15399
Szczegóły |
Tytuł |
15399 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15399 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15399 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15399 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan Twardowski
Smak rado�ci
Anegdoty
Pan B�g jest u�miechni�ty
I ma poczucie humoru
SMAK RADO�CI
Kiedy tak pisz� �artobliwe wierszyki, staje mi w oczach pewna chora, kt�ra przy ko�cu
rozmowy ze mn� powiedzia�a powa�nym g�osem: ��ycz� ci, �eby� pozna� smak rado�ci w
cierpieniu�. Od razu zrozumia�em, �e chodzi o co� bardzo wa�nego. �yczenia podnios�e i
jednocze�nie takie, kt�rych nie mo�na zapomnie�. Daj� wiele do my�lenia, zw�aszcza kiedy
chodz� nam �arty po g�owie. Szukamy zwykle rado�ci przemijaj�cych, powierzchownych, kt�re
nie trwaj� d�ugo.
Cierpienie i przyjemno�� to poj�cia przeciwne sobie. Cierpienie dla cz�owieka normalnego to
�adna przyjemno��. Ale s�owa �cierpienie i rado��, pozornie pok��cone ze sob�, mog� trzyma�
si� jak zakochani pod r�ce, bo mo�na cierpie� i radowa� si�. Kiedy uczynimy co� dobrego,
jeste�my tak zadowoleni, �e cieszymy si�, cho�by nas oplotkowano, wpuszczono w maliny.
M�czennikom na pewno nie by�o przyjemnie, ale mogli radowa� si�, bo wytrwali w swojej wierze,
chocia� diabe� ich kusi� (diab�a nazywaj� kusym, bo ma ogon za kr�tki, za kusy i nic nigdy do
ko�ca mu si� nie udaje).
Rado�� ma sw�j smak, nawet gdyby cierpienie wydawa�o si� niesmaczne.
�yczmy sobie, aby�my � mimo obowi�zk�w � znale�li czas dla w�asnej duszy.
Nie my�l� tylko o tym, by dojrzewa� w nas dyplomowany profesor, lekarz, in�ynier, ale by
dojrzewa� w nas po prostu cz�owiek � coraz bardziej serdeczny, bliski, kochaj�cy, przyjmuj�cy z
rado�ci� zar�wno lask� u�miechu, jak i �ask� ci�kiej pr�by.
Je�li b�dzie w nas r�s� taki cz�owiek, to i w nas, i na �wiecie b�dzie wi�cej pokoju i rado�ci.
Wszystkim trzeba prawdziwej mi�o�ci, bo ten, kto naprawd� kocha, jest mocniejszy.
ks. Jan Twardowski
O UCZYNKACH MI�OSIERNYCH WOBEC LUDZI SZCZʌLIWYCH
U�miechu, jak szybko ga�niesz,
rado�ci, jak�e uciekasz,
wci�� szatan z anio�em gra w ko�ci
o biedne serce cz�owieka.
Wakacje przelec� k�usem,
migiem przemin� kasztany
i krwawy zach�d na niebie
jak adoracja rany.
�niegu, czemu topniejesz
z gwiazdozbiorami srebrnymi,
zawiedziesz nas, sen rozwiejesz
o bia�ym pocz�ciu ziemi.
Dziewczyno, jak�e kr�tko,
przed smutkiem jak niepogod�,
zas�aniasz ch�opca drogiego
sw� dusz� czyst� i m�od�.
I z mi�osiernych uczynk�w
najbardziej ten mi�osierny,
co szcz�liwemu pomo�e
by� szcz�ciu swojemu wiernym.
Podtrzyma� u�miech i rado��
To, co tak kruche, �amliwe �
nad ludzkim przelotnym szcz�ciem
wznie�� d�onie mi�o�ciwe.
O U�MIECHU
M�wi�, �e uszy i policzki s� najbardziej przyzwoitymi cz�ciami cia�a, bo czerwieni� si� ze
wstydu, kiedy robimy co� z�ego. Klementyna z Ta�skich Hoffmanowa, czcigodna staro�wiecka
pisarka z prze�omu osiemnastego i dziewi�tnastego wieku, pisa�a, w Pami�tce po dobrej matce, �e
policzki s� po to, by je ca�owa�.
Policzki s� bardzo potrzebne. Gdyby ich nie by�o, nie by�oby u�miech�w. Ko� u�miecha si�
wtedy, kiedy r�y. Pies u�miecha si� ogonem. W�, kiedy jest w dobrym humorze, ustawia si�
bokiem i to uznaje si� za jego u�miech. Cz�owiek po to, by si� u�miechn��, musi mie� policzek.
U�miech jest zawsze do ludzi. M�wimy: obdarzamy kogo� u�miechem, rozdajemy u�miechy,
rozp�ywamy si� w u�miechach, to znaczy zapominamy o sobie.
Kornel Makuszy�ski oburza� si�, je�eli kto� powiedzia�, �e u�miechy s� z�o�liwe, nieszczere.
M�wi�, �e to karykatury u�miechu, �u�mieszki�. Broni� opinii czystego u�miechu.
W u�miechu jest co� dzieci�cego. Najpierw starzej� si� uszy, nosy. Rozpaczliwie starzej� si�
szyje, ale w u�miechu zostaje dzieci�ctwo, co� bezpo�redniego, �wie�ego.
U�miech jest najprawdziwszy, kiedy jednocze�nie u�miechaj� si� oczy.
Czym innym jest �miech. Staro�ytni uwa�ali, �e �miech obni�a powag� i dostoje�stwo ludzi.
�miechem homeryckim nazywano gwa�towny �miech bog�w na Olimpie, zapowiadaj�cy
nieszcz�cie na Ziemi.
M�wiono o �miechu jo�skim � bolesnym, ajaksowym � z�o�liwym, ate�skim � nie w por�.
O ile u�miech jest dla kogo�, o tyle �miech mo�e by� z kogo�.
W dzisiejszej literaturze jest du�o szyderczego humoru, tak zwanej ironii. Niestety, we
wsp�czesnym �wiecie ludzie widz� wiele nonsens�w, kt�re wywo�uj� szyderczy �miech, b�d�cy
odpowiedzi� na rzekomy bezsens �ycia. Tak jak Makuszy�ski broni� u�miechu, nazywaj�c z�y
u�miech u�mieszkiem, tak mo�na z�y �miech nazwa� przejawem krytyki wobec �wiata.
Jednak�e �miechu nie mo�na krzywdzi�.
�miech jest wybuchem rado�ci, jest klap� bezpiecze�stwa, uratowaniem si� od przygn�bienia.
M�wimy: �miech to zdrowie. Artysta komik jest dobroczy�c� ludzko�ci. Potrafi cz�owieka
zm�czonego �yciem, przygn�bionego, nagle przenie�� w inny �wiat.
Znane jest francuskie opowiadanie o ch�opcu, kt�ry ci�ko zachorowa�. Nic mu nie pomaga�o.
Chory poprosi� ojca, by sprowadzi� b�azna z cyrku, kt�ry bardzo mu si� kiedy� podoba�. Ojciec
wyruszy� na poszukiwanie. Odnalaz� b�azna, w�druj�cego z cyrkiem po r�nych miastach. B�aga�
go, by ich odwiedzi�. B�azen t�umaczy�, �e nie jest lekarzem, jednak wzruszony naleganiem ojca
wzi�� swoj� b�aze�sk� czapk�, dzwonki, szerokie spodnie, za du�e buty, nos na gumce. Przyjecha�
do chorego, roz�o�y� dywanik i zacz�� odgrywa� sw�j program. Bardzo si� to ch�opcu podoba�o.
Klaska� w d�onie i poczu� si� lepiej. Uleczy� go �miech.
Czym r�ni si� u�miech od �miechu?
W u�miechu jest czu�o��, tkliwo��, serdeczno��, rzewno��, uczuciowo��, a �miech nie jest
czu�y. Jest ha�a�liwy, jakby zachwycony sob�.
Skar�� si� dzi� ludzie na brak mi�o�ci. Dante w Boskiej Komedii, w ksi�dze Raj, zapisa�: �Zda�o
mi si�, �e widz� u�miech wszech�wiata.�
Pokochajmy u�miech, wdzi�k serca. U�miechnijmy si� do u�miechu.
Czy wiemy, �e w katedrze w Naumburgu znajduje si� pos�g tak zwanej u�miechni�tej Polki,
c�rki Boles�awa Chrobrego, Regelindy? Stoi obok pos�gu m�a, nie u�miechni�tego tym razem.
Szcz�cie zatrzymanego u�miechu, nawet w kamieniu.
