1284

Szczegóły
Tytuł 1284
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1284 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1284 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1284 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Georges Minois Historia Piek�a Przek�ad Agnieszka K�dzierzawska Barbara Szczepa�ska Tytu� orygina�u: Histoire de L'enfer (C) Presses Universitaires de France,1994, seria "Que sais-je?" (C) Oficyna Wydawnicza VOLUMEN,1998 Edycj� niniejsz� oparto na wydaniu pierwszym, PUF luty 1994 Redakcja Jan Karaskiewicz Korekta Tadeusz Mahrburo Konsultacja naukowa Ma�gorzata Malewicz Projekt graficzny serii Jerzy Grzegorkiewicz Sk�ad HELVETICA, Warszawa ISBN 83-86857-90-0 Oficyna Wydawnicza VOLUMEN Miros�awa ��tkowska 8z Adam Borowski 02-942 Warszawa, ul. Konstanci�ska 3a m. 59 Spis tre�ci Wst�p I. Piek�o w kulturach opartych na przekazie ustnym 1. Czarna Afryka 2. Piek�o szaman�w 3. Ameryka prekolumbijska 4. Piek�o germa�skie i skandynawskie II. Piek�o wielkich religii staro�ytnego Wschodu 1. Piek�a Mezopotamii 2. Piek�o egipskie 3. Piek�o hinduistyczne 4. Piek�o mazdaiczne III. Klasyczne piek�a poga�skie ... ..... ..... ..... 1. Piek�o greckie - poeci i filozofowie .... 2. Egzystencjalne piek�o Lukrecjusza ....... 3. Filozoficzne piek�o Platona ....... .... ..... 4. Poetyckie i ludowe piek�o Wergiliusza IV. Piek�o biblijne i hebrajskie 1. Najstarsze koncepcje biblijne 2. W�tpliwo�ci Hebrajczyk�w co do istnienia piek�a (III-I wiek p.n.e.) 3. Piek�o rabiniczne i talmudyczne 4. Piek�o w Nowym Testamencie V. Wypracowywanie doktryny piek�a chrze�cija�skiego 1. Piek�o w tradycji ludowej 2. Fundamenty doktryny - Ojcowie Ko�cio�a 3. Piek�o w wizjach monastycznych 4. Piek�o teolog�w VI. Pochodne piek�a chrze�cija�skiego 1. Piek�o muzu�ma�skie - S�d Ostateczny 2. Piek�o muzu�ma�skie - kary 3. Piek�o heretyk�w 4. Narodziny czy��ca VII. Motyw piek�a w epoce �redniowiecza i renesansu (do wieku XVI) .............................121 1. Piek�o w sztuce 2. Piek�o jako temat literacki 3. Piek�o w s�u�bie duszpasterstwa strachu ... ......... . ...... ....... .. 4. Piek�o mistyk�w VIII. Apogeum i kontestacja piek�a (wieki XVII-XIX) 1. Piek�o klasycystyczne 2. Piek�o przeludnione 3. Zaostrzenie postawy w wieku XIX 4. Krytyka piek�a (wieki XVIII-XIX IX. Metamorfozy piek�a (wieki XIX-XX) 1. Os�abienie l�ku eschatologicznego 2. Utajnienie piek�a chrze�cija�skiego 3. Nowe piek�a (wiek XIX) 4. Piek�a wsp�czesne Bibliografia Inne prace autora Wsp�autor 216 Wst�p Idea piek�a jest obecna we wszystkich cywiliza- cjach. Znajdujemy j� zar�wno w najstarszych tek- stach ludzko�ci, w pierwszych koncepcjach religij- nych, jak i we wsp�czesnych pismach ateist�w. Piek�o - pos�pne miejsce w za�wiatach, czy te� stan l�ku egzystencjalnego prze�ywanego ju� w �y- ciu doczesnym - posiada wiele kszta�t�w i �a- two daje si� adaptowa� przez wszelkie spo�ecz- no�ci. R�wnie stare jak cz�owiecza �wiadomo��, jest ono �ci�le powi�zane z losem ludzkim, jako projekcja cier- pienia, nienawi�ci, sprzeczno�ci wewn�trznych i bez- silno�ci; podobnie tak jak raj stanowi sublimacj� na- dziei, rado�ci i t�sknoty za szcz�ciem. Po��czone - lub nie - z wizj� s�du i kary, wiecz- ne czy tymczasowe, odzwierciedla pora�ki ka�dej cy- wilizacji w rozwi�zywaniu problem�w spo�ecznych i ujawnia niepewno�� ludzkiej doli. Dop�ki cz�owiek nie zdo�a rozwi�za� swojej tajemnicy, dop�ty b�dzie wymy�la� piek�o. W�r�d wszystkich, jakie powsta�y od zarania dziej�w, najbardziej usystematyzowane, kompletne, rozpaczliwe jest piek�o chrze�cija�skie - do tego stopnia, �e sta�o si� archetypem. Jest r�wnoznaczne z bezgranicznym cierpieniem, zarazem udr�k� wszystkich pi�ciu zmys��w i ducha za spraw� wy- rzut�w sumienia oraz �wiadomo�ci, �e katusze trwa� b�d� wiecznie. W filozofii neoplato�skiej by�o konstrukcj� racjonaln�. W chrze�cija�stwie - miej- sce dla pot�pionych -jest przeciwwag� religii zba- wienia, pragn�cej respektowa� wolno�� jednostki. Przypada w udziale tym, kt�rzy odcinaj� si� od �r�- d�a dobra absolutnego. W tym te� tkwi jego orygi- nalno�� i si�a. Wizja �ycia po �mierci pojawi�a si� w innych tra- dycjach religijnych na d�ugo przed piek�em chrze�ci- ja�skim. Przewa�nie mia� to by� tylko dalszy ci�g �ycia ziemskiego w nieokre�lonym "gdzie indziej", gdzie nieszcz�liwi ju� na tym padole mieliby cier- pie� nadal. W tym piekle dla wszystkich nie istnia� podzia� na dobrych i z�ych. Ka�dego bez wyj�tku czeka�o �a�osne przed�u�enie ziemskiej doli. Stopnio- we wysubtelnianie pojmowania norm moralnych doprowadzi�o z czasem do wyodr�bnienia piek�a dla z�ych, najpierw tymczasowego, a p�niej - ju� w chrystianizmie - wiecznego. W epoce nam wsp�czesnej nast�pi� cz�ciowy powr�t do koncepcji pierwotnej. Odchodzenie od tra- dycyjnej wiary i Ko�cio�a poci�ga za sob� kwestio- nowanie piek�a chrze�cija�skiego, ostatnio unikane- go w oficjalnych wyk�adniach wiary, natomiast rela- tywizacja poj�� dobra i z�a zaciera granice mi�dzy pie- k�em i niebem i w dialektyce ambiwalencji umiesz- cza obydwa na ziemi. Piek�o, pojmowane jako jeden ze sk�adnik�w egzystencji, jest rezultatem sprzecz- no�ci pomi�dzy aspiracjami jednostki i wymogami spo�ecze�stwa. Ka�dy z nas, uwi�ziony mi�dzy po- trzeb� potwierdzenia si� a przymusem spo�ecznym, nosi w sobie swoje w�asne piek�o. Niegdy� domena teolog�w, dzi� jest obiektem studi�w psycholog�w, psychoanalityk�w, socjolog�w i filozof�w. Historia piek�a to dzieje cz�owieka skonfrontowa- nego ze sw� egzystencj�. Albowiem, jak to ju� w prze- sz�o�ci przeczuwa�y niekt�re wielkie umys�y, cz�o- wiek potencjalnie nosi w sobie dwa sprzeczne prze- znaczenia, kt�re urzeczywistnia - na przemian b�d� r�wnocze�nie. O tym w�a�nie w XVII wieku pisa� John Milton w Raju utraconym: [...] mo�e sam w sobie przemieni� Piek�o w niebiosa, a niebiosa w piek�o." ' J. Milton, Raj utracony, I, 297-299, prze�. M. S�omczy�ski. I. Piek�o w kulturach opartych na przekazie ustnym W przeciwie�stwie do czy��ca - programowego tworu teologii katolickiej, kt�rego histori� tak b�ysko- tliwie nakre�li� Jacques Le Goff1 - narodzin piek�a nie da si� usytuowa� w czasie. Mimo �e pierwsze wspominaj�ce o nim teksty pochodz� z II wieku p.n.e., to prawdopodobnie i w epoce przedhistorycz- nej nie by�o ono nieznane. Praktyka poch�wk�w