233

Szczegóły
Tytuł 233
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

233 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 233 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

233 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

tytu�: "Wyprzeda� bohater�w" autor: HANS HELLMUT Kierst tytu� orygina�u: "AL'SVLRKAL'P DER HELDEN" Prze�o�y� JERZY GUTOWSKI tekst wklepa�: [email protected] korekta: [email protected] WYDAWNICTWO - BELLONA Ok�adk�' i stron� tytu��w,} projektowa� - MICHA� MARYNIAK Redaktor - ANDRZEJ BOGUS�AWSKI Redaktor techniczny - JADWIGA KAZN�WSKA Korektor - ZOFIa BANASIAK Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1991 ISBN 83-11-07920-X A.k�" * * * Przys�owie �aci�skie; "Najwy�sze racje s� najwi�ksz� niesprawiedliwo�ci�". Z wielkoniemieckiej tradycji ludowej: �Upajaj si� wojn�, pok�j bowiem b�dzie straszny". Przys�owie �aci�skie: �Ora� b�dziemy lisami, doi� za� capy". �w cz�owiek, kt�remu uda�o si� rozp�dzi� towarzystwo wspania�ych bohater�w Wielkiej Rzeszy, znalaz� si� 2Q4ipca 1944 roku w tajnym obozie szkoleniowym Kampfental w pobli�u H�lzbach. Mowa tu o starszym szeregowcu piechoty Sebastianie Singerze, kt�ry okaza� si� mysz� w polowym mundurze. ^ �' 1. POCZonTEK KO�CA - Kogo tam znowu diabli przynie�li? - rozleg� si� do- no�ny. w�adczy g�os. przywodz�cy na my�l koszary. - Akurat kogo� takiego jak ty Jeszcze nam tu brakuje; Wywo�any w ten spos�b cz�owiek powl�k� po zakurzonym dzie-dzi�cu dworcowym w H�lzbach SW�J ekwipunek wojskowy. Zamru-ga� oczyma pora�ony stoj�cym w zenicie s�o�cem i dostrzeg� star-szego kaprala rozpartego wygodnie na �redniotona�owej ci�ar�wce okrytej p�acht� namiotow�. By�o to kr�pe ch�opisko o czerwonej twarzy i napi�tym spojrzeniu. - Nie s�dzisz chyba, �e przyjecha�e� tu na urlop? Uwaga ta dotyczy�a walizy przybysza, starszego szeregowca, kt�ry poj�� natychmiast, o co chodzi, zabra� j� bowiem ze sob� opr�cz plecaka i chlebaka. Odstawi� teraz waliz� i zbity nieco z tro-pu wykona� co�. co wygl�da�o na oddanie honor�w wojskowych. - Co to by�o. cz�owieku?.' - wykrzykn�� starszy kapral niebez-piecznie rozbawiony. - Chcesz, abym si� wyrzyga�? - Bynajmniej, panie starszy kapralu - zapewni� starszy szerego-wiec, staraj�c si� ochoczo przystosowa� do sytuacji. Podczas s�u�by w czasie wojny zawsze mu si� to w pewnym stopniu udawa�o. R�wnie� teraz usi�owa� zaprezentowa� si� jako subordynowany pod-komendny. Pr�bowa� upewni� si� co do tego tak�e starszy kapral; - Ca�o�� od pocz�tku jeszcze raz? Tylko tak jak nale�y! Z po-wrotem do dworca biegiem marsz! Starszy szeregowiec ruszy� �wawo i na dworcu, w obskurnym pomieszczeniu, przy kasach, postawi� ca�y sw�j baga�, wypuszczaj�c go z r�k wprost na pod�og�. Nast�pnie, z twarz� pozbawion� wyra-zu niczym cz�onek ch�ru ch�opi�cego, wyg�adzi� pomi�ty mundur - i ponownie ogarn�o go s�once, tym razem Jednak zgodnie z wy-mogami dziedzi�ca koszarowego. Zatrzyma� si� przed starszym kapralem w odleg�o�ci oko�o pi�-ciu metr�w i spr�bowa� strzeli� obcasami. Zabiegaj�c o poprawn�, sportow� postaw�, zaprezentowa� oczekiwane przez starszego kap-rala oddanie honor�w wojskowych. Wypad�o to wprawdzie nieco dziwacznie, �wiadczy�o jednak o dobrych ch�ciach. Podobnego mnie-mania by� widocznie starszy kapral, wyleguj�cy si� w dalszym ci�gu gnu�nie na ci�ar�wce. Jako wytrawny szkoleniowiec nie chcia� na samym wst�pie poprzesta� wy��cznie na tym. - Padnij! - zakomenderowa�. Starszy szeregowiec oci�ga� si� chwil�, co by�o do�� trudne do rozpoznania, po czym z wytrenowan� szybko�ci� wykona� rozkaz. - No prosz� - stwierdzi� zadowolony starszy kapral. - Dlaczego nie od razu tak, cz�owieku? Zafcoi�Otuj sobie, �e to tak�e tu obowi�-zuje! Powsta�! Starszy szeregowiec podni�s� si�, nie za wolno co prawda, ale i bez zbytniego po�piechu. W ko�cu uczy� si� niegdy� przepisanej regulaminem musztry na placu koszarowym. A wi�c: prawa noga zgi�ta, lewa wyprostowana, g�rna cz�� cia�a podparta obiema r�ka-mi. Dopiero wtedy cz�owiek si� podnosi. Starszy kapral przygl�da� si� temu okiem znawcy. Zaobserwo-wa�. �e szeregowiec troch� zbyt niedba�ym ruchem otrzepa� kurz ze swego munduru. Lecz got�w na rozkazy sta� oto przed nim, wi�c starszy kapral postanowi� potraktowa� go �yczliwiej. - Sk�d przybywasz? I jak s�dzisz, gdzie wyl�dowa�e�? - Starszy szeregowiec Singer. Odkomenderowany do obozu Wehrmachtu w Kampfental. - Na kurs szkoleniowy? To przyczo�ga�e� si� zbyt wcze�nie, nast�pny turnus rozpoczyna si� tu dopiero za dziesi�� dni. - Zosta�em przydzielony do sta�ego personelu, panie starszy kapralu. Co� takiego! A z czyjej to �aski i z jakiego powodu? - Nie wiem, panie starszy kapralu. M�j rozkaz wyjazdu brzmi: H�lzbach, ob�z Wehrmachtu Kampfental. - Sk�d przyje�d�asz? Szpital wojskowy Monachium-Po�udnie. Starszy szeregowiec Singer przele�a� tam sze�� tygodni po po-strzale p�uc. Dosta�o mu si� na froncie wschodnim, w czasie walk ulicznych w Warszawie. i SSSS^.0^,^^ \ ^^s^^s^^ ' ^ofc0^ ^ c^��� ^ ^cznle1 " nas �" ^y K e f0"" ^�-""bawaSo K1'6-" ""�"" P.?knv ^^S^^SSs^ ^ ^^s^-^g s^--- ^ ^s^^s^^^ "ypucowane na ' i p''s� 'Podli� 7 oirrn y "'""dur. wyelan ^^P^":^^^.,.^,?'/^^^^ kanS: ^. ^Sr'^^^n^^"" ^Sw^ -by! ^�5^^5^?As "-%^?^^^S'^S S^^f- r-ss^i^-s-s S::^T^S^^^^ ^'�X^^?^3^^^ �.� ;^^^?^^^^ ^S?^5?