11473

Szczegóły
Tytuł 11473
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11473 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11473 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11473 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JANUSZ MIODEK ROZMY�LAJCIE NAD MOW�! 1Pr�szy�s\<'\ i S-ka i:-1 i Warszawa 1998 Copyright � Jan Miodek 1998 Opracowanie graficzne: Andrzej �ubniewski Opracowanie merytoryczne: Janina Rogalska-Ko�biel Redaktor techniczny: Barbara W�jcik �amanie: Gra�yna Janecka Korekta: 1" / Teresa Pajdzi�ska ^ ^ ? ISBN 83-7180-88^2 / Wydawca: Pr�szy�ski i S-ka SA ul. Gara�owa 7 02-651 Warszawa \ Druk i oprawa: Wojskowa Drukarnia w �odzi ��d�, ul. Gda�ska 130 Tak, s�owo jest w cz�owieku... Akordem atomu Nieustannie cz�ek m�wi!.. .jak milczy? to komu: Nie duchowi, ni sobie, ni wewn�trznej pie�ni... - S�owo, ni�li narz�dziem, celem by�o wcze�niej! C. K. Norwid ,, �., \ i' ' Regu�y i mechanizmy Wiele os�b twierdzi, �e dydaktyczna warto�� mych telewizyjnych program�w by�aby wi�ksza, gdybym ogranicza� si� w nich do jednoznacznego wskazywania, kt�ra forma j�zykowa jest zgodna z oficjaln� norm�, a kt�ra jest b��dem. Obudowuj�c te ustalenia kilkunastominutowym wywodem, os�abia pan wyrazisto�� regu� poprawno�ciowych - s�dz� niekt�rzy moi rozm�wcy. Odpowiadam niezmiennie, �e suche informacje o poprawno�ci i niepoprawno�ci poszczeg�lnych form podaje s�ownik. Mo�na w nim przeczyta� na przyk�ad, �e biernik liczby pojedynczej zaimka wskazuj�cego ta ma posta� t�, �e zgodne z norm� jest brzmienie sweter, a nie swetr, �e w dope�niaczu liczby mnogiej rzeczownika pomara�cza mo�na si� pos�u�y� b�d� form� pomara�cz, b�d� pomara�czy, �e w j�zyku potocznym nie razi po��czenie Maria Curie-Sk�odowska, cho� nazwisko Curie - jako odm�owskie - powinno by� umieszczone na drugim miejscu. W radiowym czy telewizyjnym programie o j�zyku, w gazetowej rubryce poprawno�ciowej powinni�my zawsze wskaza� mechanizm, kt�ry doprowadzi� do powstania danego dylematu gramatycznego. To odkrywanie jest szerzeniem wiedzy wyra�nej o j�zyku, uprawianiem j�zykoznawstwa og�lnego, opisuj�cego funkcjonowanie j�zyka, formu�uj�cego prawdy uniwersalne, czyli obowi�zuj�ce we wszystkich j�zykach �wiata. Biernikowy dylemat -widz� t� czyta dziewczyn�?- jest doskona�� ilustracj� prawdy o tym, �e formy najcz�ciej u�ywane zmieniaj� si� najwolniej. Gdyby frekwencja naszego zaimka by�a taka jak form moja, twoja, nasza, wasza, tamta, wszyscy u�ywaliby�my postaci t� i mia�aby ona na pewno status normy. Wszak wszyst- 8 kie zaimki rodzaju �e�skiego zamieni�y pierwotn� ko�c�wk� biernika -� (moje, twoje, nasze, wasze, tamte) na -� (moj�, twoj�, nasz�, wasz�, tamt�). Dokona� si� ten proces pod wp�ywem deklinacji przymiotnikowej, kt�ra zawsze w bierniku mia�a ko�c�wk� -� (widz� mi��, �adn�, weso��, zgrabn� dziewczyn�). Od tego momentu w dziejach naszego j�zyka Polak widzi swoj� mi�� dziewczyn� (a nie, jak jeszcze dwie�cie lat temu, swoje mi�� dziewczyn�) i jest to sytuacja korzystniejsza, bo dwa wyrazy pe�ni�ce identyczn� funkcj� sk�adniow� (okre�le� rzeczownika) maj� tak� sam� ko�c�wk� -�- Skoro to takie wygodne, czemu zaimek ta uparcie si� trzyma starej postaci t�, obowi�zuj�cej w tekstach oficjalnych? Odpowiedzieli�my ju� na to: bo jest form� bardzo cz�sto u�ywan� (wskazywanie to w og�le jedna z najcz�stszych czynno�ci �yciowych). A czemu tak wielu rodak�w pos�uguje si� mianownikiem swetr, a nie zgodnym z norm� brzmieniem sweter? Na pewno jest to tak�e ucieczka przed gwarow� postaci� typu wiater: skoro w j�zyku literackim obowi�zuje wiatr, to pewnie i swetr jest lepszy - rozumuj� niekt�rzy. G��wnym sprawc� popularno�ci mianownikowego swetr jest jednak wewn�trznoj�zykowy mechanizm, ujednolicaj�cy postacie temat�w odmienianych przez przypadki wyraz�w. Poniewa� nasz rzeczownik ma w odmianie najcz�ciej posta� tematyczn� swetr-(swetr-a, swetr-owi, swetr-em), ludzie przenosz� j� do mianownika (z tego samego powodu pierwotne mianowniki ociec, szwiec, sjem zosta�y zamienione na ojciec, szewc, sejm; tematy fleksyjne ojc-, szewc-, sejm-, wyst�puj�ce w przypadkach zale�nych, przesz�y do mianownika, bo by�y cz�stsze ni� wyizolowane postacie pierwszego przypadka). Kiedy za� wskazuj� r�wnorz�dno�� form dope�niacza liczby mnogiej pomara�cz//pomara�czy, powinienem zwr�ci� uwag� na lepszo�� pierwszej postaci. Oto wszystkie j�zyki �wiata zmierzaj� do maksymalnego zr�nicowania poszczeg�lnych kategorii gramatycznych. Sprzyja ono jasno�ci, jednoznaczno�ci porozumiewania si�. Gdy powiem: nie zjad�em pomara�cz, wiadomo, �e nie zjad�em kilku owoc�w. Forma pomara�czy to r�wnie� dope�niacz liczby pojedynczej. Konstrukcja nie zjad�em pomara�czy nie przynosi zatem przejrzystej tre�ciowo informacji, czy m�wi� o jednej pomara�czy, czy o kilku. A czemu tak popularna jest kolejno�� Curie-Sk�odowska - swoi�cie nielogiczna? Mo�na do tego po��czenia do��czy� i takie przyk�ady, jak Boy-�ele�ski, B�r-Komorowski czy Grot-Rowecki (tu te� w�a�ciwe nazwisko nie jest na miejscu pierwszym!). Wydaje si�, �e mamy w tych wypadkach do czynienia z mechanizmem, kt�ry na pocz�tku XX stulecia - na materiale z wielu j�zyk�w �wiata - odkry� niemiecki filolog Behaghel. Oto w sta�ych zbitkach wyrazowych zawsze na miejscu pierwszym stoi cz�on kr�tszy: �ad i porz�dek, lelum polelum, plus minus (po polsku - co znamienne - mniej wi�cej, a nie wi�cej mniej!), Pat i Patachon, czuj czuj czuwaj, hip hip hura, esy-floresy itp. Wi�c i naturalniej brzmi Curie-Sk�odowska, cho� Curie to nazwisko odm�owskie, kt�re powinno nast�powa� po panie�skim Sk�odowska (dodajmy, �e prawo Behaghla jest tu dodatkowo wspierane przez zwyczaj francuski; w wydawnictwach znad Se-kwany znajdziemy tylko zbitk� Curie-Sklodowska). Czyi odkrywanie tego typu uniwersalnych mechanizm�w nie jest bardziej fascynuj�ce ni� suche wskazanie normatywne: m�w tak, nie m�w tak?! Atrakcyjne innowacje Jeden z recenzent�w ksi��ki Ibisa (Andrzeja Wr�blewskiego) �Byki i byczki" (Wyb�r felieton�w i komentarze j�zykoznawcze Andrzeja Markowskiego) napisa� w �J�zyku Polskim": �Mo�na zauwa�y�, �e wyrazy i znaczenia nie odnotowane w s�ownikach s� �podejrzane" i raczej m�wi si� o nich �le, a jest nie