Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 185 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
tytu�: "Romanowowie: ostatni rozdzia�"
autor: Robert K. Massie
tytu� orgina�u: "The Romanovs: The Final Chapter"
tytu� serii: "Tajemnice historii"
przek�ad: Monika i Tomasz Lem
tekst wklepa�:
[email protected]
- Warszawa : Wydawnictwo "Ambler sp. z o.o.", 1997.
- ISBN 83-7169-219-6
- Copyright O 1995 by Robert K. Massie
SPIS TRE�CI
CZʌ� PIERWSZA: KO�CI
1. Dwadzie�cia trzy stopnie...str. 2
2. Zatwierdzone przez Moskw�...str. 7
3. Obym nic nie znalaz�...str. 3
4. Posta� jak z Gogola...str. 23
5. Sekretarz Baker...str. 30
6. Ciekawo�� �mierci...str. 33
7. Konferencja jekaterynburska...str. 43
8. Doktor Gill...str. 49
9. Doktor Maples kontra doktor Gill...str. 61
10. Jekaterynburg a jego przesz�o��...str. 69
11. �ledczy So�owiow...str. 72
12. Poch�wek cara...str. 82
CZʌ� DRUGA: ANNA ANDERSON
13. Oszu�ci...str. 86
14. Pretendentka...str. 97
15. Honor rodziny...str. 116
16. Bez podstaw prawnych...str. 127
17. Metoda tak dobra jak ludzie, kt�rzy si� ni� pos�uguj�...str. 137
18. Najbystrzejsze z dzieci...str. 145
CZʌ� TRZECIA: OCALENI
19. Romanowowie na emigracji...str. 151
CZʌ� CZWARTA: DOM IPATIEWA
20. Siedemdziesi�t osiem dni...str. 168
Podzi�kowania i bibliografia...str. 173
CZʌ� PIERWSZA: KO�CI
1. Dwadzie�cia trzy stopnie
O p�nocy Jakow Jurowski wszed� po schodach na pi�tro, aby obudzi� rodzin�. W kieszeni mia� pistolet z siedmioma kulami w magazynku, pod p�aszczem mausera o drewnianej r�koje�ci i d�ugiej lufie, z magazynkiem zawieraj�cym dziesi�� kul. Pukanie do drzwi obudzi�o doktora Eugeniusza Botkina, kt�ry od szesnastu miesi�cy przebywa� z uwi�zionymi Romanowami. Doktor nie spa�. Pisa� list, kt�ry - jak si� potem okaza�o - by� ostatnim, jaki napisa� do swoich bliskich.
- Z powodu sytuacji w mie�cie nale�y sprowadzi� rodzin� do piwnicy - powiedzia� cicho Jurowski. - Gdyby na ulicach wybuch�a strzelanina, przebywanie w pokojach na pi�trze by�oby bardzo niebezpieczne. Botkin zdawa� sobie spraw� z powagi sytuacji. Bia�a armia wspierana tysi�cem by�ych czeskich je�c�w wojennych zbli�a�a si� do Jekaterynburga, syberyjskiego miasteczka, w kt�rym od siedemdziesi�ciu dni przetrzymywano carsk� rodzin�. Ju� od kilku dni wi�niowie s�yszeli w oddali kanonad� artylerii, a noc� coraz cz�ciej rozlega�y si� strza�y z rewolwer�w. Ubieranie si� trwa�o czterdzie�ci minut. Pi��dziesi�cioletni Miko�aj, by�y cesarz, i jego trzynastoletni syn Aleksy, by�y carewicz i nast�pca tronu, w�o�yli wojskowe koszule, spodnie, buty i fura�erki. Czterdziestosze�cioletnia Aleksandra, by�a cesarzowa, oraz jej c�rki, dwudziestodwuletnia Olga, dwudziestojednoletnia Tatiana, dziewi�tnastoletnia Maria i siedemnastoletnia Anastazja ubra�y si� w suknie, lecz nie w�o�y�y kapeluszy ani szali. Jurowski zaprowadzi� wszystkich na dziedziniec. Tu� za nim szed� Miko�aj, nios�c na r�kach syna, kt�ry nie m�g� chodzi� o w�asnych si�ach. Sparali�owany Aleksy, obci��ony dziedzicznie hemofili�, by� szczup�ym, ale dobrze zbudowanym ch�opcem, wa��cym nieco ponad trzydzie�ci sze�� kilogram�w; pomimo to car bez trudu zni�s� go po schodach. Miko�aj by� co prawda tylko �redniego wzrostu, lecz mia� silne ramiona i wydatn� klatk� piersiow�. Jako trzecia sz�a cesarzowa, wy�sza od swojego m�a, z trudno�ci� stawiaj�c kroki z powodu ischiasu, kt�ry przed laty przyku� j� do ��ka i zmusi� do korzystania z fotela na k�kach. Za ni� sz�y c�rki: dwie z nich trzyma�y niewielkie poduszki, a najm�odsza Anastazja nios�a na r�kach swego spaniela, Jemmy'ego. Za c�rkami szed� doktor Botkin oraz trzy inne osoby wi�zione wraz z rodzin�: Trupp - lokaj Miko�aja, Demidowa - s�u��ca Aleksandry i Charitonow - kucharz. Demidowa tak�e nios�a poduszk�, w kt�rej, wszyta g��boko w pierze, znajdowa�a si� szkatu�ka z klejnotami. Demidowa mia�a strzec jej jak oka w g�owie. Jurowski nie dostrzeg� niczego, co �wiadczy�oby o tym, �e carska rodzina co� podejrzewa.
- Oby�o si� bez �ez, szloch�w i pyta� - rzek� p�niej. Z dziedzi�ca zaprowadzi� wszystkich do niewielkiej naro�nej piwnicy. Pomieszczenie by�o niedu�e [3, 3 na 4 metry); nie by�o w nim �adnych mebli. Mia�o tylko jedno zakratowane okno. Jurowski poprosi�, aby zaczekali, lecz Aleksandra widz�c, �e pok�j jest pusty, powiedzia�a:
- Co to ma znaczy�? Nie ma nawet krzese�. Czy nie mo�emy usi���? Jurowski poleci�, aby przyniesiono dwa krzes�a. Jeden z jego ludzi, wys�any po nie, rzek� do kolegi:
- Nast�pca tronu potrzebuje krzes�a. . . Widocznie woli zgin�� siedz�c. Przyniesiono krzes�a. Na jednym usiad�a Aleksandra, na drugim Miko�aj posadzi� Aleksego. C�rki jedn� z poduszek da�y matce, drug� pod�o�y�y pod plecy bratu.
