13856
Szczegóły |
Tytuł |
13856 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13856 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13856 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13856 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Anna Bor�wko
TELEMACH
Kiedy Telemach mia� siedem lat, nerwy Penelope nie wytrzyma�y. Zapakowa�a
dzieciaka do
zat�oczonego podmiejskiego autobusu i wywioz�a na cypel Sunion, po�udniowy
kraniec Attyki.
Autobus okr��y� p�tl� i ruszy� z powrotem w kierunku Aten. Penelope i Telemach
zostali na
przyl�dku zupe�nie sami. Wzi�a ch�opca za r�k� i poprowadzi�a �cie�k� w stron�
kiosku, gdzie
kupili bilety i weszli na teren zarz�dzany przez archeolog�w.
Sunion jest rudym, dzikim wzg�rzem, z trzech stron otoczonym przez granatowe
morze. Na
samym szczycie sta�a �wi�tynia, z kt�rej teraz pozosta� tylko bia�y szkielet.
�wi�tynia Posejdona.
Po�udniowe s�o�ce o�lepia�o, martwa cisza odrealnia�a i tak niezbyt rzeczywisty
krajobraz.
Kiedy podeszli do ruin, stracili z oczu kiosk i jedyn� �yw� istot� w polu
widzenia by�a mewa,
szybuj�ca wzd�u� przybrze�nych ska�, nisko, pod stopami patrz�cych.
Ptak nie poruszaj�c skrzyd�ami, zatacza� wielkie kr�gi coraz bli�ej spienionej
wody.
Telemach poczu� mrowienie na karku. Teraz co� si� stanie.
Matka popchn�a go przed siebie, w stron� �wi�tyni.
Zacz�a si� modli�, najpierw szeptem, w starym dialekcie, p�niej g�o�niej i
wsp�czesnym
j�zykiem.
Odwyk�a od dawnej, prawdziwej mowy albo mo�e chcia�a, �eby dziecko te� j�
rozumia�o.
Dla boga przecie� nie by�o r�nicy.
� ...ju� swoje odcierpia�. Wielkim jeste� panem i wielki tw�j gniew, a my
przecie� mali.
Jaka� to chwa�a dla ciebie nas dr�czy�? A by�oby chwa�� przebaczenie! �
krzykn�a.
�wiat wok� nie drgn��. Wiatr szumia� i rozbija� fale pod urwiskiem. Mewa
znikn�a po
drugiej stronie cypla.
Penelope przerazi�a si� swojej �mia�o�ci, obj�a dziecko, pad�a na kolana i
j�kn�a:
� O panie, je�li ci� nie wzrusza lament niewiasty, patrz � to pierworodny synek
Odyseuszowy, Te�emach, wygnany i wydziedziczony, pozbawiony tronu Itaki i
nale�nej mu
godno�ci. O przedwieczny, pot�ny bo�e, zlituj si� nad dzieckiem nieszcz�snego
Odyseusza, nie
pozw�l, �eby dorasta�o sierot�!
Zamilk�a i przytuli�a ch�opca jeszcze mocniej. Nie czu�a nawet, �e rozpalone
kamienie, na
kt�rych kl�czy, kalecz� jej kolana. Czeka�a.
***
Opr�cz ich dwojga nie by�o na wzg�rzu nikogo, ale nawet gdyby by�, widzia�by
tylko spok�j,
kobiet� z dzieckiem i cudowne, per�owe wyspy po drugiej stronie zatoki, a
s�ysza� jedynie wiatr.
Ale Telemach i Penelope spojrzeli nagle na siebie, ich oczy rozszerzy�y si� w
przera�eniu.
Jakby jaki� potworny pomruk spod morza albo z g��bi ziemi. Tak, to m�wi�
Posejdon, ten,
kt�ry zsy�a sztormy i rujnuje miasta Hellady, gdy ziemia dr�y pod ciosem jego
tr�jz�bu.
� Telemach, syn Odyseusza. Syn?
� O s�odka, s�odka Aten�... Co ja zrobi�am!
Penelope z�apa�a dziecko za r�k� i jak najszybciej mog�a, uciek�a z cypla.
***
Jeszcze tej samej nocy Telemach odlecia� z Aten.
By� sam, bilet i paszport matka zawiesi�a mu w torebce na szyi, a stewardes�
poprosi�a, �eby
zwraca�a na niego uwag�. W dalekim kraju Hiperborejczyk�w, na barbarzy�skiej
ziemi, czekali
na niego znajomi greccy emigranci, kt�rzy uznali opiek� nad itackim kr�lewiczem
za zaszczyt
i okazj� do odnowienia dawnych wi�z�w go�cinno�ci.
Penelope przesiedzia�a trzy godziny wpatrzona w telefon, ale prawie podskoczy�a,
kiedy
wreszcie zadzwoni�. Odebra�a i odetchn�a z ulg�. Samolot wyl�dowa� w Warszawie,
z dala od
morza ciemnego jak wino.
***
Magiczny wiek dojrza�o�ci, dwadzie�cia jeden lat, Telemach osi�gn��, b�d�c na
trzecim roku
medycyny.
Od matury nie mieszka� ju� u swoich opiekun�w, ale we w�asnym mieszkaniu, z
narzeczon�.
Nazywa�a si� Olga i by�a Polk�.
Z matk� nie widzia� si� od dnia ucieczki, ale pisali do siebie listy i cz�sto
rozmawiali przez
telefon.
Penelope mieszka�a w Atenach od czasu, kiedy zniecierpliwieni zalotnicy zamiast
czeka� na
ma��e�stwo z wdow�, zrobili zamach stanu i przej�li w�adz� nad Itak�. Penelope,
w ci��y,
uciek�a do Aten pod opiek� kr�la Tezeusza. I tak tu sobie jako� �y�a, jak na
arystokratk�
skromnie, jak na prywatn� osob� do�� zamo�nie. Ot, kr�lowa na emigracji.
