15836
Szczegóły |
Tytuł |
15836 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15836 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15836 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15836 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Adam Piechowski
Lud Syriusza
W poszukiwaniu tajemnic Dogon�w
SPIS TRE�CI
Rozdzia� 1
DROGA DO AFRYKI
Rozdzia� 2
NAJJA�NIEJSZA GWIAZDA NIEBA
Rozdzia� 3
PRZEZ PIASEK
Rozdzia� 4
Z TAJEMNIC SAHARY
Rozdzia� 5
MAGIA AFRYKI
Rozdzia� 6
KOSMICZNA ODYSEJA BLI�NIAK�W NOMMO
Rozdzia� 7
ZWI�ZEK TAJEMNY: DOGONOWIE I BOZO
Rozdzia� 8
SYRIUSZ NAD BANDIAGAR�
Rozdzia� 9
BIA�Y OLOUBAROU
Rozdzia� 10
S�D POD TOGUN�
Rozdzia� 11
DOGO�SKI TANIEC �MIERCI
Rozdzia� 12
BOSKIE S�OWA NA SKALE SONGO
Rozdzia� 13
�WI�TO OBCHODZONE RAZ NA SZE��DZIESI�T LAT
Rozdzia� 14
NA POCZ�TKU BY�O S�OWO
Rozdzia� 15
TAJEMNICA TELLEM�W
Rozdzia� 16
PRZEZ PIASEK (II)
POS�OWIE
BIBLIOGRAFIA
Rozdzia� 1
DROGA DO AFRYKI
... Przez nieszczelno�ci plandeki wdziera si� lodowate powietrze. Silnik stara
jednostajnie
wyje, ale o tym da si� zapomnie�, zw�aszcza przy puszczonym na pe�ny regulator
walkmanie i
we�nianej czapce naci�gni�tej na uszy. Wszyscy le�� w swoich �piworach,
pozwijani, w
dziwnych pozach. Na pod�odze skrzynki, karimaty, buty. Za matowymi,
celuloidowymi okienkami
migaj� drzewa, wyprzedzaj�ce nas samochody, czasem domy miasteczek. Na przemian
�pi�,
drzemi�, pr�buj� czyta�, s�ucham muzyki i zn�w �pi�, przede wszystkim �pi�,
odsypiaj�c ostat-
nie nerwowe tygodnie. Sny, majaki, my�li, wspomnienia, w�tki lektur, melodie
splataj� si� w
jedn� przedziwn� ca�o��, w jaki� niesamowity trans. �rodek Francji, pocz�tek
listopada 1991
roku, pierwsze dni podr�y do Afryki, do kraju Dogon�w...
A przed kilkoma zaledwie miesi�cami nic nie wskazywa�o, �e wyrusz� w t� podr�,
o
samych Dogonach za� wiedzia�em bardzo niewiele. Troch� informacji z literatury o
Afryce,
sprowadzaj�cych si� w sumie do tego, co podawa�a encyklopedia: niewielkie
murzy�skie
plemi�, zamieszkuj�ce dawny francuski Sudan, obecnie w Mali, w �uku Nigru, a
wi�c na
po�udnie od Sahary, w g�rzystych okolicach Bandiagara. �e jest ich �wier�
miliona, �yj� z
uprawy roli, a ich sztuka nale�y do najciekawszych w Afryce. �J�zyk z grupy gur
rodziny
kongokordofa�skiej", stwierdza�a autorytarnie jedna z encyklopedii, lecz
zwyk�emu
�miertelnikowi niewiele to m�wi�o.
Wi�cej wiadomo�ci pami�ta�em z r�nego rodzaju �danikenowskich" ksi��ek i
artyku��w.
Wynika�o z nich, �e Dogonowie maj� nader interesuj�c� kultur�, a zw�aszcza
mitologi�, kt�rej
pewne w�tki oraz zwi�zana z nimi zadziwiaj�ca wiedza astronomiczna trudne s� do
wyt�uma-
czenia. To ostatnie wskazywa�oby wi�c - wed�ug pewnych autor�w - na niew�tpliwe
kontakty
Dogon�w z kosmosem, czy wr�cz na ich pozaziemskie pochodzenie.
Wiedza astronomiczna i kosmogoniczna Dogon�w, przekazywana ustnie z pokolenia na
pokolenie i przekazana r�wnie� wybitnemu francuskiemu etnografowi, profesorowi
Marcelowi
Griaule'owi i jego najbli�szym wsp�pracownikom jako jedynym bodaj Bia�ym,
stanowi skompli-
kowany system, w kt�rym rozpozna� mo�na wiele element�w dopiero od niedawna
znanych
wsp�czesnej nauce. Najbardziej frapuj�ca wydaje si� dogo�ska znajomo�� systemu
Syriusza.
Dogonowie twierdz� bowiem, �e towarzyszem tej najja�niejszej gwiazdy nieba jest
druga,
bardzo ma�a, lecz niezwykle ci�ka, niewidoczna gwiazda, kr���ca po eliptycznej
orbicie,
wykonuj�ca jedno okr��enie w ci�gu 50 lat. Tej tajemniczej gwie�dzie odpowiada
dok�adnie
bia�y karze�, Syriusz B, odkryty przez astronom�w w po�owie XIX wieku, a po raz
pierwszy
sfotografowany dopiero w 1970 roku. Wed�ug Dogon�w obie gwiazdy posiadaj�
jeszcze
trzeciego towarzysza - by�by to hipotetyczny Syriusz C, kt�rego istnienie nie
zosta�o dot�d
potwierdzone przez astronom�w.
Dogonowie posiadaj� r�wnie� wiedz� o innych cia�ach niebieskich: o �suchym i
martwym"
Ksi�ycu, o pier�cieniu Saturna, o czterech ksi�ycach Jowisza... Wiedz� z
grubsza, jak jest
zbudowany system s�oneczny, a nawet Droga Mleczna odpowiadaj�ca spiralnie
poruszaj�cym
si� gwiazdom. M�wi�, �e istniej� inne, zamieszkane �wiaty, a �ycie por�wnuj� do
procesu
fermentacji. R�wnie� ich kosmogonia przypomina wsp�czesne teorie powstania
Wszech�wiata: prapocz�tkiem wszystkiego by�o wed�ug Dogon�w niesko�czenie ma�e
ziarno,
kt�re rozwijaj�c si� spiralnie �da�o �ycie wszystkim rzeczom widzialnym i
niewidzialnym".
W dogo�skim micie o stworzeniu �wiata i cz�owieka wyst�puje l�duj�ca na ziemi
arka
boskich bli�niak�w Nommo przypominaj�ca swoim opisem statek kosmiczny. Czy�by
wi�c
Nommo by�y istotami przyby�ymi na Ziemi� z uk�adu Syriusza? T� atrakcyjn�
hipotez� ch�tnie
przyjmuje wielu zainteresowanych paleoastronautyk�, cho� z drugiej strony
sceptycy twierdz�, i�
kosmiczna wiedza Dogon�w to nic innego, jak echo tego, co mogli us�ysze� kiedy�
od misjonarzy
czy innych Europejczyk�w odwiedzaj�cych ich kraj na d�ugo przed Griaulem. Ten
ostatni zreszt�
i kontynuuj�ca po jego �mierci badania, uczennica i nast�pczyni, pani Germaine
Dieterlen, w
swoich pracach sk�adali jedynie relacj� o dogo�skich mitach i wyobra�eniach.
�Kosmiczna"
interpretacja by�a ju� dzie�em zupe�nie innych autor�w, cz�sto poszukiwaczy
sensacji, kt�rzy z
Afryk� niewiele mieli wsp�lnego.
Tyle mniej wi�cej o Dogonach wiedzia�em w�wczas, na kilka miesi�cy przed
rozpocz�ciem
afryka�skiej podr�y. Trudno powiedzie�, czy informacje takie by�y bardziej
fascynuj�ce ni�
dziesi�tki innych zawartych w tego typu lekturach: o tajemnicach piramid,
rysunkach z Nazca,
UFO, kosmicznych w�tkach w Biblii, Atlantydzie... W otaczaj�cej rzeczywisto�ci
Dogonowie
wydawali si� r�wnie odlegli i ma�o realni jak amazo�scy Indianie czy
australijscy aborygeni i
trudno by�oby mi -wtedy, na pocz�tku 1991 roku - uwierzy�, i� w�a�nie do nich
udam si� w
podr�.
By� to czas intensywnych przemy�liwa� o nowej podr�y. Rozmawiali�my o tym
cz�sto z moim
przyjacielem, Tomkiem Wierzejskim, fotografem, towarzyszem wsp�lnych w�dr�wek po
Borneo.
