16529
Szczegóły |
Tytuł |
16529 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16529 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16529 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16529 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
KAROLINA
Z HR. POTOCKICH
NAKWASKA.
Odbitka z Dziennika Poznańskiego.
Poznań
drak J. I. Kraszewskiego (Dr. W. Łebiński)
1876.
Nie raz powtórzonem to zostało w ciężkich chwilach próby, jakie naród nasz przechodzi,
iż niewiast i matek zadanie stanowi niemal o życiu i przyszłości naszej. W ich sercach i na ich
dłoniach losy polskiego ducha, drogiej mowy rodzinnej, podań naszych i tradycyi jasnych. Od
tego pierwszego słowa, które z ust macierzyńskich uczy się dziecię, które się piętnuje na
młodym umyśle na wieki, zależy charakter jego, losy, czyny...
Z największem też poszanowaniem patrzym dziś na te matki polskie, które kapłaństwo
swe narodowe pojęły, ukochały i spełniły. Do takich matron należała, ca czele ich stała ś. p.
Karolina z Potockich Nakwaska. Dziwnie szczęśliwym składem okoliczności danem nam
było w tym roku ostatnim życia osobiście poznać w Tours autorkę "Dworu wiejskiego i
Wspomnienia o Adamie Potockim. " Czujemy się więc w obowiązku poświecić pamięci jej
choć kilka słów, opierając się na szczegółach zaczerpniętych od rodziny.
Pomimo wieku i słabego już zdrowia, cóż to za żywość umysłu i uczucia zachowała
nieboszczka, jakie zajęcie gorące wszystkiem, co Polski, kraju i jej życia dotykało! jaką
pamięć przeszłości!
Dziwnem się to wydawać może nie jednemu, lecz przyznać musi każdy, kto dłużej patrzał
na świat, ie są rodziny, które szczególnemi siły obdarzyła natura, w których z krwią i duchem
przechowuje się jakiś ogień, rzeźwość, moc, jakaś potęga woli, na której drugim zbywa.
Dosyć jest, nie sięgając dalej, przypatrzeć się, działalności rodziny Potockich za czasów
Stanisława Augusta. W żadnej innej nie znajdujemy współcześnie tyle żywotności, zarówno
się objawiającej na różnych drogach i w opiniach najprzeciwniejszych; żadna inna nie
przedstawia takiej galeryi postaci aż do ekscentryczność! dochodzących. Wspomnijmy tylko
typ polskiego magnata w Franciszku Salezym, wojewodzie kijowskim; dziwactwo starosty
kaniowskiego, jenialne rzucanie się, w szukaniu prawdy Jana Potockiego, role, polityczna, i
wspaniałą Ignacego i Stanisława, szaleństwo polityczne Szczęsnego, rzutkość Prota, dowcip
Kossakowekiej, wybryki starosty szczerzeckiego, że innych pominę. Potoccy są wszędzie i
wszędzie niepospolitą, znacząca, odgrywają rolę; spotykamy się z nimi co krok, z nieznużoną
ich goryczkowa, działalnością na wszystkich drogach.
Za czasów Ksigstwa Warszawskiego pani Nakwaska w pamiętniku swym o ojcu wylicza
także cały szereg członków rodziny, odznaczających się w publicznem i prywatnem życiu.
Wszystkim im szczególnych darów umysła i serca odmówić niepodobna, a przeważnie silnej
woli i niezmiernej żywotności.
Do tej to tak szczęśliwie obdarzonej rodziny należała zmarła Śp. Karolina. — Ojciec jej
Adam, urodzony r. 1776, był synem Teodora, naówczas starosty olsztyńskiego, z tak zwanej
linii prymasowskiej. W dwunastym roku życia odesłanym był wraz z trzema innymi
Potockimi do Francyi. W r. 1794 ośmnastoletni bił się już pod Kościuszką. 1)
--------------------
(1) Wysłany kuryerem do Krakowa po bitwie pod Śzczekocinami, w liście do matki, ktory
tu dajemy, ciekawe daje szczegóły tego pamiętnego spotkania. (Ortografia wedle rękopisinu. )
LIST
Adama Potookiego, pisany do Matki Pani Sołtykowej.
d. 12 Juni 1794 Koku
z Krakowa.
W tym momencie przybiegam z obozu naszego Kuryiereni do Krakowa. Pewny będąc, że
same bayki tylko dochodzą Mamuni Dubrodziki, i przeto martwić ią nie mało muszą: do- W
nadzwyczaj zajmujących wspomnieniach swych
-------------------
noszę Mamie Dóbr. cały ciąg batali pod Szozekocinami i dni następuiących.
Piątego toiest we czwartek goniąc Moskali znaleźliśmy ich Obóz pod wyżej
wspomnionem miastem, całą linią naszą atakowaliśmy ich o 4 tey po obiedzie, ale oni nie
tylko przeciwko nam zaraz nie wystąpili, ale nawet gdy my pod sam ich obóz podatąpiliśmy i
tam aż do nocy czekali, nie pokazali się: Naczelnik widząc to kazał nam się nazad do Obowi
Naszego wrócić, tam spokoynąeśmy bardzo noc przepędzili i niespodziewali tak prędko
nieprzyjaciela, kiedy o 10 s rana ujrzeliśmy linią Moskiewską i Pruską wyciągającą sie.