Zawsze przyjmowana w dobrych domach i otoczona wianuszkiem przyjaci�, w kt�rych
umia�a ufnym spojrzeniem ciemnych oczu wzbudzi� gwa�town� ch�� pomocy. Trzeba
jednak
uczciwie przyzna�, �e byli to tylko przyjaciele.
Pod skrzyd�ami protektor�w przetrwa�a ate�sk� demokracj�, Rzymian, bizantyjskich
chrze�cijan, a nawet Turk�w, kt�rzy �wi�tyni� zmienili w harem.
Teraz mia�a eleganckie mieszkanie przy g��wnej handlowej ulicy, Ermou, i
wi�kszo�� czasu
sp�dza�a na plotkach w kawiarenkach pod Akropolem.
***
Za to Telemach czyta�. To znaczy og�lnie czyta� wiele rzeczy � wyr�s� na
ch�opaka
inteligentnego i ciekawego �wiata. Wybra�, jak wi�kszo�� jego mieszkaj�cych w
Polsce rodak�w,
trudne studia medyczne i bardzo mu si� podoba�y.
Ale przede wszystkim czyta� Poet�. Obie ksi�gi, i t� o wojnie, i t� o tu�aczce.
Ka�d� po
wiele, wiele razy, a drug� umia� ju� na pami��, ale nadal nosi� zawsze przy
sobie. Zw�aszcza
teraz, kiedy min�y ju� dwudzieste pierwsze urodziny, zdarza�o mu si� j� czyta�
nawet pod �awk�
na wyk�adach.
Poeta m�wi� o jego rodzinie. O matce i o ojcu, kt�rego nigdy nie widzia�. Tylko,
�e tam
wszystko potoczy�o si� inaczej. A ojciec wr�ci�.
Min�� semestr zimowy, dobiega� ko�ca letni, a w Telemachu dojrzewa�o
postanowienie.
U Poety to syn wyrusza na poszukiwania, od tego si� zaczyna.
Tak wi�c Telemach zabra� Olg� do Grecji. Na wakacje i �eby przedstawi� j� matce
jako
swoj� przysz�� �on�. Olga by�a zachwycona.
***
Pierwsz� rzecz�, kt�ra przyku�a uwag� Telemacha na ate�skim lotnisku by� wielki,
bia�y
kundel. Le�a� niedbale rozwalony na ch�odnej posadzce po�rodku hali przylot�w.
Nikt z obs�ugi
nie reagowa� nerwowo na jego widok, szczerze m�wi�c nikt w og�le nie reagowa�.
Zwierzak wygl�da� na zadomowionego. No c�, co kraj to obyczaj. A mo�e...? A
mo�e to ich
pies, Argos, czekaj�cy na powr�t Odyseusza? Telemach zawo�a� go cicho tym
imieniem, ale
zwierz� tylko leniwie �ypn�o w jego stron�.
Ha. Trudno. Wida� psisko by�o jak najbardziej realne, chocia� dalib�g nie by�o
�atwo w to
uwierzy�.
Penelope czeka�a na nich przy wyj�ciu. Pozna� j� z trudem mimo wci��
przysy�anych
fotografii. �ci�a i rozja�ni�a w�osy, okala�y teraz jej g�ow� puszystymi
loczkami. W uszach du�e
z�ote kolczyki, a na twarzy mocny makija�. Pulchna, niedu�a.
Sam Telemach te� zreszt� by� dla swoich r�wie�nik�w niski, chocia� dla
przyjaci� ojca
by�by tak, jak i on, pot�nym herosem. �rednia ludzkiego wzrostu troch� si�
przez te lata
zwi�kszy�a.
***
Na Ermou pojechali taks�wk�, przez miasto t�tni�ce �yciem mimo p�nej pory.
Zosta� z matk� sam, kiedy Olga posz�a si� umy�. Od razu postawi� spraw� jasno,
�eby nie
musia�a pyta�.
� Przyjecha�em szuka� ojca. Jutro jad� do Sparty do kr�la Menelaosa.
Twarz Penelope, do tej pory zatroskana, zmieni�a si� gwa�townie i zacz�o z niej
promieniowa� takie szcz�cie, �e Telemach a� si� przestraszy�. Spodziewa� si�
spokojniejszej
reakcji, a �zy szkl�ce si� pod utuszowanymi rz�sami Penelope nie pasowa�y mu do
obrazu matki,
kt�r� pami�ta�. Wydawa�a mu si� twardsza, bardziej opanowana.
A mo�e to on wydoro�la�.
Nie mieli czasu na d�u�sz� rozmow�, jeszcze tylko zapozna� Penelope z wersj�
oficjaln� �
musi jutro za�atwi� na Peloponezie jakie� rodzinne sprawy i dlatego wyje�d�a.
� Dobrze, dobrze, zajm� si� t� twoj� Hiperborejk�.
� Mamo, ona ma imi�, nazywa si� Olga.
� Nigdy nie mog�am zapami�ta� imion niewolnic � Penelope roz�o�y�a r�ce w
uroczej
bezradno�ci.
� Mamo! To nie niewolnica. To dziewczyna z dobrego domu, wykszta�cona... Bogata
� stara�
si� wczu� w matki hierarchi� warto�ci. � Wolna. Wolna obywatelka.
� Barbarzy�ska branka � podsumowa�a Penelope, wzruszaj�c ramionami.
�Telemach j�kn��, ale nic nie powiedzia�, bo w drzwiach stan�a Olga.
Kolacja up�yn�a bardzo przyjemnie, rozmawiali po angielsku, Olga �wietnie si�
bawi�a,
Telemach robi� dobr� min� do z�ej gry.
Przespa� kilka godzin, wsta� pierwszy i zjawi� si� pod wypo�yczalni� samochod�w
r�wno
z w�a�cicielem.
