16155
Szczegóły |
Tytuł |
16155 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16155 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16155 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16155 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Mira Jaworczakowa
Po s�onecznej stronie
Poznajcie si�: to Andrzej
Motor pochyli� si�, bior�c zakr�t w pe�nym biegu. Wszystkie domy przy szosie
wystrzeli�y w g�r�, by za chwil� wr�ci� zn�w na swoje miejsce i jak zwariowane
uciec do ty�u.
Gnali dalej. Mog�oby si� wydawa�, �e jeszcze nikt na ca�ym �wiecie nie wynalaz�
hamulc�w. Min�a ich jaka� ci�ar�wka, a jednocze�nie gdzie� w g�rach, chyba w
okolicy Hali G�sienicowej, hukn�� pierwszy grzmot. Rumor si� zrobi�, jakby
wszyscy �wi�ci grali w kr�gle na blaszanej pod�odze. Do tego wiatr d�� w twarz,
�e ani tchu z�apa�. Mo�na by�o oszale� z rado�ci!
Hanka mia�a przed sob� szerokie, lekko przygarbione plecy Antka. Chcia�a
koniecznie klepn�� go mocno po ramieniu � niech ma poj�cie, jak si� jej cudownie
jedzie, ale musia�a trzyma� si� mocno obiema r�kami, �eby nie zlecie� w tym
p�dzie z siode�ka. Co za zabawa: nawet s�owa nie mo�na z siebie wydoby�, bo
zaraz powietrze ca�ym p�dem wt�acza si� do gard�a, a ledwie g�ow� podniesiesz,
ju� ci si� wali na twarz, na piersi, a� w m�zgu gwi�d�e.
Skurczona, pochyli�a si� tak, �e niemal dotyka�a wargami Antkowego ko�nierza, i
krzykn�a ch�opcu prosto w ucho:
� Anteeek!
� Co? � odkrzykn��.
� Nic!
Zaczyna�y si� ulice Zakopanego. By�y niemal wyludnione, bo
5
ka�dy ucieka� przed burz�, i gdyby si� uda�o przelecie� przez nie
osiemdziesi�tk� � to by�by dopiero fason. Antka a� korci�o, �eby doda� gazu...
� Nie p�d� tak, Antek! � zawo�a�a Hanka. � Jeszcze na co� wpadniemy.
Nawet nie zauwa�y�, �e przy�pieszy�.
� Nie b�j si�, dziewczyno.
� Co� ty! Wcale si� nie boj�!
Niebo zaczyna�y rozdziera� fioletowe b�yskawice, jeszcze chwila i szare chmury
spadn� na g�ow� ci�k� ulew�. Zanim jednak to si� sta�o, Antek ju� hamowa� motor
przed domem na Kaspru-siach. Z otwartego okna bucha�y d�wi�ku jazzu. Hanka
sprawdzi�a, czy nie zgubi�a po drodze pantofelk�w per�owego koloru, kt�re
specjalnie zabra�a na wakacje: nigdy nie wiadomo, kiedy si� trafi jaka� zabawa.
S�.
Z okna wychyli�a si� Ewka.
� Jeste�cie nareszcie, a my�la�am, Hanka, �e ci� mama nie pu�ci�a.
Nie mog�a sobie odm�wi� tej z�o�liwo�ci, musia�a podkre�la� samodzielno��, kt�r�
jej pozostawiali rodzice.
Hanka nie raczy�a nawet odpowiedzie� kuzynce, z�o�liwo�� skwitowa�a �miechem,
m�wi�c zupe�nie wyra�nie: �Nie wyg�upiaj si�, moja droga". Zd��y�a jednak
stwierdzi�, �e Ewka wygl�da dzi� nie�adnie, a w takiej sytuacji docinki jej by�y
bez wi�kszego znaczenia. Zeskoczy�a z siode�ka i zaj�a si� odczepianiem z
baga�nika siatki, w kt�rej znajdowa�y si� pantofle.
� No, chod�cie! Co si� tak guzdrzecie?
Antek wcale si� nie guzdra�, tylko pilnie wypatrywa� kogo� w otwartym oknie.
� Krystyna jest! - krzykn�a Ewka ze �miechem. � Chod�, Krysiu � rzuci�a w g��b
pokoju � poka� mu si�, bo b�dzie tak sta� na deszczu.
Ale Krysia nie podesz�a do okna, Antek za� odwr�ci� g�ow� i powiedzia� szorstko:
6
� Daj spok�j, Ewka. Musz� motor postawi� gdzie� pod dachem, bo brat mnie
zeklnie.
� Wnie� go na werand� � zaproponowa�a Ewka i znik�a we wn�trzu pokoju, nie
zajmuj�c si� wi�cej nowymi go��mi. Za to Czesiek wypad� z domu, zatrzyma� si�
przed Hank�, wyci�gn�� do niej r�k� gestem nie tyle powitalnym, co prosz�cym i
pe�nym wahania.
� Serwus! � rzuci�a mu i pobieg�a pr�dko po schodkach, nie patrz�c na nikogo.
Antek zaraz zagna� koleg� do pomocy.
� No, pr�dzej, pr�dzej! � ponagla�. Rzeczywi�cie, rozpada�o si� na dobre.
Hanka by�a ju� w mieszkaniu. Od razu znalaz�a si� jakby w innym �wiecie. Sam
jazz! A� rozsadza �ciany. Wystarczy par� takt�w, a w cz�owieku p�ka jaka�
wewn�trzna skorupa; wyzwolona energia od razu wskakuje w nogi, �e � czy si� chce,
czy nie � musi si� ta�czy�. Czasem te� wskakuje co� do gard�a, troch� jak tamten
wiatr, tylko �e inaczej, i wtedy koniecznie trzeba krzycze� � g�o�no, bez sensu,
nie do kogo�, tylko tak dla siebie.
Stoj�c chwil� w przedpokoju, Hanka poczu�a, �e nogi jej ju� �same chodz�".
� Przyczesz si� � poradzi�a Ewka. � Jeste� rozczochrana jak...
� Nie szkodzi! � roze�mia�a si� i jednym ruchem odgarn�wszy z czo�a rozsypane
w�osy, wesz�a do pokoju.
� Pantofli nie zmienisz? � zgorszy�a si� wyra�nie cioteczna siostra.
� Nie!
Niech Ewka wypcha si� ze swoimi uwagami!
Gdzie by tam teraz mog�a traci� czas � pi�tna�cie, pi�� czy nawet jedn� minut�
na zmian� pantofelk�w! Ju� Wojtek podbieg�, chwyci� j� do ta�ca.
Ach, ten Wojtek! Kiedy wreszcie nauczy si� porz�dnie ta�czy�? Ale i tak jest
mi�y, zawsze weso�y, nic sobie nigdy z niczego nie robi, nawet z w�asnego
wygl�du: niechluj z niego pierwszorz�dny, w og�le nie przywi�zuje �adnej wagi do
tego, czy ma ko-
7
szul� czyst�, czy przybrudzon�. Hance to specjalnie nie przeszkadza, ale niechby
tato zobaczy�... Musia�a si� roze�mia� na sam� my�l o minie ojca.
� �wietnie ta�czysz, Hanka, wiesz?
� Pewnie, �e wiem. Szkoda, �e o tobie tego nie mo�na powiedzie�.
� Czekaj � wcale nie by� ura�ony � przyjdzie tu taki go��, co ta�czy jak szatan.
Jemu nie zaimponujesz.
� �artujesz?
� Sama zobaczysz. Ewka kocha si� w nim na zab�j.
� Ewka kocha si� w Krzysiu.
� Sk�d! To w zesz�ym tygodniu. Teraz nic, tylko Andrzej i Andrzej! Wszystkie
dziewcz�ta za nim wariuj�.
� Ja tam nie zwariuj� � zapewni�a Hanka i postanowi�a, �e gdyby nie tylko jaki�
tam Andrzej, ale nawet sam Tony Perkins stan�� przed ni� na dzisiejszej zabawie,
to aniby nie mrugn�a � by�aby zimna i niedost�pna.
Przymru�y�a powieki i usi�owa�a u�o�y� wargi w p�u�miech: �M�czy�ni dla mnie
nic nie znacz�".
� Co, zm�czy�a� si�? � spyta� przyjacielsko Wojtek. - Wygl�dasz, jakby ci si�
spa� chcia�o.
�Idiota" � pomy�la�a Hanka i mia�a ju� zupe�nie do�� Wojtka z jego zadowolon�
min� i brudn� koszul�.
� No, m�cz teraz kogo innego swoim podrygiwaniem � zawo�a�a � ja musz� pogada�
ze znajomkami!
�Znajomk�w" by�o sporo, nie wszyscy ta�czyli. Antek sta� w rogu pokoju obok
Krystyny, kt�ra trzepota�a d�ugimi rz�sami, czym� ogromnie zaambarasowana.
Hanka podesz�a do nich.
� Jak tam, dziateczki? Motor na werandzie?
� Motor w porz�dku - powiedzia� Antek. Wida� by�o, �e wcale mu teraz motor nie
w g�owie.
� Zdaje si�, �e wam przeszkadzam - zauwa�y�a uprzejmie Hanka.