Natychmiast do broni wzięliśmy się i spokoynie czekaliśmy przyiścia Nieprzyiaciel. Ten
podstąpiwszy około 11 tey zaczai do nas palić z harmat, my natychmiast odpowiedzieliśmy i
tu zaczęła się tak straszna kanonada iakiej ieszoze nigdy ziemia polska nie była świadkiem.
Tę przez cale 4 ry godziny woysko nasze iak naymężniey bez żadnego zmieszania się
wytrzymało. O godzinie 3iey regiment Wodziekiego i Brodowskiego nie mogąc dłużey
wytrzymać, attakowal na bagnety chcąo złość swoią na nieprzyjacielu wywrzeć. Regimenta
Pruskie, które naprzeciw tym dwom regimentom stały wten moment pierzchnęły. Wodzićcy 3
zabrali im armaty. Już Regim: Grenadierów Krakowskich szedl im na sukurs, ale ze wsi na
czele nieprzyiaciół będącey kartaczami przywitany, zwróconym został, nie prędzey atoli
reyterował się ten żwawy lubo z samyoh chłopów złożony regim: aż puki więkazą część
oficerów swoioh nie stracił.
W ten czas Wodziocy i Brodoscy do których kartaczami walić nie przestawano, widząc,
że im nikt na pomoc nie przychodzy zagwoździwszy trzy zabrane armaty, reytyrowali się Pod
ten czas pod Naozelnikiem zabito konia, któś pomiędzy kawaleryią rozgłosił, że sam
Naczelnik zginął, część oney prysnęła a chłopi w drugiey linii stoiący widząc że kawalaryia
ucieka a ie się pierwsza linia cofa, sami pierszchać zaczęli. Szczęściem nieporządek ten nie
trwał więcej iak 3 kwadranse po czem linia nasza znowy się porządnie wyciągnęła i na nowo
do nieprzyiaciela palić zaczęła któren ani kroku z dawnego swoiego placu tuszyć nie śmiał: w
tey pozycyi staliśmy aż do wchodu słońca, a gdy nieprzyiaciel strzelać przestał i daley nie
postępywał iak nayregularniey odmaszerowaliśmy ku Malagoszczowi aby ludziom dać
odetchnięcie i aby zbliżyć się ku brygadzie Łaźnińskiego, która od Sendomirza marszeruie.
Od piątku wcaleśmy się z nieprzyjaciołmi nie widzieli. Ja lubo podczas batalii kilka razy w
wilekim byłem niebeśpieczeństwie szczęśliwie atoli wyszedłem. A gdybym był ieszcze w
storazy gorszym niebeśpieczeństwie; pochwała Pana Naczelnika w obec wszystkich oficerów,
i świadectwo iakom 3 armaty zabłąkane zwrócił i na plac batalii przyprowadził, byłaby mi to
aż nadto nadgrodziła, W batalii podczas zamieszania straciliśmy 5 armat o ojcu (1) pani
Nakwaska maluje wybornie człowieka pełnego życia, zajętego pracą nad sobą, i dla kraju —
szukającego do niej treści we wszystkiem, co go otacza. Na wsi gospodarz, literat, myśliwiec,
wynajdywał sobie
--------------
częścią demontowanych, częścią u których koci i ludzi kartacze pozabiiali. Strata w
ludziach zabitych i rannych będzie przeszło tysiąc kilkaset Ale też i Nieprzyjaciołmi mocno
zasiane było pole. Pruski ieden zginął Generał którego po ubiorze i po mowie za się:
Wirtemberskiego poznano. Król sam dowodzi!, niektórzy mówią, żs ranny, ale to potrzebuie
konfirmacyi. Co mocno przychyliło się do zrobienia nieporządku u nas, była strata
Generałów: Grochowskiego i Wodziekiego, którzy zaraz Da poezątku batalii iginęli. Generał
Poniński około 2giey godziny zoatał rannyn, nogi ma kartaczem przestrzelone, ale iednak
kości nie po Umai wystrzał. Pułk Karwickiego, któren iuż pod Dabienką, dał męstwa swego
dowody w batalii 6 tego iak naypickniej się popisał, sam zapęd dwóch regimentów Pruskich i
iednego Moskiewskiego wstrzymał i do cofnienia się przymusił.
Regiment Huzarów pruskich, którzy stali w Karolinie był na batalii i wiele bardzo atraoił
ludzi. Toiest wszystko, co miałem donieść ściągaiącego się do batalii naszey czemu dać wiarę
zuptłnie Mami Dóbr. może, gdyż będąc zawsze pray panu Naczelniku i rozważąc iego
rozkazy, lepiey iak ktoinny sądzić i wiedzieć wszystkie okoliczności mogę.
Dopełniwszy zamiaru mego końozę przy ucałowaniu stokrotnym nóżek Mamuni
Dobrodziki. Braciszka serdecznie ściskam i całuię. (2) J. W. Podstolego (3) iuż w Krakowie
nie zastałem, wczorajszego dnia w wieczór wyiechał, z Lekozyńskim, Kwileckim i innemi. A.
Potocki.
-------------------
(1) Romana Sołtyka.
