10629
Szczegóły |
Tytuł |
10629 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10629 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10629 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10629 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Paul Kurtz
Życie poza rajem
Zakazany owoc - Etyka humanizmu
Teiści zaprzeczają możliwości moralności bez Boga. Zgodnie z biblijnym mitem, Adam i Ewa utracili łaskę
Boga, ponieważ nie byli mu posłuszni. Bóg przyznał
im prawo spożywania owoców z każdego drzewa w rajskim ogrodzie, z wyjątkiem drzewa poznania dobra i zła,
zakazując w ten sposób człowiekowi wszelkiego
autonomicznego poszukiwania wiedzy etycznej. "Tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg
powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet
go dotykać, abyście nie pomarli". Ewa wiedziała że drzewo to ma dobre owoce, że cieszy oczy i budzi pożądanie
dla mądrości, której udziela. Spożyła więc
owoc z tego drzewa i namówiła Adama, by zrobił to samo. Wywołało to tak wielki gniew Boga, że wygnał ich z
ogrodu i przeklął: Ewa będzie odtąd w bólu rodzić
dzieci i podlegać władzy męża. Adam będzie w pocie czoła i smutku pracował na swój chleb. Adam, Ewa i ich
następcy będą umierać i nieśmiertelność będzie
im się wymykać. Morał wydawał się taki, że Bóg nie chciał, aby ludzie sami osądzali, co jest dobre lub złe,
niezależnie od Bożego nakazu.
A jednak niezliczona rzesza oświeconych mężczyzn i kobiet porzuciła złudzenia teistycznej religii i mimo to
prowadziła etyczne życie. Kierowali się oni
szlachetnymi ideałami i wartościami moralnymi. Stosując swoją wiedzę o dobru i złu, żywili głębokie uznanie
dla dobrego życia oraz poczucie wspólnoty z
innymi istotami ludzkimi, i byli oddani służbie społecznej, życzliwości i sprawiedliwości. Nie wyrzekali się
swoich planów i projektów ani woli życia.
Nauka i technika, filozofia i poezja, sztuka i rzemiosła - wszystko to stworzyła ludzka pomysłowość i wysiłek.
Pokolenia nieopiewanych świeckich bohaterów
odkrywały, że życie jest bogate w szanse i dlatego ma sens. Chociaż nie byli religijni, nie przestawali troszczyć
się o dobro innych, ani nie odrzucali
wartości i zasad moralnych we własnym życiu. Mimo to dzisiaj, jak dawniej, słyszymy znaną litanię, powtarzaną
przez wyznawców nadprzyrodzonej religii:
bez wiary w Boga wszystko jest stracone; jeśli nie zawierzymy pochodzącym od Boga przykazaniom, dopadnie
nas zepsucie i grzech.
Religijne przesłanie nas zwodzi: wiara w transcendentnego Boga jest dominującym mitem w dziejach ludzkości.
Poeci i prorocy ulepili z ludzkiej wyobraźni
istotę boską, która odzwierciedla ich obraz człowieka i którą wymyślili po to, by spełnić swe największe
tęsknoty: Bóg stworzył świat. Wszelka moralność
musi pochodzić od niego. Jest nam przypisany boski plan, twierdzą, mimo że transcendentny Bóg jest spowity
tajemnicą i zasłonę tę można przeniknąć tylko
w niewielkim stopniu, za pomocą metafor i symboli używanych do jego opisu. Naszym najwyższym moralnym
obowiązkiem jest przyjęcie Boga jako jedynego źródła
moralności. Naczelne miejsce w teizmie zajmuje doktryna zbawienia, zgodnie z którą Bóg wybawi człowieka od
grzechu i śmierci i udzieli mu wiecznego szczęścia.
Żeby zasłużyć na tę nagrodę, konieczna jest wiara w Boga.
Niektórzy teologowie uważają, że sama wiara wystarcza do zbawienia; inni utrzymują, że można na nie zasłużyć
przez spełnianie dobrych uczynków. Chrześcijanie,
Żydzi i muzułmanie mają różne drogi do zbawienia, ale ich cel jest podobny. Czy ci, którzy odrzucają teizm, są
źli i pozbawieni wszelkich cnót moralnych?