- Prosz� stan�� tutaj, tutaj i tutaj. . . - m�wi�Jurowski. - O, w�a�nie tak, w rz�dzie - ci�gn��, rozstawiaj�c wszystkich pod �cian�. Wyja�ni�, �e zamierza rodzin� sfotografowa�, poniewa� mieszka�cy Moskwy s� zaniepokojeni plotkami o ucieczce. Gdy sko�czy�, jedena�cioro wi�ni�w sta�o w dw�ch rz�dach: na �rodku pierwszego sta� Miko�aj, obok siedz�cego na krze�le syna; dalej, tu� przy �cianie, siedzia�a Aleksandra, za kt�r� sta�y c�rki. Pozostali znajdowali si� za carem i carewiczem. Jurowski, zadowolony, zawo�a� swoich ludzi. Jednak po�r�d jedenastu uzbrojonych m�czyzn nie by�o cz�owieka z aparatem fotograficznym na statywie. Pi�ciu z nich, podobnie jak Jurowski, by�o Rosjanami, a pozosta�ych sze�ciu �otyszami (nieco wcze�niej dw�ch z nich odm�wi�o strzelania do kobiet i Jurowski musia� znale�� dla nich zast�pstwo). Gdy m�czy�ni wcisn�li si� za nim przez dwuskrzyd�owe drzwi, Jurowski stan�� przed Miko�ajem. Nie wyjmuj�c prawej r�ki z kieszeni, z lewej wyj�� niewielki skrawek papieru i przeczyta�:
- W obliczu faktu, �e wasi krewni nie zaprzestali atak�w na Rosj� Radzieck�, egzekutywa Uralskiej Rady Robotniczej skazuje was na kar� �mierci. Miko�aj spojrza� na swoj� rodzin�, odwr�ci� si� doJurowskiego i spyta� ze zdziwieniem:
- Co. . . co. . . ? Jurowski szybko powt�rzy�, wyj�� z kieszeni bro� i zastrzeli� cara. W tej samej chwili zacz�� strzela� ca�y oddzia�. Wcze�niej wszystkim udzielono instrukcji, kto kogo ma zastrzeli�. Celowa� nale�a�o tak, aby �mier� nast�pi�a szybko i �eby oby�o si� bez znacznej ilo�ci krwi. Z pistolet�w strzela�o dwunastu m�czyzn, niekt�rzy przez rami� stoj�cym w pierwszym rz�dzie; tote� wielu z nich zosta�o cz�ciowo og�uszonych i dozna�o poparze�. Cesarzowa i jej c�rka Olga chcia�y si� prze�egna�, ale nie dano im na to czasu. Siedz�ca na krze�le Aleksandra zgin�a natychmiast, Olga zosta�a zabita kul�, kt�ra traFi�a j� w g�ow�. Botkin, Trupp i Charitonow zgin�li r�wnie szybko. Ale Aleksy, trzy m�odsze siostry i Demidowa pozostali przy �yciu. Kule zdawa�y si� odbija� od ich klatek piersiowych i jak grad sypa�y si� po pokoju rykoszetami. Ludzie Jurowskiego przerazili si� i wpadaj�c w histeri� strzelali dalej. Niemal niewidoczne z powodu dymu, Maria i Anastazja przywar�y do �ciany, os�aniaj�c r�kami g�owy, dop�ki kule nie powali�y ich na ziemi�. Aleksy le��c na pod�odze zas�oni� si� ramieniem, a potem usi�owa� pochwyci� ojca za koszul�. Jeden z oprawc�w ci�kim butem kopn�� carewicza w g�ow�. Aleksy j�kn��. Jurowski podszed� do niego i odda� dwa strza�y z mausera, celuj�c prosto w ucho ch�opca. Demidowa prze�y�a strzelanin�. M�czy�ni, zamiast ponownie na�adowa� pistolety, przynie�li z s�siedniego pokoju karabiny i rzucili si� na ni� z bagnetami. Krzycz�c biega�a tam i z powrotem wzd�u� �ciany, usi�uj�c os�oni� si� poduszk� z klejnotami. Poduszka wypad�a jej z r�k, a ona pochwyci�a bagnet, staraj�c si� go odepchn�� od klatki piersiowej. By� t�py i przy pierwszej pr�bie nie przebi� jej cia�a. Gdy wreszcie upad�a, rozw�cieczeni mordercy przek�uli jej cia�o ponad trzydziestokrotnie. W pokoju, wype�nionym dymem i woni� prochu, zapad�a cisza. Krew by�a niemal wsz�dzie, jej strumyki zlewa�y si� w ka�u�e. Jurowski w po�piechu obraca� cia�a, aby zmierzy� puls. Ci�ar�wka czekaj�ca przed frontowymi drzwiami ju� wkr�tce powinna znale�� si� daleko za miastem - zbli�a� si� lipcowy syberyjski �wit. Prze�cierad�a zdarte z ��ek pos�u�y�y do przeniesienia cia�; mia�y te� zapobiec powstawaniu dalszych plam krwi na pod�odze i dziedzi�cu. Cia�o Miko�aja zaniesiono jako pierwsze. Gdy jedn� z c�rek k�adziono na prze�cieradle, dziewczyna j�kn�a. Ca�a banda rzuci�a si� na ni�, k�uj�c bagnetami i wal�c na o�lep kolbami karabin�w. Gdy wszystkie ofiary znalaz�y si� ju� na ci�ar�wce, przykryte brezentem, kto� zauwa�y� ma�ego pieska Anastazji z g�ow� zmia�d�on� kolb� karabinu. Jego te� wrzucono na ci�ar�wk�. "Wykonanie zadania", jak p�niej Jurowski nazwa� to morderstwo, w��cznie z badaniem pulsu i �adowaniem zw�ok na ci�ar�wki, trwa�o dwadzie�cia minut.
Na dwa dni przed egzekucj� Jurowski wraz z Piotrem Jermakowem, miejscowym przyw�dc� bolszewik�w, wybrali si� do lasu, aby znale�� odpowiednie miejsce na pochowanie cia�. Oko�o dwudziestu kilometr�w na p�noc od Jekaterynburga, w podmok�ej okolicy obfituj�cej w bagna, torfowiska i opuszczone szyby kopalni, znajdowa�o si� Uroczysko Czterech Braci, nazwane tak z powodu rosn�cych tam niegdy� czterech sosen. Po�r�d pni starych sosen i brz�z znajdowa�y si� szyby, jedne g��bsze, inne p�ytsze, z kt�rych dawniej wydobywano w�giel i torf. Teraz by�y opuszczone, a niekt�re z nich z czasem wype�ni�y si� wod� i zamieni�y w niewielkie jeziorka. Najwi�kszym z nich by� szyb Ganina (nazwa pochodzi�a od nazwiska ch�opa, kt�ry jako pierwszy znalaz� w tym miejscu pok�ady w�gla). W pobli�u znajdowa�y si� te� inne, w�sze, cho� g��bsze szyby. Tutaj w�a�nie Jurowski postanowi� przywie�� cia�a. Byli ju� g��boko w lesie. Ci�ar�wka podskakiwa�a na podmok�ej, nier�wnej drodze. Nagle z naprzeciwka nadjechali jacy� m�czy�ni, niekt�rzy konno, inni na ch�opskich furmankach. Wi�kszo�� z nich by�a pijana. By�o ich dwudziestu pi�ciu. Okaza�o si�, �e pracuj� w miejscowej fabryce; niekt�rzy nale�eli do Uralskiej Rady Robotniczej, a towarzysz Jermakow zdradzi� im, i� w�a�nie t� drog� jecha� b�dzie carska rodzina. Ale m�czy�ni spodziewali si�, �e ujrz� jej cz�onk�w �ywych; Jermakow obieca� swoim przyjacio�om cztery wielkie ksi�ne i zabicie cara.
- Dlaczego nie przywioz�e� ich �ywych! - krzyczeli. Jurowski uciszy� zawiedzionych m�czyzn i nakaza� im przenie�� cia�a na furmanki. Czyni�c to, robotnicy zacz�li rabowa� kosztowno�ci ofiar. W�wczas Jurowski zagrozi� im natychmiastow� egzekucj�. Nie wszystkie cia�a zmie�ci�y si� na furmankach, niekt�re musia�y pozosta� w skrzyni �adunkowej ci�ar�wki. Po pewnym czasie makabryczna procesja ruszy�a w g��b lasu. W ciemno�ciach, w g�stwinie sosen i brz�z, nie wida� by�o drogi do Uroczyska Czterech Braci. Jurowski nakaza� je�d�com, aby odszukali miejsce, w kt�rym nale�y zboczy� z duktu. Uda�o im si� to dopiero, gdy nasta� �wit. W�ska droga przemieni�a si� w �cie�k�. Wkr�tce ci�ar�wka utkn�a mi�dzy drzewami i wszystkie cia�a za�adowano na furmanki. O sz�stej rano poch�d dotar� do uroczyska. W szybie Ganina, g��bokim na nieca�e trzy metry, wody by�o po kostki. Nieco dalej, w w�szym szybie o g��boko�ci dziewi�ciu metr�w, wody by�o wi�cej. Jurowski nakaza� po�o�y� zw�oki na trawie i rozebra� je. Rozpalono dwa ogniska. Zdzieraj�c sukni� z jednej z c�rek m�czy�ni przekonali si�, �e jej gorset rozerwa�y kule. Pod spodem ujrzeli g�sto naszyte, mieni�ce si� w promieniach s�o�ca rz�dy diament�w - stanowi�y "tarcz�", kt�ra pocz�tkowo ochroni�a j� przed kulami, co tak bardzo przerazi�o oprawc�w. Widok klejnot�w podnieci� m�czyzn i Jurowski musia� szybko dzia�a�. Odes�a� wi�kszo�� z nich, a pozosta�ym nakaza� zedrze� ubrania z ofiar. ��cznie zebrano osiem kilogram�w diament�w (znalezionych g��wnie w gorsetach trzech wielkich ksi�nych). Okaza�o si�, �e cesarzowa mia�a na sobie pas z pere�, na kt�ry sk�ada�o si� wiele wszytych w p��tno naszyjnik�w. Ka�da z c�rek mia�a na szyi amulet z wizerunkiem Rasputina i u�o�on� przez niego modlitw�. Klejnoty, amulety i wszystkie warto�ciowe przedmioty wrzucono do work�w, a wszystko inne, w��cznie z ubraniami, spalono. Nagie cia�a u�o�ono na trawie. Niemal wszystkie zosta�y zeszpecone.
Podczas rzezi, by� mo�e w przyp�ywie niepohamowanej furii, a by� mo�e celowo, aby zw�oki nie mog�y zosta� zidentyfikowane, twarze zmia�d�ono kolbami karabin�w. Jednak z sze�ciu zamordowanych kobiet le��cych na trawie, cztery by�y m�ode i jeszcze przed dwunastoma godzinami pi�knetote� dotykano zw�ok.