do pomy�lenia, by Ibis zachwyci� si� jak�� innowacj�, �e urozmaica j�zyk, jak to si� zdarza na przyk�ad profesorowi Miodkowi". Przyznaj�, �e innowacje s� wed�ug mnie szczeg�ln� cenno�ci� w poczynaniach komunikacyjnych. Ujawnia si� w nich tw�rczy stosunek do tworzywa s�ownego, potwierdzaj�cy pe�n� znajomo�� j�zyka ojczystego, o czym cz�sto przypomina Noam Chomsky, najwybitniejszy lingwista ameryka�ski. Akceptuj� wi�c okazjonalne in- 10 nowacje funkcjonalnie uzasadnione, od�wie�aj�ce codzienne zachowania j�zykowe, s�u��ce dysautomatyzacji odbioru poszczeg�lnych tekst�w i ich destereotypizacji. Powiem wi�cej: �ywa, potoczna mowa musi by� �r�d�em pulsuj�cym innowacjami! To one bowiem s� warunkiem �ycia j�zyka. Nie zawsze to sobie jednak u�wiadamiaj� jego u�ytkownicy. Kiedy� jeden z mych znajomych, zdenerwowawszy si� na bezduszno�� pewnego urz�du, spontanicznie wykrzykn�� do pana za biurkiem: �Czy wy naprawd� musicie ten przepis traktowa� tak �e-�a�nie?!". Ju� nie pami�tam, jak ostatecznie za�atwiono spraw� mego kolegi. Wiem natomiast, bo o tym mi g��wnie chcia� wtedy powiedzie�, �e s�uchaj�cego urz�dnika prawdziwie zaintrygowa�a posta� �ela�nie, typowa tzw. formacja potencjalna, nie b�d�ca w powszechnym obiegu, zbudowana jednak absolutnie poprawnie na zasadzie analogii do takich par przymiotnikowo-przys��wkowych, jak brutalny - brutalnie, taktowny - taktownie, dziwny - dziwnie, godny - godnie, �adny - �adnie, pi�kny - pi�knie. Pos�u�enie si� ni� niew�tpliwie wzmocni�o ekspresj� wykrzyknienia mojego znajomego. I za to mu chwa�a! Tak samo oceniam przys��wek nocnie z jednej z wypowiedzi abpa J�zefa �yci�skiego: �Wsp�czesny homo McLuhanensis to osobnik, kt�ry sp�dza pi�� godzin dziennie (nocnie?) przed telewizorem". To tylko w zwyczaju j�zykowym nie utrwali�a si� ca�kowita symetria formalno-znaczeniowa mi�dzy parami dzienny - dziennie i nocny - nocnie, w codziennym obcowaniu bowiem ostatni� form� si� nie pos�ugujemy. Kto� jednak, kto umie j� przywo�a� w odpowiedniej sytuacji komunikacyjnej, potwierdza pe�n� znajomo�� mo�liwo�ci systemowych polszczyzny i ujawnia swe tw�rcze zdolno�ci j�zykowe, a tak�e - co tu ukrywa� - dowcip, polot, inteligencj�. Kiedy� jeden z mych koleg�w profesor�w spontanicznie wypowiedzia� zdanie: przejrza�em ju� ten kompu ter opis. Czyi �w kom-puteropis, stworzony na zasadzie analogii do maszynopisu, nie jest cywilizacyjnym znakiem czasu? Wszak coraz wi�cej ludzi �przesiada si�" od tradycyjnej maszyny do pisania do komputera. Przypomina mi si� w tym momencie �art frazeologiczny Krzysztofa M�tra-ka, kt�ry przed laty tradycyjnych koleg�w po pi�rze zamieni� w jednym ze swych b�yskotliwych artyku��w na koleg�w po d�ugopisie. Wtedy te� ow� frazeologiczn� zabaw� okre�li�em jako znak czas�w, w kt�rych pi�ro przegra�o z wszechw�adnie panuj�cym d�ugopisem. Aprobuj�co odebra�em r�wnie� zamian� sta�ego po��czenia na domiar z�ego na na domiar dobrego. To Pawe� G�owacki, zachwycony wyst�pem Milvy na V Festiwalu Unii Teatr�w Europy, w swej recenzji w �Tygodniku Powszechnym" zdecydowa� si� na zdanie: �Na domiar dobrego Milva nadaje tym gestom i ruchom doskona�o��" - z tak� w�a�nie okazjonaln� modyfikacj� znanego frazeologizmu. Ludzie pi�ra, ci, kt�rzy maj� �j�zyk gi�tki", ch�tnie operuj� tak�e nietypowymi formacjami przedrostkowymi, osi�gaj�c cenn� stylistycznie kondensacj� tre�ci i formy. Z nagromadzeniem tego typu s��w zetkn��em si� w artykule Andrzeja Drawicza o W�adimirze Mak-simowie. Czytam wi�c np.: �W powie�ci tej bezwzgl�dnie si� nad sob� wy zn�ca�". Trudno nie zauwa�y�, �e dzi�ki male�kiej cz�stce przedrostkowej wy- autor osi�gn�� maksymaln� ekspresj� s�owa, kt�ra zgubi�aby si� przy zastosowaniu tradycyjnej grupy wyrazowej bardzo si� zn�ca�. To wy- informuje r�wnie� o spe�nieniu si� owej czynno�ci: wy-zn�ca� si� - tak jak wypoci� si�, wyta�czy� si� czy wybawi�. �Kiedy� podk��cali�my si�" - pisze Drawicz w innym zdaniu. Podk��cali�my si�, czyli k��cili�my si�, ale nieostro, �agodnie (podk��cali�my si� - tak jak podfruwali�my, podpytywali�my). �Ale kiedy� si� jeszcze - na znacznie odleglejszym brzegu -dok��-cimy" - wie�czy sw�j artyku� wybitny rusycysta. I zn�w wszyscy wiemy, o co chodzi: k��tnia Drawicza z Maksimowem spe�ni si� kiedy� do ko�ca. Gdy przed paroma laty sp�dzi�em d�u�sze chwile na rozmowie z Wis�aw� Szymborsk�, powiedzia�em poetce, �e przyzna�bym jej Nobla za jeden wers - wyj�ty z wiersza �Wszelki wypadek": �Nie umiem si� nadziwi�, namilcze� si� temu". Bo tylko wybra�com przyznana jest �aska wymy�lenia tak genialnej formacji jak namilcze� si�, opartej na - wydawa�oby si� prostej - analogii do powszechnie u�ywanego nadziwi� si�. I tylko wybra�cy mog� stworzy� taki tekst poetycki jak �Trzy s�owa najdziwniejsze": �Kiedy wymawiam s�owo Przysz�o��, pierwsza sylaba odchodzi ju� do przesz�o�ci. Kiedy wymawiam s�owo Cisza, niszcz� j�. Kiedy wymawiam s�owo Nic, stwarzam co�, co nie mie�ci si� w �adnym niebycie". 12 -x\ �- W ostatnim okresie nie rozstaj� si� z dwoma jeszcze wierszami. Pierwszym z nich jest wstrz�saj�cy w odbiorze jeden z ostatnich tekst�w zmar�ego niedawno Wiktora Woroszylskiego: Znowu kto� nieznajomy � , uma� we �nie , . I . To ostatni krzyk '^ (ostatnie milczenie) \\ " mody "V .'"'[]. V-4'. ,'s W u�atwionym �wiecie przekraczanie granicy '., ^ " bez piecz�tki strachu b�lu potu * ' Ten mod�? mi pasuje , . Z?iore .r. 'ii* . �$��#� >VrV-;.!:'.U ATic z tego kr�ci g�ow� bezsenno��. Tutaj trzeba zamilkn��, wi�c bardzo cicho zwr�c� tylko uwag� na fragment to ostatni krzyk (ostatnie milczenie) mody. I wreszcie niezwyk�y jako j�zykowy pomys� wiersz pt. �Przys�owia" innego zmar�ego wielkiego poety - Artura Mi�dzyrzeckiego: .,,,,-.