Z pewnością wiara w Boga nie jest gwarancją cnoty moralnej; ludzi, którzy wyznawali wiarę religijną a przy
tym wiedli niemoralne życie, jest niezliczenie
wielu. Korytarze historii rozbrzmiewają echem ich podłości. Niegodziwości popełniali oczywiście zarówno
wierzący, jak i niewierzący, chrześcijanie i ateiści,
Żydzi i hinduiści, muzułmanie i absolutyści, teiści i sekularyści.
Niemoralność nie zna granic. Od Kaina, który zabił swego brata Abla do Kaliguli, Huna Attyli, Dżingis Hana,
Torquemady, Cesare Borgii, Hitlera i Stalina,
jednostki pozbawione uczuć moralnych nieustannie przelewały ludzką krew. To nieprawda, że jedynymi
świętymi w historii byli ludzie oddani kościołom i świątyniom,
a jedynymi grzesznikami ci, którzy żyli poza nimi. Według Biblii, największym złem i przyczyną utraty łaski
boskiej jest spożywanie owoców z drzewa poznania
dobra i zła: podejmowanie dociekań etycznych i opieranie zasad i wartości na autonomicznym rozumie.
Jednakże w dziejach naszej cywilizacji istnieje tradycja
ludzi głęboko etycznych, którzy spożyli zakazany owoc z tego szczodrego drzewa. Żyjąc poza rajem, odkryli oni
doniosłe wartości i prawdy etyczne, które
kierują postępowaniem zarówno w stosunku do siebie samego, jak i do innych. Etyka bez Boga Dla tych, którzy
żyją poza rajem i postrzegają opowieści o raju
jako mitologię, wszechświat nie ma boskiego planu czy zamysłu.
Uważają oni, że naszą elementarną potrzebą jest kultywowanie drzewa poznania dobra i zła, a nie unikanie go.
Jest oczywiste, że gdy usuniemy groźbę boskiej
kary czy strach przed nią, ludzie nie muszą rabować, gwałcić czy zabijać; mogą być uczciwi, prawdomówni,
szczerzy i sprawiedliwi bez boskiej sankcji, oraz
żywić, co wielu z nich czyni, poczucie odpowiedzialności względem innych. Nie ogarnia ich rozpacz, ani nie
stają się nihilistami. Nie muszą podeptać standardów
życzliwości i przyzwoitości, dbać tylko o własny dostatek lub oddawać orgiom.
Istnieje silna motywacja humanistyczna do etycznego postępowania. Jeżeli usunie się fundamenty religijne,
moralność nie upadnie; hedonistyczny interes własny
nie stanie się prawem dnia powszedniego. Etyczny i świecki humanizm opiera się na naukowej, naturalistycznej
teorii przyrody oraz natury ludzkiej i jest
ugruntowany w racjonalnym poznaniu dobra i zła. Ortodoksyjne religie, zafiksowane na Starym i Nowym
Testamencie, Koranie lub innych tak zwanych świętych
pismach, wikłają się w błędne koło. Religie te zakładają implicite zbiór wartości moralnych, które potem próbują
uzasadniać przez odniesienie do transcendentnego
źródła. W krytycznym badaniu ten tajemniczy byt okazuje się dawcą wartości, które były już wcześniej
akceptowane. Nie ma potrzeby, by człowiek wymyślał
Boga, który następnie da mu przepisy moralne, wyrosłe w jego własnym umyśle i sumieniu.
Ludzie, którzy odwołują się do Biblii lub Koranu, żeby uzasadnić swoją wiarę w zbiór nakazów czy zasad
etycznych, oszukują samych siebie, teistyczne religie
zostały bowiem wysnute z ludzkiej wyobraźni; nie mają one niezależnej realności. Wielkim oszustwem jest
uważać jakiś czyn za dobry lub zły, słuszny lub
niesłuszny, w imię Boga, gdy w rzeczywistości czyn ten osądza się w ramach pewnej historyczno-kulturowej
tradycji, a dopiero później jest on sankcjonowany
lub potępiany przez doktryny i instytucje kościelne. Idea Boga jest synonimem naszych własnych, najgłębszych
ideałów moralnych. Nasza koncepcja Boga jest
kryterium, za pomocą którego mierzymy nasz ból i projektujemy naszą nadzieję. Wzywamy go, by zmusił nas
do posłuszeństwa. Ludzie sami widzą niemoralność
i szkodliwość kradzieży czy morderstwa, wzmacniają więc sankcje przeciw takim czynom przez nazwanie tych
sankcji boskimi: "Nie kradnij" i "Nie zabijaj"
przypisują Bogu.