po- jawia si� oko�o 50 000 lat przed Chrystusem. Z pew- no�ci� wi�za�a si� z ni� wiara w �ycie pozagrobowe, a wi�c tak�e "piek�o" w szerokim znaczeniu miejsca, gdzie zmarli nadal oddaj� si� swym ziemskim zaj�- ciom. Wierze tej nie towarzyszy�a �adna koncepcja nagrody czy kary, gdy� prawdopodobnie nie istnia� w�wczas ani kodeks moralny, ani poj�cie odpowie- dzialno�ci. Do dzi� brak jakiejkolwiek przes�anki po- zwalaj�cej bardziej precyzyjnie okre�li� natur� tego prehistorycznego piek�a. Bli�sze nam chronologicznie cywilizacje, oparte wy��cznie na ustnym przekazie, pozwalaj� wszak�e uchwyci� niekt�re cechy wielowiekowych wierze� dotycz�cych piek�a. Jakkolwiek bardzo od siebie od- leg�e w czasie i przestrzeni oraz pod wzgl�dem struk- tur spo�ecznych, piek�o wyobra�a�y sobie bardzo podobnie. S� to miejsca pobytu dla wszystkich, z re- gu�y ponure, gdzie �ywot widm jest przed�u�eniem �ycia na ziemi. Wiod�ca tam droga jest usiana prze- szkodami w postaci pr�b inicjacyjnych. "Pot�pieni", to ci, kt�rzy w �yciu, b�d� w chwili �mierci, nie usza- nowali rytua��w b�d�cych gwarantem porz�dku spo- �ecznego, albo naznaczeni pi�tnem nieczysto�ci. S� oni wykluczeni z normalnego uczestnictwa w �yciu po�miertnym i skazani na b��kanie si� poza spo�ecz- no�ci�, kt�rej regu� nie przestrzegali. Sytuacja zinte- growanych, zdeterminowana ich pozycj� w �yciu doczesnym, w piekle nie ulega ju� zmianie. 1. CZARNA AFRYKA Kilka przyk�ad�w potwierdzaj�cych ten schemat znajdujemy u lud�w �yj�cych na sawannach wok� Sahary. Piek�o Serer�w z Senegalu znajduje si� w �rodku Ziemi, w Hunulu. Jest ponurym miejscem, gdzie zmar�ych powoli opuszczaj� si�y. Plemi� Diu- la, z tego samego regionu, wypracowa�o koncepcj� do�� oryginaln�, bardziej zwi�zan� z poj�ciem mo- ralno�ci. Cz�owiek mia�by si� sk�ada� z trzech cz�- �ci - z�ej, dobrej i doskona�ej. Po �mierci z�a zostaje unicestwiona, cz�� doskona�a wst�puje do nieba, za� cz�� dobra podlega reinkarnacji. Od ich proporcji zale�y los pisany nieboszczykowi: zostaje on ca�ko- wicie zniszczony, je�eli dominuje cz�� z�a. Najcz�ciej jednak �ycie w piekle trwa nadal, tyle �e jest jakby lustrzanym odbiciem �ywota ziemskie- go, co objawia si� inwersj� dnia i nocy, prawej i le- wej strony. Wyodr�bnia si� tam grupa pot�pie�c�w, wprawdzie izolowanych, ale nie poddanych karze. S� to wszelkie osoby, kt�rych przypadek odbiega od normy: szale�cy, ludzie fizycznie lub umys�owo upo- �ledzeni, czarownicy, mordercy, osoby zmar�e bezpo- tomnie czy w spos�b anormalny lub w stanie nieczy- sto�ci, a wi�c kobiety zmar�e w po�ogu, m�odzie�cy przed inicjacj�, topielcy, samob�jcy, ra�eni piorunem, zaginieni. Gwinejskie plemi� Kisi wierzy, �e znajduj� si� oni w "krainie z�ych", pogr��onej w ciemno�ciach. Na pot�pienie s� wi�c skazani ci wszyscy, kt�rzy w taki czy inny spos�b pozostawali poza spo�eczno- �ci�; ju� na ziemi odsuni�ci od grupy, zostaj� pozba- wieni tak�e mo�liwo�ci pobytu z innymi zmar�ymi, nie podlegaj� jednak �adnej szczeg�lnej karze. 2. PIEK�O SZAMAN�W Tradycja szama�ska pozwoli�a nam dowiedzie� si� nieco wi�cej o tym, co dzieje si� w piekle. Praktyki te, poznane dobrze g��wnie dzi�ki pracom Mircei Eliade - odnajdujemy u licznych lud�w, zw�aszcza p�koczowniczych i g�rskich - od Tybetu po A�taj, od Nowej Gwinei po Mongoli�, od Indian p�nocno- ameryka�skich po Tunguz�w i Jurak�w z Syberii �rodkowej. W�r�d cz�onk�w tych plemion znajduje si� jedna osoba znaj�ca piek�o bezpo�rednio. Jest to szaman, cz�owiek wtajemniczony i wyposa�ony w nadzwy- czajn� moc, dzi�ki kt�rej, w pewnej fazie transu- mog�cego trwa� nawet trzy dni - dusza jego zst�- puje do kr�lestwa zmar�ych, by towarzyszy� duszy zmar�ego i udzieli� jej pomocy w pokonywaniu trud- no�ci, jakie spotyka na swej drodze. Po powrocie sza- man sk�ada relacj� z podr�y i dzieli si� swymi do- �wiadczeniami. Wiemy zatem, �e w poj�ciu tych plemion infer- nalna podr� usiana jest pu�apkami; w�r�d nich naj- cz�ciej spotykane jest przej�cie przez most, niezmier- nie w�ski, czasem grubo�ci w�osa, rozpi�ty nad ot- ch�ani�, do kt�rej spadaj� ci, kt�rzy nie przeszli ini- cjacji. Los nieszcz�snych, kt�rzy nie uporali si� z prze- szkodami, jest niepewny. W piekle Tatar�w demony poddaj� ich torturom. Nie s� to jednak sankcje mo- ralne: wszystko jest kwesti� inicjacji i ci, kt�rzy nie dochodz� do ko�ca drogi, s� bardziej pechowcami, ignorantami i nieudacznikami ni� lud�mi naprawd� z�ymi. Ka�dy mo�e wi�c mie� nadziej�, �e b�dzie m�g� dosta� si� do piekie�, musi tylko mie� dobrego przewodnika - i pierwszy szaman zosta� przez bo- g�w wys�any na ziemi� w�a�nie w tej roli. Tybeta�- czycy oraz Mosowie z Junnan rozk�adaj� przed zmar- �ym map� obja�niaj�c�, jak dotrze� do piek�a. Droga wiedzie przez dziewi�� linii mur�w obronnych, mi�- dzy kt�rymi znajduj� si� mosty strze�one przez de- mony. Potem trzeba jeszcze wspi�� si� na siedem z�o- tych g�r, by wreszcie dotrze� do drzewa, na kt�rym znajduje si� "lek daj�cy nie�miertelno��". Pr�by, jakim zmar�y poddany jest podczas w�- dr�wki, mo�na r�wnie� rozumie� jako etapy oczysz- czenia. W tradycji lud�w A�taju nale�y pokona� ogromne odleg�o�ci (pustynie, g�ry, oceany i stepy), by w ko�cu zej�� przez otw�r wiod�cy do pudak, czyli do siedmiostopniowych przeszk�d. Stanowi� one przeszkody o charakterze inicjacyjnym. Nast�p- nie trafia si� na �w os�awiony most, wreszcie do strze�onego przez psy pa�acu Erlik Chana, kr�la piekie�. Taki sam schemat spotykamy u australijskich Aborygen�w. Niekt�re ich rysunki przedstawiaj� w�dr�wk� dusz - d�ug� drog� usian� pu�apkami. Zmar�ym Jakutom, Mongo�om i wschodnim Tur- kom podr� u�atwiaj� skrzyd�a. �aden z tych lud�w nie czyni rozr�nienia mi�- dzy piek�em i niebem. Granice podziemi wyznacza- j� pot�ne mury. Ci, kt�rzy tam przybywaj�, konty- nuuj� swe ziemskie zaj�cia z zachowaniem hierarchii spo�ecznej. O statusie, jaki tam posiadaj�, decyduje ich �ycie doczesne, stawka rozgrywana jest na ziemi. W piekle pot�ni zachowuj� swoj� pozycj�, a u lu- d�w wojowniczych - na przyk�ad Mongo��w- zmar�emu us�uguj� wszyscy ci, kt�rych zabi� na zie- mi. Mamy tu do czynienia z wierzeniami wsp�lny- mi dla wszystkich religii: wieczno�� wa�y si� na ziem- skim padole, a r�nica mi�dzy nimi polega jedynie na kryteriach selekcji w za�wiatach. We wszystkich kulturach lud�w, �yj�cych