13254
Szczegóły |
Tytuł |
13254 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13254 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13254 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13254 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Salvador Dali
Dziennik geniusza
Wst�p
Od wielu lat Salvador Dali dzieli� si� z nami uwagami na temat dziennika, kt�ry
systematycznie prowadzi. Pocz�tkowo sk�onny by� nada� mu tytu� Moje resekretne
�ycie,
sugeruj�cy niejako dalszy ci�g Sekretnego �ycia Salyadora Dali1 autorstwa
Dalego. Ostatecznie
zdecydowa� si� na tytu� bardziej precyzyjny i bardziej odpowiadaj�cy
rzeczywisto�ci: Dziennik
geniusza. Widnieje on na ok�adce jednego z zeszyt�w szkolnych, zawieraj�cego
pierwsze
rozdzia�y kolejnego dzie�a Dalego. W nieuporz�dkowanej formie autor przedstawia
w nim swoje
my�li, rozterki malarza ow�adni�tego mani� doskona�o�ci, swoj� mi�o�� do �ony,
relacje ze
swych nieprawdopodobnych spotka�, pogl�dy estetyczne, psychologiczne,
filozoficzne, biologi-
czne.
Dali jest �wiadom w�asnego geniuszu, i to w stopniu zadziwiaj�cym. Ta g��boka
wiara jest
zarazem, jak si� wydaje, czym� niezmiernie stymuluj�cym. Rodzice nadali mu imi�
Salvador,
gdy� mia� okaza� si� zbawc� malarstwa zagro�onego �mierci�, a to na skutek
wp�yw�w sztuki
abstrakcyjnej, akademickiego surrealizmu, dadaizmu oraz - og�lnie rzecz bior�c -
wszelkich
anarchizuj�cych �izm�w�. Dziennik ten jest zatem pomnikiem wzniesionym przez
Dalego ku
w�asnej chwale. Nie spos�b doszuka� si� w nim cho�by odrobiny skromno�ci,
zadziwia nato-
miast szczero�ci�. Autor ujawnia swe sekrety z nies�ychanym bezwstydem,
nieokie�znanym
humorem, b�yskotliw� b�azenad�. Podobnie jak Sekretne �ycie, Dziennik geniusza
jest hymnem
na cze�� Tradycji, Hierarchii Katolickiej i Monarchii. Zauwa�my, jak bardzo w
dobie obecnej
stronice te wydadz� si� wywrotowe czytelnikowi nie obeznanemu z materia.
Trudno powiedzie�, co bardziej nale�a�oby tu podziwia�: szczero�� w
nieskromno�ci czy
nieskromno�� w szczero�ci. Przedstawiaj�c swe �ycie codzienne Dali zaskakuje tym
biograf�w i
pokpiwa sobie nieco z krytyk�w. Ale czy� nie on w�a�nie ma w pierwszym rz�dzie
prawo do
m�wienia o sobie? Tego prawa nie odbierze mu nikt, zw�aszcza �e opowiada, nie
szcz�dz�c
szczeg��w na sw�j temat. z w�a�ciw� sobie inteligencj� i liryzmem.
Dali uwa�any jest za osob� znan�, jako �e powzi�� niezmiernie odwa�n� decyzj�,
i� stanie
si� postaci� publiczn�. Dziennikarze skwapliwie wychwytuj� wszystko to, co im
podrzuca.
Najbardziej przy tym zdumiewa jego zdrowy rozs�dek, tak jak w opisywanej przeze�
scenie,
kiedy to m�odzie�cowi pragn�cemu osi�gn�� sukces radzi delektowa� si� kawiorem i
szampa-
nem, by nie umar� z g�odu haruj�c jak wyrobnik. Z kolei najbardziej urokliwe u
Dalego s� jego
korzenie oraz sz�sty zmys�. Korzenie te tkwi� g��boko w ziemi, sk�d wyruszaj� na
poszukiwanie
wszystkich �smakowitych� (by pos�u�y� si� jednym z jego ulubionych wyraz�w)
dokona�
cz�owieka na przestrzeni czterdziestu wiek�w malarstwa, architektury i rze�by.
Jego sz�sty
zmys�, skierowany ku przysz�o�ci, wch�aniaj�, przewiduje i pojmuje z ogromn�
�atwo�ci�. Nie
Spos�b przeceni� faktu, �e Dali przejawia ogromne zainteresowanie zdobyczami
nauki. W
tw�rczo�ci jego pobrzmiewaj� echa wszystkich odkry� i wynalazk�w, kt�re
pojawiaj� si� tu w
nieco tylko zmodyfikowanej formie.
Co wi�cej, Dali wyprzedza nauk�, kt�rej racjonalny rozw�j g�osi proroczo we
w�a�ciwym mu
�irracjonalnym� stylu. On sam niejednokrotnie prze�ywa� osobliw� przygod� jako
tw�rca: cz�sto
jego w�asne pomys�y umykaj� mu spod kontroli, kumuluj� si� w zaskakuj�cym dla
niego tempie,
konkretyzuj� si� bez Jego udzia�u. Po pocz�tkowym okresie niewiary i
niezrozumienia,
tw�rczo�� Dalego osi�gn�a etap, w kt�rym wydaje si� ogarnia� ca��
rzeczywisto��. Ma�o tego.
Jego pozornie chaotyczne idee, przeniesione na grunt przyrody, s� w stanie
rozpocz��
samodzielny �ywot. Wprawia go to czasem w zdumienie: ziarno, rzucone mimochodem
w gleb�,
wyda�o krzew. Dali kontempluje jego owoce w charakterystyczny dla siebie,
b�aze�ski spos�b.
Odk�d dzi�ki ludzkiej woli i przypadkowi chimeryczny projekt ujrza� �wiat�o
dzienne, dojrza� i
okrzepi, Dali nie wierzy ju� w jego nierealno��.
Dodam jeszcze, �e Dziennik geniusza jest dzie�em prawdziwego pisarza. Dalego
cechuje
plastyczno�� opisu, umiej�tno�� b�yskawicznej i ci�tej repliki. Styl jego jest
b�yskotliwy, baro-
kowy; ma w sobie co� z Renesansu, podobnie jak jego malarstwo. Korekty tych
stronic
dokonano wy��cznie przez wzgl�d na ortografi�, kt�ra jest fonetyczna we
wszystkich j�zykach,
w jakich pisze - w katalo�skim czy hiszpa�skim� angielskim lub francuskim, nie
usuwaj�c nic z
jego wybuja�o�ci j�zykowych, krasom�wstwa, obsesji. To dokument ogromnej
warto�ci,
dotycz�cy rewolucyjnego malarza, kt�rego znaczenie jest niebagatelne, a w
kt�rego p�odnym
umy�le nale�y doszukiwa� si� genezy niepowtarzalnych i bulwersuj�cych zjawisk.
Amatorzy
sztuki i mocnych wra�e�, a tak�e psychiatrzy mog� skwapliwie pochyli� si� nad
tymi stronicami.
Traktuj� one o cz�owieku, kt�ry powiedzia�: �Jedyna r�nica mi�dzy szale�cem a
mn� polega na
tym, �e ja nim nie jestem�.
MICHEL DEON
Prolog
Wi�ksza jest r�nica mi�dzy jednym
cz�owiekiem a drugim ni� mi�dzy
dwojgiem zwierz�t odmiennego gatunku.
Michel do Montaigne
Od czas�w Rewolucji Francuskiej rozpowszechnia si� biedna, bzdurna i podzielana
przez
wszystkich opinia, �e geniusze (pomijaj�c ich dorobek tw�rczy) s� istotami
ludzkimi pod ka�dym
wzgl�dem przypominaj�cymi (w wi�kszym lub mniejszym stopniu) zwyk�ych
�miertelnik�w. Jest
to opinia fa�szywa. Je�eli za� jest fa�szywa w odniesieniu do mnie, geniusza o
najbogatszym w
dzisiejszych czasach �yciu duchowym, najprawdziwszego geniusza wsp�czesno�ci,
jest ona
tym bardziej fa�szywa w odniesieniu do geniuszy, kt�rzy uciele�niali szczytowe
osi�gni�cia
Renesansu, jak na przyk�ad Rafael - geniusz otoczony niemal aureol� bosko�ci.
Ta oto ksi��ka udowodni, �e �ycie codzienne geniusza, jego sen. trawienie,
ekstazy,
paznokcie, przezi�bienia, krew, jego �ycie i �mier� zasadniczo r�ni� go od
ca�ej reszty
ludzko�ci. Ta jedyna w swoim rodzaju ksi��ka jest zatem pierwszym dziennikiem
napisanym
przez geniusza. Co wi�cej - przez jedynego geniusza, kt�ry mia� niepowtarzaln�
szans�
po�lubi� genialn� Gal�, jedyn� mitologiczn� niewiast� naszych czas�w.