^-- ^�^ra) sta� � � ^rtonow. - Te ^, k^ Ju2 w -^0^ , ^^ 1 szeregowiec zacz�� t krowie, -_ ^. cz�� ^^^c karton za lc.rt a ^^^"em. By�o jch pi��dziesi�t, i to niezbyt ci�kich. Zawiera�y butelki. Ka�dy, jak si� p�niej okaza�o, po sze��. - Ch�opie, tempo! - zagrzewa� go krzykiem do czynu starszy kapral. Singer ci�ko dysza�, ogarn�� go niemal sza� pracy. Twarz l�ni�a mu od potu, r�ce dr�a�y: to dawa�y o sobie zna� otrzymane rany. Starszy kapral przysiad� si� tymczasem do kolejarza. Byli wielce rozbawieni. - I to ma by� m�odzie�'.' Z czym� takim zamierza si� wygra� wojn�? Singer, sko�czywszy za�adunek pi��dziesi�ciu karton�w, opar� | si�. ci�ko dysz�c, o �cian�. Zauwa�y� stamt�d, jak starszy kapral ? rozci�� scyzorykiem jeden z karton�w. Pojawi�y si� w nim butelki szampana marki �Henkel Trocken". Gerner wydoby� z kartonu trzy. Dwie wr�czy� wyra�nie uradowanemu z tego kolejarzowi z mile dla ucha brzmi�cym zdaniem: - Dla ciebie, kolego! Trzeci� butelk� wcisn�� do r�ki Singerowi wraz ze s�owami przestrogi: - Jedno powiniene� sobie wbi� do g�owy, �e u nas po-st�puje si� bardzo po ludzku. Aby� nigdy w to nie w�tpi�. Zachowuj si� wi�c odpowiednio! Trzymaj zawsze pi�knie j�zyk za z�bami, �eby nikt ci nie obi� pyska. Singer m�g� teraz przycupn�� na wozie pomi�dzy kartonami. Poza kurzem nie widzia� st�d nic. Kurz wzbija� si� wysoko ponad zmaltretowan� przez wyboje drog�. Po pewnym czasie ci�ar�wka zahamowa�a tak gwa�townie, �e Singer omal�e nie upad�. Zajechali pod .po�udniow� bram� obozu. Starszy szeregowiec ogarn�� swoje pakunki i zeskoczy� z platfor-my. podczas gdy starszy kapral Gerner. nie rzuciwszy nawet na niego okiem, poturkota� dalej z �adunkiem szampana. Singer poczu� si� nieco zagubiony. Po paru chwilach rozejrza� si�. Wok� rozci�ga� si� drut kolczasty wpleciony g�sto w solidne rusztowanie z drewna. Spojrza� na toporn� bram�, stoj�c� teraz otworem. Zatrzyma� si� odruchowo, poniewa� zbli�ali si� w�a�nie ku nie-mu dwaj �o�nierze. Mieli opaski na r�kawach, co �wiadczy�o praw-dopodobnie o przynale�no�ci do swego rodzaju policji obozowej. - Dokumenty! - za��da� jeden z nich. Singer wr�czy� mu sw�j rozkaz wyjazdu, nie wzbudzi� on jednak �adnego zainteresowania. - Do kontroli - powiedzia� drugi wskazuj�c budynek stoj�cy na prawo od bramy. Wygl�da�o na to. �e od strony organizacyjnej wszystko tu gra. 10 ^ ^i^y^J bud�w;, u/ , . , a a- ��"� "'"" �-**'."SE~ ^SS^^^y... lo^ w- '" Jeszcze �^ � ,�Ks,eg, p,5..'�te e^.�. ^^^CT -�-.. ^ �;r""0' "^80 a- S^-^S:^^^ ^c^^ ^.a,o s, p� , apol"at'a "^S^ , :^s^^te- �m- ^S^^S^^^- Ta "-"a Sy^^"s^s-p^^ :&^^::::so^^ '"ui -stss^^ ?- - � ^^%2s?^s:::r S2cle ca^ reszt�. Ii Gdy tak pe�za� po pod�odze, zauwa�y� przed sob� cieri. Podni�s� g�ow� i w padaj�cym z naprzeciwka �wietle dojrza� z trudem przysa-dzistego cz�owieka w mundurze porucznika piechoty, ozdobionym paroma baretkami. - Porucznik Wagner - powiedzia� oficer ca�kiem nieregulamino-wym tonem. - Nale�� do sztabu komendanta, pana pu�kownika von Verweisera. Zosta�em tam przydzielony Jako oficer ��cznikowy; ofi-cjalne oznakowanie: jeden C, a wi�c odpowiadam r�wnie� za bez-piecze�stwo. porz�dek, kontrwywiad. Zdumia�o to Singera. Oficer przedstawia si� starszemu szerego-wcowi? - Panie poruczniku - spyta� - czy te fakty mog� mie� dla mnie znaczenie? Czy b�d� mia� co nieco do czynienia z bezpiecze�stwem, porz�dkiem b�d� kontrwywiadem? - Wszyscy tu mamy z tym do czynienia. Singer. Pan za� musi si� sk�ania� do tego. co ja pod tym rozumiem. Wtedy, s�dz�, b�dzie tu panu sz�o jak z p�atka. - O ile mi wiadomo, panie poruczniku, zakres dzia�ania je-den C obejmuje r�wnie� funkcj� NSFO. czyli oficera do spraw narodowosocjalistycznych. A mo�e si� myl�'.' - W �adnym wypadku. Singer. Porucznik Wagner z trudem zdo�a� ukry� zdziwienie, w jakie wprawi� go poziom wiedzy tego starszego szeregowca. Wydaje si�. �e jest pan do�� dobrze zorien-towany. - Tak sobie, co� mi wpad�o w ucho - odpar� wymijaj�co Sin-ger. Pomimo wszystko Wagner czu� si� zobligowany do udzielenia bli�szych wyja�nie�: - Je�eli dzia�am tu tak�e jako NSFO. to jedynie w ramach przydzielanych mi automatycznie zada�, kt�re traktuj� wy��cznie jako prac� dodatkow�, w�a�nie prac�! Prosz�, by przyj�� pan to do wiadomo�ci. - Tak jest. panie poruczniku? Porucznik Wagner nadal wyst�powa� w roli �yczliwego prze�o-�onego: - Jest pan zatem odkomenderowany do nas i bardzo licz� na to, �e szybko zorientuje si� pan, jaki ta praca ma sens. Chodzi tu o obowi�zki wyj�tkowego rodzaju. Najpierw jednak, zamiast przy-si�gi. niech pan podpisze to o�wiadczenie. Otworzy� cienk� teczk� z aktami, wyj�� z niej jedn� kartk� i przed wr�czeniem owej kartki szeregowcowi potrzyma� j� w pal-cach jak chor�giewk�. - Niech pan to przeczyta dok�adnie. Singer, przed sob� cie�. Podni�s� tle dojrza� z trudem przysa- dka piechoty, ozdobionym cer ca�kiem nieregulamino- nta, pana pu�kownika von ko oficer ��cznikowy; ofi- owiadam r�wnie� za bez- via si� starszemu szerego- wy mog� mie� dla mnie lenia z bezpiecze�stwem, a, Singer. Pan za� musi | n. Wtedy, s�dz�, b�dzie u, zakres dzia�ania Je- �yli oficera do spraw �nik Wagner z trudem poziom wiedzy tego n do�� dobrze zorien- 'par� wymijaj�co Sin- ?wany do udzielenia Jedynie w ramach traktuj� wy��cznie r przyj�� pan to do �yczliwego prze�o- nas i bardzo licz� la sens. Chodzi tu lak, zamiast przy- l bej Jedn� kartk� rzyma� J'� w pal- Ok�adnie. Singer, i zada ewentualnie niezb�dne pytania, tylko bez niepotrzebnego ga-dulstwa.' Nast�pnie podpisze pan ten �wistek. O�wiadczenie to. ..z�o�one dobrowolnie zamiast przysi�gi". brzmia�o: ..Ja - tu nast�powa�y: nazwisko, stopie� wojskowy. data i miej-sce urodzenia - przyjmuj� niniejszym do wiadomo�ci, dok�adnie o tym pouczony, �e w specjalnym obozie szkoleniowym Wehrmach-tu, s�u��cym celom obronnym, zwanym w urz�dowym skr�cie WMSAV. w Kampfental ko�o H�lzbach. do kt�rego zosta�em przy-dzielony. rozkazy dow�dztwa winny by� bezwarunkowo traktowane jako �tajne rozkazy�". Starszy szeregowiec zdumia� si� ponownie. Poniewa� od lat obe-znany by� z regu�ami gry Wehrmachtu. domy�la� si� ju�. �e wpako-wano go do kot�a pod wysokim ci�nieniem. ..Tajne rozkazy" stano-wi�y po okre�leniach ..tajne" i ..