Wybra� sobie zdezelowanego Suzuki Samurai i ruszy� na p�wysep.
***
Pod Troj� Menelaos i Odyseusz byli nieroz��czni jak bracia. W podr�y powrotnej,
kiedy
wiatry miota�y statkami sparta�skiego kr�la po ca�ym Morzu Egejskim, zdarzy�o mu
si� uwi�zi�
jednego z podwodnych bo�k�w. Morski dziadek powiedzia� Menelaosowi wiele
ciekawych
rzeczy, wyjawi� mu te�, �e Odyseusza �ciga gniew Posejdona, nie pozwalaj�c mu
wr�ci� na Itak�
i pogr��aj�c w coraz to nowe nieszcz�cia.
Tak twierdzi� Poeta, a Telemach nie mia� do wyboru zbyt wielu innych �r�de�
informacji.
***
Okaza�o si�, �e dawna stolica lacedemo�skiego imperium jest dzi� raczej
nieciekawym
miasteczkiem.
Matka dok�adnie wyt�umaczy�a Telemachowi, jak znale�� dom Menelaosa i trafi� bez
najmniejszych k�opot�w.
Willa sta�a w ogrodzie palmowym, po o�lepiaj�co bia�ych �cianach pi�y si�
nienaturalnie a�
nieziemsko, r�owe kwiaty. Z drzewek rosn�cych wzd�u� chodnika spada�a czasem z
pacni�ciem
przejrza�a pomara�cza.
Telemach nacisn�� dzwonek przy bramie. Natychmiast zjawi� si� s�u��cy i
poprowadzi�
go�cia do wn�trza.
Poproszono, �eby chwil� poczeka� w salonie. Dosta� wod� z lodem i jakie� owoce.
Co ciekawe, w willi nie by�o gor�co i Telemach mia� niczym nieuzasadnione
przeczucie, �e
nie dzia�o si� tak za spraw� klimatyzacji. Czy�by bogowie obdarzali swoich
wybra�c�w
ch�odem?
Na widok Menelaosa zerwa� si�, �eby go powita�.
Kr�l wygl�da� na jakie� pi��dziesi�t lat, by� wysoki i wysportowany. Wizyta
Telemacha nie
zaskoczy�a go i wydawa� si� by� �yczliwie do niego nastawiony.
Zd��yli wymieni� kilka og�lnych zda�, kiedy zjawi�a si� kr�lowa � pi�kna Helena.
Ol�niewaj�ca. Tak, by�a ol�niewaj�ca. Z�ocista, wynios�a, spowita w d�ugi
peplos. Lekko
skin�a Telemachowi g�ow�; niewolnice � Telemach nie mia� najmniejszych
w�tpliwo�ci, �e by�y
to niewolnice � podsun�y jej fotel i zamar�y za plecami pani, oczekuj�c
dalszych polece�.
W tym czasie inne b�yskawicznie nakrywa�y do sto�u, ale Telemach nawet tego nie
zauwa�y�,
wpatrzony w kr�lewsk� par�.
Na pewno nie byli tacy jak ich sobie wyobra�a�.
Czasem wydawa�o mu si� �a�osne, �e zdradzony m�� przyj�� Helen� z powrotem,
jakby nic
nie zasz�o. By�a pi�kna � co z tego, tym bardziej upokarzaj�ce, �e si� nie m�g�
bez tej urody
obej��.
Ale teraz widzia�, �e Menelaosowi mo�na by�o wiele zarzuci�, ale na pewno nie
s�abo��.
Telemach nie m�g� tego wiedzie�, ale trafi� w sedno.
Lako�ski pan by� pot�ny i dumny, a do pewnych spraw si� po prostu nie zni�a�.
Wok�
p�on�a Troja, wali� si� ju� dach pa�acu, przygniataj�c pl�druj�cych go
achajskich �o�nierzy.
Menelaos znalaz� Helen�, oszala�� ze strachu przed nim. Krzycza�a, ale huk
po�aru zag�usza�
s�owa. M�g� j� zabi�, m�g� cho�by ukara�, ale on nigdy na ni� g�osu nie
podni�s�.
� Witaj, pani � powiedzia� i poprowadzi� j� na okr�t.
Bo dla takich jak on nawet c�rka Zeusa by�a jak byle branka. A �e o ni� wojna �
b�aze�stwo.
Wojny si� toczy dla chwa�y.
***
Teraz Menelaos opowiada�, czego si� zdo�a� dowiedzie� o Odyseuszu. Ci�ko by�o
Telemachowi s�ucha�. Ju� wcze�niej domy�la� si�, �e cz�� s��w Poety musia�a by�
prawd�, ale
to co innego ni� wiedzie� na pewno. Menelaos te� m�wi� z b�lem 0 wsp�czuciem.
Helena otar�a
oczy rob�tk�, kt�r� trzyma�a w d�oniach. Telemach przygryz� warg�. By� wychowany
w�r�d
Hiperborejczyk�w i nie umia� p�aka�.
Zacz�� wypytywa�, co ma robi�. Gdzie szuka�, kogo pyta�. Menelaos przerwa� mu.
� To by�a straszna wojna, m�odzie�cze, i wielu dzielnych rycerzy zgin�o. Ka�de
miasto
mia�o kogo op�akiwa�. A ja rozumiem twoje nieszcz�cie mo�e nawet lepiej ni�
ktokolwiek inny.
Nie wiem, czy ci m�wiono, jak zgin�� m�j brat, Agamemnon, nasz w�dz naczelny.
