2314

Szczegóły
Tytuł 2314
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2314 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2314 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2314 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Roman Brandstaetter Jezus z Nazarethu Tom Ca�o�� w tomach Zak�ad Nagra� i Wydawnictw Zwi�zku Niewidomych Warszawa 2000 T�oczono pismem punktowym dla niewidomych w Drukarni Zak�adu Nagra� i Wydawnictw ZN, 3 3 64 0 0 108 1 ff 1 74 1 Warszawa, ul. Konwiktorska 9 Przedruk: Instytut Wydawniczy "PAX", Warszawa 1997 3 3 64 0 2 108 1 ff 1 74 1 Korekta: 3 3 64 0 0 108 1 ff 1 74 1 I. Stankiewicz i K. Markiewicz 3 3 64 0 2 108 1 ff 1 74 1 `tt S�owniczek termin�w hebrajskich S�owniczek termin�w hebrajskich Abadon - wed�ug wierze� �ydowskich najg��bsza cz�� piek�a, uosobiona w postaci Anio�a Otch�ani. Abijam - Abiasz. Adar - dwunasty miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu lutego do nowiu marca. Am haarec - dos�ownie: lud ziemi. Prostak, nieuk, nie przestrzegaj�cy przepis�w Tory. Anawim Jahwe - Ubodzy Pana. Andraj - Andrzej. �w. Andrzej Aposto�. Aron Hakodesz - �wi�ta Arka w synagodze, zawieraj�ca Zwoje Pisma �wi�tego. Aszeret Hadewarim - Dziesi�cioro Przykaza�. Aw - pi�ty miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu lipca do nowiu sierpnia. Badchan - weso�ek na godach weselnych, pe�ni�cy cz�sto obowi�zki starosty weselnego. Bachurim - ch�opcy. Bar micwe - dos�ownie: syn obowi�zku. Tak si� nazywa w Izraelu trzynastoletni m�odzieniec, kt�ry podczas uroczysto�ci konfirmacji nabywa prawa pe�noletniego wyznawcy Jahwe. Baruch Haszem - Pochwalone niech b�dzie Imi� (Pana). Batlanim - dos�ownie: ubodzy pr�niacy. Poniewa� w nabo�e�stwie �ydowskim musia�o uczestniczy� co najmniej dziesi�ciu m�czyzn, zarz�d synagogi op�aca� dziesi�ciu ubogich (asara batlanim), kt�rzy codziennie rano i wiecz�r obowi�zani byli zjawia� si� w domu modlitwy, a ich obecno�� umo�liwia�a regularne odprawianie mod��w. Beer majim hajim - studnia wody �ywej. Bemidbar - Na pustyni. Hebrajska nazwa Ksi�gi Liczb. Bereszit - "Na pocz�tku". Pierwsze s�owa Ksi�gi Rodzaju, od kt�rych pochodzi hebrajska nazwa Ksi�gi. Beth hakneseth - dom modlitwy, synagoga. Beth hamidrasz - szko�a wy�sza, akademia. Beth hasefer - szko�a pocz�tkowa. Bimah - podwy�szenie, ustawione na �rodku synagogi. Na bimah odczytywali Izraelici wersety Pisma �wi�tego i wyg�aszali mowy obja�niaj�ce (kazania). Bracha - b�ogos�awie�stwo. Cedakah - sprawiedliwo��, dobry uczynek. Chalila! - okrzyk: Niechaj to b�dzie od nas dalekie! Uchowaj Bo�e! Chamsin - gor�cy wiatr od pustyni. Chanuka - �wi�to �wiate�. Chazan - s�uga synagogalny, cz�sto pe�ni�cy r�wnie� obowi�zki nauczyciela w szkole pocz�tkowej. Chochma - m�dro��. Chote beegel - wielki grzech, pope�niony wobec Boga, na przyk�ad modlitwa do z�otego cielca. Dewarim - "W te s�owa". Pierwsze s�owa Ksi�gi Powt�rzonego Prawa, od kt�rych pochodzi hebrajska nazwa Ksi�gi. El - B�g. El Elion - B�g Najwy�szy. El Haj - B�g �ywy. El Olam - B�g �wiata. El Szaddaj - B�g Wszechmocny. Eleazar - �azarz. Elijahu - Eliasz. Elisza - Elizeusz, prorok. Eliszeba - El�bieta. Elohe Haszamajim - B�g Niebios. Erec Hakodesz - Ziemia �wi�ta. Erew jom tow - wiecz�r poprzedzaj�cy dzie� �wi�teczny. Gan Eden - dos�ownie: ogr�d rajski. Raj. Ge Hinom - dos�ownie: Dolina Hinoma. Gehenna. Geth Szemanim - t�ocznia oliwy. Gethsemani. Golan - hebrajska nazwa g�r Gaulanitis. Hag Hasukot - �wi�to Namiot�w. Hagada - zbi�r opowiada� historycznych, anegdot i przypowie�ci, za pomoc� kt�rych uczeni w spos�b przyst�pny nauczali nar�d Izraela. Haisza - niewiasta. Halacha - Tradycja Starszych, zbi�r przepis�w rytualnych. Halach� wyk�adali uczeni w wy�szych uczelniach. Halfi - Alfeusz (po grecku: Klopas, Kleofas). Hallel Hagadol - Wielki Psalm (Ps 113_#118), �piewany przez lewit�w podczas nabo�e�stwa w �wi�tyni Pa�skiej. Hana - Anna. Hanan ben Sethi - Hanan syn Setiego. Annasz, arcykap�an. Hanuth - miejsce posiedze� Sanhedrynu. Hosea - Ozeasz, prorok. Jaakow - Jakub. Jaakow ben Halfi - Jakub syn Alfeusza. �w. Jakub M�odszy, Aposto�, krewny Jezusa. Jaakow ben Zebadia - Jakub syn Zebedeusza. �w. Jakub Starszy, Aposto�. Jam Hamelach - Morze Soli. Morze Martwe. Jam Kinereth - hebrajska nazwa Jeziora Galilejskiego (Jeziora Genezaret), u�ywana w Starym Testamencie. Jecer hara - z�a sk�onno��. Jecer tow - dobra sk�onno��. Jechezkel - Ezechiel, prorok. Jehojakim - Joachim. Jehuda ben Halfi - Juda syn Alfeusza, brat Jakuba M�odszego. �w. Juda Tadeusz, Aposto�, krewny Jezusa. Jeremijahu - Jeremiasz. Jeruszalajim Hakodesz - �wi�ta Jerozolima. Jesaja - Izajasz. Jeszua ben Sira - Jezus syn Syracha. Jeszurun - Sprawiedliwy, Pobo�ny. Honorowa nazwa Izraela. Jicchak - Izaak. Jiszmael - Ismael syn Abrahama i Hagar. Johanan ben Zebadia - Jan syn Zebedeusza. �w. Jan Aposto� i Ewangelista. Johanan ben Zecharia - Jan syn Zachariasza. �w. Jan Chrzciciel. Jom Kippur - Dzie� Pojednania. Jona - Prorok Jonasz. Josef bar Nabuah - J�zef syn Nabuaha. Barnaba. Josef ben Jaakow - J�zef syn Jakuba. �w. J�zef, cie�la. Kadisz - uroczysta modlitwa pochwalna. Z biegiem wiek�w sta�a si� modlitw� za zmar�ych. Kfar Nahum - dos�ownie: Wie� Nahuma. Kafarnaum. Kidusz - b�ogos�awie�stwo zmawiane nad kielichem wina podczas uczty szabatowej lub �wi�tecznej. Kinoth - Treny. Kislew - dziewi�ty miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu listopada do nowiu grudnia. Kittim - nazwa oznaczaj�ca zewn�trznych wrog�w Izraela. Wed�ug Millar Murrowsa ("More Light on the Dead Sea scrolls", 1958) nie nale�y uto�samia� Kittim z Rzymianami. Kodesz Hakodeszim - �wi�te �wi�tych. Kodesz Israel - �wi�ty Izraela. B�g. Kodesz Jahwe - B�g. Kohelet - Eklezjastes. Kohen - kap�an. Kohen hagadol - arcykap�an. Lewi Mataj - Lewi Mateusz. �w. Mateusz, Aposto� i Ewangelista. Maasim rajim - z�e uczynki. Maftir - m��, kt�rego w dow�d szacunku dla jego wiedzy i m�dro�ci zapraszano do wyg�oszenia, na zako�czenie nabo�e�stwa w synagodze, mowy obja�niaj�cej (kazania). Makom Hakodesz - Miejsce �wi�te, u�wi�cone Obecno�ci� Boga. Malach Hamowet - Anio� �mierci. Malach Jahwe - Anio� Pana. Malchut Haszamajim - Kr�lestwo Niebieskie. Maleachi - Malachiasz, prorok. Marcheszwan - �smy miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu pa�dziernika do nowiu listopada. Mariamne (aram.) - jedna z pochodnych form imienia Miriam. Maria. Maszal - przypowie��. Mechaszef - czarodziej, uprawiaj�cy magi�. Melachim - Ksi�gi Kr�lewskie. Melech Haszamajim - Kr�l Niebios. Merom - hebrajska nazwa jeziora Hule. Mesith - zwodziciel. Meszalim - hebrajska nazwa Ksi�gi Przypowie�ci. Mezuza - pude�eczko przytwierdzone do drzwi. Zawiera przykazania Bo�e, wypisane na kawa�ku pergaminu. Micha - Micheasz, prorok. Micraim - Egipt. Midbar - pustynia. Midrasz - opowiadanie, kt�re, nawi�zuj�c do wypadku historycznego, w spos�b obrazowy i buduj�cy wyja�nia s�owa Pisma �wi�tego. Mikwa - k�piel rytualna, oczyszczaj�ca. Miriam - Maria. Miszpacha - rodzina. Mohel - m�czyzna dokonuj�cy rytualnego aktu obrzezania. Mosze Rabenu - Moj�esz, nasz nauczyciel. Nabi - prorok. Nathanael ben Tolmaj - �w. Bart�omiej, Aposto�. Nazir - Nazyrejczyk. M��, kt�ry z�o�y� uroczysty �lub, �e przez ca�e �ycie lub przez pewien okres czasu nie b�dzie obcina� w�os�w i zachowa wstrzemi�liwo�� od napoj�w alkoholowych. Nigun - melodia. Nisan - pierwszy miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu marca do nowiu kwietnia. Niszmat kol haj - pocz�tek hymnu �piewanego w synagogach podczas szabatowego nabo�e�stwa. Hymn ten napisa� wed�ug tradycji �ydowskiej Saul z Tarsu (�w. Pawe� Aposto�). Por. "Das judische Jahr, judische Religion, gestern und heute" von Rabbiner dr Manfred Swarsensky, Berlin 1935, s. 54. Or - �wiat�o. Pesach - Pascha. Riwkah - Rebeka, �ona Izaaka, matka Jakuba i Ezawa. Rosz hakneseth - przewodnicz�cy synagogi. Rosz Haszana - Nowy Rok. Ruach Hakodesz - Duch �wi�ty. Sagan - dow�dca stra�y �wi�tynnej. Saraj - Sara, �ona Abrahama. Siwan - trzeci miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu maja do nowiu czerwca. Sukot - �wi�to Namiot�w. Symeon ben Jona - Szymon syn Jony. �w. Piotr Aposto�. Szacharit - modlitwa wieczorna. Szamasz - s�uga synagogalny. Szechina - Obecno�� Bo�a w narodzie Izraela. Szelijach - pos�aniec - aposto�. Szelomo - Salomon. Szema - naj�wi�tsza modlitwa w liturgii �ydowskiej, zaczynaj�ca si� od s��w "Szema Israel" ("S�uchaj, Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Pan jest jeden"). Szemone Esre - Osiemna�cie B�ogos�awie�stw. Modlitwa zmawiana podczas ka�dego nabo�e�stwa w synagodze. Szemot - Imiona. "Weeleh szemot..." - "Te s� imiona...". Pierwsze s�owa Ksi�gi Wyj�cia, od kt�rych pochodzi hebrajska nazwa Ksi�gi. Szeol - kraina umar�ych. Szir Haszirim - Pie�� nad Pie�niami. Szofar - r�g barani. D�wi�kiem baranich rog�w zwo�ywano lud na nabo�e�stwa w uroczyste �wi�ta lub w razie wybuchu wojny. Szoszana - Zuzanna. Szwat - jedenasty miesi�c w kalendarzu �ydowskim. odpowiadaj�cy okresowi od nowiu stycznia do nowiu lutego. Talit - chusta modlitewna. Talitha kum (aram.), w�a�ciwie: talita kumi - "C�rko, wsta�". Tebeth - dziesi�ty miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu grudnia do nowiu stycznia. Tehilim - Psalmy. Theom - Tomasz, �w. Tomasz Aposto�. Tiszri - si�dmy miesi�c w kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od nowiu wrze�nia do nowiu pa�dziernika. Tohu wabohu - pr�nia, nico��, chaos. Tora - Prawo. W Nowym Testamencie Tora ( Prawo) oznacza ca�y Stary Testament. Wajikra - "I zawo�a�". Pierwsze s�owa Ksi�gi Kap�a�skiej, od kt�rych pochodzi hebrajska nazwa Ksi�gi. Zecharia - Zachariasz. 1 1 62 0 2 108 1 ff 1 32 1 Cz�� I Czas milczenia Cz�� I Czas milczenia Za czas�w Heroda, kr�la Judei Herod obudzi� si� o �wicie i wezwa� do siebie balwierza Tryfona, kt�ry us�ugiwa� mu od wielu lat i znaj�c kapry�ny spos�b �ycia swojego pana, zawsze by� got�w, niezale�nie od pory dnia i nocy, na ka�de jego wezwanie, a nawet umia� natur� swoj� tak dostosowa� do wymog�w wiernej i nieustannej czujno�ci, �e zbudzony ze snu - a nie by� to w�a�ciwie sen, lecz senne czuwanie - m�g� natychmiast przytomnie i rze�ko spe�ni� ka�de kr�lewskie polecenie. Wi�c up�yn�o zaledwie kilka chwil, gdy balwierz si� zjawi� i pocz�� oliw� naciera� policzki kr�la, kt�ry pogr��ony w my�lach, zamkn�� po �le przespanej nocy znu�one powieki i odchyliwszy g�ow� ku ty�owi, ufnie poddawa� obna�on� szyj� d�oniom i brzytwie wiernego s�ugi. Herod zwyk� podczas golenia rozwa�a� osobiste sprawy, gdy� monotonne ruchy p�dzla i zapach oliwy zaprawionej nardem pobudza�y jego wyobra�ni�, czu�� na wszelkie bod�ce zewn�trzne. Tym razem z niezwyk�� uwag� rozmy�la� o �nie, kt�ry go znowu, po wielu latach, nawiedzi� tej nocy. Sta� nad morzem i widzia� przepa�� wype�nion� wezbranymi falami martwych g��w, bij�cymi w gwa�townym przyp�ywie o p�aski brzeg. Gdy pochyli� si� nad nimi, rozpozna� w tej �awicy czaszek obci�gni�tych ��t�, pergaminow� sk�r� g�owy arcykap�ana Arystobula, �ony Mariamne, �wiekry Aleksandry, pomordowanych dworzan, zausznik�w i s�ug. Morze ci�gn�ce si� a� po daleki horyzont ko�ysa�o si�, szumia�o, przelewa�o si� wysokimi falami, niespokojne i gniewne. Zanurzy� d�onie w tym �ywiole i wy�owi� jedn� g�ow�, potem drug�, trzeci�, czwart�, u�o�y� je na piasku i pocz�� im si� uwa�nie przygl�da�, a im d�u�ej wpatrywa� si� w ich puste oczodo�y, tym wi�ksze ogarnia�o go przera�enie, gdy� wprawdzie ka�da z nich mia�a swoje w�asne rysy, ale r�wnocze�nie mia�a rysy jego twarzy, wi�c nie wiedzia�, czy patrzy w cudz� twarz, czy we w�asn�. Krzycz�c, wrzuca� czaszki z powrotem do morza. A one, odp�ywaj�c, �piewa�y uroczyst� pie��, kt�rej s��w mimo wyt�onego s�uchu i nasilonej uwagi nie m�g� zrozumie�, i wiedzia� tylko, �e w owych s�odkich i n�c�cych s�owach kryje si� ca�e przeznaczenie jego �ycia, i dlatego wabiony ich niezrozumia�� i syreni� wymow� szed� za nimi w morze, coraz g��bsze i burzliwsze. Obudzi� si� z krzykiem. Ten sen trapi� kr�la od bardzo wielu lat, w nier�wnych odst�pach czasu. Z pocz�tku chcia� owo senne widzenie zatai� przed