15516

Szczegóły
Tytuł 15516
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15516 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15516 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15516 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Zrealizowano w ramach Programu Operacyjnego "Promocja Czytelnictwa" ogłoszonego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Płatne ze środków finansowych Biblioteki Narodowej WIKTORIA PADLEWSKA GDYBYM była tobą GDYBYŚ była тщ Sławne mamy i ich córki PVd szyński i S-ka Copyright © Wiktoria Padlewska 2006 Opracowanie graficzne: Andrzej Barecki Zdjęcia: Wiktoria Padlewska Redakcja: Jan Koźbiel Korekta: Grażyna Nawrocka, Monika Halucha Redakcja techniczna: Elżbieta Urbańska Skład: Aneta Osipiak ISBN 83-7469-3134 Wydawca: Prószyński i S-ka SA ul. Garażowa 7, 02-651 Warszawa Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W.L. Anczyca S.A. ul. Wrocławska 53, 30-011 Kraków 3015% ■ Ъ№ % Dedykuję każdej Mamie, która zawsze pozostanie Górką, i Górce, która kiedyś stanie się Mamą ■ ■ . — Ewa BEM Gdyby była pani Pamelą, to... Nie widzę możliwości wniknięcia w innego człowieka tak dalece i nawet tego nie próbuję. Wiele cech osobowościowych Pameli jest przeciwieństwem moich... Ona jest inna, czasem zupełnie inna. Oczywiście mamy też i „styki". Pamela jest równie romantyczna, równie uczuciowa, ma też podobne poczucie humoru, ale na przykład w kwestii organizacji życia i jego tempa ma zupełnie inne poglądy i pielęgnuje je, co gorsza, (śmiech) Mimo to żyje tak, jak żyć powinna. Ja na pewno nie mogłabym pracować tak jak ona, oddając pracy całkowicie swoje życie osobiste, swoje życie rodzinne, prawie wszystko... Próbowałabym stanowczo unormować sprawy pracy i jej godzin. Sama wykonuję wolny zawód, jednak wiem, że musi być zachowany jakiś porządek i harmonia. Ja nigdy, przenigdy nie zmierzałam w kierunku kariery zawodowej. Pamela żyje tak, jak większość jej rówieśników. Tak, jak sobie tego życzy dzisiejszy świat. Jakich cech zazdrości jej pani, a jakie zmieniłaby na jej miejscuf Zazdroszczę jej tego, czego nawkładali jej do głowy w liceum, a potem na studiach. Że trzeba być asertywnym i umieć powiedzieć stanowcze „nie". Zazdroszczę jej 7 młodego umysłu i ducha, i oczu, które często widzą świat w czerni i bieli. To pozwala jej uniknąć wielu wątpliwości i rozterek. Ja jestem jednym wielkim znakiem zapytania. Gzy aby dobrze myślę, dobrze decyduję? Pamela wydaje się bardziej stanowcza. I zazdroszczę jej piekielnie umiejętności językowych! No cóż, ma świetną mamę, która pilnowała od czwartego roku jej życia, by pilnie uczyła się języków! I na pewno zazdroszczę jej urody. Ogólnie mówiąc, bardzo ją podziwiam. Pamela szalenie mi się podoba, choć nie broni jej to przed matczynym gniewem, gdy na to zasłuży. Gała jej osoba sprawia mi ogromną satysfakcję. Jako dziewczyna, jako kobieta imponuje mi. Tak jak wspomniałam, gdyby tylko uwierzyła czasem starej matce (śmiech), że trzeba lepiej organizować czas, bo klasyczne pojęcie doby jest już od dawna nieważne i trzeba ją skrupulatnie dzielić, jak na papierze milimetrowym! Choćby tylko po to, by nas nie gnębiły wyrzuty sumienia, że czegoś się nie zrobiło, coś się zaniedbało. Myślę również, że powinna przyjrzeć się samej sobie. Jest spod znaku Strzelca. To dusze nieokiełznane, nieskłonne do uległości, niezależne. Te cechy mogą w życiu przeszkadzać na dłuższą metę -jej samej i komuś, z kim będzie szła przez życie. Warto nad tym popracować. A wasze wspólne cechy? Ryczymy do rozpuku z tych samych spraw. Wysyłam jej czasem SMS-a i opisuję jakąś sytuację bez komentarza, i wiem, że ona, czytając go, umiera ze śmiechu. Uwielbia różne moje powiedzonka. Kochamy dowcipy sytuacyjne. Cieszą nas ludzie, ich zachowania i kompleksy. Zaśmiewamy się z tego samego, płaczemy w tym samym miejscu, jesteśmy obie nieprawdopodobnie uwrażliwione na wszelkie przejawy przemocy, no i oczywiście jesteśmy psiarami, choć przez długi czas nie wiedziałyśmy nawet o tym. Mimo różnic duchowo Pamela bywa niekiedy moim klonem. Tak jak ja przywiązuje wagę do kindersztuby i tego, co nazywa się klasą człowieka. To dla niej bardzo ważne i wiem, że uchodzi za osobę dobrze wychowaną. To sprawia mi ogromną przyjemność. Łączy nas też miłość do Gabrysi. Jesteśmy dla niej jak dwie mamy, a ona od jakiegoś czasu chce się uwolnić od nas obu... (śmiech) Czy pani zdaniem to matki uczą się od dzieci, czy dzieci od matek? Myślę, że dzieci bardzo dużo dostają od matek, w ogóle od rodziców. Uczą się od nich, czy tego chcą, czy nie. Prawie wszystkie w pewnym momencie życia buntują się, jednak ziarno pada głęboko i prędzej czy później daje swoje owoce. <S Czego się pani od niej nauczyła? No właśnie! Czyja się uczę od swoich dzieci? Pamelę wychowywałam, kierując się wyłącznie intuicją i sercem. Wiem, że to trochę niepedagogiczna i niepopularna metoda... Gabrysię wychowuję tak samo, choć jest między nimi siedemnaście lat różnicy. Jestem matką raczej niekonsekwentną, ale bywam bardzo stanowcza i bardzo konserwatywna. Walczę o bastiony, których nie poddam tak łatwo - co do Pameli, mam wrażenie, że wiele mi się już udało. Tak jak każda mama, wychowując dziewczyny, uczę się pokory, pogodzenia się z tą trudną sztuką, czasem z jej monotonią. Wkuwam cierpliwość i zaciskam zęby; już wiem, że pewnych wydarzeń nie da się ominąć i trzeba się z nimi zmierzyć. W wypadku Pameli były to trudne lata jej choroby. Najtrudniejsze dla niej samej. Dziś nie został już nawet ślad. Tylko to przekonanie, że mama wytrzyma wszystko. W wypadku Gabrysi jedyną naszą troską była pięcioletnia „szkoła niespania". (śmiech) Wytrzymałam to i w len sposób ostatecznie został rozwiązany u mnie problem snu - po prostu śpię, kiedy mogę. Jaki Pamela ma stosunek do mężczyzn, miłości i pieniędzy? Jeśli chodzi o pieniądze, to ma do nich, hmm... dość niefrasobliwy stosunek. Nigdy