- Dotkn��em cesarzowej, nadal by�a ciep�a - powiedzia� p�niej jeden z m�czyzn. Inny rzek�:
- Mog� teraz umrze� w pokoju, poniewa� �cisn��em. . . cesarzowej. - Przedostatnie s�owo w tym zdaniu zosta�o wykre�lone. Gdy cia�a odarto z ubra� i zebrano wszystkie kosztowno�ci, Jurowski nakaza� zepchn�� zw�oki do g��bszego szybu. Potem, aby zasypa� go ziemi�, wrzuci� do �rodka kilka granat�w. O dziesi�tej rano zako�czy� prac� i powr�ci� do Jekaterynburga, aby z�o�y� raport Uralskiej Radzie Robotniczej.
Osiem dni po morderstwie Jekaterynburg znalaz� si� w r�kach bia�ych, a ich oficerowie niezw�ocznie udali si� do domu Ipatiewa. Budynek by� niemal pusty. Na pod�odze le�a�y rozrzucone szczoteczki do z�b�w, spinki, grzebienie, szczotki do w�os�w i zniszczone ikony. W szafach wisia�y puste wieszaki. Biblia Aleksandry nadal le�a�a na swoim miejscu, wiele werset�w by�o podkre�lonych, pomi�dzy stronami znajdowa�y si� zasuszone kwiaty i li�cie. Opr�cz ksi��ek o tre�ci religijnej by� tam tak�e egzemplarz "Wojny i pokoju", trzy tomy opowiada� Czechowa, biografia Piotra Wielkiego, wyb�r dzie� Szekspira oraz Bajki La Fontaine'a. W jednej z sypialni oficerowie znale�li blat o zaokr�glonych brzegach, na kt�rym carewicz le��c w ��ku jada� i bawi� si�. Obok le�a� samouczek gry na ba�a�ajce. W jadalni przy kominku sta� fotel na k�kach. W piwnicy panowa�a z�owieszcza atmosfera. Na listwach pod�ogowych nadal widnia�y plamy po zakrzep�ej krwi. ��ta pod�oga, cho� umyta i wytarta, zdradza�a �lady po kulach i ostrzach bagnet�w, �ciany tak�e nosi�y liczne �lady kul; z tej, pod kt�r� ustawiono rodzin�, w wielu miejscach odpad� tynk. Podj�te natychmiast poszukiwania nie przynios�y �adnych rezultat�w. Dopiero w sze�� miesi�cy p�niej, w styczniu 1919 roku, rozpocz�o si� �ledztwo. Do zadania tego admira� Aleksander Ko�czak, dow�dca bia�ych na Syberii, wyznaczy� trzydziestosze�cioletniego s�dziego �ledczego Miko�aja Soko�owa. Po wiosennych roztopach Soko�ow natychmiast rozpocz�� prac� na Uroczysku Czterech Braci. Na le�nym dukcie nadal wida� by�o �lady furmanek i ci�ar�wki, na ziemi wok� szyb�w liczne �lady ko�skich podk�w. Na powierzchni wody w szybie Ganina i w s�siednim szybie p�ywa�y spalone ga��zie i pnie drzew. �ciany g��bszego szybu zdradza�y �lady po wybuchach granat�w. By�y tam te� pozosta�o�ci po dw�ch ogniskach; jedno rozpalono na skraju w�szego szybu, drugie na �rodku le�nej drogi. Soko�ow poleci� wypompowa� wod� z w�szego szybu i z szybu Ganina, po czym kaza� swoim ludziom kopa�. W szybie Ganina nie znalaz� nic, ale w drugiej sztolni natrafi� na wiele przedmiot�w. W tej ponurej pracy asystowali mu dwaj guwernerzy carewicza: Pierre Gilliard, nauczyciel francuskiego, oraz Sidney Gibbes, nauczyciel angielskiego. Gdy carsk� rodzin� uwi�ziono w domu Ipatiewa obydwaj pozostali w Jekaterynburgu. Po�r�d przedmiot�w zidentyfikowanych i skatalogowanych przez zrozpaczonych guwerner�w znajdowa�a si� klamra od pasa noszonego przez cara oraz klamra od wojskowego pasa carewicza, zw�glony szmaragdowy krzy� podarowany przez cesarzow�wdow� Mari� cesarzowej Aleksandrze; per�owy kolczyk nale��cy do Aleksandry, order ozdobiony szafirami i diamentami ofiarowany cesarzowej przez jej u�an�w; metalowe puzderko z miniatur� Aleksandry, w�asno�� Miko�aja; trzy ma�e ikony, z kt�rymi wielkie ksi�ne nigdy si� nie rozstawa�y; futera� na okulary cesarzowej; strz�py sze�ciu gorset�w; fragmenty czapek wojskowych noszonych przez Miko�aja i jego syna; sprz�czki but�w nale��cych do wielkich ksi�nych oraz sztuczna szcz�ka doktora Botkina i jego okulary. Znaleziono tak�e kilka nadpalonych' ko�ci, cz�ciowo strawionych kwasem, cho� nadal widoczne by�y na nich �lady siekiery; kule rewolwerowe, oraz palec, smuk�y i wypiel�gnowany, tak jak palce Aleksandry. Soko�owowi uda�o si� tak�e zebra� pewn� ilo�� gwo�dzi, cynfolii, miedzianych monet oraz niewielki zamek; przedmioty te zastanowi�y go. Gdy pokazano je Gilliardowi, guwerner natychmiast rozpozna� je jako nale��ce do dziwacznej kolekcji carewicza. Wreszcie na samym dnie szybu odnaleziono zmasakrowane, lecz nie spalone, rozk�adaj�ce si� cia�o spaniela Anastazji, Jemmy'ego. Ale opr�cz palca i zaledwie kilku nadpalonych kawa�k�w ko�ci Soko�ow nie odnalaz� ani ludzkich cia�, ani innych szcz�tk�w. Po przes�uchaniu jednego ze sprawc�w zbrodni oraz licznych �wiadk�w stwierdzi�, �e w domu Ipatiewa zabito jedena�cie os�b. Wiedzia�, �e ich cia�a przewieziono do Uroczyska Czterech Braci. Dowiedzia� si� tak�e, �e nast�pnego dnia po morderstwie na drodze do wsi Koptiaki widziano jeszcze dwie ci�ar�wki z trzema beczkami - dwie z nich zawiera�y benzyn�, trzecia kwas siarkowy. Tote� osiemnastego lipca Soko�ow doszed� do wniosku, �e w dzie� po egzekucji Jurowski zniszczy� cia�a r�bi�c je siekierami, polewaj�c benzyn� i kwasem siarkowym i spopielaj�c na olbrzymich stosach rozpalonych w pobli�u szyb�w. Popi� i nieliczne ko�ci uznano za szcz�tki carskiej rodziny, a za ich gr�bmiejsce, w kt�rym dokonano spalenia. Miko�aj Soko�ow z niezwyk�� czci� umie�ci� nadpalone ko�ci, palec i znalezione przedmioty w specjalnej kasecie. Wiosn� 1919 roku, gdy Armia Czerwona zn�w przej�a Jekaterynburg, Soko�ow poprzez Syberi� dotar� do wybrze�y Pacyfiku i stamt�d statkiem uda� si� do Europy, zabieraj�c ze sob� kaset�, kt�ra mia�a sta� si� tematem wielu spor�w. Gdy w 1924 roku opublikowa� swoje wnioski, niekt�rzy odnie�li si� do nich sceptycznie, twierdz�c, �e niemo�liwe jest, nawet w najwi�kszym ogniu, ca�kowite spopielenie zw�ok jedena�ciorga ludzi. Pomimo to wersja Soko�owa opiera�a si� na prostym, pozornie nie daj�cym si� podwa�y� stwierdzeniu: nie znaleziono cia�. Przez wi�ksz� cz�� XX wieku w to w�a�nie wierzy� �wiat.
