10991
Szczegóły |
Tytuł |
10991 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10991 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10991 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10991 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ewa Maria Letki
WYSPA URODZINOWA
Ilustrowa�a Maria Ekier
u)
MUSKA BIBLIOTEKA PUBLICE
Im. H. SIENKIEWICZA
FILIA Nr 2
Pruszk�w, ul. K. Puchatka 4
pewnego pochmurnego dnia listopadowego Agnieszka sz�a podw�rkiem. Nagle potkn�a si� o kamie�. By� p�aski i kszta�tem przypomina� wysp�. Dziewczynka postawi�a na nim najpierw jedn� nog�, potem drug� i rozejrza�a si�.
Sta�a na kolorowej wyspie. Tu� przed ni� bieg�a �cie�ka, a na niej sta� pies. Mia� jasnobr�zowe futro. Obok psa przycupn�a ruda kotka.
� Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin � powiedzia� pies. � Nazywam si� Miodek i jestem stworzeniem jesieni.
� Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin � zamrucza�a kotka. � Nazywam si� Herbatka i te� jestem stworzeniem jesieni.
� Sk�d wiecie, �e dzi� s� moje urodziny? � zdziwi�a si� Agnieszka.
� Przecie� przyby�a� na Wysp� Urodzinow� � roze�mieli si� pies i kotka. � Nikt ci dzi� nie z�o�y� �ycze� i nie podarowa� prezentu. By�o ci smutno.
� To prawda � przyzna�a Agnieszka. � By�o mi bardzo smutno. Babcia, z kt�r� mieszkam, jest bardzo dobra, ale zapomina o moich urodzinach. Pami�ta o tym, �e trzeba ugotowa� obiad, naprawi� moje ubrania, ale o urodzinach zapomina. Czasami sk�ada mi �yczenia tydzie�, albo dwa tygodnie p�niej i nie jest to ju� wtedy takie przyjemne. *>
� Chod� z nami � Miodek podszed� do Agnieszki i tr�ci� j� nosem w r�k�. � Szybko, bo sp�nimy si� na przedstawienie, kt�re odb�dzie si� na twoj� cze��.
Herbatka i Miodek ruszyli �cie�k�, a Agnieszka pobieg�a za nimi.
Wszystko na wyspie by�o z�ociste, czerwonawe, br�zowe. Z
drzew spada�y li�cie, kasztany i �o��dzie. Zza lasu wychyla�o si� s�o�ce. Ca�a wyspa wygl�da�a jak jesienny li�� unosz�cy si� na wodzie. Agnieszka, Miodek i Herbatka dotarli do wielkiej piaszczystej polany.
� Siadajmy � zach�ca�a Herbatka. � Siadajmy, bo zaraz si� zacznie.
Usiedli na trzech le��cych blisko siebie kamieniach, a Miodek i Herbatka przytulili si� do dziewczynki.
Na polan� � scen� wbieg�a z�ocista kura. Uk�oni�a si� i powiedzia�a:
� Witam serdecznie na Wyspie Urodzinowej. Dzi� odb�dzie si� przedstawienie na cze�� Agnieszki. Zapowiadam ja, kr�lewska kura.
Odchrz�kn�a i za�piewa�a cienkim g�osem:
Raz kr�lewna z�otopi�ra znios�a cztery jajka.
Pierwsze by�o zwyk�ym jajkiem, drugie by�o zwyk�ym jajkiem, trzecie by�o zwyk�ym jajkiem, czwartym by�a bajka.
Od�piewawszy to, kura jeszcze raz si� uk�oni�a i znios�a jajka. Dopiero wtedy zesz�a ze sceny.
S�o�ce wyj�o z lasu patelni� i usma�y�o trzy omlety �jeden dla Agnieszki, jeden dla Miodka i jeden dla Herbatki.
Zaledwie odgry�li k�s, zacz�� pada� g�sty �nieg, �cisn�� mr�z, a s�o�ce przybra�o barw� czerwonaw�. Na Urodzinowej Wyspie zapanowa�a ostra zima. Agnieszka, Miodek i Herbatka okryli si� ciep�ymi omletami.