swoim wyk�adaczem sn�w, ale po namy�le przewa�y�a rozs�dna ch�� dowiedzenia si�, o czym �piewa�y niesamowite czaszki. Przypuszcza� bowiem, �e w ich niewyra�nym �piewie kry�a si� jaka� gro�ba, czego zreszt� nietrudno by�o si� domy�li�, gdy� sens tego snu, poza sam� pie�ni�, by� zawstydzaj�co jasny. Wyk�adacz, zapoznawszy si� z jego tre�ci�, wyjawi� kr�lowi, �e czaszki �piewa�y wr�ebn� pie�� o niebezpiecze�stwie gro��cym mu ze strony syn�w, kt�rzy kiedy� w przysz�o�ci, gdy stan� si� m�odzie�cami, godzi� b�d� na jego �ycie. Niestety wyk�adacz nie m�g� ustali�, kt�rych spo�r�d licznych syn�w kr�la mia�y na my�li �piewaj�ce czaszki. Herod z rozbrajaj�c� szczero�ci� opowiedzia� ch�opcom sw�j sen, ale pewne jego szczeg�y zatai�, jedne doda�, inne uj��, i dzi�ki tym przezornym zabiegom zmieniwszy nieco jego znaczenie, stara� si� wzbudzi� w ich �wiadomo�ci l�k przed losem tych, kt�rzy kiedy� w przysz�o�ci ponios� zas�u�on� kar� za wiaro�omne knowania i spiski. I tak strasz�c ch�opc�w od dzieci�stwa swoj� senn� zmor�, wierzy�, �e uda mu si� wpoi� w ich serca uleg�o��, �lepe pos�usze�stwo i podziw dla wszystkich jego czyn�w, przedsi�wzi�� i dzia�a�. Ch�opcy, s�uchaj�c ojcowskiego opowiadania, wprawdzie dr�eli ze strachu, ale okaza�o si�, �e te pedagogiczne �rodki nie zapobieg�y tragedii. Przed kilkoma laty Herod, snuj�c urojone - a mo�e prawdziwe - podejrzenia, zg�adzi� dw�ch spo�r�d swoich syn�w, urodzonych z nieszcz�liwej i rzewnie op�akiwanej Mariamne. Od tej pory sen o �piewaj�cych czaszkach przez wiele lat nie powraca�. A� nagle tej nocy znowu go nawiedzi� w ca�ej swej grozie i dr�cz�cej wspania�o�ci. Kr�l zrozumia� jego m�dr� wymow�. Czaszki niew�tpliwie tym razem �piewa�y pie�� o pierworodnym Antypatrze, zrodzonym z Doris, Idumejki, ambitnym i nie przebieraj�cym w �rodkach m�odzie�cu, na kt�rym od d�u�szego czasu niecierpliwie spoczywa� jego podejrzliwy wzrok. Tymczasem brzytwa sprawnego Tryfona sp�yn�a na podgardle kr�la. Stary balwierz, wygalaj�c kr�lewski podbr�dek, czu� si� jak drwal, kt�ry przyk�ada top�r do korzeni d�bu. Wiedzia�, �e w jego r�kach spoczywa teraz los kr�lestwa i wystarczy jeden sprawny ruch brzytw�, a g�owa kr�lewska odci�ta od tu�owia skaka� b�dzie po ziemi w konwulsyjnych drgawkach. Przera�ony t� wizj� - sam fakt, �e si� o�mieli� wywo�a� j� w sobie w tak poufa�ej blisko�ci w�adcy, nape�ni� go dr�eniem i strachem - szybko odj�� brzytw� od gard�a Heroda, kt�ry wycieraj�c r�cznikiem g�adkie policzki, rzek� z uznaniem: - Dzi� mnie nie zaci��e�, kochany Tryfonie. Zdarzenie przed O�tarzem Kadzielnym O tej samej porze, gdy Herod wyciera� r�cznikiem twarz, Zecharia, kap�an ze zmiany Abijama, po kilkugodzinnej podr�y, kt�r� odby� na swej wiernej o�licy Midbar, przyby� do Jerozolimy. Z domu swojego w Ejn Karem wyjecha� o p�nocy, gdy� chcia� jeszcze o �wicie zd��y� na otwarcie bram �wi�tyni Pa�skiej - zawsze podnio�le prze�ywa� nawo�ywania lewit�w, zapowiadaj�cych z wie� �wi�tynnych wsch�d s�o�ca - gdzie nast�pnego dnia mia� rozpocz�� s�u�b� Bo�� ku chwale Niewidzialnego. Czu� si� rze�ko i krzepko. Przed miastem zsiad� z o�licy i na dow�d swojej g��bokiej czci dla Jerozolimy drog� prowadz�c� z doliny ku wysoko po�o�onemu miastu odby� piechot�, mimo podesz�ego wieku bez zbytniego zm�czenia. Przez Bram� Ogrodow� wjecha� do �r�dmie�cia, na Xystos pozostawi� Midbar pod opiek� dozorcy i uda� si� na Dziedziniec Pogan, szeroki plac, b�d�cy miejscem handlu, spotka� i przechadzek jerozolimskich mieszka�c�w i przybysz�w z ca�ego kraju. Tutaj o wczesnej porze gromadzili si� wierni, kt�rzy czekali na rozpocz�cie modlitw i sk�adanie ofiar. Tutaj, na samym dziedzi�cu i pod s�siednimi portykami, w�r�d zgie�ku, wrzawy, rozm�w, targ�w i nawo�ywa� uwijali si� handlarze koz��w, owiec, go��bi i synogarlic, sprzedawcy kadzide�, mirry i aloesu - nawo�ywali si� wzajemnie bez potrzeby, jedynie dla pomno�enia powszechnej wrzawy, gdy� czuli si� w niej jak ryby w szumi�cym �ywiole - oraz pieni�nicy, kt�rzy nie tylko wymieniali greckie, rzymskie i egipskie pieni�dze na �wi�tynne sykle - tylko w syklach mo�na by�o sk�ada� datki do skarbon - ale r�wnie� zawierali zyskowne dla siebie umowy z ofiarnikami, udzielali im po�yczek, cz�sto na wysokie odsetki, chocia� Tora wielokrotnie pot�pia�a lichw� - ribith - a lichwiarzom pobieraj�cym wysoki procent grozi�a surowymi karami. �rodkiem dziedzi�ca szed� ch�opiec i prowadzi� na postronku jednoroczne jagni�, kt�re szarpi�c si� i becz�c, ci�gn�o go w przeciwnym kierunku, ku bramie, mimo �ywych, lecz czu�ych i �agodnych perswazji zak�opotanego wyrostka. Zecharia poklepa� jagni� po karku, a potem z r�wn� tkliwo�ci� pog�adzi� czarn�, k�dzierzaw� czupryn� ch�opca i smutnie si� zaduma�, albowiem lubi� dzieci, ale Elohim nie obdarzy� go potomstwem. Natychmiast jednak z powodu �ony swojej Eliszeby, kt�r� bardzo kocha�, chocia� by�a bezp�odna, po�a�owa� swojego smutku i zamy�lenia. G��boko westchn�wszy - by�o to westchnienie niezwykle wzruszaj�ce i niewinne, gdy� nie by�o w nim skargi ani goryczy, ani tym bardziej wyrzutu, lecz pokorne pogodzenie si� ze Sprawiedliwo�ci� - wszed� do domu kap�a�skiego i uda� si� do oczyszczaj�cej k�pieli, w kt�rej �yciodajna woda obmy�a jego cia�o z brudu ziemi, a jego dusz� z wszelkich westchnie�, nawet owych najbardziej wzruszaj�cych i niewinnych. Ca�y dzie� i noc sp�dzi� na mod�ach. Nast�pnego dnia o wczesnym �wicie, gdy otwar�y si� bramy �wi�tyni, a lewici uderzaj�c w cytry i harfy �piewali psalmy, a lud le��c pokotem na ziemi g�o�nym j�kiem przywo�ywa� Boga i wraz z ch�rem kap�an�w zmawia� Szema Israel, Zecharia, odziany w bia�� tunik� o d�ugich r�kawach i przepasany haftowanym pasem, ci�gn�� losy w Komnacie Bia�ych i Czarnych Kostek. Tym razem los wyznaczy� go do spe�nienia obowi�zk�w kap�a�skich przed O�tarzem Kadzielnym. D�ugim orszakiem wracali kap�ani przez Dziedziniec Kap�an�w obok O�tarza Ca�opalenia do �wi�tyni, ka�dy na wyznaczone losem stanowisko, a wchodz�c w progi cedrowe, prowadz�ce do �wi�tego Przybytku, nad kt�rego bram� zwisa�a rze�biona w z�ocie