Wspinali�my si� w�wczas razem na najwy�szy szczyt wyspy Mount Kinabalu, rzekami
Rajang i
Balleh sp�ywali�my w g��b d�ungli do kraju legendarnych �owc�w g��w - Iban�w,
mieszkali�my
w ich �d�ugich domach". Podr�owali�my, ju� osobno, w r�nych okresach, po wielu
krajach
Azji: Indiach, Nepalu, Birmie, Kambod�y... Ja wchodzi�em na wysokie himalajskie
prze��cze,
Tomek robi� fotoreporta�e przemierzaj�c tereny zaj�te przez Czerwonych Khmer�w.
Ale od
naszych ostatnich podr�y up�yn�y ju� w�wczas dwa lata i z coraz wi�kszym
ut�sknieniem
brali�my do r�ki atlas, spogl�daj�c - z uwagi na wcze�niejsze do�wiadczenia i
zainteresowania - na Wsch�d. Marzy�y si�, owszem, i inne kierunki: Ameryka
Po�udniowa,
Sahara, Australia, lecz le�a�y one ca�kowicie w sferze sn�w cho� i kierunek
azjatycki wydawa�
si� coraz mniej realny. Sko�czy� si� czas �atwego (przy silnej motywacji) i
taniego (relatywnie)
podr�owania lat siedemdziesi�tych i osiemdziesi�tych: Azji dost�pnej a� do
Indii drog� l�dow�,
bilet�w LOT-u czy Aeroflotu kupowanych za z�ot�wki wed�ug dziwnych taryf,
drobnych interes�w
za�atwianych na marginesie wyprawy, kt�re pozwala�y w ogromnym stopniu obni�y�
jej koszty.
Praca, obowi�zki rodzinne, zmieniaj�ca si� w zawrotnym tempie i, nie mniej
fascynuj�ca ni�
egzotyka odleg�ych kraj�w, sytuacja w Polsce r�wnie� sprawia�y, �e my�l o nowej
podr�y
musieli�my wci�� odk�ada� na dalszy plan, tym bardziej i� dwa pomys�y spali�y na
panewce
ju� na bardzo wczesnym etapie.
Kwesti� zupe�nego przypadku - b�d�, co podpowiada druga, mistyczna natura ukryta
w
ka�dym z nas, tajemniczego przeznaczenia kieruj�cego naszymi losami - by�o
nawi�zanie,
poprzez �a�cuszek pozornie nieistotnych zdarze� i szeregu bli�szych i dalszych
znajomych,
kontaktu z Jackiem �apottem ze Szczecina. Przedstawiono go nam jako etnografa
afrykanist�,
pracownika szczeci�skiego Muzeum Narodowego, kolekcjonera sztuki afryka�skiej, a
przede
wszystkim jednego z nielicznych w Polsce specjalist�w od Dogon�w, kt�ry w
najbli�szych mie-
si�cach organizuje kolejn� wypraw� drog� l�dow� do Mali. Brzmia�o to nader
obiecuj�co.
Mo�e nale�a�oby wi�c zmieni� kierunek naszych plan�w? Otwierali�my atlas, teraz
na stronach
z wielk�, barwn� map� Afryki. Kluczowym elementem ekspedycji musia� by� przejazd
przez
Sahar�. O tym marzyli�my przecie� ju� przed wielu laty. Sami Dogonowie jeszcze
nas nie
�brali".
Ustalali�my szczeg�y, rozpocz�li�my przygotowania, niespieszne zrazu, jako �e
wszystko
wci�� jeszcze wydawa�o si� odleg�e w czasie i ma�o realne. Dopiero pierwsze
odwiedziny
pe�nego rze�b, masek, w��czni, fotografii, a przede wszystkim opowie�ci
gospodarza szcze-
ci�skiego domu Jacka �apotta sprawi�y, �e poczuli�my tchnienie Afryki. Wra�enie
pog��bi�a
wizyta w Muzeum Narodowym. Jego Dzia� Kultur Pozaeuropejskich posiada ogromne
zbiory
sztuki afryka�skiej. Znajduje si� tu jedyna w Polsce i jedna z nielicznych na
�wiecie kolekcja
monograficzna po�wi�cona Dogonom, istniej�ca od 1977 roku. Samo muzeum
zorganizowa�o
siedem ekspedycji do Afryki, w kilku z nich uczestniczy� Jacek. Ich plonem jest
opracowana
przez niego specjalna ekspozycja, gdzie, urz�dzono naturalnej wielko�ci makiet�
przedstawiaj�c� fragment dogo�skiej wsi. Sprawi�a i� zza perspektywy egzotycznej
w��cz�gi i
prze�ycia przygody na Saharze, wy�ania�o si� co� jeszcze: szansa mu�ni�cia (bo
na wi�cej, to
nie ulega�o w�tpliwo�ci, tym razem przynajmniej nie b�dzie nas sta�) r�bka
tajemnicy
nieodwo�alnie zwi�zanej z Dogonami. Na wymodelowanym urwisku skalnym wznosz�cym
si�
nad �miesznymi, kwadratowymi, krytymi strzech� domkami czy spichrzami Dogon�w,
wida�
by�o male�kie, dziwne budowle, b�d�ce, jak g�osi� opis umieszczony na �cianie,
po-
zosta�o�ciami po wcze�niejszej od dogo�skiej kulturze Tellem. Intuicja czy
fantazja pobudzona
pi�knem i niedost�pno�ci� skalnego urwiska podpowiada�a, �e tam w�a�nie by� mo�e
le�y klucz
do tajemnicy. Teraz wszystko by�o jasne: musieli�my dotrze� do kraju Dogon�w.
�Co s�dzisz o tym, co si� pisze o Dogonach? O kosmicznym pochodzeniu ich mit�w,
o ich
kontaktach z Kosmitami?" - tak mniej wi�cej brzmia�o jedno z pierwszych pyta�,
jakie zada�em
Jackowi. Jacek u�miechn�� si� zagadkowo. �My�l�, �e nie wolno tego odrzuca�.
Cho� nie mo�e
by� mowy o �adnych dowodach. Ale nie m�wi� nie." Odebra�em w�wczas te s�owa z
pewnym
zaskoczeniem. To, co pisano w atmosferze sensacyjno�ci, w nie zawsze powa�nych
ksi��kach i
artyku�ach, z jakimi mia�em dot�d do czynienia, o kosmicznych w�tkach w kulturze
Dogon�w, z
punktu widzenia ortodoksyjnej etnografii, za przedstawiciela kt�rej mia�em Jacka,
powinno by�
czyst� herezj�. Liczy�em, �e na naszej wyprawie ustawi� si� w komfortowej
sytuacji laika,
kt�remu wolno wysuwa� najbardziej fantastyczne przypuszczenia, a w Jacku znajd�
antagonist�, obalaj�cego trze�wymi argumentami �kosmiczne rojenia". Czy�by nasze
role
mia�y si� odmieni�? �Nie s�dzisz, �e to wszystko jest mocno naci�gane? Mam
wra�enie, �e
wi�kszo�� tych, kt�rzy pisali o Dogonach, nigdy nie by�a w Afryce. Czy ty, tam
na miejscu,
znalaz�e� co�, co przemawia�oby za tymi teoriami?" �Widzisz, ja ju� od dawna
podr�uj� do
Afryki. I tym bardziej utwierdzam si�, �e tam nic nie jest jednoznaczne. �e
niczego, co jej
dotyczy, nie wolno przyjmowa� bezkrytycznie. Ale nie mo�na te� odrzuca� niczego,
co wydaje
si� czyst� fantazj�. Tamta rzeczywisto�� jest nies�ychanie z�o�ona. Wiemy o niej
tak naprawd�
bardzo, bardzo ma�o. Zobaczycie sami. Ludzie �yj� w skrajnie prymitywnych,
przynajmniej dla
nas, warunkach, w n�dzy. A tworz� niesamowit� sztuk�, o kt�r� bij� si�
najwi�ksze muzea
�wiata. S� niepi�mienni, a m�wi� rzeczy, kt�re do niedawna nie �ni�y si�
astronomom. A tak w
og�le to ka�demu opowiadaj� co innego. Teraz powtarzaj� cz�sto to, co sami
wiedz�, �e
napisa� o nich Griaule. Albo wszystkiemu temu zaprzeczaj�. Sprawa niesamowicie
skomplikowana... We wszystkich kulturach afryka�skich jest wiele zjawisk
trudnych do
wyt�umaczenia. W dogo�skiej mo�e wi�cej ni� w jakiejkolwiek innej. A ta
odpowied�, �e oni mieli
jakie� kontakty, jak to nazwa�e�, z kosmitami, zreszt� chyba nie oni jedni, jest
w moim
przekonaniu najprostsza. Ka�da inna mo�e by� r�wnie naci�gana". Za�mia� si�.