8
� Mniej wi�cej...
� Ale� nie, sk�d! � Krystyna chwyci�a j� za r�k�. � Nie id�. Powiedz, co u
ciebie s�ycha�?
�Fig� ci� obchodzi, moja droga, co u mnie s�ycha� - pomy�la�a Hanka. - Nie
chcesz zosta� z Antkiem i dlatego mnie si� czepiasz. Dobrze, pogadam z wami; to
b�dzie solidarno�� kobieca, o kt�rej mama tyle opowiada".
� Wszystko dobrze - roze�mia�a si�. � �adnie ci w tym sweterku, wiesz?
� Taki zwyczajny... - rozpromieni�a si� Krysia. - Zobacz, jakie ma guziczki.
� �liczne! Wygl�dasz jak kr�lewna �nie�ka - powiedzia�a Hanka.
� Dlaczego?
� Nie wiem, taka r�owo-niebiesko-z�ota. Krystyna pochyli�a si� do Hanki.
� Tyle mam ci do opowiedzenia!
� No?
Znacz�ce spojrzenie w stron� Antka wyja�ni�o sytuacj�; przy nim nie mo�na m�wi�
o swoich dziewczy�skich sprawach. Ale Antek nie ruszy� si� z miejsca, tkwi� przy
dziewcz�tach jak na stra�y.
� Mo�esz przy mnie m�wi� - powiedzia� w ko�cu - i tak wszyscy wiedz�, �e by�a�
w kinie z Andrzejem. Ja ju� w Bia�ym Dunajcu dowiedzia�em si� o tym.
� Och, Antek, ty jeste� naprawd�...
� Co jeste�? Nic nie jestem! ? zaperzy� si�. - Mnie to zreszt� wcale nie
przeszkadza.
� Antek, dzieciuch z ciebie! - roze�mia�a si� Hanka, ale ch�opak przerwa� ostro:
� Nie mieszaj si�, nic nie rozumiesz.
� Rzeczywi�cie, wielka filozofia! � odpali�a.
Dosy� ju� mia�a tej sprzeczki. Na szcz�cie kto� znowu uruchomi� adapter i kto�
chwyci� Hank� za r�k�.
9
� Chod�, zata�czymy.
To Czesiek. Obj�� j� delikatnie jak kruchy przedmiot, do kt�rego nawet zbli�a�
si� trzeba ostro�nie.
� A oni si� k��c� � powiedzia�a, wskazuj�c spojrzeniem na Antka i Krystyn�.
� Pewnie o Andrzeja � wyja�ni� Czesiek. � Nie wiem, co dziewcz�ta w nim widz�,
chyba te komisowe swetry...
� Nie lubisz go?
� Dlaczego mia�bym nie lubi�? � wzruszy� ramionami. � Nie przeszkadza mi. Niech
sobie b�dzie na�adowany fors� swego ojca, a i Ewka mo�e za nim lata�, ile si�
jej podoba, co mi do tego?
� To Ewka lata za nim?
� Jeszcze jak!
� A on co?
� Sk�d mog� wiedzie�? Nie pyta�em, a on mi te� si� nie zwierza�.
� A jak wygl�da?
� Kto?
� No, ten Andrzej.
� Zwyczajnie. Jak ma wygl�da�?
� Z tob� nie mo�na rozmawia�.
Zreszt� z Cze�kiem nie trzeba by�o rozmawia�, bo naprawd� dobrze ta�czy� i czu�o
si�, �e sprawia mu to przyjemno��. Gdyby tylko by� chocia� troch� wy�szy i gdyby
nie wywraca� tak oczami, zupe�nie jak m�ode ciel� prosz�ce o kawa�ek cukru!
� Hanka, s�uchaj � wykrztusi� wreszcie. � Przyjad� jutro do ciebie do Bia�ego
Dunajca, chcesz?
� Dobrze, przyjed� � zgodzi�a si�.
W�osy opada�y jej na twarz, �askota�y �miesznie w nos. Przyjemnie by�o odrzuca�
je jednym zamachem g�owy, nie przerywaj�c ta�ca, jakby trzeba si� by�o �pieszy�
bardzo: wyta�czy� si� dzi� za wszystkie dni, kt�re up�yn�y spokojnie i
rozs�dnie, i za te dni przysz�e, kt�re nie wiadomo, jakie b�d�, mo�e
bezsensownie nudne.
10
� To przyjed�, Czesiu, b�d� si� cieszy�a!
� Naprawd� b�dziesz si� cieszy�? � o�ywi� si�.
� Dlaczego nie?
W�a�nie: dlaczego nie mia�aby si� cieszy�, �e ch�opiec j� odwiedzi? Nawet je�eli
jest piegowaty i sentymentalny. Taka Ola na przyk�ad, kole�anka ze szko�y,
pewnie by ze sk�ry wyskoczy�a z rado�ci, gdyby jaki� ch�opak chcia� do niej
przyjecha�. Ola jest �mieszna. M�wi: �Wszystko jedno, jak by wygl�da�, �eby
tylko by� sw�j, bliski". Hanka wie: ch�opiec wcale nie ma by� ani bliski, ani
sw�j � ma by� sza�owy, �eby wszystkie kole�anki p�ka�y z zazdro�ci na jego widok.
�A ja si� w�a�nie nie zakocham � pomy�la�a, przekr�caj�c si� pod wyci�gni�t�
r�k� Cze�ka. � Nie, nie, nie... Ta moja sp�dniczka �adnie si� uk�ada przy
obrotach, czy Ewka to widzi?"
Widzia�a.
� Hanka w ta�cu zupe�nie wariuje � powiedzia�a g�o�no, z lekkim grymasem. �
Patrzcie tylko, co oni wyprawiaj�.
Odwr�ci�a si� i w skupieniu zacz�a nalewa� sobie wody sodowej do szklanki,
chc�c, �eby wy��cznie ta czynno�� poch�ania�a jej uwag�.
Spojrza�a na zegarek: jeszcze kwadrans i... Chyba on si� nie sp�ni? Co oni tam
znowu nastawili teraz?
Grali piosenk� E�li Fitzgerald i od razu wszyscy zamilkli. Krysia patrzy�a na
swoje d�onie le��ce bezw�adnie na kolanach, Hanka sta�a pochylona lekko do
przodu: znieruchomia�a jakby w trwodze, �e jakim� drobnym gestem mog�aby
zniszczy� ten magiczny kr�g, kt�ry g�os �piewaczki zdawa� si� wok� niej
zakre�la�.
� Gdyby�cie widzieli, jak ona wygl�da! � powiedzia�a sucho Ewka.
� Cicho! - krzykn�� Antek, ale Ewka wyszuka�a kopert� z tej p�yty i poda�a j�
Hance.
� Masz, zobacz tylko.
Na kopercie by�a fotografia bardzo grubej Murzynki z wydatnymi, lekko
rozchylonymi wargami, z przymkni�tymi oczami, niefo-
11
remnym nosem. W uszach mia�a dwa du�e, nie�adne ko�a, a sukni� jako� fatalnie
opinaj�c� si�, staro�wieck�, z podniesionym ko�nierzykiem.
� Okropna, nie? � powiedzia�a Ewka.
Hanka zaperzy�a si�, poczu�a si� niemal osobi�cie dotkni�ta.
� Mo�na md�o�ci dosta� od twego g�upiego gadania! � krzykn�a. � Ona mo�e
wygl�da�, jak si� jej podoba, i to w og�le nie ma nic do rzeczy, nikomu nie
przeszkadza. Je�eli si� umie tak wspaniale �piewa�...
Przerwa�a raptownie, widz�c, �e z twarz� Ewki dzieje si� co� dziwnego: jeszcze
przed chwil� zmarszczona gniewnie, wyg�adzi�a si� nagle jak za dotkni�ciem
r�d�ki czarodziejskiej. Teraz Ewka mia�a na twarzy u�miech, rado��, triumf.
� Ach, jeste�! � Szybkimi krokami, niemal hamowanym biegiem, pod��y�a w stron�
drzwi. Kto� zdejmowa� tam wiatr�wk�, m�wi� co� niskim, przyjemnym g�osem, Ewka
�mia�a si� ha�a�liwie, wo�a�a:
� Chod�, chod� pr�dko! Ta�czymy w�a�nie.
� No to ta�czmy! - powiedzia� nagle Antek. Zerwa� si� z fotela, na kt�rym
siedzia�, s�uchaj�c Elli Fitzgerald, i podbieg� do adaptera. Z po�piechem
nastawi� pierwsz� z brzegu p�yt�, nie patrz�c nawet na jej tytu�.
� Ta�czmy, Krystyna.
�C� ten Antek wyrabia?" � zdziwi�a si� Hanka.
Krysia patrzy�a w pod�og�; podnios�a si� z oci�ganiem, ale nie protestowa�a. Za
chwil� ta�czy�a ju� z Antkiem, wci�� maj�c opuszczone powieki i u�miechaj�c si�
grzecznie, jak dobrze wychowana dziewczynka.
