14340

Szczegóły
Tytuł 14340
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

14340 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 14340 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 14340 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

14340 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Czesław Chruszczewski POWRÓT HOLMEZJUSZA Sonis, gospodarz Strefy Południowej powiedział do Holmezjusza: — Tylko ty i nikt inny. Rozwiązałeś wiele skomplikowanych zagadek, prowadzisz instytut, który żartobliwie nazwano Wyrocznią Delficką. — Wątpliwy komplement. — Słusznie, twoje ekspertyzy są jednoznaczne. — Współpracuję z mądrymi ludźmi i sprawnymi maszynami. — Jak zawsze skromny. Nie zmienia to faktu, że najmądrzejsi zwracają się do ciebie z prośbą o pomoc. — O konsultację. — A zatem bądź naszym Pierwszym Konsultantem. W ubiegłym roku powołano Zespół Ekspertów–Egzobiologów — opowiadał Sonis wprowadzając gościa do loży amfiteatru. — Otrzymali polecenie zdemaskowania przedstawicieli innej cywilizacji, odwiedzających od czasu do czasu Ziemię. Podejrzewamy, że są wśród nas, że działają. Usiądź, bardzo proszę — zapraszał gospodarz Strefy Południowej. — Za chwilę rozpocznie się spektakl przygotowany przez specjalistów według scenariusza młodego, obiecującego autora, Samsary. — Nie cieszy się wielkim powodzeniem — stwierdził Holmezjusz rozglądając się po pustym amfiteatrze. — Frekwencja raczej słaba. — Tak, będziemy jedynymi widzami. — Sonis klasnął w dłonie i na scenę spłynęły dwie smugi reflektorów. — Zobaczysz maskaradę nie z tego świata. Przedefilują przed nami aktorzy w kostiumach Marsjan, Jowiszan, mieszkańców innych układów słonecznych, innych galaktyk. Będą to wyobrażenia gości z Kosmosu, którzy, jak sądzą specjaliści, od dawien dawna odwiedzają Ziemię i egzystują wśród nas, bądź obserwują z oddali. Pragniemy posłuchać twoich komentarzy, ino a później może i wniosków. Zgoda? — Zgoda — odrzekł rozbawiony Holmezjusz — kto jest autorem tego pomysłu? — Samo życie — odparł Soinis i dodał: — To znany powszechnie autor, chociaż trudny i dla wielu niezrozumiały. Uwaga, na scenę wkracza kilkanaście osób. — Ludzie, aktorzy w rolach ludzi, rozumiem, niektórzy sądzą, że przedstawiciele innych cywilizacji przybierają ludzkie postacie — komentował ekspert. — Ta wersja ma tylu zwolenników, co przeciwników. Na scenie pojawiła się piękna kobieta. — Tak — Holmezjusz uśmiechnął się. — Często mówimy o kobietach, że są istotami nie z tego świata. Dominuje przekonanie, że ONI najchętniej wcielają się w kobiety, które jak wiadomo, rządzą nami, a więc i światem. Warto przypomnieć hipotezę o przybieraniu przez Nich postaci ludzkich, i drugą — o przenikaniu do świadomości pewnych ludzi. Przez scenę przesuwał się korowód postaci historycznych. Jednocześnie wyświetlono trójwymiarowy film, spełniający rolę dekoracji. Obrazy ułatwiały rozpoznanie postaci. — Miasto Uruk nad Eufratem, a ten wiek to zapewne Gilgamesz — rozpoznał ekspert. — Widzę kapłanów babilońskich, Hanumurapiego, jest i bóg Marduk, patron Babilonu. Kapłani egipscy, królowa Nefretete, faraon Tutenchamon — żywy posąg Amona. Na tle obrazu pałacu w Knossos pojawił się aktor z wielką głową byka. — Minotaurus — powiedział Holmezjusz. — Interesujące, a teraz Grecja ze swoimi herosami, półbogami i bogami, prowadzą ich Homer i Herkules. Korowód rzymski otwiera Platon, za nim Belizariusz, Neron. Aktorzy utworzyli koło, obracając się coraz szybciej. Czas przemijał, przybywało