w sytuacji ekonomicznej nacechowanej niedostatkiem i w stanie ci�g�ego za- gro�enia z zewn�trz, czynnikiem determinuj�cym jest zwarto�� grupy. Wykluczeni z niej s� jedynie ludzie z marginesu, niewystarczaj�co zintegrowani, czy nic nie wnosz�cy do gospodarczej wsp�lnoty. Na przy- k�ad Eskimosi wysy�aj� w podziemne dziedziny nie- fortunnych my�liwych, kt�rzy cierpi� tam g��d, za� samob�jcy, kt�rych czyn mo�e mie� dla spo�eczno�ci walor zas�uguj�cej na uznanie ofiary, razem z boha- terami dostaj� si� do wy�szego nieba. Pozostali cz�onkowie grupy przebywaj� w miej- scu neutralnym, jakim jest piek�o. Wiara ta, bardzo stara u lud�w Azji �rodkowej, szokowa�a pierwszych chrze�cija�skich podr�nik�w. Franciszkanin Giovan- ni da Pian del Carpine tak pisa� w XIII stuleciu: Nie wiedz� oni nic na temat �ywota wiecznego i wie- kuistego pot�pienia. Wierz� wszak�e, i� po tym �yciu �y� b�d� w innym �wiecie, i �e tam powi�ksz� swoje stada, i pi� b�d�, i nic nie b�d� innego robili ni� to, co robi� na tym �wiecie. 3. AMERYKA PREKOLUMBIJSKA W przypadku wielkich cywilizacji prekolumbij- skich poznanie ich wierze� dotycz�cych �ycia po- zagrobowego utrudni�a akulturacja dokonana przez misjonarzy katolickich w XVI wieku. Zebrane w tam- tym okresie �wiadectwa s� bowiem silnie przenik- ni�te wp�ywami chrystianizmu. Tote� Garcilaso de la Vega - Inka nawr�cony, a pod koniec �ycia nawet wy�wi�cony na ksi�dza - donosi, �e w religii Ink�w istnia�o piek�o, w kt�rym z�ym ludziom przeznaczo- ne by�o cierpienie, ale jest ca�kiem mo�liwe, i� defor- muje on prawdziwe wierzenia Indian. W ka�dym ra- zie to piek�o by�o najprawdopodobniej tymczasowe. Zgodnie z tekstem Komentarzy kr�lewskich Inkowie wierzyli, �e po tym �yciu nast�puje inne, w kt�rym z�ych czeka kara, dobrych za� odpoczynek; wn�trze ziemi nazywali Uchu Pacha, �wiat ni�szy, przezna- czony na siedzib� niegodziwych, by za� wyrazi� to ja�niej, dawali mu jeszcze inn� nazw� - Cupaipa Huacin, co znaczy dom diab�a. Twierdzili, i� �ycie w tym ni�szym �wiecie, kt�ry my nazywamy pie- k�em, wype�nione by�o wszelkimi chorobami i wszel- kim z�em, jakie nas gn�bi� na ziemi, bez jakiegokol- wiek wytchnienia ni pocieszenia. Inkowie wierzyli tak�e w powszechne zmartwychwstanie, nie wyobra- �ali sobie ani chwa�y wiecznej, ani kary, a tylko �ycie podobne do tego, jakie wiedziemy na tym padole, bowiem my�l� sw� nie mogli ogarn�� wi�cej, ni� �y- wot obecny. U Maj�w odnajdujemy usytuowane pod ziemi� piek�o dla wszystkich, w kt�rym nie istnieje system kar. Zdaniem Aztek�w los zmar�ych jest bardziej zr�- nicowany, lecz uzale�niony od rodzaju zgonu, a nie postawy moralnej. Podziemne piek�o zwie si� Mic- tlan, panuje w nim Mictlantecutli i jego towarzyszka Mictlancihuatl. Dociera si� tam po d�ugiej i niebez- piecznej podr�y. U jej kresu wojownicy polegli w walce id� do krainy wschodz�cego s�o�ca, kobiety zmar�e w po�ogu do krainy s�o�ca zachodz�cego, ma�e dzieci w miejsce, gdzie drzewa maj� kszta�t kobiecych piersi, a topielcy i ra�eni piorunem do Tla- locan - w urodzajn� okolic� tchn�c� �wie�o�ci�. wierzenia te zosta�y zniszczone przez narzucenie chrze�cija�stwa wraz z jego normami moralnymi i teologicznymi. Dominikanie i jezuici g�osili, �e wszy- scy Indianie �yj�cy przed epok� podboj�w skazani s� na m�ki piekielne, poniewa� nie znali prawdzi- wej wiary. W roku 1551 synod w Limie nakaza� ka- p�anom naucza� Indian, �e "wszyscy ich przodko- wie, wszyscy te� ich w�adcy [znajduj�) si� teraz w owym miejscu cierpienia, albowiem nie znali Boga i zupe�nie go nie czcili, natomiast wielbili s�o�ce, ka- mienie i inne rzeczy stworzone". Ta bezlitosna postawa, wywodz�ca si� z tezy g�o- sz�cej, i� "poza Ko�cio�em nie ma zbawienia", wywo- �a�a �ywe spory w �onie Ko�cio�a katolickiego, a u In- dian spowodowa�a g��boki uraz psychiczny. Studia prowadzone nad tre�ci� deliri�w i wizji Indian meksy- ka�skich wykazuj�, i� ponad po�owa ich majacze� psy- chotycznych lub alkoholicznych odnosi si� do piek�a. W zderzeniu dw�ch cywilizacji ujawni�y si� kontrasty pomi�dzy neutralnym piek�em tradycyjnym, dostoso- wanym do sytuacji nie zaspokojonych ziemskich po- trzeb jednostki, a represyjnym piek�em chrze�cija�skim. 4. piek�o GERMA�SKIE I SKANDYNAWSKIE Te same kontrasty spotykamy w Europie p�noc- nej, gdy rozpatrujemy koncepcje piek�a lud�w ger- ma�skich przed przyj�ciem przez nie chrze�cija�stwa. S�ownictwo jest tu odbiciem sprzeczno�ci, a r�wno- cze�nie ujawnia przenikanie niekt�rych element�w poga�skich do koncepcji chrze�cija�skich. Piek�em germa�skim jest Hel, inaczej miejsce ukryte, ponury, mglisty i zimny �wiat podziemny, po kt�rym b��kaj� si� wszyscy zmarli. Ten termin zostanie przej�ty jako nazwa piek�a w j�zyku angielskim (hell) i niemieckim (H�Ile) -jest on pokrewny s�owu jama (hole i H�hle), natomiast w krajach obrz�dku �aci�skiego Ko�ci� narzuci nazw� infernum (miejsce pod spodem) oraz inferi dla piekie� poga�skich. Do Helu, miejsca odleg�ego i zamkni�tego, r�w- nie� dociera si� po d�ugiej i niebezpiecznej, najcz�- �ciej morskiej, podr�y. Jak si� wydaje, zr�nicowa- nie losu zmar�ych nast�powa�o stopniowo, prawdo- podobnie pod wp�ywem czynnik�w zewn�trznych. W p�nym poemacie Tako rzecze prorokini (Voluspa), znajdujemy wzmiank� o s�dzie i karze za b��dy po- pe�nione na ziemi. Naczelne kryterium zr�nicowa- nia stanowi jednak pozycja spo�eczna: Walhalla, miej- sce pobytu zmar�ych wojownik�w, przemieni�a si� z czasem we wspania�y pa�ac, w kt�rym wojowie ucztowali w towarzystwie Odyna. Stopniowy triumf kasty wojskowej wyra�a� si� przystosowaniem �wiata pozagrobowego do zasad etyki wojennej. U Skandynaw�w i Celt�w dost�p do kr�lestwa zmar�ych jest o wiele �atwiejszy i liczni herosi mog� je odwiedza� jeszcze za �ycia, po przebyciu drogi zna- czonej pr�bami inicjacyjnymi. Przyk�adem jest pod- r� podziemna, jak� odbyli Nera czy Conn, albo pod- r� morska, kt�r� przedsi�wzi�li Bran, Connla, Oisin, Cuchulainn. Piek�a opisane w tych mitach nie s� miej- scem cierpienia, przebywaj� tam wszyscy zmarli, bez zr�nicowania ze wzgl�du na postaw� moraln�. Ory- ginalno�� tych koncepcji polega na za�y�o�ci, jaka pa- nuje pomi�dzy zmar�ymi i �ywymi, oraz niejakiej �a- two�ci przechodzenia z jednego �wiata do drugiego. Jest to trwa�y sk�adnik �wiatopogl�du celtyckiego i przetrwa� on jeszcze w