16304
Szczegóły |
Tytuł |
16304 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16304 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16304 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16304 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
80
Arkadiusz Niemirski
PAN SAMOCHODZIK i �.
�WI�TY GRAAL
ROZDZIA� PIERWSZY
SPOTKANIE Z DEMIURGIEM � ZNOWU TEMPLARIUSZE � KIM JEST �MISTRZ"? � KIERUNEK: G�RY �WI�TOKRZYSKIE � SPRZEDAJ� POMYS� ZWIERZCHNIKOM, CZYLI OPERACJA �BABA JAGA" � TROP PEWNEGO DZIENNIKARZA � DRWINY Z WEHIKU�U � FINLANDCZYK, BAJER I MA�OM�WNY � MʯCZY�NI W OCZACH JULII
Hotelowa winda by�a pusta. Strzepuj�c z d�insowej kurteczki krople deszczu, zastanawia�em si�, jak� spraw� ma do mnie ten owiany legend� cz�owiek. �Je�li ma dla mnie jakie� zlecenie � my�la�em w windzie � to musi poczeka� do ko�ca lipca, a� wr�c� z obozu".
Zegar w holu wskazywa� 11:06, a sp�nie� nie cierpia�em. Przyspieszy�em kroku. Wszystko przez zegarek, kt�ry zepsu� si� z samego rana.
W sali nie by�o wielu bywalc�w, dos�ownie na palcach jednej r�ki mo�na by�o policzy� pierwszych go�ci m�cz�cych si� z wytwornie podanym �niadaniem. Nienagannie ubrany lokaj zaprowadzi� mnie do zacisznego k�ta przy oszklonym tarasie po�o�onym na szczycie hotelu �Marriott", z kt�rego roztacza� si� kr�lewski widok na szar� i pochlipuj�c� dzisiaj Warszaw� (pocz�tek maja by� tego roku doprawdy byle jaki). K��by siwego dymu zasnuwaj�ce stolik, wci�ni�ty mi�dzy k�t i dorodn� palm�, zas�ania�y siedz�cego przy nim oty�ego osobnika ubranego w ciemny garnitur, nienagannie bia�� koszul� i obowi�zkow� muszk� (ten niepoprawny snob by� mi�o�nikiem cygar). Demiurg b�kn�� �dzie� dobry" i wypiel�gnowan� d�oni� wskaza� wolne krzes�o.
� Niech pan usi�dzie, Pawle � rzek� niskim g�osem w�adcy i zerkn�� na elegancki z�oty zegarek. � Sp�ni� si� pan.
� Przepraszam najmocniej � chrz�kn��em, odganiaj�c od siebie k��by dymu z cygara. � W�a�nie popsu� mi si� zegarek...
� W porz�dku. Dostanie pan od mojej agencji taki sprz�t, kt�ry prze�yje pana i pa�skie dzieci.
� Dzieci jeszcze nie mam. �ony te�.
� Wci�� kawaler? � uni�s� wy�ej brwi.
� Nie trac� nadziei � u�miechn��em si�. � A za sp�nienie jeszcze raz najmocniej przepraszam. Wehiku� ko�czy przegl�d w serwisie. O zegarku ju� wspomina�em, prawda? Wszystko si� psuje, jak na z�o��.
� Ju� dobrze, dobrze. Wiem, �e jest pan cz�owiekiem punktualnym. Wyj�� jaki� notes i wbi� we� swoje gadzie oczy.
� W tym roku sp�ni� si� pan do pracy tylko trzy razy.
� Sk�d pan o tym wie? � zapyta�em poirytowany.
� Jestem szefem agencji detektywistycznej � u�miechn�� si� ustami, gdy� w jego oczach temperatura nigdy nie osi�ga�a punktu zamarzania wody. � Imponuj�ce, panie Pawle! Tylko trzy sp�nienia. A pa�ski szef, s�ynny Pan Samochodzik, a� siedem razy, mimo �e mieszka zaledwie kilka ulic od ministerstwa.
Ten cz�owiek mnie zadziwia�. Wiedzia� o mnie i panu Tomaszu wszystko. Mia� racj� z tymi sp�nieniami.
� Czy mo�emy przej�� do rzeczy? � zapyta�em.
� Oczywi�cie! � zdusi� cygaro w popielniczce. � Co pan zamawia? Wybra�em du�� kaw� i ciastko, cho� tak naprawd� interesowa� mnie wy��cznie pow�d tego spotkania.
Kelner oddali� si�, zostawiwszy na stoliku pachn�c� brazylijskim s�o�cem kaw� i ciasteczko, a siedz�cy naprzeciw mnie �ysy m�czyzna w bardzo drogim garniturze, poda� mi szar� kopert� wypchan� dokumentami.
� To dla pana � wyszepta� i nak�u� widelcem kawa�ek faszerowanej ryby. � Niech pan to, z �aski swojej, przejrzy dzisiaj. Sprawa dotyczy zesz�orocznego wypadku niedaleko Krasocina w powiecie w�oszczowskim.
M�czyzna przek�si� kawa�eczek farszu.
� O, nawet smaczna ta rybka... � mlasn��. � Wracaj�c do tematu... polonez wpad� pod poci�g towarowy na przeje�dzie kolejowym w Skorkowie w wojew�dztwie �wi�tokrzyskim. W wyniku kolizji zgin�li dwaj pasa�erowie samochodu. Pojazd sp�on��, a poci�g si� wykolei�. Na szcz�cie wi�cej ofiar nie by�o. Teraz niech pan uwa�a. W�r�d ocala�ych od ognia przedmiot�w nale��cych do ludzi w polonezie znalaz�a si� nadpalona mapa z zaznaczonym obszarem. Na jej dole widnia� zapisany po �acinie fragment jakiego� zdania zaczynaj�cego si� od s��w: �Non nobis, Domine, non nobis..." i tak dalej. Zakre�lony flamastrem obszar obejmowa� w�a�nie powiat w�oszczowski. A na odwrocie znaleziono notatk�: �Powiadomi� Mistrza..." oraz podkre�lone dwukrotnie s�owo: �Skarb?". Zapyta�em znajomego historyka, co to znaczy? Ot� on twierdzi, �e �aci�skie zdanie by�o dewiz� zakonu templariuszy, cho� przyw�aszczy�y je sobie inne zakony. Tylko tyle i a� tyle, prawda?
Upi�em �yk kawy i dalej s�ucha�em z zapartym tchem.
� Poza ustaleniem to�samo�ci ofiar wypadku, policji nie uda�o si� niczego wyja�ni� � kontynuowa�. � Wygl�da na to, �e ci ludzie pracowali dla jakiego� �Mistrza". Nie wiadomo, o jaki skarb chodzi i co ma z tym wsp�lnego zakon templariuszy. O sprawie szybko zapomniano. �mier� w p�omieniach dw�ch m�czyzn uznano za wypadek. Nie byli oni wcze�niej notowani, a ocala�a z po�aru mapa nie sugerowa�a niczego podejrzanego lub niezgodnego z prawem. Ot, zwykli poszukiwacze skarb�w.
� Kim byli?
� Dominik Krauze by� pracownikiem biura turystycznego, drugi za� to Andrzej Czarnecki, konserwator zabytk�w, od pewnego czasu bez pracy. To wroc�awianie. Niestety, nie ustalono najwa�niejszego, a mianowicie: czego szukali. Dochodzenie utkn�o w martwym punkcie.
� W czym zatem mog� pom�c? � zapyta�em poruszony jego wst�pem. � Pan jeszcze nie wie, ale mam obecnie du�o pracy, a na pocz�tku wakacji wybieram si� na ob�z i...
� Spokojnie, panie Pawle � uni�s� r�k� we w�adczym ge�cie, a nast�pnie majestatycznie j� opu�ci�. � Pan pozwoli, �e sko�cz� ten przyd�ugi wst�p. Komenda G��wna postanowi�a przekaza� t� map� mojej agencji. Wie pan, wsp�pracowali�my wielokrotnie z policj�, znam tam kilku ludzi, wi�c czasami �kupuj�" od nich beznadziejne i dziwaczne sprawy. Niech pan si� zapozna z materia�ami w szarej kopercie. Mo�e co� panu za�wita w g�owie po ich przejrzeniu. Jest pan wprawdzie urz�dnikiem Departamentu Ochrony Zabytk�w, ale faktycznie detektywem, wsp�pracownikiem samego Pana Samochodzika, kt�rego w naszej bran�y ceni� do�� wysoko, cho� to podobno straszny dziwak. Uzna�em, �e zainteresuje pana ta historia, bo lubi pan rozwi�zywa� przer�ne historyczne �amig��wki. M�g�by pan zast�pi� historyka, kt�ry kilka dni temu zrezygnowa� ze wsp�pracy z moj� agencj�. Podnios� honorarium. Jak trzeba b�dzie, pojedzie pan w teren...
