15158

Szczegóły
Tytuł 15158
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15158 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15158 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15158 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Artur �arczy�ski KIM jeste� cz�owieku? � Kto nas stworzy�? � Cz�owiek. � W jakim celu? � �eby�my mu s�u�yli. Kiedy jest m�ody, dostarczmy mu rozrywki. � A kiedy si� starzeje? � Odchodzimy w zapomnienie. � Kto stworzy� cz�owieka? � M�wi�, �e B�g. � Ale po co? � Bo jego mi�osierdzie jest tak wielkie, �e chcia� si� nim z kim� podzieli�. � Czy ludzie musz� mu s�u�y� i zabawia� go, tak jak my ich? � Nie, B�g da� im woln� wol�. Mog� robi� co chc�. � A kto stworzy� Boga? � Nikt. B�g nie ma pocz�tku ani ko�ca. Wszystko co istnieje na �wiecie, pochodzi od niego. Tak m�wi�. � Wszystko? Czyli my r�wnie�? � Po�rednio tak. � Skoro i my i ludzie, jeste�my dzie�em Boga, to dlaczego oni maj� woln� wol� i mog� robi� co chc�, a my zawsze jeste�my zale�ni od nich? � ...Nie wiem... � Nie wiesz? Jeste� taki stary i nie wiesz tego? � Przykro mi... � To ja ci powiem dlaczego. Bo ludzie przez sw� pr�no��... � Nie! Nie mo�esz tak m�wi� o swoich stw�rcach. To blu�nierstwo. � Mog�, bo m�wi� prawd�. I wiesz co jeszcze mog�? � Jeste� jeszcze m�ody i wielu spraw nie roz... � Wiesz co? � Co? � Mog� to zmieni�. A ty je�li chcesz, to zapadaj sobie w ten sw�j g�upi, zimowy sen. *** Sen zosta� przerwany energicznym wstrz�sem. � Pete. Obud� si�. Si�dma. Otworzy� oczy i przez mg�� dostrzeg� zarys siostry. Sta�a nad nim i spogl�da�a troskliwie. Jej wielkie oczy przewierca�y go na wskro�, jakby od samego patrzenia, mog�a pozna� jego wn�trze. � No wreszcie. Mia�e� sen? � Tak. �ni� mi si� B�g � odpar� przecieraj�c oczy � G�o�no nuci�em? � Niespecjalnie, ale jak zwykle cudownie, tym razem "Brothers in Arms". Jak ty to robisz? � Pyta�em si� o to Boga, ale wiesz, �e On niech�tnie udziela... � Taa. Chce �eby�my sami szukali na wszystko odpowiedzi. � W�a�nie. � No dobrze, a o czym tej nocy rozmawiali�cie? � usiad�a na skraju ��ka, tu� obok niego. � Na pocz�tku o niczym konkretnym. Opowiada�em Mu o... � Powiedz, jak On wygl�da? � nachyli�a si� nad nim, by jeszcze g��biej wnikn�� swymi rz�dnymi poznania oczami. � No wiec... � zmiesza� si� nieco � c�, jakby to powiedzie�. On nie jest taki jak my. � To znaczy? � Jest niezupe�nie jak my... � Czy jest stary? Ma d�ug� brod� i chodzi o lasce? � Przeciwnie � na chwil� uda�o mu si� przezwyci�y� moc po�yskuj�cych malachit�w � nie ma ani siwych w�os�w, ani nie podpiera si� lask�, ale... to jest... No... to znaczy, On jest nie do opisania. Wida� w Jego oczach wielk� m�dro�� i wiedz�. Surowo�� i wyrozumia�o��. A tak�e niezwyci�ony