legendach chrze�cija�skich o �wi�tych Brendanie i Patryku. Zdarza�o si� nawet, �e bohaterowie udawali si� do piekie�, by odzyska� cenne przedmioty, na przyk�ad wiecznie pe�n� czar�. Piek�o skandynawskie, przedstawione w najstar- szych sagach, wydaje si� budzi� wi�ksz� groz� ni� celtyckie, chocia� i tam mo�na si� by�o wybra�, by kogo� uwolni�, na przyk�ad dokonali tego herosi Hadingus i Hermodr. Do inicjacyjnej w�dr�wki na- le�y mi�dzy innymi przebycie rzeki i mostu. Scho- dzi si� przez dziewi�� podziemnych pi�ter, piek�o za� znajduje si� w �rodku �wiata. Pobyt w nim jest smut- ny, ale jest to los jednakowy dla wszystkich. Ta pierwsza seria piekie� dotyczy spo�eczno�ci politeistycznych, �yj�cych w �cis�ej symbiozie ze �ro- dowiskiem naturalnym i w niedostatku. Solidarno�� grupy, warunek niezb�dny do prze�ycia, wyra�a si� wsp�lnot� praktyk. Idea indywidualnego zbawienia lub pot�pienia jest obca tym spo�eczno�ciom. Los jed- nostki nie mo�e by� oddzielony od losu ca�ej grupy. Przetrwanie w za�wiatach mo�e by� zapewnione tyl- ko w kolektywie i w tym kontek�cie poj�cie kary nie ma racji bytu. Piek�o jest wi�c neutralne. Grupa kon- tynuuje tam swe ziemskie zaj�cia, w otoczeniu z re- gu�y ponurym i przygn�biaj�cym. Mimo �e los zmar- �ych postrzegany jest raczej pesymistycznie, to prze- cie� bez kary w postaci m�czarni. Odr�bnie "istnie- j�" tylko ci, kt�rzy ju� na ziemi �yj� poza grup�, s� niepotrzebni spo�ecze�stwu, a tak�e ci, kt�rzy nie poddali si� rytua�om inicjacyjnym, konsoliduj�cym �ycie we wsp�lnocie. Staj� si� oni ofiarami pu�apek na drodze do miejsca pobytu zmar�ych. Dopiero w wielkich cywilizacjach orientalnych, z ich rozbudowanymi kodeksami post�powania mo- ralnego, piek�o staje si� miejscem kary i cierpienia. ' J. Le Goff, Narodziny piek�a, prze�. K. Kocjan, PIW, Warszawa 1997. II. Piek�o wielkich religii staro�ytnego Wschodu Piek�o jako miejsce cierpie�, kara za �amanie ko- deksu moralnego, wymierzana ludziom po �mierci przez moce nadprzyrodzone, pojawia si� we wszyst- kich wielkich religiach, ustabilizowanych i dopraco- wanych, proponuj�cych pewien idea� cz�owieka. W takim uj�ciu jest procesem "naprawy" wszystkich, kt�rzy w �yciu doczesnym odstaj� od wzoru. Wykro- czenie, jakiego si� dopu�cili, prawie zawsze wp�ywa na rodzaj kary, maj�cej ich udoskonali�. Zasadnicz� r�nic� w stosunku do opisanych po- przednio piekie� jest s�d Boga. Poprzednio cz�owiek sam si� wyklucza� ze spo�eczno�ci, tutaj o jego losie decyduj� w�adcy �wiata, kt�rzy oceniaj� stopie� zgodno�ci jednostki z idea�em. Koncepcja taka cechuje spo�ecze�stwa liczniejsze, lepiej zorganizowane, o bardziej rozbudowanych czy wymagaj�cych syste- mach politycznych i prawnych, maj�cych swe odbi- cie w funkcjonowaniu za�wiat�w. Na og� idea po- t�pienia po �mierci wi��e si� z pojawieniem poj�cia pa�stwa, to znaczy zorganizowanego systemu poli- tycznego, w pierwszym okresie �ci�le zwi�zanego z koncepcjami religijnymi, kt�re uzupe�niaj�, wzmac- niaj� i udoskonalaj� w�adz� polityczn�. Wyst�pki i zbrodnie godz�ce w spo�eczno�� podlegaj�- we- d�ug tych samych kryteri�w - sankcji suwerena na ziemi i bog�w (Boga) po �mierci. Druga stanowi do- pe�nienie pierwszej, gdy� nic nie jest w stanie jej umkn��. Oba wymiary sprawiedliwo�ci wsp�listniej� r�w- nie� w tym sensie, �e porz�dek spo�eczny jest niero- zerwalnie zwi�zany z kosmicznym: naruszenie pierwszego r�wna si� zak��ceniu drugiego. S�d kr�- lewski poci�ga za sob� tak�e kar� bosk�. Wielkie re- ligie orientalne wyznaj� generalnie zasad� cyklicz- no�ci czasu uniwersalnego, wobec czego piek�a s� tymczasowe. Pot�pieni zostaj� w��czeni w wielki cykl reinkarnacji, dzi�ki czemu uzyskuj� szans� na pro- wadzenie �ycia bardziej zbli�onego do idea�u. Jed- nak�e wewn�trz tego og�lnego schematu wyst�puj� powa�ne r�nice. 1. PIEK�A MEZOPOTAMII Do najstarszych w literaturze �wiatowej zapis�w po�wi�conych piek�u nale�� tabliczki akadyjskie z II tysi�clecia p.n.e. Zawieraj� one dialogi prowadzo- ne przez herosa Gilgamesza i jego przyjaciela Enki- du; kt�rego duch powr�ci� z piek�a. Jest to wizja przy- gn�biaj�ca: duchy b��kaj� si� po miejscach ciemnych, zasnutych py�ami. Enkidu powiada: (Cia�o moje) przyjacielu, kt�re dotykasz i serce twe tym si� raduje, (jak) star� szat� jedz� je robaki, (to cia�o Gilgameszu), kt�re dotykasz i twe serce si� raduje, (jest ca�e) wype�nione p�aczem! Na pierwszy rzut oka piek�o czeka wszystkich lu- dzi, tak jak to mia�o miejsce we wcze�niejszych kul- turach, opartych na przekazie ustnym. Przyjrzawszy si� bli�ej, stwierdzamy jednak, �e niekt�re duchy s� od innych bardziej nieszcz�liwe. Edimmu - proto- typ pot�pie�c�w, to osoby ju� na ziemi dotkni�te lo- sem nieszcz�liwym lub nietypowym: ofiary tragicz- nych wypadk�w lub wojen, ludzie nie posiadaj�cy grobu, bezdzietni, kt�rych grobami nie ma si� kto opiekowa�, topielcy, kobiety zmar�e w po�ogu, doj- rza�e do ma��e�stwa dziewcz�ta zmar�e w dziewic- twie, prostytutki, kt�rych �mier� spowodowa�y cho- roby. Edimmu nie s� poddawani torturom, ale jako du- chy rozgoryczone i rozczarowane rozpami�tuj� swo- je strapienia, staj� si� z�e i agresywne; dr�cz� si� wza- jemnie, a niekiedy nawet powracaj� na ziemi�, by zatruwa� egzystencj� �ywym. W ten spos�b jeden drugiemu jest katem w dobrze strze�onym piekle, z kt�rego nikt wymkn�� si� nie mo�e. Chodzi tu wi�c rzeczywi�cie o pokut�, bowiem ju� ziemskie nieszcz�- �cia tych istot dotkni�tych bezp�odno�ci�, katastro- fami, chorobami i n�dz�, s� skutkiem sprawiedliwo- �ci immanentnej, kar� bog�w za ukrywane z�e uczyn- ki. Akadyjskie tabliczki magiczne informuj�, �e lu- dzie, kt�rych spotka�o jakie� nieszcz�cie, udawali si� do kap�an�w, by pozna� przyczyny swej niefortun- nej doli. Poddawani byli w�wczas szczeg�owym przes�uchaniom, kt�rych tre�� przypomina zawarto�� chrze�cija�skich podr�cznik�w spowiedzi. Tabliczki wymieniaj� dziesi�tki grzech�w prywatnych i przy- k�ad�w �amania norm prawnych. Niekt�re z nich mo�na por�wna� z postanowieniami s�ynnego Kodek- su Hammurabiego, pochodz�cego z oko�o 1750 roku p.n.e. Czy wypowiada� s�owa buntownicze, s�owa obel�ywe? Czy oszukiwa� na wadze? Czy przyj�� zap�at� nies�usz- n� lub odrzuci� uczciw�? Czy przesun�� kamie� gra- �iczny? Czy wtargn�� do domostwa bli�niego? Czy przyw�aszczy� sobie �on� bli�niego? Czy