� W teren wykluczone! � zaprotestowa�em. � Nie mog�, cho� bardzo bym chcia�. Honorarium te� nie mog� przyj��. Zaintrygowa� mnie pan t� histori�, ale, niestety, obowi�zki s�u�bowe mnie wzywaj�. A w wakacje czeka mnie ten wyjazd...
� Dok�d pan jedzie? No, na ten ob�z.
� Mamy to om�wi� na specjalnym zebraniu w ministerstwie. Nies�ychane! Wydawa�o mi si�, �e w jego oczach dostrzeg�em po raz pierwszy weso�e ogniki.
� Niech pan opowie o tej waszej operacji � poprosi�.
� No, �adnie � �achn��em si�. � Od pocz�tku naszego spotkania ani razu nie wspomnia�em, na jaki jad� ob�z, a pan doskonale o wszystkim wie.
� Spokojnie, panie Pawle. Dowiadywa�em si� tylko, co u pana s�ycha�. Dyskretnie. Musia�em zna� pa�skie plany na wakacje. Chcia�em to przemy�le�. No i?
� Wyje�d�am z grupk� ch�opc�w jako specjalny konsultant � ci�ko westchn��em. � To oporni na wiedz� m�odzi ludzie i Ministerstwo Edukacji zwr�ci�o si� do nas o pomoc. Tych m�odzie�c�w trudno wychowa� i nic ich nie interesuje. Dlatego b�dziemy rywalizowa� z r�wnie oporn� grup� dziewcz�t, przemierzaj�c turystyczny szlak, a ja b�d� im opowiada� o historii naszej polskiej ziemi i skarbach, jakie ona ukrywa. Wie pan, testuj� jak�� now� metod� wychowawcz�, aby przywr�ci� w m�odych, zagubionych ludziach ogie� wsp�zawodnictwa. Osobi�cie mam mieszane uczucia wobec tych metod, ale, niestety, jecha� musz�, bo to polecenie mojej pani minister. Dlatego musz� panu odm�wi�.
Demiurg odsun�� od siebie talerzyk z niedoko�czonym posi�kiem.
� Niech pan zaproponuje wycieczk� �ladami krzy�owc�w � powiedzia�.
� Mo�e nawet pochwal� pana w ministerstwie za ten pomys�! Poza tym nauczyciel z grup� m�odzie�y nie wzbudza podejrze�. M�g�by pan dla mnie pow�szy� i jeszcze zarobi� troch� grosza. Rozumie pan?
Min�y prawie dwa miesi�ce od rozmowy w hotelu �Marriott" z legendarnym Demiurgiem, kr�lem warszawskich �szpicli", w�a�cicielem du�ej i renomowanej agencji detektywistycznej. Taki cz�owiek rzadko spotyka� si� z takimi lud�mi jak ja; zreszt� do tej pory los nigdy nas ze sob� nie zetkn��.
Zacz�� si� prawdziwy lipiec. Wakacje. Czeka�em na decyzj� �g�ry" odno�nie �mojej" propozycji wyjazdu w G�ry �wi�tokrzyskie tropem krzy�owc�w, tak jak zasugerowa� to szef agencji detektywistycznej. Podczas ostatniego spotkania w ministerstwie d�ugo opowiada�em o zakonie krzy�owc�w i rzekomym skarbie ukrytym gdzie� w G�rach �wi�tokrzyskich. Nadmieni�em o zesz�orocznym wypadku na przeje�dzie kolejowym w miejscowo�ci Skork�w i ocala�ym fragmencie mapy.
� To atrakcyjny temat dla m�odzie�y � perorowa�em w maju przed komisj�. � Wycieczka zapowiada si� na ekscytuj�c� przygod�, nawet je�li w og�le nie ma �adnego skarbu. Ch�opcy kontra dziewczyny. To musi zagra�!
Pomys� spodoba� si� �g�rze"! Zaproszono mnie wkr�tce na kr�tkie szkolenie, a nast�pnie pozna�em grupk� m�odych ludzi, tak zwanych �trudnych", i ich opiekun�w. Na dzie� pi�ty lipca wyznaczyli�my spotkanie z �Kontrolerem" operacji oraz grup� dziewcz�t kierowan� przez nauczycielk� Mir� B�a�ej czak. Mia�o si� ono odby� w sercu G�r �wi�tokrzyskich, w Nowej S�upi. Wreszcie wr�czono nam karty kredytowe, gdy� ca�o�� operacji by�a finansowana z jakich� europejskich funduszy.
Mira B�a�ejczak i Julia, opiekunka ch�opc�w, przysta�y na �m�j" pomys� bez opor�w. W ministerstwie s�ucha�y uwa�nie mojego wyk�adu z historii i kiwa�y �m�drze" g�owami, a ja odnios�em wra�enie, �e pierwsza z nauczycielek zerka�a na mnie z zazdro�ci�. Z�apa�em si� na tym, �e coraz cz�ciej spogl�da�em w jej kierunku z nie mniejszym zaanga�owaniem. A czyni�em to z jednego szczeg�lnego powodu � podoba�a mi si�.
Na koniec kobieta wymy�li�a nazw� dla ca�ej wyprawy.
� Operacja �Baba Jaga"! � zaproponowa�a.
� Czy�by wierzy�a pani w os�awione sabaty czarownic na �ysej G�rze?
� zapyta�em.
U�miechn�a si� tajemniczo. Nic nie odpowiedzia�a.
A� do samego wyjazdu pilnie studiowa�em histori�, pod lup� wzi��em tak�e reprint mapy znalezionej w polonezie ofiar i zapiski by�ego historyka Demiurga.
Czego szukali dwaj wroc�awianie w powiecie w�oszczowskim? Czy�by byli kolejnymi poszukiwaczami �wi�tego Graala? Co interesuj�cego by�o w Szyd�owcu? Oto bowiem historyk Demiurga ustali�, �e w tamtejszym ko�ciele znajduje si� tajemniczy ryt przedstawiaj�cy zakonnika z muszl�! Zakonnicy Montjoie nosili na p�aszczach bia�o-czerwone krzy�e i w�a�nie muszl�! A zatem mielimy ju� dwa elementy tej uk�adanki: powiat w�oszczowski i wspomniany Szyd�owiec.
Reszt� puzzli zostawiono dla nas.
Na kr�tko przed wyjazdem dosz�o do spotkania z szefem agencji detektywistycznej w warszawskich �azienkach. Na pocz�tek wr�czy� mi zaliczk� oraz obiecany sprz�t. Potem rozmawiali�my wy��cznie o sprawie.
W pewnym momencie rozmowa zesz�a na osob� Miry B�a�ejczak, �konkurentki". Stali�my przy Nowej Pomara�czami.
� Aha, czy pan wie, �e to nauczycielka z �oliborza i �e studiowa�a, tak jak i pan, histori�?
� Przepraszam � u�miechn��em si� ironicznie � ale tym razem pa�scy agenci �le odrobili prace domowe. Pani Mira uczy geografii.
� Niemo�liwe, abym si� myli� � wypu�ci� chmur� dymu z cygara. � Ta pani ma uko�czone dwa fakultety: histori� i geografi�. Oba w stopniu celuj�cym. Zdolna babka. Nawet dobrze si� sk�ada... ona zna si� na geografii i historii. Pan ma za sob� wiele historycznych sukces�w. A pani Julia, opiekunka ch�opc�w, jest wuefmenk�, ale moje �r�d�a podaj�, �e chcia�a kiedy� zdawa� na histori�.
� Pan to wszystko zaplanowa�, prawda?! � zmru�y�em podejrzliwie oczy. � Niech mi pan powie: czy to jest operacja finansowana przez ministerstwo? Czyjej celem jest wychowanie �trudnych" dzieci? Czy raczej znalezienie tego pa�skiego skarbu?
� Przecenia mnie pan � niedbale machn�� r�k� i westchn��. � Tylko czemu nie mieliby�my pogodzi� tych dw�ch cel�w? Swoj� drog�, ka�dy z tych �trudnych" dzieciak�w ma powy�ej 120 punkt�w IQ! Zdolne bestie. Niech si� wyka��!
Sta�em naprzeciw niego zrezygnowany.
� A zatem wie pan wszystko! � westchn��em. � Przera�a mnie pan.
� Wybrano m�odzie� zdoln�, ale oporn� na proces wychowania i nauczania � kontynuowa� niewzruszony moimi docinkami. � Sam by�em w m�odo�ci leniwy i oporny na wiedz�, wi�c b�d� im kibicowa�.
� Czy jest co� jeszcze, co powinienem wiedzie�?
