15836

Szczegóły
Tytuł 15836
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15836 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15836 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15836 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Adam Piechowski Lud Syriusza W poszukiwaniu tajemnic Dogon�w SPIS TRE�CI Rozdzia� 1 DROGA DO AFRYKI Rozdzia� 2 NAJJA�NIEJSZA GWIAZDA NIEBA Rozdzia� 3 PRZEZ PIASEK Rozdzia� 4 Z TAJEMNIC SAHARY Rozdzia� 5 MAGIA AFRYKI Rozdzia� 6 KOSMICZNA ODYSEJA BLI�NIAK�W NOMMO Rozdzia� 7 ZWI�ZEK TAJEMNY: DOGONOWIE I BOZO Rozdzia� 8 SYRIUSZ NAD BANDIAGAR� Rozdzia� 9 BIA�Y OLOUBAROU Rozdzia� 10 S�D POD TOGUN� Rozdzia� 11 DOGO�SKI TANIEC �MIERCI Rozdzia� 12 BOSKIE S�OWA NA SKALE SONGO Rozdzia� 13 �WI�TO OBCHODZONE RAZ NA SZE��DZIESI�T LAT Rozdzia� 14 NA POCZ�TKU BY�O S�OWO Rozdzia� 15 TAJEMNICA TELLEM�W Rozdzia� 16 PRZEZ PIASEK (II) POS�OWIE BIBLIOGRAFIA Rozdzia� 1 DROGA DO AFRYKI ... Przez nieszczelno�ci plandeki wdziera si� lodowate powietrze. Silnik stara jednostajnie wyje, ale o tym da si� zapomnie�, zw�aszcza przy puszczonym na pe�ny regulator walkmanie i we�nianej czapce naci�gni�tej na uszy. Wszyscy le�� w swoich �piworach, pozwijani, w dziwnych pozach. Na pod�odze skrzynki, karimaty, buty. Za matowymi, celuloidowymi okienkami migaj� drzewa, wyprzedzaj�ce nas samochody, czasem domy miasteczek. Na przemian �pi�, drzemi�, pr�buj� czyta�, s�ucham muzyki i zn�w �pi�, przede wszystkim �pi�, odsypiaj�c ostat- nie nerwowe tygodnie. Sny, majaki, my�li, wspomnienia, w�tki lektur, melodie splataj� si� w jedn� przedziwn� ca�o��, w jaki� niesamowity trans. �rodek Francji, pocz�tek listopada 1991 roku, pierwsze dni podr�y do Afryki, do kraju Dogon�w... A przed kilkoma zaledwie miesi�cami nic nie wskazywa�o, �e wyrusz� w t� podr�, o samych Dogonach za� wiedzia�em bardzo niewiele. Troch� informacji z literatury o Afryce, sprowadzaj�cych si� w sumie do tego, co podawa�a encyklopedia: niewielkie murzy�skie plemi�, zamieszkuj�ce dawny francuski Sudan, obecnie w Mali, w �uku Nigru, a wi�c na po�udnie od Sahary, w g�rzystych okolicach Bandiagara. �e jest ich �wier� miliona, �yj� z uprawy roli, a ich sztuka nale�y do najciekawszych w Afryce. �J�zyk z grupy gur rodziny kongokordofa�skiej", stwierdza�a autorytarnie jedna z encyklopedii, lecz zwyk�emu �miertelnikowi niewiele to m�wi�o. Wi�cej wiadomo�ci pami�ta�em z r�nego rodzaju �danikenowskich" ksi��ek i artyku��w. Wynika�o z nich, �e Dogonowie maj� nader interesuj�c� kultur�, a zw�aszcza mitologi�, kt�rej pewne w�tki oraz zwi�zana z nimi zadziwiaj�ca wiedza astronomiczna trudne s� do wyt�uma- czenia. To ostatnie wskazywa�oby wi�c - wed�ug pewnych autor�w - na niew�tpliwe kontakty Dogon�w z kosmosem, czy wr�cz na ich pozaziemskie pochodzenie. Wiedza astronomiczna i kosmogoniczna Dogon�w, przekazywana ustnie z pokolenia na pokolenie i przekazana r�wnie� wybitnemu francuskiemu etnografowi, profesorowi Marcelowi Griaule'owi i jego najbli�szym wsp�pracownikom jako jedynym bodaj Bia�ym, stanowi skompli- kowany system, w kt�rym rozpozna� mo�na wiele element�w dopiero od niedawna znanych wsp�czesnej nauce. Najbardziej frapuj�ca wydaje si� dogo�ska znajomo�� systemu Syriusza. Dogonowie twierdz� bowiem, �e towarzyszem tej najja�niejszej gwiazdy nieba jest druga, bardzo ma�a, lecz niezwykle ci�ka, niewidoczna gwiazda, kr���ca po eliptycznej orbicie, wykonuj�ca jedno okr��enie w ci�gu 50 lat. Tej tajemniczej gwie�dzie odpowiada dok�adnie bia�y karze�, Syriusz B, odkryty przez astronom�w w po�owie XIX wieku, a po raz pierwszy sfotografowany dopiero w 1970 roku. Wed�ug Dogon�w obie gwiazdy posiadaj� jeszcze trzeciego towarzysza - by�by to hipotetyczny Syriusz C, kt�rego istnienie nie zosta�o dot�d potwierdzone przez astronom�w. Dogonowie posiadaj� r�wnie� wiedz� o innych cia�ach niebieskich: o �suchym i martwym" Ksi�ycu, o pier�cieniu Saturna, o czterech ksi�ycach Jowisza... Wiedz� z grubsza, jak jest zbudowany system s�oneczny, a nawet Droga Mleczna odpowiadaj�ca spiralnie poruszaj�cym si� gwiazdom. M�wi�, �e istniej� inne, zamieszkane �wiaty, a �ycie por�wnuj� do procesu fermentacji. R�wnie� ich kosmogonia przypomina wsp�czesne teorie powstania Wszech�wiata: prapocz�tkiem wszystkiego by�o wed�ug Dogon�w niesko�czenie ma�e ziarno, kt�re rozwijaj�c si� spiralnie �da�o �ycie wszystkim rzeczom widzialnym i niewidzialnym". W dogo�skim micie o stworzeniu �wiata i cz�owieka wyst�puje l�duj�ca na ziemi arka boskich bli�niak�w Nommo przypominaj�ca swoim opisem statek kosmiczny. Czy�by wi�c Nommo by�y istotami przyby�ymi na Ziemi� z uk�adu Syriusza? T� atrakcyjn� hipotez� ch�tnie przyjmuje wielu zainteresowanych paleoastronautyk�, cho� z drugiej strony sceptycy twierdz�, i� kosmiczna wiedza Dogon�w to nic innego, jak echo tego, co mogli us�ysze� kiedy� od misjonarzy czy innych Europejczyk�w odwiedzaj�cych ich kraj na d�ugo przed Griaulem. Ten ostatni zreszt� i kontynuuj�ca po jego �mierci badania, uczennica i nast�pczyni, pani Germaine Dieterlen, w swoich pracach sk�adali jedynie relacj� o dogo�skich mitach i wyobra�eniach. �Kosmiczna" interpretacja by�a ju� dzie�em zupe�nie innych autor�w, cz�sto poszukiwaczy sensacji, kt�rzy z Afryk� niewiele mieli wsp�lnego. Tyle mniej wi�cej o Dogonach wiedzia�em w�wczas, na kilka miesi�cy przed rozpocz�ciem afryka�skiej podr�y. Trudno powiedzie�, czy informacje takie by�y bardziej fascynuj�ce ni� dziesi�tki innych zawartych w tego typu lekturach: o tajemnicach piramid, rysunkach z Nazca, UFO, kosmicznych w�tkach w Biblii, Atlantydzie... W otaczaj�cej rzeczywisto�ci Dogonowie wydawali si� r�wnie odlegli i ma�o realni jak amazo�scy Indianie czy australijscy aborygeni i trudno by�oby mi -wtedy, na pocz�tku 1991 roku - uwierzy�, i� w�a�nie do nich udam si� w podr�. By� to czas intensywnych przemy�liwa� o nowej podr�y. Rozmawiali�my o tym cz�sto z moim przyjacielem, Tomkiem Wierzejskim, fotografem, towarzyszem wsp�lnych w�dr�wek po Borneo. Wspinali�my si� w�wczas razem na najwy�szy szczyt wyspy Mount Kinabalu, rzekami Rajang