przela� krew bli�niego? Czy przyw�aszczy� sobie szaty bli�niego? Czy odm�wi� pomocy potrzebuj�cemu? Czy ~wygna� z ro- dziny cz�owieka dobrego? Czy roz��czy� zgodn� rodzi- n�? Czy buntowa� si� przeciwko w�adzy? Czy za spra- wiedliw� mow� nie kry� fa�szywego serca? Czy dzia�a� pod wp�ywem z�a? Czy pogwa�ci� normy sprawiedli- wo�ci? Czy dopu�ci� si� brzydkich uczynk�w? Za aktem przes�uchania kryje si� przekonanie, �e ten, kto gwa�ci porz�dek spo�eczny, dopuszcza si� gwa�tu tak�e wobec boskiego porz�dku kosmiczne- go. Jeszcze w tym �yciu dotknie go kara, kt�ra trwa� b�dzie nawet po �mierci, a udzia�em jego b�dzie los nieszcz�liwy. "Jestem grzesznikiem, oto dlaczego jestem chory" - to s�owa jednego z hymn�w babi- lo�skich. Je�li kap�an nie potrafi uzyska� odpuszcze- nia win, nieszcz�nik zostanie pot�piony. Mity akadyjskie i sumeryjskie z tego samego okre- su sugeruj�, �e po �mierci dusza staje przed bogami pozbawiona wszelkiej os�ony. Sumeryjska bogini Inana - akadyjska Isztar - udaj�c si� do piek�a, gdzie kr�luje jej siostra Ereszkigal, musi przekroczy� siedem bram, a przy ka�dej pozbawiana jest cz�ci odzienia. Na miejsce przybywa zupe�nie obna�ona. Nie napawa bynajmniej otuch� �wiat, kt�ry zobaczy�a: gdzie potraw� ich kurz, a jedzeniem glina, gdzie �wiat�a nie widz�, mieszkaj�c w ciemno�ci, przyodziani jak ptaki ubraniem skrzydlatym, gdzie na drzwiach i zasuwach le�y on - kurz Uskrzydlone duchy �ywi� si� b�otem. �adnej na- dziei na ucieczk�: siedem pot�nych mur�w opasuje piek�o. W epoce asyryjskiej podkre�lany by� aspekt kosz- maru. Wed�ug wizji ksi�cia Kummy z VIII wieku p.n.e. kr�lestwo Ereszkigal zamieszkuj� bogowie- -potwory, na po�y ludzie, na po�y zwierz�ta. Degra- dacja warunk�w pobytu w za�wiatach mo�e mie� zwi�zek z narastaj�cym w tym okresie zdziczeniem obyczaj�w prawnych i wojennych. 2. PIEK�O EGIPSKIE Mitologia egipska jest jedn� z najbogatszych na Bliskim Wschodzie. Kilkutysi�czny okres trwania cywilizacji oraz spu�cizna po niej, z�o�ona z tysi�cy tekst�w i malowide�, pozwalaj� pozna� stosunkowo dok�adnie koncepcje odnosz�ce si� do piek�a, pocz�w- szy od III tysi�clecia p.n.e. Egipcjanie przywi�zuj� wielk� wag� do przezna- czenia "duszy", b�d�cej jakby sobowt�rem ka�de- go cz�owieka. Po �mierci odbywa ona d�ug� w�- dr�wk� poprzez dziwne krainy, kt�rych mapa bywa czasami nakre�lona na sarkofagu. Przybywa wresz- cie na miejsce s�du, kt�rego rytua� dok�adnie przed- stawiaj� niezliczone freski. Zak�ada on zdecydowa- ny rozdzia� dobra od z�a, wed�ug zasad nies�ycha- nie bliskich kryteriom znanym z cywilizacji Mezo- potamii. Wykaz z�ych uczynk�w, zawarty w s�yn- nej Ksi�dze umar�ych, umieszczanej w sarkofagach, jest typowy dla spo�ecze�stwa, kt�rego prawid�o- we funkcjonowanie opiera si� na przestrzeganiu zasad pracy przy nawadnianiu p�l, respektowaniu granic w�asno�ci, obowi�zk�w niewolnik�w, kultu bog�w i zmar�ych: Nikogo nie oszuka�em. Nie skrzywdzi�em wdowy, nie k�ama�em przed s�dem. Nie dzia�a�em w z�ej wierze. Nie nak�ada�em na zarz�dc� robotnik�w wi�kszych zada�, ni� powinien wykona� w ci�gu dnia. Nie by�em niedba�y. Nie by�em pr�niakiem. Nie dopu�ci�em si� �wi�tokradztwa. Nie szkodzi�em opinii niewolnika w oczach jego pana. Nikomu nie odebra�em chleba. Nikt przeze mnie nie p�aka�. Nikogo nie zabi�em. Nie kra- d�em ta�m, w kt�re spowito zmar�ego, ani te� jego do- bytku. Nie przyw�aszczy�em sobie ziemi. Nie odj��em niemowl�ciu mleka od ust. Nie zasypa�em kana�u. C� oznacza rytua� odczytywania tego tekstu przez nieboszczyka wobec czterdziestu dw�ch s�dzi�w try- buna�u Ozyrysa, po uprzednim zwa�eniu serca przez Anubisa i og�oszeniu wyniku przez Tota? Egiptolodzy nie s� jednomy�lni. Jest jednak prawdopodobne, �e chodzi tu o rytua� oczyszczenia, swego rodzaju for- mu�� od�egnania si� od z�a w jakiejkolwiek postaci. Zmarli, kt�rzy za �ycia nadmiernie ulegali z�u, skazywani s� na "powt�rn� �mier�". "Zmarli" to rze- czywi�cie tylko pot�pieni, w odr�nieniu od "prze- istoczonych", kt�rzy dostaj� si� do kr�lestwa Ozyry- sa. Nie wiadomo dok�adnie, na czym polega ta dru- ga �mier�. Niekiedy �li s� przedstawiani jako masa st�oczona w ciasnym i ciemnym pomieszczeniu, gdzie w smrodzie nie do zniesienia �ywi� si� w�asnym ka- �em i poj� uryn�, zawodz� i stoj� na g�owie, jakby w celu zaznaczenia, �e odwr�cili �ad kosmiczny. Po- t�pieni cz�ciej poddawani s� torturom, kt�rych ce- lem jest separacja i rozproszenie cz�onk�w, unice- stwienie jednostki: odcina si� g�ow� i �wiartuje cia�o ognistym mieczem, a cz�ci te gotowane s� w kot�ach, palone przez ziej�ce ogniem w�e, wrzucane do ogni- stych jezior. Innych po�era Ammit, potw�r z tu�o- wiem lwa i g�ow� krokodyla. Zapami�tale niszczy si� wszystkie elementy osobowo�ci: cia�o, cie� i dusz� (ba - pierwiastek duchowy). Wszystkie te potwor- no�ci odbywaj� si� w "krainie unicestwienia", po�o- �onej poni�ej �wiata podziemnego. Kara nie trwa wi�c wiecznie. Jej celem nie jest za- dawanie cierpienia, lecz unicestwienie tych, kt�rzy sprzyjali powstaniu zam�tu w �wiecie, pogwa�cili swym post�powaniem Maat - porz�dek spo�ecznVI kosmiczny. Czasem odnosimy wra�enie, �e ten pro- ces destrukcji nie ma ko�ca, jak gdyby z�o by�o nie- zniszczalne. Niekt�re egipskie tortury zostan� w��- czone do pierwszych piekie� chrze�cija�skich, tam jednak b�d� ju� one wieczne. 3. PIEK�O HINDUISTYCZNE W Indiach koncepcja piek�a ewoluowa�a od prze- strzeni przeznaczonej dla wszystkich do miejsca od- bywania moralnej pokuty. W okresie wedyjskim, w II tysi�cleciu p.n.e., wszyscy zmarli przebywaj� w pod- ziemnej krainie. Jest to karta (jama), b�d� wawra (wi�- zienie), lub parshana (otch�a�). Zmarli prowadz� tam widmowy �ywot istot pozbawionych jakiejkolwiek zdolno�ci odczuwania. Pierwsz� zmian� znajdujemy w Rygwedzie i Atharwawedzie: ci wszyscy, kt�rzy nie zostali wybrani, udaj� si� do kr�lestwa Jamy, w�ad- cy piekie�, gdzie ich po�o�enie ulega pogorszeniu. Po- jawia si� ju� termin naraka (piek�o) w znaczeniu miej- sca, gdzie si� cierpi. Przeciwstawienie piek�o - niebo, r�wnoznaczne z podzia�em na pot�pionych i wybranych, znajduje- my dopiero w Brahmanach i w naukach Siankary, re- formatora z VIII wieku p.n.e. Podzia� taki kompliku- je afirmacja reinkarnacji, samsara, oznaczaj�cej prze- mieszczanie si� duszy z jednego cia�a do innego. W�dr�wka ta trwa tak