16143

Szczegóły
Tytuł 16143
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16143 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16143 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16143 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Phil Bosmans B�g kt�remu wierzymy Wprowadzenie Niniejsza ksi��ka nie zawiera �adnej naukowej debaty o istnieniu Boga. Jest jedynie pr�b�, by w prostych s�owach odda� pewne my�li, prze�ycia i echo do�wiadcze� Rzeczywisto�ci, kt�ra sta�a si� dla naszego �wiata czym� obcym, a kt�r� nazywam Bogiem. Nie potrafi� wszystkiego uj�� w s�owa. Nie idzie mi o jak�kolwiek dyscyplin� naukow� ani o naukowe twierdzenia. Chcia�bym po prostu porozmawia� z tob� o prawdzie, kt�ra jest Mi�o�ci�. Pragn� ci� skontaktowa� z �yciem, ze �r�d�em wszelkiego �ycia. Niczym �ywa woda wytryskuj� z niej �wiat�o i mi�o�� dla szcz�cia cz�owieka. By wsp�lnie przemierzy� t� drog� ku �r�d�u, nie musisz by� wykszta�conym. Nie potrzebujesz by� uczonym ani bogatym. To, co chc� ci powiedzie�, dla wielu nie jest niczym nowym. To nie jest powie��, kt�r� czyta si� jednym tchem. Nie spiesz si� z czytaniem. Przy lekturze tych stronic miej zawsze t� �wiadomo��, �e swoimi przemy�leniami do niczego nie chc� ci� zmusza�. One stanowi� jedynie propozycj� i zaproszenie. O nic ci� nie pytam Nie nalegam. Wcale nie musisz si� ze mn� zgadza�. Ja jedynie zasiewam. By� mo�e, �e siej� na wiatr, a mo�e rzucam ziarno na kamienist� gleb�. Lecz wierz� w zasiew. Gdzie�, kiedy�, padnie na dobry grunt. Na niejednej stronie trzeba o wiele wi�cej wyczyta�, ani�eli tam zosta�o napisane. S�owa potrafi� otworzy� drogi do nowych rzeczywisto�ci, kt�rych nie mo�na uj�� w s�owa. Znajdziesz je, gdy cisza b�dzie tak przejmuj�co wielka, �e us�yszysz, jak woda zacznie przemawia� g��boko w �r�dle. Cz�� pierwsza Bo�e, gdzie jeste� Bo�e, gdzie mieszkasz? Jak brzmi tw�j adres? Ludzie, oboj�tnie czy w Ciebie wierz� czy te� nie, maj� z Tob� ci�ko. Zaszli bardzo daleko. Oddalili si� o lata �wietlne. Szukali granic wszech�wiata i nigdzie Ciebie nie znale�li. Przy pomocy teleskopu i sondy kosmicznej wypatrywali nieprawdopodobnie daleko w kosmos, a nigdzie Ciebie nie zobaczyli. Bo�e, gdzie jeste�? Rozw�j nauki potrafi� wyja�ni� mn�stwo wyobra�e� o Tobie i rozwik�a� wiele tajemnic. Bo�e, nie za d�ugo nie b�dzie ju� nikogo, kto by si� o Ciebie pyta�. Nie b�dzie wnet nikogo, kto by si� Tob� interesowa�. Bo�e, nie jeste� ju� oczywisto�ci� - sta�e� si� nieu�yteczny w �wiecie komputer�w i robot�w. Zb�dny w spo�ecze�stwie, kt�re jest elektronicznie sterowane. Niepotrzebny w �wiecie, w kt�rym liczy si� wy��cznie koszt i zysk, i kt�ry wci�� stawia pytanie: "Co to da?" Ludzie uczynili z siebie bo�k�w, bo�k�w dzisiejszych. Bo�k�w, wed�ug w�asnej miary, wed�ug w�asnego smaku i na swoje podobie�stwo. U�ytecznych i przydatnych bo�k�w, kt�re si� op�acaj�, kt�re co� wnosz�. Bo�k�w z w�asn� �wi�tyni� i z w�asnym kultem. Na samej g�rze siedzi "w�adza". W podziemnych �wi�tyniach strze�e si� zasiewu grzyb�w atomowych i tam b�dzie czczona bro� j�drowa, niczym anio� str�. Wielu jest wyznawc�w i czcicieli "nauki", kt�rzy pe�ni zachwytu pochylaj� si� przed elektronicznymi ikonami. Przenaj�wi�tszy jest pieni�dz i wszystko co za niego mo�na kupi�: wygoda, dobrobyt, presti� i luksus. Na o�tarzach wszystkich tych bo�k�w ofiarowane b�d� pok�j i szcz�cie ludzi. Mali i s�abi zostaj� po prostu wymazani. Na tych o�tarzach le�y �wiat, by umrze�. Bo�e, czy si� od tych bo�k�w odizolowa�e�? �wiat bez Boga Obcy �wiat. �wiat, jak dom towarowy, gdzie za pieni�dze mo�na wszystko naby�: szcz�cie za cen� p�ynu do k�pieli, dom z drugiej r�ki od sprzedawc�w antyk�w i raj dzi�ki wypadowi na Majork�. �wiat, w kt�rym zanieczyszczenia nabieraj� kosmicznych rozmiar�w, a moralne jak i duchowe zniszczenie prowadzi do zbiorowego samob�jstwa. Przestrze� kosmiczna staje si� poligonem, a co do naturalnych zasob�w istnieje gro�ba, �e zostan� zu�yte przez jedno pokolenie. Szale�czy wy�cig zbroje� i chaos gospodarczy s� dowodem upadku ducha na ca�ym �wiecie. Dawniej nast�pstwa ludzkiej g�upoty i kr�tkowzroczno�ci by�y ograniczone z powodu mniejszych mo�liwo�ci technicznych. A obecnie mog� one, bior�c pod uwag� rozw�j techniczny, sta� si� wprost katastrofalne. Nauka i technika podnosz� zach�d wysoko ponad pozosta�y �wiat. I si�gaj� gwiazd, lecz nie s� w stanie uczyni� ludzi na ziemi szcz�liwymi. Ogromna przepa�� wytworzy�a si� pomi�dzy naukowo-technicznymi mo�liwo�ciami cz�owieka, a jego rozwojem etyczno-duchowym. �wiat przysz�o�ci ze swoim skomplikowanym, wym�drkowanym, racjonalnym dzie�em mo�e sta� si� rezultatem dzia�ania istot, kt�re maj� do dyspozycji potrzebn� wiedz�, ale kt�rym brakuje "kultury serca" i kt�re w swojej istocie pozosta�y na poziomie cz�owieka epoki kamienia �upanego. W procesie post�pu umiera nasz indywidualny pogl�d na �wiat. Post�p czyni ludzi niewolnikami, programuje ich i nimi manipuluje od ko�yski a� po gr�b. Narodziny i �mier� podlegaj� interwencji techniki, kt�ra nie ma poj�cia o tajemnicy cz�owieka. Boga og�oszono umar�ym, a post�p naukowo-techniczny mia� by� jego grobem. Gdy patrz� na ten �wiat i widz� jak ludzie �yj�, nieuchronnie rodzi si� we mnie przekonanie: nie B�g umar�, lecz ludzie przestaj� by� lud�mi poprzez swoje wyroki o �mierci Boga. Widz�, jak ludzie b��dz� w ciemnych labiryntach i szukaj� wyj�cia. Zauwa�am ich, jak wegetuj� za szk�em i betonem, ka�dy w swojej skrzyni tylko dla siebie, w sztucznie klimatyzowanym powietrzu. Ludzie zagubili kontakt z przyrod�, ze swoj� natur� i swoj� w�asn� wewn�trzn� g��bi�. Nowoczesne stosunki mi�dzyludzkie, warunki i sposoby mieszkania, i uk�ady w pracy przy�pieszaj� proces rozpadu naturalnych wsp�lnot, a nast�pstwem tego jest wyobcowanie, samotno�� i strach. Duch zostaje wyparty. Ludzie dusz� si� w materii. Staj� si� materialistami w my�lach i odczuciach. Opanowani zostaj� przez chorobliwe umi�owanie pieni�dza i posiadanie w�adzy i bogactwa. Widz�, jak ludzie ogarni�ci zostaj� poczuciem