Oczywi�cie nie wszystko zostanie dzi� powiedziane. W dzienniku tym, obejmuj�cym
jedena�cie lat (od 52 do 63 r.) mojego resekretnego �ycia, b�d� widnia�y
niezapisane stronice.
Na moj� pro�b� i za zgod� wydawcy niekt�re lata i dni musz� na razie pozosta�
nieznane.
Rz�dy demokratyczne nie s� w stanie publikowa� wiadomo�ci o rewelacyjnych
odkryciach, jakie
dla mnie s� chlebem powszednim. Niewydane materia�y uka��
si� p�niej w o�miu kolejnych tomach pierwszej serii Dziennika geniusza, je�li
zaistniej� ku
temu sprzyjaj�ce okoliczno�ci; je�eli nic - w drugiej serii, kiedy Europa
powr�ci do swego tra-
dycyjnego ustroju monarchicznego. Wygl�daj�c z ut�sknieniem. tej chwili pragn�,
aby tak�e
czytelnik oczekiwa� jej w napi�ciu, a zarazem poznawa� na temat atomu Dalego
wszystko to,
czego mo�e si� ju� teraz dowiedzie�.
Oto wyj�tkowe, a niezwykle przyczyny, niemniej ca�kowicie wiarygodne, dla
kt�rych wszystko,
co teraz nast�pi (wliczaj�c w to moj� osob�), od pocz�tku do ko�ca oka�e si�
genialne -
nieodwo�alnie i niezaprzeczalnie - albowiem chodzi tu jedynie o wierny Dziennik
waszego
wiernego i pokornego s�ugi.
1952
Port Lligat, 1 maja
Bohaterem jest ten, kto buntuje si� przeciw autorytetowi ojcowskiemu i
przezwyci�a go.
Zygmunt Freud
Aby napisa� to, co nast�puje, u�ywam po raz pierwszy lakierk�w, w kt�rych nigdy
nie
mog�em zbyt d�ugo chodzi�, poniewa� s� okropnie ciasne. Wk�adam je zazwyczaj tu�
przed
rozpocz�ciem prelekcji. Bolesny ucisk, jaki wywieraj� na stopy, pot�guje do
granic mo�liwo�ci
moje zdolno�ci oratorskie. Ten wyszukany a przenikliwy b�l sprawia, �e �piewam
jak s�owik albo
kt�ry� z pie�niarzy neapolita�skich, co to r�wnie� nosz� przyciasne trzewiki.
Nieokie�znana
fizyczna ��dza tudzie� straszliwe tortury, jakie zadaj� mi lakierki, zmuszaj�
mnie do tego, bym w
skondensowanej formie ujawnia� boskie prawdy, g�osz�c je wszem i wobec, n�kany
ogromem
cierpienia swych udr�czonych st�p. Wk�adam zatem trzewiki i zaczynam opisywa�,
masochistycznie, bez po�piechu, ca�� prawd� na temat wykluczenia mojej osoby z
grupy
surrealistycznej. Niewiele mnie obchodz� oszczerstwa, do jakich mo�e si� posun��
Andre Bre-
ton, kt�ry nie potrafi mi wybaczy�, �e jestem ostatnim i jedynym surrealist�.
Wa�ne jest jednak,
aby pewnego dnia wszyscy si� dowiedzieli, kiedy ju� opublikuj� te stronice, jak
w�a�ciwie rzecz
si� mia�a. W tym celu musz� cofn�� si� do okresu dzieci�stwa. Nigdy nie
potrafi�em by�
przeci�tnym uczniem. Czasem sprawia�em wra�enie, �e nie jestem zdolny
czegokolwiek si�
nauczy�, popisuj�c si� skrajn� t�pot� umys�ow�, czasem ch�on��em wiedz� z takim
fanatyzmem, z tak wielk� nami�tno�ci� i cierpliwo�ci�, �e wprawia�o to
wszystkich w os�upienie.
Aby zapa� ten umiej�tnie podsyca�, nale�a�o skierowa� uwag� na rzecz, kt�ra by
mnie
zainteresowa�a. Wystarczy�o, �e co� mnie zaintrygowa�o, bym przejawia�
nieposkromiony g��d
wiedzy.
Pierwszy z moich nauczycieli, Don Esteban Trayter2, powtarza� mi przez ca�y rok,
�e B�g nie
istnieje, niezmordowanie dodaj�c przy tym, i� religia to �sprawa kobiet�. I
chocia� by�em m�ody
wiekiem, pogl�d ten wprawi� mnie w zachwyt. Wydawa� mi si� nieodparcie
prawdziwy. O jego
s�uszno�ci mog�em przekona� si� codziennie w rodzinnym domu, gdzie jedynie
kobiety chodzi�y
do ko�cio�a. Ojciec trzyma� si� z dala od tych spraw, uznaj�c si� za
wolnomy�liciela. Aby tym
dobitniej podkre�li� niezale�no�� w�asnych przekona�, nawet najkr�tsze
wypowiedzi okrasza�
strasznymi i oryginalnymi blu�nierstwami. Je�li kto� by� tym zgorszony, z
lubo�ci� powtarza�
aforyzm swego przyjaciela, Gabriela Alamara: �Blu�nierstwo to najpi�kniejsza
ozdoba j�zyka
katalo�skiego�.
Postanowi�em zreszt� opowiedzie� o tragicznym �yciu ojca.
Zaiste, godne jest ono Sofoklesa. Ojciec m�j rzeczywi�cie by� �cz�owiekiem,
kt�rego nie tylko
najbardziej podziwia�em. ale tak�e najcz�ciej na�ladowa�em, sprawiaj�c, �e
bardzo cierpia� z
tego powodu. Prosz� Boga, by mia� go w swej naj�wi�tszej opiece, co jak s�dz�,
ju� nast�pi�o,
albowiem przez trzy ostatnie lata �ycia przechodzi� g��boki kryzys wiary, czego
b�ogos�awionym
skutkiem okaza�o si� pocieszenie i odpuszczenie grzech�w, gdy udzielano mu
ostatnich
sakrament�w.
Niemniej, w okresie dzieci�stwa, kiedy umys� m�j spragniony by� wiedzy, w
bibliotece ojca
znajdowa�em wy��cznie ksi��ki o tre�ci ateistycznej. Przegl�daj�c je, skwapliwie
przyj��em do
wiadomo�ci (i nie by�o to wcale dzie�em przypadku), �e B�g nie istnieje. Z
nieprawdopodobn�
cierpliwo�ci� czyta�em encyklopedyst�w, kt�rzy wydaj� mi si� dzisiaj okropnie
nudni.
S�ownik filozoficzny Woltera na ka�dej Stronie dostarcza� mi argument�w natury
prawnej
(podobnie jak w wypadku ojca, kt�ry by� notariuszem) na nieistnienie Boga.
Kiedy po raz pierwszy otworzy�em Nietzschego, dozna�em g��bokiego wstrz�su. Bez
ogr�dek
potrafi� powiedzie�: �B�g umar�!� Jak�e to! W�a�nie dowiedzia�em si�, �e B�g nie
istnieje, a teraz
kto� powiadamia mnie o jego zgonie! I tak zrodzi�y si� pierwsze w�tpliwo�ci.
Zaratustra wyda� mi
si� nie lada bohaterem; podziwia�em jego wielko�� ducha, lecz jednocze�nie
przejawia� tak�
dziecinad�, z kt�rej ja, Dali ju� dawno wyros�em. Kiedy� b�d� wi�kszy od niego!
Nazajutrz, po
pierwszej lekturze ksi��ki Tako rzecze Zaratustra wyrobi�em sobie zdanie na
temat Nietzschego.
By� to cz�owiek s�aby. Jego s�abo�� polega�a na tym, �e sta� si� szale�cem,
podczas gdy w tej
dziedzinie najwa�niejsze to stara� si� nim nie by�! Refleksje te stanowi�y
podstaw� mojej
pierwszej dewizy �yciowej, kt�r� mia�em si� kierowa� w �yciu: �Jedyna r�nica
mi�dzy
szale�cem a mn� polega na tym, �e ja nim nie jestem�. W trzy dni przyswoi�em
sobie i
przetrawi�em Nietzschego. Po tej uczcie drapie�nika pozosta� mi jeszcze jeden
szczeg�
osobowo�ci filozofa, ostatnia ko�� do obgryzienia: jego w�sy! Federico Garcia
Lorca, zafa-
scynowany w�sami Hitlera, o�wiadczy p�niej, �e �w�sy s� sta�ym elementem
tragicznym
ludzkiej twarzy�. Nawet pod tym wzgl�dem mia�em przewy�szy� Nietzschego! Moje
w�sy nie
b�d� przygn�biaj�ce, katastroficzne, przyt�oczone muzyk� wagnerowsk� i mg�ami.