i Balleh sp�ywali�my w g��b d�ungli do kraju legendarnych �owc�w g��w - Iban�w, mieszkali�my w ich �d�ugich domach". Podr�owali�my, ju� osobno, w r�nych okresach, po wielu krajach Azji: Indiach, Nepalu, Birmie, Kambod�y... Ja wchodzi�em na wysokie himalajskie prze��cze, Tomek robi� fotoreporta�e przemierzaj�c tereny zaj�te przez Czerwonych Khmer�w. Ale od naszych ostatnich podr�y up�yn�y ju� w�wczas dwa lata i z coraz wi�kszym ut�sknieniem brali�my do r�ki atlas, spogl�daj�c - z uwagi na wcze�niejsze do�wiadczenia i zainteresowania - na Wsch�d. Marzy�y si�, owszem, i inne kierunki: Ameryka Po�udniowa, Sahara, Australia, lecz le�a�y one ca�kowicie w sferze sn�w cho� i kierunek azjatycki wydawa� si� coraz mniej realny. Sko�czy� si� czas �atwego (przy silnej motywacji) i taniego (relatywnie) podr�owania lat siedemdziesi�tych i osiemdziesi�tych: Azji dost�pnej a� do Indii drog� l�dow�, bilet�w LOT-u czy Aeroflotu kupowanych za z�ot�wki wed�ug dziwnych taryf, drobnych interes�w za�atwianych na marginesie wyprawy, kt�re pozwala�y w ogromnym stopniu obni�y� jej koszty. Praca, obowi�zki rodzinne, zmieniaj�ca si� w zawrotnym tempie i, nie mniej fascynuj�ca ni� egzotyka odleg�ych kraj�w, sytuacja w Polsce r�wnie� sprawia�y, �e my�l o nowej podr�y musieli�my wci�� odk�ada� na dalszy plan, tym bardziej i� dwa pomys�y spali�y na panewce ju� na bardzo wczesnym etapie. Kwesti� zupe�nego przypadku - b�d�, co podpowiada druga, mistyczna natura ukryta w ka�dym z nas, tajemniczego przeznaczenia kieruj�cego naszymi losami - by�o nawi�zanie, poprzez �a�cuszek pozornie nieistotnych zdarze� i szeregu bli�szych i dalszych znajomych, kontaktu z Jackiem �apottem ze Szczecina. Przedstawiono go nam jako etnografa afrykanist�, pracownika szczeci�skiego Muzeum Narodowego, kolekcjonera sztuki afryka�skiej, a przede wszystkim jednego z nielicznych w Polsce specjalist�w od Dogon�w, kt�ry w najbli�szych mie- si�cach organizuje kolejn� wypraw� drog� l�dow� do Mali. Brzmia�o to nader obiecuj�co. Mo�e nale�a�oby wi�c zmieni� kierunek naszych plan�w? Otwierali�my atlas, teraz na stronach z wielk�, barwn� map� Afryki. Kluczowym elementem ekspedycji musia� by� przejazd przez Sahar�. O tym marzyli�my przecie� ju� przed wielu laty. Sami Dogonowie jeszcze nas nie �brali". Ustalali�my szczeg�y, rozpocz�li�my przygotowania, niespieszne zrazu, jako �e wszystko wci�� jeszcze wydawa�o si� odleg�e w czasie i ma�o realne. Dopiero pierwsze odwiedziny pe�nego rze�b, masek, w��czni, fotografii, a przede wszystkim opowie�ci gospodarza szcze- ci�skiego domu Jacka �apotta sprawi�y, �e poczuli�my tchnienie Afryki. Wra�enie pog��bi�a wizyta w Muzeum Narodowym. Jego Dzia� Kultur Pozaeuropejskich posiada ogromne zbiory sztuki afryka�skiej. Znajduje si� tu jedyna w Polsce i jedna z nielicznych na �wiecie kolekcja monograficzna po�wi�cona Dogonom, istniej�ca od 1977 roku. Samo muzeum zorganizowa�o siedem ekspedycji do Afryki, w kilku z nich uczestniczy� Jacek. Ich plonem jest opracowana przez niego specjalna ekspozycja, gdzie, urz�dzono naturalnej wielko�ci makiet� przedstawiaj�c� fragment dogo�skiej wsi. Sprawi�a i� zza perspektywy egzotycznej w��cz�gi i prze�ycia przygody na Saharze, wy�ania�o si� co� jeszcze: szansa mu�ni�cia (bo na wi�cej, to nie ulega�o w�tpliwo�ci, tym razem przynajmniej nie b�dzie nas sta�) r�bka tajemnicy nieodwo�alnie zwi�zanej z Dogonami. Na wymodelowanym urwisku skalnym wznosz�cym si� nad �miesznymi, kwadratowymi, krytymi strzech� domkami czy spichrzami Dogon�w, wida� by�o male�kie, dziwne budowle, b�d�ce, jak g�osi� opis umieszczony na �cianie, po- zosta�o�ciami po wcze�niejszej od dogo�skiej kulturze Tellem. Intuicja czy fantazja pobudzona pi�knem i niedost�pno�ci� skalnego urwiska podpowiada�a, �e tam w�a�nie by� mo�e le�y klucz do tajemnicy. Teraz wszystko by�o jasne: musieli�my dotrze� do kraju Dogon�w. �Co s�dzisz o tym, co si� pisze o Dogonach? O kosmicznym pochodzeniu ich mit�w, o ich kontaktach z Kosmitami?" - tak mniej wi�cej brzmia�o jedno z pierwszych pyta�, jakie zada�em Jackowi. Jacek u�miechn�� si� zagadkowo. �My�l�, �e nie wolno tego odrzuca�. Cho� nie mo�e by� mowy o �adnych dowodach. Ale nie m�wi� nie." Odebra�em w�wczas te s�owa z pewnym zaskoczeniem. To, co pisano w atmosferze sensacyjno�ci, w nie zawsze powa�nych ksi��kach i artyku�ach, z jakimi mia�em dot�d do czynienia, o kosmicznych w�tkach w kulturze Dogon�w, z punktu widzenia ortodoksyjnej etnografii, za przedstawiciela kt�rej mia�em Jacka, powinno by� czyst� herezj�. Liczy�em, �e na naszej wyprawie ustawi� si� w komfortowej sytuacji laika, kt�remu wolno wysuwa� najbardziej fantastyczne przypuszczenia, a w Jacku znajd� antagonist�, obalaj�cego trze�wymi argumentami �kosmiczne rojenia". Czy�by nasze role mia�y si� odmieni�? �Nie s�dzisz, �e to wszystko jest mocno naci�gane? Mam wra�enie, �e wi�kszo�� tych, kt�rzy pisali o Dogonach, nigdy nie by�a w Afryce. Czy ty, tam na miejscu, znalaz�e� co�, co przemawia�oby za tymi teoriami?" �Widzisz, ja ju� od dawna podr�uj� do Afryki. I tym bardziej utwierdzam si�, �e tam nic nie jest jednoznaczne. �e niczego, co jej dotyczy, nie wolno przyjmowa� bezkrytycznie. Ale nie mo�na te� odrzuca� niczego, co wydaje si� czyst� fantazj�. Tamta rzeczywisto�� jest nies�ychanie z�o�ona. Wiemy o niej tak naprawd� bardzo, bardzo ma�o. Zobaczycie sami. Ludzie �yj� w skrajnie prymitywnych, przynajmniej dla nas, warunkach, w n�dzy. A tworz� niesamowit� sztuk�, o kt�r� bij� si� najwi�ksze muzea �wiata. S� niepi�mienni, a m�wi� rzeczy, kt�re do niedawna nie �ni�y si� astronomom. A tak w og�le to ka�demu opowiadaj� co innego. Teraz powtarzaj� cz�sto to, co sami wiedz�, �e napisa� o nich Griaule. Albo wszystkiemu temu zaprzeczaj�. Sprawa niesamowicie skomplikowana... We wszystkich kulturach afryka�skich jest wiele zjawisk trudnych do wyt�umaczenia. W dogo�skiej mo�e wi�cej ni� w jakiejkolwiek innej. A ta odpowied�, �e oni mieli jakie� kontakty, jak to nazwa�e�, z kosmitami, zreszt� chyba nie oni jedni, jest w moim przekonaniu najprostsza. Ka�da