14664

Szczegóły
Tytuł 14664
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14664 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14664 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14664 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

John Collier Hell Hath No Fury NIE ZNA PIEKŁO STRASZLIWSZEJ FURII… Mitologiczne postacie występujące w prekursorskich opowiadaniach Lorda Dunsany’ego zostały wykorzystane w nieco większym stopniu przez Johna Colliera, pisarza angielskiego pochodzenia, którego niektórzy krytycy uważali za dziedzica literackiej spuścizny ekscentrycznego Irlandczyka. Jednakże Colliera bardziej interesowali bohaterowie negatywni, jak np. diabły w męskich i żeńskich postaciach, które opisywał z sardonicznym humorem. Za zbiór opowiadań pt. Fancies and Goodnights otrzymał pierwszą International Fantasy Award w 1952 roku. Inne humorystyczne opowiadania Colliera zostały już wydane w zbiorach Green Thoughts (1932) oraz The Devil and All (1935). a powieść His Monkey Wife (1930) Anthony Burgess uznał za ..klasykę swego gatunku”. Kiedy ta powieść o podróżniku, wracającym po latach do Ameryki ze swoją szympansicą Emily, która zmusiła go do małżeństwa, po raz pierwszy ukazała się w USA. wywołała burzę protestów i o mało nie została zakazana w niektórych stanach! Kiedy jednak wrzawa ucichła, bardziej obiektywne glosy uznały ten utwór za alegorię chęci powrotu do natury — chociaż równie dobrze można go odczytywać jako zabawny jeu d’esprit, typowy dla tamtych czasów i samego autora. Chociaż John Collier (1901–1980) spędził pierwsze lata swego życia w Anglii, w połowie lat trzydziestych osiadł w Ameryce, gdzie zarabiał na życie, pisząc hollywoodzkie scenariusze do takich znanych filmów, jak Sylvia Scarlett Georgea Cukora. Afrykańska królowa, reżyserowana przez Johna Hustona na podstawie powieści C. S. Forestera, czy wyprodukowany przez Henry’ego Corneliusa w 1955 roku I Am a Camera. Jednakże Collier nigdy nie przestał pisać humorystycznej fantasy, która zwróciła na niego uwagę czytelników — szczególnie humorystycznych opowiadań, w których diabły i demony wtrącały się w ludzkie sprawy. Należy do nich, często umieszczane w antologiach, Thus I Refute Beelzy — o losie tych, którzy nie wierzą w niewidzialnego towarzysza zabaw małego chłopca i The Bottle Party, o zabawnych eskapadach dżina, który zawsze jest górą. Opowiadanie Nie zna piekło straszliwszej furii…* zostało utrzymane w tej same) konwencji, ale jest mniej znane. Pochodzi ze zbioru nagrodzonego prestiżową nagrodą, potwierdzającą stałe miejsce zajmowane przez humorystyczną fantastykę we współczesnej literaturze. Gdy tylko Einstein ogłosił, że przestrzeń jest skończona, ceny parceli budowlanych, zarówno w piekle, jak i w niebie, potwornie wzrosły Liczne pośledniejszej rangi diabły, które spokojnie mieszkały sobie w brudzie i nędzy prowincjonalnych zakamarków piekieł, teraz zostały eksmitowane ze swych mizernych siedlisk i nie było ich stać na zakupienie nowych siedzib. Nie pozostało im nic innego, jak emigracja, tak więc rozproszyły się po różnych nadających się do zamieszkania planetach naszego Wszechświata. Jeden przybył do Londynu, mniej więcej godzinę przed północą, w październiku zeszłego roku. Niektóre anioły musiały poczynić podobne kroki, a zbieg okoliczności sprawił, że jeden z nich w tymże czasie wylądował w tej samej okolicy na północy miasta. Tego rodzaju istoty, przyjmując ludzką postać, mają przywilej wyboru płci. A ponieważ wiadomo, jak stoją sprawy, i zarówno diabły, jak i anioły dobrze wiedzą, jak jest, oboje postanowili zmienić się w kobiety, mające po dwadzieścia jeden lat. Diabeł, gdy tylko dotknął ziemi, zmienił się w niejaką Bellę Kimberly, brunetkę, a anioł stał się równie piękną Evą Anderson, blondynką. Z powodu wrodzonych ograniczeń, anioł nie może rozpoznać diabelstwa, kiedy się na nie natknie, tak samo jak diabeł nie jest w stanie ogarnąć myślą koncepcji anielskiego charakteru. Prawdę mówiąc, w trakcie takich spotkań jak to, które miało miejsce na Lowndes Crescent w St John’s Wood, anioł bywa niewinnie zafascynowany pozornie silniejszym i energiczniejszym diabłem, który z kolei doświadcza cudownych uczuć będących udziałem kogoś, kto widzi piekący się na rożnie comber jagnięcy. Obie dziewczyny podeszły do siebie i jednocześnie zapytały się, czy w pobliżu można znaleźć jakiś niedrogi pensjonat. Najpierw serdecznie uśmiały się ze swych wspólnych potrzeb, a potem uzgodniły, że zostaną współmieszkankami i koleżankami. Bella stwierdziła, że jest już chyba za późno na szukanie niedrogiego pensjonatu. Tak więc spędziły noc, przechadzając się po Hampstead Heath, mówiąc o tym, jak zamierzają zarabiać na życie, jak dobrze będą się razem bawić, kogo kochać i co zjedzą na śniadanie — właśnie w takiej, najzupełniej naturalnej, kolejności. W małym barze szybkiej obsługi przy Heath Street zjadły jajka na miękko, a potem znalazły przytulny pokoik na trzecim piętrze czynszowej kamienicy przy Upper Park Road. Później ruszyły na poszukiwanie pracy: Bella szybko została zatrudniona jako instruktorka tańca, a Eva, z nieco większym trudem, znalazła posadę harfistki w orkiestrze. Kiedy zabezpieczyły sobie byt, zaczęły cieszyć się życiem, jak to zwykle robią dziewczęta, plotkując i chichocząc całymi godzinami. To prawda, że niektóre wypowiedzi Belli sprawiały, że Eva rumieniła się od czubka głowy po podeszwy stóp, ale zdążyła już polubić swą ciemnowłosą przyjaciółkę i znajdowała jej śmiałe dowcipy nieodparcie zabawnymi. Zgodnie podzieliły się szufladami komody i spały w jednym łóżku, w czym nie widziały niczego zdrożnego. Uważałyby tak, nawet gdyby poznały się w swych prawdziwych wcieleniach, gdyż często można znaleźć diabła i anioła w tym samym łóżku — w przeciwnym razie dla niektórych z nas życie byłoby piekielnie nudne. W tym samym domu mieszkał młody człowiek niewiele starszy od Belli i Evy, który studiował architekturę i jeszcze nigdy nie zaznał miłości ani nawet jej namiastki. Nazywał się Harry Pettigrew i był szatynem, o włosach ani zanadto ciemnych, ani zbyt jasnych. Dysponował bardzo skromnymi finansami, więc jego pokój znajdował się na najwyższym piętrze, jednak nie tak wysoko, żeby młodzieniec nie słyszał perlistego chichotania obu dziewcząt, późną porą, kiedy powinien ślęczeć nad książkami. Miał ochotę zejść na dół, zapukać do ich drzwi i zapytać, z czego się śmieją, ale był zbyt nieśmiały. Jednak kiedy troje młodych ludzi mieszka w tym samym budynku, szybko zawierają znajomość. Pewnego razu Bella zapomniała zamknąć drzwi łazienki, z pewnością dlatego, że w piekle nie ma wanien ani łazienek, a zatem także wiodących do nich drzwi. Była niedziela i młodzieniec miał na sobie nocną koszulę. Nastąpiło cudowne, małe contretemps, podczas którego, na szczęście, nie zobaczył więcej, niż pragnąłby ujrzeć porządny młody człowiek. Mimo to zrejterował ogromnie zmieszany, gdyż nie miał pojęcia o pragnieniach porządnych młodych kobiet. Jego zmieszanie było