14945
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 14945 |
Rozszerzenie: |
14945 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 14945 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 14945 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
14945 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Powie�ci Toma Clancy'ego
Bez skrupu��w Czas patriot�w
Czas zdrady
Czerwony kr�lik
Czerwony Sztorm
Dziel i zdobywaj
Kardyna� z Kremla
Linia kontroli
Misja honoru
Morze ognia
Polowanie na � Czerwony Pa�dziernik"
Stan zagro�enia
T�cza Sze��
Wojna or��w
Z�by tygrysa
TOM
CLANCY
SPLIIMTER
CELL
OPERACJA �BARAKUDA"
Na podstawie pomys�u Toma Clancy'ego Tekst David Michaels
Przek�ad Maciej Pintara
&
Redakcja stylistyczna Izabella Sie�ko-Holewa
Korekta
Jolanta Kucharska
Ilustracja na ok�adce axb group/Greg Horn
Sk�ad Wydawnictwo Amber
Druk
Opolgraf SA, Opole
Tytu� orygina�u
Splinter Cell: Operation Barracuda
Copyright � 2005 by Rubicon, Inc.
Splinter Celi, Sam Fisher, Ubisoft and the Ubisoft logo are trademarks of Ubisoft in the U S
and other countries. Tom Clancy's Splinter Celi � 2004 Ubisoft Entertainment S.A.
AU rights reserved.
For the Polish edition
Copyright � 2006 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-241-2709-7 978-83-241-2709-2
Warszawa 2006. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o. 00-060 Warszawa, ul. Kr�lewska 27 tel. 620 40 13,620 81 62
www.wydawnictwoamber.pl
ROZDZIA� 1
Mechaniczny alarm OPSAT-u, operacyjnego komunikatora satelitarnego na moim nadgarstku, budzi mnie punktualnie o jedenastej. Potrafi� zasypia� natychmiast, wsz�dzie i o ka�dej porze, wi�c wbudowany w OPSAT szpikulec, kt�ry naciska na moj� t�tnic�, jest bardzo wygodny. Dzia�a cicho i nie wyrywa mnie gwa�townie ze snu jak budzik.
S�ysz� wycie wiatru na zewn�trz ma�ego namiotu. Prognoza pogody ostrzega�a przed zamieci� ko�o p�nocy. Zawierucha w�a�nie si� zaczyna. Super. Przy temperaturze poni�ej zera dawno bym zamarz�, gdyby nie kombinezon. Jest obcis�y, jak dla komiksowego superbohatera. Opracowano go w Wydziale Trzecim i by� to prawdziwy technologiczny prze�om. Nie tylko chroni przed upa�em i mrozem, lecz r�wnie�, dzi�ki kevlarowym w��knom wplecionym w tkanin�, jest kuloodporny. Przy strzale z du�ej odleg�o�ci spisuje si� ca�kiem dobrze. Wola�bym nie testowa� go z ma�ego dystansu. Dzi�kuj� bardzo.
Wype�zam z namiotu, wstaj� i przez chwil� obserwuj� uwa�nie ciemny las wok� mnie. Nic nie s�ysz� opr�cz wycia wiatru. Lambert ostrzega� mnie, �e tak daleko w lesie mog� spotka� wilki, ale najwyra�niej mam fart. Gdybym by� wilkiem, to przy takiej pogodzie nie wy�azi�bym z legowiska. Przy dwudziestu trzech stopniach mrozu �aden posi�ek na pewno nie w��czy si� po okolicy. Z wyj�tkiem dwuno�nego ssaka uzbrojonego po z�by.
Szybko zwijam namiot. Kiedy jest rozstawiony, wygl�da jak za�nie�ona ska�a - to zas�uga niezwyk�ego kamufla�u. Trzeba by go obejrze� z bliska, �eby si� zorientowa�, co to naprawd� jest. To nast�pna dobrze zaprojektowana cz�� ekwipunku. Zas�uga NSA, Agencji Bezpiecze�stwa Narodowego. Jak na ironi�, tylko garstka ludzi z NSA wie o istnieniu supertajnej
5
sekcji specjalnej nazywanej Wydzia�em Trzecim. Nale�� do tak elitarnej grupy pracownik�w rz�du Stan�w Zjednoczonych, �e mo�na by policzy� na palcach obu r�k ludzi, kt�rzy wiedz�, kto to jest Splinter Celi - �pene-trator". I, prawd� m�wi�c, nie umia�bym wymieni� ich wszystkich, opr�cz mojego szefa, pu�kownika Irvinga Lamberta, i bardzo nielicznego zespo�u, kt�ry pracuje w niepozornym, nieoznakowanym budynku obok kwatery g��wnej NSA w Waszyngtonie. Nie mam poj�cia, kto z senator�w lub administracji s�ysza� o Wydziale Trzecim. Na pewno wie o nas prezydent, ale nawet on nie przyzna�by si� do mnie, gdybym zosta� z�apany. Wyparliby si� mnie - umyliby r�ce i udawali, �e nigdy nie istnia�em.
Pakuj� namiot i opuszczam gogle. Tryb noktowizyjny dzia�a ca�kiem dobrze mimo ukrai�skiej zamieci. Czuj� si� troch� jak w scenie z Doktora �ywago, ale przynajmniej nie wpadn� na �adne drzewo.
Obuchiw le�y osiem kilometr�w na po�udnie. Jestem gdzie� mi�dzy tym miasteczkiem i Kijowem, gdzie rozpocz��em moj� misj�. Teraz u�ywa si� ukrai�skiej nazwy Kyjiw, zamiast rosyjskiej Kijew. To samo z Obuchi-wem, kt�ry dawniej by� Obuchowem. Ludzie zmienili nazwy miejscowo�ci z rosyjskich na ukrai�skie, kiedy kraj sta� si� niepodleg�y w 1991 roku. Jestem prawie pewien, �e Rosjanie nadal wymawiaj� je po staremu.
W dzisiejszych czasach podr� przez woln� Ukrain� nie stanowi problemu. Nie mia�em k�opot�w z odbiorem mojego ekwipunku z ambasady ameryka�skiej w Kijowie i dosta�em SUV-a, �eby dojecha� do Obuchi-wa. Roze�mia�em si� na widok samochodu - forda explorera XL, rocznik 1996, z przebiegiem stu dziewi��dziesi�ciu dw�ch tysi�cy kilometr�w. Ale chodzi dobrze. Z miasteczka pow�drowa�em w las i rozbi�em ob�z na tym zimnie. Wywiad Wydzia�u Trzeciego potwierdzi�, �e trzeci hangar Sklepu dla ich niewykrywalnego samolotu - zniszczonego kilka miesi�cy temu w Turcji - znajduje si� na jednej z polan za tym lasem i nadal jest u�ywany. Na zdj�ciach satelitarnych wida� pojazdy i ludzi, kt�rzy wchodz� do budynku. Zlikwidowa�em ju� jeden z trzech hangar�w - w Azerbejd�anie, niedaleko Baku. Wojskowe si�y specjalne wysadzi�y w powietrze drugi, w Wo�owie, male�kiej wiosce na po�udnie od Moskwy. Teraz musz� sprawdzi�, co si� dzieje tutaj, w trzecim. Zobaczy�, co kombinuj�. Sklep
- znana rosyjska organizacja przest�pcza handluj�ca broni� - poszed� w rozsypk� po zesz�orocznej sprawie na Cyprze. Prawie ich zniszczyli�my, ale szefowie wci�� s� wolni. Nasze dane wywiadowcze wskazuj�, �e Sklep si� pozbiera� i przeni�s� swoj� kwater� g��wn� z Rosji na Daleki Wsch�d
- zapewne na Filipiny lub do Hongkongu. Przekonamy si�. Od kilku mie-
6
si�cy jednym z najwy�szych priorytet�w Wydzia�u Trzeciego jest znalezienie tak zwanych dyrektor�w Sklepu i postawienie ich przed s�dem. Albo zabicie - zale�nie od tego, kt�ra okazja nadarzy si� wcze�niej.
G��wn� postaci� jest Gruzin, Andriej Zdrok. Zajmuje pierwsz� pozycj� na li�cie �spraw do za�atwienia". Pozostali dyrektorzy to genera� rosyjskiej armii, Prokofiew - w�tpi�, �eby by� spokrewniony z kompozytorem - oraz dawny prokurator z by�ej NRD, Oskar Herzog, i kolejny Rosjanin, by�y oficer KGB, Anton Antipow. Je�li uda mi si� dowiedzie�, gdzie s� ci faceci, zako�cz� misj� i wr�c� do domu.
- Widz�, �e ju� wyruszy�e�, Sam. - To pu�kownik Lambert. S�ysz� go przez implanty w moich uszach. Zapewniaj� mi kontakt z zespo�em w Waszyngtonie. Odpowiadam mu po naci�ni�ciu implantu w krtani.