To bardzo wa�ne, by umie� roz�miesza� innych. My�l� jednak, �e cz�owiek powinien te�
czasem umie� za�mia� si� z samego siebie. To pomaga odnale�� dystans, uzyska� w�a�ciwe
proporcje, wewn�trzn� r�wnowag�.
* * *
Lubi� humor dyskretnego u�miechu, kt�ry rodzi si� na przyk�ad z zestawienia rzeczy
nieoczekiwanych.
* * *
Humor jest nie tylko obron� przed patosem, mo�e by� tak�e �wiadectwem tak wielkiej wiary, �e
nawet �art, u�miech nie umniejszaj� �wi�to�ci ludzi i spraw. Przeciwnie, pozwalaj� na
monumentalnych �wi�tych spojrze� jak na ludzi nam bliskich, serdecznych, �tak �wi�tych, �e
niedoskona�ych�.
* * *
Lubi� humor jako jeden z paradoks�w, spos�b zaskoczenia, a jednocze�nie wyraz pokory.
Broni przed patosem, kt�ry jest zawsze zarozumia�o�ci� � wspinaniem si� na koturny.
* * *
M�wimy, ale czy umiemy s�ucha�?
Jak cz�sto wtedy, gdy kto� skar�y si�, �e strzyka go w jednym kolanie � chwalimy si�, �e nas
strzyka w dw�ch i na dodatek bol� odciski, bo ma�� nie pomaga.
Opowiadano mi takie wydarzenie.
Z pewnego szpitala dla zdenerwowanych musia� wyjecha� lekarz specjalista. Z konieczno�ci
zast�piono go ginekologiem z innego szpitala, kt�ry nie mia� zielonego poj�cia, jak zwraca� si� do
chorych, wi�c tylko cierpliwie ich wys�uchiwa�. Kiedy specjalista wr�ci� � nie chcieli go. Woleli
ginekologa. S�uchanie jest wa�niejsze od m�wienia, dlatego ocenia si�, �e milczenie jest z�otem, a
m�wienie srebrem.
* * *
Humorem staram si� roz�adowywa� dramat. Nie wstydz� si� sentymentalizmu i jego naiwno�ci.
Boimy si�, �e nas o�miesza, czasem jednak ta �mieszno�� nas ucz�owiecza.
* * *
Do zakrystii przyszli m�odzi rodzice z ma�ym dzieckiem.
� Przyszli�my ochrzci� dziecko.
� Jakie imi�? � pyta ksi�dz.
� Neptun � odpowiedzieli.
Ksi�dz zrobi� wielkie oczy.
� Niemo�liwe. To poga�skie imi�. Wybierzcie �wi�tego patrona.
� Gdzie mamy go szuka�?
� Otw�rzcie Litani� do Wszystkich �wi�tych i we�cie pierwsze lepsze.
Po kr�tkiej naradzie zdecydowali:
� Dobrze. Niech b�dzie Kyrie elejson.
* * *
Pewien ch�opiec zobaczy� procesj� wychodz�c� z ko�cio�a na ulic�: chor�gwie, feretrony, na
r�kach dziewczynek � poduszki haftowane. Powiedzia�:
� B�dzie sprz�tanie w ko�ciele, bo wszystko wynosz�.
* * *
� Dlaczego pan obchodzi Drog� Krzy�ow� od ko�ca?
� Bo ja wol� przechodzi� od stacji smutniejszych do pogodniejszych.
* * *
Rym nie tylko czyni wiersz �atwym, umo�liwia zapami�tanie. Ma sw�j swoisty wdzi�k, mo�e
by� elementem humoru (czule przytul� du�� brzydul�).
* * *
W uroczysto�� Chrztu Pa�skiego m�wimy o pokutnym obmyciu si� w Jordanie. Jezus od
samego pocz�tku nie opuszcza� grzesznik�w i chcia� im s�u�y�.
Jeden ze student�w, niet�gi z teologii, powiedzia�? ?Jezus by� �ydem, ale si� przechrzci��.
* * *
S�ysza�em o takim zdarzeniu: do pana, kt�ry nosi� baldachim w czasie procesji, zbli�y� si�
wojuj�cy ateusz, kt�ry mia� do niego osobiste pretensje, i waln�� go w twarz. Uderzony spokojnie
nadstawi� drugi policzek. Dosta� drugi raz. Zebra� si� t�um, niekt�rzy si� u�miechn�li. Tymczasem
pobity odczeka� chwil� i powiedzia�:
� Dot�d by�a Ewangelia, teraz b�d� ja � i trzepn�� napastnika.
* * *
Opowiadano mi o Cyganie, kt�ry w czasie spowiedzi niepostrze�enie, kiedy ksi�dz wychyli�
r�k� z konfesjona�u, �ci�gn�� mu zegarek. Wyliczaj�c grzechy, powiedzia�:
� Ukrad�em zegarek.
� Oddaj temu, komu� zabra�.
� Mo�e ja ksi�dzu oddam.
� Bro� Bo�e, nie chc� tego zegarka. Zatrzyma? go przy sobie.
* * *
Przy jednym z ko�cio��w by� du�y sklep, w kt�rym sprzedawano rozmaite protezy
uzupe�niaj�ce braki ludzkiego cia�a.
Kiedy� ludzie wychodz�cy z ko�cio�a us�yszeli, jak sprzedawca, kt�ry wyskoczy� ze sklepu,
wo�a�:
� Prosz� pani! Prosz� pani! Pani si� pomyli�a i zamiast piersi nr 3 wzi�a tyln� cz�� nr 4!
* * *
S�ysza�em od swojego starego, ju� nie�yj�cego proboszcza, �e jego proboszcz z czas�w
arcybiskupa Feli�skiego lubi� g�osz�c kazania ilustrowa� je widocznymi przyk�adami. Um�wi� si�
z ko�cielnym, �e kiedy b�dzie g�osi� kazanie o Duchu �wi�tym, ko�cielny wypu�ci go��bia na
ko�ci�. Zacz�� m�wi�:
� Oto Duch �wi�ty� � i czeka�, kiedy si� go��b pojawi. Zapad�o milczenie, bo nic si� nie
dzia�o, s�uchacze nie wiedzieli, o co chodzi. Nagle wpad� ko�cielny i krzykn��:
� Prosz� ksi�dza, ducha �wi�tego kot zjad�!
* * *
S�ysza�em o trzyletnim Marku, kt�ry niecierpliwi� si� w czasie Mszy �wi�tej, nie mog�c
doczeka� si� ko�ca, i wreszcie zapyta� rodzic�w g�o�nym szeptem:
� Kiedy ksi�dz powie: �Id�cie ofiary do domu�?
* * *
Jedna pani zamawiaj�c Msz� �w. zastrzeg�a:
� �eby ksi�dz nie odprawia� ty�em do Pana Boga i �eby nie by�a to msza ko�cho�nicza, to jest
kilku ksi�y naraz.
* * *
Pewien ch�opczyk patrzy� na czerwone �wiat�o wisz�ce na d�ugich �a�cuchach przed Wielkim
O�tarzem i powiedzia�:
Mamusiu, jak zapali si� zielone �wiat�o, to wyjdziemy�
* * *
Pewien ksi�dz mia� bardzo g�o�ne kazanie. Podszed� do niego ch�opczyk i powiedzia�:
� Czego tak krzyczysz? Mamusia przecie� m�wi�a, �e w ko�ciele trzeba by� cicho!
* * *
W czasie Mszy �wi�tej poszczeg�lne dzieci czyta�y do mikrofonu pro�by w modlitwie
powszechnej. Jeden z ch�opc�w powiedzia�: � M�dlmy si� w intencji Pana Boga.
* * *
Jeden z katechumen�w przyszed� do mnie i powiedzia�, �e przygotowywa� si� do chrztu
�wi�tego w okresie stanu wojennego. Prosi�, abym go przepyta�.
Zapyta�em:
� Czy wierzysz w Boga?
Powiedzia�:
� Wierz�.
� A co by� zrobi� ze swoimi wrogami? � pytam dalej.
Odpowiedzia�:
� Ja bym im wszystkim �by poukr�ca�.
* * *
S�ysza�em jak matka grozi�a niegrzecznemu dziecku:
�Jak si� Bozia rozz�o�ci, to ci� po �apach wytrzaska.
* * *
Spowiednik chcia� pom�c ma�emu penitentowi i pyta�:
� Czy czasem nie wsadza�e� no�a do skarbonki, �eby wyj�� pieni�dze?
� Nie, ale to dobra my�l.
* * *
M�j kolega, kt�ry przygotowywa� si� do pierwszej spowiedzi, spisa� wszystkie swoje grzechy
na kartce, �eby ich nie zapomnie�, a po rozgrzeszeniu powiesi� t� kartk� w jadalni na widocznym
miejscu, przekonany, �e skoro te grzechy ju� znik�y, to mo�na je pokaza�. Przecie� ich ju� nie ma.
