16909

Szczegóły
Tytuł 16909
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16909 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16909 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16909 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Krzysztof �ukaszewicz Sto dni Hoffmana ^� czyli Jak powstawa�o �Ogniem i mieczem" szyAski i S-\<a Warszawa 1999 Copyright � by Zodiak Jerzy Hoffman Film Production 1998 Zdj�cie na oktadce oraz zdj�cia wewn�trz ksi��ki: Zenon Zyburtowicz Projekt oktadki: Zbigniew Karaszewski Redakcja j�zykowa: Jan Ko�biel Redakcja techniczna: Barbara W�jcik �amanie: Ewa W�jcik Korekta: Matgorzata Lipi�ska ISBN 83-7180-457-1 Wydawca: Pr�szy�ski i S-ka SA 02-651 Warszawa, ul. Gara�owa 7 Druk i oprawa: ��dzka Drukarnia Dzie�owa SA 90-215 ��d�, ul. Rewolucji 1905 r. nr 45 Ksi��k� t� po�wi�cam Henrykowi Sienkiewiczowi, najlepszemu nauczycielowi i przyjacielowi mojego dzieci�stwa la ksi��ka to dziennik opowiadaj�cy o tym, jak powstawcdo ,, Ogniem i mieczem". Historia czyn�w, przypadk�w i wydarze�, kt�rymi �yli�my, a tak�e prze�ycia moje, fascynata Trylogii Sienkiewicza, kt�ry z tego powodu pojawi� si� na planie filmowym. To r�wnie� ksi��ka o Jerzym Hoffmanie i jego ekipie, rodzaj pomnika dla ludzi, kt�rzy cz�sto tygodniami oczekujcie na zalegle pieni�dze -na tak wielki film potrzebna by�a ich przecie� masa - pracowali przez p� roku po kilkana�cie, nawet dwadzie�cia godzin na dob�, marzli w Sierpcu, ton�li po kostki w biotach Biskupina, sma�yli si� od rana do nocy w skwarze biedruskiego poligonu. Sto dni Napoleona zamkn�o Water�oo. Sto dni Hoffmana zako�czy si� jednak sukcesem. Od pierwszego dnia zdj��, od 13 pa�dziernika 1997 roku, a� do ostatniego, 28 czerwca 1998, wszyscy byli�my o tym przekonani. Re�yser mia� w nas oparcie ka�dego dnia zdj��, a my wierzyli�my w jego gwiazd�. Ani na chwil� nie zw�tpili�my w to, �e film, przy kt�rym pracujemy, b�dzie wyj�tkowy. I chyba to pozwoli�o nam przetrwa� wszystkie trudy tych dni, przej�� przez burze, problemy i doprowadzi� do ko�ca wsp�lne dzie�o - �Ogniem i mieczem", zwie�czenie ekranowej trylogii Jerzego Hoffmana, film, na kt�ry czeka ca�y czterdziestomilionowy nar�d. ... ?? -? ?) PRELUDIUM Niedziela, 12 pa�dziernika 1997 Uako kierownictwo planu wraz z J�zkiem Jaroszem i Mi�ciem Janowskim przyjechali�my do skansenu na d�ugo przed godzin� 0 - czyli rozpocz�ciem konferencji prasowej. Z miejsca zabrali�my si� do ustawiania obozowiska filmowego, czyli tzw. kampu. Wkr�tce po nas przyjecha� Tadzio Belk� swoj� charakteryzatorni� na k�kach marki Jelcz (nazwa kosmopolityczna brzmi: Make-up). Nast�pnie swoje gastronomiczne gospodarstwo zacz�y urz�dza� �Bulinki", czyli catering. Ta nazwa brzmi dla mnie bardzo tajemniczo. Od rana zachodz� w g�ow�, sk�d �w wyraz pochodzi. Bo tak w og�le to po prostu garkuchnia i barobus, w kt�rym ka�dy �je�� dosta� mo�e". Z up�ywaj�cym czasem nadci�ga�o coraz wi�cej pojazd�w, zar�wno tych nale��cych do ekipy, jak i do go�ci. Zrobi� si� niez�y galimatias, poniewa� ka�dy chcia� parkowa� obok re�ysera, a przynajmniej na podje�dzie do dworku, przy kt�rym mia�a si� odby� konferencja. Wbrew wczorajszym niepokojom pogoda sprawi�a nam mi�� niespodziank�. W sobot� wieczorem wia�o jak diabli, m�y� dokuczliwy deszcz, niedziela natomiast okaza�a si� sucha i prawie bezwietrzna. Tote� ch�opcy z Okocimia nie musieli trzyma� w�asnor�cznie firmowych parasoli, namiot�w i beczek z piwem. W samo po�udnie przed dworek zajecha� bryczk� mistrz Jerzy Hoffman wraz z nasz� rzecznik prasow�, Iren� Groblewsk�. Na tarasie ustawiono krzes�a dla znamienitszych cz�onk�w ekipy oraz aktor�w. W ten spos�b w najwi�kszej zgodzie usiedli obok siebie g��wni antagoni�ci opowie�ci Sienkiewicza: Micha� Zebrowski - Skrzetuski -i Aleksander Domogarow - Bohun. 12 Sto dni Hoffmana Konferencja zacz�a si� jednak od zgrzytu. Wyrwa� si� mianowicie jeden z dziennikarzy ukrai�skiego radia i zaatakowa� Sasz� Domogaro-wa pytaniem, czy nie dziwne jest dla niego kreowanie ukrai�skiego bohatera narodowego, skoro we wcze�niejszych wywiadach opowiada� o sztuczno�ci barier pomi�dzy Rosj�, Ukrain� i Bia�orusi�. Sasza wyra�nie zdenerwowa� si� tym pytaniem i trudno mu si� dziwi�. Wieczorem opowiada� mi, �e poprzekr�cano jego wypowiedzi i ponaginano tak, aby stanowi�y po�ywk� dla ukrai�skich przeciwnik�w �Ogniem i mieczem". Na szcz�cie z�e mi�ego pocz�tki. Potem ju� Sasza nie m�g� wprost op�dzi� si� od dziennikarzy, kt�rzy nie dali mu nawet zje�� w spokoju. B�yskawicznie wyr�s� na ulubie�ca medi�w. Poza aktorami du�e wzi�cie mieli tak�e Tomek Biernawski, konsultant od militari�w, i Marek Zaleski od spraw ko�skich, kt�ry �wietnie sprzedaje si� w mediach dzi�ki swadzie oraz odpowiedniej prezencji. Po po�udniu wszyscy go�cie zostali zaproszeni na pieczonego barana oraz kie�baski i piwo. Ch�tnych by�o wielu. Tak wielu, �e dla Saszy kie�baski zabrak�o, nie m�wi�c ju� o baranie. Dobrze, �e przezornie piek�em dwie... Jeszcze przed konferencj� kto� rzuci� pomys� urz�dzenia konkursu na najdowcipniejsze pytanie. Wygra� redaktor Leszek Mazan, a owo pytanie, adresowane do Jerzego Hoffmana, brzmia�o: - Czy jest pan amatorem piwa marki Zag�oba, od kt�rego jeden z g��wnych bohater�w Trylogii wzi�� swoje nazwisko? DZIE� 1 Poniedzia�ek, 13 pa�dziernika r\uszamy! Jerzy Hoffman w�asnor�cznie dokonuje pierwszego klap-su. Za jego ciemnymi okularami trudno dostrzec, czy w oku zal�ni�a �za wzruszenia, ale wierz�, �e tak w�a�nie by�o. W ko�cu czeka� na t� chwil� jedena�cie lat... Drog� w skansenie mknie w szalonym p�dzie oddzia� Kozak�w z rannym Bohunem w ko�ysce, zawieszonej mi�dzy dwoma ko�mi. Bo-huna dubluje kaskader, Andrzej �rodzi�ski pseudo ��wierszcz". Przez ca�y dzie� nie�le go sponiewierano, dosta� nawet kilka ko�skich kop- Sierpc 13 niak�w, na szcz�cie nie w g�ow�. Ca�y oddzia� prowadzi esau�, czyli Janusz Zerbst. Znakomity aktor po kilku godzinach w siodle otar� sobie bole�nie pachwiny i potrzebowa� pomocy lekarskiej. M�wi� p�niej, �e pope�ni� b��d, nie zak�adaj�c kaleson�w pod kozackie szarawary, kt�re wykonano z do�� szorstkiego