Nie! B�d�
wysmuk�e, imperialistyczne, ultraracjonalistyczne, strzelaj�ce ku niebu niczym
mistycyzm
wertykalny, niczym struktury pionowe hiszpa�skich zwi�zk�w zawodowych3.
Nietzsche, miast utwierdzi� mnie w ateizmie, po raz pierwszy zasia� w mym umy�le
w�tpliwo�ci i pytania natury premistycznej, czego ukoronowaniem mia� okaza� si�
rok 1951, kie-
dy to zredagowa�em sw�j Manifest4. Natomiast jego osobowo��, ow�osienie oraz
nieprzejednane
stanowisko wzgl�dem �zawych i wyja�owionych cn�t chrystianizmu przyczyni�y si� w
sensie
psychologicznym do rozwoju mych cech antyspo�ecznych i antyrodzinnych, w sensie
fizjologicznym za�- do okre�lenia mej sylwetki. Po lekturze Zaratustry
zapu�ci�em bokobrody,
kt�re pokry�y mi policzki a� do k�cik�w ust, a hebanowe w�osy sta�y si� d�ugie
jak u niewiasty.
Za spraw� Nietzschego zrodzi�a si� we mnie idea Boga. R�wnocze�nie jednak, jako
wz�r do
podziwiania i na�ladowania, sprawi�, �e wykluczono mnie z w�asnej rodziny.
Wyp�dzono mnie
za to, �e zbyt wnikliwie studiowa�em i dos�ownie interpretowa�em ateistyczne i
anarchizuj�ce
nauki z ksi��ek ojca, kt�ry r�wnie� nie m�g� �cierpie� tego, �e prze�ciga�em go
we wszystkim,
zw�aszcza za�, �e moje blu�nierstwa by�y jeszcze bardziej soczyste ni� jego
w�asne.
Cztery lata poprzedzaj�ce wykluczenie mnie z rodziny okaza�y si� nieustannym i
radykalnym
�przewrotem duchowym�. By�y to dla mnie cztery prawdziwie nietzschea�skie lata.
Moja
�wczesna egzystencja by�aby niezrozumia�a, gdyby nie rozpatrywa� jej pod tym
w�a�nie k�tem.
By� to okres, kiedy aresztowano mnie w Geronie, kiedy Salon Jesienny w
Barcelonie odrzuci�
jeden z moich obraz�w za tre�ci obsceniczne, kiedy wsp�lnie z Bunuelem
redagowa�em
obel�ywe listy adresowane do lekarzy-humanist�w i wszystkich najwa�niejszych
osobisto�ci w
Hiszpanii, ��cznie z laureatem nagrody Nobla, Juanem Ramonem Jimenezem.
Najcz�ciej ca�a
ta dzia�alno�� by�a absolutnie nieuzasadniona, pragn��em jednak wyrazi� w ten
spos�b swoj�
�wol� mocy� i udowodni� sobie samemu, �e nie jestem jeszcze czu�y na wyrzuty
sumienia. Moim
nadcz�owiekiem mia�a sta� si� ni mniej ni wi�cej tylko kobieta -nadkobieta Gala.
Gdy w domu ojca, w Cadaques surreali�ci zauwa�yli obraz kt�ry niedawno
namalowa�em, a
kt�ry Paul Eluard nazwa�: �a�obna gra, zgorszeni byli elementami skatologicznymi
i analnymi
tego malowid�a. Zw�aszcza Gala odnios�a si� krytycznie do mego dzie�a. Reakcja
jej by�a tak
gwa�towna� �e wywo�a�a w�wczas m�j sprzeciw. P�niej jednak taka jej postawa
sprawia�a, �e
�ywi�em dla niej uwielbienie. Nosi�em si� z zamiarem do��czenia do grupy
surrealistycznej,
kt�rej has�a i pogl�dy skrupulatnie studiowa�em, nie zaniedbuj�c
najdrobniejszego szczeg�liku.
S�dzi�em, �e chodzi tu o spontaniczny zapis my�li bez jakiejkolwiek kontroli,
czy to z
racjonalnego, czy te� estetycznego lub psychologicznego punktu widzenia. I co
si� okaza�o?
Kiedy pe�en jak najlepszych ch�ci mia�em ostatecznie do��czy� do grupy, zacz�to
przede mn�
pi�trzy� przeszkody, podobnie jak w mojej w�asnej rodzinie. Gala pierwsza mnie
ostrzeg�a, �e
w�r�d surrealist�w spotkam si� z r�wnie nieprzychylnym nastawieniem jak gdzie
indziej i �e w
gruncie rzeczy wszyscy oni maj� mentalno�� mieszcza�sk�. Moj� si�� -
przewidywa�a - b�dzie
trzymanie si� na dystans, je�li chodzi o wszelkie pr�dy artystyczne i
literackie. Dodawa�a przy
tym proroczo (jej intuicja przewy�sza�a w�wczas moj� w�asn�), i� moja metoda
paranoiczno-
krytyczna jest tak niepowtarzalna, �e pozwoli�oby to pierwszemu lepszemu
cz�onkowi grupy na
stworzenie odr�bnej szko�y. Moja nietzschea�ska energia nie by�a jednak Gali
pos�uszna.
Absolutnie nie mia�em zamiaru uto�samia� surrealist�w z jeszcze jedn� grup�
artystyczno-lite-
rack�. Uwa�a�em, �e s� w stanie wyzwoli� cz�owieka spod tyranii ��wiata
praktycznego rozumu�.
Mia�em sta� si� Nietzschem irracjonalno�ci. Ja, zaciek�y racjonalista, by�em
jedyn� osob�, kt�ra
wie, czego chce: nie poddam si� irracjonalno�ci dla samej irracjonalno�ci,
irracjonalno�ci
narcystycznej i receptywnej, jak czyni� to inni - wr�cz przeciwnie. Wydam bitw�,
kt�rej celem
b�dzie �zdobycie irracjonalno�ci�5 W tym okresie moi przyjaciele pozwol� si�
usidli�
irracjonalno�ci, ulegaj�c jak wiele innych os�b, nie wy��czaj�c Nietzschego, tej
romantycznej
s�abo�ci.
Przesi�kni�ty wszystkimi mo�liwymi ideami surrealistycznymi i czyni�c uk�on w
stron�
Lautreamonta i markiza de Sade, do��czy�em wreszcie do grupy, pe�en wiary, wiary
jak�e jezuic-
kiej, pragn�c w g��bi duszy sta� si� rych�o jej przyw�dc�. Z jakiego powodu
mia�bym odczuwa�
chrze�cija�skie skrupu�y wzgl�dem mego nowego ojca, Andre Bretona, skoro nie
mia�em ich w
stosunku do tego, kt�remu zawdzi�czam swe istnienie?
Pojmowa�em wi�c surrealizm dos�ownie, nie zapominaj�c ani o krwi, ani o
ekskrementach,
kt�re stanowi�y po�ywk� dla zjadliwych atak�w jego obro�c�w. Podobnie jak
pragn��em zosta�
absolutnym ateist�, czytaj�c ksi��ki ojca, tak teraz studiowa�em �nauki
surrealistyczne� z tak�
sumienno�ci�, �e wkr�tce sta�em si� jedynym �surrealist� integralnym�.
Konsekwencj� tego by�o
wykluczenie mnie z grupy, gdy� okaza�em si� zbyt surrealistyczny. Argumenty,
jakie mi
przedstawiono, przypomina�y mi powody, dla kt�rych wykluczono mnie z rodziny.
Gala Gradiva,
�Krocz�ca naprz�d�, �Niepokalana intuicja� jeszcze raz mia�a racj�. Dzi� ju�
mog� powiedzie�,
�e spo�r�d wszystkich prawd, kt�rych nie jestem w stanie zakwestionowa�, jedynie
dwie nie
dadz� si� wyja�ni� dzi�ki mojej woli mocy: jedn� jest Wiara, kt�r� odzyska�em w
1949 roku,
drug� za� to, �e Gala b�dzie mia�a zawsze racj�, co si� tyczy mojej przysz�o�ci.