Hanka te� mia�a ochot� zata�czy�, ale Czesiek z Wojtkiem prowadzili w�a�nie
jak�� o�ywion� dyskusj� i nie zwracali na ni� uwagi, sta�a wi�c oparta o framug�
drzwi, z przechylon� w bok g�ow�; rozrzucone w�osy spada�y jej na czo�o, ale nie
mia�a ochoty poprawia� ich w tej chwili. Za oknami deszcz wali� w szyby tak
mocno, �e mimo muzyki by�o to s�ycha�. �A je�li nawet pada, to
12
niech pada, i ju�..." - przypomnia�a sobie s�owa Ga�czy�skiego z jakiej� dawno
s�yszanej piosenki.
� Poznajcie si� � powiedzia�a Ewka, podchodz�c do niej z wysokim ch�opcem.
� Jestem Andrzej... � przedstawi� si�, ledwie pochylaj�c g�ow� na powitanie.
� Hanka...
�Wi�c to jest Andrzej" � pomy�la�a bez wi�kszego zainteresowania.
Zauwa�y�a, �e ch�opiec ma bardzo jasne w�osy i mocno opalon�, szczup�� twarz,
nie czerwon� jak Czesiek, ale ju� zbr�zowia��, co �wietnie kontrastowa�o z
nieskaziteln� biel� koszuli i wyci�tym w szpic czarnym swetrem. Zauwa�y�a te� w
jednym u�amku sekundy, �e przecie� jej pantofelki, w kt�rych jecha�a na motorze,
s� zakurzone.
� Ta�czymy? - spyta�a Ewka Andrzeja. Nie si�ga�a mu nawet do ramienia, wi�c
musia�a zadziera� g�ow�, gdy do niego m�wi�a.
Nie pochyla� si� nad ni�, ta�czy� wyprostowany, patrz�c z lekkim u�miechem ponad
g�ow� dziewczyny. Min� mia� troch� znudzon�, jakby przyszed� tu tylko
przypadkiem, po prostu dlatego, �e nie mia� nic ciekawszego do roboty.
Ale raz - tak�e nad g�ow� Ewki - u�miechn�� si� do Krysi i wtedy by� naprawd�
�adny, wi�cej ni� �adny � by� zupe�nie sza�owy i taki doros�y, �e i Antek, i
Czesiek, i Wojtek wygl�dali przy nim jak p�taki.
Wtedy Hanka poczu�a, �e twarz j� piecze. �To od wiatru" - dotkn�a policzka
ko�cami palc�w. Odgarn�a w�osy. �Jak ja wygl�dam!" Wybieg�a do drugiego pokoju,
przeczesa�a si� szybko, ale w�osy nie chcia�y si� uk�ada�. �Wszystko przez mam�.
Prosi�am, �eby mi pozwoli�a chocia� raz p�j�� do fryzjera. Mama zawsze musi
popsu�..." Gdzie�, u licha, s� per�owe pantofelki? Nie mo�e przecie� ta�czy� w
tych zakurzonych...
Le�a�y pod rzucon� na ��ko wiatr�wk�. Odwin�a jednym ruchem papier, zmi�a go,
rzuci�a w k�t. Wk�ada�a pantofelki
13
w po�piechu, przejrza�a si� w lustrze, ko�cem j�zyka zwil�y�a wargi, potem
wolnym, mi�kkim krokiem wr�ci�a do pokoju. Znowu stan�a w drzwiach i z uwag�
wpatrzy�a si� w ciemne okno, przekre�lane od czasu do czasu zygzakami b�yskawic.
� I nad czym tak dumasz? � spyta� Czesiek.
� Tak sobie � przywo�a�a u�miech znacz�cy: �Moje my�li s� nieodgadnione".
� Chcesz si� pokr�ci�?
� Nie.
Wysoki ch�opiec, ta�cz�cy w tej chwili ju� z Krysi�, odwr�ci� g�ow� i spojrza�
na Hank�. Wyraz znudzenia znik� z jego twarzy � z powodu Hanki czy z powodu
Krysi? Gdyby to mo�na by�o wiedzie�...
� Napij� si� wody � powiedzia�a, bo nie chcia�a tak sta�, jakby czeka�a na co�
czy na kogo�.
� Je�eli jutro b�dzie pada�o, to nic � powiedzia� Czesiek � to i tak przyjad�
do ciebie.
� Co?
� Przyjad�, chocia�by la�o � zapewni�.
Jecha�by w deszcz i �nieg, i mr�z, w najgorsz� zawieruch�, ale tego jej nie
powie. W og�le nie b�dzie okazywa�, jak bardzo mu na tej dziewczynie zale�y. Nie
powinna odgadn��, ile miejsca zajmuje w jego my�lach. Wojtek, kt�ry jest bardzo
do�wiadczony, bo ju� si� kocha� ze siedem razy, zawsze radzi: �Nie pokazuj
dziewczynie, �e ci na niej zale�y, bo od razu b�dzie ci� mia�a za nic". Wi�c
Czesiek nie pokazuje. Kiedy�, gdy ju� b�dzie zupe�nie doros�y i zda matur�,
powie Hance: �Ja si� zakocha�em w tobie od pierwszego spojrzenia... Jad�a� wtedy
lody �mietankowe, pami�tam doskonale: spad�y ci na sukienk�. Wiesz, ja ju�
wtedy...". A Hanka przymru�y swoje �liczne oczy, w kt�rych skacz� tysi�ce
z�otych iskierek, i szepnie: �A ja si� tak strasznie ba�am, �e mnie nie
kochasz...". Potem poca�uj� si�...
Czesiek wyj�� chusteczk� z kieszeni i przetar� sobie ni� czo�o, na kt�re
wyst�pi�y drobne kropelki potu. Ogarn�o go jakie�
14
onie�mielenie. Z l�kiem spojrza� na Hank� � pi�a wod� powoli, zamy�lona.
Kto� zmieni� p�yt� w adapterze.
Andrzej szerokim, swobodnym kokiem podszed� do Hanki.
� A teraz my...
Odstawi�a szklank� z nie dopit� wod�, bez s�owa posz�a z nim na �rodek pokoju.
Najpierw ca�� uwag� skoncentrowa�a na tym, �eby nie wypa�� z rytmu; by�oby to
teraz szczeg�lnie przykre, wprost nie do darowania. Jak on powiedzia�? �A teraz
my..."? Zupe�nie jakby czeka� na ten taniec od pierwszej chwili, gdy przyszed�.
Przesta�a ju� ba� si� o rytm, nie my�la�a o tym. Wiedzia�a: ka�dy jej ruch jest
nieomylny. Podnios�a wzrok na ch�opca i zaraz, sp�oszona, spu�ci�a powieki. Bo�e
drogi, on tak�e patrzy� na ni�!
� �wietnie ta�czysz � powiedzia�.
Roze�mia�a si� nieg�o�no, z za�enowaniem. Nie potrzebowa�a podnosi� g�owy jak
Ewka, by�a tylko troch� ni�sza od niego. A on... jaki by� �liczny!
Ewce widocznie nie podoba�a si� p�yta, bo podesz�a do adaptera i przerwa�a
muzyk�.
Teraz ju� Hance by�o wszystko jedno... �A je�li nawet pada, to niech pada, i
ju�..."
Ale nie �wszystko jedno" jej by�o, gdy wreszcie nadszed� czas powrotu do domu.
Antek tak jako� szybko � zdawa�o si� � odwi�z� Krysi� na motorze, potem wr�ci�
po Hank�.
� Jedziemy � wo�a� � p�no jest!
� Ja te� id� � powiedzia� Andrzej.
� Mo�e zostaniesz, przecie� ty mieszkasz w Zakopanem � w g�osie Ewki brzmia�a
pro�ba, wyra�na, niemal natarczywa. � Co innego Hanka i Antek: do Bia�ego
Dunajca daleko.
� Wcale nie tak daleko � zaprotestowa�a Hanka � tylko kwadrans jazdy.
� P�jd� ju� � zdecydowa� Andrzej � do widzenia. Masz naprawd� �wietne p�yty,
Ewka.
Wyszli przed dom. Deszcz przesta� pada�, tylko z dachu
15
i z drzew kapa�y krople wody. Nad Tatrami tkwi� przyczepiony do ciemnego nieba
ksi�yc � nieforemny, zamazany.
Hanka wskoczy�a lekko na siode�ko, Andrzej sta� obok. Ach, ten Antek, jak�e si�
po�pieszy�! Zanim zd��y�a cokolwiek powiedzie�, ju� zapu�ci� motor i ruszyli.
Obejrza�a si�: Andrzej macha� r�k� i chyba co� wo�a�.
� Antek! � krzykn�a � czekaj, bo tam...
Ale Antek widocznie nie dos�ysza�, bo nawet nie zwolni�. Motor terkota�
niemi�osiernie, b�oto chlapa�o na sp�dniczk�, na per�owe pantofelki, kt�rych
zapomnia�a zmieni�.
Chcia� si� um�wi�, na pewno chcia� si� um�wi�! Co teraz b�dzie? Nie spotkaj� si�
ju� nigdy w �yciu. Wszystko przez g�upiego Antka, kt�rego nic na �wiecie nie
obchodzi poza Krysi�! M�g�by przecie� liczy� si� z innymi...
