1097

Szczegóły
Tytuł 1097
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1097 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1097 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1097 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

DIANA sam otnak s i � � na NICHOLAS DAYIES DIANA samotna "ksi�na Z angielskiego prze�o�yli Iwona i Jerzy Zieli�scy �wiat Ksi��ki T\tul orygina�u [^icifld f h� lonely P r mc v s s Projekt ok�adki i stron t\tuio\vvcl C,fi'ylia Stanis^wsk.a, hu'a Lukasik Zdj�cie BR&\\ Redakcja Maja IJpowsku Redakcja techniczna \^idia lM m'parska Korekta Krata Pas^kowska, Malfpr^afa K.aicnska (^opvrii;ht � b\ \iclniliis Darirs, 191/1 � (^op\ri^ht for ihe Polish cdition bv �wiat Ksi��ki", Warszawa 1997 � � 0)p\right for rhc Polish translation b\ lir/fHii i /c/'^)'X/^////,i'(')', \\ arszawa 199^1 �wiat Ksi��ki, Warszawa 1997 Druk i oprawa: ��dzkie Zak�ady Graficzni. ISBN. �i-7iZ9-28o-, Nr 1,09 Od autora Pisz�c t� nie autoryzowan� biografi� Diany, ksi�nej Walii, korzys- ta�em z w�asnych �r�de� informacji oraz wiadomo�ci uzyskanych od przyjaci� Diany przez okres ponad siedemnastu lat. Po raz pierwszy spotka�em Dian� na boisku do gry w polo w Windsorze, w 1979 roku. Od tego dnia imi� Diany prawie nie znika�o z pierwszych stron gazet, a otaczaj�cy j� przez te wszystkie lata przyjaciele i dostojnicy dworscy kilkakrotnie si� zmienili. Lecz ci, kt�rzy odchodz�, cz�sto pozostaj� w kontakcie ze swymi nast�pcami, gdy� wszyscy urz�dnicy dworscy i personel doradzaj�- cy rodzinie kr�lewskiej s� jakby cz�onkami s�ynnego klubu ludzi maj�cych zaszczyt otacza� dom Windsor�w. Z biegiem lat zdoby�em przyja�� niekt�rych cz�onk�w tego ,,klubu". Zaci�gn��em u nich ogromny d�ug wdzi�czno�ci, gdy� bez ich pomocy ta ksi��ka nigdy by nie powsta�a. Gdy w prasie pojawia�o si� zbyt wiele spekulacji, byli oni na tyle mili, by podzieli� si� ze mn� w�asn� ocen� aktualnych spraw. Wi�kszo�� z nich, w tym lub innym momencie, s�u�y�a zar�wno ksi�ciu Karolowi, jak i ksi�nej Dianie. Byli �wiadkami ich codziennego �ycia, triumf�w i tragedii oraz sprzeczek i chwil pe�nych szcz�cia. Widzieli tak�e ich mi�o�� do dzieci - ksi�cia Williama i ksi�cia Harry'ego. Mia�em te� wielu innych bardzo cennych informator�w, kt�rzy sami zaofiarowali mi pomoc. W�r�d nich by�o kilka os�b, z kt�rymi ksi�na Diana blisko zaprzyja�ni�a si� w ci�gu ostatnich trzech lat. Ludzie ci s�u�yli jej rad�, pomagali przetrwa� trudne chwile; ofiarowali swoje us�ugi osobie, o kt�rej wiedzieli, �e potrzebuje ich wsparcia. Wi�kszo�� kobiet i m�czyzn pomagaj�cych mi zebra� informacje do napisania tej ksi��ki rozmawia�a ze mn� pod warunkiem zapewnienia im ca�kowitej anonimowo�ci. Nie chcieli nara�a� swoich stosunk�w z cz�onkami rodziny kr�lewskiej lub dom�w, w kt�rych pracowali. Dlatego ich nazwiska nie pojawi� si� w tej ksi��ce. ROZDZIA� I Smutne Bo^e Narodzenie Ksi�na Diana przesz�a, przygl�daj�c si� �wi�tecznym dekoracjom, przez amfilad� pogr��onych w ciszy pokoi swego apartamentu w pa�acu Kensington. Zajrza�a do sypial� WUlsa i Harry'ego. Jak zwykle panowa� tam porz�dek, a dekoracje �wi�teczne wci�� by�y na swoich miejscach. W holu du�a choinka mieni�a si� kolorami, a w bombkach i ozdobach odbija�y si� wielobarwne �wiat�a lampek. Jednak wszystko pogr��one by�o w absolutnej ciszy, kt�ra przygn�bia�a Dian� nie przywyk�� do takiego spokoju w domu. Zaledwie dwadzie�cia cztery godziny temu pokoje kipia�y �y- ciem. Wills i Harry biegali po ca�ym domu, bawili si� i bez przerwy rozmawiali o prezentach, kt�re dostan�. Cieszyli si�, �e s� z ukocha- n� matk�. S�u�ba krz�ta�a si� wok�, chocia� wi�kszo�� zd��y�a ju� wyjecha� na �wi�teczne urlopy. Teraz Diana samotnie snu�a si� po pogr��onym w ciszy pa�acu; synowie byli w Sandringham, z Karolem, kr�low�, ksi�ciem Filipem i tymi cz�onkami rodziny, kt�rzy zdecydowali si� sp�dzi� �wi�ta 1995 roku w hrabstwie Norfolk, w po�o�onej sto mil na p�noc od Londynu posiad�o�ci rodzinnej. Samotno�� i przygn�biaj�ce my�li sprawi�y, �e po policzkach Diany p�yn�y �zy. Zaledwie kilka dni temu otrzyma�a od te�ciowej ponaglenie do �jak najszybszego" przeprowadzenia rozwodu i teraz l�ka�a si� o swoj� przysz�o��. Na obiad zjad�a sa�atk� na zimno, siedz�c przed telewizorem; po prostu gapi�a si� w ekran. Zdecydo- wa�a, �e �wi�ta sp�dzi samotnie; pozwoli�a wyjecha� nawet tym s�u��cym, kt�rzy mieli dy�ur, aby mogli wraz z rodzinami i przyja- ci�mi cieszy� si� �wi�tami. Lekko dr��c, wesz�a do kuchni i otworzy�a lod�wk�. Jaskrawe �wiat�o o�lepi�o j� na chwil�; lod�wka by�a do po�owy pe�na. Gwa�townie zatrzasn�a drzwiczki - zanim zd��y�a si� zorientowa�, co jest do jedzenia � i pospiesznie wr�ci�a przed telewizor do bezmy�lnie ogl�danego filmu. P�niej powiedzia�a, �e nie pami�ta, ile razy tego dnia pod- chodzi�a do lod�wki z zamiarem spl�drowania jej i ch�ci� zjedzenia wszystkiego, co tylko zobaczy; wiedzia�a, jak bardzo podnios�oby j� to na duchu. W ten �wi�teczny dzie� Diana stoczy�a z sob� wiele bitew, rozpaczliwie pr�buj�c nie da� si� na nowo ow�adn�� bulimii, kt�ra rz�dzi�a ni� i rujnowa�a jej �ycie przez trzy d�ugie lata. Do tego, co wydarzy�o si� w te �wi�ta, kiedy czu�a si� tak bardzo samotna, jak jeszcze nigdy w �yciu, Diana przyzna�a si� tylko jednej osobie, swojej zaufanej psychoterapeutce Susie Orbach. Kilku wybra�com wyjawi�a, �e �wi�ta by�y dla niej ,,trudnym okresem", ale powiedzia�a to wzruszaj�c ramionami, gdy� nie chcia�a ujawnia� im rozmiaru swych cierpie� i strasznego, napawaj�cego groz� koszmaru dr�cz�cej j� bulimii. Pozostanie na �wi�ta w domu by�o trudn� decyzj�. Te�ciowa poprosi�a j�, by przywioz�a Willsa i Harry'ego na Wigili� do Sandringham, przenocowa�a w domu na terenie posiad�o�ci, a na- st�pnego ranka posz�a z nimi do ko�cio�a i zosta�a na obiedzie, aby zje�� �wi�tecznego indyka. Diana jednak nie przyj�a zaproszenia. Nie chcia�a sp�dza� zbyt du�o czasu z rodzin�, kt�ra � o czym dobrze wiedzia�a - zwr�ci�a si� przeciwko niej, udaj�c jednocze�nie przed ca�ym narodem, �e - mimo przeprowadzanego w�a�nie rozwodu, kt�rego Diana wcale nie potrzebowa�a i nie chcia�a - wszystko jest w porz�dku. Wiedzia�a, �e by�oby to jedn� wielk� fars�. W �wi�teczny poranek 10 kr�lowa i ksi��� Filip u�miechaliby si� do kamer, zupe�nie jakby w rodzinie