nowych postaci, które z jednej epoki przechodziły do drugiej. Konfuncjusz kroczył obok al– Farabiego, Zaratustra prowadził Dariusza, Aleksander Macedoński gawędził z Napoleonem, a Michał Anioł z Paganinim. Nie zabrakło starożytnych bogów perskich — Mitry, Ormuzda i Aremaniusa. Zgaszono reflektory. Dziewczyna w stroju pasterki przyniosła w koszyku napoje orzeźwiające i owoce, dwaj lokaje w białych perukach wnieśli do loży stolik i dwa nakrycia. — Skorzystamy z przerwy — powiedział Sonis — i wzmocnimy nadwątlone siły. Lekka kolacja dobrze nam zrobi. Przy okazji chętnie poznam twoje myśli. — Ba! — Ekspert przysunął krzesło do stołu, wybrał rumiane jabłko ze sterty owoców. — Ponieważ ja również pragnę poznać swoje myśli, wypada zaspokoić naszą ciekawość. Oczywiście ONI mogli wcielić się, to słowo odpowiada mi najbardziej, zarówno w Gilgamesza jak w Nefretete. Załóżmy, że próbowali w najrozmaitszy sposób wpływać na losy świata, kształtować przyszłość mieszkańców Ziemi. Od czasu do czasu zjawiał się geniusz, prorok, wódz albo nadczłowiek, na przykład: Herkules! Bądź z niebios zstępowało samo bóstwo. Jedni wspaniali, mądrzy, szlachetni, świątobliwi, cudotwórcy, jasnowidzący, nauczyciele, inni bezlitośni, potworni, nieludzcy, wredni, mordercy z piekła rodem. Tamci tworzyli, ci niszczyli. Holmezjusz kroił jabłko srebrnym nożykiem i myślał głośno: — Odwieczna walka dobra ze złem. Przypomnijmy, że ONI reprezentują dwie skrajnie różne cywilizacje, dwa walczące ze sobą światy i że walkę tę prowadzą na ziemskim poligonie. Trudno się z tym pogodzić. Jak to, jesteśmy tylko instrumentami, bezwolnymi kształtami, manekinami? — Stanowczo protestuję! — zawołał gospodarz Strefy Południowej. — Wkrótce doszlibyśmy do przekonania, że wszyscy mieszkańcy Ziemi to konstrukcje programowane przez Nich. Nonsens. — Słusznie — zgodził się ekspert. — Sam fakt, iż mówimy o tym, świadczy dobrze o naszym wolnym rozumie, o samodzielności myśli, o swobodzie działania i możliwości dokonywania wyboru. Ale… — Ale? — powtórzył Sonis, częstując gościa nektarem. — Ale próbujemy ich zdemaskować — dokończył Holmezjusz. Opróżniwszy kielich, mówił dalej: — Bo usiłujemy wytłumaczyć NIEZROZUMIAŁE ingerencją z ZEWNĄTRZ. Bo próbujemy obciążyć odpowiedzialnością za potworne zbrodnie, za bezsensowne cierpienia 1 nikomu niepotrzebną rozpacz, za ból, za smutek, za brak logiki, za szaleństwa KOGOŚ INNEGO. — Na przykład? — wtrącił Sonis. — Na przykład moce piekielne albo jakiekolwiek inne moce spoza Ziemi. Przecież człowiek normalny nie może wymordować milionów ludzi. Rozwój współczesnej techniki przeistoczył prymitywne piekło w Laboratorium Zła i Nienawiści. Antyświat, antyczłowiek pragnie zniszczyć wszelkie Pozytywy, bo toleruje jedynie Negatyw, bo sam jest absolutnym Negatywem i produkuje masowo zło we wszelkiej postaci. — A zatem jakie wysnuwasz wnioski? — zapytał gospodarz spoglądając dyskretnie na zegarek. — Najłatwiej zrzucać winą na INNYCH. — Jednak ONI są wśród nas — upierał się Sonis. — Albo kiedyś byli, albo ingerują od czasu do czasu. — Mogą więc sprowadzać natchnienie, przyspieszać rozkwit cywilizacji, ułatwiać życie, wskazywać Drogę, dopomagać, współtworzyć i walczyć ze zwyczajną słabością. By osiągnąć swoje egoistyczne czy altruistyczne cele, wcielają się w ludzi nadzwyczajnych, ale nie rezygnują z oddziaływania na przeciętnych. Krótko mówiąc, każdy człowiek może stać się ich przedstawicielem, albo tylko najwybitniejsze jednostki. A może to tylko gra