�cis�e tajne" trzeci, najwy�szy sto-pie� biurokratycznej machiny wojskowej. Kierowano go do tej poi-}', i to na og� dzie� w dzie�, do pe�nienia s�u�by tylko w zasi�gu dzia�ania dow�dc�w armii lub grup armii. Porucznik Wagner ci�gn�� dalej SW�J prawdopodobnie rutyno-wy wyw�d: - Podpisane przez pana o�wiadczenie zobowi�zuje do absolut-nego milczenia o tym wszystkim, z czym pan si� tu zetknie lub do czego b�dzie pan mia� wgl�d. O tym. co si� tu dzieje, nie wolno informowa� nikogo z zewn�trz, wykluczone s� r�wnie� jakiekolwiek napomknienia. Tak zadecydowa� nasz Fiihrer maj�c na my�li dobro Rzeszy. Wci�gni�cie si� do tej pracy bez zastrze�e� to oczywisty obowi�zek.' Jasne. Singer? - Absolutnie, panie poruczniku zapewni� natychmiast starszy szeregowiec i chc�c da� wyraz autentycznego zaanga�owania, powie-dzia�: - Prosz� mi pozwoli� na pytanie ca�kiem teoretyczne. Co by si� sta�o, gdyby kto� nie chcia� lub nie by� w stanie si� do tej pracy wci�gn��? Wagner odchyli� si� do ty�u. obrzucaj�c Singera badawczym spojrzeniem, na podobie�stwo snajpera, kt�ry bierze na muszk� trudny cel. - A mo�e siebie pan ma na my�li? Starszy szeregowiec odpar� niezw�ocznie: - Ja oczywi�cie chc� wsp�dzia�a�? J naturalnie podpisz� to. Zapyta�em jedynie, by m�c lepiej zorientowa� si� w sytuacji. - A zatem. Singer. mog� panu takiej odpowiedzi udzieli�. - Po-rucznik Wagner, uznaj�c widocznie, �e ten nowicjusz jest ju� zdecy-13 dowany z�o�y� podpis, przybra� znowu postaw� niez�omnego w�adcy. - Po pierwsze: Je�eli z chwil� podpisania tego o�wiadczenia uleg�by pan pokusie robienia g�upstw, mog�oby to mie� daleko id�ce nast�p-stwa i zale�nie od okoliczno�ci, w Jakich ten czyn by�by pope�niony, m�g�by on by� uznany za zdrad� stanu lub zdrad� ojczyzny. A na tym chyba by panu nie zale�a�o? 'f - A po drugie. Je�li wolno spyta�? ^ - Gdyby pan raczy� odm�wi� z�o�enia wymaganego podpisu, � za�atwiamy to ca�kiem prosto. Co to oznacza w praktyce? Zostaje pan st�d wydalony i odes�any na front. A wtedy l�duje pan w ci�gu dwudziestu czterech godzin w najg�stszym g�wnie. Na czym� takim ani przez chwil� nie mog�o Singerowi zale�e�, Wi�c podpisa� o�wiadczenie. Porucznik Wagner przybli�y� dokument do twarzy. Jego oczy sprawia�y wra�enie, i� jest przekonany, �e wszystko jest znowu w najlepszym porz�dku. Rzek� od niechcenia: - To podpisane przez pana o�wiadczenie zostanie w��czone do akt personalnych; rozkaz wyjazdu, Singer, musi by� najpierw pod-dany dok�adnemu zbadaniu. Na razie niech pan si� tu zatrzyma i czeka na nast�pne polecenie. Przydzia� funkcji w obozie nast�pi p�niej. Tymczasem prosz� cierpliwie znie�� naszego ..podw�jnego" doktora K�nigsbergera. Do nas nie maj� wst�pu chorzy ani cho�by zagro�eni jak�kolwiek chorob�. Mo�na powiedzie�, �e r�wnocze�nie chwycili za klamk� u drzwi; porucznik przekroczy� pr�g krokiem marszowym, kapitan lekarz natomiast wszed� do pokoju ca�kiem zwyczajnie. By� to niewysoki, niemal�e delikatny m�czyzna. Trzyma� w r�ku fiszk� ze swojej kartoteki. Jego okulary o grubych szk�ach zdawa�y si� spe�nia� jedno tylko zadanie - ukrywanie oczu. - Rozgo��my si� - zaproponowa� siadaj�c pierwszy za biur- kiem. - Niech pan przyci�gnie walizk� i si�dzie na niej. Nie lubi�, gdy kto� patrzy na mnie z g�ry. Brzmienie jego g�osu wr�cz fatalnie odbiega�o od wojskowego tonu, podobnie jak spos�b poruszania si�. Mog�o to by� oczywi�cie zamierzone, by zyska� zaufanie pacjenta. K�nigsberger zdj�� okulary i zmierzy� wzrokiem starszego szere-gowca, mrugaj�c przy tym swoimi m�drymi oczyma. - Niech pana nie peszy moja tu obecno�� - powiedzia� na wst�pie. - Przebywam w tym obozie wy��cznie jako lekarz. - I ku zaskoczeniu Singera doda�: - Je�eli ma pan jakie� pytanie, ch�tnie na nie odpowiem, oczywi�cie w miar� moich mo�liwo�ci. Singerowi cisn�o si� do g�owy wiele pyta�, jednak powstrzymy-14 'staw� niepomnego w�adcy. tego o�wiadczenia uleg�by mie� daleko id�ce nast�p- en czyn by�by pope�niony, ib zdrad� ojczyzny. A na ia wymaganego podpisu, cza w praktyce? Zostaje rtedy l�duje pan w ci�gu g�wnie. logio Singerowi zale�e�. ner przybli�y� dokument i� Jest przekonany, �e i. Rzeki od niechcenia: e zostanie w��czone do lusi by� najpierw pod- 1 pan si� tu zatrzyma ikcji w obozie nast�pi laszego �podw�jnego" 'pu chorzy ani cho�by iii za klamk� u drzwi; wym, kapitan lekarz ie. By� to niewysoki, 'ku fiszk� ze swojej ify si� spe�nia� jedno ; pierwszy za biur- na niej. Nie lubi�, i�o od wojskowego > to by� oczywi�cie !m starszego szere- fma. ,- powiedzia� na KO lekarz. - I ku �ytanie, ch�tnie na j)�ci. tiak powstrzymy- io wa� si� z ich wypowiedzeniem. Jedynego pytania nie m�g� sobie wszak�e odm�wi�: - Panie doktorze, nazywa si� tu pana podw�jnym doktorem, co to znaczy? K�nigsberger ch�tnie pospieszy� z wyja�nieniem mo�e dlatego. �eby zyska� na czasie, by przybra� w�a�ciwa postaw� wobec nieocze-kiwanie przyby�ego starszego szeregowca: - Zrobi�em dwa doktoraty, jeden po drugim. K�nigsberger. wywodz�cy si� z Bambergu, bardzo d�ugo studio-wa�. Tak d�ugo, jak to tylko by�o mo�liwe, zahaczaj�c o wi�cej ni�li po�ow� wojennych lat. Zosta� doktorem medycyny i do tego psycho-logiem, a ponadto otrzyma� tytu� doktora filozofii. Wtedy powo�ano go do wojska, szybko awansowa� i ostatecznie dosta� przydzia� do tej elitarnej jednostki. - A dlaczego pan si� tu znalaz�. Singer? Zabrzmia�o to tak. jakby lekarzem powodowa�o wy��cznie �ycz-liwe zainteresowanie, mog�oby to jednak r�wnie dobrze by� pytanie podchwytliwe. Poniewa� Singer wyl�dowa� tu na swego rodzaju polu minowym, postanowi� od tej pory bra� ten aspekt pod uwag�. Na wszelki wypadek odpar� wymijaj�co: - Nie wiem. panie doktorze, dlaczego. Wypisano mnie ze szpi-tala Monachium-Po�udnie i rozkazem marszowym skierowano bez-po�rednio do H�lzbach-Kampfental. Doktor przyj�� z u�miechem to wyja�nienie, stwarzaj�c pozory pe�nego zrozumienia. - Za��dali�my historii pa�skiej choroby, ale jeszcze do nas nie dotar�a. Pierwsza uzyskana telefonicznie informacja brzmia�a jedy-nie: Niegro�ny, prawie ju� zaleczony postrza� p�uc. Nic poza tym. Sebastian Singer postanowi� ju� do�� dawno niczemu si� w cza-sie trwania tej wojny nie dziwi�. Tym razem jednak odczu� niepok�j wywo�any niezwyk�ym zainteresowaniem jego osob�. Przewiduj�c nieprzyjemne komplikacje, spojrza� na lekarza nieco poirytowany. - Niech si� pan niczym z g�ry nie przejmuje, m�j drogi, to s� zwyk�e, rutynowe czynno�ci. Radzi�bym panu tak na to spojrze�: wyl�dowa� pan tu jak w zamku rycerskim Graala, kt�rego prog�w nikt nie mo�e przekroczy� przed uprzednim zbadaniem serca i nerek. A do tego potrzebny jest lekarz, albowiem obowi�zuje u nas zasada: w zdrowym ciele zdrowy duch? Mo�e si� panu wyda� nonsensem, lecz u nas stanowi to wi���c� instrukcj�. Singer poj��, �e doktorowi K�nigsbergerowi mo�na zadawa� tylko pytania rzeczowe, je�li si� chce