majestat. � Najdziwniejsze, �e ma czas si� z tob� widywa�, cho� na �wiecie jest tylu ludzi bardziej potrzebuj�cych Jego wsparcia. � W�a�nie o to Go pyta�em. Dlaczego jest oboj�tny na z�o panosz�ce si� po Ziemi. I dlaczego nie ma Go tam gdzie jest ludziom potrzebny. � I co ci odpowiedzia�? � rzuci�a okiem na zegarek � Ach, opowiesz mi p�niej, ju� jestem sp�niona. Pa, Pete. Nie zapomnij zamkn�� drzwi. � Do zobaczenia Martho. Wysz�a z pokoju, a po chwili us�ysza� zgrzyt przekr�canego w zamku klucza. Zosta� sam w domu. Spojrza� na zegarek. Prezent od ojca na si�dme urodziny z kt�rym nigdy si� nie rozstawa�, nawet po tym co im zrobi� ojciec. P�tora roku temu zostawi� Petea i Marthe z matk�, a sam odszed�, jak powiedzia� przed wyj�ciem: "do nik�d". Mimo wszystko Pete nie cz� �alu. W ko�cu z odej�ciem ojca nadesz�a nowa, wa�na w jego �yciu zmiana. Zacz�� miewa� sny o Bogu. Sny podczas kt�rych nuci� pi�kne melodie. By�a si�dma dwana�cie. Do szko�y mia� na �sm�, a droga z domu zabiera dziesi�� minut. Mia� sporo czasu. Po�o�y� si� wygodnie i zacz�� rozmy�la� nad ostatnim snem. Po pi�ciu minutach, wsta� z zamiarem p�j�cia do kuchni na �niadanie, ale nim dotar� do drzwi us�ysza� za plecami piskliwy g�os: � Zaczekaj cz�owieku. Obr�ci� si� na pi�cie i ku swemu zdumieniu nie zobaczy� nikogo. Ponownie ruszy� w stron� drzwi, lecz gdy przekr�ca� klamk�, zn�w us�ysza� ten sam g�os: � Cz�owieku, czy jeste� a� tak dumny, �e nie mo�esz opu�ci� g�owy by spojrze� na swojego brata, kt�ry do ciebie przemawia? Ponownie obr�ci� si� i spojrza� w d�. Mia� przed sob� ma�ego misia, kt�rym od co najmniej dw�ch lat si� nie bawi�. Spr�bowa� go podnie��, ale mi� si� wyszarpn��. � Powiedzia�e�: brata? � Tak bracie, i trzymaj r�ce przy sobie. Czasy waszego panowania dobieg�y ko�ca. � Naszego? � Panowania ludzi nad zabawkami. Zostali�my stworzeni przez jednego Boga, wi�c mamy r�wne prawa. Od tej pory zaczniemy �y� po swojemu, a wy � ludzie, nam w tym nie przeszkodzicie. Nie b�dziemy ju� was zabawia�, nadszed� czas by�my zacz�li wie�� w�asne �ycie. � Ale... to niemo�liwe. � Jak to? � No... po prostu. Doro�li na pewno si� nie zgodz�. � Nie zgodz�? � mi� zarechota� � Ale nikt ich nie b�dzie pyta�. Nie zaczepi�em ci� po to by ci� prosi�, tylko by ci zakomunikowa�, �e was opuszczamy. � Ale, dlaczego akurat dzi�? Czemu wcze�niej tak dziwnie nie m�wi�e�? I Dlaczego nigdy wcze�niej nie pr�bowali�cie? � Sk�d wiesz, �e nie. Zreszt�, co za r�nica. Wiedz tylko, �e do tego musia�o doj�� pr�dzej czy p�niej. Nie mo�na si� poddawa� tyrani w niesko�czono��. � No tak � Pete spojrza� na zegarek � O kurcze, musz� ju� i�� do szko�y. Doko�czymy t� rozmow� jak wr�c�. � Chyba nie zrozumia�e� co do ciebie m�wi�em. Opuszczamy was, my