Kiedy Breton odkry� moje malarstwo, zaszokowany by� szpec�cymi je elementami
skatologicznymi. Zaskoczy�o mnie to. Zaczyna�em od g..., co z
psychoanalitycznego punktu wi-
dzenia mog�o w przysz�o�ci by� uznane za pomy�ln� wr�b� -gro�b� z�otej fali, co
mia�a mnie
na szcz�cie zala�! Chytrze przekonywa�em surrealist�w, �e elementy
skatologiczne mog�
jedynie przynie�� ruchowi powodzenie. Na pr�no powo�ywa�em si� na ikonografi�
trawienn� ze
wszystkich epok i cywilizacji: kura o z�otych jajach, jelitowe delirium Danae,
osio� o z�otych
ekskrementach... Nie dawano mi wiary. Tote� rych�o podj��em odpowiedni� decyzj�.
Skoro
wzgardzili g..., kt�re tak wspania�omy�lnie im ofiarowa�em, zachowam te skarby i
to z�oto dla
siebie. S�ynny anagram, stworzony z tak wielkim mozo�em dwadzie�cia lat p�niej
przez
Bretona: Avida Dollars 6 ju� w�wczas mo�na by�o proroczo lansowa�.
Wystarczy� mi tydzie� dzia�alno�ci w grupie surrealistycznej, by doj�� do
wniosku, �e Gala
mia�a racj�. Moje elementy skatologiczne w pewnym stopniu tolerowano, natomiast
szereg
innych rzeczy zakwalifikowano jako �tabu�. Napotyka�em tu te same trudno�ci co w
domu
rodzinnym. Krew mog�em prezentowa�. Mog�em do� dorzuci� odrobin� g�wienka. Ale
ju� nie
mia�em prawa eksponowa� samego g�wienka. Zezwolono mi na przedstawianie
genitali�w, ale
fantazje analne by�y ju� zabronione. Na odbyt spogl�dano bardzo niech�tnym
okiem! Lesbijki
nawet im si� podoba�y, ale pedera�ci ju� nie. Z marze� sennych mo�na by�o do
woli czerpa�
elementy sadystyczne, pos�ugiwa� si� parasolami i maszynami do szycia, ale
jakiekolwiek tre�ci
religijne, nawet zabarwione mistycyzmem, by�y niedozwolone (chyba �e na u�ytek
laik�w).
Nawet je�li �ni�a si� Madonna Rafaela bez widocznych blu�nierczych tre�ci, nie
mo�na by�o tego
prezentowa�...
Jak ju� wspomnia�em, stawa�em si� stuprocentowym surrealist�. Pe�en najlepszych
ch�ci,
postanowi�em doprowadzi� sw�j eksperyment a� do ekstremalnych granic, do
niemal�e ab-
surdalnych rozmiar�w. Czu�em, �e jestem got�w do dzia�ania, pe�en owej
�r�dziemnomorskiej i
paranoicznej ob�udy, do czego - jak s�dz� - tylko ja jestem zdolny w swej
perwersyjno�ci. W
tamtych czasach liczy�o si� dla mnie pope�nianie jak najwi�kszej ilo�ci
grzech�w, mimo �e
zd��y�a ju� mnie oczarowa� poezja �wi�tego Jana od Krzy�a. Zna�em j� w�wczas
jedynie ze
s�yszenia, dzi�ki egzaltowanej interpretacji Garcii Lorki. Ju� wtedy mia�em
przeczucie, �e
problemy religijne b�d� dla mnie czym� wa�nym. Tak jak �wi�ty Augustyn, kt�ry
oddaj�c si�
rozpu�cie i orgiastycznym hulankom prosi� Boga, by zes�a� na� Wiar�, wzywa�em
niebiosa,
dodaj�c: �Tak, ale nie od razu. Dopiero za jaki� czas... �Zanim moje �ycie
stanie si� tym, czym
jest dzisiaj, a mianowicie przyk�adem ascetyzmu i cnoty, pragn��em kurczowo
trzyma� si�
swego iluzorycznego surrealizmu polimorficznego zbocze�ca, cho�by o trzy minuty
d�u�ej, tak
jak �pi�cy, kt�ry usi�uje przed�u�y� ostatnie chwile dionizyjskiego snu.
Wsz�dzie towarzyszy� mi
nietzschea�ski Dionizos, niczym cierpliwa piastunka, i wkr�tce nie omieszka�em
zauwa�y�, �e
ro�nie jej koki �e jej r�kaw zdobi opaska ze swastyk�. Zdaje si�, �e zacz��em
wtedy faszyzowa�
- o przepraszam!- faszerowa� zidiocia�e umys�y niestrawn� dla nich papk�.
Moja p�odna i jak�e elastyczna wyobra�nia zawsze mia�a dost�p do
najdoskonalszych technik
badawczych, kt�re jedynie spot�gowa�y me wrodzone wariactwo. Tak wi�c otoczony
ze
wszystkich stron surrealistami, ka�dego ranka zachodzi�em w g�ow�, co by tu
zrobi�, aby
zaakceptowano ide� lub obraz mimo ich ca�kowitej sprzeczno�ci z
�surrealistycznym gustem�.
Wszystko, co wnosi�em, k��ci�o si� z ich oczekiwaniami. Nie podoba�y im si�
skojarzenia analne!
Chytrze podsuwa�em im tedy ca�e masy odbyt�w, inteligentnie zakamuflowanych,
najch�tniej
za� odbyty makiaweliczne. Je�eli tworzy�em przedmiot surrealistyczny, w kt�rym
nie pojawia�o
si� �adne tego typu skojarzenie, symbolika tego przedmiotu odpowiada�a dok�adnie
funkcji
odbytu. Tak wi�c czystemu i biernemu automatyzmowi przeciwstawia�em dynamiczne
koncepcje
swojej s�ynnej metody paranoiczno-krytycznej. Entuzjazmowi dla Matisse�a i
tendencji
abstrakcyjnych przeciwstawia�em ponadto ultrareakcyjn� i wywrotow� technik�
Meissoniera.
Aby pogn�bi� sztuk� prymitywn� lansowa�em ultracywilizowane przedmioty secesji,
kt�re
kolekcjonowa�em wsp�lnie z Diorem, a kt�re mia�y kiedy� sta� si� zn�w modne wraz
z
pojawieniem si� tendencji new-look.
Kiedy Breton nie chcia� ju� s�ysze� o religii, usi�owa�em oczywi�cie stworzy�
now�, kt�ra
b�dzie sadystyczna� masochistyczna� oniryczna i paranoiczna zarazem. Na ten
pomys� wpad�em
dzi�ki lekturze dzie� Augusta Comte�a. By� mo�e grupa surrealistyczna zdo�a w
ko�cu osi�gn��
to, czego filozof ten nie by� w stanie doko�czy�. Przedtem jednak nale�a�o
zainteresowa�
Mistyk� przysz�ego arcykap�ana, Andre Bretona. Zamierza�em mu wyja�ni�, �e
je�eli to, czego
bronimy� jest s�uszne, powinni�my do� doda� troch� element�w mistycznych i
religijnych.
Przyznaj�, �e ju� wtedy przeczuwa�em, i� sko�czy si� to powrotem do prawd
religii katolickiej,
apostolskiej i rzymskiej, kt�ra stopniowo ol�niewa�a mnie swoj� chwa��. Moje
wyja�nienia Breton
przyjmowa� z u�miechem, powracaj�c przy tym niezmiennie do Feuerbacha. Dzi�ki
temu
ostatniemu wiemy dzisiaj, �e filozofia ma swoje idealistyczne przeb�yski, o czym
w�wczas nie
wiedzieli�my.
Podczas gdy czyta�em Augusta Comte�a, pragn�c sw� now� religi� oprze� na
solidnych
podstawach, Gala okaza�a si� z nas dwojga najbardziej pozytywistyczna. Ca�e dni
sp�dza�a u
handlarzy farb, antykwariuszy i restaurator�w obraz�w, by zakupi� dla mnie
p�dzle, lakiery i
wszelkie materia�y, kt�re pozwol� mi malowa� naprawd�. Nast�pi to w dniu, kiedy
zdecyduj� si�
nie przykleja� ju� na swych p��tnach kolorowych litografii i skrawk�w papieru.
Naturalnie nie
chcia�em s�ysze� o �adnej technice, w chwili gdy tworzy�em kosmogoni� Dalego z
jej mi�kkimi
zegarami przepowiadaj�cymi dezintegracj� materii, jajkami Sadzonymi bez talerza,
przyprawiaj�cymi o halucynacje anielskimi b�yskami w uciskanych przez powieki
oczach -
reminiscencj� mojego wewn�trz macicznego raju utraconego w dniu narodzin7. Nawet
nie
mia�em czasu wszystkiego malowa� jak nale�y. Wa�ne by�o, aby rozumiano, co chc�
wyrazi�.