ki�� winogronowa, symbol m�dro�ci Elohim i dzie�a Stworzenia, pochylili nisko g�owy, a oblicza ich by�y o�ywione podziwem i czci� dla wa�no�ci i powagi tego miejsca. Zecharia czu� w sercu dojmuj�cy niepok�j. Zdawa�o mu si�, �e jego modlitwy zm�wione o �wicie by�y ch�odne i puste i dlatego na pewno nie znalaz�y �aski przed obliczem Pana. Cz�sto, mimo swej g��bokiej i �arliwej wiary, prze�ywa� takie nastroje. Nie mog�c czy nie umiej�c ich przewalczy�, gdy czu�, �e jego umiej�tno�� modlitwy staje si� coraz ubo�sza, przestawa� obleka� w s�owa kipi�ce w nim uczucia i tylko milcz�cym wn�trzem stara� si� okaza� Przedwiecznemu mi�o�� i przywi�zanie, ale nigdy nie by� pewny, czy mu si� to udaje, zw�aszcza �e owa swoista kontemplacja by�a raczej owocem gorzkiej bezsilno�ci ducha ni� �wiadomym d��eniem do jedno�ci z Panem Zast�p�w. Teraz znowu nasz�a go taka trudna chwila. Stan�� przed O�tarzem Ca�opalenia, uj�� w szczypce roz�arzone w�gle i wrzuci� je do kadzielnicy, po czym wraz z m�odym lewit�, kt�ry sypn�� na �ar gar�� bursztynu, sproszkowanej mirry i aloesu, uda� si� przed O�tarz Kadzenia, zbudowany z akacjowego drzewa, obitego z�otymi blachami. Jego cztery k�ty ozdobione by�y z�otymi rogami, symbolami Pa�skiej wszechmocy. Zecharia przystawa� przed ka�dym z rog�w O�tarza i wahad�owym ruchem ko�ysa� kadzid�em, kt�re bucha�o srebrnym dymem i wype�nia�o nim �wi�tynne wn�trze, a starcowi zdawa�o si�, �e kadzidlane k��by uk�adaj� si� w kszta�t ludzkiej postaci. Z pocz�tku s�dzi�, �e jest to z�udzenie, ale gdy zjawisko stawa�o si� coraz bardziej wyraziste - zarysowywa� si� kszta�t g�owy, tu�owia, r�k i n�g, wprawdzie nieco zamazany i poruszony, jakby by� odbiciem cz�owieka w faluj�cej wodzie, ale mimo to o tyle wyra�ny, �e mo�na by�o go okre�li� mianem ludzkiej postaci - kap�an zrozumia�, �e staje si� �wiadkiem niezrozumia�ego dla� misterium, i dlatego zadr�a� wielkim dr�eniem. A gdy wreszcie us�ysza� g�os, tak by� nim zaskoczony, �e nie by� pewny, czy m�wi� on z ob�oku ustami kadzidlanej postaci, czy te� doszed� go z dalekiej przestrzeni, a owa posta� z faluj�cego przed nim dymu by�a tylko str�em tego g�osu, a mo�e nie str�em g�osu, bo po c� El Szaddajowi - od pierwszej chwili by� pewny, �e to by� g�os El Szaddaja - potrzebny by� str� g�osu, wi�c mo�e by�a raczej str�em jego, biednego starca Zecharii, pilnuj�cym, aby wszystko jednoznacznie i wyra�nie zrozumia�. Ale tak by� przera�ony tym wszystkim, co s�ysza� i co si� na jego oczach dzia�o, �e z trudem poj�� sens wypowiedzianych s��w. - Nie l�kaj si�, Zechario - m�wi� G�os. - Modlitwa twoja zosta�a wys�uchana. �ona twoja, Eliszeba, porodzi syna, a ty dasz mu imi� Johanan, co znaczy: Jahwe si� zmi�owa�. On b�dzie twoj� rado�ci� i weselem, a wielu z powodu jego narodzenia radowa� si� b�dzie. Albowiem wielki b�dzie przed Elohim, wina i innych napoj�w upajaj�cych pi� nie b�dzie i ju� w �onie swej matki nape�niony b�dzie Duchem �wi�tym. Wielu spo�r�d syn�w Izraela nawr�ci do Elohim, do ich Boga. On to poprzedza� Go b�dzie w duchu i mocy proroka Elijahu i sprawi, �e serca ojc�w sk�oni� si� ku synom, a zbuntowani powr�c� do prawego usposobienia, i w ten spos�b przygotuje Panu lud uleg�y - tak m�wi� G�os, a Zecharia przypomnia� sobie, �e dzisiaj nie modli� si� o p�odno�� Eliszeby, ale natychmiast zmiarkowa�, �e przed obliczem Elohim nie wszystko jest modlitw�, co jest modlitw�, a modlitw� nie musi by� modlitwa, a mo�e ni� by� b�agalny wzrok wzniesiony do nieba albo p�acz, albo po prostu g��bokie westchnienie. A poniewa� wchodz�c do �wi�tyni Pa�skiej westchn�� g�aszcz�c k�dzierzaw� g�ow� ch�opca i pomy�la� wtedy o smutnej bezp�odno�ci swojej �ony, wi�c Pan przyj�� jego westchnienie za modlitw�, albowiem wszystko jest w Jego mocy, a ka�dy krok cz�owieka odmierzany jest Jego wol�. I to Zecharia zrozumia�. Ale z powodu staro�ci swojej i swojej �ony nie m�g� zrozumie� innej sprawy, i dlatego sta� nieruchomo jak s�up soli, i tylko g�ow� wykonywa� przecz�ce ruchy, kt�re by�y zapewne refleksem wahad�owego ruchu kadzielnicy, a wtedy G�os, kt�ry pozna� niedowiarstwo i s�abo�� starca, obwie�ci� mu, �e Pan za owo zw�tpienie ukarze go niemot� do czasu, a� si� wype�ni Jego wola. Dym kadzidlany rozp�yn�� si� w powietrzu. Zecharia, kt�ry by� z natury rozwa�ny i trze�wy i jak ka�dy syn Izraela wierzy� przede wszystkim w to, czego nie widzia� - wierzy� przecie� w Niewidzialnego - ujrzawszy przed sob� m�odego lewit�, us�uguj�cego mu podczas obrz�dku kadzenia, ju� by� sk�onny przypu�ci�, �e �w s�uga �wi�tynny i posta� z faluj�cego dymu by�y jedn� i t� sam� postaci�, gdyby nie pewien drobny, ale bardzo niepokoj�cy szczeg�, potwierdzaj�cy w pe�ni prawd� tego, co s�ysza� i widzia�. Ot� bowiem, gdy wyszed�szy na dziedziniec �wi�tynny, gdzie zgromadzone t�umy czeka�y na jego b�ogos�awie�stwo, chcia� za�piewa� hymn na chwa�� Pana i Jego zast�p�w, zamiast s��w wydoby� si� z jego ust niezrozumia�y be�kot. Wyrzuci� przed siebie r�ce i za pomoc� ich gwa�townych ruch�w chcia� przekaza� ludowi swoj� rado��, szcz�cie i b�ogos�awie�stwo, ale poniewa� by�y to gesty nieczytelne, zagmatwane i ciemne, lud nie rozumia� ich sensu i tylko si� domy�li�, �e Zecharia, kap�an ze zmiany Abijama, mia� widzenie w �wi�tyni Pa�skiej. A starzec, pad�szy na ziemi�, zap�aka�. Rado�� starca By�a ksi�ycowa noc, gdy niemy wraca� z Jerozolimy do Ejn Karem. Zst�puj�c w w�w�z mi�dzy sady oliwne i terebintowe lasy, rosn�ce na jego zboczach, obejrza� si� za siebie - mia� zwyczaj, ilekro� opuszcza� Jerozolim�, przystawa� w tym miejscu i ogarnia� panoram� miasta skupionym i b�ogos�awi�cym spojrzeniem - i ujrza� w g�rze, w �wietle miesi�ca, spi�trzone domy Syjonu i Akry, a nad nimi z�otop�owy masyw �wi�tyni, kt�r� dotychczas zawsze �egna� z �alem, tym razem jednak z zawstydzaj�c� ulg� i z wi�kszym ni� zazwyczaj po�piechem. Ale im bli�ej by� domu, tym wi�ksze by�o jego podniecenie i dlatego ku wielkiemu niezadowoleniu m�drej Midbar, �piesz�cej do smacznego obroku i zas�u�onego spoczynku, raz po raz �ci�ga� jej uzd� i przymusza� j� do stawiania