1097
Szczegóły |
Tytuł |
1097 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1097 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1097 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1097 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
DIANA
sam otnak s i � � na
NICHOLAS DAYIES
DIANA
samotna "ksi�na
Z angielskiego prze�o�yli
Iwona i Jerzy Zieli�scy
�wiat Ksi��ki
T\tul orygina�u
[^icifld f h� lonely P r mc v s s
Projekt ok�adki i stron t\tuio\vvcl
C,fi'ylia Stanis^wsk.a,
hu'a Lukasik
Zdj�cie
BR&\\
Redakcja
Maja IJpowsku
Redakcja techniczna
\^idia lM m'parska
Korekta
Krata Pas^kowska,
Malfpr^afa K.aicnska
(^opvrii;ht � b\ \iclniliis Darirs, 191/1
� (^op\ri^ht for ihe Polish cdition bv
�wiat Ksi��ki", Warszawa 1997
�
� 0)p\right for rhc Polish translation b\
lir/fHii i /c/'^)'X/^////,i'(')', \\ arszawa 199^1
�wiat Ksi��ki, Warszawa 1997
Druk i oprawa: ��dzkie Zak�ady Graficzni.
ISBN. �i-7iZ9-28o-,
Nr 1,09
Od autora
Pisz�c t� nie autoryzowan� biografi� Diany, ksi�nej Walii, korzys-
ta�em z w�asnych �r�de� informacji oraz wiadomo�ci uzyskanych od
przyjaci� Diany przez okres ponad siedemnastu lat.
Po raz pierwszy spotka�em Dian� na boisku do gry w polo
w Windsorze, w 1979 roku. Od tego dnia imi� Diany prawie nie
znika�o z pierwszych stron gazet, a otaczaj�cy j� przez te wszystkie
lata przyjaciele i dostojnicy dworscy kilkakrotnie si� zmienili. Lecz
ci, kt�rzy odchodz�, cz�sto pozostaj� w kontakcie ze swymi
nast�pcami, gdy� wszyscy urz�dnicy dworscy i personel doradzaj�-
cy rodzinie kr�lewskiej s� jakby cz�onkami s�ynnego klubu ludzi
maj�cych zaszczyt otacza� dom Windsor�w.
Z biegiem lat zdoby�em przyja�� niekt�rych cz�onk�w tego
,,klubu". Zaci�gn��em u nich ogromny d�ug wdzi�czno�ci, gdy� bez
ich pomocy ta ksi��ka nigdy by nie powsta�a. Gdy w prasie
pojawia�o si� zbyt wiele spekulacji, byli oni na tyle mili, by podzieli�
si� ze mn� w�asn� ocen� aktualnych spraw.
Wi�kszo�� z nich, w tym lub innym momencie, s�u�y�a zar�wno
ksi�ciu Karolowi, jak i ksi�nej Dianie. Byli �wiadkami ich
codziennego �ycia, triumf�w i tragedii oraz sprzeczek i chwil
pe�nych szcz�cia. Widzieli tak�e ich mi�o�� do dzieci - ksi�cia
Williama i ksi�cia Harry'ego.
Mia�em te� wielu innych bardzo cennych informator�w, kt�rzy
sami zaofiarowali mi pomoc. W�r�d nich by�o kilka os�b, z kt�rymi
ksi�na Diana blisko zaprzyja�ni�a si� w ci�gu ostatnich trzech lat.
Ludzie ci s�u�yli jej rad�, pomagali przetrwa� trudne chwile;
ofiarowali swoje us�ugi osobie, o kt�rej wiedzieli, �e potrzebuje ich
wsparcia. Wi�kszo�� kobiet i m�czyzn pomagaj�cych mi zebra�
informacje do napisania tej ksi��ki rozmawia�a ze mn� pod
warunkiem zapewnienia im ca�kowitej anonimowo�ci. Nie chcieli
nara�a� swoich stosunk�w z cz�onkami rodziny kr�lewskiej lub
dom�w, w kt�rych pracowali. Dlatego ich nazwiska nie pojawi� si�
w tej ksi��ce.
ROZDZIA� I
Smutne Bo^e Narodzenie
Ksi�na Diana przesz�a, przygl�daj�c si� �wi�tecznym dekoracjom,
przez amfilad� pogr��onych w ciszy pokoi swego apartamentu
w pa�acu Kensington. Zajrza�a do sypial� WUlsa i Harry'ego.
Jak zwykle panowa� tam porz�dek, a dekoracje �wi�teczne wci��
by�y na swoich miejscach. W holu du�a choinka mieni�a si�
kolorami, a w bombkach i ozdobach odbija�y si� wielobarwne
�wiat�a lampek. Jednak wszystko pogr��one by�o w absolutnej
ciszy, kt�ra przygn�bia�a Dian� nie przywyk�� do takiego spokoju
w domu.
Zaledwie dwadzie�cia cztery godziny temu pokoje kipia�y �y-
ciem. Wills i Harry biegali po ca�ym domu, bawili si� i bez przerwy
rozmawiali o prezentach, kt�re dostan�. Cieszyli si�, �e s� z ukocha-
n� matk�. S�u�ba krz�ta�a si� wok�, chocia� wi�kszo�� zd��y�a ju�
wyjecha� na �wi�teczne urlopy.
Teraz Diana samotnie snu�a si� po pogr��onym w ciszy pa�acu;
synowie byli w Sandringham, z Karolem, kr�low�, ksi�ciem
Filipem i tymi cz�onkami rodziny, kt�rzy zdecydowali si� sp�dzi�
�wi�ta 1995 roku w hrabstwie Norfolk, w po�o�onej sto mil na
p�noc od Londynu posiad�o�ci rodzinnej.
Samotno�� i przygn�biaj�ce my�li sprawi�y, �e po policzkach
Diany p�yn�y �zy. Zaledwie kilka dni temu otrzyma�a od te�ciowej
ponaglenie do �jak najszybszego" przeprowadzenia rozwodu i teraz
l�ka�a si� o swoj� przysz�o��. Na obiad zjad�a sa�atk� na zimno,
siedz�c przed telewizorem; po prostu gapi�a si� w ekran. Zdecydo-
wa�a, �e �wi�ta sp�dzi samotnie; pozwoli�a wyjecha� nawet tym
s�u��cym, kt�rzy mieli dy�ur, aby mogli wraz z rodzinami i przyja-
ci�mi cieszy� si� �wi�tami.
Lekko dr��c, wesz�a do kuchni i otworzy�a lod�wk�. Jaskrawe
�wiat�o o�lepi�o j� na chwil�; lod�wka by�a do po�owy pe�na.
Gwa�townie zatrzasn�a drzwiczki - zanim zd��y�a si� zorientowa�,
co jest do jedzenia � i pospiesznie wr�ci�a przed telewizor do
bezmy�lnie ogl�danego filmu.
P�niej powiedzia�a, �e nie pami�ta, ile razy tego dnia pod-
chodzi�a do lod�wki z zamiarem spl�drowania jej i ch�ci� zjedzenia
wszystkiego, co tylko zobaczy; wiedzia�a, jak bardzo podnios�oby j�
to na duchu. W ten �wi�teczny dzie� Diana stoczy�a z sob� wiele
bitew, rozpaczliwie pr�buj�c nie da� si� na nowo ow�adn�� bulimii,
kt�ra rz�dzi�a ni� i rujnowa�a jej �ycie przez trzy d�ugie lata.
Do tego, co wydarzy�o si� w te �wi�ta, kiedy czu�a si� tak bardzo
samotna, jak jeszcze nigdy w �yciu, Diana przyzna�a si� tylko jednej
osobie, swojej zaufanej psychoterapeutce Susie Orbach. Kilku
wybra�com wyjawi�a, �e �wi�ta by�y dla niej ,,trudnym okresem",
ale powiedzia�a to wzruszaj�c ramionami, gdy� nie chcia�a ujawnia�
im rozmiaru swych cierpie� i strasznego, napawaj�cego groz�
koszmaru dr�cz�cej j� bulimii.
Pozostanie na �wi�ta w domu by�o trudn� decyzj�. Te�ciowa
poprosi�a j�, by przywioz�a Willsa i Harry'ego na Wigili� do
Sandringham, przenocowa�a w domu na terenie posiad�o�ci, a na-
st�pnego ranka posz�a z nimi do ko�cio�a i zosta�a na obiedzie, aby
zje�� �wi�tecznego indyka.
Diana jednak nie przyj�a zaproszenia. Nie chcia�a sp�dza� zbyt
du�o czasu z rodzin�, kt�ra � o czym dobrze wiedzia�a - zwr�ci�a si�
przeciwko niej, udaj�c jednocze�nie przed ca�ym narodem, �e
- mimo przeprowadzanego w�a�nie rozwodu, kt�rego Diana wcale
nie potrzebowa�a i nie chcia�a - wszystko jest w porz�dku.
Wiedzia�a, �e by�oby to jedn� wielk� fars�. W �wi�teczny poranek
10
kr�lowa i ksi��� Filip u�miechaliby si� do kamer, zupe�nie jakby
w rodzinie kr�lewskiej znowu panowa�o szcz�cie i harmonia.