�, I podchor��y nie zd��y I uciecze co si� odwlecze I nie patrz ko�ca b�d� m�dry i mc si� w niepami�ci me pogr��y t .t . , / nie ka�dy jest kowalem swego szcz�cia I nie u�wi�caj� si� �rodki celami 1 / nie parami chodz� nieszcz�cia Ale wilczymi stadami. C� to za wspania�a i jak filozoficznie g��boka parafraza utartych przys�owiowych fraz: podchor��y zawsze zd��y; co si� odwlecze, to nie uciecze; cokolwiek czynisz, czy� rozwa�nie i patrz ko�ca (�uid�uid agis, prudenter agas et respice finem); p�j�� w niepami��, pokry� niepami�ci�; ka�dy jest kowalem swego losu; cel u�wi�ca �rodki; nieszcz�cia chodz� parami. Trudno po lekturze tych wierszy nie powt�rzy� za Josifem Brod-skim, �e poezja to najwi�ksze dokonanie j�zyka. 13 Chciejstwo i inne pomys�y Melchiora Wa�kowicza W artykule abpa J�zefa �yci�skiego pt. Political correctness w Ko�ciele?, wydrukowanym w �Tygodniku Powszechnym", znalaz�em nast�puj�ce zdanie odnosz�ce si� do pogl�d�w g�o�nego niemieckiego teologa Hansa Klinga: �W sygnalizowanej argumentacji dominuje logika liryczna, w kt�rej g��wn� rol� pe�ni wishful thinking". W tym samym numerze �Tygodnika" wyczyta�em, �e niedawno, w 21 rocznic� �mierci Melchiora Wa�kowicza, na rogu ulicy Pu�awskiej i Rakowieckiej w Warszawie, na domu, w kt�rym pisarz mieszka� w latach 1958-1973, ods�oni�to pami�tkow� tablic�. Mi�o�nicy autora �Ziela na kraterze" dobrze wiedz�, dlaczego skojarzy�em z sob� te dwa prasowe fragmenty. Ot� Wa�kowicz by� tym, kt�ry postanowi� przyswoi� polszczy�nie angielsk� zbitk� wyrazow� wishful thinking, obecn� w przytoczonym tek�cie abpa �yci�skiego, i wymy�li� bardzo ekspresyjne s�owo chciejstwo. Przesad� by�oby stwierdzenie, �e zb��dzi�o ono pod strzechy, nie ulega jednak w�tpliwo�ci, �e wesz�o w obieg (do s�ownika j�zyka polskiego te�!), �e zna je przeci�tny polski inteligent, pos�uguj�cy si� nim wtedy, gdy chce okre�li� dzia�ania, w kt�rych jest wi�cej pragnie�, marze� ni� zdrowego rozs�dku (definicja s�ownikowa: �przekonanie, �e rzeczywisto��, sytuacja, fakty s� istotnie takie, jakie by�my chcieli, aby by�y"). Pami�tam, �e w prze�omowym okresie lat osiemdziesi�tych pojawia�o si� chciejstwo w burzliwych dyskusjach politycznych. M�wi�o si� wtedy cz�sto o naiwnym chciejstwie, politycznym chciejstwie. Widziano w nim w�wczas tak�e swojski synonim woluntaryzmu, czyli pogl�du przypisuj�cego aktom woli prymat nad wszystkimi innymi zjawiskami psychicznymi (�Moja wiara, �e klasa robotnicza okre�la charakter naszego kraju, nie jest ani chciejstwem, jak powiedzia�by Wa�kowicz, ani wishful thinking, jak powiedzieliby Anglicy" - czytam np. w wywiadzie, jakiego �Tygodnikowi Powszechnemu" udzieli� w roku 1982 prof. Jan Malanowski). Melchior Wa�kowicz by� w og�le odwa�nym s�owotw�rc�. Z cudown� intuicj� odkrywa� niewykorzystane mo�liwo�ci systemu j�zy- 14 kowego - cho�by wtedy, gdy decydowa� si� na u�ycie formy podziw-n��- dokonanej postaci czasownika podziwia� Chcia�oby si� bowiem - tylko troch� �artobliwie - zapyta�: dlaczego my, Polacy, musimy stale, wiele razy co� podziwia�? Czyi nie mogliby�my raz podziwn��- tak jak Wa�kowicz?! M�wiliby�my wtedy jak on czy jego c�rki: �Mo�emy st�d i�� - ju� podziwn�li�my" (zgorszonych moim wywodem prosz� o �askaw� odpowied� na pytanie: jaka jest formalna r�nica mi�dzy parami wyrazowymi ziewa� - ziewn��, sypa� - sypn��, d�wiga� - d�wign�� czy zgarnia� - zgarn�� a podziwia� - podziwn��? 1). Lubi� Wa�kowicz syntetyczne konstrukcje leksykalne - jedno-s�owne odpowiedniki tradycyjnych po��cze� wyrazowych. Pisa� wi�c np. nie o robieniu zbi�rek, lecz o zbi�rkowaniu, nie o wpadaniu na trop, lecz o tropni�ciu si�. Poszukiwanie kr�tkich, zwi�z�ych i ekspresyjnych wyra�e� dominowa�o zawsze w jego tw�rczo�ci. Du�ej fortuny dorobi� si� przed wojn� na reklamowym sloganie cukier krzepi. Jest w nim ca�y Wa�kowicz: prosty, dosadny, nietuzinkowy, dowcipny. Pisarz by� te� zreszt� szczerze rozbawiony, �e lud szybko uzupe�ni� jego pomys� rymuj�cym si� zdaniem a gorza�a jeszcze lepiej! Gdybym za� mia� wskaza� sw�j ulubiony Wa�kowiczowski fragment, wybra�bym bez namys�u ten, w kt�rym autor �Hubalczyk�w" por�wnuje j�zyk do rzeki: wch�ania ona w sw�j nurt wszystko, ale u uj�cia jest ju� czysta, klarowna; z j�zykiem jest podobnie. Przywo�uj� ten tekst prawie zawsze wtedy, gdy dyskutuj� z kim�, kto ma do mnie �al o zbyt liberalny stosunek do zjawisk j�zykowych. Jestem bowiem przekonany, �e w tym plastycznym por�wnaniu Wankowicza zawarta jest g��boka prawda o j�zyku: w swym rozwoju staje si� on coraz lepszym, coraz funkcjonalniejszym narz�dziem mi�dzyludzkiej komunikacji. O ciekawych archaizmach 'W- w ksi��ce Zbigniewa Herberta � * . � W �Barbarzy�cy w ogrodzie" Zbigniewa Herberta mamy takie trzy fragmenty: �Leon Baptysta odby� i�cie renesansowe studia w Bo- 15 lonii, i to w warunkach studenckiej n�dzy, gdy� umar� by� w tym czasie jego ojciec"; �Za ich plecami i�ci si� morderczy zamiar, usymbolizo-wany w scen� biczowania"; �Posiada� ponad sto zamk�w, astronomiczn� fortun�, ogromne wp�ywy i niepo�yte cia�o". Jak ocenia� formy umar� by�, i�ci si� i niepo�yty? Zacznijmy od owego umar� by�. Jest to kategoria gramatyczna praktycznie zupe�nie dzi� ju� martwa, wykorzystywana od czasu do czasu w celach stylistycznych. Zwie si� za� ona czasem zaprzesz�ym (�ac. plus�uamperfectum). Tworzono j� przez dodanie form czasu przesz�ego s�owa posi�kowego by� do formy z -� danego czasownika. Wyra�a�a ona albo czynno�� dawno minion�, albo wcze�niejsz� od innej czynno�ci przesz�ej. Nast�pstwa czasowego mo�na by si� dopatrzy� w przytoczonym tek�cie Herberta (najpierw ojciec umar� by� - potem Leon Baptysta odbywa� studia), ale raczej mamy tu do czynienia z og�lnym sztafa�em stylizacyjnym: chodzi o podkre�lenie dawno�ci opisywanych wydarze�. Z wielkich ludzi nauki i kultury lubi� jeszcze stosowa� czas zaprzesz�y znakomity historyk literatury prof. Stanis�aw Pigo�, zmar�y w grudniu 1968 roku: �Tej to wersji znalaz�em by� i og�osi�em dwie redakcje bli�niacze" (najpierw znalaz�em by� - potem og�osi�em) - czytamy np. w jednej z jego prac. A w innej: ,Jesieni� 1922 r., ju� jako sta�y wsp�pracownik �Przegl�du Warszawskiego", po drodze do Wilna wpada�em by� do redakcji", �W jednej z gazet stara�em si� by� przedstawi� �ycie wewn�trzne na wsi powojennej moich stron". A c� to jest owo Herbertowskie i�ci� si�? Nietrudno si� domy�li�, �e to kolejny archaizm, forma staropolska. U�ywano jej powszechnie do XVIII wieku, rejestruje j� jeszcze �S�ownik j�zyka polskiego" Maurycego Orgelbranda z roku 1861. Znaczy ona tyle co �spe�nia� si�, uskutecznia� si�, dope�nia� si�, potwierdza� si�" (�/ wyrzuci� je do cudzej ziemie, jako� dzi� jiszcz� si�" - �Biblia kr�lowej Zofii" z roku 1455, �Bodaj