* * *
Pewien ch�opiec, kt�rego przygotowywa�em do Pierwszej Komunii �wi�tej, po spowiedzi,
wieczorem zadzwoni� do mnie i zapyta�:
� Jak� dosta�em pokut�, bo zapomnia�em?
* * *
Pewien ksi�dz poucza�, jak robi� rachunek sumienia:
� Nie m�w, �e trzepa�e� ko�uch, je�eli w tym ko�uchu by� wujek. Nie m�w, �e przejecha�e�
butelk�, je�eli ta butelka by�a w kieszeni przechodnia. Nie m�w, �e tylko ukrad�e� sznurek, je�eli
do tego sznurka by� przywi�zany ko�.
* * *
� Kto przyst�pi razem z tob� do Pierwszej Komunii �wi�tej? � zapyta�em mojego ucznia.
Odpowiedzia�:
� Tatu�, mamusia, ciocia.
� A dziadek?
� Dziadek nie przyst�pi, bo nie dosta�by rozgrzeszenia.
� Dlaczego?
� Ma drug� babci�.
* * *
Jeden z proboszcz�w napisa� w�glem na �cianie: �M�odej kobiety b�j si�, przed star� uciekaj�.
* * *
W czasach stalinowskich spisywano w ksi�dze dobre uczynki parafian. Ka�dy wpisywa� sobie
sam. Jeden z ch�opc�w wykaligrafowa�: �Pas�em krow� komuni�cie�.
* * *
� Prosz� ksi�dza � opowiada�a mi znajoma � m�j dziadek po�kn�� szklane oko. Poprosi�am
mojego s�siada, �eby mu zrobi� lewatyw�. Ju� si� przygotowa� do zabiegu, nagle popatrzy� na
rozebranego dziadka, prze�egna� si� i powiedzia�:
� Bo�e, ona patrzy!
* * *
S�ysza�em, �e do rektora Seminarium wp�yn�o podanie kandydata do stanu duchownego: �Do
sz�stego roku �ycia prowadzi�em �ycie rozpustne, ale potem si� opami�ta�em i nawr�ci�em�.
S�ysza�em tak�e o innym podaniu. Kandydat na mnicha pisa� prosz�c o przyj�cie: �Zawsze
by�em bardzo ostro�ny, pami�ta�em, �e lew kr��y rozgl�daj�c si� kogo by po�ar� � i unika�em
przyja�ni z kobiet��.
Dosta� odpowied�: �Nie nadajesz si� do nas�.
* * *
Jeden z proboszcz�w poucza� mnie jako prymicjanta:
� Je�li na tacy po�o�� niewiele m�w �B�g zap�a�; je�li du�o � �Panie Bo�e zapia�, je�li
bardzo du�o � �Panie Bo�e wielki zap�a�.
* * *
� Dlaczego jeste� taki smutny? � zapyta� ksi�dz � Smutny �wi�ty to �aden �wi�ty.
� No tak � odpar� zapytany � tylko, �e ja jestem b�aznem w cyrku i teraz wypoczywam.
* * *
M�j pierwszy proboszcz pami�ta� jeszcze epidemi� cholery w Warszawie, w czasie kt�rej
leczono si� mi�t� parzon� w du�ych konwiach ustawianych na placach. Pami�ta� r�wnie� pobyt
cara w Spal�. Ot� �w proboszcz trzyma� w schowku pod pulpitem na ambonie czaszk� ludzk�.
Bywa�o, �e w czasie kazania podnosi� j� do g�ry i wo�a�: � �Nie chowaj si� za filar! Tak b�dziesz
wygl�da�a!�. Kiedy� zaczynaj�c kazanie nacisn��em niechc�cy pulpit, czaszka wyskoczy�a jak
pi�ka i potoczy�a si� z hukiem po schodkach wiod�cych do ambony. Powiedzia�em:
� Amen.
By�o to najkr�tsze kazanie.
* * *
Kiedy� przegl�da�em dziewi�tnastowieczny zbi�r niemieckich kaza� do g�oszenia w ko�ciele.
W tre�ci ka�dego kazania co kilka zda� by�y s�owa w nawiasie: (�Hier soli man schimpfen� � tu
nale�y wymy�la�).
* * *
Przypomnia� mi si� ksi�dz skrupulant, wtedy kiedy jeszcze po �acinie przed sum� na pocz�tku
procesji �piewano �Asperges me�. Za�piewa�, ale po powrocie do zakrystii mia� w�tpliwo�ci, czy
nie opu�ci� s�owa �me�. Znowu wyszed� do ko�cio�a i zacz�� �piewa� tylko �me, me� � dla
uspokojenia sumienia.
* * *
Kiedy przyjecha�em na pierwsz� parafi�, wypada�o mi odwiedzi� ksi�dza kapelana, kt�ry
przebywa� w pobliskim zgromadzeniu si�str. Wiedzia�em, �e by� stary, pami�ta� czasy arcybiskupa
Popiel�. By�em ciekawy spotkania. Zasta�em go p�acz�cego. Martwi� si�. W nocy wyskoczy�
niedostatecznie jeszcze ubrany do �azienki, ale pomyli� drzwi i wszed� do kaplicy, gdzie jedna z
si�str odbywa�a nocne czuwanie. T�umaczy�em, �e to nic strasznego. Kiedy jednak wr�ci�em do
domu, plotkowano na parafii:
� Ten kapelan to bardzo pobo�ny ksi�dz, ale chodzi noc� w bieli�nie po kaplicy.
* * *
S�ysza�em kiedy� homili�. Ksi�dz strasz�c karami bo�ymi zacytowa� fragment Makbeta w
starym przek�adzie Paszkowskiego. Czyta� z otwartej ksi��ki rozmowy wied�my: �Palec mi
�wierzbi, to dowodzi, �e potw�r przychodzi. Otw�rz otw�r, wejdzie potw�r�.
* * *
Bohdan Korzeniowski pisze w swojej ksi��ce S�awa i infamia:
Dotarli�my w naszych w�dr�wkach do La Grand� Chartreuse ko�o Grenoble, klasztoru
kartuz�w za�o�onego w XI wieku. Przebywali�my tam par� tygodni. Zakonnicy p�dzili samotne
�ycie w pustelniach i zbierali si� co cztery godziny, tak�e w nocy, by wsp�lnie si� modli�.
Kiedy� w nocy obudzi� mnie weso�y gwar. Bracia i ojcowie biegali klaszcz�c w r�ce.
Podskakiwali i rzucali si� sobie w ramiona. Powodem tej dzieci�cej rado�ci by�a �mier� jednego z
mnich�w. By�em na pogrzebie zmar�ego. Chowano go bez trumny, z kapturem nasuni�tym na
twarz, przy radosnych �piewach. Cieszono si�, �e B�g powo�a� braciszka do siebie.
Z t� �ask� wi�za�a si� inna � przywilej m�wienia przez ca�� godzin�.
* * *
Pewien ksi�dz, Francuz, odprawiaj�c Msz� �wi�t� po polsku, zrobi� tylko trzy b��dy: zamiast
�Oto Baranek Bo�y� � powiedzia�: �Oto owiec Bo�y�, zamiast �Dzieci�tko Bo�e� �
�Dziewcz�tko Bo�e�, a po sko�czeniu zapyta�: �Kiedy mog� jeszcze raz mszyc?�
* * *
Kiedy dowiedzieli�my si�, �e Ojciec �wi�ty z�ama� nog�, powiedzia�a mi jedna znajoma:
� Lepiej by�oby, �eby to si� przydarzy�o mojemu s�siadowi z przeciwka.
* * *
Opowiadaj�, �e kiedy� napisano do jednego z papie�y list w obronie cysters�w. Litowano si�, �e
maj� za trudn� regu��. Jedz� raz na dzie�, budz� si� w nocy na modlitw�. Uwa�ano, �e w imi�
post�pu nale�y z�agodzi� regu��.
Papie� zawezwa� delegacj� cysters�w. Przyby�o trzech mnich�w. O�wiadczyli, �e regu�y nie
trzeba zmienia�, bo � jak powiedzieli � jeden z nich prze�y� 87 lat, drugi 95, a trzeci 115.
* * *
O wicerektorze Seminarium Duchownego powtarzaj� tak� anegdot�. Kiedy przychodzono do
niego z problemami, odpowiada� ch�tnie, lecz nigdy nie by� pewien swego zdania i do ka�dej
odpowiedzi wtr�ca� s�owa: �Z jednej strony tak, z drugiej nie�. Przed wakacjami zapyta� go kleryk,
czy mo�e na dworcu witaj�c si� z m�od� ciotk� poca�owa� j�.