wyobraźni? — Gra wyobraźni — powtórzył Sonis. — O ile wiem, istnieje hipoteza, że cokolwiek wyobrażamy sobie, istnieje w rzeczywistości. — W jakiej rzeczywistości? — Holmezjusz odsunął talerz z winogronami. — W twojej, w mojej, w ludzkiej, w rzeczywistości innych, sąsiednich układów słonecznych? Niegdyś palono na stosie czarownice, jakoby nawiedzane przez diabła, ginęli wielcy uczeni, bo wyprzedzali swoją epokę. O kontakty z siłami nieczystymi czy nadprzyrodzonymi posądzano magów, taumaturgów, wizjonerów, uzdrowicieli. — Konkludując? — Śladów domniemanej obecności INNYCH pełno, jak na plaży po upalnym dniu. Przypływ morza zatrze wszystkie. Część informacji pozostaje w pamięci, w świadomości, lecz ciągle przybywają nowe, świeże ślady. Jak dotąd prowadzą do nikąd. Rozbłysły reflektory. Rozpoczął się akt drugi. Scena wyobrażała teraz wnętrze pracowni naukowej, uczeni prowadzili badania, potem defilowali aktorzy w kostiumach kwiatów i zwierząt. Ekspert komentował: — ONI mogą być wirusami, owadami, rybami, delfinami, ptakami, kotami i wszelkimi zwierzętami, począwszy od dinozaurów. Nie wolno zapominać o bajecznych potworach, 0 sfinksach, gryfach, centaurach; cyklopach. Potwory i widziadła, poczciwe i okrutne, zabawne 1 wzbudzające grozę, niejednokrotnie odwiedzały Ziemię… w fantastycznych opowieściach i legendach. Na scenie zjawił się aktor w barwnym kostiumie smoka. — Otóż to — ucieszył się ekspert. — Smok! O samych smokach można napisać grubą księgę. Majowie czcili Kukulkana, Węża Pierzastego. Aztekowie Quetzalcoatla, który według ich wierzeń stanowił połączenie dwóch pierwiastków, boskiego i ludzkiego. Od Węża Pierzastego, fruwającego smoka — do bóstwa jeden krok. — Od mrówek do smoków — wymruczał Sonis. — Prawdziwa menażeria. Zwierzęta skryły się za kulisami, by ustąpić miejsca stworom fantastycznym. Przez scenę defilowali teraz Marsjanie — zielone ludziki z czółkami, kangury, węże, olbrzymie pszczoły, pająki, ośmiornice z ludzkimi głowami. — Prawdziwy karnawał — Holmezjusz oklaskiwał najoryginalniejsze kostiumy. — Brawo! — wołał. — Cudowne! Kapitalne! Fantastyczne! Co za maszkary! Sonis obserwował przyjaciela i powtarzał pytanie: — Czy wśród tych tłumów odnajdziesz prawdę? Ekspert uśmiechał się w odpowiedzi, nie odrywając oczu od barwnego widowiska. Podczas drugiej przerwy Sonis zaprosił do loży autora fantastycznego przedstawienia. — Samsara trzeci akt nazwał „UCZTĄ BOGÓW I LUDZI” — powiedział gospodarz. — Będziemy zatem ucztować — rzekł Holmezjusz. Zanim zapłonęły światła na scenie, rozległa się organowa muzyka. Melodia płynęła z oddali, wypełniała przestrzeń nad amfiteatrem. Po kilku minutach elektronowe organy ucichły. Dały się słyszeć piszczałki i bębny, błysnęła sztuczna błyskawica, zadudnił grzmot. Zaszumiał wiatr w liściach niewidzialnych drzew. Zakwiliły ptaki. Przy dźwiękach fanfar bogowie zasiadali do uczty. — W starożytnym Sumerze — komentował Samsara — kojarzono bogów z gwiazdozbiorami i gwiazdami. Gwiazda i bóg w piśmie sumeryjskim oznacza to samo. Oto główne bóstwa zasiadają przy stole: bóg nieba — An, bóg ziemi — Enlil i bóg wody — Ea. — Kim jest ten człowiek, którego wprowadził Ea? — zapytał Sonis. — Człowiek sprawiedliwy, Ziusundra, który na okręcie zbudowanym według wskazań boga wody przeżył sumeryjski potop. — Samsara umilkł, na scenie pojawili się nowi bogowie. — Babilońscy władcy nieba — informował autor — bogowie słońca i księżyca: Szamasz i Sin, bogini Isztar, uosobienie planety Wenus, Marduk