Jednakże boskie sankcje są po prostu substytutami naszej głęboko zakorzenionej odrazy moralnej do takich
czynów. Wszystkie systemy etyczne zostały utkane
z materiału ludzkich pragnień i zamysłów. Teista żywi przekonanie, że jego ideały moralne zostały
zainspirowane przez Boga i dlatego nie podlegają zmianie.
Jest to głębokie samooszustwo. Nie ma żadnych dowodów na to, że Mojżesz otrzymał Dziesięć Przykazań od
Boga, że moralne przypowieści Kazania na Górze zostały
ogłoszone przez Boga objawionego pod postacią Jezusa, ani że archanioł Gabriel przekazał koraniczny kodeks
moralny Mohametowi - mimo, że wierzący trwają
w przekonaniu, iż te cudowne zdarzenia miały miejsce. Ważne i często stawiane pytanie brzmi: jeżeli wszystkie
systemy moralne są wytworami ludzkiej kultury,
to czy wtedy, gdy usuwamy sankcjonujące je, samooszukańcze systemy wiary, nadal możliwe jest autentyczne
życie etyczne, oparte na odpowiedzialnej moralności?
Czy możemy zbudować nowe, świeckie wspólnoty etyczne?
W istocie, być może pełne wymiary życia etycznego mogą być urzeczywistnione dopiero wtedy, gdy zerwiemy
więzy teistycznego złudzenia i przejdziemy do nowego
etapu twórczego rozwoju. Autentyczna moralność, odpowiednia dla wyłaniających się cywilizacji przyszłości,
może rozwinąć się wtedy, gdy odrzucimy plemienne
ograniczenia naszej odległej przeszłości - zachowując to, co najlepsze, a odrzucając wszystko, co nieistotne lub
fałszywe - i przystąpimy do tworzenia
autentycznych podstaw dla akceptacji wysokich wartości i zasad etycznych. Niestety, moralne systemy
przeszłości, przyjęte obyczaje, społeczne przyzwyczajenia
i tradycje, były utrwalane i uświęcane przez autorytety i tradycje religijne.
Każda kultura potrzebuje ustanowionego zbioru zasad i wartości moralnych, których się trzyma. Rządzą one
postępowaniem i definiują parametry prawomocności
i nieprawomocności. Tylko w takich warunkach życie społeczne może posuwać się naprzód. Reguły moralne
uważane za najważniejsze są kodyfikowane i sankcjonowane
przez prawo. W długich dziejach rodzaju ludzkiego moralność była nierozerwalnie złączona z religią, a wartości
i normy otrzymywały kapłańskie poparcie
i teologiczne uzasadnienie. Tempo zmian społecznych i technologicznych jest tak szybkie, że dzisiaj nie
możemy spoglądać wstecz, w stronę pierwotnych,
koczowniczych i rolniczych cywilizacji przeszłości oraz czcigodnych religii, które z nich wyrosły, żeby z nich
wywodzić nasze zasady moralne - nawet jeżeli
ludzie nieustannie wzdychają do odwiecznej ostoi, na której można by oprzeć się i czuć się bezpiecznie.
Ortodoksyjne religie stawiają przeszkody na drodze postępu społecznego i wstrzymują twórcze innowacje w
ponowoczesnych społeczeństwach technologicznych.
Wyrażają one tragiczny motyw Faustowski, że poszukiwanie wiedzy ma granice, że człowiek nigdy nie może
być w pełni zadowolony z siebie i dla siebie, i
że jego pytania w końcu doprowadzą go do własnej zagłady. Wielu bojaźliwych ludzi pragnie więc pohamować
dżina nowoczesnej nauki i technologii i zamknąć
go z powrotem w butelce; tęsknią oni do absolutnych pewników moralnych czasów minionych. Ci więźniowie
przyzwyczajenia, lękający się zmian zwolennicy autorytatywnych
struktur, są nieufni w stosunku do wszelkich eksperymentalnych rewizji w moralności.