Us�ysza� odpowied�:
� Z jednej strony tak, z drugiej nie.
* * *
Czyta�em, �e ju� dawno temu jezuici pok��cili si� z bernardynami o to, kto pisze lepsze wiersze.
� My piszemy: jezuita i kwita � powiedzia� jeden z bernardyn�w.
� My piszemy: g�upi bernardyn.
� Przecie� tu nie ma rym�w.
� Nie ma rym�w, ale jest sens � t�umaczy� jezuita.
* * *
Kiedy po zmianach liturgicznych ksi�a zacz�li odprawia� Msze �wi�te twarz� do wiernych, w
jednej z wsi zaniepokojono si�. Wys�ano delegacj� po lekarza do s�siedniego miasteczka.
� Z naszym ksi�dzem proboszczem co� si� sta�o dziwnego � powiedzieli.
� Na pewno przesadzacie � uspokaja� lekarz � co on takiego robi? Czy m�wi do siebie, czy
u�miecha si� nie wtedy kiedy trzeba, czy patrzy tylko w jeden punkt?
� Nic podobnego � odpowiedzieli.
� To po co zawracacie mi g�ow�, co on takiego robi?
� Odwr�ci� o�tarz i odprawia Msz� �wi�t�.
� Jezus Maria � krzykn�� lekarz � jad� w te p�dy.
* * *
Do jednego z ksi�y przychodzi�a pobo�na pani i stale zam�cza�a go:
� Do kogo mam odmawia� koronk�: czy do �wi�tego Antoniego, czy do �wi�tego J�zefa, czy
do Matki Boskiej, bo zapomnia�am?
Wyprowadzony z r�wnowagi ksi�dz odpowiedzia�:
� Niech pani odmawia koronk� do wszystkich diab��w!
* * *
Opowiadano mi, �e pewien cz�owiek przyszed� do klasztoru, prosz�c, by go przyj�li.
Widocznie nie spodoba� si� przeorowi, bo ten nie chcia� go przyj��.
Broni�c swego powo�ania m�ody cz�owiek powiedzia�:
� Duch �wi�ty tchnie k�dy chce.
Na to przeor:
� Tak, ale nie przez ka�d� tr�b�!
* * *
Wikariusz, stoj�c na drabinie, wkr�ca� �ar�wk�. Nagle drabina zachwia�a si� i przez omy�kowo
otwart� klap� wpad� do piwnicy.
� Skoro tam ju� jeste� � powiedzia� spokojnie stoj�cy na g�rze dobroduszny proboszcz �
przynie� mi s�oik z og�rkami.
* * *
�w. Jan Vianney na egzaminie wst�pnym do seminarium niewiele umia�. Nie m�g� wykaza� si�
wielk� wiedz�.
Zapyta� go rektor, co go sk�ania, i� chce wst�pi� do seminarium. Odpowiedzia�, �e wzrusza go
Droga Krzy�owa.
To zosta� � powiedzia� rektor.
* * *
Pewien proboszcz napisa� referencje o kleryku: ��adny i wie o tym�.
* * *
Jecha�em poci�giem do �abie�ca. Jedna z podr�nych, psycholog, opowiada�a mi o prze�ytym
zdarzeniu.
Od pewnego czasu odwiedza� j� w poradni m�ody, udr�czony cz�owiek. Bardzo chcia� przyj��
Komuni� �wi�t�, ale� nienawidzi� ludzi, zw�aszcza najbli�szych s�siad�w, kt�rzy za g�o�no
zamykali drzwi windy, i wszystkich innych po kolei. Chodzi� do spowiedzi, ale �aden ksi�dz nie
dawa� mu rozgrzeszenia. Wreszcie pojecha� na g�uch� wie� i spowiada� si� u prostego ksi�dza,
kt�ry tak odmawia� r�aniec, jakby kruszy� chleb dla wr�bli. Spowiednik wys�ucha� udr�czonego
penitenta i powiedzia�:
� Nie mog� ci� rozgrzeszy�.
Jednak po namy�le zacz�� pyta�:
� Czy naprawd� chcesz przyj�� Komuni� �wi�t�? Czy naprawd� kochasz Pana Jezusa? Czy
naprawd� t�sknisz za Nim?
M�ody cz�owiek odpowiedzia�:
� Pan Jezus jest t�sknot� mojego �ycia. Ksi�dz zdecydowa�:
� Nie mog� da� ci rozgrzeszenia, ale je�eli t�sknisz za Panem Jezusem, to przyjmij Go.
Penitent przyj�� Komuni� �wi�t�.
Opu�ci�y go natr�tne my�li. Zacz�� u�miecha� si� do ludzi i nawet wybaczy� s�siadowi, kt�ry za
�cian� �wiczy� na tr�bce i myli� si� wci�� w tych samych miejscach.
* * *
Podano mi adres profesora R. R. kt�ry chcia� przyj�� chrzest �wi�ty. Zadzwoni�em do jego
drzwi. Otworzy� mi ogromny m�czyzna.
� Na jakiej wy�szej uczelni ksi�dz wyk�ada? � zapyta� surowym g�osem.
� Uczy�em przez sze�� lat dzieci upo�ledzone �odpowiedzia�em.
Popatrzy� na mnie i zaprosi� do pokoju. Zacz�o si� przygotowanie do chrztu. Poniewa�
wiedzia�em, �e mam do czynienia z wybitnym naukowcem, stara�em si� t�umaczy� Bibli�, jak to
si� m�wi, na rozum. T�umaczy�em, �e �ona Lota nie zmieni�a si� w s�up soli, po prostu autor
pos�u�y� si� j�zykiem obrazowym. Nieraz si� m�wi: �stan�� jak s�up przy tablicy i nie wie, co
powiedzie�. T�umaczy�em, �e Moj�esz, wychowany w pa�acu faraona, pozna� �wczesn�
astronomi� i obieca�, �e wyprowadzi �yd�w z Egiptu w czasie pierwszej wiosennej pe�ni ksi�yca.
Przewidywa�, �e pe�nia ksi�yca spowoduje odp�yw morza, a przecie� wiedzia�, �e wtedy
przedostan� si� such� nog� przez Morze Czerwone.
Profesor nie by� ze mnie zadowolony.
� Mnie tak t�umaczy� nie trzeba. Wierz� dos�ownie w to, co m�wi Biblia. Po prostu
do�wiadczy�em w �yciu rzeczy niezwyk�ych.
I opowiedzia� mi tak� histori�:
� W czasie wojny w obawie przed Niemcami przedosta�em si� do Zwi�zku Radzieckiego i
znalaz�em si� w kr�gu polarnym. By�y tam jeszcze �wi�te gaje i sta�y tam pomniki Lenina i Stalina.
Pewnego dnia bardzo ci�ko zachorowa�em. Zawieziono mnie do szpitala w mie�cie, po�o�ono w
sali na drugim pi�trze. Podobno by�em w stanie beznadziejnym. Poniewa� zacz�to zwozi� rannych
�o�nierzy z frontu, a brakowa�o miejsc w szpitalu, w og�lnym rozgardiaszu zosta�em spisany na
straty i wyrzucony przez okno na podw�rze. Nie tylko nic mi si� nie sta�o, ale ugryz� mnie komar,
kt�ry � okaza�o si� � mia� jad maj�cy w�a�ciwo�ci antybiotyku. Szybko si� wyleczy�em.
Poniewa� wszystko to prze�y�em, wiem, �e wszystko, co wydaje si� niemo�liwe � jest mo�liwe.
Nie potrzeba mi t�umaczy�, tak jak ksi�dz. Wierz�, �e �ona Lota mog�a zamieni� si� w s�up soli i
Morze Czerwone rozst�pi�o si� przed Moj�eszem.
* * *
Ten sam profesor tak�e po �mierci przekona� mnie, �e mia� racj� i �e mog� zdarza� si� rzeczy
niemo�liwe. Na jego pogrzebie pierwszy przemawia� minister. M�wi� wiele o jego zas�ugach
naukowych. W ci�gu jego przem�wienia ca�y czas kapa� deszcz. Po tym przem�wieniu nie�mia�o
wydosta�em si� z t�umu i wyj�ka�em:
� Zmar�y mia� jeszcze jedn� tajemnic�. By� cz�owiekiem wierz�cym. Przyj�� chrzest.
Ku mojemu zdumieniu deszcz nie tylko przesta� kapa�, ale pokaza�o si� pe�ne s�o�ce: i znowu
sta�o si� mo�liwe to, co niemo�liwe.