braku sensu, absurdalno�ci� wszystkiego, nico�ci�. Liczba tych zniech�conych i sfrustrowanych, wewn�trznie rozbitych i nerwowo chorych wzrasta. Coraz wi�cej jest samob�jstw i trup samob�jczych. Ludzie s� chorzy przez niezdrowy styl �ycia, chorzy przez przerwany rytm �ycia, chorzy przez zanieczyszczon� przyrod�, chorzy przez sztuczn� �ywno��, chorzy przez przecenianie warto�ci pozornych, chorzy w chorym spo�ecze�stwie. Wielu nie my�li o Bogu Religi� otrzymali z matczynym mlekiem, lecz w swoim najg��bszym wn�trzu nigdy si� na ni� �wiadomie nie zdecydowali. Wiele jest oboj�tno�ci i powierzchowno�ci. Niewystarczaj�ca jest tak�e wiedza i prawdziwa informacja. Niezrozumienie i rozdra�nienie panuje z powodu r�norakich zachowa� i wypowiedzi ko�cio��w. Brakuje poci�gaj�cych przyk�ad�w wierz�cych. A nade wszystko jest nadmierna konsumpcja, kt�ra wszystkie wy�sze odczucia d�awi w og�lnym procesie zdobywania d�br materialnych. Materia zarasta cz�owieka niczym d�ungla, a jego duch umiera. Ludzie rzucaj� si� w �wiat oszo�omienia. Ich ucieczka we wszystko, w zag�uszaj�c� muzyk� w alkoholizm i narkomani� jest czasami wo�aniem o sens. O sens �ycia, rozs�dne odpowiedzi na najwa�niejsze pytania �yciowe. Nie stawia si� dzisiaj g��bszych pyta� o sens �ycia. Od�o�one zosta�y gdzie� bardzo g��boko. Zosta�y ukryte i zamro�one. A co wiecz�r ludzie s� kuszeni przez telewizj� pustymi widowiskami. G��boko rozczarowani siedz� tam i czekaj� daremnie na odrobin� �wiat�a w �wiecie, kt�ry Boga i religi� wypar� daleko na obrze�a �ycia. Po raz pierwszy w dziejach �wiata ludzie uwa�aj�, �e w budowaniu spo�ecze�stwa jest rzecz� ca�kowicie oboj�tn� czy B�g istnieje. �adnych argument�w przeciwko Bogu si� nie wysuwa. W dzisiejszym duchowym klimacie B�g po prostu nie istnieje. Nasza obecna kultura opanowana jest przez konsumpcj� i okre�lona przez zasad� u�yteczno�ci. B�g jednak nie le�y na ko�cu konsumpcji. Nie mo�na go sklasyfikowa� w kategoriach u�yteczno�ci. Religi� i wiar� mo�na przyj��, lecz pytanie. kt�re si� przy tym rodzi - co to w�a�ciwie daje - jest r�wnie bezsensowne i bezprzedmiotowe jak pytanie, czy pi�kno i mi�o�� si� op�acaj�. Powsta�a mentalno��, kt�rej pytanie o Boga nie istnieje. Boga nie ma w�r�d ofert. Opinia publiczna, panuj�cy klimat s� ca�kowicie bezreligijne. Nie wierzy� - to praktyczne nastawienie �yciowe wi�kszo�ci ludzi. Poszukiwa� i stawia� pytania Cz�owiek - ma�a, dziwna istota. �yje i umiera w�r�d kamieni i betonu. Zawsze w po�piechu. Ci�gle w pogoni. M�czy go nadci�nienie, dokuczaj� mu w�troba i serce. Wci�� trapi� go problemy, nieustannie jest w poszukiwaniu. Najcz�ciej jednak, zanim co� znajdzie, ju� nie �yje. By� mo�e nadejd� czasy, kiedy� w dwudziestym pierwszym wieku, gdy cz�owiek w swoich poszukiwaniach b�dzie skazany na jaki� centralny komputer, kt�ry wyposa�ony zostanie we wszelk� mo�liw� wiedz�. Lecz w�wczas pytania b�d� jeszcze bardziej, jak nigdy dot�d, pytaniami o sens �ycia, na kt�re post�p materialny nie b�dzie w stanie da� odpowiedzi. Istnieje nadzieja, �e znowu cz�owiek zapuka do drzwi starych filozof�w i wielkich mistyk�w. Chyba, �e dozwolone b�d� jedynie pytania. na kt�re odpowiedzie� potrafi komputer, a metafizyczne pytania zostan� zakazane, bo komputer by�by w�wczas niemy. Cz�owiek jest i pozostanie w swojej najg��bszej tre�ci istot� szukaj�c�. Tylko najcz�ciej nie wa�y si� p�j�� wystarczaj�co daleko. Na og� za� pod��a za fa�szywymi bo�kami, kt�re obiecuj� mu rozkoszny raj na ziemi. Lecz gdy tylko tam wkroczy, rozpryskuje si� on niczym ba�ka mydlana. T�sknota za utraconym rajem, zosta�a na zawsze wyryta w sercu cz�owieka. Ludzie s� jak du�e dzieci. Ca�e �ycie poszukuj� ciep�a, t�skni� za mi�o�ci� i odrobin� szcz�cia. Pragn� zacisza domowego i kogo�, kto ich lubi, przy kim poczuj� si� bezpiecznie i znajd� schronienie. Ludzie szukaj� ca�e �ycie na niezliczonych drogach, cz�sto na bezdro�ach i manowcach, jakiego� sta�ego miejsca, ojczystego portu, sto�u, chleba i wina, serca i czu�ej d�oni, milcz�cej obecno�ci, kt�ra trwa nawet wtedy, gdy s�owa zamilkn�. �ycie jednak uczy, �e ludzie s� dla ludzi tylko przej�ciowymi portami, ma�ymi przystaniami na jaki� czas, niezale�nie od tego, jak pi�kne mog� one by�. Ludzie szukaj�, �wiadomie lub te� nie�wiadomie, silnego strumienia, wielkiej fali, kt�ra ich zaniesie na inny brzeg, do ostatecznego portu, gdzie znajd� ciep�o i bezpiecze�stwo na zawsze. W porcie pe�nym �wiat�a i mi�o�ci, kt�ry nazywam Bogiem. Bo�e, boj� si� o Twoje imi� Masz wiele imion. Lecz w�r�d nich nie ma �adnego, kt�re zawiera�o by tajemnic� Twojej istoty. Bo�e! Ludzie nadu�ywali Twojego Imienia, zamkn�li Ci� w doktryny. Wkleszczyli Ci� w skomplikowany system ludzkich poj��. Na�o�yli Ci ciasny, zimny pancerz i wcisn�li ci miecz do r�ki, by Twoim Imieniem pokry� swoje wyst�pki. Ludzie uwa�ali,�e Twoje Imi� stanowi argument i usprawiedliwienie, by czyni� najgorsze rzeczy. W ci�gu wiek�w skalali Twoje Imi� zbrodniami. Pisali je krwi� i �zami niewinnych i bezbronnych. Z Twoim Imieniem na ustach prze�ladowali si� wzajemnie, poni�ali i mordowali. Bo�e, Twoje Imi� sta�o si� niezrozumia�e. Obawiam si�, �e wielu nie chce Go s�ysze�. Bo�e nie ma j�zyka, nie ma znaku, nie ma s��w ani �adnych obraz�w. Bo�e, Ciebie nie mo�na wyrazi�, jeste� niewys�owiony. S�owa staj� si� frazesami, gdy Ciebie potrzebujemy jako cudownego �rodka, kt�rego chcemy u�y� i sprzeda�, kt�rego nale�y codziennie przyjmowa� przeciwko wszelkim dolegliwo�ciom. S�owa trac� swoj� si�� wymowy, kiedy maj� by� czym� wi�cej ani�eli wezwaniem i zaproszeniem , by przybli�y� si� do Ciebie. S�owa, poj�cia i obrazy, przy pomocy kt�rych chcemy si� do Ciebie zbli�y�, pozostan� zawsze niewystarczaj�ce. S� one dzie�mi okre�lonej kultury i okre�lonego czasu. Ta niewydolno�� w wyra�aniu si� zmusza nas do nostalgicznych poszukiwa� jakiego� mistycznego j�zyka, wykraczaj�cego poza s�owa i obrazy. Daleko poza granice wszystkiego, co widoczne i uchwytne. Wiem: "O Bogu mo�na zamilkn�� na zawsze". Lecz wiem tak�e: "Boga