inna mo�e by� r�wnie naci�gana". Za�mia� si�. �Ale te� nie mo�na bra� tego zbyt dos�ownie. Nie oczekuj, �e oznajmi� ci, �e Dogonowie noc w noc roz- mawiaj� z istotami z Syriusza, kt�re l�duj� tam w swoich pojazdach. Cho� powiem ci, �e jak zobaczysz p�askowy� Bandiagara, przekonasz si�, on wygl�da tak ksi�ycowo, �e cz�owieka nic nie powinno tam zdziwi�." Tego, rzecz jasna, nie oczekiwa�em. Ale tym bardziej pragn��em znale�� si� na tym niesamowitym p�askowy�u, w�r�d Dogon�w. By to zrealizowa�, musieli�my przezwyci�y� dziesi�tki trudno�ci, zdawa�o si� nie do pokonania. Dla Tomka Wierzejskiego i dla mnie przede wszystkim kwestia finansowa. Organizowana przez Jacka wyprawa opiera� si� mia�a na funduszach w�asnych uczestnik�w; sko�czy� si� czas wielkich ekspedycji, finansowanych przez uczelnie, muzea, instytuty. Teraz ka�dy musia� zadba� o znalezienie �rodk�w na pokrycie swego udzia�u. Gdy wydawa�o si� ju�, i� z tego przyziemnego powodu sprawa naszego wyjazdu upadnie, znale�li�my nieoczekiwane, szcz�liwe rozwi�zanie. Dzi�ki odwa�nej decyzji pana Zbigniewa Fonioka, szefa wydawnictwa �Amber", dostali�my z jego firmy got�wk� wystarczaj�c� na op�acenie naszych udzia��w. Co wi�cej, Tomek otrzyma� p�atny urlop w redakcji �Gazety Wyborczej", gdzie by� w�wczas zatru- dniony jako fotoreporter, oraz pieni�dze na zakup materia��w fotograficznych. Sp�dzielczy Instytut Badawczy, w kt�rym ja od lat pracowa�em, obieca� udzieli� mi r�wnie� urlopu naukowego. Firma Randall darowa�a nam sportowe obuwie oraz nieco ubra� i sprz�tu �Pumy". Wielkie podzi�kowanie im wszystkim za to. Wczesn� jesieni� przygotowania mog�y wi�c ruszy� pe�n� par�. Zakupy �ywno�ci, szykowanie ekwipunku, za�atwianie wiz, tych, kt�re by�y do za�atwienia w Warszawie, wymiana pieni�dzy. A jednocze�nie intensywne poszukiwania wszystkiego, co wi�za�o si� z Dogonami, kolejne lektury i rozmowy o Afryce, spotkania z lud�mi, kt�rzy tam byli, albo chcieli by�, albo wyobra�ali sobie, �e wiedz� co�, o czym nikt inny nie wie. �Chyba nie s�dzi pan, �e Dogonowie s� Murzynami. To jest po prostu niemo�liwe, oni musz� wywodzi� si� z Europy. Tylko propaganda, wie pan dobrze czyja, twierdzi, �e oni s� czarni. Zobaczy pan, s� tacy sami biali jak pan i ja. Prosz� zrobi� zdj�cie i przywie�� mi", m�wi�a z przekonaniem pewna pani. �I co pana tam ci�gnie? My�li pan, �e odkryjecie co� nowego? O nich wszystko ju� dok�adnie wiadomo. I powiem panu jeszcze co�: niech pan w te bzdury nie wierzy. Kiedy� pijany misjonarz naopowiada� pijanemu Dogonowi o Syriuszu, Dogo� przekaza� to innemu Dogonowi, a ten zwierzy� si� jednemu profesorowi, kt�ry go niezbyt dobrze zrozumia� i uzna�, �e Dogon opowiada mu mity" - twierdzi� pewien etnograf. Za� inna pani za��da�a, bym najwy�szemu kap�anowi (?) Dogon�w wyg�osi� takie dok�adnie pos�anie: �Z centrum energetycznego planety najwi�kszy duch Ziemi i Kosmosu prosi o przekazanie wiedzy, kt�r� przekazujecie z pokolenia na pokolenie nie tylko ludziom, ale istotom w Kosmosie". Niestety nie uda�o mi si� ustali�, w jakim j�zyku mam to powiedzie�. Obraz, miast upraszcza� si�, stawa� si� coraz bardziej skomplikowany. W tym samym czasie w Szczecinie Jacek �apott wraz ze swymi przyjaci�mi ko�czy� adaptacj� zakupionego na u�ytek tej i ewentualnych przysz�ych ekspedycji terenowego Stara 266: przemalowanie go na bia�o, wymian� opon na terenowe o grubym bie�niku, wbudowywanie dodatkowych zbiornik�w paliwa, przer�bk� skrzyni, by w jej tylnej cz�ci znalaz� si� odizolowany boks baga�owy, a w przedniej zaopatrzone w fotele miejsce mog�ce pomie�ci� w miar� wygodnie uczestnik�w wyprawy, szycie plandeki. Star nie by� pierwszej m�odo�ci, w swoim bogatym �yciorysie mia� epizod s�u�by w ZOMO, z kt�rych to czas�w pozosta� mu na dachu szoferki niebieski �kogut". Samoch�d na najbli�sze miesi�ce mia� si� sta� naszym domem. Przygotowaniom towarzyszy�o po�pieszne wyka�czanie prac, kt�re musia�y by� wykonane przed wyjazdem, za�atwianie dziesi�tk�w spraw, kt�re nie mog�y czeka� na nasz powr�t, przekonywanie bliskich, �e wr�cimy na pewno i to szybciej ni� mog� si� spodziewa�, ostateczne uk�adanie r�nych spraw domowych, tak by d�uga nieobecno�� i brak kontaktu by�y dla rodziny mo�liwie najmniej dotkliwe. S�owem mniej wi�cej to wszystko, co zna�em dobrze z przygotowa� do wcze�niejszych podr�y. Ale teraz doszed� nowy element. Coraz bardziej czu�em si�, jakbym mia� wyrusza� nie w cho�by najbardziej nawet niezwyk�� podr�, ale w pielgrzymk� maj�c� doprowadzi� do pewnego istotnego punktu wyj�cia. Ta pielgrzymka czy podr� do Afryki rozpocz�a si� na pocz�tku listopada, na Dworcu Centralnym w Warszawie, na peronie, z kt�rego odje�d�a� nocny poci�g do Szczecina. Dom Jacka �apotta zamieni� si� w magazyn, pakowalni�, noclegowni�, baz�, z kt�rej wyjecha� mia�a nasza ekspedycja. Na ulicy sta� star, b�yszcz�cy �wie�ym lakierem i zieleniej�cy nowiutk� plandek�, w domu i w piwnicy pi�trzy�y si� skrzynki, stosy konserw, g�ry r�nych rzeczy, kt�re trzeba by�o segregowa�, pakowa� do specjalnych kontener�w, �adowa� na samoch�d, a wci�� wydawa�o si�, �e wcale ich nie ubywa i coraz to okazywa�o si�, �e jeszcze co� trzeba dokupi�. Teraz dopiero po raz pierwszy spotkali�my si� wszyscy razem, ca�a nasza �semka. O Jacku �apocie, kierowniku ekspedycji, kt�ra mia�a sta� si� jego sz�st� podr� do Afryki, by�a ju� mowa. Najstarszy w grupie, przekroczy� czterdziestk�, ze szpakowat� brod� i w ciemnych okularach, teraz, kieruj�c za�adunkiem, sta� ko�o stara, w puchowej kurtce, d�insach, nie�miertelnych, schodzonych w Afryce wysokich butach, z zafrasowan�, jak zwykle, min�. Wygl�da� na wiecznie zamartwiaj�cego si� tym, co nas spotka, mo�liwymi przeszkodami, trudnymi do przewidzenia komplikacjami. Stara� si� zawsze zachowywa� spok�j, lecz czasem wida� by�o, jak narasta w nim w�ciek�o�� i napinaj� si� nerwy. Po chwili powraca� do r�wnowagi. A jednocze�nie mia� w sobie wielki luz i optymizm; cz�sto, jeszcze zanim zd��yli�my wyjecha�, albo w chwilach, kiedy wszystko si� za�amywa�o, ju� z tajemniczym u�miechem b��kaj�cym si� po twarzy