czyli planeta Jowisz, Saturna wyobraża bóg Ninurt, Merkurego — Borsippie. Teraz zajmują trony bogowie asyryjscy z bogiem najpotężniejszym — Assurem. Zmiana melodii i świateł zapowiadała nadejście nowych bogów. Samsara mówił: — Chińskie bóstwa niebieskie są równoznaczne z terminem „wielkie niebo”. W okresie Szang–In król był „synem nieba”, „reprezentującym boga — niebo na Ziemi. Ponowna zmiana melodii. — Bogowie egipscy — Samsara uśmiechnął się wyraźnie zażenowany — wybaczcie — przepraszał. — Mógłbym z powodzeniem darować sobie te komentarze. — Rozpoznałem Amona i innych bogów przemówił ekspert. — Chętnie jednak słucham twoich informacji. Jesteśmy świadkami gigantycznej uczty. Nietrudno odgadnąć, że zobaczymy wkrótce bogów greckich i rzymskich, bóstwa z dalekich Indii. — Również bogów azteckich — uzupełnił Samsara — posłuchajcie pięknej legendy. Opowie ją narrator, występujący w roli gospodarza uczty, człowieka Trzech Czasów: Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości. Przyćmiono światła, kapłani zapalili ognie ofiarne, narrator recytował: „Bądźcie pozdrowieni, bogowie świata i ludzi: TEZCATLIPOCA Czerwony, Czarny, Biały i Niebieski”. Chór odpowiedział: „Niech będą pozdrowieni”. Narrator kontynuował: — Zachodem włada planeta Wenus, Wschodem Mixcoatla — bóg gwiazd. Południem — bóg urodzaju Macuihcochit i bóg wiosny Xipe, Północą mroczną i koszmarną rządzi pan śmierci, imieniem Mictlantecuhtli. Gospodarz uczty podniósł głos: — Czy wiecie, kim był wszechpotężny Tezcatlipoca? To bóg ciemności okresu Czterech Jaguarów, opiekun czarowników i czarnej magii. Czcili go ludzie olbrzymy. Na scenę wbiegli dwaj tancerze w barwnych strojach azteckich wojowników. Narrator mówił: — Z bogiem ciemności walczy Wąż Skrzydlaty. Walczy i zwycięża. Pokonany bóg spadł z nieba do wody i przeobraził się w jaguara, który pożerał ludzi. Potem nastała epoka Czterech Wiatrów, na niebie rozbłysło nowe, wspaniałe słońce. Bóg ciemności znowu walczył z bogiem jasności, walka ta wyzwoliła złe żywioły, huragany i burze. Większość ludzi zginęła, pozostałych rozgniewane niebo przemieniło w małpy. Bóg ciemności i deszczu triumfował. I rozpoczęła się trzecia epoka, Czterech Deszczów. Pokonany bóg — Skrzydlaty Wąż, na nowo podjął walkę, w czasie której spadł na ziemię deszcz ognisty. I znowu ginęli ludzie, a niektórzy przemienili się w ptaki. Nadeszła czwarta epoka — Czterech Wód. Bóg ciemności wywołał potop, ludzie potonęli, inni ulegli nowej metamorfozie. Chroniąc życie upodobnili się do ryb. Quetzalcoatl osuszył ziemię, przywrócił jasność. W słońcu powstało nowe pokolenie szczęśliwych. Narrator pokłonił się bogom i odszedł. — Finał — szepnął autor widowiska. Pogasły wszystkie światła. Panteon bogów przysłoniła błękitna zasłona, ciemniejąca z każdą chwilą aż do głębokiej czerni Kosmosu. Wokół gwiazd krążyły planety, po Mlecznej Drodze przesuwały się obłoki materii międzygwiazdowej, z wirujących mgławic powstały nowe światła. Wszechświat pulsował życiem. Nagle czarna kurtyna pomknęła w górę, bogowie zstąpili z wysokości kosmicznych, zmieszali się z ludźmi. Nie sposób już teraz rozpoznać kto człowiek, a kto bóstwo. Ulice wypełnił tłum przechodniów. — I co o tym myślisz? — Sonis zwrócił się do eksperta. — Jak z tego bezkresnego oceanu wyłowić prawdę o NICH? Jak odpowiedzieć na pytanie gdzie ukryli się? Pod jaką postacią? W czyjej występują roli? Co reprezentują? Czy jasność, czy ciemność? Czy jedno i drugie? Czy toczą walkę w nas, czy poza