2. ZATWIERDZONE PRZEZ MOSKW�
Zg�adzenie Romanow�w - ich egzekucja oraz spos�b pozbycia si� zw�ok - od samego pocz�tku by�o aprobowane przez Moskw�. Jeszcze w czerwcu 1918 roku przyw�dcy bolszewiccy nie wiedzieli, co zrobi� z carsk� rodzin�. Uralska Rada Robotnicza, sprawuj�ca bezpo�redni� w�adz� nad wi�niami w Jekaterynburgu, zdecydowanie opowiada�a si� za egzekucj�. Natomiast "czerwony komisarz" I. ew Trocki opowiada� si� za publicznym, transmitowanym przez radio procesem by�ego cara w Moskwie, w kt�rym Trocki odegra�by rol� oskar�yciela. Lenin, jak zawsze pragmatyczny, wola� wykorzysta� rodzin� jako zak�adnik�w w politycznych rozgrywkach z Niemcami. W kwietniu Rosja Radziecka podpisa�a w Brze�ciu traktat pokojowy z Niemcami, uzyskuj�c pok�j w zamian za przekazanie pod niemieck� okupacj� jednej trzeciej europejskich terytori�w Rosji oraz ca�ej zachodniej Ukrainy. Decyzja ta, powszechnie uznana za zdrad�, wprawi�a miliony Rosjan w przera�enie: Przez pewien czas Lenin liczy� na to, �e cara Miko�aja uda si� nak�oni� do podpisania lub cho�by poparcia traktatu, co mog�oby uspokoi� spo�ecze�stwo. Jednak sytuacj� dodatkowo komplikowa� fakt, �e cesarzowa Aleksandra by�a niemieck� ksi�niczk�, kuzynk� cesarza Wilhelma. Teraz, gdy Rosja unikn�a wojny, nowy niemiecki ambasador w Moskwie, hrabia Wilhelm Mirbach, jasno da� do zrozumienia, �e jego rz�d niepokoi si� o bezpiecze�stwo Aleksandry i jej czterech c�rek. Lenin nie chcia� dra�ni� Niemc�w - zw�aszcza w takiej chwili. W pierwszych dniach lipca w�adzy bolszewik�w zagra�a�a zar�wno wojna domowa, jak i interwencja z zewn�trz. Opr�cz Niemc�w na zachodzie i po�udniu, na p�nocy, w Murma�sku, wyl�dowali ameryka�scy marines i �o�nierze brytyjscy. Na wschodniej Ukrainie genera�owie Aleksiejew, Korni�ow i Denikin utworzyli z�o�on� z ochotnik�w armi� bia�ych. Tymczasem na Syberii czeski legion sk�adaj�cy si� z czterdziestu pi�ciu tysi�cy by�ych je�c�w wojennych, kt�rzy niegdy� s�u�yli w armii AustroW�gier, zaj�� Omsk i posuwa� si� na zach�d w kierunku Jekaterynburga. Gdy bolszewicy zawarli pok�j, Trocki zgodzi� si�, by Czesi opu�cili Rosj� i powr�cili poprzez Pacyfik do Europy, aby walczy� o powstanie czeskiego pa�stwa. Czescy �o�nierze znajdowali si� ju� na Syberii, w poci�gach zmierzaj�cych na wsch�d, gdy niemiecki genera� Staff stanowczo sprzeciwi� si�, nakaza� bolszewikom zatrzymanie ich i rozbrojenie. Jednak Czesi stawiali op�r, a wsparci przez nastawionych antybolszewicko rosyjskich oficer�w i �o�nierzy zacz�li bra� g�r� nad bolszewikami. To w�a�nie zbli�anie si� do Jekaterynburga arrnii Czech�w i bia�ych zmusi�o Lenina i jego pe�nomocnika Jakowa Swierd�owa (Trocki musia� wtedy uda� si� na front) do zmiany plan�w wi�zanych z carem i jego rodzin�, wi�zionych w domu Ipatiewa. 6 lipca bolszewicy ponie�li kolejn� pora�k�. W Moskwie dw�ch eserowc�w, przeciwnik�w traktatu brzeskiego, zamordowa�o ambasadora Niemiec. Lenin i Swierd�ow obawiali si�, �e do stolicy wkrocz� wojska niemieckie. W ca�ym tym zamieszaniu pokazowy proces Miko�aja, namawianie go do podpisania traktatu i wykorzystanie carskiej rodziny do przetarg�w wydawa�y si� bezsensowne. Sami Romanowowie czuli si� niepotrzebni, jakby stanowili dodatkow� przeszkod�. Swierd�ow sytuacj� t� opisa� swojemu przyjacielowi Filipowi Go�oszokinowi, cz�onkowi Uralskiej Rady Robotniczej, kt�ry przez kilka dni go�ci� u Swierd�owa w Moskwie. 12 lipca Go�oszokin powr�ci� do Jekaterynburga i przekaza� towarzyszom z Uralskiej Rady Robotniczej wiadomo��, i� rz�d nie "widzi dalszego po�ytku" z Romanow�w i pozostawia im decyzj� co do dalszego losu rodziny. Uralska Rada Robotnicza natychmiast przeg�osowa�a egzekucj� wszystkich jej cz�onk�w. Jurowski, pod kt�rego piecz� znajdowa� si� dom Ipatiewa, otrzyma� rozkaz rozstrzelania wi�ni�w i zniszczenia wszelkich dowod�w.
Po egzekucji Moskwa niezwykle skrupulatnie cenzurowa�a informacje dotycz�ce wydarze� w Jekaterynburgu. 17 lipca o dziewi�tej wieczorem na Kreml dotar� zaszyfrowany telegram od Uralskiej Rady Robotniczej nast�puj�cej tre�ci: "Przeka�cie Swierd�owowi, �e rodzin� spotka� ten sam los, co jej g�ow�. W oficjalnych o�wiadczeniach podamy, �e cz�onkowie rodziny zgin�li podczas ewakuacji". Swierd�ow, spodziewaj�c si� takiej wiadomo�ci zatelegrafowa� w odpowiedzi: Jeszcze dzi� [18 lipca] powiadomi� o waszej decyzji prezydium Centralnego Komitetu Wykonawczego. Nie w�tpi�, �e zostanie ona zatwierdzona. Wiadomo�� o egzekucji musz� og�osi� w�adze centralne. Do tego czasu zabrania si� udzielania jakichkolwiek informacji na ten temat". Swierd�ow, piastuj�cy stanowisko przewodnicz�cego Centralnego Komitetu Wykonawczego, poinformowa� o wszystkim prezydium, kt�re zatwierdzi�o decyzj� Uralskiej Rady Robotniczej. Twierdzeniu, jakoby Moskwa o niczym nie wiedzia�a, przeczy fakt, kt�ry mia� miejsce, gdy Swierd�ow przyby� sp�niony na posiedzenie radzieckich komisarzy ludowych. Wszed� do sali, usiad� za Leninem, pochyli� si� do przodu i szepn�� mu co� do ucha. Lenin, przerywaj�c przem�wienie jednego z komisarzy, rzek�: "Towarzysz Swierd�ow prosi o g�os, ma dla nas wa�ny komunikat".
- Otrzymali�my informacj� - zacz�� Swierd�ow spokojnym, rzeczowym tonem - �e w Jekaterynburgu, na mocy decyzji Uralskiej Rady Robotniczej, rozstrzelano Miko�aja. Aleksandra Fiodorowna i jej dzieci s� w godnych zaufania r�kach. Miko�aj pr�bowa� uciec, Czesi byli coraz bli�ej. Prezydium Centralnego Komitetu Wykonawczego zatwierdzi�o decyzj� Rady. Gdy Swierd�ow sko�czy�, w sali zapad�a cisza. Po chwili Lenin powiedzia�: - A teraz odczytamy projekt, artyku� po artykule. Oficjalny komunikat przekazany przez Swierd�owa "Prawdzie" i "Izwiestiom" nie wspomina�, �e opr�cz cara zgin�a tak�e jego �ona, syn i c�rki. 20 lipca ukazuj�ce si� w Moskwie i Sankt Petersburgu gazety donosi�y: "By�y car rozstrzelany w Jekaterynburgu! �mier� Miko�aja Romanowa!" Tego samego dnia Uralska Rada Robotnicza napisa�a komunikat i poprosi�a Moskw� o zgod� na jego opublikowanie: "Ekscar, samow�adca Miko�aj Romanow, zosta� rozstrzelany wraz z rodzin�. . . cia�a zosta�y spalone". Jednak Kreml zabroni� publikacji tego o�wiadczenia, poniewa� mowa w nim by�a o �mierci ca�ej rodziny. Dopiero 22 lipca jekaterynburscy wydawcy otrzymali zgod� na wydrukowanie sporz�dzonego w Moskwie komunikatu. Tego dnia w ca�ym syberyjskim mie�cie rozplakatowano pierwsze strony gazet:
DECYZJA PREZYDIUM KOMITETU OBWODOWEGO PRZY URALSKIEJ RADZIE DELEGAT�W ROBOTNICZYCH I �O�NIERSKICH:
W obliczu zagro�enia Jekaterynburga, czerwonej stolicy Uralu, przez bandy czechos�owackie, aby uniemo�liwi� ucieczk� ukoronowanego kata przed ludowym trybuna�em (zdemaskowano zamiar porwania carskiej roclziny przez Bia�� Gwardi�), prezyclium komitetu obwodowego wykonuj�c wol� ludu orzek�o, i� by�y car Miko�aj Rosnanow winny jest niezliczonych krwawych zbrodni przeciwko ludowi i zostanie rozstrzelany.