nie była rozpieszczana, ale też nie było powodu wprowadzania jakiegoś straszliwego reżimu. Nie było tygodniówki czy kieszonkowego, i może źle się stało. Pamela bardzo ciężko pracuje. I choć to duży kawałek jej życia, pieniądze, które zarabia, mają dla niej wartość osobliwą: jest szczęśliwa, gdy może robić za nie prezenty. Nie wydaje mi się, by myślała o jakichś lokatach czy planowym oszczędzaniu. Myślę, że polega na podpowiedziach rodziców. Dużo odziedziczyła w tym zakresie po mnie, ale nie każda „babeczka trafi na wspaniałego męża ekonomistę", więc często ją przestrzegam. Jeśli chodzi o mężczyzn... Kiedy trafi wreszcie on na nią, ona na niego, to będzie wybuch bomby atomowej. Pamela jest piekielnie temperamentną dziewczyną i ma w sobie wielki potencjał uczucia i kobiecości nieco jeszcze uśpionej... Bardzo kocha ludzi i w moim przekonaniu za bardzo koleguje się ze wszysl-kimi. Ja też taka byłam w jej wieku, nawet wcześniej byłam trochę brat łata. Każdy był kolegą... A jest czas, kiedy należy to trochę przeredagować. Myślę, że Pamela będzie wspaniałą żoną, nauczy się nawet gotować, (uśmiech) A co do miłości, to wiem, że będzie umiała ją docenić, skonsumować i myślę, że Leż o nią zadbać. Mam 9 nadzieję, że przyglądając się naszej rodzinie, uzbroi się w poważny oręż, bo miłość na długo wymaga siły. Co najbardziej ceni w ludziach? Myślę, że w równej mierze szczerość, prostolinijność i poczucie humoru, a mierzi ją zakłamanie. Jakimi zasadami kieruje się w życiu? Ciekawe pytanie... Jakie ona ma zasady w ogóle? Bo ja jestem osobą, która właściwie nie ma żadnych zasad, (śmiech) W każdym razie, im jestem starsza, tym mam ich mniej. Wykreślam je po kolei, a i tak nie miałam ich nigdy wiele... tylko jedną. .. Nie pytam, kto czym pachnie, i nigdy też nie mówię, jakich sama używam perfum - to moja jedyna zasada. Uważam, że jesteśmy już tak odarte ze wszystkich tajemnic... Jeśli chodzi o Pamelę, to myślę, że jej zasadą numer jeden jest bycie w zgodzie ze swoimi emocjami. Nie wiem, jak to wyrazić, ale gdybym miała powiedzieć, czego Pamela chce teraz, dokładnie w tej chwili - a ta chwila to dowolny moment jej życia - to ona na pewno chce pojechać nad Dłużek, do naszego domu na Mazurach. To jest jej miejsce na świecie. Chce pojechać do tego domu, który pachnie drewnem, chce łazić na bosaka po trawie, chce chodzić z dziećmi z całej polany nad jezioro. Szuka wewnętrznego potwierdzenia, że to, co jest dla niej ważne, naprawdę jest ważne - i tu ma na pewno rację. Czy ma pasję? Praca jest jej pasją. Może mnie tu długo czarować, ale swoje wiem: ona wchodzi w nią całą sobą. A jeśli Gabrysię można nazwać pasją, to dla Pameli jest to SUPERPASJA. Jaki jest styl Pameli? Pamela nie jest typem kokietki, przeciwnie: drażnią ją falbanki, kwiatki, przebieranie się i mruganie rzęsami... Chciałabym choć trochę popchnąć ją w kierunku tej kobiecości. Mówię i myślę o niej, że jest bardzo romantyczną internetową. Jest bardzo nowoczesna, ale ma troszeczkę niedzisiejszych poglądów... Na co zwraca szczególną uwagę w stroju? Przede wszystkim na to, żeby nie było jej za ciepło. W związku z tym potrafi w lodowaty dzień przylecieć do nas na obiad w szortach... (uśmiech) Zawsze jest nie-doubrana, zawsze ma na sobie czegoś za mało. Ubiera się sportowo. Ubranie musi 10 być luźne i wygodne. Wszystko jest czyściuteńkie, chociaż może być niewyprasowane. Lubi rzeczy w dobrym gatunku. Jej ulubione marki to Gap i Benetton. Jak nazwałaby pani układ między wami? Nie jest to jeszcze układ kobieta - kobieta. Nie może zresztą być, z wielu powodów. Dopóki nie będzie matką, żoną, to nie „witam w klubie". Po prostu nie wie jeszcze bardzo wielu rzeczy. Nie jest, to oczywiście zarzut - nie wie, bo jeszcze ich nie przeżyła. Nie wiedząc tego, nie rozumie mnie też w pewnych kwestiach, mimo że bardzo się stara. Jaką jest córką, a jaką kobietą? Górką jest... no, pozostawia sporo do życzenia... (uśmiech) Nie zgłasza nieustającej gotowości, żeby mi w czymś pomóc albo żeby coś za mnie załatwić, albo żeby mnie czymś uspokoić... Zawsze wszystkich każe ucałować: Foxa w fafle, Gabrysię w stopki, tacie piątkę... sąsiadów... Wszystkich, a o mnie nic! Ale to nie znaczy, że tej czułości dla mnie nie ma. Czasem ni stąd, ni zowąd okaże mija w taki sposób... Chciałabym, żeby wiedziała, że bardzo często potrzebuję jej pomocy, na przykład w domu, ale nie chcę jej prosić, musi to wyczuć sama. Jest natomiast niezwykłą pomocą w opiece nad Gabrysia, Poświęca jej mnóstwo swojego czasu i swoje wielkie serce. A kobietą w moich oczach jest cholernie interesującą, pociągającą; uważam, że jest szalenie seksowna w tej swojej przymglonej kobiecości. Sporo musi zrobić, by się dobrze organizować na co dzień. Czasem nawet samą siebie obwiniam, że ją tak kompletnie wyluzowałam. (uśmiech) Jestem przerażona, widząc na przykład, jak Pamela się pakuje... Plączę wtedy rzewnymi łzami. Jestem królową pakowania się, całe życie gdzieś wyjeżdżam. Próbuję jej przekazać jakieś podstawowe umiejętności... i nic. (uśmiech) Może tylko tak przede mną udaje? Pamela nie jest taka „kurzasta" jak ja, bo ja jestem kura okropna! To cecha, przed którą wy, młode kobiety, bronicie się, ale która też wam imponuje... Pamela za dziesięć lat? Nie mam pojęcia. Mogę zbudować dwa scenariusze: ten najbliższy moim pragnieniom i prawdopodobny. A więc scenariusz bliski moim oczekiwaniom jest taki, że ma pracę lepszą niż teraz, wykorzystuje swoją kreatywność, mogąc pracować na przykład w domu - długie wyjazdy za granicę nie są możliwe z powodu Dłużka. Widzę ją w związku i widzę ją już z dziećmi, (uśmiech) I to - za dziesięć lat - z jakąś 11 trójką, bo ona jak już pójdzie, to pójdzie. Będzie prowadziła dom artystyczny, a jej mężczyzna będzie miał dobrze poukładane w głowie, bo nie będzie z nią łatwo... (śmiech) Ale może też być inny scenariusz: Pamela nie spotyka kogoś takiego. Go