kr�lewskiej znowu panowa�o szcz�cie i harmonia. Nie chcia�a te� widzie�, jak Karol - cz�owiek, kt�rym zacz�a gardzi�, a czasem nawet go nienawidzi�a � stara si� odgrywa� wobec Harry'ego i Willsa rol� dobrego tatusia, �artuj�c i opowiadaj�c dowcipy przy �wi�tecznym stole. Z do�wiadcze� poprzednich lat wiedzia�a, �e ca�e �wi�ta b�d� sztuczn� i oficjaln� uroczysto�ci� ca�kowicie pozbawion� rado�ci i szcz�cia, bez odrobiny spon- taniczno�ci czy zabawy. Wiedzia�a, �e wszyscy przy stole b�d� udawa�, �e jest mile widziana. Pierwszego dnia �wi�t zadzwoni�a do wielu przyjaci�, gdy� chcia�a z kim� te �wi�ta dzieli�, a rozmowa telefoniczna by�a lepsza ni� nic. Jednak najwa�niejszy by� telefon do Susie Orbach - kobiety, kt�ra w przesz�o�ci pomog�a Dianie pokona� bulimi�. Prawie ze �zami w oczach zapyta�a Susie, czy mog�aby si� z ni� spotka� nast�pnego dnia, chocia� wiedzia�a, �e po prostu si� narzuca. Wyja�ni�a, �e �wi�ta przynios�y ze sob� kryzys, z kt�rym sama nie mo�e sobie poradzi�. Oczywi�cie, �e osoba, kt�ra udzieli�a Dianie tak wiele wsparcia i rad, nie mog�a pozosta� oboj�tna na takie cri de coeur. Nast�pnego dnia Diana pojecha�a do jej domu na godzinn� sesj� terapeutyczn�. Ju� od jakiego� czasu potrzebowa�a fachowej pomocy Susie. Dosz�o do tego, �e wierzy�a i ufa�a jej tak bardzo, jak �ad- nemu innemu terapeucie. Sta�o si� tak dlatego, i� Susie przywr�- ci�a jej bardzo wa�n� cech� charakteru - utracon� w dzieci�stwie - wiar� w siebie. W ci�gu osiemnastomiesi�cznej terapii Susie uda�o si� tak pokierowa� swoj� kr�lewsk� pacjentk�, �e z ofiary przeistoczy�a si� niemal w mityczn�, siln� kobiet�, jak� ogl�- dano w s�ynnym, godzinnym wywiadzie telewizyjnym w listopa- dzie 1995 roku. Raz jeszcze okaza�o si�, �e ten �wi�teczny kryzys by� kwesti� zaufania. Wspania�e poczucie dumy i uniesienia, kt�re przepe�nia�o Dian� po sensacyjnym wywiadzie telewizyjnym, ulotni�o si� wraz z up�ywem tygodni, zostawiaj�c j� rozbit� i roztrz�sion�. Pewno�� 11 siebie znikn�a jak kamfora, gdy zda�a sobie spraw�, �e wszystko, co pragn�a osi�gn��, mo�e si� teraz obr�ci� przeciwko niej. Zaledwie przed miesi�cem Diana udzieli�a niezwyk�ego, wstrz�- saj�cego wywiadu dla programu telewizyjnego BBC ,,Panorama". M�wi�a w nim o doznanym szoku poporodowym, o bulimii, nieszcz�liwym ma��e�stwie i o zdradzie z oficerem. Nie zostawi�a suchej nitki na rodzinie kr�lewskiej i establishmencie, podaj�c w w�tpliwo��, ozy Karol rzeczywi�cie chce zosta� kr�lem. Za��da�a tak�e przyznania jej nowej, szeroko rozumianej roli ambasadora Brytanii. Stwierdzi�a, �e woli zosta� �kr�low� serc narodu" ni� kr�low� Anglii. Ksi�na Diana postanowi�a odegra� t� rol� bez wzgl�du na to, czy uzyska zgod� kr�lowej lub ministerstwa spraw zagranicznych, czy te� nie. Jest przekonana, �e ma niezwyk�y dar niesienia pociechy umieraj�cym, chorym, kalekim i bezdomnym. W wywiadzie telewi- zyjnym przedstawi�a si� niemal jako �wi�ta, umacniaj�c sw�j wizerunek, kt�ry chcia�o ogl�da� spo�ecze�stwo: szlachetnej i cier- pi�cej m�odej damy. W ci�gu kilku dni od wywiadu otrzyma�a listy od 12 ooo os�b, wszystkie z wyrazami poparcia dla jej decyzji m�wienia o w�asnym �yciu, ma��e�stwie, zdradzie i pragnieniu zostania kr�lewskim ambasadorem. Diana rzuci�a wyzwanie, kt�re w pewnym sensie zaskoczy�o urz�dnik�w dworskich, nigdy nie przypuszczaj�cych, �e oka�e ona tyle odwagi i si�y charakteru, by przeciwstawi� si� ich w�adzy. Sprawi�a tak�e niemi�� niespodziank� Karolowi i pozo- sta�ym cz�onkom rodziny kr�lewskiej; wszyscy zawrzeli skrywa- nym gniewem, widz�c, �e Diana nie tai ch�ci narobienia jak najwi�cej zamieszania. � Teraz wiedz�, czego naprawd� chc� - stwierdzi�a po wywia- dzie dla BBC. W jej g�osie s�ycha� by�o absolutn� determinacj�. - Teraz ju� wiedz�, �e chodzi o interesy. Wiedz� te�, i� nie odejd� nie zauwa�ona. Takiej Diany �wiat jeszcze nie zna�. Nie u�ywa�a ostrych s��w, ale jej spojrzenie m�wi�o, �e wi�kszo�� narodu i rodzina kr�lewska 12 pomylili si� bardzo w ocenie s�odkiej, niewinnej dziewicy, kt�ra szesna�cie lat wcze�niej wyda�a si� wszystkim skromna i nie�mia�a. Tyle �e tamta Diana by�a m�oda i nie mia�a za sob� nieszcz�liwego, pozbawionego mi�o�ci ma��e�stwa i lat uwi�zienia � w samotno�ci i izolacji � w kr�lewskim pa�acu. Prawdziw� Dian� zna� tylko Karol, cz�� jej s�u�by i personel pomocniczy. Wi�kszo�� ludzi wci�� uwa�a ksi�n� Walii za niewin- n� ofiar� rozbitego domu i tragicznego ma��e�stwa, w kt�rym m�� oszukiwa� j� i sypia� z dawn� kochank�, zanim atrament na akcie �lubu zd��y� wyschn��. Ludzie wierz� i rozumiej�, �e wo�anie Diany o mi�o��, wsp�czucie i poczucie emocjonalnego bezpiecze�stwa nie dociera do uszu twardej, nieust�pliwej rodziny kr�lewskiej, kt�ra wtr�ci�a Dian� w nieprzebran� otch�a� cierpie�, szok poporodowy, bulimi�, niedol� i lata samotno�ci. Lecz Diana nie jest ju� tak naiwna. Przez kilka dni po wywiadzie dla BBC, w kt�rym opowiedzia�a o swoich nocnych wizytach u chorych i umieraj�cych, Diana by�a w euforii. Wierzy�a, �e uda�o jej si� przechytrzy� Karola, kr�low�, Filipa i wy�szych urz�dnik�w dworskich i �e jej ambicje, by zosta� kr�lewskim ambasadorem i podr�owa� jako ,,kr�lowa ludzkich serc", wkr�tce si� urzeczywistni�. � Zmusi�am ich do odwrotu - m�wi�a z entuzjazmem. - Zwyci�- �y�am. Tym razem mi nie odm�wi�, teraz ju� nie mog�. Diana tak bardzo chcia�a zaspokoi� swoje ambicje, �e zacz�a robi� g�upstwa i wysuwa� ��dania, kt�re w og�le nie mog�y by� brane pod uwag�. Pewnej zimnej nocy, pod koniec listopada 1995 roku, tu� po p�nocy, granatowy kabriolet marki BMW zajecha� pod szpital Royal Brompton we wschodniej cz�ci Londynu. Za kierownic� siedzia�a kobieta w d�insach i r�owej bluzie. Na g�owie mia�a niebiesk� czapk� baseballow� z bia�ym numerem 492. Zapar- kowa�a, wysz�a z samochodu i zamkn�a drzwi. Gdy sz�a do g��wnego wej�cia, z ciemno�ci wy�oni�o si� dw�ch fotorepor- ter�w. U�miechn�a si� rado�nie i zatrzyma�a, by z nimi poroz- 13 mawia�. Pogaw�dki z dziennikarzami by�y rzecz� do�� niezwyk�� w przypadku ksi�nej Walii, gdy� najcz�ciej mija�a ich, cz�sto z opuszczon� g�ow�, uniemo�liwiaj�c w ten spos�b zrobienie dobrych zdj��. Od lat fotoreporterzy byli zmor� jej �ycia. Przy wszystkich oficjalnych okazjach szli za ni� krok w krok, nigdy nie przepuszczaj�c �adnej sposobno�ci do sfotografowania jej. Jednak w t� listopadow� noc Diana nie tylko zatrzyma�a si� i pozowa�a do zdj��, ale czeka�a te�, a� jeden z m�czyzn sko�czy rozmow� przez telefon kom�rkowy. - Kto to? � zapyta�a. - Nasz reporter zajmuj�cy si� sprawami rodziny kr�lewskiej � odpar� dziennikarz. - Mog� zamieni� z nim par� s��w? - poprosi�a. Po raz kolejny zaskoczy�a dziennikarzy. Wiadomo by�o, �e ksi�na Walii nie udziela zaimprowizowanych wywiad�w na ulicy. - Oczywi�cie. Jestem pewien, �e b�dzie zachwycony - powie- dzia� dziennikarz, oddaj�c jej s�uchawk�. Na pocz�tku rozmowy Diana poprosi�a Ruperta Murdocha, redaktora niedzielnej wk�adki �News of the Wor�d", aby nie ujawnia� nazwy odwiedzanego przez ni� szpitala, a potem przez kilka minut beztrosko z nim gaw�dzi�a. By� to jeden z najbardziej niezwyk�ych wywiad�w ksi�nej, kt�ra nigdy nie odpowiada�a na pytania dziennikarzy, nie m�wi�c ju� o tym, �eby wypowiedzia�a cho� jedno s�owo z w�asnej woli. Wyja�ni�a, �e ma zwyczaj, cz�sto pod wp�ywem jakiego� impulsu, odwiedza� noc� niekt�re z londy�skich szpitali dwa lub trzy razy w tygodniu. Sp�dza tam trzy do czterech godzin, rozmawiaj�c z chorymi i umieraj�cymi pacjentami. - Trzymam ich za r�ce, rozmawiam z nimi. M�wi� im, �e wszyscy o nich my�l�. M�wi� wszystko, co mo�e im przynie�� ulg�. Nie znam tych ludzi, ale wiem, �e ka�dy kogo� potrzebuje - powiedzia�a. � Staram si� tego kogo� zast�pi�. Informacja o ksi�nej, maj�cej zamiar p�n� noc� odwiedzi� jeden lub dwa szpitale, dotar�a do redakcji �News of the Wor�d" 14 wcze�niej tego samego dnia. Informatorka o�wiadczy�a, �e dzwoni z pa�acu Kensington. Kiedy poproszono j� o podanie nazwiska i wi�cej szczeg��w, od�o�y�a s�uchawk�. Wydawa�o si� dziwne, �eby taka informacja wysz�a z pa�acu Kensington; chyba �e sama Diana zleci�a komu� zatelefonowanie. Wiadomo��, i� ksi�na Walii trzy razy w tygodniu w nocy chodzi po ciemnych korytarzach oddzia��w szpitalnych i budzi na pogaw�dki obcych ludzi, wydawa�a si� do�� dziwaczna. W dzisiejszych czasach w salach szpitali angielskich le�y za- zwyczaj sze�ciu do dwudziestu czterech pacjent�w. Na noc pozo- staje tam tylko personel dy�uruj�cy. Oko�o p�nocy wi�kszo�� pacjent�w g��boko �pi i nawet najbli�si krewni umieraj�cych nie s� zach�cani do odwiedzin o tej porze, gdy� mog�oby to przeszkadza� innym. Tamtej listopadowej nocy Dian� sfotografowano przed szpitalem Royal Brompton o jedenastej w nocy. O�wiadczy�a, �e sp�dzi w nim kitka godzin. Cztery godziny p�niej widziano, jak wr�ci�a do zaparkowanego samochodu; nie zajrza�a jednak do �adnego z pac- jent�w. Prawd� m�wi�c, nie wesz�a nawet do szpitala, lecz odwiedzi�a przyjaci�k�, kt�ra mieszka�a nie opodal. - Nigdzie nie jest odnotowane, �e ksi�na Walii przebywa�a w tym czasie w szpitalu � powiedzia� rzecznik prasowy szpitala. - Prawd� m�wi�c, nie ma �adnej notatki, z kt�rej wynika�oby, �e ksi�na kiedykolwiek odwiedzi�a nasz szpital p�n� noc� lub wcze�nie rano. Dyrekcja szpitala nie popiera takich wizyt. Inne du�e szpitale w okolicy, Royal Marsden, w kt�rego zarz�dzie zasiada Diana, oraz Chelsea and Westminster, otaczaj�cy opiek� dwadzie�cia procent wszystkich nosicieli HIV i chorych na AIDS w kraju, tak�e nie potwierdzi�y wizyt ksi�nej Walii tej lub jakiejkolwiek innej nocy. Wizja Diany odwiedzaj�cej w �rodku nocy szpitalne oddzia�y i staraj�cej si� rozmow� ukoi� chorych i umieraj�- cych wtedy, gdy inni pacjenci �pi�, wyda�a si� do�� niezwyk�a. W�adze szpitala i Kr�lewskiej Szko�y Piel�gniarstwa stwierdzi�y, �e jest ona zar�wno do�� niezwyk�a, jak i ma�o wiarygodna. Jednak 15 panuj�cy wtedy w kraju nastr�j poparcia dla zamiar�w Diany, by nie�� ulg� i pomoc chorym i upo�ledzonym, sprawi�, �e historyjka o nocnych wizytach w szpitalach zosta�a przyj�ta jako kolejny dow�d jej anielskiej dobroci. Niekt�re gazety poprosi�y swoich czytelnik�w, aby zadzwonili i opowiedzieli o bliskich lub znajomych, kt�rzy po obudzeniu si� z narkozy ujrzeli przy swoich ��kach Dian�. Nikt nie zatele- fonowa�. Ten naiwny pomys� by� cz�ci� planu Diany. Chcia�a pomiesza� szyki wy�szym urz�dnikom dworskim i zmusi� ich, aby zamiast zastanawia� si�, w jaki spos�b odwie�� j� od pomys�u zostania ,,w�druj�cym ambasadorem", pogodzili si� z konieczno�ci� przyj�- cia jej ��da�. Jednak w tym przypadku Diana dzia�a�a pod wp�ywem impulsu, nie zastanawiaj�c si�, co m�wi i co robi. Powa�nie chorzy pacjenci nie potrzebuj� pocieszenia od zupe�nie obcych im ludzi, nawet od ksi�nej Walii, a poza tym wi�kszo�� z nich przebywa na oddzia�ach intensywnej terapii i rzecz�, kt�rej najbardziej po- trzebuj�, jest fachowa opieka medyczna. Tydzie� p�niej Diana, kontynuuj�c sw�j plan, uj�a si� - prze- mawiaj�c ostro i z zaanga�owaniem � za bezdomnymi. Tym razem posun�a si� jednak za daleko, wprawiaj�c w zak�opotanie Rad� Ministr�w, gdy� swoim wyst�pieniem popar�a ataki laburzyst�w na polityk� rz�du. Niekt�rzy ministrowie byli w�ciekli i oskar- �ali ksi�n� o mieszanie si� do polityki. Diana posun�a si� nawet dalej: gor�co oklaskiwa�a Jacka Strawa, ministra spraw wewn�trz- nych w gabinecie cieni, kt�ry tego samego dnia w swoim prze- m�wieniu ostro skrytykowa� polityk� rz�du wobec bezdomnych. Istnieje �cis�e przestrzegana zasada, kt�ra g�osi, �e cz�onko- wie rodziny kr�lewskiej przy �adnej okazji nie anga�uj� si� w po- lityk�. Diana wyg�osi�a swoje przem�wienie na dorocznym spotkaniu Centrepoint, organizacji dobroczynnej pomagaj�cej m�odzie�y. W tym samym miejscu, dwa lata wcze�niej, og�osi�a sensacyjn� wiadomo�� o wycofaniu si� z �ycia publicznego. 