unikn�� jakichkolwiek nieporo-zumie�. - Czy ma pan sk�onno�ci homoseksualne, Singer? - Nic mi o tym nie wiadomo, panie doktorze, wi�c chyba nie mam. Rola. jak� doktor K�nigsberger musia� odegra�, na pewno by�a mu nie w smak i napawa�a go prawdopodobnie wr�cz wstr�tem. Chc�c widocznie mie� to wszystko szybko z g�owy zada� pytanie nast�pne: - A zatem wyra�na sk�onno�� biseksualna? - R�wnie� nie, panie doktorze. Musz� tu u�y� s�owa ,,niestety". K�nigsberger zareagowa� przychylnym u�miechem. - Nie jest pan zatem �onaty? Czy jest pan zakochany? Lub mo�e ��czy pana jaki� inny zobowi�zuj�cy stosunek z istot� p�ci odmiennej? - Nie, - Czy w pa�skiej rodzinie wyst�powa�y okre�lonego rodzaju choroby? Zaka�ne? Dziedziczne? - Psychiczni czy co� w tym sensie? Nie. jak do tej pory nie. Starszy szeregowiec pozwoli� sobie teraz n'1 wzmiank�, kt�r�. jak s�dzi�, m�g� uczyni� wobec tego ,,podw�jnego" doktora: - Znam przypadkowo histori� mojej choroby, kt�r� pan za��-da� ze szpitala. - Jak do tego dosz�o? Co� takiego jest przecie� surowo za-bronione! - Ca�kiem zwyczajna transakcja zamienna pomi�dzy �o�nierza-mi s�u�by sanitarnej a wybitnymi znawcami w dziedzinie szpitalni-ctwa. Aktualne koszta takiej transakcji to dziesi�� papieros�w lub , tabliczka czekolady: mo�e r�wnie� wchodzi� w rachub� butelka wi-na. W ka�dym razie wiem jedno, �e w moich aktach chorobowych nie ma nic poza opisem niegro�nego postrza�u p�uc i leczenia tego�. - Nie s�dzi pan chyba, �e jest pan w stanie co� przede mn� zatai�? To tylko pierwsza rozmowa informacyjna. W ci�gu nast�p-nych dni przebadam pana dok�adnie. By�oby wi�c dla pana po��da-ne, aby w�a�nie teraz by� pan ze mn� ca�kowicie szczery. - Je�eli m�wi pan o szczero�ci, to przypuszczam, �e dotyczy� ma ona pana jako lekarza, czy te� mo�e ma pan co� innego na my�li? Kapitan lekarz roze�mia� si�. jakby nieco znu�ony pytaniami Singera. - Przypad� mi pan do gustu, Singer, a to chyba dlatego, �e nie 16 i� jakichkolwiek meporo- Ine, Singer? oktorze, wi�c chyba nie odegra�, na pewno by�a lobnie wr�cz wstr�tem. z g�owy zada� pytanie na'? u�y� s�owa �niestety". ''miechem. pan zakochany? Lub tosunek z istota p�ci okre�lonego rodzaju ak do te) pory nie, 0 wzmiank�, kt�r�, sgo" doktora: 5y, kt�r� pan za��- rzecie� surowo za- omi�dzy �o�nierza- ziedzinie szpitaJni- i� papieros�w lub diub� butelka wi- pch chorobowych ' i leczenia tego�. cos przede mn� W ci�gu nast�p- IIa pana po��da- tzczery. am, �e dotyczy� co� innego na tony pytaniami dlatego, �e nie Jawi mi si� pan jako s�u�alczy, tuzinkowy cz�owieczek, przynajmniej nie w kontaktach ze mn�. Na pytanie, czy zdo�a� mnie pan czym� roz�mieszy�, odpowiedzia�bym kr�tko: nie. Dajmy spok�j tym in-dagacjom, m�j drogi. - Postaram si�. - Czego nie chc� s�ysze�, tego r�wnie� nie s�ysz�. No. jak na pierwsz� rozmow� to ju� do��. Wsta� z krzes�a: komendant na niego czeka�. - Prosz� si� teraz uda� do starszego sier�anta Schulza; urz�duje w baraku administracyjnym dla sta�ego personelu obozu. Przypusz-czalnie takiego faceta jak pan przyjmie z wielkim zainteresowaniem. Specjalny ob�z szkoleniowy Wehrmachtu. s�u��cy celom obron-nym, zwany w skr�cie WMSAV. po�o�ony na uboczu Kampfentalu, ju� z racji otaczaj�cego go jeziora i las�w stanowi� miejsce dobrze os�oni�te przed ludzkim wzrokiem. W centrum obozu znajdowa� si� tak zwany zameczek my�liwski Kampfental - budowla w kszta�cie zamku, o grubych murach, ma-�ych oknach i jakby wkl�s�ych pomieszczeniach. W �rodku jednak�e, prawie niezauwa�alna z zewn�trz, mie�ci�a si� wspaniale zaprojek-towana sala bankietowa z dwoma tarasami jednym z widokiem na jezioro, drugim za� ukierunkowanym na ob�z. Ca�o�� wraz ze stajniami i dawnym domem dla czeladzi by�a w czasie pierwszej wojny �wiatowej wykorzystywana dla potrzeb urz�du planowania wojskowego. Ju� w�wczas musiano postawi� kil-ka dodatkowych barak�w s�u��cych przechowywaniu akt. W latach 1919-1923 teren ten wprost odstrasza�, na co przymy-ka�y oczy r�norakie w�adze, z kt�rych �adna nie czu�a si� kom-petentna. by przedsi�wzi�� jakie� kroki zaradcze. Nielegalny korpus ochotniczy ..Siidland". nosz�cy tak�e nazw� Niemieckie Or�y, tu si� uformowa� i wyszkoli�, wkr�tce jednak uleg� rozwi�zaniu. Zwi�zek ten nigdy nie zosta� u�yty w formie zwartej jednostki, lecz jedynie jako kilka grup wypadowych, kt�re zapusz-cza�y si� w pobli�e Norymberg!', w g��b terytorium, gdzie obowi�zy-wa�a samoczynnie ustanowiona sprawiedliwo�� narodu niemieckiego. Od 1925 roku pojawili si� w Kampfentalu skauci, przekszta�-caj�c ob�z w schronisko m�odzie�owe wyposa�one w boiska spor-towe i p�ace do gier. W 1933 roku sytuacja w obozie zmieni�a si� radykalni^A-^^ci�gu kilku miesi�cy �w szczelnie zabudowany teren stal si� niejalCCT zak�adem konkurencyjnym wobec obozu koncen-Wypr7fl^a^ bohuiei^y '^ . i-t^, 17 traconego w Dachau. Odnowiono z rozmachem zameczek my�liw-ski, przeznaczaj�c go na siedzib� kierownictwa obozu koncentracyj-nego, rozbudowano stajnie, w kt�rych mia�y si� mie�ci� kwatery stra�nik�w obozowych, a tak�e postawiono kolejne baraki dla przy-wo�onych tu wi�ni�w. Ca�o�� ogrodzono solidnymi zasiekami z drutu kolczastego. Gdy nieco p�niej zast�pca Fiihrera Rudolf Hess dokonywa� inspekcji obozu, by� g��boko poruszony widokiem niemieckich g�r oraz cudownego niemieckiego lasu i z w�a�ciw� sobie �wiadomo�ci� wagi pe�nionej przeze� misji o�wiadczy� uroczy�cie: - To wr�cz niemo�liwe, ludzie, towarzysze! Panuje tu najczyst-sza �wie�o�� lata. a ta okolica w �adnym wypadku nie nadaje si�, by przebywali w niej zdecydowani wrogowie naszego narodu! W ten oto spos�b ju� w 1936 roku przekszta�cono Kampfental ; w ob�z szkoleniowy dla m�skiego i �e�skiego kierownictwa S�u�by .: Pracy, z wielkim rozmachem go odnowiwszy. Wybudowano ogrom-n� kantyn�, w kt�rej mo�na by�o zar�wno wy�wietla� filmy, jak i organizowa� �wiatopogl�dowe wieczory szkoleniowe, a tak�e we-so�e pota�c�wki pod koniec tygodnia i z okazji �wi�t wielkonie-mieckich. W 1939 roku, po wybuchu drugiej wojny �wiatowej, w obozie ulokowa� si� Wehrmacht. Kampfental s�u�y� teraz rannym frontow-com jako obiekt