Wr�ci�,
ch�opcze, do rodzinnego miasta w blasku s�awy. W drodze z portu do zamku na jego
rydwanie
jecha�a troja�ska ksi�niczka, wieszczka Kasandra. Dumna i pi�kna. W czasie
po�aru zgwa�ci� j�
jeden z naszych, g�upiec � skrzywi� si� Menelaos. � Sko�czony g�upiec, kt�ry
my�la�, �e mo�e
mie� wybran� przez boga dziewic�. Nie wr�ci� ju� do kraju, nigdy te� jego dusza
nie zazna
spokoju, bo niepochowane cia�o spoczywa gdzie� w morzu. Ale Kasandr� dosta�
Agamemnon
i umia� j� uszanowa�, mimo �e by�a wielkiej urody. Cho� szalona. Gdy rydwan
stan�� przed
zamkiem, a kr�lowa wysz�a wita� swego m�a, Kasandra nie zesz�a z wozu. Proszono
grzecznie,
milcza�a. Zdj�to j� na ziemi� si��, czepia�a si� rydwanu, nie krzycza�a, lecz
wy�a, wyrywa�a si�
jak zwierz�. I wtedy ogarn�o j� b�stwo � zacz�a prorokowa�, wi�a si� w pyle z
pian� na ustach,
wo�aj�c, �e widzi wsz�dzie krew. I m�wi�a prawd�.
� Kr�lowa, twoja bli�niacza siostra � Menelaos niezwykle uprzejmie zwr�ci� si�
do �ony �
zaszlachtowa�a Agamemnona w k�pieli jak wieprza.
Pomaga� jej kochanek. Kasandr� zabili s�udzy. Teraz, ch�opcze, Mykeny Agamemnona
to
porastaj�ce zielskiem ruiny, a z�ot� pogrzebow� mask� mojego brata barbarzy�cy
ogl�daj�
w szklanej gablocie.
Menelaos przerwa� na chwil�. Telemach spojrza� na Helen�. Po niedawnym
wzruszeniu nie
pozosta� nawet �lad. Mia�a nieobecny wyraz twarzy jak cudowny pos�g. Pomy�la�,
�e w ko�cu
tylko w po�owie by�a cz�owiekiem. Mo�e j� ludzkie nieszcz�cia nudz�.
Menelaos odezwa� si� znowu:
� Jeste� ju� m�czyzn�, Telemachu, i musisz to zrozumie�. Od tamtych wydarze�
up�yn�o
niewyobra�alnie du�o czasu. Wszystkie nasze historie maj� koniec. Ci, co dzi�
�yj�, nie umr�,
a ci, co zagin�li, ju� nie powr�c�.
� Tak � powiedzia� Telemach. � Tak.
Zapad�a cisza, dziwna cisza i siedzieli tak przez chwil�, tylko Helena wyszywa�a
co�
jedwabnymi ni�mi.
Potem zacz�li rozmawia� zwyczajnie, Telemach po�egna� si�, a Menelaos przekaza�
pozdrowienia dla Penelope.
Telemach wyszed� w odurzaj�cy upa�, wskoczy� do swojego Suzuki i ruszy� z
piskiem opon.
Pru� przez g�rzysty Peloponez na pe�nym gazie, nareszcie jak rodowity Grek. Byle
dalej od
przekl�tej Sparty i jej wynios�ych w�adc�w. Kiedy wreszcie przemkn�� przez most
nad Kana�em
Korynckim i opu�ci� p�wysep, odetchn�� z ulg�. Jecha� do ziemi Aten�, swojej
opiekunki.
***
W domu zasta� matk� i Olg� nad stosem �wie�o kupionych szmatek, �miej�ce si� i
paplaj�ce
fantazyjn� angielszczyzn�. Nast�pnego dnia Penelope poinformowa�a syna o swoim
planie.
� Kupi�am wam dwa bilety na prom na los.
� Co? � a� go przytchn�o.
� Wszystkim powiedzia�am. Pop�yniecie promem na los, potem na Santorini. Niech
wszyscy
widz�, �e syn Odyseusza wr�ci� i �e si� nie da przestraszy�. Przecie� to by by�o
�mieszne, gdyby
Grek ba� si� morza.
� Ale mamo...� zaj�kn�� si�. � No nie wiem, przecie� wtedy na Sunion... Jeste�
pewna, �e to
si� dobrze sko�czy? Po co tak prowokacyjnie?
� O nie, tak to nie b�dzie. Nie pozwol�, �eby� wyr�s� na tch�rza! � oczy jej si�
zw�zi�y
i znowu by�a taka jak j� pami�ta� z dzieci�stwa. � Bogowie gardz� tch�rzami i
tacy w�a�nie
pierwsi gin�. W nies�awie.
Telemach potwornie si� zawstydzi�.
� Oczywi�cie � skin�� g�ow�. � Te bilety s� na jutro?
� Tak.
W ko�cu po to tu przyjecha�. Trzeba p�yn��.
Penelope przerwa�a jego rozwa�ania.
� Twojej Hiperborejce wyja�ni�am, �e to pi�kne wyspy.
Rankiem pojechali metrem do Pireusu i wsiedli na wielki, kilkupok�adowy prom
Paros-
Naksos-Santorini.
Sp�dzili na nim ca�y dzie�, maj�c okazj� zasmakowa� specyficznej atmosfery.
Statek wygl�da�, jakby zatrzyma�a si� na nim ogromna grupa koczownik�w, kt�rzy
z wrodzon� swobod� zacz�li prowadzi� codzienne �ycie. Grecka m�odzie� i
bladosk�rzy tury�ci
wprost z samolotu le�eli na pok�adzie na swoich plecakach. Grali na gitarach,
�piewali, a jakie�
sk�po ubrane dziewcz�ta goli�y sobie �ydki, p�ucz�c maszynki w puszkach z piwem.
To na pok�adzie. A w klimatyzowanych pomieszczeniach ludzie, niezale�nie od
wieku,
zamiast siedzie� w lotniczych fotelach, spali pokotem na dywanie, bo tak jest
przecie�
wygodniej.
