105
Szczegóły |
Tytuł |
105 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
105 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 105 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
105 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
TYTU�: Dok�d idziesz? Przewodnik po drodze duchowej.
AUTOR: Swami Muktananda
-----------------------------------------------------------------
--------
WPROWADZENIE
Cz�sto zdarza�o si�, �e kiedy Swami Muktananda spotyka� ucznia
lub go�cia spaceruj�cego po terenie jednego z jego a�ram�w,
pyta� go na powitanie: Dok�d idziesz? I cz�sto to proste pytanie
wyzwala�o g��bok� kontemplacj�. Zaczyna�e� si� zastanawia�:
"Dok�d id�? Co naprawd� robi� ze swoim �yciem?"
Wydaje si� wi�c, �e Baba trafnie wybra� pytanie Dok�d idziesz?
na tytu� swojej ksi��ki. Kiedy o�wiecona osoba wkracza w twoje
�ycie, sk�ania ci� do zadania sobie tego w�a�nie pytania. Samo
istnienie takiego Mistrza stanowi wyzwanie dla naszych
przyziemnych nawyk�w my�lenia i dzia�ania, jest bezwarunkowym
��daniem, aby�my zdali sobie spraw� z tego, dok�d idziemy w
�yciu, zbadali �cie�k�, kt�r� pod��amy i cele, do kt�rych
zmierzamy. Kiedy przyjmiemy to wyzwanie, zwi�zek z Mistrzem mo�e
przeobrazi� nasze �ycie.
Swami Muktananda posiada� moc przeobra�ania innych w tak wielkim
stopniu, �e nawet po �mierci wywiera on wp�yw na ludzi i to nie
tylko tych, kt�rzy go znali, ale r�wnie� na tysi�ce ludzi, kt�rzy
nigdy nie zetkn�li si� z nim gdy �y�. Swami Muktananda by� Siddha
Guru. W sanskrycie s�owo siddha oznacza "ten, kt�ry jest
znakomity lub doskona�y", a w tradycji Swamiego Muktanandy
termin ten odnosi si� wy��cznie do kobiet i m�czyzn, kt�rzy
osi�gn�li stan ca�kowitej jedno�ci z Absolutem, stan uwa�any
przez mistyk�w wszystkich tradycji za najwy�sze mo�liwe
osi�gni�cie cz�owieka. Siddha jest panem �wiata wewn�trznego,
zdobywc� tej subtelnej i niesko�czenie skomplikowanej
przestrzeni zwanej �cie�k� duchow�. Wolni od ogranicze�,
Siddhowie ukazuj� swoim przyk�adem i s�owami nasze w�asne
nieograniczone mo�liwo�ci zdobycia wolno�ci i szcz�cia. Kr�tko
m�wi�c, ukazuj� nam nasz� w�asn�, wrodzon� doskona�o��.
Tym jednak, co czyni Mistrza Siddha tak rzadkim i cennym, jest
jego moc przekazywania nam tego do�wiadczenia doskona�o�ci
poprzez rozbudzenie naszej w�asnej energii duchowej. Innymi
s�owy, Siddha Guru nie jest po prostu nauczycielem czy
przewodnikiem; on czy ona jest czym� w rodzaju duchowego
kamienia probierczego, katalitycznej si�y: pobudza w nas i
podtrzymuje najg��bszy proces rozwoju, do jakiego zdolny jest
cz�owiek.
Kiedy w 1974 roku pozna�am Swamiego Muktanand�, przyjecha�
w�a�nie do Stan�w Zjednoczonych na - jak si� p�niej okaza�o -
dwuletni pobyt. By�y to czasy, kiedy w Ameryce naucza�o wielu
Mistrz�w duchowych, niemniej jednak imi� "Swami Muktananda"
zawsze wymawiane by�o z podziwem. S�yszeli�my, �e jest on
Mistrzem duchowym jak owi legendarni Guru z czas�w staro�ytnych,
kim�, kto rzeczywi�cie mo�e przekaza� ci do�wiadczenie Boga. Im
wi�cej o nim s�ysza�am, tym bardziej chcia�am go pozna�. Pewnego
dnia wesz�am do sali w Pasadenie, w Kalifornii i tam zobaczy�am
go po raz pierwszy. Siedzia� na krze�le, odziany w jaskrawo
pomara�czowe jedwabie, w ciemnych okularach i czerwonej czapce
narciarskiej, a otacza�o go chyba z pi��dziesi�t os�b. Ca�e jego
cia�o wydawa�o si� tryska� energi�. Jego twarz by�a niezwykle
ruchliwa - czasami przybiera� on surowy wyraz twarzy, a czasami
u�miecha� si� z tak zara�liwym entuzjazmem, �e nie spos�b by�o
nie u�miechn�� si� w odpowiedzi. Jednak to nie jego wygl�d
uderzy� mnie najbardziej. Patrz�c na niego mia�am wra�enie, �e
znajduj� si� w obecno�ci czego� w rodzaju si�owni, jakiego�
pot�nego ognia duchowego. Wydawa�o si�, �e zbiera on ca��
energi� nagromadzon� w pokoju - mi�o�� i gniew, obawy, pytania
i w�tpliwo�ci, zam�t emocjonalny i zagubienie - �e wch�ania to
wszystko i przekszta�ca w ogniu swego stanu wewn�trznego, a�
pozostaje tylko uczucie, kt�re mog� okre�li� jedynie mianem
niczym nie ograniczonej mi�o�ci. Siedz�c z nim w tej sali
dozna�am wra�enia nieomal fizycznej pe�ni w sercu; uczucie to
�agodnia�o stopniowo, jakby wszystko we mnie topnia�o. Subtelna
stru�ka rozkoszy, wra�enie czystej s�odyczy zacz�o przep�ywa�
przez moje cia�o. "Och - pomy�la�am - widocznie to w�a�nie
ludzie maj� na my�li, kiedy m�wi� o b�ogo�ci!"