Wyka�czaniem i wyg�adzaniem mego dzie�a zajmie si� nast�pne pokolenie. Gala by�a
jednak
odmiennego zdania. Niczym matka zach�caj�ca dziecko do jedzenia, nalega�a:
- No, m�j Daliczku, wypr�buj tego oryginalnego materia�u. To rozpuszczony
bursztyn,
bursztyn, kt�rego nie poddano pra�eniu. Powiadaj�, �e u�ywa� go Vermeer do
malowania.
A wi�c pr�bowa�em, ze zdegustowan� i nostalgiczn� min�:
- Tak! Ten bursztyn to chyba dobra rzecz. Ale przecie� wiesz, �e nie mam czasu
zajmowa�
si� takimi szczeg�ami. Mam co� o wiele lepszego. Mam pomys�! Pomys�, kt�ry
zgorszy
wszystkich, a w szczeg�lno�ci surrealist�w. Nie mo�na si� z tym zdradzi�: dwa
razy �ni� mi si�
ten nowy Wilhelm Tell! Chodzi o Lenina. Chc� go namalowa� z po�ladkiem
trzymetrowej
d�ugo�ci podtrzymywanym przez szczud�o. W tym celu musia�bym mie� p��tno o
szeroko�ci 5 i
p� metra... Namaluj� Lenina wraz z jego lirycznym atrybutem, nawet je�eli
zostan� wykluczony
z grupy surrealistycznej. W ramionach b�d� trzyma� ma�ego ch�opczyka, kt�rym
b�d� ja.
Spogl�da� na mnie b�dzie krwio�erczym wzrokiem, ja za� b�d� krzycza�: �On chce
mnie
zje��...!�
- Tego to ja Bretonowi nie powiem! - doda�em, pogr��ony w medytacjach
osi�gaj�cych taki
stopie� spekulatywnej wznios�o�ci, �e cz�sto zdarza mi si� w tym stanie zmoczy�
kalesony!
- No ju� dobrze - powtarza�a Gala �agodnie. - Jutro dostarcz� ci bursztynu
rozpuszczonego w
olejku lawendowym. To warte fortun�. Mimo wszystko chcia�abym, by� zastosowa� go
do
malowania twojego nowego Lenina.
Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu liryczny po�ladek Lenina wcale nie wywo�a�
zgorszenia
w�r�d moich przyjaci� surrealist�w. Rozczarowanie to doda�o mi jednak odwagi. A
wi�c
mog�em posun�� si� dalej... pr�bowa� tego, co niemo�liwe. Jedynie Aragon wyrazi�
oburzenie z
powodu mojej maszyny do my�lenia, obwieszonej kubkami ciep�ego mleka.
- Do�� ju� tych dziwactw Dalego! - krzycza� ze z�o�ci�. -Odt�d mleko b�dzie dla
dzieci
bezrobotnych rodzin.
Breton stan�� po mojej stronie. Aragon wyszed� na idiot�. Nawet w moim domu
�miano by si�
z mojego pomys�u, ale on oddany ju� by� niez�omnym ideom politycznym, kt�re
mia�y go
doprowadzi� tam, gdzie znajduje si� obecnie, to znaczy -z grubsza rzecz bior�c -
nigdzie.
W tym czasie Hitler ju� hitleryzowa� i pewnego dnia namalowa�em dziergaj�c� na
drutach
hitlerowsk� nia�k�, kt�ra przez nieuwag� usiad�a w wielkiej ka�u�y. Wobec
nacisk�w niekt�rych
spo�r�d najbli�szych mi koleg�w surrealist�w musia�em usun�� widniej�c� na jej
ramieniu
opask� ze swastyk�. Nigdy bym nie przypuszcza�, �e symbol ten wywo�ywa� b�dzie
tak wielkie
emocje. Wp�dzi� on mnie w takie obsesje, �e przedmiotem mych delirycznych
uniesie� sta�a si�
osobowo�� Hitlera, kt�ry zawsze pojawia� mi si� pod postaci� kobiety. Szereg
obraz�w, jakie
w�wczas namalowa�em, zosta�o zniszczonych, kiedy armie niemieckie najecha�y na
Francj�.
Zafascynowany by�em delikatnymi i pulchniutkimi plecami Hitlera, zawsze
elegancko opi�tymi
mundurem. Jak tylko zaczyna�em malowa� koalicyjk�, kt�ra wychodzi�a tradycyjnie
od pasa
przechodz�c przez przeciwleg�e rami�, owa mi�kko�� hitlerowskiego cia�a,
wci�ni�tego w bluz�
wojskow�, wprawia�a mnie w stan smakowitej ekstazy - mlecznej, od�ywczej i
wagnerowskiej,
co sercu memu nadawa�a gwa�towny rytm. Podobnych emocji nie doznawa�em nigdy,
nawet
kiedy si� kocha�em. Pulchniutkie cia�o Hitlera, kt�re wyobra�a�em sobie jako
najbardziej boskie
cia�o kobiety o nieskazitelnie bia�ej sk�rze, fascynowa�o mnie niepomiernie.
�wiadom, mimo
wszystko, psychopatologicznego charakteru takiej serii upoje�, powtarza�em z
lubo�ci� do w�as-
nej ma��owiny usznej:
- Tak, tym razem s�dz�, �e wreszcie zbli�am si� do prawdziwego szale�stwa!
Do Gali za� zwraca�em si� tymi oto s�owy:
- Przynie� mi bursztynu rozpuszczonego w olejku lawendowym i najcie�sze p�dzle
na
�wiecie. �adna technika nie b�dzie na tyle precyzyjna i odpowiednia. by odda� w
ultrareakcyjnym stylu Meissoniera superod�ywcze delirium, mistyczn� i cielesn�
ekstaz�, w jak�
wpadam, kiedy mam zamiar przedstawi� na p��tnie �lad, jaki ta wykonana z
delikatnej sk�ry
koalicyjka pozostawia na ciele Hitlera.
Na pr�no powtarza�em sobie, �e moje hitlerowskie szale�stwa s� apolityczne, �e
rodz�ce
si� dzie�o, kt�rego �r�de� nale�y doszukiwa� si� w sfeminizowanym wizerunku
f�hrera, jest
skandalizuj�co dwuznaczne, �e podobne wyobra�enia s� w tym samym stopniu
zabarwione
czarnym humorem, co w wypadku Wilhelma Tella lub Lenina. Na pr�no wszystko to
powtarza-
�em przyjacio�om; nic nie pomaga�o. Ten kolejny kryzys, przez jaki przechodzi�o
moje malarstwo,
stawa� si� w oczach surrealist�w coraz bardziej podejrzany. Sprawy przybra�y z�y
obr�t, kiedy
rozesz�a si� nowina, �e Hitlerowi przypad�y pono� do gustu widoczne na
niekt�rych moich
obrazach takie elementy jak �ab�dzie, samotno��, megalomania, wagneryzm,
hieronimo-bo-
schyzm.
Zwa�ywszy na moj� wrodzon� przekor�, mog�y z tego wszystkiego wynikn�� jeszcze
wi�ksze
komplikacje. Poprosi�em Bretona, by w trybie natychmiastowym zwo�a� zebranie
naszej grupy,
na kt�rym przedmiotem dyskusji mia�a by� mistyka hitlerowska z punktu widzenia
irracjonalno�ci
nietzschea�skiej i antykatolickiej. Mia�em nadziej�, �e antykatolicki aspekt
dyskusji oczaruje
Bretona. Tak naprawd� uwa�a�em Hitlera za kompletnego masochist�, ow�adni�tego
obsesj�
rozp�tania wojny, by nast�pnie przegra� j� bohatersko. W sumie sposobi� si� on
do dokonania
jednego z owych actes gratuits8 bardzo w�wczas cenionych przez nasz� grup�. M�j
up�r, aby
analizowa� mistyk� hitlerowsk� z surrealistycznego punktu widzenia, a
sadystyczne tre�ci
surrealizmu interpretowa� w duchu religijnym. nasilaj�cy si� jeszcze, w miar�
jak coraz cz�ciej
si�ga�em do swej metody paranoiczno-krytycznej, d���cej do unicestwienia
automatyzmu wraz
z nieod��cznym narcyzmem, doprowadzi� do serii nieporozumie� mi�dzy Bretonem a
jego
zwolennikami. Zreszt� ci ostatni zacz�li ju� si� waha� pomi�dzy nim a mn�, co
by�o sygna�em
ostrzegawczym dla przyw�dcy grupy.
Namalowa�em prorocz� wizj� �mierci f�hrera. Obraz zatytu�owany zosta� Zagadka
Hitlera.