się wtedy dzieje? Ja zaczynam się pomalutku oddalać w stronę błogiej starości z szydełkiem i fotelem, a ona przejmuje siłą rzeczy troszeczkę tego mojego „kwoczenia"... i żyjemy sobie w takiej symbiozie... (śmiech) A jaka pani była w jej wieku? Trzeci rok śpiewałam w Norwegii. Zaczęłam śpiewać, mając siedemnaście lat, i właściwie już wtedy wyprowadziłam się z domu, zaczęłam jeździć w trasy i byłam całkowicie niezależna. Byłam po jednym bardzo długim związku, który został przedzielony pierwszym moim małżeństwem, i wraz z moim pierwszym mężem wyjechaliśmy do Norwegii, gdzie w klasyczny sposób dorabialiśmy się - najpierw mieszkania trzypokojowego, wspaniałego samochodu, to wszystko było już na moim koncie. I kiedy miałam dwadzieścia sześć lat, powiedziałam sobie: basta, teraz dziecko... Wróciłam do Polski już z brzuszkiem. Wkrótce potem się rozwiodłam. Byłam bardzo samodzielna, myślę, że czasem nawet nazbyt,. Pod względem rodzinnym byłam o tych kilka kroków do przodu... Jaką będzie matką? Bardzo dobrą, bardzo skrupulatną i przeraźliwie zatroskaną. Już teraz ciągle drży o Gabrysię w chwilach, kiedy ja jestem zupełnie o nią spokojna. Nie będzie surową matką i chyba też niestety nie będzie konsekwentną... Na pewno dopilnuje, by dzieci nie jadły słodyczy i nie miały nadwagi. Nie wiem, czy będzie uczyła je samodzielności, boję się, że w tej kwestii popełni te same błędy co ja... No i będzie podrzucać mi dzieciarnię... Albo odwrotnie: będzie zabierać ją wszędzie ze sobą. Czym są dla was rozstania? Bardzo dużo wyjeżdżałam i nauczyłam się okiełznywać tęsknotę. Najbardziej tęskni się, kiedy dzieci są małe, a najlepiej, zamiast tęsknić, kupować prezenty i dużo telefonować. Ma pani na nią sposób? Tak: tylko i wyłącznie wytłumaczenie. P2 Czym pani zaimponowała? Gały czas mi czymś imponuje. Teraz rozpoczęciem nowego kierunku studiów - po etnografii wybrała się na wiedzę o kullurze. Czy jest coś, na co pani by się nie zdecydowała, a co Pameła zrobiła? Tak, skoczyła na bungee. Wariatka, sama żałowała... Widziałam zdjęcie, kiedy stoi na tym mostku tuż przed skokiem, a w oczach ogromne przerażenie... Pamięta pani jej największe szczęście? Ona jest szczęśliwa w Disneylandzie i nad Dłużkiem. Oba te miejsca kojarzą się jej z kompletnym luzem. Jesteśmy wszyscy razem... i jest wieczny „fun"! Gdyby Pameła mogła przeżyć czyjeś życie, czyje by wybrała? Ja zawsze chciałam przeżyć życie Scarlett 0'Hara. Myślę, że ona bardzo kocha Anię z Zielonego Wzgórza i chyba chciałaby przeżyć takie życie jak ona... to taki klasyczny, śliczny życiorys... Pomału rozkwita, a życie ofiarowuje jej coraz piękniejsze chwile... Czego obawia się w życiu? Na pewno, tak jak ja, choroby bliskich. Co kocha, a czego nienawidzi? Nienawidzi bezczelności, chamstwa i przemocy... A co kocha... Jeśli chodzi o jedzenie, io jest wegetarianką i wszystko co zielone zjada do końca. Teraz ma „zakrętkę" na rukolę i może ją jeść pod każdą postacią. Kocha twarożek mojej roboty... Kiedy lubi pani na nią patrzeć? Kocham na nią patrzeć, kiedy złamana moim gderaniem przychodzi do nas na obiad umalowana, piękna i ubrana tak, jak ja myślę, że mogłaby być na tę okazję ubrana. Patrzę na nią wtedy urzeczona, wzroku nie mogę oderwać. Lubię na nią patrzeć, kiedy świadomie chce ładnie wyglądać... jestem w siódmym niebie... Pamela... Pamela to jest serce z ogromnym uśmiechem... Serce z uśmiechem... с Pamela bem Gdybyś była mamą, to... To byłabym bardzo dumna z tego, co osiągnęłam. Starałabym się może troszeczkę utemperować pewne cechy swojego charakteru. Mam tu na myśli lekką nad-opiekuńczość i naddobroć czy nadtroskli-wość wobec ludzi, która nie zawsze jest odwzajemniana w tym samym stopniu. Problem w tym, że kiedy czasem mówię mamie o tych rzeczach, jej argument wytrąca mi z ręki wszelką broń - odpowiada mianowicie: „Spotkamy się za dwadzieścia siedem lat. Porozmawiamy, kiedy będziesz w moim wieku". I to z jednej strony jest może trochę wyświechtane, z drugiej bardzo mądre, bo przecież ja teraz nie mam i nie mogę mieć pojęcia, jaką ona ma perspektywę. Przypuszczam, że za dwadzieścia siedem lat będę miała zupełnie inny pogląd na wiele spraw i że argumenty, których używam dzisiaj, może będą wydawały mi się zupełnie nierealne. Natomiast teraz, z moją jeszcze późnomłodzieńczą butą, na pewno zrobiłabym parę kroczków ku małym zmianom. 15 Jakich cech jej zazdrościsz, a jakie zmieniłabyś na jej miejscu? Zazdroszczę jej mądrości życiowej i pewności rzeczy, których się podejmuje. Moja mama przeważnie jest dosyć pewna siebie i tego, że decyzje, które podejmuje, są mądre i słuszne - bez względu na to, że po drodze wydawać się one mogą pochopne, i tak na koniec wychodzi na jej... Zazdroszczę jej takiego osadzenia w świecie, pewnego doświadczenia, no i tej mamusiowości. Z drugiej strony trudno wymagać, bym w moim wieku te cechy już posiadała. I na mamy miejscu nauczyłabym się odpoczywać. To umiejętność, którą zdecydowanie chciałabym wprowadzić w jej życie, a której zupełnie jest pozbawiona. Nie znosi bezruchu, nierobienia niczego... Zawsze, nawet kiedy kroi się spokojna rodzinna niedziela, mama wymyśli sobie na przykład grill dla czterdziestu osób... (śmiech) W związku z tym od rana jest już zmęczona przygotowaniami. Często śmieje się i nazywa to zajęciami w podgrupach, bo każdy z rodziny dostaje jakieś zadanie, następuje podział pracy i każdy musi coś robić. A przecież raz na jakiś czas taka niedziela mogłaby wyglądać w ten sposób, że wszyscy domownicy leżeliby do góry brzuchami albo każdy w swoim tempie robiłby to, co chce. Natomiast moja mama ma skłonność do organizowania... to od niej silniejsze. Chciałabym, żeby polubiła czasem nudę, a nie żeby cały czas próbowała upychać te puzzle... (śmiech) I ona sama chyba się tym męczy, a może jest tak, że ona się spala i spełnia? Nie wiem, jak to dokładnie z nią jest. (śmiech) A wasze wspólne cechy f