- Zbli�am si� do kompleksu. Co macie na przekazie z satelity?
- �adnej aktywno�ci. Mo�esz spokojnie wchodzi�.
Staram si� i�� cicho, ale moje buty skrzypi� na �niegu i lodzie. Nie ma na to rady. W�tpi�, �eby tak g��boko w lesie byli jacy� stra�nicy. B�d� musia� bardziej uwa�a�, kiedy dotr� do hangaru, drzewa zaczynaj� si� przerzedza� i widz� go tu� przed sob�.
Kucam i si� rozgl�dam. Budynek, s�u��cy kiedy� za hangar dla samolotu, stoi na kra�cu pasa startowego. Ktokolwiek pilotowa� niewykrywal-n� maszyn�, musia� by� naprawd� dobry - kraniec lotniska znajduje si� niemal przy linii g�stych drzew. Z hangarem s�siaduje mniejszy budynek - zapewne biura i kwatery ludzi, kt�rzy tu pracuj�. Kompleks jest otoczony ogrodzeniem pod napi�ciem. Przez las biegnie droga gruntowa, teraz kompletnie za�nie�ona, kt�ra prowadzi do bramy. Mo�na si� ni� dosta� do szosy wiod�cej do Obuchiwa. Tablice Wst�p wzbroniony trzymaj� ciekawskich na dystans.
Przed kompleksem stoj� trzy skutery �nie�ne Tajga. Przed drzwiami widz� samotnego wartownika. Pali papierosa. Cholera. Je�li unieszkodliwi� elektryczne ogrodzenie, kto� w �rodku zorientuje si�, co jest grane.
Co� nadje�d�a drog�. Widz� przez drzewa blask reflektor�w i s�ysz� silniki.
- Masz towarzystwo, Sam - m�wi Lambert. - To wygl�da na motocykl albo skuter �nie�ny i samoch�d osobowy. Wygl�daj�, jakby pojawi�y si� znik�d.
-Wiem, widz� je.
Przedzieram si� szybko przez krzaki do kraw�dzi bramy i k�ad� p�asko na �niegu. Zazwyczaj mam na sobie czarny kombinezon, ale ten model przygotowano na zam�wienie, bior�c pod uwag� rosyjsk� i ukrai�sk�
7
zim�. Jest ca�y bia�y i wtapia si� w otoczenie. Za chwil� go rozepn�, �ci�gn� i zostan� w ciemniejszym ubraniu, �eby m�c si� ukry� w mroku.
Buczenie elektrycznego ogrodzenia nagle ustaje. Gdzie� wewn�trz wy��czyli pr�d i brama zaczyna si� otwiera�.
Mija mnie skuter �nie�ny, tajga. Wje�d�a do �rodka. Kilka sekund p�niej to samo robi czarny mercedes. Upewniam si�, �e to ju� wszystkie pojazdy, i przetaczam za bram�, gdy zaczyna si� zamyka�. Le�� bez ruchu i zerkam dooko�a, �eby sprawdzi�, czy nikt mnie nie zauwa�y�. Jak dot�d idzie mi dobrze. Teraz trzeba si� zabawi� w kameleona i zdj�� bia�y kombinezon zewn�trzny.
Wpycham go do plecaka, wstaj� i podkradam si� bli�ej, pozostaj�c w mroku. Chowam si� za studni� zabit� deskami i obserwuj� przybysz�w. Zatrzymuj� pojazdy przed ma�ym budynkiem. Wartownik, kt�rego widzia�em wcze�niej, podchodzi do hangaru i odryglowuje drzwi. Otwiera je i facet, kt�ry jecha� na skuterze, wprowadza skuter do �rodka. Po chwili wychodzi. Wartownik zamyka hangar, ale nie rygluje drzwi. Kierowca mercedesa nie wy��cza silnika. Z samochodu wysiadaj� czterej m�czy�ni. Jeden z nich to oficer armii rosyjskiej. Zmieniam soczewki w moich goglach, ogniskuj� na pasa�erach auta i rozpoznaj� genera�a Stefana Prokofiewa. Drugi facet wygl�da na Oskara Herzoga, ale je�li to on, to zapu�ci� �mieszn� brod�. Trzeciego go�cia nie znam. Jest ni�szy od pozosta�ych i ma d�ugie, faluj�ce czarne w�osy. Przypomina troch� Rasputina. Czwarty m�czyzna to kolejny wojskowy, prawdopodobnie ochrona genera�a. Robi� szybko kilka zdj�� OPSAT-em i wysy�am je przez satelit� do Waszyngtonu, zakodowanym przekazem.
Drzwi najwi�kszego budynku si� otwieraj�. Widz� dw�ch m�czyzn, stoj� tu� za progiem. Machaj� do go�ci, a ci wchodz� do �rodka. U�ciski d�oni i drzwi si� zatrzaskuj�.
Kierowca samochodu wysiada i wita si� z facetem ze skutera �nie�nego. Rozmawiaj� po rosyjsku, pewnie o pogodzie. Wartownik cz�stuje jednego z nich papierosem i id� za budynek. Biegn� do hangaru - to jakie� dwadzie�cia metr�w - i zagl�dam przez drzwi. Tam, gdzie kiedy� sta� samolot, jest teraz pe�no skrzy�, skuter�w �nie�nych i par� samochod�w osobowych. Nic ciekawego. Si�gam do plecaka i wyjmuj� jedno ze zmy�lnych urz�dze� naprowadzaj�cych, kt�re skonstruowano dla mnie w Wydziale Trzecim. Wygl�da jak zmniejszony kr��ek hokejowy. Jest namagnesowane, a w��cza si� je przez obr�t g�rnej cz�ci. Podbiegam do mercedesa, kucam za nim i przyczepiam nadajnik do podwozia. S�ycha� cichy stuk,
8
gdy magnes przywiera do metalu. Wciskam przycisk OPSAT-u, �eby si� upewni�, �e odbiera sygna�.
Dobra, teraz do budynku. Poruszam klamk�, ale drzwi s� zamkni�te. Pukam i g�o�no gwi�d��. M�j rosyjski nie jest doskona�y, ale wystarczy, aby zamieni� z kim� kilka s��w.
S�ysz� kroki i szcz�k zamka. Wartownik otwiera drzwi. Chwytam go, wyci�gam na zewn�trz i wal� bykiem. Nie zapomni tego uderzenia. Ostra kraw�d� moich gogli przecina mu nos, ale facet prze�yje. Wlok� nieprzytomnego typa za r�g hangaru i ukrywam za generatorem przy �cianie. Potem wracam do frontowych drzwi, wy��czam noktowizj� i wchodz� do �rodka.
Korytarz jest pusty, ale s�ysz� gniewne g�osy z pomieszczenia w g��bi. Obok jest �azienka. Wchodz� tam i zamykam drzwi. Otwieram kiesze� na nodze i wyjmuj� mikrofon z przyssawk�. Li�� j� i przyciskam do �ciany, potem ustawiam OPSAT na odbi�r sygna�u. W s�uchawkach s�ysz� ich rozmow�. Trudno mi si� po�apa� w rosyjskim, ale cz�� rozumiem. Zaczynam nagrywa�, kiedy przez implanty odzywa si� Carly St. John, pe�ni�ca czasowo obowi�zki dyrektora technicznego Wydzia�u Trzeciego.
- Spr�buj� t�umaczy� ci to na bie��co, Sam - m�wi - a potem zajmiemy si� ca�o�ci�.
Gada g��wnie genera� lub Herzog. Opieprza dw�ch facet�w z budynku.
- Chodzi o to, �e co� im nie wypali�o raz i drugi - wyja�nia Carly. -I o naruszenie zasad bezpiecze�stwa. Zwijaj� interes.
Jeden z m�czyzn protestuje. Ma przestraszony g�os. Najwyra�niej mo�e straci� nie tylko prac�.
Zaskoczony s�ysz� dwa strza�y. Potem rozlega si� odg�os dw�ch cia�, upadaj�cych na pod�og�. S�ysz�, jak genera� lub Herzog co� mamrocze, p�niej czterej przybysze wychodz� z pomieszczenia. Maszeruj� korytarzem, mijaj� �azienk� i opuszczaj� budynek. Zapada grobowa cisza.
Otwieram drzwi �azienki i sprawdzam korytarz. Pusto. Sprawdzam szybko miejsce zbrodni. Jasna sprawa - dwaj ludzie, kt�rzy witali genera�a i jego �wit�, le�� w ka�u�ach krwi. Robi� kilka zdj�� i ruszam do drzwi frontowych. Uchylam je lekko i wygl�dam na zewn�trz. Genera� wydaje przez radio rozkazy; czterej m�czy�ni wsiadaj� do mercedesa. Wraca kierowca ze swoim kumplem ze skutera �nie�nego.
- Znowu masz towarzystwo, Sam - m�wi Lambert. - Trzy pojazdy. Lepiej si� stamt�d wyno�.