Nie chcia�a te� widzie�, jak Karol - cz�owiek, kt�rym zacz�a
gardzi�, a czasem nawet go nienawidzi�a � stara si� odgrywa� wobec
Harry'ego i Willsa rol� dobrego tatusia, �artuj�c i opowiadaj�c
dowcipy przy �wi�tecznym stole. Z do�wiadcze� poprzednich lat
wiedzia�a, �e ca�e �wi�ta b�d� sztuczn� i oficjaln� uroczysto�ci�
ca�kowicie pozbawion� rado�ci i szcz�cia, bez odrobiny spon-
taniczno�ci czy zabawy. Wiedzia�a, �e wszyscy przy stole b�d�
udawa�, �e jest mile widziana.
Pierwszego dnia �wi�t zadzwoni�a do wielu przyjaci�, gdy�
chcia�a z kim� te �wi�ta dzieli�, a rozmowa telefoniczna by�a lepsza
ni� nic. Jednak najwa�niejszy by� telefon do Susie Orbach - kobiety,
kt�ra w przesz�o�ci pomog�a Dianie pokona� bulimi�. Prawie ze
�zami w oczach zapyta�a Susie, czy mog�aby si� z ni� spotka�
nast�pnego dnia, chocia� wiedzia�a, �e po prostu si� narzuca.
Wyja�ni�a, �e �wi�ta przynios�y ze sob� kryzys, z kt�rym sama nie
mo�e sobie poradzi�. Oczywi�cie, �e osoba, kt�ra udzieli�a Dianie
tak wiele wsparcia i rad, nie mog�a pozosta� oboj�tna na takie cri de
coeur. Nast�pnego dnia Diana pojecha�a do jej domu na godzinn�
sesj� terapeutyczn�.
Ju� od jakiego� czasu potrzebowa�a fachowej pomocy Susie.
Dosz�o do tego, �e wierzy�a i ufa�a jej tak bardzo, jak �ad-
nemu innemu terapeucie. Sta�o si� tak dlatego, i� Susie przywr�-
ci�a jej bardzo wa�n� cech� charakteru - utracon� w dzieci�stwie
- wiar� w siebie. W ci�gu osiemnastomiesi�cznej terapii Susie
uda�o si� tak pokierowa� swoj� kr�lewsk� pacjentk�, �e z ofiary
przeistoczy�a si� niemal w mityczn�, siln� kobiet�, jak� ogl�-
dano w s�ynnym, godzinnym wywiadzie telewizyjnym w listopa-
dzie 1995 roku.
Raz jeszcze okaza�o si�, �e ten �wi�teczny kryzys by� kwesti�
zaufania. Wspania�e poczucie dumy i uniesienia, kt�re przepe�nia�o
Dian� po sensacyjnym wywiadzie telewizyjnym, ulotni�o si� wraz
z up�ywem tygodni, zostawiaj�c j� rozbit� i roztrz�sion�. Pewno��
11
siebie znikn�a jak kamfora, gdy zda�a sobie spraw�, �e wszystko,
co pragn�a osi�gn��, mo�e si� teraz obr�ci� przeciwko niej.
Zaledwie przed miesi�cem Diana udzieli�a niezwyk�ego, wstrz�-
saj�cego wywiadu dla programu telewizyjnego BBC ,,Panorama".
M�wi�a w nim o doznanym szoku poporodowym, o bulimii,
nieszcz�liwym ma��e�stwie i o zdradzie z oficerem. Nie zostawi�a
suchej nitki na rodzinie kr�lewskiej i establishmencie, podaj�c
w w�tpliwo��, ozy Karol rzeczywi�cie chce zosta� kr�lem. Za��da�a
tak�e przyznania jej nowej, szeroko rozumianej roli ambasadora
Brytanii. Stwierdzi�a, �e woli zosta� �kr�low� serc narodu" ni�
kr�low� Anglii.
Ksi�na Diana postanowi�a odegra� t� rol� bez wzgl�du na to, czy
uzyska zgod� kr�lowej lub ministerstwa spraw zagranicznych, czy
te� nie. Jest przekonana, �e ma niezwyk�y dar niesienia pociechy
umieraj�cym, chorym, kalekim i bezdomnym. W wywiadzie telewi-
zyjnym przedstawi�a si� niemal jako �wi�ta, umacniaj�c sw�j
wizerunek, kt�ry chcia�o ogl�da� spo�ecze�stwo: szlachetnej i cier-
pi�cej m�odej damy.
W ci�gu kilku dni od wywiadu otrzyma�a listy od 12 ooo os�b,
wszystkie z wyrazami poparcia dla jej decyzji m�wienia o w�asnym
�yciu, ma��e�stwie, zdradzie i pragnieniu zostania kr�lewskim
ambasadorem. Diana rzuci�a wyzwanie, kt�re w pewnym sensie
zaskoczy�o urz�dnik�w dworskich, nigdy nie przypuszczaj�cych, �e
oka�e ona tyle odwagi i si�y charakteru, by przeciwstawi� si� ich
w�adzy. Sprawi�a tak�e niemi�� niespodziank� Karolowi i pozo-
sta�ym cz�onkom rodziny kr�lewskiej; wszyscy zawrzeli skrywa-
nym gniewem, widz�c, �e Diana nie tai ch�ci narobienia jak
najwi�cej zamieszania.
� Teraz wiedz�, czego naprawd� chc� - stwierdzi�a po wywia-
dzie dla BBC. W jej g�osie s�ycha� by�o absolutn� determinacj�.
- Teraz ju� wiedz�, �e chodzi o interesy. Wiedz� te�, i� nie odejd�
nie zauwa�ona.
Takiej Diany �wiat jeszcze nie zna�. Nie u�ywa�a ostrych s��w, ale
jej spojrzenie m�wi�o, �e wi�kszo�� narodu i rodzina kr�lewska
12
pomylili si� bardzo w ocenie s�odkiej, niewinnej dziewicy, kt�ra
szesna�cie lat wcze�niej wyda�a si� wszystkim skromna i nie�mia�a.
Tyle �e tamta Diana by�a m�oda i nie mia�a za sob� nieszcz�liwego,
pozbawionego mi�o�ci ma��e�stwa i lat uwi�zienia � w samotno�ci
i izolacji � w kr�lewskim pa�acu.
Prawdziw� Dian� zna� tylko Karol, cz�� jej s�u�by i personel
pomocniczy. Wi�kszo�� ludzi wci�� uwa�a ksi�n� Walii za niewin-
n� ofiar� rozbitego domu i tragicznego ma��e�stwa, w kt�rym m��
oszukiwa� j� i sypia� z dawn� kochank�, zanim atrament na akcie
�lubu zd��y� wyschn��. Ludzie wierz� i rozumiej�, �e wo�anie Diany
o mi�o��, wsp�czucie i poczucie emocjonalnego bezpiecze�stwa nie
dociera do uszu twardej, nieust�pliwej rodziny kr�lewskiej, kt�ra
wtr�ci�a Dian� w nieprzebran� otch�a� cierpie�, szok poporodowy,
bulimi�, niedol� i lata samotno�ci.
Lecz Diana nie jest ju� tak naiwna.
Przez kilka dni po wywiadzie dla BBC, w kt�rym opowiedzia�a
o swoich nocnych wizytach u chorych i umieraj�cych, Diana by�a
w euforii. Wierzy�a, �e uda�o jej si� przechytrzy� Karola, kr�low�,
Filipa i wy�szych urz�dnik�w dworskich i �e jej ambicje, by zosta�
kr�lewskim ambasadorem i podr�owa� jako ,,kr�lowa ludzkich
serc", wkr�tce si� urzeczywistni�.
� Zmusi�am ich do odwrotu - m�wi�a z entuzjazmem. - Zwyci�-
�y�am. Tym razem mi nie odm�wi�, teraz ju� nie mog�.
Diana tak bardzo chcia�a zaspokoi� swoje ambicje, �e zacz�a
robi� g�upstwa i wysuwa� ��dania, kt�re w og�le nie mog�y by�
brane pod uwag�.
Pewnej zimnej nocy, pod koniec listopada 1995 roku, tu� po
p�nocy, granatowy kabriolet marki BMW zajecha� pod szpital
Royal Brompton we wschodniej cz�ci Londynu. Za kierownic�
siedzia�a kobieta w d�insach i r�owej bluzie. Na g�owie mia�a
niebiesk� czapk� baseballow� z bia�ym numerem 492. Zapar-
kowa�a, wysz�a z samochodu i zamkn�a drzwi. Gdy sz�a do
g��wnego wej�cia, z ciemno�ci wy�oni�o si� dw�ch fotorepor-
ter�w. U�miechn�a si� rado�nie i zatrzyma�a, by z nimi poroz-
13
mawia�. Pogaw�dki z dziennikarzami by�y rzecz� do�� niezwyk��
w przypadku ksi�nej Walii, gdy� najcz�ciej mija�a ich, cz�sto
z opuszczon� g�ow�, uniemo�liwiaj�c w ten spos�b zrobienie
dobrych zdj��. Od lat fotoreporterzy byli zmor� jej �ycia. Przy
wszystkich oficjalnych okazjach szli za ni� krok w krok, nigdy nie
przepuszczaj�c �adnej sposobno�ci do sfotografowania jej. Jednak
w t� listopadow� noc Diana nie tylko zatrzyma�a si� i pozowa�a do
zdj��, ale czeka�a te�, a� jeden z m�czyzn sko�czy rozmow� przez
telefon kom�rkowy.