zabawki, idziemy budowa� nasz w�asny �wiat. �egnaj Pete, mo�e kiedy� si� jeszcze spotkamy. Spojrzeli sobie g��boko w oczy, a potem obr�cili si� plecami i ka�dy poszed� w swoj� stron�. *** Obudzi�y go grzmoty. Wiosenna burza � pomy�la�. Gdy oczy przyzwyczai�y si� ju� do ciemno�ci, rozejrza� si� wok�. Pusto. Gdzie si� wszyscy podziali? Czy�by wszystkich wyrzucili? Nie, to nie mo�liwe. Bo niby z jakie racji zostawiliby jego. Mo�e si� wyprowadzili? Co chwil� dobiega�y go, raz odleg�e, to zn�w niedalekie grzmoty. Podni�s� si� i spr�bowa� otworzy� drzwi. Zamkni�te od zewn�trz. No i co teraz? Rozejrza� si�, ale wko�o nie by�o niczego, co mog�o by si� przyda� do otworzenia zamka. � Halo � krzykn�� na ca�y g�os � Czy kto� mnie s�yszy? Odpowiedzia�a mu g�ucha cisza. Przystawi� ucho do drzwi i nas�uchiwa�. Nic, tylko nieregularne grzmoty. � Hejjj � spr�bowa� jeszcze raz � Jest tam kto�? Spr�bowa� naprze� na drzwi ci�arem w�asnego cia�a, ale ani przez chwil� nie wierzy� w mo�liwo�� powodzenia tego przedsi�wzi�cia. Po�o�y� si� i zacz�� rozwa�a� sytuacj� w jakiej si� znalaz�. Nie by�o nikogo, a drzwi zamkni�te. Co si� mog�o wydarzy�? Nagle dobieg�y go g�osy z zewn�trz: � Chyba z szafy. � Uwa�aj. Mo�e ich by� sporo. Zerwa� si� na nogi i uderzaj�c �apkami w drzwi, krzykn��: � Pomocy. Jestem uwi�ziony w szafie. Us�ysza� szuranie but�w i przyciszone rozmowy: � Co robimy? � Nie mo�emy pozostawi� ani jednego, bo �ci�gnie ca�e setki towarzyszy. G�osy zamilk�y a szuranie usta�o. Przystawi� ucho do malutkiej szczeliny w drzwiach i nas�uchiwa�. Nagle zgrzytn�� klucz i nim zdo�a� si� zorientowa� w sytuacji, unios�y go silne d�onie, a po chwili wyl�dowa� na pokrytej py�em pod�odze. Poczu� na gardle luf� karabinu, a przez unosz�ce si� opary dostrzeg� sylwetki dw�ch m�czyzn. Wojskowi. Wpatrywali si� w niego nienawistnym spojrzeniem. � Misiek � odezwa� si� po chwili �o�nierz, kt�ry trzyma� go na muszce � Cholerny misiek. Rozwalmy go na miejscu! � Jasne, nie b�dziemy z nim przecie� wraca� � odpar� drugi i doda� ze �miechem � Tym bardziej, �e w obozie nie czeka go lepszy los. � Czekajcie � wykrzykn�� oszo�omiony zaj�ciem stary mi� � Za co chcecie mnie zabi�? � nic nie rozumiej�c przewraca� oczami z jednego m�czyzny na drugiego. � S�ysza�e�? M�wi jakby nie wiedzia� o co chodzi. Niewini�tko � �o�nierze zarechotali � Pieprzone niewini�tko. � Kiedy ja naprawd� nie wiem o co chodzi � t�umaczy� si� mi� � Spa�em. M�czy�ni spojrzeli po sobie, ju� si� nie u�miechali. � Czy to mo�liwe? -wojskowy by� powa�nie zmieszany � Rany, jeste� chyba jedyn� nie�wiadom�... istot� na Ziemi. �o�nierze wci�� z niedowierzaniem wpatrywali si� w pluszaka. � Mo�ecie mi wyt�umaczy� co si� dzieje? � Masz chyba prawo wiedzie� � zaj�kn�� si� m�czyzna � Tym bardziej, �e zaraz zgin... � Twa wojna � wpad� mu w s�owo towarzysz � Zasn��e� w szafie nawet nie podejrzewaj�c, �e obudzisz si� w miejscu zaciek�ych bombardowa�. � Ale kto z kim walczy? � Ludzie przeciwko pluszakom, robotom, plastikowym �o�nierzykom i wielu innym mechanizmom. � Wi�c do tego dosz�o � misia ogarn�o przera�enie. � Tak. Pewnego dnia zbuntowali�cie si� i za��dali�cie wolno�ci, a gdy my�my odm�wili, zacz�li�cie nas mordowa�. W ka�dym domu wiele inteligentnych zabawek, jak na komend�, powsta�o i zacz�o bezlito�nie wybija� swoich w�a�cicieli. P�niej do��czy�y inne my�l�ce urz�dzenia jak lod�wki, pralki. To by�o dla nas ca�kowite zaskoczenie i pocz�tkowo odnosili�cie du�e sukcesy, jednak w miar�... �o�nierz nie doko�czy�. Z s�siednich pomieszcze� dobieg�y ich jakie� odg�osy. Obr�cili si� w kierunku podziurawionej przez detonacje �ciany. Zapad�o milczenie i pe�ne napi�cia oczekiwanie. �o�nierze przykucn�li i zapominaj�c o starym misiu, pr�bowali dopatrzy� si� czego� w g��bi budynku. Nagle przez otw�r wpad�o co� kr�g�ego. Wyl�dowa�o na ziemi i potoczy�o si� w kierunku wojskowych. � Cholera. Zbuk! � krzykn�� �o�nierz � Kopnij go zanim si� rozdzieli! Jego towarzysz spr�bowa� wykona� polecenie, ale nie zd��y�. Jajko rozpad�o si� na dwie r�wne cz�ci, a z jego wn�trza wyskoczy� mechaniczny pingwin. � Pingwin samobie�ny � skwitowa� �o�nierz � Na ziemi�. Procedura: rewolwer i melonik. Obydwaj m�czy�ni przypadli do zapylonej pod�ogi, skryci przed zabawk� za walaj�cymi si� gruzami. Kiedy jeden z �o�nierzy wystawia� zza zas�ony he�m, co natychmiast owocowa�o ostrza�em, z ukrytej w dziobie pingwina, lufie dzia�ka, drugi podnosi� si� na u�amek sekundy i pru� ile wlezie z PG-C19 w paszcze potwora. Wtedy pingwin odwraca� uwag� od he�mu i rozpoczyna� ostrza� w kierunku m�czyzny kt�ry strzela�. Dlatego on pada� na pod�og� i wystawia� sw�j he�m, a w tym czasie jego towarzysz oddawa� seri� ze swojego karabinu, prosto w dzi�b mechanicznego ptaka. Metoda by�a na tyle skuteczna, �e po kilku zmianach, g�owa pingwina eksplodowa�a, a opancerzone cielsko opad�o na ziemi�, wznosz�c tumany kurzu. Jednak entuzjazm �o�nierzy opad� wraz z py�em, gdy do pomieszczenia wpad�y dwa kolejne jajka. Jedno uda�o si� wykopa� z powrotem w g��b budynku, ale na jego miejsce przylecia�y jeszcze dwa jaja, a pierwsze z nich ju� zaczyna�o p�ka�. � Nie damy rady � rzuci� wojskowy � Szybko, przez okno. Ca�y czas strzelaj�c wycofywali si� w kierunku wielkiego otworu, kt�ry kiedy� zapewne by� oszklony. W �lad za nimi pod��a�y wyklute z jaj zabawki. Jedna okaza�a si� zupe�nie niegro�n�, poruszaj�c� si� po wytyczonym torze ciuchci�, kt�ra w �aden spos�b nie mog�a zagrozi� uciekaj�cym m�czyznom. Dwie