Ma racj� - widz� �wiat�a. Przekraczaj� bram� po drugiej stronie kompleksu. To pojazdy wojskowe. Dwie ci�ar�wki i czo�g! Serce bije mi szybciej.
9
Ci�ar�wki zatrzymuj� si� przed budynkiem, mercedes odje�d�a. Z pojazd�w wyskakuje co najmniej o�miu uzbrojonych �o�nierzy - rosyjskich, nie ukrai�skich. Biegn� do drzwi frontowych, dok�adnie tam, gdzie stoj�.
Jasna cholera. Odwracam si� i uciekam na ty�y budynku. Przebiegam obok miejsca zbrodni i wpadam do sali z kilkoma ��kami - najwyra�niej kwatery ludzi, kt�rzy ju� tu nie pracuj�. Wysoko na �cianie jest krata zas�aniaj�ca przew�d wentylacyjny. S�ysz�, jak �o�nierze wkraczaj� do budynku i id� korytarzem. Staj� na jednym z ��ek, odci�gam krat� i wspinam si� do �rodka. Za p�no. Jeden z �o�nierzy wchodzi do sypialni i widzi moje nogi, znikaj�ce w otworze. Wo�a innych. Og�uszaj�ce serie rozwalaj� cz�� �ciany za mn�.
Pe�zn� tunelem najszybciej, jak mog�. Na szcz�cie docieram do krzy��wki w momencie, kiedy �o�nierz z ty�u celuje do mnie z pistoletu. Przew�d wentylacyjny skr�ca tu w g�r�, skacz� wi�c nad pociskami i zaczynam wspinaczk� na dach. �o�nierz mnie nie �ciga. Na pewno uwa�a, �e mnie z�api�, kiedy wy�oni� si� na szczycie.
Krata na dachu nie ust�puje �atwo. Musz� wyci�gn�� m�j five-seven i przestrzeli� rogi tego cholerstwa. Chowam pistolet do kabury i wal� w krat� pi�ci� w r�kawicy. W ko�cu puszcza. Podci�gam si� i wy�a�� na za�nie�ony dach. Natychmiast rozpoczyna si� kanonada. Pociski mijaj� moj� g�ow� o centymetry. �o�nierze strzelaj� pod niekorzystnym k�tem, dop�ki wi�c trzymam si� nisko, mam przewag�. Si�gam do kolejnej kieszeni spodni i wyjmuj� flar� alarmow�. To niewiele, ale mam nadziej�, �e b�dzie do�� jasna, �eby na chwil� o�lepi� �o�nierzy. Celuj� w niebo i odpalam. Flara wybucha nad kompleksem i gwa�townie roz�wietla ciemno��. Strza�y chwilowo milkn�. Podnosz� si� i przedostaj� po dachu na drug� stron�, blisko hangaru. Na szcz�cie to niezbyt wysoko - opadam w d� i l�duj� w �niegu. Przetaczam si� i wychodz� z tego ca�o. Ale tu� przede mn� stoi kierowca skutera �nie�nego. Wyci�ga makarowa. Wymierzam mu pot�ne kopni�cie w pier�. To krav maga, izraelska sztuka walki wr�cz; odrzuca go do ty�u. Facet upuszcza pistolet. Podchodz� i kopi� go w pachwin�. To go ca�kowicie wy��cza z akcji. Przykl�kam obok, przeszukuj� mu kieszenie i znajduj� kluczyki do skutera �nie�nego.
- Dzi�ki - m�wi� po rosyjsku. - Zwr�c� go. Kiedy�.
Wstaj� i biegn� do hangaru. Po drodze ogl�dam si� za siebie, �eby zobaczy�, co si� dzieje. Cz�� �o�nierzy wynosi z budynku akta, dokumenty, mapy i komputery. Czyszcz� kompleks. Sklep najwyra�niej zwija �agle. Rosyjski czo�g, jeden ze starszych T-72, zajmuje pozycj� do ostrza�u. Za-
10
mierzaj� zburzy� hangar i zatrze� wszystkie �lady jego istnienia. Reszta �o�nierzy, oczywi�cie, mnie szuka.
Skuter �nie�ny stoi tam, gdzie zostawi� go wcze�niej kierowca. Wsiadam, przekr�cam kluczyk. To lekki model sportowy. W�a�nie tego potrzebuj�, �eby szybko uciec. Ma dwie p�ozy steruj�ce i jedn� g�sienic� nap�dow�. Startuj� z hangaru. �o�nierze naturalnie widz� mnie i krzycz� zaskoczeni. Pochylam si�, mijam w p�dzie czo�g, przewracam jakiego� �o�nierza i kieruj� si� do bramy.
Seria z karabinu maszynowego dziurawi �nieg wok� mnie. Pocisk trafia w tylny b�otnik nad g�sienic� i przez moment boj� si�, �e uszkodzi� skuter. Silnik krztusi si� i szarpie, ale udaje mi si� odzyska� kontrol� nad pojazdem. Przyspieszam do setki i mijam bram�.
Za sob� s�ysz� huk studwudziestopi�ciomilimetrowego g�adkolufowego dzia�a czo�gu, kt�re robi dziur� we frontowej �cianie budynku. Wystrza� wstrz�sa lasem wok� mnie i czuj� ciep�o po�aru sto metr�w za mn�. Nast�puje kilka s�abszych eksplozji - najprawdopodobniej to materia�y wybuchowe rozmieszczone przez �o�nierzy.
Oczywi�cie kilku z nich �ciga mnie ju� na skuterach �nie�nych. Z powrotem prze��czam gogle na noktowizj� i gasz� reflektory mojego skutera. Zje�d�am z drogi w g�sty las i zygzakiem omijam drzewa. Trzeba by� stukni�tym, �eby przy tej szybko�ci manewrowa� mi�dzy nimi. Zawsze wiedzia�em, �e jestem wariatem. Mi�dzy szale�stwem a szukaniem okazji, by szybciej umrze�, jest bardzo cienka granica.
Widz� przednie �wiat�a �cigaj�cych mnie skuter�w. Te� zje�d�aj� w las. Cholera. Zorientowali si�, gdzie skr�ci�em. No dobra. Zobaczymy, czy mnie dogoni�. Zwi�kszam szybko�� do stu dwudziestu. Drzewa uciekaj� w ty� w osza�amiaj�cym tempie. Musz� zapomnie� o facetach za mn� i skoncentrowa� si� na prowadzeniu tajgi. Wola�bym nie opasa� nogami jakiego� pnia.
Strza�y. Czuj� ciep�o pocisk�w przeszywaj�cych powietrze obok mojej g�owy. Schylam si�, co utrudnia mi kierowanie pojazdem. Trach! Moja tajga zawadza o drzewo i si� przewraca. Przez sekund� czy dwie szybuj� w powietrzu, potem l�duj� twardo na ziemi. Dzi�kuj� mojej szcz�liwej gwie�dzie, �e nie na drzewie albo kamieniu.
Po�cig si� zbli�a. Wstaj� i ku�tykam do przewr�conego skutera. Stawiam go, wsiadam i uruchamiam silnik. Prawa p�oza jest zgi�ta, ale chyba mo�na jecha� dalej. Przyspieszam i sprawdzam mechanizm kierowniczy. Nie jest �le. Je�li b�d� troch� kontrowa� w lewo, utrzymam prosty tor jazdy. Zn�w strza�y. Super.
11
Zwi�kszam szybko�� i znikam w ciemno�ci. S�ysz� za sob� efektowny trzask. Jeden ze �cigaj�cych �przytuli� si�" do drzewa w najbardziej nieprzyjemny spos�b. Dla mnie to dobrze, ale drzewo staje w p�omieniach. Je�li po�ar si� rozprzestrzeni, o�wietli ca�y las i b�d� widoczny. Musz� zgubi� tych facet�w. I to szybko.
Naciskam implant w krtani.
- Jest tam kto�? - pytam.
- Odbieramy ci�, Sam - odpowiada w moim uchu Lambert.
- Namierzacie mnie?
- Przez satelit�. Za�o�� si�, �e potrzebujesz wskaz�wek.
- Owszem.
- Nie mo�esz wr�ci� na g��wn� drog� do Obuchiwa. Roi si� tam od wojska. Najlepiej kieruj si� do Dniepru.
- Do rzeki?!
- Daj spok�j, na pewno nie jest a� taka zimna. Kombinezon ci� ochroni.
- Mam j� przep�yn��?
- Zostaw skuter �nie�ny. Albo lepiej rozwal. Twoi prze�ladowcy pomy�l�, �e nie �yjesz.
Kr�c� g�ow�.
- Zaczynam si� czu� jak niedofinansowany kaskader. Dobra, jak daleko jestem od rzeki?
S�ysz�, jak Lambert rozmawia z kim� obok mikrofonu, zapewne z Carly albo z Mikiem Chanem. Po chwili wraca na lini�.