Kilka tygodni p�niej wzi�am udzia� w spotkaniu medytacyjnym,
prowadzonym przez Bab� (jak go pieszczotliwie nazywano) i tam
prze�y�am do�wiadczenie, kt�re odmieni�o mnie na zawsze. Kiedy
siedzieli�my z nim medytuj�c - a by�o nas oko�o trzystu - moja
�wiadomo�� zacz�a si� rozszerza�, tak �e zamiast ogranicza� si�
do mojego cia�a, zacz�a obejmowa� pok�j, budynek i wreszcie
ca�y wszech�wiat. Zdawa� by si� mog�o, �e w mojej �wiadomo�ci
zawarte s� wszystkie formy, wszystkie d�wi�ki. Nagle najbardziej
naturaln� rzecz� na �wiecie by�o zda� sobie spraw� - nie, raczej
do�wiadczy� i wiedzie� - �e w rzeczywisto�ci istnieje tylko
jedna energia we wszech�wiecie i �e to ta energia mnie
stworzy�a. Kiedy wysz�am z medytacji by�am tak przepe�niona
mi�o�ci�, �e z trudem
powstrzymywa�am si�, aby nie rzuca� si� na szyj� zupe�nie obcym
osobom.
Jak tysi�ce innych ludzi, kt�rzy spotkali Muktanand� - a tak�e
tysi�ce tych, kt�rzy nigdy nie poznali go osobi�cie - otrzyma�am
Siaktipat, przekaz jego energii duchowej. To do�wiadczenie by�o
jedynie pocz�tkiem, obudzeniem si�y, kt�ra po dzie� dzisiejszy
nadal mnie zmienia i prowadzi. Z pocz�tku objawi�o si� to nie
tylko w bardzo przejmuj�cych do�wiadczeniach medytacyjnych, ale
tak�e w serii zaskakuj�cych i subtelnych zmian zachodz�cych w
moim stylu �ycia i nastawieniu do zasadniczych spraw. Zacz�y
si� u mnie pojawia� cechy takie jak dyscyplina, r�wnowaga i
spok�j. Zupe�nie spontanicznie przekona�am si�, �e jestem w
kontakcie z wewn�trznym o�rodkiem spokoju i jasno�ci umys�u,
o�rodkiem w du�ym stopniu niezale�nym od okoliczno�ci
zewn�trznych. To by�o tak, jak gdyby Muktananda da� mi impuls
duchowy, przeprowadzaj�c mnie przez bram� do �wiata
wewn�trznego.
Moje do�wiadczenie, bardzo osobiste, by�o r�wnie� ca�kiem typowe
dla tego, co dzieje si�, kiedy Siddha Guru umo�liwia nam kontakt
z naszym wn�trzem, z nasz� Ja�ni�. Ja��, milcz�cy o�rodek naszej
istoty, jest t� cz�ci� nas samych, kt�ra pozostaje oddzielona
od wiru uczu� i wra�e�, nieustannie w nas powstaj�cych i
zanikaj�cych. Nie nale�y jej myli� z ego, z ograniczonym
poczuciem "ja", kt�re gromadzi do�wiadczenia i uto�samia si� z
cia�em i umys�em. Ja��, jak Baba m�wi nam na stronach tej
ksi��ki, jest niezmierzonym rezerwuarem rado�ci, m�dro�ci i
si�y, a tak�e najintymniejsz� cz�ci� nas samych - cz�ci� tak
intymn�, �e cz�sto nie zdajemy sobie nawet sprawy z jej
istnienia. I chocia� wi�kszo�� z nas intuicyjnie wyczuwa w sobie
potencja� si�y, odwagi i mi�o�ci, wykraczaj�cy daleko poza nasze
normalne do�wiadczenie, jedynie momentami udaje si� nam nawi�za�
kontakt z tym potencja�em - na przyk�ad w obliczu
niebezpiecze�stwa czy kryzysu, albo kiedy poch�ania nas widok
przyrody, czy gdy jeste�my zakochani. �cie�ka Swamiego
Muktanandy, Siddhajoga, jest wsp�czesn� wersj� prastarej wiedzy
duchowej pomy�lanej tak, aby rozwija� ten potencja� wewn�trzny.