Na scen� wkroczyli bia�a nied�wiedzica i bia�y kruk.
� To stworzenia zimy � obja�ni�a szeptem Herbatka. � Odegraj� scen� na pami�tk� swego pierwszego spotkania. Musisz wiedzie�, �e nied�wiedzica i kruk spotkali si� w czasie zadymki.
Nied�wiedzica brn�a przez �nie�ne zaspy, rozgl�da�a si� i wo�a�a:
� Jestem bardzo samotna!
Za ni� drepta� kruk i powtarza�:
� Jestem bardzo samotna!
� S�ysz� czyj� g�os � powiedzia�a nied�wiedzica zatrzymuj�c si�. � Kto� mnie przedrze�nia.
� S�ysz� czyj� g�os � powt�rzy� kruk i te� si� zatrzyma�. � Kto� mnie przedrze�nia.
Zamie� wzmog�a si�. Wiatr wy�, unosi� �nieg wysoko do g�ry i rzuca� nim we wszystkie strony, ale Agnieszce okrytej omletem by�o ciep�o i przytulnie.
� Zn�w b�d� tak szuka�a i szuka�a a� mnie �apy rozbol� � �ali�a si� nied�wiedzica przekrzykuj�c wichur�.
� Zn�w b�d� tak szuka�a i szuka�a a� mnie �apy rozbol� � skrzecza�o tu� za ni�.
Nagle nied�wiedzica gwa�townie zawr�ci�a, a drepcz�cy za ni� kruk
t.
�?#?�.
po�o�y� si� na wznak. Bia�y kruk na tle �niegu by� zupe�nie niewidoczny.
� Chyba zaczn� p�aka� � chli-pn�a nied�wiedzica.
� On udaje. � Wtr�ci� szeptem Miodek. � On udaje, �e nie chce by� odnaleziony.
� Chyba zaczn� p�aka� � powt�rzy� kruk otwieraj�c jedno oko.
� Widz� ci�! � wykrzykn�a rado�nie nied�wiedzica. � Nie zamykaj oczka!
� Widz� ci�! � wrzasn�� kruk. � Nie zamykaj oczka!
Skoro nied�wiedzica dostrzeg�a czarne krucze oko w bieli �niegu, odnalaz�a i kruka. Schwyci�a go w obj�cia i �ciskaj�c powtarza�a:
� Teraz b�dziemy zawsze razem. Czy by�am tak samo smutna jak tego dnia, gdy spotkali�my si� po raz pierwszy?
� By�a� dok�adnie tak samo smutna � przyzna� kruk. � A czy ja by�em taki niezno�ny jak wtedy?
� Dok�adnie taki � kiwn�a g�ow� nied�wiedzica.
Po chwili oboje znikn�li w lesie.
Agnieszka, Miodek i Herbatka chcieli zje�� po kawa�ku omleta, ale nadp�yn�a wielka chmurka, przysiad�a obok i zapyta�a:
� Mo�na? Za chwil� wyp�ywam na niebo i jestem bardzo g�odna. Nim si� zorientowali, zjad�a trzy omlety.
A na scenie stoj�c po dzi�b w �niegu, kr�lewska kura �piewa�a:
Raz kr�lewna z�otopi�ra znios�a cztery jajka. Pierwsze by�o zwyk�ym jajkiem, drugie by�o zwyk�ym jajkiem, trzecie by�o zwyk�ym jajkiem, czwartym by�a bajka.
I zn�w znios�a jajka. S�o�ce odszuka�o je w �niegu i usma�y�o trzy omlety. Jeden dla Miodka, jeden dla Agnieszki i jeden dla Herbatki.
Zaledwie odgry�li k�s, stopnia� �nieg, zrobi�o si� cieplej i zacz��
pada� wiosenny deszcz. Agnieszka, Miodek i Herbatka okryli si� omletami i patrzyli jak na scen� wpe�za w��, a obok niego skacze �aba. Oboje byli �licznie zieloni, a �aba d�wiga�a wiolonczel�.
� To stworzenia wiosny � wyja�ni�a Herbatka.