- Nieca�e p�tora kilometra. Skr�� w lewo pod k�tem trzydziestu stopni, to wyjedziesz prosto na ni�.
- Dzi�ki. Bez odbioru. - Wykonuj� manewr, omijam kolejne drzewo i staram si� przyspieszy�, ale moja tajga nie chce teraz jecha� szybciej ni� osiemdziesi�tk�.
Nagle z krzak�w przede mn� wypada skuter �nie�ny. Jego reflektor niemal mnie o�lepia. Musz� odwr�ci� wzrok, skr�ci� w prawo i przeskoczy� nad zwalonym pniem. Tajga l�duje niezgrabnie i obraca si� dooko�a. Rosyjski �o�nierz wyhamowuje i strzela do mnie z pistoletu. Pocisk przelatuje z gwizdem nad moim lewym ramieniem. Kul� si� i, �lizgaj�c si�, robi� p�obr�t na skuterze, �eby wyrzuci� za siebie strumie� �niegu. To mi daje czas na wydobycie five-sevena. Celuj� w kierunku przeciwnika i strzelam.
Dwa pociski chybiaj�, ale trzeci trafia �o�nierza w pier� i zwala z pojazdu. Chowam bro� do kabury, zawracam tajg� z powrotem w stron� rzeki i odkr�cam gaz.
12
S�ysz� przed sob� g�o�ny szum wody. Wybieram �adne grube drzewo pi�tna�cie metr�w ode mnie i maksymalnie zwi�kszam szybko��. Jednocze�nie kucam na siedzeniu, got�w do skoku w ostatniej chwili. Bli�ej... bli�ej... teraz! L�duj� w �niegu, przetaczam si� i czekam.
Tajga uderza w drzewo i zamienia si� w kul� ognia.
Podnosz� si� i id� w kierunku g�o�nego szumu. Po trzech minutach jestem na brzegu Dniepru, szerokiej i kr�tej rzeki, kt�ra p�ynie z zachodniej Rosji przez Bia�oru� i Ukrain� do Morza Czarnego. W miejscu, gdzie stoj�, nie�atwo zej�� na d�. Oceniam, �e to co najmniej pi�tnastometrowa przepa��.
Przyjmuj� postaw�, koncentruj� si�, bior� g��boki oddech i skacz�. Przebijam zimn� wod� jak n�, odpr�am si� i pozwalam cia�u wyp�yn�� na powierzchni�. Lambert mia� racj�. Kombinezon chroni mnie przed zamarzni�ciem, ale lodowata woda szczypie w policzki. Odwracam si� na plecy - �eby by�o mi cieplej w twarz - i dryfuj� do jakiego� bezpiecznego miejsca. Silny pr�d niesie moje cia�o w d� rzeki.
Tak� mam prac�. Nazywam si� Sam Fisher i jestem penetratorem.
ROZDZIA� 2
j� ndriej Zdrok nie by� rannym ptaszkiem. Gdyby m�g�, sypia�by do Im.po�udnia i ko�czy� dzie� po p�nocy. Niestety nigdy nie m�g� sobie pozwoli� na ten luksus. Pochodzi� z bankierskiej rodziny, kt�ra prowadzi�a interesy w dawnym Zwi�zku Radzieckim, i zawsze musia� wcze�nie k�a�� si� spa� i wcze�nie wstawa�. Nie cierpia� tego. Mimo ogromnych dochod�w z bank�w, finalizuj�cych wi�kszo�� operacji finansowych rz�du ZSRR, Zdrok nie czu� si� szcz�liwy. Kiedy po upadku Zwi�zku Radzieckiego za�o�y� przedsi�biorstwo handluj�ce nielegalnie broni�, znane jako Sklep, my�la�, �e b�dzie inaczej. I przez jaki� czas wydawa�o si�, �e tak jest. Wszystko zmieni�o si� rok temu. Interesy z terrorystami znanymi jako Cienie okaza�y si� katastrof�. Ameryka�skie s�u�by specjalne - NSA i CIA- rozgromi�y to ugrupowanie. Efekt domina dosi�gn�! Sklepu. Organizacja ponios�a takie straty, �e Zdrok musia� si� wynie�� z Europy. �ycie w Szwajcarii by�o przyjemne, ale nigdy zbytnio go nie obchodzi�o, gdzie mieszka�. Przed ucieczk� by�y to Rosja i Azerbejd�an - nie przepada� za nimi. Hongkongu te� nie bardzo lubi�.
13
Firm� prowadzi� na Dalekim Wschodzie, bo mia� tam przyjaci�. Jedna z triad od lat robi�a interesy ze Sklepem i pomog�a Zdrokowi zorganizowa� baz� operacyjn�. Dzia�ali w Makau, Indonezji i na Filipinach, dop�ki NSA zn�w nie zacz�a depta� im po pi�tach. Ale na Dalekim Wschodzie wci�� byli ludzie Sklepu, ch�tni i gotowi do dalszej pracy. Terytorium mo�na by�o odzyska�. Hongkong wydawa� si� najlepszym miejscem na now� baz�, mimo �e dawn� koloni� brytyjsk� rz�dzili ju� chi�scy komuni�ci. Przyjaciele Zdroka zapewniali, �e po przej�ciu Hongkongu przez ChRL, w 1997 roku, interesy nadal robi si� Jak zwykle", czyli w kapitalistycznym stylu. Ta filozofia ekonomiczna mia�a obowi�zywa� przez pi��dziesi�t lat, dop�ki Hongkong b�dzie �specjalnym regionem administracyjnym", podobnie jak Makau - r�wnie� niedawno zwr�cone Chinom po latach portugalskich rz�d�w.
Zdrok szed� na wsch�d Hollywood Road w dzielnicy Sheung Wan, jednej z najpopularniejszych cz�ci wyspy Hongkong. Zapach na ulicach, pe�nych antykwariat�w, sklep�w z osobliwo�ciami, buddyjskich i taoistycznych �wi�ty� i - o dziwo - zak�ad�w produkuj�cych trumny, nigdy si� Zdrokowi nie podoba�. Jak w ca�ym Hongkongu. Nie na darmo nazwano to miejsce �Wonnym portem". Za to na Peak, gdzie Zdrok wynajmowa� skromny, lecz wygodny bungalow, powietrze by�o �wie�e. Jego mieszkanie daleko odbiega�o od tego, do czego przywyk� - zw�aszcza ostatnio w Szwajcarii - ale nie narzeka�. Nie lubi� tylko chodzi� do pracy w Sheung Wan.
Skr�ci� na p�noc, potem zn�w na wsch�d w Upper Lascar Row, nazywan� przez miejscowych Koci� ulic�. Nie mia� poj�cia, dlaczego. Nigdy nie widzia� tutaj �adnego kota. Tylko antykwariaty. Jeden z nich by� przykrywk� dla Sklepu.
Zdrok odryglowa� drzwi pod szyldem Antykwariat hongko�skorosyj-ski. Interes istnia� od dawna, ale ostatnio zmieni� nazw�. Czcigodny Jon Ming, przyw�dca triady Szcz�liwe Smoki, za�atwi� Zdrokowi wiz� i pozwolenie na dzia�alno�� handlow�. Pokona� te� inne urz�dowe przeszkody. Dot�d wszystko sz�o g�adko. Gdyby jeszcze m�g� si� przyzwyczai� do zapachu...
Przeszed� przez sklep pe�en wszelkiego rodzaju rupieci. Dziwi� si�, �e ludzie chc� je kupowa�, ale byli ch�tni i firma przynosi�a nawet niewielki zysk. Skr�ci� w drzwi za lad�. Personel jeszcze nie przyszed� - by�o za wcze�nie. Zdrok zatrzyma� si� przed lustrem i popatrzy� na swoje odbicie.
W wieku pi��dziesi�ciu o�miu lat Andriej Zdrok wci�� by� przystojny. Lubi� o siebie dba� i ubiera� si� tak, jakby by� najbogatszym cz�owiekiem
14
na �wiecie. Kiedy� nale�a� do dziesi�tki najbogatszych ludzi w Rosji. Nie mia� poj�cia, czy nadal tak jest. Pewnie nie.
Zaplecze sklepu wype�nia�y kartony, zapasy i rega� z ksi��kami. Specjalny mechanizm obraca� go, gdy kto� wzi�� z p�ki Dzie�a zebrane Williama Szekspira, od�o�y� je na miejsce, a potem wyci�gn�� tom pod tytu�em Nieprawdziwy poeta: �ycie Christophera Marlowe 'a. Za rega�em by�o wej�cie do tajnego biura Sklepu, gdzie Andriej Zdrok sp�dza� wi�kszo�� dnia.
Obr�ci� za sob� rega�, zszed� po spiralnych schodach do gabinetu w suterenie, zamkn�� drzwi i w��czy� komputer. Czeka�, a� si� uruchomi, i zat�skni� za szwajcarsk� kaw�. Uzale�ni� si� od niej, gdy mieszka� w Zurychu. W Hongkongu, oczywi�cie, nie mieli takiej. Chi�czycy, a przed nimi Brytyjczycy, nie umieli robi� dobrej kawy. Herbata to co innego, ale gardzi� tym napojem.