Kultywowana by�a na przestrzeni wiek�w przez kobiety i m�czyzn,
kt�rzy pos�ugiwali si� w�asnym umys�em i cia�em jako laboratorium
do bada� nad subtelnymi procesami �wiadomo�ci ludzkiej. Ich
odkrycia przybra�y form� Upaniszad�w, Bhagawad Gity, tekst�w
po�wi�conych jodze oraz innych wielkich system�w filozofii
duchowej. Nauki Swamiego Muktanandy, podobnie jak jego
staro�ytnych poprzednik�w, s� rezultatem �ycia sp�dzonego na
badaniu wn�trza ludzkiego, rezultatem wielu lat po�wi�conych
sprawdzaniu s��w m�drc�w przy pomocy w�asnego do�wiadczenia.
Kiedy wi�c Muktananda twierdzi�, �e wszystko we wszech�wiecie
powsta�o z boskiej �wiadomo�ci i �e ta �wiadomo�� w najczystszej
formie istnieje w najg��bszym j�drze istoty ludzkiej, kiedy m�wi�
nam, �e B�g mieszka w nas jako nasza Ja��, nie powtarza� po
prostu tego, co wyczyta� w ksi��kach; m�wi� o tym, co by�o jego
bezpo�rednim do�wiadczeniem. Wszystko, czego nas uczy�, prze�y�
sam i pozna� na najg��bszym poziomie istnienia.
Baba by� przede wszystkim nauczycielem. Ludzie, kt�rzy go znali,
znajdowali w nim to, co sami podziwiali. Tak wi�c biznesmenom
podoba� si� jego �ywio�owy humor i �yciowe podej�cie do
praktycznych szczeg��w, arty�ci cenili pi�kno jego ruch�w,
dzieci jego zdolno�� do zabawy. Nie by�o jednak takiej rzeczy,
nawet najzwyklejszej i najbardziej przyziemnej, kt�rej Baba nie
wykorzysta�by jako okazji do nauczania jogi. Muzyk, stroj�cy wraz
z nim instrument, otrzymywa� lekcj� koncentracji. Menad�er,
omawiaj�cy trudn� sytuacj� w swoim biurze, uczy� si� czego� na
temat narzucania dyscypliny z mi�o�ci�. Wsp�lne przyrz�dzanie
potraw zamienia�o si� w lekcj� o r�wnowadze. Samo obserwowanie
Baby, obserwowanie delikatno�ci, z jak� bra� do r�ki tak zwyk��
rzecz jak kwiat czy pi�ro, albo bezwarunkowej akceptacji, z jak�
wita� wszystkich napotkanych ludzi - s�siada z Oakland,
taks�wkarza, nowojorskiego policjanta, czy w�asnych uczni�w -
stanowi�o subteln�, praktyczn� lekcj� tego, co to znaczy we
wszystkim widzie� Boga.
Jednak dla wi�kszo�ci ludzi, kt�rzy go znali, te lekcje dawane
by�y bezpo�rednio poprzez jego wyk�ady, ksi��ki oraz nieformalne
wywiady i rozmowy. Codziennie w czasie swoich podr�y Baba m�wi�
lub odpowiada� na pytania, wprowadzaj�c ca�e pokolenie uczni�w
w tajniki nauk zaczerpni�tych z indyjskich pism �wi�tych. Baba
nigdy nie nazywa� siebie uczonym, by� jednak szeroko oczytany
w filozofii swojej tradycji. Jego wyk�ady obejmowa�y ca�o�� jogi
oraz zawiera�y nauki pochodz�ce z wielu klasycznych kierunk�w
my�li hinduskiej. Wyk�ady te ukazywa�y integralny charakter
Siddhajogi, �cie�ki opartej na �asce, jak� Baba otrzyma� od
swego Guru, Bhagawana Nitjanandy, obejmuj�cej zar�wno jog�, jak
introspekcj�, oddanie, s�u�b�, a tak�e wiedz� filozoficzn�.