nasze i wasze �yczenia i�ci�y si�" - ze s�ownika Orgelbranda). Dzi� u�ywamy w j�zyku literackim tylko postaci z przedrostkiem z- (�Bodaj nasze i wasze �yczenia z i �c i�y si �" - powiedzieliby�my). A szkoda, bo gdyby nadal funkcjonowa� tw�r bezprzedrostkowy, mie- 16 liby�my wyrazist� opozycj� aspektow�: i�ci si� (aspekt niedokonany) - zi�ci�o si� (aspekt dokonany). Trwanie czynno�ci iszczenia si� oddaje tak�e Herbertowska konstrukcja �i�ci si� morderczy zamiar", znacz�ca tyle co �morderczy zamiar si� spe�nia, dope�nia si�". Pozostaje do zinterpretowania trzecia forma odbiegaj�ca od powszechnego zwyczaju j�zykowego -�niepo�yte cia�o". Dlaczego nie niespo�yte - jak niespo�yte si�y, niespo�yta energia, niespo�yty starzec itp.? Wsp�czesne s�owniki rejestruj� tylko posta� z przedrostkowym s-: niespo�yty - �nie daj�cy si� wyczerpa�, maj�cy niewyczerpany zapas si�, niezniszczalny". I w tym wypadku Herbert si�gn�� do formy pierwotnej, przytaczanej przez s�owniki dawnej polszczyzny. W staropolszczy�nie istnia� bardzo pospolity wyraz po�y� - �pokona� kogo�, sprosta� komu�" (�Wojn� trudno go po�y�, broni� trudno zwyci�y�" - pisa� Cyprian Bazylik w XVI wieku). Knapski w swym �Thesaurusie" z roku 1621 przytacza przys�owiowe wyra�enie po�y� s�ku, maj�ce znaczy� tyle co dzisiejsze zgry�� orzech, czyli �upora� si� z trudno�ci�". Formami imies�owowymi utworzonymi od tego� czasownika by�y postacie po�yty i niepo�yty (�We wszelkim nieszcz�ciu i ty b�d� niepo�yty", �Pot�uk� zbroje niepo�yte, spali� tarcze nieprzebite" - pisa� Jan Kochanowski). W przywo�anym tu ju� s�owniku Orgelbranda z roku 1861 te� jeszcze znajdujemy has�o niepo�yty - �nie daj�cy si� po�y� (czyli nie daj�cy si� zniszczy�, pokona�)", �nie�atwo ulegaj�cy zepsuciu, zniszczeniu, upadkowi", �d�ugotrwa�y, wieczysty". Postaci z s-w og�le jeszcze w leksykonie nie ma, cho� ju� w XVI stuleciu zacz�a si� ona pojawia� (�Przyjaci� moich wszystkich spo�ywa�, po�cina�, wsi ich spali�, czci poods�dzywa�" - czytamy na przyk�ad w prze�o�onym przez Piotra Kochanowskiego �Orlandzie szalonym"). Przez wt�rne, brzmieniowe skojarzenie z czasownikiem spo�y� -�zje��" - utrwali�a si� ona w ko�cu na dobre. W efekcie mamy dzi� do czynienia z par� wyrazow� z punktu widzenia j�zykowej logiki nieuzasadnion�: spo�yty - �zjedzony", ale niespo�yty - nie �niezjedzony", lecz �niezniszczalny, nie daj�cy si� wyczerpa�". Jakie prawdy og�lne p�yn� z tych rozwa�a�? Pierwsz�, odnosz�c� si� do formy czasu zaprzesz�ego umar� by�, mo�na by sformu�o- 11 wa� nast�puj�co: w j�zykow� przesz�o�� odchodz� konstrukcje, kt�re ostatecznie okazuj� si� gramatycznym balastem. W codziennym obcowaniu zupe�nie wystarcza czas przesz�y (umar�, napisa�em, przeczytali�cie, wykonali), wyra�enie za� temporalnego nast�pstwa to doprawdy informacyjny luksus, z kt�rego mo�na zrezygnowa�. Prawda druga odnosi si� do form i�ci� si� i niepo�yty. Nie ma ich, niestety, we wsp�czesnej polszczy�nie, cho� mie�ci�y si� one w logicznym porz�dku znaczeniowym (i�ci� si� - zi�ci� si� jak jecha�- zjecha�, m�nie� - zm�nie�; po�yty �pokonany" - niepo�yty �niepokonany, niezniszczalny" jak ma�y - niema�y, mi�y - niemi�y, kolorowy -niekolorowy). Tu ci�nie si� pod pi�ro wniosek inny: powinni�my pami�ta� o tym, �e logika nie zawsze jest ostatecznym prawodawc� w j�zyku; silniejsze od niej okazuj� si� cz�sto inne czynniki. .�*�*'>/^<.-,. Po lekturze �Pta�ka" Williama Whartona **>* a i�. <; Kiedy w maju 1996 roku przygotowywa�em si� do spotkania z Williamem Whartonem, si�gn��em do jego �Pta�ka" w t�umaczeniu Jolanty Kozak. Niniejszy rozdzia� chcia�bym po�wi�ci� pi�ciu jego fragmentom. Oto dwa pierwsze: ,Jeszcze jedno jajko le�y nie wyklute. To znaczy, �e ma�ych jest cztery"; �Nowe pisklaki rodz� si� wszystkie jednego ranka. S� cztery". Nie zg�aszam �adnych poprawno�ciowych zastrze�e� do zdania ostatniego. Mamy w nim do czynienia ze zwi�zkiem zgody mi�dzy podmiotem i orzeczeniem w liczbie mnogiej. Sk�adnia taka obowi�zuje przy liczebnikach przedzia�u dwa-cztery: pisklaki s� cztery -tak jak np. cztery kobiety stoj�, trzy auta jad�, dwadzie�cia dwie osoby przysz�y. Nie mog� jednak zaakceptowa� zdania z pierwszego wypowiedzenia: �Ma�ych jest cztery". Poprawne by�yby konstrukcje ma�ych jest pi�� czy ma�ych jest sze�� - tak jak pi�� kobiet stoi, sze�� aut jedzie, dwadzie�cia siedem os�b przysz�o - ze sk�adni� rz�du obowi�zu- 2. Rozmy�lajcie... 18 j�c� przy liczebnikach powy�ej czterech, czyli z podmiotem w dope�niaczu i orzeczeniem w liczbie pojedynczej. Poniewa� w tek�cie m�wi si� o czterech ptaszkach, nale�a�o ca�emu wypowiedzeniu nada� form� nast�puj�c�: ,Jeszcze jedno jajko le�y nie wyklute. To znaczy, �e s� cztery ma�e". A dlaczego tak cz�sto si� s�yszy niepoprawne po��czenia typu pad�o cztery bramek, przysz�o dwadzie�cia trzy osoby, zosta�o dwie minuty - zamiast pad�y cztery bramki, przysz�y dwadzie�cia trzy osoby, zosta�y dwie minuty? Odpowied� jest prosta: po��cze� z liczebnikami powy�ej czterech, przy kt�rych obowi�zuj� zwi�zki rz�du, jest wi�cej i dlatego mamy ochot�, by tym typem sk�adni obj�� wszystkie konstrukcje z liczebnikami. Dzia�a tu zatem og�lnoj�zykowy mechanizm upraszczaj�cy (prosz� zauwa�y�, �e tak�e na gotowych formularzach druk�w znajduj� si� tylko czekaj�ce na zwi�zki rz�du po��czenia typu: przyby�o...os�b, opu�ci�...godzin, uko�czy�o bieg...zawodnik�w). A teraz dwa nast�pne fragmenty �Pta�ka": �No i tak wszystko apia� od pocz�tku", ,Ju� teraz widz�, jak �atwo by�oby mi zrobi� z siebie wielkiego gieroja". Mamy w nich dwa wyrazy rosyjskie: apia� -�zn�w, znowu, w k�ko" i gieroj - �bohater". Oba te s�owa funkcjonuj� w naszym codziennym j�zykowym obcowaniu, wzbogacaj�c - jak p�kaz czy bumaga - jego ekspresj�. Ale j�zyk rosyjski to s�siad naszej polszczyzny, pozostaj�cy z ni� od wiek�w w �cis�ych kontaktach. Czy wplatanie potocyzm�w-rusycyzm�w do wypowiedzi ch�opc�w ameryka�skich-bohater�w �Pta�ka", kt�rego akcja toczy si� w latach trzydziestych naszego stulecia, jest stylistycznie uzasadnione? Dotykam tu, oczywi�cie, niuans�w pracy translatorskiej, ale my�l�, �e moje w�tpliwo�ci nie s� bezzasadne. Jestem natomiast absolutnym zwolennikiem takich pomys��w s�owotw�rczych jak ten, z