� Prosz� uwa�a� na Mir� B�a�ej czak? � zatrzyma� wzrok na jakiej� stronie. � Nie lubi ostentacyjnej adoracji ze strony m�czyzn. Ma feministyczne sk�onno�ci. Pono� niedawno rozsta�a si� z narzeczonym...
� C�, dzi�kuj� za przestrog� � za�mia�em si�. � Na wszelki wypadek nie b�d� si� jej o�wiadcza�. A pani Julia? Ma jakie� tajemnice?
� Ona tak�e rozsta�a si� kim�. Niech pan uwa�a, bo ona z kolei lubi towarzystwo m�czyzn, a pan ma opini� cz�owieka wra�liwego na urok p�ci pi�knej.
Po powrocie do domu si�gn��em po szar� kopert� wr�czon� mi przez Demiurga. �C� mi szkodzi pochodzi� po stosunkowo niskich g�rach?" � my�la�em. M�j szef, pan Tomasz, powiada, �e jak dzieciom nie idzie nauka, to nale�y je zmusi� do wyt�onego wysi�ku fizycznego. Opornego, opiesza�ego m�odego cz�owieka najlepiej �z�ama�" marszem, biegiem i prac�. M�odzi ludzie �atwiej bowiem godzili si� na re�im wysi�ku fizycznego ni� tortury zwi�zane z eksperymentem natury intelektualnej.
�Gdybym takich urwis�w pogoni� po g�rach � my�la�em � a przy okazji zerkn��, gdzie trzeba dla Demiurga, upiek�bym dwie pieczenie na jednym ogniu. Mo�e nawet zainteresowa�bym ch�opak�w histori�, kt�rej tragiczny prolog rozegra� si� na jakim� przeje�dzie kolejowym w G�rach �wi�tokrzyskich. Tylko czego mia�bym szuka�? Skarbu? �lad�w po tajemniczych zakonnikach?"
W szarej teczce wr�czonej mi przez Demiurga znalaz�em pewien sensacyjny trop zwi�zany z moj� misj�. Nie traktowa�em w�wczas tego artyku�u powa�nie z uwagi na sensacyjny charakter publikacji i kilka b��d�w wykluczaj�cych �mia�� tez� jej autora. Oto bowiem pewien dziennikarz popularnego tygodnika uwa�a�, �e rycerze Montjoie przybyli do Polski w 1155 roku razem z joannitami. Tych, z kolei, sprowadzi� do naszego kraju Henryk Sandomierski. Wed�ug niego Montjoie mieliby uciec przed zemst� templariuszy, kt�rym wykradli bezcenny przedmiot. Pomy�la�em w�wczas, �e kolejny dziennikarz szuka taniej sensacji, a sprawa dotyczy jak zwykle �wi�tego Graala, o kt�rym napisano ju� wszystko i zarazem nic. Jednak�e �w artyku� m�g� by� dobrym �przewodnikiem" podczas w�dr�wki po wojew�dztwie �wi�tokrzyskim. �P�jdziemy tropem tego dziennikarza" � zdecydowa�em. � �Odwiedzimy miejsca przez niego wymienione i zweryfikujemy �mia�e tezy autora!"
Zadzwoni�em do pana Tomasza po porad�, a jednocze�nie chcia�em, �eby m�j zwierzchnik o wszystkim wiedzia�.
� Powodzenia, Pawle � mrukn�� po d�ugim namy�le. � M�j nos mi podpowiada, �e to dobry trop. W ko�cu nic nie tracimy.
Rankiem czwartego lipca podjecha�em wehiku�em pod gmach Ministerstwa Edukacji, �eby zabra� Juli� i ch�opak�w.
� Julia � poda�a mi r�k� z u�miechem i ziewn�a dyskretnie. � M�wmy sobie po imieniu. Jeste�my r�wie�nikami.
� Pawe� � u�miechn��em si�.
Lecz zaraz spowa�nia�em. Przypomnia�o mi si� ostrze�enie Demiurga, �e nauczycielka wuefu szuka narzeczonego.
Uwag� czw�rki pasa�er�w natychmiast zwr�ci� m�j pojazd � wyd�u�ony odw�ok jakiego� koszmarnego owada, z dwoma du�ymi reflektorami z przodu. Julia nie kry�a rozczarowania widokiem pojazdu.
� Czy to w og�le je�dzi? � skrzywi�a si�. � Wspomina�e�, �e masz sportowy samoch�d. A to jest, normalnie...
� No co? � podpuszcza�em j�.
� To jest jaki� pojazd prosto z muzeum. Straszyd�o! Ja nie wsi�d� do niego. Wstyd si� takim czym� porusza�.
� Nie, dlaczego � przekomarza�em si�. � To szybki w�z. Ma dodatkowo wiele innych zalet, ale sami si� o tym niebawem przekonacie.
� Tylko czy on naprawd� je�dzi, psze pana? � zapyta� najni�szy z ch�opc�w.
� Nie tylko � odpowiedzia�em tajemniczo. � On p�ywa. To amfibia.
� Chyba po ka�u�ach! � drwili sobie z wehiku�u.
� To nie �arty. Pawle � wystraszy�a si� ich opiekunka. � Jak tym z�omem, za przeproszeniem, chcesz nas zawie�� w G�ry �wi�tokrzyskie? W ministerstwie nie pozwol� na to. �ycie dzieciak�w jest zagro�one i...
� Nie jestem dziecko! � skrzywi� si� najwy�szy z nich. � Na oko wida�, �e ta kupa z�omu nie pojedzie szybciej ni� pi��dziesi�t na godzin�, wi�c �adna krzywda nam si� nie stanie.
� Tylko czy dojedziemy nim do jutra do Nowej S�upi?
� Dojedziemy � u�miechn��em si�. � I przyb�dziemy tam bezpiecznie. Zobaczcie, jak� ma grub� blach� ten m�j wehiku�.
� �miesznie go nazywasz � da�a si� udobrucha� Julia.
� Pani Mira �mia�a si�, �e nazywaj� pana Panem Samochodzikiem � doda� kt�ry� z ch�opc�w.
� Naprawd�? � zamrucza�em. � Tak wi�c nabija�a si� ze mnie.
� I m�wi�a, �e nas pokonaj�!
� A sk�d ty wiesz, co m�wi�a Mira B�a�ejczak? � zapyta�a Julia.
� Nawija�a do dziewczyn, kiedy akurat wychodzi�em z klopa � wyja�ni� ch�opak. � W ministerstwie. �mia�y si� na korytarzu.
� Niech sobie drwi�� doda�em. � Ten si� �mieje, kto si� �mieje ostatni. Ale zapami�taj, �e nie�adnie jest pods�uchiwa�.
� Ja nie pods�uchiwa�em! To one m�wi�y, a ja tylko sta�em jedn� nog� w ubikacji.
Jeszcze kilka minut zaj�a mi krz�tanina przy samochodzie i odpieranie niewybrednych zarzut�w pod adresem wehiku�u. Ca�y czas jednak obserwowa�em k�tem oka m�odych ludzi. �aden z nich nie zaproponowa� pomocy, nie wykona� pr�by nawi�zania porozumienia.
� Przynie�cie chocia� swoje plecaki � rzuci�em im wymowne spojrzenie.
Pokornie oparli baga�e o samoch�d i dalej przypatrywali mi si� z niejakim znudzeniem. Wzruszy�em ramionami, jakby nic si� nie sta�o.
Ten najni�szy nosi� ksywk� �Finlandczyk". Dodajmy, �e z mieszka�cem kraju tysi�ca jezior niewiele mia� wsp�lnego. Po prostu od dzieci�stwa przejawia� trudno�ci w poprawnym m�wieniu, co objawia�o si� zabawnymi wpadkami s�ownymi. Greczynk� nazywa� �Grek�", Fin w jego ustach przeistacza� si� w �Finlandczyka". W ten oto spos�b sam nim zosta�, bo ksywka �Finlandczyk" przylgn�a do niego jak rzep do psiego ogona. By� to niewysoki blondyn o bystrym spojrzeniu niebieskich oczu, w kt�rych by�o tyle samo psotnego b�ysku, co inteligencji.
Najwy�szy i opalony m�odzian o pseudonimie Bajer, by� typowym rozrabiak� i gadu��. Wyda� mi si� najmniej skomplikowan� osobowo�ci� z ca�ej tr�jki. Typ prostolinijnego indywidualisty. Ogolona na je�yka g�owa jakby potwierdza�a to pierwsze wra�enie prostoty. Niemniej jednak w tym doborowym gronie nie mog�em by� niczego i nikogo pewny, dlatego z rezerw� podszed�em do swoich pierwszych opinii na temat podopiecznych.
Trzeci �trudny", �redniego wzrostu, szczup�y brunet, sprawia� wra�enie u�o�onego m�odzika. Mia� twarz blad� niczym pierwszy grudniowy �nieg. Nazywali go Ma�om�wnym. Mia� ten ch�opak jaki� ukryty g��boko pod skorup� kompleks�w talent, kt�ry nale�a�o teraz ze zr�czno�ci� kuglarza wydoby� na �wiat�o dzienne.