Konsekwencj� tego by�a kl�twa ze strony nazist�w i brawa antynazist�w, mimo �e
obraz ten -
jak zreszt� ca�a moja tw�rczo��, co g�osi� b�d� do ko�ca swoich dni - pozbawiony
by�
jakichkolwiek tre�ci politycznych. W chwili gdy pisz� te s�owa, przyznaj�, �e ja
sam nie odszyfro-
wa�em jeszcze tej s�ynnej zagadki.
Pewnego wieczoru zwo�ano zebranie grupy surrealistycznej, na kt�rym miano zaj��
oficjalne
stanowisko odno�nie do mojego rzekomego hitleryzmu. By�o to nadzwyczajne
posiedzenie,
Niestety, wi�kszo�� szczeg��w ze spotkania ulecia�a mi ju� z pami�ci. Je�eli
jednak Breton
zechce si� kiedy� ze mn� spotka�, chcia�bym, by zapozna� mnie z protoko�em�
kt�ry zapewne
zredagowano po zebraniu. W�a�nie kiedy miano mnie wykluczy� z grupy
surrealistycznej,
zaatakowa�a mnie angina. Jak zawsze, trz�s�c si� tch�rzliwie, kiedy tylko
poczuj� si� chory,
przyszed�em na zebranie trzymaj�c termometr w ustach. S�dz�, �e co najmniej
cztery razy
mierzy�em temperatur� podczas tego �procesu�. Trwa� on do p�na w nocy. Gdy
powr�ci�em do
domu, nad Pary�em wstawa� �wit.
Podczas swojej mowy obro�czej pro domo kilkakrotnie rzuca�em si� na kl�czki: nie
po to by
b�aga� o pozostawienie mnie w grupie, jak to fa�szywie interpretowano, lecz aby
przekona�
Bretona, �e moja hitlerowska obsesja jest typowo paranoiczna i z gruntu
apolityczna.
Wyja�ni�em im r�wnie�, �e nie mog� by� nazist�, poniewa� je�eli Hitler podbije
Europ�, nie
omieszka wys�a� na drugi �wiat wszystkich histeryk�w mojego pokroju, co uczyni�
ju� w
Niemczech, traktuj�c ich jak degenerat�w. Wreszcie cechy �e�skie i nieodparcie
groteskowe,
jakie przypisywa�em osobowo�ci Hitlera, wystarczy�yby, aby nazi�ci widzieli we
mnie
obrazoburc�. Podobnie m�j fanatyzm podsycany przez Freuda i Einsteina, kt�rych
Hitler wygna�
z Niemiec, wyra�nie wskazywa�, �e ten ostatni interesuje mnie wy��cznie jako
przedmiot mych
delirycznych uniesie�, tym bardziej �e objawia� si� w aspekcie wybitnie
katastroficznym.
W ko�cu przekonano si� o mojej niewinno�ci, musia�em jednak podpisa� dokument, w
kt�rym
mi�dzy innymi o�wiadczy�em, �e nie jestem wrogiem proletariatu. Podpisa�em go
jak najch�tniej,
gdy� co si� tyczy tej ostatniej kwestii, nigdy nie �ywi�em szczeg�lnych uczu�,
ani pro, ani tym
bardziej contra.
Prawda, jedyna i niepodwa�alna, wychodzi�a na jaw z ca�� ostro�ci�: nie spos�b
by�
surrealist� integralnym w grupie, kt�ra we wszystkich dziedzinach kierowa�a si�
wy��cznie
pobudkami politycznymi, niezale�nie czy chodzi�o o zwolennik�w Bretona, czy o
zwolennik�w
Aragona.
Nie m�g� dla nich istnie� kto� taki jak ja, kto� kto twierdzi, �e jest
prawdziwym szale�cem,
organicznym i metodycznym, o pitagorejskiej precyzji w najbardziej
nietzschea�skim tego s�owa
znaczeniu. Sta�o si� to, co musia�o si� sta�: Dali, surrealista integralny,
domagaj�cy si�
zniesienia wszelkich ogranicze� estetycznych i psychologicznych, o�ywiony
nietzschea�sk�
wol� mocy, o�wiadczy�, �e ka�dy eksperyment mo�na bezustannie doprowadza� do
ostatecznych granic. Domaga�em si�, aby pozwolono mi domalowa� Leninowi
trzymetrowe
po�ladki, upa�ka� jego portret hitlerowskimi galaretami, udekorowanymi nawet w
razie potrzeby
rzymskim katolicyzmem. Ka�dy mia� prawo sta� si� (lub zezwoli� na to samo osobie
trzeciej)
pederast�, koprofagiem, uosobieniem cnoty lub ascetyzmu w stanie ekstatycznego
uniesienia,
spowodowanego zaburzeniami trawiennymi lub omamami wzrokowymi. Moja
polimorficzna
perwersja, daj�ca ju� zna� o sobie w wieku m�odzie�czym, osi�gn�a histeryczne
apogeum:
moje szcz�ki mia�d�y�y Gal�, zakochiwa�em si� w najbardziej transcendentalnie
amoniakalnych,
rozk�adaj�cych si� cia�ach os��w. Zapachy ludzkich cia�, naturalnym biegiem
rzeczy, sta�y si� dla
mnie �wi�to�ci�. Humanitarne uczucia okaza�y si� przeszkod�, by zaprezentowa�
ca�� gam�
fetor�w, ekstaz analnych (bez odbytu), p�ynnych i suchych, tudzie� labiryntowych
splot�w
jelitowych, podw�jnych, potr�jnych, poczw�rnych lub pogmatwanych jeszcze
bardziej. A ponad
wszystkim unosi�y si� ogromne, wycie�czone i wodniste oblicza dumnych i wielkich
Masturbator�w, przystrojonych szara�czami o twarzach komunist�w, napoleo�skich
brzuchach i
hitlerowskich kobiecych udach, kt�re czepia�y si� moich ust. To wszystko dopiero
si� zaczyna�o!
Ale Breton powiedzia� Dalemu �nie�! I w gruncie rzeczy mia� troch� racji,
poniewa� z ca�ej tej
mieszaniny pragn�� przynajmniej wybra� dobro lub z�o, dobro i z�o... Z drugiej
jednak strony,
pope�ni� b��d, gdy� pomimo mo�liwo�ci wyboru nale�a�o delektowa� si� ca�ym
proponowanym
przez Dalego asortymentem, r�wnie soczystym, co wyrazistym... Je�eli nie mia�
ca�kowitej racji,
to dlatego, �e Dali -jako absolutny racjonalist�- chcia� pozna� wszystkie
mo�liwe aspekty
irracjonalno�ci, nie dlatego, by wydoby� ze� pierwiastki literackie lub
humanitarne, lecz aby
ograniczy� i podporz�dkowa� sobie ow� irracjonalno��, kt�rej podb�j
przygotowywa�. Cyklotron
filozoficznych szcz�k Dalego odczuwa� g��d, pragn�c wszystko mia�d�y�, kruszy� i
zasypywa�
pociskami swych neutron�w wewn�trzatomowych, aby nikczemny konglomerat trzewiowy
i
amoniakalny biologii, kt�ry jawi nam si� dzi�ki surrealistycznym marzeniom
sennym, zosta�
przekszta�cony w czyst� energi� mistyczn�. Kiedy ca�� t� pulsuj�c�, rozk�adaj�c�
si� mas�
nasyci ostatecznie i nieodwo�alnie pierwiastek duchowy, spe�niona b�dzie misja
cz�owieka na
Ziemi, a jego racja bytu -usprawiedliwiona. Wszystko to nabierze nieocenionej
warto�ci.
To w�a�nie chwila, kiedy syrena Kierkegaarda �piewa jak ma�y, cuchn�cy s�owik. A
wszystkie
egzystencjalistyczne szczury w�drowne, uprawiaj�ce nierz�d w piwnicach podczas
okupacji,
rzyga�y zimnymi resztkami surrealistycznej uczty, kt�re pozostawili�my w nich
jak w
pojemnikach na �mieci. Wszystko by�o cudownie odra�aj�ce; sam cz�owiek okazywa�
si� tu
niepotrzebny!
Nie! - wykrzykiwa� do nich Dali. - Niech najpierw wszystko b�dzie uj�te w
racjonalne ramy!
Niech najpierw wszystkie nasze lubie�ne l�ki stan� si� szlachetne i wznios�e
dzi�ki nie-
sko�czonemu pi�knu �mierci, je�li chcemy wkroczy� na drog� prowadz�c� do
doskona�o�ci
duchowej i ascetyzmu. T� misj� tylko Hiszpan m�g� wype�ni�, dokonuj�c jednego z
najbardziej
odra�aj�cych i demonicznych odkry� wszystkich czas�w. W pierwszym rz�dzie
chodzi�o o
nadanie temu przedsi�wzi�ciu w�a�ciwego wymiaru, o stworzenie dla� geometrii
metafizycznej.