powolnych krok�w, co wprawdzie pod pewnym wzgl�dem odpowiada�o refleksyjnemu charakterowi o�licy, ale teraz sprzeczne by�o z wymaganiami jej pustego �o��dka. Siedzia� wygodnie w czerwonym siodle i jad�c krok za krokiem rozwa�a�, jak ma opowiedzie� �onie - by� przecie� niemy - swoje widzenie, kt�re by mo�e nawet przezornie przed ni� zatai�, gdyby nie dojmuj�ca �wiadomo��, �e ono w r�wnej mierze, a mo�e i przede wszystkim, i jej dotyczy�o. Gdy wreszcie o�lica zacz�a pi�� si� pod g�r� po ciemnym zboczu w�wozu - zna� �wietnie t� drog�, albowiem przemierza� j� niezliczon� ilo�� razy - przed jego oczami roztoczy� si� widok na le��cy na tarasach Ejn Karem, wprawdzie jeszcze odleg�y, ale wyra�ny, i wtedy Zecharia poczu� si� tak, jakby przed czym� ucieka�, wi�c broni� si� przed tym uczuciem, gdy� w �adnym wypadku swojego wyjazdu z Jerozolimy - wyjecha� w przepisanym czasie, po wykonaniu wszystkich obowi�zk�w kap�a�skich - nie uwa�a� za ucieczk�. Niew�tpliwie wraca� do domu z wielk�, szcz�liw� i dobr� nowin�. Je�eli by� niespokojny, to chyba tylko z powodu przepowiedzianej przysz�o�ci dziecka, gdy� wiedzia�, �e czeka je los wprawdzie b�ogos�awiony, lecz ci�ki, jak ka�dego cz�owieka, na kt�rym spocz�o oko Elohim. Zecharia stara� si�, naj�ci�lej jak m�g�, odtworzy� to wszystko, co widzia� i s�ysza� w Przybytku. Nigdy dotychczas nie widzia� anio�a. Trudno by�oby mu opisa� owego m�a, kt�ry ukszta�towa� si� na jego oczach z kadzidlanego dymu. To nie by�a posta� ludzka, chocia� mia�a wszelkie cechy ludzkiej postaci. Zreszt� trudno m�wi� o kszta�cie, gdy� nawet s�owa, kt�re wypowiedzia� tajemniczy pos�aniec, nie by�y w�a�ciwie s�owami, lecz czystymi poj�ciami, dzia�aj�cymi bez po�rednictwa jakichkolwiek d�wi�k�w, a je�eli nazywa� je G�osem, to tylko dlatego, �e nie zna� innego s�owa na okre�lenie zjawiska, za pomoc� kt�rego Elohim przekaza� mu radosn� wie��. Zecharia wiedzia�, �e owego anio�a, jak i to wszystko, co mu on opowiedzia�, nale�y dopiero na j�zyk ludzki przet�umaczy�, a nie by�o to �atwe ani proste, zw�aszcza dla niemego, kt�ry wprawdzie, jako cz�owiek Wschodu, umia� wyrazi� gestami stany swojej duszy, ale mimo to nie umia�by opowiedzie� dziej�w owej chwili przed O�tarzem Kadzielnym nawet za pomoc� bogatej ilo�ci gest�w i najbardziej wyrazistej mimiki twarzy. Zatem pogodzi� si� z my�l�, �e Eliszeba do czasu nic nie dowie si� o jego rozmowie z G�osem, ale na my�l, �e biedna kobieta rozpacza� b�dzie z powodu jego kalectwa, wielce si� zasmuci� i dlatego mia� nieco �alu do G�osu, �e uciek� si� do tak z�o�onego dzia�ania, zamiast po prostu zobowi�za� go solenn� przysi�g� do zachowania tajemnicy o zdarzeniu w Przybytku. Do wyra�nego o�wiadczenia G�osu, kt�ry mu zapowiedzia�, �e jego niemota b�dzie kar� za dobrotliwe niedowiarstwo, nie przyk�ada� wielkiego znaczenia, gdy� ca�e to dzia�anie uwa�a� tylko za �wi�ty pretekst, kt�rym pos�u�y� si� Elohim. Wprawdzie b�ogos�awion� zapowied� przyj�� z odrobin� niepewno�ci i zrozumia�ego w jego wieku zak�opotania - niezbyt szcz�liwy by� tylko �w przecz�cy ruch g�ow�, przypominaj�cy wahad�owy ruch kadzielnicy - ale w jego niepewno�ci i zak�opotaniu nie by�o ani niepos�usze�stwa, ani sprzeciwu. Poniewa� jednak nie by� pewien, czy naprawd� ani przez chwil� nie w�tpi� o tym, co s�ysza�, pocz�� modli� si� do El Szaddaja i b�aga� Go o odpuszczenie grzechu niedowiarstwa, i patrz�c swoimi starczymi, ale jasnymi oczami w szarzej�ce na wschodzie niebo, przyznawa� si� przed u�miechni�to_surowym obliczem Pana do ch�ci zbyt �atwego usprawiedliwienia si� z niewdzi�cznych uczu�, kt�rymi przywita� w Przybytku Jego m�wi�cy G�os. S�o�ce ju� wschodzi�o, gdy Zecharia ko�ysz�c si� na m�drej o�licy Midbar przyby� do domu i wyci�gn�� bezradne r�ce do stoj�cej w progu Eliszeby. Min�a d�u�sza chwila, zanim niewiasta zmiarkowa�a, �e Zecharia zaniem�wi�. Spojrza�a na m�a z przera�eniem. Wiedziona przeczuciem - jak przez mg�� s�ysza�a g�os swojego zmar�ego ojca, r�wnie� kap�ana, kt�ry zwyk� mawia�, �e wielkie s� sprawy bior�ce sw�j pocz�tek z milczenia - pocz�a szybko kojarzy� nag�e kalectwo m�a ze swoim w�asnym stanem, o kt�rym jeszcze nie zd��y�a mu powiedzie�, albowiem podczas jego nieobecno�ci stwierdzi�a ku swojemu radosnemu zdumieniu, �e jest w stanie b�ogos�awionym. Wstrz��ni�ta tym odkryciem, nie mog�a doczeka� si� powrotu m�a, podczas pracy naczynia wypada�y z jej r�k, bez celu snu�a si� po domu z k�ta w k�t i modli�a si� �arliwie, i dzi�kowa�a Elohim za to, �e podni�s� nad ni� sw�j r�g i okaza� jej �ask�, i uczyni� cud w jej �onie. Ale mijaj�c s�siadki, nie podnosi�a g�owy; by�a tak samo cicha i skromna i tak samo zawstydzona jak przedtem, tylko teraz ju� nie gorzkim zawstydzeniem bezp�odno�ci, ale s�odkim zawstydzeniem brzemienia. Patrz�c na Zechari�, postanowi�a by� ostro�na w swoich przeczuciach i skojarzeniach i z zimn� rozwag� ws�uchiwa�a si� w sw�j g�os wewn�trzny, staraj�c si� przezornie wybada� jego �r�d�o. Gdyby bowiem istnia� rzeczywi�cie jaki� zwi�zek pomi�dzy milczeniem Zecharii a g�osem jej �ona, dziecko, kt�re mia�o si� narodzi�, by�oby przeznaczone do wy�szych cel�w, o czym jednak Eliszeba w pokorze swojej ba�a si� my�le�. Nie chc�c zgrzeszy� pych�, raczej by�a sk�onna przyzna�, �e j� myli przeczucie, ni� upatrywa� Bo�ego znaku w nag�ej niemocie m�a. Rozwa�aj�c wszystkie te sprawy, w�tpliwo�ci, przypuszczenia, zagadkowo��, niepewno�� i l�ki, po kr�tkim namy�le dosz�a do prze�wiadczenia, �e dobrze si� sta�o, tak jak si� sta�o, a mia�a na my�li tajemnicze i niespodziewane kalectwo m�a, gdy� biedny Zecharia nie zawsze umia� milcze� i, jak przysta�o na dobrego cz�owieka, lubi� si� dzieli� z s�siadami ka�d� radosn� nowin�, ale teraz dzi�ki swojemu kalectwu uleczony jest ze swojej dobrotliwej wielom�wno�ci i zachowa w tajemnicy to, co z jej ust us�yszy. Eliszeba stoj�c naprzeciw m�a obj�a tkliwym spojrzeniem jego star�, pomarszczon� twarz i by�a rada, �e oniemia�, podczas gdy Zecharia, z r�wn� tkliwo�ci� patrz�c na zm�czon� twarz swej starzej�cej si� �ony, biada� w g��bi ducha, �e nie mo�e