- Kto to? � zapyta�a.
- Nasz reporter zajmuj�cy si� sprawami rodziny kr�lewskiej
� odpar� dziennikarz.
- Mog� zamieni� z nim par� s��w? - poprosi�a.
Po raz kolejny zaskoczy�a dziennikarzy. Wiadomo by�o, �e
ksi�na Walii nie udziela zaimprowizowanych wywiad�w na ulicy.
- Oczywi�cie. Jestem pewien, �e b�dzie zachwycony - powie-
dzia� dziennikarz, oddaj�c jej s�uchawk�.
Na pocz�tku rozmowy Diana poprosi�a Ruperta Murdocha,
redaktora niedzielnej wk�adki �News of the Wor�d", aby nie
ujawnia� nazwy odwiedzanego przez ni� szpitala, a potem przez
kilka minut beztrosko z nim gaw�dzi�a. By� to jeden z najbardziej
niezwyk�ych wywiad�w ksi�nej, kt�ra nigdy nie odpowiada�a na
pytania dziennikarzy, nie m�wi�c ju� o tym, �eby wypowiedzia�a
cho� jedno s�owo z w�asnej woli.
Wyja�ni�a, �e ma zwyczaj, cz�sto pod wp�ywem jakiego� impulsu,
odwiedza� noc� niekt�re z londy�skich szpitali dwa lub trzy razy
w tygodniu. Sp�dza tam trzy do czterech godzin, rozmawiaj�c
z chorymi i umieraj�cymi pacjentami.
- Trzymam ich za r�ce, rozmawiam z nimi. M�wi� im, �e
wszyscy o nich my�l�. M�wi� wszystko, co mo�e im przynie�� ulg�.
Nie znam tych ludzi, ale wiem, �e ka�dy kogo� potrzebuje
- powiedzia�a. � Staram si� tego kogo� zast�pi�.
Informacja o ksi�nej, maj�cej zamiar p�n� noc� odwiedzi�
jeden lub dwa szpitale, dotar�a do redakcji �News of the Wor�d"
14
wcze�niej tego samego dnia. Informatorka o�wiadczy�a, �e dzwoni
z pa�acu Kensington. Kiedy poproszono j� o podanie nazwiska
i wi�cej szczeg��w, od�o�y�a s�uchawk�.
Wydawa�o si� dziwne, �eby taka informacja wysz�a z pa�acu
Kensington; chyba �e sama Diana zleci�a komu� zatelefonowanie.
Wiadomo��, i� ksi�na Walii trzy razy w tygodniu w nocy chodzi po
ciemnych korytarzach oddzia��w szpitalnych i budzi na pogaw�dki
obcych ludzi, wydawa�a si� do�� dziwaczna.
W dzisiejszych czasach w salach szpitali angielskich le�y za-
zwyczaj sze�ciu do dwudziestu czterech pacjent�w. Na noc pozo-
staje tam tylko personel dy�uruj�cy. Oko�o p�nocy wi�kszo��
pacjent�w g��boko �pi i nawet najbli�si krewni umieraj�cych nie s�
zach�cani do odwiedzin o tej porze, gdy� mog�oby to przeszkadza�
innym.
Tamtej listopadowej nocy Dian� sfotografowano przed szpitalem
Royal Brompton o jedenastej w nocy. O�wiadczy�a, �e sp�dzi w nim
kitka godzin. Cztery godziny p�niej widziano, jak wr�ci�a do
zaparkowanego samochodu; nie zajrza�a jednak do �adnego z pac-
jent�w. Prawd� m�wi�c, nie wesz�a nawet do szpitala, lecz
odwiedzi�a przyjaci�k�, kt�ra mieszka�a nie opodal.
- Nigdzie nie jest odnotowane, �e ksi�na Walii przebywa�a
w tym czasie w szpitalu � powiedzia� rzecznik prasowy szpitala.
- Prawd� m�wi�c, nie ma �adnej notatki, z kt�rej wynika�oby, �e
ksi�na kiedykolwiek odwiedzi�a nasz szpital p�n� noc� lub
wcze�nie rano. Dyrekcja szpitala nie popiera takich wizyt.
Inne du�e szpitale w okolicy, Royal Marsden, w kt�rego
zarz�dzie zasiada Diana, oraz Chelsea and Westminster, otaczaj�cy
opiek� dwadzie�cia procent wszystkich nosicieli HIV i chorych na
AIDS w kraju, tak�e nie potwierdzi�y wizyt ksi�nej Walii tej lub
jakiejkolwiek innej nocy. Wizja Diany odwiedzaj�cej w �rodku nocy
szpitalne oddzia�y i staraj�cej si� rozmow� ukoi� chorych i umieraj�-
cych wtedy, gdy inni pacjenci �pi�, wyda�a si� do�� niezwyk�a.
W�adze szpitala i Kr�lewskiej Szko�y Piel�gniarstwa stwierdzi�y, �e
jest ona zar�wno do�� niezwyk�a, jak i ma�o wiarygodna. Jednak
15
panuj�cy wtedy w kraju nastr�j poparcia dla zamiar�w Diany, by
nie�� ulg� i pomoc chorym i upo�ledzonym, sprawi�, �e historyjka
o nocnych wizytach w szpitalach zosta�a przyj�ta jako kolejny
dow�d jej anielskiej dobroci.
Niekt�re gazety poprosi�y swoich czytelnik�w, aby zadzwonili
i opowiedzieli o bliskich lub znajomych, kt�rzy po obudzeniu si�
z narkozy ujrzeli przy swoich ��kach Dian�. Nikt nie zatele-
fonowa�.
Ten naiwny pomys� by� cz�ci� planu Diany. Chcia�a pomiesza�
szyki wy�szym urz�dnikom dworskim i zmusi� ich, aby zamiast
zastanawia� si�, w jaki spos�b odwie�� j� od pomys�u zostania
,,w�druj�cym ambasadorem", pogodzili si� z konieczno�ci� przyj�-
cia jej ��da�. Jednak w tym przypadku Diana dzia�a�a pod wp�ywem
impulsu, nie zastanawiaj�c si�, co m�wi i co robi. Powa�nie chorzy
pacjenci nie potrzebuj� pocieszenia od zupe�nie obcych im ludzi,
nawet od ksi�nej Walii, a poza tym wi�kszo�� z nich przebywa na
oddzia�ach intensywnej terapii i rzecz�, kt�rej najbardziej po-
trzebuj�, jest fachowa opieka medyczna.
Tydzie� p�niej Diana, kontynuuj�c sw�j plan, uj�a si� - prze-
mawiaj�c ostro i z zaanga�owaniem � za bezdomnymi. Tym razem
posun�a si� jednak za daleko, wprawiaj�c w zak�opotanie Rad�
Ministr�w, gdy� swoim wyst�pieniem popar�a ataki laburzyst�w
na polityk� rz�du. Niekt�rzy ministrowie byli w�ciekli i oskar-
�ali ksi�n� o mieszanie si� do polityki. Diana posun�a si� nawet
dalej: gor�co oklaskiwa�a Jacka Strawa, ministra spraw wewn�trz-
nych w gabinecie cieni, kt�ry tego samego dnia w swoim prze-
m�wieniu ostro skrytykowa� polityk� rz�du wobec bezdomnych.
Istnieje �cis�e przestrzegana zasada, kt�ra g�osi, �e cz�onko-
wie rodziny kr�lewskiej przy �adnej okazji nie anga�uj� si� w po-
lityk�.
Diana wyg�osi�a swoje przem�wienie na dorocznym spotkaniu
Centrepoint, organizacji dobroczynnej pomagaj�cej m�odzie�y.
W tym samym miejscu, dwa lata wcze�niej, og�osi�a sensacyjn�
wiadomo�� o wycofaniu si� z �ycia publicznego.
16
W przem�wieniu w 1995 roku, wyg�oszonym g�osem pe�nym
przekonania, powiedzia�a: - Spo�ecze�stwo musi stworzy� m�odym
ludziom szans�, na jakie zas�uguj�. Rozmawia�am z wieloma
m�odymi lud�mi, kt�rych �ycie zosta�o z�amane. Nastolatki musz�
ucieka� si� do �ebraniny lub, co gorsza, do prostytucji, aby zarobi�
na chleb... To prawdziwa tragedia widzie�, jak m�odzi ludzie
o du�ych mo�liwo�ciach marnuj� si�. My, jako cz�� spo�ecze�-
stwa, musimy zrobi� wszystko, aby stworzy� m�odzie�y - b�d�cej
przecie� nasz� przysz�o�ci� - szans�, na jakie zas�uguje.