planowa� trasy nast�pnych ekspedycji. Budzi� zaufanie jako szef wyprawy, my�l�, �e wybra�bym si� z nim bez wahania wsz�dzie, tym bardziej �e ze wszystkich przedziwnych przyg�d i opresji, w jakich znajdywa� si� w czasie swoich licznych podr�y, zawsze wychodzi� ca�o. W Szczecinie zostawia� dzieci i �on� w ostatnich tygodniach ci��y, z nies�ychan� cierpliwo�ci� traktuj�c� przewalaj�cy si� przez dom t�um ludzi, baga�e zajmuj�ce p� mieszkania, a przede wszystkim wyjazd m�a w tych okoliczno�ciach. Drugim etnografem afrykanist� by� Wojtek Dohnal. Naukowiec z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, towarzysz Jacka z ostatnich dw�ch wypraw. Wygl�da� na cz�owieka, kt�rego nie rusz� �adne przeciwie�stwa losu, kt�ry w ka�dej sytuacji potrafi zachowa� spok�j, luz, humor, znajdzie najkorzystniejsze rozwi�zanie. Zawsze nies�ychanie trze�wy, do wszystkich �kosmicznych" spraw podchodzi� z dystansem i nie dawa� si� ponosi� �adnym egzaltacjom. W Poznaniu czeka�a na niego �ona i ma�y synek, pisa� do nich cz�sto d�ugie listy, kt�re wysy�a� bez wi�kszych nadziei, �e dotr� przed jego powrotem. Ale na razie sta� na dachu stara, wci�ga� do luku baga�owego ci�kie skrzynie i, u�miechaj�c si� niewinnie, kl�� jak szewc, gdy nie chcia�y przej�� przez w�ski otw�r wej�ciowy. Zwolniona z d�wigania baga�y (szykowa�a za to prowiant na pierwsze dni podr�y) by�a jedyna przedstawicielka p�ci pi�knej, Basia Zio�o, m�oda poszukiwaczka przyg�d ze �l�ska. Jej obecno�� w�r�d siedmiu m�czyzn si�� rzeczy wytworzy�a pewn� szczeg�ln� atmosfer�, pewne z lekka �erotyczne" napi�cia, z kt�rymi jednak Basia zawsze potrafi�a da� sobie rad�. Mia�a chyba w tym pewne do�wiadczenia: podr�owa�a wcze�niej do Chin, by�a na Filipinach, uprawia�a �eglarstwo, chodzi�a po g�rach. A poza tym by�a zwyk�� urz�dniczk� w jakim� zak�adzie przemys�owym i okaza�a si� wy�mienit� kompank� r�wnie� i w Afryce. O Tomku Wierzejskim pisa�em wcze�niej. Fotograf- filozof (z wykszta�cenia), z nieod��czn� hermetyczn� skrzyni� na sprz�t fotograficzny (zakupion� przed wsp�ln� wypraw� do wilgotnej d�ungli Borneo - i tak nie uchroni�a jego aparat�w przed zamokni�ciem), w grubej puch�wce i kapturze na g�owie, by� najwi�kszym zmarzluchem naszej ekspedycji. Teraz nam, �aduj�cym kontenery, robi� zdj�cia, by zaraz potem samemu dzielnie wzi�� si� do roboty. W Warszawie zostawi� �on� i trzech syn�w o piekielnych temperamentach. �Mieszkanie si� wali, pieni�dzy nie ma, samoch�d rozbity, dzieci szalej�" - taka mniej wi�cej wizja tego, co dzieje si� w domu, towarzyszy�a mu przez ca�y czas naszej wyprawy. M�odzie� ekspedycji, obaj Paw�owie, d�wigali we dw�ch kontenery pomi�dzy schodami a starem. Pawe� Althamer, warszawiak, pocz�tkuj�cy rze�biarz o nieco mistycznym usposobieniu i dziwnych pogl�dach na �ycie (mimo m�odego wieku �onaty, ojciec dw�jki dzieci, na kt�rych fotografi� spogl�da� cz�sto czule) oraz student afrykanistyki z Warszawy, Pawe� Doma�ski, pozuj�cy troch� na hippisa: chudy, przygarbiony, d�ugie w�osy, chustka na g�owie, okulary �lenonki". Do m�odzie�y nale�a� te� nasz kierowca - Mirek. M�ody ch�opak po wojsku, gdzie� wynaleziony przez Jacka, pierwszy raz wyje�d�aj�cy z kraju i to od razu w tak� podr�. Jego wizja Afryki sprowadza�a si� do pytania, jakie zada� Jackowi zaraz na samym pocz�tku: �I to naprawd�, panie Jacku, tam b�d� takie wioski, co to dzicy boso chodz� i zero walkmana...?" Teraz, gdy my �adowali�my baga�e, on po raz kt�ry� z rz�du medytowa� nad otwartym silnikiem, sprawdzaj�c �rubki, uszczelki i wszystko, na czym tylko on si� zna�. I wreszcie ja sam. Os�abiony troch� po przebytym w�a�nie przezi�bieniu, ugina�em si� pod ci�arami, kt�re przypad�o mi znosi� ze schod�w. Podobnie jak i Jacek, do m�odzie�y ekspedycji zaliczy� si�, ju� niestety, nie mog�em. Wyje�d�a�em na pi�t� wielk� wypraw� mojego �ycia, ku coraz wi�kszej rozpaczy �ony (tylko w jednej podr�y ona mia�a szans� mi towarzyszy�), kt�ra na podstawie wcze�niejszych do�wiadcze� mia�a g��boka pewno��, �e zaraz po moim wyje�dzie spadnie jej na g�ow� tysi�c nieprzewidzianych k�opot�w; trzy c�rki by�y raczej podniecone perspektyw� ewentualnych prezent�w, a najm�odsza z nich liczy�a, �e przywioz� jej ma�ego Murzynka. Poza podr�owaniem i g�rami, co lubi�em najbardziej, przez lata zajmowa�em si� socjologi� w niewielkim instytucie naukowym, a przy okazji robi�em mn�stwo innych dziwnych rzeczy: pracowa�em jako dziennikarz, pisa�em przewodnik po Tatrach, ostatnio zak�ada�em i prowadzi�em agencj� fotograficzn�, kt�r� teraz, nie bez obaw o jej losy, musia�em zostawi� moim wsp�lnikom. Ka�de z nas oczekiwa�o po podr�y zapewne czego� innego, inne wi�za�o z ni� nadzieje. Jacek, zapalony kolekcjoner, liczy� na wzbogacenie swoich zbior�w sztuki afryka�skiej. Wojtek szuka� nowych informacji do swojej pracy naukowej o gospodarce plemiennej. Basia chcia�a chyba po prostu prze�y� kolejn� przygod�. Tomek pragn�� zrobi� dobre zdj�cia, kt�re, marzy�o mu si�, opublikowa�by �National Geographic" albo cho�by GEO. Pawe� A. szuka� prze�y� mniej lub bardziej mistycznych, a Pawe� D. pragn�� spotka� szlachetnych i szcz�liwych dzikus�w, kt�rych, wyobra�a� to sobie, pe�na jest Afryka. Mirek -jemu ca�a Afryka by�a raczej oboj�tna - chcia� si� sprawdzi� jako kierowca, w ko�cu przejechanie Sahary w obie strony to nie byle co. Ja... c�, o tym by�a chyba mowa przez ca�y czas. I ka�de zreszt�, my�l�, cho� si� do tego do ko�ca nie przyznawa�o, mia�o swoj� tajemnic�, o kt�r� pragn�o si� otrze�; ukryt� w sobie, albo w �wiecie zewn�trznym, na pustyni czy pod �wiec�cym nad p�askowy�em Bandiagara Syriuszem. Wyjechali�my z jednodniowym op�nieniem (spowodowanym zawieruszeniem si� paszportu Mirka), o wp� do pi�tej rano, w ciemno�ciach i padaj�cej z nieba lodowatej m�awce. Przed nami - dwadzie�cia tysi�cy kilometr�w, osiem pa�stw. W�a�ciwie dopiero teraz mo�na by�o odetchn�� g��boko, odpocz�� i wyspa� si�. Autostrady, parkingi, na kt�rych nocowali�my i gotowali�my herbat�, znowu autostrady i szosy. Dwudniowy przerywnik w Pary�u, gdzie za�atwiali�my wizy Mali