�Ale te� nie
mo�na bra� tego zbyt dos�ownie. Nie oczekuj, �e oznajmi� ci, �e Dogonowie noc w
noc roz-
mawiaj� z istotami z Syriusza, kt�re l�duj� tam w swoich pojazdach. Cho� powiem
ci, �e jak
zobaczysz p�askowy� Bandiagara, przekonasz si�, on wygl�da tak ksi�ycowo, �e
cz�owieka nic
nie powinno tam zdziwi�."
Tego, rzecz jasna, nie oczekiwa�em. Ale tym bardziej pragn��em znale�� si� na
tym
niesamowitym p�askowy�u, w�r�d Dogon�w.
By to zrealizowa�, musieli�my przezwyci�y� dziesi�tki trudno�ci, zdawa�o si�
nie do
pokonania. Dla Tomka Wierzejskiego i dla mnie przede wszystkim kwestia finansowa.
Organizowana przez Jacka wyprawa opiera� si� mia�a na funduszach w�asnych
uczestnik�w;
sko�czy� si� czas wielkich ekspedycji, finansowanych przez uczelnie, muzea,
instytuty. Teraz
ka�dy musia� zadba� o znalezienie �rodk�w na pokrycie swego udzia�u. Gdy
wydawa�o si� ju�, i� z
tego przyziemnego powodu sprawa naszego wyjazdu upadnie, znale�li�my
nieoczekiwane,
szcz�liwe rozwi�zanie. Dzi�ki odwa�nej decyzji pana Zbigniewa Fonioka, szefa
wydawnictwa
�Amber", dostali�my z jego firmy got�wk� wystarczaj�c� na op�acenie naszych
udzia��w. Co
wi�cej, Tomek otrzyma� p�atny urlop w redakcji �Gazety Wyborczej", gdzie by�
w�wczas zatru-
dniony jako fotoreporter, oraz pieni�dze na zakup materia��w fotograficznych.
Sp�dzielczy
Instytut Badawczy, w kt�rym ja od lat pracowa�em, obieca� udzieli� mi r�wnie�
urlopu naukowego.
Firma Randall darowa�a nam sportowe obuwie oraz nieco ubra� i sprz�tu �Pumy".
Wielkie
podzi�kowanie im wszystkim za to.
Wczesn� jesieni� przygotowania mog�y wi�c ruszy� pe�n� par�. Zakupy �ywno�ci,
szykowanie ekwipunku, za�atwianie wiz, tych, kt�re by�y do za�atwienia w
Warszawie, wymiana
pieni�dzy. A jednocze�nie intensywne poszukiwania wszystkiego, co wi�za�o si� z
Dogonami,
kolejne lektury i rozmowy o Afryce, spotkania z lud�mi, kt�rzy tam byli, albo
chcieli by�, albo
wyobra�ali sobie, �e wiedz� co�, o czym nikt inny nie wie. �Chyba nie s�dzi pan,
�e Dogonowie
s� Murzynami. To jest po prostu niemo�liwe, oni musz� wywodzi� si� z Europy.
Tylko
propaganda, wie pan dobrze czyja, twierdzi, �e oni s� czarni. Zobaczy pan, s�
tacy sami biali
jak pan i ja. Prosz� zrobi� zdj�cie i przywie�� mi", m�wi�a z przekonaniem pewna
pani. �I co
pana tam ci�gnie? My�li pan, �e odkryjecie co� nowego? O nich wszystko ju�
dok�adnie
wiadomo. I powiem panu jeszcze co�: niech pan w te bzdury nie wierzy. Kiedy�
pijany
misjonarz naopowiada� pijanemu Dogonowi o Syriuszu, Dogo� przekaza� to innemu
Dogonowi, a ten zwierzy� si� jednemu profesorowi, kt�ry go niezbyt dobrze
zrozumia� i uzna�,
�e Dogon opowiada mu mity" - twierdzi� pewien etnograf. Za� inna pani za��da�a,
bym
najwy�szemu kap�anowi (?) Dogon�w wyg�osi� takie dok�adnie pos�anie: �Z centrum
energetycznego planety najwi�kszy duch Ziemi i Kosmosu prosi o przekazanie
wiedzy, kt�r�
przekazujecie z pokolenia na pokolenie nie tylko ludziom, ale istotom w
Kosmosie". Niestety nie
uda�o mi si� ustali�, w jakim j�zyku mam to powiedzie�.
Obraz, miast upraszcza� si�, stawa� si� coraz bardziej skomplikowany.
W tym samym czasie w Szczecinie Jacek �apott wraz ze swymi przyjaci�mi ko�czy�
adaptacj� zakupionego na u�ytek tej i ewentualnych przysz�ych ekspedycji
terenowego Stara
266: przemalowanie go na bia�o, wymian� opon na terenowe o grubym bie�niku,
wbudowywanie
dodatkowych zbiornik�w paliwa, przer�bk� skrzyni, by w jej tylnej cz�ci znalaz�
si� odizolowany
boks baga�owy, a w przedniej zaopatrzone w fotele miejsce mog�ce pomie�ci� w
miar�
wygodnie uczestnik�w wyprawy, szycie plandeki. Star nie by� pierwszej m�odo�ci,
w swoim
bogatym �yciorysie mia� epizod s�u�by w ZOMO, z kt�rych to czas�w pozosta� mu na
dachu
szoferki niebieski �kogut". Samoch�d na najbli�sze miesi�ce mia� si� sta� naszym
domem.
Przygotowaniom towarzyszy�o po�pieszne wyka�czanie prac, kt�re musia�y by�
wykonane
przed wyjazdem, za�atwianie dziesi�tk�w spraw, kt�re nie mog�y czeka� na nasz
powr�t,
przekonywanie bliskich, �e wr�cimy na pewno i to szybciej ni� mog� si�
spodziewa�,
ostateczne uk�adanie r�nych spraw domowych, tak by d�uga nieobecno�� i brak
kontaktu by�y
dla rodziny mo�liwie najmniej dotkliwe. S�owem mniej wi�cej to wszystko, co
zna�em dobrze z
przygotowa� do wcze�niejszych podr�y.
Ale teraz doszed� nowy element. Coraz bardziej czu�em si�, jakbym mia� wyrusza�
nie w
cho�by najbardziej nawet niezwyk�� podr�, ale w pielgrzymk� maj�c� doprowadzi�
do pewnego
istotnego punktu wyj�cia.
Ta pielgrzymka czy podr� do Afryki rozpocz�a si� na pocz�tku listopada, na
Dworcu
Centralnym w Warszawie, na peronie, z kt�rego odje�d�a� nocny poci�g do
Szczecina.
Dom Jacka �apotta zamieni� si� w magazyn, pakowalni�, noclegowni�, baz�, z
kt�rej
wyjecha� mia�a nasza ekspedycja. Na ulicy sta� star, b�yszcz�cy �wie�ym lakierem
i
zieleniej�cy nowiutk� plandek�, w domu i w piwnicy pi�trzy�y si� skrzynki, stosy
konserw, g�ry
r�nych rzeczy, kt�re trzeba by�o segregowa�, pakowa� do specjalnych kontener�w,
�adowa� na
samoch�d, a wci�� wydawa�o si�, �e wcale ich nie ubywa i coraz to okazywa�o si�,
�e jeszcze
co� trzeba dokupi�.
Teraz dopiero po raz pierwszy spotkali�my si� wszyscy razem, ca�a nasza �semka.
O Jacku
�apocie, kierowniku ekspedycji, kt�ra mia�a sta� si� jego sz�st� podr� do
Afryki, by�a ju�
mowa.
Najstarszy w grupie, przekroczy� czterdziestk�, ze szpakowat� brod� i w ciemnych
okularach,
teraz, kieruj�c za�adunkiem, sta� ko�o stara, w puchowej kurtce, d�insach,
nie�miertelnych,
schodzonych w Afryce wysokich butach, z zafrasowan�, jak zwykle, min�. Wygl�da�
na wiecznie
zamartwiaj�cego si� tym, co nas spotka, mo�liwymi przeszkodami, trudnymi do
przewidzenia
komplikacjami. Stara� si� zawsze zachowywa� spok�j, lecz czasem wida� by�o, jak
narasta w
nim w�ciek�o�� i napinaj� si� nerwy. Po chwili powraca� do r�wnowagi. A
jednocze�nie mia� w
sobie wielki luz i optymizm; cz�sto, jeszcze zanim zd��yli�my wyjecha�, albo w
chwilach, kiedy
wszystko si� za�amywa�o, ju� z tajemniczym u�miechem b��kaj�cym si� po twarzy
planowa� trasy
nast�pnych ekspedycji. Budzi� zaufanie jako szef wyprawy, my�l�, �e wybra�bym
si� z nim
bez wahania wsz�dzie, tym bardziej �e ze wszystkich przedziwnych przyg�d i
opresji, w jakich
znajdywa� si� w czasie swoich licznych podr�y, zawsze wychodzi� ca�o. W
Szczecinie zostawia�
dzieci i �on� w ostatnich tygodniach ci��y, z nies�ychan� cierpliwo�ci�
traktuj�c� przewalaj�cy
si� przez dom t�um ludzi, baga�e zajmuj�ce p� mieszkania, a przede wszystkim
wyjazd m�a
w tych okoliczno�ciach.