W kilka godzin po jej przem�wieniu w Centrepoint premier
John Major, odpowiadaj�c na interpelacj� Izby Gmin, musia�
wyst�pi� w obronie polityki mieszkaniowej rz�du. Cz�onkowie
partii torys�w byli ^li, �e ksi�na Walii wda�a si� w spory
polityczne, staj�c po stronie kogo�, kto niew�tpliwie chcia� na tym
zbi� kapita� polityczny. Diana nie uzgodni�a swojego wyst�pienia
z ministrami, zdobywaj�c w ten spos�b kolejny minus. Jeden
z rozw�cieczonych pos��w reprezentuj�cy parti� torys�w, Sir
Patric Cormack, powiedzia�: � Mamy teraz ksi�n�, do�� lek-
komy�ln� i upart� m�od� dam�, kt�ra w okresie przedwyborczym
zajmuje bardzo jednoznaczne stanowisko w niezwykle kontro-
wersyjnej sprawie. Jest to bardzo, ale to bardzo nierozwa�ne
i sprzeczne z zagwarantowan� w konstytucji neutralno�ci� mo-
narchii.
Wi�kszo�� sympatyzuj�cej z torysami prasy wykorzysta�a wy-
st�pienie Diany, by wykaza� jej naiwno�� oraz brak wyczucia
politycznego. Podkre�lano, �e ksi�nej Walii brakuje wykszta�cenia,
kt�re pozwala�oby jej zajmowa� si� polityk� lub dyplomacj�
i dlatego nie powinna pe�ni� funkcji ambasadora. Diana czyta�a te
krytyczne g�osy z przera�eniem, zaczynaj�c zdawa� sobie spraw�, �e
pope�ni�a powa�ny b��d. Wezwa�a swojego sekretarza Patricka
Jephsona, ciesz�cego si� s�aw� cz�owieka bardzo z�o�liwego.
� Dlaczego, do diab�a, mnie nie ostrzeg�e�?! - krzycza�a na niego.
- Czyta�e�, idioto, to przem�wienie i pozwoli�e� mi je wyg�osi�.
Patrz, co narobi�e�!
17
Potoki wym�wek p�yn�y przez ca�y dzie�. Diana wci�� wraca�a
do lektury krytycznych artyku��w i dociera�o do niej, �e tym jednym
przem�wieniem zrujnowa�a wszystko, co uda�o jej si� osi�gn��
przez ostatnie sze�� miesi�cy.
- Cholera! Cholera jasna! - wykrzykiwa�a bez przerwy, szalej�c
z w�ciek�o�ci w swoim apartamencie. Z�y humor Diany trwa� przez
ca�y dzie�.
Zmienne nastroje ksi�nej s� legend� pa�acu Kensington.
W jednej chwili zadowolona i odpr�ona �artuje i �mieje si� ze
s�u�b�; nagle zupe�nie si� zmienia, jej twarz wykrzywia grymas
z�o�ci i wy�adowuje si� na ka�dym, kto znajdzie si� pod r�k�.
Krzyczy na garderobiane, pokoj�wki, urz�dnik�w; jej z�o�� nie
omija nikogo. S�u�ba wie, �e nie ma sensu dyskutowa� z ksi�n�
Walii, gdy jest w takim nastroju. Ka�da odpowied� spotyka si�
z obra�liw� tyrad�, okraszon� wi�cej ni� kilkoma dosadnymi
wyra�eniami.
Kilka miesi�cy po �lubie Diana zapyta�a p� �artem jednego ze
swych wy�szych rang� sekretarzy:
- Czy uwa�a mnie pan za j�dz�?
- Ale� sk�d! � pad�a szczera i uczciwa odpowied�.
- A my�li pan, �e kiedy� stan� si� ni�?
- Tak.
- Dlaczego pan tak my�li? � zapyta�a z niezadowoleniem.
- Bo tak potoczy si� teraz pani �ycie � odpowiedzia�. � Je�li przez
kilka lat b�dzie pani mia�a wszystko, czego tylko zapragnie, i to
o ka�dej porze dnia i nocy; je�li b�dzie pani wiedzie�, �e gdy za��da
samochodu o p�nocy, to zostanie on natychmiast podstawiony,
i ka�dy inny rozkaz momentalnie wype�niony, to musi si� pani sta�
j�dz�.
- Ale jeszcze ni� nie jestem? - zapyta�a.
- Jeszcze nie - brzmia�a odpowied�.
- Dzi�kuj� � powiedzia�a Diana. � Postaram si� to zapa-
mi�ta�.
Osoby blisko wsp�pracuj�ce z ksi�n� uwa�aj�, �e teraz ju�
18
chyba sobie zas�u�y�a na to obra�liwe okre�lenie. Ale ona sama
nigdy ju� nie zada�a tego pytania osobie, z kt�r� wtedy, na pocz�tku
lat osiemdziesi�tych, rozmawia�a. Diana wie, �e ksi��� Karol uwa�a
j� za j�dz�. W burzliwe dni, gdy dochodzi�o mi�dzy nimi do k��tni,
nazywa� j� ,,j�dz�" i nienawidzi�a tego epitetu. Odgryza�a si�,
nazywaj�c Karola ,,g�wniarzem" albo ,,gnojkiem", prawie zawsze
z tego samego powodu; �e porzuci� j� i ch�opc�w, aby odej�� do
kochanki.
Ale prawdziwy cios, kt�ry zdruzgota� Dian� i podwa�y� jej
pewno�� siebie, zada� osobisty list od kr�lowej, dostarczony przez
pos�a�ca do pa�acu Kensington tydzie� przed Bo�ym Narodzeniem.
Elegancko i dyplomatycznie napisany, pe�en zrozumienia list by�
w rzeczywisto�ci ��daniem natychmiastowego rozwodu.
Pierwsz� reakcj� Diany by�a w�ciek�o��, �e kr�lowa, babcia
Willsa i Harry'ego, napisa�a taki list zaledwie kilka godzin przed
wyjazdem ch�opc�w na ferie �wi�teczne. Nawet podczas swoich
najbardziej zajad�ych k��tni Diana i Karol starali si� nie wci�ga�
syn�w w ma��e�skie k�opoty. Przebywaj�c w szko�ach z interna-
tem, ch�opcy byli do pewnego stopnia chronieni przed zamiesz-
czanymi w prasie najnowszymi, pikantnymi rewelacjami na temat
rodzic�w.
A teraz kr�lowa wysy�a list z ��daniem rozwodu, wiedz�c, �e
b�d� o nim pisa� wszystkie gazety, �e wiadomo�� ta b�dzie
odczytywana w ka�dym dzienniku w radiu i telewizji.
- Jak ona mog�a to zrobi�? � Diana p�aka�a ze z�o�ci w swoim
biurze. - Przecie� wie, �e w tym tygodniu ch�opcy maj� ferie. Jak
mog�a? C� za �wietny prezent gwiazdkowy - rozw�d rodzic�w na
rozkaz ich w�asnej babki.
Pe�na pogardy, doda�a ze z�o�ci�:
� Czy oni s� pozbawieni uczu�? Czy w ich �y�ach p�ynie woda
zamiast krwi? O Bo�e! Brzydz� si� nimi.
Diana - zanim jeszcze zd��y�a przeczyta� wiadomo�ci i komen-
tarze w prasie - wiedzia�a, �e to jej wywiad dla BBC by� przyczyn�
tego bezlitosnego odwetu ze strony kr�lowej, establishmentu
19
i wy�szych rang� urz�dnik�w dworu. Wielu z nich chcia�o
zepchn�� j� na boczny tor i usun�� ze sceny �ycia publicznego, by
nie mog�a szkodzi� monarchii, a je�li nawet, to w bardzo
niewielkim stopniu.
W g��bi serca czu�a, �e interwencja kr�lowej w ich ma��e�-
stwo by�a aktem zemsty za to, i� w wywiadzie Diana rzuci�a
El�biecie r�kawic�: nazwa�a swoich przeciwnik�w �wrogami"
i odwa�y�a si� wyrazi� w�tpliwo��, czy Karol kiedykolwiek zosta-
nie kr�lem. Przyj�to to jako najbardziej niezwyk�e o�wiadczenie
kr�lewskie od czasu abdykacji Edwarda VIII w 1937 roku.
Od os�b, kt�re jej sprzyja�y, Diana dowiedzia�a si�, �e Pa�ac
Buckingham by� zszokowany, a kr�lowa i Filip w�ciekli. Obawia-
j�c si� dalszych szk�d, kt�re mog�aby uczyni� monarchii, zdecydo-
wali si� podj�� dzia�ania przeciwko niej. Ksi�na by�a jednak
zaskoczona zar�wno szybko�ci� reakcji, jak i momentem, w kt�rym
nast�pi�a.
Przed udzieleniem wywiadu Diana zastanawia�a si� d�ugo, czy
powinna realizowa� sw�j plan. Musia�a te� podj�� decyzj�, na ile
ostre mog� by� o�wiadczenia, kt�re zamierza�a wyda�. W ko�-
cu postanowi�a postawi� wszystko na jedn� kart� i odkry� praw-
dziwe uczucia i ambicje na przysz�o��; wiedzia�a, �e nie ma nic do
stracenia.