i Nigru, kupowali�my niedost�pne w Polsce mapy i przewodniki, jeszcze co� z ekwipunku. Zimna, deszczowa, jesienna Europa. Ale przecie� gdzie� na po�udniu Francji czy w Hiszpanii wyjrza�o s�o�ce, zrobi�o si� cieplej, mo�na by�o podwin�� kawa�ek plandeki, spogl�da� na g�ry i morze, pomi�dzy kt�rymi wi�a si� szosa, a w czasie kr�tkich postoj�w zbiera� opad�e z bezpa�skich drzew figi, granaty i pomara�cze. Mo�na by�o w nocy, po zjechaniu z drogi gdzie� w bok, rozstawia� wok� Stara polowe ��ka, k�a�� si� spa� pod go�ym niebem, zasypia� patrz�c w gwiazdy. Wtedy w�a�nie, po raz pierwszy, nisko nad horyzontem, poni�ej trzech jasnych gwiazd �pasa Oriona", zobaczyli�my Syriusza. Rozdzia� 2 NAJJA�NIEJSZA GWIAZDA NIEBA Syriusz - najja�niejsza gwiazda firmamentu. Patrzyli�my na niego cz�sto w pogodne noce po�udniowej Hiszpanii, na Saharze, prowadzi� nas w pewnym sensie do kraju Dogon�w, a gdy ju� tam byli�my, �wieci� jasno nad sawann�, nad ska�ami p�askowy�u Bandiagara. Trudno si� dziwi�, �e od najdawniejszych czas�w przykuwa� uwag� cz�owieka, wi�za� si� z wieloma mitami, bywa� obiektem kultu. Tym bardziej, i� dla obserwator�w �yj�cych w �rednich szeroko�ciach geograficznych naszej p�kuli �wieci� na niebie nie przez ca�y rok. Jako gwiazda nieba po�udniowego, w swym pozornym ruchu po firmamencie znika� pewnej nocy za horyzontem i nie wschodzi� przez d�ugi czas; powraca� nagle i znowu roz�wietla� nocne niebo swym mocnym blaskiem. Staro�ytni Egipcjanie zaobserwowali, �e po siedemdziesi�ciodniowej nieobecno�ci (pobycie w podziemiach czy za�wiatach, jak wierzyli), Syriusz, zwany przez nich � p d lub Sotis, pojawia� si� oko�o 20 lipca, pierwszy raz na moment przed wschodem S�o�ca, widoczny tu� ko�o jego tarczy. To wydarzenie, okre�lane jako heliakalny wsch�d gwiazdy, by�o dorocznym wielkim �wi�tem, sta�o si� podstaw� najstarszego egipskiego kalendarza, tym bardziej �e ��czy�o si� zwykle z wylewem Nilu. Sotis identyfikowana by�a z jedn� z najwa�niejszych bogi� staro�ytnego Egiptu, Izyd� b�d� Sathor, kt�ra, podobnie jak wi�kszo�� bog�w, mia�a swoje odpowiedniki w�r�d gwiazd i planet. �wi�tynie po�wi�cone poszczeg�lnym bogom orientowane by�y na po�o�enie tych cia� niebieskich o �ci�le okre�lonej godzinie; wtedy w�a�nie promie� �wiat�a danej gwiazdy, po przebyciu d�ugiego, ciemnego korytarza, pada� na pos�g boga ukryty w sanktuarium w g��bi budynku. Tak by�o te� w �wi�tyni Izydy w Dendera, gdzie promie� pojawiaj�cej si� po raz pierwszy Sotis, w chwili jej wschodu heliakalnego, o�wietla� jeden punkt w sanktuarium. C� za precyzja orientacji i konstrukcji sprzed przesz�o czterech tysi�cy lat! Profesor Kazimierz Micha�owski, s�ynny polski archeolog, por�wnywa� plan �wi�tyni z aparatem fotograficznym. Egipcjanie w najdawniejszych czasach mieli ��czy� Sotis z jednym ze �wiat�w zmar�ych, z drugiej za� strony m�wili o p�yn�cej stamt�d energii o�ywiaj�cej bog�w, ludzi i zwierz�ta na ziemi. Wielkie znaczenie Syriuszowi przypisywano w ca�ym staro�ytnym �wiecie �r�dziemnomorskim i na Bliskim Wschodzie. W wierzeniach dawnych Indoira�czyk�w Syriusz mia� swego boga Tisztri�, kt�ry czuwa� nad deszczami. W staro�ytnych Indiach Syriusz mia� swoje odr�bne imi� - Vyadha. Cz�sto w r�ny spos�b kojarzony by� z psem. Zgodnie z tradycj� helle�sk� umieszczono go w konstelacji Wielkiego Psa jako g��wn� jego gwiazd� {Alfa Canis maioris). Rzymianie zauwa�yli, �e wraz z ponownym pojawieniem si� Syriusza na niebie, rozpoczyna si� suchy, gor�cy okres lata - st�d nazwa �kaniku�a". Najja�niejsza gwiazda nieba musia�a - rzecz jasna - budzi� r�wnie� zainteresowanie wsp�czesnych astronom�w, by�a szczeg�lnie wdzi�cznym przedmiotem obserwacji. To ona sta�a si� pierwsz� gwiazd�, wobec kt�rej zastosowano tak zwan� analiz� widmow�, dzi�ki kt�rej ju� w 1868 roku brytyjski astronom Sir William Huggins dokona� odkrycia, �e Syriusz oddala si� od Ziemi z pr�dko�ci� 36 kilometr�w na sekund�. Obserwacja ta, uog�lniona p�niej na inne gwiazdy i galaktyki, sta�a si� podstaw� powszechnie obecnie przyjmowanej teorii o ekspansji Wszech�wiata. Syriusza przyj�to te� za wzorzec barwy gwiazd. Wska�nik barwy dla gwiazd czerwie�szych od Syriusza uznano umownie za dodatni, a dla gwiazd bardziej niebieskich za ujemny. Pomiary odleg�o�ci wykaza�y wreszcie, �e jest jedn� z najbli�szych S�o�ca gwiazd w naszej Galaktyce, odleg�� od niego o 8,7 lat �wietlnych, to jest oko�o 80 bilion�w kilometr�w. Ten ma�y w skali kosmicznej dystans jest dla nas jednak zawrotny. Gdyby�my wyobrazili sobie S�o�ce wielko�ci kuli bilardowej, Ziemia, podobna do p�milimetrowej g��wki szpilki, by�aby od niego odleg�a o 7,6 metra, za� najbli�sza gwiazda, Proxima Centauri le�a�aby o dwa tysi�ce kilometr�w dalej; do Syriusza mieliby�my cztery tysi�ce kilometr�w. To co wi��e si� z Syriuszem, a dla nas, w�druj�cych do kraju Dogon�w, jest najwa�niejsze, to zupe�nie co� innego. Ot� kr�lewiecki astronom Johann Friedrich Bessel, obserwuj�c dok�adnie pozorne ruchy Syriusza na niebie, w 1834 roku zauwa�y�, i� ruch ten jest jakby falisty, miast by� regularn� lini� krzyw�, jakie zakre�la� powinny cia�a niebieskie. Po dziesi�ciu latach Bessel doszed� do wniosku, �e Syriuszowi towarzyszy� musi druga, niewidoczna z Ziemi, lecz ci�ka gwiazda, zak��caj�ca jego trajektori�. Syriusz stanowi� wi�c pierwszy odkryty przez cz�owieka gwiezdny uk�ad podw�jny. Min�o jeszcze osiemna�cie lat i ameryka�ski astronom Alvin G. Clark, dokonuj�c obserwacji przy u�yciu najwi�kszego dost�pnego w�wczas teleskopu, zauwa�y� owego, bardzo s�abo �wiec�cego, hipotetycznego dot�d towarzysza Syriusza. Nazwano go Syriuszem B (liter� A otrzyma� dotychczas znany �g��wny" Syriusz) i - ju� o wiele p�niej - wyliczono, �e obiega on g��wn� gwiazd� po eliptycznej orbicie w ci�gu oko�o pi��- dziesi�ciu lat. Niekt�rzy astronomowie podejrzewaj�, �e w uk�adzie Syriusza istnieje jeszcze trzeci sk�adnik, Syriusz C, kt�rego jednak dot�d nie uda�o si� z bezsprzeczn� pewno�ci� zaobserwowa� ani udowodni� jego obecno�ci. Syriusz B by� pierwszym odkrytym bia�ym kar�em, to znaczy bardzo