Komputer by� gotowy do pracy, Zdrok otworzy� poczt� i znalaz� zaszyfrowan� wiadomo�� od Jona Minga. Chwil� trwa�o, zanim rozkodowa� e-mail. To by�o zam�wienie. I to du�e, na osiemset tysi�cy dolar�w ameryka�skich. Niestety Zdrok nie dostanie ani centa od Szcz�liwych Smok�w. Tak� umow� zawar� z Mingiem ponad dwa lata temu. Triada dostarcza Sklepowi cennych informacji o Wydziale Trzecim, tajnej sekcji specjalnej NSA, i materia�y do operacji �Barrakuda". W zamian Sklep zaopatruje Szcz�liwe Smoki w ka�d� bro�, o jak� poprosz�. Zdrok uwa�a�, �e umowa jest korzystniejsza dla niego. Same informacje o operacji �Barrakuda" by�y warte miliony.
Zdrok czeka� na to zam�wienie. Oznacza�o, �e Sklep i triada s� kwita. Ostatnia partia materia��w do operacji �Barrakuda" zosta�a dostarczona. Oczywi�cie m�drze by�oby utrzymywa� dobre stosunki z triad�. W ko�cu Jon Ming pom�g� Zdrokowi w �przeprowadzce". Zdrok by� mu du�o winien. Tylko nie chcia� p�aci�.
Podni�s� s�uchawk� telefonu i wybra� numer, kt�ry zna� na pami��.
- Da? - zg�osi� si� m�czyzna na drugim ko�cu linii.
- To ja - powiedzia� Zdrok. -Cze��, Andriej.
- Witaj, Anton. Jak sprawy na Nowych Terytoriach?
- Pewnie tak samo jak na wyspie - stwierdzi� Anton Antipow, jeden z dyrektor�w Sklepu i prawa r�ka Zdroka. - Ciep�o. Duszno. M�wi�, �e mo�e pada�. - Antipow odpowiada� za magazyn Sklepu niedaleko rezy-dencyjnego i przemys�owego Nowego Miasta w Tai Po.
- Brakuje nam rosyjskiej zimy, co?
15
- Owszem. - Antipow tak�e nie przepada� za Dalekim Wschodem. Ani za chi�skim jedzeniem, co w takim miejscu jak Hongkong by�o du�� wad�.
- Dosta�em ostatnie zam�wienie od Szcz�liwych Smok�w - poinformowa� go Zdrok. Przeczyta� list�. - Transport musi by� wys�any jak najszybciej.
- Jasne - odpar� Antipow.
- Wyczuwam sarkazm, Anton.
- Wydaje ci si�.
- Daj spok�j, m�w.
- Wiesz, �e nigdy nie by�em za tym, �eby rz�dzi�a nami ta triada. To poni�aj�ce.
- Przerabiali�my to ju� tuzin razy, Anton. - Zdrok westchn��. - Co mogli�my zrobi�? Gdyby�my zostali w Europie Wschodniej lub Rosji, znale�liby nas i aresztowali. Tutaj, w ukryciu, mo�emy dalej prowadzi� interesy.
- Jak d�ugo, Andriej? Amerykanie w ko�cu nas wytropi�.
- Za bardzo si� przejmujesz.
- A ty jeste� wiecznie niezadowolony.
- Tak� mamy natur�. Skoncentrujmy si� na sprawach, kt�re jeste�my w stanie kontrolowa�. Nasz klient w Chinach wyp�aci nam pi�� milion�w dolar�w ameryka�skich, jak tylko dostarczymy mu ostatni� cz�� materia�u do operacji �Barrakuda".
- Masz to?
- My to mamy. Jutro trafi do genera�a.
- Bardzo dobrze. B�dziemy mogli zamkn�� ten kana�.
- Owszem - przyzna� Zdrok. - Ju� prosi�em Minga, za�atwi to.
- A co b�dzie, jak Ming si� dowie, dok�d idzie ten ca�y towar dotycz�cy �Barrakudy"?
Zdrok poczu� dreszcz.
- By�oby fatalnie. Na szcz�cie mamy pewno��, �e Smoki nie poznaj� naszych plan�w.
- Wiem, m�wi�e� to ju� sto razy.
- Wi�c to jest sto pierwszy.
- Ale je�li genera� Tun si� pochwali...
- Spokojnie. Wtedy b�dzie ju� za p�no. Antipow westchn��.
-To wszystko, Andriej? Musz� zrealizowa� zam�wienie. Wi�kszo�� sprz�tu trzeba b�dzie �ci�gn�� z Rosji. Przeka� Mingowi, �e dostanie to za tydzie�.
16
- To nam w�a�ciwie pasuje. Oskar mo�e si� zaj�� transportem. Prosz� ci�, zorganizuj to.
- W porz�dku.
Zdrok wyczu�, �e Antipow chce jeszcze co� powiedzie�.
- Tak, Anton?
-Andriej, co o �Barrakudzie" my�li Dobroczy�ca? Wie o generale Tu-nie, tak?
- Oczywi�cie. Nie wyg�upiaj si�. Dobroczy�ca jest i zawsze b�dzie po naszej stronie. To on skontaktowa� nas ze Szcz�liwymi Smokami i poleci� nas genera�owi. Pi�tna�cie procent to tyle, ile wi�kszo�� pisarzy i aktor�w p�aci swoim agentom. Chyba nale�y mu si� taka prowizja, nie s�dzisz?
-Skoro tak twierdzisz... Zawsze by�e� w tych sprawach lepszy ode mnie.
-Nie �am si�, Anton. Na �niadanie wypij butelk� rosyjskiej w�dki. Ale najpierw wy�lij wiadomo�� Oskarowi i przygotuj zam�wienie Minga.
- Mi�ego dnia, Andriej.
Zdrok od�o�y� s�uchawk� i wr�ci� do sprawdzania poczty elektronicznej. Przyszed� e-mail od genera�a. Genera� zosta� w Rosji ze wzgl�du na swoje stanowisko w armii. By� najlepiej chronionym dyrektorem Sklepu. Nie do ruszenia.
Zdrok otworzy� e-mail i przeczyta�:
AZ
Plac�wka w Obuchowie zamkni�ta. Kierownictwo emerytowane. Wszystko posz�o g�adko, ale obecna by�a zachodnia konkurencja. Szukamy potwierdzenia, �e konkurencja wypad�a z interesu.
SP
Zdrok przetar� oczy. Dobra i z�a wiadomo��. Dobra by�a taka, �e ostatnie �lady po niewykrywalnym samolocie Sklepu zosta�y zatarte. Na razie rosyjskie w�adze i wojsko nie skojarzy�y Prokofiewa z kradzie�� maszyny. Z�a wiadomo�� - agent ameryka�skiego wywiadu widzia� zniszczenie hangaru. Ostatnie zdanie z listu wskazywa�o, �e intruz najprawdopodobniej zgin��, ale jeszcze nie odnaleziono cia�a.
Niech to szlag, pomy�la� Zdrok. Wygl�da�o na to, �e szpieg m�g� by� jednym z penetrator�w Wydzia�u Trzeciego. Zdrok zdoby� list� tajnych agent�w w zesz�ym roku. Czy by� t� sam� osob�, kt�ra �ci�gn�a na Sklep wszystkie k�opoty?
Czy to by� Sam Fisher?
2 - Operacja �Barakuda"
17
Zdrok waln�� pi�ci� w blat biurka. Przysi�g�, �e Sklep zem�ci si� na tym cz�owieku. Zn�w podni�s� s�uchawk� telefonu i wybra� inny numer. �atwo b�dzie ustali�, czy penetrator jeszcze �yje.
ROZDZIA� 3
TBlropi�em mercedesa genera�a Prokofiewa do budynku na kijowskiej m star�wce, w pobli�u soboru �w. Zofii. To niedaleko g��wnej arterii, ulicy Wo�odymirskiej, i wielu historycznych miejsc w tym zmro�onym starym mie�cie. Pewnie by�oby troch� przyjemniejsze, gdyby nie zima. Teraz wszystko jest szare, bia�e i raczej przygn�biaj�ce. S�ysza�em, �e wiosn� i latem w Kijowie jest naprawd� �adnie, ale nigdy tego nie widzia�em. By�em tu kilka razy, ale zawsze zim�.