Szosa l�ni�a po deszczu, odbija�y si� w niej ��te �wiat�a latarni. Poci�g z
hukiem przelecia� po ci�gn�cych si� obok szynach, lokomotywa wypu�ci�a wielki
k��b pary, kt�ra na tle ciemnego nieba wygl�da�a niebiesko. Iskry buchn�y
snopem i rozsypa�y si�, bez�adnie rozproszone.
Mijali Poronin, ciemne domki, w kt�rych ju� pewnie wszyscy spali. W dole, na
lewo, p�yn�a rzeka, ale nie by�o s�ycha� jej szumu, bo warkot motoru wszystko
zag�usza�. Jeszcze par� minut i Bia�y Dunajec.
Antek zahamowa�, Hanka zeskoczy�a z siode�ka.
� Serwus! � powiedzia�a szybko i pobieg�a przez mokr� ��k�, kt�ra w �wietle
ksi�ycowym wydawa�a si� niemal srebrna. Powietrze by�o ch�odne, pachnia�o
sianem i bliskim lasem. Chmury rozesz�y si� ju� i na niebie wyb�ysn�y
nieprzeliczone gwiazdy. �Cudowny wiecz�r! � zach�ysn�a si� dziewczyna. �
Oczywi�cie, chcia� si� um�wi� ze mn�, bo c� innego m�g� jeszcze wtedy wo�a�?"
Sprawa by�a jasna, jak te gwiazdy dziurawi�ce czer� nocy swoim ostrym blaskiem.
Hanka odetchn�a g��boko i zwolni�a kroku. Nie mia�a ochoty znale�� si� w domu.
Siostry chyba ju� �pi�:
16
dzieci zupe�ne! Ani im przez my�l nie przejdzie, jakie dziwne prze�ycia mo�e
mie� cz�owiek! Mama pewnie nie �pi... Rzeczywi�cie nie spa�a.
� Obieca�a� wr�ci� o �smej � zacz�a i nagle g�os j� zawi�d�, sta� si� wysoki,
rozdygotany. � Dlaczego tak p�no? Ju� si� niepokoi�am o ciebie.
� Ach, obieca�am, obieca�am... Wi�c co z tego - wzruszy�a ramionami Hanka. -
Nie jestem dzieckiem.
Andrzej tam (na pewno!), a ona tu - rozpaczaj� oboje, �e nie wiadomo kiedy si�
teraz spotkaj�, a mama zaczyna od razu od jakich� niedorzecznych uwag! Nawet
autentyczny anio� nie zni�s�by czego� podobnego.
Min�a matk� bez s�owa, po�piesznie zdj�a wiatr�wk�, cisn�a j� na krzes�o.
� Co� ty zrobi�a z pantoflami!
Per�owe pantofelki by�y zab�ocone, ca�e mokre, wygl�da�y okropnie! Hanka a� si�
przerazi�a: a je�eli nie dadz� si� oczy�ci�?
� Naprawd� mog�aby� uwa�a�. � Matka by�a roz�alona. � No zobacz, zobacz, co z
nimi zrobi�a�? Tyle kosztowa�y!
Kl�cz�c na pod�odze, Hanka wpycha�a kawa�ki gazety w nosy przemoczonych pantofli.
Podnios�a g�ow� i nie zwa�aj�c na �pi�ce siostry, krzykn�a:
� Bo mama to tylko wylicza, ile co kosztuje! �Drogo i drogo!" I dlatego, �eby
by�o taniej, siedzimy na wakacjach w tym zaki-chanym Bia�ym Dunajcu, tak daleko,
tak strasznie daleko od Zakopanego!
Oczarowanie
Kiedy listonosz wyjmowa� z torby poczt�, Hanka zagl�da�a mu przez rami�.
- O, list do mnie!
List by� gruby, Ola zawsze pisze du�o.
- Marta Rodecka � listonosz przeczyta� adres na nast�pnej kopercie. � Czy to
te� tu?
- Dla mnie! - wysun�a si� Marta. Sta�a schowana za matk�, bo wstydzi�a si�
pokaza� w pi�amie, z kt�rej ju� wyros�a. Rozplecione dwa kr�tkie warkocze
opada�y jej na ramiona. � ...D�a mnie list od Gra�ynki.
- A ja? � Joasia roztr�ci�a siostry �okciami. Z wojownicz� min� wyci�gn�a r�k�:
musi by� list i do niej; je�eli starsze siostry dosta�y, to ona te� chce.
Wys�a�a do czterech kole�anek widok�wki; napisa�a na nich wszystkich jednakowo:
�Pozdrowienia z Bia�ego Dunajca. Pogoda jest �adna, przedwczoraj pada� deszcz,
wczoraj si� wypogodzi�o. Chodzimy do lasu na jagody i grzyby". Mog�yby kole�anki
ju� odpisa�!
- Poczta do ciebie b�dzie jutro - za�artowa� listonosz. Zawsze tak m�wi�,
ilekro� nie przyni�s� oczekiwanej korespondencji. � Jutro to ju� murrrowane!
Matka sta�a, opar�szy si� obiema d�o�mi o por�cz werandy.
- Mo�e pan jeszcze sprawdzi - powiedzia�a. - Powinien nadej�� list do mnie.
18
� B�dzie jutro! � roze�mia� si� i dotkn�wszy palcami czapki, odszed� przez ��k�
do s�siedniego domu.
Tymczasem Hanka czyta�a: �Smutno mi. Nie wiem, dlaczego nie potrafi� cieszy� si�
jak inne dziewcz�ta. Widocznie ten smutek tkwi ju� w mojej naturze i nigdy mnie
nie opu�ci...".
Ole�ka kochana! Co za brednie wymy�la. Ale spadnie z krzes�a, gdy jej Hanka
napisze... Zaraz, jak zacz��?
Urwa�a w po�owie zdania czytanie wynurze� przyjaci�ki, w my�lach ju� sama
pisa�a do niej:
�Gdyby� wiedzia�a, jakiego ch�opca pozna�am! Podoba mi si� szalenie (s�owo
�szalenie" podkre�li, �eby Ola zorientowa�a si�, �e to sprawa niezwyczajna).
Ta�czyli�my razem przez ca�y wiecz�r (no, nie ca�y, ale mogliby ta�czy� przez
ca�y, mogliby przeta�czy� dwa i trzy wieczory). On milczy tak interesuj�co,
nawet sobie nie wyobra�asz! Czy zdarzy�o ci si� spotka� kogo� takiego, bo mnie
jeszcze nigdy, jak d�ugo �yj�...".
Albo mo�e na razie nic nie pisa� o Andrzeju? A je�li si� z nim nie spotka?
� Chod�cie, dziewczynki � powiedzia�a mama � sko�czmy wreszcie to �niadanie.
Nie ma si� nad czym zastanawia�.
Mama! Jak jej �atwo powiedzie�: nie ma si� nad czym zastanawia�! Gdyby zdo�a�a
poj��, co si� w cz�owieku mo�e dzia� z powodu jednego wieczoru! Jakby si�
znalaz� na hu�tawce: to si� wznosi wysoko, dotykaj�c g�ow� nieba, to zn�w bez
opami�tania leci w d�. Jak�e nie rozmy�la�, nie zastanawia� si�, kiedy dzi� ju�
nie mo�na sobie dok�adnie przypomnie�, czy na wszystkie dziewcz�ta Andrzej
patrzy� tak samo, czy mo�e na Hank� jako� specjalnie � tak jak tylko jeden
ch�opiec mo�e patrze� na jedn�, jedyn� dziewczyn�...
� Hanka, mleko ci stygnie.
� Och, mamo, przecie� musz� przeczyta� list od Oli.
� Wcale go nie czytasz � stwierdzi�a Joasia.
� Klusiu, nie wtr�caj si�, dziecko, do starszych. Joasi� a� poderwa�o.
� Tyle razy m�wi�am, �eby�cie mnie nie nazywa�y Klusk�!
19
Marta roze�mia�a si�; bawi�y j� takie sprzeczki. Kiedy� nazywa�y najm�odsz�
siostr� Klusi�; by�a wtedy zupe�nie ma�a, okr�g�a � �mieszny grubasek. Teraz nie
pomaga�y �adne protesty. �Nie jestem Klusk�, przesta�cie!" �W�a�nie jeste�,
naprawd�. No, sp�jrz tylko do lustra i nie wyg�upiaj si�, Klusiu". By�y we dwie,
ona by�a jedna, w dodatku najm�odsza.
� Kto p�jdzie dzi� po pieczywo? � spyta�a Marta. Nie lubi�a chodzi� do sklep�w,
nie lubi�a nic w og�le za�atwia�. Teraz chcia�a jak najpr�dzej sko�czy�
�niadanie, �eby si��� sobie na schodkach werandy i jeszcze raz spokojnie
przeczyta� list od Gra�ynki, kt�ra sp�dza�a wakacje nad morzem. Gra�ynka
napisa�a, �e jest tam cudownie i wcale nie chce si� jej nawet my�le� o powrocie
do domu i do codziennych �wicze� na fortepianie.