ma��, lecz niezwykle gor�c� gwiazd�. W ci�gu nast�pnych kilkudziesi�ciu lat wiedza na temat Syriusza B systematycznie ros�a. Obliczono jego ca�kowit� moc promieniowania: stanowi ona 0,003 mocy promieniowania naszego S�o�ca, podczas gdy Syriusz A promieniuje od tego ostatniego 26 razy silniej. Trudno si� wi�c dziwi�, �e go�ym okiem tej male�kiej gwiazdy nie da si� dostrzec. Temperatura powierzchni Syriusza B wynosi 8 tysi�cy stopni. Zmierzono r�wnie� jego rozmiary i mas�: jest on mniej wi�cej trzy razy wi�kszy od Ziemi, za� wa�y niemal tyle, co S�o�ce; je�li przypomnimy sobie wcze�niejsze por�wnanie o kuli bilardowej i g��wce od szpilki, musimy sobie u�wiadomi�, jak ogromna jest g�sto�� Syriusza B - jeden centymetr sze�cienny jego super�cie�nionej i, jak m�wi� astrofizycy, zdegenerowanej materii wa�y�by 86 kilogram�w! (zn�w dla por�wnania - g�sto�� S�o�ca wynosi 1,49 grama na centymentr sze�cienny). Sfotografowa� Syriusza B, przy zastosowaniu do�� wyrafinowanej techniki, uda�o si� dopiero w roku 1970 ameryka�skiemu astronomowi Irvingovi W. Lindenbladowi. Obecnie wiadomo, �e bia�ych kar��w jest we Wszech�wiecie znacznie wi�cej; uwa�a si�, i� s� one jednym z ko�cowych etap�w normalnej ewolucji gwiazd, do kt�rego dochodz� poprzez stadium czerwonych olbrzym�w. Wed�ug niekt�rych autor�w (na przyk�ad Roberta K. G. Temple'a), o istnieniu niewidocznego Syriusza B wiedziano ju� w staro�ytno�ci. Izyd�, kt�ra, jak pami�tamy, uto�samiana by�a w Egipcie z Sotis -Syriuszem, przedstawiano cz�sto z dwoma towarzyszami (Syriuszem B i C?). Syriuszem B mia�aby by� siostra Izydy, Neftyda, b�d�ca w pewnych mitach jej niewidocznym odpowiednikiem. �Bardzo ci�ka gwiazda" (bia�y karze�?) wyst�puje w sumeryjskim �Eposie o Gilgameszu": we �nie bohatera schodzi ona do niego, a on, mimo wszelkich wysi�k�w, nie mo�e jej unie��. Brzmi to jak nawi�zanie do super�cie�nionej materii; mowa jest tak�e o przyci�ganiu (grawitacja?) Gilgamesza przez t� gwiazd�. Staro�ytni Persowie opisywali obrazowo uk�ad Syriusza jako Gwiazd� Psa otoczon� przez pi��dziesi�ciu bog�w, tworz�cych form� jaja, w kt�rym bogowie �wiat�a i ciemno�ci stoj� naprzeciwko siebie. Zawarte tu s� wed�ug Temple'a wszystkie istotne informacje o systemie: pi��dziesi�cioletni okres obrotu (liczba bog�w), eliptyczny kszta�t orbity Syriusza B (jajo), jasno �wiec�cy Syriusz A (bogowie �wiat�a) i niewidoczny Syriusz B (bogowie ciemno�ci). O bardzo ci�kiej gwie�dzie, zwanej po prostu �Ci�arem" (al Wazn) i b�d�cej towarzyszem Syriusza w konstelacji Wielkiego Psa wspomina �redniowieczna astronomia arabska, kt�ra czerpa�a ze staro�ytnej nauki ca�ego Bliskiego Wschodu. Tyle mniej wi�cej dowiedzie� si� mo�e z r�norakich lektur wsp�czesny Europejczyk zainteresowany czy to staro�ytnymi kulturami, czy to astronomi�. Wiele jest w tym (i w jednej, i w drugiej dziedzinie) element�w dot�d nie zbadanych; sporo do powiedzenia - zw�aszcza w kontek�cie �kosmicznej" interpretacji staro�ytnych mit�w - ma te� wiara czy wr�cz fantazja autor�w. Zupe�nie jednak zdumiewaj�co brzmi to, co przeczyta� mo�na o znajomo�ci uk�adu Syriusza przez Dogon�w, o czym wspomnia�em kr�tko wcze�niej. O innych aspektach ezoterycznej wiedzy plemienia przekazanej nam w pracach Marcela Griaule'a i Germaine Dieterlen b�dzie mowa dalej. Tu przypomnijmy tylko to, co francuscy etnografowie odnotowali w zwi�zku z Syriuszem. Syriusz, a �ci�le ten widoczny z ziemi Syriusz A, nazywany jest przez Dogon�w Sigi Tolo lub Yasigi Tolo. �Tolo" to w miejscowym j�zyku gwiazda, �Sigi" to najwi�ksze dogo�skie �wi�to obchodzone raz na sze��dziesi�t lat, zwi�zane z cykliczn� odnow� �wiata. Syriusz jest wi�c �Gwiazd� Sigi", on - co zobaczymy dalej - narzuca w pewnym sensie cykliczny rytm uroczysto�ci. Kluczowe miejsce w ezoterycznej wiedzy Dogon�w zajmuje jednak nie Syriusz A (co by�oby oczywiste w przypadku tej najja�niejszej gwiazdy nieba), lecz niewidoczny towarzysz, rz�dz�cy jego trajektori�, a wi�c znany nam ju� dobrze Syriusz B: Po Tolo b�d� Yurugu Tolo. �Po" jest okre�leniem nasiona afryka�skiej trawy Digitaria exilis, w miejscowych j�zykach znanej r�wnie� jako fonio (polskiego t�umaczenia brak), b�d�cego najmniejszym ze spo�ywanych przez cz�owieka - i to niech�tnie, gdy innego po�ywienia brakuje - nasion zbo�owych; Syriusza B w literaturze nazywa si� wi�c cz�sto po prostu Digitaria lub Gwiazd� Fonio. Ju� samo wi�c miano wskazuje, i� towarzysz widzialnego Syriusza jest czym� bardzo ma�ym. Na rytualnych rysunkach wykonywanych przez Dogon�w przy r�nych obrz�dach (ich pe�ny sens znany jest tylko wtajemniczonym) zaznacza si� jajowat� figur� z mniejszymi znakami wewn�trz i w pobli�u linii zewn�trznej. Wedle informacji uzyskanych przez Griaule'a jest to eliptyczna orbita Digitarii kr���cej wok� znajduj�cego si� w jednym z ognisk elipsy Syriusza A. Czas jednego okr��enia wynosi 50 lat, i to ta w�a�nie liczba jest podstaw� obliczania cyklu Sigi, mimo i� z pewnych wzgl�d�w �wi�to obchodzi si� co 60 lat. Poza kr��eniem po orbicie, Syriusz B wiruje wok� w�asnej osi - jeden obr�t trwa rok. Gwiazda - co podkre�laj� Dogonowie - jest nie tylko najmniejszym, ale zarazem najci�szym cia�em niebieskim, wa��cym wi�cej ni� ca�e �elazo albo wszystkie nasiona na ziemi, tyle co 480 (liczby tej nie nale�y traktowa� dos�ownie, symbolizuje ona najbardziej znacz�c� ze wszystkich liczb) �adunk�w os�a. Zbudowana jest z nieistniej�cego na Ziemi metalu �sagala", bardziej b�yszcz�cego ni� �elazo i tak ci�kiego, �e wszyscy ludzie naraz nie mogliby go unie��. Jest bia�a, w przeciwie�stwie do g��wnego Syriusza maj�cego barw� czerwon�. Wszystko to (poza stwierdzeniem o wirowym ruchu Digitarii, o czym nauka dotychczas nic nie wie) mog�oby by� obrazowym opisem uk�adu Syriusza dokonanym przez wsp�czesnego astronoma na u�ytek kogo�, kto ma niewielkie poj�cie o jego dyscyplinie. W�tpliwo�ci budzi� mo�e tylko okre�lenie barw obydwu gwiazd. Niewidoczny go�ym okiem Syriusz B jest istotnie bia�y (jako bia�y karze�); Syriusz A te� jest jednak bia�y, a nie czerwony. Mo�na przypuszcza�, �e