materia�u. Po po�udniu kr�cimy pierwsz� scen� z dialogiem: esau� wypytuje dwie Ukrainki o uciekaj�cych Zag�ob� i Helen�. Pani Krystyna Feldman jako ruska matrona pi�knie zwymy�la�a Kozak�w za stratowanie kur. By�em pod wra�eniem gry Agnieszki Kruk. Porusza�a si� z wielk� gracj�, odpowiada�a na pytania esau�a z takim wdzi�kiem, �e a� mi�o by�o patrze�. Go�ym okiem wida�, �e jest aktork� od urodzenia. Jedyny zaw�d pierwszego dnia sprawi�a nam kura, kt�ra nie wyczu�a powagi chwili i cho� kilkakrotnie wypuszczano j� pod ko�skie kopyta, zadepta� si� nie da�a. DZIE� 2 Wtorek, 14 pa�dziernika r\ozpoczyna si� tzw. dzie� konia. Nie tylko z powodu ogromu zaplanowanej na dzi� pracy, ale i dlatego, �e g��wn� rol� odegraj� dzi� wierzchowce - kr�cimy odsiecz Wo�odyjowskiego, kt�ry przybywa na ratunek Zag�obie, pojmanemu przez Bohuna. Marek Zaleski szkoli� swoich je�d�c�w od kilku dni, szukaj�c odpowiedniego dla nich wjazdu na do�� ciasny majdan z �urawiem studziennym po�rodku. Jest ponadto kilka karko�omnych numer�w do zagrania i kaskaderzy Leszka Adamowskiego z pewno�ci� nie b�d� narzeka� na nud�. Nie spodziewa�em si� tylko, �e i mnie przyjdzie zosta� cz�onkiem tej szacownej grupy. Ale �ycie widocznie lubi p�ata� figle... A by�o tak: poprzedniego dnia zagadn�� mnie w�a�nie Leszek Ada-mowski: - Nie chcesz sobie zagra�? By�by� zwi�zanym dragonem z oddzia�u Zag�oby. - Bardzo ch�tnie - odpowiedzia�em - tylko zapytam o pozwolenie mojego bezpo�redniego prze�o�onego. 14 Sto dni Hoffmana J�zek Jarosz nie mia� nic przeciwko i tak trafi�em do Make-upu. Na fotelu fryzjerskim posadzi�a mnie Magda Dusza i tnie. Boki i ty�, podgalane maszynk�, jak na szlachcica - w porz�dku. Ale po chwili maszynka przejecha�a mi a� po czubku g�owy. Prze�kn��em nerwowo �lin�. Nie mog�em si� jednak porusza�, bo je�d��ce ostrza wbi�yby si� w moj� czaszk�. Ze zgroz� obserwowa�em tylko, jak moje w�osy spadaj� na pod�og�. Wreszcie Magda sko�czy�a. - Cco... to jest? - wykrztusi�em, wskazuj�c swoje odbicie w lustrze. - No przecie� mia�e� gra� Kozaka... Mog�em domy�li� si� tego wcze�niej. G�owa ogolona ca�kowicie, tylko na samym �rodku k�pka w�os�w. Jak piorun w rabarbar - powie p�niej Miecio. Magda dokleja mi sumiaste w�sy, podmalowuje oczy. Na to wpada Zbyszek Gruz, II re�yser. - �wietny typ, dawajcie go szybko na plan! - m�wi. Na m�j widok Marek Zaleski wybucha gromkim �miechem. Na szcz�cie nie jest to �miech z�o�liwy. No c� -jak szale�, to szale�. Dobra�em sobie szabelk� i pomaszerowa�em na plan. Po drodze J�zek Jarosz wcisn�� mi za pazuch� kr�tkofal�wk�. - Granie graniem, ale pilnowa� wszystkiego musisz dalej. Zanim wi�c znalaz�em si� na planie, ubezpiecza�em jedno z pierwszych uj�� tego dnia: przejazd oddzia�u z rannym Bohunem. To w�a�nie wtedy w eter polecia�y wspania�e s�owa J�zka Jarosza: - Samoch�d... bia�y... w kadrze... Co za skurwiel! Do wszystkich! Za chwil� Jarosz poprawia si�: - M�ody, zr�b porz�dek z tym skurwielem! Nim dobieg�em na miejsce, samoch�d znikn��. - Teren oczyszczony - melduj� przez kr�tkofal�wk�. - Uciek�... Jego szcz�cie... Cisza na planie, kochani, przygotowa� si� do uj�cia! Wreszcie zadebiutowa�em jako aktor i kaskader jednocze�nie. Wcze�niej jednak zostali�my dok�adnie wymalowani substancj� symuluj�c� dziegie�, kt�rego Kozacy u�ywali, by nie by�o ich wida� w nocy. Stan�li�my przy p�ocie. W�adek Kita, J�zek, Andrzej Srodzi�-ski ��wierszcz", Wojtek �D�ugi" i ja. Nasza rola jest bardzo prosta: Sierpc 15 uciekamy przed wpadaj�cymi do chutoru konnymi Wo�odyjowskiego i rozk�adamy si� na wznak. Na szcz�cie wyznaczono mi miejsce upadku z samego brzegu. �D�ugi" mia� pecha - musia� l�dowa� na wybrukowanej �cie�ce. A poniewa� uj�cie powtarzano pi�� razy, by� potem nie�le posiniaczony. Patrzymy zatem ca�� pi�tk� w dal. Po �ciernisku p�dz� dragoni Wo�odyjowskiego. Pi�kny widok. S� coraz bli�ej. Trzydzie�ci metr�w... dwadzie�cia... dziesi��... Wreszcie s�ysz� okrzyk W�adka Kity: -W nogi!!! Biegn� co si� i padam z lewej strony kadru, jak najbli�ej zwi�zanych ludzi Zag�oby z wachmistrzem (Micha�em Fr�ckowiakiem) na czele. Nad g�ow� s�ysz� t�tent kopyt, a jedyn� my�l� jest: stratuj� czy nie? Na szcz�cie szybko, ju� po dw�ch pr�bach, przysz�a rutyna. Tylko biedny ��wierszcz" zn�w dosta� kopniaka od kt�rego� z wierzchowc�w. Po pi�tej pr�bie s�ysz� wreszcie g�os Jerzego Hoffmana: - Stop! Dobrze by�o, dzi�kuj�. W kilka minut p�niej wo�a mnie J�zek Jarosz. - M�ody, chod� tu, poka� si� panom re�yserom. Hoffman i Adek Drabi�ski spogl�daj� na mnie przez d�u�sz� chwil�, wreszcie wybuchaj� �miechem. - To ty, Krzysiu? - m�wi�. - Zupe�nie ci� nie poznali�my. Sam Hoffman orzek�, �e jutro zostan� ustawiony w pierwszym planie. Wspaniale! Jedna tylko rzecz mnie niepokoi: Skoro nawet im by�o ci�ko, to kto pozna mnie na ekranie? Przekl�ty dziegie�! DZIE� 3 �roda, 15 pa�dziernika IN a dzisiaj mamy zaplanowan� bardzo ciekaw� scen� konfrontacji Bohuna z pojmanym Zag�ob� w chlewie (urz�dzonym na nasze potrzeby w stodole). Opr�cz tego do nakr�cenia b�dzie jeszcze kilka widok�w majdanu opanowanego przez Kozak�w. 16 Sto dni Hoffmana Podczas kr�cenia sceny w chlewie przy tak znamienitych aktorach jak Aleksander Domogarow i Krzy� Kowalewski debiutuje nowa gwiazda kinematografii - �atek. �atek jest trzystupi��dziesi�ciokilogramowym championem, knurem rozp�odowym, obs�uguj�cym w rodzinnym chlewiku ponad sto �winek �e�skiego rodzaju. Jego rola polega na obw�chaniu Zag�oby, a nast�pnie li�ni�ciu go ozorem w policzek, na co bohater z du�� doz� racji stwierdzi: - Jestem w piekle... Tak wi�c na pocz�tku Krzy� Kowalewski i �atek musieli oswoi� si� ze sob�, a nawet - rzek�bym - zaprzyja�ni�. Kiedy ju� to nast�pi�o, Zag�oba z Bohunem odegrali kapitalny dialog zwi�zanego, przera�onego szlachcica, kt�ry w dodatku pr�buje bra� ca�� sytuacj� za dobr� monet�, i kozackiego wata�ki, kt�ry swoim zimnym u�miechem i spokojem pragnie owo przera�enie jeszcze spot�gowa�, jednak wkr�tce ogarnia go niewypowiedziany gniew i prawie rzuci si� z no�em do gard�a Zag�oby. Kto m�g� mie� jakiekolwiek w�tpliwo�ci co do obsadzenia tych r�l w�a�nie