Palce Marty dotkn�y w tej chwili blatu sto�u, r�ka przesun�a si� w �ewo,
wzi�a akord, kt�rego nikt nie s�ysza�, ale Marta wiedzia�a, jak powinien
brzmie�: nieostro, niezbyt g�o�no � by� to d�wi�k g��boki i mocny... Jeszcze dwa
tygodnie, a wywo�a go z klawiatury fortepianu, kt�ry stoi w domu, zamkni�ty
teraz i niemy.
Cofn�a r�k� ze sto�u i spojrza�a na ni� niespokojnie: palce oczywi�cie straci�y
sprawno��, trzeba b�dzie po powrocie wi�cej �wiczy�...
� Bo�e, jak wy guzdrzecie si� z tym jedzeniem! � zniecierpliwi�a si� matka. �
Wi�c kt�ra z was idzie po to pieczywo? Sko�czy si� na tym, �e sama b�d�
musia�a...
� Ja wczoraj chodzi�am, dzi� niech idzie Hanka � wtr�ci�a Joasia.
� Dobrze, p�jd�.
� Tylko w�� sweter, bo dzi� zimno.
Sweter by� pocerowany na �okciach i ju� troch� wyp�owia�y.
� Mnie wcale nie jest zimno.
Wyskoczy�a z domu w lekkiej bluzce, bieg�a przez ��k� w stron� szosy. Nad
Zakopanem w�skie promienie �wiat�a przedziera�y si� przez zbite chmury. W�a�nie
poci�g jecha� w tamt� stron�.
20
�A niech to diabli! � pomy�la�a. � Co� musz� zrobi�, �eby zn�w spotka� Andrzeja".
� Uwaga! � wrzasn�� jaki� rowerzysta, niemal wje�d�aj�c na ni�. � �lepi�w nie
masz czy co? Gapa jedna, na �rodku szosy stoi!
Zamiast si� rozz�o�ci� za wymy�lanie, pomacha�a mu trzyman� w r�ku siatk�.
Zbieg�a z szosy na most, zatrzyma�a si� i rzuci�a do wody znaleziony przypadkiem
patyczek. Przesz�a na drug� stron� mostu: je�eli patyk wyp�ynie, to jeszcze
spotka Andrzeja.
Patyczek zawieruszy� si� gdzie� pod mostem.
Nie pozostawa�o nic innego, jak kupi� pieczywo.
Kiedy wraca�a z siatk� wypchan� okr�g�ym, pachn�cym boch-nem chleba, musia�a
dobrze przy�pieszy� kroku, bo w lekkiej bluzce by�o jej zdecydowanie zimno. Na
r�kach mia�a g�si� sk�rk�, nos czerwony, ramiona skulone w obronie przed ch�odem.
Nie patrzy�a ju� na nic, chcia�a mo�liwie najpr�dzej znale�� si� w pokoju �
ciep�ym, przytulnym, z drewnianymi �cianami, pachn�cymi jakim� szczeg�lnie mi�ym,
troch� le�nym zapachem.
� Cze��, Hanka! � P�dz�ca SHL-ka zahamowa�a gwa�townie, a� drobne kamyczki na
szosie rozprysn�y si� spod k� z lekkim chrz�stem.
Antek szczerzy� z�by w radosnym u�miechu. Siedzia� na tylnym siode�ku; motor
prowadzi� Andrzej.
Hanka w jednej chwili wyprostowa�a ramiona. Uczu�a takie d�awienie w gardle, �e
ba�a si� cokolwiek powiedzie�. Daremnie usi�owa�a u�o�y� wargi w kt�ry� ze
swoich u�miech�w, nic z tego nie wysz�o. Powtarza�a tylko w k�ko:
� Antek, Antek, jak to dobrze, �e si� spotykamy.
� A bo co? � zdziwi� si� ch�opak.
� Nic. Po prostu dawno ci� nie widzia�am. Antek wytrzeszczy� oczy.
� Masz co� wa�nego?
� Ale� nie, nic. Dok�d jedziecie?
- Do Nowego Targu � powiedzia� Andrzej. � Co robi� w taki
21
dzie�? Trzeba si� przewietrzy�. A we wtorek, je�eli b�dzie pogoda, idziemy na
wycieczk�.
� Krysia te� idzie � wtr�ci� Antek. � Ojciec Ewki obieca� nas wszystkich zabra�
na Zawrat.
Zastanowi� si� chwil�, potem doda� przyja�nie:
� A mo�e ty by� tak�e posz�a z nami, Hanka?
� Pewnie, �e bym posz�a.
� Pogadaj z mam�, a ja wpadn� za par� dni, to si� dowiem, czy idziesz.
� Nie potrzebuj� z nikim gada�. Jasne, �e id�.
� Dobra. To cze��, jedziemy dalej.
� Cze�� � powiedzia� Andrzej i pochyli� si� nad kierownic�. Hanka w ostatniej
chwili zd��y�a krzykn�� za nimi, gdy ju� ruszali:
� A je�eli nie b�dzie pogody? Je�eli nie b�dzie, to co?
� To nic � odkrzykn�� Antek � nie b�dzie wycieczki.
Andrzej si� nie obejrza�; nie m�g�, oczywi�cie, bo przecie� prowadzi� motor.
Hanka patrzy�a za nimi, a potem, lekko rozk�adaj�c r�ce niby skrzyd�a i
wymachuj�c siatk� z pieczywem, pobieg�a w stron� domu.
� Mamo, id� na wycieczk�! W przysz�y wtorek. Mamo, z wujem Paw�em. Na Zawrat.
Co za szcz�cie! Czy ty to rozumiesz?
� Rozumiem � powiedzia�a matka.
Przed wieloma laty by�a na Zawracie pierwszy raz. Mia�a wtedy lat dziesi��, a
brat jej, Pawe�, czterna�cie.
� Z Paw�em mo�esz i�� � zdecydowa�a, chocia� nikt jej nie pyta� o pozwolenie �
�eby tylko pogoda...
� Ale�, mamo, musi by�.
Musia�a by� i by�a. Ranek � jak z b��kitnego kryszta�u: przezroczysty, ch�odny,
ostry. Trawa srebrzy�a si� od rosy. A� dziwne, �e mo�na tym porannym powietrzem
oddycha�, ile si� tylko chce. Takie by�o pachn�ce i �wie�e, �e cz�owiek po kilku
oddechach czu� si� zupe�nie jak nowy.
22
Hanka od samego �witu wyskakiwa�a raz po raz przed dom, wpatrywa�a si� w niebo,
czy nie gromadz� si� gdzie� chmury, ale wiatr noc� zmi�t� je wszystkie,
oczyszczaj�c niebo zupe�nie.
Mama wsta�a wcze�nie, �eby przygotowa� �niadanie, chocia� Hanka wcale nie
chcia�a je��. Gor�ce mleko parzy�o wargi. Co tam zreszt� jedzenie, kiedy plecak
gotowy do drogi sta� ju� na krze�le.
Joasia, le��c jeszcze w ��ku, nie spuszcza�a wzroku z siostry.
� A dlaczego ja nie mog� i�� tak�e, mamo?
� W�a�ciwie � zastanowi�a si� matka � mog�aby�. Ja w twoim wieku...
� Dzieci ze sob� nie bierzemy! � krzykn�a Hanka. �
I w og�le...
Matka spojrza�a na zegarek: by�o jeszcze troch� czasu; gdyby Joasia po�pieszy�a
si�, mog�aby zd��y�. Hanka zauwa�y�a ten gest.
� Za nic w �wiecie jej nie zabior�. Nie r�bcie mi tego.
� Jeste� wstr�tna! � rozbecza�a si� Joasia. Wtuli�a twarz w poduszk�,
naci�gn�a koc na g�ow�.
Hanka tak�e by�a bliska p�aczu na sam� my�l, �e taki dzie� jak dzisiejszy m�g�by
by� zupe�nie zepsuty obecno�ci� m�odszej siostry.
� My�lisz tylko o sobie � w g�osie matki brzmia� wyrzut.
� Oj, mamo, prosz� ci�!
Na pustej jeszcze szosie, widocznej z okna, zatrzyma� si� motocykl.
� Do widzenia! Jest Antek.
Poca�unek w przelocie, kr�tkie, niech�tne spojrzenie na ��ko Klusi. �Musia�a mi
popsu�, smarkata!" Antek dawa� sygna� klaksonem.
� Id�, id�! Ju� lec�!
Motor pryska prosto w b��kitny kryszta�, kt�ry zaczyna r�owie� i z�oci� si� od
wy�aniaj�cego si� zza g�r s�o�ca, podskakuje
23
na dziurach w szosie, wytrz�saj�c z Hanki resztki sennego rozleniwienia. Jad�
bez t�umika � niech ten piekielny harmider wyrwie z ��ek zaspanych cepr�w.
Smuga ha�asu przelatuje mi�dzy domami.
Jeszcze troch� � i Zakopane. Antek zwalnia, motor przestaje turkota�.
Zakopia�skie ulice s� jeszcze puste, tylko gdzieniegdzie pojawiaj� si� ludzie z
plecakami; niekt�rzy maj� liny przewieszone przez rami�.