nast�pi�o tu po��czenie potocznego do�wiadczenia z ukryt� wiedz�: ka�de mocno �wiec�ce cia�o niebieskie w chwili wschodu, gdy pojawia si� tu� nad horyzontem, przyjmuje ze wzgl�d�w optycznych (podobnie zreszt� jak S�o�ce) odcie� czerwony. A Syriusz by� obserwowany najcz�ciej w czasie, gdy powraca� na niebo po okresie swej nieobecno�ci. W�wczas, jak pami�tamy, pojawia� si� na kr�tko i rzeczywi�cie by� czerwonawy, cho� p�niej, w czasie swej w�dr�wki po niebie, wraca� do barwy bia�ej. W staro�ytno�ci by� powszechnie zreszt� nazywany czerwon� gwiazd�. Szczeg�lna rola przypisywana przez Dogon�w Digitarii wynika z faktu, �e jej orbita znajduje si� w centrum Wszech�wiata, jest jego osi�. Co wi�cej, gwiazda nasza by�a pierwszym cia�em stworzonym przez najwy�szego i jedynego boga Amm�, sta�a si� swoistym �kosmicznym jajem", z kt�rego wyklu�y si� wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne. Stale zreszt� zasila �wiat sw� materi�. Dogonowie utrzymuj� tak�e, �e Sigi Tolo i Po Tolo maj� jeszcze jednego towarzysza, Emme Ya Tolo, co oznacza Gwiazda Sorgo-Kobieta. Ma ona by� od Digitarii wi�ksza, ale cztery razy l�ejsza, jej orbita jest prostopad�a do trajektorii Syriusza B i nieco wi�ksza od niej, a czas obiegu wok� g��wnej gwiazdy wynosi, jak w przypadku Po Tolo, 50 lat, wedle innych relacji za� 32 lata. Wed�ug astronom�w, kt�rzy maj� pewne przes�anki do wysuwania przypuszcze� o istnieniu hipotetycznego Syriusza C, a w ka�dym razie nie widz� powod�w do jego negowania, taka orbita jest z punktu widzenia mechaniki nieba mo�liwa. Emme Ya Tolo ma wysy�a� promienie podobne do s�onecznych, dlatego bywa nazywana Ma�ym S�o�cem b�d� S�o�cem Kobiet. Z kobietami w og�le wi�zany jest ca�y system Syriusza C. Towarzysz�cy mu satelita - bo i o nim wspomina si� w dogo�skich przekazach - nazywany jest Gwiazd� Kobiet lub Pasterzem i traktowany jest jako najwa�niejsze miejsce systemu. Tu w�a�nie (mowa jest o Sorgo-Kobiecie, ale chodzi� mo�e r�wnie dobrze ojej satelit� - planet�) znajduje si� siedziba dusz wszystkich kobiet, kt�re �yj� w wodach rodzinnych staw�w. W�tek wody powtarza si� w innych mitach zwi�zanych z Syriuszem, cho� nie jest jasne, czy wci�� chodzi tu o t� sam� planet�. Ca�y system Syriusza, gdzie znajdowa� si� ma planeta, z kt�rej przyby�y na Ziemi� boskie bli�ni�ta Nommo (jedne z najwa�niejszych postaci dogo�skiej Genesis, wed�ug niekt�rych po prostu paleoastronauci), zwany jest czysta ziemia ryb. I tu dochodzimy do mo�e najwa�niejszego powodu, dla kt�rego Syriusz zajmuje tak wa�ne miejsce w kulturze Dogon�w: to tu by�a mityczna ojczyzna owych bli�ni�t, dzieci boga Ammy, kt�rym ludzie zawdzi�czaj� po�rednio swe stworzenie, a w ka�dym razie ucz�owieczenie i rozw�j, kt�rzy odegrali rol� podobn� do Chrystusa i jeszcze kiedy� pojawi� si� zn�w na Ziemi... W tym kon- tek�cie uk�ad Syriusza nazywany jest �o�ysko Nommo (�o�ysko w sensie anatomicznym - poj�cie to symbolizuje zarazem uk�ad gwiezdny) i jest czym� czystym, wyidealizowanym, podczas gdy nasz Uk�ad S�oneczny jest �ziemi� nieczyst�", ��o�yskiem Ogo"; �Ogo" lub �Yourougou", �szakal", najbardziej znany jako �Blady Lis", jest synem Ammy, kt�ry zbuntowa� si� przeciw w�asnemu ojcu i sta� si� uosobieniem z�a i nieczysto�ci. Dogo�ski mit o Syriuszu i jego systemie, z pewno�ci� najbardziej kompleksowy i rozwini�ty - a tak�e bodaj najpe�niej zbadany - nie jest jedynym opisem tego uk�adu gwiezdnego w Afryce. Wyst�puje on r�wnie� w mitologiach bezpo�rednich s�siad�w Dogon�w - plemion Bambara i Bozo. I jedni, i drudzy, jak sygnalizowali to M. Griaule i G. Dieterlen, wiedz� o istnieniu niewidzialnego go�ym okiem Syriusza B, dogo�skiej Digitarii. Bambarowie nazywaj� Syriusza A Sigi Dolo (co znaczy �Gwiazda Podstawy"), a Syriusza B Fini Dolo (co odpowiada dok�adnie dogo�skiemu okre�leniu Digitarii, gdy� �fini" to nic innego jak fonio). U�ywa si� te� miana Fa Dolo Fla czyli �Dwie Gwiazdy Wiedzy"; z jednej strony oznacza� to mo�e miejsce pochodzenia nauki tajemnej, z drugiej za� wskazywa� na istnienie dw�ch niewidocznych satelit�w Syriusza A - gwiazd B i C. Bozo nazywaj� Syriusza A Sima Kayne (�Siedz�ce Spodnie" - a wi�c co� du�ego, nieruchomego), a Syriusza B Tono Nalema (�Gwiazda Oko" - czyli zapewne co� ma�ego, bardzo wa�nego, jak oko w g�owie). Pogodne noce, kt�re ju� od po�udnia Europy sp�dzali�my pod go�ym niebem, zach�ca�y do spogl�dania w gwiazdy. Patrzy�em na nie zasypiaj�c po dniu wype�nionym monotonn� jazd� albo dziesi�tkami nowych wra�e�, widzia�em je rano, gdy nieraz przed �witem jeszcze wstawali�my, by wyruszy� w dalsz� drog�. Napatrzy�em si� jak chyba nigdy dot�d w �yciu. Spogl�da�y w niebo, z pewno�ci� du�o cz�ciej ni� my, w naszym cywilizowanym �wiecie, wszystkie pierwotne ludy. Spogl�dali Dogonowie i ich przodkowie. Czy to, co tam dostrzegali, by�o tylko wytworem fantazji, naturaln� sk�onno�ci� do obudowywania mitem otaczaj�cej rzeczywisto�ci? Czy mo�e by�o echem odwiecznej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie wiedzy, wyniesionej w�a�nie stamt�d? Wed�ug pewnych relacji, �niewidzialne" obiekty w systemie Syriusza Dogonowie mog� obserwowa� z jakiej� tajemniczej jaskini, do kt�rej �aden Europejczyk dot�d nie dotar�. Czy maj� tam pozostawiony przez swoich Nauczycieli sprz�t s�u��cy do obserwacji? Wydaje si� to zupe�n� fantazj�. Istnieje jednak pr�ba innego wyt�umaczenia. Oto rosyjski fizyk, akademik W. Wasiliew, dokonuj�c wy��cznie teoretycznej analizy (zapewne nie by� zreszt� nigdy w kraju Dogon�w), stwierdzi�, �e jest mo�liwe istnienie �naturalnego teleskopu hydrooptycznego", dzi�ki kt�remu mo�na by dostrzec Syriusza B. Teleskop taki m�g�by powsta� w jaskini, w kt�rej dnie by�oby co� w rodzaju wywierzyska -wydobywaj�ca si� silnym strumieniem woda w sprzyjaj�cych warunkach utworzy�aby �wiruj�ce" jeziorko, kt�rego powierzchnia stanowi�aby zwierciad�o paraboliczne. Je�eli teraz w odpowiednim miejscu w sklepieniu jaskini znajduje si� niewielki otw�r - mamy ca�y uk�ad optyczny, taki jak normalnym teleskopie zwierciadlanym. Gdy jaka� gwiazda znajdzie