A Julia? By�a �adn� i szczup�� kobiet� w moim wieku, o urodzie nastolatki, a ubiera�a si� w modne ciuchy. Nie by�a z niej mo�e Julia Roberts, lecz ta niewinnie wygl�daj�ca dziewczyna o jasnych, prostych w�osach opadaj�cych na ramiona, mierz�ca nie wi�cej ni� metr siedemdziesi�t centymetr�w wzrostu, potrafi�a przyci�gn�� wzrok nie tylko dojrza�ych m�czyzn, ale i wyrostk�w. Jak dla mnie by�a zbyt chuda i ko�cista i niepotrzebnie chcia�a uchodzi� za �m�odzie�ow�". Ponadto lubi�a du�o m�wi�. Nie omieszka�a wspomnie� o swoim by�ym ch�opaku, kt�ry przez ca�� noc zadr�cza� j� telefonami, wi�c nasza nauczycielka by�a z tego powodu niewyspana.
Kiedy ju� upcha�em nasze tobo�ki do baga�nika samochodu, kaza�em wszystkim wsiada� i czym pr�dzej ruszyli�my z parkingu.
� I co z tym Przemkiem? � zagadn��em j� w drodze.
� A co ma by�?
� Nie jest ci go �al? No wiesz, z tego co m�wisz to wysoki brunet, wysportowany, raczej dobrze u�o�ony. Pewnie zrobi karier� i sko�czy jako yuppie. Poza tym je�dzi audi.
� I co z tego, �e audi? � westchn�a tajemniczo. � I co z tego, �e u�o�ony? Mo�e za bardzo u�o�ony.
� Kobiety lubi� ugrzecznionych m�czyzn, prawda? Za macho chyba nie przepadasz?
� Chyba nie. Ale jak facet za bardzo si� stara, to mi si� go odechciewa � o�ywi�a si�.
Zaintrygowany s�ucha�em dalej.
� Lubi� ludzi uprzejmych � kontynuowa�a � ale kiedy przedobrzy si�
!umizgach, to wszystko na nic. Wiesz, Przemek za bardzo mi nadskakiwa�. Ja nie lubi�, jak facet chce by� s�odszy od miodu. Nie cierpi� elegancik�w i metroseksualnych! M�czy�nie przystoi pewna szorstko��.
� Ch�opaki! � odwr�ci�em si� za siebie do znudzonych lub usypiaj�cych m�odzie�c�w. � Nie pods�uchujcie, o czym doro�li rozmawiaj�.
� A kogo to obchodzi? � prychn�� Bajer.
Nie wiedzie� czemu podrapa�em si� po mojej szczecinie porastaj�cej policzki i popatrzy�em na Juli� z lekkim zainteresowaniem. C�, spodoba�a mi si� jej gadka. By�em wszak �szorstki", szczeg�lnie na twarzy.
Jednak�e zaraz powr�ci�o ostrze�enie Demiurga. Julia rzuci�a narzeczonego, a wi�c powinienem si� ba�.
ROZDZIA� DRUGI
POST�J NA STACJI BENZYNOWEJ, CZYLI GRUNT TO NIC NIE ROBI� � KIM BYLI RYCERZE MONTJOIE? � SZYD�OWIEC W SAMO PO�UDNIE � KO�SKA SZCZ�KA NAS �LEDZI � W KO�CIELE � NIESPODZIEWANE SPOTKANIE Z RYWALKAMI � RYT PRZEDSTAWIAJ�CY RYCERZA I LITERY � UDAJ� ZASKOCZENIE � Z�O�� JULII
Jechali�my niezbyt szybko na po�udnie Polski. W dalszej cz�ci podr�y Julia opowiada�a mi o wadach Przemka i kilku dawnych facetach, kt�rzy nie poznali si�, jaka to z niej wspania�a �laska".
Zanim dotarli�my do Szyd�owca � kt�ry koniecznie chcia�em zobaczy� przed jutrzejszym spotkaniem w Nowej S�upi � zatrzymali�my si� w celu zatankowania na stacji benzynowej za Gr�jcem. Tr�jka podopiecznych o�wiadczy�a nagle, �e jest g�odna, w zwi�zku z czym zaparkowa�em w cieniu przy lesie, a nast�pnie zostawiwszy drzemi�c� Juli�, udali�my si� do bufetu. Zam�wi�em dla siebie kaw�, dla nich po hamburgerze i coli.
Zapytacie pewnie, czemu wyruszyli�my w przeddzie� spotkania przed wej�ciem na s�ynny klasztor na �wi�tym Krzy�u? Bo to mia�o by� przecie� jutro! Po pierwsze, chcia�em si� lepiej zintegrowa� z ch�opcami i ich opiekunk�, Juli�, po drugie, pragn��em zwiedzi� Szyd�owiec i przejazdem zahaczy� o powiat w�oszczowski.
Usiedli�my przy oknie wychodz�cym na rozgrzany asfalt szosy krakowskiej, mru��c oczy przed ostrym s�o�cem. Wszystko dooko�a nas klei�o si� z gor�ca, opr�cz rozmowy. Moje pytania by�y niczym przys�owiowe rzucanie grochem o �cian�. M�odzi ludzie �uj�c pokarm, wyra�nie znudzeni i absolutnie niewzruszeni moj� osob�, a to ziewali, a to zerkali na drog�.
Postanowi�em przerwa� hegemoni� nudy. Przeprosi�em ich i uda�em si� do samochodu po laptopa, kt�ry wr�czy� mi przed wyjazdem Demiurg. Drugim gad�etem z jego kolekcji by� niezwyk�y zegarek, ale o tym p�niej. Julia, niewyspana z powodu nocnych rozm�w z by�ym narzeczonym, przewr�ci�a si� na drugi bok, wi�c cicho zamkn��em drzwi i wr�ci�em do baru.
Przysiad�em si� z powrotem do stolika i odsun�wszy od siebie fili�ank�, po�o�y�em przeno�ny komputer na stole.
� Laptop? � o�ywi� si� Finlandczyk.
� Jak widzicie � odpowiedzia�em.
� Ile ma na �twardzielu"?
� Co� ko�o sze��dziesi�ciu giga.
� Ale numer � zainteresowa� si� siedz�cy obok mnie Bajer. � Ma pan du�o gier strategicznych lub zr�czno�ciowych?
� �adnych gier.
� To po co komputer? � oburzy� si�. � My�la�em, �e to dla nas. Inaczej zanudzimy si� na tym zadupiu.
� Wyra�aj si� � pogrozi�em mu palcem. � Laptop zawiera baz� danych.
� Jak� znowu baz�? � �ypn�li na mnie nieufnym wzrokiem. Wyja�ni�em im w skr�cie, �e twardy dysk ukrywa ponad dziesi�� gigabajt�w informacji w postaci plik�w tekstowych i graficznych o tematyce historycznej. Demiurg ofiarowa� mi przeno�n� bibliotek�, to jest szczeg�ow� map� terenu, przewodnik po G�rach �wi�tokrzyskich i tysi�ce zeskanowanych stron z ksi��ek traktuj�cych o historii regionu oraz artyku��w o krzy�owcach w j�zyku polskim, angielskim i niemieckim. Pierwszy zbuntowa� si� Bajer.
� A mnie to wszystko si� nie podoba � zrobi� zdegustowan� min�. � Czy mamy zdawa� jakie� egzaminy? Bo ja osobi�cie brzydz� si� histori�. Nudy! Totalne nudy! Na co komu wiedzie�, co by�o kiedy�? Mnie interesuje, co b�dzie jutro! Jestem antyhistorykiem! I nienawidz� nauki! Chc� z powrotem do szko�y specjalnej! A bo mi tam �le by�o? Cz�owiek robi� co chcia�...
� A co takiego chcia�e�? � zapyta�em.
�Nic.
� Masz ma�e wymagania.
� Grunt to nic nie robi� � �achn�� si�. � G�upi niech pracuj�. Pozostali ch�opcy zbyli jego s�owa milczeniem, ale chyba w duchu popierali ten �wiatopogl�d. Bajer poczu� si� lepiej. Lecz gdy tylko za�adowa�em system i na trzynastocalowym ciek�okrystalicznym ekranie ukaza�a si� strona o zakonie Montjoie, widzia�em, �e zezowali na artyku� z ciekawo�ci�. Nawet siedz�cy obok mnie Bajer pr�bowa� �zapu�ci� �urawia".
� Co to? � zapyta�, widz�c rysunek zakonnika ubranego w drogi p�aszcz z wyrysowan� na plecach muszl�. � Krzy�acy?