mo�na zagada� na �mier�". M�cz� si� tysi�cami pyta� Nie mog� uwierzy� w nic, w byt bezsensu, w jak�� absolutn� pustk�. Nie mog� wierzy�, �e �ycie jest przekle�stwem, kt�re poprzez wszystkie wieki miliony ludzi nawiedza. Nie mog� wierzy�, �e prawo mocniejszego nigdy nie zostanie z�amane. Ani, �e s�abi i biedni b�d� wiecznie tylko ofiarami. Nie mog� uwierzy� w to, �e tylu niewinnych ludzi w dziejach by�o tak okrutnie prze�ladowanych i mordowanych, ani to, �e ich jedyn� perspektyw� by�a niesko�czenie d�uga czarna noc. Przeciwko temu wzdryga si� moja ca�a istota. Jest to nie do przyj�cia dla ducha i serca. Nie mog� przyj�� rzeczywisto�ci za ca�kowicie zrozumia��, zgodnie z naukowymi stwierdzeniami, analizami i opisami. Ta rzeczywisto�� jest czym� wi�cej. Uwa�am, �e niewidzialne niesko�czenie wi�ksze jest od widzialnego. Jestem pewien, �e w �rodku tego niewidzialnego �wiata, bez ogranicze� przestrzeni i czasu, jest obecna jaka� Istota, kt�ra �wiat widzialny niewidzialnymi palcami porusza. Niewidzialna rzeczywisto�� jest o wiele bardziej fascynuj�ca ani�eli ta widzialna. Nie mo�na jej poj�� do�wiadczeniem rozumu. Do tego s�u�� oczy serca! Boga nie mo�na udowodni� Jak�e� mo�na udowodni� istnienie Istoty, kt�ra przewy�sza pod ka�dym wzgl�dem wszystkie mo�liwe systemy my�lowe? Ze wszystkiego, co istnieje, odr�nia si� B�g w najbardziej radykalny spos�b i nie mo�na go naukowo okre�li�, obserwowa� ani pozna�. Przy pomocy rozumu mo�emy jedynie odszuka� �lady Boga, lecz nie mo�na Go obj�� ani rozumie�. B�g nie jest przedmiotem rozumu. Gdyby mo�na by�o Boga uj�� i poj�� w granicach rozumu, w�wczas mo�na by Go tak�e zrobi�, lecz wtedy mia�o by si� najwy�ej co� w rodzaju totemu. Sam rozum rozpozna� Boga nie potrafi. My�lenia nie mo�na zredukowa� wy��cznie do proces�w elektrochemicznych, rozgrywaj�cych si� w m�zgu. To materialistyczne uj�cie okaza�o si� nie do przyj�cia. Sam rozum musi przyzna�, �e cz�owiek to wi�cej ni� rozum. Znamy wiele spraw, kt�rych nie potrafimy samym rozumem rozwik�a�. Pozna� - mo�e tylko ca�y cz�owiek. Pytania "dlaczego?" osaczaj� mnie niczym d�ungla Nauka potrafi dzi� wiele wyt�umaczy� i zna odpowiedzi na mn�stwo pyta�. Ale je�eli chodzi o te ostateczne: "dlaczego", nie potrafi da� odpowiedzi. W sprawie Boga, jego istnienia, jego dzia�ania, nawet wielcy naukowcy byli najcz�ciej ma�om�wni. Jedynie liczne pomniejsze duchy, che�pi�c si� swoj� pozycj� i �lepe na swoje granice, wiedzia�y ju� zawsze o wszystkim wszystko: ka�da wiara w Boga jest naiwnym oszukiwaniem siebie i musi zosta� przez nauk� zdemaskowana. I tak powiedzia� pewien chirurg, �e otwiera� ju� wiele m�zg�w, a nie znalaz� tam �adnej duszy. Znany astronauta natomiast opowiada�, �e b�d�c we wszech�wiecie nigdzie Boga nie spotka�. �d�b�o trawy Poprosi�em ludzi nauki i techniki by stworzyli mi �d�b�o trawy. I wyprodukowali mi takie �d�b�o trawy, tak zielone, tak cienkie i tak wiotkie. Gdy jednak dok�adniej si� jemu przyjrza�em, zauwa�y�em, �e jest martwe. Nie potrafi�o oddycha�. Nie potrafi�o rosn��. Nie mog�o �y� ani umrze�. W�a�ciwie to nie mia�o ono nic z prawdziwego �d�b�a, poza nazw�. �adna krowa, a nawet koza nie mog�a go je��, ani mleka z niego zrobi�. S�ysz�, jak wszystkie �d�b�a �wiata �miej� si� ze �d�b�a trawy zrobionego przez cz�owieka: "Ci wielcy ludzie nie s� w stanie przy ca�ej swojej wiedzy i technicznych mo�liwo�ciach nawet male�kiego �d�b�a trawy stworzy�". Nauka nie jest wszechwiedz�ca Nauka i technika odda�y cz�owiekowi ogromne us�ugi. Wyprowadzi�y go z niejednego ograniczenia dawnych czas�w, wyzwoli�y z wielu kajdan. Prawdziwa nauka nie stoi Bogu na drodze. Lecz nauka nie jest wszechwiedz�ca, tak�e w�wczas, kiedy bardzo wiele wie o procesach, kt�re dokonuj� si� we wn�trzu naszego widzialnego �wiata. Uczeni wszystkich dyscyplin kroczyli w d�ugich procesjach poprzez stulecia i wzajemnie si� sobie przeciwstawiali. W dzisiejszych czasach nauka jest coraz bardziej �wiadoma swoich ogranicze�. Coraz wyra�niej stwierdza, �e nie jest w stanie stworzy� trafnego obrazu ca�ej rzeczywisto�ci. Rzeczywisto�� cz�owieka i �wiata okazuje si� o wiele bardziej skomplikowana i bardziej tajemnicza. A przy tym rozliczne dziedziny wsp�czesnej nauki obejmuj� tak ogromn� liczb� zagadnie�, �e �aden ludzki umys� nie jest w stanie tego wszystkiego ogarn�� ani poj��. Nauka nie da odpowiedzi, kt�rych oczekujemy na nasze pytania. Dop�ki si� pragnie zbli�y� do Boga wy��cznie za pomoc� rozumu, dop�ty pozostaje si� to zewn�trznej stronie i nie mo�na Go pozna�, Ka�da definicja Boga i ka�de o nim wyobra�enie b�dzie w takim przypadku skazane na niepowodzenie. Do Boga trzeba d��y� z ca�ym naszym cz�owiecze�stwem. W drodze ku niemu musz� nasze serca by� wolne i otwarte, by nasz stosunek do niego sta� si� osobisty i przyjazny. Nie chodzi o to, aby du�o wiedzie�. Chodzi o to, by poj��. Nie o takie zrozumienie, do kt�rego dochodzi si� po wielu latach studi�w, lecz o takie pojmowanie, kt�re powoli ro�nie, gdy my porwani przez cuda �ycia, w zawierzeniu, prostocie i mi�o�ci oddamy si� nieznanym mocom. Chodzi tutaj o g��bokie do�wiadczenie, kt�re rozumowi si� nie sprzeciwia, lecz wychodzi ponad �ci�le racjonalne my�lenie. O do�wiadczenie intensywnej mi�o�ci, kt�ra ze stworzenia ku nam si� wy�ania. O poczucie, �e jest si� kochanym przez istot�, kt�ra si� nam objawia powoli; kt�ra si� pozwala pozna� stopniowo coraz bardziej, w tej mierze, w jakiej si� sami od siebie wyzwalamy i tej mi�o�ci si� oddajemy. B�g, w kt�rego wierzy� nie mog� Nie wierz� w boga dyktator�w, w boga wielkich i bogatych. W boga, kt�ry przemoc� utrzymuje porz�dek, a ma�ym strachu nap�dza i b�ogos�awi bro�. Nie wierz� w boga jako tabu dla prostak�w i nieuczonych. Nie wierz� w boga, kt�ry zrodzi� si� z potrzeby jako �rodek u�mierzaj�cy, gdy �ycie sta�o si� nie do zniesienia. Jako wysp� ocalenia, gdy straci�o si� grunt pod nogami i gdy nie mo�na si� ju� oprze� na �adnym cz�owieku. Jako powszechny �rodek leczniczy by nim zapcha� dziury naszej bezsilno�ci. Nie wierz� w