16 W przem�wieniu w 1995 roku, wyg�oszonym g�osem pe�nym przekonania, powiedzia�a: - Spo�ecze�stwo musi stworzy� m�odym ludziom szans�, na jakie zas�uguj�. Rozmawia�am z wieloma m�odymi lud�mi, kt�rych �ycie zosta�o z�amane. Nastolatki musz� ucieka� si� do �ebraniny lub, co gorsza, do prostytucji, aby zarobi� na chleb... To prawdziwa tragedia widzie�, jak m�odzi ludzie o du�ych mo�liwo�ciach marnuj� si�. My, jako cz�� spo�ecze�- stwa, musimy zrobi� wszystko, aby stworzy� m�odzie�y - b�d�cej przecie� nasz� przysz�o�ci� - szans�, na jakie zas�uguje. W kilka godzin po jej przem�wieniu w Centrepoint premier John Major, odpowiadaj�c na interpelacj� Izby Gmin, musia� wyst�pi� w obronie polityki mieszkaniowej rz�du. Cz�onkowie partii torys�w byli ^li, �e ksi�na Walii wda�a si� w spory polityczne, staj�c po stronie kogo�, kto niew�tpliwie chcia� na tym zbi� kapita� polityczny. Diana nie uzgodni�a swojego wyst�pienia z ministrami, zdobywaj�c w ten spos�b kolejny minus. Jeden z rozw�cieczonych pos��w reprezentuj�cy parti� torys�w, Sir Patric Cormack, powiedzia�: � Mamy teraz ksi�n�, do�� lek- komy�ln� i upart� m�od� dam�, kt�ra w okresie przedwyborczym zajmuje bardzo jednoznaczne stanowisko w niezwykle kontro- wersyjnej sprawie. Jest to bardzo, ale to bardzo nierozwa�ne i sprzeczne z zagwarantowan� w konstytucji neutralno�ci� mo- narchii. Wi�kszo�� sympatyzuj�cej z torysami prasy wykorzysta�a wy- st�pienie Diany, by wykaza� jej naiwno�� oraz brak wyczucia politycznego. Podkre�lano, �e ksi�nej Walii brakuje wykszta�cenia, kt�re pozwala�oby jej zajmowa� si� polityk� lub dyplomacj� i dlatego nie powinna pe�ni� funkcji ambasadora. Diana czyta�a te krytyczne g�osy z przera�eniem, zaczynaj�c zdawa� sobie spraw�, �e pope�ni�a powa�ny b��d. Wezwa�a swojego sekretarza Patricka Jephsona, ciesz�cego si� s�aw� cz�owieka bardzo z�o�liwego. � Dlaczego, do diab�a, mnie nie ostrzeg�e�?! - krzycza�a na niego. - Czyta�e�, idioto, to przem�wienie i pozwoli�e� mi je wyg�osi�. Patrz, co narobi�e�! 17 Potoki wym�wek p�yn�y przez ca�y dzie�. Diana wci�� wraca�a do lektury krytycznych artyku��w i dociera�o do niej, �e tym jednym przem�wieniem zrujnowa�a wszystko, co uda�o jej si� osi�gn�� przez ostatnie sze�� miesi�cy. - Cholera! Cholera jasna! - wykrzykiwa�a bez przerwy, szalej�c z w�ciek�o�ci w swoim apartamencie. Z�y humor Diany trwa� przez ca�y dzie�. Zmienne nastroje ksi�nej s� legend� pa�acu Kensington. W jednej chwili zadowolona i odpr�ona �artuje i �mieje si� ze s�u�b�; nagle zupe�nie si� zmienia, jej twarz wykrzywia grymas z�o�ci i wy�adowuje si� na ka�dym, kto znajdzie si� pod r�k�. Krzyczy na garderobiane, pokoj�wki, urz�dnik�w; jej z�o�� nie omija nikogo. S�u�ba wie, �e nie ma sensu dyskutowa� z ksi�n� Walii, gdy jest w takim nastroju. Ka�da odpowied� spotyka si� z obra�liw� tyrad�, okraszon� wi�cej ni� kilkoma dosadnymi wyra�eniami. Kilka miesi�cy po �lubie Diana zapyta�a p� �artem jednego ze swych wy�szych rang� sekretarzy: - Czy uwa�a mnie pan za j�dz�? - Ale� sk�d! � pad�a szczera i uczciwa odpowied�. - A my�li pan, �e kiedy� stan� si� ni�? - Tak. - Dlaczego pan tak my�li? � zapyta�a z niezadowoleniem. - Bo tak potoczy si� teraz pani �ycie � odpowiedzia�. � Je�li przez kilka lat b�dzie pani mia�a wszystko, czego tylko zapragnie, i to o ka�dej porze dnia i nocy; je�li b�dzie pani wiedzie�, �e gdy za��da samochodu o p�nocy, to zostanie on natychmiast podstawiony, i ka�dy inny rozkaz momentalnie wype�niony, to musi si� pani sta� j�dz�. - Ale jeszcze ni� nie jestem? - zapyta�a. - Jeszcze nie - brzmia�a odpowied�. - Dzi�kuj� � powiedzia�a Diana. � Postaram si� to zapa- mi�ta�. Osoby blisko wsp�pracuj�ce z ksi�n� uwa�aj�, �e teraz ju� 18 chyba sobie zas�u�y�a na to obra�liwe okre�lenie. Ale ona sama nigdy ju� nie zada�a tego pytania osobie, z kt�r� wtedy, na pocz�tku lat osiemdziesi�tych, rozmawia�a. Diana wie, �e ksi��� Karol uwa�a j� za j�dz�. W burzliwe dni, gdy dochodzi�o mi�dzy nimi do k��tni, nazywa� j� ,,j�dz�" i nienawidzi�a tego epitetu. Odgryza�a si�, nazywaj�c Karola ,,g�wniarzem" albo ,,gnojkiem", prawie zawsze z tego samego powodu; �e porzuci� j� i ch�opc�w, aby odej�� do kochanki. Ale prawdziwy cios, kt�ry zdruzgota� Dian� i podwa�y� jej pewno�� siebie, zada� osobisty list od kr�lowej, dostarczony przez pos�a�ca do pa�acu Kensington tydzie� przed Bo�ym Narodzeniem. Elegancko i dyplomatycznie napisany, pe�en zrozumienia list by� w rzeczywisto�ci ��daniem natychmiastowego rozwodu. Pierwsz� reakcj� Diany by�a w�ciek�o��, �e kr�lowa, babcia Willsa i Harry'ego, napisa�a taki list zaledwie kilka godzin przed wyjazdem ch�opc�w na ferie �wi�teczne. Nawet podczas swoich najbardziej zajad�ych k��tni Diana i Karol starali si� nie wci�ga� syn�w w ma��e�skie k�opoty. Przebywaj�c w szko�ach z interna- tem, ch�opcy byli do pewnego stopnia chronieni przed zamiesz- czanymi w prasie najnowszymi, pikantnymi rewelacjami na temat rodzic�w. A teraz kr�lowa wysy�a list z ��daniem rozwodu, wiedz�c, �e b�d� o nim pisa� wszystkie gazety, �e wiadomo�� ta b�dzie odczytywana w ka�dym dzienniku w radiu i telewizji. - Jak ona mog�a to zrobi�? � Diana p�aka�a ze z�o�ci w swoim biurze. - Przecie� wie, �e w tym tygodniu ch�opcy maj� ferie. Jak mog�a? C� za �wietny prezent gwiazdkowy - rozw�d rodzic�w na rozkaz ich w�asnej babki. Pe�na pogardy, doda�a ze z�o�ci�: � Czy oni s� pozbawieni uczu�? Czy w ich �y�ach p�ynie woda zamiast krwi? O Bo�e! Brzydz� si� nimi. Diana - zanim jeszcze zd��y�a przeczyta� wiadomo�ci i komen- tarze w prasie - wiedzia�a, �e to jej wywiad dla BBC by� przyczyn� tego bezlitosnego odwetu ze strony kr�lowej, establishmentu 19 i wy�szych rang� urz�dnik�w dworu. Wielu z nich chcia�o zepchn�� j� na boczny tor i usun�� ze sceny �ycia publicznego, by nie mog�a szkodzi� monarchii, a je�li nawet, to w bardzo niewielkim stopniu. W g��bi serca czu�a, �e interwencja kr�lowej w ich ma��e�- stwo by�a aktem zemsty za to, i� w wywiadzie Diana rzuci�a El�biecie r�kawic�: nazwa�a swoich przeciwnik�w �wrogami" i odwa�y�a si� wyrazi� w�tpliwo��, czy Karol kiedykolwiek zosta- nie kr�lem. Przyj�to to jako najbardziej niezwyk�e o�wiadczenie kr�lewskie od czasu abdykacji Edwarda VIII w 1937 roku. Od os�b, kt�re jej sprzyja�y, Diana dowiedzia�a si�, �e Pa�ac Buckingham by� zszokowany, a kr�lowa i Filip w�ciekli. Obawia- j�c si� dalszych szk�d, kt�re mog�aby uczyni� monarchii, zdecydo- wali si� podj�� dzia�ania przeciwko niej. Ksi�na by�a jednak zaskoczona zar�wno szybko�ci� reakcji, jak i momentem, w kt�rym nast�pi�a. Przed udzieleniem wywiadu Diana zastanawia�a si� d�ugo, czy powinna realizowa� sw�j plan. Musia�a te� podj�� decyzj�, na ile ostre mog� by� o�wiadczenia, kt�re zamierza�a wyda�. W ko�- cu postanowi�a postawi� wszystko na jedn� kart� i odkry� praw- dziwe uczucia i ambicje na przysz�o��; wiedzia�a, �e nie ma nic do stracenia. Wiedzia�a te�, �e odpowiednie si�y, ��cznie z kr�low� i ksi�ciem Filipem, nigdy nie dopuszcz� do tego, �eby zosta�a kr�low�; bez wzgl�du na to, co