wypoczynkowo-rekonwalescencyjny. Funkcje piel�-gniarek pe�ni�y niemieckie kobiety i m�ode dziewczyny. W pe�ni lata 1942 roku pojawi� si� w obozie podpu�kownik von Verweiser, awansowany niebawem na pu�kownika, odznaczony or-derem �Pour la Merite". Wyposa�ony we wszystkie mo�liwe pe�no-mocnictwa dow�dcy korpusu armii, kt�rych udzieli�o mu naczelne dow�dztwo Wehrmachtu, prawdopodobnie w wyniku bezpo�rednie-go polecenia Fiihrera, ten�e podpu�kownik stwierdzi� autorytatyw-nie; ,,Przejmuj� Kampfental!" W kr�tkim czasie rozkaza� uporz�dkowa� teren, przystosowuj�c go do nowych zada�. Polega�o to na rozbudowie b�d� przebudowie obiekt�w starych oraz postawieniu odpowiednio du�ych nowych. Kampfental opanowa�y kolumny budowlane na podobie�stwo wyro-jonych pszcz�. W dniu pierwszym maja 1943 roku nast�pi�o uroczyste otwarcie gotowego ju� obiektu. I tak powsta� tu nie maj�cy precedensu na obszarze Wielkich Niemiec nadzwyczajny, precyzyjnie funkcjonuj�cy kr�g obrony. Genera� pu�kownik Wedell, kt�rego wkr�tce awansowano do 18 �m zameczek my�li w- obozu koncentracyj- si� mie�ci� kwatery yne baraki dla przy- ;olidnymi zasiekami �lf Hess dokonywa� ;m niemieckich g�r sobie �wiadomo�ci� ci�: Panuje tu najczyst- 1 nie nadaje si�, by o narodu! �fcono Kampfenta) �rownictwa S�u�by cudowano ogrom- Wtla� fiimy, jak owe, a tak�e we- swi�t wielkonie- itowej, w obozie �annym frontow- '� Funkcje piel�- yny. ^pu�kownik von odznaczony or- mo�liwe pe�no- to mu naczelne � bezpo�rednie- i� autorytatyw- irzystosowuj�c z przebudowie pych nowych. feristwo wyro- ^ste otwarcie recedensu na linkcjonuj�cy nsowano do stopnia feldmarsza�ka, m�g� po dokonaniu pierwszej inspekcji zako-munikowa� Fuhrerowi: �Jest to jedyna w swoim rodzaju instytucja odpowiadaj�ca ca�kowicie naszym d��eniom!" �w po�o�ony nad jeziorem zameczek my�liwski Kampfental, sprawiaj�cy ongi� nieco ponure wra�enie, zab�ysn�� teraz l�ni�c� biel�. Futryny okien i drzwi pomalowano, nadaj�c im odcie� cie-p�ego br�zu. Rozbudowane w kierunku po�udnia i jeziora otwarte tarasy sprawi�y, �e budowla ta otrzyma�a nazw� ,,Ma�ego Sans-souci". Okaza�ymi stopniami tarasu pi�� si� teraz spiesznie pod g�r�, stawiaj�c d�ugie kroki, kapitan lekarz K�nigsberger, co przysparza�o mu nieco k�opotu z zachowaniem r�wnowagi. Dotar� w ko�cu do pokoju s�u�bowego adiutanta dow�dcy. A by� nim kapitan Tausch-muller - niewysoki, kr�pej budowy m�czyzna, zazwyczaj bardzo powa�ny, przybieraj�cy niekiedy uroczyst� min�, zawsze jednak wiel-ce czujny. Przebywa� w�a�nie u niego porucznik Wagner. - No, nareszcie - powiedzia�, ledwie dysz�c z oburzenia. Znowu nadarzy�a mu si� okazja, by zgani� tego medyka za brak �o�nierskiej postawy. Medyk by� wprawdzie w stopniu kapitana, jednak �w porucznik, aczkol-wiek nie przychodzi�o mu to �atwo, potrafi� si� i z tym problemem upora�. Kapitan Tauschmuller stara� si� jak zawsze by� rzeczowy. - Pan komendant w�a�nie nas oczekuje - powiedzia�. Wagner za�. nie zamierzaj�c traci� szansy, doda� uszczypliwie: - A pan, doktorze, musia� si� znowu sp�ni�. K�nigsberger czupurnie mu si� odwzajemni�: - W przeciwie�-stwie do niekt�rych mam zwyczaj przestrzega� porz�dku i post�po-wa� skrupulatnie, a to wymaga czasu. - Jestem zmuszony prosi� was, moi panowie - kapitan Tausch-muller podni�s� r�ce w b�agalnym ge�cie - by�cie w obecno�ci pana komendanta nie demonstrowali r�nicy w waszych pogl�dach i nie rozstrzygali, kto ma racj�. Taka jest moja rada. Jeden z was musia�-by w�wczas opu�ci� pole walki, a dok�d mia�by si� potem uda�, czy panowie zdaj� sobie z tego spraw�? Zacietrzewione koguty umilk�y. Nie sprawia�o to trudno�ci ani Wagnerowi, ani K�nigsbergerowi, poniewa� w istocie rzeczy �aden z nich nie d��y� do wykorzystania pozycji drugiego. A poza tym musieli skupi� uwag� na osobie adiutanta, kt�ry doda� na zako�-czenie: - Zak�adam, �e wiecie panowie, o co mi chodzi. Nie wiedzieli, starali si� jednak nie da� tego po sobie pozna�, 19 zw�aszcza �e i tak -dzia�o si� tu wszystko wed�ug ustalonego z g�ry schematu: pu�kownik przedstawia na wst�pie sw�j pogl�d, a potem pyta o zdanie swoich wsp�pracownik�w, b�d�c przy tym absolutnie pewny ich ca�kowitej aprobaty. Niczego innego nie mo�na si� by�o spodziewa�. Gabinet pu�kownika von Verweisera znajdowa� si� na pierw- szym pi�trze pa�acyku. Zajmowa� trzy dawne pokoje, kt�rych �ciany dzia�owe wyburzono. L�ni�cy czysto�ci�, wypolerowany parkiet po-krywa�y dywany perskie, �ciany zdobi�y obrazy o tematyce my�liw-skiej. Za masywnym biurkiem w stylu baroku bawarskiego siedzia� j komendant w pe�nej krasie swego majestatu i niezbywalnej suweren-no�ci. Twarz o ostrych rysach i ustawicznie badawczy wzrok upodo-bnia�y go do g�rskiego or�a. Mia� na sobie nieskazitelnie czysty, starannie wyprasowany mundur, na kt�rym nie po�yskiwa�y �adne ordery ni odznaczenia. aczkolwiek, jak powszechnie by�o wiadomo, mia� ich bez liku. I to nie tylko Krzy� �elazny I klasy, kt�rym zosta� dwukrotnie udekoro-wany ju� w czasie pierwszej wojny �wiatowej, kiedy to przyznano mu r�wnie� najwy�szy z wszystkich order�w ,.Pour le Merite". Wi-docznie jednak nie przywi�zywa� do nich a� takiej wagi, by je stale nosi�, czyni� to tylko przy szczeg�lnych okazjach. Pu�kownik wyznawa� po prostu �yciow� dewiz� wielkiego Pru-saka Moitkego: ..Bardziej znaczy� ni� b�yszcze�!" I tego� oczekiwa� od wchodz�cych w�a�nie koleg�w oficer�w, kt�rych wierno�ci i po-s�usze�stwa wydawa� si� by� zawsze pewny. Gestem g�owy nakaza� im zatrzymanie si� w pobli�u drzwi, gdzie jak zawsze czekali skwap-liwie na jego zarz�dzenia, Przewertowa� dostarczone mu dokumenty, co wymaga�o okre�- lonego czasu, po czym uni�s�szy g�ow� wyrzek�: - A wi�c przydzielono nam jakiego� Singera, starszego szerego-wca. Rzecz doprawdy zadziwiaj�ca, nie uwa�acie, panowie? Co� takiego zdarza�o si� tu niezmiernie rzadko. W ko�cu ko-mendant obozu mia� wszelkie mo�liwe uprawnienia, w tym przywilej samodzielnego dobierania wsp�pracownik�w, bez wzgl�du na to, kim by by� delikwent i sk�d przybywa� - z jednostki frontowej. formacji krajowych b�d� rekrutowa�by si� spo�r�d kursant�w obozu Kampfental. - Sk�d