Drugim etnografem afrykanist� by� Wojtek Dohnal. Naukowiec z Uniwersytetu Adama
Mickiewicza w Poznaniu, towarzysz Jacka z ostatnich dw�ch wypraw. Wygl�da� na
cz�owieka,
kt�rego nie rusz� �adne przeciwie�stwa losu, kt�ry w ka�dej sytuacji potrafi
zachowa� spok�j,
luz, humor, znajdzie najkorzystniejsze rozwi�zanie. Zawsze nies�ychanie trze�wy,
do
wszystkich �kosmicznych" spraw podchodzi� z dystansem i nie dawa� si� ponosi�
�adnym
egzaltacjom. W Poznaniu czeka�a na niego �ona i ma�y synek, pisa� do nich cz�sto
d�ugie listy,
kt�re wysy�a� bez wi�kszych nadziei, �e dotr� przed jego powrotem. Ale na razie
sta� na dachu
stara, wci�ga� do luku baga�owego ci�kie skrzynie i, u�miechaj�c si� niewinnie,
kl�� jak
szewc, gdy nie chcia�y przej�� przez w�ski otw�r wej�ciowy.
Zwolniona z d�wigania baga�y (szykowa�a za to prowiant na pierwsze dni podr�y)
by�a
jedyna przedstawicielka p�ci pi�knej, Basia Zio�o, m�oda poszukiwaczka przyg�d
ze �l�ska. Jej
obecno�� w�r�d siedmiu m�czyzn si�� rzeczy wytworzy�a pewn� szczeg�ln�
atmosfer�, pewne
z lekka �erotyczne" napi�cia, z kt�rymi jednak Basia zawsze potrafi�a da� sobie
rad�. Mia�a
chyba w tym pewne do�wiadczenia: podr�owa�a wcze�niej do Chin, by�a na
Filipinach,
uprawia�a �eglarstwo, chodzi�a po g�rach. A poza tym by�a zwyk�� urz�dniczk� w
jakim�
zak�adzie przemys�owym i okaza�a si� wy�mienit� kompank� r�wnie� i w Afryce.
O Tomku Wierzejskim pisa�em wcze�niej. Fotograf- filozof (z wykszta�cenia), z
nieod��czn�
hermetyczn� skrzyni� na sprz�t fotograficzny (zakupion� przed wsp�ln� wypraw� do
wilgotnej
d�ungli Borneo - i tak nie uchroni�a jego aparat�w przed zamokni�ciem), w grubej
puch�wce i
kapturze na g�owie, by� najwi�kszym zmarzluchem naszej ekspedycji. Teraz nam,
�aduj�cym
kontenery, robi� zdj�cia, by zaraz potem samemu dzielnie wzi�� si� do roboty. W
Warszawie
zostawi� �on� i trzech syn�w o piekielnych temperamentach. �Mieszkanie si� wali,
pieni�dzy
nie ma, samoch�d rozbity, dzieci szalej�" - taka mniej wi�cej wizja tego, co
dzieje si� w domu,
towarzyszy�a mu przez ca�y czas naszej wyprawy.
M�odzie� ekspedycji, obaj Paw�owie, d�wigali we dw�ch kontenery pomi�dzy
schodami a
starem. Pawe� Althamer, warszawiak, pocz�tkuj�cy rze�biarz o nieco mistycznym
usposobieniu
i dziwnych pogl�dach na �ycie (mimo m�odego wieku �onaty, ojciec dw�jki dzieci,
na kt�rych
fotografi� spogl�da� cz�sto czule) oraz student afrykanistyki z Warszawy, Pawe�
Doma�ski,
pozuj�cy troch� na hippisa: chudy, przygarbiony, d�ugie w�osy, chustka na g�owie,
okulary
�lenonki".
Do m�odzie�y nale�a� te� nasz kierowca - Mirek. M�ody ch�opak po wojsku, gdzie�
wynaleziony
przez Jacka, pierwszy raz wyje�d�aj�cy z kraju i to od razu w tak� podr�. Jego
wizja Afryki
sprowadza�a si� do pytania, jakie zada� Jackowi zaraz na samym pocz�tku: �I to
naprawd�,
panie Jacku, tam b�d� takie wioski, co to dzicy boso chodz� i zero walkmana...?"
Teraz, gdy my
�adowali�my baga�e, on po raz kt�ry� z rz�du medytowa� nad otwartym silnikiem,
sprawdzaj�c
�rubki, uszczelki i wszystko, na czym tylko on si� zna�.
I wreszcie ja sam. Os�abiony troch� po przebytym w�a�nie przezi�bieniu, ugina�em
si� pod
ci�arami, kt�re przypad�o mi znosi� ze schod�w. Podobnie jak i Jacek, do
m�odzie�y ekspedycji
zaliczy� si�, ju� niestety, nie mog�em. Wyje�d�a�em na pi�t� wielk� wypraw�
mojego �ycia, ku
coraz wi�kszej rozpaczy �ony (tylko w jednej podr�y ona mia�a szans� mi
towarzyszy�), kt�ra
na podstawie wcze�niejszych do�wiadcze� mia�a g��boka pewno��, �e zaraz po moim
wyje�dzie spadnie jej na g�ow� tysi�c nieprzewidzianych k�opot�w; trzy c�rki
by�y raczej
podniecone perspektyw� ewentualnych prezent�w, a najm�odsza z nich liczy�a, �e
przywioz� jej
ma�ego Murzynka. Poza podr�owaniem i g�rami, co lubi�em najbardziej, przez lata
zajmowa�em si� socjologi� w niewielkim instytucie naukowym, a przy okazji
robi�em mn�stwo
innych dziwnych rzeczy: pracowa�em jako dziennikarz, pisa�em przewodnik po
Tatrach, ostatnio
zak�ada�em i prowadzi�em agencj� fotograficzn�, kt�r� teraz, nie bez obaw o jej
losy, musia�em
zostawi� moim wsp�lnikom.
Ka�de z nas oczekiwa�o po podr�y zapewne czego� innego, inne wi�za�o z ni�
nadzieje.
Jacek, zapalony kolekcjoner, liczy� na wzbogacenie swoich zbior�w sztuki
afryka�skiej. Wojtek
szuka� nowych informacji do swojej pracy naukowej o gospodarce plemiennej. Basia
chcia�a
chyba po prostu prze�y� kolejn� przygod�. Tomek pragn�� zrobi� dobre zdj�cia,
kt�re, marzy�o
mu si�, opublikowa�by �National Geographic" albo cho�by GEO. Pawe� A. szuka�
prze�y� mniej
lub bardziej mistycznych, a Pawe� D. pragn�� spotka� szlachetnych i szcz�liwych
dzikus�w,
kt�rych, wyobra�a� to sobie, pe�na jest Afryka. Mirek -jemu ca�a Afryka by�a
raczej oboj�tna -
chcia� si� sprawdzi� jako kierowca, w ko�cu przejechanie Sahary w obie strony to
nie byle co.
Ja... c�, o tym by�a chyba mowa przez ca�y czas. I ka�de zreszt�, my�l�, cho�
si� do tego do
ko�ca nie przyznawa�o, mia�o swoj� tajemnic�, o kt�r� pragn�o si� otrze�;
ukryt� w sobie,
albo w �wiecie zewn�trznym, na pustyni czy pod �wiec�cym nad p�askowy�em
Bandiagara
Syriuszem.
Wyjechali�my z jednodniowym op�nieniem (spowodowanym zawieruszeniem si�
paszportu
Mirka), o wp� do pi�tej rano, w ciemno�ciach i padaj�cej z nieba lodowatej
m�awce. Przed
nami - dwadzie�cia tysi�cy kilometr�w, osiem pa�stw. W�a�ciwie dopiero teraz
mo�na by�o
odetchn�� g��boko, odpocz�� i wyspa� si�.
Autostrady, parkingi, na kt�rych nocowali�my i gotowali�my herbat�, znowu
autostrady i
szosy. Dwudniowy przerywnik w Pary�u, gdzie za�atwiali�my wizy Mali i Nigru,
kupowali�my
niedost�pne w Polsce mapy i przewodniki, jeszcze co� z ekwipunku. Zimna,
deszczowa,
jesienna Europa.