Teistyczne systemy moralne, które próbują zachować archaiczne formuły przeszłości, są zakorzenione w
arbitralnym i zwodniczym gruncie. Rzymski katolicyzm,
ortodoksyjny judaizm, fundamentalistyczny protestantyzm i absolutystyczny islam, wyznawane przez swych
zwolenników z wielką żarliwością, nie zgadzają się
ze sobą w rzeczach podstawowych. Ponadto, wstrzymują one rewizję kodeksów moralnych, które zostały
zdystansowane przez nowoczesną naukę i które w części
nie przystają do obecnych potrzeb. Stare religie często sprzeciwiają się autonomii seksualnej człowieka,
wyzwoleniu kobiet, emancypacji upośledzonych mniejszości,
tolerancji wobec alternatywnych stylów życia i budowaniu wspólnoty światowej. Próbują zestalić starożytne
dogmaty w niezmienne absoluty.
Osłaniają dzieci przed rozszerzającymi się horyzontami edukacji i mają wstręt do wystawiania się na nowe idee i
wartości. Musimy jednak pokonać takie nieprzejednane
systemy moralne, oparte na pokusie transcendentalnej i mrocznych obrazach rzeczywistości. Trzeba stwierdzić
raz jeszcze: "Żadne bóstwo nas nie zbawi, musimy
zbawić się sami" - zwłaszcza od szaleństwa i błędów naszych przodków. To my, a nie Bóg, jesteśmy
odpowiedzialni za nasz los. Dlatego musimy tworzyć nasze
własne światy etyczne. Powinniśmy starać się przekształcić moralność ślepą i bierną w moralność ugruntowaną
racjonalnie, zachowując najlepszą mądrość przeszłości,
ale wynajdując nowe zasady etyczne, osądzając je na podstawie ich konsekwencji i sprawdzając w kontekście
przeżywanego doświadczenia.
Etyka humanistyczna, która porzuca mitologiczne fantazje i staje w obliczu kondycji ludzkiej, takiej jaka ona
jest, jest uczciwsza i bardziej odpowiedzialna
od moralności transcendentalnych. Tak oto stajemy wobec wyzwania: czy jest możliwe zbudowanie
autentycznego systemu etycznego, wolnego od transcendentalnej
wiary? Czy można ukształtować autonomiczne zasady i wartości etyczne, które dostarczą jednostkom
sensownych celów w życiu? Czy sekularyści i humaniści
są w stanie kreować dojrzałe poczucie odpowiedzialności względem innych? Jezus, Mojżesz i Mahomet versus
Sokrates Istnieją dwa przeciwstawne podejścia
do moralności i etyki, które pozostają w nieustannym konflikcie w kulturze ludzkiej. Pierwsze jest najlepiej
uosabiane przez Jezusa, Mojżesza i Mahometa,
którzy oświadczyli, że zasady moralne pochodzą od Boga, i ogłaszali je bez żadnej próby racjonalnej definicji
lub uzasadnienia. Drugie podejście reprezentuje
Sokrates, który starał się używać rozumu do definiowania i uzasadniania swoich ideałów etycznych i stale
poddawał je krytycznemu badaniu.
Pierwsza, transcendentalna moralność teistyczna, jest przekonaniem, że moralność musi pochodzić z boskiego
źródła. Jest ona zakorzeniona w wierze w boskie
objawienie i wspierana przez tradycję wiary opartej na autorytecie. W cywilizacji zachodniej jest to
judeochrześcijańska podstawa moralności. W świecie
islamskim podstawę tę stanowi Koran. Inne tradycje znajdują oparcie w jeszcze innych świętych tekstach,
przekazanych z okrytej mgłą przeszłości lub nawet
powstałych - "objawionych", jak mówią ich zwolennicy - w nieodległych czasach historycznych. Druga, etyka
humanistyczna, opiera się przede wszystkim na
własnym pojmowaniu dobra i zła przez człowieka, chociaż, podobnie jak moralność teistyczna, jest ona równie
stara, jak sama zachodnia cywilizacja.
Swoją pierwszą inspirację znajduje w tekstach grecko-rzymskich, zwłaszcza w filozofii sofistów, Platona,
Arystotelesa, Epikura i Epikteta; jest to próba
dostarczenia życiu etycznemu podstawy racjonalnej. Poszukiwanie racjonalnego gruntu dla moralności trwa
przez całą historię etyki i można je odnaleźć w
Pismach Spinozy, Kanta, Benthama, Milla, Russella i Dewyea. Humanista musi jednak wykazać hart ducha,
ufając w moc etyki racjonalnej w sprawach ludzkich.