Wyrok. . . wykonano w nocy z 16 na 17 lipca. Rodzina Romanow�w zosta�a przeniesiona z Jekaterynburga w bezpieczne miejsce.
W osiem dni po masakrze, 25 lipca, armie bia�ych i Czech�w wkroczy�y do Jekaterynburga.
W 1935 roku Lew Trocki opublikowa� sw�j "Dziennik na wygnaniu". By�y przyw�dca bolszewik�w, zmuszony przez Stalina do �ycia na emigracji, opisa� zwi�zek ��cz�cy Lenina ze Swierd�owem (kt�ry zatwierdzi� jekaterynbursk� masakr�) oraz z Uralsk� Rad� Robotnicz�, kt�ra ustali�a dat� i spos�b przeprowadzenia egzekucji:
"Moja nast�pna wizyta w Moskwie [Trocki przebywa� na froncie] mia�a miejsce po upadku Jekaterynburga. W rozmowie ze Swierd�owem spyta�em:
- A, w�a�nie, gdzie jest car?
- Ju� po wszystkim - odpar�. - Zastrzelony.
- A jego rodzina?
- Rodzin� zastrzelono razem z nim.
- Wszystkich? - spyta�em, najwidoczniej ze zdziwieniem, bo Swierd�ow odpar�: - Wszystkich. A bo co? Najwyra�niej spodziewa� si� po mnie jakiej� reakcji, ale ja milcza�em. - Kto podj�� decyzj�? - spyta�em wreszcie.
- Podj�li�my j� tutaj. Ilicz [Lenin] uwa�a�, �e nie powinni�my pozostawia� bia�ym �ywego symbolu, zw�aszcza w obecnej trudnej sytuacji. Wi�cej ju� o nic nie pyta�em, uznawszy spraw� za zamkni�t�. W rzeczywisto�ci decyzja ta by�a nie tylko korzystna, ale konieczna. Srogo�� wyroku s�du dora�nego dowiod�a �wiatu, �e nadal b�dziemy walczy� bezlito�nie i nic nas nie powstrzyma. Egzekucja rodziny carskiej konieczna by�a nie tylko po to, by przerazi� wroga, ale tak�e po to, aby wstrz�sn�� naszymi szeregami i pokaza�, �e nie ma ju� odwrotu, �e czeka nas albo zwyci�stwo, albo kl�ska. . . Lenin doskonale zdawa� sobie z tego spraw�".
Wiadomo��, �e Miko�aj zosta� rozstrzelany w wyniku decyzji podj�tej przez prowincjonaln� Rad� Robotnicz�, oraz �e jego rodzina pozosta�a przy �yciu, szybko obieg�a �wiat. W Moskwie radca ambasady Niemiec, zast�puj�cy zamordowanego ambasadora, oficjalnie pot�pi� egzekucj� cara oraz wyrazi� trosk� o los pochodz�cej z Niemiec cesarzowej i jej dzieci. W�wczas radziecki rz�d zacz�� rozpowszechnia� k�amliwe o�wiadczenia, kt�re przez nast�pne osiem lat podawano jako oficjaln� wersj� wydarze�. 20 lipca komisarz ludowy Radek poinformowa� radc� ambasady Niemiec, �e pozostali przy �yciu cz�onkowie rodziny by� mo�e zostan� wypuszczeni na wolno�� "ze wzgl�d�w humanitarnych". 23 i 24 lipca prze�o�ony Radka, Gieorgij Cziczerin, komisarz ludowy spraw zagranicznych, zapewni� niemieckiego pos�a, �e Aleksandra i jej dzieci s� bezpieczne. W sierpniu i przez wi�ksz� cz�� wrze�nia rz�d niemiecki wywiera� presj� na rz�d Rosji, czego wynikiem by�y kolejne zapewnienia o bezpiecze�stwie rodziny. 29 sierpnia Radek zaproponowa� wymian� carskiej rodziny za wi�ni�w znajduj�cych si� w r�kach niemieckich; w kilka dni p�niej Cziczerin ponownie zapewni�, �e cesarzowa i jej dzieci s� bezpieczne; 10 wrze�nia Radek nadal prowadzi� rozmowy o zwolnieniu wi�ni�w; w trzecim tygodniu wrze�nia Berlin zosta� poinformowany, �e w�adze radzieckie "rozwa�aj� przeniesienie carskiej rodziny na Krym". Tymczasem do rz�du brytyjskiego dotar�y z�owieszcze informacje. 31 sierpnia wywiad brytyjski otrzyma� raport; przekazany nast�pnie ministerstwu wojny i kr�lowi Jerzemu V, w kt�rym stwierdzano, i� cesarzow� Aleksandr� i jej pi�cioro dzieci prawdopodobnie zamordowano wraz z carem. Kr�l uwierzy� w tre�� raportu i do swojej kuzynki, Wiktorii Battenberg, siostry Aleksandry, napisa� list:
Droga Wiktorio! Pogr��ony w g��bokim smutku wraz z tob� op�akuj� tragiczn� �mier� twej siostry i jej dzieci. Ale by� mo�e lepiej, �e tak w�a�nie si� sta�o; po �mierci drogiego Miko�aja prawdopodobnie i tak nie chcia�aby d�u�ej �y�, a c�rki unikn�y losu gorszego ni� �mier� z r�k oprawc�w. Ca�ym sercem pozostaj� z tob�.
Pomimo pospiesznych kondolencji kr�la, ministerstwo spraw zagranicznych postanowi�o w tej sprawie prowadzi� dalsze �ledztwo. Sir Charlesowi Eliotowi, pe�nomocnikowi rz�du brytyjskiego, polecono uda� si� do Jekaterynburga, sk�d 15 pa�dziernika jego poufny raport, zaadresowany bezpo�rednio do ministra spraw zagranicznych Arthura Balfoura, dotar� do Londynu. Wnioski Eliota dawa�y pewnie nadzieje: "17 lipca w Jekaterynburgu widziano poci�g, w kt�rym zas�oni�te by�y wszystkie okna; odjecha� w niewiadomym kierunku. Panuje tu powszechne przekonanie, �e znajdowali si� w nim pozostali przy �yciu cz�onkowie carskiej rodziny. . . i �e cesarzowej, jej c�rek i syna nie zamordowano". Nast�pnie ci, kt�rzy pozostali przy �yciu - o ile rzeczywi�cie istnieli - znikn�li. W cztery lata p�niej, podczas mi�dzynarodowej konferencji w Genui, pewien zagraniczny dziennikarz spyta� Cziczerina, czy prawd� jest, �e bolszewicki rz�d zabi� wszystkie carskie c�rki, na co Cziczerin odpar�: "Los c�rek jest mi nieznany. W jednej z gazet czyta�em, �e obecnie przebywaj� w Ameryce". W 1924 roku wydawa�o si�, �e zagadka zosta�a rozwi�zana; s�dzia �ledczy Miko�aj Soko�ow, mieszkaj�cy w�wczas w Pary�u, swoje odkrycia i wynikaj�ce z nich wnioski opublikowa� pierwotnie po francusku, a nast�pnie po rosyjsku. Ksi��ka ta zapozna�a �wiat z relacj� �wiadka, kt�ry na w�asne oczy widzia� jedena�cie cia� le��cych w ka�u�y krwi w piwnicy domu Ipatiewa. Soko�ow zamie�ci� r�wnie� fotografi� ko�ci i odci�tego palca, bi�uterii, fiszbin�w z gorset�w, sztucznej szcz�ki oraz innych przedmiot�w znalezionych na Uroczysku Czterech Braci. W swej ksi��ce zawar� nie tylko wstrz�saj�cy opis masakry, lecz tak�e szczeg�owy, pozornie wiarygodny opis zniszczenia cia� za pomoc� kwasu i ognia: "Cia�a zosta�y rozcz�onkowane. . . Zniszczono je kwasem siarkowym, a nast�pnie polano benzyn� i spalono na stosach. . . T�uszcz z cia� wytopi� si� i zmiesza� z ziemi�". Dowody, �e ca�a rodzina zgin�a, zdawa�y si� przyt�aczaj�ce. Soko�ow boryka� si� z licznymi trudno�ciami. Prace wJekaterynburgu zmuszony by� przerwa�, gdy w lipcu 1919 roku Armia Czerwona ponownie przej�a kontrol� nad miastem. W podr� kolej� transsyberyjsk�, opr�cz kasety z nadpalonymi ko��mi i innymi dowodami rzeczowymi, zabra� tak�e siedem grubych brulion�w z zapiskami. Dotarwszy na Zach�d, niestrudzenie uzupe�nia� je relacjami emigrant�w, kt�rzy uciekli przed rewolucj� i kt�rzy mogli co� wiedzie� o �mierci lub znikni�ciu carskiej rodziny. Pomagano mu