Telemach czu� si� nieswojo i wola� by� na pok�adzie. Morze by�o g�adkie jak
st�, a niebo
bez jednej chmurki. Dodatkowo poprawi� mu humor widok dzieci graj�cych w tawli �
takie niby-
warcaby, w kt�re jego ojciec grywa� z przyjaci�mi pod Troj�.
***
Na los dop�yn�li noc�. Poszli do tawerny na pla�y.
Lokal, z pozoru obskurny, okaza� si� by� lepszy od niejednej eleganckiej
restauracji. Jedli
pyszno�ci i pili du�o wina z wod�, najlepsz�, bo z roztopionego lodu.
Wracali do hotelu trzymaj�c si� za r�ce, troch� chwiejnie, pust� szos�. Nad
g�rami p�on�y
bardzo jasne gwiazdy, cykady gra�y, a od morza zacz�� wreszcie i�� ch�odniejszy
powiew. Weszli
po schodach, potykaj�c si� w ciemno�ci i chichocz�c.
Kochali si�, Telemach by� z ni� bardzo szcz�liwy, tak blisko, �e bli�ej si� nie
da, jakby ca�y
�wiat ko�czy� si� na jej zapachu.
Ale kiedy zasypia�, zmrozi�a go zupe�nie trze�wa my�l, �e nie przyjecha� tu na
wakacje.
***
Obudzi� si� pierwszy. Zamkni�te okiennice nie wpuszcza�y s�o�ca, w pokoju
panowa� koj�cy
p�mrok.
Telemach patrzy� na �pi�c� Olg� i my�la�, ci�gle przetrawia� sw�j problem, z
kt�rym sobie
nie umia� poradzi�.
W dodatku nie m�g� si� nim z Olg� podzieli�. Od zawsze, od kiedy si� znali, byli
ze sob�
zaprzyja�nieni.
Za to j� kocha� � �e by�a m�dra, s�ucha�a z rozwag� i dawa�a dobre rady. Nie by�
typem
m�czyzny, kt�remu wystarczy, �eby dziewczyna by�a przyjemna w ��ku.
Olga widzia�a, �e �rodzinne sprawy� id� nie tak jak powinny i by�o jej chyba
przykro, �e
Telemach nic na ten temat nie m�wi, a na pytania odpowiada g�upimi �artami. On z
kolei wiele
by da�, �eby m�c Oldze teraz wszystko opowiedzie� i wys�ucha� jej zdania. Ale
by�o to
absolutnie niemo�liwe � w�a�nie dlatego, �e by�a taka m�dra. Jako osoba rozs�dna
uciek�aby od
wariata z krzykiem. Bo, niestety, nie m�g� jej przedstawi� �adnych
niezachwianych dowod�w.
Nie zobaczy�aby ich.
Wysun�� si� spod prze�cierad�a, ubra� i wyszed� przed bungalow. Mieszkaj�cy po
s�siedzku
austriaccy liceali�ci te� odsypiali wczorajsze wino, wok� panowa�a ca�kowita
cisza. Tylko u st�p
wzg�rza wp�ywa� do zatoki ogromny prom.
Nagle Telemach us�ysza� odg�os spadaj�cych kamyk�w. Odwr�ci� si� i zobaczy�
m�odziutk�
dziewczyn�, s�dz�c po karnacji miejscow�, ubran� w d�insowe ogrodniczki i
czerwon� czapk�
w�o�on� daszkiem do ty�u. Siedzia�a na betonowej obudowie s�cz�cego si� przez
kranik
�r�de�ka. Rzuca�a kamykami ewidentnie po to, �eby zwr�ci� jego uwag�.
Ju� mia� powiedzie� co� niemi�ego, kiedy przygl�daj�c si� dziewczynie odni�s�
wra�enie,
jakby jej �liczna buzia by�a a� za �liczna. Ale� oczywi�cie, to nimfa. Powinien
si� wcze�niej
domy�li�.
Onie�mielony, pozdrowi� j�. Od razu zgani� si� w my�li za nadmiar uni�ono�ci.
Ojciec
w ko�cu sypia� z boginkami.
� Witam s�awetnego Telemacha � odpowiedzia�o dziewcz�.
� To a� tak wida�, jak si� nazywam?
� Twoja mama zadba�a o reklam� � wyszczerzy�a z�bki w u�miechu. � Par� os�b ci
si�
przygl�da.
Nimfy zwykle s� �yczliwe, pomy�la� Telemach i pozwoli� sobie na szczero��.
� Wcale mi si� to zainteresowanie nie podoba. Matka m�wi, �e tylko tch�rz boi
si� p�ywania.
Postaw si� w mojej sytuacji � to by� m�j pierwszy rejs w �yciu, a wychowywano
mnie
w przekonaniu, �e b�g morza upatrzy� mnie sobie jako kolejn� zabawk�, jak mu si�
Odyseusz
znudzi. I co � mam go mo�e wyzwa� na pojedynek?
� Spokojnie, spokojnie � dramatyczna przemowa Telemacha raczej bogink� rozbawi�a
ni�
przej�a. � Bez przesady. Nie popadaj w mani� wielko�ci. Posejdon nie jest a�
taki skory, �eby
�ciga� �miertelnik�w do si�dmego pokolenia, to porz�dne, leniwe, poga�skie
b�stwo.
� Mi�o s�ysze� � mrukn��.
� Co teraz kaza�a ci matka? P�yn�� na Santorini?
� Tak.
� M�dra kobieta. M�wi� ci, pop�y�. Nic z�ego si� ni� stanie. A Santorini to
bardzo dobre
miejsce.
� Miejsce na co?
� Zobaczysz. Id� ju�, posiedz� tu jeszcze troch�, zanim si� barbarzy�cy obudz�.
Nasi zreszt�
te� nie lepsi � patrz co mi ze �r�de�kiem zrobili.