Cho� nie znam si� dobrze na sztuce i architekturze, interesuj� si� histori�, a w Kijowie mo�na j� napotka� na ka�dym kroku. Mo�na by powiedzie�, �e st�d wywodz� si� pocz�tki wszystkich wschodnich S�owian. W ko�cu powsta� tu rosyjski ko�ci� prawos�awny. Na zewn�trz G�rnego Miasta - nazywanego przez miejscowych Starym Miastem - rozci�ga si� bardzo nowoczesna i kosmopolityczna metropolia. Na Ukrainie nie ma drugiego takiego miasta. To zadziwiaj�ce, kiedy cz�owiek si� nad tym zastanowi. Kij�w przetrwa� najazdy Mongo��w, po�ary, rz�dy komunist�w i straszliwe zniszczenia w czasie II wojny �wiatowej, a jednak rozwija si� na miar� XXI wieku.
Po k�pieli w Dnieprze zdo�a�em wype�zn�� na brzeg w dole rzeki i wr�ci� pieszo do miejsca, gdzie zostawi�em Forda. Spacer do Obuchiwa zaj�� mi pi�� godzin. Kiedy tam doszed�em, wygl�da�em i czu�em si� jak �niegowy ba�wan. Ruszy�em do Kijowa, ca�y czas �ledz�c tras� mercedesa Prokofiewa na wy�wietlaczu mojego OPSAT-u. Urz�dzenie naprowadzaj�ce dzia�a�o doskonale. Prokofiew i jego �wita zameldowali si� w luksusowym hotelu Dnipro, cz�sto odwiedzanym przez dyplomat�w. Ja wybra�em mniej elegancki hotel Sankt Petersburg trzy przecznice dalej. Wol� ta�sze miejsca. Nastawi�em alarm OPSAT-u, �eby si� w��czy�, je�li mercedes odjedzie spod hotelu Dnipro. Potem po�o�y�em si� spa�. Bardzo tego potrzebowa�em. Brz�czyk OPSAT-u obudzi� mnie po po�udniu. Spa�em chyba pi�� godzin. Ca�kiem dobry wynik, cholera. Wyszed�em z pokoju w cywilnym ubraniu, wsiad�em do explorera i dojecha�em wed�ug wskaza� pulsuj�cego punktu na wy�wietlaczu OPSAT-u do miejsca, gdzie teraz jestem.
18
Budynek mieszkalny jest stary jak wszystko dooko�a. Trudno tu zaparkowa�, ale mam szcz�cie i po kilku minutach znajduj� miejsce po drugiej stronie ulicy. Zatrzymuj� si�, siadam tak, �eby m�c obserwowa� ca�� okolic�, i korzystam z okazji, by skontaktowa� si� z Waszyngtonem.
- Halo? Jest kto� w domu? - pytam, naciskaj�c implant w krtani.
- Cze��, Sam. - To Carly St. John, moja ulubienica w Wydziale Trzecim. Jest bystra i atrakcyjna jak cholera. Cz�sto si� zastanawiam, jak by to by�o, gdyby�my byli razem. Oszukuj� si�, �e mo�e jest mn� zainteresowana. Problem w tym, �e nie chc� si� z nikim wi�za�. Przynajmniej tak ci�gle powtarzam to mojemu odbiciu w lustrze. Po �mierci Regan postanowi�em zapomnie� o kobietach i �y� w celibacie. By�em w tym ca�kiem dobry - do niedawna. Od powrotu znad Morza �r�dziemnego w zesz�ym roku czuj�... sam nie wiem... �e mnie �wierzbi. Przygl�dam si� niekt�rym kobietom na kursie krav magi w Towson, w Marylandzie, gdzie mieszkam. No i jest Ka-tia, instruktorka. Absolutnie boska. Katia Loenstern pochodzi z Izraela. Nieraz mnie podrywa�a, ale by�em g�upi i robi�em uniki. Ostatnio mam ochot� um�wi� si� na jak�� randk�, ale wszystko psuje mi �wiadomo��, w jaki spos�b zarabiam na �ycie. Penetrator w sta�ym zwi�zku ma s�aby punkt. I nara�a partnerk� na niebezpiecze�stwo. To cholerne ryzyko. Zbyt du�e.
- Sam? - odzywa si� Carly. - Jeste� tam?
- Jasne - odpowiadam. - Przepraszam, zamy�li�em si� na moment. Jest tam gdzie� pu�kownik?
- W tej chwili nie. Mia�am si� z tob� skontaktowa�. Zbli�a si� do ciebie pot�na zamie�. Co robisz?
- Powinienem je�� kolacj�, ale zamiast tego pilnuj� Prokofiewa. Zidentyfikowa�a� ju� ludzi na zdj�ciach, kt�re ci wys�a�em?
- W�a�nie dosta�am wyniki. Mia�e� racj�. Ten facet z brodato Oskar Herzog. Chyba bardzo si� stara zmieni� wygl�d, ale nie wychodzi mu to za dobrze, co?
- Fakt. A ten drugi, gwiazdor rocka? Us�ysza�em �miech Carly.
- Rozbawi� mnie tw�j opis Rasputina. Ale go�� jest r�wnie gro�ny jak Rasputin. To Iwan Putnik, cyngiel rosyjskiej mafii. Ma w Rosji niez�� kartotek�, ale musi te� mie� pot�nych przyjaci� w rz�dzie, bo zawsze wychodzi z pud�a.
- Wiadomo z kim trzyma.
- Zgadza si�. Jeste� kumplem genera�a Prokofiewa i nie musisz si� ba� wielkich z�ych typ�w, stoj�cych na stra�y prawa.
19
Pocieram podbr�dek.
- Co to znaczy? Co Putnik robi w Sklepie?
- Wygl�da na to, �e dla nich pracuje, nie s�dzisz?
- Owszem. Chodzi mi o to, jak� robot� wykonuje... Zaczekaj moment.
Genera� Prokofiew w�a�nie wyszed� z budynku. Jest z wysok�, wystrza�ow� blondynk�, co najmniej dwadzie�cia pi�� lat m�odsz� od niego. Pstrykam OPSAT-em kilka zdj��. Goryl na przednim siedzeniu pasa�era wysiada i otwiera im tylne drzwi. Po chwili mercedes odje�d�a.
- Musz� jecha� - m�wi�. - Wysy�am ci kilka nowych fotek. W�a�nie zobaczy�em poczciwego genera�a z sza�ow� blondynk�. Spr�buj ustali�, kim jest.
- To nie �ona?
- Nie. Genera�owa jest w wieku Prokofiewa, a ta dziewczyna mog�aby by� jego c�rk�.
Roz��czamy si� i zaczynam dyskretnie �ledzi� mercedesa. Jedzie ruchliw� szos� Nabierie�n�, wzd�u� Dniepru na po�udnie. Potem skr�ca na most Mietro. Kieruje si� prospektem Browa�skim na wsch�d i zatrzymuje na ma�ym parkingu przy starym drewnianym m�ynie w Hydroparku. Przez chwil� jestem zaskoczony, p�niej u�wiadamiam sobie, �e mie�ci si� tu restauracja o nazwie M�yn. Hydropark, punkt orientacyjny w Kijowie, to park rozrywki po�o�ony na brzegu rzeki i kilku wyspach. Z restauracji najwyra�niej rozci�ga si� panoramiczny widok na Dniepr i jego pla�e.
Wje�d�am na plac, parkuj� daleko od mercedesa, odwracam si� i obserwuj� moj� ofiar�. Goryl otwiera tylne drzwi, Prokofiew i dziewczyna wysiadaj�. Jestem teraz bli�ej i widz�, �e to materia� na modelk�. Kim ona jest?
Zn�w robi� zdj�cia. Para wchodzi do �rodka, mercedes odje�d�a. Wysiadam z SUV-a i id� do restauracji. Wita mnie kierownik sali i pyta, czy chc� stolik z widokiem na rzek�. M�wi�, �e wypij� tylko drinka przy barze. Facet marszczy brwi, jakbym pope�ni� ci�ki grzech. Wskazuje ruchem g�owy bar i przestaje si� mn� interesowa�.
Usadawiam si� na wy�cie�anym sto�ku, sk�d mog� obserwowa� Prokofiewa i jego towarzyszk�. Siedz� w drugim ko�cu sali, przy wielkim oknie. Barman pyta mnie, co poda�. Nie chc� pi� alkoholu w czasie pracy, ale zdaj� sobie spraw�, �e kiedy wlaz�em mi�dzy wrony... Prosz� go, �eby mi co� poleci�. Odpowiada, �e specjalno�� lokalu to KGB.
- Dobra, niech b�dzie - m�wi�. Spodziewam si� koktajlu z Bailey's Irish Cream i Kahlu�, ale dostaj� co� z d�inem, morel�wk�, kmink�wk� i sokiem cytrynowym. Horror.
20
Popijam to �wi�stwo i przygl�dam si� parze. Zdecydowanie maj� romans. Genera� trzyma d�o� dziewczyny le��c� na blacie stolika i robi to zupe�nie nie po ojcowsku. Blondynka �mieje si� z jego s��w, a potem... Bingo! Wyci�ga si� ponad stolikiem i ca�uje go w czo�o.
Pstrykam OPSAT-em zdj�cie.