boga, kt�ry z kijem stoi za drzwiami. W boga, kt�ry ludziom przeszkadza w rozwijaniu ich mo�liwo�ci. Nie wierz� w s�dziego, kt�ry gwi�d�e przy ka�dym faulu. Nie wierz� w najwy�szego s�dziego moralno�ci ani w brzydkiego boga. Nie wierz� w boga, kt�ry z daleka trzyma si� od ludzi, niczym jaka� nadistota, odleg�a ozi�b�a i nieporuszona. Nie wierz� w boga filozof�w i ideolog�w, abstrakcyjnego i niezrozumia�ego. Jestem niewierz�cym. B�g to najwi�ksze pytanie �yciowe, na kt�re odpowiedzie� potrafi jedynie serce. Nie ma racjonalnego do�wiadczenia na temat Boga. Podobnie jest z mi�o�ci�. Dlatego jest niezmiernie trudno Boga i mi�o�� rozumem wyt�umaczy�. Wiedz� o tym od dawna ju� poeci i �wi�ci. Gdy widz�, jak B�g ujawnia si� w ostatecznym: "dlaczego?", zmienia si� wszystko. Wszystko nabiera sensu i barwy. Wszystko si� ��czy ponad najg��bsze przepa�cie, ponad najwy�sze wierzcho�ki, ponad morza, ponad niezmierzon� przestrzeni� a� po granice wszech�wiata. Nasze serce wie o Bogu. Zanim si� B�g naszemu rozumowi objawi�, nast�pi�o spotkanie naszego serca z nim. Rozumiem niewierz�cych Mam przyjaci�, kt�rzy �wiadomie nie wierz�, a r�wnocze�nie s� dobrymi lud�mi. Oni ten problem przemy�leli. Wyja�niaj� za pomoc� powa�nych argument�w, dlaczego nie wierz�. Nie mog� przyj�� obrazu Boga, kt�ry im przedstawiono. Nie potrafi� ani cierpienia, ani n�dzy i tego ogromu z�a w �wiecie po��czy� z wiar� w dobrego i mi�uj�cego Boga. Niekt�rzy uwa�aj�, �e wiara w Boga przeciwstawia si� wolno�ci cz�owieka i hamuje jego rozw�j. Pe�ny szacunek i uznanie dla tych dobrych, lecz niewierz�cych ludzi, kt�rzy otwarci s� dla wielkiej tajemnicy ludzkiego �ycia i kt�rzy poruszaj� si� w polu si� wielkiej mi�o�ci wobec ludzi. Duch bo�y wieje k�dy chce! Wierz�cy i niewierz�cy powinni mie� wiele wyrozumia�o�ci dla siebie. Nie powinni spiera� si� ze sob� na temat istnienia Boga. Podobnie jak wierz�cy nie mog� dostarczy� �adnego ostatecznego dowodu, �e B�g istnieje, tak te� niewierz�cy nie maj� �adnego przekonywuj�cego argumentu na twierdzenie, �e nie istnieje. Czy wierz�, czy te� nie wierz�, wszyscy s� lud�mi, ma�ymi lud�mi na ma�ej planecie, w wiosce, kt�r� nazywamy Ziemi�. W cokolwiek wierz�, spo�ywaj� ten sam chleb i oddychaj� tym samym powietrzem. Ciesz� si� tym samym s�o�cem i id� w tym samym deszczu. A gdy si� zakochuj�, to s� podobnie �lepi. Id� t� sam� drog� i martwi� si� z regu�y tymi samymi problemami. Gdy spotykaj� si� na rozdro�ach, nie powinni si� k��ci� o drog�, lecz by� otwartymi, zawiera� przyja�nie i �yczy� sobie wzajemnie "dobrej drogi" i wsp�lnie poszukiwa� tajemniczego, g��bokiego sensu tego, co �yje i oddycha. Wierz�cy i niewierz�cy stoj� bli�ej siebie ani�eli s�dz�. Wrogo�� jest najgorsz� rzecz�, kt�ra mo�e im si� przydarzy�. Fanatyzm religijny jest ze wszystkich fanatyzm�w najbardziej fanatyczny i najbardziej bezbo�ny. Niewierz�cy przyjaciel m�g� jeszcze dok�adnie wymieni� dzie�, a nawet godzin� i ulic�, na kt�rej B�g go napad�. Tak, napad�! Przysz�o to zupe�nie niespodziewanie. Rado�� nie do wys�owienia. Chcia� ucieka�, ale nie m�g� ruszy� si� z miejsca. Sta� jak przygwo�d�ony. "Chyba zwariuj�" - przesz�o mu przez g�ow�. Ca�e jego jestestwo wykrzykiwa�o: "B�g istnieje!" Wzdraga� si� przed t� my�l�: "Nie, nie, nie. To nie mo�liwe". Lecz "tamto" ju� go nie opuszcza�o. B�g istnieje! B�g nie jest jednak opium. Jego rodzice byli przekonanymi marksistami i ten pogl�d tkwi� tak�e g��boko w nim. Listy z czas�w jego narzecze�stwa by�y zawsze bardzo d�ugie, bo chcia� o tym przekona� swoj� narzeczon�. Nie potrafi� sobie wyobrazi�, jak b�d� mogli wsp�lnie wytrzyma�, gdy w tym punkcie nie b�d� zgodni. A teraz stoi tu, w jasny dzie�, na jednej z wielu ulic wielkiego miasta - skonfrontowany z Bogiem. Dziwne uczucie i jaka� pewno��, kt�rej nie spos�b wyt�umaczy�. Tygodniami walczy� p�niej jeszcze z sob� samym. Nawet swojej �onie nie by� w stanie o tym powiedzie�. A� pewnego wieczoru ju� nie wytrzyma�. W p�mroku, oparty o krzes�o powiedzia�: "Anno, wierz�, �e B�g istnieje". Spodziewa� si� sprzeciwu, k��tni, lecz nast�pi�o ciche obj�cie. Jego �ona nie by�a w stanie z powodu �ez wydoby� z siebie s�owa. I znowu nape�ni�a go rado�� nie do opisania. Czu�, �e jest dobrze, tak dobrze jak nigdy przedtem. "Ju� od pewnego czasu chodz� potajemnie do ko�cio�a" rzek� - "lecz nie powiedzia�em ci tego, by tobie nie sprawi� przykro�ci". W nast�pn� niedziel� poszli oboje. W ko�ciele by�o kilka os�b. Gdy przybyli, w�a�nie kto� czyta� z grubej ksi�gi przy ambonie: "Post�pujcie jak dzieci �wiat�o�ci" i spojrza� na nich wchodz�cych. "M�g�bym ta�czy� z rado�ci" - opowiada� p�niej "takie uniesienie mnie przepe�nia�o". �piewaj�c szli�my do domu i tam w pokoju dzieci, w salonie oraz kuchni napisa�em wielkimi literami na �cianach: "Post�pujcie jak dzieci �wiat�o�ci"! Duchowy testament wierz�cego Sp�dzi�em swoje �ycie w pluralistycznym otoczeniu i zawsze w�r�d wolnomy�lnych prze�o�onych. Mam raka i wiem, �e wnet umr�. Nie by�o nigdy nikogo, kto by udowodni�, �e poprzez �mier� idziemy w nico��. Ja id� przez �mier� w ostateczn� rzeczywisto��. W t� niepoj�t�, wszystko obejmuj�c� rzeczywisto��, kt�r� nazywamy Bogiem. Nie mo�na tego naukowo udowodni�, lecz nie mo�na temu te� zaprzeczy�. �e przez �mier� id� nie w nico��, lecz do Boga, jest dla mnie ca�kowicie do przyj�cia. Je�eli ten egzystuj�cy B�g rzeczywi�cie "jest", to wtedy jest on nie tylko tym, kt�ry mnie stworzy�, lecz tak�e tym, kt�ry mnie przyjmie do swojej pe�ni. To jest sprawa wiary. Zjednoczy� si� z Bogiem - tego nie mo�na udowodni�, lecz w to mo�na wierzy� w �wietle darowanej wiary i zaufania. Jako stw�rca i zachowawca �wiata i cz�owieka ma B�g jedno s�owo wi�cej do powiedzenia. Do niego nale�y pierwsze i ostatnie s�owo. Kto naprawd� wierzy w wiecznego i �ywego Boga, ten wierzy tak�e w swoje w�asne wieczne �ycie. "Wierz�, lecz nie wolno mi si� nad Bogiem zastanawia�, bo natychmiast ogarnia mnie strach, �e swoj� wiar� utrac�". Powiedzia� to pewien naukowiec. Jego wiara zosta�a