* * *
Ksi�dz wyg�osi� kazanie na temat Ewangelii, w kt�rej mowa o tym, �e je�eli kto� ma dwa
p�aszcze � jeden powinien odda� potrzebuj�cemu.
Przyszed� potem kto� do tego ksi�dza i powiedzia�:
�Ja nie mam p�aszcza, a ksi�dz ma dwa. Prosz� da� mi jeden.
Ksi�dz natychmiast odpar�:
� Ale pami�ta pan, co by�o na pocz�tku? � �Onego czasu��
* * *
Wezwano mnie do szpitala do chorej dziewczynki. Powiedzia�a mi, �e dosta�a od mamusi na
tasiemce plastikowe serduszko. Chcia�a mi je da�.
Poprosi�em j�, �eby zatrzyma�a je przy sobie, a przy wieczornym pacierzu wzi�a do r�ki i
powiedzia�a Matce Boskiej, �e ofiarowuje jej swoj� gor�czk�, 38 stopni z kreskami, swoj�
spuchni�t� twarz i gips na nodze.
Cieszy�em si�, bo za ka�dym razem, kiedy j� odwiedza�em, m�wi�a mi, �e plastikowe serce
pomaga jej w modlitwie. Pewnego razu przyszed�em do szpitala i dowiedzia�em si�, �e
dziewczynki nie ma. Odwieziono j� do szpitala w miasteczku, gdzie by�o wi�cej piel�gniarek,
lekarzy i lekarstw. Pojecha�a drabiniastym wozem, bo by�o to zaraz po wojnie i nie by�o
samochod�w.
Odwiedzi�em j� na nowym miejscu. By�a zrozpaczona � w czasie przeprowadzki zgubi�a swe
plastikowe serce.
Wr�ci�em do domu i wtedy przysz�a mi my�l, �e trzeba to serce odnale��. By�o ju� ciemno.
Wr�ci�em do ko�cio�a, �eby zabra� ze sob� star� latarni� ze �wiec� w �rodku. Dawniej kiedy ksi�dz
ni�s� Komuni� �w. do chorego noc�, ko�cielny szed� przed nim z zapalon� latarni� i dzwoni�
dzwonkiem.
Wyruszy�em na poszukiwanie serca. Szed�em przez ��k� po wilgotnej trawie. Jaka� starsza pani
ukl�k�a na �cie�ce, bo my�la�a, �e nios� Pana Jezusa. Odszuka�em drog�, kt�r� jecha�a
dziewczynka.
Sta� si� cud. Ja, kt�ry nie mog� w domu znale�� okular�w, r�kawiczek, d�ugopisu �
odnalaz�em to serce. Potem w pustym ko�ciele zapali�em wszystkie �wiat�a jak w czasie �lubu,
wszed�em po drabince i powiesi�em serce ko�o obrazu Matki Boskiej.
Po kilku latach na wie�, gdzie mieszka�em, przyjecha�a pani, historyczka sztuki. Wskazuj�c na
wota przy obrazie, powiedzia�a:
� Po co wiesza� takie brzydactwa?
U�miechn��em si�.
* * *
W czasach stalinowskich przysz�o do mnie pewnego dnia dw�ch pan�w z Bezpiecze�stwa.
� Pojedziemy na zebranie dyskusyjne � powiedzieli.
Okaza�o si� jednak, �e pomylili si� i pokazali mi wezwanie na nazwisko ksi�dza � mojego
poprzednika.
� Tak si� nie nazywam � broni�em si� � nie mog� pojecha�.
Kiedy zostawili mnie w spokoju i odjechali, schowa�em si�. Przyjechali po raz drugi, ale nie
znale�li mnie.
Rano przyszli i zabrali mnie samochodem do Urz�du Bezpiecze�stwa we W�ochach pod
Warszaw�. Po trzech godzinach trzymania na korytarzu wpu�cili mnie na sal�. Przy stole siedzia�o
sze�ciu pan�w � byli �li na mnie. Ka�dy z nich zacz�� mi udowadnia�, �e nie ma Boga, a jeden,
widocznie historyk, przypomnia�, �e za kr�la �okietka jeden biskup mia� dziecko.
� Te dowody s� mi niepotrzebne � powiedzia�em � bo ja Boga widzia�em.
Zamilkli. Po chwili jeden z nich wsta� i oznajmi� mi:
� Ksi�dz jest wolny.
Wypu�cili mnie i odt�d wi�cej nie wzywali. Powiedzia�em prawd�, bo zawsze mam wra�enie,
�e Boga widz�, chocia� nie umiem tego wyt�umaczy�.
* * *
Opowiada�a mi zdenerwowana pani:
� Wpad�am do kancelarii parafialnej. �Prosz� ksi�dza � m�wi� � m�j m�� wylecia� z
samochodu. Drzwi by�y niedomkni�te i zabi� si�.
� �Spokojnie � odpowiedzia� ksi�dz � to si� zdarza. Ale skoro pani ju� tu jest, spiszmy akt
zgonu i je�li b�dzie pani drugi raz wychodzi�a za m�� � przyda si�.
* * *
Kiedy proboszcz w czasie kol�dy powiedzia� do synka pani domu:
� Powiedz mamusi, aby podzi�kowa�a tatusiowi za to, �e kupi� jej futro.
Mamusia odpar�a:
� Gdybym liczy�a na tatusia, to nie mia�abym ani futra, ani ciebie.
* * *
Ksi�dz Jezuita t�umaczy�, �e o ka�dym trzeba powiedzie� co� mi�ego. Dla ka�dego co� dobrego.
Jakie to okropne plotkowa�, na przyk�ad, �e pi�kny paw ma brzydkie nogi.
Pewien przekorny ch�opiec zacz�� si� spiera�: � Czy mo�na powiedzie� co� dobrego o
z�odzieju, kt�ry zabra� mi walkmana?
Ksi�dz odpowiedzia�:
� Znam niejednego z�odzieja, kt�ry nie tylko odda� to, co ukrad�, ale jeszcze si� wyspowiada� i
p�aka�.
Ch�opiec nie dawa� si� przekona�.
� A co mo�na powiedzie� dobrego o babci, kt�ra mnie za wcze�nie budzi i za wcze�nie
zap�dza do snu?
Ksi�dz t�umaczy�, �e babcia jest bardzo oszcz�dna i nie chce, �eby za d�ugo pali� �wiat�o.
Ch�opiec nie da� za wygran� i strzeli� z najci�szej armaty, przekonany, �e po�o�y ksi�dza na
�opatki.
� A co mo�na powiedzie� dobrego o diable? �spyta� i u�miechn�� si�, jakby zjad� kwa�nego
grejpfruta.
� Nawet o diable mo�na powiedzie� co� dobrego � odpar� jezuita � na przyk�ad, �e we
wtorek mia� porz�dnie wyczesany ogon!
* * *
Jeden z moich znajomych porzuci� wszystko i wst�pi� do klasztoru. Odwiedzi�em go po dw�ch
miesi�cach i zapyta�em, co u niego s�ycha�. Powiedzia�:
� Wszystko dobrze, ale zosta�em pokrzywdzony, bo rozdawano buty i dosta�em nie takie, jakie
mi si� podoba�y.
* * *
Jeden z malarzy opowiada�, �e spotka� w ogrodzie pana z pi�kn�, siw� brod�. Zaprosi� go do
pracowni malarskiej, �eby przyszed� nast�pnego dnia i pozowa� do obrazu przedstawiaj�cego Boga
Ojca. Nie bardzo chcia� przyj��. Targowa� si�.
Wreszcie po otrzymaniu wi�kszej zaliczki obieca�, �e przyjdzie. Zjawi� si� starannie ogolony.
T�umaczy� si�:
� Mia�em pieni�dze, to poszed�em do fryzjera, �eby porz�dnie wygl�da�.
* * *
Na pocz�tku mojej pracy kap�a�skiej, w latach stalinowskich, uczy�em religii w szkole dla
dzieci specjalnej troski. Pewnego dnia przyszed� wizytator, �eby sprawdzi�, czy dzieci orientuj�
si� tak, jak nale�y.
Pokaza� portret �ymierskiego: � Kto to?
� Jeden z uczni�w wsta�: � Wiem, to Marsza�ek Pi�sudski.
Potem zapyta�: � A kto w Polsce rz�dzi?
� Pan Jezus.
* * *
Ksi�dz biskup zapyta� proboszcza:
� Dobrze jest mie� swojego sta�ego spowiednika, kt�ry czuwa nad rozwojem wewn�trznym
penitenta. Czy ksi�dz ma kogo� takiego?
� Mam, prosz� ksi�dza biskupa.
� Jak on si� nazywa?
� Ksi�dz Stefan Gabryszewski.
� Ale� on umar� pi�� lat temu!