wszystkiego jej opowiedzie�, i tak przez d�u�sz� chwil� stali naprzeciw siebie, i radowali si� t� sam� my�l�, i mi�uj�co kryli j� w sobie, a� wreszcie Eliszeba nachyli�a si� nad m�em i ufnie wyszepta�a do jego ucha kilka s��w. Zecharia do g��bi poruszony uleg� nag�emu zachwyceniu, odchyli� g�ow� i wspomniawszy w my�lach kr�la Dawida, kt�ry ta�czy� przed Ark� Przymierza na ulicach Jeruszalajim Hakodesz i skaka�, i klaska� w d�onie w obecno�ci Elohim, pocz�� r�wnie� ta�czy� i skaka�, i klaska� doko�a os�upia�ej Eliszeby, albowiem zdawa�o mu si�, w mglistym i odleg�ym wyobra�eniu, �e owoc, kt�ry jego stara �ona d�wiga w swoim �onie, jest g�osem zagubionej Arki Bo�ej. I nie mog�c g�o�no �piewa�, poniewa� usta jego by�y nieme, �piewa� milcz�co psalm: "Nie nam, Panie, nie nam, ale Imieniu swojemu daj chwa��", a Eliszeba pozna�a po ruchu warg, �e tanecznym ruchom jego cia�a towarzysz� s�owa wielbi�ce El Szaddaja, Boga Wszechmocnego. Poranek Josefa cie�li Cie�la Josef ben Jaakow, obudziwszy si� wczesnym rankiem, z trudem wsta� z trzcinowej maty, przeci�gn�� si� i potykaj�c si� o narz�dzia ciesielskie rozrzucone po ziemi wyszed� przed dom - odziedziczy� go po zmar�ych rodzicach, starsza od niego o kilka lat siostra mieszka�a z m�em na drugim ko�cu miasteczka - gdy� pragn�� nie tylko pozby� si� resztek sennego bezw�adu, kt�rym wype�nione by�o jego cia�o, lecz tak�e nasyci� oczy widokiem wiosennego krajobrazu, stanowi�cego �ywe przeciwie�stwo smutnego i szarego wn�trza jego lepianki, stoj�cej na samotnym wzg�rzu. Roztacza� si� st�d widok na g�ry Naftali, Tabor i Gilboa, dolin� Jezreel, wylotem swoim opadaj�c� ku morzu, na Seforis, rojne poga�skie miasto, niech�tnie odwiedzane przez Galilejczyk�w, na gaje oliwne i figowe, otaczaj�ce pier�cieniem male�kie Nazareth, po�o�one w dole amfiteatralnie na kilku wzg�rzach i stanowi�ce wraz z krajobrazem jedn� barwn� pastelow� ca�o��. Domy i lepianki, a nawet duma miasteczka, synagoga, zlewa�y si� tak niepodzielnie ze wzg�rzami i polami, �e z pewnego oddalenia trudno by�o odr�ni� domy od wzg�rz, a synagog� od �anu z�otego j�czmienia. By� to krajobraz cichy, spokojny, nieomal nieruchomy w swoim patriarchalnym dostoje�stwie, i tylko gromada bia�ych owiec i jagni�t, zbiegaj�cych beztrosko ku dolinie, i widoczna na zachodzie, u stok�w Karmelu, migoc�ca w s�o�cu w�ska smuga morza dzia�a�y o�ywiaj�co na powa�ne i skupione lico tej ziemi. Ale Josef nie wychodzi� rano przed swoj� lepiank� jedynie dla samej pi�kno�ci krajobrazu. Widok by� wprawdzie godny zachwytu, niezale�nie jednak od swojego uroku posiada� przede wszystkim jedn� warto��, bezcenn� dla cie�li, a mianowicie by� godn� opraw� ma�ego domku wykutego w skale, tam, na samym dnie doliny - w�a�nie wzrok utkwi� w tym miejscu - gdzie mieszka�a z rodzicami jego ma�a Miriam, kt�rej pi�kno�� por�wnywa� cz�sto do owych winnic, cyprys�w i oliwek, chocia� wiedzia� w g��bi serca - i to jest �w niezbadany paradoks wszystkich por�wna� - �e jego Miriam jest pi�kniejsza od najpi�kniejszych winnic, cyprys�w i gaj�w oliwnych. Josef wszed� do wn�trza lepianki i po chwili powr�ci� z chust� modlitewn� i tefilin, kt�re w skupieniu uca�owa�, chust� narzuci� na g�ow�, zakasa� r�kaw na lewej r�ce i chwal�c Pana, zwr�cony twarz� na po�udnie, ku Jerozolimie, kr�luj�cej st�d daleko za ciemnymi g�rami Samarii, powoli owija� d�o� i nagie rami� czarnymi rzemykami, umie�ciwszy uprzednio na czole sk�rzan� puszeczk�, zawieraj�c� �wi�te wersety Pi�cioksi�gu, spisane na pergaminie; modl�c si�, umocowa� j� na czole za pomoc� rzemyk�w, kt�re jak p�d winnej latoro�li wi�y si� doko�a jego palc�w, ramienia i g�owy i rozprowadza�y po ca�ym ciele �yciodajny sok S�owa Bo�ego. Gdy poczu� w �y�ach ciep�o wzbieraj�cej w nim modlitwy, naci�gn�� na oczy b��kitno_bia�� chust� i lekko kiwaj�c si� w biodrach, b�ogos�awi� Pana i Jego anio��w, ludzi, zwierz�ta i ro�liny, ziemi� Izraela i Jerozolim�, �wi�tyni� i Bethlehem, miasto Dawidowe i kolebk� swoj�, i Nazareth, miasto ma�ej Miriam. Po czym wyprostowa� si� i upewniwszy si�, �e jego g�owa jest szczelnie nakryta chust�, wci�gn�� g��boki oddech w p�uca i zaintonowa� Szema Israel, Adonaj Elohenu, Adonaj Echad, wyznanie, kt�re wprawdzie brzmia�o w jego ustach jak szum palm i jak tryumfalna fanfara tr�b, ale r�wnocze�nie by�o pokornym �kaniem i b�agaln� pro�b�, i dzi�ki temu w�a�nie po��czeniu tryumfu z pokor� i b�aganiem brzmia�o tak bardzo prawdziwie i wzruszaj�co. Znowu odszuka� wzrokiem wykuty w skale dom ma�ej Miriam i g��boko si� wzruszy�, albowiem pomy�la�, �e ju� wkr�tce w�r�d weselnych �piew�w wprowadzi j� do swojego domu, a Niewidzialny - b�ogos�awione niech b�dzie Jego Imi� - poruszy �ono jego �ony, z kt�rej przyjdzie na �wiat jego syn, a syn ten powo�a do �ycia swoich syn�w, a ci znowu sp�odz� syn�w swoich, i tak jak on dzisiaj, tak jego syn i synowie jego syna, i synowie ich syn�w po najdalsze pokolenia �y� b�d� na tym wzg�rzu i w porannej ciszy b�ogos�awi� b�d� Pana Cebaoth. I Josef ben Jaakow, daj�c upust swej wyobra�ni, w wielkiej rado�ci i uniesieniu ducha zastanawia� si�, jakie imi� nada swojemu pierworodnemu, albowiem wiedzia�, �e imi� jest niepodzieln� cz�ci� cz�owieka i kszta�tuje wed�ug swojego znaczenia jego �ycie i los, ale niestety, mimo pobo�nego zapa�u nie umia� wymy�li� imienia wyra�aj�cego doskona�� pe�ni� tych zalet, kt�rymi powinien b�yszcze� jego syn. Wr�ci� do lepianki, zdj�� tefilin i chust�, i uca�owawszy je, schowa� do skrzyni. W�o�y� na nogi sanda�y i p�dem zbieg� ze wzg�rza. Zwiastowanie �wiat Nazarethu, w kt�rym �y�a ma�a Miriam - lepianki, pieczary, miejska studnia i synagoga na wzg�rzu - by� bardzo ma�y, nawet je�eli go rozszerzymy o kilkana�cie lepianek i pieczar, po�o�onych w nieco dalszej okolicy. Wyobra�nia jego mieszka�c�w, chocia� �ywa i zapalna, nie wybiega�a daleko poza izby, pag�rki i ogrody, poza ub�stwo, a nawet i n�dz�, gdy� niekiedy tylko gar�� bobu i j�czmiennej kaszy by�a owocem ich pracy i przedmiotem g��bokich pragnie�. Ca�y rok �yli marzeniami o pielgrzymce do Jerozolimy na uroczysto�ci