tak wielkie, że wbiegł na górę, nie licząc stopni ani pięter. Gwałtownie otworzywszy drzwi, które uznał za swoje, zastał Evę w trzeciej pozycji cyklu ćwiczeń Millera wzmacniających mięśnie brzucha i nie mającą niczego na sobie. Anioły, jak każdy wie, są — z powodu swej niewinności lub skąpych niebiańskich szat — czasami znacznie mniej pruderyjne niż ich piszczące koleżanki z konkurencyjnego cechu. Eva pospiesznie, lecz bez paniki narzuciła sobie pled na ramiona. — Wyglądasz na bardzo zdenerwowanego — powiedziała. — Nie ma powodu do zdenerwowania. Chciałeś czegoś? — Nie… — odparł — …nie. Prawdę mówiąc, wszedłem tu przez pomyłkę. To ładnie z twojej strony, że nie krzyczysz i nie jesteś na mnie zła. Wymienili jeszcze kilka grzeczności. W końcu Harry odważył się i zaproponował wspólny spacer po Heath. Zanim Eva zdążyła coś powiedzieć, weszła Bella, a nie zauważywszy gościa, wypaliła, chichocząc: — Czy wiesz, co mi się przytrafiło? Potem dostrzegła go i okropnie się zmieszała. W wyniku tego ich następne spotkanie nieco straciło swój spontaniczny charakter, za co Harry nie by tak wdzięczny losowi, jak mógłby być, gdyby wiedział, ku czemu się skłania, a z czego rezygnuje. Prawdę mówiąc, kiedy młody człowiek widzi diabła i anioła, oba w kobiecych postaciach oraz w takich samych sprzyjających okolicznościach, pięćdziesiąt lub pięćdziesiąt pięć razy na sto wybierze anioła. Oczywiście jeśli jest miłym młodzieńcem i ma dość czasu do namysłu. Tak więc, kiedy wszyscy troje spacerowali tego popołudnia po Hampstead Heath, Harry prawił Belli uprzejmości, ale przez cały czas zerkał na Evę. Bella szybko dodała dwa do dwóch. Niecierpliwie wyczekiwała, kiedy będzie mogła popełnić grzech śmiertelny z tym atrakcyjnym młodym człowiekiem, a potem odlecieć z jego duszą. Za duszę architekta, szczególnie wykazującego zdecydowanie rycerskie cechy charakteru, można spokojnie kupić ładną willę, stojącą na dwu– lub trzyakrowej działce w najatrakcyjniejszej dzielnicy piekła. Możecie sobie wyobrazić frustrację tego bezdomnego diabła, porównywalną jedynie z gniewem odrzuconej kobiety, gdyż oba te uczucia mają podobny rodowód. Widziała, jak uczucie Harry’ego do jej blond koleżanki rośnie z każdym dniem i wpadła na pomysł, by do tego trójkąta dołączyć jeszcze jedną osobę — młodego człowieka niemal równie ciemnowłosego jak ona, którego poznała na sali tanecznej i z którym zawarła już bliską znajomość. Powiedziała mu, że Eva prawdopodobnie odziedziczy znaczną sumę pieniędzy. Ta wiadomość, jak również blond kędziory i aura niewinności, zupełnie wystarczyły panu Dago, który natychmiast wyraził chęć poznania tak interesującej panny. — Nie wystarczy, że będziesz udawał szejka — powiedziała Bella — gdyż ona już robi maślane oczy do Harry’ego Pettigrewa, który powinien być mój. Musisz sprawiać wrażenie, że ona ci daje. W ten sposób facet szybko weźmie tyłek w troki, o ile znam jego lordowską mość. Należy zauważyć, że Bella wyrażała się okropnie wulgarnie, co jest pospolitą przywarą złych duchów. Jej partner, którego dobrze wyszkoliła w sztuce wzbudzania zazdrości, szybko znalazł sposób, aby obudzić ją w Harrym. Na przykład, kiedy w pewną niedzielę spacerowali po leśnych ostępach Ken Wood, kazał Belli pod pierwszym lepszym pretekstem zostać z Harrym z tyłu, podczas gdy on i Eva poszli ścieżką dalej. Kiedy minęli zakręt, wyciągnął rękę za jej plecami, jakby ją obejmował (nie dotykając, żeby nie spotkać się z ostrą odprawą), tak by wychodzący zza zakrętu Harry