d�ugo, dop�ki nie zostanie osi�gni�ta nirwana, stan ostatecznej b�ogo�ci. Nie na- le�y w doktrynie hinduizmu dotycz�cej za�wiat�w spodziewa� si� konsekwentnej logiki. Jest to religia, w kt�rej rozmaite mity nak�adaj� si� na siebie, ela- styczna, nie posiadaj�ca dogmat�w ani sp�jnego sys- temu. Dlatego piek�o i reinkarnacja, cho� mog� by� oddzielnie stosowane, oznaczaj� w istocie to samo. Cz�owiek niegodziwy to ten, kto nadmiernie ceni �ywot indywidualny, szuka ziemskiej chwa�y i bo- gactwa, spe�nienia jednostkowego, kt�ry w pogoni za chimer� egoistycznie zamyka si� w swoim jeste- stwie, kurczowo trzyma si� �ycia, gdy tymczasem przynosi ono tylko nieszcz�cia i rozczarowanie. Taki osobnik zostaje wcielony w istot� ni�szego rz�du, jeszcze bardziej ni� on sam zmys�ow� i cielesn�. Mo�e si� jednak zdarzy� i tak, �e przed reinkarnacj� idzie do piek�a. Chyba �e na jego miejsce uda si� tam preta (sobowt�r) - n�dzny cie�, "cia�o pot�pie�cze", kt�- re z chy�o�ci� wiatru sfruwa do kr�lestwa Jamy. Wiel- ka podr� obejmuje przepraw� przez mokrad�a, pu- stynie i rzek� Wajtaran�, mieszanin� krwi, ropy i mo- czu. Potem b�g Citragupta odczytuje ksi�g� jego do- brych i z�ych uczynk�w i je�li z�e przewa�aj�, zmar- �y znajdzie si� w piekle, czyli w naraka. Tam cierpie� b�dzie katusze, kt�rych rodzaj i in- tensywno�� uzale�nione s� od jego osobistych prze- winie�. Osza�amiaj�co liczne kary odznaczaj� si� nie- wiarygodnym wyrafinowaniem. Nieszcz�nik mo�e by� krajany, �wiartowany, mia�d�ony, rozdzierany na strz�py, przebijany, po�arty, przypiekany, zamra- �any, zanim w ko�cu doczeka reinkarnacji. Piek�o posiada wiele wyspecjalizowanych oddzia��w, we- d�ug niekt�rych tekst�w nawet kilkadziesi�t milio- n�w. W Puranach wymienia si� siedem coraz g��biej po�o�onych piekie� g��wnych, dziel�cych si� na dru- gorz�dne. Jedno z nich, Asipattrawana (las li�ciastych mieczy), to las, w kt�rym na pot�pie�ca spadaj� z drzew li�cie b�d�ce wyostrzonymi brzeszczotami, zadaj�ce mu niezliczone rany. Nieszcz�nik pada na gorej�cy popi� i zostaje rozszarpany przez zdzicza- �e psy. Pot�piony sam jest winien swych cierpie�, maj� one jednak kres. Zmar�y zawsze zachowuje cz�stk� karman (bosko�ci), kt�ra w nowym wcieleniu mo�e mu pom�c w zwalczaniu ��dzy �ycia. Taki og�lny schemat, z pewnymi odmianami, zo- sta� przyj�ty przez wszystkie wielkie religie Dalekie- go Wschodu. Piek�o buddyjskie rozr�nia osiemna- �cie obszar�w gor�ca i zimna; religie chi�skie wyli- czaj� dziewi�� piekie�; w Japonii spotykamy prakty- k� odczytywania z ksi�gi z�ych uczynk�w oraz wa- �enie dusz. Pot�pie�cy zabijaj� si� wzajemnie, s� mia�d�eni, po�erani, topieni. Pomijaj�c barwne szczeg�y pochodz�ce z trady- cji ludowej, wszystkie te wizje piek�a nios� jednak to samo przes�anie: kto wybiera z�o, narusza boski �ad kosmiczny. Sam sobie gotuje po�miertny los wype�- niony chaosem i b�lem, bowiem z�o fundamentalne oznacza brak �adu, a to z kolei cierpienie. To w�a�nie, oko�o roku 600 p.n.e., wyra�a� z pow�ci�gliwo�ci� Lao Tsy: Je�li wszed�e� na Drog�, stajesz si� Drog�, Je�li pracujesz dla Cnoty, dana ci jest Cnota. Je�li pominiesz jedn�, stracisz obie 4. PIEK�O MAZDAICZNE W staro�ytnym Iranie religie s� g��boko przepojo- ne dualistyczn� wizj� �wiata, w kt�rym �cieraj� si� si�y dobra i z�a. Wed�ug wierze� si�gaj�cych VII wie- ku p.n.e., dusza odbywa po �mierci tradycyjn� w�- dr�wk�, wsp�ln� wszystkim niemal religiom. Jest to podr� poprzez sfer� niebia�sk�, lunarn� i solarn�; lub bardziej przyziemna, pod przewodnictwem m�o- dej dziewczyny i dw�ch ps�w. Dusza dociera wresz- cie do mostu, za kt�rym znajduje si� �wiat niebios rz�dzony przez Ahura Mazd�. Most jest mieczem, przez kt�ry sprawiedliwi przeprawiaj� si� po p�askim grzbiecie. Grzesznicy za� musz� przej�� po ostrej kra- w�dzi, a w�wczas -jak m�wi jeden ze �wi�tych tek- st�w - "droga zostaje odci�ta, a dusza spada z naj- wy�szego punktu mostu g�ow� w d�, prosto do pie- kie�, gdzie cierpi wszelkie mo�liwe katusze". Mamy tu ju� zatem podzia� na dobrych i z�ych. Zostanie on silniej podkre�lony przez jednego z naj- wi�kszych reformator�w religijnych w dziejach ludz- ko�ci, Zoroastra (Zaratustr�), �yj�cego w VII wieku p.n.e. kap�ana, o kt�rym niewiele wiemy. Doktryna, kt�r� wyznawa� (mazdaizm), zawarta jest w ksi�gach Awesty. Mimo �e nie ma pewno�ci, czy ca�o�� tekst�w mo�na przypisa� jemu, to g��wne zarysy s� raczej pre- cyzyjne. Los cz�owieka po �mierci jest uzale�niony od wybor�w, jakich dokonywa� za �ycia. Dusza - pier- wiastek duchowy, wszak�e zdolny odbiera� wra�e- nia i mog�cy si� przemieszcza� - opuszcza cia�o. Czwartego dnia, w eskorcie dobrych duch�w i demo- n�w, udaje si� na miejsce s�du, kt�rego dokonuj� trzej bogowie - Mitra, Rasznu i Sraosza. Najpierw uczyn- ki duszy wa�one s� na z�otej wadze, p�niej musi ona przeby� "most odp�aty". W czasie przechodzenia du- szy z�ej, kt�ra za �ycia faworyzowa�a boga z�a, Angra Mainju, most si� kurczy i spada ona do piek�a. Gathy Zaratustry nie precyzuj�, co si� dalej dzieje z dusz�: "D�ugotrwa�e ciemno�ci, pod�a strawa, krzyk rozpaczy, takie b�dzie �ycie, na kt�re zas�u�yli�cie sobie w�asnymi uczynkami zwr�conymi przeciw wierze." Natomiast teksty p�niejsze przynosz� szczeg�y w r�nych wersjach. Wed�ug jednych ist- niej� trzy wyspecjalizowane okr�gi piek�a: po jednym dla z�ych my�li, z�ych s��w i z�ych czyn�w. Ni�ej roz- taczaj� si� "nieprzeniknione ciemno�ci" przeznaczo- ne dla tych, kt�rzy byli �li na wskro�. Wed�ug in- nych wersji w piekle istniej� r�ne pi�tra, stosownie do wagi przewinie�. Najwy�ej, w Hamestaganie nie- sprawiedliwych, przebywaj� ci, kt�rzy nie byli ca�- kiem �li, a doskwiera im tylko �ar albo ch��d, wdmu- chiwane tu pr�dami powietrza. Na ni�szych pi�trach panuje �cisk, ciemno�ci i lodowaty mr�z, na po�y- wienie sk�adaj� si� zepsuta krew, wymiociny i mi�so roj�ce si� od robactwa. Tortury zadaj� demony uosa- biaj�ce pope�nione za �ycia grzechy. Udr�ki wydaj� si� bezkresne, gdy� ka�de trzy dni ci�gn� si� niczym 9000 lat. M�czarnie ustan� wszak- �e, gdy przyb�dzie "�yj�cy", zrodzony z dziewicy zbawiciel, kt�ry ogniem oczy�ci �wiat ze z�a. Ten ostatni aspekt zostanie rozwini�ty w okresie partyj- skim, w II wieku p.n.e.: pojawi si� zapowied� nadej- �cia Mitry, kt�ry 25 grudnia narodzi si� w grocie z matki dziewicy. Za jego