Wiedzia�a te�, �e odpowiednie si�y, ��cznie z kr�low� i ksi�ciem
Filipem, nigdy nie dopuszcz� do tego, �eby zosta�a kr�low�; bez
wzgl�du na to, co si� stanie, establishment i monarchia zawsze b�d�
g�r�, a ona zostanie usuni�ta ze sceny zdarze�.
Musia�a nagra� ten wywiad w tajemnicy, gdy� pomna swych
gorzkich do�wiadcze� wiedzia�a, �e kr�lowa i establishment mogli-
by nie dopu�ci� do jego emisji.
� Wszyscy byli zaskoczeni, �e przygotowa�am ten wywiad
w tajemnicy - powiedzia�a Diana. - Lecz nie mia�am wyboru.
Musia�am opowiedzie� ludziom o swoim �yciu, wyjawi� prawd�
o tym, jak pr�bowa�am znale�� sobie cel, po�wi�caj�c si� dzia�alno-
�ci charytatywnej. Pr�bowa�am to robi� ju� wcze�niej, ale ka�de
20
zaproszenie, kt�re dosta�am, by�o p�niej odwo�ywane pod wp�y-
wem nacisk�w Pa�acu.
Diana, cho� nigdy nie rozmawia�a z Karolem na ten temat,
oczywi�cie zdawa�a sobie spraw�, �e pewnego dnia jednak dojdzie
do rozwodu. By�a �wiadoma nacisk�w, jakie w tej sprawie
wywierano na Karola. Wtedy establishment podj��by dzia�ania,
kt�re uwa�a�by za stosowne, aby w momencie �mierci kr�lowej
El�biety nikt nie m�g� zakwestionowa� ani poda� w w�tpliwo��, �e
Karol jako jedyny ma prawo zasi��� na tronie. Diana mia�a jednak
nadziej�, �e uda si� to odwlec o trzy lub pi�� lat. Dlatego te�
w wywiadzie stwierdzi�a kategorycznie, �e nie chce rozwodu. Jej
starszy syn William, nast�pca tronu, maj�cy ju� prawie czterna�cie
lat, we wrze�niu 1995 roku zacz�� studiowa� histori� konsty-
tucji i monarchii. Urz�dnicy dworscy byli przekonani, �e w ci�gu
kilku lat William w pe�ni przygotuje si� do roli, kt�ra mu pew-
nego dnia przypadnie i zrozumie, �e nie ma tam miejsca dla jego
matki.
Diana wiedzia�a o tym a� za dobrze. � Przejrza�am ich gr�
� zwierzy�a si� jednemu z nowych bliskich przyjaci� przed
wywiadem dla BBC, pokazywanym p�niej przez ameryka�sk� sie�
telewizyjn� ABC. - Wiem, �e gdyby tylko mogli, wykluczyliby
mnie z gry. C�, kto wie, co jeszcze szykuj�. Ale tym razem tak
�atwo im nie p�jdzie.
Ludzie uwa�aj�, �e Karol i Diana rywalizuj� ze sob� w walce
o serca narodu. Ksi�na wie jednak, �e w tej bitwie wygrywa
wszystkie potyczki. Bez wzgl�du na to, co si� dzieje, przyt�aczaj�ca
wi�kszo�� obywateli brytyjskich nie tylko uwa�a, �e to w�asne Karol
jest winien rozpadu ma��e�stwa, ale wierzy te�, �e Diana jest
absolutnie niewinna, nawet je�li pope�nia b��dy.
Najwa�niejsze osobisto�ci partii torys�w oraz cz�onkowie estab-
lishmentu twierdz�, �e nieustaj�ca wojna mi�dzy t� par� powa�nie
szkodzi monarchii. Uwa�aj� te�, �e dzia�ania podejmowane przez
biuro Karola s� wywa�one i pe�ne godno�ci, lecz zbyt delikatne jak
na kampani� przeciwko Dianie, kt�ra otwarcie wypowiada wrogo-
21
wi wojn� i publicznie rzuca wyzwanie Karolowi i kr�lowej,
wyst�puj�c na ulicy, w telewizji i innych �rodkach masowego
przekazu. Jak dot�d, Diana bez trudu wygrywa�a t� propagandow�
wojn�, doprowadzaj�c do furii urz�dnik�w z Pa�acu Buckingham,
nie potrafi�cych w �aden spos�b zahamowa� wzrostu jej stale
zwi�kszaj�cej si� popularno�ci.
Przez ten czas, gdy Diana przebywa�a na osiemnastomiesi�cznym
urlopie i z dala od zgie�ku �ycia publicznego �pod�adowywa�a sobie
akumulator", czyli po prostu nabiera�a si�, Karol zaj�� si� tworze-
niem nowego, w�asnego wizerunku; zatrudni� wi�cej pracownik�w
i doradc�w oraz zape�ni� terminarz spotka�. W spokoju przygoto-
wywa� si� do odbudowy nadszarpni�tego wizerunku i nie najlep-
szych stosunk�w z lud�mi, kt�rzy pewnego dnia mieli si� sta� jego
poddanymi.
Jednak kilka ostatnich lat, wype�nionych stresami i uczuciowym
zam�tem, odcisn�o i na nim pi�tno. W wieku czterdziestu siedmiu
lat wygl�da� na cz�owieka przyt�oczonego troskami; twarz mu
wyszczupla�a, a zmarszczki si� pog��bi�y. W ci�gu ostatnich dw�ch
lat bardzo si� postarza�. �mia� si� o wiele rzadziej, a jego u�miech
bardziej ni� kiedykolwiek sprawia� wra�enie wymuszonego. W gru-
dniu 1995 roku ksi��� Karol odwiedzi� gabinet znanego i powszech-
nie szanowanego psychiatry, doktora Alana McGlashana, w lon-
dy�skim West Endzie. Wsp�pracownicy Karola ani nie potwier-
dzaj�, ani nie zaprzeczaj�, �e wizyty te mia�y miejsce. Zdecydowali,
�e opinia publiczna musi sama os�dzi�, czy nast�pca tronu po-
trzebuje pomocy psychiatry, podobnie jak Diana, kt�ra korzysta�a
z niej, gdy ma��e�stwo si� rozpad�o.
Karol wyci�gn�� wnioski z nadzwyczajnych sukces�w �ony,
odnoszonych w kontakcie z prostymi lud�mi, z kt�rymi on sam
nigdy nie czu� si� swobodnie i nie potrafi� si� porozumie�. Jego
dobry humor wydawa� si� wymuszony, zachowanie niezr�czne,
a zwyczaj ci�g�ego �ciskania mankiet�w r�kawa ujawnia�, jak
bardzo by� spi�ty. Teraz porzuci� swoj� rezerw� i sta� si� bardziej
towarzyski i wyrozumia�y, zw�aszcza podczas spotka� z m�odymi
22
lud�mi. Jednym z powod�w tej odmiany by�y ogromne sukcesy
organizacji Prince's Trust - instytucji charytatywnej zajmuj�cej si�
sprawami ludzi m�odych, bezrobotnych i pokrzywdzonych przez
los, w�r�d kt�rych jest wielu nastolatk�w. Rozpocz�a ona dzia�al-
no�� dziesi�� lat temu i przez ten czas przyczyni�a si� do powstania
25 ooo ma�ych firm w ca�ym kraju.
Karol po�wi�ca tej instytucji i jej zarz�dcom co najmniej jeden
dzie� w tygodniu oraz uczestniczy w wyborze przedsi�wzi��, kt�re
maj� by� przez ni� wspierane i finansowane. Tysi�ce os�b, kt�re
otrzyma�y darowizny, pochodz�ce w wi�kszo�ci od du�ych firm,
zgodnie twierdzi, �e wsp�praca z Karolem da�a im zadowolenie
i nadziej� na przysz�o�� oraz spe�ni�a ich oczekiwania. �wiat niewie-
le jednak o nich s�yszy, a telewizja i prasa nigdy o nich nie wspo-
minaj�.
Natomiast Diana doskonale wie, �e wystarczy tylko, aby na krok
ruszy�a si� z pa�acu Kensington, przesz�a po ulicy, odwiedzi�a
szpital, potrzyma�a na r�kach chore dziecko, a ju� jej zdj�cia znajd�
si� na pierwszych stronach wszystkich gazet w kraju.
Dzi� jednak ksi�na nie ma dla m�a cho�by odrobiny wsp�-
czucia. - Ma, na co zas�u�y� - m�wi jednemu z cz�sto odwiedzanych
przyjaci� rodziny. - Zachowywa� si� jak g�wniarz i nigdy mu tego
nie wybacz�. Nigdy te� nie przebacz� tej suce Camilli.
Gdy w styczniu 1995 roku Camilla i jej m��, brygadier Andrew
Parker Bowles, o�wiadczyli, �e si� rozwodz�, Diana skomentowa-
�a to w nast�puj�cy spos�b: � Poczekajcie tylko, a zobaczycie, co
si� b�dzie teraz dzia�o. Lada chwila b�dziemy j� oficjalnie ogl�-
da� w ramionach Karola. Od lat stara�a si� go z�apa� i my�li, �e si�
uda�o.