Nale�a�o skierowa� swoje oblicze ku godno�ci maj�cej barw� tlenku srebra,
oliwkowej zieleni
Velasqueza i Zurbarrana; nale�a�o powr�ci� do realizmu i mistycyzmu, kt�rych
podobie�stwa i
wsp�zale�no�� w�a�nie odkrywali�my, zespoli� rzeczywisto�� transcendentaln� z
jakimkolwiek
fragmentem rzeczywisto�ci czystej, tak jak tego dokona� absolutny imperializm
wizualny
Velasqueza. To jednak zak�ada niekwestionowan� obecno�� Boga, kt�ry jest jedyn�
i
najdoskonalsz� rzeczywisto�ci�!
Te podj�te przez Dalego pr�by uj�cia rzeczywisto�ci W racjonalne ramy, jak�e
jeszcze
nie�mia�e i nie w pe�ni �wiadome, mo�na ju� by�o dostrzec w czasopi�mie
Minotaure. Picasso
poprosi� by� Skir�, wydawc� tego periodyku, abym m�g� opracowa� ilustracje do
Pie�ni
Maldorora. Kt�rego� dnia Gala zaprosi�a Skir� i Bretona na obiad. Czasopismo
miano
redagowa� pod jej kierownictwem i tak oto narodzi� si� Minotaure, kt�rego �ywot
nie wydawa�
si� pewny. Dzisiaj, ju� w innym aspekcie, najbardziej uporczywymi pr�bami uj�cia
rzeczywisto�ci w racjonalne ramy wydaj� si� poczynania zespo�u redaguj�cego
przepi�kne
wydawnictwo Etudes carmelitaines. Pracami kieruje ojciec Bruno, kt�rego tak
bardzo
podziwiam. Pomi�my milczeniem nieszcz�sn� spu�cizn� po Minotaurze, kt�ry obecnie
skubie
sobie trawk� na materialistycznych pastwiskach periodyku Verve. P�niej jeszcze
dwukrotnie
spotka�em si� z Bretonem, aby perfidnie poruszy� przy nim kwestie dotycz�ce
mojej przysz�ej
religii. Nic z tego nie rozumia�, wobec tego przesta�em nalega�. Nasze kontakty
sta�y si�
rzadsze. Kiedy w 1940 roku Breton pojawi� si� w Nowym Jorku, zatelefonowa�em do
niego w
dniu przyjazdu, pragn�c go powita� i prosi� o spotkanie. Wyznaczy� mi je na
dzie� nast�pny.
Wcze�niej o�wiadczy�em mu, �e ideologia naszego ruchu ma by� oparta na nowych
podstawach. Mieli�my propagowa� wielki ruch mistyczny, maj�cy w pewnym sensie
wykaza�
donios�o�� eksperymentu surrealistycznego i ostatecznie uwolni� go od wp�yw�w
materializmu
dialektycznego! Jednak tego samego wieczoru dowiedzia�em si� od znajomych, �e
Breton po
raz kolejny mnie oczerni�, g�osz�c, �e jestem hitlerowcem. Jak na owe czasy
oskar�enie takie
by�o zbyt daleko posuni�te i zbyt niebezpieczne, abym zechcia� ponownie si� z
nim zobaczy�.
Odt�d ju� si� nie spotkali�my.
Niemniej, minione lata oraz moja wrodzona intuicja najprawdziwszego detektora
uranu
sprawi�y, �e odnosz� dzi� wra�enie, i� Breton jest mi bli�szy, ni� mi si�
wydawa�o. Jego aktyw-
no�� intelektualna, wbrew pozorom, warta jest wi�cej ni� dzia�alno��
egzystencjalist�w
maj�cych na swym koncie teatralne, niewiele znacz�ce sukcesy.
W dniu kiedy nie uda�em si� na spotkanie, kt�re wyznaczy� mi Breton, tradycyjny,
zdefiniowany przez nas surrealizm przesta� istnie�. Gdy nazajutrz kt�ry� z
wielkonak�adowych
dziennik�w poprosi� mnie o definicj� surrealizmu, odpowiedzia�em: �Surrealizm to
ja�. Ja w to
wierz�, jestem bowiem jedynym jego kontynuatorem. Niczego si� nie wypar�em -
wr�cz przeciw-
nie: wszystko potwierdza�em, uszlachetnia�em, hierarchizowa�em,
uracjonalinia�em,
dematerializowa�em, uduchowia�em. Za spraw� Ducha �wi�tego m�j obecny mistycyzm
nuklearny okaza� si� owocem demonicznych i surrealistycznych do�wiadcze� z
pocz�tkowego
okresu mego �ycia.
Breton w pocie czo�a uk�ada� m�ciwy anagram, zawieraj�cy owo budz�ce podziw,
nale��ce
do mnie nazwisko. Przekszta�ci� je w Avida Dollars. By� mo�e nie jest to
osi�gni�cie poetyckie
wysokich lot�w, niemniej jako autobiograf musz� przyzna�, �e do�� dok�adnie
odpowiada�o to
moim �wczesnym, nie si�gaj�cym daleko ambicjom. W owym czasie Hitler �egna� si�
ze
�wiatem w i�cie wagnerowskim stylu, umieraj�c w Berlinie w ramionach Ewy Braun.
Jak tylko
dotar�a do mnie ta wiadomo��, zastanawia�em si� przez siedemna�cie minut9, nim
podj��em
nieodwo�aln� decyzj�: Salvador Dali stanie si� najwi�ksz� kurtyzan� naszych
czas�w. I sta�em
si� ni�. Podobnie jest ze wszystkim, co postanawiam zrealizowa�, ow�adni�ty
paranoiczn�
pasj�.
Po �mierci Hitlera nowa era mistyczno-religijna mia�a unicestwi� wszystkie
ideologie.
Przedtem jednak mia�em do spe�nienia misj�. Sztuka nowoczesna, n�dzna,
zaple�nia�a
pozosta�o�� materializmu odziedziczonego po Rewolucji Francuskiej,
przeciwstawia� mi si�
mia�a co najmniej przez dziesi�� lat. Tak wi�c musia�em malowa� dobrze, mimo �e
nikt nie
przyk�ada� do tego wi�kszej wagi. Niemniej nale�a�o malowa� dobrze, poniewa� m�j
mistycyzm
nuklearny zatriumfuje, jak wspomnia�em, tylko wtedy, gdy uciele�nia� b�dzie
najdoskonalsze
pi�kno.
Wiedzia�em, �e sztuka abstrakcjonist�w, co to nie wierz� w nic i w konsekwencji
nie maluj�
nic, pos�u�y za dumny piedesta�, na kt�rym pojawi si� Salvador Dali, osaczony
dzi� ze
wszystkich stron materialistycznym dekoratywizmem i amatorskim egzystencjalizmem
naszej
n�dznej epoki. Wszystko to by�o pewne, jednak aby odpiera� padaj�ce zewsz�d
ciosy, trzeba
by�o mie� wi�cej si� ni� kiedykolwiek, posiada� pieni�dze, gromadzi� fortun�,
szybko i
skutecznie, je�li chcia�o si� przetrwa�. Pieni�dze i zdrowie! Przesta�em pi� i
pe�en
paroksystycznego zapa�u postanowi�em dba� o siebie. R�wnocze�nie stara�em si� o
to, aby
Gala ja�nia�a promiennym blaskiem; uszcz�liwia�em j� do granic mo�liwo�ci,
dbaj�c o ni�
jeszcze bardziej ni� o siebie, gdy� bez niej wszystko by�oby stracone. Pieni�dze
mia�y pom�c
nam realizowa� idea�y pi�kna i dobroci. Anagram Avida Dollars nie by� zn�w a�
tak szkodliwy...
Dow�d tego jest dzi� widoczny w ca�ej okaza�o�ci.