Przez nast�pnych dziesi�� minut siedz� przy drinku i kilka razy fotografuj� ich ukradkiem. Uwieczniam nawet moment, gdy genera� wsuwa r�k� pod sp�dniczk� dziewczyny. Potem zaczyna si� robi� jeszcze ciekawiej. Genera� daje towarzyszce ma�e, zapakowane pude�ko. Blondynka otwiera je i piszczy z zachwytu na widok diamentowego naszyjnika w �rodku. Prokofiew wstaje, podchodzi do niej z ty�u i zapina jej b�yskotk� na szyi. Potem si� pochyla i dziewczyna ca�uje go nami�tnie w usta.
W tym momencie na OPSAT przychodzi wiadomo�� tekstowa: DZIEWCZYNA NA ZDJ�CIU TO NATALIA GROMINKO, MODELKA, SAMOTNA, LAT 24, ZAMIESZKA�A W KIJOWIE, WED�UG NASZEJ WIEDZY NIE-NOTOWANA. CARLY
Wmuszam w siebie reszt� koktajlu i zostawiam na barze kilka hry-wien. Kiedy szykuj� si� do wyj�cia, widz�, wchodz�cego do restauracji Rasputina czy raczej Iwana Putnika. Przygl�da si� uwa�nie stolikom, odnajduje genera�a i podbiega do niego. Siedz� na sto�ku i obserwuj� ich w lustrze za barem. Putnik szepcze co� do Prokofiewa i na twarzy starego pojawia si� niepok�j. Wyciera usta, wstaje i bierze d�o� modelki. M�wi co� do niej - najwyra�niej informuje j�, �e musi natychmiast wyj��. Dziewczyna marszczy czo�o i robi niezadowolon� min�. Genera� ca�uje j� w policzek i wychodzi z Putnikiem z restauracji. Nad�sana panna Grominko zostaje przy stoliku. Czekam kilka minut, potem ruszam za tamtymi.
Super. Sypie �nieg. Zadymka jak cholera.
Mercedesa ju� nie ma na parkingu. Biegn� do SUV-a i wsiadam. Ustawiam OPSAT na tryb �ledzenia i widz�, �e samoch�d jedzie na wsch�d w kierunku wylotu z miasta. To r�wnie� droga do Moskwy. S� trzy kilometry przede mn�. Wje�d�am na prospekt Browa�ski i pr�buj� ich dogoni�. Nie zgubi� ich, dop�ki dzia�a urz�dzenie naprowadzaj�ce, ale lubi� mie� cel w zasi�gu wzroku. Niestety zamie� i go�oled� utrudniaj� mi zadanie. Zwalniam na widok gliniarza, kt�ry kieruje ruchem na skrzy�owaniu, gdzie zderzy�y si� dwa samochody. Kiedy zn�w przyspieszam, mercedes ma ju� nade mn� osiem kilometr�w przewagi. Zdecydowanie wyje�d�aj� z miasta.
21
Nagle pulsuj�cy punkt przestaje si� porusza�. Mercedes gdzie� si� zatrzyma�. Jestem na przedmie�ciu Kijowa i nie mam poj�cia, co kombinuje genera�. Chyba nie mieszka tu jego druga kochanka?
Zmniejszam szybko�� p�tora kilometra od miejsca, kt�re wskazuje pulsuj�cy punkt. Nagle sygna� zanika. Dioda ga�nie.
Co za cholera? - my�l�. Co si� sta�o? Urz�dzenie naprowadzaj�ce ma bateri�, kt�ra wystarcza na co najmniej siedemdziesi�t dwie godziny. Znale�li nadajnik?
Zje�d�am na bok i studiuj� plan miasta na wy�wietlaczu OPSAT-u. Pr�buj� sobie przypomnie�, gdzie dok�adnie by�a dioda, zanim zgas�a. Znajduj� skrzy�owanie, kt�re wydaje si� najbardziej prawdopodobne, i ruszam w tamtym kierunku. Jestem oko�o p� kilometra od celu, gdy widz� czarn� chmur� dymu unosz�c� si� ku niebu. S�ysz� zbli�aj�ce si� syreny. Wolno doje�d�am do pustego placu przy budynku do rozbi�rki, gdzie ostatnio sta� mercedes.
Zamiast niego zastaj� p�on�cy wrak. Wygl�da na to, �e kto� celowo podpali� samoch�d.
Zatrzymuj� SUV-a. Dwa wozy stra�ackie i radiow�z policyjny z w��czonymi lampami b�yskowymi przeje�d�aj� obok mnie. Stra�acy natychmiast bior� si� do gaszenia po�aru. Kiedy t�umi� ogie�, rozpoznaj� mercedesa genera�a.
Niech to szlag! Musieli wiedzie�, �e ich namierzam!
Skurwiele porzucili samoch�d, zniszczyli go i pojechali dalej innym.
ROZDZIA� 4
Profesor Gregory Jeinsen wyszed� z samolotu, otar� pot z czo�a i ruszy� do hali przylot�w. W mi�dzynarodowym porcie lotniczym w Hongkongu jak zwykle panowa� du�y ruch, wi�c Jeinsen czu� si� stosunkowo bezpieczny. W�tpi�, by kto� go rozpozna�. W ko�cu kto m�g�by to zrobi�? Odk�d znikn�� z Waszyngtonu, zmieni� wygl�d. Ufarbowa� siwe w�osy na czarno, czesa� si� inaczej, zgoli� w�sy i nosi� okulary z fa�szywymi soczewkami. W ten spos�b sze��dziesi�cioczterolatek wygl�da� dwadzie�cia lat m�odziej. Gdyby szuka� go Pentagon, agent musia�by spojrze� na niego kilka razy, �eby zauwa�y� podobie�stwo do naukowca, kt�ry zagin�� dwa dni temu w tajmniczych okoliczno�ciach. ��cznik w Hongkongu za�atwi� mu now� to�samo�� i niezb�dne dokumenty. Jeinsen trzyma� w r�ku nie-
22
miecki paszport i wiz� wjazdow� na nazwisko Heinrich Lang. Nie by�o to zbyt naci�gane. Kuzyn Jeinsena mia� tak na imi�, a jego ulubionym re�yserem filmowym by� Fritz Lang. Nowe nazwisko pasowa�o mu.
Zdrad� planowa� od lat. Wcze�niej uciek� z Europy do Stan�w Zjednoczonych. Urodzi� si� w czasie II wojny �wiatowej w Niemczech i tam si� wychowywa�. Na swoje nieszcz�cie znalaz� si� po wschodniej stronie muru berli�skiego. Zosta� naukowcem i pracowa� nad rozwojem broni dla NRD. W 1971 roku przemycono go w ci�ar�wce z praniem przez punkt kontrolny Charlie. Mia� ju� za�atwion� pa�stwow� posad� w USA. Przez ponad trzydzie�ci lat mieszka� w Waszyngtonie i pomaga� w projektowaniu i konstruowaniu uzbrojenia dla Pentagonu.
Jeinsen przeszed� bez problem�w przez kontrol� imigracyjn� i celn�, odebra� skromny baga� i wyszed� na zewn�trz, �eby z�apa� taks�wk�. Dosta� jasne instrukcje: jecha� prosto do hotelu, zameldowa� si� pod nowym nazwiskiem i czeka� na dalsze polecenia.
Przed wyjazdem prze�y� dwa nerwowe tygodnie. Musia� by� pewien, �e nie zostawi po sobie niczego, co sugerowa�oby, �e jest zdrajc�. Usun�� wszystkie �lady kontakt�w z Wongiem w Hongkongu. Uwa�a�, �e b�dzie najlepiej, je�li po prostu zniknie. Waszyngto�ska policja uzna go za zaginionego. Z powodu jego zwi�zk�w z Pentagonem w poszukiwania zaanga�uje si� oczywi�cie FBI. To nieuniknione. Ale je�li wszystko p�jdzie tak, jak planowa� kiedy� w Niemczech Wschodnich, w�adze nie znajd� �adnego tropu. By� pewien, �e zadanie w Waszyngtonie wykona� jak nale�y.
Wysiad� z taks�wki przed eleganckim hotelem Mandarin Oriental przy Connaught Road w dzielnicy Central na wyspie. Wiedzia�, �e to najbardziej luksusowy hotel w okolicy terenie, by� mo�e poza hotelem Peninsula w Koulunie. By� zadowolony, �e Wong traktuje go jak VIP-a i zapewni� mu zakwaterowanie w takim miejscu.
Tak jest, pomy�la� Jeinsen. Ju� wida�, �e decyzja o ucieczce do Chin by�a s�uszna.