Diana ogl�da�a i komentowa�a wszystkie publikowane w prasie
fotografie Camilli, kt�ra zacz�a si� odchudza�, zmieni�a uczesanie
i ubiera�a si� bardziej elegancko. Cz�ciej pokazywa�a si� publicznie,
odbywa�a z Karolem kr�tkie podr�e do Szkocji i zupe�nie jawnie
zatrzymywa�a si� w Highgrove, wiejskiej posiad�o�ci ksi�cia Walii.
Diana jak jastrz�b �ledzi�a jej ka�dy krok. Czynione przez ni� uwagi
23
ods�ania�y gorycz, jak� czu�a w stosunku do kobiety, kt�ra - jak
uwa�a�a - ukrad�a jej m�a.
Podczas coraz cz�stszych wyst�pie� publicznych Diana przewa�-
nie wygl�da ol�niewaj�co; uczestnicz�c w pracach organizacji
charytatywnych sprawia wra�enie zatroskanej i przej�tej; w trak-
cie oficjalnych spotka� jest powa�na i skupiona; �wicz�c codzien-
nie w si�owni wygl�da na osob� siln� i zdrow�. Jednak, mimo to
ci, kt�rzy j� dobrze znaj�, dostrzegaj� cie� dr�cz�cego j� nie-
pokoju.
Nadal zdarza si�, �e Diana bez �adnego powodu wybucha
p�aczem, zaciska wargi w chwilach, gdy opuszcza j� pewno�� siebie
i wygl�da na zagubion� nawet w�r�d przyjaci�. Teraz, kiedy jej
synowie s� w szkole z internatem, siostry ze swymi rodzinami
daleko od Londynu, a matka w Szkocji, wydaje si�, �e Diana
anga�uje si� tylko w zwi�zki z lud�mi, kt�rych istnienie musi
ukrywa� i z kt�rymi nie chce by� widywana publicznie. Zwi�zki
takie daj� jej poczucie pewno�ci i satysfakcji.
Od chwili gdy opinia publiczna w pe�ni u�wiadomi�a sobie, �e
ksi�na Walii odsun�a si� od Karola, Diana przybra�a poz� osoby
samotnej i niezbyt szcz�liwej. Jej aktualny publiczny wizerunek
zdaje si� by� nieco wymuszony; u�miech jest mniej naturalny,
a zachowanie i gesty bardziej wywa�one i o wiele mniej spontanicz-
ne. I nic w tym dziwnego. W domu, w zaciszu pa�acu, skryta przed
ludzkim wzrokiem, cz�sto wpada w sza�, p�acze ze z�o�ci i lituje si�
sama nad sob�, �e tak naprawd� to nikt o ni� nie dba i nikt jej nie
kocha.
Przez ostatnie dwa lata Diana musia�a rozstrzygn�� niewiarygod-
ny dylemat i uwa�a, �e nie do ko�ca jej si� to uda�o. Mo�e by�
nieszcz�liwa z powodu obecnej sytuacji, ale nie ma poj�cia, co
zrobi� ze swoim przysz�ym �yciem.
Jej sytuacj� pogarsza brak kogokolwiek, m�czyzny czy kobiety,
kto m�g�by by� dla niej wzorem, pokierowa� ni� lub s�u�y� rad�. Po
�mierci ojca Diana odsun�a si� od matki, Frances Shand Kydd i od
swojego brata Karola, lorda Spencera.
24
By� mo�e w�a�nie ta niemo�no�� obrania nowego kierunku
w �yciu jest przyczyn� jej dziwacznego zachowania i nag�ych zmian
nastroju. S� dni, kiedy Diana z entuzjazmem rozprawia o zbli�aj�-
cym si� rozwodzie lub o pragnieniu rozpocz�cia nowego �ycia poza
murami pa�acu Kensington. Kiedy indziej zn�w stanowczo od-
mawia udzia�u w dyskusji ze swoimi prawnikami na ten temat,
m�wi�c im, �e nie ma najmniejszego zamiaru opuszcza� pa�acu
Kensington.
Pod wp�ywem takiego w�a�nie nastroju nie przyjmuje �adnych
oficjalnych zaprosze� przez jaki� tydzie�, by potem, ogarni�ta
niepokojem, zmieni� zdanie i zdecydowa� si� na odwiedzenie jednej
lub dw�ch organizacji charytatywnych, kt�rym patronuje. Bardzo
cz�sto zmienia zdanie; wie, �e gdy niespodziewanie ogarnia j�
poczucie osamotnienia, to ukazanie si� w�r�d ludzi, ich szacunek
i podziw przywr�c� jej wiar� w siebie, kt�ra ostatnio coraz cz�ciej
j� opuszcza.
Czasem dochodzi do wniosku, �e �ycie na prowincji pozwoli�oby
jej spojrze� na wszystko z nowej perspektywy, z dala od kamer
i �wiate�. Nieraz z entuzjazmem omawia z kim� ten pomys� i nagle
zmienia zdanie: - Nie, to nie ma sensu - m�wi. - Nigdy nie
mog�abym mieszka� poza Londynem. Czu�abym si� okropnie
samotna i zanudzi�abym si� na �mier�.
Innym przyk�adem gwa�townych zmian jej nastroju by�o zdarze-
nie, kt�re mia�o miejsce w grudniu 1995 roku. O�wiadczy�a wtedy,
�e jak przez poprzednie dwa lata, przyjmie zaproszenie kr�lowej do
sp�dzenia doby z kr�lewsk� rodzin� w Sandringham. Wszystko
zosta�o przygotowane, ale dok�adnie na tydzie� przed �wi�tami
Diana dosz�a do wniosku, �e w og�le nie ma ch�ci tam jecha�
i powiadomi�a te�ciow�, �e tylko podrzuci dzieci na Wigili�, a sama
natychmiast wr�ci do Londynu.
To by�a ca�a Diana. Gwa�towne reakcje na wydarzenia i sytuacje
le�a�y w jej naturze. Jedn� z najwi�kszych udr�k �ycia dworskiego,
kt�ra przysparza�a jej prawdziwych k�opot�w, by�a konieczno��
przestrzegania dworskiego protoko�u, dotrzymywania termin�w
25
um�wionych spotka�, przybywania � bez wzgl�du na wszystko � na
uroczysto�ci zaplanowane wiele miesi�cy wcze�niej, ustalonego
dnia i o wyznaczonej godzinie oraz w odpowiednim na dan� okazj�
stroju. A do tego wszystkiego zawsze musia�a si� u�miecha�, by�
zadowolona i czaruj�ca, bez wzgl�du na samopoczucie.
Diana przechodzi teraz okres, kt�ry sama nazywa ,,mrocznym";
absolutnie nie wie, co chcia�aby robi� w przysz�o�ci; nie wie, czy
chce po�lubi� innego m�czyzn�, zw�aszcza �e pierwszy m�� tak
zmarnowa� jej �ycie.
Kilka minut po otrzymaniu od matki listu z ��daniem szybkiego
rozwodu Karol � zadowolony, �e kr�lowa zdj�a z jego ramion
ci�ar podj�cia tej decyzji - wyda� o�wiadczenie, i� w pe�ni zgadza
si� z jej sugesti�.
B�yskawiczna zgoda Karola zdziwi�a Dian�, gdy� jej m�� nigdy
przedtem nie m�wi�, �e chce rozwodu; rozmawiali tylko o separacji.
- Przez ca�e �ycie nigdy nie powiedzia� matce s�owa �nie". To
dla niego typowe, �e zostawia matce ca�� brudn� robot� � o�wiad-
czy�a z uraz� po przeczytaniu komentarzy prasowych.
Diana dobrze wiedzia�a, �e jej propozycja utrzymania ma��e�-
stwa, cho�by jedynie na papierze, pewnego dnia upadnie. Nie mog�a
jednak uwierzy�, �e kr�lowa mo�e by� a� tak bezwzgl�dna, aby
domaga� si� natychmiastowego rozwodu, zw�aszcza �e synowa
wiele razy m�wi�a jej, i� lepiej zaczeka� kilka lat, gdy ch�opcy b�d�
starsi i �atwiej to znios�.
Wiedzia�a, �e �szarzy panowie", jak ich nazywa�a, chcieli si� jej
pozby�, odsun�� od rodziny i od tronu; sprawi�, by jej wp�ywy
i popularno�� powoli, lecz nieuchronnie, znik�y. Teraz wie, �e
oficjalnie ju� si� jej pozbyto, ale jest zdecydowana, by jej wp�ywy
i obecno�� odczuwano jeszcze przez wiele lat.
ROZDZIA� II
C^y jestem je^d^c^
W grudniu 1992 roku, po og�oszeniu separacji z ksi�ciem Karolem,
Diana wyfrun�a z kr�lewskiego gniazda z silnym postanowieniem,
aby prowadzi� �ycie na tyle niezale�ne od m�a i domu Windsor�w,
na ile tylko b�dzie to mo�liwe. Przez pierwszy rok wolno�ci czu�a si�
ograniczona przymusem pe�nienia nadal obowi�zk�w reprezen-
tacyjnych oraz kontynuowania zaj�� dobroczynnych. Nie by�a
ca�kiem pewna, jak� rol� chce odgrywa� i jak bardzo mo�e sta� si�
niezale�na; wiedzia�a jednak, �e chce jak najdalej odsun�� si� od
rodziny kr�lewskiej.