przybywa ten cz�owiek? - Ze szpitala w Monachium - zaraportowa� adiutant. - Stam-t�d go nam przys�ano. 20 - Z czyjego polecenia? - Zwierzchniej wobec nas grupy armii, panie pu�kowniku, tak jak zdo�a�em si� zorientowa�. - Co panu, panie kapitanie Tauschmuller, nie sprawi�o zbytnich trudno�ci. Komendant dba� o swoich oficer�w sztabowych. Gdy by� z nich zadowolony, zwraca� si� do nich per pan, wymieniaj�c stopie� s�u�-bowy i nazwisko. Kiedy pomija� s�owo pan, mia�o to posmak lekkiej nagany. Kiedy jednak u�ywa� tylko samego nazwiska, zawiera�a si� ju� w tym gro�ba. Dzisiaj wszystko potoczy�o si� pomy�lnie. O�mielam si� - ci�gn�� Tauschmuller - zwr�ci� uwag� pana pu�kownika, �e nie jest istotne, i� tego Singera skierowano tu z pole-cenia grupy armii. W ubieg�ym p�roczu by� ju� jeden b�d� dwa takie przypadki. Jak mi si� wydaje, istotne tu jest to, �e odkomen-derowanie starszego szeregowca nast�pi�o w wyniku bezpo�redniego rozkazu sztabu pana feldmarsza�ka Wedella, �ci�lej m�wi�c, na roz-kaz pana pu�kownika Schlumbergera. Co� takiego, pomy�la� ze zdziwieniem porucznik Wagner, tego wydarzenia w �adnym razie nie mo�na rozpatrywa� jako sprawy ca�kiem zwyczajnej. Co mia� na my�li pod okre�leniem ,,w �adnym razie" i ..sprawy ca�kiej zwyczajnej", nie trzeba specjalnie wyja�nia�. By� to dow�d, jak bardzo pragnie si� Wagner ustrzec przed dzia�aj�cym w my�l wszelkich prawide� pu�kownikiem. W rzeczy samej nie wszystkie skierowania odpowiada�y �ci�le wojskowym konieczno�ciom. R�ne by�y ich przyczyny, cz�sto natury osobistej, prywatnej, a te w�a�nie, zdaniem Wagnera, odegra�y tu g��wn� rol�. - Tego Singera - rzek� Wagner w przekonaniu, �e musi o tym wspomnie� - przew�cha�em co nieco. Taki sobie ma�o znacz�cy ch�opak, jednak nieg�upi, co to, to nie, w�a�nie dlatego cieszy� si�, �e znalaz� si� tutaj, a nie ponownie w jednostce frontowej. Moim zda-niem ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa trzeba go mie� stale na oku. Pu�kownik von Verweiser skin�� g�ow� na znak zgody. A pa�-ska opinia, panie doktorze K�nigsberger? - Nie jest ca�kowicie zgodna ze zdaniem porucznika Wagnera; �miem utrzymywa�, �e mam ju� pewne podstawy, by wyrazi� kon-kretny pogl�d na temat starszego szeregowca Singera. Mo�na by wiele m�wi�, lecz ujmuj�c rzecz kr�tko, jest raczej inteligentny, na co wskazuj� niekt�re jego wypowiedzi. - Ale�, doktorze, b�dziemy go w�a�ciwie urabia� - zapewni� 21 S7 ^ s^ -to.^, - ^. "*,ei.^ ^ ^"ak by,o , ro'�dy s� awlc me- -^S^^S?^-01" sobre - ^^^"u^^ -' - - ^s^^^'^� �-''-n^urnbereer- - r� i- r 'ozmo'w� pryp =ss^"sr?:-s.*s.-K � �� �srs-^-ss.ss."'-"^"'--"^ ;^~s^a,,^S^^^^^ ^^umberger: - Tak kr�gowca Sm. s-y";; � s-"a-s.}�3? S�.-K -".'it;;;? �; ��-�.. ,�.' "�"'�"-: "". a'^"5'-?.""""" '�s's-';�,,;�"- -�1 ; -, '--woby si� tn ;� s^^stw, nas yac l ^"schniuJier, �t '"^^ rozwi�za� u t ., t � � �-^r^^^^^^^^ ' i ^Ino doprowadzi� dn . ^^^^^�^^^ zameldowa�-' p- tor ^"'g.sberger z w�. � � ' ^lasSaS^^ . A fc-S?J'T^'�'�" ~ "'"'"^ 6� P"" w?c -^St^-^^^ ^ ^"""�^ ^"^nL0 ^�epae, ^'�^.SIdrs2el'� sm^ Konlgsbereerow,� n ^^"^wany'.' osc zd ^^o cztowie- ^Ffe^^^a^^-"-- ^�^e? ^"'^ P- ^^"SoT" -"l�a'o "- ww- ewowa1-konw^^ ^ Gd\ st'irszv ^'"eJdowania si� ^^ego\\']ec ^bastian Sinper . polv'10^ od brany no S2,ego slerzant^ ^ barT^0^'"1^ P"'ecen,e oboz. ^kt mu w tv^ nloweJ ^ graty �"�"""'^^^"ym , owa "'^ p^eo^-^ ^^�g�- na c� z es," ^ ^^ Przez fa P'?c metr�w szprT doi<^dnle przez s.,"4 cale "le ''czyf ^sywne pod?o�e e osc1 i b^ po^yt.^0^0602".^^^^ ""s^:"^'-'0^^^^"! p^^^??^^^^�^ S^^^.^^^^!?^^ felafckie. J- I�m lerenem polyst.^g10"",'1""ie z boi.,-,. .^ Prawej �roni� �i. "'"'E Jezioro kamp-"-"��" ��m����;s<�ssLa"-�EL.�s 23 zamieszkane, poniewa� nale�a�y do resortu szkolenia, nast�pny za� kurs specjalny o szczeg�lnym znaczeniu rozpoczyna� si� dopiero za dziesi�� dni. Nieliczni �o�nierze, kt�rych Singer napotyka� po drodze, nie mieli prawdopodobnie ch�ci zwraca� na niego uwagi. Singer odkry� r�wnie� kilka �e�skich przedstawicielek si� zbrojnych, tak zwanych pomocnic sztabowych, w pancerzu swoistego rodzaju mundur�w. Z zaciekawieniem zmierzy�y go wzrokiem, szybko jednak skierowa�y oczy w inn� stron�, jak gdyby nie by�o im wolno nawet spojrze� na m�czyzn�. Singer dotar� wreszcie do drugiego rejonu obozu, nie sprawiaj�-cego wra�enia takiej pustki. Na lewo od g��wnej drogi, przed bwi^-kiem o kszta�cie kaplicy, siedzyalo ^ v-w-vx YAV-a z cudzoziemska wval^A&w^i<A\ vo\3\e\. �o�� niekompletnie ubranycK-, yc^-�ce s�o�ce sk�ania�o bowiem rac?,^ Ao wo. Po prawej stronie sta�y kolejne. &-5>\e\yeznie wygl�daj�ce baraki, kt�rych urod� podkre�la�y jeszcze ogr�dki przedzielone brzozowymi p�otkami, pe�ne kwia-t�w, %swx' ozdobnych krzew�w. A z lewa, w ..sl^^,-'.-^!-^^ jeziorze i w pobli�u lasu s.taA-A- '^A^-NYa przypominaj�ca zamek. W tej cz�ci obozu kampfentalskiego wszystko by�o podporz�d-kowane surowemu regulaminowi. Roi�o si� tu od tablic nakazuj�-cych, zakazuj�cych i obja�niaj�cych w rodzaju: �Zakaz wst�pu", �Wst�p wy��cznie po uprzednim zame/dowaniu". �Obszar zamknie-' ty". Dochodzi�y do tego rozliczne tablice wskazuj�ce kierunek Jazdy, drogowskazy, oznaczenia taktyczne. Jedynie komu�, kto nie ma ochoty czyta�, mog�oby si� wydawa�, �e zb��dzi� i zszed� z w�a�-ciwego kursu. Singer skwapliwie przestrzega� udzielanych mu wskaz�wek; Sta-�y personel - G��wna administracja - Kancelaria. Pod t� ostatni�, jak�e niewinnie brzmi�c� nazw� wyst�powa�a instytucja uosabiaj�ca prawdziw� sztuk� przestrzegania porz�dku w zakresie wojskowo�ci, o czym Singer mia� si� ju� wkr�tce prze-kona�. A zatem w kancelarii rezydowa� starszy sier�ant, zwany po-pularnie szefem kompanii. Szefowie kompanii ^gnnw"' ! �y ndv -; �; � l -"[ Jialiuwi� kr�gos�up ka�dej armii; nawet wte-uf, gOy si� ich nazywa �przed�u�onym kr�gos�upem". S� to najcz�-ciej fachowcy otrzaskani z prac� oddzia��w, z wszelKilIll Wojskowy mi brudami i �ciekami, d09t050WuJ�cy si� do wszystkich wyobra�aJ-nyCJ] / niewyobra�alnych sytuacJi. mo�liwo�ci lub niemo�no�ci �o�-nierskiego �ycia. Ka�dy z szef�w, by wyj�� na swoje, musia� by� 24 szkolenia, nast�pny za� 'poczyna� si� dopiero za wtyka� po drodze, nie 'o uwagi. Singer odkry� �brojnych. tak zwanych ;o rodzaju mundur�w. 