Ale przecie� gdzie� na po�udniu Francji czy w Hiszpanii wyjrza�o s�o�ce, zrobi�o
si� cieplej,
mo�na by�o podwin�� kawa�ek plandeki, spogl�da� na g�ry i morze, pomi�dzy
kt�rymi wi�a si�
szosa, a w czasie kr�tkich postoj�w zbiera� opad�e z bezpa�skich drzew figi,
granaty i
pomara�cze. Mo�na by�o w nocy, po zjechaniu z drogi gdzie� w bok, rozstawia�
wok� Stara
polowe ��ka, k�a�� si� spa� pod go�ym niebem, zasypia� patrz�c w gwiazdy. Wtedy
w�a�nie, po
raz pierwszy, nisko nad horyzontem, poni�ej trzech jasnych gwiazd �pasa Oriona",
zobaczyli�my Syriusza.
Rozdzia� 2
NAJJA�NIEJSZA GWIAZDA NIEBA
Syriusz - najja�niejsza gwiazda firmamentu. Patrzyli�my na niego cz�sto w
pogodne noce
po�udniowej Hiszpanii, na Saharze, prowadzi� nas w pewnym sensie do kraju
Dogon�w, a gdy ju�
tam byli�my, �wieci� jasno nad sawann�, nad ska�ami p�askowy�u Bandiagara.
Trudno si� dziwi�, �e od najdawniejszych czas�w przykuwa� uwag� cz�owieka,
wi�za� si� z
wieloma mitami, bywa� obiektem kultu. Tym bardziej, i� dla obserwator�w �yj�cych
w �rednich
szeroko�ciach geograficznych naszej p�kuli �wieci� na niebie nie przez ca�y rok.
Jako gwiazda
nieba po�udniowego, w swym pozornym ruchu po firmamencie znika� pewnej nocy za
horyzontem i nie wschodzi� przez d�ugi czas; powraca� nagle i znowu roz�wietla�
nocne niebo
swym mocnym blaskiem. Staro�ytni Egipcjanie zaobserwowali, �e po
siedemdziesi�ciodniowej
nieobecno�ci (pobycie w podziemiach czy za�wiatach, jak wierzyli), Syriusz,
zwany przez nich � p
d lub Sotis, pojawia� si� oko�o 20 lipca, pierwszy raz na moment przed wschodem
S�o�ca,
widoczny tu� ko�o jego tarczy. To wydarzenie, okre�lane jako heliakalny wsch�d
gwiazdy, by�o
dorocznym wielkim �wi�tem, sta�o si� podstaw� najstarszego egipskiego kalendarza,
tym
bardziej �e ��czy�o si� zwykle z wylewem Nilu. Sotis identyfikowana by�a z jedn�
z
najwa�niejszych bogi� staro�ytnego Egiptu, Izyd� b�d� Sathor, kt�ra, podobnie
jak wi�kszo��
bog�w, mia�a swoje odpowiedniki w�r�d gwiazd i planet. �wi�tynie po�wi�cone
poszczeg�lnym
bogom orientowane by�y na po�o�enie tych cia� niebieskich o �ci�le okre�lonej
godzinie; wtedy
w�a�nie promie� �wiat�a danej gwiazdy, po przebyciu d�ugiego, ciemnego korytarza,
pada� na
pos�g boga ukryty w sanktuarium w g��bi budynku. Tak by�o te� w �wi�tyni Izydy w
Dendera,
gdzie promie� pojawiaj�cej si� po raz pierwszy Sotis, w chwili jej wschodu
heliakalnego,
o�wietla� jeden punkt w sanktuarium. C� za precyzja orientacji i konstrukcji
sprzed przesz�o
czterech tysi�cy lat! Profesor Kazimierz Micha�owski, s�ynny polski archeolog,
por�wnywa� plan
�wi�tyni z aparatem fotograficznym. Egipcjanie w najdawniejszych czasach mieli
��czy� Sotis z
jednym ze �wiat�w zmar�ych, z drugiej za� strony m�wili o p�yn�cej stamt�d
energii
o�ywiaj�cej bog�w, ludzi i zwierz�ta na ziemi.
Wielkie znaczenie Syriuszowi przypisywano w ca�ym staro�ytnym �wiecie
�r�dziemnomorskim
i na Bliskim Wschodzie. W wierzeniach dawnych Indoira�czyk�w Syriusz mia� swego
boga
Tisztri�, kt�ry czuwa� nad deszczami. W staro�ytnych Indiach Syriusz mia� swoje
odr�bne imi�
- Vyadha. Cz�sto w r�ny spos�b kojarzony by� z psem. Zgodnie z tradycj�
helle�sk�
umieszczono go w konstelacji Wielkiego Psa jako g��wn� jego gwiazd� {Alfa Canis
maioris).
Rzymianie zauwa�yli, �e wraz z ponownym pojawieniem si� Syriusza na niebie,
rozpoczyna si�
suchy, gor�cy okres lata - st�d nazwa �kaniku�a".
Najja�niejsza gwiazda nieba musia�a - rzecz jasna - budzi� r�wnie�
zainteresowanie
wsp�czesnych astronom�w, by�a szczeg�lnie wdzi�cznym przedmiotem obserwacji. To
ona
sta�a si� pierwsz� gwiazd�, wobec kt�rej zastosowano tak zwan� analiz� widmow�,
dzi�ki
kt�rej ju� w 1868 roku brytyjski astronom Sir William Huggins dokona� odkrycia,
�e Syriusz
oddala si� od Ziemi z pr�dko�ci� 36 kilometr�w na sekund�. Obserwacja ta,
uog�lniona
p�niej na inne gwiazdy i galaktyki, sta�a si� podstaw� powszechnie obecnie
przyjmowanej
teorii o ekspansji Wszech�wiata. Syriusza przyj�to te� za wzorzec barwy gwiazd.
Wska�nik
barwy dla gwiazd czerwie�szych od Syriusza uznano umownie za dodatni, a dla
gwiazd
bardziej niebieskich za ujemny.
Pomiary odleg�o�ci wykaza�y wreszcie, �e jest jedn� z najbli�szych S�o�ca gwiazd
w naszej
Galaktyce, odleg�� od niego o 8,7 lat �wietlnych, to jest oko�o 80 bilion�w
kilometr�w. Ten ma�y w
skali kosmicznej dystans jest dla nas jednak zawrotny. Gdyby�my wyobrazili sobie
S�o�ce
wielko�ci kuli bilardowej, Ziemia, podobna do p�milimetrowej g��wki szpilki,
by�aby od niego
odleg�a o 7,6 metra, za� najbli�sza gwiazda, Proxima Centauri le�a�aby o dwa
tysi�ce
kilometr�w dalej; do Syriusza mieliby�my cztery tysi�ce kilometr�w.
To co wi��e si� z Syriuszem, a dla nas, w�druj�cych do kraju Dogon�w, jest
najwa�niejsze,
to zupe�nie co� innego. Ot� kr�lewiecki astronom Johann Friedrich Bessel,
obserwuj�c
dok�adnie pozorne ruchy Syriusza na niebie, w 1834 roku zauwa�y�, i� ruch ten
jest jakby falisty,
miast by� regularn� lini� krzyw�, jakie zakre�la� powinny cia�a niebieskie. Po
dziesi�ciu
latach Bessel doszed� do wniosku, �e Syriuszowi towarzyszy� musi druga,
niewidoczna z Ziemi,
lecz ci�ka gwiazda, zak��caj�ca jego trajektori�. Syriusz stanowi� wi�c
pierwszy odkryty przez
cz�owieka gwiezdny uk�ad podw�jny. Min�o jeszcze osiemna�cie lat i ameryka�ski
astronom
Alvin G. Clark, dokonuj�c obserwacji przy u�yciu najwi�kszego dost�pnego w�wczas
teleskopu,
zauwa�y� owego, bardzo s�abo �wiec�cego, hipotetycznego dot�d towarzysza
Syriusza.
Nazwano go Syriuszem B (liter� A otrzyma� dotychczas znany �g��wny" Syriusz) i -
ju� o wiele
p�niej - wyliczono, �e obiega on g��wn� gwiazd� po eliptycznej orbicie w ci�gu
oko�o pi��-
dziesi�ciu lat. Niekt�rzy astronomowie podejrzewaj�, �e w uk�adzie Syriusza
istnieje jeszcze
trzeci sk�adnik, Syriusz C, kt�rego jednak dot�d nie uda�o si� z bezsprzeczn�
pewno�ci�
zaobserwowa� ani udowodni� jego obecno�ci.