� Ach, jak ten czas szybko leci.
* * *
Opowiadano mi, �e w czasach stalinowskich przed gmachem Partii �ebrak wyci�gn�� r�k� po
ja�mu�n�.
� Id� pod ko�ci� � kto� krzykn��.
� Ale ja jestem niewierz�cy.
* * *
W kancelarii starego ko�cio�a w staro�wieckiej szufladzie odnaleziono zeszyt ze starymi
rachunkami. Odczytano nast�puj�c� kartk�:
� za dolepienie nosa �wi�tej Marcie � 3 ruble
� za dorobienie uda �wi�temu Marcinowi � 1 rubel
� za dosztukowanie po�ladka anio�owi � 90 kopiejek
� za dorobienie dziecka J�zefowi � 1,5 rubla.
* * *
Pewna dociekliwa pani na jednym ze spotka� pyta�a:
� W jakich okoliczno�ciach i w jakim tonie pisze ksi�dz o kobietach?
� Kobieta zawsze by�a natchnieniem. Kocha�em je za B�g zap�a�.
Pani dr��y�a dalej:
� Czy kobiety dysponuj� t� zap�at�?
� Raczej licz� na Boga. � odpar�em.
* * *
Ojciec Wac�aw Chabrowski, zakonnik, opowiada� mi kiedy�, �e jeden z jego prze�o�onych
zarzuca� mu, i� niepotrzebnie pisze wiersze. Doradza�:
� Pisz jak Maria Konopnicka.
� Nie umiem.
� Pisz jak Wincenty Poi.
� Nie potrafi�.
� Pisz jak siostra Nu�la z Lasek.
� Nie jestem w stanie.
� No to ostatecznie pisz jak ksi�dz Twardowski.
* * *
Kiedy przebywa�em na swojej pierwszej parafii w �bikowie, widzia�em co jaki� czas jedn� ze
starszych pa� le��c� krzy�em. Pocz�tkowo nie �mia�em pyta�, wreszcie zapyta�em:
� W jakiej intencji pani si� modli? Odpowiedzia�a:
� Modl� si� w intencji kierowniczki zak�adu spokojnej staro�ci, �eby zdech�a.
* * *
Pami�tam z czas�w stalinowskich. W dniu wybor�w do Sejmu ksi�dz proboszcz powiedzia�:
� Je�eli chodzi o mnie, pobiegn� bardzo rano, to nikt nie zobaczy, a ksi�dz niech p�jdzie
p�niej.
Nast�pnego dnia naplotkowano w parafii:
� Ksi�dz proboszcz tak si� pospieszy�, �e na czczo polecia�.
* * *
Odwiedzi�em swego chorego kuzyna w szpitalu w K. Pracowa�y tam siostry zakonne.
Prze�o�ona zaprosi�a mnie do siebie i opowiada�a ze wzruszeniem, �e sta�o si� co� niezwyk�ego.
Przywieziono ci�ko chorego profesora N. z Krakowa. Szepn�a mi do ucha:
� Straszny heretyk, �y� bez Boga. Kiedy jedna z moich si�str zacz�a go systematycznie
odwiedza�, po d�u�szym czasie nawr�ci�a go.
Bardzo mnie ten profesor zainteresowa�. Poszed�em do niego. By� godny i dystyngowany,
chocia� szpital zwykle odziera cz�owieka z jego powagi i autorytetu. Wspomnia�em nie�mia�o o
jego nawr�ceniu. Zamy�li� si� i powiedzia�:
� Przychodzi�a do mnie siostra zakonna dzie� w dzie�. Co ja mia�em pocz��. Nie wiedzia�em,
czy kupi� kwiaty, czy czekoladki. Wi�c wyspowiada�em si�. Ale zawsze by�em wierz�cy.
* * *
Pewna staruszka, ile razy przewr�ci�a si� albo potkn�a, beszta�a swego Anio�a Str�a: � Jak ty
mnie pilnujesz, gapo!
* * *
Zapytano kiedy� znakomitego krytyka, Karola Irzykowskiego:
�Je�eli s� dwa opowiadania, jednakowo dobre, kt�re z nich jest lepsze?
Odpowiedzia�:
� Kr�tsze.
* * *
Przysz�a do mnie znajoma i pokaza�a mi odpowied� na pi�mie z poradni adwokackiej: �W tym
stanie rzeczy sprawa dojrza�a do negatywnego za�atwienia�.
* * *
Odwiedzi�em znanego profesora. W�a�nie wyda� ksi��k� pt. Wp�yw skrobi na amylaz� s�odow�.
Wesz�a lekarka.
� Gdybym mia� takie �adne nogi jak pani, to bym ich nie zas�ania� � powiedzia� profesor, ale
matka, kt�ra siedzia�a przy nim, zaraz doda�a:
� Pani doktor, m�j syn ma kompletn� skleroz�.
* * *
Magnatem nazywamy pana, kt�ry ma chud� �on�, bo ma gnat.
* * *
Pojawi� si� u mnie nieznajomy pan w kiepskim humorze. Powiedzia�:
� �a�uj�, �e nie jestem dzieckiem z prob�wki, tak mi rodzina dokucza.
Wyg�osi� r�wnie� tak� sentencj�:
� M�czyzna to cz�owiek i zwierz�, kobieta to anio� i zwierz�.
* * *
Na pogrzebie mojej niezapomnianej nauczycielki angielskiego, pani Jadwigi Humnickiej,
by�em �wiadkiem nast�puj�cego zdarzenia: Kiedy ju� odmawia�em niemal ostatnie modlitwy,
jedna ze znajomych potkn�a si�, upad�a i powa�nie skaleczy�a. Wszyscy do niej podbiegli, bo rana
wygl�da�a gro�nie. Szukali nerwowo �rodk�w opatrunkowych we w�asnych torebkach, pobliskich
samochodach. Tak zaj�li si� cierpi�c�, �e zapomnieli o pogrzebie. Zosta�em sam jeden ze zmar��.
Zamiast przygotowanego wcze�niej przem�wienia, powiedzia�em par� s��w, na kt�re ju� nikt nie
zwraca� uwagi:
� Droga pani, ca�e �ycie my�la�a� o innych, nie my�l�c o sobie. I teraz nie chcesz swoim
pogrzebem nikomu zawraca� g�owy.
* * *
Ewangelista podaje dok�adnie, �e uboga wdowa wrzuci�a do skarbony jeden grosz, czyli dwa
pieni��ki.
Kiedy czyta�em to opowiadanie mojemu ma�emu uczniowi z klasy czwartej, powiedzia�:
� Gdybym mia� grosz w jednym kawa�ku, tobym go wrzuci� do skarbony, ale gdybym mia�
dwa pieni��ki po p� grosza, tobym wrzuci� tylko jeden pieni��ek. Trudno przecie� nie mie� nawet
p� grosza.
* * *
Kiedy� wybra�em si� do spowiedzi �wi�tej poza Warszaw�. Jako pokut� ksi�dz poleci� mi
przeczyta� kilka wierszy ksi�dza Twardowskiego.
* * *
M�ody poeta przys�a� mi tom swoich wierszy z mi�� dedykacj� na gwiazdk�. Pierwszy wiersz
po�wi�ci� mnie. Zaczyna� si� od s��w: �Bia�ego byka dnia B�g zar�n�� p�nym wieczorem�.
* * *
W zat�oczonym autobusie sta�em, ju� jako ksi�dz, tu� przy kobiecie karmi�cej dziecko.
� Ty maluchu niezno�ny � powiedzia�a do dziecka � jak nie b�dziesz ssa�, to dam temu, co
stoi obok.
I wskaza�a mnie.
* * *
Kto przyszed�? � zapyta�a mama c�reczk�.
� Przyszli ciocia i wujek.
Mamusia poprawi�a: � Powinna� powiedzie�:
�Przyszli wujostwo�.
Po kilku dniach zapyta�a mamusia c�reczk� o to samo, s�ysz�c, �e kto� otwiera drzwi.
Dziecko odpowiedzia�o: � Przyszli dziadostwo.
� Jak ty m�wisz? � krzykn�a mamusia. � M�wi si�, �e przyszli babcia i dziadek.
* * *
� S�uchaj � t�umaczy�em czteroletniej Krysi, kt�ra uczy�a si� religii � dlaczego p�aczesz?
Twoi rodzice bior� �lub w ko�ciele, bo wcze�niej nie mogli. Powinna� si� cieszy�.
P�aka�a dalej:
� Nie przypuszcza�am, �e byli takimi �wintuchami.
* * *
Jeden z ksi�y prefekt�w lubi� po�artowa�: � Je�eli postawi� uczniowi dw�jk� to powie:
�niech ksi�dza szlag trafi�. Wol� postawi� mu pi�tk� i powiedzie�: �niech ciebie szlag trafi�.