� Przejd� dalej piechot�, Hanka � Antek zatrzymuje si� � ja tu skr�c� po
Krystyn�.
� Ju� si� nie k��cicie?
� Nigdy si� nie k��cimy.
� Zawracanie g�owy.
� Id�, skarbie, do Ewki, zamiast si� wym�drza� psychologicznie.
Wi�c Hanka idzie... dobrze, �e si� nie k��c�. W taki dzie� wszyscy powinni by� w
zgodzie z ca�ym �wiatem. Klusia ju� chyba przesta�a si� martwi�. Zreszt� co to
za zmartwienia, kiedy si� ma dziesi�� lat? Dziecinada, i tyle.
Niedaleko domu Ewki kto� wychodzi zza rogu. Ma piaskow� wiatr�wk�, plecak. Idzie
spr�ystym krokiem, trzymaj�c r�ce w kieszeniach, wyprostowany, z podniesion�
g�ow�. �Sportowa sylwetka, s�owo daj�!" � stwierdza Hanka i nagle:
� Andrzej! � wo�a. � Andrzej, dzie� dobry!
� Cze��! � ch�opiec wyci�ga d�o�.
Hanka �mieje si� rado�nie, przechyla g�ow� do ty�u. Ten �miech wytryskuje z niej
jak fontanna, jest nie do powstrzymania.
� Tak si� ciesz� � m�wi wreszcie � tak si� ciesz�! W oczach Andrzeja miga b�ysk
zrozumienia.
� Lubisz wycieczki, co?
� Wycieczki?... tak, lubi�, oczywi�cie.
� Zawrat to nie jest jeszcze wspinaczka...
� Jaka wspinaczka? � nie rozumie Hanka.
24
� Z linami. M�j brat chodzi na takie wspinaczki. By� na Zamar�ej Turni. Ja te�
b�d� chodzi�, mo�e w przysz�ym roku. Ale ju� umiem wi�za� w�z�y.
� Tak?
Dziewczyna jest troch� zawiedziona. Nie wie dlaczego, ale tak jest. Chce
koniecznie spojrze� na Andrzeja tym jednym ze swoich starannie przestudiowanych
przed lustrem spojrze�, chce si� u�miechn��... Kt�ry u�miech wybra�?
Nic jednak z tych zamiar�w nie wynika, wargi rozchylaj� si� prostym, zwyczajnym
u�miechem, oczy wpatrzone w twarz ch�opca a� krzycz� pytaniem: �S�uchaj, podobam
ci si�? Powiedz: bardziej ni� inne dziewcz�ta?".
� Mog� ci powiedzie�... � zaczyna Andrzej.
� Powiedz. Wszystko.
Teraz nie mo�e patrze� na niego, w g�owie si� kr�ci od napi�tego oczekiwania.
� Wi�c s� r�ne rodzaje w�z��w: skrajny, �redni...
� Hallo! � wo�a Antek. � To wy tu jeszcze stoicie?
Za Antkiem na siode�ku siedzi Krysia. Ma obcis�e spodnie i szafirow� wiatr�wk�.
Z kr�tko obci�tymi w�osami wygl�da jak smuk�y, m�odziutki ch�opaczek.
� B�dziemy u Ewki przed wami! � �mieje si�.
� Go�my! � Andrzej chwyta Hank� za r�k� i biegn� przez ulic�.
Ale motor ich wyprzedza i kiedy wpadaj� zziajani na werand� domu Ewki, Krysia z
Antkiem ju� tam s� i z o�ywieniem rozprawiaj� z wujem Paw�em.
� W�a�ciwie szkoda � m�wi nagle Hanka, przyciszaj�c g�os � szkoda, �e nie
idziemy sami. Czy wujek musi koniecznie i�� z nami? Ty przecie� trafi�by� na ten
Zawrat?
Ku jej zdziwieniu Andrzej sprzeciwia si� ostro:
� On � wskazuje g�ow� wuja Paw�a � jest najwa�niejszy z wszystkich id�cych, bo
to prawdziwy taternik, alpinista! Nie wiesz o tym?
�K65.iV
25
- Wiem, wiem, je�dzi� gdzie� w Alpy. Przywi�z� mi chusteczk� na szyj�.
� Je�dzi� w Alpy, je�dzi� w Alpy... � przedrze�nia j� Andrzej z nie ukrywanym
lekcewa�eniem. � Nie je�dzi� na wycieczk� krajoznawcz�, tylko z polsk�
ekspedycj� alpinistyczn�. Gdybym ja mia� takiego wuja...
W g�osie ch�opca brzmi ton rozmarzenia, ale nie ko�czy zdania; niespokojnie
spogl�da na Hank�, czy nie powiedzia� za du�o.
� No tak, przyjemnie mie� takiego wuja � potwierdza bez wielkiego przekonania
dziewczyna.
Mo�e naprawd� przyjemnie? Nigdy jej jeszcze nie przysz�o na my��, �e w wujaszku
mo�e by� co� interesuj�cego. Taki ju� stary, ma chyba ponad czterdzie�ci lat,
wi�c w�a�ciwie si� nie liczy. Mama zawsze m�wi o nim: �To najukocha�szy z moich
braci". Samo takie m�wienie jest naprawd� �mieszne i staromodne. A Ewka o ojcu w
og�le nigdy nic nie m�wi, bo zreszt� kto by rozmawia� o swoich rodzicach, kiedy
tyle jest spraw na �wiecie rzeczywi�cie interesuj�cych. Skoro jednak Andrzej
powiada...
� Wujaszku kochany! � wita si� wylewnie Hanka. � Strasznie dawno nie by�e� u
nas w Bia�ym Dunajcu.
Wysoki pan z lekko siwiej�cymi skroniami i siatk� drobnych zmarszczek na
opalonej twarzy mocnym ruchem obejmuje siostrzenic�.
� Ach, wujaszku, ko�ci mi po�amiesz, taki jeste� silny � �mieje si� dziewczyna.
�No patrz, Andrzej, jak tw�j alpinista, kt�rym si� tak zachwycasz, mnie lubi..."
� Co s�ycha� u mamy? Wypocz�a ju� troch�?
� �wietnie!
� A Marta? Co porabia?
� Marta? � zastanawia si� Hanka. � Nic nie robi; bawi si� pewnie z kole�ankami.
Nie... nie wiem zreszt�, wujku, naprawd�.
� Wpadn� do was w przysz�ym tygodniu.
� Cudownie. Wszystko jest cudowne.
26
� Krystyna � pyta Hanka w drodze na dworzec autobusowy -s�uchaj: jak Antek ci
powiedzia�, �e szaleje za tob�, �e jest w tobie zakochany, to ty co? Powiedz, co
mu odpo...
� Wcale mi nie powiedzia� � stwierdza z zak�opotaniem Krysia. � Naprawd�, nic
takiego nie m�wi�.
� Nie?
� S�owo ci daj�! � I nagle �mieje si� pogodnie. � Ja przecie� i tak wiem.
�Wszyscy wiedz�... � zamy�la si� Hanka. � Mo�e ci nie m�wi�, skoro wiesz i skoro
wszyscy wiedz�. To co innego..."
� O, jest nasz autobus! � wo�a wuj Pawe�.
Hanka ze zgroz� stwierdza, �e Andrzej wsiada zaraz za Ewk�, �e obok siebie
zajmuj� miejsca. Hanka z Krysi� s� o kilka �awek za nimi. Ewka gada bez przerwy,
wywraca oczami, a najgorsze, �e ma na sobie prze�liczny sweter, zupe�nie nowy
(bez jednej cery), o nasyconej miodowej barwie. �adnie jest jej w tym swetrze i
ona doskonale wie o tym.
Dobrze, �e ju� trzeba wysiada�; autobus dojecha� do Ku�nic.
Ruszyli piechot�, krok za krokiem pod g�r�. Hanka kilkudziesi�cioma krokami
wysforowa�a si� zaraz naprz�d.
Wuj Pawe� upomina�:
� Nie go�, id� r�wno. To nie wy�cigi.
� Nie zm�cz� si� � zapewnia�a.
Las si� nied�ugo sko�czy�; przed nimi rozpostar� si� szeroki widok na zielon�
dolin� i szczyty, teraz znacznie wy�sze i gro�niejsze, ni� gdy patrzy�o si� na
nie z Zakopanego. By�y zalane o�lepiaj�cym s�o�cem.
Hanka wystawi�a twarz na wiatr, przymkn�a oczy.
� A w �niegu to pan czekanem wyr�bywa� stopnie w Alpach? � doszed� j� g�os
Andrzeja.
Szed� teraz z wujem Paw�em, a Ewka wlok�a si� za nimi z min� skwaszon�. Nawet
miodowego koloru sweter nic jej nie pom�g�. Wuj Pawe� co� odpowiedzia� ch�opcu,
potem zatrzyma� si� tu�
27
nad przepa�ci� i wysun�wszy jedn� nog� w prz�d, patrzy� na Tatry z jakim�
szczeg�lnym wyrazem twarzy.
Hanka by�a mu wdzi�czna za to, �e nie zachwyca� si� g�o�no ani od nikogo
zachwyt�w nie oczekiwa�.