***
Santorini by�o kiedy� wysp�. Teraz jest gigantycznym, pop�kanym pier�cieniem
l�du,
czerwonych ska� wyrastaj�cych pionowo z morza kilkadziesi�t metr�w w g�r�.
Zosta� sam
kontur, wn�trze wyspy znikn�o i tylko dok�adnie po�rodku wystaje z wody czubek
wulkanicznego sto�ka. Ci, co tam pop�yn�li, m�wi�, �e ziemia jest gor�ca, martwa
i snuj� si� nad
ni� siarkowe opary.
Posejdon musia� mie� kiedy� �al do bogatych i grzesz�cych pych� mieszka�c�w
Santorini.
Tr�jz�b roztrzaska� wysp�, a przy okazji ogromna fala zmy�a pa�ac Minosa na
Krecie, za�
w Egipcie spad� deszcz krwawy od czerwonego py�u.
Nimfa mia�a racj� � miejsce by�o doskona�e. Budzi�o zgroz� i pokor�.
Z dalekiej, p�nocnej perspektywy Telemach nie widzia� dobrze, z jak� ma do
czynienia
pot�g�. Teraz, p�yn�c wewn�trz pier�cienia promem, kt�ry zdawa� si� by� przy
zniszczonej
wyspie jak �upinka, dozna� natchnienia. Chodzi�o o pokor�. To jej w�a�nie
zabrak�o
Odyseuszowi, kiedy si� g�o�no przechwala�, �e o�lepi� cyklopa. A mia� pecha �
cyklop by�
dzieckiem Posejdona.
***
Olga wyczu�a, �e dziej� si� rzeczy wielkie i 0 nic nie pyta�a. Telemach nie zna�
si� na
rytuale, ale te� nie uwa�a� go za konieczny. Kupi� tylko butelk� najlepszego
wina. Byli na jednej
z wysp pier�cienia, wi�c znalezienie miejsca na wybrze�u, w kt�rym da�oby si�
zej�� do wody,
wymaga�o przejechania kilku kilometr�w. Jakim� dziwnym zbiegiem okoliczno�ci
zostali sami.
Stoj�c na krwawych kamieniach, Telemach wyla� do morza ofiarne wino. Tylko
troch�.
P�niej oboje te� spr�bowali.
Nic nie m�wi�, nie modli� si� nawet w my�lach. By� tak g��boko przej�ty, �e
uwa�a�, i� to
wystarczy.
Kiedy wracali na los, Telemach mia� wewn�trzn� pewno��, �e co� si� zmieni�o. I
by�
spokojny.
***
Ale przecie� nie mogli tak sobie zwyczajnie odp�yn�� do Aten. Co� musia�o spok�j
zak��ci�.
Chocia� ca�kowicie si� go zburzy� nie da�o.
Olga chcia�a jeszcze raz sobie pop�ywa�. Sprawia�o jej to tak� przyjemno��, �e
si� zgodzi�.
Zreszt� i tak nie umia�by jej wyt�umaczy�, czemu wola�by, �eby zosta�a na pla�y.
Sam nie
wchodzi� do wody, bo st�d m�g� Olg� lepiej obserwowa�.
Sta� na piasku, pozwalaj�c, �eby woda liza�a jego stopy. Morze by�o ciep�e,
g��boko
niebieskie, roz�wietlone z�otem.
Olga wyp�yn�a daleko w zatok�, zawr�ci�a i zacz�a wychodzi� z wody.
Nagle zauwa�y�, �e utyka na lew� nog�.
Jednym skokiem by� przy niej. Bardziej j� to przestraszy�o ni� samo skaleczenie.
Nadepn�a
na kolczatk�, pok�u�a sobie ca�� stop�, a jeden z kolc�w wbi� jej si� pod
paznokie�.
Kaza� si� Oldze po�o�y� w pokoju i zdezynfekowanymi no�yczkami do paznokci
wyci��
nask�rek, �eby kolec m�g� wyj��. Bola�o j� i p�aka�a.
Musia� po�o�y� r�cznik pod jej stop�, �eby nie pokrwawi� po�cieli.
Ca�y czas kl�� w my�lach. Zna� te kolce, wcale nie nale�a�y do morskich
stworze�. To
szpilki, kt�rymi upinaj� fryzury nereidy.
Nie lubi� ca�ego podwodnego towarzystwa, wyfiokowanych i z�o�liwych panien z
dworu
Posejdona. W�a�nie taka by�a Tetyda, mateczka Achillesa. Nigdy nie widzia� ani
boginki, ani jej
nieodpowiedzialnego syna, ale �ywi� do obojga instynktown� niech��. Szczeniak
narazi� w czasie
wojny ca�� wypraw�, wi�c i Odyseusza.
Telemach nie m�g� go lubi�.
Wyci�gn�� resztki po�amanej szpilki na tyle, na ile si� da�o. Potem przytuli�
swoj� Ol�.
Troch� si� ba�, �e zrani�y j� ze wzgl�du na niego i z czyjego� polecenia, �eby
nie czu� si� zbyt
pewnie.
Ale wewn�trzny spok�j m�wi� mu, �e nie, �e to tylko przypadek. Musia�y by�, jak
zwykle,
zazdrosne.
Przecie� z tymi w�osami koloru miodu by�a pi�kna, a� gro�nie i nieziemsko, jak
z�ocista pani
Helena z zamku w Sparcie, �ona Menelaosowa, Parysowa, Deifobowa i Menelaosowa na
powr�t.
� Czemu tak na mnie patrzysz? I wstawaj, ci�ki jeste�.
� Odesz�aby� ode mnie dla innego?
� Jasne. A dlaczego pytasz?
***
Wr�cili do Aten i nastr�j prys�. Przyp�yn�li �witem, a ju� po po�udniu Penelope,
t�umi�c
�miech, zabra�a syna do kuchni.
� Jaka ta twoja Hiperborejka g�upiutka. My�li, �e si� z ni� o�enisz!
