz� mi�ego pobytu. - Na pewno b�dzie mi�y - odpar�em uprzejmie i szturchn��em najbli�szego robota - Prowad� do pokoju. Zasiedlenie zacz�li�my od odpluskwienia apartamentu - nie by�o co odpluskwia� - i od sprawdzenia, czy nie ma wiadomo�ci z Lussoso. Nie by�o. Bolivar za pomoc� wielofunkcyjnego scyzoryka wyci�� otw�r w oknie wychodz�cym na plac i wysun�� przez niego obiektyw ustawionej na tr�jnogu kamery. - Bardzo �adnie - oceni� - Teraz b�dziemy mieli zdj�cia i g�osy ka�dego, kto tylko przekroczy pr�g. - Na ile starczy pami�ci? - zainteresowa� si� James. - Dziesi�� tysi�cy godzin. Pami�� molekularna, czyli w praktyce nie do uszkodzenia. Operacja w pe�ni zautomatyzowana, zatem proponuj� cos zje��, wypi�, a potem si� wyspa�. Zobaczymy, co przyniesie ranek. Poranek przyni�s� ciemno�ci, Vulkann mia� bowiem dziesi�ciogodzmny dzie�, kt�ry zacz�� si� i sko�czy�, gdy spali�my S�oneczko wzesz�o, gdy jedli�my �niadanie, tak �e nie by�o tragedii. ��ka si� zas�a�y, st� sprz�tn�� i to w�a�nie najbardziej mi si� podoba�o - w pe�ni zautomatyzowanym hotelu, jak d�ugo p�aci�o si� rachunki, nikt si� cz�owiekiem nie interesowa� i �adna w�cibska sprz�taczka nie b�dzie si� dziwi�, co tez filmujemy przez okno. Poniewa� gapienie si� na aparat mia�o tyle� uroku, co wpatrywanie si� przez okno w ko�ci�, wsta�em i oznajmi�em. - Id� na basen, nie wiem jak wy obiboki. - My tez - oznajmili, patrz�c jeden na drugiego. Na basenie okaza�o si�, �e Dee ju� tam jest, a poniewa� na Vulkannie nie obowi�zywa�o tabu nago�ci, stwierdzi�em, �e reszta osoby pasuje do twarzy i postanowi�em nie robi� m�odzie�y konkurencji. Ca�e szcz�cie, �e woda by�a raczej zimnawa, bo inaczej m�g�bym mie� pewne obiektywne problemy ze zrealizowaniem tego chwalebnego zamiaru. Po powrocie do pokoju przewin��em nagranie i pu�ci�em, by zobaczy�, jak tu og�lnie prezentuj� si� wierni - wizualnie i akustycznie - robi�c przy tej okazji odbitki ka�dego wchodz�cego do ko�cio�a. Zdj�cia roz�o�y�em potem na stole i zwo�a�em narad� wojenn�. - Jedno pewne - odezwa� si� James, ponuro wpatruj�c si� w fotografie - �aden z nas tam nie wejdzie bez wzbudzania podejrze�. - Przynajmniej bez pow