niech�tnie, a wygl�d i spos�b bycia dzia�a�y na jego niekorzy��. By� m�czyzn� niskiego wzrostu, mia� ciemne, przerzedzone w�osy oraz p�kni�te szklane oko, kt�re na niezwykle impulsywnej twarzy prezentowa�o si� do�� niepokoj�co. Gdy m�wi�, nieustannie kiwa� si� na boki, zaciera� r�ce i skuba� d�ugie w�sy. Lecz to nie wygl�d i tiki nerwowe by�y powodem z�ego przyj�cia przez najwa�niejszego rosyjskiego emigranta: matk� Miko�aja, cesarzow�wdow� Mari� Fiodorown�. Maria wspiera�a wprawdzie prace Soko�owa, kiedy ten przebywa� na Syberii, lecz gdy dowiedzia�a si�, �e ich autor jest przekonany, i� ca�a rodzina ponios�a �mier�, nie przyj�a go i nie zgodzi�a si�, aby pokazano jej zgromadzone przez niego dowody i kaset� z relikwiami. A� do �mierci w pa�dzierniku 1928 roku Maria by�a przekonana, �e jej syn i jego rodzina nadal �yj�. Ogarni�ty obsesj� Soko�ow pisa� i przeprowadza� dalsze wywiady. Przez pewien czas wspierany by� przez ksi�cia Miko�aja Or�owa, kt�ry sfinansowa� przeprowadzk� s�dziego wraz z ca�ym archiwum z Pary�a, z Hotel du Bon La Fontaine do mieszkania w Fontainebleau. To tutaj w�a�nie Soko�ow zako�czy� prac� nad swoj� ksi��k�. W kilka miesi�cy po jej wydaniu dosta� zawa�u i zmar� w wieku zaledwie czterdziestu dw�ch lat. Doceniono go dopiero po �mierci - przez sze�� i p� dekady, a� do roku 1989, jego dzie�o stanowi�o uznane i nie kwestionowane przez historyk�w wyja�nienie sposobu, w jaki zgin�a carska rodzina, oraz co sta�o si� ze zw�okami. Publikacja i zaakceptowanie przez �wiat wersji Soko�owa zmusi�y radziecki rz�d do zmiany historii o losie cesarzowej i jej dzieci. W roku 1926, po o�miu latach zaprzeczania, jakoby w�adze by�y w posiadaniu jakichkolwiek informacji o ich losie, wiarygodno�� Moskwy w tej kwestii zosta�a podwa�ona przez szczeg�owy opis wydarze� i fotografie w ksi��ce Soko�owa. Ponadto czasy si� zmieni�y: Niemcy nie troszczy�y si� ju� o by�� niemieck� ksi�niczk�; Lenin nie �y�, a Stalin jeszcze bardziej ni� sw�j poprzednik ceni� sobie zastraszanie bezwzgl�dno�ci�. Tote� dosz�o do napisania radzieckiego odpowiednika ksi��ki Soko�owa zatytu�owanego Ostatnie dni caratu. Ksi��ka Paw�a M. Bykowa, nowego przewodnicz�cego Uralskiej Rady Robotniczej, w znacznej mierze by�a plagiatem ksi��ki Soko�owa; przyznawano w niej, �e Aleksandra, jej syn oraz c�rki zostali zamordowani wraz z Miko�ajem. Teraz i czerwoni, i biali zgodni byli co do tego, �e �ycia pozbawiono ca�� carsk� rodzin�. Jednak do opisu pozbywania si� cia� Bykow doda� kilka zda�, kt�re tylko na pierwszy rzut oka by�y nieistotn� edytorsk� poprawk�:
Wiele m�wi�o si� o nieodnalezieniu cia�. Tymczasem. . . szcz�tki po spaleniu zosta�y daleko wywiezione i zakopane w bagnistej okolicy, w kt�rej nie przeprowadzono ekshumacji. Cia�a pozosta�y tam i z pewno�ci� uleg�y ju� rozk�adowi.
W tych kilku zdaniach Bykow wskaza� pi�� trop�w wiod�cych ku rozwi�zaniu zagadki: istnia�y szcz�tki, kt�re pozosta�y po spaleniu; szcz�tki te zosta�y pochowane, "daleko wywiezione", i pochowane "w bagnistej okolicy", "w kt�rej nie przeprowadzono ekshumacji". Innymi s�owy co� zosta�o ukryte, ale nie w pobli�u Uroczyska Czterech Braci, gdzie Soko�ow prowadzi� wykopaliska.
W�adza bolszewik�w w Rosji okrzep�a i nowy porz�dek wprowadzony przez rewolucj� zdawa� si� mie� trwa�y charakter. S�awnym miastom zmieniono nazwy: Sankt Petersburg przemianowano na Leningrad, Carycyn na Stalingrad, Jekaterynburg na Swierd�owsk. Ludzie mniej znacz�cy tak�e zapragn�li, aby uznano ich rewolucyjne bohaterstwo. W 1920roku Jakow Jurowski przekaza� radzieckiemu historykowi Micha�owi Pokrowskiemu szczeg�ow� relacj� ze swych dokona� wJekaterynburgu w lipcu 1918roku, "aby przesz�y do historii", a w 1927roku swoje dwa rewolwery, colta i mausera, przekaza� Muzeum Rewolucji na Placu Czerwonym. Natomiast Piotr Jermakow, uralski komisarz, ktury sobie przypisywa� "zaszczytny czyn, jakim by�o dokonanie egzekucji ostatniego cara", sw�j rewolwer (tak�e mauser) przekaza� Swierd�owskiemu Muzeum Rewolucji. Na pocz�tku lat trzydziestych, w okolicach Swierd�owska, Jer'y� cz�sto wyst�powa� przed ch�opcami na obozowiskach. Rozbudziwszy sw�j entuzjazm butelk� w�dki, opisywa� ze szczeg�ami, jak w�asnor�cznie zg�adzi� cara.
- Mia�em w�wczas dwana�cie czy trzyna�cie lat - przypomina sobie jeden z jego �wczesnych s�uchaczy, uczestnik pionierskiego obozu dla traktorzyst�w z Czelabi�ska w 1933roku. Przedstawiono go nam jako bohatera. Dosta� kwiaty. Patrzy�em na niego z nieukrywan� zazdro�ci�. Sw�j wyk�ad zako�czy� s�owami: "osobi�cie zastrzeli�em cara". Czasami Jermakow nieco zmienia� swoj� histori�. W 1935roku dziennikarz Richard Halliburton odwiedzi� Jermakowa w jego swierd�owskim mieszkaniu, rzekomo umieraj�cego na raka gard�a: "Na niskim, prostym rosyjskim �o�u. . . w purpurowej bawe�nianej po�cieli. . . olbrzymi. . . oty�y, pi��dziesi�cioletni m�czyzna niespokojnie porusza� si�, pr�buj�c z�apa� oddech. . . . Jego usta by�y otwarte, w k�cikach dostrzeg�em krople krwi. . . Spojrza� na mnie przekrwionymi, delirycznymi, czarnymi oczami". Podczas rozmowy trwaj�cej trzy godziny, Jermakow wyzna� Halliburtonowi, �e to Jurowski zastrzeli� Miko�aja. Natomiast jego ofiar�, jak twierdzi�, by�a Aleksandra: "Wypali�em z mojego mausera w kierunku cesarzowej - sta�a w odleg�o�ci nieca�ych dw�ch metr�w, nie mog�em chybi�. Trafi�em j� prosto w usta. W ci�gu niespe�na dw�ch sekund by�a martwa. Jego opis zniszczenia cia� zdawa� si� potwierdza� przypuszczenia Soko�owa: "Zbudowali�my wielki stos z dw�ch warstw bali, tak d�ugich, aby u�o�y� na nich cia�a; oblali�my je benzyn� z pi�ciu cynowych beczek, potem wylali�my na nie dwa wiadra kwasu siarkowego i podpalili�my. . . Zosta�em tam, by upewni� si�, �e wszystko zostanie spalone. Aby spali� czaszki, musieli�my d�ugo podtrzymywa� ogie�". Na koniec Jermakow powiedzia�: "Na ziemi nie pozostawili�my ani odrobiny popio�u. . . Beczki z popio�ami kaza�em za�adowa� na w�z i zawie��w stron� drogi. Popio�y wyrzucono wysoko w powietrze; wiatr ni�s� je poprzez pola i las". Po powrocie do Nowego Jorku Halli burton opublikowa� wywiad zJermakowem jako jego wyznanie na �o�u �mierci. Tymczasem w Swierd�owsku Jermakow powsta� ze swej purpurowej po�cieli i �y� jeszcze siedemna�cie lat.