si� stanie, establishment i monarchia zawsze b�d� g�r�, a ona zostanie usuni�ta ze sceny zdarze�. Musia�a nagra� ten wywiad w tajemnicy, gdy� pomna swych gorzkich do�wiadcze� wiedzia�a, �e kr�lowa i establishment mogli- by nie dopu�ci� do jego emisji. � Wszyscy byli zaskoczeni, �e przygotowa�am ten wywiad w tajemnicy - powiedzia�a Diana. - Lecz nie mia�am wyboru. Musia�am opowiedzie� ludziom o swoim �yciu, wyjawi� prawd� o tym, jak pr�bowa�am znale�� sobie cel, po�wi�caj�c si� dzia�alno- �ci charytatywnej. Pr�bowa�am to robi� ju� wcze�niej, ale ka�de 20 zaproszenie, kt�re dosta�am, by�o p�niej odwo�ywane pod wp�y- wem nacisk�w Pa�acu. Diana, cho� nigdy nie rozmawia�a z Karolem na ten temat, oczywi�cie zdawa�a sobie spraw�, �e pewnego dnia jednak dojdzie do rozwodu. By�a �wiadoma nacisk�w, jakie w tej sprawie wywierano na Karola. Wtedy establishment podj��by dzia�ania, kt�re uwa�a�by za stosowne, aby w momencie �mierci kr�lowej El�biety nikt nie m�g� zakwestionowa� ani poda� w w�tpliwo��, �e Karol jako jedyny ma prawo zasi��� na tronie. Diana mia�a jednak nadziej�, �e uda si� to odwlec o trzy lub pi�� lat. Dlatego te� w wywiadzie stwierdzi�a kategorycznie, �e nie chce rozwodu. Jej starszy syn William, nast�pca tronu, maj�cy ju� prawie czterna�cie lat, we wrze�niu 1995 roku zacz�� studiowa� histori� konsty- tucji i monarchii. Urz�dnicy dworscy byli przekonani, �e w ci�gu kilku lat William w pe�ni przygotuje si� do roli, kt�ra mu pew- nego dnia przypadnie i zrozumie, �e nie ma tam miejsca dla jego matki. Diana wiedzia�a o tym a� za dobrze. � Przejrza�am ich gr� � zwierzy�a si� jednemu z nowych bliskich przyjaci� przed wywiadem dla BBC, pokazywanym p�niej przez ameryka�sk� sie� telewizyjn� ABC. - Wiem, �e gdyby tylko mogli, wykluczyliby mnie z gry. C�, kto wie, co jeszcze szykuj�. Ale tym razem tak �atwo im nie p�jdzie. Ludzie uwa�aj�, �e Karol i Diana rywalizuj� ze sob� w walce o serca narodu. Ksi�na wie jednak, �e w tej bitwie wygrywa wszystkie potyczki. Bez wzgl�du na to, co si� dzieje, przyt�aczaj�ca wi�kszo�� obywateli brytyjskich nie tylko uwa�a, �e to w�asne Karol jest winien rozpadu ma��e�stwa, ale wierzy te�, �e Diana jest absolutnie niewinna, nawet je�li pope�nia b��dy. Najwa�niejsze osobisto�ci partii torys�w oraz cz�onkowie estab- lishmentu twierdz�, �e nieustaj�ca wojna mi�dzy t� par� powa�nie szkodzi monarchii. Uwa�aj� te�, �e dzia�ania podejmowane przez biuro Karola s� wywa�one i pe�ne godno�ci, lecz zbyt delikatne jak na kampani� przeciwko Dianie, kt�ra otwarcie wypowiada wrogo- 21 wi wojn� i publicznie rzuca wyzwanie Karolowi i kr�lowej, wyst�puj�c na ulicy, w telewizji i innych �rodkach masowego przekazu. Jak dot�d, Diana bez trudu wygrywa�a t� propagandow� wojn�, doprowadzaj�c do furii urz�dnik�w z Pa�acu Buckingham, nie potrafi�cych w �aden spos�b zahamowa� wzrostu jej stale zwi�kszaj�cej si� popularno�ci. Przez ten czas, gdy Diana przebywa�a na osiemnastomiesi�cznym urlopie i z dala od zgie�ku �ycia publicznego �pod�adowywa�a sobie akumulator", czyli po prostu nabiera�a si�, Karol zaj�� si� tworze- niem nowego, w�asnego wizerunku; zatrudni� wi�cej pracownik�w i doradc�w oraz zape�ni� terminarz spotka�. W spokoju przygoto- wywa� si� do odbudowy nadszarpni�tego wizerunku i nie najlep- szych stosunk�w z lud�mi, kt�rzy pewnego dnia mieli si� sta� jego poddanymi. Jednak kilka ostatnich lat, wype�nionych stresami i uczuciowym zam�tem, odcisn�o i na nim pi�tno. W wieku czterdziestu siedmiu lat wygl�da� na cz�owieka przyt�oczonego troskami; twarz mu wyszczupla�a, a zmarszczki si� pog��bi�y. W ci�gu ostatnich dw�ch lat bardzo si� postarza�. �mia� si� o wiele rzadziej, a jego u�miech bardziej ni� kiedykolwiek sprawia� wra�enie wymuszonego. W gru- dniu 1995 roku ksi��� Karol odwiedzi� gabinet znanego i powszech- nie szanowanego psychiatry, doktora Alana McGlashana, w lon- dy�skim West Endzie. Wsp�pracownicy Karola ani nie potwier- dzaj�, ani nie zaprzeczaj�, �e wizyty te mia�y miejsce. Zdecydowali, �e opinia publiczna musi sama os�dzi�, czy nast�pca tronu po- trzebuje pomocy psychiatry, podobnie jak Diana, kt�ra korzysta�a z niej, gdy ma��e�stwo si� rozpad�o. Karol wyci�gn�� wnioski z nadzwyczajnych sukces�w �ony, odnoszonych w kontakcie z prostymi lud�mi, z kt�rymi on sam nigdy nie czu� si� swobodnie i nie potrafi� si� porozumie�. Jego dobry humor wydawa� si� wymuszony, zachowanie niezr�czne, a zwyczaj ci�g�ego �ciskania mankiet�w r�kawa ujawnia�, jak bardzo by� spi�ty. Teraz porzuci� swoj� rezerw� i sta� si� bardziej towarzyski i wyrozumia�y, zw�aszcza podczas spotka� z m�odymi 22 lud�mi. Jednym z powod�w tej odmiany by�y ogromne sukcesy organizacji Prince's Trust - instytucji charytatywnej zajmuj�cej si� sprawami ludzi m�odych, bezrobotnych i pokrzywdzonych przez los, w�r�d kt�rych jest wielu nastolatk�w. Rozpocz�a ona dzia�al- no�� dziesi�� lat temu i przez ten czas przyczyni�a si� do powstania 25 ooo ma�ych firm w ca�ym kraju. Karol po�wi�ca tej instytucji i jej zarz�dcom co najmniej jeden dzie� w tygodniu oraz uczestniczy w wyborze przedsi�wzi��, kt�re maj� by� przez ni� wspierane i finansowane. Tysi�ce os�b, kt�re otrzyma�y darowizny, pochodz�ce w wi�kszo�ci od du�ych firm, zgodnie twierdzi, �e wsp�praca z Karolem da�a im zadowolenie i nadziej� na przysz�o�� oraz spe�ni�a ich oczekiwania. �wiat niewie- le jednak o nich s�yszy, a telewizja i prasa nigdy o nich nie wspo- minaj�. Natomiast Diana doskonale wie, �e wystarczy tylko, aby na krok ruszy�a si� z pa�acu Kensington, przesz�a po ulicy, odwiedzi�a szpital, potrzyma�a na r�kach chore dziecko, a ju� jej zdj�cia znajd� si� na pierwszych stronach wszystkich gazet w kraju. Dzi� jednak ksi�na nie ma dla m�a cho�by odrobiny wsp�- czucia. - Ma, na co zas�u�y� - m�wi jednemu z cz�sto odwiedzanych przyjaci� rodziny. - Zachowywa� si� jak g�wniarz i nigdy mu tego nie wybacz�. Nigdy te� nie przebacz� tej suce Camilli. Gdy w styczniu 1995 roku Camilla i jej m��, brygadier Andrew Parker Bowles, o�wiadczyli, �e si� rozwodz�, Diana skomentowa- �a to w nast�puj�cy spos�b: � Poczekajcie tylko, a zobaczycie, co si� b�dzie teraz dzia�o. Lada chwila b�dziemy j� oficjalnie ogl�- da� w ramionach Karola. Od lat stara�a si� go z�apa� i my�li, �e si� uda�o. Diana ogl�da�a i