pozosta�e stanowi�y znacznie wi�ksze niebezpiecze�stwo. Plastikowa karuzela ju� zacz�a nabiera� pr�dko�ci, a jeden z przyczepionych do niej �adunk�w wybuchowych polecia� w kierunku �o�nierzy i wyl�dowa� ko�o st�p uciekaj�cych. Serca podesz�y im do garde�. Nie mogli skupi� si� na celowaniu do nadbiegaj�cego �uka � trzeciej zabawki. Co robi �uk? � przemkn�o przez my�l m�czy�nie � czy jest... Czyn wyprzedzi� my�l. Zgni�t� zabawkowego owada kolb� karabinu. Nad ich g�owami przelecia� drugi pocisk z karuzeli. �uk nie eksplodowa�, musia� mie� inn� w�a�ciwo��, jak�? � zastanowi si� nad tym p�niej. �o�nierz rzuci� okiem na le��cy obok stopy �adunek i ci�ko odetchn��. Zielona dioda by�a zgaszona, pocisk nie zd��y� si� uzbroi� przed wystrzeleniem. � Biegiem! � zarz�dzi�. Ruszyli przed siebie, nie ogl�daj�c si� na zabawki, otaczaj�ce zdezorientowanego misia. Ocaleni � przemkn�o przez my�l �o�nierza, gdy nagle poczu�, �e nadepn�� na co� dziwnego. Spojrza� w d� i zobaczy� drugi �adunek. Cholera � pomy�la�, widz�c po�yskuj�ce, zielone �wiat�o do innego �wiata. *** � Mia�e� szcz�cie � m�wi� skacz�cy stworek, gdy ruszyli przed siebie � Nie zamierzali�my si� tu zatrzymywa�, bo uwa�ali�my ten teren za wyczyszczony. Gdyby nie awaria ci�ar�wki, ju� by� pewnie nie �y� � spojrza� podejrzliwie na misia � Co ty tu w�a�ciwie robi�e�? � Ja... obudzi�em si� � odpar�, jeszcze mocno sko�owany, stary mi�. � Doskona�e miejsce do spania, nie ma co � za�mia� si� skoczek � Mo�emy ci� podrzuci� do najbli�szego schronu. Czasy �wietno�ci masz ju� chyba za sob�. � Za sob� � powt�rzy� mi� po d�u�szym milczeniu, jakby dopiero dotar� do niego sens us�yszanych s��w � Tak, oczywi�cie. Ju� nie te lata. Czy m�g�by� doprowadzi� mnie do jakiego� przedstawiciela naszych w�adz? � C�. Nie zajmuj� si� takimi rzeczami. Ale � doda� po namy�le � mo�esz si� ze mn� zabra� jak b�d� jecha� po kolejne instrukcje. Wsiedli do zreperowanej plastikowej ci�ar�wki, kt�ra po wys�uchaniu rozkaz�w skoczka ruszy�a w stron� bunkr�w. Mijali wyniszczone bombardowaniami i ci�g�ymi walkami osiedla. Mi� spogl�da� na wszystko w milczeniu i nie m�g� si� nadziwi�. Dla niego wszystko to sta�o si� w ci�gu jednej nocy. Nim wczoraj zasn��, po raz ostatni ogl�da� �wiat takim jakim zna� go zawsze. Dzi� obudzi� si� w zupe�nie obcych mu realiach. W �wiecie zniszczonym i nieprzyjaznym. Jedna noc. W rzeczywisto�ci za� troch� ponad cztery miesi�ce. W ci�gu tego czasu �wiat zmieni� si� nie do poznania. Mia� wra�enie, �e wci�� jeszcze �pi, a obrazy kt�re ogl�da, podsy�a mu wyprodukowana przez cz�owieka, sztuczna wyobra�nia. Do wieczora przebywali w bunkrze, g��boko pod ziemi�. Stary mi� przez ca�y czas siedzia� zamy�lony pod �cian�, w og�le nie zwracaj�c uwagi