Syriusz B by� pierwszym odkrytym bia�ym kar�em, to znaczy bardzo ma��, lecz
niezwykle
gor�c� gwiazd�. W ci�gu nast�pnych kilkudziesi�ciu lat wiedza na temat Syriusza
B
systematycznie ros�a. Obliczono jego ca�kowit� moc promieniowania: stanowi ona
0,003 mocy
promieniowania naszego S�o�ca, podczas gdy Syriusz A promieniuje od tego
ostatniego 26 razy
silniej. Trudno si� wi�c dziwi�, �e go�ym okiem tej male�kiej gwiazdy nie da si�
dostrzec.
Temperatura powierzchni Syriusza B wynosi 8 tysi�cy stopni. Zmierzono r�wnie�
jego
rozmiary i mas�: jest on mniej wi�cej trzy razy wi�kszy od Ziemi, za� wa�y
niemal tyle, co
S�o�ce; je�li przypomnimy sobie wcze�niejsze por�wnanie o kuli bilardowej i
g��wce od szpilki,
musimy sobie u�wiadomi�, jak ogromna jest g�sto�� Syriusza B - jeden centymetr
sze�cienny
jego super�cie�nionej i, jak m�wi� astrofizycy, zdegenerowanej materii wa�y�by
86 kilogram�w!
(zn�w dla por�wnania - g�sto�� S�o�ca wynosi 1,49 grama na centymentr
sze�cienny).
Sfotografowa� Syriusza B, przy zastosowaniu do�� wyrafinowanej techniki, uda�o
si� dopiero
w roku 1970 ameryka�skiemu astronomowi Irvingovi W. Lindenbladowi. Obecnie
wiadomo, �e
bia�ych kar��w jest we Wszech�wiecie znacznie wi�cej; uwa�a si�, i� s� one
jednym z
ko�cowych etap�w normalnej ewolucji gwiazd, do kt�rego dochodz� poprzez stadium
czerwonych olbrzym�w.
Wed�ug niekt�rych autor�w (na przyk�ad Roberta K. G. Temple'a), o istnieniu
niewidocznego
Syriusza B wiedziano ju� w staro�ytno�ci. Izyd�, kt�ra, jak pami�tamy,
uto�samiana by�a w
Egipcie z Sotis -Syriuszem, przedstawiano cz�sto z dwoma towarzyszami (Syriuszem
B i C?).
Syriuszem B mia�aby by� siostra Izydy, Neftyda, b�d�ca w pewnych mitach jej
niewidocznym odpowiednikiem. �Bardzo ci�ka gwiazda" (bia�y karze�?) wyst�puje w
sumeryjskim �Eposie o Gilgameszu": we �nie bohatera schodzi ona do niego, a on,
mimo
wszelkich wysi�k�w, nie mo�e jej unie��. Brzmi to jak nawi�zanie do
super�cie�nionej materii;
mowa jest tak�e o przyci�ganiu (grawitacja?) Gilgamesza przez t� gwiazd�.
Staro�ytni
Persowie opisywali obrazowo uk�ad Syriusza jako Gwiazd� Psa otoczon� przez
pi��dziesi�ciu
bog�w, tworz�cych form� jaja, w kt�rym bogowie �wiat�a i ciemno�ci stoj�
naprzeciwko siebie.
Zawarte tu s� wed�ug Temple'a wszystkie istotne informacje o systemie:
pi��dziesi�cioletni
okres obrotu (liczba bog�w), eliptyczny kszta�t orbity Syriusza B (jajo), jasno
�wiec�cy Syriusz
A (bogowie �wiat�a) i niewidoczny Syriusz B (bogowie ciemno�ci). O bardzo
ci�kiej gwie�dzie,
zwanej po prostu �Ci�arem" (al Wazn) i b�d�cej towarzyszem Syriusza w
konstelacji Wielkiego
Psa wspomina �redniowieczna astronomia arabska, kt�ra czerpa�a ze staro�ytnej
nauki ca�ego
Bliskiego Wschodu.
Tyle mniej wi�cej dowiedzie� si� mo�e z r�norakich lektur wsp�czesny
Europejczyk
zainteresowany czy to staro�ytnymi kulturami, czy to astronomi�. Wiele jest w
tym (i w jednej, i w
drugiej dziedzinie) element�w dot�d nie zbadanych; sporo do powiedzenia -
zw�aszcza w kontek�cie
�kosmicznej" interpretacji staro�ytnych mit�w - ma te� wiara czy wr�cz fantazja
autor�w. Zupe�nie
jednak zdumiewaj�co brzmi to, co przeczyta� mo�na o znajomo�ci uk�adu Syriusza
przez Dogon�w,
o czym wspomnia�em kr�tko wcze�niej. O innych aspektach ezoterycznej wiedzy
plemienia
przekazanej nam w pracach Marcela Griaule'a i Germaine Dieterlen b�dzie mowa
dalej. Tu
przypomnijmy tylko to, co francuscy etnografowie odnotowali w zwi�zku z
Syriuszem.
Syriusz, a �ci�le ten widoczny z ziemi Syriusz A, nazywany jest przez Dogon�w
Sigi Tolo lub
Yasigi Tolo. �Tolo" to w miejscowym j�zyku gwiazda, �Sigi" to najwi�ksze
dogo�skie �wi�to
obchodzone raz na sze��dziesi�t lat, zwi�zane z cykliczn� odnow� �wiata. Syriusz
jest wi�c
�Gwiazd� Sigi", on - co zobaczymy dalej - narzuca w pewnym sensie cykliczny rytm
uroczysto�ci.
Kluczowe miejsce w ezoterycznej wiedzy Dogon�w zajmuje jednak nie Syriusz A (co
by�oby
oczywiste w przypadku tej najja�niejszej gwiazdy nieba), lecz niewidoczny
towarzysz, rz�dz�cy
jego trajektori�, a wi�c znany nam ju� dobrze Syriusz B: Po Tolo b�d� Yurugu
Tolo. �Po" jest
okre�leniem nasiona afryka�skiej trawy Digitaria exilis, w miejscowych j�zykach
znanej r�wnie�
jako fonio (polskiego t�umaczenia brak), b�d�cego najmniejszym ze spo�ywanych
przez
cz�owieka - i to niech�tnie, gdy innego po�ywienia brakuje - nasion zbo�owych;
Syriusza B w
literaturze nazywa si� wi�c cz�sto po prostu Digitaria lub Gwiazd� Fonio. Ju�
samo wi�c miano
wskazuje, i� towarzysz widzialnego Syriusza jest czym� bardzo ma�ym. Na
rytualnych
rysunkach wykonywanych przez Dogon�w przy r�nych obrz�dach (ich pe�ny sens
znany jest
tylko wtajemniczonym) zaznacza si� jajowat� figur� z mniejszymi znakami wewn�trz
i w
pobli�u linii zewn�trznej. Wedle informacji uzyskanych przez Griaule'a jest to
eliptyczna orbita
Digitarii kr���cej wok� znajduj�cego si� w jednym z ognisk elipsy Syriusza A.
Czas jednego
okr��enia wynosi 50 lat, i to ta w�a�nie liczba jest podstaw� obliczania cyklu
Sigi, mimo i� z
pewnych wzgl�d�w �wi�to obchodzi si� co 60 lat. Poza kr��eniem po orbicie,
Syriusz B wiruje
wok� w�asnej osi - jeden obr�t trwa rok. Gwiazda - co podkre�laj� Dogonowie -
jest nie tylko
najmniejszym, ale zarazem najci�szym cia�em niebieskim, wa��cym wi�cej ni� ca�e
�elazo
albo wszystkie nasiona na ziemi, tyle co 480 (liczby tej nie nale�y traktowa�
dos�ownie,
symbolizuje ona najbardziej znacz�c� ze wszystkich liczb) �adunk�w os�a.
Zbudowana jest z
nieistniej�cego na Ziemi metalu �sagala", bardziej b�yszcz�cego ni� �elazo i tak
ci�kiego, �e
wszyscy ludzie naraz nie mogliby go unie��. Jest bia�a, w przeciwie�stwie do
g��wnego Syriusza
maj�cego barw� czerwon�.
Wszystko to (poza stwierdzeniem o wirowym ruchu Digitarii, o czym nauka
dotychczas
nic nie wie) mog�oby by� obrazowym opisem uk�adu Syriusza dokonanym przez
wsp�czesnego
astronoma na u�ytek kogo�, kto ma niewielkie poj�cie o jego dyscyplinie.
W�tpliwo�ci budzi�
mo�e tylko okre�lenie barw obydwu gwiazd. Niewidoczny go�ym okiem Syriusz B jest
istotnie
bia�y (jako bia�y karze�); Syriusz A te� jest jednak bia�y, a nie czerwony.