* * *
Jeden z ch�opc�w powiedzia�:
� Zrobi�em dobry uczynek. Przeprowadzi�em babci� przez ulic� przy pomocy pi�ciu koleg�w.
Kto� zdziwiony zapyta�:
� Dlaczego ci koledzy pomagali? Odpar�:
� Bo sama nie chcia�a przej��.
* * *
Do Lasek przyjecha� ksi�dz biskup z Francji. Niewidome dzieci, witaj�c go, dotyka�y.
Jedna z dziewczynek zawo�a�a:
� Ksi�e biskupie, ksi�dz ma �a�cuch taki jak krowa mojego tatusia!
* * *
Nie oko ale ucho powinno wybiera� �on�.
* * *
Pewien ksi�dz, doktor teologii, przyszed� w zast�pstwie katechety na lekcj� religii do
przedszkola. Dotyka� r�koma g��wek dzieci i m�wi�:
� Pami�tajcie na ca�e �ycie: B�g jest transcendentalny.
* * *
Pewna dziewczyna modli�a si� o m�a do figurki �wi�tego Antoniego stoj�cej na oknie.
Kt�rego� dnia figurka przypadkowo spad�a i trafi�a przechodz�cego ulic� m�odzie�ca. Przybieg� na
g�r�, �eby na�wymy�la�. Pozna� dziewczyn� i � o�eni� si� z ni�.
* * *
Pewien pan zaraz po spowiedzi przed�lubnej przybieg� do ksi�dza, swojego spowiednika. �
Prosz� ksi�dza, ksi�dz mi nie zada� pokuty.
Ksi�dz spokojnie odpowiedzia�:
� W takich przypadkach nie zadaj� pokuty, bo
pokut� jest ma��e�stwo.
* * *
Zapytano jednego z proboszcz�w:
� Dlaczego ksi�dz w czasie �lub�w zas�ania g��wny obraz nad o�tarzem? Taki pi�kny obraz
Jezusa Ukrzy�owanego, a ksi�dz tkanin� zawiesza na obrazie�
� Dlatego, �e na obrazie wypisano du�ymi literami:
PRZEBACZCIE IM, BO NIE WIEDZ� CO CZYNI�.
* * *
Pewien ksi�dz nie wiedzia�, jak og�osi� zapowiedzi. Narzeczony nazywa� si� Jan Chrzan, a
narzeczona Maria Jedlig�wna. Wreszcie powiedzia�: �Marianna z Janem Jedlig�wna z Chrzanem�.
* * *
Ksi�dz w czasie nauki przedma��e�skiej m�wi�: � Uczcie si� od wr�bla � wr�bel najpierw
buduje gniazdo, a potem zaprasza samiczk�. A wy robicie tak: najpierw dziecko, potem �lub, a na
koniec: Jezus Maria, gdzie b�dziemy mieszkali!�
* * *
Jeden ze znajomych skar�y� mi si�: � Moja �ona m�wi, m�wi i m�wi, ale nie m�wi tego, co
m�wi.
* * *
Pewien ksi�dz tak opowiada� w swojej homilii:
� Zna�em rozmodlonych narzeczonych, stale modlili si� do Ducha �wi�tego, czekali na niego,
ale kiedy si� pobrali, od razu wyrzucili te�ciow� na zbity pysk.
* * *
Jeden z moich koleg�w ksi�y dawa� �lub. Nie zauwa�y�, �e pan m�ody by� troch� garbaty i
utyka�.
W �lubnej homilii tak powiedzia�:
� M�czyzna, jakimkolwiek by by� � jest darem Bo�ym.
* * *
Kiedy� by�em �wiadkiem �lubu, kt�rego udziela� ksi�dz Bronis�aw Bozowski. Zapyta�:
� Czy chcecie przyj�� potomstwo, jakim B�g was obdarzy?
Zdenerwowa� si�, �e pan m�ody odpowiedzia� za cicho. Krzykn�� wi�c:
� G�o�niej, o�le, bo nie s�ysz�.
* * *
Rozpacz stara k�amczucha co rozrabia na dnie.
* * *
Pewien ksi�dz odbiera� przyrzeczenie od nowo��e�c�w w j�zyku angielskim i zamiast: �Do
you want to take this Zofia for your lawful wife� � powiedzia�: �awful wife�.
Narzeczony by� bardzo zdenerwowany, ale po dw�ch miesi�cach napisa� do ksi�dza, �e si�
jednak ksi�dz nie pomyli�.
* * *
Wiele lat temu napisa�em w wierszu:
�Spieszmy si� kocha� ludzi
tak szybko odchodz��
Do tej pory jestem zdziwiony, bo to skromne powiedzenie powtarza wiele os�b, spotyka si� je w
reklamach, ale g��wnie w nekrologach.
Niedawno us�ysza�em to samo powiedzenie, ale inaczej.
Do zakrystii przysz�a do mnie m�oda dziewczyna i powiedzia�a stanowczo:
� Prosz� o �lub. Jak najszybciej.
Spojrza�em na ni� podejrzliwie i zapyta�em:
� Sk�d ten po�piech?
� S�ysza� ksi�dz to powiedzenie: �Spieszmy si� kocha� ludzi tak szybko odchodz��? Spiesz�
si�, �eby mi nie uciek�.
* * *
Jeden z moich znajomych mia� skrupu�y. Wybra� si� na bal. Nie wiedzia�, �e pani, z kt�r�
ta�czy�, mia�a sztuczny, nadmuchiwany biust:
� Dotkn��em, nacisn��em i jedna pier� trzasn�a, jakby kto� strzeli�. A druga zrobi�a tak:
fiuuuuuu�
* * *
Znam pani�, kt�ra tak zaborczo kocha�a swego narzeczonego, �e po jego �mierci chodzi�a na
gr�b i wyrzuca�a wszystkie kwiaty, kt�rych sama nie przynios�a.
* * *
Opowiadano mi tak� histori�. Przed wojn� pewien dziedzic, stary kawaler, mia� romans z
ochmistrzyni� w swoim domu. Kiedy ci�ko zachorowa�a, kaza� wezwa� ksi�dza. Ksi�dz opatrzy�
chor�, ale dla okazania swojej dezaprobaty i zgorszenia nie chcia� usi��� przy stole i zje��
podwieczorku. Obra�ony dziedzic zdj�� ze �ciany dwururk�, wymierzy� w proboszcza i trzyma� j�
tak d�ugo, a� ksi�dz zjad� wszystko do ko�ca.
* * *
Jeden z ksi�y za�o�y� si�, �e przy jego �mierci wszyscy si� roze�miej�. Uwa�ano to za �art.
Przysz�a jednak chwila, kiedy si� rozchorowa� bardzo powa�nie. Kiedy umiera�, zgromadzi�
wszystkich koleg�w pracuj�cych w parafii, �eby byli przy nim.
� Prosz� o spowiednika, chc� si� wyspowiada�. Poniewa� mam wyrzuty sumienia, nie chc� si�
spowiada� po cichu, do ucha, tylko na g�os, �eby wszyscy s�yszeli.
Niekt�rzy si� kr�powali, chcieli wyj��. Chory powiedzia�:
� Jednego przykazania nigdy nie zachowa�em: ro�nijcie i rozmna�ajcie si�.
Wszyscy si� u�miechn�li. Umar� i wygra� zak�ad.
* * *
Zapyta� mnie pewien lekarz: � Jak zachowywa� si� zmar�y przed �mierci�?
� Kas�a� � odpowiedzia�em.
� To dobrze, bardzo dobrze � ucieszy� si� lekarz.
* * *
Jedna z moich znajomych, s�ysz�c, �e m��, kt�ry j� porzuci�, umiera, powiedzia�a:
� Przebaczy�am mu wszystko.
Ale kiedy nieoczekiwanie wyzdrowia�, o�wiadczy�a:
� Przebaczy�am mu, bo umiera�, ale skoro nie umar� � nie przebacz� temu �ajdakowi.
* * *
Przyszed� do mnie pan i powiedzia�, �e prosi o Msz� �wi�t� za dusz� �ony.
� Kiedy umar�a? � zapyta�em.
� Jeszcze nie umar�a � odpowiedzia� � ale zrobi to lada chwila.
* * *
Pewna pani prosi�a, �ebym odprawi� Msz� �wi�t� po �acinie w intencji jej m�a, bo nieboszczyk
mia� w szkole czw�rk� z �aciny.
* * *
To moi najlepsi parafianie � m�wi� ksi�dz proboszcz oprowadzaj�c po cmentarzu. � Nie
obmawiaj� mnie, nie pisz� na mnie anonim�w i najwi�cej przynosz� dochod�w.