Wielkich �wi�t i w tym celu skrz�tnie oszcz�dzali pieni�dze, siedzieli wieczorami w dni powszednie w ciemnych, nieo�wietlonych izbach, spo�ywali suszon� szara�cz�, odmawiali sobie wina, byleby tylko zaoszcz�dzi� troch� grosza na Pesach, Rosz Haszana i Jom Kippur w dalekim �wi�tym Mie�cie. Nie wyobra�ali sobie tych �wi�t bez swej obecno�ci w �wi�tyni Pa�skiej, u st�p Szechiny, kt�ra w podnios�e dni r�wna�a przed swoim niewidzialnym obliczem wszystkich syn�w Izraela, niezale�nie od tego, czy byli bogaczami, czy n�dzarzami, m�drcami czy am haarecami. Te pielgrzymki by�y ich �wi�tym pragnieniem. Przedsi�brali je dla Elohim i dla poczucia swojej r�wno�ci. Inaczej jednak uk�ada�o si� �ycie ma�ej Miriam, dwunastoletniej dziewczynki, �ywej, weso�ej i u�miechni�tej, chocia� ub�stwo by�o r�wnie� udzia�em i jej rodzic�w, ci�ko pracuj�cych na chleb codzienny, a miasteczko, w kt�rym �y�a, nie by�o dla niej ani o cal wi�ksze ni� dla jej s�siad�w. Tego dnia, gdy Jehojakim i Hana udali si� do pracy - pracowali w winnicy nazaretha�skiego bogacza, kt�rego dom i ogrody le�a�y w pobliskiej dolinie, za d�bowym lasem - Miriam, jak codziennie, krz�ta�a si� po izbie, wprawdzie ciemnej i zadymionej, ale schludnej, co by�o tym godniejsze pochwa�y, �e tylko z trudem mo�na by�o w tym wykutym w skale pomieszczeniu - by�a to raczej pieczara ni� izba - utrzyma� porz�dek i �ad. Sprz�t�w nie by�o wiele: trzy bar�ogi, st�, krzes�a, piec z piekarnikiem, kilka no�y, gliniane dzbany na wod� i m�k� i skrzynia na ubogie szaty. Miriam, ilekro� zostawa�a sama, a zdarza�o si� to codziennie pr�cz Szabat�w, czu�a si� w tej ciasnej izbie jak w udzielnym i niesko�czonym kr�lestwie, gdy� zaludnia�a j� my�lami, kr���cymi z r�wn� trosk� doko�a codziennych zaj�� i obowi�zk�w domowych, jak i spraw odleg�ych, nieuchwytnych, niedosi�galnych d�oni� i okiem, a b�d�cych mo�e echem barwnych i �ywych opowiada� jej ojca Jehojakima o Pram�dro�ci, kt�ra unosi�a si� jak mg�a z ust Wiekuistego, mieszka�a na s�upach z ob�ok�w i przechadza�a si� po niebie i przepa�ciach. Krewni, s�siedzi i znajomi uwa�ali Miriam za dziewczyn� nieco dziwn�. Wiedzieli o niej, �e jest zar�czona z Josefem cie�l�, �e ich wesele powinno si� odby� za rok, �e jest silna i gospodarna, �e ma serce dobre i czu�e i �e dzi�ki tym zaletom na pewno b�dzie dobr� �on� i matk�. Bardzo mo�liwe, �e t� dziwno�� upatrywali mieszka�cy Nazarethu w jej sk�onno�ciach do �piewu i uk�adania pie�ni. Gdy zapada� wiecz�r, Miriam siada�a na podwini�tych nogach u wej�cia do izby i w gronie uwa�nie s�uchaj�cych rodzic�w, krewnych i s�siad�w �piewa�a pie�ni w�asnego uk�adu, w kt�rych miesza�y si� s�owa zapo�yczone z psalm�w i modlitw, uroczy�cie zmawianych przez Jehojakima w dni �wi�teczne i w Szabat, z jej w�asnymi pomys�ami, parabolami, por�wnaniami i metaforami, wskutek czego mo�na je by�o �mia�o okre�li� mianem natchnionych wariacji na obrany temat. Nikt w Nazarecie nie uk�ada� psalm�w i melodii. Wi�c krewni i znajomi, przywo�uj�c z biblijnej pami�ci postacie kobiet uk�adaj�cych pie�ni - Miriam, siostry Moj�esza, i Hany, matki m�a Bo�ego, przez Pana umi�owanego Szemuela, i Judyty, b�ogos�awionej wdowy - kiwali g�owami, z czego jednak trudno by�o wnosi�, czy chwal�, czy gani� poetyckie umiej�tno�ci c�rki Jehojakima, biednego najemnego robotnika. Tego dnia - jak ju� o tym wspomnieli�my - gdy Jehojakim i Hana udali si� do pracy, Miriam od wczesnego ranka krz�ta�a si� po izbie, trzepa�a maty na dworze, przynios�a wod� ze studni, zmy�a naczynia, po czym wysz�a przed dom, ukl�k�a na ziemi i �piewaj�c dla Elohim i dla rytmu swoich r�k, schylona nad po�yczonymi od s�siadki �arnami me��a pszeniczne ziarno, kt�re ojciec otrzyma� w podarunku od swojego chlebodawcy. Prac� swoj� wykonywa�a spokojnie, bez po�piechu i z ow� monotonn� cierpliwo�ci�, tak znamienn� dla pracuj�cych fizycznie c�rek Izraela. Lew� r�k� powoli, ale bez trudu obraca�a g�rny kamie�, a praw� wsypywa�a pszenic� do otworu. Potem potrz�sa�a przetakiem, oddzielaj�c otr�by od m�ki, kt�ra od czasu do czasu, ku uciesze dziewczynki, wzlatywa�a ku g�rze i bia�ym py�em okrywa�a jej d�onie. Patrz�c na um�czone palce, przypomnia�a sobie opowiadanie ojca o dalekim Hermonie, pokrytym przez ca�y rok �niegiem, a chocia� dotychczas zna�a �nieg tylko z opowiadania, jednak wyobra�a�a sobie, �e musi by� bardzo pi�kny i bardzo bia�y, skoro jest darem Wiekuistego i s�u�y� w jednym z psalm�w, kt�ry Jehojakim szczeg�lnie ukocha�, do por�wnania z niepokalan� biel�. Tu u�miechn�a si�, gdy� przypomnia�a sobie s�owa ojca, kt�ry zwyk� mawia�: - A c�rka moja, Miriam, wprawdzie jest smag�a, albowiem spali�o j� s�o�ce, ale mimo to jest bielsza nad �nieg. - Miriam zastanawiaj�c si� nad trudnym do rozstrzygni�cia zagadnieniem, jak mo�na by� bielsz� nad �nieg, skoro si� jest smag�� i spalon� od s�o�ca, podnios�a si� z kolan i wesz�a do izby po gliniany dzban na m�k�. Przetar�a oczy palcami. U�miech powoli znika� z jej twarzy. Poczu�a si� nieswojo. Cia�o jej przebieg� zimny dreszcz. Odwr�ci�a si� ku drzwiom i chcia�a wybiec przed dom, ale nie mog�a uczyni� kroku. Sta�a nieruchoma, os�upia�a i nagle ujrza�a w sobie jakie� �wiat�o, ale nie by�o to �wiat�o s�oneczne ani �wiat�o ksi�ycowe, ani �wiat�o lampy oliwnej, ani w og�le nie by�o �adnym �wiat�em, gdy� nie by�o podobne do �adnego �wiat�a, i by�o tylko tym, czym nie by�o, i tym, czym nie b�dzie, lecz tym, czym Jest. Wi�c widzia�a w sobie, jak Ten, kt�ry Jest, szed� ku niej z odleg�o_bliskiej przestrzeni, nie ograniczony �adn� granic� i wymykaj�cy si� spod wszelkiego okre�lenia, albowiem sam w sobie by� granic� i sam w sobie okre�leniem, i tak id�c ku niej w�a�ciwie nie szed�, albowiem by� poza wszelkim czasem - stawa� si� na jej oczach - w�a�ciwie nie stawa� si�, gdy� Ten, kt�ry Jest, nie mo�e si� stawa� i tylko, aby u�atwi� ma�ej Miriam zrozumienie tego, co si� dzieje, upodabnia� i nagina� swoje dzia�anie nie tyle do pewnych ziemskich poj��, ile do form cz�owieczego j�zyka - i tak stoj�c w jej wn�trzu r�wnocze�nie kszta�towa� si� przed jej oczami