kt�rym si� zetkn��em w jeszcze jednym fragmencie ksi��ki Whartona: �W�a�nie sko�czy�em krz�ta� si� przy ptakach i z ut�sknieniem czekam na tegonocny sen". Skoro mamy w j�zyku polskim formacj� tegoroczny, dlaczego nie mogliby�my czasem pos�u�y� si� analogiczn� struktur� tegonocny czy - dajmy na to - tegoletni?! Czynny stosunek do ojczystego j�zyka przejawia si� w�a�nie w zdolno�ci do tworzenia tego typu s��w, pozostaj�cych w ca�kowitej zgo- 19 dzie z regu�ami systemowymi, tyle �e nie wspieranych powszechnym zwyczajem spo�ecznym. Raz jeszcze wi�c zach�cam wszystkich u�ytkownik�w polszczyzny, by korzystali z przebogatych mo�liwo�ci systemu j�zykowego. Zdolno�� przetw�rcza polskich s��w jest przecie� niebagatelnym atutem stylistycznym. Vaclav Havel - mistrz s�owa i intelektu W rozmowach prywatnych oraz w wyst�pieniach publicznych cz�sto ujawniam sw�j wi�cej ni� serdeczny stosunek do czeskiego pisarza i prezydenta Vaclava Havla. Jest on moj� wielk� sympati� polityczn� i intelektualn�. Tote� gdy w grudniu roku 1992 otrzymywa� doktorat honoris causa naszego Uniwersytetu Wroc�awskiego, uroczysto�� ta sta�a si� dla mnie pretekstem do po�wi�cenia jednego z odcink�w telewizyjnej �Ojczyzny polszczyzny" j�zykowym problemom zwi�zanym z jego imieniem i nazwiskiem. Ale i sam Vaclav Havel, a nie tylko jego imi� i nazwisko, zas�uguje na szczeg�lne potraktowanie. Im d�u�ej obcuj� z tekstami czeskiego prezydenta, tym coraz bardziej utwierdzam si� w przekonaniu, �e jest on nie tylko wielkim my�licielem, intelektualist�, lecz tak�e wytrawnym mistrzem s�owa. Czy� nie by�o oratorskim majstersztykiem jego przem�wienie na powitanie w Czechos�owacji papie�a Jana Paw�a II? Osi� konstrukcyjn� tej s�ynnej przemowy uczyni� wtedy Havel niezwyk�e sk�adniowo i tre�ciowo wypowiedzenie nie wiem, czy wiem, co to jest cud. Powt�rzone oko�o dziesi�ciu razy - w konstrukcjach typu: Me wiem, czy wiem, co to jest cud, ale cudem jest to, �e jeste� tu dzisiaj; nie wiem, czy wiem, co to jest cud, ale cudem jest to, �e jeste� w wolnej, suwerennej Czechos�owacji - wejdzie kiedy� z pewno�ci� do podr�cznik�w retoryki (nieodparcie nasuwa si� tu skojarzenie z powt�rzeniami, nale��cymi do typowych figur stylistycznych Biblii, np. Biada wam, uczeni w pi�mie i faryzeusze, ob�udnicy - siedem razy powt�rzone we fragmencie Ewangelii �w. Mateusza 23,13-36). Zachwycaj�ce j�zykowo by�o przem�wienie prezydenta Republiki Czeskiej z okazji wr�czenia mu Nagrody Karola Wielkiego za 20 zas�ugi na rzecz integracji europejskiej (uroczysto�� odby�a si� 15 maja 1996 roku w Akwizgranie). G��bokie my�li o perspektywach naszego kontynentu Havel rozwin��, wychodz�c od...etymologii Europy: �Sprawdzi�em niedawno - powiedzia�, sk�d w�a�ciwie Europa wzi�a swoj� nazw� i nieco zaskoczony stwierdzi�em, �e zdaniem wielu badaczy termin ten ma sw�j prapocz�tek w akadyjskim s�owie erebu, kt�re oznacza zmierzch lub zach�d s�o�ca. Na pierwszy rzut oka mo�e si� wyda�, i� tego rodzaju odkrycie nie nastraja zbyt optymistycznie: wszak s�owo zmierzch ��czymy tradycyjnie z wyobra�eniem jakiego� ko�ca, zaniku, pora�ki, upadku lub zbli�aj�cej si� �mierci. Pod pewnymi wzgl�dami s� to skojarzenia uzasadnione; wraz ze zmierzchem rzeczywi�cie co� si� ko�czy. Ale te� od niepami�tnych czas�w to w�a�nie wiecz�r by� por�, kiedy cz�owiek zastanawia� si� nad tym, co zrobi� w ci�gu dnia, nad sensem lub bezsensem swoich dzia�a�, oraz snu� plany na dzie� nast�pny". Wi�c jak b�dzie z nasz� Europ�? Czy mamy rzeczywi�cie do czynienia z jej zmierzchem, czy z niepowtarzaln� szans� cywilizacyjn�? M�wi Havel: �Wydaje mi si�, �e owa chwila zmierzchu, b�d�ca okazj� do autorefleksji, mobilizuje nas, by�my pami�tali o tradycji europejskiej, przyznaj�c otwarcie, �e istniej� warto�ci, kt�re s� wa�niejsze i wi�ksze od naszych dora�nych dzia�a�, i �e jeste�my odpowiedzialni nie tylko wobec swojej partii, swojego elektoratu, swojego lobby czy pa�stwa, ale de facto wobec ca�ego rodzaju ludzkiego, ��cznie z tymi, kt�rzy przyjd� po nas, i �e wreszcie, w ostatniej instancji, werdykt 0 warto�ci naszych czyn�w zapadnie zupe�nie gdzie indziej ni� w kr�gu �miertelnik�w, kt�rzy nas otaczaj�". To ostatnie zdanie kieruje nasze my�li w stron� transcendencji. 1 ona jest nieustannie obecna w tekstach Havlowych. W znanych, pisanych z wi�zienia �Listach do Olgi", b�d�cych moj� ulubion� lektur� filozoficzn�, Boga nazywa Havel niezmiennie horyzontem absolutnym (�Tylko poprzez ten �wiat mog� si� odnosi� tak�e do tego wy�szego, absolutnego horyzontu"). W przem�wieniu akwizgra�skim pojawiaj� si� inne okre�lenia: S�dzia nad gwiazdami (powt�rzone za Fryderykiem Schillerem w zdaniach: ��ycie w �wi�tym kr�gu wolno�ci wymaga przysi�gi i zobowi�zania w obliczu S�dziego nad gwiazdami", ,Jak gdyby�my ju� ca�kiem zapomnieli o Tym, kt�ry jest S�dzi� nad gwiazdami"), Autorytet (�Wolno�� mo�liwa jest tylko wtedy, gdy 21 bierze na siebie odpowiedzialno�� przed Autorytetem, kt�ry j� przewy�sza"), Ten, w kt�rego Europa wierzy ju� od dw�ch tysi�cleci. To ostatnie sta�o si� podstaw� pointuj�cego fragmentu akwiz-gra�skiego przem�wienia: �Najwi�cej dla s'wiata uczynimy w�wczas, gdy b�dziemy dzia�a� w zgodzie z nakazami naszego sumienia, czyli tak, jak s�dzimy, �e chcieliby�my post�powa� wszyscy. Europa musi pokornie i bez ostentacji wzi�� na swoje ramiona krzy� dzisiejszego �wiata i na�ladowa� Tego, w kt�rego wierzy ju� od dw�ch tysi�cleci, ale w imi� kt�rego wyrz�dzi�a tak�e sporo z�a. W�wczas zdo�a wype�ni� najlepsz� tre�ci� owo poj�cie zmierzchu, kt�remu podobno zawdzi�cza swoje imi�" (cytowane fragmenty przem�wienia akwizgra�skiego prze�o�y� z czeskiego Andrzej Babuchowski - �Go�� Niedzielny" z 16 czerwca 1996 roku; fragment �List�w do Olgi", PWN, Warsza-wa-Wroc�aw 1993 - w t�umaczeniu El�biety Szczepa�skiej). 