(2) Stanisław Sołtyka, ojczyma Adama Potockiego. Przypiski p. Nakwaskiego.
W momencie wyiazda mego z obozu przybiegł Kuryer z Litwy z wiadomością, że tam
Moskali na głowę zbito, 3 armaty odebrano. Nie długo potem przybiegł drugi z Chełmskiego
od Generała Wedelszteta z doniesieniem, że w tych stronach 5 armat nieprzyjaciele stracili.
(3) Pamiętnik o Adamie hr. Potockim, pułkowniku 11 pułku jazdy Księstwa
Warszawskiego, skreślony przez jego córkę Karolinę z Potockich Nikwaską (z portretem).
Kraków. J. Wild. 1872, str. 68. Pamiętnik był napisany w r. 1860, ogłoszenis go przeciągnęło
się do 1862 r. hr. Adam rozliczne zajęcia, których natura jego czynna wymagała. Wśród tej
wiejskiej zaciszy i szczęścia domowego wypadki r. 1809 rozbudziły żądzę, poczucie
obowiązku wzięcia czynnego udziału w patryotycznych usiłowaniach oswobodzenia. Zajęcie
Galicyi przez ks. Józefa Poniatowskiego było hasłem dla hr. Adama.
Dnia 22 maja pierwsze placówki polskie pokazały się pode Lwowem. "Cala ludność,
pisze autorka, wybiegła przeciwko nim i wprowadziła do miasta. Nie było ich więcej jak
czterech strzelców z piątego pułku Tumy pod dowództwem kapitana Jerzego Starzeńskiego,
co wkroczyli do miasta. Opisać zapał, radość, szał, jakie opanowały mieszkańców na ich
widok, jest niepodobnem. Panie pierwsze z imienia i majątku słały tureckie dyfdyki pod nogi
ich koni; mnóstwo im nadawano pieniędzy papierowych — bo takie tylko znajdowały się w
kraju — a oni niemi zapalali swe lulki... Niejeden świetny bohater rzymski nie miał owacyi
huczniejszej od tych prostych wojaków. "
Hr. Adam Potocki wśród tych wypadków prawie się rozchorował z niecierpliwej żądzy
działania. Natychmiast myśl stworzenia pułku powziętą, została i równie szybko wykonywać
się zaczęła. Wojewoda bełzki, ojciec hr. Adama, na sztandar pułku dał sto tysięcy, syn —
włożył, go tylko miał... Z zapałem niezrównanym zapisywać się zaczęto... Ojcowie rodzin,
obywatele osiedli spieszyli na obronę kraju, rzucając wszystko. Pułk zaledwie się formujący
ustąpić jednak musiał przed naciągającymi Rosyanami. Hr. Adam jechał przy nim z całą swą
rodziną, z żoną i dziećmi.
W pamiętniku, o którym wspomnieliśmy, znajdzie czytelnik szczegóły żywo zajmujące...
o dziejach tego pułku i jego dowódzcy, który cały się oddał postawianiu go na
najświetniejszej stopie... Szedł nowo sformowany regiment na Żółkiew, Chełm, Zamość do
Lublina, później do Piotrkowa.... Żona z dziećmi hr. Adama musiała wreszcie pozostać w
Warszawie...
Pułk 11, wcielony później do dywizyi jenerała Latour-Maubourg, poszedł walczyć dla
Napoleona, który kazał Polsce drogo opłacać zawsze zawiedzione nadzieje, nigdy dość nie
znajdując ofiar z naszej strony i nigdy nie czując się względem nas obowiązanym do niczego.
Walczył on pod Mirem, pod Mozajskiem, a znalazł się aż w Moskwie. Trudy tej straszliwej
kampanii, jej gorycze, doznane cierpienia, przedwcześnie, bo w 35 roku życia dobiły hr.
Adama i osierociły rodzinę. Po zgonie jego pozostała wdowa z Warszawy udala się z dziećmi
do Galicji, na Podole, aby odzyskać majętności, które sekwestrami obłożone zostały. Piękny,
rozległy majątek hr. Adama Horodenka na Pokuciu z kilką, wsiami zniszczony został w
czasie wojny 1809 r. a później zasekwestrowany przez rząd austryacki. Oddano go wprawdzie
potem rodzinie, ale na nim ciężyły długi na pułku formacya, zaciągnięte — musiano go więc
sprzedać z publicznego targu. (Nabyty przez p. Romaszkana za bardzo nizka cenę. )
Na Podolu rosyjskiem majątek zasekwestrował także rząd rosyjski. Z kilku miast i
kilkudziesięciu wsi, które były własnością, dziada wojewody bełzkiego, zaledwie okruchy
wnuczce pozostały...
Wśród takich to wypadków i wrażeń upłynęła młodość hr. Karoliny... Pierwsze jej
wspomnienia najżywsze zawsze, sięgały tej chwili rozbudzenia życia narodowego, ofiarności
ojcowskiej, błysków nadziei i nieszczęść, jakiemi one opłacono... Nie były bez wpływu na
córkę ojcowskie zajęcia, atmosfera naukowa i artystyczna owych czasów, która ja otaczała.
W r. 1815 młodziuchną, wyszła we Lwowie za mąż, za Aleksandra Starzeńskiego. W r.