osobami Kowalewskiego i Domogarowa, ten z pewno�ci� pozby� si� ich po zagraniu owej sceny. Tymczasem moja osoba zn�w potraktowana zosta�a w�sami, kostiumem oraz dziegciem. Mam do zagrania przej�cie z wiadrami nape�nionymi wod� przez ca�e podw�rze pod okiem Zag�oby, obserwuj�cego teren przez dziur� w strzesze. Pe�ne wiadra wa�y�y ponad pi�tna�cie kilo ka�de. Droga wynosi�a trzydzie�ci metr�w. Nad�wiga�em si� sporo, bowiem uj�cie zn�w powtarzano, cho� nie z mojej winy. Marek Fr�ckowiak - wachmistrz Zag�oby - wraz ze swoimi zwi�zanymi �o�nierzami pod�miewali si� ze mnie. - Ten to si� nanosi - m�wili. - R�ce b�dzie mia� do kolan. Nie zd��y�em jeszcze rozlu�ni� r�k, gdy nadesz�o moje pi�� minut w Sierpcu. Ustawiono mnie na pierwszym planie w chlewiku, jako stra�nika Zag�oby. Przybra�em najsro�sz� min�, na jak� tylko by�o mnie sta�. Kilka metr�w dalej, przy drzwiach, sta� W�adek Kita. W tym momencie Bohun, ogarni�ty w�ciek�o�ci�, jak burza zbli�a si� do mnie i krzyczy: - Pilnowa� eto �cierwo, bo halowy pourywaju\ Oczy mia� przy tym takie, �e dreszcz mnie przeszed�. Zerwa�em si� i na �trzy" zatrzasn�li�my z W�adkiem swoje po�owy wr�t. Sierpc 17 Wielka jest pot�ga aktorstwa! Z Sasz� jeste�my przecie� na przyjacielskiej stopie od czasu, gdy w pierwszy dzie� jego pobytu w Warszawie wozi�em go kilkana�cie razy pomi�dzy wytw�rni� a hotelem, w kt�rym mieszka�. Jednak kiedy wykrzycza� w moim kierunku swoj� kwesti�, autentycznie poczu�em strach! Na koniec dnia �atek, w odr�nieniu od innych aktor�w, zosta� przez naszego weterynarza u�piony. �eby by�o �atwiej przewie�� go do rodzinnego chlewika i stu �on. DZIE� 4 Czwartek, 16 pa�dziernika L/statni dzie� naszego pobytu w Sierpcu mia� okaza� si� bardzo d�ugi i wyczerpuj�cy. Szybko sta�o si� to dla mnie oczywiste - jest to przecie� ostatnia okazja, aby dopie�ci� poszczeg�lne uj�cia i uzupe�ni� materia� wyszywany, jak mawia Adek Drabi�ski, w danym konkretnym miejscu, czyli w skansenie. Wszak wr�cimy tu dopiero na wiosn�. Rozpocz�li�my od ko�c�wek bitwy Bohunowych Kozak�w z dragonami Wo�odyjowskiego. Marek Zaleski dawa� popali� swoim je�d�com od samego rana, a� zacz�li unika� go jak ognia. Kt�ry� z ch�opak�w narazi� si� jednak na gromy naszego konsultanta. - Chod� tu - rykn�� Marek przez tub�. Struchla�y je�dziec zatrzyma� si� w bezpiecznej odleg�o�ci. Zaleski przygl�da� mu si� przez d�u�sz� chwil�, jednak z powodu w�s�w i dziegciu na twarzy nie m�g� rozpozna�, kt�ry to. - Kto ty jeste�? - pyta w ko�cu. - Sss... Semen jestem! - wykrztusi� tamten. Marek u�mia� si� serdecznie. Chodzi�o mu przecie� o nazwisko. Krzych Zbieranek t�umaczy wszystkim walcz�cym, co maj� robi�. Wreszcie ca�a scena jest przygotowana do kr�cenia, pada sygna�: �Akcja" i za chwil� s�yszymy g�os Zaleskiego przez tub�: - No, panowie, bawimy si� w wojn�! Tumult robi�! Wojna jest! Przyznaj�, �e w tym momencie zagryz�em wargi ze �miechu. Dla postronnego obserwatora musieli�my wygl�da� jak zgraja usmarowa-nych facet�w, kt�rzy zdziecinnieli na staro��. 2. Sto dni Hoffmana 18 Sto dni Hoffmana Pierwsze skrzypce w tej walce gra� W�adek Kita. Przed sam� kamer� zawzi�cie fechtowa� si� z dragonem. Nie chcia�em by� gorszy. Wybieg�em z chaty i zdzieli�em kt�rego� z je�d�c�w po plecach. W tym momencie wyjecha� na mnie kolejny, z szabl� w d�oni. Takiego w�a�nie szuka�em! Bez namys�u zaatakowa�em go swoj� szaszk�, licz�c na to, �e kamera uwidoczni m�j pi�kny pojedynek. Niestety, w ferworze walki zapomnia�em o ostro�no�ci. Kolejny dragon wjecha� na mnie od ty�u. Poczu�em pot�ne uderzenie w plecy, kt�re w u�amku sekundy obali�o mnie na ziemi�. Chwil� p�niej ko� zahaczy� mnie kopytem. Wszystko dzia�o si� tak szybko, �e nawet nie zd��y�em poczu� strachu. Instynktownie tylko przekr�ci�em si� kilkoma ruchami na bok, pod �cian� chaty. Zaraz te� zerwali si� Marek Zaleski, Leszek Adamowski i nasza piel�gniarka, pani Basia. Ale ja szybko podnios�em si� i da�em im znak r�k�, �e wszystko jest w porz�dku. �al tylko, �e kamera nie zarejestrowa�a mojej kraksy - musia�a wygl�da� widowiskowo. Ten dzie� prze�yli�my w og�le bardzo intensywnie i na brak mocnych wra�e� naprawd� nie mogli�my narzeka�. Po po�udniu wraz z grup� kaskader�w szturmowali�my zaciekle kryj�cego si� na stryszku Zag�ob�. P�dem wnosili�my drabin�, wspinali�my si� po niej nieomal na wy�cigi, wreszcie trzech ch�opak�w - Krzy� Adamowski, Jurek i nieoceniony ��wierszcz" - spada�o z wysoko�ci siedmiu metr�w jak gruszki. Nie by�a to dla nich �atwa scena. Re�yser z�yma� si�, �e kaskaderzy wybijaj� si� do upadku, zamiast lecie� bezw�adnie w d�. Ju� jednak za trzecim razem wszystko wysz�o zupe�nie naturalnie. I tylko nasz fotograf, Zenon �yburtowicz, spa� sobie w najlepsze w s�omie. Nasze wrzaski i �ciel�cy si� g�sto trup zdawa�y si� mu absolutnie nie przeszkadza�. Wiecz�r za� by� czasem efekt�w specjalnych. Wspania�y zwis z drabiny wykona� Micha� Konarski (Kozak ta�cz�cy). Nast�pnie z jego ust buchn�a czerwona farba. Jeden tylko szczeg� psu� re�yserskie humory. W stodole zrobi�o si� tak zimno, �e ka�demu z ust wylatywa�a para. A przecie� u trupa to nie do zaakceptowania. W zwi�zku z tym Adek Drabi�ski orzek�: - Trzeba Micha�a nakarmi� lodami; to stary spos�b, on tego co prawda mo�e nie prze�y�, ale nie ma innego wyj�cia. Sierpc 19 Akurat pilnie potrzebne by�y te� kondomy nape�nione krwi�, poszed� wi�c rozkaz do Mi�cia Janowskiego, kt�ry rezydowa� na �kam-pie": - Przy�lijcie migiem lody... I prezerwatywy. - Czy mog� by� o smaku truskawkowym? - upewni� si� Miecio. Wszyscy rykn�li �miechem. Kr�cimy nast�pn� scen�. Esau� pr�buje nak�oni� Zag�ob�, by opu�ci� stryszek. Najpierw po dobroci, potem po gro�bie. I tu pojawi� si� ma�y problem. Janusz Zerbst przechodzi� akurat lekk� gryp�, ponadto z pewno�ci� musia� czu� si� nieco sfatygowany po poprzednich przej�ciach z koniem. Pro�ba wypad�a dobrze, gro�ba jako� nie chcia�a -a wszystkie kwestie m�wione by�y w j�zyku ukrai�skim. W ko�cu podenerwowany Hoffman krzykn��: - Porzu� ten ukrai�ski i wrza�nij: Z�a�, kurwa, a nie, to ci z dupy kotlet siekany zrobi�! Janusz z miejsca rozlu�ni� si� i wszystko