� Nie, to Montjoie. Ju� wam o nich wspomina�em.
� Gdzie my w�a�ciwie jedziemy?
� W g�ry! Szuka� skarb�w! � paln��em. Nie podzielali mojego entuzjazmu.
� A co to s� te Montjoie, psze pana?
� Nie �co", a �kto". Nie uwa�a�e� w ministerstwie?
�Nie.
� A czyta� umiesz? Wzruszy� ramionami.
� To sam przeczytaj � przekr�ci�em komputer ekranem w jego stron�.
� Przecie� to nie po polsku � mrukn��.
� Nie znacie angielskiego? � zapyta�em z udawanym zdziwieniem i popatrzy�em na ka�dego z osobna. � To mo�e chocia� niemiecki? Te� nie? O �acin� nawet nie pytam. No to nici z poszukiwa� skarbu.
� Jakie nici? � oburzy� si� Bajer. � �eby znale�� skarb, nie trzeba nic umie�. Historia te� niewa�na. Potrzeba tylko du�o szcz�cia! Jak w totolotku.
Pozostali zachichotali, ale Ma�om�wny niespodziewanie przesun�� laptopa do siebie.
� Znam angielski � o�wiadczy� cicho. � Troch�, ma si� rozumie�.
� Indiana Jones si� znalaz� � prychn�� zazdro�nie Bajer.
� To �wietnie! � zatar�em z zadowoleniem r�ce. � Znajomo�� j�zyk�w obcych mo�e by� pomocna w poszukiwaniach. Wytrawni poszukiwacze skarb�w zaczynaj� ka�de �ledztwo od biblioteki. Korzystaj�c ze �r�de�, krajowych i zagranicznych, zdobywaj� potrzebne informacje o obiekcie poszukiwa�, wertuj� tysi�ce po��k�ych stronic, zanim jeszcze wyrusz� na poszukiwania. Opr�cz j�zyk�w warto zna� tak�e histori� i geografi�. W dalszych badaniach przydaje si� znajomo�� innych dziedzin, jak psychologii czy kryminalistyki. Panowie! Przede wszystkim nie mo�ecie by� gorsi od dziewczyn. Nie b�dzie wam g�upio, kiedy podopieczne pani B�a�ejczak znajd� skarb przed wami?
Nie odpowiedzieli, ale moje s�owa troch� poruszy�y ich ambicj�.
� Niestety, niewiele wiemy o Montjoie z naszej rodzimej literatury. Ma�om�wny w milczeniu czyta� z komputera.
� No, co tam wyczyta�e�? Wlepi� wzrok w ekran laptopa.
� Pierwsza wzmianka o rycerzach Montjoie pochodzi z XII wieku � zmusi� do pracy swoje struny g�osowe. � Powstanie zakonu w Ziemi �wi�tej zatwierdzi� papie� Aleksander III oko�o 1175 roku. Zosta� on szybko wch�oni�ty przez najstarszy zakon rycerski w �redniowiecznej Hiszpanii, Calatrava1. Siedzib� zakonu Montjoie by� zamek na wzg�rzu Montjoy w pobli�u Jerozolimy, co znaczy G�ra Rado�ci. By� to zakon mi�dzynarodowy, niezbyt liczny, za�o�ony przez Hiszpan�w. Zgin�li w bitwie o Hattin w 1187 roku.
Podczas gdy Ma�om�wny dzielnie t�umaczy� z angielskiego � ku niema�ej zazdro�ci pozosta�ych koleg�w (odebra�em to jako dobry znak!) � k�tem oka dostrzeg�em pewnego siedz�cego w rogu m�czyzn� ubranego w sztruksow� kurteczk�. Od czasu do czasu �w osobnik z szerok� i wydatn� �uchw� zerka� na nas dyskretnie, ale �e by� to cz�owiek o niezbyt subtelnej powierzchowno�ci, wi�c czyni� to nieco nieudolnie. Kiedy zorientowa� si�, �e zosta� zauwa�ony, odwr�ci� si� do nas bokiem.
� Brawo! � pochwali�em ch�opaka. � Dobre t�umaczenie. Uzupe�ni� wiedz� z komputera danymi z innych �r�de�. Zakon Montjoie utworzy� cz�onek zakonu Santiago � Rodrigo Alvare hrabia Sarii w Leonie. Przyj�� on regu�� cystersk�, podobnie jak templariusze i Calatrava. Montjoie otrzymali w 1174 roku posiad�o�ci od kr�la Aragfinii i Katalonii Alfonsa II, p�niej w samej Palestynie na wzg�rzu Montjoy, od kt�rego pochodzi nazwa zakonu. Bracia zajmowali si� w�wczas wykupem je�c�w z r�k muzu�man�w. W 1186 roku kr�l zablokowa� pr�b� po��czenia si� ich z templariuszami, jednak dwa lata p�niej przy��czy� zakon do szpitala Zbawiciela w Teruel w pobli�u posiad�o�ci Montjoy. Dopiero dziesi�� lat p�niej przekazano wszystkie ich posiad�o�ci templariuszom, co spotka�o si� z oporem niekt�rych zakonnik�w. Buntownicy schronili si� w Kastylii w zamku Montfrague. W latach 1215� 1221 w��czono ich do Calatrava. Wracaj�c do zakonnik�w Montjoie dodam tylko, �e nosili oni na p�aszczach krzy� i muszl�. Ich dewiz� by� cytat: �Non nobis, Domine, non nobis, sed nomini Tilo da gloriam".
� Znowu te j�zyki obce � westchn�� Finlandczyk. � Tylko co to znaczy?
� �Nie nam. Panie, nie nam, lecz imieniu Twojemu niech b�dzie chwa�a". Moim zdaniem, obecno�� w Polsce zakonnik�w Montjoie wydaje si� zagadkowa. Uwa�am to za ciekawostk�.
� Byli tutaj? � zdziwi� si� Ma�om�wny.
� Podobno w Szyd�owcu znajduje si� ryt przedstawiaj�cy rycerza z muszl�.
Przypomnia�em o spalonym polonezie na przej�ciu w Skorkowie i ocala�ej mapie z zapiskami. Ta informacja poruszy�a ich do �ywego, chocia� ju� wcze�niej pewien �urz�dnik" w ministerstwie wyja�ni� im t�o naszej wyprawy. Lecz oni nie s�uchali mnie w�wczas i dopiero teraz ten temat odrobin� ich poruszy�.
� Wydaje si�, �e zakonnicy Montjoie naprawd� przybyli do Polski. Zestawi�em te domys�y z kolejnym faktem historycznym, a mianowicie z powrotem z wyprawy krzy�owej ksi�cia Henryka Sandomierskiego. Wyprawi� si� on do Ziemi �wi�tej w roku 1154. Wr�ci� po roku i przywi�z� ze sob� joannit�w. Osadzi� ich w Zago�ci ko�o Pinczowa.
� No i co to ma wsp�lnego z Montjoie? � zapytali.
� Zastanawia mnie, kiedy Montjoie �nogli przyby� nad Wis�� i w jakich okoliczno�ciach to nast�pi�o? Autor pewnego artyku�u zamieszczonego w popularnym tygodniku twierdzi, �e Montjoie zabrali si� w podr� do Polski z joannitami. Oczywi�cie to nic pewnego,
Ma�om�wny pokr�ci� g�ow� i zacz�� czego� szuka� w laptopie.
� To niemo�liwe � o�wiadczy� z min� odkrywcy. � Tu napisano, �e ksi��� Henryk Sandomierski wr�ci� z Wyprawy krzy�owej w 1155 roku. A zakon Montjoie powsta� dopiero w 117,5 roku.
Uda�em zdziwienie, cho� sam dobrze o tym wiedzia�em. Na pocz�tku naszej misji wa�ne by�o jednak to, aby obudzi� w ch�opakach zainteresowanie i zmusi� ich do logicznego my�lenia. Dzi�ki temu �atwiejsza wydawa�a si� sztuka wci�gni�cia ich do wsp�lnej zabawy. Co by by�o, gdybym gada� bzdury, a ci dla �wi�tego spokoju przytakiwali?
� Musimy jeszcze du�o poczyta� o tamtych czasach � b�kn��em. � Jednak�e niewielu Polak�w wyprawi�o si� do Ziemi �wi�tej broni� grobu Chrystusa przed muzu�manami. Dlatego pomy�la�em o Henryku Sandomierskim. By� jeszcze Jaksa, kt�ry sprowadzi� do naszego kraju bo�ogrobc�w. Niestety, data ich pojawienia si� w Miechowie to rok 1166. A zatem Montjoie musieli przyby� tutaj jeszcze p�niej.
� Zaraz � podrapa� si� po g�owie Finlandczyk. � Jakim cudem Montjoie przybyli do Polski, je�li zgin�li w jakiej� bitwie?