'bko jednak skierowa�y 3lno nawet spojrze� na obozu, nie sprawiai�- e) drogi, przed budyn- kilka z cudzoziemska anych; pra��ce s�once stronie sta�y kolejne. ? podkre�la�y jeszcze pe�ne kwiat�w oraz -'Jeziorze i w pobli�u :ko by�o podporz�d- od tablic nakazuja- '�' �Zakaz wst�pu", , �Obszar zamkni�- ace kierunek jazdy, )mu�, kto nie ma i� i zszed� z w�a�- 1 wskaz�wek: Sta- zw^ wyst�powa�a :egania porz�dku u� wkr�tce prze- rzant, zwany po- nnii; nawet wte- ". S� to najcz�- Skimi wojskowy- kich wyobra�ai- lemo�no�ci �o�- ^e, musia� by� szefem do�wiadczonym, dlatego, chc�c nie chc�c, trzeba ich by�o darzy� szacunkiem. Urz�duj�cy w tym obozie starszy sier�ant sztabowy nosi� po-spolite nazwisko Schulz. Mia� trzydzie�ci jeden lat i jego zdaniem ju� od dawna powinien by� oficerem. Tego, �e tak si� nie sta�o, nie traktowa� jednak wcale jako zniewagi, przedk�ada� bowiem nade wszystko zachowanie w�asnego stylu �ycia. �w Schulz przybiera� poz� cz�owieka rozwa�nego, pob�a�liwego, . pe�nego wyrozumia�o�ci. Od d�u�szego ju� czasu nic i nikt nie wy-war� na nim wi�kszego wra�enia. Kiedy chcia�, to potrafi� rykn��, jakby tuzin lw�w rykn�o naraz, bywa� jednak r�wnie� inny. gdy znajdowa� inne wyj�cie z sytuacji. Gdy zjawi� si� u niego Singer, siedzia� rozwalony na krze�le, po�o�ywszy nogi, co prawda tylko w skarpetkach, na biurku. W le-wej r�ce trzyma� otwart� butelk� piwa, w prawej za� nape�nion� do po�owy szklank�. �miej�c si� szyderczo, powiedzia�: - Wszystkiego dobrego! Pomimo to starszy szeregowiec Singer poczu� si� niepewnie. Zatrzyma� si� regulaminowo jak rekrut na dziedzi�cu koszar, zupe�-nie jakby nie mia� za sob� prawie pi�ciu krwawych, usianych trupa-mi lat wojny. Od�o�y� sw�j pakunek, przyj�� postaw� zasadnicz� i wycharcza� jak automat: - Starszy szeregowiec Singer melduje si� na rozkaz! Starszy sier�ant sztabowy Schulz zmieni� tylko nieznacznie po-zycj�, by mie� mo�no�� wykonania sk�pych wprawdzie, lecz w�a�-ciwych w danym momencie gest�w. - Jeste� walecznym ch�opakiem, co? I takim pozosta�. Najwa�-niejsza rzecz to miarkuj! I to trafnie. Bo trafno�� to jest to, za czym ja tu obstaj�. Gdyby co� kiedy� by�o dla ciebie niejasne, pytaj mnie bez skr�powania. Zrozumia�e�? - Tak jest, panie starszy sier�ancie sztabowy! - Twoje dokumenty znajduj� si� na razie u porucznika Wag- nera, potem trafi� do mnie. Podejm� wtedy decyzj�, od czego za-czniemy. - I ca�kowicie zmieniaj�c temat zapyta�: - Umiesz gra� w skata? - Umiem, panie starszy sier�ancie. - Ale mam nadziej�, �e grasz nie tylko w jednofenigowego? - Odpowiada mi ka�da zaproponowana stawka - zapewni� grzecznie Singer, wyczuwaj�c instynktownie, �e mo�e ju� da� sobie spok�j z powtarzanym jak w ko�owrotku zwrotem ,,panie starszy sier�ancie sztabowy". 25 - No dobrze, ch�opie, spr�bujemy mo�e zaraz z rana. A jak u ciebie z kobietami? Tam w Monachium pewnie �a�� po ulicach. co? Pytam ci� jak m�czyzna m�czyzn�, czy m�g�by� mi dostarczy� odpowiednich adres�w? M�g�bym, i ch�tnie to zrobi�. Je�li pan sobie �yczy. - Coraz bardziej mi si� podobasz. Singer. - Ca�a przyjemno�� po mojej stronie, panie starszy sier�ancie sztabowy - zapewni� bez �enady Sebastian. - Czemu jednak, pozwoli pan. �e zapytam, tak panu na tym zale�y? Je�li idzie o te sprawy, ma pan tu przecie� do wyboru, do koloru: dorodne pomocnice sztabowe i pon�tne cudzoziemki. Wymarzona sytuacja! - Wygl�dasz na ca�kiem �ebskiego ch�opaczka. Singer powie- {-dzia� starszy sier�ant sztabowy z pob�a�liwie znudzonym u�miechem. -- Widocznie jeszcze nie wiesz, w co tutaj wdepn��e�. U nas wszystko do najdrobniejszych szczeg��w przebiega w my�l w�adczych pogl�- � d�w naszego komendanta. , - Czy dotyczy to r�wnie�, �e tak powiem, �ycia p�ciowego? - Jeste�my instytucj� wa�n�, dzia�aj�c� dla cel�w wojennych. je�li wr�cz nie rozstrzygaj�c� o losach wojny. Nic nie mo�e umkn�� naszej uwagi, my�limy o wszystkim. Do naszego wyposa�enia nale�y tak�e burdel pierwsza klasa. Chc�c go odwiedzi�, musimy pami�ta�. by nikt inny nas nie przyuwa�y�. - Mia� tu widocznie siebie na my�li. - Tyczy si� to r�wnie� ciebie. - A co si� dzieje z innymi przebywaj�cymi tu paniami? - To s�. m�j drogi, tak zwane niemieckie kobiety, jak powiada nasz komendant. M�czyzna, kt�ry zada�by si� z nimi. narazi�by si� na daleko id�ce konsekwencje, gdyby go kto� przydyba� lub z�o�y� na niego donos. Nie radz� nikomu podejmowa� takiego ryzyka. Lecz oczywi�cie ka�dy m�czyzna chce �y�, jak na m�czyzn� przy-sta�o. A �w burdel nie daje takich mo�liwo�ci? - Facet, kt�ry si� tam poka�e, zostaje natychmiast zarejestro-wany. Porucznik Wagner zarz�dzi�, by mu raz w tygodniu przed-k�ada� list� odwiedzaj�cych burdel, z wyszczeg�lnieniem wszystkich danych, jak: nazwisko, stopie� wojskowy, data, godzina, poniesione koszty. Ponadto jeszcze liczba zu�ytych prezerwatyw, ich gatunku oraz czy ze wzgl�d�w sanitarnych dokonano spryskania �rodkami dezynfekcyjnymi. - W takiej sytuacji niejednemu odechce si� tej zabawy. - Dlatego w�a�nie ten lokal rozrywkowy przeznaczony jest przede wszystkim dla szkol�cych si� tu �o�nierzy doborowych. Moim 26 ludziom zakaza�em surowo wst�pu do burdelu. Swoje potrzeby mo-g� �askawie zaspokaja� w Monachium, podczas urlop�w weeken-dowych. I z tej przyczyny s� potrzebne godne zaufania adresy. Dysponuj�c nimi. m�g�by� sobie zyska� wielu przyjaci�. Sebastian Singer zrozumia� bez trudu, jakie to natr�tne my�li osaczaj� starszego sier�anta sztabowego Schuiza, a wi�c: by pogra� sobie w skata, popieprzy� j�drne babki, na�re� si� i popi� do woli. Mo�e niekoniecznie w tej kolejno�ci, jednak chyba �adna wy�ej .wymieniona czynno�� nie mo�e by� pomini�ta. Owe my�li prze-plata�y si� ze sob� - jedna przywo�ywa�a drug�. Zadzwoni� telefon, Schulz podni�s� s�uchawk�. Na drugim ko�-cu przewodu m�wi� z budynku sztabu kapitan Tauschmuller, adiu-tant komendanta i zarazem dow�dca kompanii sztabowej: - U pana przebywa sztarszy szeregowiec Singer. Proponuj� przydzieli� tego cz�owieka do grupy kasynowej starszego kaprala Gernera. Widzi