Separacja sprawi�a, �e Diana po raz pierwszy w �yciu zda�a sobie
spraw� z ogromu obowi�zk�w, kt�re musia�a na siebie przyj��,
wchodz�c do rodziny m�a. Wcze�niej nigdy sobie w pe�ni nie
u�wiadamia�a istnienia sztywnego kodeksu powinno�ci, kt�ry
sprawia�, �e Karol wydawa� si� by� cz�owiekiem tak pe�nym rezerwy
i zdyscyplinowanym. Wierzy�a jednak, by� mo�e naiwnie, �e jej
�ycie, �ony nast�pcy tronu i matki dw�ch m�odych ksi���t, nigdy
nie b�dzie a� tak �ci�le podporz�dkowane dworskiemu proto-
ko�owi.
Podczas pierwszych pi�ciu b�ogich miesi�cy 1981 roku, kiedy
szykowa�a si� do bajecznego wesela z ukochanym Karolem, by�a
zbyt zakochana i przej�ta nowym dworskim stylem �ycia, by zdawa�
sobie spraw�, jak wiele czasu Karol musia� po�wi�ca� licznym
27
obowi�zkom cz�onka rodziny kr�lewskiej. Pogodzi�a si� z tym, �e
codziennie rano b�dzie ca�owa� j� na po�egnanie, �e by� mo�e wr�ci
w ci�gu dnia, aby wieczorem - o wiele cz�ciej ni� me - zn�w j�
opu�ci� i spe�nia� powinno�ci nast�pcy tronu.
Nie by�a �wiadoma, �e musia� zarz�dza� Ksi�stwem Walii
- posiad�o�ci� wart� wiele milion�w dolar�w, pisa� przem�wienia,
zajmowa� si� sprawami ksi���cego trustu i coraz wi�cej pracowa�,
aby podo�a� powi�kszaj�cej si� liczbie zada� przejmowanych
z prze�adowanego programu zaj�� swej matki. By�a zakochana po
uszy, ca�kowicie za�lepiona, tak �e nie dostrzega�a presji, jakiej
podporz�dkowane by�y jego �ycie i czas.
Jednak wystarczy�o zaledwie kilka miesi�cy, aby Diana - stwier-
dziwszy, �e jest w ci��y - dosz�a do wniosku, �e potrzebuje
obecno�ci Karola o wiele bardziej ni� przed �lubem. Nie mog�a
zrozumie�, dlaczego cz�owiek kochaj�cy swoj� �on� zostawia j�, aby
bra� udzia� w nudnych ceremoniach dworskich. Podczas pierwszej
ci��y Diany zacz�y ujawnia� si� zasadnicze kwestie, kt�re w ko�cu
doprowadzi�y do rozpadu ich ma��e�stwa. Inny powa�ny problem
- powr�t na scen� dawnej kochanki Karola, Camilli - pojawi� si�
kilka miesi�cy po narodzinach ksi�cia Harry'ego.
W Karola od dziecka wpajano poczucie zrozumienia ci���cych na
nim obowi�zk�w. Wiedzia�, �e bez wzgl�du na to, jak potoczy si�
jego �ycie, b�dzie musia� �y� zgodnie z dewiz� ksi�cia Walii Ich Dien
(S�u��). Obowi�zek by� spraw� najwy�szej wagi, by� wa�niejszy od
ma��e�stwa, ojcostwa czy rodziny. Diana nigdy nie zdo�a�a poj��, �e
�ycie m�a jest podporz�dkowane wytycznym tego kodeksu po-
st�powania, czego p�niej spodziewano si� tak�e po niej.
Diany nie wychowywano tak surowo. Mia�a du�o swobody, cho�
te� nie na wszystko jej pozwalano. Jako dziecko i nastolatka za-
zna�a niewiele dyscypliny i nie mia�a �adnych obowi�zk�w. To,
�e matka Diany, Frances, porzuciwszy dom rodzinny, gdy c�rka
mia�a zaledwie sze�� lat, nie mia�a �adnego wp�ywu na jej wy-
chowanie, stawia�o ksi�n� Walii - osob�, od kt�rej oczekiwa-
no, i� bez �adnych dyskusji i protest�w przed�o�y obowi�zki
28
wzgl�dem Korony ponad wszystko inne � w bardzo niekorzystnej
sytuacji.
Zapoznaniem Diany z regu�ami obowi�zuj�cymi cz�onka rodziny
kr�lewskiej zaj�� si� Michael Colborne, kt�ry przez cztery lata s�u�y�
razem z ksi�ciem Walii w Marynarce Kr�lewskiej, a przez nast�pne
dziewi�� pracowa� w jego osobistym biurze. Po �lubie z Dian� Karol
poprosi� go, aby zosta� jej sekretarzem i wprowadzi� w tajniki
dworskiego �ycia. Colborne pe�ni� t� funkcj� przez trzy lata.
- Wydaje si�, �e przez te wszystkie lata ksi�na Walii nie zdo�a�a
poj��, i� przynale�no�� do rodziny kr�lewskiej oznacza konieczno��
przed�o�enia obowi�zk�w ponad wszystkie inne sprawy � powie-
dzia�. - Nigdy nie mog�a zrozumie�, �e Karol nie mia� wyboru
i musia� wype�nia� swoje obowi�zki. Nigdy mu nawet nie przysz�o
na my�l, �e mog�oby by� inaczej. Dianie jednak nie mie�ci�o si�
w g�owie, �e ksi��� Walii nie mo�e robi� tego, na co ma ochot�. Nie
by�a w stanie poj��, �e �ycie Karola by�o tak zdyscyplinowane
i zorganizowane, jak �adnej innej osoby w ca�ym kr�lestwie. On nie
m�g� powiedzie� �nie"; nie m�g� robi� tego, co chcia�, gdy�
obowi�zek mia� pierwsze�stwo przed wszystkimi innymi sprawami.
I to w�a�nie by�o przyczyn� awantur i spor�w, �ez i napad�w z�ego
humoru, kt�re w ko�cu doprowadzi�y do rozpadu ma��e�stwa.
Colborne by� �wiadkiem rozpadu tego bliskiego, pe�nego mi�o�ci
zwi�zku ksi���cego, gdy Diana u�wiadomi�a sobie, �e ona tak�e
b�dzie musia�a na pierwszym miejscu stawia� obowi�zki.
- Powodem niemal wszystkich k��tni, kt�re mia�em okazj�
widzie�, by�o to, �e ksi�na nie mog�a zrozumie�, dlaczego ona
i Karol musz� �ci�le wype�nia� wszystkie punkty ich dziennego
programu. Jedynym usprawiedliwieniem mog�a by� choroba, ale
nie jaki� zwyk�y kaszel czy przezi�bienie, a ju� w �adnym wypadku
,,choroba dyplomatyczna" - wyjawi� Colborne. - Niech�� Diany do
pe�nienia obowi�zk�w reprezentacyjnych narasta�a: poczynaj�c od
k��tni i napad�w z�o�ci, a� do zdecydowanej odmowy udzia�u
w nich. Niewa�ne, co powiedzia�em lub pr�bowa�em t�umaczy�; nie
liczy�a si� te� opinia wa�niejszych rang� dworzan ani Karola. Diana
29
nigdy nie pogodzi�a si� z faktem, �e obowi�zki s� wa�niejsze od jej
zachcianek.
Ta zasadnicza kwestia by�a te�, oczywi�cie, jednym z powod�w,
dla kt�rych Diana przysta�a na propozycj� Karola przeprowadzenia
prawnej separacji, cho� na pocz�tku wpad�a w panik�. Oboje
wiedzieli, �e ich ma��e�stwo sko�czy�o si� w 1987 roku, gdy
przestali dzieli� ze sob� �o�e. Fakt, �e Karol porzuci� j�, aby wr�ci�
do Camilli � kobiety uwa�anej przez ni� za �mij�, kt�ra z premedyta-
cj� rozbi�a ich ma��e�stwo, by mie� Karola tylko dla siebie
� rozgniewa� Dian� i zarazem upokorzy�. Jeszcze w tym samym
roku beznadziejna rozpacz, pragnienie emocjonalnego bezpiecze�-
stwa i kogo�, kto by j� kocha�, wepchn�y ksi�n� Walii w ramiona
i do ��ka kapitana Jamesa Hewitta.
Nie sprzeciwi�a si� pro�bie Karola o separacj� tak�e dlatego, �e
chocia� sama nigdy si� jej nie domaga�a - nawet wtedy, gdy wpada�a
w dzik� furi� � to spodziewa�a si� jej ju� od dw�ch czy trzech lat.