24 kwietnia 1997 roku Havel przem�wi� w Bundestagu. Tym razem przedmiotem jego rozwa�a� sta�o si� s�owo ojczyzna: �Rozumiemy zwykle pod tym poj�ciem - powiedzia� - kraj, gdzie �yje nar�d, do kt�rego nale�ymy. Kiedy dzisiaj powie si� ojczyzna, wi�kszo�� ludzi b�dzie rozumia�a j� jako struktur� zamkni�t�, z g�ry dan�, poddaj�c� si� dok�adnej definicji i nie prowokuj�c� do dalszych rozmy�la�". Czy takie rozumienie jest jedynie mo�liwe, s�uszne i rokuj�ce jakie� perspektywy? Czy nie nale�a�oby zjawiska ojczyzny przynajmniej raz jeszcze zanalizowa�? M�wi Havel: �Najcz�ciej u�ywanym i najbardziej odpowiednim s�owem na oznaczenie tego, co po czesku nazywa si� ojczyzn�, jest Heimat. Pochodzi ono z pragerma�skiego s�owa heima, kt�re oznacza�o nie tylko �wiat nam bliski, doskonale znany, a wi�c jedn� z warstw naszych stron rodzinnych, lecz r�wnie� �wiat i wszech�wiat w og�le, w ca�o�ci, a wi�c universum. Podobnie sta-roislandzkie s�owo heimpekja znaczy m�wi� o stronach rodzinnych i ojczy�nie, ale tak�e rozmy�la� o wszech�wiecie, a wi�c filozofowa�". Co si� kryje za t� pierwotn� dwuznaczno�ci� s�owa ojczyzna? Wed�ug czeskiego dramaturga i prezydenta wyja�nienie jest proste: �Ojczyzna najwyra�niej by�a kiedy� rozumiana jako pewne uobecnienie �wiata, jako jego obraz czy te� mo�liwo�� wejrzenia w jego g��b. To, co doskonale znamy, co nas otacza, w czym do pewnego stopnia si� orientujemy, czego bezpo�rednio doznajemy i do�wiadczamy, by�o jak gdyby jedynie powierzchni� kryszta�u, w kt�rej odbija� si� 22 ca�y kosmos. Ojczyzna czy strony rodzinne - tak rozumiane - nie wydzielaj� nas bowiem z wszech�wiata, ale przeciwnie - z wszech�wiatem owym nas wi���. Tak wi�c pierwotne s�owo ojczyzna nie oznacza �adnej zamkni�tej struktury, ale przeciwnie - struktur� otwieraj�c�. Jest to most mi�dzy cz�owiekiem a kosmosem, odwo�anie tego, co znane, do tego, co nieznane, tego, co widzialne, do tego, co niewidzialne, tego, co zrozumia�e, do tego, co tajemnicze, tego, co konkretne, do tego, co og�lne. Jest to pewny grunt pod nogami, grunt, na kt�rym cz�owiek stoi, by m�c si� wspina� ku niebu" (�Gazeta Wyborcza" 23 maja 1997). A ja my�li te chcia�bym dope�ni� s�owami ks. prof. Janusza St. Pasierba: �Ma�e ojczyzny ucz� �y� w ojczyznach wielkich, a przede wszystkim - w wielkiej ojczy�nie ludzi". Skrzydlate s�owa Oto fragment artyku�u Leopolda Ungera z jednego z numer�w �Gazety Wyborczej": �Bez nowej zreformowanej Unii jej poszerzenie w og�le nie wchodzi w gr�. Dokument z Turynu jest wi�c wa�ny dla Warszawy, Pragi itd. I cho� lista okre�lonych w nim priorytet�w odbiega od oczekiwa� PECO, to trzeba si� z tym pogodzi�. Jak? Ano, jak zawsze w Polsce, si�gaj�c do wieszcz�w. Mo�na optymistycznie za S�owackim powiedzie�: Niech �ywi nie trac� nadziei albo pesymistycznie za Mickiewiczem: Kto wchodzi do mnie, �egna si� z nadziej�".* Bardzo znamienne i s�uszne jest stwierdzenie �Brukselczyka" o sta�ym w Polsce si�ganiu do wieszcz�w. Aleksander Boche�ski w �Rzeczy o psychice narodu polskiego" powie z nut� sarkazmu, �e idea�em Polaka by�o zawsze napisanie poematu i oddanie �ycia w bitwie. J�zykowym za� znakiem wyj�tkowej roli literatury w dziejach naszego narodu jest sta�a jej obecno�� w r�nego typu tekstach w postaci tzw. skrzydlatych s��w, czyli cz�sto przytaczanych cytat�w ze znanych utwor�w, wchodz�cych do frazeologii j�zyka potocznego i odgrywaj�cych w nim rol� aluzyjnych powiedze� stoso- * Mickiewicz t�umaczy� fragment �Boskiej komedii" Dantego, z kt�rej pochodzi ten cytat (przyp. red.). 23 wanych w odpowiednich sytuacjach, nierzadko bez wyra�nej �wiadomo�ci ich pochodzenia. Odnajdujemy je przede wszystkim w nag��wkach prasowych. Bo i tytu� w tytule to jeden z najbardziej ulubionych �rodk�w stylistycznych ludzi pi�ra. I tak np. tytu�em publikacji o jakich� bezsensownych przedsi�wzi�ciach s� bardzo cz�sto �Syzyfowe prace" (powie�� �eromskiego), a o beznadziejnym czekaniu na co� - �Czekaj�c na Godota" (sztuka Becketta). Je�li czekanie jest neutralniej-sze pod wzgl�dem emocjonalnym, pojawiaj� si� modyfikacje Bec-kettowskiego orygina�u - typu Czekaj�c na rzemie�lnika, Czekaj�c na form�, Czekaj�c na remont. A teraz inne przyk�ady - dos�owne przytoczenia tytu��w literackich: �Samotny bia�y �agiel" - podpis pod zdj�ciem �ab�dzia (por. powie�� Katajewa), �Obcy" - art. o opuszczonym przez wszystkich cz�owieku (por. powie�� Camusa), �O�enek" - relacja s�dowa (por. sztuk� Gogola), �Piek�o kobiet" - art. o przerywaniu ci��y w Nowej Zelandii (por. szkic Boya-�ele�skiego), �Zaczarowane ko�o" - art. o sytuacji w polskim teatrze (por. sztuk� Rydla), �Szlachetne zdrowie"- art. po�wi�cony problemom zdrowotnym (por. fraszk� Kochanowskiego), �Jesienna nuda" (por. sztuk� Niekrasowa), �W poszukiwaniu straconego czasu" - reporta� z dnia na budowie (por. powie�� Prousta). Najcz�ciej pojawiaj� si� parafrazy znanych tytu��w: �Tropami Sm�tka" - reporta� ze sp�ywu kajakowego na Mazurach (por. Wa�ko-wicz, �Na tropach Sm�tka"), �Alchemik s�owa" - wspomnienie o Janie Parandowskim (por. tego� �Alchemi� s�owa"), �Sportowa smuga cienia" (por. Conrad, �Smuga cienia"), �Stary cz�owiek i �ycie" (por. Hemingway, �Stary cz�owiek i morze"), �Traktat o pozornej robocie" (por. Kotarbi�ski, �Traktat o dobrej robocie"), �Wiatr od...Pogorii", �Wiatr od g�r" (por. �eromski, �Wiatr od morza"), ��ywot cz�owieka aktywnego" (por. Rej, ��ywot cz�owieka poczciwego"), �Kanada pachn�ca muzyk�" (por. Fiedler, �Kanada pachn�ca �ywic�"), �W 96 film�w dooko�a �wiata" - relacja z festiwalu film�w kr�tkometra�o-wych w Oberhausen (por. Verne, �W 80 dni dooko�a �wiata"), �Pojednanie z broni�" - art. o zje�dzie Stowarzysze� Muze�w Broni (por. Hemingway, �Po�egnanie z broni�"), �Trze�wemu biada?" - art. o pladze pija�stwa (por. Gribojedow, �M�dremu biada"), �R�kopis znaleziony w operze" - relacja z festiwalu piosenki w Sopocie (por. Potoc- 24 ki, �R�kopis znaleziony w Saragossie"), �Mi�o�� w bardzo starych dekoracjach" - rec. przedstawienia �Sp�r" wroc�awskiej pantomimy (por. R�ewicz, ��mier� w starych dekoracjach"), �Dyscyplina niejedno ma imi�" (por. la Mure, �Mi�o�� niejedno ma imi�"). Tytu�y literackie to, oczywi�cie, niewy��czne skrzydlate s�owa. Jeszcze popularniejsze s� fragmenty znanych wierszy, dramat�w czy powie�ci. Zdecydowanie najcz�ciej Polacy nawi�zuj� do tw�rczo�ci Mickiewicza: �Gwa�t gwa�tem si� odciska" (tytu� relacji o pr�bie zbiorowego gwa�tu w Rumunii, zako�czonej...pobiciem i puszczeniem nago gwa�cicieli przez niedosz�� ofiar� - dziewczyn� trenuj�c� karate), �Ciemno wsz�dzie" (art. o sytuacji polskiego bryd�a), �G�ucho wsz�dzie" (art. o