pan jakie� przeszkody? Przeszk�d oczywi�cie nie by�o; tego rodzaju propozycja stanowi-�a rozkaz. Starszy sier�ant sztabowy Schulz nie zdradzi� si� najmniej-szym gestem, jak bole�nie odczu� pomini�cie swojej osoby, kiedy to najpierw poinformowano go, a dopiero potem zapytano na odczep-nego o przeszkody. Ten Singer zaczyna mu ju� gra� na nerwach. Zapewni� jednak: - Jestem tego samego zdania, panie kapitanie. Po przeprowadzeniu tej rozmowy Schulz, nie odst�puj�c od w�a�ciwego sobie, niedba�ego sposobu bycia, zakomunikowa� Sin-gerowi: - W porozumieniu z dow�dc� naszej kompanii przydzielam ci� do kasyna oficerskiego. Jest to swojego rodzaju wyr�nienie, kt�rego ci jednak nie zazdroszcz�. Gdyby� mnie mimo to zawi�d�, to ci� zniszcz�? W drodze do kasyna musia� jeszcze Singer przekroczy� bram� wmontowan� w ogrodzenie z drutu kolczastego. Pe�ni� tu wart� jakby nieobecny duchem �andarm o surowym spojrzeniu. - R�ce ponad g�ow� i oprze� si� o framug� bramy! - ca�kiem serio rozkaza� ten cz�owiek. - Stan�� w rozkroku i g�b� na k��dk�? Singer zosta� fachowo i gruntownie zrewidowany, nie wy��cza-j�c krocza, gdzie poczu� silny uchwyt. Po tych czynno�ciach byczys-to. wyra�nie zadowolone z siebie, stwierdzi�o: - Jeste� czysty, droga wolna? Do kogo idziesz? - Singer wymie-ni� nazwisko Gemera. - Prosto, g��wny budynek, potem ma�ymi drzwiami na prawo obok tarasu. 27 Starszy szeregowiec zasta� tam swego znajomka z dworca kole- j jowego H�lzbach, starszego kaprala Gernera. - A wi�c znowu si� widzimy - powiedzia� ten wyra�nie urado-wany. - Tak jest, panie starszy kapralu - potwierdzi� Singer z osten-tacyjnie manifestowan� uni�ono�ci�. - Padnij! - rozkaza� starszy kapral. Singer us�ucha� natychmiast. - Powsta�! Padnij! Powsta�! Singer obla� si� potem. - Mogliby�my to jeszcze ci�gn�� ca�ymi godzinami, gdyby ci na tym zale�a�o. Ale chyba nie, prawda? Nie jeste� g�upim szczenia-kiem, wyczu�e� ju� zapewne, sk�d wieje wiatr. Nie pragniesz chyba bez wytchnienia stawa� na baczno��, czerpa� g�wna z szamba, czo�-ga� si� na czworakach szoruj�c pod�ogi? Nie musisz tego robi�, o nie, je�li b�dziesz prawid�owo ocenia� sytuacj�. Starszy szeregowiec milcza� wyczekuj�co, pogodzony ca�kowicie z losem. Po czym us�ysza� z ust starszego kaprala pozornie beztrosko brzmi�ce pytanie: - Czy zd��y�e� ju� wytr�bi� butelk� szampana, kt�r� ci da�em? - Niestety nie, panie starszy kapralu. Zarekwirowa�a j� nasza policja obozowa. - Mog�e� b�kn��, �e t� flach� masz ode mnie. - Mog�em i nie mog�em, panie starszy kapralu. Pomy�la�em sobie, �e nie by�oby to po pa�skiej my�li. Gerner uzna� te s�owa za akces przyja�ni ze strony Singera. - Wspaniale, kolego! Tak powinno by�. Rzecz jasna, dostarcz� ci w formie rekompensaty nawet dwie butelki. - Dzi�kuj�, panie starszy kapralu. - B�dziesz mia� wiele okazji, by mi dzi�kowa�. Zosta�e� mi przydzielony niby g� na Bo�e Narodzenie. Ale mo�esz si� w tym kasynie okaza� �wietnym kumplem. To zale�y od ciebie. - Nie u�miecha mi si� rola pieczonej g�si, panie starszy kap-ralu. Co mam tutaj robi�? - Dok�adnie to, czego od crebie za��dam! Najpierw ubierzesz si� stosownie do wymog�w kasyna. Potem zapoznam ci� z tym ca�ym kramem, aby� ju� od dzi� wiecz�r m�g� przyst�pi� do akcji. Singer uda� si� do s�siedniego pomieszczenia, zastawionego re-ga�ami. Od pod�ogi a� po sufit przechowywano tu obrusy, serwety, bielizn� po�cielow�, wszystko to bia�e jak �nieg. Po�rodku magazy-nu, na stosie ko�der, przycupn�a dobrze od�ywiona istota o przyjaz-28 najomica z dworca ko�e- �a. :ia� ten wyra�nie urado- .yierdzi� Singer z osten- odzinami, gdyby ci na ste� g�upim szczenia- Nie pragniesz chyba 5wna z szamba, czo�- � musisz tego robi�, Je. ogodzony ca�kowicie l pozornie beztrosko na, kt�r� ci da�em? kwirowa�a j� nasza nie. praJu. Pomy�la�em strony Singera. �z jasna, dostarcz? va�. Zosta�e� mi lo�esz si� w tym ciebie. nie starszy kap- (pierw ubierzesz nam ci� z tym st�pi� do akcji. ustawionego re- 'brusy, serwety, rodku magazy- tota o przyjaz- nym, ch�opi�cym spojrzeniu, tul�ca w ramionach, niby dziecko, bu-telk� w�dki. By� to kapral Eugen Priewitt. Wprawdzie jego obecny stopie� s�u�bowy niewiele znaczy�, bo przed paroma dniami by� jeszcze sier�antem, jutro m�g� zosta� szeregowcem, nast�pnie za� od razu starszym sier�antem. Decydowa� o tym sam komendant. A by� on zawsze skory przejawia� swoj� moc w karaniu dla przyk�adu, i ze szczeg�lnym upodobaniem kara� w�a�nie Eugena Priewitta. Eugen by� jedynym, d�ugoletnim ordynansem pu�kownika von Verweisera. � zwano go jego ..pozornym cieniem". On by� tym. kt�ry od �witu do nocy dba�, by komendantowi dobrze si� wiod�o. Ponadto Priewitt czuwa� jeszcze nad organizacj� kasyna. W pra-ktyce oznacza�o to rejestrowanie wszystkich jego zasob�w i kontrol� zapas�w magazynowych z fantastycznie zaopatrzon� piwnic� win w��cznie. Specyficzn� rol� tego Priewitta Singer wyczu� niemal instynk-townie. �wiadczy�a o niej niezwyk�a aparycja, nienaganny mundur oraz powiew czysto�ci, wzmocniony drogim p�ynem po goleniu. Ma-j�c to na wzgl�dzie Singer dziarsko o�wiadczy�: - Starszy szeregowiec Singer melduje si� na rozkaz, panie kap-ralu; - Zostaw te g�upoty, kolego! - Eugen Priewitt gestem r�ki wyrazi� swoj� dezaprobat�. - Wszyscy jedziemy przecie� na tym samym okaza�ym w�zku. - Sprawia� przy tym wra�enie, jakby chcia� powiedzie�: w�zku, kt�ry na pewno si� roztrzaska. Tych s��w oczy-wi�cie nie wyrzek�. Zamiast nich wyrazi� taki oto pogl�d: - Po co mamy wci�� strzela� obcasami? Wobec tych. kt�rzy przyk�adaj� do tego wag�, zgoda, lecz ja do nich si� nie zaliczam. Kiedy jeste�my sami, m�w do mnie po prostu Eugen. - W porz�dku, Eugen, ja mam na imi� Sebastian. Co dalej? - Przede wszystkim, Sebastian, musz� ci� przyoblec w str�j personelu kasyna. - Eugen okiem znawcy zlustrowa� starszego szere-gowca. - �redni rozmiar - stwierdzi�. - Nie b�dzie problemu. Podni�s� si� ze stosu ko�der, trzymaj�c nadal w r�ku butelk� w�dki, i odci�gn�� zas�on� z tylnego rega�u. Zag��biaj�c si� z wy-czuciem w wypchan� odzie�� p�k�, poda� Singerowi l�ni�co bia��, lnian� marynark�, nast�pnie ciemne spodnie