wysz�o doskona�e. Jednak�e to nie esau� ani nawet pan Zag�oba stali si� bohaterami wieczoru. Miano to przypad�o ��tkowi. Dzielny knur tak upodoba� sobie karier� aktorsk�, �e za nic nie chcia� opu�ci� planu filmowego i wr�ci� do rodzinnego kojca. Mimo usilnych zabieg�w w�a�ciciela usi�uj�cego wp�dzi� go do przyczepy, rozbawiony �atek przewr�ci� dwie lampy, stratowa� praktykabel, po czym wpad� mi�dzy rekwizyty. Po jednej z jego szar� nawet Adek Drabi�ski przezornie wzi�� nogi za pas. Na szcz�cie dzielni kaskaderzy rzucili si� na odsiecz sterroryzowanej przez knura ekipie. Gdy we trzech ch�opa spychali drabin� �atka w kierunku przyczepy, szczeble a� trzeszcza�y. Po p�godzinnych zmaganiach �atek znalaz� si� w przyczepie. Ko�czymy prac� o p� do pierwszej w nocy. Wi�kszo�� ludzi rusza do Warszawy, J�zek Jarosz natomiast, Miecio Janowski i ja - do hotelu �P�ock" w P�ocku. Jutro wracamy jeszcze do skansenu dopilnowa� ewakuacji �kampu", po czym ruszamy do Lublina. Rano za�o�y�em si� z kaskaderem Wojtkiem �D�ugim", �e kozackie buty, kt�re nosimy, nie s� zrobione ze sk�ry. I przegra�em p� litra. Garderoba nie oszcz�dza! DZIE� 5 Sobota, 18 pa�dziernika L/zi� na planie po raz pierwszy pojawia si� ksi��� Jeremi Wi�niowiecki (Andrzej Seweryn). W kaplicy na zamku lubelskim - czyli �ubie�skim -za�o�onej jeszcze przez W�adys�awa Jagie���, gro�ny knia� z�o�y przysi�g�, �e nie spocznie dop�ty, a� buntu kozackiego we krwi nie utopi. W kaplicy pojawi si� ksi�na Gryzelda (Magdalena Warzecha) z synem Micha�em Korybutem (Micha� Frycz), przysz�ym kr�lem Polski, i nast�pi czu�a scena po�egnania z wyruszaj�cym na wojn� Jarem�. I w tym punkcie pojawi� si� ma�y problem. Ot� gdy Tomek Bier-nawski na�o�y� husarsk� zbroj� ma�emu ksi�ciu, ten najzwyczajniej w �wiecie zacz�� p�aka�. Nie wiadomo, czy z tremy, czy blachy zbytnio uwiera�y ch�opca, czy mo�e z prze�wiadczenia, �e gdy jego d�ugie ufryzowane w�osy zobacz� koledzy, b�d� si� �mia�, �e wygl�da� jak dziewczynka. Na szcz�cie ju� kilka godzin p�niej Micha� zapomnia� o tych problemach i jako najm�odszy aktor �Ogniem i mieczem" spisa� si� dok�adnie tak, jak od niego oczekiwano. Wieczorem, ju� po zako�czeniu zdj�� na lubelskim Starym Mie�cie, w lokalu �Pod Biesami" zebra� si� kwiat filmowej ekipy z mistrzem Hoffmanem i Andrzejem Sewerynem na czele. Wszyscy jak jeden m�� zam�wili jako danie g��wne golonk�. Tak wi�c i Agata Usidus - asystentka z produkcji, moja r�wie�niczka - nie mog�a si� wy�ama�. Tylko mnie si� to uda�o z tego wzgl�du, �e przyby�em tam kilka minut p�niej. Agata za� po zjedzeniu golonki orzek�a, �e wiele straci�a, nie jedz�c dotychczas potrawy, kt�ra okaza�a si� tak smaczna. Na to mistrz Hoffman zapyta�: 24 Sto dni Hoffmana - Jad�a� golonk� po raz pierwszy? - Tak... - Dzi� wi�c jest tw�j wielki dzie�, bo to tak, jakby� traci�a dziewictwo... W tej sytuacji oczywi�cie nie przyzna�em si�, �e ja jeszcze nigdy... Na deser ciekaw� opowiastk� uraczy� nas naczelny scenograf Andrzej Hali�ski. Kiedy trzydzie�ci lat temu by� w po�udniowej Francji na saksach, z Hiszpanii przyjechali cz�onkowie ekipy kr�conego w�a�nie filmu �Doktor �ywago" z Omarem Shariffem w roli g��wnej. Widz�c grupk� student�w pal�cych si� do pracy, a chwilowo odpoczywaj�cych na pla�y, zapytali: - Chcecie przez noc troch� zarobi�? To �troch�" okaza�o si� po kr�tkich pertraktacjach miesi�czn� pensj� dyrektora zjednoczenia w PRL, wi�c studenci z Andrzejem Ha-li�skim na czele oczywi�cie z entuzjazmem pokiwali g�owami. - No, to jedziemy do Hiszpanii. Na miejscu pokazano im ogromne pole. - Do rana ma tu by� pi�kna syberyjska ��ka w lecie. A w tych skrzyniach macie pi�� tysi�cy krokus�w! Tak oto studenci zabrali si� do wtykania kwiatk�w w ziemi�, w Andrzeju Hali�skim za� obudzi�o si� zami�owanie do zawodu zwanego scenografi� filmow�. Poprzedni� noc sp�dzili�my w hotelu garnizonowym. Kiedy tam dotar�em, uwag� portiera zwr�ci�a moja kozacka fryzura. - W kt�rym to wojsku tak gol�? - zapyta�. - W zaporoskim - odpowiedzia�em. ? Ii �**eSB�-� ? ;.."! J : . i j| & j^R < 111 '? ?',;;:> ?;: ? ?.???:: ? ?.???? ? . i'* yH Hk* *??^? liB:iS H ????'? 1 ijl ???-:: . � , -'- ??'^?�, j u ?. WARSZAWA DZIE� 6 Poniedzia�ek, 20 pa�dziernika ????????????? pierwszy z licznych dni zdj�ciowych w stolicy. Dzisiejszy obiekt zdj�ciowy to chyba najbardziej charakterystyczny z symboli Warszawy - Zamek Kr�lewski, kt�rego wn�trza zagraj� komnaty gniazda ksi�cia Jeremiego Wi�niowieckiego, czyli �ubni�w. Z rana dosta�em dwie wiadomo�ci, jak to zwykle bywa, z�� i dobr�. Z�a by�a taka, �e J�zio Jarosz rozchorowa� si� i ja mam przej�� wi�ksz� cz�� jego obowi�zk�w. J�zio czu� si� kiepsko ju� podczas ostatniego dnia pobytu w Sierpcu. Wszyscy namawiali go, by nie jecha� do Lublina i odpocz�� przez weekend. Zbyszek Gruz nawet zadzwoni� do mistrza Hoffmana, prosz�c o interwencj�. Jednak�e J�zek Jarosz nie nale�y do ludzi, kt�rzy lubi� wypoczywa�. Upar� si� i pojecha� z nami. Teraz b�dzie musia� odle�e� swoje, by nad Rop� i w Zubrzycy by� w pe�ni si�. Tymczasem i Andrzej Seweryn mia� ma�e k�opoty, cho� innej natury. Przylatywa� mianowicie z Pary�a samolotem, ten za� nie m�g� wyl�dowa� na Ok�ciu z powodu g�stej mg�y. Ksi��� Wi�niowiecki kr��y� wi�c w powietrzu p�torej godziny i w efekcie praca nad prostymi w sumie scenami przeci�gn�a si� a� do p�nocy. Romek Suszy�ski, nasz operator, �mia� si�, �e mia� dzi� kupi� sobie ciep�e spodnie, aby nie marzn�� nad Rop�. Niestety, nasze nocne sklepy prezentuj� zupe�nie odmienny asortyment, cho� tak�e rozgrzewaj�cy. Podczas kr�cenia odprawy pos��w kozackich przez Jeremiego (- Mordujcie ich, by czuli, jak umieraj�!) Sucharuka, kreowany przez Aleksandra Wysockiego, protestowa� tak energicznie (- My pos�owie!), �e obali� na ziemi� pi�ciu przytrzymuj�cych go stra�nik�w. Jednak co 28 Sto dni Hoffmana Kozak, to Kozak! Niestety, akurat ta wersja sceny nie przypad�a naszym re�yserom do gustu. Ale by�o to oczywiste - w dalszej kolejno�ci Sucharuka m�g�by zabra� si� za Wo�odyjowskiego, Skrzetuskiego i Za-�wilichowskiego, o ksi�ciu Jeremim nie wspominaj�c. W ten spos�b sam wygra�by