Mówią mi, że podobnie mówię, używam tego samego słownictwa, że podobnie się zachowuję. Ja tego nie widzę, ale to zupełnie normalne. Powoli przesiąkam nią. Na pewno do wspólnych cech zaliczyłabym poczucie humoru i to czasem na poziomie retrocytowym, czyli kiedy błyskawicznie łapiemy się na tym samym, wystarczy spojrzenie i obie wiemy, o co chodzi... Sumienność z czasem ze mnie wychodzi, mama ją majak najbardziej. Na pewno mamy sentyment do naszego domu na Mazurach, i Lo Laki olbrzymi, olbrzymi. Ma też go na szczęście również moja młodsza siostra Gabrysia. Od dwudziestu paru lat jest to nasze miejsce na ziemi, nasz środek kosmosu, to najpiękniejsze ze wszystkich miejsc. Poza Dinseylandem oczywiście, bo my jesteśmy rodziną dinsneylandową. (śmiech) Mnie samej trudno coś więcej za- 10 uważyć, przypuszczam, że komuś z zewnątrz byłoby prościej dostrzec cechy, które mam po mamie, no bo wiadomo, że niespecjalnie chętnie się do takich człowiek czasami przyznaje. Ja się niektórych z nich wypieram, a z zewnątrz może widać je troszeczkę lepiej. Czy twoim zdaniem to dzieci uczą się od matek, czy matki od dzieci? Na pewno nawzajem. Mama bardzo lubi przebywać z młodymi ludźmi, myślę, że wzmogłam to w pewien sposób. Lubi zmiany, lubi współpracę z młodymi. Nie osiadła na laurach, cały czas się uczy, próbuje zrozumieć nową technologię, muzykę... Bardzo lubi moich przyjaciół, kiedy tylko się da, widuje się z nimi. To w sobie na pewno odświeżyła, nie wiem, czy dzięki mnie, ale odnoszę wrażenie, że pomogłam jej w tym troszeczkę. Myślę, że wszystko, co być powinno, było w niej wcześniej, i nie wiem, czy specjalnie czegoś ją nauczyłam. Pewna jestem natomiast, że od niej nauczyłam się całej masy rzeczy. Nauczyłam się przede wszystkim, że najważniejsza jest rodzina. Będę tu mało oryginalna, ale kiedy naprawdę się to zrozumie, nie ma potrzeby nic wyjaśniać. Tym bardziej że u mojej mamy stoi za tym cała ideologia, bo - muszę to dodać - mama tak naprawdę jest bardzo konserwatywna i bardzo wierząca. Rodzina umiejscowiona jest wyżej od wszystkiego, jest prawdziwym oparciem. Też bardzo bym chciała stworzyć kiedyś taki dom, jaki jej się udało. Nauczyła mnie również, że nie należy ludzi zbyt szybko osądzać, by nie nabierać do kogoś uprzedzeń, sugerując się tym, co mówią o nim inni. Myślę, że to też jest bardzo ważna cecha i staram się ją w sobie pielęgnować. Mama jest bardzo serdeczna, bezpośrednia i nie ma kompleksów - i to jest fajna sprawa. Im dłużej żyję i pracuję, tym częściej widzę, jak wielką krzywdę kompleksy potrafią wyrządzić. Jeśli ktoś nie ma wsparcia w swojej rodzinie czy bliskich, to jest mu ciężko. A wydaje mi się, że ludzie, którzy mają kompleksy, na samym początku swojego życia nie dostali właśnie takiego zastrzyku wsparcia, miłości. I nie mam tu na myśli koneksji rodzinnych czy upychania na stanowiska, tylko po prostu czystej miłości. Według mnie ci ludzie w późniejszym życiu są mocno poharatani. I tym bardziej się cieszę, że ja jej aż tyle dostałam i próbuję ją przekazać dalej, mojej siostrze, by wiedziała, że ją bezgranicznie kocham i że jest dla mnie najważniejsza na świecie. Wydaje mi się, że to Jaki mama ma stosunek do mężczyzn, miłości i pieniędzy? Mam nadzieję, że stosunek mojej mamy do mężczyzn jest jednoznaczny i że mężczyzną jej życia jest mój tata. (śmiech) Go nie zmienia faktu, że jest ona troszkę flir-towna - ale taka, jaką kobieta powinna być, nigdy nic giębszego za tym nie stoi. Wydaje mi się, że miała dwie albo trzy duże miłości w życiu, takie, o których ja wiem, a ostatnio mi opowiadała o jednej ze swoich pierwszych miłości z kolonii... (śmiech) Drugim mężczyzną życia mojej mamy w tej chwili jest pies Fox, który jest również mężczyzną mojego życia... (śmiech) Wszyscy go bardzo kochamy. Kolejnym ważnym mężczyzną jest jej wieloletni aranżer, pianista i akompaniator Andrzej Jagodziński, z którym się bardzo przyjaźni; wiele ze sobą już przeszli. Czasem nawet mówi, że jest to jej drugi mąż, ale bardziej z powodu zupełnego zżycia się dusz. Do miłości? Na pewno bardzo kocha i ma bardzo pojemne serce, (śmiech) Potrafi ją okazywać. Pracuję w tym samym budynku co mój tata, dzieli nas zaledwie jedno piętro, i mama przez tatę wciąż podsyła mi różne drobiazgi. Mama nas bardzo otacza swoją miłością i wiele daje nią do zrozumienia, co ma swoje dobre i złe strony. A pieniądze lubi, kiedy są. Miała ciężkie dzieciństwo, bardzo skromnie żyli i wydaje mi się, że w tej chwili ma jakąś traumę z tym związaną i lubi mieć, żeby mieć. Niekoniecznie te pieniądze od razu wydaje, ale lubi, kiedy są, chociaż nie są one dla niej na pewno najważniejsze. Co najbardziej ceni w ludziach? Szczerość, która niestety jest coraz rzadszą cechą ludzi. Inteligencję, poczucie humoru i prostolinijność. Mama niezwykle ceni sobie zwykłych ludzi. Nie tych, którzy wspięli się na wyżyny, zapominając o swojej przeszłości. Im ktoś jest bliższy życiu, tym mama bardziej go ceni. Jakimi zasadami kieruje się w życiu? Dzieci są dla niej najważniejsze i dla nich oddałaby wszystko, co nie jest jednoznaczne z rozbestwianiem nas... (śmiech) Potem jest uczciwość. Mama jest osobą, która nigdy, z tego co wiem, nie splamiła się jakimiś nieczystymi kontaktami, sytuacjami, które mogłyby się wydać śliskie. Jest przede wszystkim uczciwa wobec samej siebie. Kolejną jej zasadą jest, żeby każdemu znaleźć coś do roboty i żeby wszyscy się czymś zajmowali... (śmiech) 18 Ma pasję? Na pewno szeroko pojęta muzyka - słuchanie, kolekcjonowanie nagrań, wyłapywanie różnych smaczków... To trochę Laka jej pasja służbowa. Poza tym fantastycznie gotuje i bardzo lubi to robić. Ponieważ od ponad dziesięciu lat nie jem mięsa, mama się wyspecjalizowała w kuchni mięsnej dla mojego taty i mojej siostry, i w wegetariańskiej dla mnie. Zawsze, kiedy przyjeżdżam do rodziców, coś pysznego na mnie czeka. Wielką pasją mojej mamy są zwierzątka. Dokarmia