komentowa�a wszystkie publikowane w prasie fotografie Camilli, kt�ra zacz�a si� odchudza�, zmieni�a uczesanie i ubiera�a si� bardziej elegancko. Cz�ciej pokazywa�a si� publicznie, odbywa�a z Karolem kr�tkie podr�e do Szkocji i zupe�nie jawnie zatrzymywa�a si� w Highgrove, wiejskiej posiad�o�ci ksi�cia Walii. Diana jak jastrz�b �ledzi�a jej ka�dy krok. Czynione przez ni� uwagi 23 ods�ania�y gorycz, jak� czu�a w stosunku do kobiety, kt�ra - jak uwa�a�a - ukrad�a jej m�a. Podczas coraz cz�stszych wyst�pie� publicznych Diana przewa�- nie wygl�da ol�niewaj�co; uczestnicz�c w pracach organizacji charytatywnych sprawia wra�enie zatroskanej i przej�tej; w trak- cie oficjalnych spotka� jest powa�na i skupiona; �wicz�c codzien- nie w si�owni wygl�da na osob� siln� i zdrow�. Jednak, mimo to ci, kt�rzy j� dobrze znaj�, dostrzegaj� cie� dr�cz�cego j� nie- pokoju. Nadal zdarza si�, �e Diana bez �adnego powodu wybucha p�aczem, zaciska wargi w chwilach, gdy opuszcza j� pewno�� siebie i wygl�da na zagubion� nawet w�r�d przyjaci�. Teraz, kiedy jej synowie s� w szkole z internatem, siostry ze swymi rodzinami daleko od Londynu, a matka w Szkocji, wydaje si�, �e Diana anga�uje si� tylko w zwi�zki z lud�mi, kt�rych istnienie musi ukrywa� i z kt�rymi nie chce by� widywana publicznie. Zwi�zki takie daj� jej poczucie pewno�ci i satysfakcji. Od chwili gdy opinia publiczna w pe�ni u�wiadomi�a sobie, �e ksi�na Walii odsun�a si� od Karola, Diana przybra�a poz� osoby samotnej i niezbyt szcz�liwej. Jej aktualny publiczny wizerunek zdaje si� by� nieco wymuszony; u�miech jest mniej naturalny, a zachowanie i gesty bardziej wywa�one i o wiele mniej spontanicz- ne. I nic w tym dziwnego. W domu, w zaciszu pa�acu, skryta przed ludzkim wzrokiem, cz�sto wpada w sza�, p�acze ze z�o�ci i lituje si� sama nad sob�, �e tak naprawd� to nikt o ni� nie dba i nikt jej nie kocha. Przez ostatnie dwa lata Diana musia�a rozstrzygn�� niewiarygod- ny dylemat i uwa�a, �e nie do ko�ca jej si� to uda�o. Mo�e by� nieszcz�liwa z powodu obecnej sytuacji, ale nie ma poj�cia, co zrobi� ze swoim przysz�ym �yciem. Jej sytuacj� pogarsza brak kogokolwiek, m�czyzny czy kobiety, kto m�g�by by� dla niej wzorem, pokierowa� ni� lub s�u�y� rad�. Po �mierci ojca Diana odsun�a si� od matki, Frances Shand Kydd i od swojego brata Karola, lorda Spencera. 24 By� mo�e w�a�nie ta niemo�no�� obrania nowego kierunku w �yciu jest przyczyn� jej dziwacznego zachowania i nag�ych zmian nastroju. S� dni, kiedy Diana z entuzjazmem rozprawia o zbli�aj�- cym si� rozwodzie lub o pragnieniu rozpocz�cia nowego �ycia poza murami pa�acu Kensington. Kiedy indziej zn�w stanowczo od- mawia udzia�u w dyskusji ze swoimi prawnikami na ten temat, m�wi�c im, �e nie ma najmniejszego zamiaru opuszcza� pa�acu Kensington. Pod wp�ywem takiego w�a�nie nastroju nie przyjmuje �adnych oficjalnych zaprosze� przez jaki� tydzie�, by potem, ogarni�ta niepokojem, zmieni� zdanie i zdecydowa� si� na odwiedzenie jednej lub dw�ch organizacji charytatywnych, kt�rym patronuje. Bardzo cz�sto zmienia zdanie; wie, �e gdy niespodziewanie ogarnia j� poczucie osamotnienia, to ukazanie si� w�r�d ludzi, ich szacunek i podziw przywr�c� jej wiar� w siebie, kt�ra ostatnio coraz cz�ciej j� opuszcza. Czasem dochodzi do wniosku, �e �ycie na prowincji pozwoli�oby jej spojrze� na wszystko z nowej perspektywy, z dala od kamer i �wiate�. Nieraz z entuzjazmem omawia z kim� ten pomys� i nagle zmienia zdanie: - Nie, to nie ma sensu - m�wi. - Nigdy nie mog�abym mieszka� poza Londynem. Czu�abym si� okropnie samotna i zanudzi�abym si� na �mier�. Innym przyk�adem gwa�townych zmian jej nastroju by�o zdarze- nie, kt�re mia�o miejsce w grudniu 1995 roku. O�wiadczy�a wtedy, �e jak przez poprzednie dwa lata, przyjmie zaproszenie kr�lowej do sp�dzenia doby z kr�lewsk� rodzin� w Sandringham. Wszystko zosta�o przygotowane, ale dok�adnie na tydzie� przed �wi�tami Diana dosz�a do wniosku, �e w og�le nie ma ch�ci tam jecha� i powiadomi�a te�ciow�, �e tylko podrzuci dzieci na Wigili�, a sama natychmiast wr�ci do Londynu. To by�a ca�a Diana. Gwa�towne reakcje na wydarzenia i sytuacje le�a�y w jej naturze. Jedn� z najwi�kszych udr�k �ycia dworskiego, kt�ra przysparza�a jej prawdziwych k�opot�w, by�a konieczno�� przestrzegania dworskiego protoko�u, dotrzymywania termin�w 25 um�wionych spotka�, przybywania � bez wzgl�du na wszystko � na uroczysto�ci zaplanowane wiele miesi�cy wcze�niej, ustalonego dnia i o wyznaczonej godzinie oraz w odpowiednim na dan� okazj� stroju. A do tego wszystkiego zawsze musia�a si� u�miecha�, by� zadowolona i czaruj�ca, bez wzgl�du na samopoczucie. Diana przechodzi teraz okres, kt�ry sama nazywa ,,mrocznym"; absolutnie nie wie, co chcia�aby robi� w przysz�o�ci; nie wie, czy chce po�lubi� innego m�czyzn�, zw�aszcza �e pierwszy m�� tak zmarnowa� jej �ycie. Kilka minut po otrzymaniu od matki listu z ��daniem szybkiego rozwodu Karol � zadowolony, �e kr�lowa zdj�a z jego ramion ci�ar podj�cia tej decyzji - wyda� o�wiadczenie, i� w pe�ni zgadza si� z jej sugesti�. B�yskawiczna zgoda Karola zdziwi�a Dian�, gdy� jej m�� nigdy przedtem nie m�wi�, �e chce rozwodu; rozmawiali tylko o separacji. - Przez ca�e �ycie nigdy nie powiedzia� matce s�owa �nie". To dla niego typowe, �e zostawia matce ca�� brudn� robot� � o�wiad- czy�a z uraz� po przeczytaniu komentarzy prasowych. Diana dobrze wiedzia�a, �e jej propozycja utrzymania ma��e�- stwa, cho�by jedynie na papierze, pewnego dnia upadnie. Nie mog�a jednak uwierzy�, �e kr�lowa mo�e by� a� tak bezwzgl�dna, aby domaga� si� natychmiastowego rozwodu, zw�aszcza �e synowa wiele razy m�wi�a jej, i� lepiej zaczeka� kilka lat, gdy ch�opcy b�d� starsi i �atwiej to znios�. Wiedzia�a, �e �szarzy panowie", jak ich nazywa�a, chcieli si� jej pozby�, odsun�� od rodziny i od tronu; sprawi�, by jej wp�ywy i popularno�� powoli, lecz nieuchronnie, znik�y. Teraz wie, �e oficjalnie ju� si� jej pozbyto, ale jest zdecydowana, by jej wp�ywy i obecno�� odczuwano jeszcze przez wiele lat. ROZDZIA� II C^y jestem je^d^c^ W grudniu 1992 roku, po og�oszeniu separacji z ksi�ciem Karolem, Diana wyfrun�a z kr�lewskiego gniazda z silnym postanowieniem, aby prowadzi� �ycie na tyle niezale�ne od m�a i domu Windsor�w, na ile tylko b�dzie to mo�liwe. Przez pierwszy rok