� O Hattin w 1187 roku � doda�em z ukryt� satysfakcj�. M�odzie� zaczyna�a �czai�". � Hm, masz racj�, o tym nie pomy�la�em. Wida� autor artyku�u zagalopowa� si�, twierdz�c, �e przybyli do Polski. Mo�e w og�le nie przybyli tu? A mo�e nie wszyscy zgin�li? Mam nadziej�, �e w Szyd�owcu co� si� wyja�ni.
Roz�o�y�em bezradnie r�ce.
� Sami widzicie, jak wygl�da historyczne �ledztwo. Ci�g�e niedom�wienia i spekulacje.
W ten spos�b, pobudziwszy nieco ciekawo�� ch�opak�w, ruszyli�my W dalsz� drog� do po�o�onego na Wy�ynie Szyd�owieckiej miasta.
Na miejsce dotarli�my w samo po�udnie. To mazowieckie miasto le��ce na Wy�ynie Kielecko-Sandomierskiej, niemal�e granicz�ce z G�rami �wi�tokrzyskimi, wspiera�o si� od po�udniowego zachodu o Wzg�rza Koneckie, a od pomocy otacza�a je R�wnina Radomska. Kiedy� na p�noc od miasta znajdowa�y si� rozlewiska rzeki Korzeni�wki, od wschodu I��anki i jej dop�yw�w, od po�udnia za� rzeki Ole�nicy. Obecnie po dawnym terenie pogranicza puszcza�skiego zosta�y jedynie nazwy wsi na starych mapach (Mokra, Ryb�w, Zabagnie) i owe rzeczki, kt�rych nurt dzisiaj zmizernia�. Inaczej wygl�da�o to miejsce dziewi��set lat temu, mo�e tylko s�o�ce tak samo przypieka�o ziemi� bogat� w pok�ady wapienia i rud� �elaza.
�ar wyciska� z zat�oczonych ulic si�dme poty, a kolorowy ryneczek t�tni� �yciem skupionym wok� p�norenesansowego ratusza miejskiego i bazaru, za kt�rym sta� na szczycie �agodnej skarpy stary ko�ci� z charakterystycznym dwuspadowym i stromym dachem. Prowadzi� na jego dziedziniec stary i l�ni�cy bruk biegn�cy obok du�ego placu obsadzonego dorodnymi kasztanowcami.
Motel znale�li�my w dwupi�trowej willi o bia�ych �cianach, znajduj�cej si� na ulicy odchodz�cej od rynku. Bieg�a ona a� do samej trasy kieleckiej, omijaj�cej Szyd�owiec od wschodu. Zanie�li�my baga�e do pokoj�w. Po�egnali�my w jedynce zaspan� Juli�, bo jak nam powiedzia�a brakowa�o jej jeszcze dw�ch godzin drzemki, a sami udali�my si� pieszo w stron� ko�cio�a.
� Na prze�omie XII i XIII wieku miasto le�a�o na uboczu g��wnych szlak�w handlowych � rzuci�em w stron� ch�opak�w, gdy mijali�my fasady �adnych dziewi�tnastowiecznych kamieniczek.
� Po co nam to wiedzie�? � zapyta� poirytowany Bajer.
� Staram si� wczu� w sytuacj� przybysz�w z po�udnia � odpowiedzia�em. � Co ��czy�o zakonnik�w z dawn� wsi� s�u�ebn�, jak� by� Szyd�owiec na pocz�tku XII wieku? Wci�� zak�adam, �e Montjoie przybyli w to miejsce, gdy� nie mog� wykluczy� faktu obecno�ci tutaj zakonnik�w.
� Nie mo�e pan? � zbaranieli. � Czemu? Dziwnie pan gada.
� Jako do�wiadczony detektyw nie mog� zak�ada�, �e to niemo�liwe. Wr�cz przeciwnie! Gdy mam powody przypuszcza�, �e to prawdopodobne, zak�adam istnienie takiej mo�liwo�ci, do czasu, a� dowody wyka�� jawny b��d tego za�o�enia. Wtedy mog� odrzuci� tez�. Rozumiecie?
Westchn�li ci�ko i popatrzyli na mnie ze wsp�czuciem. W ich oczach odbija�o si� jedno pytanie: �O co temu facetowi biega?".
� Dobra, waszmo�cie. Wyczyta�em, �e istnienie grodu wi��� si� z dzia�alno�ci� rodziny morawsko-czeskich Odrow���w, kt�rzy przybyli do Polski w XI wieku � opowiada�em dalej. � Odrow��owie w�adali Szyd�owcem i okolicami do czas�w Kazimierza Wielkiego. Od XV wieku miasto przypad�o w udziale bocznej linii Odrow���w, kt�rzy w 1401 roku erygowali ko�ci� parafialny pod wezwaniem �wi�tego Zygmunta. To ten stoj�cy przed nami.
� �Erygowali"? � zdziwi� si� kt�ry� z nich. � Co to znaczy?
� Wznie��, za�o�y� lub ufundowa�. To z �aci�skiego �erigere".
� To nie m�g� pan tak od razu, po polsku?
Wzruszy�em ramionami i dalej zabawia�em si� w przewodnika.
� Za rynkiem znajduje si� inny zabytek. To rezydencja, kt�r� Stanis�aw Szyd�owiecki wzni�s� w miejscu dawnego zamku. Co jeszcze powinni�my wiedzie� o tym mie�cie? W XVI wieku Szyd�owiec by� sporym o�rodkiem handlu �elazem oraz wydobycia i obr�bki wszechobecnego na tych terenach wapienia. Do miasta przybyli osadnicy w�oscy, szkoccy, �ydowscy i niemieccy. Po Szyd�owieckich miastem w�adali Radziwi��owie. Do 1802 roku. Szwedzki potop, a potem liczne powstania dokona�y dzie�a zniszczenia. Miasto jednak wyremontowano w latach dwudziestych XX wieku, lecz przysz�a kolejna, najgorsza, z najgorszych wojen.
Otarli�my pot z czo�a i bram� wyszli�my wprost na p�nogotyck� bry�� �wi�tyni. Wydawa�o mi si�, �e Bajer zamrucza� pod nosem: �Nie nud�, facet". Omin�li�my kilku stoj�cych na dziedzi�cu ludzi i wtedy intuicyjnie odwr�ci�em si� za siebie. Z t�umu wype�niaj�cego rynek wy�owi�em znan� mi posta� osobnika z wydatn� �uchw�, kt�rego widzia�em nieca�� godzin� temu na stacji benzynowej w drodze do Szyd�owca.
Ko�ska Szcz�ka! Tak bowiem nazwa�em zbli�aj�cego si� do nas wysokiego i dobrze zbudowanego m�czyzn� ubranego w znoszone spodnie i sztruksow� kurteczk�.
�Czy�by szed� do ko�cio�a?" � zastanawia�em si�. �Nie wygl�da na osobnika pobo�nego. On nie znalaz� si� tutaj przypadkiem."
O ile na stacji benzynowej jego pojawienie mog�em traktowa� jako rzecz nie budz�c� podejrze�, o tyle obecno�� Ko�skiej Szcz�ki tutaj by�a ju� zagadkowa. Intuicja podpowiada�a mi, �e facet szpiegowa� nas.
Weszli�my w ch�odne mury �wi�tyni. Kaza�em ch�opcom zaj�� wolne �awki na samym ko�cu nawy. Usiedli�my. Kilkunastu wiernych modli�o si� w szczerym skupieniu pe�nym prowincjonalnej pobo�no�ci, z autentyzmem nie ska�onym wielkomiejskim po�piechem i powierzchowno�ci� mieszczucha. Ledwo rzuci�em okiem na bogato z�ocony o�tarz w formie przepi�knego tryptyku i strop z barwn� polichromi�, gdy do ko�cio�a wtoczy�o si� kilku innych wiernych. Zaj�li wolne miejsce przed nami na brzegu �awki i zacz�li milcz�c� modlitw�.
� Chyba nie ka�e pan nam si� modli�? � w�ciekali si� ch�opcy.
� Nie, ale jak chcecie, prosz� bardzo.
Wzruszyli ramionami. A m�j wzrok coraz cz�ciej w�drowa� ku drzwiom. Ko�ska Szcz�ka nie zjawia� si�.
Zacz��em ogl�da� wn�trze sporego ko�cio�a. W prezbiterium na bocznej �cianie wra�enie robi� przepi�kny p�nogotycki poliptyk przedstawiaj�cy Wniebowzi�cie Naj�wi�tszej Mani Panny i, jak mi si� zdawa�o, sceny ewangeliczne. Ten pi�kny, renesansowy wystr�j ko�cio�a nie zrobi� jednak na ch�opakach wielkiego wra�enia, jedynie bystry Finlandczyk dostrzeg� na �cianie prezbiterium wizerunek rycerza z mieczem � rodzaj pomnika wykonanego z czerwonego marmuru. Obok niego zwraca�y uwag� liczne herby dawnych mo�nych tej okolicy, pochodz�cych z rod�w Odrow���w i Topor�w.