okoliczne koty w sekrecie przed tatą... (śmiech) Lubi rozmawiać z ludźmi... lubi oglądać serial „M jak miłość", (śmiech) Jaki jest styl mamy? Jest elegancka. Mama czuje brzemię osoby publicznej, która nie może pokazać się nieumalowana, bo ludzie poczują się rozczarowani... Szalenie o to dba. Twierdzi, że osoba publiczna musi szanować ludzi, którzy ją widują nawet na ulicy. Jak często powtarza, „pani Bem nie może się w kiosku pokazać bez umalowanych chociażby ust"... Bywa to polem starć między nami, ponieważ ja, kiedy tylko mogę, nie maluję się... (śmiech) I zawsze ślicznie pachnie. Na co zwraca szczególną uwagę? Jest fanką skarpetek. To czyste szaleństwo. Tłumaczy, że kiedy była dzieckiem, nie było ładnych skarpetek, więc teraz pasjami kupuje skarpetki przeróżnego rodzaju także dla mnie, chociaż nie mam jakichś specjalnych potrzeb... Skarpetki są topowe. Jak nazwałabyś układ między wami? Mimo mojego już podeszłego młodzieńczego wieku jest to zdecydowanie układ hierarchiczny. Ja się mamy słucham, konsultuję z nią większość spraw. Jakby pępowina nie do końca została odcięta, z czym trochę walczę i nie walczę... Jest między nami raczej tradycyjna relacja matka - córka. Chyba nie ma partnerstwa. Mama jest mamą, a nie koleżanką, do mamy nie mówi się po imieniu... I tak jest z całą resztą. Mama to nazywa „dulszczyzną absolutną". Wydaje mi się to zdrowe i nie bardzo widzę potrzebę negowania tego w jakikolwiek sposób. 19 Jaką jest matką, a jaką kobietą? Kobietą wydaje mi się przeuroczą. Jest czarująca dla otoczenia. Wiem to od osób trzecich, które miały okazję ją poznać. Mnie wydaje się to oczywiste i jestem do tego przyzwyczajona, chociaż miałam co do jej uroku i wdzięku osobistego pewne podejrzenia już wcześniej, (śmiech) Często się zdarza - tylko sza przed tatą - że po koncertach przychodzą do niej jacyś młodzi panowie i są nią zauroczeni; to jest przepiękne! Roztacza wokół siebie wspaniałą aurę. 1 mamą jest wspaniałą. Na pewno też dominującą. Jest... filarem mojego kosmosu. Ładnie to powiedziałam, prawda? (śmiech) Jest mocną osobowością i zawsze nią będzie. 1 jest bardzo mądra. Zawsze, kiedy świat wali mi się na głowę, potrafi mnie wyciągnąć: „Nie przejmuj się, jest matka jeszcze". Jest dla mnie ogromnym wsparciem. Mama za dziesięć latt Mam nadzieję, że już będzie babcią... Ale i mamą, ponieważ Gabrysia będzie ledwo dwudziestolatką... Śmiejemy się, że rodzice strzelili sobie gola do własnej bramki z tą moją siostrą, która jest największym cudem na świecie. Ale zamiast sobie teraz odpoczywać, są obecnie w Ilia. (śmiech) Na pewno za dziesięć lat będzie na tych samych obrotach. Mam nadzieję, że będzie się jeszcze zawodowo udzielała, bo strasznie Щ% )A Śpiewa. ШІШї, Że jeft Cudem muzycznym i ma tu jeszcze dużo do powiedzenia. A jaka ty będziesz w jej wieku f Zupełnie nie wiem. Tak jak mama się z wiekiem upodabnia do swojej mamy, tak ja się pewnie z czasem upodobnię do niej. Mam cichą nadzieję, że ujawnią się we mnie geny odpowiedzialne za umiejętne gotowanie, bo w tej chwili, jeśli chodzi o termiczną obróbkę potraw, jestem na etapie zaparzania herbaty, (śmiech) Może tak jak ona będę kiedyś Mamą Kurą... chociaż na razie nie mam w tym kierunku ciągot. Jaką będzie babcią? Nie wiem. Podejrzewam, że zupełnie zwariuje na punkcie wnuka. Twoja ulubiona anegdota z dzieciństwa mamy? Mama była bardzo kochliwa i kiedyś zakochała się w starszym o kilka lat koledze brata, perkusiście. Był podobno śliczny i mama zupełnie straciła dla niego głowę, 20 a dodam, że miała wczesne naście, więc była jeszcze podlotkiem. I kiedyś wracającej ze szkoły do domu Alek otworzył drzwi i powiedział: „Nie uwierzysz, kto do nas przyszedł". Był to właśnie ów perkusista. Mama podobno popruła prosto do łazienki i zamknęła się w niej na bite cztery godziny, żeby się w żadnym wypadku z nim nie spotkać. Taką miała, biedna, tremę. Czym są dla was rozstania? Kiedy byłam dzieckiem, strasznie płakałam, kiedy wyjeżdżała. Raz pojechała do Afryki. Teraz nie potrafię powiedzieć, jak długo tam była; z punktu widzenia moich zaledwie kilku lat to była wieczność, a w rzeczywistości pewnie był to miesiąc, może dwa. Zostałam pod solidną opieką i pamiętam, że jak płakałam, moja opiekunka pokazywała mi w starej czołówce dziennika telewizyjnego, na której rozwijała się mapa świata, gdzie znajduje się ta nieszczęsna Kenia. Teraz jesteśmy w zasięgu komórek cały czas. Czasem nawel zdarza się nam nie widzieć cały tydzień, bo nie mamy czasu... Ale nie da się umknąć jej zasięgowi... Masz na nią sposób? Chyba się nie zdarzyło, żebym musiała wziąć mamę sposobem. Z nią trzeba po prostu pogadać. Zresztą, jak moja mama czegoś nie chce, to tego naprawdę nie chce i nie ma na to sposobu... (śmiech) Ona się upiera, kiedy wie, że ma rację. Nie stawia barier nie do przejścia tylko po to, żeby je stawiać. Czym ci zaimponowała? Moją siostrą mi niesamowicie zaimponowała. Ja może niezupełnie to dostrzegałam, kiedy Gabrysia się urodziła, ale teraz, po tych dziesięciu latach, myślę, że to jednak wymagało od niej niesamowitej odwagi i siły. Mama miała czterdzieści pięć lat i przez siedem miesięcy ciąży musiała, biedna, leżeć... Jeszcze w czasie ciąży nagrała piękną płytę z kolędami. Imponuje mi też za każdym razem tym, że potrafi przeistoczyć się z osoby, która ma na głowie cały dom, w damę, wyjść na scenę i gruchnąć taki koncert, że wbija wszystkich w fotele. Mnie by się nigdy nie chciało. Czy jest coś, na co ty byś się nie zdecydowała, a co mama zrobiła? Teraz mam tyle lat, ile miała moja mama, kiedy mnie urodziła... "21 Pamiętasz jej największe szczęście? Narodziny Gabrysi... To było ogromne szczęście, że była zdrowa, śliczna... Ogromnym szczęściem była audiencja u Ojca Świętego. Mama całe życie o tym marzyła i to się spełniło. I na pewno każda nasza rodzinna wizyta w Dinseylandzie jest również szczęściem, (śmiech) Gdyby