sytuacji polskiej pi�ki no�nej), �Mierz fundacj� na zamiary", �Ile ci� trzeba ceni�..." (art. o r�kopisie �PanaTadeusza)", �Zb��dzili pod strzechy", �Patrzaj w serce" (art. o transplantacji serca), �Szko�a m�czy, nudzi, przestrasza", �Nam strzela� nie kazano" (ulubiony nag��wek dziennikarzy sportowych, gdy pisz� sprawozdanie z meczu, kt�ry si� zako�czy� wynikiem bezbramkowym), �Kobieto, puchu marny", �Kraj lat dziecinnych", �Nasz nar�d jak lawa", �Do przyjaci� Moskali". Przywo�ywani s� i inni klasycy: S�owacki (�Smutno mi, Bo�e", �Dwa na ko�cach swych przeciwnych bogi", �Nie p�jd� z wami wasz� drog� k�amn�", �Duchowi memu da�a w pysk", �J�zyk gi�tki", �Milcz, serce"), Norwid (�Do kraju tego, gdzie kruszyn� chleba...", �Odpowiednie da� rzeczy s�owo", �Polska przemienionych ko�odziej�w", �Idea� si�gn�� bruku", �Ojczyzna jest to wielki zbiorowy obowi�zek", �W krainie schorowanej wyobra�ni"), Fredro (�Pawe� i Gawe�", �Zupa z gwo�dzia", �Nie uchodzi, nie uchodzi", �Osio�kowi w ��oby dano", �Wolno� Tomku w swoim domku", �Znaj proporcj�, mocium panie"^), Wyspia�ski (�A to Polska w�a�nie", �Trza by� w butach na weselu", �A tu pospolito�� skrzeczy", �Teatr m�j widz� ogromny", �C� tam, panie, w polityce?", �Co si� w duszy komu gra", �Chocholi taniec"). Wszystkim przytoczonym tu konstrukcjom przys�uguje szczeg�lna moc sugestii zbiorowej. Skrzydlate s�owa literatury to polska specyfika kulturowo-j�zykowa, mo�e zanikaj�ca, mo�e coraz bardziej elitarna, ale istotnie wp�ywaj�ca na wyobra�ni� przeci�tnego u�ytkownika polszczyzny. Trudno jednak nie zauwa�y�, �e coraz natarczywiej jest dzi� ona atakowana przez inne obiegowe formy j�zykowe, takie jak frag- 25 menty piosenkarskich szlagier�w (To by�y pi�kne dni, Dziwny jest ten �wiat, A mnie jest szkoda lata, Kolorowe jarmarki, Kocha�-jak to �atwo powiedzie�, Jad� wozy kolorowe) czy slogany reklamowe. Znakiem czasu jest kariera tych ostatnich. Dzieci potrafi� nimi dialogowa� przez kilka minut! Sam si� przy�apuj� na natychmiastowych skojarzeniach leksykalnych typu warto - z Wart� warto, wizja - to nie wizja, to Vizir czy najlepsze - podaj to, co najlepsze. Z�o�ci mnie to nieraz - tak jak si� niecierpliwi�, gdy nie mog� si� doczeka� na ten czy inny program telewizyjny (zw�aszcza mecz pi�karski!), skazany na poprzedzaj�c� go seri� reklam. Wiem jednak dobrze, �e stanowi� one integraln� cz�� kultury masowej, a jej formu�y zaczynaj� pe�ni� funkcj� w�a�nie skrzydlatych s��w. Wystarczy na przyk�ad, �e jaki� tekst prasowy po�wi�cony jest szeroko poj�temu praniu, czyszczeniu, a ju� zdecydowana wi�kszo�� dziennikarzy decyduje si� na nag��wek Ociec, pra�?I, b�d�cy powt�rzeniem najpopularniejszego chyba sloganu-cytatu z Sienkiewicza. Zdarza si�, �e jaki� fragment przechodzi znamienn� drog� od piosenkarskiego szlagieru - przez tekst reklamowy - do elitarnego czasopisma. Oto Andrzej Rosiewicz za�piewa� najpierw Czy lubi pani czacz�, czy czacz�pani zna?. P�niej pojawi�a si� znana modyfikacja reklamowa: Czy lubi pani ATLAS, czy ATLAS pani zna?, a w ko�cu �Tygodnik Powszechny" zdecydowa� si� na tytu� Czy lubi pani Czycza, czy Czycza pani zna? (artyku�-wspomnienie o zmar�ym pisarzu Stanis�awie Czyczu). W tym momencie trzeba postawi� pytanie: czy tego typu pomys� nie jest stylistycznym zgrzytem? Nie mo�e tutaj nie razi� wyra�ny kontrast mi�dzy frywolnym charakterem konstrukcji-pierwo-wzoru a okoliczno�ciami (czyja� �mier�), kt�re sprowokowa�y autora do tej modyfikacji. Podobnie wypada oceni� zachowanie pewnego profesora, kt�ry w powa�nym programie telewizyjnym zacz�� sw� wypowied� od s��w: �To, co mam do przekazania, wypowiem z pewn� tak� nie�mia�o�ci�", b�d�cych - oczywi�cie - nawi�zaniem do reklamowego wyra�enia z pewn� tak� nie�mia�o�ci�, dotycz�cego podpasek higienicznych. Nie razi trawestacja tej konstrukcji w dowcipnym felietonie, kt�rego autor pisze o jednym z polityk�w, �e z pewn� tak� kabaretow� zuchwa�o�ci� demonstrowa� pistolecik. . � � � r- 26 Inny felietonista nie napisa� o jednoczesnej je�dzie na rowerze i rozmowie przez telefon kom�rkowy, lecz my�l t� zwerbalizowa� nast�puj�co: J��em w duchu wychwala� ide� jazdy na rowerze i rozmowy przez telefon kom�rkowy w jednym". Jest to, naturalnie, parafraza szamponu i od�ywki w jednym. Ten ostatni slogan tak dzia�a na wyobra�ni� ludzi pi�ra, �e jego modyfikacj� zdarzy�o mi si� znale�� w jeszcze jednym wycinku prasowym: �Pomnik trzy w jednym przypomina rusk� bab�: dwa starsze pomniki ukryte s� we wn�trzu trzeciego, najnowszego". Nag��wek za� ca�ego artyku�u brzmia�: Jak K�odzko na pomnikach oszcz�dza. TRZY W JEDNYM. Powiedzmy wreszcie, �e w czasie kampanii prezydenckiej na pewno nie by�oby hase� B�d� sob�. Wybierz Wa��s� i Pietrzak krzepi, gdyby wcze�niej nie zapad�y w powszechn� �wiadomo�� j�zykow� slogany B�d� sob�. Wybierz Pepsi i Mars krzepi (ten ostatni jest tra-westacj� znanego przedwojennego Cukier krzepi, wymy�lonego -jak wiemy - przez Melchiora Wa�kowicza). Jak wida�, wiele slogan�w reklamowych wzbogaci�o polski system stylistyczny, funkcjonuj�c na zasadzie skrzydlatych s��w. Je�li nie dochodzi do wyra�nej dysharmonii formy i tre�ci, jak w dwu opisanych wy�ej przyk�adach, nie mo�e by� mowy o konflikcie tekstu reklamowego z szeroko poj�t� kultur� j�zyka. , o - . i W j�zykowym kr�gu rodziny Terminologi� rodzinn� tworzy�a kiedy� wielka grupa wyrazowa. To rozbudowane s�ownictwo, precyzyjnie okre�laj�ce poszczeg�lne stopnie pokrewie�stwa, �ci�le oddzielaj�ce przodk�w po mieczu (agnati post gladium) od przodk�w po k�dzieli (agnati post fusum), okazywa�o si� jednak coraz mniej przydatne w miar� zacie�niania si� familijnych wi�zi tylko do kr�gu os�b sobie najbli�szych: ojca, matki, babci, dziadka, brata, siostry, wujka, ciotki. Nie mo�na si� wi�c dziwi�, �e odesz�o w j�zykow� przesz�o��. Kt� z nas, wsp�czesnych, zna na przyk�ad dawn� snech�, snesz-k�, czyli synow�? Owa snecha zwa�a braci m�owych dziewierzami, 21 siostry m�a - ze�wami, zo�wami lub ze�wicami, a �ony braci m�o-wych - j�trwiami albo j�trewkami. Rodzic�w m�a snecha okre�la�a przez ca�e wieki jako �wiekr�w, j� sam� za� nazywano tak�e cz�sto niewiastk� (bo nic si� o niej nie wiedzia�o, gdy wchodzi�a do rodziny; to okre�lenie