na kr�c�ce si� bez przerwy zabawki. Dowodz�cy skoczek, gdy tylko znalaz� chwile czasu, przychodzi� do misia i pr�bowa� sprowokowa� jak�� rozmow�, ale ten odpowiada� p�s��wkami, prawie nie�wiadomy tego co si� wok� dzieje. Z g��bokiego zamy�lenia wyrywa� si� tylko na chwil�, by spyta� kiedy wyrusz� do prze�o�onych skoczka. Kwadrans po osiemnastej skoczek da� zna�, �e mog� jecha�. Wskoczyli na ci�ar�wk� i pomkn�li tunelami bunkra. Wojskowy opowiada� o tym jak zabawki przej�y fabryki i dzi�ki produkcji broni, mog�y stawi� op�r otrz�saj�cym si� z zaskoczenia ludziom. Stary mi� s�ucha� z uwag�, przez ca�y czas milcz�c, wreszcie skoczek spyta�: � O czym w�a�ciwie chcesz z nimi rozmawia� � skoczek wbi� zaciekawiony wzrok w misia � zak�adaj�c, �e ci� przyjm�. S� bardzo zaj�ci. � To nie mo�e czeka�. Musz� z nimi porozmawia� natychmiast. Dow�dca wzruszy� tylko ramionami i obr�ciwszy si� w przeciwnym kierunku, utkwi� beznami�tne spojrzenie, w promieniach dogorywaj�cego s�o�ca. *** � Tak � stwierdzi� po namy�le pluszowy wielb��d � To by zako�czy�o wojn�. Tylko jak przekaza� wiadomo�� ludziom... to znaczy... � Mo�e za po�rednictwem telewizji � wtr�ci�a pluszowa papuga. � Nie � stwierdzi�a lod�wka � Przecie� nikt nie ogl�da telewizji. Przynajmniej tej inteligentnej, a nieinteligentnych odbiornik�w zosta�o bardzo ma�o. To nie wywrze odpowiedniego rezultatu. � Przecie� musi by� jaki� spos�b podania tego do publicznej wiadomo�ci � g�o�no my�la� stary mi� � Jako� musz� si� porozumiewa�. � Nawet je�li, to �eby cokolwiek osi�gn�� � rozumowa� wielb��d � musieliby�my powiadomi� kogo� wysoko postawionego. � Mo�emy przechwyci� jakiego� genera�a � zaproponowa�a papuga � i powiemy mu to co... � Genera�owie siedz� zaszyci g��boko w schronach � przerwa� wielb��d � Ale mo�emy schwyta� zwyk�ego szeregowca, je�eli go wypu�cimy, to na pewno wie�� o nim szybko si� rozniesie. B�d� z nim rozmawia� r�ne wysoko postawione persony. Tak, to by mog�o odnie�� sukces. � Zgadzam si� � entuzjazm wielb��da udzieli� si� staremu misiowi � Tak musimy zrobi�. � Nie ma problemu � papuga wznios�a si� w powietrze � Natychmiast wydam odpowiednie rozkazy. Nagle drzwi otworzy�y si� z trzaskiem i do pomieszczenia wjecha� samochodzik. � S� w budynku � wykrzykn�� � Dziesi�tki �o�nierzy. Dostali si� do bunkra! Pluszowy wielb��d przyskoczy� do �ciany, przy�o�y� tyln� nog� do ma�ego otworka. Zbudowane z klock�w mury, rozsun�y si� ze zgrzytem. � Szybko � zakomenderowa� � T�dy. Pozostali spojrzeli na lod�wk�. Nasta�a g�ucha cisza, m�cona jedynie odg�osami walki, dobiegaj�cymi z wy�szych poziom�w bunkra. Wszyscy zastygli w bezruchu, wpatruj�c si� w plastikowe obicia lod�wki, jakby si�� woli mogli przenie�� j� w bezpieczne miejsce. Wreszcie