Ludzie zbudowali bowiem katedry, świątynie i meczety dla uświęcenia posłania Jezusa, Mojżesza i Mahometa, i
wielbią ich jako natchnionych przez Boga. Mało
jest natomiast świątyń wzniesionych na cześć rozumu; ani Sokrates, ani żaden z jego następców nie dostąpił
apotezy w późniejszych pokoleniach. Zbudowaliśmy
wprawdzie koledże i uniwersytety, instytucje badawcze i organizacje naukowe, szpitale i muzea, i
wykorzystujemy świeckie, społeczne i polityczne instytucje
nowoczesnego społeczeństwa dla tworzenia lepszego życia dla wszystkich. Jednakże dla bardzo wielu
współczesnych ludzi moralność nadal pozostaje uwięziona
w boskim objawieniu i nie potrafią oni zrozumieć, jak można być moralnym, jeśli nie wierzy się w Boga. Czy
nie dotarliśmy w końcu w dziejach ludzkich do
momentu, w którym można ostatecznie rozwiązać historyczny mariaż religii i moralności?
Czy nie nadszedł czas, by zasadniczo przeobrazić życie moralne przez krytyczne dociekania etyczne?
Przeobrażenie to rozpoczęło się w tak zwanym świecie
pogańskim, lecz zostało niemal zaprzepaszczone w Wieku Ciemności. Od Renesansu, świtu nowoczesnej nauki,
i Oświecenia sekularyzujące prądy świata nowoczesnego
próbowały oddzielić religię od moralności. Czy nie pora, by przyspieszyć rozwój autonomicznej i niezależnej
etyki, opartej na krytycznym rozumie, i zapewnić
jej wpływ na przyszłość przez tworzenie nowych instytucji?
Co ciekawe, dzisiejsi krzykliwi krytycy etyki humanizmu wydają się całkowicie nieświadomi bogatego
dziedzictwa intelektualnego, przekazanego przez filozofów,
którzy roztrząsali znaczenie słów dobro, wartość, prawo i sprawiedliwość, a także kwestie dotyczące powinności
i obowiązku, subiektywności i obiektywności.
Ważna jest dziś nośność etyki refleksyjnej, gdyż filozofowie wykazali, że potrafimy dokonywać racjonalnych
wyborów etycznych niezależnie od teologicznego
nadzoru i że etyka może być autonomicznym polem dociekań. Metaetyka - tj. dyskurs o sensie pojęć moralnych i
epistemologii sądów etycznych - nie jest tym
samym, co etyka normatywna. Moim zdaniem, nie wystarczy samo rozumienie ogólnego fundamentu etyki;
trzeba na nim oprzeć konkretne wartości i zasady działania.
Należy zaproponować refleksyjnym, wrażliwym etycznie osobom wskazówki praktyczne. Transcendentalna
moralność teistyczna głosi absolutne przykazania pochodzące
od Boga, które w istocie najczęściej odzwierciedlają dominujące tradycje moralne jakiegoś ludu. Etyka
filozoficzna jest natomiast próbą znalezienia racjonalnej
postawy dla postępowania człowieka. Istnieje wyraźna różnica między tymi dwoma podejściami do moralności:
pierwsze przedstawia zbiór niepodważalnych, absolutnych
zasad, które mają kierować postępowaniem, drugie traktuje je jako materiał do refleksji, analizy i modyfikacji.
Gdy filozofowie podejmują dociekania etyczne
i roztrząsają kwestie wartości moralnych, moralni absolutyści zaczynają się niepokoić; gdy sceptycy zwracają
uwagę, że w toku refleksji moralnej często
ujawnia się konflikt między zasadami, obowiązkami, dobrami i wartościami, oraz że to, jak należy postąpić,
można rozstrzygnąć tylko przez odniesienie do
konkretnej sytuacji, ich krytycy pomstują na "etykę sytuacyjną". Przywołują swoje ustalone wzorce moralne i
twierdzą, że bez wiecznych prawd etyka przestaje
być sobą. Zamiast "będziesz..." lub "nie będziesz...", uskarżają się teiści, słyszymy od etyków jedynie o
racjonalnych rozróżnieniach, okolicznościach
łagodzących i subtelnych niuansach, ujawniających się w namyśle etycznym.
"Niewystarczająca!" brzmi werdykt teisty w sprawie etyki humanistycznej, gdyż łaknie on pewników.