mama mogła przeżyć czyjeś życie, czyje by wybrała"? Trudno powiedzieć. Myślę, że są pewne autorytety, wielkie autorytety, takie jak Ella Fitzgerald, ale czy chciałaby przeżyć jej życie... Tego nie wiem. A może wybrałaby życie zwykłej szarej myszki, zajmującej się domem bez zwracania na siebie uwagi? Czego obawia się w życiu? Myślę, że martwi się, czy wystarczy jej sil na dopilotowanic mojej siostry do doro-słości. Zęby najbliższym nic złego się nie działo... Ze psy się będą starzeć; te lęki nachodzą ją szczególnie, bo u nas w domu bardzo się je kocha i uważa, że matka natura jakoś źle wymyśliła, że one o tyle krócej od nas żyją. Co kocha, a czego nienawidzi? Może zacznę od tego, czego nienawidzi: ściemniactwa, oszukiwania, kręcenia, kom-| binowania. Nienawidzi ludzi, którzy się nie odwdzięczają... w ogóle niewdzięczno- ści. Mama na to mówi „pięć po dwunastej", czyli dopóki nam na czymś bardzo zależy, to się o kogoś staramy i jest za pięć dwunasta, następnie mija ta dwunasta i zupełnie zapominamy o tej osobie. A kocha Kabaret Starszych Panów, nas, nasze Mazury... Kiedy lubisz na nią patrzeć? Lubię ją bardzo na koncertach, poraża mnie wtedy jej siła. To jest ten moment, kiedy jestem strasznie dumna, że to właśnie moja mama. Lubię patrzeć, kiedy wraca do domu i wita się z Foxem - to jest obłędny widok. Lubię, kiedy siedzi z moją siostrą i pomaga jej w odrabianiu lekcji... Mama... Go powiedzieć, żeby nie zabrzmiało banalnie... Oś, podstawa, fundament. Nie wyobrażam sobie bez niej życia, podobnie jak i bez taty... Na pewno najważniejsza Ш osoba, największy autorytet, wszystko naj. Największe ciepło i na pewno niezwykła osoba, która mnie przepilotowała przez meandry życia i jeszcze popilotuje, która przeważnie ma rację. Tak naprawdę nawet kiedy zdarza mi się wystawiać różki, kiedy tupię i się złoszczę, wiem, że rację ma mama, no bo wie - i strasznie się cieszę, że tak właśnie jest. и W w / ^^шшшшвш^^^ш Joanna DAMIĘCKA Gdyby była pani Matyldą, to... Pewnie prowadziłabym całkiem inny tryb życia. Na pewno nie dzieliłabym go pomiędzy szkołę a plan filmowy, tak jak ona to robiła przez długi czas. Na pewno -jak siebie pamiętam w jej wieku - dużo bym się bawiła; wtedy były takie czasy. Aczkolwiek dużo też pracowałam, choć nie tak ciężko jak ona. Więcej bym przebywała z rówieśnikami, miałabym więcej wolnego czasu dla siebie. Tak się zmieniły czasy i nie chodzi mi tu nawet o różnicę jedynie dwudziestu paru lat. Nasze czasy były inne... Być może to wszystko kwestia zmian, jakie zaszły we mnie, i może gdybym teraz była Matyldą, też każdą wolną chwilę bym poświęcała, żeby sobie popracować... (śmiech) Nie wiem. Jak Matylda żyje? Jaki jest jej styl? Jak mówiłam, życie dzieli między szkolę i pracę. Bardzo się zmieniła przez ostatnie dwa lata. Kiedyś każdą wolną chwilę lubiła spędzać z rówieśnikami, szalenie lubiła wychodzić na imprezy, bawić się na dyskotekach. Teraz widzę, że to się zmieniło, ponieważ nawet kiedy ma trochę wolnego czasu, potrafi wybrać siedzenie 25 w domu z książką czy przed telewizorem, ale w ciszy i spokoju. Jej plan dnia jest szczelnie wypełniony, więc wolne chwile stara się spędzać raczej w spokoju. Matylda jest bardzo ruchliwą i energiczną osobą. Lubi spędzać czas w kuchni, na gotowaniu, a to rzadkość, by w jej wieku zajmować się sztuką kulinarną. Wystarczy podać hasto, a ona natychmiast przerobi je w danie. Poza tym, jeśli chodzi o sporty, uwielbiała kilkudniowe wypady w góry, by pojeździć w zimie na desce, a w lecie na rowerze. Myślę, że gdyby miała więcej wolnego czasu, spędzałaby go właśnie w ten sposób. Widzi pani podobieństwo między wami? Bardzo duże; przede wszystkim w sposobie reagowania na pewne sprawy. Matylda jest dosyć impulsywna, podobnie jak ja w jej wieku. Dzisiaj również jestem, chociaż z wiekiem człowiek „tępieje" i nie mam tu na myśli tępienia umysłu, raczej łagodzenie ostrości odbierania pewnych sytuacji. Ona jest konkretni ej sza, bardziej zdecydowana, a asertywności zdążyła nauczyć się o wiele szybciej niż ja. Niestety, mnie zajęło to dużo więcej czasu. Być może widzi sposób, w jaki ja reaguję i przez to jest jej łatwiej czerpać nauki z błędów przeze mnie popełnionych. Ja widocznie nie miałam takich wzorców. Czym potrafi panią najbardziej rozśmieszyć? Matylda jest z natury dowcipna; ma specyficzne poczucie humoru, czasem wręcz zjadliwe, ale faktycznie bardzo zabawne. Potrafi mnie rozśmieszyć swoim zachowaniem. Fantastycznie odgrywa różne sytuacje, w których uczestniczyła lub też które miała okazję widzieć. Potrafi odtwarzać je przede mną w sposób przezabawny. Czy zdarzają się wam konflikty? Czego dotyczą? Jak najbardziej, ponieważ jesteśmy dwiema kobietami. Konflikty bywają zwykle związane z nieodkladaniem rzeczy na swoje miejsce. Jeżeli ja biorę jakąś rzecz należącą do Matyldy, odkładam ją na miejsce, natomiast kiedy ona bierze coś mojego, zawsze później muszę tego szukać w jej pokoju, w którym rzadko panuje porządek. Konflikty zdarzają się również w kuchni. Nie przepadam za gotowaniem, ale biorę się za to, gdy muszę, i staram się, by w kuchni panował lad i porządek nawet podczas gotowania. Matyldzie zdarza się zostawić bajzel, chociaż od pewnego czasu, 26 muszę przyznać, jest duża poprawa. Konflikty rodzą też bariery, takie nie do przekroczenia, a mianowicie różnice pokoleń. Żebym nie wiem jak się naginała do niej, a ona do mnie, sposób myślenia każdej z nas jest zupełnie inny. Poza tym należy wziąć pod uwagę, że miody człowiek jest niejako z natury przeświadczony o swojej racji, więc nie ma z nim dyskusji, (śmiech) Te konflikty wyłażą raz na jakiś czas i są zupełnie naturalnym zjawiskiem. Chociaż myślę, że gdyby nie to, że obie jesteśmy kobietami, byłoby ich o wiele więcej, (śmiech) Jaką jest córką, a jaką kobietą? Córką jest fantastyczną. Jako córka jest naprawdę genialna. Dba, by nie sprawiać mi przykrości. Czasem oczywiście