powstanie, a pewne miasto na Ukrainie, kt�re kiedy� nazywa�o si� P�oskir�w, a dzi� Chmielnicki, nosi�oby z pewno�ci�jego imi�... Podczas obiadu Andrzej Seweryn, kt�rego podobnie jak i mnie najwyra�niej nurtowa� problem pochodzenia terminu catering, zapyta� o to naszego mistrza. - S�owo catering pochodzi od imienia Kateriny Wielkiej, carycy, kt�ra wszystkim dawa�a - wyt�umaczy� Hoffman. �e te� cz�owiek sam na to nie wpad�! Nasze �Bulinki" przecie� te�... wszystkim. W ko�cu nikt na planie g�odny nie chodzi. Nawet dla Jarosza co� zawsze si� znajdzie... DZIE� 7 Wtorek, 21 pa�dziernika v�ho� mieli�my dzi� do nakr�cenia dwie wa�ne (czytaj: trudne) sceny - sporu ksi�cia Wi�niowieckiego z senatorami o przyznanie bu�awy hetmana wojska zaporoskiego Chmielnickiemu oraz podj�cia przez Podbipi�t� decyzji o wyj�ciu ze Zbara�a - nauczeni do�wiadczeniem dnia poprzedniego (Romek Suszy�ski nie mo�e kupi� spodni), sko�czyli�my zdj�cia jeszcze przed osiemnast� (tym razem spodnie zimowe zapragn�� kupi� sam Hoffman). Szybkiej pracy z pewno�ci� sprzyja� te� obiekt zdj�ciowy: fort Sanguszki, a �ci�lej jedna z jego sal, kt�ra ju� do ko�ca kr�cenia zdj�� b�dzie pe�ni� rol� kt�rej� z komnat w Zbara�u - a to sali obrad, a to osobistej komnaty ksi�cia Jeremiego, a to alkierza Zag�oby. Sala nie by�a du�a, zatem mie�ci�o si� w niej znacznie mniej ludzi z ekipy, kt�ra zosta�a okrojona do os�b absolutnie niezb�dnych. Wszak t�ok pracy nie sprzyja... Wszyscy mieli olbrzymi� motywacj�, by pracowa� szybko i intensywnie. Trzeba by�o przecie� jako� sensownie i spokojnie spakowa� si� przed ponaddziesi�ciodniow� wypraw� w g�ry. Warszawa 29 Na planie pojawi�y si� dzi� dwie wielkie osobowo�ci: Gustaw Holoubek, kreuj�cy Adama Kisiela, antagonist� Jeremiego i zwolennika ugody z Kozakami, oraz Szymon Kobyli�ski, czyli Miko�aj Ostror�g, jeden z trzech niefortunnych regimentarzy spod Pi�awiec. Panu Szymonowi udzia� w filmie nale�a� si� jak ma�o komu. To przecie� on wykona� setki ilustracji do kolejnych wznowie� Trylogii, w Telewizji Edukacyjnej za�, w bloku �To jest historia", za pomoc� papieru i w�gla przybli�a� m�odzie�y rzeczywisto�� historyczn� �Ogniem i mieczem". No i charakteryzacja nie by�a tu wcale potrzebna - tak senatorskiej brody nasz Make- up nie mia� w swoim magazynie. Mistrz Holoubek natomiast oczywi�cie potrzebowa� charakteryzacji - wszak poprzedniego wieczoru wyst�powa� na scenie teatru �Ateneum" w roli ojca wsp�czesnej rodziny. To samo czeka�o go wieczoru dzisiejszego. Tam oczywi�cie sumiaste w�sy i godna broda by�y nie do przyj�cia. Tu -jak najbardziej. O dwudziestej jestem ju� na kwaterze. Nareszcie b�dzie mo�na pospa� osiem, a nie sze�� godzin! ?? ? DZIE� 8 Czwartek, 23 pa�dziernika INlimk�wka nad Rop�. Okolica niczym Tyrol i Bawaria razem wzi�te: wspania�e, poro�ni�te jod�ami g�ry, a w dole szeroko rozlana rzeka o szmaragdowej toni. Ci Polacy, kt�rzy szukaj� pi�knych krajobraz�w w Szwajcarii czy jeszcze dalej, pewnie nawet nie wiedz�, co maj� we w�asnym kraju. W dodatku na niebie ani jednej chmurki, a temperatura si�ga dwunastu stopni. Warunki wr�cz wymarzone - mamy wspania�y kawa�ek Dniepru i mo�emy rozpoczyna� wodn� podr� Skrzetu-skiego na Sicz. Ciekawostk� jest fakt, �e ��d�, kt�rej u�yjemy, jest nieco starsza od jakiejkolwiek chyba kozackiej czajki - to kopia �odzi �w. Wojciecha sprzed, bagatela, r�wno tysi�ca lat. Mo�na j� by�o ogl�da� wraz z dublerem czcigodnego �wi�tego na pok�adzie podczas obchod�w tysi�clecia Gda�ska. Tak wi�c do tej czajki zasiada sternik z wio�larzami, ch�opakami z GOPR-u, dumnymi ze swoich kozackich fryzur. Tylko pewien anonimowy ratownik (dentysta z zawodu), g�aszcz�c si� po �ysej g�owie, mia� �zy w oczach. - Panowie, kt�ry z pacjent�w mi teraz zaufa? Murowane bankructwo. Po za�odze do �odzi wsiadaj� pasa�erowie: Micha� Zebrowski (Skrzetuski), Stefan Szmidt (wachmistrz), kilku kaskader�w �o�nierzy oraz Jerzy Cnota, ostatnio wielki mi�o�nik margaryny Kama, kreuj�cy przewo�nika. Czajka odbija od brzegu, za ni� sunie tratwa z kamer� i re�yserami, a doko�a motor�wki GOPR-owskie z ratownikami, Wojtkiem �D�ugim" i ze mn� na ubezpieczeniu. 3. Sto dni Hoffmana 34 Sto dni Hoffmana Niestety, okazuje si�, �e ��d� jest nieszczelna i przy kilkunastoosobowym obci��eniu rych�o zaczyna silnie przecieka�. Wio�larze porzucaj� wios�a, chwytaj� za kub�y i wylewaj� wod� za burt�. P�torej godziny kr�cenia i walki z wod� - wreszcie wio�larze s� ju� tak przemoczeni, �e trzeba wraca� do brzegu. Za�oga osusza �farelkami" spodnie, do mnie za� podchodzi Leszek Adamowski z zagadkowym u�miechem na swojej rumianej twarzy. - S�uchaj, Krzysiu - zagaja - telewizja przyjecha�a z Rzeszowa, chcemy pokaza� im jaki� numer kaskaderski, chod�, powiesimy ci�... Zachwycaj�ca propozycja. Mog�em tylko zaduma� si� nad prawdziwo�ci� przys�owia: �Dla s�awy Cygan da� si� powiesi�...". Na szcz�cie prze�y�em ten numer. Kiedy przybyli redaktorzy z kamer�, W�adek Kita przygotowa� dla mnie metalowy pa��k na tu��w, z ramk� ob�o�on� g�bk� pod siedzenie. Na to na�o�ono mi kostium kozacki; fa�szywa p�tla zawis�a na szyi, prawdziwa na ko�cu �elaznej osi-kr�gos�upa ca�ej konstrukcji. Kt�ry� z uczynnych kaskader�w wybi� mi sto�ek spod n�g i... Wisz�. - Trupa udawaj - t�umaczy Leszek Adamowski. - G�owa sztywno na prawo, nie opuszczona, oczy otwarte, j�zyk na wierzchu. I tak powisia�em sobie przez p� godzinki, a� panowie z rzeszowskiej telewizji nakr�cili wywiad z Leszkiem i W�adkiem Kit�. Wprawdzie pr�bowa�em wcze�niej umkn�� ze stryczka, jednak�e redaktorzy gor�co zaprotestowali. �adniej im by�o z wisielcem w tle. - Kompozycja lepsza - m�wili. Wkr�tce czajka wyruszy�a na wod� po raz kolejny. Tym razem z playbacku puszczono odg�osy b�bn�w i rzewn� pie�� kozack� - wio�larze pouczeni dzie� wcze�niej przez Zdzisia Szymborskiego wspaniale poruszali ustami. Przyznaj�, �e ta p�yn�ca w pi�knej scenerii czajka, �omot b�bna i pie�� stworzy�y obraz pi�kny i wzruszaj�cy. Ka�demu, kto mia� okazj� to zobaczy� i us�ysze�, owa scena musia�a zapa�� w pami�� na ca�e �ycie. Ju� po zmierzchu mieli�my par� ma�ych problem�w, jak na