� Czy uczcimy ten dzie� tak samo jak co roku? � zapyta�a �aba w�a. � Czy mam gra� dok�adnie to samo, co gra�am wtedy?
� Uczcimy tak samo i graj to, co gra�a� wtedy � odpowiedzia� w��.
�aba przymkn�wszy oczy, zacz�a gra�. Najpierw bardzo cichutko.
� To straszne � zawodzi� w��. � Zupe�nie zapomnia�em jak si� ta�czy. Jest mi tak smutno, �e nawet nie potrafi�bym si� rozp�aka�.
�aba gra�a teraz g�o�niej, a utw�r by� tak rzewny, �e w�� rozp�aka� si�.
� O rety, jakie to pi�kne � powtarza�. � Pi�kne i d�ugie jak
� Spotkali si� dok�adnie w takich samych okoliczno�ciach � szeptali Miodek i Herbatka. � On pe�za� i narzeka�, �e nie potrafi ta�czy�, gdy nagle us�ysza� gr� �aby.
W�� na scenie szlocha�. W ko�cu jednak wytar� pyszczek ko�cem ogona i rzek�:
� Pop�aka�em sobie. Teraz zagraj co� weselszego.
�aba zagra�a radosn� melodi�. W�� uni�s� g�ow�, a potem uni�s� si� ca�y i zacz�� ta�czy�. Skr�ca� cia�o w pogodne zawijasy, przechyla� si� w prz�d, w ty�, na boki. Z ziemi zacz�y wy�azi� ro�liny, a na drzewach pokaza�y si� p�czki.
Spocona z wysi�ku �aba gra�a teraz s�odki utw�r, a po ka�dej jego nutce co� zaczyna�o kwitn��. Stokrotki, koniczyna, kacze�ce... Dzia�o si� to tak szybko, �e Agnieszka nawet nie zauwa�y�a kiedy Urodzinowa Wyspa zazieleni�a si�.
Nagle �aba gwa�townie urwa�a, a w�� opad� na scen�. By�a wiosna. W�� pe�z� w�r�d trawy, a �aba od�o�ywszy wiolonczel� skaka�a obok przednimi �apkami trzymaj�c go w okolicy pyszczka.
� Trzymaj mocno, bo spadnie
� poucza� j� w��. � Ale nie za mocno, bo mnie udusisz.
W�� uni�s� g�ow�, �eby pow�cha� kwiatek. W tym samym momencie �aba schwyci�a si� �apkami za g�ow� i krzykn�a:
� Rety! Moja wiolonczela! Wykona�a d�ugi skok, a z w�a
spad�a wiosenna sk�rka.
� Zn�w zgubi�em sk�rk�! � zap�aka� w��.
� Znalaz�am wiolonczel�! � radowa�a si� �aba.
� Nigdy nie wiem czy ten moment jest weso�y, czy smutny � zastanowi�a si� g�o�no Herbatka.
� On p�acze, ona si� �mieje. �aba i w�� schodzili ze sceny.
� Czy wszystko by�o dok�adnie tak jak wtedy? � pyta� w��.
F *^Hr i
r
\
f
� Dok�adnie tak samo. Najpierw by�e� tak smutny, �e nawet p�aka� nie mog�e�, potem ja gra�am... Niestety � westchn�a. � Na koniec zn�w straci�e� przeze mnie wiosenn� sk�rk�.
� Nie szkodzi � odszepn�� w�� i potar� pyszczkiem o �apk� �aby. � Nic nie szkodzi. Idziemy teraz do lasu, jak zawsze.
Agnieszka, Miodek i Herbatka chcieli zje�� omlety, ale t�usta chmurka zapyta�a:
� Mo�na? Nied�ugo wyp�ywam na niebo i chcia�abym przedtem co� zje��.
W mgnieniu oka poch�on�a trzy omlety, a tymczasem z�ocista kura sta�a ju� na �rodku sceny i wy�piewywa�a:
Raz kr�lewna z�otopi�ra znios�a cztery jajka. Pierwsze by�o zwyk�ym jajkiem, drugie by�o zwyk�ym jajkiem, trzecie by�o zwyk�ym jajkiem, czwartym by�a bajka.