1826 owdowiała, zaślubiła w Krakowie p. Henryka Nakwaskiego. Z Galicyi przeniosła się
para młoda do rodzinnego Nakwasi na w ziemi wyszogrodzkiej. W tej to epoce szczęśliwej
rozwinęły się w nieboszce, w zetknięciu z życiem wiejskiem, z włościanami, z obowiązkami
gospodyni domu i pani — szczególne dary jej duchowe.... których owocem była ta, zarazem
najpraktyczniejsza i nąjidealniejszemi tradycyami polskiego dworu przejęta książka, której
Nakwaska dała też tytuł — Dworu Wiejskiego. Powiemy o niej dalej, przywodząc
charakterystyczne rysy.
Dwie córki, później syn Stanisław, był owocem szczęśliwego małżeństwa. Trzymali go do
chrztu ro- dzice pana Nakwąskiego i dziesięć par sołtysów z dziesięciu folwarków ich
dziedzicznych. — Zajęcie dziećmi, włościanami, szpitalem i szkółka wiejska,
przygotowywało praktycznie autorkę "Dworu" do napisania tej encyklopedyi gospodyń, w
której szczegóły najdrobniejsze stoją, obok najważniejszych przepisów życia dla polskiej
niewiasty...
Dzień 29 listopada 1830 r. jak grom padł wśród tego życia szczęścia i spokoju. P. Henryk
Nakwaski niebawem jako radzca wojewódzki powołany został do Płocka, gdzie go zebrani
obywatele do zarządu województwem wśrod tych trudnych kraju okoliczności powołali.
Następnie oboje pp. Nakwascy udać się musieli do Warszawy, gdzie mąż miał zasiadać jako
członek Rady Towarzystwa kredytowego.
Nie pozostała tu bezczynną, p. Nakwaska. — Gdy pod Grochowem grzmiały działa a na
pomieszczenie przywożonych co chwila rannych nigdzie już miejsca nie było, ona wraz z
czcigodna jenerałowa, Małachowski i innemi paniami zajęła się założeniem szpitala dla
rannych chorych w salach redutowych teatru warszawskiego, w czem ochoczo naówczas
dopomagały jej artystki teatru. Przez trzy dni nieustannie przybywali ranni. — Tymczasem p.
Nakwaski też czynnym był, przybyli z Podola obywatele wybrali go jako właściciela majątku
w Bracławskiem posłem na sejm z Bracławskiego. Po szturmie Warszawy d. 8 września p.
Nakwaska zostać musiała w stolicy, gdyż jenerał Chrzanowski w skutek rozkazów jenerała
Krukowieckiego stanowczo odmówił wypuszczenia z miasta rodzin członków sejmu (?). P.
Nakwaski napróżno starał się jenerałowi Chrzanowskiemu przedstawić, jak krok ten był
nieusprawiedliwionym, nic to jednak nie pomogło, musiał więc sam tylko wraz z wojskiem
udać się na Pragę, zkąd przez Zakroczym puścił się za granicę, ś. p. Nakwaska pozostać
zmuszona pielęgnowała złożonego chorobą starego ojca męża swego. Jej tylko zabiegom i
staraniom przypisać trzeba, że rozkaz w. ks. Michała, skazujący senatora - wojewodę
Nakwaskiego na wygnanie do Rosyi, wykonanym nie został. Senator kasztelan Lewiński,
skazany także na wywiezienie z Warszawy, już z Brześcia powrócił, po ogłoszeniu tej
pierwszej amnestji.
Na wiosnę dopiero 1832 r., po załatwieniu smutnych spraw z następstw 1831 wynikłych,
mogła pani Nakwaska połączyć się z mężem w Dreźnie. Nie dozwolono im tu długo pozostać.
Saksonia zawsze nadto się starała o zachowanie u mocarstw, by ich żądaniom nie dogadzała,
wychodźcom polskim więc i panu Nakwaskiemu też nieustannie przypominano, że nie może
tu pozostać, i do wyjazdu neglono. Choroba synka, nieodłączonego jeszcze wstrzymywała
wyjazd. Nie pomogła ona wszakże długo, bo policya saska coraz natarczywiej domagała się
od wychodźców naszych ustąpienia. Pan Nakwaski, wyczerpawszy wszelkie sposoby
zmiękczenia jej, musiał nareszcie opuścić Drezno wraz z wielu innymi rodakami, w których
liczbie i Mickiewicz się znajdował. W kilka dni potem synek zakończył życie. Stroskana, i
znękaną, naówczas stratą, dziecka, wygnaniem i błąkającą się z córeczkami około Zwingru
spotkała pani Hofmanowa i była dla niej aż do wyjazdu jedyną, towarzyszka i pociechą,. Z
Drezna wreszcie udała się za mężem pani Nakwaska do Karlsruhe, ale i tu po
kilkomiesięcznym spokojnem pobycie dłużej im pozostać nie dozwolono. Wyprawy
emisaryuszów do kraju, zaburzenia we Frankfurcie, które poruszenie umysłów w całych
Niemczech wywołały, były przyczyna" że się Polakom nigdzie stale osiedlić nie dozwolono.