� Bo si� o�eni�.
� Nie �artuj sobie. Co to za pomys�? To� to dziecinada, �eni� si� z barbarzynk�.
Medei mu
si� zachciewa. Nie, nie ma mowy.
� Twoje zdanie si� tu niezbyt liczy � sam si� zdziwi�, s�ysz�c, co m�wi.
� Ale� jak najbardziej si� liczy. O�enisz si� z r�wn� sobie, pami�taj, z jakiej
jeste� rodziny.
Olga, widz�c, �e co� si� �wi�ci, wysz�a na taras i Telemach mia� nadziej�, �e
nie s�yszy tej
rozmowy.
Wst�pi� w niego z�y duch.
� A sk�d ja mog� wiedzie�, z jakiej rodziny?
Odyseusza nie przypominam z �adnej strony, ani si��, ani rozumem. A poza tym,
niby co,
by�a� w ci��y przez trzy tysi�ce lat?
Dosta� po twarzy. Skuli� si� pod uderzeniem i oprzytomnia�. Nie m�g� uwierzy�,
�e
naprawd� co� takiego powiedzia�.
� Ale wy jeste�cie g�upi, wy z p�nocy. A �e �yj� ju� trzy tysi�ce lat, to
uwierzysz? I co tam
u Poety czyta�e�? �e si� puszczam?
� Nie.
� Czy, �e jestem twojemu ojcu wierna?
� �e jeste� wierna.
� Sprawa zamkni�ta. A jego wnuki nie b�d� dzie�mi niewolnicy.
Telemach wybieg� z mieszkania i nie us�ysza� tego, co Penelope doda�a, kiedy
drzwi ju�
trzasn�y.
� Chyba �e Odyseusz wr�ci i zdecyduje inaczej.
***
Jak ka�da osoba z pretensjami do doros�o�ci, kt�ra zachowa�a si� nad wyraz
dziecinnie,
Telemach czu� si� g��boko nieszcz�liwy. Pobieg� tam, gdzie ju� dawno chcia�
p�j��, na Akropol.
Odsta� kolejk� po bilet, wspi�� si� na szczyt wzg�rza i usiad� na kamieniu przed
Partenonem.
Z nieba la�o si� bia�e piek�o.
Ale Telemach schowa� twarz w d�oniach i po raz ostatni prosi� swoj� opiekunk� o
pomoc. Bo
ju� wiedzia�, �e je�li teraz pro�ba nie zostanie wys�uchana, zejdzie do miasta,
poca�uje matk�
w r�k�, poprosi o przebaczenie, zabierze Olg� i wr�ci do Polski. Uznaj�c si�
ostatecznie za
p�sierot�.
Nie przyjedzie ju� nigdy do tego dziwnego kraju, gdzie boginki zaczepiaj�
turyst�w.
Wi�c teraz prosi ci� ca�� swoj� przywr�con� pokor�, wielka Aten�, prosi, �eby�
pomog�a mu
odnale�� ojca.
�eby� da�a mu znak, �e on wr�ci. Tak jak da� nadziej� Posejdon. Bo jemu,
Telemachowi,
wydaje si�, �e zrobi� ju� wszystko, co mia� zrobi�, a nadal nic si� nie
zmieni�o.
Otworzy� oczy i mijaj�c grupy zwiedzaj�cych, wr�ci� na d�. Schodz�c w�sk�
uliczk�, w�r�d
kawiarnianych ogr�dk�w i stojak�w z poczt�wkami, zobaczy� j�. Pallas Aten�.
Ubrana by�a w prost�, bia�� sukni� do ziemi, a w�osy mia�a uczesane w loki jak
rze�by
antyczne. Promienia�a niezauwa�alnym dla przechodni�w blaskiem.
Skin�a palcem i poszed� za ni�.
Ziemska siedziba bogini by�a neoklasyczn� will�.
Telemach zauwa�y� na dachu pot�n� anten�. Nie zdziwi�o go to. Sowiooka by�a
mi�o�niczk�
sprz�tu wojennego. Z jej punktu widzenia nie ma du�ej r�nicy mi�dzy zbroj�
hoplity a satelit�
szpiegowskim.
W hallu powita�y ich dwa marmurowe popiersia � Einsteina i Tukidydesa. Na pi�tro
weszli
szerokimi schodami, wzd�u� kt�rych wisia�y na �cianach gobeliny. Tka�a je w�asn�
r�k� bogini,
to by�o wida� od razu � tak �ywe by�y postacie, tak realne sceny. Cykl
przedstawia� planety
i bog�w, od kt�rych mia�y imiona.
Globy wirowa�y i mieni�y si� kolorami, dok�adnie takie jak je zna� ze zdj��
sondy Voyager.
Bogowie za� patrzyli na niego z ciekawo�ci�, �yczliwo�ci�, niech�ci�.
Przechodz�c obok
cudownie niebieskiej planety Neptun, Telemach wbi� wzrok w ziemi�. Ba� si�
spojrze�
Posejdonowi w twarz.
Aten� zaprowadzi�a go do biblioteki. Wiedzia� ca�y czas, �e to tylko ta cz�stka
bogini i jej
kr�lestwa, kt�re �miertelnik mo�e bezpiecznie ogl�da�. Je�eli tyle nieszcz��
sprowadzi�a
p�boska Helena, co si� mo�e sta� z cz�owiekiem, kt�ry ujrza�by prawdziwe b�stwo
w pe�nej
chwale.
� Przeb�aga�e� Posejdona, Telemachu � Aten� mia�a bardzo pi�kny, przedziwny
g�os. � Teraz
wybierz sobie bro�.
Wok� ju� nie by�a biblioteka, ale zbrojownia.
� Miecz? Pistolet? Kusza? A mo�e chcesz rydwan bojowy?
� Nie umiem powozi�.