odziedziczona, z pokolenia na pokolenie przekazywana, niczym stary zegar w gabinecie. Budzi� on dawne wspomnienia, ale ju� nie chodzi�, nie by�o ju� w nim serca, codziennie coraz bardziej zag��bia� si� w nauce. A pytania najostateczniejsze, kt�re stawia�o jego serce, pozosta�y bez odpowiedzi. Nauka te� ich nie wyja�nia�a. Ogarn�� go strach. Nigdy nie troszczy� si� o to, by swoim jestestwem nawi�za� kontakt z tajemnic�, gdzie do�wiadczenie staje si� poznaniem, a serce otrzymuje odpowiedzi, kt�rych rozum odnale�� nie potrafi. Wierz mi, wasz B�g istnieje "Raz w swoim �yciu zapali�em cygaro tysi�cfrankowym banknotem" - oznajmi� mi pewnego wieczora. "Mia�em wszystko. By�em wielkim panem. Czu�em si� jak B�g. Moi poddani czo�gali si� przede mn�. Nie potrzebowa�em nikogo. Wszystko prze�y�em i wszystkiego spr�bowa�em. A teraz siedz� tutaj... Jestem sko�czony, maj�c nie ca�e czterdzie�ci lat. Nie mam �adnego bliskiego cz�owieka. Zabija�em. Wiem r�wnie�, �e mundur nie jest �adnym usprawiedliwieniem mordu. Gdziekolwiek spojrz�, widz� wy��cznie z�oto, kt�re brudzi, i ludzi, kt�rzy si� czo�gaj�. Ale najgorsze to ci zabici, te p�acz�ce kobiety i dzieci, kt�re na mnie patrzy�y b�agaj�cymi oczyma i pe�ne przera�enia, a do kt�rych ja strzela�em. Teraz mnie po nocach nawiedzaj�. Nie widz� ju� �adnego wyj�cia. Nie wiem te�, jak si� tutaj znalaz�em. Kupi�em sobie parabellum 6,5, pistolet automatyczny. Nie, prosz� ksi�dza, �adne samob�jstwo. Chc� jedynie uwolni� si� od w�asnego brudu". Ziarno pszeniczne Przyrodnik wie wszystko o daj�cych si� naukowo stwierdzi� procesach, kt�re dokonuj� si� w ziarnku pszenicy. Nie potrafi jednak odpowiedzie� na pytania "jak"? i "dlaczego?", dotycz�ce pierwszego ziarnka pszenicy. To znajduje si� poza jego wiedz�. Nawet w�wczas, gdy przekonany jest, �e w tajemnicy pszenicznego ziarna dzia�a jaka� wy�sza Istota, by�oby to nie naukowo, aby do tego si� przyzna�. A jednak jest to przekonanie, kt�re da� mu mo�e nadziej� i uczyni� troszeczk� szcz�liwszym. "Wierz mi, wasz B�g istnieje". "Do�wiadczy�em tego". On istnieje w ludziach, kt�rzy s� dooko�a mnie. Gdy troszczysz si� o tych ludzi, w�wczas - tak mniemam - otrzymasz za to raj. Lecz gdy w swojej pysze ka�esz tym ludziom przed sob� si� czo�ga� i ich wyka�czasz, jak ja to czyni�em, b�dziesz mia� piek�o ju� tutaj. Ja jestem �ywym dowodem na to. Jestem szatanem". Ten m�czyzna by� w panice. Opowiada� jeszcze wiele innych rzeczy. Wielu godzin trzeba by�o, �eby si� uspokoi�. Owej nocy wyspowiada� si� z ca�ego swojego �ycia. Nad ranem wyszed�. Zrobi�o si� jasno. Wiara prostych ludzi We wszystkich religiach �wiata jest mn�stwo prostych ludzi, kt�rzy wyra�aj� swoj� wiar� w nadludzk� istot�, w si�� wy�sz�, w jakiego� Boga, w bardzo zwyczajny i prosty spos�b. Za pomoc� wielu rytua��w i zwyczaj�w szukaj� kontaktu z istot�, kt�ra jest wi�ksza ni� oni. Zapalaj� �wiece. Ca�uj� r�ce i nogi figur, g�aszcz� obrazki, czyni� gesty, k�aniaj� si� i kl�kaj�. Nie m�w zbyt pochopnie: "To tylko zabobon. To g�upi, prymitywni ludzie. Oni nie wiedz� lepiej". B�d� ostro�ny ze swoim wyrokiem. To ich spos�b wypowiadania si� i wyra�ania. Ich spos�b szukania Boga. Mo�e odczuwaj� g��biej, ufaj� mocniej tej niewidzialnej rzeczywisto�ci, kt�r� chc� osi�gn�� przez widoczne znaki. S� w drodze. B�g pozwala im przyj��. B�g ich przyjmuje. U niego b�d� oni pierwszymi, poniewa� w tym �wiecie byli zawsze ostatnimi. Wierz� w dobro, chocia� tak wielu ludzi opanowanych jest przez z�o. Wierz� w pi�kno, mimo, �e brzydota rozrasta si� w �wiecie, a brud g��boko dr��y cz�owieka. Wierz� w mi�o��, tak�e wtedy, gdy panuje wrogo�� i nienawi�� si� woko�o rozwija. Gdy widz� cz�owieka, nawet gdyby to by� cz�owiek z�amany, i w�wczas wierz� w Istot�, kt�ra wi�ksza jest od cz�owieka. Popatrz w oczy dziecku, a ujrzysz Boga. Wierz�, �e prapocz�tkiem dobra jest B�g. B�g nie jest dobrym cz�owiekiem, lecz przychodzi On do nas w ka�dym dobrym cz�owieku. B�g nie jest kwiatem, lecz w ka�dym kwiecie jest zawsze obecny. We wszystkim, co �yje zostawi� B�g �lady swojej mi�o�ci. W ka�dym �d�ble trawy zostawiam jego �lad. B�g jest najg��bszym zwi�zkiem mi�dzy wszystkim co istnieje. Mi�dzy wszystkim, co tylko jest obecne w kosmosie. Wszystko jest z sob� powi�zane. Cudowna �ywa tkanina. Tysi�ce przecudnych, �ywych nici wi��e ludzi z lud�mi i z ca�� przyrod�. Z chmurami wysoko na niebie, z wodami w rzekach, z ptakami w powietrzu, z rybami w morzach, ze zwierz�tami na l�dzie, z kwiatami i drzewami, z wielu barwnymi motylami, ma�ymi biedronkami a� po miliony prawie niewidocznych �yj�tek nad i pod ziemi�. B�g jest w tajemniczy spos�b obecny w istocie tej cudownej tkanki. Tam, gdzie zostaje ona uszkodzona, dokonuje si� naruszenie stworzenia, tam dotyka to cz�owieka. Nast�puje zerwanie naturalnych powi�za�, a zaczyna si� proces rozpadu. Ludzie zaczynaj� odrzuca� ludzi we wszystkich dziedzinach �ycia towarzyskiego i wsp�lnotowego, a� po �ono matki. Grzech jest w swojej istocie zerwaniem �yciowych powi�za�. Wej�cie w tajemnic� Wierzy�: to co� wi�cej ni� wiedza religijna. To co� innego, ani�eli akceptowanie pewnych prawd, twierdze� czy zasad. Wierzy�: to si� zaczyna wraz z wej�ciem w wielk� Tajemnic�, po kt�rej poruszamy si� po omacku, szukaj�c, pytaj�c i prosz�c o �wiat�o. A� B�g pewnego dnia do ciebie si� zbli�y i pozwoli ci odczu� swoj� obecno�� w tysi�cach rzeczy ka�dego dnia. Wierzy�: to patrze� dalej, poprzez rzeczy i sprawy, na tego, kt�ry za nimi stoi. Wierzy�: odrzuci� w�asn� zadufan� pewno�� i p�j�� nad wod�. Zaufa� Istocie, o kt�rej wiesz: ona jest obecna i wci�� na nowo zaprasza. Wierzy�: pozwoli� si� unie�� w nowy, g��bszy wymiar, w przestrze�, w kt�rej zanik�y wszelkie granice. Wierzy�: z ca�ym zaufaniem wskoczy� w ciemno��, niezwyk�� form� kochania. Wiara jest darem. Nie mo�esz go zdoby�. Nie mo�esz si� go domaga�. Wiara jest darem, Nie otrzymasz go, gdy przepe�niony po��dliwo�ci� szukasz dr�g ku w�adzy i bogactwu. Wiara jest darem. Zostanie ci dana w godzinach ciszy, gdy opu�cisz samego