Mo�na przypuszcza�,
�e nast�pi�o tu po��czenie potocznego do�wiadczenia z ukryt� wiedz�: ka�de mocno
�wiec�ce
cia�o niebieskie w chwili wschodu, gdy pojawia si� tu� nad horyzontem, przyjmuje
ze wzgl�d�w
optycznych (podobnie zreszt� jak S�o�ce) odcie� czerwony. A Syriusz by�
obserwowany
najcz�ciej w czasie, gdy powraca� na niebo po okresie swej nieobecno�ci.
W�wczas, jak
pami�tamy, pojawia� si� na kr�tko i rzeczywi�cie by� czerwonawy, cho� p�niej, w
czasie swej
w�dr�wki po niebie, wraca� do barwy bia�ej. W staro�ytno�ci by� powszechnie
zreszt�
nazywany czerwon� gwiazd�.
Szczeg�lna rola przypisywana przez Dogon�w Digitarii wynika z faktu, �e jej
orbita
znajduje si� w centrum Wszech�wiata, jest jego osi�. Co wi�cej, gwiazda nasza
by�a
pierwszym cia�em stworzonym przez najwy�szego i jedynego boga Amm�, sta�a si�
swoistym
�kosmicznym jajem", z kt�rego wyklu�y si� wszystkie rzeczy widzialne i
niewidzialne. Stale
zreszt� zasila �wiat sw� materi�.
Dogonowie utrzymuj� tak�e, �e Sigi Tolo i Po Tolo maj� jeszcze jednego
towarzysza, Emme Ya
Tolo, co oznacza Gwiazda Sorgo-Kobieta. Ma ona by� od Digitarii wi�ksza, ale
cztery razy l�ejsza,
jej orbita jest prostopad�a do trajektorii Syriusza B i nieco wi�ksza od niej, a
czas obiegu wok�
g��wnej gwiazdy wynosi, jak w przypadku Po Tolo, 50 lat, wedle innych relacji
za� 32 lata. Wed�ug
astronom�w, kt�rzy maj� pewne przes�anki do wysuwania przypuszcze� o istnieniu
hipotetycznego Syriusza C, a w ka�dym razie nie widz� powod�w do jego negowania,
taka
orbita jest z punktu widzenia mechaniki nieba mo�liwa. Emme Ya Tolo ma wysy�a�
promienie
podobne do s�onecznych, dlatego bywa nazywana Ma�ym S�o�cem b�d� S�o�cem Kobiet.
Z
kobietami w og�le wi�zany jest ca�y system Syriusza C. Towarzysz�cy mu satelita
- bo i o nim
wspomina si� w dogo�skich przekazach - nazywany jest Gwiazd� Kobiet lub
Pasterzem i
traktowany jest jako najwa�niejsze miejsce systemu. Tu w�a�nie (mowa jest o
Sorgo-Kobiecie,
ale chodzi� mo�e r�wnie dobrze ojej satelit� - planet�) znajduje si� siedziba
dusz wszystkich
kobiet, kt�re �yj� w wodach rodzinnych staw�w.
W�tek wody powtarza si� w innych mitach zwi�zanych z Syriuszem, cho� nie jest
jasne, czy
wci�� chodzi tu o t� sam� planet�. Ca�y system Syriusza, gdzie znajdowa� si� ma
planeta, z
kt�rej przyby�y na Ziemi� boskie bli�ni�ta Nommo (jedne z najwa�niejszych
postaci dogo�skiej
Genesis, wed�ug niekt�rych po prostu paleoastronauci), zwany jest czysta ziemia
ryb. I tu
dochodzimy do mo�e najwa�niejszego powodu, dla kt�rego Syriusz zajmuje tak wa�ne
miejsce
w kulturze Dogon�w: to tu by�a mityczna ojczyzna owych bli�ni�t, dzieci boga
Ammy, kt�rym
ludzie zawdzi�czaj� po�rednio swe stworzenie, a w ka�dym razie ucz�owieczenie i
rozw�j, kt�rzy
odegrali rol� podobn� do Chrystusa i jeszcze kiedy� pojawi� si� zn�w na Ziemi...
W tym kon-
tek�cie uk�ad Syriusza nazywany jest �o�ysko Nommo (�o�ysko w sensie
anatomicznym -
poj�cie to symbolizuje zarazem uk�ad gwiezdny) i jest czym� czystym,
wyidealizowanym,
podczas gdy nasz Uk�ad S�oneczny jest �ziemi� nieczyst�", ��o�yskiem Ogo"; �Ogo"
lub
�Yourougou", �szakal", najbardziej znany jako �Blady Lis", jest synem Ammy,
kt�ry zbuntowa�
si� przeciw w�asnemu ojcu i sta� si� uosobieniem z�a i nieczysto�ci.
Dogo�ski mit o Syriuszu i jego systemie, z pewno�ci� najbardziej kompleksowy i
rozwini�ty
- a tak�e bodaj najpe�niej zbadany - nie jest jedynym opisem tego uk�adu
gwiezdnego w Afryce.
Wyst�puje on r�wnie� w mitologiach bezpo�rednich s�siad�w Dogon�w - plemion
Bambara i
Bozo. I jedni, i drudzy, jak sygnalizowali to M. Griaule i G. Dieterlen, wiedz�
o istnieniu
niewidzialnego go�ym okiem Syriusza B, dogo�skiej Digitarii. Bambarowie nazywaj�
Syriusza A
Sigi Dolo (co znaczy �Gwiazda Podstawy"), a Syriusza B Fini Dolo (co odpowiada
dok�adnie
dogo�skiemu okre�leniu Digitarii, gdy� �fini" to nic innego jak fonio). U�ywa
si� te� miana Fa
Dolo Fla czyli �Dwie Gwiazdy Wiedzy"; z jednej strony oznacza� to mo�e miejsce
pochodzenia
nauki tajemnej, z drugiej za� wskazywa� na istnienie dw�ch niewidocznych
satelit�w Syriusza
A - gwiazd B i C. Bozo nazywaj� Syriusza A Sima Kayne (�Siedz�ce Spodnie" - a
wi�c co�
du�ego, nieruchomego), a Syriusza B Tono Nalema (�Gwiazda Oko" - czyli zapewne
co� ma�ego,
bardzo wa�nego, jak oko w g�owie).
Pogodne noce, kt�re ju� od po�udnia Europy sp�dzali�my pod go�ym niebem,
zach�ca�y do
spogl�dania w gwiazdy. Patrzy�em na nie zasypiaj�c po dniu wype�nionym monotonn�
jazd�
albo dziesi�tkami nowych wra�e�, widzia�em je rano, gdy nieraz przed �witem
jeszcze
wstawali�my, by wyruszy� w dalsz� drog�. Napatrzy�em si� jak chyba nigdy dot�d w
�yciu.
Spogl�da�y w niebo, z pewno�ci� du�o cz�ciej ni� my, w naszym cywilizowanym
�wiecie,
wszystkie pierwotne ludy. Spogl�dali Dogonowie i ich przodkowie. Czy to, co tam
dostrzegali, by�o
tylko wytworem fantazji, naturaln� sk�onno�ci� do obudowywania mitem otaczaj�cej
rzeczywisto�ci? Czy mo�e by�o echem odwiecznej, przekazywanej z pokolenia na
pokolenie
wiedzy, wyniesionej w�a�nie stamt�d?
Wed�ug pewnych relacji, �niewidzialne" obiekty w systemie Syriusza Dogonowie
mog�
obserwowa� z jakiej� tajemniczej jaskini, do kt�rej �aden Europejczyk dot�d nie
dotar�. Czy
maj� tam pozostawiony przez swoich Nauczycieli sprz�t s�u��cy do obserwacji?
Wydaje si� to
zupe�n� fantazj�. Istnieje jednak pr�ba innego wyt�umaczenia. Oto rosyjski fizyk,
akademik W.
Wasiliew, dokonuj�c wy��cznie teoretycznej analizy (zapewne nie by� zreszt�
nigdy w kraju
Dogon�w), stwierdzi�, �e jest mo�liwe istnienie �naturalnego teleskopu
hydrooptycznego",
dzi�ki kt�remu mo�na by dostrzec Syriusza B. Teleskop taki m�g�by powsta� w
jaskini, w kt�rej
dnie by�oby co� w rodzaju wywierzyska -wydobywaj�ca si� silnym strumieniem woda
w
sprzyjaj�cych warunkach utworzy�aby �wiruj�ce" jeziorko, kt�rego powierzchnia
stanowi�aby
zwierciad�o paraboliczne. Je�eli teraz w odpowiednim miejscu w sklepieniu
jaskini znajduje si�
niewielki otw�r - mamy ca�y uk�ad optyczny, taki jak normalnym teleskopie
zwierciadlanym. Gdy
jaka� gwiazda znajdzie si� nad owym otworem (obiektywem), jej powi�kszony dzi�ki
odbiciu w
wodzie (zwierciadle) obraz mo�e utworzy� si� na �cianie jaskini jak na ekranie.