znane jest do dzi� na �l�sku). Te�ciami (dawn. de�ciami) byli tylko dla m�a rodzice �ony. Ten�e m�� nazywa� brata �ony (dzisiejszego szwagra) szurzym. Ju� w XVI wieku zapomniano zupe�nie o nieciach i nie�ciorach - potomstwie brata lub siostry. Syn brata to dzi� bratanek, c�rka brata - bratanica, syn siostry - siostrzeniec, a c�rka siostry - siostrzenica. Kiedy� funkcjonowa�y jeszcze takie postacie, jak synowiec, brataniec, bratan, braciniec (dwie ostatnie - g��wnie na �l�sku), synowica, siestrzan, siestrzanek, siestrzanka. Ciot�, ciotk� by�a i jest zar�wno siostra ojca, jak i matki. Na naszych oczach obumiera stryj, stryjek, czyli brat ojca, wyparty przez wuja, wujka, kt�ry kiedy� oznacza� tylko brata matki. Ciotk� i wujkiem s� dzi� za to dla najm�odszych tak�e przyjaciele i bliscy znajomi ich rodzic�w, co jest potwierdzeniem odchodzenia od dalszych zwi�zk�w familijnych ku relacjom kole�e�skim, opartym na wolnym wyborze. Na nieuchronne odej�cie z codziennego obiegu j�zykowego skazane s� i takie okre�lenia, jak stryjna, stryjenka - ��ona stryja", wuj-na, wujenka - ��ona wuja". Nikt te� ju� m�a ciotki nie nazwie nacio-tem czy pociotem (osta� si� jeszcze �artobliwy pociotek - �daleki krewny"). To r�wnie� jest obecnie pojemny znaczeniowo wuj, wujek. Dziecko to historyczne zdrobnienie. Kiedy� by�o w powszechnym obiegu dzieci�, a tak�e zupe�nie dzi� nieznane cz�do. Warto wspomnie�, �e formy wnuk i wnuczka te� mia�y postacie oboczne -wn�k i wn�ka. Ojciec i matka to, oczywi�cie, rodzice, ale rodzic by� a� do pocz�tk�w naszego stulecia tylko �ojcem" (�napirwszy nasz rodzic Adam" - pisa� na przyk�ad Szymon Starowolski pod koniec XVI wieku, �syn nie poszed� w �lady swego rodzica" - czytamy u Henryka Mo�cickiego, urodzonego w roku 1881), rodzica za� to jeszcze dla Mickiewicza synonim matki (w �Konradzie Wallenro-dzie": �Wilija, naszych strumieni rodzica, dno ma z�ociste i niebieskie lica"). Jak wiemy, szerzy si� obecnie zwyczaj okre�lania mia- 28 nem rodzica - albo ojca, albo matki (ja aprobuj� t� ewolucj� for-malno-znaczeniow�, ale wielu normatywist�w ci�gle jej nie akceptuje). Ojciec, jak ju� wiemy z pierwszego rozdzia�u tej ksi��ki, mia� pierwotne brzmienie ociec. Wt�rne j w tym rzeczowniku jest fonetycznym efektem powszechnego w XV/XVI wieku przekszta�cania si� grup g�oskowych -�c-, -d�c- w -je-. Poniewa� od dope�niacza zaistnia�y artykulacyjne warunki tej d�wi�kowej ewolucji (formy o�ca, o�cu, o�cem, o�cze przekszta�ci�y si� w ojca, ojcu, ojcem, ojcze), tak�e i mianownikowy ociec wch�on�� to wt�rne j (wyr�wna� si� w ten spos�b temat fleksyjny tego rzeczownika). Matka - historyczne zdrobnienie, urobione przyrostkiem -ka -jest s�owem o praindoeuropejskim rodowodzie. Jego pras�owia�ska posta� to ma�, kontynuowana na gruncie polskim jako maci, a potem ma� (w dope�niaczu: macierze, st�d macierz). Szokuj�ca dla wsp�czesnych u�ytkownik�w polszczyzny mo�e by� informacja, �e jednym z synonimicznych okre�le� matki by�a te�... maciora. W przejmuj�cych XV-wiecznych ��alach Matki Boskiej pod krzy�em" czytamy: �Pro�cie� Boga, wy mi�e i ��dne (�potrzebuj�ce") maciory,by wam nad dziatkami nie by�y takie to pozory (�widoki")". Dopiero p�niej dokona�a si� ewolucja znaczeniowa maciory, dzi� oznaczaj�cej �samic� �wini". Inne formy �e�skie te� zreszt� zmienia�y swe tre�ciowe zakresy i stylistyczne zabarwienia. I tak towarzyszk� �ycia m�a by�a najpierw ma��ona, ma��onka (skrzy�owanie niemieckiego pnia Mahl i rodzimej �ony). �ona natomiast d�ugo by�a najpowszechniejszym og�lnym okre�leniem osoby p�ci �e�skiej. Sta�a si� ona nazw� matrymonialn�, gdy kobieta przesta�a by� wyrazem frywolnym, a nawet obra�-liwym (jedna z bohaterek �Sejmu niewie�ciego" Marcina Bielskiego, tworz�cego w XVI wieku, skar�y si�: �M�e nas ku wi�tszemu zel�eniu kobietami zow�") i mog�a przyj�� funkcj� neutralnego pod wzgl�dem stylistycznym okre�lenia istoty p�ci �e�skiej (z kolei nie-nacechowana ekspresyjnie dziewka, synonim dziewczyny, sta�a si� z czasem s�owem o wybitnie ujemnym znaczeniu - �kobieta lekkich obyczaj�w"). W szkicu tym przywo�a�em kilka form funkcjonuj�cych w bliskiej mi gwarze �l�skiej. Rejestr ten m�g�bym uzupe�ni� o takie po- 29 stacie, jak ojce, ojcowie - �rodzice" (powszechnie znane i w innych regionach), cera - �c�rka", chmo�- �kum", gniozdurek - �najm�odsze dziecko w domu", libsta - �narzeczona", potek, potka - �chrzestny, chrzestna", starka - �babcia", staroszek, starzyk - �dziadek", ta-�k - �ojciec, tato, dziadek, starszy cz�owiek", ujek - �wujek", zowit-ka _ �panna z dzieckiem", �ynich - �pan m�ody". Wraz z formami polszczyzny og�lnej tworz� one ciekaw� mozaik� nazewnicz�, nieuchronnie jednak skazan� na ilo�ciowy regres -jeszcze jeden j�zykowy znak czasu. W j�zykowym kr�gu medycyny Lingwisj� rozpatruj�cego zjawiska j�zykowe w szerszym aspekcie teorii mi�dzyludzkiej komunikacji musi szczeg�lnie interesowa� wyj�tkowo�� relacji lekarz - pacjent. Ten drugi przychodzi do pierwszego z ca�� swoj� ludzk� bied�, z ca�� psychofizyczn� bied� - podkre�lmy. A miser res sacra (�biedny rzecz� �wi�t�") - m�wi� Seneka. Czy zapracowany lekarz zawsze jest �wiadom tej sytuacji komunikacyjnej? Czy pami�ta o zasadzie Hipokratesa p�mum non nocere (�po pierwsze nie szkodzi�"), rozpatrywanej z punktu widzenia j�zykowego stosunku do chorego cz�owieka? Chcia�oby si� mu wi�c przypomnie�: pom�c nie zawsze mo�esz, pocieszy� - zawsze mo�esz, pocieszy� s�owem dobrym, �agodnym, przynosz�cym ukojenie. � W skromnym wspomnieniu pragn� przywo�a� posta� lekarza, by wszystkim lekarzom odda� nale�n� cze�� - m�wi� legendarny kaznodzieja przemyski i wroc�awski ks. prof. Julian Michalec. Gorlice -podkarpackie miasteczko. Okupacja. W szpitalu nikt nie �ni jeszcze o penicylinie i nie ma nawet banda�y. Banda�uj� nas papierem. Dyrektor chirurg - nazywa� si� Jan Rybicki - dysponuje sankami i swoim siwkiem, ale najcz�ciej na noc nie jedzie do domu, ale zostaj� w gabinecie. Ko�o p�nocy, kiedy gor�czka pooperacyjna si� wzmaga, jak bia�o odziany cie� wchodzi do sali na palcach i - nachylaj�c si� nad ci�ko chorym - pyta: No, jak si� czujesz, dziecko? Niech on teraz jeszcze za grobem odbierze nale�n� mu cze��" (�Aby �ycie mieli. Wyb�r kaza