Dociekania etyczne są istotną aktywnością ludzką i wszelkie
podmioty ludzkie w mniejszym lub większym stopniu muszą je podejmować, mimo że absolutyści opierają się
im w obawie, że utracą swe przekonania. Jest jednak
rzeczą całkiem oczywistą, że można prowadzić cnotliwe życie i współpracować bezkonfliktowo z innymi, bez
uciekania się do transcendentalnych absolutów
i teistycznych nakazów. W istocie, tym ostatnim zawsze grozi, że zostaną przełożone na faryzeuszowski
fanatyzm, który może stać się źródłem wielkich konfliktów,
szczególnie w świecie pluralistycznym, gdzie występują konkurencyjne systemy wartości. Nie zamierzam
potępiać w czambuł religijnych systemów moralnych.
Moralność teistyczna inspirowała w każdym razie poświęcenie dla innych, uznanie ludzkiego braterstwa i
zaangażowanie na rzecz miłosierdzia, chociaż teiści
często bywali surowi, mnożyli podziały głosząc swoje ewangelie i przeciwstawiali sobie wzajemnie niezgodne
teologie cnoty. Nie ma żadnej gwarancji, że
wiara w ojcostwo Boga prowadzi do etycznej realności braterstwa między ludźmi. Przeciwnie, ścisłe
dostosowywanie się do systemów religijnych może rodzić
bratobójcze wojny.
Istnieje oczywiście różnica między religiami fundamentalistycznymi, które podkreślają niewzruszoność swoich
praw, i refleksyjnymi moralnościami religijnymi,
które uległy wpływowi humanistycznych zasad i wartości, takich jak tolerancja, i które interpretują swoje zasady
jako metaforyczne wytyczne, czerpiąc z
dociekań filozoficznych przy wskazywaniu wyborów moralnych. Zbyteczne dodawać, że to przeciwko
pierwszym z tych postaci religii, a nie przeciwko drugim
występuję w tej książce najostrzej. Takie rodzaje transcendentalnie ugruntowanych systemów etycznych
stanowią niższy etap ewolucji moralnej, szczególnie
wtedy, gdy zalecają posłuszeństwo przykazaniom i sztywne trzymanie się reguł, zamiast autonomicznego
wyboru etycznego. Etyka humanizmu, przeciwnie, stara
się kształtować człowieka moralnie dojrzałego, zdolnego do refleksji etycznej. Czyż o kimś, kto jest skłonny
wziąć odpowiedzialność za swoje własne wybory,
nie można powiedzieć, że osiągnął bardziej dojrzały etap rozwoju moralnego? Jego wybory opierają się nie na
absolutnym posłuszeństwie kodeksowi, ale na
afirmatywnym, odpowiedzialnym procesie dociekań etycznych. Czy humanizm prowadzi do moralnego
bezeceństwa, jak twierdzą jego krytycy? Czy spuszcza z uwięzi
chciwe i zachłanne demony, mieszkające w ludzkich sercach? Czy jest niewrażliwy na zasady przyzwoitego
postępowania i nieświadomy potrzeb innych? Humaniści
mogą słusznie wypierać się ojcostwa tych form niemoralności.
Nie jest prawdą, że bez wiary w boski porządek wszelki sens życia się ulatnia, ani że jeżeli nie ma żadnego śladu
Boga we wszechświecie, nic nie jest etycznie
znaczące. Nihilizm nie jest jedyną alternatywą dla teizmu, nie jest też tak, że tylko wyższe teistyczne imperium
przykazań można pohamować brutalne namiętności
człowieka. Wielu transcendentalnych teistów jest nieświadomych lub niewrażliwych na głębsze niuanse życia
etycznego. Pławią się w wyniosłej ignorancji
co do złożonej natury wyboru etycznego. Najistotniejsze jest to, że wszystkie systemy moralne i etyczne są
ludzkie w swoim pochodzeniu, treści i funkcji.
Człowiek religijny oszukuje samego siebie, gdy wierzy, że jego moralność została zarządzona przez Boga.