Znios�a jajka, a s�o�ce wyj�o z lasu patelni� i usma�y�o trzy omlety. Jeden dla Agnieszki, jeden dla Miodka i jeden dla Herbatki.
Na scenie pojawi�y si� stworzenia lata. Bocian szed� wysoko podnosz�c nogi. Mi�dzy jego stopami pl�ta� si� ma�y chomik. Prawie nie by�o go wida� w�r�d g�stej trawy. S�o�ce pra�y�o tak mocno, �e Agnieszk� zacz�a szczypa� sk�ra. Os�oni�a si� wi�c omletem, a Miodek i Herbatka zrobili to samo. Kwit�y kwiaty, na drzewach czerwieni�y si� i z�oci�y owoce. W trawie brz�cza�y owady.
� Chomiku uwa�aj, bo ci� niechc�cy przydepn� � rozleg� si� spokojny g�os bociana.
� Oj przydepnie, przydepnie � pokiwa�a g�ow� Herbatka. � Wtedy te� go niechc�cy przydepn��.
� Opowiedzcie � poprosi�a Agnieszka.
� Chomik b��ka� si� po ��ce. By� wystraszony i wyg�odzony.
*>�,
Jego torby by�y puste. Zwisa�y sm�tnie z dw�ch stron pyszczka jak zwi�d�e li�cie � zacz�� opowiada� Miodek. � Bocian kr��y� po ��ce i grzeba� dziobem w trawie. Nagle...
� �jaj! � dolecia�o ze sceny.
� Wtedy chomik te� tak pisn�� � powiedzia�a Herbatka. � Pisn��, jakby ju� by�o po nim.
Na scenie bocian trzyma� w dziobie chomika i przygl�da� mu si�.
� Biedactwo � mrukn��. � Pewnie ci� skaleczy�em.
� Nnnie � wymamrota� chomik. W�a�ciwie to jest mi oboj�tne co ze mn� b�dzie. Je�eli chcesz, mo�esz mnie zje��.
� Nie zrobi� ci krzywdy � obieca� mu bocian. Posadzi� chomika na trawie i leciutko skubn�� dziobem w �epek. � Zosta� ze mn�. Przyszed�em tu, �eby przyci�� ��ce grzywk�. Zawsze to robi�. Tyle tylko, �e nie ma jej kto zrobi�
i
r�wnego przedzia�ka. Ty m�g�by� to zrobi�.
� Jak? � zapyta� chomik zadzieraj�c pyszczek.
� Biegnij prosto przed siebie i roztr�caj �d�b�a na boki. Kiedy przedzia�ek b�dzie r�wny, przytn� ��ce grzywk�.
Chomik rozp�dzi� si� i ruszy� przed siebie. Agnieszka straci�a go z oczu. Widzia�a tylko ruchom� smug� biegn�c� w stron� lasu.
Po chwili chomik wr�ci�. By� z�y, bo przedzia�ek nie wyszed� r�wno.
� Tu� pod lasem skr�ci�em troch� w prawo � poskar�y� si�. � Chyba nigdy mi si� to nie uda.
� Uda ci si�, uda � pocieszy� go bocian. � Spr�buj jeszcze raz.
Chomik pr�bowa� jeszcze dwa razy. Za ka�dym nieudanym razem bocian podtrzymywa� go na duchu. Wreszcie uda�o si�. Chomik zrobi� ��ce r�wny przedzia�ek, a bocian przyci�� jej grzywk�.
Kiedy schodzili ze sceny, bocian pyta�:
� Czy powiedzia�em �biedactwo" dok�adnie tak, jak wtedy?
� Dok�adnie tak samo � pochwali� go chomik. � I przydepn��e� mnie dok�adnie tak samo.
Agnieszka, Miodek i Herbatka chcieli zje�� omlety, ale t�usta chmurka zapyta�a:
� Mo�na? Wkr�tce wyp�ywam na niebo i jestem taka g�odna.
Zjad�a trzy omlety i zawo�a�a:
� Wyp�ywam na niebo! I wyp�yn�a.