siebie, uciszy�e� swoje serce i z zamkni�tymi oczyma czekasz, a� gdzie� zobaczysz Boga. Wiara jest darem. Najcz�ciej jest dawana stopniowo, powoli. Licznym od dzieci�stwa. Niewierz�cym czasami nagle, gdy s� czystego ducha i otwartego serca, i tak ca�kowicie oddaj� si� ludziom, �e nawet nie�wiadomi tego, mo�e ju� d�ugo �yj� w magnetycznym polu przyci�gania tego niewiarygodnego Boga. Istniej� ludzie, literaci i arty�ci, redaktorzy i moderatorzy, politycy i profesorowie, kt�rzy wypowiadaj� si� w spos�b bezczelny i impertynencki, grubia�ski i obra�liwy o Bogu i religii. Tacy ludzie m�wi� z regu�y wi�cej o sobie samych ni� o Bogu i religii. Ogromn� g�upot� niewierz�cych jest uznanie ludzi wierz�cych za gorszych, lub mniemanie, �e s� oni zawsze idiotami. Wierz�cy, inaczej, wierz�cy i niewierz�cy, wszyscy s� lud�mi i tworz� rodzaj mozaiki. Poszczeg�lne kawa�y i kawa�eczki s� bardzo zr�nicowane. Nie powinny si� wzajemnie nak�ada� lub wypycha�, lecz odzwierciedla� bo�e pi�kno. I troch� bo�ej dobroci i mi�o�ci wypromieniowywa�. Wi�cej rado�ci w �yciu Kto odnalaz� Boga, ma jedn� anten� wi�cej, by m�c odbiera� g��bsze przes�ania. Kto odnalaz� Boga, ma dodatkowe oparcie w �yciu. Ma pewniejszy grunt pod nogami. Kto jedno odnalaz�, odnalaz� ostatecznie samego siebie, w dalszym wymiarze, daleko ponad horyzont. W nowym religijnym wymiarze. Kto odnalaz� Boga, musi wci�� szuka� dalej, by Go ci�gle jeszcze bardziej odnajdywa�. B�g jest tak fascynuj�cy. Nie mo�na zaniecha� szukania nawet wtedy, gdy si� Go odnalaz�o. Cz�� druga Humanizm Boga W�r�d wszystkich religii �wiata jest chrze�cija�stwo jedyn�, w kt�rej istota najwy�sza objawia si� jako B�g, kt�ry jest mi�o�ci�. W chrze�cija�stwie spotykamy Boga, kt�ry bierze na siebie los cz�owieka i przyobleka si� w cz�owiecze�stwo. Boga, kt�ry przychodzi na nasz� planet�, staje si� cz�owiekiem, by by� blisko ludzi. Stw�rc�, kt�ry pozostaje wierny swoim stworzeniom i nie pozostawia ich samych sobie. To nie do wiary, �e B�g w postaci cz�owieka przychodzi do ludzi. B�g jednak chcia� uczyni� swoj� mi�o�� do ludzi widoczn�, namacaln� i odczuwaln�. Dlatego potrzebowa� cia�a, r�k i n�g, i ciep�a ludzkiego serca. Chrze�cija�stwo wprowadza nas w wielk� przygod� Boga z lud�mi. B�g jest mi�o�ci� "Wcielenie si�" Boga to objawienie niewiarygodnej mi�o�ci. To najpi�kniejsze przes�anie, kiedykolwiek zosta�o ludziom dane. Ta "Mi�o��" sta�a si� cz�owiekiem. Sta�a si� cia�em i krwi� w osobie Jezusa z Nazaretu. Przed dwudziestu wiekami wkroczy�a w dzieje �wiata i wszystko postawi�a na g�owie. W Jezusie widzimy jak B�g idzie poprzez �wiat. Jezus to oferta. Boska propozycja dla wszystkich ludzi. On nie jest w�asno�ci� katolik�w czy protestant�w, grup charyzmatycznych czy te� innych modnych ruch�w religijnych. On nie przyszed� dla jednej grupy czy partii. Przyszed� do wszystkich ludzi, do ludzi r�nych ras i j�zyk�w, odmiennych orientacji i wszystkich czas�w. Tajemnica wcielenia jest czym� zupe�nie nowym w historii religijnej ludzko�ci. Tajemnica wcielenia jest istot� chrze�cija�stwa. Jest tajemnic� mi�o�ci. W chrze�cija�stwie chodzi o mi�o��. O mi�o�� Boga, kt�ra uciele�ni�a si� w posta� ludzk� w osobie Jezusa. Prawd� chrze�cija�stwa jest mi�o��. Prawd� chrze�cija�stwa jest Jezus. W chrze�cija�stwie nie wierzysz w jak�� abstrakcyjn� prawd� ani w szereg zada� czy twierdze�, lecz w kogo�, kto ci� kocha. Przez Jezusa B�g m�wi ludziom jak ich kocha. Jezus jest s�owem Boga. Wszystko, co B�g ma ludziom do powiedzenia to: Jezus. Dla chrze�cija�stwa �yjesz w prawdzie tak d�ugo, jak d�ugo pozostajesz w mi�o�ci, w Jezusie. To brzmi dziwnie, lecz jest to nies�ychanie wyzwalaj�ce, �e nie mo�esz w chrze�cija�stwie utraci� prawdy przez brak wiedzy, ale wy��cznie i jedynie przez brak mi�o�ci. Wierzy� w Boga chrze�cija�stwa znaczy: rzuci� si� w pr�d mi�o�ci, kt�ra p�ynie od Jezusa poprzez �wiat. Chrze�cija�stwo histori� mi�o�ci mi�dzy Bogiem i cz�owiekiem. Historia z bardzo d�ug� prehistori�, kt�ra rozpoczyna si� opowiadaniem o stworzeniu. Ta historia stworzenia jest jednym z najwspanialszych dzie� literatury �wiatowej. B�g stworzy� �wiat�o��, dzie� i noc. l�d i morza, kwiaty i drzewa, zielon� traw�, czyste powietrze i przejrzyst� wod�. B�g stworzy� s�o�ce, ksi�yc i gwiazdy, ryby w morzu , ptaki w powietrzu i zwierz�ta na ziemi. Sta� si� wiecz�r i sta� si� poranek. I B�g zobaczy�, �e wszystko by�o dobre. I nadszed� sz�sty dzie�. Sz�stego dnia dokona� B�g arcydzie�a: stworzy� cz�owieka, kr�la stworzenia. Uczyni� go na sw�j obraz i podobie�stwo. Cz�owiek zosta� stworzony na podobie�stwo Boga, kt�ry jest mi�o�ci�. C� za nieprawdopodobna istota! Si�dmego dnia B�g odpoczywa� i odda� swoje wspania�e dzie�o, raj ziemski, cz�owiekowi. Czy dzie�o stworzenia si� nie uda�o? Czy�by B�g si� pomyli�? B�g uczyni� cz�owieka "sercem" stworzenia, o�rodkiem ca�ego wszech�wiata, jedyn� istot�, kt�ra jest czym� wi�cej ni� kawa�kiem materii, ni� przypadkowym zlepkiem atom�w i moleku�. Stworzony na obraz Boga, sta� si� cz�owiek tak�e duchem. Jego cia�o jest cia�em uduchowionym, nienaruszalnym i niezast�pionym. Wszystkiemu, co B�g stworzy�, da� tak�e konkretny cel i program. "Takim masz by�" i "tak masz �y�". Drzewa i kwiaty i ro�liny rosn�, i kwitn� zawsze, i wsz�dzie w ten sam spos�b, zgodnie ze swoj� przynale�no�ci� gatunkow�. Najg�upsza kura wie, jak znie�� jajo i ka�dy ptak �piewa wci�� t� sam� pie��, kt�rej nauczy� si� w raju. Jedynie cz�owiek, Obdarzony zosta� "wolnym programem". Lecz B�g da� mu pewnego rodzaju wskaz�wki, kt�re zosta�y mu wpisane g��boko w sercu, jak ma si� obchodzi� ze �wiatem. B�g by� w cz�owieku, swoim arcydziele, szalenie zakochany i mia� do niego bezgraniczne zaufanie tak, i� wszystko odda� w jego r�ce. Czy� w tym tkwi b��d: B�g stworzy� z chaosu wspania�y �wiat. Ludzie uczynili ze �wiata znowu haos. Pismo opowiada o pierwszym bratob�jstwie i jak pr�dko sta� si� cz�owiek niewierny. Przez wszystkie stulecia ros�a wie�a Babel i przemoc w �wiecie. Historia o Kainie i Ablu powtarza