Uwa�a�a, �e pozostaj�c ksi�n� Walii, b�dzie mog�a by� bli�ej syn�w
i mie� wi�kszy wp�yw na ich wychowanie i edukacj�. Obawia�a si�,
�e bez niej ch�opcy zostaliby zupe�nie pozbawieni ciep�a matczynej
mi�o�ci � uczucia, kt�re tak wiele dla niej znaczy�o z powodu
koszmarnych do�wiadcze� w�asnego dzieci�stwa, gdy jej matka
porzuci�a m�a i dzieci. Zapyta�a tylko, co stanie si� z ni�
i ch�opcami, gdy� nie mia�a najmniejszego poj�cia, co powinna
zrobi� odtr�cona �ona ksi�cia Walii, jak �y� i jak si� zachowywa�.
- Nie martw si� - odpowiedzia� Karol. � Nikt nie wyrzuci ciebie
ani ch�opc�w z pa�acu Kensington. Nie b�dziecie zdani na samych
siebie.
Potem wyja�ni�, �e w �yciu jej i ch�opc�w nic si� nie zmieni.
Pozostanie w pa�acu Kensington, b�dzie mie� t� sam� s�u�b� oraz
zachowa przywileje i tytu� ksi���cy. Zapewni�, �e jej sytuacja
finansowa r�wnie� nie ulegnie zmianie. Ze zrozumia�ych wzgl�d�w
Diana odetchn�a z ulg�.
Separacja mia�a te� swoje dobre strony. Diana wiedzia�a, �e dzi�ki
niej b�dzie mog�a zrzuci� z siebie straszliwe brzemi� obowi�zk�w
30
reprezentacyjnych cz�onka rodziny kr�lewskiej, kt�rych wi�kszo�ci
nienawidzi�a. Mia�a nadziej�, �e nareszcie b�dzie mog�a �y� tak jak
zechce, po�wi�caj�c jak najwi�cej czasu dorastaj�cym synom i zaj-
muj�c si� dzia�alno�ci� charytatywn�.
Nie wzi�a jednak pod uwag� innego rodzaju presji, jaka b�dzie
wywierana na jej samotne �ycie. Natarczywo�� �rodk�w masowe-
go przekazu sta�a si� wr�cz nie do zniesienia. W odczuciu Diany
media potraktowa�y jej decyzj�, by �y� bez Karola, jako zgod�,
by dziennikarze mogli chodzi� za ni� krok w krok, fotografowa�,
bez przerwy prosi� o komentarze i uwagi, czyni�c jej �ycie
niezno�nym.
- Prosz�, zostawcie mnie w spokoju - b�aga�a paparazzich*,
kt�rzy pod��ali za ni�, gdy sz�a ulic�, robi�a zakupy, jecha�a
samochodem lub sz�a na spacer z dzie�mi. Za ka�dym razem, gdy
przybywa�a lub wychodzi�a z jakiej� uroczysto�ci, publicznej czy
prywatnej, s�ycha� by�o pstrykanie migawek aparat�w fotograficz-
nych. Czasem wy�wiadczali jej grzeczno�� i zostawiali sam� na dzie�
lub troch� d�u�ej, ale zawsze natr�tnie wracali.
- Och, daj spok�j, lady Di! � krzyczeli. - Tylko jedno zdj�cie.
U�miechnij si�. Di. Na mi�o�� bosk�, u�miechnij si� do nas! Di,
jeszcze tylko jeden raz.
��dania, aby pozowa�a im do zdj��, nigdy nie mia�y ko�ca. Diana
wiedzia�a, �e najbardziej zale�y im na tym, aby sfotografowa� j�
podczas rozmowy lub spotkania, w restauracji czy na spacerze
z nowym m�czyzn��potencjalnym kochankiem. Czasem spotyka-
�a si� z dawnymi przyjaci�mi zar�wno m�czyznami, jak i kobieta-
mi, ale zawsze bardzo uwa�a�a, by nie da� si� zaskoczy� w jakiej�
dwuznacznej sytuacji. Przez trzy lata romansu z Jamesem Hewittem
ani pot�ga Fleet Street**, ani przebiegli paparazzi nigdy nie
Paparazzi - natr�tny dziennikarz, fotoreporter. (Wszystkie przypisy pochodz�
od t�umaczy.)
** Fleet Street - ulica w Londynie, przy kt�rej mieszcz� si� redakcje najpowa�-
niejszych gazet angielskich.
31
przy�apali ich razem. Powzi�a mocne postanowienie, �e z �adnym
innym te� jej nie z�api�.
Diana nie chcia�a separacji i nigdy o ni� nie wyst�powa�a. By�a
jednak przekonana, �e Karol i rodzina kr�lewska solidarnie
zdecydowali, �e lepiej b�dzie dla monarchii, je�li pozb�d� si�
kobiety, kt�r� postrzegali jako potencjaln� przyczyn� k�opot�w,
kt�rej nigdy nie ufali i na kt�rej nie mogli polega�. Decyzja zapad�a
podczas utrzymywanych w tajemnicy rozm�w kr�lowej, ksi�cia
Karola i wy�szych dostojnik�w dworskich. Oczywi�cie cz�sto
zasi�gano rad i wys�uchiwano opinii prawnik�w specjalizuj�cych si�
w prawie konstytucyjnym. Poproszono ich o ocen�, czy separacja
i ewentualny przysz�y rozw�d mog� przysporzy� k�opot�w Koro-
nie. Diana nie mia�a zielonego poj�cia o tych naradach. W og�le nie
wzi�to pod uwag� ani jej opinii, ani pogl�d�w. Tak wi�c gdy
uzgodniono, �e Karol powinien wyst�pi� o oficjaln� separacj�,
Diana zosta�a o tym jedynie powiadomiona. Wyda�o jej si� to do��
niezwyk�e i zupe�nie nie fair; zrani�o j� tak�e, �e po dwunastu latach
ma��e�stwa odm�wiono jej prawa udzia�u w dyskusjach o separacji.
Jesieni� 1992 roku Sir Robert Fellowes podczas prywatnej
rozmowy wyja�ni� Dianie wszystkie procedury prawne oraz poin-
formowa� j�, �e po og�oszeniu separacji nadal pozostanie ksi�n�
Walii, b�dzie mieszka� w pa�acu Kensington i cieszy� si� przywileja-
mi nabytymi w dniu �lubu.
P�niej Diana powiedzia�a jednej ze swych przyjaci�ek: - Nie
by�o to dla mnie niespodziank�, ale mimo wszystko poczu�am si�
zaskoczona. Nie jest mi�o zosta�, ot tak po prostu, poinformowan�
o separacji z m�em i dowiedzie� si�, �e nie ma si� nic do
powiedzenia i �adnych praw. Powiedzia�am tylko �dzi�kuj�"
i wysz�am. W ci�gu tych kilku minut moje �ycie leg�o w gruzach, a ja
nic na to nie mog�am poradzi�. Odstawiono mnie na bocznic�,
wyrzucono jak stary p�aszcz. Zrobi�o mi si� niedobrze. Czu�am si�
fizycznie chora ze strachu i obawy.
T� noc sp�dzi�a w swoim apartamencie w pa�acu Kensington.
Rozmy�laj�c o �yciu bez rodziny, nie mog�a powstrzyma� �ez.
32
Zastanawia�a si�, czy Karol i establishment b�d� pr�bowali usun��
j� z pa�acu i, co gorsza, ograniczy� jej kontakty z synami. Ta ostatnia
my�l wywo�ywa�a jeszcze obfitsze potoki �ez. Pr�bowa�a pociesza�
si�, �e nie mog� tego zrobi�, a potem powtarza�a odwiedzaj�cym j�
znajomym: - Karol nie b�dzie tak okrutny.
Mimo to gdzie� w najg��bszych zakamarkach my�li Diany czai�
si� niezno�ny niepok�j. Cho� w�tpi�a, by Karol chcia� zatrzyma�
syn�w, to jednak wiedzia�a, �e niekt�re osoby z Pa�acu Buckingham
b�d� pr�bowa�y dowie��, i� lepiej b�dzie dla ch�opc�w, je�li zostan�
zabrani od matki, kt�ra - zdaniem tych os�b - by�a kobiet� niezbyt
zr�wnowa�on�. Wiedzia�a te�, �e Karol jest za mi�kki, by przeciw-
stawi� si� takiemu posuni�ciu. Zbyt cz�sto by�a �wiadkiem, jak m��
ca�kowicie zgadza� si� ze zdaniem El�biety, chocia� wiedzia�a, �e
w g��bi serca mia� wr�cz przeciwny pogl�d na dan� spraw�. Nigdy
nie sprzeciwi�by si� matce.
Zadzwoni�a do m�a, �eby rozwia� jej obawy. Podczas tej
rozmowy Karol stwierdzi�, �e w zasadzie nic si� nie zmieni, �e
w �adnym wypadku nie b�dzie ogranicza� jej kontakt�w z Wil-
liamem i Harrym. Zapewnia�, �e taka mo�liwo�� nigdy nie by�a
rozwa�ana. Jako� uda�o jej si� st�umi� niepok�j i w�tpliwo�ci.
W nast�pny weekend widzia�a si� z ch�opcami, kt�rzy mieli