Najbardziej z ca�ej filozofii Augusta Comte�a podoba mi si� fragment, w kt�rym
czytam, �e
przed stworzeniem nowej �religii pozytywistycznej� na wierzcho�ku swojej
hierarchii spo�ecznej
umieszcza bankier�w, kt�rym przypisuje szczeg�ln� rol�. By� mo�e daje tu o sobie
zna� fenicki
sk�adnik mojej krwi z Ampurdan, ale z�oto fascynowa�o mnie zawsze, i to
oboj�tnie w jakiej
postaci. Kiedy jako m�odzieniec dowiedzia�em si�, �e Miguel de Cervantes,
napisawszy ku
wiekuistej chwale Hiszpanii nie�miertelnego Don Kichota, umar� w skrajnej n�dzy,
�e Krzysztof
Kolumb po odkryciu Ameryki r�wnie� po�egna� si� ze �wiatem w podobnych
okoliczno�ciach, i
do lego w wi�zieniu, to ju� w�wczas - powiadam - roztropno�� zacz�a mi
uporczywie
podszeptywa� te oto rady:
1. Znale�� si� w wi�zieniu mo�liwie jak najszybciej. Tak te� si� sta�o.
2. Sta� si�, mo�liwie jak najmniejszym kosztem, multimilionerem. I to tak�e
nast�pi�o.
Najprostszy spos�b, aby nie czyni� �adnych ust�pstw na rzecz z�ota - to mie� je
samemu.
Maj�c z�oto, nie potrzeba si� w nic �anga�owa�. Bohater nigdzie si� nie
anga�uje! Jest on
ca�kowitym przeciwie�stwem s�u��cego. Jak s�usznie zauwa�y� katalo�ski filozof,
Francesco
Pujols: �Najwi�kszym pragnieniem cz�owieka ze spo�ecznego punktu widzenia jest
naj�wi�tsza
wolno�� istnienia bez konieczno�ci pracy�. Dali uzupe�nia ten aforyzm, dodaj�c,
�e z kolei
wolno�� jest warunkiem wielko�ci cz�owieka. Wszystko nape�ni� z�otem - oto
jedyny spos�b
uduchowienia materii.
Jestem synem Wilhelma Tella, kt�ry zamieni� na lite z�oto jab�ko
�kanibalistycznej�
ambiwalencji. Ojcowie jego, najpierw Andre Breton, potem za� Pablo Picasso,
ostro�nie umie-
szczali je na jego g�owie. Na tej jak�e delikatnej i ukochanej g�owie Salvadora
Dali! Tak, wierz�,
�e jestem zbawc� sztuki nowoczesnej, jedynym cz�owiekiem mog�cym w stopniu naj-
doskonalszym uwznio�li�, zintegrowa� i osadzi� w racjonalnych ramach wszystkie
rewolucyjne
do�wiadczenia naszych czas�w, wiemy wielkiej, klasycznej tradycji realizmu i
mistycyzmu, kt�re
s� najwy�szym i chwalebnym pos�annictwem Hiszpanii.
W wielkim ruchu �mistyki nuklearnej�� ruchu, kt�ry winien okaza� si� znamienny
dla naszej
epoki, decyduj�ca rola przypadnie mojemu krajowi. Ameryka, dzi�ki niespotykanemu
post�powi
technicznemu, dostarczy dowod�w empirycznych (a nawet fotograficznych lub
mikrofotograficznych) na istnienie nowego mistycyzmu.
Geniusz narodu �ydowskiego, dzi�ki Freudowi i Einsteinowi, automatycznie
zdynamizuje jego
rozw�j i nada mu charakter antyestetyczny. Francja odgrywa� b�dzie rol� wybitnie
dydaktyczn�.
Zas�ug� b�yskotliwego intelektu francuskiego oka�e si� prawdopodobnie
opracowanie aktu
konstytucyjnego �mistycyzmu nuklearnego�, ale - powtarzam raz jeszcze -
pos�annictwem
Hiszpanii b�dzie uwznio�lenie rzeczywisto�ci poprzez wiar� religijn� i pi�kno.
Anagram Avida Dollars by� dla mnie talizmanem. Sprawi�, �e deszcz dolar�w sta�
si� p�ynny,
przyjemny i ci�g�y. Kiedy� przedstawi� ca�� prawd� o tym, jak mo�na pot�gowa�
ow� b�o-
gos�awion� rozwi�z�o�� Danae10. Traktowa� o tym b�dzie rozdzia� mojej kolejnej
ksi��ki, kt�ra
prawdopodobnie oka�e si� arcydzie�em: �ycie Salvadora Dali jako dzie�o sztuki.
Tymczasem chcia�bym opowiedzie� pewn� anegdot�. Po kolejnym, wielkim sukcesie w
Nowym Jorku powraca�em wieczorem do swego apartamentu w hotelu �San Regis�.
Zap�aciwszy za taks�wk� us�ysza�em nagle metaliczny odg�os w trzewikach. Zdj��em
p�buty i w
ka�dym z nich znalaz�em monet� p�dolarow�.
Gala, kt�ra w�a�nie si� obudzi�a, krzykn�a do mnie z sypialni:
- Daliczku, �ni�o mi si�, �e przez niedomkni�te drzwi widz� ci� w towarzystwie
jakich�
m�czyzn... Odwa�ali�cie z�oto! ...
Prze�egna�em si� w ciemno�ciach i wyszepta�em uroczy�cie:
- Niech tak si� stanie!
Po czym zbli�y�em si� do ��ka...
Czerwiec
Port Lligat,
20 Czerwca
Dzieci nigdy szczeg�lnie mnie nie interesowa�y, a ju� najmniej interesuj� mnie
malowid�a
dzieci�ce. Dziecko-malarz wie, �e jest to namalowane �le, natomiast dziecko-
krytyk wie
ponadto, �e wie, �e jest to namalowane �le. A zatem dziecko-malarz-krytyk, kt�re
wie, �e wie,
�e wie, �e jest to namalowane �le, ma tylko jedno wyj�cie: powiedzie�, �e jest
to namalowane
bardzo dobrze.
29 Czerwca
Dzi�ki Bogu! - obecnie �pi� i maluj� lepiej i z wi�kszym zadowoleniem ni�
zazwyczaj. Musz�
jednak pami�ta�, by nie doprowadza� do powstawania p�kni��, jakie zdaj� si�
tworzy� w
k�cikach ust, co jest nieuchronn� fizyczn� konsekwencj� nagromadzonej tam �liny,
a to na
skutek rozkoszy, jakiej doznaj� dzi�ki dwu czynno�ciom, w kt�rych bogowie
znajduj� odpr�e-
nie: spaniu i malowaniu. Tak... Kiedy �pi� i maluj�, cieknie mi �lina rozkoszy.
Oczywi�cie
szybkim lub leniwym mchem d�oni m�g�bym j� wytrze� podczas kt�rego� z mych
niebia�skich
przebudze� lub kt�rej� z moich niemniej boskich przerw w pracy, ale
fizjologiczne oraz
intelektualne przyjemno�ci poch�aniaj� mnie do tego stopnia, �e nie robi� tego!
Oto dylemat
moralny, kt�rego jak dot�d nie rozstrzygn��em. Czy pozwoli� na to, aby moje
rozkoszne
p�kni�cia uwydatnia�y si� coraz bardziej, czy te� zmusi� si� do wycierania �liny
odpowiednio
wcze�nie? Na razie, czekaj�c na odpowied�, opracowa�em now� metod� na sen;
metod�, kt�ra
winna znale�� si� kiedy� w antologii moich wynalazk�w. Na og� ludzie bior�
�rodki nasenne,
kiedy maj� problemy ze spaniem. Ja za� post�puj� dok�adnie na odwr�t. Ot� w
okresie gdy
sen m�j staje si� maksymalnie regularny, osi�gaj�c stan ro�linnego paroksyzmu,
postanawiam
si�ga� po pigu�ki nasenne, co czyni� z niejak� kokieteri�. Mog� w�wczas naprawd�
powiedzie�,
nie widz�c w tym nawet cienia metafory, �e �pi� jak suse�, by obudzi� si�
ca�kowicie
odm�odzony, czuj�c jak z mego b�yskotliwego umys�u emanuje niezmordowanie nowa
energia,
stanowi�ca zal��ek najbardziej urokliwych pomys��w. Przytrafi�o mi si� to
w�a�nie dzi� rano,
gdy� wczoraj wieczorem za�y�em pigu�k�, aby przepe�ni�a si� czara mojej obecnej
r�wnowagi
duchowej. Jakie� to by�o przebudzenie! -o jedenastej trzydzie�ci, na tarasie pod
bezchmurnym
niebem spo�ywa�em kaw� z mlekiem i s�oneczny mi�d, przy czym nie przeszkadza�a
mi
najmniejsza nawet erekcja!
Odbywa�em sjest� od drugiej trzydzie�ci do pi�tej, a pigu�ka z poprzedniej nocy
w dalszym
ci�gu przepe�nia�a czar� i toczy�a �lin�, poniewa� kiedy otworzy�em oczy,
odkrywaj�c zmoczon�
poduszk�, doszed�em do wniosku, �e musia�em obficie si� �lini�.
- Nie! - powiedzia�em sobie twardo