si� przez wieki. Z pokolenia na pokolenie. bardzo szybko zaciemni� cz�owiek obraz Boga, !Ca�kowite niepowodzenie! B�g jednak nie m�g� cz�owieka zapomnie�. Na wielu drogach i w przer�ny spos�b, pr�bowa� ponownie z nim si� spotka�. W�r�d wszystkich lud�w, na przestrzeni wiek�w znalaz� fantastycznych ludzi - prorok�w i anio��w o ludzkim obliczu. Przemawiali do ludzi i wskazywali drog� ku �wiat�u. We wszystkich religiach jest co� z wielkiej bo�ej m�dro�ci. B�g nie opu�ci� swojego stworzenia. W swojej wszechmocy stworzy� wszystko. W swojej mi�o�ci, gdy czas dojrza� na przyj�cie Jezusa, stworzy� wszystko od nowa. "Kto jest w Jezusie, jest nowym stworzeniem". "�wi�ty Pawe�" Zupe�nie zwariowana historia W Jezusie idzie B�g na poszukiwanie cz�owieka. B�g czyni si� ma�ym jak dziecko i oddaje si� w r�ce ludzi, by ich zdoby� dla swojej mi�o�ci. Jaka� ca�kowicie zwariowana historia. Rozum tego nie pojmie. Gdy za� spojrzy si� sercem, wtedy rozja�ni si� wszystko. Zostaniesz wci�gni�ty przez pr�d, kt�ry poprzez stulecia unosi� miliony ludzi. Poczujesz: Nie musz� by� wielkim ani mocnym, i nie musz� wykaza� si� nadzwyczajnymi osi�gni�ciami, by by� przez Boga kochanym. Do�wiadczysz, �e B�g, jak kto� zakochany, na najmniejszy znak ku tobie pod��a. Patrzy ponad b��dy i s�abo�ci i czyni ci� zupe�nie innym. Kocha bez zastrze�e� - w ten spos�b bierzesz udzia� w bo�ej naturze. Bo�y obraz stanie si� w tobie znowu widoczny. O Jezusie i jego nowinie wyczyta� mo�na w ksi�dze naszych czas�w: w starej Ewangelii. Ta Ewangelia jest uderzaj�cym, nie daj�cym si� niczym zast�pi�, i niewyczerpanym manifestem wielkiej mi�o�ci. Ewangelia W tej ksi�dze opisany jest humanizm Boga. To nowina, kt�ra wyzwala nieprawdopodobn� rado��. To najbardziej cz�owiecza, a zarazem najbardziej boska wie��, kt�ra si� sprzeciwia wszelkim obiegowym ideologiom. Najbardziej cz�owiecza nowina, dlatego, �e �adnego cz�owieka nie pozostawia na uboczu. Nikt nie zostaje odrzucony ani zapomniany. Nikt "spisany na straty". Jest w niej tyle zrozumienia, dobroci i sympatii dla s�abych, grzesznik�w i dla ludzi, kt�rym si� nie powiod�o, �e ka�dy czu� si� mo�e jak w domu. Najbardziej boska nowina, bo nikt nie mo�e zmierzy� jej szeroko�ci, wysoko�ci ani g��bi. Kto wierz�c w ni� raz, tutaj wkroczy, znajdzie tak wiele �wiat�a, tak wiele �ycia, tak wiele rado�ci, �e ca�ym sob� czuje, chocia� nie potrafi tego uj�� w s�owa: To nowina, kt�ra mo�e uratowa� �wiat! Gdyby nie by�o Ewangelii, musiano by j� wymy�li�, o ile by to by�o mo�liwe, by ludzi uczyni� szcz�liwymi nie kiedy� tam, lecz dzisiaj, teraz i tutaj w tej wiosce, kt�ra nazywa si� Ziemia. Ta Ewangelia nie zawiera �adnej doktryny, �adnych naukowych tez, �adnej filozofii. Ona jest "�yciem". Tutaj nie napotyka si� jakiej� sprawy, jakiego� wspomnienia, zapomnianego obrazu lub iluzji, lecz "osob�". Tutaj spotyka si� kogo�, kto rzeczywi�cie �yje i czyja obecno�� odczuwalna jest dla tych, kt�rzy Go kochaj�. Kto� z zewn�trz nie potrafi wyda� sprawiedliwego wyroku. To jest sprawa do�wiadczenia. Cia�em i dusz� musi si� j� prze�y�. Inaczej pozostaje ona zimnym przedmiotem poza nami, kt�ry mo�na przestudiowa� bez zrozumienia czegokolwiek. Dla kogo�, kto uwa�a, �e B�g jest wymys�em chorego umys�u, a ludzie jedynie okre�lon� struktur� atom�w i moleku�, Ewangelia mo�e zawiera� pi�kne my�li, lecz jej tre�� i sedno pozostan� dla niego zamkni�te. Dla tego, kto wierzy, Ewangelia jest jasn�, cho� trudn� odpowiedzi� na pytanie o najg��bszy sens �ycia. A to znaczy: by� cz�owiekiem i wsp�cz�owiekiem. Jasna odpowied� na pytanie: w jaki spos�b tak wielu r�nych ludzi mo�e ze sob� wsp�y�? Jak mog� usta� wojny, wrogo�� i przemoc? Ewangelia mi�o�ci jest wci�� jeszcze Ewangeli� g�upstwa, bo chodzi tutaj o mi�o��, kt�ra jest nie�atwa i naznaczona znakiem Krzy�a. Kto t� mi�o�� wybra�, rezygnuje z w�asnego "ja", zajmuje ostatnie miejsce i oddaje si� na s�u�b� wszystkim. To niewiarygodne Dziwne to. Mo�esz Ewangeli� czyta� cz�sto, nawet ca�ymi latami, bez tego, by ci� ona dog��bnie poruszy�a. A� pewnego dnia uka�e si� �wiat�o. A s�owa wielekro� czytanego tekstu tak ciebie porusz�, �e twoje serce opanuje ogromne szcz�cie i zapragniesz krzycze� i dzi�kowa�, �e B�g do ciebie przem�wi�. To niewiarygodne, co napisane w Ewangelii, lecz je�eli potrafisz w to uwierzy�, twoje �ycie nabierze nowego sensu. Nowina Ewangelii, g�oszona od dw�ch tysi�cy lat, nie jest czym�, co poj�� mog� wyj�tkowo uzdolnieni, wybrani czy wtajemniczeni ludzie. Ewangelia nie jest �adn� tajemn� mow�, kt�ra przy pomocy skomplikowanych metod rozszyfrowana musia�aby by� przez m�dre g�owy. Ewangeli� zrozumiej� ludzie, kt�rzy maj� do niej �ywe, proste podej�cie: ubodzy i dzieci. Mo�ni i pot�ni tego �wiata nie pojmu� z niej nic. Dlatego te� jest im tak trudno czerpa� rado�� z Ewangelii. Biedni i dzieci. Oni posiadaj� klucz do tej wewn�trznej mowy. Oni s�ysz� przemawiaj�cego Boga. Dla nich Ewangelia nie jest mora�em, lecz dobr� nowin�. Wie�ci� pe�n� rado�ci. Kto nie stanie si� jak dziecko, niczego nie zrozumie. W ideologiach musz� ludzie najcz�ciej ust�powa� narzuconym zasadom. Odrzucam ka�dy �wiatopogl�d, ka�d� ideologi� i ka�dy system, w kt�rym nie ma miejsca dla ludzi upo�ledzonych, nieuleczalnie chorych, dla odrzuconych i dla tych, kt�rym si� w �yciu nie powiod�o, w kt�rym ostatni, nigdy nie mog� sta� si� pierwszymi. W Ewangelii na pierwszym miejscu jest cz�owiek. Mi�o�� Dewaluacja s�owa. Mi�o�� jest we wszystkich j�zykach s�owem, kt�re najcz�ciej bywa nadu�ywane i wypaczone. Wykorzystuje si� je jako kamuflarz niejasnych tre�ci. To najpi�kniejsze i najszlachetniejsze s�owo sta�o si� p�aszczykiem, kt�rym mo�na wszystko przykry�. Mi�o�� chrze�cija�ska jest mi�o�ci� tw�rcz�. Ona budzi ludzi do �ycia, do pe�nego cz�owieczego rozkwitu. Gdy kogo� lubisz - pod wp�ywem bo�ej mi�o�ci - czujesz rado�� z jego istnienia. W�wczas odnawiasz go. Mo�e si� rozwija� i kwitn�� jak kwiat w �wietle s�o�ca. Taka mi�o�� nie jest wy��cznie uczuciem ani spontanicznym wzruszeniem. Ona jest