wolno�ci czu�a si� ograniczona przymusem pe�nienia nadal obowi�zk�w reprezen- tacyjnych oraz kontynuowania zaj�� dobroczynnych. Nie by�a ca�kiem pewna, jak� rol� chce odgrywa� i jak bardzo mo�e sta� si� niezale�na; wiedzia�a jednak, �e chce jak najdalej odsun�� si� od rodziny kr�lewskiej. Separacja sprawi�a, �e Diana po raz pierwszy w �yciu zda�a sobie spraw� z ogromu obowi�zk�w, kt�re musia�a na siebie przyj��, wchodz�c do rodziny m�a. Wcze�niej nigdy sobie w pe�ni nie u�wiadamia�a istnienia sztywnego kodeksu powinno�ci, kt�ry sprawia�, �e Karol wydawa� si� by� cz�owiekiem tak pe�nym rezerwy i zdyscyplinowanym. Wierzy�a jednak, by� mo�e naiwnie, �e jej �ycie, �ony nast�pcy tronu i matki dw�ch m�odych ksi���t, nigdy nie b�dzie a� tak �ci�le podporz�dkowane dworskiemu proto- ko�owi. Podczas pierwszych pi�ciu b�ogich miesi�cy 1981 roku, kiedy szykowa�a si� do bajecznego wesela z ukochanym Karolem, by�a zbyt zakochana i przej�ta nowym dworskim stylem �ycia, by zdawa� sobie spraw�, jak wiele czasu Karol musia� po�wi�ca� licznym 27 obowi�zkom cz�onka rodziny kr�lewskiej. Pogodzi�a si� z tym, �e codziennie rano b�dzie ca�owa� j� na po�egnanie, �e by� mo�e wr�ci w ci�gu dnia, aby wieczorem - o wiele cz�ciej ni� me - zn�w j� opu�ci� i spe�nia� powinno�ci nast�pcy tronu. Nie by�a �wiadoma, �e musia� zarz�dza� Ksi�stwem Walii - posiad�o�ci� wart� wiele milion�w dolar�w, pisa� przem�wienia, zajmowa� si� sprawami ksi���cego trustu i coraz wi�cej pracowa�, aby podo�a� powi�kszaj�cej si� liczbie zada� przejmowanych z prze�adowanego programu zaj�� swej matki. By�a zakochana po uszy, ca�kowicie za�lepiona, tak �e nie dostrzega�a presji, jakiej podporz�dkowane by�y jego �ycie i czas. Jednak wystarczy�o zaledwie kilka miesi�cy, aby Diana - stwier- dziwszy, �e jest w ci��y - dosz�a do wniosku, �e potrzebuje obecno�ci Karola o wiele bardziej ni� przed �lubem. Nie mog�a zrozumie�, dlaczego cz�owiek kochaj�cy swoj� �on� zostawia j�, aby bra� udzia� w nudnych ceremoniach dworskich. Podczas pierwszej ci��y Diany zacz�y ujawnia� si� zasadnicze kwestie, kt�re w ko�cu doprowadzi�y do rozpadu ich ma��e�stwa. Inny powa�ny problem - powr�t na scen� dawnej kochanki Karola, Camilli - pojawi� si� kilka miesi�cy po narodzinach ksi�cia Harry'ego. W Karola od dziecka wpajano poczucie zrozumienia ci���cych na nim obowi�zk�w. Wiedzia�, �e bez wzgl�du na to, jak potoczy si� jego �ycie, b�dzie musia� �y� zgodnie z dewiz� ksi�cia Walii Ich Dien (S�u��). Obowi�zek by� spraw� najwy�szej wagi, by� wa�niejszy od ma��e�stwa, ojcostwa czy rodziny. Diana nigdy nie zdo�a�a poj��, �e �ycie m�a jest podporz�dkowane wytycznym tego kodeksu po- st�powania, czego p�niej spodziewano si� tak�e po niej. Diany nie wychowywano tak surowo. Mia�a du�o swobody, cho� te� nie na wszystko jej pozwalano. Jako dziecko i nastolatka za- zna�a niewiele dyscypliny i nie mia�a �adnych obowi�zk�w. To, �e matka Diany, Frances, porzuciwszy dom rodzinny, gdy c�rka mia�a zaledwie sze�� lat, nie mia�a �adnego wp�ywu na jej wy- chowanie, stawia�o ksi�n� Walii - osob�, od kt�rej oczekiwa- no, i� bez �adnych dyskusji i protest�w przed�o�y obowi�zki 28 wzgl�dem Korony ponad wszystko inne � w bardzo niekorzystnej sytuacji. Zapoznaniem Diany z regu�ami obowi�zuj�cymi cz�onka rodziny kr�lewskiej zaj�� si� Michael Colborne, kt�ry przez cztery lata s�u�y� razem z ksi�ciem Walii w Marynarce Kr�lewskiej, a przez nast�pne dziewi�� pracowa� w jego osobistym biurze. Po �lubie z Dian� Karol poprosi� go, aby zosta� jej sekretarzem i wprowadzi� w tajniki dworskiego �ycia. Colborne pe�ni� t� funkcj� przez trzy lata. - Wydaje si�, �e przez te wszystkie lata ksi�na Walii nie zdo�a�a poj��, i� przynale�no�� do rodziny kr�lewskiej oznacza konieczno�� przed�o�enia obowi�zk�w ponad wszystkie inne sprawy � powie- dzia�. - Nigdy nie mog�a zrozumie�, �e Karol nie mia� wyboru i musia� wype�nia� swoje obowi�zki. Nigdy mu nawet nie przysz�o na my�l, �e mog�oby by� inaczej. Dianie jednak nie mie�ci�o si� w g�owie, �e ksi��� Walii nie mo�e robi� tego, na co ma ochot�. Nie by�a w stanie poj��, �e �ycie Karola by�o tak zdyscyplinowane i zorganizowane, jak �adnej innej osoby w ca�ym kr�lestwie. On nie m�g� powiedzie� �nie"; nie m�g� robi� tego, co chcia�, gdy� obowi�zek mia� pierwsze�stwo przed wszystkimi innymi sprawami. I to w�a�nie by�o przyczyn� awantur i spor�w, �ez i napad�w z�ego humoru, kt�re w ko�cu doprowadzi�y do rozpadu ma��e�stwa. Colborne by� �wiadkiem rozpadu tego bliskiego, pe�nego mi�o�ci zwi�zku ksi���cego, gdy Diana u�wiadomi�a sobie, �e ona tak�e b�dzie musia�a na pierwszym miejscu stawia� obowi�zki. - Powodem niemal wszystkich k��tni, kt�re mia�em okazj� widzie�, by�o to, �e ksi�na nie mog�a zrozumie�, dlaczego ona i Karol musz� �ci�le wype�nia� wszystkie punkty ich dziennego programu. Jedynym usprawiedliwieniem mog�a by� choroba, ale nie jaki� zwyk�y kaszel czy przezi�bienie, a ju� w �adnym wypadku ,,choroba dyplomatyczna" - wyjawi� Colborne. - Niech�� Diany do pe�nienia obowi�zk�w reprezentacyjnych narasta�a: poczynaj�c od k��tni i napad�w z�o�ci, a� do zdecydowanej odmowy udzia�u w nich. Niewa�ne, co powiedzia�em lub pr�bowa�em t�umaczy�; nie liczy�a si� te� opinia wa�niejszych rang� dworzan ani Karola. Diana 29 nigdy nie pogodzi�a si� z faktem, �e obowi�zki s� wa�niejsze od jej zachcianek. Ta zasadnicza kwestia by�a te�, oczywi�cie, jednym z powod�w, dla kt�rych Diana przysta�a na propozycj� Karola przeprowadzenia prawnej separacji, cho� na pocz�tku wpad�a w panik�. Oboje wiedzieli, �e ich ma��e�stwo sko�czy�o si� w 1987 roku, gdy przestali dzieli� ze sob� �o�e. Fakt, �e Karol porzuci� j�, aby wr�ci� do Camilli � kobiety uwa�anej przez ni� za �mij�, kt�ra z premedyta- cj� rozbi�a ich ma��e�stwo, by mie� Karola tylko dla siebie � rozgniewa� Dian� i zarazem upokorzy�. Jeszcze w tym samym roku beznadziejna rozpacz, pragnienie emocjonalnego bezpiecze�- stwa i kogo�, kto by j� kocha�, wepchn�y ksi�n� Walii w ramiona i do ��ka kapitana Jamesa Hewitta. Nie sprzeciwi�a si� pro�bie Karola o separacj� tak�e dlatego, �e chocia� sama nigdy si� jej nie domaga�a - nawet wtedy, gdy wpada�a w dzik� furi� � to spodziewa�a si� jej ju� od dw�ch czy trzech lat. Uwa�a�a, �e pozostaj�c ksi�n� Walii, b�dzie mog�a by� bli�ej syn�w