Ach, no tak. Mo�e jaki� pojazd mechaniczny? Albo chcesz walczy� go�ymi r�kami,
jak
ludzie Wschodu?
� Ale z kim walczy�? � spyta� wreszcie.
� Jak to? Z uzurpatorami, o tron Itaki. Rami� w rami� z ojcem.
� Nie jestem wojownikiem. Jestem lekarzem. To znaczy b�d�... Lekarz � szepn�a
bogini.
Kocha�a wiedz�, m�dro��, prawo i rzemios�o, wi�c pomaga�a i genialnym lekarzom.
Ale to
dziecko mia�o si� sta� rycerzem, a wojn� Aten� kocha�a ponad wszystko.
� Lekarz � powt�rzy�a. By�a g��boko rozczarowana.
Ale zanim zd��y�a cokolwiek powiedzie�, wbieg�a jedna z jej s�u�ek i wyrzuci�a �
siebie
potok s��w, za szybko, �eby Telemach zrozumia�. W tej samej chwili rozleg� si�
szum i na
posadzce wyl�dowa� �wietlisty m�odzieniec w skrzydlatych sanda�ach. Aten�
prychn�a.
� Ojciec pewnie znowu chce, �ebym zosta�a?
� Tak. Prosi, �eby� si� nie wtr�ca�a. Ludzie sami umiej� robi� sobie krzywd� i
nie musimy
im w tym pomaga�.
� Tylko popatrz� � za�mia�a si� tak, �e a� Telemachowi ciarki przesz�y po
plecach.
Bo Pallas Aten� w bojowym zapale jest przera�aj�ca.
Oszo�omiony patrzy�, jak wybiega na balkon, przeskakuje barierk�, l�duje w
rydwanie,
chwyta lejce i pop�dza rumaki w powietrzu nad t�umem oboj�tnych przechodni�w.
Kiedy
znikn�a, Hermes odezwa� si� ze wsp�czuciem:
� Moja siostra lubi by� tam, gdzie �miertelnicy walcz�. Ja nie � boski
z�odziejaszek
u�miechn�� si� blado.
� Ja te� nie � powiedzia� bardzo cicho Telemach.
� Id� ju�, ona nie wr�ci pr�dko. Zreszt� nie b�dzie chcia�a z tob� rozmawia�. A
mo�e mnie
chcesz o co� zapyta�?
Telemach wiedzia�, �e ju� nigdy nie b�dzie mia� takiej okazji.
� Powiedz mi, panie, dlaczego w�a�nie je�li chodzi o nas, Poeta si� myli�?
� On si� nigdy nie myli. To wielki, natchniony artysta. Oni zawsze m�wi� prawd�.
� To dlaczego m�j ojciec nie wr�ci�? I dlaczego wszyscy �yjemy, chocia� dawno
powinni�my umrze�? I dlaczego urodzi�em si� dopiero teraz?
� A czy Poeta m�wi�, �e umrze kto� poza tymi, co ju� pomarli? � Nie.
� Za� co do was... Widzisz, Telemachu, b�stwo �yje wiecznie, dla niego czas nie
istnieje.
Czasem mo�e...
zapomnie�. Na chwil�. Wtedy wszystko zamiera, zatrzymuje si� w biegu i czeka, a�
b�stwo
spojrzy z powrotem na ziemi�.
� Czyli Aten�... � zach�ysn�� si� Telemach.
� Tak � przerwa� mu Hermes, zanim Telemach powiedzia�by za du�o.
Ch�opak uk�oni� si� i wyszed� na ulic�. Prawie bieg� przez plac w stron� domu.
Posejdona rozumiem, by� okrutny, ale oni tacy ju� s�. Mia� pow�d. A ona... To
jest chore.
***
Odyseusz siedzia� pod �cian� male�kiego, kamiennego ko�ci�ka po�rodku Ermou.
Nie
wiedzia�, jak si� tu znalaz�. Mo�e rzeczywi�cie ksi�niczka Nauzykaja znalaz�a
go
nieprzytomnego na brzegu, a poddani jej ojca odwie�li tutaj. A mo�e ratunek
zawdzi�cza kilku
studentom z Salonik, kt�rzy sp�dzali wakacje, p�ywaj�c ma�ym jachcikiem od wyspy
do wyspy.
Wy�owili rozbitka, po�yczyli swoje ubrania, wysadzili w Pireusie i dali par�
drachm na metro.
Nic nie pami�ta� dok�adnie, tylko jakie� strz�py wspomnie� czy chyba raczej
sn�w. Na dobre
ockn�� si� tutaj � w samym �rodku sjesty, w pal�cym s�o�cu, pod z�ocist�,
migocz�c� mozaik�
prawos�awnej �wi�tej.
A o kilka metr�w od Odyseusza szed� jego syn, jego w�asne dziecko. Niewysoki,
czarnow�osy ch�opiec ze wzrokiem wbitym w ziemi�.
Nagle Telemach podni�s� g�ow�, rozejrza� si� z roztargnieniem i zamar�.
Zobaczy� ojca. Nigdy go wcze�niej nie widzia�, ale teraz rozpozna�. Bardzo
zm�czony,
bardzo chory, bardzo pi�kny cz�owiek. Odyseusz.
Telemach zrobi� krok w jego stron� i powiedzia�, z trudem wymawiaj�c ka�de s�owo
z osobna:
� Jakie�, m�j ojcze kochany, w okr�cie do nas zap�yn��?
Jedyne zdanie w klasycznej grece, jakie zna�.
Odyseusz u�miechn�� si� smutno.
Wiedzia�, �e to ju� ostatnia �aska sowiookiej Aten�, bogini, kt�r� �atwo
obrazi�. Nie b�dzie
powrotu na Itak�, walki i zwyci�stwa.
Ale Telemach nie chcia� chwa�y. Odyseusz zreszt� te�.