odniósł wrażenie, że pospiesznie cofnięte ramię otaczało przez chwilę kibic dziewczyny. Poza tym raz czy dwa odskakiwał i robił zmieszaną minę, kiedy Harry wchodził do pokoju, w którym Dago na chwilę został sam na sam z Evą. Słysząc kroki rywala przed drzwiami, nie cofał się przed tak niegodziwymi sztuczkami, jak ciche cmoknięcia, imitujące pocałunki. Pewnego razu, kiedy Belli nie było w domu, posunął się nawet do tego, że przez otwarte okno wrzucił do jej pokoju skarpetkę. Przedobrzył. Harry, wróciwszy z Evą ze spaceru, doznał tak silnego wstrząsu na widok męskiej skarpetki, że nie mógł już dłużej cierpieć w milczeniu. Najpierw zapytał (z pozornym spokojem) czyja to część garderoby, ale zaraz dał upust nagromadzonym przez kilka ostatnich tygodni podejrzeniom i z niewymownym zadowoleniem usłyszał szczere, stanowcze i gorące zaprzeczenie. Nastąpiła niezwykle czuła scena, w trakcie której odkryli, iż ich miłość jest prawie doskonała. W rzeczy samej, jedynym brakującym elementem było spełnienie, przez licznych starożytnych filozofów, niektórych ojców Kościoła oraz wszystkich młodych kochanków uważane za nieodłączną cechę idealnego uczucia. Dążenie do perfekcji leży w ludzkiej naturze, a jej osiąganie — w anielskiej. Nasi młodzi należeli do typowych, tak więc po krótkiej i przyjacielskiej dyskusji uzgodnili, że spróbują osiągnąć doskonałość w pokoju Evy jeszcze tej nocy, kiedy wszyscy w domu zasną. Krytycznie nastawionym do takiej perfekcji przypominamy, że w niebie nie ma małżeństw ani ślubów, a wśród studentów architektury są one bardzo rzadkie. Tak się złożyło, że Bella również wróciła tego popołudnia i poszła do wspólnika, aby wymyślić jakieś śmiałe posunięcie, które pozwoliłoby obojgu osiągnąć ich upragnione cele. W końcu wybrali najzuchwalsze ze wszystkich. Jeszcze tej nocy Bella miała odwiedzić Harry’ego w jego sypialni, a ciemnowłosy tancerz obiecał zagrać rolę Tarquina w pokoju Evy. Późnym wieczorem ruszyli do Hampstead. Była piekielnie głęboka, bezksiężycowa noc. Gwiazdy skryły się za chmurami i wszystkie okna w kamienicy były ciemne. U Harry’ego nie paliło się światło, bo nie było go w pokoju; u Evy nie paliło się, ponieważ był u niej Harry. Bella, nie wiedząc o tym, wchodzi na górę, nie zastaje młodzieńca, więc kładzie się w jego łóżku, zamierzając zrobić mu niespodziankę. Tancerz przybywa chwilę później, po omacku wchodzi po schodach i przystanąwszy po drzwiami Evy, słyszy ściszone głosy młodych, którzy właśnie wyrażają swój zachwyt po osiągnięciu perfekcji. Dochodzi do wniosku, że znalazł się na niewłaściwym piętrze i powinien wejść wyżej. Wchodzi, otwiera drzwi pokoju Harry’ego i w ciemności chwyta czekającą Bellę, która — uradowana jego entuzjazmem — ulega mu po bardzo przekonującej, acz krótkiej, bitwie. Minęło kilka godzin, w czasie których dobrzy cieszyli się szczęściem będącym nagrodą cnotliwych, a niegodziwi jego iluzją, która jest pociechą występnych. O bladym świcie nasz dobry Harry wygłosił dziękczynną mowę do swej kochanki, nazywając ją aniołem w ludzkim ciele, dzięki któremu znalazł się w niebie. Natomiast Bella i jej kompan przeklinali się z pasją, lecz bez wdzięku. Jednak na tyle realistycznie spoglądali na świat, aby przyznać, że dobre złudzenie jest lepsze niż nic. Postanowili uwiecznić ten błąd, nieustannie powtarzając go w mroku, lecz — jak sądzę — bez specjalnych sukcesów. Przełożył Zbigniew A. Królicki * Nie zna piekło straszliwszej funt nad wściekłość zawiedzionej kobiety (przyp. tłum.)