W 1976 roku, w czterdzie�ci jeden lat po wydaniu ksi��ki Halliburtona, dw�ch dziennikarzy telewizji BBC postawi�o nowe pytania dotycz�ce znikni�cia Romanow�w. W ksi��ce The File on the Tsar Anthony Summers i Tom Man�old podali w w�tpliwo�� konkluzj� Soko�owa, i� w ci�gu dw�ch dni, nawet posiadaj�c znaczn� ilo�� benzyny i kwasu siarkowego, oprawcy byli w stanie zniszczy� ponad p� tony cia�a i ko�ci" oraz, jak twierdzi� Jermakow, "rozsia� popio�y w powietrzu". Profesor Francis Camps z brytyjskiego ministerstwa spraw wewn�trznych, specjalista w zakresie patologii o trzydziestoletnim do�wiadczeniu w s�downictwie, wyja�ni� autorom ksi��ki, jak trudno jest spali� ludzkie cia�o: - Ogie� zw�gla cia�a - wyja�ni� - i proces ten nie dopuszcza do ca�kowitego zniszczenia. Podczas kremacji przeprowadzonej w specjalnych gazowych piecach, w kt�rych temperatura si�ga dw�ch tysi�cy stopni, ludzkie cia�o istotnie ulega spopieleniu, lecz podobnych piec�w w syberyjskim lesie z pewno�ci� nie by�o. Je�eli za� chodzi o kwas siarkowy, to doktor Edward Rich, ameryka�ski ekspert z West Point, wyja�ni� autorom, �e "oblanie cia� jedena�ciorga doros�ych lub niemal doros�ych ludzi mo�e najwy�ej zniekszta�ci� sk�r� i zeszpeci� rysy twarzy, ale poza tym kwas nie dokona wi�kszych zniszcze�". Najbardziej ra��c� sprzeczno�ci� w odkryciu Soko�owa, zar�wno zdaniem brytyjskiego ministerstwa spraw wewn�trznych, jak i ekspert�w z West Point, by� ca�kowity brak ludzkich z�b�w. "Z�by s� jedyn� cz�ci� ludzkiego cia�a, kt�ra jest praktycznie niezniszczalna" - napisali Summers i Man�old. Je�eli jedenastu cz�onk�w rodziny Romanow�w rzeczywi�cie pochowano w szybie, zagadk� pozostaje los oko�o trzystu pi��dziesi�ciu z�b�w". Ekspert z West Point powiedzia� im tak�e, �e przeprowadzi� kiedy� eksperyment polegaj�cy na pozostawieniu kilkunastu z�b�w ca�kowicie zanurzonych w kwasie siarkowym, i to nie na dwa dni, lecz na trzy tygodnie. W strukturze z�b�w nie nast�pi�y �adne zmiany.
Podczas drugiej wojny �wiatowej Swierd�owsk z niewielkiego miasteczka sta� si� du�ym o�rodkiem przemys�owym. Armia niemiecka zaj�a Ukrain� i posuwa�a si� w g��b Rosji, zmuszaj�c Rosjan do przenoszenia ca�ych fabryk i tysi�cy robotnik�w za Ural. W Swierd�owsku pod koniec wojny produkowano czo�gi i wyrzutnie rakietowe zwane katiuszami. Po wojnie Zwi�zek Radziecki posiad� wiedz� niezb�dn� do skonstruowania bomby atomowej i wok� Swierd�owska i Czelabi�ska jak grzyby po deszczu powsta�y nowe, pilnie strze�one mniejsze miasta, otoczone licznymi stra�nicami i ogrodzone drutem kolczastym. Ca�y region zamkni�to przed cudzoziemcami; za Uralem wyros�o pokolenie ludzi, kt�rzy nigdy nie spotkali obcokrajowca. To w�a�nie po to, aby dowiedzie� si�, jakie tajemnice kryj� Swierd�owsk i Czelabi�sk, pilot C.I.A. Gary Powers w samolocie szpiegowskim typu U-2 przelatywa� nad nimi w roku 1960. Dom Ipatiewa przekszta�cono w antyreligijne Muzeum Rewolucji. Mie�ci�a si� tu siedziba Zwi�zku Ateist�w, Okr�gowe Archiwa Partii oraz rektorat uniwersytetu uralsko-syberyjskiego. �ciany zdobi�y portrety bolszewickich przyw�dc�w i - je�li urodzili si� na Uralu - w szklanych gablotach wystawione by�y ich czapki, p�aszcze i medale. Plakaty i wykresy g�osi�y chwa�� komunizmu pokazuj�c, o ile wi�cej traktor�w, samolot�w, ton stali, garnitur�w i bielizny produkowano za rz�d�w Stalina ni� za cara. Jeden z pokoi na pi�trze po�wi�cony by� Romanowom. Znajdowa�y si� tam wybrane fragmenty dziennika Miko�aja, strony z dziennika Aleksego oraz pierwsza strona jekaterynburskiej gazety z nag��wkiem: "Egzekucja Miko�aja, krwawego koronowanego mordercy - rozstrzelano go bez bur�uazyjnych formalno�ci, zgodnie z naszym nowym, demokratycznym prawem". Piwniczne pomieszczenie nie zosta�o w��czone do muzeum; mie�ci� si� tam sk�ad i a� po sufit wype�nia�y je sterty pustych kartonowych pude�. Zwiedzaj�cy dom Ipatiewa, z konieczno�ci obywatele radzieccy, obejrzawszy zdj�cia, plakaty i dzienniki opuszczaj�c muzeum nie okazywali Romanowom szczeg�lnej sympatii; cesarska rodzina przynale�a�a ju� do historii, pot�piona, dzienniki jej cz�onk�w, umieszczone w szklanych gablotach, przesta�y by� istotne. Ale partia i KGB niczego nie zapomnia�y. W 1977 roku szef KGB Jurij Andropow przekona� starzej�cego si� Leonida Bre�niewa, �e dom Ipatiewa sta� si� miejscem pielgrzymek dzia�aj�cych w podziemiu grup monarchistycznych. Z Kremla natychmiast wys�ano rozkaz do pierwszego sekretarza okr�gu swierd�owskiego, kt�rym by� urodzony na Syberii Borys Jelcyn. Jelcynowi nakazano w ci�gu trzech dni zburzy� dom Ipatiewa. 27 lipca 1977 roku, pod os�on� nocy, przed dom zajecha� olbrzymi d�wig z bomb� burz�c� i kilka buldo�er�w. O �wicie z domu pozosta�y jedynie ceg�y i kamienie, kt�re wywieziono na podmiejskie wysypisko �mieci. P�niej, cho� rozkaz wydali Bre�niew i Andropow, ca�� win� za jego wykonanie obarczono Jelcyna. W swojej autobiografii wydanej po angielsku pod tytu�em Against tbe Grain przyj�� na siebie cz�� odpowiedzialno�ci za to, co si� sta�o:
- Jestem przekonany, �e pr�dzej czy p�niej b�dziemy si� wstydzi� tego barbarzy�stwa".
3. Obym nic nie znalaz�
Nigdy nie przypuszcza�em, �e odnajd� szcz�tki Romanow�w, w�a�ciwie nigdy nie zamierza�em zajmowa� si� t� spraw�. To wszystko sta�o si� jako� samo". Wypowiadaj�c te s�owa Aleksander Awdonin m�wi� prawd�, cho� nie by�a to ca�a prawda. Gdy przed pi��dziesi�ciu laty wyruszy� na wypraw�, kt�ra doprowadzi�a do wielkiego historycznego odkrycia, rzeczywi�cie nie wiedzia�, jakie b�d� tego skutki. Ale odkrycie dziewi�ciu szkielet�w w p�ytkim grobie w odleg�o�ci siedmiu kilometr�w od Uroczyska Czterech Braci nie dokona�o si� samo. By�o to celowe przedsi�wzi�cie, trwaj�ce wiele lat, kt�re pomimo niezliczonych przeciwno�ci zako�czy�o si� sukcesem. By�a to praca zespo�owa, lecz zesp� by� niewielki, a Aleksander Awdonin by� jego szefem i si�� nap�dow�. Sze��dziesi�cioczteroletni Awdonin jest silnym, siwiej�cym m�czyzn� przeci�tnego wzrostu; ma niebieskie oczy i grube okulary w metalowej oprawie. Jego opalenizna i silna budowa cia�a nie powinny dziwi�: jest geologiem (obecnie na emeryturze) i wi�ksz� cz�� �ycia sp�dzi� na �wie�ym powietrzu, w�druj�c przez ��ki i lasy otaczaj�ce jego rodzinne miasto. Urodzi� si� i wychowa� w Jekaterynburgu, p�niej przemianowanym na Swierd�owsk. Ju� w szkole zainteresowa�y go nauki przyrodnicze - geologia i biologia - oraz historia i folklor g�rzystych krain na wsch�d od Uralu. W historii tej jest wiele ciemnych kart: podobno na cia�ach ludzi zamordowanych przez CzeKa wyros�y ca�e lasy. Istniej� liczne legendy o Romanowach: opowie�ci o egzekucji i Soko�owie, o ponownym pojawieniu si� pretendent�w do tronu. Jako ch�opiec Awdonin widzia� spaceruj�cego po mie�cie Jermakowa. Zaciekawiony, m�ody Awdonin uda� si� do domu Ipatiewa, zwiedzi� te� inne muzea i przeczyta� wszystkie dost�pne ksi��ki o Romanowach.