przyk�ad gasn�cy �ar w lampce umieszczonej na dziobie �odzi, kt�ry szczeg�lnie irytowa� Jerzego Hoffmana. Nasz bu�garski pirotechnik, Wa-lentin Stefan�w, co pi�� minut podp�ywa� motor�wk� do czajki, aby wznieci� ogie�, a on i tak gas� z powodu wszechogarniaj�cej mg�y. Ropa 35 Na koniec motor�wka policyjna podholowa�a czajk� wraz z tratw� do brzegu. Trwa�o to do�� d�ugo, bowiem jak w starej piosence Budki Suflera, napisanej specjalnie dla naszej sekretarki produkcji, Joli Paw�owskiej, �silnik rz�zi� ostatkiem si�...". Dwa razy zgas� nawet zupe�nie, ale dzi�ki turbodo�adowaniu czajki (wio�larze chwycili za wios�a), szcz�liwie dop�yn�li�my do brzegu. I nawet zd��yli�my na pulpety na kolacj�. DZIE� 9 Pigtek, 24 pa�dziernika lego dnia nie wszyscy w naszym domu wczasowym w Wysowej obudzili si� rze�cy i wypocz�ci. Ju� po przybyciu na plan kilka os�b z czerwonymi obw�dkami dooko�a oczu, poziewuj�c ukradkiem, rozpocz�o poszukiwania sprawc�w nocnej balangi. A wszystkiemu winne ceny. Kieliszek w�dki, pi��dziesi�tka nieoszukana - dwa z�ote dwadzie�cia groszy! Najtaniej w Rzeczypospolitej! I tak oto butelki w barze pocz�y kr��y� g�sto. Wio�larze-g�rale zacz�li �piewa�. Do��czy� do nich Jurek Pakos, kaskader. I ja... Z pocz�tku �adnie: �G�ralu, czy ci nie �al...", �Hej, soko�y...", ale oko�o pierwszej w nocy, inspirowani przez Jurka, kt�ry pochodzi w og�le z Warszawy, zeszli�my na tematy pi�karskie. A r�nych przy�piewek mo�na si� dzi� na stadionach nas�ucha�... Dobrze, �e wio�larze dzisiaj wyje�d�aj�. Dzie� numer dziewi�� sta� pod znakiem zmagania si� z pogod�, kt�ra wczorajsze przepi�kne oblicze zmieni�a na znacznie bardziej kapry�ne i deszczowe. Rych�o ustali� si� schemat: s�o�ce - chmury -deszcz ze �niegiem - �nieg i mg�a - s�o�ce. I tak przez ca�y dzie�, cho� kolejno�� powy�szych zjawisk meteorologicznych ulega�a nadprogramowym zmianom. Rozpocz�o si� wi�c czyhanie na korzystn� aur�. Wszak �nieg podczas wodnej podr�y Skrzetuskiego na Sicz by� absolutnie wykluczony! 36 Sto dni Hoffmana Ca�a ekipa oczekiwa�a zatem niecierpliwie, ukryta w przyczepach campingowych i barobusie. Na dworze stali J�zek Jarosz i Krzych Zbieranek. Z zadartymi do g�ry g�owami pilnie obserwowali niebo. Naraz elektryzuj�cy g�os podrywa� wszystkich: - Jest s�o�ce, do �odzi! Bywa�o i tak, �e nim za�oga zasiad�a do wiose�, s�o�ce ju� si� sko�czy�o. Wtedy wszyscy kln�c wracali do przyczep zion�cych �arem �farelek". Niemniej po p�toragodzinnych opadach deszczu ze �niegiem zawsze mo�na by�o liczy� na dwadzie�cia minut dobrej pogody. Tak twierdzi� miejscowy g�ral, a wiadomo przecie�, �e miejscowi g�rale maj� do tego, nie wiedzie� sk�d, niesamowitego nosa. Wykorzystywali�my zatem te dwudziestominut�wki, jak tylko mogli�my. Okaza�o si� nawet, �e wykonali�my nasz dzienny plan z nadr�bk� - uj�ciem panoramicznym, kr�conym z drogi. J�zek Jarosz by� z siebie bardzo zadowolony. - M�wi�em, �e po deszczu ze �niegiem b�dzie s�o�ce! P� godziny, z zegarkiem w r�ku, co?! Na zako�czenie do motor�wki zabrano zzi�bni�tych aktor�w, czajk� za� poci�gn�a tym razem najsilniejsza z motor�wek. "Moja" pozosta�a na zalewie. Razem z ratownikiem poci�gn�li�my za sob� szalup�, w kt�rej Skrzetuski odprawi� Rz�dziana na powr�t do �ubni�w. Tymczasem nadci�gn�a mg�a. Widoczno�� ograniczy�a si� do dziesi�ciu metr�w. W dodatku zacz�o wia� jak diabli i z nieba sypn�� g�sty �nieg. J�zek Jarosz by� z siebie bardzo zadowolony. Z pewno�ci� siedzia� ju� w ciep�ej przyczepie, ze szklank� czego� rozgrzewaj�cego w r�ku. Tymczasem szalupa holowana przez nas zerwa�a si�. Link� oczywi�cie diabli wzi�li. Na szcz�cie uda�o si� nam w tym mroku zgub� odnale��. Tylko �e teraz ci�gn��em j� w�asnor�cznie na trzydziestocenty-metrowym postronku. Moja d�o� rych�o sta�a si� sina, mokra i sztywna, ale utrzyma�em. Rozgrza�em si� dopiero wieczorem w barze. Oko�o dziesi�tej wpad� nawet Micha� �ebrowski. Rozejrza� si� po salce. Ropa 37 - No, tu to jest chocia� m�oda ekipa - orzek�, przysiadaj�c si� do nas. Fakt. Aktor�w k�ad� spa� z seniorami ekipy. �eby rano nie byli zbyt zm�czeni. A my, kaskaderzy, charakteryzatorki, o�wietleniowcy, dy�urni -m�ody kwiat polskiego kina - z wodzirejem Grzesiem na czele bawili�my si� do samego rana. Oko�o obiadu Krzych Zbieranek wpad� nad zalewem na id�cego do �odzi Jerzego Cnot�. Obrzuci� go bacznym spojrzeniem. Jego wzrok przyku�a wsp�czesna czapka, robiona na drutach, niebieska z bia�o--czerwonym paskiem u do�u i p�telk� na czubku, na g�owie aktora. - Jurek, a gdzie podzia�a si� twoja czapka futrzana? - W autobusie zostawi�em. - Ale ty ��dk� p�yniesz, a nie autobusem! ??? CD ?? ??? INTERMEZZO Sobota, 25 pa�dziernika J u� droga z Wysowej do Zawoi przekona�a nas, �e warunki jazdy znacznie si� pogorszy�y. Na szcz�cie by� to stosunkowo kr�tki przerzut dla ekipy - oko�o stu osiemdziesi�ciu kilometr�w. Jednak�e na miejscu, w Beskidzie �ywieckim - znacznie wi�ksze wysoko�ci i g�rskie drogi - musia�o by� jeszcze gorzej. Drogi pocz�y l�ni� z�owrogo, �nieg z deszczem nie przestawa� pada�. Zawoja okaza�a si� najd�u�sz� wiosk� w Polsce. Podobno jad�c od tablicy do tablicy nale�y pokona� dwadzie�cia pi�� kilometr�w! Razem z Mi�ciem dotarli�my do domu wczasowego �G�rnik" i za��dali�my apartamentu dla kierownictwa planu. Jego wygl�d przeszed� nasze naj�mielsze oczekiwania. Pok�j by� obszerny, telewizor kolorowy z pilotem, meble mahoniowe, �wypoczynek" sk�rzany. A �azienka - ca�a w kafelkach, b�yszcz�ce baterie, �wie�y zapach! Wprawi�o nas to w doskona�e humory. W holu spotka�em Darka Krysiaka, szefa charakteryzacji. Sta� pod tablic� informacyjn� z napisami: Jadalnia, Bar, Sauna, Si�ownia, Basen. - Gdy tylko si� rozpakuj�, id� troch� pop�ywa� w basenie - orzek� zadowolony. Niestety, jego rado�� okaza�a si� przedwczesna. Po zasi�gni�ciu informacji u pani z portierni okaza�o si�, �e basen owszem jest, ale odkryty. Tak wi�c Darek, nie kryj�c rozczarowania, musia� zarzuci� sw�j ambitny plan. Rozbawiony tym wydarzeniem, uda�em si� na zas�u�ony, solidny obiad. Jednak�e gdy tylko pojawi�em si� w �Krakusie", gdzie zamiesz- 42 Sto dni Hoffmana kala