nami? Czy uczestniczymy w tej bitwie? Czy możemy wpłynąć na jej przebieg? To widowisko — mówił Holmezjusz — ta opera fantastyczna, ten pokaz zwierząt, ludzi, bogów i Kosmosu nasuwa konkluzję: ONI mogą istnieć wszędzie, jeśli więc są wszechobecni, wystarczy wyciągnąć rękę, by ich złapać — co powiedziawszy, ekspert ujął pod ramię autora spektaklu, Samsarę. — Przyznaj się, ty jesteś NIMI. — Na co młody człowiek odpowiedział z uśmiechem: — Nie, ty jesteś NIMI, bo ONI są tobą. Sonis napełnił nektarem trzy kielichy. — Ja jestem NIKIM — oświadczył — bo ONI nie istnieją. Sami decydujemy o swoim życiu, dlatego jesteśmy jak bogowie i jak ludzie. Proponuję wznieść toast za zdrowie Holmezjusza. — Przecież nie rozwiązałem zagadki? — I dlatego wznoszę toast za twoje zdrowie i twoją pierwszą porażkę, która jest jednocześnie zwycięstwem. — To nielogiczne — stwierdził ekspert. — Możemy od czasu do czasu, ot, tak dla wytchnienia pozwolić sobie na brak logiki — zakończył Sonis. Wylądowali na bezkresnej płaszczyźnie. Dowódca ekspedycji oznajmił: — Oto kres naszej ośmioletniej podróży. Dotarliśmy szczęśliwie do Ziemi. Tak nazywa się ta planeta. Żyją tutaj Rozumni. Sądzę, że te istoty są podobne do nas. Prawdopodobnie reprezentujemy dwie niemal identyczne cywilizacje. Stali w zwartej grupie na czerwonej płycie przed gwiazdolotem, oczekując na gospodarzy. Nagle usłyszeli potężniejący szum i runął na nich olbrzymi, kulisty, śnieżnobiały pocisk. Nikt nie zdołał się uratować. Sławny tenisista Roden podniósł z kortu statek kosmiczny wielkości małego palca. — Zabawka na korcie?! — zawołał oburzony. — Nic dziwnego, że serwowana piłka zmieniła w ostatniej chwili kierunek. Zamiast w kort uderzyła w samolocik czy coś w tym rodzaju. Gospodarz Strefy Południowej powiedział do Holmezjusza: — To byli przedstawiciele Mądrzejszych od nas. Godny pożałowania wypadek. Nie przewidziano, że wylądują na korcie tenisowym. — Przerywając drugą rundę turnieju tenisowego Pięciu Kontynentów. — Ekspert posmutniał. — Gdy mistrz świata, Roden dowiedział się, kogo niechcący unicestwił, zemdlał. Długo nie mogli go docucić. Jak sądzisz, czy wznowią turniej? Sonis milczał. Przywieziono przed chwilą w szklanym pojemniku piłkę tenisową — corpus delicti mimowolnej zbrodni. — Czy będzie wystawiona na pokaz publiczny? — zapytał Holmezjusz. — Co za pomysł? — oburzył się gospodarz Południa. — Schowam ją do kasy pancernej na samym dnie skarbca. — A potem powiesz do mnie: „Szukaj! Szukaj! Za wszelką cenę musimy zdemaskować przedstawicieli innej cywilizacji. Nie wolno bagatelizować niebezpieczeństwa. ONI są groźni i nieobliczalni. Szukaj! Szukaj!” — Odchodzisz? — Wracam do moich kwiatów — odparł ekspert — wyhodowałem nowy gatunek storczyków. Są bardzo wrażliwe. Nie znoszą głosów ludzkich, purpurowe płatki bledną i więdną. Dobrze natomiast znoszą dyskretną muzykę. Zasypiają przy kołysance. Śmiech Holmezjusza spłoszył wróble. Poderwały się do krótkotrwałego lotu. Z gałęzi klonu obserwowały uważnie eksperta, który kroczył wolno aleją miejskiego parku. Nieco przygarbiona sylwetka malała zgodnie z prawami perspektywy, aż zniknęła między krzewami magnolii. Sławny tenisista Roden przegrał z o wiele słabszym Gomezem. Mecz trwał cztery godziny — Wszystkie moje serwy były słabe — usprawiedliwiał się były mistrz świata — ani jednego „asa”. Prześladują mnie natrętne myśli. — Jakie? — zapytał reporter. — Że znowu zbombarduję gwiazdolot.

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!