potrafi „przywalić jakimś tekstem", ale w dobrej wierze, (śmiech) Mówiąc prawdę, która wisi w powietrzu, lecz której nikt prócz niej nie odważa się wypowiedzieć. Jest bardzo cierpliwa jak na swój wiek. Mam porównanie z jej starszym bratem Mateuszem, który jest raptusem, podobnie jak ja. Jest zdystansowana do życia i mimo swojego ostrego charakteru i usposobienia potrafi dać poczucie bezpieczeństwa, potrafi zapanować nad wieloma sytuacjami. Generalnie rzecz biorąc, jest fantastyczna. A kobietą jest bardzo zgrabną i urodziwą... I nie ma w sobie nic z kokietki. Ma jakieś pasje ? Bardzo lubi rzeźbić, na co, niestety, również nie ma czasu. Ma bardzo duże zdolności plastyczne. Swego czasu dużo rysowała i malowała. Grała też na saksofonie i chociaż bardzo ją to pasjonowało, zmuszona była zaprzestać, gdyż nie miała czasu ćwiczyć. Pamiętam, jak pewnego wieczoru ćwiczyła, siedząc w swoim pokoju przy otwartym oknie, i kiedy skończyła, z sąsiednich okien rozległy się brawa. Może kiedyś znajdzie znowu czas... Czy jest coś, na co Matylda się zdecydowała, a czego pani nigdy by nie zrobiła? Chociażby to, że pofarbowaia sobie włosy na różowo... (śmiech) Ja bym tego nigdy nie zrobiła, ponieważ w jej wieku byłam trzymana krótko. Na pewno nie skoczyłabym na bungee ani nie poleciałabym na lotni, co Matyldzie chodzi po głowie; ja nie lubię odrywać się od ziemi, (śmiech) Martwi mnie to, że pewnego dnia naprawdę będzie chciała zrealizować te swoje skoki. m Jakie są jej wady, a jakie zalety? Wady? Jeżeli wadą jest upór, to ją ma, choć czasem upór bywa i zaletą. Jest straszną balaganiarą, co również jest wadą, jeśli nie dla niej samej, to na pewno dla osoby, która będzie z nią żyła. Zaletami jej są natomiast cierpliwość i konsekwencja we wszystkim, co robi. Jest sprawiedliwa i stara się być obiektywna. W jaki sposób rozładowuje stres? Z nas dwóch to raczej ja reaguję nerwowo, histerycznie - na przykład płaczem - w chwilach, kiedy jestem zupełnie bezsilna. Tak na dobrą sprawę bardzo rzadko ją widuję doprowadzoną do płaczu. To jej opanowanie nie jest może cechą bardzo kobiecą, ale stara się być opanowana i nie daje się ponieść emocjom. Co było jej największym wyzwaniem w życiu? Wydaje mi się, że pogodzenie pracy ze szkołą... Praca w filmie bardzo ją pociąga i w pewnym momencie musiała te dwie rzeczy ze sobą pogodzić. Skąd w niej ta nieokiełznana chęć rywalizacji i dążenie do wyznaczonych sobie cełów? Ta rywalizacja nie jest planowana... To prawda, że ostatnimi czasy mieliśmy szczęście i zajęliśmy pierwsze miejsca w kilku organizowanych zawodach, ale to raczej kwestia przypadku niż chorej ambicji. Zdarzyło się, że Mateusz, uczestnicząc w aktorskich zawodach żeglarskich, w których pierwsze miejsce zajął Paweł Deląg, nie mógł zawinąć do portu przez czterdzieści minut po ich zakończeniu, ale bardzo ucieszyła go wiadomość, że dostał za ostatnie miejsce dziesięć dni nauki żeglowania; za pierwsze była jedynie duża butelka szampana! Pani ulubiona anegdota z dzieciństwa Matyldy? Nie mam dużego biustu, więc dla dzieci było normalne, że mamusia jest „plaska-ta". Kiedyś przyszła babcia Damięcka, która rzadko bywała u nas z wizytą. Matylda miała wtedy trzy latka, usiadła przodem do babci na kolanach i nagle zobaczyła jej dekolt. Chwyciła za bluzkę, odchyliła, zajrzała do środka i powiedziała: „Och! Pupa!", (śmiech) Maty ida... Go Matylda? Powiem tak: przez siedem miesięcy ciąży z Matyldą myślałam, że będzie chłopcem, ponieważ tak mi powiedział lekarz. Poza tym pomyślałam sobie, że 2<S fajnie będzie mieć dwóch chłopców, bo ubranka po Mateuszu będą jak ulał, zabawki, które w tamtych czasach trudno było zdobyć, też te same. Po siódmym miesiącu nagle zaczęłam myśleć o dziewczynce... Tak intensywnie zaczęłam chcieć, żeby to była córka, że zupełnie zwariowałam na tym punkcie. Mój mąż Maciej prosił: „Ponieważ jesteś czarownicą, proszę cię, nic nie rób. Jeśli w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy ukształtowałaś tam chłopca, a teraz zaczniesz lo zmieniać, to się źle skończy... Już jest za późno...". Kiedy Matylda się urodziła, a lekarz, pokazując mi ją, powiedział: „Ma pani córeczkę", ja wciąż nie mogłam w to uwierzyć i wpadłam przy tym w histeryczny płacz ze szczęścia. Dopiero kiedy położono mi ją przy piersi, obie się uspokoiłyśmy. To, co wtedy czułam, było czymś nie do opisania. Był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Matylda to, jednym słowem, moje szczęście. f Matylda Damięcka Gdybyś była mamą... Mama jest bardzo poukładana i uporządkowana, a mnie daleko do tego, więc w sprawach zawodowych wolałabym zostać raczej w tej materii, w której obecnie się znajduję. Potrafi zbyt wiele rzeczy brać sobie na głowę, a co za tym idzie, również i stresujących sytuacji. Jest impulsywna, bardzo łatwo i szybko można doprowadzić ją do wściekłości, ale również szybko można ją udobruchać. Powinna czasami zastanowić się parę razy, nim coś powie, ponieważ potrafi ranić. Łatwo też ulega emocjom... Ma skłonność do budowania sobie historyjek, które później umożliwiają jej zamartwianie się. Wyciszyłabym się trochę bardziej na jej miejscu, chociaż nie wiem, czy w pracy producenta to jest w ogóle możliwe. Starałabym się może nie przenosić napięcia związanego z moją pracą na rodzinę. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest łatwe, a ponieważ jest naszym agentem, więc trudno, ażeby zupełnie nie mieszała życia zawodowego z prywatnym. Myślę, że odizolowałabym te emocje... Od razu po niej widać, jak się mają sprawy zawodowe. Jeśli podpisze umowę, przepełniona jest szczęściem, natomiast kiedy coś pójdzie nie tak, wyżywa się na nas... (śmiech) Zdążyliśmy się już wszyscy do tego 31 przyzwyczaić i traktujemy to z przymrużeniem oka. Takie fale po prostu należy przeczekać. Jak mama żyje? Jaki jest jej styl? To kobieta wiecznie pracująca. Punktualna do bólu, co zresztą prześladowało nas przez cale dzieciństwo. Podstawową cechą jej stylu, podobnie jak i mojego brata Mateusza, jest organizacja i porządek we wszystkim. To bizneswoman na polskie realia. Ponieważ jeszcze do niedawna mieszkałam z nią, pamiętam, że każde moje wyjście na imprezę było dla niej związane z tworzeniem sobie historii, jak to na pewno coś mi się przytrafiło, ponieważ miałam już być w domu, a jeszcze mnie nie ma... (śmiech) Nawet po późnym powrocie musiałam wejść i ucałować ją, choćby już spała. Najlepiej, żebym grzecznie siedziała w domu. Z kolei jak siedziałam, to pytała mnie, czemu nigdzie nie wychodzę. I tak na okrągło. Ostatnio mi się nawet dostało za to, że Mateusz poszedł na imprezę do swojego przyjaciela, a ja z nim nie poszłam. Była taka awantura! (śmiech) Czy widzisz podobieństwo między wami? Im jestem starsza, tym częściej je zauważam. Był taki momenl, kiedy jako dziecko byłam fizycznie bardzo podobna do taty i... płakałam z tego powodu, (śmiech) Teraz staję się coraz bardziej do niej podobna; niestety, również w jej nerwowości... Czasem sama łapię się na tym, że kiedy jestem w złym humorze, z jakiegoś błahego powodu zaczynam wyżywać się na Mateuszu. Zaraz jednak uświadamiam sobie, że to nie ma najmniejszego sensu, i staram się uspokoić. Go natomiast nas różni, to to, że mama w moim wieku facetów zmieniała jak rękawiczki... Tak, taka była! Jak ona to robiła? Nie, nie jak ona to robiła, tylko że jej się chciało! Czym potrafi cię najbardziej rozśmieszyć? Nachodzą nas zupełnie nieoczekiwane fale głupawki i wtedy wszystko nas śmieszy! Wtedy jedna przeważnie zadaje pytanie: „Gzy ty coś paliłaś?", a druga odpowiada: „Ja nie, a ty?", (śmiech) Zdarzają się wam konflikty? Czego dotyczą? Wiele czynników wpłynęło na to, że mama nabrała dystansu do spraw, które wcześniej stanowiły problem. Przede wszystkim przeprowadziliśmy się do większego mieszkania, 32 co sprawiło, że wiele napięć rozłożyło się bardziej równomiernie. Może coś się zmieniło na lepsze? Teraz pracuje niezależnie i polega wyłącznie na sobie. A konflikty dotyczą z reguły spraw aktualnych. Mam na przykład zły humor, ponieważ pracowałam czternaście godzin na planie zdjęciowym, jestem zmęczona i najchętniej zamknęłabym się w pokoju. A mama czasem nie potrafi tego zrozumieć, ponieważ jest akurat w dobrym humorze... I już jest powód do małego konfliktu. To, co staramy się z Mateuszem uszanować, to jej „trudniejsze dni". Mamie przychodzi to z większym trudem. Jaką jest matką, a jaką kobietąl Jest kochaną, ciepłą i tolerancyjną Matką Polką. W naszej rodzinie panuje układ matka-przyjaciółka-agentka. (śmiech) Chciała nam dać wszystko to, co będąc w naszym wieku, chciała sama mieć. Kobietą jest niesamowicie silną, niezależną i odpowiedzialną. To ona zawsze ma ostatnie słowo i trzyma wszystko w garści. Jest wierna w przyjaźniach i bezwzględna, kiedy ktoś ją zawiedzie. Czy ma jakąś pasję? Uwielbia jeździć samochodem. Ma prawo jazdy w aż trzech -w tym dwóch dość nietypowych dla kobiet - kategoriach: samochodów osobowych, autobusów i samochodów ciężarowych. Bardzo lubi brać udział w rajdach. Nie jest w żadnym wypadku przysłowiową babą za kierownicą, prowadzi wspaniale. Czy jest coś, na co mama się zdecydowała, a czego ty byś nigdy nie zrobiła? Nigdy bym się nie zdecydowała na założenie rodziny, mając zaledwie dwadzieścia jeden lat. Dla mnie jest też zupełną abstrakcją to, czym obecnie się zajmuje. Nigdy nie związałabym końca z końcem! A jeżeli chodzi o zwariowane pomysły, to z nas dwóch mnie bardziej pociąga smak adrenaliny... Jakie są jej wady, a jakie zalety? Wrócę do jej wielkiej zalety: niesamowitego uporządkowania i poukładania. To dla mnie osiągnięcie najwyższego poziomu wtajemniczenia, (śmiech) Do jej wad zaliczyłabym niekonsekwencję. Potrafi zmienić diametralnie swój punkt widzenia. Popada ze skrajności w skrajność. A z zalet może jeszcze to, że nie jest naiwna i twardo stąpa po ziemi, że jest ambitna i wie, czego chce od życia. Żyje w zgodzie z samą sobą i w stu procentach polega wyłącznie na sobie. m ■ ■". .■■ :■■.- ая* ś щ£$тшь WJa/H sposób rozładowuje stresu Zawsze chciała śpiewać w operze. Teraz śpiewa w chórze. To dla niej pierwszy krok w odstresowaniu się. Bardzo ją cieszy i uspokaja powtarzanie w domu utworów przed koncertami. Do samochodu też nagrywa sobie specjalne taśmy z prób i jeżdżąc po mieście, ćwiczy. Niestety, w jednej tylko barwie głosu - tu muszę dodać, że \\w\\\\v\ śpiewa altem - nie można dosluchać się żadnej melodii. Ten jednolity dźwięk tor vs\ wcale przyjemny do słuchania, zwłaszcza w samochodzie. Ї chociaż na nią dziah lo kojąco i jak najbardziej należy to uszanować, mnie potrafi doprowadzić msasródoszewskiej pasji... (śmiech) I u było u'jej życiu największym wyzwaniem? zmiana profesji. Robiła w życiu różne rzeczy, ale tym największym przesko- .іхіи chyba dla niej przeniesienie się z kabiny ciężarówki - pracowała w fir- ^\W^X ^ Amku - do agencji aktorskiej. I choć znała już do- lacie, zaczęła w nim pracować, a, to już nie to i różnych, zupełnie jej dotąd nieznanych rzeczy. u i największym wyzwaniem są studia - Stosunki \fryki ii Instytucie Orienlalislyki na Uniwersytecie War- ' na drugim roku i uczy się tureckiego i perskiego. 'i' ryinłliZHTJ/ i u pól' u' duże пін do celu? fez/7), ii których po pioslu jesteśmy dobrzy, (lżyli ■/jiwln konno to pasje laty, pływanie natomiast - Mateusza. I rywalizować; to laka iskierka, która nas niesamowicie nakręca. Mama nie '.s\w\\ - chyba że będą lo rajdy samochodowe - ale kibicuje każdemu z osobna. Nasza rodzina jest normalną hnajnormalniejsze ognisko rodzinne w branży, (śmiech) Wydaje mi się, ■u\W-\a \\ш\\\ Ь\1о stworzenie nam takiego domu, jaki obecnie W jaki sposób rozładowuje stres? Zawsze chciała śpiewać w operze. Teraz śpiewa w chórze. To dla niej pierwszy krok w odstresowaniu się. Bardzo ją cieszy i uspokaja powtarzanie w domu utworów