Za wujem sta� Andrzej.
�Teraz mnie dogoni i b�dziemy szli razem" � pomy�la�a, maj�c pewno��, �e tak si�
stanie, i posz�a naprz�d, nie ogl�daj�c si� na nikogo.
Tote� nie zdziwi�a si� nawet, gdy Andrzej wkr�tce rzeczywi�cie j� dogoni�. Gdy
tak szli razem, uczu�a, �e nikt i nic na �wiecie nie zdo�a przygasi� nag�ej,
buchaj�cej rado�ci, kt�ra nie wiedzie� sk�d si� pojawi�a: z g�r, s�onecznego
�aru czy z bij�cego w twarz wiatru...
� Chcesz wiedzie�, Hanka, jak si� te szczyty nazywaj�? � spyta�.
� Tak.
Pokazywa� po kolei, wylicza�: ��ta Turnia, Granaty... Potem zdecydowa�, �e
dziewczyna musi to wszystko zobaczy� na mapce. Wyj�� j�, siedli na kamieniu.
Wiatr zwiewa� w�osy Hanki na twarz Andrzeja, jego rami� dotyka�o jej ramienia.
Wyda�o si� jej, �e jest okropny, wprost nie do wytrzymania upa�.
� Wiesz ju�? � u�miechn�� si�. � Chod�my dalej.
Dobrze by�o i�� z Andrzejem szybkim, r�wnym krokiem; dobrze by�o pi� herbat� w
murowanym schronisku na Hali G�sienicowej. �artowali wszyscy, rozprostowywali
nogi po marszu, czuli si� jak prawdziwi taternicy, wyjadacze g�rscy.
Do Czarnego Stawu nie by�o daleko. Hanka sz�a spiesznie wyznaczon� kamieniami
drog�, a kiedy wreszcie stan�a nad ciemn� wod�, o kt�rej istnieniu nie
wiedzia�a do tej pory, zdawa�o si� jej, �e zawsze chyba pragn�a tu si� znale��,
w�r�d olbrzymich g�r, ale nie a� tak olbrzymich, by nie mo�na by�o p�j�� dalej i
jeszcze wy�ej.
� Co ty robisz, Hanka? � za�mia�a si� Ewka.
� Nic, myj� r�ce w wodzie.
28
Musia�a zanurzy� r�k� w ciemny szafir stawu, poczu� ch��d wody na palcach,
dotkn�� mokr� d�oni� policzka.
Przy Zmarz�ym Stawie poczu�a, �e nogi j� zaczynaj� bole�, a kiedy spojrza�a w
g�r� na strom� skaln� �cian�, po kt�rej mia�a i�� ku prze��czy, nagle opu�ci�a
j� pewno�� siebie. Obejrza�a si� na wuja.
� Jak tam? W formie? � zrozumia� widocznie, co si� z ni� dzieje.
� W formie! � powiedzia�a g�o�no, troch� mo�e za g�o�no.
��ebym mia�a umrze� ze strachu, dojd�!" Ta jasna my�l podzia�a�a uspokajaj�co.
Co� tam by�o za prze��cz� � co� nowego, i musia�a to nowe zobaczy�.
W miar� wznoszenia si� plecak zaczyna� ci��y�, serce bi�o gwa�townie �jeszcze
chwila i, zdawa�o si�, rozsadzi klatk� piersiow�. A kiedy Hanka nabra�a
prze�wiadczenia, �e ju� nie zdo�a zrobi� ani jednego kroku dalej � zacz�a si�
ska�a. R�ce szuka�y w niej uchwytu, nogi najpierw po omacku, potem coraz pewniej,
coraz spokojniej znajdowa�y oparcie. Pod stopami otwiera�a si� przepa�� � palce
teraz musia�y trzyma� uchwyt, stopy musia�y sta� pewnie. Wyd�wign�a si� wy�ej,
mocno uj�a d�oni� zimne �elazo klamry.
Daleko w dole, jak nieforemny kawa�ek st�uczonego lustra, l�ni� Zmarz�y Staw i
bieli�y si� p�aty �niegu.
Id�cy za Hank� Antek dysza� ci�ko. W pewnej chwili zatrzyma� si�, by pom�c
Krysi. Wuj Pawe� szed� ostatni, za Ewk�. Przed Hank� wspina� si� Andrzej �
widzia�a tylko tyle, �e bez wytchnienia idzie coraz wy�ej i wy�ej... a� nagle
znikn�� jej z oczu. Szumi�cy, mocny wiatr wion�� jej w twarz, tamuj�c oddech...
� Jeste�my na Zawracie � powiedzia� poprzez ten wiatr Andrzej.
Usiad�a, bo czu�a dr�enie w kolanach. Mo�e nie ze zm�czenia nawet, mo�e z nag�ej
rado�ci: �Dosz�am jednak. Naprawd�!".
Andrzej wyj�� wiatr�wk� z plecaka i przez chwil� szamota� si� z ni�, bo wiatr
targa� r�kawami i kapturem.
29
Hanka pomy�la�a, �e jest zupe�nie niepodobny do wszystkich ch�opc�w, jakich
dotychczas zna�a, niepodobny nawet do siebie samego z tamtego wieczoru u Ewki.
Zapina� wiatr�wk�, wci�� patrz�c na g�ry, kt�re ukaza�y si� po drugiej stronie
prze��czy. W ko�cu odwr�ci� g�ow�.
� W�� co� ciep�ego � poradzi�. � Zmarzniesz.
Bez sprzeciwu wyj�a sweter z plecaka i wci�gn�a go przez g�ow�. Opar�a si�
plecami o wystaj�c� ska��, wyci�gn�a nogi, �eby odpocz�y. Oddech stawa� si�
normalny, serce przesta�o t�uc w gardle.
Wsta�a.
� Mo�emy i�� dalej! � zawo�a�a. � Chod�my, Andrzej! Wtedy zbli�y� si� z mi�ym,
swobodnym u�miechem i nagle obj�� j� jedn� r�k� przez plecy, a drug� wyci�gn��
przed siebie.
� Tam p�jdziemy � pokaza� � do Doliny Pi�ciu Staw�w.
Ale Hanka nie widzia�a nic, bo w chwili gdy j� Andrzej obj��, s�o�ce urwa�o si�
z wysokiego nieba i rozprys�o o ska�y w tysi�ce �wiate�, kt�re chybota�y jej
przed oczami.
Sta�a nieruchomo, boj�c si� g��biej odetchn��, boj�c si� nawet cokolwiek
pomy�le�.
Przyjecha� i...
� Przyjedzie? Kiedy, mamo?
Matka ko�czy�a czyta� list; potrz�sn�a tylko g�ow�.
� Czekajcie...
Nie chcia�y czeka�, umiera�y po prostu z ciekawo�ci.
� Mamo, a co jest w paczce? Rozpakujemy tymczasem. � Mocowa�y si� ze sznurkiem,
z opakowaniem, wszystkie trzy chcia�y jednocze�nie dosta� si� do �rodka.
� Zn�w ma wyjazd do tej kopalni miedzi � mama by�a wyra�nie zdenerwowana. �
Kiedy ten cz�owiek wypocznie? Wci�� tylko wyjazdy i wyjazdy.
� Nie przyjedzie tatu�? Na pewno nie przyjedzie? � Marta przesta�a rozpakowywa�
paczk�. By�a najszczerzej zmartwiona; tak si� ju� cieszy�a na przyjazd ojca,
obiecywa�a sobie, �e zaprowadzi go do lasu, poka�e po drodze �adny krzew dzikiej
r�y, pod kt�rym w ziemi jest gniazdo bucz�cego trzmiela, �e poka�e pi�ciodniowe
ciel�tko u gospodarzy po drugiej stronie rzeki...
� Jest gawroszka! � krzykn�a Hanka. � Mamo, to dla kogo? Czy tatu� napisa�,
dla kogo ta chusteczka?
Nie czekaj�c na odpowied�, podbieg�a do lustra i zawi�zywa�a j� sobie na szyi.
� �liczna!
Ojciec na pocieszenie, �e si� nie zobacz�, przys�a� ka�dej jak��
31
niespodziank�. Bez czytania listu odgad�y: ksi��ka na pewno dla Joasi,
oczywi�cie dalsza historia o ulubionej Mary Poppins.
� Patrz, mamo, patrz, co dosta�am!
� Marta, a to dla ciebie.
�To" by�o mleczne i z orzechami. Nie istnia�o nic na �wiecie, czego smak da�by
si� por�wna� z t� mleczn� czekolad�, i Marta poczu�a, �e ani chwili nie jest
zdolna czeka� d�u�ej z jej zjedzeniem.
� �akomczuch! � u�miechn�a si� z wy�szo�ci� Joasia, wyci�gaj�c jednocze�nie
r�k�. � Chyba nie zjesz sama. Co?
Marta z rozkosz� zjad�aby ca�� tabliczk� sama.
� Pewnie, �e wszystkie zjemy... � zapewni�a bez entuzjazmu.
� Ja ci mog� odda� swoj� porcj� - ofiarowa�a si� Hanka. � Odchudzam si�.
Zreszt�, zaraz...