jako Wys�annik w bia�ej lnianej tunice, przepasanej jedwabnym pasem, przetykanym z�otymi ni�mi i ozdobionym szafirami, i by� potwierdzeniem tego, co si� w niej dzia�o, i tego, co widzia�a w swoim wewn�trznym zachwycie. By�a to ostro�no�� typowa dla Elohim, kt�ry znaj�c upodobanie cz�owieka do plastycznego widzenia i chc�c ma�ej Miriam u�atwi� zrozumienie niezwyk�ego Pos�annictwa, nie ograniczy� si� tylko do dzia�ania wewn�trznego, lecz r�wnocze�nie przem�wi� do niej realnym widzeniem. I w tym celu �askawie pomno�y� swoj� obecno��, czyni�c si� przed oczami Miriam Wys�annikiem samego siebie, czyli sob� samym, albowiem wiadomo, �e pose� przynosz�cy wie�� jest zawsze tym, kt�ry go posy�a. Miriam patrz�c wi�c na Wys�annika, kt�rego nieco oci�a�e ruchy, tak znamienne dla anio��w odzianych w cia�o cz�owiecze, �wiadczy�y o trudno�ciach, jakich mu przysparza�o poruszanie si� po ziemi, z uwag� i pokor� s�ucha�a jego pozdrowienia, albowiem M�� otworzywszy usta pocz�� m�wi� cz�owiecz� mow�, t�umacz�c na ludzki j�zyk to wszystko, co s�ysza�a w sobie wypowiedziane bezmow� mow� w spos�b zawile_prosty. Wys�annik pozdrowi� j� w Imi� �aski, kt�r� jest wype�niona, i w Imi� Elohim, kt�ry pob�ogos�awi� j� mi�dzy niewiastami. Miriam, skupiona i napi�ta, z l�kiem rozwa�a�a ka�de s�owo z osobna, po��czy�a je w zdanie, kt�re wprawdzie pi�knie brzmia�o, ale niestety nie mog�a zrozumie�, dlaczego ona, ma�a, nic nie znacz�ca dziewczyna, c�rka zm�czonych wyrobnik�w, narzeczona cie�li Josefa, ma by� wype�niona �ask� Elohim i b�ogos�awiona mi�dzy niewiastami. Wys�annik, niew�tpliwie odgaduj�c jej my�li, znowu do niej przem�wi� i prosz�c j�, by si� nie l�ka�a, zwiastowa� jej, �e pocznie i porodzi Syna, i da Mu na Imi� Jeszua, co znaczy: Pan jest zbawieniem, a On b�dzie wielki i b�dzie nazwany Synem Najwy�szego, a Elohim da Mu tron Dawida, ojca Jego, i b�dzie kr�lowa� nad rodem Jaakowa na wieki, a kr�lestwo Jego b�dzie niesko�czone. Wys�annik wypowiedzia� to wszystko prosto i sk�adnie, tonem �piewnym, podkre�laj�c znaczenie pewnych s��w przeci�g�� intonacj�, ale ani razu nie popad� w przesadny patos, co dobrze �wiadczy�o o jego umiarze w sztuce t�umaczenia rozkaz�w Elohim na j�zyk cz�owieczy. Owa uroczysta i skromna �piewno�� by�a niezwykle precyzyjnie odmierzona i dzi�ki temu wi�za�a w jedn� niepodzieln� ca�o�� prawd� nieba z prawd� ziemi, co w tym wypadku by�o bardzo wa�ne, gdy� najg��bszy sens tego misterium polega� w�a�nie na owym trudnym przymierzu. Miriam spokojnie wys�ucha�a Wys�annika. Na jej ciemnej, uciszonej twarzy nie drgn�� ani jeden musku� i ju� chcia�a wyrazi� swoj� uleg�o�� przed Panem, ale nie mog�a oprze� si� jednemu wstydliwemu pytaniu - czu�a, �e powinna je zada�, gdy� wymaga�a tego jej godno�� dziewcz�ca - i pocz�a si� zastanawia�, jak ma je oszcz�dnie wyrazi� za pomoc� najmniejszej ilo�ci s��w, aby jak najszybciej i najzwi�lej zrzuci� z siebie jego ci�ar. Ch�tnie u�y�aby do tego celu jakiego� symbolu, ale trudno by�o stworzy� w po�piechu zast�pczy obraz, kt�ry by w pe�ni oddawa� jej my�l. Zrezygnowana, spyta�a po prostu, jak to si� stanie, skoro m�a nie zna. Wys�annik odpar�, �e Duch �wi�ty zst�pi na ni� i moc Najwy�szego ogarnie j� niby cie�. Dlatego Dziecko, kt�re si� z niej narodzi, b�dzie �wi�te i b�dzie nazwane Synem Bo�ym. Tu urwa�. Miriam opu�ci�a g�ow�. Dwa kr�tkie czarne warkocze, splecione nad karkiem w ciasny w�ze�, wskutek nag�ego ruchu g�ow� rozlu�ni�y si� i opad�y na jej ramiona. Wys�annik zmiarkowawszy, �e dziewczyna pragnie jeszcze zada� dalsze pytania - niew�tpliwie przewidzia� ich sens - uprzedzi� j� i szybko wyja�ni�, �e tak�e Eliszeba, jej krewna, mimo swojej staro�ci pocz�a syna, i ta, kt�ra w mniemaniu ludzi uchodzi za bezp�odn�, jest ju� w sz�stym miesi�cu, albowiem nie ma nic niemo�liwego u Elohim. Miriam podnios�a g�ow�. Poddana woli Bo�ej zrozumia�a, �e powinna teraz g�o�no wyrazi� zgod� na to, co si� stanie, i ju� chcia�a wypowiedzie� j� za pomoc� najpi�kniejszych s��w i najs�odszej melodii, ale zabrak�o jej pi�knych s��w i zabrak�o s�odkiej melodii, i tylko z wielkim trudem przez zaci�ni�te gard�o zdo�a�a wyszepta�: - Jestem s�u�ebnic� Elohim, przeto niechaj si� stanie wed�ug s�owa Jego. Wys�annik rozp�yn�� si� bez �ladu, oddali� si� od niej i w niej, a Miriam powraca�a ze swojego utajonego wn�trza do rzeczywisto�ci biednej izby, dzban�w na wod� i m�k�, i przetaka le��cego na progu, i tylko niebieskie oczy, gor�czkowo i niespokojnie b�yszcz�ce pod czarnymi �ukami brwi, pe�ne radosnej troski �wiadczy�y, �e uderzy� w ni� �agodny grom Pana najwy�szych g�r, El Szaddaja. Wysz�a przed dom. Usiad�a przy drodze na ziemi, w pe�nym s�o�cu, na podwini�tych nogach, spojrza�a w czyste niebo, b��kitne, bez jednej chmury, rozci�gni�te jak jedwabna opona namiotu od Ezdrelonu po Karmel i g�ry Naftali, i zamkn�wszy powieki, zm�czona, trwa�a w bezruchu, rozkoszuj�c si� spokojem i cisz�, p�yn�c� od p�l i dolin, nasyconych zapachem �wie�ych zi�. Nagle poczu�a na sobie cie�, kt�ry j� coraz szczelniej otula�. Otworzy�a oczy i spostrzeg�a, �e pada na ni� cienista smuga, chocia� na roz�arzonym niebie nie by�o ani jednego ob�oku, ale mimo to cie� pada� od ob�oku, gdy� cie� by� ob�okiem, a ob�ok cieniem, a razem byli Szechin�, obecno�ci� Jahwe, Jego mieszkaniem i objawieniem, cienistoob�ocznym JESTEM, kt�ry wp�yn�� w krew Miriam i wraz z krwi� wype�ni� wszystkie kom�rki jej cia�a, a� do ostatnich granic jej jestestwa. Opu�ci�a powieki. Wtedy w�a�nie zbieg� ze wzg�rza zdyszany Josef, stan�� przed Miriam i wyci�gn�wszy do niej ramiona, chcia� j� przywo�a� ku sobie mi�uj�cym s�owem, ale spostrzeg�szy smug� cienia, kt�ra ocienia�a jej posta�, zatrwo�ony, szybko cofn�� wyci�gni�t� d�o� i szepn��: - Co ci jest, Miriam? Ale nie us�ysza� �adnej odpowiedzi i tylko widzia�, jak po jej wargach i zamkni�tych powiekach powoli przesuwa si� fioletowy cie�. Miriam u studni Miriam z dzbanem na ramieniu sz�a do �r�d�a po wod�. Jej twarz i ruchy by�y opanowane, ale pod owym pozornym spokojem kry�o si� gor�czkowe wzruszenie, albowiem wyrzuca