Szczególnym i nieszczęśliwym trafem w podróży pp. Nakwascy znaleźli się dnia 4 sierpnia
1833 r. w pośrodku bitwy pomiędzy Bazyleą, a wiejska, ludnością, kantonu, w której Polacy
też na instruktorów powołani udział mieli. Trwogę tę i niebezpieczeństwo szczęśliwie
przebywszy udali się do Vevey, gdzie choć kilka miesięcy spokojnych przebyli. Ale dla
ratowania resztek majątku w Galicyi wkrótce pani Nakwaska musiała się udać do kraju.
Austryacki rząd zaledwie dozwoliwszy jej dojechać do Łańcutu, zmusił powracać do
Szwajcaryi. Na tej gościnniejszej ziemi, której obywatelstwo otrzymali pp. Nakwascy, dana
im było lat kilka odetchnąć, jeśli czynne życie, wśród tylu obowiązków prywatnych i
publicznych odetchnieniem się nazywać mogło. Mnóstwu nieszczęśliwych naszych
współbraci, rozbitków bezdomnych i bezchlebnych, trzeba było przytułek dawać i obmyślać
środki do życia. Na Podolu resztki mienia zasekwestrowane zostały. Cudem prawie w roku
1834 udało się pani Nakwaskiej uzyskać od rady administracyjnej Królestwa paszport
emigracyjny(1), który dozwalał jej udać się do kraju i zniszczony majątek ratować, prosząc o
zdjęcie sekwestru. Dopiero w roku 1840 zamiar ten mogła przyprowadzić do skutku, udając
się naprzód do rodziców męża a potem za ich staraniem uzyskawszy paszport do cesarstwa na
Podole. Ówczesny gubernator podolski przyjął panią, Nakwaska uprzejmie dosyć, można się
było nawet spodziewać, iż sekwestr zdjęty zostanie, ale na to potrzeba było rozkazu jenerała
gubernatora Bibikowa. Pomimo przykrej pory zimowej udała się tam pani Nakwaska
napróżno. Przyjęta bardzo na pozór grzecznie przez hr. R.....który naówczas pewna, rolę
odgrywał na dworze Bibikowa, gdy jenerał gubernator spytał go o informacyą, winną, mu
była to, ze skutkiem danych przez hrabiego objaśnień sprawa cała upadła. Ten rodzaj
wiernopoddańczej zdrady później się dopiero wyjaśnił. Bibikow swoim zwyczajem przyjął
panią Nakwaska z winnym dla kobiety szacunkiem, ale jej odpowiedział: — Pani
obowiązkiem jest mężowi starać się dopomódz, a moim niedopuścić, aby się to stało... (2) —
Tym przygotowanym frazesem zbył prośbę... Nie tylko więc sekwestr zniesionym nie został,
ale Bibikow nalegał na wydalenie p. Nakwaskiej, uważając jej pobyt w tych prowincyach za
niebezpieczny. Posądzano ja, o katolicka, propagandę... W Kamieńcu oczekiwała na
rozstrzygniecie sprawy, mając nadzieję, że majątek zostanie oddany córkom starszym,
urodzonym przed r. 1830, gdy kuryer z Petersburga przywiózł rozkaz, aby natychmiast
opuściła Kamieniec. Chociaż chora i z
-----------------
(1) Paszport ten podpisał Paszkiewicz "Jean de V a rso v i e. " — Poźniej ta monarchiczna
formuła zakazaną mu została.
(2) Il est de vutre devoir, madame, d'aider vótre mari, et il est du cotre de Vous en
empecher. dziecięciem przy piersi, musiała uledz barbarzyńskiemu nakazowi policji, która
odebrała jej paszport dany w Warszawie i zamieniła go na jakieś świadectwo... odprawując w
trzaskający mróz powozem na sanie włożonym do granicy austryackiej.
Na komorze rosyjskiej, w lichej izdebce, z dwojgiem dzieci i służbą musiała noc spędzić,
pod strażą żołnierza stojącego u drzwi pod bronią,. Wszystkie rzeczy naturalnie raz jeszcze
najstaranniej, szukając papierów przetrząsiono. Austryacy byli cokolwiek grzeczniejsi... i
dozwolili udać się, do majątku własnego Bilcza... gdzie po trudach tej wyprawy spocząć
mogła. (Bilcze, sprzedane także za bezcen, dostało się ks. Leonowi Sapiesze, do którego i dziś
należy. Jest to jedna z najpiękniejszych majętności w tych stronach. ) Odpoczynek ten jednak
połączonym był z trudnościami, bo zarządzający majątkiem nie znał przybyłej i przyjąć jej
nawet zrazu się wzdragał, a rząd austryacki zaczął robić trudności co do pobytu, gdy
nareszcie paszport szwajcurski nadszedł i p. Nakwaska mogła się połączyć z mężem,
oczekującym na nią we Wrocławiu. P. Nakwaskiemu bowiem ówczesny rząd pruski dozwolił
czasowego pobytu w W. Ks. Poznańskiem.
Przejeżdżając przez Lwów, próbowała uprosić u ówczesnego namiestnika arcyksięcia
Ferdynanda d'Este (sławnego z r. 1809) pozwolenie przyjazdu dla męża w celu uregulowania
interesów majątkowych. Arcyksiąże grzeczniej niż Bibikow ale tak jak on odmówił.