si� nad owym otworem (obiektywem), jej powi�kszony dzi�ki odbiciu w wodzie (zwierciadle) obraz mo�e utworzy� si� na �cianie jaskini jak na ekranie. Wasiliew obliczy�, �e kilkunastometrowej �rednicy, wiruj�ce z odpowiedni� pr�dko�ci�, jeziorko wystarczy�oby do projekcji obrazu Syriusza B. A widz�c go (pewnie tylko w czasie okre�lonych dni w ci�gu roku, gdy� mo�liwo�� obserwacji uwarunkowana jest stanem w�d i po�o�eniem gwiazdy na niebie) mo�na w ci�gu wielu lat okre�li� jego cykl... Szczeg�owe informacje, tak cz�sto pokrywaj�ce si� z nasz� wsp�czesn� nauk�, jakie odnotowali na podstawie dogo�skich relacji Griaule i Dieterlen, dotyczy�y nie tylko Syriusza. By zacz�� od najbli�szych nam rejon�w Wszech�wiata - Ksi�yc jest wed�ug Dogon�w kulisty (kszta�t por�wnywany do garnka), suchy i martwy; obraca si� jak sto�kowa spirala" wok� Ziemi. S�o�ce ma r�wnie� kszta�t garnka, lecz jest bardzo du�e. Jak wspomina Griaule, starzec Ogotemmeli, kt�ry by� jego pierwszym duchowym przewodnikiem w g��b tajemnej wiedzy Dogon�w, opisywa� tego rozmiary nast�puj�co: �Niekt�rzy my�l�, �e jest tak du�e jak to obozowisko, .co oznacza trzydzie�ci �okci. Ale naprawd� jest ono wi�ksze. Jego powierzchnia jest wi�ksza od ca�ego okr�gu Sangi. Jest pewnie nawet jeszcze wi�ksze". W skali poj�ciowej Dogon�w oznacza to co� niewyobra�alnie wielkiego. S�o�ce obraca si� wok� w�asnej osi i �samo si� zjada". Planety i satelity s� wyra�nie wyodr�bnione spo�r�d cia� niebieskich. W przeciwie�stwie do gwiazd, kt�re s� nieruchome wzgl�dem innych gwiazd (w opisie uk�adu Syriusza jest wi�c tu pewna niekonsekwencja), planety obracaj� si� (nazywane s� �tolo tanaze"), za� ich satelity to �gwiazdy tworz�ce ko�a" (�tolo gonoze"). W naszym uk�adzie Dogonowie znaj� cztery najbli�sze nas (poza Merkurym) planety: Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna, wiedz�, �e kr��� one wok� S�o�ca i prawid�owo oceniaj� ich wzgl�dne odleg�o�ci od niego (s� �wiadomi na przyk�ad, �e Jowisz jest za Wenus). Swojego satelit� - wbrew temu co my wiemy na podstawie bada� astronom�w - ma posiada� wed�ug nich Wenus. Za� Jowisz (�Dana tolo") rysowany jest z czterema ksi�ycami, nazywanymi jego dzie�mi. Istotnie planeta ta ma cztery g��wne, wielkie satelity, odkryte przez Galileusza, prowadz�cego jako pierwszy nowo�ytny astronom obserwacje przez teleskop; jest jeszcze osiem ma�ych ksi�yc�w o podrz�dnym znaczeniu. �adne z nich nie s� widoczne nieuzbrojonym okiem. Dogonowie powiadaj�, �e ksi�yce s� �kli- nami Jowisza". Niekt�rzy interpretuj� to stwierdzenie jako obrazowe przedstawienie faktu, �e czas ich obrotu wok� planety r�wny jest czasowi obrotu wok� w�asnej osi (podobnie jak w przypadku naszego Ksi�yca), przez co s� �zaklinowane", czyli zwr�cone do Jowisza zawsze ta sam� stron�. Najdalsz� dla Dogon�w planet� Uk�adu S�onecznego jest Saturn. Rysuj� go zawsze w postaci dw�ch koncentrycznych okr�g�w i m�wi�, �e wok� niego istnieje pewna sta�a aureola. Chodzi tu z pewno�ci� o s�ynny pier�cie�, oczywi�cie niewidoczny go�ym okiem. Z innych uk�ad�w gwiezdnych szczeg�owo znany jest system Syriusza, o kt�rym by�a ju� mowa. Galaktyki to ��wiaty spiralnych gwiazd", wewn�trz kt�rych gwiazdy poruszaj� si� spiralnie. Dogonowie s� �wiadomi, �e Droga Mleczna, nazywana �granic� miejsc", stanowi taki w�a�nie ��wiat" i �e Ziemia jest jego cz�ci�. Wszech�wiat jest niesko�czony, lecz daj�cy si� zmierzy�; liczba gwiazd i spiralnych �wiat�w jest r�wnie� niesko�czona. �wiaty te, okre�lane czasem jako Ziemie (chodzi tu zapewne o planety w nich wyst�puj�ce) s� zamieszkane; Dogonowie wspominaj� w r�nych istotach, takich jak ludzie z ogonami, skrzyd�ami, rogami, mieszkaj�cymi na innych �Ziemiach". Nasza Ziemia uwa�ana jest za czwart� w kolejno�ci. W dogo�skiej wiedzy - w przeciwie�stwie do tego, z czym mamy do czynienia w wi�kszo�ci kultur, zar�wno prymitywnych, jak i rozwini�tych, co mia�o przecie� miejsce w Europie a� do rewolucji kopernika�skiej - po�o�enie Ziemi nie jest w �aden spos�b uprzywilejowane czy traktowane centralnie. Co wi�cej, Dogonowie wiedz�, �e Ziemia wiruje wok� w�asnej osi (cho� zapewne nie s� �wiadomi do ko�ca jej kulisto�ci) oraz �e zatacza wielkie ko�o wok� S�o�ca, a wi�c �e ruch gwiazd po niebie jest z�udzeniem. Procesy �yciowe por�wnywane s� do proces�w fermentacji. Dlatego zreszt� piwo, otrzymywane drog� fermentacji z prosa, jest cz�sto u�ywane jako nap�j rytualny, zwi�zany z istot� �ycia. W organizmie ludzkim kr��y krew (ten fakt r�wnie�, wbrew pozorom, nie musi by� oczywisty - Europejczycy wiedz� o tym dopiero od XVII wieku), a do jej obiegu jest zreszt� por�wnywany ruch cia� niebieskich wewn�trz Galaktyki. Znana jest rola krwi, do kt�rej przechodzi esencja po�ywienia i napoj�w oraz powietrze. Krew przep�ywa przez ca�y organizm poczynaj�c od serca, dostarczaj�c pokarmu wn�trzu cia�a. Niekt�rzy doszukuj� si� nawet w pewnych mitach przes�anek wskazuj�cych na to, i� Dogonowie posiadaj� informacje o kwasach dezoksyrybonukleinowych (DNA) i ich roli: w jednym z opis�w l�dowania na Ziemi arki Nommo, jest mowa, �e zbli�aj�c si� do Ziemi tworzy�a ona podw�jn� spiral� na wz�r istoty �ycia. Znacz�ce jest to ostatnie por�wnanie. Kim s� ci, kt�rzy to wszystko wiedz�? Utrzymane w tonie sensacji artyku�y zamieszczane od czasu do czasu w prasie, niekt�re popularne ksi��ki sugeruj�, �e Dogonowie czekaj� tylko na okazj�, by dzieli� si� z Bia�ymi swymi wiadomo�ciami o Kosmosie, �e opowiadaj� ka�demu, kto chce czy nie chce ich s�ucha�, i� stamt�d przybyli, �e do dzi� utrzymuj� kontakty z Przybyszami. W najgorszym razie pokazuj� swoje rze�by i rysunki, na kt�rych przedstawione s� ze szczeg�ami statki mi�dzygwiezdne czy kosmiczni przodkowie Dogon�w. �Dogonowie m�wi�...", �Dogonowie utrzymuj�..." (i ja nie jestem w stanie ustrzec si� takich zwrot�w!) s� powszechnie u�ywanymi formu�ami wprowadzaj�cymi czytelnik�w w �wiat dogo�skiej wiedzy. Efektem takich lektur by�o wytworzenie w�r�d wielu ich odbiorc�w wyidealizowanego obrazu plemienia, jako jakiego� zbiorowiska niesamowitych jednostek na kszta