Biurokraci i wojskowi wa�niacy w Pentagonie nigdy nie doceniali jego talent�w. Owszem, mia� stanowisko na najwy�szym szczeblu, woln� r�k� w projektowaniu uzbrojenia i szacunek koleg�w. Ale ludzie ustalaj�cy jego zarobki zawsze go do�owali, kiedy innym dawali lepsze pensje. Jeinsen wci�� prosi� o podwy�ki. Dostawa� je, ale uwa�a�, �e zas�uguje na wi�cej. Mieszkaj�c w Niemczech Wschodnich, �y� iluzj�, �e ka�dy, kto ucieknie do Ameryki, mo�e by� bogaty. W jego przypadku tak si� nie sta�o. Mia� skromne dochody, �y� wygodnie, ale nigdy nie zrobi� maj�tku. By� �wi�cie
23
przekonany, �e jest ofiar� uprzedze�. �e traktowano go tak z powodu jego enerdowskiego pochodzenia. Trzydzie�ci lat w Waszyngtonie okaza�o si� wielkim roczarowaniem.
Kiedy Wong skontaktowa� si� z nim przez ��cznika w agencji rz�dowej, Jeinsen by� got�w rozwa�y� ka�d� propozycj�. Wong obieca� mu fortun� i bezpieczny przerzut przez Hongkong do Pekinu. Jeinsen mia� tylko przekazywa� informacje o pewnym projekcie, nad kt�rym pracowa�. Spos�b ��czno�ci poda� Wong. Wszystko mia�o trwa� trzy lata. Jeinsen nie chcia� czeka� tak d�ugo, ale Wong przekona� go, �e warto by� cierpliwym. To si� op�aci. Niedawno rola Jeinsena w realizacji projektu dobieg�a ko�ca i zadanie zosta�o wykonane. Reszta posz�a szybko. Wong dotrzyma� s�owa, zorganizowa� mu podr� i po cichu zabra� go z kraju.
Jeinsen podszed� do lady recepcyjnej i zameldowa� si� pod swoim nowym nazwiskiem.
- Witamy w Mandarin Oriental, panie Lang - powiedzia� recepcjonista, wr�czaj�c mu klucz do pokoju i kopert�. - Kto� zostawi� to rano dla pana.
Naukowiec odebra� przesy�k�.
- Dzi�kuj� - odrzek�.
Fizyka niemal zatka�o, gdy zobaczy� pok�j. Dosta� apartament z balkonem. Jeszcze nigdy nie mieszka� tak luksusowo. Nawet kiedy podr�owa� s�u�bowo w sprawach Pentagonu, lokowano go z oszcz�dno�ci w hotelach �redniej klasy. Wong by� naprawd� hojny.
Przed rozpakowaniem baga�u Jeinsen otworzy� kopert� i sprawdzi� jej zawarto��. W �rodku znalaz� ma�y srebrny klucz z wygrawerowanym numerem 139, kartk� z numerem telefonu i pi��dziesi�t dolar�w hongko�-skich. Podni�s� s�uchawk� telefonu i zadzwoni�.
Zg�osi� si� Wong.
- Witam w Hongkongu, panie, hm, Lang.
- Cze��. Sk�d pan wiedzia�, �e to ja? - Jeinsen zachichota�.
- Nikt inny nie zadzwoni�by pod ten numer. Jaki mia� pan lot? - Wong m�wi� dobrze po angielsku z wyra�nym chi�skim akcentem.
- D�ugi. Bardzo d�ugi.
- Domy�lam si�. Chce pan troch� odpocz��?
-Nie, nie, spa�em w samolocie. Jestem... do pa�skiej dyspozycji.
- Doskonale. Dosta� pan klucz?
- Tak. Do czego on jest?
- Do skrytki depozytowej w Bank of China. Wie pan, gdzie to jest?
- Znajd�.
24
- To bardzo blisko. Mo�e pan p�j�� pieszo, je�li pan chce. - Wong wyt�umaczy�, jak trafi� do banku. - W skrytce s� dalsze instrukcje i reszta pieni�dzy dla pana. Nie mog� si� doczeka� naszego spotkania.
- Ja te� - odpar� Jeinsen. - Dzi�kuj�.
Od�o�y� s�uchawk� i z rado�ci zatar� r�ce. Zn�w czu� si� m�ody. Rozpakowa� si�, od�wie�y� i przebra�. W ci�gu p� godziny by� przygotowany do nast�pnej wielkiej przygody w swoim �yciu.
Wyszed� z Mandarina, skierowa� si� - wed�ug wskaz�wek Wonga - na po�udnie. Przeci�� Chater Road i dotar� do Statu� S�uare. Fontanny na placu zrobi�y na nim wra�enie, ale wok� t�oczy�o si� zbyt du�o azjatyckich imigrantek. Filipinki z Manili gromadzi�y si� tutaj w nadziei, �e dostan� prac� pokoj�wek.
Na po�udniu g�rowa� nad placem imponuj�cy budynek banku HSBC. Jeinsen skr�ci� za monumentaln� budowl� na wsch�d i poszed� Des Voeux Road na po�udniowy wsch�d. Min�� Chater Garden i dotar� do r�wnie imponuj�cego wie�owca Bank of China. Siedemdziesi�ciopi�trowy biurowiec, zaprojektowany przez urodzonego w Chinach ameryka�skiego ar-chiteka I.M. Peia, by� trzecim najwy�szym budynkiem w Hongkongu.
Jeinsen wszed� do holu, skierowa� si� do kasjerki i pokaza� jej sw�j klucz. - Chcia�bym si� dosta� do mojej skrytki depozytowej - powiedzia�.
- Mog�abym poprosi� o jaki� dokument to�samo�ci? - zapyta�a m�oda Chinka. Jeinsen mia� wra�enie, �e otaczaj� go sami Chi�czycy. Wi�kszo�� Brytyjczyk�w wyjecha�a po 1997 roku.
Wr�czy� kobiecie nowy paszport. Rzuci�a okiem na dokument, zwr�ci�a go i poda�a mu formularz. - Prosz� to wype�ni� i zg�osi� si� do tamtego pracownika - wskaza�a. Jeinsen podzi�kowa� jej i przeszed� do blatu. Wpisa� swoje nowe nazwisko i poda� jako adres hotel Mandarin Oriental. Kiedy zani�s� formularz umundurowanemu pracownikowi banku, m�czyzna poprosi� o pokazanie klucza do skrytki. Potem zaprowadzi� go do skarbca.
Pracownik u�y� w�asnego klucza, gdy Jeinsen obr�ci� sw�j w zamku skrytki numer 139. M�czyzna wyj�� kasetk�, wr�czy� Jeinsenowi i wskaza� mu kabin�. Jeinsen skin�� g�ow� i wszed� do �rodka. Zamkn�� drzwi i otworzy� kasetk�.
By�o w niej sto tysi�cy dolar�w hongko�skich i formularz depozytowy, z kt�rego wynika�o, �e na specjalnym koncie na jego nazwisko s� jeszcze dwa miliony.
Jeinsen mia� ochot� krzycze� ze szcz�cia. Z emocji trz�s�y mu si� r�ce, kiedy wpycha� got�wk� do kilku kieszeni.
Na dnie kasetki le�a�a bia�a koperta. Rozerwa� j� i znalaz� nast�pn� wiadomo�� od Wonga. Polecenie, �eby natychmiast pojecha� do klubu nocnego
25
Purple Queen w Koulunie. Na kartce by�y instrukcje, jak skorzysta� z promu przez port i adres, kt�ry trzeba poda� taks�wkarzowi po drugiej stronie. Jeinsen mia� zabra� wszystko ze skrytki; klucz i wiadomo�� tak�e.
Wychodz�c z banku, buja� w ob�okach. Nie zawraca� sobie g�owy �apaniem taks�wki do przystani Star Ferry. Wola� si� przespacerowa� i popatrze� na t�umy Azjat�w na ulicach. Po raz pierwszy w �yciu czu� si� lepszy od innych. Ci wszyscy ludzie to posp�lstwo! To on jest teraz bogaty. Mo�e zatrudni� s�u�b�! By� wielkim panem! �ycie jest pi�kne!
Prom przewi�z� go przez port Victoria do dzielnicy Tsim Sha Tsui w Koulunie. Radosny nastr�j Jeinsena zmieni� si�, gdy ruszy� przez turystyczne getto Hongkongu. Zat�oczona Tsim Sha Tsui promieniowa�a energi� i blaskiem. Cho� by�o jeszcze widno, �wieci�o mn�stwo neon�w. Dzia�a�y na jego zmys�y. Na ulicach widzia� niezliczone restauracje, puby, bary, hotele, sklepy z ubraniami, sprz�tem fotograficznym i elektronik�. I mas� ludzi. Samochody posuwa�y si� zderzak przy zderzaku i panowa� og�uszaj�cy ha�as. Jeinsen nagle poczu� si� stary.
Zatrzyma� taks�wk� i poda� kierowcy adres. Samoch�d pojecha� na wsch�d, min�� hotel Peninsula - �atwo rozpoznawalny dzi�ki dw�m kamiennym lwom od frontu - i zag��bi� si� w Tsim Sh