i mie� wi�kszy wp�yw na ich wychowanie i edukacj�. Obawia�a si�, �e bez niej ch�opcy zostaliby zupe�nie pozbawieni ciep�a matczynej mi�o�ci � uczucia, kt�re tak wiele dla niej znaczy�o z powodu koszmarnych do�wiadcze� w�asnego dzieci�stwa, gdy jej matka porzuci�a m�a i dzieci. Zapyta�a tylko, co stanie si� z ni� i ch�opcami, gdy� nie mia�a najmniejszego poj�cia, co powinna zrobi� odtr�cona �ona ksi�cia Walii, jak �y� i jak si� zachowywa�. - Nie martw si� - odpowiedzia� Karol. � Nikt nie wyrzuci ciebie ani ch�opc�w z pa�acu Kensington. Nie b�dziecie zdani na samych siebie. Potem wyja�ni�, �e w �yciu jej i ch�opc�w nic si� nie zmieni. Pozostanie w pa�acu Kensington, b�dzie mie� t� sam� s�u�b� oraz zachowa przywileje i tytu� ksi���cy. Zapewni�, �e jej sytuacja finansowa r�wnie� nie ulegnie zmianie. Ze zrozumia�ych wzgl�d�w Diana odetchn�a z ulg�. Separacja mia�a te� swoje dobre strony. Diana wiedzia�a, �e dzi�ki niej b�dzie mog�a zrzuci� z siebie straszliwe brzemi� obowi�zk�w 30 reprezentacyjnych cz�onka rodziny kr�lewskiej, kt�rych wi�kszo�ci nienawidzi�a. Mia�a nadziej�, �e nareszcie b�dzie mog�a �y� tak jak zechce, po�wi�caj�c jak najwi�cej czasu dorastaj�cym synom i zaj- muj�c si� dzia�alno�ci� charytatywn�. Nie wzi�a jednak pod uwag� innego rodzaju presji, jaka b�dzie wywierana na jej samotne �ycie. Natarczywo�� �rodk�w masowe- go przekazu sta�a si� wr�cz nie do zniesienia. W odczuciu Diany media potraktowa�y jej decyzj�, by �y� bez Karola, jako zgod�, by dziennikarze mogli chodzi� za ni� krok w krok, fotografowa�, bez przerwy prosi� o komentarze i uwagi, czyni�c jej �ycie niezno�nym. - Prosz�, zostawcie mnie w spokoju - b�aga�a paparazzich*, kt�rzy pod��ali za ni�, gdy sz�a ulic�, robi�a zakupy, jecha�a samochodem lub sz�a na spacer z dzie�mi. Za ka�dym razem, gdy przybywa�a lub wychodzi�a z jakiej� uroczysto�ci, publicznej czy prywatnej, s�ycha� by�o pstrykanie migawek aparat�w fotograficz- nych. Czasem wy�wiadczali jej grzeczno�� i zostawiali sam� na dzie� lub troch� d�u�ej, ale zawsze natr�tnie wracali. - Och, daj spok�j, lady Di! � krzyczeli. - Tylko jedno zdj�cie. U�miechnij si�. Di. Na mi�o�� bosk�, u�miechnij si� do nas! Di, jeszcze tylko jeden raz. ��dania, aby pozowa�a im do zdj��, nigdy nie mia�y ko�ca. Diana wiedzia�a, �e najbardziej zale�y im na tym, aby sfotografowa� j� podczas rozmowy lub spotkania, w restauracji czy na spacerze z nowym m�czyzn��potencjalnym kochankiem. Czasem spotyka- �a si� z dawnymi przyjaci�mi zar�wno m�czyznami, jak i kobieta- mi, ale zawsze bardzo uwa�a�a, by nie da� si� zaskoczy� w jakiej� dwuznacznej sytuacji. Przez trzy lata romansu z Jamesem Hewittem ani pot�ga Fleet Street**, ani przebiegli paparazzi nigdy nie Paparazzi - natr�tny dziennikarz, fotoreporter. (Wszystkie przypisy pochodz� od t�umaczy.) ** Fleet Street - ulica w Londynie, przy kt�rej mieszcz� si� redakcje najpowa�- niejszych gazet angielskich. 31 przy�apali ich razem. Powzi�a mocne postanowienie, �e z �adnym innym te� jej nie z�api�. Diana nie chcia�a separacji i nigdy o ni� nie wyst�powa�a. By�a jednak przekonana, �e Karol i rodzina kr�lewska solidarnie zdecydowali, �e lepiej b�dzie dla monarchii, je�li pozb�d� si� kobiety, kt�r� postrzegali jako potencjaln� przyczyn� k�opot�w, kt�rej nigdy nie ufali i na kt�rej nie mogli polega�. Decyzja zapad�a podczas utrzymywanych w tajemnicy rozm�w kr�lowej, ksi�cia Karola i wy�szych dostojnik�w dworskich. Oczywi�cie cz�sto zasi�gano rad i wys�uchiwano opinii prawnik�w specjalizuj�cych si� w prawie konstytucyjnym. Poproszono ich o ocen�, czy separacja i ewentualny przysz�y rozw�d mog� przysporzy� k�opot�w Koro- nie. Diana nie mia�a zielonego poj�cia o tych naradach. W og�le nie wzi�to pod uwag� ani jej opinii, ani pogl�d�w. Tak wi�c gdy uzgodniono, �e Karol powinien wyst�pi� o oficjaln� separacj�, Diana zosta�a o tym jedynie powiadomiona. Wyda�o jej si� to do�� niezwyk�e i zupe�nie nie fair; zrani�o j� tak�e, �e po dwunastu latach ma��e�stwa odm�wiono jej prawa udzia�u w dyskusjach o separacji. Jesieni� 1992 roku Sir Robert Fellowes podczas prywatnej rozmowy wyja�ni� Dianie wszystkie procedury prawne oraz poin- formowa� j�, �e po og�oszeniu separacji nadal pozostanie ksi�n� Walii, b�dzie mieszka� w pa�acu Kensington i cieszy� si� przywileja- mi nabytymi w dniu �lubu. P�niej Diana powiedzia�a jednej ze swych przyjaci�ek: - Nie by�o to dla mnie niespodziank�, ale mimo wszystko poczu�am si� zaskoczona. Nie jest mi�o zosta�, ot tak po prostu, poinformowan� o separacji z m�em i dowiedzie� si�, �e nie ma si� nic do powiedzenia i �adnych praw. Powiedzia�am tylko �dzi�kuj�" i wysz�am. W ci�gu tych kilku minut moje �ycie leg�o w gruzach, a ja nic na to nie mog�am poradzi�. Odstawiono mnie na bocznic�, wyrzucono jak stary p�aszcz. Zrobi�o mi si� niedobrze. Czu�am si� fizycznie chora ze strachu i obawy. T� noc sp�dzi�a w swoim apartamencie w pa�acu Kensington. Rozmy�laj�c o �yciu bez rodziny, nie mog�a powstrzyma� �ez. 32 Zastanawia�a si�, czy Karol i establishment b�d� pr�bowali usun�� j� z pa�acu i, co gorsza, ograniczy� jej kontakty z synami. Ta ostatnia my�l wywo�ywa�a jeszcze obfitsze potoki �ez. Pr�bowa�a pociesza� si�, �e nie mog� tego zrobi�, a potem powtarza�a odwiedzaj�cym j� znajomym: - Karol nie b�dzie tak okrutny. Mimo to gdzie� w najg��bszych zakamarkach my�li Diany czai� si� niezno�ny niepok�j. Cho� w�tpi�a, by Karol chcia� zatrzyma� syn�w, to jednak wiedzia�a, �e niekt�re osoby z Pa�acu Buckingham b�d� pr�bowa�y dowie��, i� lepiej b�dzie dla ch�opc�w, je�li zostan� zabrani od matki, kt�ra - zdaniem tych os�b - by�a kobiet� niezbyt zr�wnowa�on�. Wiedzia�a te�, �e Karol jest za mi�kki, by przeciw- stawi� si� takiemu posuni�ciu. Zbyt cz�sto by�a �wiadkiem, jak m�� ca�kowicie zgadza� si� ze zdaniem El�biety, chocia� wiedzia�a, �e w g��bi serca mia� wr�cz przeciwny pogl�d na dan� spraw�. Nigdy nie sprzeciwi�by si� matce. Zadzwoni�a do m�a, �eby rozwia� jej obawy. Podczas tej rozmowy Karol stwierdzi�, �e w zasadzie nic si� nie zmieni, �e w �adnym wypadku nie b�dzie ogranicza� jej kontakt�w z Wil- liamem i Harrym. Zapewnia�, �e taka mo�liwo�� nigdy nie by�a rozwa�ana. Jako� uda�o jej si� st�umi� niepok�j i w�tpliwo�ci. W nast�pny weekend widzia�a si� z ch�opcami, kt�rzy mieli