I myli się, gdy utrzymuje, że jedynie oddanie Bogu chrześcijanie, ortodoksyjni Żydzi, pobożni muzułmani lub
gorliwi hinduiści mogą być moralni. Fakt, że
religijne systemy moralne są wytworami ludzkiej kultury, wymyślonymi i podtrzymywanymi przez ludzi, zdaje
kłam twierdzeniu, że istoty ludzkie nie mogą
stworzyć o własnych siłach kodeksu moralnego, ani żyć moralnie. Istnieje oczywiście alternatywa zarówno dla
etyki teistycznej, jak i humanistycznej. Jest
nią życie amoralne, życie człowieka głęboko cofniętego w rozwoju, niewrażliwego na potrzeby innych,
egoistycznie goniącego za przyjemnościami lub pożądającego
władzy dla niej samej. Jest to przypadek jednostki niezdyscyplinowanej, którą w "Państwie" wprowadza
Trazymach, a oskarża Platon. Życie takie cechuje bezład,
który - jeżeli nie zostanie poddany ograniczeniom - prowadzi do tyranii, nieszczęścia i zguby. Filozofowie i
humaniści zawsze zwracali uwagę na niszczący
charakter rozpasanego hedonizmu i samouwielbienia. Jednakże alternatywą dla teistycznej etyki nie musi być
amoralność.
Zgoda, teistyczne systemy etyki odwodzą od moralnego barbarzyństwa, przez narzucenie ludzkiemu
postępowaniu pewnego porządku, pohamowanie w człowieku dzikich
i samolubnych impulsów, ucywilizowanie go. Wolno utrzymywać, że religijne systemy moralne w każdym razie
utemperowały zachłanne namiętności. Ale jednocześnie
poniosły porażkę. Systemy te bowiem pozostają przynajmniej o jeden krok, jeśli nie więcej, w tyle za coraz
wyższym etapem ludzkiego rozwoju intelektualnego
i etycznego. Twierdzę, że właśnie racjonalne, humanistyczne podejście do etyki należy określić i propagować,
jeżeli mamy wyrosnąć ze struktur narzuconych
ludzkości w jej moralnym niemowlęctwie.
Etyka humanistyczna rzeczywiście może dostarczyć solidnej podstawy dla cnót moralnych, etycznej
doskonałości i odpowiedzialności człowieka; może też zainspirować
trwałą troskę o prawa człowieka i pomyślność całej ludzkości.
Sprzeczności biblijne
Księgi Starego Testamentu powstawały w ciągu kilku stuleci i wyrażają myśl etyczną i konwencje społeczne
rozmaitych okresów historycznych. Widoczne jest
przeobrażanie się tych doktryn, a w konsekwencji wzajemna sprzeczność wielu nakazów. Z jednej strony w
Dziesięciu Przykazaniach (Wj.20, 13) Bóg mówi: "Nie
będziesz zabijał", ale zaledwie dwanaście rozdziałów dalej (Wj.32, 27) żądny krwi Bóg rozkazuje Izraelitom:
"Każdy z was niech przypasze miecz do boku.
Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego
przyjaciela, kto swego krewnego". Podobnie w Dziesięciu
Przykazaniach (Wj.20,14) Bóg mówi: "Nie będziesz cudzołożył"; rozkazawszy jednak jajeźdźczej armii
hebrajskiej wybić wszystkich medianickich jeńców, łącznie
z niewinnymi kobietami i dziećmi, pozwolił żołnierzom (nie wyłączając żonatych mężczyzn) brać w niewolę i
zatrzymać dla siebie młode dziewice: "Jedynie
dziewczęta, któe jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawcie dla siebie przy życiu" (Lb.31,18).
Sprzeczności moralnych między Starym i Nowym Testamentem jest cały legion. W Starym Testamencie karząca
sprawiedliwość "oko za oko, ząb za ząb" odgrywa
zasadniczą rolę; w Kazaniu na Górze z Nowego Testamentu jej miejsce zajmuje filozofia "nadstawiania
drugiego policzka": "Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz
jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi" (Mt.5,39). Stary Testament nie piętnuje poligamii,
konkubinatu i innych praktyk, któe były bez
wątpienia rozpowszechnione w czasach, gdy pisano różne jego części.
W Starym Testamencie rozwód jest dozwolony, gdy żona już nie odpowiada mężowi: "Jeśli mężczyzna poślubi
kobietę i zostanie jej mężem, lecz ona nie pozyska
jego życzliwości... napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie" (Pwt.24,1); Nowy
Testament surowo zabrania rozwodu; Jezus mówi:
"Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo" (Mt.5,32).
Wielu chrześcijan próbuje pogodzić sprzeczności między Starym i Nowym Testamentem stwierdzając, że ten
drugi następuje po pierwszym i że chrześcijańska
moralność miłości i przebaczenia zastępuje wczesną doktrynę mściwego i wąsko rozumianego Jahwe. Uczeni i
skrybowie żydowscy przez wieki przepisywali i
analizowali Talmud, starając się zinterpretować Torę w zrozumiałych kategoriach. Jeśli przyjmujemy
jednocześnie dosłowną interpretację Starego i Nowego
Testamentu, musimy dojść do wniosku, że Bóg zmienił zdanie.