Czy jednak l�ni�ca p�askorze�ba wyciosana ze ska�y, a p�niej wypolerowana r�k� cierpliw� i dok�adn�, pochodzi�a z czas�w pierwszych krzy�owc�w przyby�ych w te strony? Nie. To nie by� przecie� ryt.
Nagle zwyci�y�a we mnie ciekawo�� zwi�zana z osob� Ko�skiej Szcz�ki.
� Zosta�cie tutaj � szepn��em kt�remu� na ucho. � Zaraz wracam.
� A pan dok�d idzie?
� Po prostu sied�cie i czekajcie. Kto pierwszy znajdzie ryt, temu stawiam lody. Podw�jne.
Nie ruszyli si� z miejsca. Wyszed�em zatem p�nocnym wyj�ciem na w�sk� uliczk�. Prostok�tna dzwonnica wybudowana z piaskowca cz�ciowo zas�ania�a widok na szeroki dziedziniec i rynek, a kamienny mur odgradza� ko�ci� od biegn�cego w dole zacienionego w�wozu uliczki. Jeszcze bardziej na po�udnie, za ko�cio�em, znajdowa�a si� sk�pana w ostrym s�o�cu plebania, kt�r� ��czy� ze �wi�tyni� przerzucony nad strom� uliczk� bardzo d�ugi most. Nie dostrzeg�szy nigdzie Ko�skiej Szcz�ki, zszed�em na bruk ch�odnej ulicy po starych schodach pami�taj�cych pierwszych szyd�owieckich wiernych, mo�e nawet i krzy�owc�w! Id�c wzd�u� wysokich mur�w zawr�ci�em z powrotem w kierunku rynku. Dopiero na jego skraju stan��em w cieniu dorodnych kasztan�w i obserwowa�em cierpliwie t�um. Ko�skiej Szcz�ki nigdzie nie dostrzeg�em. �M�g� wej�� do �wi�tyni, gdy schodzi�em na ulic� Kamienn�" � pomy�la�em.
Zawiedziony ruszy�em z powrotem ku ko�cio�owi. I nagle zatrzyma�em si� zaskoczony widokiem id�cej ferajny. Oto bowiem szerok�, kamienn� alejk� otaczaj�c� bry�� ko�cio�a sz�y sobie w najlepsze cztery panie � Mira B�a�ejczak i jej podopieczne.
Przewodniczka podlotk�w prezentowa�a si� elegancko nawet podczas wakacyjnej wycieczki, co by�o efektem wynios�ego sposobu chodzenia. Jej jasne w�osy ozdobione ciemnymi pasemkami wzmacnia�y niezaprzeczalny sex appeal, kt�ry ukrywa�y przed �wiatem ciemne spodnie i lu�na koszula. Mia�a klas� i pewn� nieodzown� dawk� dojrza�o�ci, kt�r� lubi�em u kobiet.
Tak mnie zaintrygowa�a obecno�� tutaj tego �e�skiego kwartetu, �e zapomnia�em o Ko�skiej Szcz�ce i czekaj�cych w ko�ciele ch�opakach. Ruszy�em za naszymi rywalkami. Sk�d si� tutaj wzi�y? Czego szuka�y? To by�o niem�dre pytanie � Mira B�a�ej czak uko�czy�a, poza geografi�, tak�e wydzia� historii na Uniwersytecie Warszawskim. �Z pewno�ci� wpad�a na szyd�owiecki trop" � pomy�la�em. �Podobnie jak i ja, zdecydowa�a si� odwiedzi� Szyd�owiec w przeddzie� wyznaczonego spotkania w Nowej S�upi".
Obejrza�em si� jeszcze za siebie w poszukiwaniu faceta w sztruksowej kurteczce. Nigdzie go nie by�o. Czy obserwowa� nas z ukrycia? �Ko�ska Szcz�ka nie pasuje mi na wyszkolonego detektywa" � my�la�em, bo ju� wcze�niej za�o�y�em, �e to Demiurg wys�a�a! za nami swojego agenta. �Bardziej przypomina zbira. Hm, co� tutaj nie gra."
Mira i dziewcz�ta przystan�y za ko�cio�em. Nauczycielka wskazywa�a r�k� na solidne mury �wi�tyni zbudowane z miejscowego piaskowca, a nast�pnie ca�a grupka przesz�a po trawniku pod sam� przypor�. Ogl�da�y chropaw� i szar� powierzchni� �ciany, pobie�nie i pospiesznie, bez nale�nej im czci, a nast�pnie dalej ruszy�y wzd�u� muru, znikaj�c mi z oczu po drugiej strome ko�cio�a. Niewiasty czego� szuka�y i nietrudno by�o si� domy�li�, �e obiektem ich poszukiwa� by� tajemniczy ryt przedstawiaj�cy zakonnika, bo inaczej po co by w og�le tu przyje�d�a�y?
Ruszy�em za rywalkami.
� Szybciej! Szybciej! � nauczycielka ponagla�a dziewcz�ta. � Chcecie by� gorsze od tych �samochodzik�w"? Jak b�dziecie si� tak guzdra�, Julia i jej ch�opcy pierwsi znajd� skarb.
Na d�wi�k znajomego pseudonimu zatrzyma�em si� i stan��em pod murem.
� Prosz� pani, a sk�d ten �mieszny pseudonim? � zapyta�a druga dziewczyna. � Pan Samochodzik, hi, hi!
� Pseudonim �Pan Samochodzik" � wyja�nia�a Mira � przylgn�� do tego cz�owieka z powodu jakiego� dziwacznego samochodu. Je�dzi on nim, a powiadaj�, �e nawet w nim sypia.
� Odjazdowy facet! � zapiszcza�a kt�ra� z dziewczyn. � Kim on naprawd� jest? W ministerstwie podawa� si� za detektywa! Czy to prawda?
� Mo�e i tak � b�kn�a ich opiekunka. � Ko�czy� wydzia� historii sztuki. Ale ja mam a� dwa fakultety: historia i geografia. Jestem lepsza. W dalszym ci�gu rozmawia�y o marnych szansach naszej ekipy.
� Jest! � zapiszcza�a nagle kole�anka Mira. � Popatrzcie, tu! Marta, Pyzia, Gioconda! Widzicie to co ja?!
� Nic nie widzimy, prosz� pani! � odpowiedzia�y ch�rem dziewczyny.
�Nie widzicie tego rycerza?! To przecie� nasz ryt. Znalaz�am go! Jeste�my pierwsze!
� Naprawd�?! Nic tu nie ma!
Wstrz��ni�ty jej s�owami pobieg�em alejk� na drug� stron� ko�cio�a, bo wszystko wskazywa�o na to, �e nauczycielka odkry�a interesuj�cy nas ryt. Okaza�o si�, �e nale�a�o go szuka� nie wewn�trz ko�cio�a, a na zewn�trz.
Przebieg�szy trawnik, do��czy�em do podekscytowanych odkryciem konkurentek.
� Dzie� dobry � zbli�y�em si� do nauczycielki.
� To pan? � odruchowo odskoczy�a od muru.
� Dzie� dobry, dziewcz�ta! � przywita�em je. � Co ciekawego znalaz�y�cie? Szed�em alejk� i us�ysza�em podniesiony g�os waszej opiekunki.
� Nie, nic � nauczycielka speszy�a si�. � Wydawa�o si� panu. Mira odesz�a szybko od muru i dyskretnie nakaza�a dziewcz�tom milczenie. Popatrzy�em na fragment muru, zacienion� wn�k� s�siaduj�c� z nas�onecznionym grzbietem przypory, przed kt�r� niedawno sta�y. Szary ko�cielny mur i ceglana podpora by�y miejscami pokryte wy��obionymi napisami, nierzadko wyst�powa�y tu stare daty, jakie� znaki i litery, nawet zegar s�oneczny tam by�, ale sylwetki rycerza z mieczem i muszl� dostrzec nie potrafi�em. Nie mog�em jednak zapomina� o tym, �e Mira uko�czy�a wydzia� historii i umia�a odr�ni� na starym murze ryt o znaczeniu historycznym od wsp�cze�nie wykonanych rysunk�w.
Wreszcie go ujrza�em. Wykonano go cienkim rylcem. Na pierwszy rzut oka by� to zwyk�y bohomaz, pod kt�rym widnia�y dwie, ledwo daj�ce si� wy�owi� wzrokiem litery:
NT
Zakonnik mia� na sobie p�aszcz, na kt�rym widnia�y s�abo zachowane symbole muszli i ma�ego krzy�a. Miecza nie potrafi�em w pierwszej chwili zidentyfikowa�, jednak nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e kobieta odnalaz�a ryt przedstawiaj�cy krzy�owca i nie zamierza�a dzieli� si� ze mn� tym odkryciem.