* * *
Prosi�a dla siebie o �wiadectwo zgonu.
� A po co to pani?
� Kiedy umr�, jak ja to za�atwi�?
* * *
Dziadek �ali� si� wnuczkowi:
� Mam k�opot. Nied�ugo umr�, nie chc� obarcza� rodziny k�opotami. Taka droga trumna,
jeszcze dro�szy gr�b, samo otwarcie grobu du�o kosztuje. Moje dzieci b�d� mia�y zmartwienie.
Wnuczek pomy�la� i wykrzykn��:
� Mam pomys�! B�dzie taniej: gdyby tak kto� dziadka ze�ar�.
* * *
Sam jestem ju� staruszkiem, otoczonym ple�ni� i grzybami, zupe�nie niewyj�ciowy, jak autobus
w remizie. Poza konkursem. Cz�sto s�ysz� troskliwe pytania: Jak si� ksi�dz czuje?�. Odpowiadam
w�wczas: �M�wi�, �e dobrze� lub �Czuj� si� lepiej ni� jutro�.
* * *
W poradniku �Lekarz domowy� przy sposobach leczenia epilepsji przeczyta�em: �Po�o�y� si�
w cieniu drzewa i czeka� a� przejdzie�. Kiedy na ulotce jednego z lek�w odczyta�em: �Lek dzia�a
dobrze i nie powoduje parali�u m�zgu�, u�o�y�em w�asn� recept�. Zio�ow�.
* * *
Umar� szkolny nauczyciel fizyki. Poproszono jednego z uczni�w:
� Powiedz co� nad jego grobem, masz pi�tk� z polskiego i naj�atwiej przychodzi ci m�wienie.
Ale on t�umaczy� si�:
� Nie wypada. Zna�em s�abo fizyk� i tak by wygl�da�o, jakbym si� podlizywa�.
* * *
Opowiadano mi: samoch�d pogrzebowy zatrzyma� si� przed domem, ale karawaniarz nie zna�
dok�adnego adresu. Zapuka� do drzwi na drugim pi�trze i zapyta� nie�mia�o pani�, kt�ra otworzy�a:
� Bardzo przepraszam, ale czy to pani jest �on� tego nieboszczyka.
* * *
Na jednym z pogrzeb�w ksi�dz powiedzia�: � 2 wielkim �alem i smutkiem �egnamy dzi� pana
Jaros�awa Koby�eckiego, kt�ry odszed� do rado�ci wiecznej.
* * *
Na cmentarzu w Wo�ominie na jednym z nagrobk�w przeczyta�em napis: �Szanuj zdrowie, bo
jak nie, to ci� spotka to, co mnie�.
* * *
M�wiono mi tak�e o innym nagrobku: �Tu le�y m��, co dr�czy� mnie wci��. A teraz drogi m�u
odpoczniemy sobie, ja w domu, a ty w grobie�.
* * *
Opowiadano mi r�wnie� tak� histori�. Jeden z dziedzic�w postawi� nagrobek, na kt�rym kaza�
wyry� napis: �Dobry z ciebie by� parobek, wi�c ci stawiam ten nagrobek�. Zdarzy�o si�, �e po
pewnym czasie kto� kred� dopisa�: �Kiedy� stawia� mu nagrobek, to ju� nie by� tw�j parobek, ani
ty� mu nie by� panem. Poca�uj go w piszczel. Amen�.
* * *
Przyszed� do mnie zatroskany bardzo elegancki pan. Zaprosi� mnie do swojej babci, starej i
ci�ko chorej. Poszed�em. Weszli�my do pokoju. Wisia� tu barometr i portrety Pochwalskiego,
kt�re malowa� we dworach. Wnuk doradzi� mi wyspowiada� babci�, ale obawia� si� namaszczenia:
� Babcia moja taka nerwowa, jeszcze si� zl�knie. Zaproponowa�:
� Zga�my �wiat�o, �eby nie by�o wida�, ksi�dz podejdzie do babci i nama�ci j� po ciemku.
* * *
Pi�cioletni ch�opiec w Wielki Pi�tek wraca� z ko�cio�a. Mamusia t�umaczy�a mu d�ugo, �e
wszyscy obchodz� teraz pami�tk� �mierci Pana Jezusa. Ch�opiec zamy�li� si� i powiedzia� ze
smutkiem:
� Jaka szkoda, �e Pan Jezus umar�.
Po chwili jednak, ju� troch� weselej, wykrzykn��: � Ale dobrze, �e mamy zapasowego w
niebie.
* * *
�mier� �wi�tego Jana Chrzciciela mo�e wywo�a� my�l o pokorze �mierci. Jeden z moich
znajomych powiedzia�:
� �ebym tak umar� na serce! Jaka to wznios�a �mier� i jak �adnie brzmi: serce przeszyte strza��
�mierci. A jak brzydko powiedzie�, �e komu� popsu�a si� proteza i ud�awi� si� w�asnym z�bem.
* * *
Poszed�em do kolegi, kt�ry pracowa� w przycmentarnym ko�ciele i zapyta�em:
� Czy nie m�cz� ci� te sta�e pogrzeby? Odpowiedzia�:
� Wol� odprawia� pogrzeby, ni� dawa� �luby. Po pogrzebie nie mo�e by� ju� nic gorszego �
tylko lepiej, a po �lubie mo�e by� tylko gorzej.
ANONIM
Diabe� ma na pana chrapk�
Ju� poci�ga za nogawk�
* * *
Wzdycha� ksi�dz na parafii:
O, moja wiaro biedna!
Je�li piorun nie trza�nie,
nikt si� nie prze�egna.
* * *
Przyszed� do mnie m�ody cz�owiek, kt�rego porzuci�a dziewczyna. Przyni�s� mi napisany w
rozpaczy wiersz, kt�ry ko�czy� si� w taki spos�b:
�Porzuci�a� mnie, ma�po,
zakocha�a� si� w innym
i nie b�dziesz ju� le�e� ze mn�
w grobie rodzinnym�.
US�YSZANE ZAPISANE
Drzwi zadr�a�y � kto to? � �mier�
wesz�a drobna malutka z kos� jak zapa�ka
zdziwienie. Oczy w s�up
a ona
� przysz�am po kanarka
TEORETYK
Tu le�� starego kawalera ko�ci
co za d�ugo studiowa� traktat o mi�o�ci
NAGROBEK
Pan Guzik poj�� za �on� pann� P�telk�
po jej �mierci wzi�� jej siostr� rodzon�
gdy wszyscy zmarli
na grobie pisali
tu le�y pan Guzik mi�dzy P�telkami
Bo�e zmi�uj si� nad nami.
* * *
Smutek jak akwarium z jedn� z�ot� rybk�.
* * *
Wy� albo nie wy� to wielkie pytanie.
* * *
Sfrun�� anio� s�uga bo�y
jak puch top�l pomale�ku
Zamiast s��w czcigodnych wznios�ych
rzek� do ucha mi o jejku
* * *
Opadaj� skrzyd�a po locie godowym.
* * *
Tu le�y trzydziestoletnia �ona
Julia Justa
kt�ra 27 kwietnia
po raz pierwszy zamkn�a usta.
M��.
* * *
Tu le�y Maria Dymek,
ducha odda�a Bogu,
ziemi � cia�o,
jezuitom � domek.
Dobrze si� sta�o.
* * *
Kocham sinus twoich ust
cosinus twoich r�k
parabol� twoich n�g
tylko kreska u�amkowa
straszy jak przysz�a te�ciowa
* * *
Us�ysza� od Jegomo�ci:
� Nie �e� si� ch�opie z czystej mi�o�ci
zaraz si� dowiesz w takowym stanie �
mi�o�� odejdzie, baba zostanie.
KICZ
�Wpisuj� si� po�rodku
bo ci� kocham kotku�
tak du�o ma�o
z dwojga serc pozosta�o
OBAWA
� Kto ten g�az kolosalny na grobie po�o�y�?
� �ona, bo si� boi, �eby m�� nie o�y�.
JESZCZE RAZ DO ALBUMU
Nareszcie si� o�eni�
i zrozumia� wszystko
mi�o�� � to co g�aszcze
i daje po pysku
MA�O WIELE
�y� lat ma�o wiele
serce z�otoszczere
cudownie uzdrowiony
umar� na choler�
BOCIAN
Bocian nas przynosi
g� szara zabierze
anio� jak grzeszn� �wink�
uca�uje szczerze
LITANIA DO U�MIECHU
U�miechu w b�lu g�owy
u�miechu w cierpieniu
u�miechu gdy pieni�dzy
do jutra nie star