Chrześcijanie interpretują przepisy i doktryny moralne Nowego Testamentu na rozmaite, radykalnie sprzeczne
sposoby i nieustannie spierają się o ich sens.
Na przykład niektórzy wybaczali, a nawet usprawiedliwiali niewolnictwo na tej podstawie, że Stary Testament
zezwala na branie jeńców jako niewolników,
a Nowy Testament upomina, że niewolnicy powinni być posłuszni swoim panom. Słyszymy: "Niewolnicy,
bądźcie we wszystkim posłuszni doczesnym panom... Cokolwiek
czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana"(Kol.3,22-23). Lub znowu: "Niewolnicy! Z całą bojaźnią bądźcie
oddani panom" (1 P.2,18). Przez długi czas Biblia
była używana do usprawiedliwiania boskich praw królów. Tak jak Jezus jest władcą świata, tak król był
uważany za władcę królestwa doczesnego; na tej podstawie
żądano posłuszeństwa wobec politycznej władzy króla. Dopiero w czasach nowożytnych, głównie pod wpływem
krytyki liberalnych humanistów, chrześcijanie i
żydzi zaczęli bronić demokracji liberalnej i opowiadać się za jednostkowymi prawami człowieka. Trudno
natomiast znaleźć demokratyczne zasady moralne w
owych starożytnych tekstach.
Teista argumentowałby zapewne, że chociaż w dziejach ludzkości posługiwano się Biblią do obrony
określonego systemu społecznego i politycznego, nie było
to uzasadnione, oraz że nie ma żadnego związku między Bogiem Biblii i niewolnictwem, monarchią czy
jakimkolwiek innym systemem tego rodzaju. Jednakże analogicznie
rozumując można zapytać, czy istnieje konieczny związek logiczny między, powiedzmy, ojcostwem Boga i
zasadami moralnymi które akceptuje wielu lub większość
nowoczesnych ludzi? Czy możemy wydedukować doktrynę praw człowieka z idei ojcostwa Boga? Niektórzy
wierzący sądzą, że nie tylko możemy, ale musimy, gdyż
bez istoty transcendentnej taka doktryna musiałaby upaść.
Stąd bierze się postulat interpretacji niedosłownej, słabszej postaci etyki transcendentalnej. Albowiem gdy
staramy się o interpretację jednoznaczną, wikłamy
się w sprzeczności. Jaka, na przykład, powinna być rola kobiet w społeczeństwie; czy powinny mieć równe
prawa z mężczyznami? Stary Testament stale poniża
kobiety i wyznacza im poślednie miejsce w porządku społecznym i moralnym oraz w związku małżeńskim, jak
w Księdze Rodzaju: "Ku twemu mężowi będziesz kierowała
swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą" (3,16). Nowy Testament czyni to samo. Paweł daje wyraz
prymitywnej moralności swoich czasów, gdy utrzymuje,
że stosunek kobiety do męża powinien być stosunkiem posłuszeństwa. Kobiety mają "na tych zgromadzeniach
milczeć"; a jeżeli pragną się czegoś nauczyć, "niech
zapytają w domu swoich mężów" (Kor. 14, 34-35). Paweł mówi: "Bo mąż jest głową żony... Lecz jak kościół
poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we
wszystkim" (Ef. 5,23-24).
Przejmowanie intuicji moralnych, praktyk i ograniczeń koczowniczych i rolniczych społeczeństw sprzed dwóch
do czterech tysięcy lat i stosowanie ich do spoełczeństwa
nowoczesnego in toto i bez zastrzeżeń, jest niemożliwe i niepotrzebne. To prawda, że Stary i Nowy Testament
zawiera wiele głębokich intuicji moralnych
- w szczególności złotą regułę, potrzebę dobroci, troskliwości i sprawiedliwości w stosunkach z bliźnimi. Lecz
jest tam też wiele treści prymitywnych i
wstecznych. Od czasów biblijnych nastąpiła ewolucja odczuć moralnych i powstały nowe, nie znane
starożytnym sytuacje, wymagające uznania nowych zasad moralnych.
A jednak wielu teologów dla wygody ignoruje dzisiaj te fakty.