starszyzna ekipy, z miejsca rzucili si� na mnie Pawe� Bare�ski, J�zek Jarosz, Jurek Szebesta i Tomek Biernawski. - �wietnie, �e wpad�e� - us�ysza�em. - Trzeba zawie�� Micha�a �ebrowskiego i Stefana Szmidta do Zubrzycy, tam jest Marek Zaleski z ko�mi, niech si� aktorzy z nimi oswoj�... - To nie ma ju� innych kierowc�w? - pytam. - S�... Ale oni boj� si� jecha�, m�wi�, �e maj� za ci�kie samochody i s�abe opony. A ty ze swoim terenowcem raz dwa si� uwiniesz... No c�. Obiad nale�a�o prze�o�y� na kolacj�. - Dobra, to dawajcie ich, ja nie p�kam - odrzek�em zrezygnowany. Wyszed�szy na parking, natkn��em si� na Tomka Michrowskiego, kierowc� busa nr 2. - Dok�d ruszasz? - zagadn��. - Do Zubrzycy. Popatrzy� na mnie bez s�owa. - No... co jest? - zapyta�em, podenerwowany jego milczeniem. - Nic... Droga fatalna, �lisko, kr�to, ja bym si� ba� jecha�... Aha. Zawodowy kierowca boi si� jecha�. To co ja mam powiedzie�? W tym momencie poczu�em, �e czcigodne kierownictwo ekipy wysy�a mnie na zgub�. Ale za to w dobrym towarzystwie. Opr�cz wspomnianych aktor�w za�adowali si� jeszcze do mnie Tomek Biernawski i Krzych Zbie-ranek. Przejechali�my pi�� kilometr�w. Min�li�my tabliczk� z przekre�lonym na czerwono napisem Zawoja. Z g�ry zje�d�a� mikrobus nr 5 z zawodowym kierowc� Markiem Wr�blem, kt�ry zatrzyma! si� i opu�ci� szyb�. - Na g�r� jedziecie? Nie ma szans, by przejecha�. Ja pr�bowa�em, to zacz��em ze�lizgiwa� si� w d�. To szale�stwo pcha� si� tam przy takich warunkach. Zawracajcie! Spojrza�em na swoich pasa�er�w. - Nie, w takim razie nie ma sensu ta jazda. Trzeba zawraca� -orzek� Stefan Szmidt. - Tak, podarujemy sobie te konie - popar� go Micha� Zebrowski. Krzych Zbieranek pokiwa� g�ow�. Tomek Biernawski nic nie powiedzia�. Zamkn��em na chwil� oczy. Je�li zawr�c�, nikt nie b�dzie mia� do mnie pretensji. Zubrzyca 43 U�miechn��em si� do siebie. Ja nie mia�em nic do stracenia. Przecie� zawodowym kierowc� nie by�em. I pojechali�my. Na dw�jce pod g�r�, bez, bro� Bo�e, dotykania peda��w hamulca i sprz�g�a. Trzy p�tle, trzy ostre zakr�ty. Tu� za prze��cz� zobaczyli�my kaskader�w. Jeden z ich samochod�w le�a� w rowie, drugi pomaga� mu si� stamt�d wydosta�. Z g�rki jecha�o si� gorzej. Samoch�d niebezpiecznie si� rozp�dza�, a nie mog�em u�ywa� hamulca - oznacza�o to po�lizg i r�w. Na jedynce doprowadzi�em jako� samoch�d do Zubrzycy. Pokonanie pi�tnastu kilometr�w zaj�o nam godzin�... A potem czeka� nas jeszcze powr�t... W tym miejscu, co poprzednio, spotkali�my kaskader�w. Uda�o im si� wyci�gn�� samoch�d z rowu. Zatrzyma�em si�. - I jak, dacie rad�? - pytam. - Ju� opanowali�my sytuacj� - odpowiadaj� - ale na wszelki wypadek jed�my razem. Nasze auto nie jest w pe�ni sprawne, b�dziecie nas asekurowa�. Kiwn��em g�ow� i da�em im znak �wiat�ami, by ruszyli. Po chwili znikn�li za zakr�tem. I tyle ich widzieli�my! Ja jecha�em pi�tna�cie na godzin�, oni pewnie z pi��dziesi�t. W takich warunkach! Ale gdyby byli inni, czy zostaliby dobrymi kaskaderami? WIGILIA DNIA 10 Niedziela, 26 pa�dziernika U w dzie� mia� przej�� do historii naszej ekipy jako najbardziej dramatyczny z dotychczasowych. Padaj�cy przez ca�� noc g�sty �nieg postawi� pod znakiem zapytania sens kr�cenia zdj�� w Zubrzycy. A zacz�o si� tak spokojnie... Wr�cz idyllicznie. W og�le niedziela rozpisana by�a w planie jako dzie� wolny. Poprzedniego wieczoru snuli�my z Mi�ciem b�ogie plany: - Sen do dziewi�tej, �niadanie, ko�ci�, kawiarnia, ciastko jakie�, potem relaks, sauna, si�ownia... - S�owem pe�na kultura. 44 Sto dni Hoffmana Ale gdy po �niadaniu natkn��em si� na ekip� kierownicz�, czatuj�c� w holu naszego pensjonatu �G�rnik", pomny do�wiadcze� dnia poprzedniego od razu wiedzia�em, �e z wolnego nici. I si� nie myli�em. Okr�n� drog�, by omin�� hol, uda�em si� na �niadanie. Dopiero wtedy pokaza�em si� na oczy kierownictwu produkcji. - M�ody, grzej silnik, zapier... do Zubrzycy! Tak oto pojechali�my z Mi�ciem do skansenu, miejsca naszej pracy. Zamiast na ciastko do kawiarni - ustawia� plan. Na szcz�cie �nieg le��cy na drodze zwi�ksza� przyczepno�� i w por�wnaniu z wczorajsz� podr� przez prze��cz (nazywa si� Krowiarki -czy to nie pi�kna nazwa?) okaza�a si� dziecinnie �atwa dla samochodu z nap�dem na cztery ko�a. Mimo wszystko wpadli�my z Mi�ciem w doskona�e nastroje. �wieci�o wspania�e s�o�ce, doko�a rozpo�ciera�y si� o�nie�one, poro�ni�te �wierkami szczyty g�r. Krajobraz wspania�y. A do tego Miecio za�yczy� sobie jeszcze podk�ad muzyczny z filmu �Waleczne serce", kt�ry pop�yn�� z samochodowego odtwarzacza. Pootwierali�my okna i cieszyli�my si� jak ma�e dzieci. Oko�o po�udnia na plan przyby�a wielka tr�jka: Jerzy Hoffman, Adek Drabi�ski i Grzegorz K�dzierski. Widok pot�nych zwa��w �niegu na dachach domostw, na wie�yczce cerkwi, na drzewach, dos�ownie wsz�dzie, porazi� naszych w�odarzy. W takiej scenerii to mo�na kr�ci� film o Bo�ym Narodzeniu, ale nie o zimie tak lekkiej, jakiej najstarsi na Rusi nie pami�tali. ~ I po co ja uk�ada�em na dachach takie pi�kne strzechy - z�orzeczy� scenograf Krzy� Gajewski. - Ca�� prac� diabli wzi�li. Na szczycie, do kt�rego do��czy�o tak�e kierownictwo produkcji, rozpocz�a si� gor�czkowa narada. Je�li kr�cimy, a kontynuacje tych scen odb�d� si� wed�ug planu p�n� wiosn�, to wtedy o �nieg b�dzie ci�ko. Je�li zarzucamy prac�, to te trzy dni wstrz�sn� ju� i tak trzeszcz�cym bud�etem filmu... Na marne p�jdzie przerzut ekipy, koszty transportu koni i zakwaterowania. W dodatku ka�dy dzie� zdj�ciowy to dla ekipy wydatek rz�du miliard�w (starych oczywi�cie)... Zima przysz�a o tydzie� za szybko. Napi�cie udzieli�o si� wszystkim pionom. �Bulinki" nie nalewa�y nikomu ca�ego kubka kawy, aby jej nie rozlewa� trz�s�cymi si� r�ka- Zubrzyca 45 mi. Pod drzwiami naznaczonymi wiadomymi symbolami geometrycznymi ustawi�y si� d�ugie ogonki... Na szcz�cie nie musia�em tego ogl�da�. Polecono mi odwie�� Micha�a Zebrowskiego i Stefana Szmidta, utrudzonych �wiczeniem od samego rana jazdy konnej, do pensjonatu na obiad. Pod �Krakusem" wysadzi�em artyst�w i m�wi�: - No, panowie, smacznego, ja wracam do Zubrzycy wedle polece�. W tym