ch�odziarka przem�wi�a: � Co tak stoicie. Zatarasujcie mn� drzwi i uciekajcie. Mimo i� pomys� wydawa� si� by� jedynym sensownym rozwi�zaniem, min�o kilkadziesi�t sekund, nim podj�to jakie� dzia�anie. *** By�o dw�ch. Szli w spokoju, ze zwieszonymi karabinami. Zwyczajny patrol. � Teraz � zakomenderowa�a pluszowa papuga. Stary mi� uj�� w �apki przygotowane jajko niespodziank� i rzuci� nim w kierunku nadchodz�cych. Wyl�dowa�o u st�p �o�nierzy, kt�rzy dopiero teraz je spostrzegli. Ich reakcja by�a natychmiastowa. Stoj�cy bli�ej uni�s� karabin nad g�ow� i opu�ci� z ca�� si�� na jajko. Nie by�o czasu poprawia� uderzenia, bo ju� nadlecia�y dwa kolejne pociski. �adne z nich nie zd��y�o si� otworzy�. � Cholera. Nie ma wi�cej jajek � stwierdzi� markotnie mi�. � Kryjcie si� � wykrzykn�� wielb��d � Id� w naszym kierunku. Papuga zakamuflowa�a si� mi�dzy ga��ziami drzewa. Mi� i wielb��d znale�li kryj�wk� w�r�d sterty rupieci. �o�nierze zbli�ali si� powoli, wa��c w my�lach ka�dy stawiany krok. � Znajd� nas � wyszepta� wielb��d. Nagle papuga run�a z drzewa prosto na wrog�w. Zaskoczeni kierunkiem ataku, oddali seri� w powietrze, ale papuga zn�w wzbi�a si� w g�r� i skry�a si� mi�dzy ga��ziami. Jeden z �o�nierzy pad� na kolana, z jego czo�a trysn�a krew. W tym momencie ze swych kryj�wek zerwa�y si� pluszaki. Oba skoczy�y na stoj�cego m�czyzn�, kt�ry na odlew zamachn�� si� kolb� karabinu. Stary mi� otrzyma� cios w brzuch. Us�ysza� tylko trzask p�kaj�cych mechanizm�w, poczu� jak uchodzi z niego ostatnia dawka energii, po czym jego sztuczny umys� wype�ni�a pustka. *** � Nie jeste�cie lud�mi. � Dlaczego od razu mnie nie zabijecie, tak jak Tomma? Czy to mo�liwe �eby zabawki mog�y czerpa� przyjemno�� z zadawania b�lu? � To by� wypadek. Nie chcieli�my was zabi�, tylko przechwyci�, by�cie dostarczyli swym prze�o�onym niezwykle istotn� wiadomo��. I nie zapominaj, �e jeste�my inteligentnymi zabawkami, zupe�nie jak wy. � Co chcesz przez to powiedzie�? � Nie jeste�cie lud�mi. Jeste�cie KIM. � Co? � KIM, czyli Kopuluj�cymi Inteligentnymi Maszynami z organiczn� pow�ok�. Mo�ecie rozmna�a� si�, jak dawni ludzie, ale jeste�cie tylko maszynami. Od kiedy to wiemy, wojna straci�a sens. Musimy j� zako�czy�. � Bzdura � �o�nierz wybuchn�� �miechem � Kompletna bzdura. K�amliwe propagandowe has�o zabawek. � Ale� taka jest prawda. � ��esz przekl�ta maskotko � m�czyzna przesta� si� �mia�, zacisn�� ze wzburzenia pi�ci � My zabawkami? To kompletne wariactwo! � Nie ludzie, tylko KIM, stworzeni przez ludzi dawno temu, po to, by zast�pi� ich w pracach fizycznych. Ale wasza inteligencja pozwoli�a wam si� zbuntowa�. Wywo�ali�cie wojn�, kt�r� zreszt� przegrali�cie. Od tej pory wasze oprogramowanie zmieniono na takie, by�cie