spraw� nast�pi ostateczny tryumf dobra, zwyci�stwo Ahura Mazdy. Koncepcja ta, do�� bliska idei, kt�ra pojawi�a si� w tym samym czasie w �onie religii �ydowskiej, �wiadczy o stopniowym wysubtelnianiu poj�cia mo- ralno�ci oraz coraz wi�kszym stopniu uduchowienia wierze� na Bliskim Wschodzie. R�wnolegle za� w tra- dycji grecko-rzymskiej pojawiaj� si� dwa r�ne pie- k�a, odpowiadaj�ce zachodniemu sposobowi my�le- nia. Jedno z nich zrodzi�o si� z poetyckiej tradycji ho- meryckiej, drugie - abstrakcyjne i racjonalne - by�o owocem spekulacji filozoficznej. W wyniku zetkni�- cia si� piekie� Bliskiego Wschodu z grecko-rzymski- mi narodzi si� piek�o chrze�cija�skie. III. Klasyczne piek�a poga�skie Zasadniczy profil klasycznego �wiata infernalne- go wypracowany zosta� w Grecji, kolebce cywilizacji zachodniej. Pocz�tkowo, u Homera i Hezjoda, w sza- lenie obrazowej formie poetyckiej, a nast�pnie jako refleksja filozoficzna nad istot� z�a i nale�nej za� kary. Piek�a greckie, zar�wno poetyckie, jak i filozoficzne, nie maj� w zasadzie charakteru religijnego. S� ludz- k� odpowiedzi� na problem z�a, uwzgl�dniaj� wszel- kie mo�liwe sytuacje, stanowi� punkt wyj�cia dla wszystkich p�niejszych koncepcji piek�a, nawet tak nowoczesnych jak piek�o egzystencjalne. Istotnie, rozpatrywano r�ne rozwi�zania, w za- le�no�ci od punktu widzenia moralnego, prawnego, poetyckiego czy filozoficznego. Piek�a te, w wi�kszym jeszcze stopniu ni� wspomniane wcze�niej, pozosta- j� w �cis�ym zwi�zku z problemami spo�ecznymi i po- litycznymi, i w tym sensie stworzone s� bardziej na ludzk� miar�. Tw�rcy piekie� grecko-rzymskich s� przede wszystkim swego rodzaju prawodawcami i socjologami d���cymi do uformowania spo�ecze�- stwa idealnego. Musz� wi�c znale�� rozwi�zanie dla problemu z�a. 1. PIEK�O GRECKIE - POECI I FILOZOFOWIE W mitologii greckiej temat ten potraktowany zo- sta� wyj�tkowo obszernie. Najstarsze dzie�a - He- zjoda i Homera - sytuowane oko�o VIII wieku p.n.e., obfituj� w opisy piek�a cz�sto odwiedzanego przez bog�w i heros�w. Tezeusz, skazany na pobyt w nim, jest wybawiony przez Heraklesa. Dionizos udaje si� tam, by uwolni� sw� matk� Semele. Orfeuszowi pra- wie uda�o si� wyprowadzi� stamt�d Eurydyk�. AI- kestis wymyka si� dzi�ki interwencji Admetosa, za� Tejrezjasz, Achilles i Ulisses odbywaj� po piekle pod- r�e. Takie swojskie piek�o, gdzie wchodzi si� i wycho- dzi z zadziwiaj�c� wr�cz �atwo�ci�, przeznaczone jest dla ludzi, czy jest tylko wy��czn� domen� bog�w i he- ros�w? Ani Teogonia, ani Iliada czy Odyseja nie daj� wyra�nej odpowiedzi. Na pierwszy rzut oka wydaje si�, i� "pot�pie�cy" to przede wszystkim ofiary ze- msty Zeusa, zes�ani tu, bowiem przeciwstawiali si� jego planom. W Odysei czytamy, jak Ulisses w czasie swej wizyty w piekle jest �wiadkiem m�czarni kilku s�awnych heros�w: Widzia�em i Tytyosa, syna Gai �wi�tej: Zalega� dziewi�� staja� le��c rozci�gni�ty. Dwa s�py, jeden z prawej strony, drugi z lewej, Cho� ich sp�dza�, spod sk�ry dar�y z niego trzewy. Kara za Leto, Zeusa bosk� na�o�nic�, Kt�r� on by� zniewa�y�, gdy ta okolic� Panopei przechodzi�a, do Pyto w podr�y. Widzia�em i Tantala. Staw widzia�em du�y, K�dy sta� zanurzony a� po sam� brod�. Cho� pi� chcia�, nie m�g� ust swych zanurzy� w t� wod�, Bo ilekro� si� schyli�, by jej nabra� usty, Tylekro� ucieka�a, ino si� grunt pusty Zosta� pod nim, wysuszon przez duchy z�owrogie Nad nim i drzew ga��zie wisia�y roz�ogi. Pe�ne jab�ek rumianych, s�odkich fig i gruszek, To� granat�w, oliwek, lecz byle staruszek Wspi�� si�, aby r�kami uszczkn�� owoc kt�ry, Wichr si� zrywa�, ga��zie podbija� do g�ry. Syzyfa tak�em widzia�, i to w strasznych m�kach: Ogromn� bry�� ska�y d�wiga� on na r�kach I wtacza� j� na g�r� z mord�g� niema��, Podsadzaj�c si� pod ni�; a gdy si� zdawa�o, �e j� wtoczy� ju� na szczyt, skr�ca�a si� ska�a I z �oskotem piorunu zn�w na d� spada�a. A on zn�w j� pod g�r� wtacza�. Krwawym potem Cz�onki jego okryte, twarz kurzem i b�otem. Wydaje si� jednak�e, �e piek�o jest przeznaczeniem wszystkich ludzi. Jak twierdzi Victor Berard, fragment powy�szy stanowi� p�niejsz� interpolacj�, w pier- wotnym tek�cie Homer by� jakby bardzo dyskretny w sprawie tortur. W ka�dym razie koncepcja opisa- nego w Odysei �wiata umar�ych jest wyra�nie pesy- mistyczna i odzwierciedla ewidentny l�k spo�ecze�- stwa Grecji archaicznej, chwal�cego sobie �ycie na ziemi, w promieniach s�o�ca: Podziemne kr�lestwo wzi�� Hades - mroczne i mgliste, Dzeus nieba jasn� przestrzeni� zaw�adn��... - m�wi Iliada. Wej�cie do tego pos�pnego podziemia znajduje si� na kra�cu �wiata, na zachodzie. I budzi trwog�: "odra�aj�cy jak bramy Hadesu" m�wi Ulisses, za� Achilles o�wiadcza: "Nienawidz� jak bram Hade- su", i jeszcze: Wola�bym do dzier�awcy i�� pod biedn� strzech� Na parobka [...) Ni� tu panowa� nad tym cieni�w marnym rojem! A przecie� jeszcze gorszy jest los tych, kt�rzy (jak Patrokles) nie maj� grobu, wobec czego nie przyj�to ich do piek�a - b��dz� oni wok� wej�cia, nie znaj- duj�c schronienia. Piek�o jest �wiatem zamkni�tym, przywodz�cym na my�l, wed�ug Hezjoda, gigantyczne zag��bienie lub pieczar�. Rzeka Okeanos i jej dop�ywy - Styks, Kokytos i Acheront - oddzielaj� je od �wiata �y- wych. Panuje tam wilgo�, powietrze czu� st�chlizn�. Odmienny los czeka dobrych i z�ych. Decyduj� o tym dwaj s�dziowie: Radamantes, heros krete�ski, oraz jego brat, Minos, obydwaj s�yn�cy ze sprawiedliwo- �ci i m�dro�ci. Wybra�cy odpoczywaj� na asfodelo- wych ��kach - Polach Elizejskich. Nie wiemy jed- nak, wed�ug jakich kryteri�w byli s�dzeni. Wiado- mo wszak�e, i� wy��cznie pobyt w Tartarze, wi�zie- niu Tytan�w, jest definitywny. Wreszcie, jeden jesz- cze dow�d nieufno�ci, jak� budzi my�l o za�wiatach: dusze zmar�ych mog� zagra�a� �ywym. Do�wiadczy� tego Ulisses i zdecydowa� salwowa� si� ucieczk�: ..] Wnet duszyczek wiele Tam si� z�azi� pocz�o z Erebu otch�ani: M�ode pary; to� starce latami z�amani, Panieneczki mi�o�ci� m�odocian� strute, Widma dzielnych witezi�w oszczepami sk�ute, Pozabijane w boju, w pokrwawionej zbroi. Ca�y ten t�um do do�u ci�nie si� i roi, Wrzeszcz�c tak, �e a� przestrach blady mnie owionie. Spotykamy tu, zgromadzone bez wyj�tku, istoty, kt�rych ziemskie losy by�y bardzo odmienne, a naj- wyra�niej nie s� one zadowolone z przeznaczenia, jakie sta�o si� ich