Zdj�a okulary i popatrzy�a na mnie z podejrzliwo�ci�.
� Czy pan nas przypadkiem nie pods�uchiwa�?
� Po prostu pani� zauwa�y�em � sk�ama�em. � Przybieg�em si� przywita�.
Nie przyzna�em si�. Je�li rywalki ukrywa�y przede mn� fakt istnienia rytu krzy�owca, nale�a�o, za ich przyk�adem, udawa� kompletn� niewiedz� i do niczego si� nie przyznawa�.
� Co robicie w Szyd�owcu? � zapyta�em.
� To po drodze na �ys� G�r�, prawda?
Mira ratowa�a si� wymijaj�cymi odpowiedziami. Jednocze�nie nie spuszcza�a ze mnie wzroku, pe�na obaw o to, czy nie zauwa�� rytu. Lecz przykry dla niej moment musia� nast�pi�.
� M�j Bo�e � wyszepta�em z afektacj�, wpatruj�c si� w mur przypory. � Czy to przypadkiem nie jest zakonnik? Ten ryt... prosz�, niech pani zobaczy! Tak jest! Muszla i krzy� na p�aszczu! Widzicie, dziewcz�ta? O rany, nie mo�e by�! Odkry�em go! Dobrze go wida� dopiero z pewnej odleg�o�ci. Tak, tak... jak si� stoi pod samym murem, nie widzi si� go dobrze!
Zapanowa�a kr�puj�ca cisza. Kt�ra� z dziewcz�t zachichota�a i ju� w nast�pnej chwili zosta�a zgromiona wzrokiem przez nauczycielk�. A przecie� ja gra�em, b�aznowa�em.
� Jasne � odezwa�a si� kobieta i �askawie zerkn�a na mur. � Tak, to ryt. Ma pan racj�.
� A gdzie wasze zdziwienie?
Mira przygryz�a wargi. Dziewcz�ta z trudno�ci� t�umi�y rozbawienie.
� Bo my pierwsze to odkry�y�my! � rzuci�a jedna z nich.
� Tylko niekoniecznie chcemy dzieli� si� z kimkolwiek odkryciem � doda�a Mira.
� Nie rozumiem.
� Jeden zero dla nas, Panie Samochodzik! � u�miechn�a si� wymuszenie. � Rozumie pan? Po prostu nie przyzna�y�my si� do odkrycia. Bo nie chcemy u�atwia� zadania pa�skiej grupie. Uwa�am, �e powinni�my ze sob� ostro rywalizowa�...
Mira za�o�y�a okulary lecznicze oprawione w cienkie oprawki i podesz�a pod mur. Przez chwil� ogl�da�a z bliska �w niecodzienny ryt.
� �adnej daty � nagle zapomnia�a o wszystkim. � Tylko te litery na dole: �N" i �T". Mo�e to inicja�y: �NT". I ten cudowny rycerz. Teoria o obecno�ci Montjoie na tych ziemiach coraz bardziej nabiera cech prawdopodobie�stwa. Nies�ychane.
� Mo�e by tak pogada� z proboszczem? � zaproponowa�em. � Polec� tylko do ko�cio�a po ch�opc�w i p�jdziemy na plebani�. A potem zapraszam wszystkich na lody.
Dziewcz�ta si� ucieszy�y, lecz Mira �ywo zaprotestowa�a.
� Przykro mi � pokiwa�a g�ow�. � �adnej wsp�pracy. Takie dostali�my dyrektywy, prawda? Proponuj� jednak spotkanie, ale we dwoje. Pan i ja. Chcia�abym porozmawia� z panem. S�u�bowo.
� Mamy wakacje � za�mia�em si�. � S�u�bowo pogadamy kiedy indziej. Teraz mo�emy porozmawia� jak kobieta z m�czyzn�.
� Niech pan nie zapomina, �e jeste�my w pracy � uci�a kr�tko. � Czy pan chce mnie poderwa�?
� A je�li nawet?
� To kiedy mo�emy si� spotka�? � nie ust�powa�a.
� Cho�by i zaraz.
� Mo�e by�.
� Dziewcz�ta � zwr�ci�em si� do trzech podlotk�w. � Id�cie po ch�opc�w. S� w ko�ciele. Spotkamy si� w tej �odziami przy rynku. Za kwadrans.
Dziewcz�ta pobieg�y do ko�cio�a, a my ruszyli�my spacerowym krokiem w kierunku �odziami.
� Zna pani Demiurga? � zapyta�em nieoczekiwanie. Jej zdziwienie by�o autentyczne.
� Demiurga? Chodzi panu o boskiego budowniczego �wiata? � zgadywa�a. � Plato�skiego Demiurga? Czy to mo�e jaka� subtelna metafora?
� Nie, nie � u�miechn��em si� blado. � Niewa�ne. Przed wej�ciem do kawiarni zerkn��em na ulic� i rynek. Nigdzie nie zauwa�y�em Ko�skiej Szcz�ki. Zamiast niego ujrza�em id�c� wolnym krokiem Juli�. Zbli�a�a si� do rynku boczn� ulic�. Prawdopodobnie przebudzi�a si� z postanowieniem odnalezienia nas. A mo�e nudzi�o jej si� samej?
I wreszcie nas ujrza�a. Zastyg�a w bezruchu w po�owie szeroko�ci ulicy. Widzia�em rzedniej�c� min� Julii i wlepione w nas szeroko rozwarte oczy. Dopiero klakson samochodu j� poruszy�. Nie zd��y�em nawet zareagowa�, kiedy ona ju� odwr�ci�a si� na pi�cie i z�a pogna�a do motelu. Nie musia�em zgadywa�, �e obrazi�a si� na mnie za spacer z Mir�.
� Czy co� si� sta�o? � pytanie nauczycielki przywr�ci�o mnie do rzeczywisto�ci.
Sta�a ju� w progu cukierni i odwr�ci�a si� zaskoczona moim wahaniem.
� Nie, nic � pr�bowa�em si� u�miechn��.
ROZDZIA� TRZECI
ROZMOWA Z MIR� � ZNIKNI�CIE PODOPIECZNYCH � KILKA S��W O DZIEWCZ�TACH, CZYLI PYZIA, MARTA I GIO-CONDA � PRETENSJE ZAZDROSNEJ JULII � CZY MONTJOIE PRZYBYLI DO POLSKI W 1155 ROKU? � KSI�DZ OPOWIADA O TAJEMNICZYM BRUNECIE � DOKUMENT Z GRUSZCZYNA � KIM JEST KIEROWCA VOLKSWAGENA?
Usiedli�my w ma�ej kawiarence, w kt�rej do kawy podawano lody i ciastka. W sali panowa� lekki zaduch, ale widok na rynek i ratusz szyd�owiecki by� cudowny. Sytuacja by�a jednak nieco kr�puj�ca. Z t� �adn� kobiet� wola�bym pogada� o czym� przyjemnym, lecz zanosi�o si� na ostre starcie � o tym �wiadczy�a jej marsowa mina. Zamiast sympatycznego u�miechu i przyjaznego spojrzenia, prze�wietla�a mnie na wylot para pi�knych niebieskich oczu. I by�o to spojrzenie tyle� nieufne, co intryguj�ce. Ta dojrza�a kobieta o idealnej figurze, nieco wynios�a i niezale�na, by�a niczym twierdza nie do zdobycia. Nawet gdy odgarnia�a pasemka opadaj�cych na ramiona jasnych w�os�w, by�o w tym tyle samo uroku, co ch�odnej dumy. �niadej i idealnie g�adkiej cery, a tak�e �nie�nobia�ego uz�bienia, mog�aby jej pozazdro�ci� niejedna kobieta. Ponadto ubiera�a si� skromnie, ale z klas�.
Kelnerka przynios�a kaw� i lody, wi�c poczekali�my, a� odejdzie z pust� tac�. Przeszli�my do rzeczy.
� Widzi pan � zacz�a m�wi� � chcia�am po prostu jasno postawi� spraw�. Uwa�am, �e nie powinni�my ze sob� wsp�pracowa� na �adnym polu. W przesz�o�ci uczestniczy� pan w wielu ciekawych przygodach, ostatnio nawet odnalaz� pan co� cennego w �odzi podwodnej...
� Sk�d pani to wie?!
� Pisa�a o tym prasa.
� Naprawd�? � popatrzy�em na ni� z niedowierzaniem. Po raz kolejny przysz�o mi do g�owy, �e jej wiedza o moich przygodach ma �r�d�o dalekie od prasowego. Prasa nie rozpieszcza�a naszego departame