Zdawało się pp. Nakwaskim, że w Poznańskiem i Prusach zachodnich, po odbytej
wycieczce do Soboty i Gdańska, przez czas jakiś wypocząć będą mogli — ale rachuba na
wyrozumiałość i ludzkość pruskich władz zawiodła także. Przyczyna do tego była
następująca:
W czasie pobytu w Paryżu w r. 1841, gdzie się członkowie dawni sejmu zjechali w myśli
nowego ukonstytuowania jako reprezentacya narodowa, co na niczem spełzło, pan Nakwaski
wraz z kilku innymi towarzyszami wygnania zawiązali stowarzyszenie Ojców Rodzin (1),
które, jak wiadomo, podało myśl stworzenia szkoły na Batigaolles. — Rada stowarzyszenia
tego poleciła mu zbieranie na ten cel składek w Księstwie, ztąd podejrzenie gromadzenia
jakichś funduszów na cele rewolucyjne. Pp. Nakwascy znajdowali się na wsi, w domu
przyjaciół pp. Józefowstwa Taczanowskich, gdy miejscowy landrat odebrał polecenie
ścigania ich żandarmami i natychmiastowego odprawienia z nimi do Poznania. Szczęściem
ostrzeżeni w czas, mogli uniknąć tej nowej przykrości, udając się tam dobrowolnie inną,
drogą. Naczelny prezes Arnim i ówczesny dyrektor policyi p. Minutoli, do których się udał p.
Nakwaski, okazali się ludźmi przynajmniej wyrozumialszymi. Rzecz składek wyjaśniła się i
pp. Nakwascy mogli rok jeszcze prawie w Księstwie pozostać. Pani Nakwaska tylko obawę i
niepokój ciężko przechorowała.
Tu bawiąc w Choryni u pp. Taczanowskich (w tem samem pamiętnem mieszkaniu, gdzie
Mickiewicz wprzód przebywał), p. Nakwaska powzięła myśl napisania swojego Dworu
wiejskiego po przejechaniu (jak pisze) i poznaniu całego obszaru dawnej Polski od Dniepru
do Bałtyku. — Pierwsze wydanie tej serdecznie pojętej encyklopedyi gospodyń i pań polskich
wyszło w Poznaniu u Poplińskiego, chociaż ukończyła je dopiero w Heidelbergu.
Któż nie zna tego Dworu wiejskiego, którego dwa wydania zupełnie wyczerpane
zostały?? Dla nas praktyczna jego strona jest podrzędna, widzimy w nim na każdej niemal
karcie tego ducha, co całą pracę natchnął i dyktował. Pojmując zadanie niewiasty polskiej,
obszar jego rozległy, ważność i wpływ na społeczeństwo, autorka wśród przepisów
powszedniego użytku umiała pomieścić najważniejsze nauki życia. Tom trzeci szczególniej
ma pod tym względem wartość największą,. W sposobie przemawiania autorki naszej jest coś
tak sympatycznego, ożywionego, ciepłego, dobitnego, polskiego, iż to, co z pod pióra jej
wychodzi, mó-
------------------
(1) Zob. pismo: Teraźniejszość i Przyszłość. Tom 1. Zeszyt 3. wi do serc, chwyta za nie i
przekonywa. Nigdzie serdeczniej nie odzywa się jak w Dworze wiejskim.
W czasie pobytu w Heidelbergu napisała takża powieści dla dzieci w trzech częściach,
które wielkie miały powodzenie. Po stracie córki Maryi i wypadkach 1846 r. w Galicyi pobyt
w Niemczech stał się przykrym pp. Nakwaskim, którzy się przenieśli do Szwajcaryi,
zamieszkując w pięknej wiosce Laney pod Genewa" gdzie kilkunastu ziomków znaleźli
schronio nych. Tu przygotowała autorka "Dworu wiejskiego, " nowe powiększone jego
wydanie, które pod okiem swem i córki Anny w Genewie drukować kazała.
Nad brzegami jeziora geneweńskiego przebywszy czas stosunkowo długi, w roku 1862
przenieśli się do Tours pp. Nakwascy. Klimat nad pięknem jeziorem Lemanu zwłaszcza w
okolicach Genewy nie dla wszystkich jest znośnym. W Swajcaryi spotkała wygnańców
wiadomość o śmierci rodziców męża; w Tours ta tragedya wnuka Aleksandra Starzeńskiego,
która poprzedziła r. 1863 i obawy, jakie on zrodził dla rodziców dwóch synów w kraju
zamieszkałych.
Historya tragiczna młodego Aleksandra Starzeńskiego i wnuka pani Nakwaskiej z
pierwszego małżeństwa godną jest przypomnienia. Opowiemy ją. według
najwiarogodniejszego źródła (1). Młody Aleksander Starzeński, wychowaniec wiedeńskiego
Teresianum, później szkoły agronomicznej warszawskiej, padł ofiarą, uczuć swych
patryotycznych. Dnia 5 maja 1862 roku do Moroczyna, majątku rodziców Starzeńskiego w
Hrubieszowskiem, o godzinie czwartej z rana przybyli żandarmi dla odbycia rewizyi u p.