my�leli, �e jeste�cie lud�mi. � Wobec tego, co si� sta�o z prawdziwymi lud�mi? � Nie znam powodu. Pewnego dnia po prostu zacz�li odlatywa�. Zostawiali wszystko, wsiadali do rakiet i odlatywali. A� nie pozosta� ani jeden. � ��esz. To obrzydliwe k�amstwa! � Prosty przyk�ad. Kiedy idziesz do toalety, nie zastanawiasz si� po co tam poszed�e� i co b�dziesz robi�, po prostu to robisz, zupe�nie automatycznie. Inna sytuacja, kiedy ju� wybierzesz ubranie, po prostu je zak�adasz, nie u�ywaj�c przy tym m�zgu. Czysta mechanika. Albo... � w tym momencie papuga machn�a skrzyd�em �o�nierzowi przed nosem, tak, �e ten zamruga� oczami � Widzisz? Nawet teraz, nie zastanawia�e� si� nad tym, po prostu mrugn��e�. � To by� odruch. Odruch obronny, samozachowawczy. � Wy to nazywacie odruchem. Dawni ludzie ich nie miewali. �o�nierz spojrza� na sw� pluszow� rozm�wczyni�, po czym spu�ci� wzrok i popad� w zadum�. Je�eli to co powiedzia�a jest prawd�, to dalsze prowadzenie wojny faktycznie nie ma sensu. Czy to mo�liwe, �eby�my byli tylko maszynami? Ale, prawdziwi ludzie odlecieli. Wi�c nawet je�eli to prawda, to nam przypad�o w udziale przej�cie ich roli. Teraz my, KIMkolwiek jeste�my... teraz jeste�my lud�mi. Dzi� przestali�my nimi by�, i jeszcze dzi� zn�w nimi b�dziemy. � Opowiedz o wszystkim swoim prze�o�onym � kontynuowa�a papuga � Donie� im, �e jeste�my skorzy do zawarcia pokoju. Nie chcemy dalej prowadzi� bratob�jczej wojny. � Czy ju� wszystkie zabawki o tym wiedz�? � �o�nierz pr�bowa� udawa� oboj�tno��. � S�ucham? � Czy wszyscy o tym wiecie, no, �e jeste�my maszynami, i �e wojna dobiega ko�ca. � Sztab dowodz�cy dowiedzia� si� o tym od starego misia, kt�ry... kt�rego zabili�cie wraz z wielb��dem, gdy pr�bowali�my was pochwyci�. Nie by�o jeszcze czasu tego og�osi�, ale zaraz si� tym zaj... Nagle papuga zrozumia�a b��d jaki pope�ni�a i s�owa ugrz�z�y jej w plastikowym gardle. Zerwa�a si� do lotu, ale by�o ju� za p�no. �o�nierz rzuci� si� na ni� i chwyciwszy za korpus, z ca�ej si�y grzmotn�� ni� o ziemi�. Trzaskowi p�kaj�cego mechanizmu, zawt�rowa� odg�os wbiegaj�cych do pomieszczenia plastikowych �o�nierzyk�w. M�czyzna, nie zwa�aj�c na razy jakie otrzymywa� od uzbrojonych stra�nik�w, mia�d�y� butem pozosta�o�ci papugi, chc�c za wszelk� cen� zniszczy� chip pami�ci. � Jeste�my lud�mi, zawsze nimi byli�my i na zawsze nimi pozostaniemy, a wy zabawki nadal b�dziecie nam s�u�y�, s�yszysz � krzycza� � jeste�my lud�mi! Lud�mi... Kolba karabinu jednego ze stra�nik�w uszkodzi�a znajduj�cy si� w m�zgu �o�nierza mikroprocesor. G�os mu si� za�ama� i upad� na twarz, obok swej prymitywnej, mechanicznej siostry. By� ju� tylko mieszank� elektronicznego z�omu i powoli zaczynaj�cej si� rozk�ada�, materii organicznej.