- Gdy s�ysza�em co� na ten temat, zapami�tywa�em to, w�a�ciwie bez �adnego celu, na w�asny u�ytek. Ale w miar� gromadzenia informacji, dokument�w i dowod�w rzeczowych zacz��em zmienia� punkt widzenia. Nasza radziecka historia poddana by�a wielu ograniczeniom i by�a tak nudna, �e zacz��em my�le� o wymazaniu bia�ych plam z historii naszego regionu; nie po to, aby og�osi� moje odkrycia, lecz z my�l� o przysz�ych pokoleniach. Poniewa� temat by� zakazany, wi�kszo�� informacji zdobytych przez Awdonina pochodzi�a z relacji ustnych. Rozmawia� z bratanic� jednego ze stra�nik�w w domu Ipatiewa, z �on� cz�onka Uralskiej Rady Robotniczej, kt�ra przeg�osowa�a rozstrzelanie Romanow�w, z synem jednego z m�czyzn, kt�rzy wykonali egzekucj�, oraz z dziennikarzem "Uralskiego Robotnika", kt�ry jako nastolatek uczestniczy� w �ledztwie Soko�owa. W 1919 roku m�czyzna ten, Giennadij Lisin, znalaz� si� w grupie dwudziestu nastolatk�w zabranych przez Soko�owa do Uroczyska Czterech Braci, aby szpalerem przeczesywali las i zbierali z ziemi wszystkie przedmioty. W pobli�u szybu Ganina znale�li guzik, skrawek chusty i kawa�ek materia�u. Najwa�niejsze dla Soko�owa by�o to, �e poza tym nie znale�li nic; to w�a�nie dlatego �ledczy poszukiwania ograniczy� do najbli�szego otoczenia szybu Ganina i s�siedniego szybu. W 1919 roku Lisin mia� pi�tna�cie lat; w 1964 roku, jako sze��dziesi�cioletni m�czyzna, zaprowadzi� Awdonina na Uroczysko Czterech Braci i opowiedzia� o Soko�owie i poszukiwaniach. �aden z nich nie zna� ksi��ki Soko�owa, poniewa� w Zwi�zku Radzieckim by�a ona zakazana. Natomiast Awdonin czyta� ksi��k� Bykowa, kt�ry twierdzi�, �e szcz�tki nie zosta�y ca�kowicie spalone i �e zakopano je w pewnej odleg�o�ci od Uroczyska Czterech Braci "w bagnistej okolicy". Z biegiem czasu zainteresowania Aleksandra Awdonina sta�y si� w Swierd�owsku powszechnie znane, a to nie u�atwia�o mu pracy.
- W latach sze��dziesi�tych i siedemdziesi�tych nie�atwo by�o si� czego� dowiedzie� - m�wi Awdonin oceniaj�c, przesz�o�� z perspektywy po�owy lat dziewi��dziesi�tych. - Poza tym nie by�o magnetofon�w, istnia� tylko ustny przekaz. A ludzie bali si� m�wi�. Potem, zupe�nie nieoczekiwanie, Awdonin znalaz� wp�ywowego sojusznika; Gelij Riabow by� w Moskwie wa�n� postaci�, znanym re�yserem filmowym i autorem powie�ci detektywistycznych. Jeden z jego film�w, znany dziesi�cioodcinkowy serial "Narodziny Rewolucji, opowiada� o radzieckiej milicji zajmuj�cej si� "zwyk�ymi" przest�pstwami, nie zwi�zanymi z polityk� (tymi ostatnimi zajmowa�o si� KGB). W 1976 roku Riabow przyjecha� do Swierd�owska na pokaz swego filmu. Przekonawszy milicj�, aby wpuszczono go do �rodka "z czystej ciekawo�ci", zwiedzi� dom Ipatiewa, w�wczas ju� niedost�pny dla zwiedzaj�cych (i zburzony w nast�pnym roku); zwiedzi� tak�e piwnic�.
- Gdy stamt�d wyszed�em - wspomina Riabow - postanowi�em zaj�� si� t� histori�. Czu�em, �e spoczywa na mnie moralny obowi�zek, aby opisa� wszystko, co sta�o si� z tymi lud�mi. Riabow musia� od czego� zacz��. Spyta� miejscowego szefa milicji, czy kt�ry� z mieszka�c�w miasta m�g�by mu udzieli� informacji o Romanowach. Je�eli w og�le jest kto� taki, to tylko Awdonin - us�ysza�. W rok p�niej zostali sobie przedstawieni. Pocz�tkowo Awdonin odm�wi� (twierdzi teraz, �e "po prostu by� ostro�ny"). Powiedzia� Riabowowi, �e znalezienie czegokolwiek jest niemo�liwe, a wszelkie poszukiwania by�yby strat� czasu, poniewa� w miejscu, gdzie rozegra�a si� ta tragedia, wybudowano ju� domy i fabryk�. Z czasem Awdonin, kt�ry do obcych zawsze odnosi si� uprzejmie, lecz z rezerw�, zacz�� mi�kn��:
- Riabow jest niezwykle inteligentnym i interesuj�cym cz�owiekiem. Polubi�em go. Na temat tego, co sk�ania�o ich do poszukiwa�, odbyli wiele rozm�w. - By�y to wy��cznie szczytne cele - wspomina Awdonin. - Chcieli�my to zrobi�, aby odtworzy� jedn� z kart naszej historii. W zasadzie spraw� szcz�tk�w cara powinien by� zaj�� si� rz�d. Ale rz�d w�a�nie poleci� zburzy� dom Ipatiewa i pomy�leli�my, �e prawdopodobnie szcz�tki tak�e mog�yby zosta� zniszczone. Nie wiedzieli�my, gdzie si� znajduj�, ale doszli�my do wniosku, �e je�eli ich nie znajdziemy, mog� ulec zniszczeniu. Zdecydowali�my, �e powinni�my ich szuka�. Nale�a�o jeszcze przedyskutowa� jedn� spraw�:
- To bardzo niebezpieczne - Awdonin m�wi� Riabowowi. - Gdyby kto� dowiedzia� si� o poszukiwaniach, a wiadomo�� ta dotar�aby do KGB, mog�oby si� to dla mnie �le sko�czy�. Mam �on� i dwoje dzieci. Ale Riabow powiedzia�, �e pracuje dla Szo�ochowa, ministra spraw wewn�trznych, a skoro tak - czeg� Awdonin mia�by si� obawia�? "Zawsze b�d� ci� kry�", zapewni�. Tote� odpar�em: "Je�eli tak, to zaczynajmy. Dostarczysz mi materia�y z archiw�w, a ja rozpoczn� poszukiwania". Riabow powr�ci� do Moskwy i powiedzia� Szo�ochowowi, �e aby kontynuowa� prac� nad scenariuszem o radzieckiej milicji, potrzebuje dost�pu do tajnych archiw�w, w kt�rych zgromadzono ksi��ki, pami�tniki i dokumenty. Szo�ochow wyda� mu odpowiedni� przepustk�.
- A potem - u�miecha si� Riabow - otrzyma�em wszystko, czego potrzebowa�em. Jedn� z ksi��ek, kt�r� Riabow przywi�z� do Swierd�owska, by�a praca Soko�owa. Awdonin zaprowadzi� Riabowa na Uroczysko Czterech Braci i pokaza� mu sztolnie, kt�re wywar�y na filmowcu ogromne wra�enie. Wsp�lnie znale�li jeszcze kilka przedmiot�w: guziki, monet�, z�ote nici, szk�o i kul�, kt�re Awdonin przekaza� Riabowowi.
- Do Riabowa odnosili�my si� z wielkim szacunkiem; by� cz�owiekiem starszym, wykszta�conym, a do tego pisarzem - opowiada Awdonin.
Riabow i Awdonin na przemian czytali relacje Soko�owa i Bykowa. Bykow napisa�, �e szcz�tki istnia�y i zosta�y z uroczyska wywiezione. Ale dok�d? Dziwnym trafem wskaz�wk� znaleziono w ksi��ce Miko�aja Soko�owa, pomimo i� twierdzi� on stanowczo, �e �adnych szcz