� Zapowiadam ostatni� cze��! � pokrzykiwa�a z�ocista kura. � Zapowiadam!
Raz kr�lewna z�otopi�ra znios�a cztery jajka. Pierwsze by�o zwyk�ym jajkiem, drugie by�o zwyk�ym jajkiem, trzecie by�o zwyk�ym jajkiem, czwartym by�a bajka.
Agnieszka czeka�a a� s�o�ce wyjmie z lasu patelni� i usma�y trzy omlety. Jeden dla niej, jeden dla Miodka i jeden dla Herbatki. Nic
T
i
si� jednak takiego nie sta�o. Agnieszka rozejrza�a si� zdziwiona i wtedy zobaczy�a, �e w miejscu, kt�re dot�d zas�ania�a t�usta chmurka siedz� pan i pani.
� Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin! � wykrzykn�li Miodek i Herbatka. � Jak ci si� Agnieszko, podobaj� prezenty?
Agnieszka by�a coraz bardziej zdziwiona. Nie rozumia�a o co chodzi. Nie widzia�a �adnych prezent�w. Widzia�a tylko pani� i pana. U�miechali si� do niej.
� Czy chcesz by� naszym dzieckiem? � zapytali.
Wtedy Agnieszka poj�a, �e to oni w�a�nie s� jej prezentami urodzinowymi.
� Oni te� dzi� znale�li Wysp� Urodzinow� � wyja�ni� Miodek. � Chodzili zadeszczonymi ulicami i narzekali, �e nie maj� dzieci.
� Tak w�a�nie by�o � powie-dziali urodzinowi rodzice Agnieszki. � W�a�nie wtedy, gdy pomy�leli�my, �e bardzo chcieliby�my
0' A
i
T
mie� c�rk�, potkn�li�my si� o kamie�. By� p�aski i kszta�tem przypomina� wysp�. Gdy znale�li�my si� na wyspie, Miodek i Herbatka zapytali czy chcemy by� prezentami urodzinowymi dla jednej dziewczynki. Bardzo chcieli�my.
Dopiero teraz s�o�ce wyj�o z lasu patelni� i usma�y�o trzy omlety. Jeden dla Agnieszki, jeden dla mamy i jeden dla taty. Zajadali je odchodz�c z Wyspy Urodzinowej. Gdy byli ju� na jej brzegu, Agnieszka zapyta�a:
� Miodku, Herbatko, a jak wygl�da�o wasze pierwsze spotkanie?
� Spotkali�my si� na brzegu wyspy � powiedzia� Miodek. � Oboje czekali�my na jakie� dziecko, kt�remu nikt nie z�o�y� �ycze� urodzinowych.
� I od tamtej chwili raz w roku, w�a�nie jesieni�, czekamy na takie dziecko � uzupe�ni�a Herbatka.
Agnieszka i jej urodzinowi rodzice wr�cili do domu. Babcia sko�czy�a w�a�nie gotowa� obiad. Zjedli go wszyscy razem i opowiedzieli babci o Wyspie Urodzinowej.
Raz w roku, pochmurnego dnia listopadowego, Agnieszka spaceruje po podw�rku, wspominaj�c Miodka i Herbatk�, a potem biegnie szybko do domu, gdzie czekaj� jej urodzinowi rodzice. Na pami�tk� dnia, w kt�rym spotkali si� po raz pierwszy, mama sma�y trzy olbrzymie omlety. Jeden dla Agnieszki, jeden dla taty i jeden dla siebie. Zjadaj� je, a potem nuc�:
Raz kr�lewna z�otopi�ra znios�a cztery jajka. Pierwsze by�o zwyk�ym jajkiem, drugie by�o zwyk�ym jajkiem, trzecie by�o zwyk�ym jajkiem, czwartym by�a bajka.
KONIEC
For the Text Copyright� by Maria Letki
For the Iliistrations Copyright� by Maria Kkiert
ISBN 83-85085-22-X .., , . .
Wydanie I.
�GiG" Sp�ka / o.o. Warszawa 1990. Nak�ad 10 000 egz. Druk YUGOSLAVIA PUBLIC