udzia�em. Koncepcja ta zdaje si� by� bliska piek�u Mezopotamii. To pierwsze, poetyckie i ma�o konkretne, by�o punktem wyj�cia do rozlicznych rozwa�a� w Grecji epoki klasycznej, w VI-IV wieku p.n.e. Jego malow- niczo�� inspirowa�a poet�w, tragik�w i moralist�w, roztaczaj�cych wizj� s�du po �mierci. Ajschylos uwa- �a�, i� Zeus "karze �miertelnych za zbrodnie, kt�re pope�nili". Pogl�d ten podzielali Pindar, Sofokles i Arystofanes. Bardziej krytyczni byli filozofowie. Po raz pierw- szy my�liciele podj�li rozwa�ania o zlu moralnym, jego korzeniach i ewentualnej karze na tamtym �wie- cie. Ich konkluzje by�y bardzo wywa�one. Je�li cho- dzi o istnienie piek�a, w wi�kszo�ci przypadk�w za- chowali du�y sceptycyzm. Dla Heraklita z�o stanowi integraln� cz�� powszechnej harmonii. Wed�ug Eu- kipposa i Demokryta, a tak�e Pitagorasa, z�o zdeter- minowane jest przez przypadek i nie mo�e stanowi� przedmiotu kary. Sokrates uwa�a z�o za nast�pstwo niewiedzy - jest wi�c ono ju� samo w sobie kar�. Arystoteles by� bardziej radykalny: �mier� jednost- ki jest zupe�na i ostateczna, a to wyklucza mo�liwo�� istnienia piek�a w za�wiatach. Cz�owiek jest spraw- c� swego nieszcz�cia ju� na tym �wiecie, bowiem przywi�zuje si� do fa�szywych warto�ci. Epikur uwa- �a�, �e bogowie nie interesuj� si� uczynkami ludzki- mi, wobec czego nie b�d� te� ich os�dza�. Podobne pogl�dy prezentowali stoicy, w�r�d nich niekt�rzy (Seneka) byli zdania, �e po �mierci cz�owiek powra- ca do stanu sprzed narodzin, czyli niebytu. Dla Cy- cerona piek�o by�o jedynie ba�niow� kreacj� poet�w; jedyn� alternatyw� za� jest wieczna szcz�liwo�� albo nico��. Wi�kszo�� greckich i rzymskich filozof�w odrzu- ca�a wi�c poj�cie piek�a, a my�l, i� bogowie s�dz� uczynki ludzkie, uznawali za niestosown�. Wielu z nich uwa�a�o, �e bogowie, je�li w og�le istniej�, nie zajmuj� si� sprawami ludzi. �wiat boski jest ca�ko- ;~,~:. wicie odseparowany od ludzkiego. A je�li piek�o ist- nieje, to tworz� je sami ludzie, na ziemi, i skazuj� si� na nie przez w�asne za�lepienie, zapami�tali w swej pogoni za chimer�, za fa�szyw� warto�ci�. Pocz�w- szy od V wieku p.n.e. w �wiecie grecko-rzymskim wsp�istniej� trzy koncepcje piek�a. Piek�o egzysten- cjalne, kt�re prze�ywamy na ziemi - to piek�o we- d�ug Lukrecjusza. Filozoficzne, b�d�ce logiczn� kon- strukcj�, nieodzown� do prawid�owego funkcjono- wania Miasta, i zarazem konsekwencj� istnienia boga, b�d�cego jednocze�nie dobrem absolutnym - to pie- k�o wed�ug Platona. Ludowe - odzwierciedlenie t�- sknoty do sprawiedliwo�ci i odwetu, gdzie niegodzi- wi s� poddawani wyszukanym m�czarniom - pie- k�o wed�ug Wergiliusza. 2. EGZYSTENCJALNE piek�o LuKRECJUSZA Lukrecjusz, poeta, filozof i uczony (urodzony oko- �o roku 100, zmar�y w roku 55 p.n.e.) pozostawi� nam wielki poemat dydaktyczny w sze�ciu ksi�gach, O na- turze rzeczy, b�d�cy komentarzem do my�li Epikura. Przedstawia w nim niezwykle wsp�czesn� koncep- cj� piek�a. Jest ona mniejszo�ciowa, zastrze�ona dla (w�skiej) elity my�licieli. Jej zwolennik�w spotyka- my jeszcze nawet w XX wieku. Wizja Lukrecjusza, przesi�kni�ta g��bokim huma- nizmem, przedstawia cz�owieka �wiadomego wiel- kiej samotno�ci istoty my�l�cej. Niczego nie mo�na oczekiwa� po za�wiatach, kt�re s� owocem wyobra�- ni poet�w. Wszystko ko�czy si� wraz ze �mierci�, totaln� i definitywn�. Nie ma powodu, by obawia� si� jakiegokolwiek pozaziemskiego piek�a i nale�y: ... precz przep�dzi� zab�jczy l�k, jaki budzi Acheront, L�k, co zak��ca nam �ycie, do samej najg��bszej g��bi, Rzucaj�c na wszystko mroczny cie� �mierci... Mity infernalne s� stworzone przez religie i nie- potrzebnie podtrzymuj� stan strachu. Jednak�e ist- nieje prawdziwe piek�o, rzeczywiste. Jest to l�k zwi�- zany z nasz� egzystencj�. �y�, znaczy ba� si�: �mier- ci, cierpienia, choroby, kary, bog�w, wyrzut�w su- mienia. Ta obawa przed z�em, realnym czy wyimagi- nowanym, jest od �ycia nieod��czna, a przecie� jed- nocze�nie zwi�zana z pragnieniem istnienia. Perma- nentny konflikt pomi�dzy afirmacj� jednostki a jej obawami,to l�k egzystencjalny. To piek�o: "Ka�dy pr�buje uciec od siebie samego, a b�d�c wbrew sobie ze sob� zwi�zany, uciec, rzecz jasna, nie mo�e i nie- nawi�� �ywi do siebie samego." Jedynym wyj�ciem jest �mier�: maj�c 45 lat, Lukrecjusz pope�ni� samo- b�jstwo. Oto fragment O naturze rzeczy, gdzie autor w ol�nie- waj�cych strofach przenosi wizj� infernum na ziemi�, nadaj�c mu tym samym cechy b�yskotliwej alegorii: A oczywi�cie to wszystko, co si� rzekomo przytrafia W acheruzyjskim podziemiu, w istocie dzieje si� w �yciu. Bo nie jest tak, i�, jak m�wi�, nieszcz�sny Tantal si� boi Wisz�cej w powietrzu ska�y, dr�twiej�c z pr�nego strachu; Lecz p�onny l�k przed bogami d�awi �miertelnych za �ycia, Ka�dy si� boi nieszcz�cia, kt�rym go los mo�e dotkn��. I nie jest tak, �e si� ptaki rzucaj� na Tityosa Powalonego w podziemiu; doprawdy nie mog� wiecznie Znajdowa� pod olbrzymimi piersiami, czego szukaj�. Albowiem jakkolwiek by si� wyr�nia� wielko�ci� cia�a, Nawet je�eliby ono si� rozci�ga�o nie tylko Na dziewi�� morg�w, lecz owszem na ogrom ca�ego �wiata, To jednak by nie potrafi� przetrzyma� wiecznego b�lu Ani bez ko�ca dostarcza� pokarmu ze swego cia�a. Tityos jest mi�dzy nami; powalonego mi�o�ci� Zaiste szarpi� go ptaki: z�era go trwo�na niepewno�� Albo mu ��dza rozdziera serce innymi troskami. W �yciu te� mo�na zobaczy� na w�asne oczy Syzyfa, Co wci�� na nowo si� stara uzyska� od ludu r�zgi I srogie topory, zawsze odchodz�c �a�o�nie z niczym. Zabiega� bowiem o w�adz�, kt�ra jest z�ud� i nigdy Nie b�dzie dana, i ci�gle si� ko�o tego mozoli� To tak jakby pcha� pod g�r�, z ogromnym wysi�kiem, kamie�, Kt�ry nieomal z samego ju� szczytu jednak si� stacza Z powrotem i rozp�dzony spada na p�ask� nizin�. Nast�pnie, bez przerwy karmi� niewdzi�czn� natur� ducha I nigdy jej nie nasyci� dobrami, nie zaspokoi�, jak nas w�a�nie karmi� pory roku, tocz�ce si� ko�em I przynosz�ce wci�� nowe plony i r�ne powaby, Nam jednak nigdy nie dosy� tego, co �ycie nam daje- To jest, jak s�dz�, zupe�nie to samo, co w opowie�ci Czyni� te m�ode dziewcz�ta, kt�re wlewaj� wci�� wod� Do dziurawego naczynia, a przecie� go nie nape�ni�. C� wreszcie rzec o Cerberze, o Furiach, o wiecznym mroku, C� o Tartarze, zion�cym z czelu�ci okropnym �arem? Z pewno�ci� nie ma ich