Wasiliew obliczy�,
�e kilkunastometrowej �rednicy, wiruj�ce z odpowiedni� pr�dko�ci�, jeziorko
wystarczy�oby do
projekcji obrazu Syriusza B. A widz�c go (pewnie tylko w czasie okre�lonych dni
w ci�gu roku,
gdy� mo�liwo�� obserwacji uwarunkowana jest stanem w�d i po�o�eniem gwiazdy na
niebie)
mo�na w ci�gu wielu lat okre�li� jego cykl...
Szczeg�owe informacje, tak cz�sto pokrywaj�ce si� z nasz� wsp�czesn� nauk�,
jakie
odnotowali na podstawie dogo�skich relacji Griaule i Dieterlen, dotyczy�y nie
tylko Syriusza.
By zacz�� od najbli�szych nam rejon�w Wszech�wiata - Ksi�yc jest wed�ug Dogon�w
kulisty
(kszta�t por�wnywany do garnka), suchy i martwy; obraca si� jak sto�kowa
spirala" wok� Ziemi.
S�o�ce ma r�wnie� kszta�t garnka, lecz jest bardzo du�e. Jak wspomina Griaule,
starzec
Ogotemmeli, kt�ry by� jego pierwszym duchowym przewodnikiem w g��b tajemnej
wiedzy
Dogon�w, opisywa� tego rozmiary nast�puj�co: �Niekt�rzy my�l�, �e jest tak du�e
jak to
obozowisko, .co oznacza trzydzie�ci �okci. Ale naprawd� jest ono wi�ksze. Jego
powierzchnia
jest wi�ksza od ca�ego okr�gu Sangi. Jest pewnie nawet jeszcze wi�ksze". W skali
poj�ciowej
Dogon�w oznacza to co� niewyobra�alnie wielkiego. S�o�ce obraca si� wok�
w�asnej osi i
�samo si� zjada".
Planety i satelity s� wyra�nie wyodr�bnione spo�r�d cia� niebieskich. W
przeciwie�stwie do
gwiazd, kt�re s� nieruchome wzgl�dem innych gwiazd (w opisie uk�adu Syriusza
jest wi�c tu
pewna niekonsekwencja), planety obracaj� si� (nazywane s� �tolo tanaze"), za�
ich satelity to
�gwiazdy tworz�ce ko�a" (�tolo gonoze"). W naszym uk�adzie Dogonowie znaj�
cztery najbli�sze
nas (poza Merkurym) planety: Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna, wiedz�, �e kr���
one
wok� S�o�ca i prawid�owo oceniaj� ich wzgl�dne odleg�o�ci od niego (s� �wiadomi
na
przyk�ad, �e Jowisz jest za Wenus). Swojego satelit� - wbrew temu co my wiemy na
podstawie
bada� astronom�w - ma posiada� wed�ug nich Wenus. Za� Jowisz (�Dana tolo")
rysowany jest z
czterema ksi�ycami, nazywanymi jego dzie�mi. Istotnie planeta ta ma cztery
g��wne, wielkie
satelity, odkryte przez Galileusza, prowadz�cego jako pierwszy nowo�ytny
astronom
obserwacje przez teleskop; jest jeszcze osiem ma�ych ksi�yc�w o podrz�dnym
znaczeniu.
�adne z nich nie s� widoczne nieuzbrojonym okiem. Dogonowie powiadaj�, �e
ksi�yce s� �kli-
nami Jowisza". Niekt�rzy interpretuj� to stwierdzenie jako obrazowe
przedstawienie faktu, �e
czas ich obrotu wok� planety r�wny jest czasowi obrotu wok� w�asnej osi
(podobnie jak w
przypadku naszego Ksi�yca), przez co s� �zaklinowane", czyli zwr�cone do
Jowisza zawsze ta
sam� stron�. Najdalsz� dla Dogon�w planet� Uk�adu S�onecznego jest Saturn.
Rysuj� go
zawsze w postaci dw�ch koncentrycznych okr�g�w i m�wi�, �e wok� niego istnieje
pewna
sta�a aureola. Chodzi tu z pewno�ci� o s�ynny pier�cie�, oczywi�cie niewidoczny
go�ym okiem.
Z innych uk�ad�w gwiezdnych szczeg�owo znany jest system Syriusza, o kt�rym
by�a ju�
mowa. Galaktyki to ��wiaty spiralnych gwiazd", wewn�trz kt�rych gwiazdy
poruszaj� si�
spiralnie. Dogonowie s� �wiadomi, �e Droga Mleczna, nazywana �granic� miejsc",
stanowi taki
w�a�nie ��wiat" i �e Ziemia jest jego cz�ci�. Wszech�wiat jest niesko�czony,
lecz daj�cy si�
zmierzy�; liczba gwiazd i spiralnych �wiat�w jest r�wnie� niesko�czona. �wiaty
te, okre�lane
czasem jako Ziemie (chodzi tu zapewne o planety w nich wyst�puj�ce) s�
zamieszkane;
Dogonowie wspominaj� w r�nych istotach, takich jak ludzie z ogonami, skrzyd�ami,
rogami,
mieszkaj�cymi na innych �Ziemiach". Nasza Ziemia uwa�ana jest za czwart� w
kolejno�ci.
W dogo�skiej wiedzy - w przeciwie�stwie do tego, z czym mamy do czynienia w
wi�kszo�ci kultur,
zar�wno prymitywnych, jak i rozwini�tych, co mia�o przecie� miejsce w Europie a�
do rewolucji
kopernika�skiej - po�o�enie Ziemi nie jest w �aden spos�b uprzywilejowane czy
traktowane
centralnie. Co wi�cej, Dogonowie wiedz�, �e Ziemia wiruje wok� w�asnej osi
(cho� zapewne nie
s� �wiadomi do ko�ca jej kulisto�ci) oraz �e zatacza wielkie ko�o wok� S�o�ca,
a wi�c �e ruch
gwiazd po niebie jest z�udzeniem.
Procesy �yciowe por�wnywane s� do proces�w fermentacji. Dlatego zreszt� piwo,
otrzymywane drog� fermentacji z prosa, jest cz�sto u�ywane jako nap�j rytualny,
zwi�zany z
istot� �ycia. W organizmie ludzkim kr��y krew (ten fakt r�wnie�, wbrew pozorom,
nie musi by�
oczywisty - Europejczycy wiedz� o tym dopiero od XVII wieku), a do jej obiegu
jest zreszt�
por�wnywany ruch cia� niebieskich wewn�trz Galaktyki. Znana jest rola krwi, do
kt�rej
przechodzi esencja po�ywienia i napoj�w oraz powietrze. Krew przep�ywa przez
ca�y organizm
poczynaj�c od serca, dostarczaj�c pokarmu wn�trzu cia�a. Niekt�rzy doszukuj� si�
nawet w
pewnych mitach przes�anek wskazuj�cych na to, i� Dogonowie posiadaj� informacje
o
kwasach dezoksyrybonukleinowych (DNA) i ich roli: w jednym z opis�w l�dowania na
Ziemi arki
Nommo, jest mowa, �e zbli�aj�c si� do Ziemi tworzy�a ona podw�jn� spiral� na
wz�r istoty �ycia.
Znacz�ce jest to ostatnie por�wnanie.
Kim s� ci, kt�rzy to wszystko wiedz�? Utrzymane w tonie sensacji artyku�y
zamieszczane od
czasu do czasu w prasie, niekt�re popularne ksi��ki sugeruj�, �e Dogonowie
czekaj� tylko na
okazj�, by dzieli� si� z Bia�ymi swymi wiadomo�ciami o Kosmosie, �e opowiadaj�
ka�demu, kto
chce czy nie chce ich s�ucha�, i� stamt�d przybyli, �e do dzi� utrzymuj�
kontakty z
Przybyszami. W najgorszym razie pokazuj� swoje rze�by i rysunki, na kt�rych
przedstawione
s� ze szczeg�ami statki mi�dzygwiezdne czy kosmiczni przodkowie Dogon�w.
�Dogonowie
m�wi�...", �Dogonowie utrzymuj�..." (i ja nie jestem w stanie ustrzec si� takich
zwrot�w!) s�
powszechnie u�ywanymi formu�ami wprowadzaj�cymi czytelnik�w w �wiat dogo�skiej
wiedzy.
Efektem takich lektur by�o wytworzenie w�r�d wielu ich odbiorc�w
wyidealizowanego obrazu
plemienia, jako jakiego� zbiorowiska niesamowitych jednostek na kszta