momencie Micha� Zebrowski zareagowa� niczym starszy brat: - Nie wyg�upiaj si�, p�jdziesz zje�� z nami! Z przyjemno�ci� skapitulowa�em. Poniewa� obiad w �Krakusie" nie by� jeszcze gotowy, ruszyli�my w teren. Na nasze szcz�cie trafili�my do najprzyzwoitszego lokalu w Zawoi. Na pstr�ga. Do��czy�a do nas jeszcze Ma�gosia Kierska - script ekipy. Wszyscy troje zam�wili pstr�gi. Micha� najwi�kszego. Moja tradycja nakazuje mi je�� w niedziel� schabowego. By jej zatem uczyni� zado��, wy�ama�em si� z og�lnej konsumpcji rybnej. Ponadto obawia�em si�, �e nim wygrzebi� spo�r�d o�ci jaki� odpowiednio du�y kawa�ek, �lina ucieknie mi ca�kowicie z ust. By�em ju� w po�owie mojego schaboweg o, a Micha� wci�� nie dosta� swojej porcji. - Co tam z tym pstr�giem? - zapyta� w ko�cu zniecierpliwiony. - Robi si�... - odpowiedzia� kelner. Ale w�r�d og�lnego gwaru Micha� nie dos�ysza�. - Co on powiedzia�? - zwr�ci� si� do mnie. - �e �owi si� - odrzek�em. W�r�d og�lnych �miech�w um�wili�my si� na powt�rk� pstr�ga kt�rego� wieczoru i pojecha�em do Zubrzycy. Okaza�o si�, �e decyzja ju� zapad�a: robimy! Ca�a ekipa, ju� rozlu�niona, zasiad�a w jedynej we wsi karczmie. Tam pozna�em dziennikarzy z �Przekroju", kt�rzy zrobili mi zdj�cie do gazety, oraz Iwon� Schymall�. Wieczorem szczyt ekipy zosta� zaproszony do le�nicz�wki na pieczonego na ogniu barana. Poniewa� robi�em za kierowc�, wkr�ci�em si� i ja... Wok� rozpalonego wewn�trz chaty ogniska rozbrzmiewa�y ch�ralne �piewy. �Pij, bracie, pij...", �Hej, soko�y", �O m�j rozmarynie" 46 Sto dni Hoffmana i inne u�a�skie przy�piewki w stylu �Przybyli u�ani pod okienko...". Najlepiej s�ycha� by�o Marka Zaleskiego. Opr�cz niego �wietnymi solowymi wykonaniami pie�ni tzw. reakcji polskiej popisywa� si� kierownik produkcji Jerzy Frykowski. W drog� powrotn� do Zawoi otrzyma�em jako pasa�er�w star� ekip� z wrze�niowej podr�y po stadninach dooko�a Polski: Marka Zaleskiego i Tomka Biernawskiego. Marek by� w doskona�ym humorze, a po kilku kolejkach m�wi� jeszcze wi�cej ni� zwykle. Ciemna noc, �nieg pada coraz g�stszy, droga wije si� pod g�r�. Marek zaczyna: - Wrzu� jedynk�... Teraz dw�jk�... Dodaj troch� gazu... Sprz�g�o ostro�nie... Tr�jk� wrzu�... No wrzu�, �mia�o do cholery, nie b�j si�... Sprz�g�o... I tr�jka... No, masz t� tr�jk� czy nie... Dobra... Skr�caj teraz... Ale nie gwa�townie... spokojnie... I pami�taj, dotkniesz hamulca, to ci� zabij�... Dobra... Zmniejsz �wiat�a, bo si� mleko robi... Nie redukuj mi do dw�jki... Tr�jk� jed�! I tak przez dwie trzecie drogi. Gdyby to nie by� Marek Zaleski, z kt�rym zjecha�em ca�� Polsk� od stadniny do stadniny, chyba zostawi�bym go w tych g�rach, mimo �niegu i ciemno�ci. Za to kiedy ju� dojechali�my do �Krakusa", Marek przebudzi� si� ze swojej zadumy, w kt�r� wpad� po mini�ciu prze��czy, i rzuci�: - O... ju� dojechali�my... To ty Krzysiu jeste� mistrz �wiata. Wieczorem wpad�em jeszcze do �Krakusa" po dyspozycje na jutro. Okaza�o si�, �e przyjecha� Sasza Domogarow. Od razu wpad� w szpony Marka i Tomka. Poniewa� zn�w by�o tanio (to po�udnie to istna Arkadia!), napoje przer�ne la�y si� obficie. Wreszcie Marek, znu�ony trudami ca�ego dnia, uda� si� na zas�u�ony odpoczynek i na placu boju pozosta�em tylko ja. Pograli�my z Sasz� w bilard, wypili�my do ko�ca to, co mia�o by� wypite. Oko�o pierwszej Sasza ruszy� schodami do swojego pokoju, a ja ulic� do pensjonatu �G�rnik". I tylko jedno mnie martwi: mam wsta� o czwartej... Zubrzyca 47 DZIE� 10 Poniedzia�ek, 27 pa�dziernika IN a szcz�cie nie by�o tak strasznie. Je�li chodzi o to wstawanie. O 4.20 by�em ju� umyty, o 4.40 ubrany, a o 4.50 pod �Krakusem", gdzie czekali na mnie Irena Groblewska, Ma�gosia Kierska i Zdzisio Szymborski. Ruszyli�my. By�a to najtrudniejsza jazda w moim �yciu. Nie, nie by�o �lisko, ale widoczno��! Ciemno, mgli�cie i wal�ce z nieba olbrzymie bia�e p�aty, kt�re przys�ania�y ca�y �wiat. Widzia�em mo�e na trzy metry. Na szcz�cie uda�o si� nam dojecha�. Reszta ekipy mia�a olbrzymie k�opoty: samoch�d kaskader�w stan�� w po�owie drogi i Leszek Adamowski przyprowadzi� swoj� ekip� na piechot�, W�adek Kita za� wyruszy� do Nowego Targu po �a�cuchy na opony. Bus Marka Wr�bla z dziewczynami z charakteryzacji pojecha� siedemdziesi�ciokilometrowym objazdem - na miejsce dotarli o dziewi�tej, a mieli by� o sz�stej. W�zkarze natrafili na tej samej drodze na le��cego w poprzek drogi tira. Zjawili si� dopiero o jedenastej. A J�zek Jarosz co pi�� minut pyta� mnie przez radiotelefon: - Czy w�zkarze ju� dojechali? No i co, s� ju� w�zkarze? M�ody, gdzie ty jeste�? Mia�e� sta� na drodze i wypatrywa� w�zkarzy! - Poszed�em na �kamp"! - paln��em wreszcie. Po chwili: - M�ody, jestem na �kampie" i wcale ci� tu nie widz�. Zapierdalaj mi na drugi �kamp", dowiedz si�, czy ju� s� w�zkarze! - Dobra, ju� id�... Kilka minut p�niej: - M�ody, gdzie ty jeste�?! Tylko mi nie m�w, �e na drugim �kampie", bo akurat tu przyszed�em. - Jestem w tej chwili w toalecie, rozwolnienia dosta�em przez tych w�zkarzy! Bez odbioru. A tak naprawd� siedzia�em u dziewczyn charakteryzowany na Kozaka, i ani mi w g�owie by�o szukanie w�zkarzy. W ko�cu jednak przyst�pili�my do pracy. Gromada statyst�w: �ydzi, Kozacy, piechurzy niemieccy, kupcy, przekupki, dzieci oraz wszelaki inwentarz �ywy. Miejsce akcji: majdan 48 Sto dni Hoffmana w Czehrynie, na kt�ry wje�d�a w�a�nie Skrzetuski z Rz�dzianem, wachmistrzem i eskort�. Na sygna� Krzycha Zbieranka dawa�em znak semenom i rusza�em z odleg�ego planu w kierunku kamery. Nast�pnie kr�cili�my scen� targu. Na kramach kupcy porozk�adali r�norakie dobra i oferowali je miejscowym. Ja za� szpera�em szabl� po sztukach wschodnich at�as�w ku oburzeniu w�a�ciciela kramu. Mnogo�� zwierz�t domowych i os�b sprawi�a, �e scena wypad�a bardzo okazale. I tylko jaka� ciekawska pani w - o zgrozo! -czerwonym kapeluszu wychyla�a si� co jaki� czas zza jednej z chat, pojawiaj�c si� w kadrze i wywo�uj�c tym samym stek przekle�stw w�r�d ekipy. Uda�o nam si� tak�e wyszy� scen� ze �piewaj�cym lirnikiem. Posta� t� kreowa� znamienity �piewak operowy, pan Bernard �adysz. Jego �bia�e" oczy, dzie