� Naprawd� nie chcesz? � ucieszy�a si� Marta.
� Zjedz sobie, zjedz � powiedzia�a �askawie najstarsza siostra, pr�buj�c
zawi�za� gawroszk� w nieco inny spos�b. � Mamo, powiedz, tak lepiej czy tak, jak
by�o przedtem?
� Zupe�nie jednakowo � mama nie wykazywa�a wi�kszego zainteresowania t� spraw�.
Hanka wzruszy�a lekko ramionami: no pewnie, szkoda, �e ojciec nie przyjedzie,
ale wielkie rzeczy! Jest si� czym martwi�! �e nie odpocznie? �mieszne. Je�d�enie
jest przecie� szalenie przyjemne - ci�g�a zmiana, ci�g�y ruch!
Hanka zreszt� wcale nie by�a taka pewna, czy to by�oby dobrze, gdyby ojciec
teraz przyjecha�: mimo rado�ci czu�aby si� jednak troch� skr�powana jego
obecno�ci�. Chocia�, swoj� drog�, przyjemnie by�oby pokaza� si� na zakopia�skich
ulicach z takim ojcem. Wszyscy m�wi�, �e wuj Pawe� przystojny, ale niech si�
schowa przy tacie!
� Marta, nie jedz tyle tej czekolady!
� Jeszcze tylko kawa�eczek, mamusiu.
� Mamo � spyta�a Hanka, nie odwracaj�c si� od lustra � powiedz, jak tatu� si� w
tobie zakocha�, to...
� Co?
32
� No w�a�nie. Czy za waszych czas�w ch�opiec m�wi�, �e jest zakochany? Tatu�
m�wi�? Powiedz...
� To by�o tak dawno... � mama wydawa�a si� za�enowana. � Ju� nawet nie pami�tam.
� Nie pami�tasz?
Hanka zupe�nie nie pojmowa�a, jak taka sprawa mo�e p�j�� kiedykolwiek w
zapomnienie.
� Mamo, przypomnij sobie � poprosi�a mi�kko, niemal ulegaj�c nag�ej pokusie
opowiedzenia matce o Andrzeju.
� Daj�e spok�j! � matka utkwi�a w niej wzrok czujny i badawczy. � To nie s�
jeszcze sprawy dla ciebie.
No i ju�: sta�o si�. Hanka mia�a uczucie, �e co� si� w niej zatrzasn�o,
zamkn�o nieodwo�alnie. Pomy�la�a niech�tnie, �e nie ma co gada� ze starymi,
szkoda ka�dego s�owa � maj� przedziwn� zdolno�� psucia wszystkiego, a mama to
ju� w tym celuje. Niedobrze si� robi od tych jej powiedze� w rodzaju
dzisiejszego: �To nie s� sprawy dla ciebie".
Hanka zdj�a z szyi gawroszk�, powiesi�a j� na por�czy ��ka.
� Naprawd� nie chcesz czekolady? � zapyta�a Marta.
� Daj mi spok�j ze swoj� czekolad�!
� No dobrze � skwapliwie zgodzi�a si� m�odsza siostra � ale dlaczego si�
z�o�cisz?
� Wcale si� nie z�oszcz�, tylko...
Sama nie wiedzia�a, czego w�a�ciwie chce. Wzi�a ksi��k� ze sto�u, ale ledwie
zacz�a pierwszy rozdzia�, stwierdzi�a, �e nie dociera do niej ani jedno zdanie,
i wtedy u�wiadomi�a sobie, �e przez ca�y czas, bez przerwy, my�li o czym�
zupe�nie innym.
Ile to ju� dni? Trzy. Trzy dni nie widzia�a Andrzeja � to naprawd� bardzo d�ugo.
I to ostatnie spotkanie jakie� dziwne by�o, zupe�nie inne, ni� Hanka oczekiwa�a.
A zacz�o si� cudownie! Zobaczy�a go na ulicy w Zakopanem.
� Cze��, Andrzej!
� Cze��, Hanka! Co tu robisz?
� Nic... tak sobie.
3 � Po s�onecznej stronie
33
Nie mog�a przecie� powiedzie�: �Ju� trzeci raz chodz� tam i z powrotem po tych
wstr�tnych Krup�wkach, licz�c, �e mo�e ciebie spotkam". Nie powiedzia�a tego,
spojrza�a tylko w taki spos�b, �e �atwo si� by�o wszystkiego domy�li�.
� A dok�d ty idziesz, Andrzej?
� Do kolegi. B�dziemy robi� powi�kszenia jego zdj��. Wiesz, on ma
powi�kszalnik...
� Aha - skin�a g�ow�. � Nie wiedzia�am, �e interesujesz si� fotografi�.
� Dopiero od niedawna. Nie mam aparatu, to znaczy jeszcze nie mam, ale chyba
trzeba b�dzie sobie kupi�.
Pomy�la�a z zazdro�ci� niemal, �e jego tyle r�nych spraw zajmuje: alpinistyka,
podr�e, fotografia, motor... mo�e nawet jeszcze co� wi�cej, a dla niej
w�a�ciwie tylko jedna jedyna sprawa jest wa�na: czy si� spotkaj�, co Andrzej
powie, jak spojrzy. Nie wiedzia�a, czy to dobrze, czy �le, �e tak jest.
� Jeste� nadzwyczajny! � powiedzia�a z westchnieniem.
� Kto? Ja? � lekko wzruszy� ramionami. � Cze��. Wiesiek! � zawo�a� nagle do
przechodz�cego obok ch�opca. - Powiedz Jankowi, �e zaraz tam przyjd�.
Wiesiek obrzuci� Hank� krytycznym spojrzeniem, mrugn�� do Andrzeja
porozumiewawczo i poszed� dalej.
Hance ju� nie uda�o si� nawi�za� rozpocz�tej rozmowy. Andrzej wyra�nie si�
�pieszy�.
� Tu skr�cam - powiedzia� po chwili - o, w t� ulic�. Chyba zn�w si� spotkamy
nied�ugo...
� Kiedy, Andrzej? A on wtedy...
Nag�y trzask wyrwa� Hank� z marze�; to okno zamkn�o si� gwa�townie, potem zn�w
otworzy�a si� jedna po�owa i duszny, ci�ki powiew wiatru wpad� do izby.
� Halny idzie � powiedzia�a Marta takim tonem, jakby oznajmia�a jakie�
uroczyste wydarzenie.
� B�dzie la�o - zauwa�y�a matka. - Ostatni tydzie� urlopu
34
zmarnowany. Mo�e to i lepiej, �e ojciec nie przyjedzie; nie m�g�by chodzi� na
wycieczki.
Hanka odchyli�a g�ow�, poderwa�a si� z ��ka, �eby spojrze� w okno: zza Tatr
wysuwa� si� wa� bia�ych chmur. Roze�mia�a si�.
� Nie wiem, z czego si� cieszysz � powiedzia�a mama. Kiusia wzruszy�a ramionami
i patrz�c wymownie na siostr�,
po stuka�a si� w czo�o.
� Ciesz� si�, �e b�dzie pada� deszcz � o�wiadczy�a Hanka, szybko podchodz�c do
okna, przez kt�re wychyla�a si� Marta.
Siano stoj�ce w kopach na zboczu frun�o w powietrze, rama okienna zn�w
gwa�townie za�opota�a.
� Zamykajcie, bo szyby trzasn� i trzeba b�dzie p�aci� gazdom.
� Dobrze, mamo, zaraz � zgodzi�a si� Marta.
� Niech trza�nie, niech trza�nie, niech trza�nie � za�piewa�a Hanka. By�o jej
wszystko jedno: ca�a cha�upa, w kt�rej mieszka�y, mog�a si� teraz unie�� w
powietrze jak tamto siano.
� Jutro b�dzie la�o. Cudownie!
Nikt nie mia� najmniejszego poj�cia, jakie to wa�ne: ten deszcz. W�a�nie deszcz
� szary, b�bni�cy o szyby, b�oc�cy drogi � sprowadzi tu Andrzeja. Powiedzia�
przecie�, gdy si� ostatnim razem �egnali w Zakopanem, obieca�: �Mo�e wpadn� do
ciebie, ale wiesz, je�eli nie b�dzie pogody. Bo je�li b�dzie, p�jdziemy z bratem
na wycieczk�". Hanka mia�a szalon� ochot� krzykn�� mu wtedy prosto w twarz: �Nie
potrzeba, mo�esz wcale nie przyje�d�a�", ale ju� po chwili przerazi�a si�, �e
naprawd� m�g�by si� nie zjawi�, wi�c powiedzia�a cicho: �Dobrze, b�d� czeka�a",
nie przyjmuj�c w og�le do wiadomo�ci, �e wola�by p�j�� na wycieczk�. �Nie
powinnam, nie powinnam tak..." � my�la�a w�wczas, wracaj�c do Bia�ego Dunajca,
ale nie potrafi�a okre�li�, czego w�a�ciwie nie powinna. Na drugi dzie�
powiedzia�a sobie: �Ech, co tam! Najwa�niejsze, �eby przyjecha�".
Dzi�, razem z halnym, buchn�a rado��