czym� wi�cej. Ona jest wszystkim. Ze starego wydobywa si� nowe, a co obumar�o, budzi si� do �ycia. Mi�o�� w chrze�cija�stwie nale�y do jego istoty: mie� "serce" dla ludzi, siebie dawa� innym. Komunia tej mi�o�ci ka�e ofiarowywa� wi�cej, ni� si� posiada. Da� trzeba siebie samego. To najbardziej ryzykowne przedsi�wzi�cie cz�owieczego serca. Ta mi�o�� czyni cz�owieka wolnym, wyzwolonym z p�t pieni�dza posiadania, uwolnionym z zamkni�tego si� w sobie. Dopiero, gdy mi�o�� zamieszka w cz�owieku, stanie si� mo�liwe sensowne m�wienie o Bogu i wzajemne zrozumienie. Mi�o�� chrze�cija�ska to wyj�tkowo trudne zadanie. Ona nie jest ani s�aba, ani �lepa. Ale to czego wymaga, nie jest dzisiaj w modzie. Mi�o�� nie jest luksusowym artyku�em dla delikatnych i s�abych typ�w. Z ni� nie jest tak jak z piegami, �e jeden je ma a drugi nie. Na to nie ma si� �adnego wp�ywu. Podobna jest raczej do solidarno�ci i w zwi�zkach, partiach i organizacjach, kt�rej istot� jest wzajemne wspieranie si�. Ona nie zni�a si� do postawy oboj�tnej i pasywnej: niczego z�ego nie �yczy�, niczego z�ego nie czyni�. Nie polega na uleg�o�ci i poddawaniu si�. Nie jest te� ci�g�ym badaniem cz�owieka, czy aby jest godny tej mi�o�ci. Jest mi�o�ci� bez zastrze�e�. Radowa� si� i rado�� rozdawa�. Dzieli� cierpienie i troski innych. Codziennie od nowa, tak�e w�wczas, gdy w codziennym obcowaniu by� mo�e szalenie ci�ko szalenie zachowa� szacunek i sympati�. Mi�o�� w chrze�cija�stwie, to mi�o�� Boga, kt�ry chce by� cz�owiekiem w cz�owieku. Ta mi�o�� jest nieograniczona i bezinteresowna. Wyrzeczenie si� d�br na rzecz innych jest podstawowym warunkiem. Wymaga bezpretensjonalno�ci, skromno�ci, prostoty i ofiarowania siebie. To w�a�nie t� mi�o�� odczuwamy, gdy boli nas cierpienie innych, gdy g��d innych odczuwamy we w�asnym ciele. gdy samotno��, strach i n�dza, najmniejszych i najs�abszych rozrywa nasze serce. Ta mi�o�� nigdy si� nie ko�czy. Ona wymaga od nas ustawicznego osobistego nawr�cenia. Oto mi�o��, kt�r� Jezus uczyni� przykazaniem. Ona przewy�sza nasze zwyczajne ludzkie si�y. Mi�o�� szuka wsz�dzie dobra, mi�o�� nie zazdro�ci, nie che�pi si�. Mi�o�� nie wmawia sobie niczego. Ona nie daje dlatego, bo to pi�knie wygl�da. Mi�o�� nie szuka siebie. Mi�o�� nie poddaje si� zgorzknieniu i nie pami�ta z�a. Ona nie cieszy si� z b��d�w innych. Cieszy si� natomiast dobrem, kt�re istnieje. Mi�o�� wszystko znosi, wierzy wszystkiemu, ufa bezgranicznie, wszystko przetrwa. Mi�o�� nigdy nie ustaje. "�w. Pawe�" B�g jest po stronie cz�owieka W chrze�cija�stwie B�g jest konkurentem cz�owieka. Dojrza�o�� i autonomia cz�owieka zawarte s� w tw�rczym planie Boga. W chrze�cija�stwie B�g postawi� cz�owieka w centrum i u jego st�p z�o�y� ziemi� i niebo. W Jezusie zdecydowa� si� B�g na cz�owieka. W Jezusie B�g stan�� radykalnie po stronie cz�owieka. Przede wszystkim po stronie s�abych i biednych. W �yciu, cierpieniu i �mierci Jezusa zbli�y� si� B�g do cz�owieka we wszystkich jego �yciowych sytuacjach w spos�b najintymniejszy i najg��bszy. W Jezusie ukrzy�owa� Wszechmog�cy B�g swoj� pot�g�, aby wszystkim ludziom wszech czas�w powiedzie�, �e ich kocha i �e s� godni jego zabieg�w. W chrze�cija�stwie ukazuje si� B�g jako humanista wszech czas�w. B�g chrze�cija�stwa jest Bogiem kochaj�cym, kt�ry ze swojej wszechmocy nie czyni u�ytku z szacunku do cz�owieka, kt�remu wszystko odda�. Ten bezsilny B�g szuka cz�owieka, bo jedynie cz�owiek ma t� mo�liwo��, aby udost�pni� Bogu doj�cie do �wiata tak, �e Jego mi�o�� stanie si� znowu w�adna odnowi� oblicze ziemi. Lecz cz�owiek zdecydowa� si� na ucieczk�. Tch�rzliwie ucieka od bo�ej mi�o�ci. Swoje serce otacza grubymi murami materii, tysi�cem rzeczy niewa�nych. Je�li cz�owiek potrafi wszystko odrzuci�, by puste r�ce wyci�gn�� do Boga, odnajdzie w swoim wn�trzu pok�j i prze�yje rado��, o kt�rej nigdy nawet nie marzy�. Paradoks chrze�cija�stwa To jest ta radosna nowina, �e wszystko stanie si� inne. Z Jezusem zmienia si� wszystko. Wszystko staje na g�owie. W�adc�w �ci�ga z tron�w, a mali i niewa�ni zostaj� wywy�szeni. Biednych obdarowywuje, a bogaczy z niczym odprawia. Pierwsi b�d� ostatnimi. Ostatni b�d� pierwszymi. Kto swoje �ycie straci, znajdzie je. Kto swoje �ycie znajdzie, ten je straci. W o�miu b�ogos�awie�stwach czyni szcz�liwymi wszystkich, kt�rzy na tym �wiecie nigdy nie doczekali si� sprawiedliwo�ci. Chrze�cija�stwo pot�ga niemocy. Moc Jezusa, tego ukrzy�owanego. Inna ni� pot�ga pieni�dza i broni. Inna ni� w�adza polityczna. Jezus ukrzy�owany w�r�d dw�ch zbrodniarzy, zr�wnany z grzesznikami, opuszczony przez Boga, kt�rego blisko�� g�osi w s�owie i czynie, i w swojej w�asnej osobie. Ca�kowita pora�ka. Dziwne to bardzo dla nowiny, kt�ra chce ludzi zbawi�. Osobliwo�� w historii religii. �aden cz�owiek nie wpad�by na tak� my�l, by co� tak poni�aj�cego, jak skazanie i haniebn� �mier� niewolnika i buntownika po��czy� z jakim b�d� ruchem religijnym. Jezus. "Patrzcie, oto cz�owiek". �aden Apollo, pi�kny, nadcz�owiek w harmonijnej doskona�o�ci. Nie Dionizos, zmys�owy, kt�ry �yje swoj� nami�tno�ci�. �aden gwiazdor z filmu. lecz zraniony B�g, kt�ry wyda� siebie ludziom i w ogniu swojej mi�o�ci wszystko odnawia i ulepsza. W bezsilno�ci cierpi�cego i umieraj�cego Jezusa objawia si� moc mi�o�ci, pot�ga Boga, kt�ry w ogniu swojego Ducha stwarza cz�owieka i rzeczy, odnawia i udoskonala. Bezsilni, pro�ci, wierz�cy i modl�cy si� ludzie wiedz� o tym. Chorzy i upo�ledzeni wyprzedzaj� nas. Rozumiej� to lepiej. To ich charyzmat. W swojej bezsilno�ci i ofierze zyskuj� oni, jak Jezus, si��, kt�ra ka�e si� im zastanowi� i prowadzi do opami�tania. Jezus. B�g dokonuje prze�omu na zimnej planecie.Biedniejszy ni� najbiedniejsi w�r�d ludzi, bez pomocy nauki i techniki, bez satelitarnych system�w o �wiatowym zasi�gu, zaszokowa� Jezus �wiat swoimi s�owami. �wiadectwo jego �ycia i �mierci nawo�uje ka�de pokolenie do zastanawiania si� i do na�ladowania. �wiat utkn�� od tysi�cleci w jakim� fatalnym , �miertelnym b��dnym kole. Przemoc wywo�uje przemo