Bongard, dawnego nauczyciela młodego Aleksandra. Byli to niejacy pp. Masłowski
pułkownik, kapitan Cywiński i Bosakiewicz, znany ze swych donosów i prześladowań. Za
przybyciem oświadczyli, że chcą, dopełnić rewizyi u Bongarda. Wykonano ja, i nie
znaleziono nic, ale jego aresztowano. — Młody Aleksander przebudzony nagle, rozdrażniony
na donosiciela, porwał rewolwer i łeb mu
----------------
(1) Las Nationalités. Journal quotidien. Tutin, 12 Novembre 1862 (Une arrestation en
Pologne. ) rozstrzaskał, ranił kapitana, strzelił do pułkownika a na ostatek sam sobie odebrał
życie. Była to natura gorąca, niepowściągniona, poetyczna. Pozostał po nim jeden piękny
wiersz, natchniony tem uczuciem, które śmierci jego stało się przyczyny.
Takiemi to wrażeniami karmić się była zmuszoną, na wygnaniu nieszczęśliwa matrona,
niezmierną tylko siłą ducha oddziaływając przeciw spadającym na nią ciosom.
Nadszedł rok 1870, wojna niemiecko-francuzka, od której uchodząc, musieli pp.
Nakwascy przenieść się znowu z Tours do Bordeaux. Zdrowie na tem ucierpiało nareszcie,
siły wyczerpać się musiały. Pomimo słabości jednak nie przestawała pracować, zajmować się
domem, w ciągłym serdecznym z krajem będąc związku duchowym i śledząc każdy puls jego
żywota.
W chwili, gdy to pracowite życie skończyć się miało, jeszcze pracowała p. Nakwaska
przy pomocy córki swój Jadwigi, nieodstępnej towarzyszki aż do zgonu, nad trzeciem
wydaniem, pomnożonym swojego "Dworu wiejskiego. "
Zgasła, można powiedzieć, z piórem w ręku i wśród gorliwego spełniania obowiązków
jak lampa, w której ostatnia kropla się wypaliła.
Na kilka miesięcy przed zgonem widzieliśmy ją już złamaną chorobą, zgięta, poruszającą
się z trudnością a jeszcze tak czynną, przytomną, pamiętającą o wszystkiem, tak chwilami
ożywioną, jak gdyby wielki zapas życia i sił miała w sobie.
Trudno jest nakreślić rys tego charakteru, w którym wielka siła woli niezłomnej,
niezmącony nigdy rozsądek z najgorętszemi uczuciami się zlewały... Opatrzność wystawiła ją
na próby, na jakie tylko wybranych swoich naraża. Od dzieciństwa wśród walk, burzy, ciosów
i klęsk, prześladowań losu i ludzi, z pogodą i spokojem dotrwać do końca — to zaiste
przykład wielki i zasługa ogromna! — Wykształcenie — zdobyte pracą własną — było
wielostronne i encyklopedyczne... umiejętność języków kilku, wszystkiego, co z powołaniem
kobiety, matki, żony, gospodyni, pani domu, jest w związku, a przytem smak dla sztuki i
literatury wyrobiony — znajomość świata — wszystkie przymioty, tworzące wyjątkowe
prawdziwie u nas zjawisko.... " Gdy się zbliżała chwila, ktora miała być ostatnia Śp.
Nakwaska, pisze naoczny świadek, zwróciła przedewszystkiem myśl do Boga i z nim
pojednać się pragnęła. Przywołano kapłana, z całą skruchą oskarzyła się przed sługą Bożym,
żegnając się nieustannie i błogosławiąc obecne i nieobecne dzieci i wnuczki i wszystkich
otaczających, którzy "z sercem zakrwawionym spoglądali z konającej to na zrozpaczoną,
czułą córkę, to na tłumiącego łzy swoje rnęża. Odebrawszy ostatnie pomazanie, zgasła ta
sędziwa i zacna staruszka nieznacznie, nie wydawszy nawet jęku... "
Dowodami powszechnego żalu były mnogie listy, pełne współczucia od rodaków i
cudzoziemców nadesłane rodzinie; miejscowy dziennik w wyrazach najdobitniejszych żal
całego społeczeństwa — zaświadczył. (1)
"Wspomnienia o ojcu, " dziś wyczerpane, w których mnóstwo jest rysów do historyi
naszej przeszłości, "Powieści dla dzieci, " ale nadewszystko "Dwór wieiski, " składają cenną
po zmarłej spuściznę. W tym "Dworze" złożyła autorka całą myśl — całą piękną duszę swoją,
całą wielostronną umiejętność życia.
Dla tych, co dzieła tego nie znają, trudno jest określić, co zawiera... wszystko, cokolwiek
życia wiejskiego we dworze polskim się tyczy. Jest to encyklo-
-----------------
(1) Nie możemy, pisząc o pracach i zasługach nieboszczki, pominąć i czcigodnego jej
męża p. Henryka Nakwaskiego, posła sejmowego z r. 1831, który w ciągu wygnania wydał
wiele zajmujących rozpraw i studyów w kwestyach społeczno-ekonomicznych. W r. 1860
wyszło w Genewie: Question de l' Emancipation des paysans de la Pologae. W tymże roku:
Etudes sur les divera Systetuea Peaitentiaires et projet d' urn Congres intercational en Suiase.
W r. 1848: Geneva Cracovie.
Carte de l' Europe selon les nationalites (avec Notice. )
Cinq millions de Polonais, (Paris 1845. )
Le Grand Duc Conatantin a Varsovie, pendant le congres de Vienne, 1847 Paris
O nadaniu własności włościanom polskim. Paryż 1835.
Sprawa włościańska na sejmie 1831. Paryż 1859 i wiele innych. pedya, przed której
zadaniem nie cofnęła się autorka, choć ono było nieraz może odstręczającem.
Nauka moralna musiała się tu połączyć z przepisami kuchennemi, recepty domowe stanąć
obok rad, o życiu i obyczaju — bo inaczej książka nie byłaby spełniła swego posłannictwa.
Liczne ustępy, szczególniej trzeciego tomu, maja, głębokie znaczenie a prostota i świeżość, z
jakiemi są pisane, czyni wrażenie większem jeszcze. Cel autorki cały się mieści w tych.
wyrazach przemowy pierwszej, które powtórzyła w drugiem wydaniu:
"Zawód kobiety nie jest tak błahy ani tak poziomy, jak to niektórzy myślą i mówią,: w
waszych bowiem rękach szczęście mężów, pomyślność dzieci, od was idzie przykład
podwładnym, wy się uważać powinnyście jako mające opiekę duchową nad tylu istotami
waszej pieczy przez Opatrzność powierzonemi. "
"Doszły mnie pochlebne glosy, mówi dalej autorka, że niejedna zagroda na wzór dworu
wiejskiego została urządzoną, że niejeden barszcz podług Nakwaskiej się przysposabia, ale
czy me zasady w czyn i życie wprowadzono, o tem przekonać się naocznie nie byłam w
stanie. "
"Dwór wiejski" nie pozostał pewnie bez wpływu na społeczeństwo nasze, rozszedł się po
kraju i poniósł z sobą zdrowe zasady a głównie tę wielką prawdę, że i najmniejsze czynności
powszednie mają w życiu ogromne znaczenie, że heroizmem być może cierpliwość,
ekrzętność, wytrwała praca i praktyka cnót niedostrzeżonych dla oka a w gospodarstwie
społecznem nabierających wagi nadzwyczajnej.
Plan "Dworu wiejskiego" jest bardzo prosty. — Tom pierwszy zawiera urządzenie domu
aż do najdrobniejszych jego szczegółów, od salonu począwszy do kuchni i apteczki; tom
drugi kuchnią wiejską, trzeci najciekawszą encyklopedyą, w której się mieszczą obok
przepisów uwagi i nauki tyczące się najważniejszych życia zagadnień. Wymjenim tu tylko
artykuły, jak "Podług stawu grobla, " "Śluby, " "Oszczędność, " "Małżeństwa, " "Listy, "
"Nauczycielki, " "Odwiedziny" itp.
Oprócz "Dworu, " "Powieści dla Dzieci, " "Pamię- tnika o ojcu Adamie" i prac w
rękopismach pozostałych — w r. 1833, w czasie pobytu swojego w Karlsruhe ułożyła p.
Nakwaska, wiedząc, jak sprawy polskie i przeszłość nasza mało były znane Anglikom — w
języku angielskim "Krótka historyą polska. " Rękopism ten za pośrednictwem Lacha z
Szyrmy przesłany damom, patronesom Towarzystwa Polskiego w Londynie — wywołał
uprzejme podziękowanie, lecz czy był drukowanym, nie wiadomo. W sprawie wychowania
kobiet macierzyńskiego list w nrze 135 Czasu z roku 1860 umieszczony poprzedził obszerny
plan zakładu dla panien majętniejszych, przesłany w roku 1861 Towarzystwu rólniczemu
warszawskiemu. Wypadki wkrótce nstępujące nie dozwoliły dalszego myśli tej rozwinięcia,
którą przed zgonem jeszcze chciała pani Nakwaska przesłać Towarzystwu pomocy naukowej'
dla dziewcząt w Poznaniu i Toruniu. (1)
Rozszerzyliśmy się nad życiem czcigodnej autorki "Dworu wiejskiego" nie bez
przyczyny. Jakiż to obraz losu naszych niewiast polskich, ich cierpień, poświęceń i pracy; jaki
przebieg tego całego życia od kolebki senatorskiego domu do grobu na obcej ziemi: z
miłością kraju w sercu, w ciszy, rezygnacyi i spokoju. Zaprawdę, są męczeństwa w dziejach
głośniejsze i świetniejsze, ale większych nad te w oczach Boga i ludzi po Bożemu świat
pojmujących — nie ma!
-------------
(1) Z pomniejszych pism wymienim jeszcze pozostałe w rękopiśmie wiersze (z czasu
pobytu w Galicyi); Ruth, poświęcone matce mężowskiej w "Przyjacielu Ludu" nr. 17 paźdz.
1842 roku. Z powieści dla dzieci jedna ("Osobliwsze zdarzenie") przełożoną zostają na język
francuzki i drukowaną. P. Nakwaska władał wybornie oprócz macierzystego językami
francuzkim i angielskim.
Drezno, w listopadzie 1875.
J. I. Kraszewski.