Podobnie jak to si� dzieje z wi�kszo�ci� najdoskonalszych
nauczycieli duchowych, filozofia Baby potrafi�a pogodzi� rzekome
sprzeczno�ci. Na przyk�ad by� on znakomitym znawc� tradycji
Upaniszad�w i Wedanty, ale zarazem uwielbia� pobo�ne praktyki,
takie jak �piew. By� w najwy�szym stopniu niezale�ny, a jednak
ca�e �ycie po�wi�ci� s�u�bie swemu Guru. Naucza�, �e B�g jest
czyst�, bezpostaciow�
�wiadomo�ci�, a pomimo to czci� r�wnie� r�ne osobowe formy
Boga, opowiadaj�c historie z mitologii indyjskiej tak, jakby
m�wi� o starych, dobrze znanych przyjacio�ach. Kr�tko m�wi�c,
Baba naucza� powszechnej duchowo�ci obejmuj�c wiele jej form,
��cz�c r�ne rodzaje klasycznych praktyk, szanuj�c wszystkie
religie, a jednak ci�gle wracaj�c do prawdy o jedno�ci, zawsze
przypominaj�c nam, �e ostateczna rzeczywisto�� nie r�ni si� od
do�wiadczenia naszej w�asnej �wiadomo�ci wewn�trznej oraz �e
tylko Ja�� le�y u pod�o�a wszystkich form. Kiedy� kto� zapyta�
go:
* Czy widzisz Boga w tym drzewie?
* Nie - odpar� Baba. - Widz� Boga jako to drzewo. I widz� r�wnie�
Boga jako ciebie.
Baba uczyni� duchowo�� realn�. Konkretn�. �yw�. I tak samo daj�c�
si� zastosowa� w �yciu nowojorskiego prawnika czy paryskiego
ksi�gowego, jak w �yciu jogina z himalajskiej g�uszy. Wydoby� j�
z ksi��ek, z domeny idea�u i sprawi�, �e mo�emy widzie�, czu�
i styka� si� z obecno�ci� Boga w naszym codziennym
do�wiadczeniu. Sama �wiadomo�� faktu, �e Baba widzi w tobie
Boga, zmusza�a ci�, aby� zacz�� powa�nie traktowa� swoj� dusz�
i prowadzi�, w zwi�zku z tym, odpowiedni tryb �ycia. W�asne
do�wiadczenie Baby, jego energia duchowa przesyca�y jego s�owa
i dawa�y im moc przenikni�cia cz�owieka. Jak�e cz�sto przez
wszystkie te lata s�yszeli�my podczas wyk�adu Bab� m�wi�cego co�
w rodzaju: "Tak jak para staje si� wod�, a woda staje si� lodem,
boska �wiadomo�� staje si� �wiatem" i te s�owa nagle odbija�y
si� w ludziach rezonansem jako realne do�wiadczenie. Mogli
zobaczy�, poczu�, wiedzie�, �e ich pozornie materialne cia�o i
wszystko, co istnieje, zosta�a stworzone ze �wiadomo�ci.
Fundamentalne, konkretne do�wiadczanie przez Bab� boskiej
rzeczywisto�ci, kryj�cej si� za tym �wiatem, przebija�o z jego
s��w tak silnie, �e trudno by�o tego nie poj��.
Czytaj�c Dok�d idziesz? zauwa�cie, jak Baba stale zwraca wasz�
uwag� w jednym i tym samym kierunku: w stron� zrozumienia naszej
to�samo�ci z bosk� �wiadomo�ci�, z Ja�ni�. Zwr��cie uwag�, �e
niezale�nie od tego, co omawia w tej ksi��ce - czy b�dzie to
rozwa�anie teorii mantry, doradzanie jak poradzi� sobie z
niepo��danymi my�lami, czy wyja�nianie, jak wkomponowa�
medytacj� w �ycie codzienne - kluczem, kt�ry nam daje, jest
zrozumienie jedno�ci. Tylko to - m�wi nam - mo�e uwolni� nas od
strachu, mo�e u�wiadomi� nam nasze prawdziwe zwi�zki wzajemne,
mo�e pom�c nam w powodzeniach i niepowodzeniach �yciowych i
doprowadzi� nas w ko�cu do celu podr�y duchowej. "Kiedy
dojdziesz do ko�ca swojej sadhany, zdasz sobie spraw� z tego, �e
wszystko jest Ja�ni�" - pisze Baba. "Skoro tak si� rzeczy maj�,
czy� nie lepiej pami�ta� o tym ju� teraz i medytowa� ze
�wiadomo�ci�, �e wszystko, co widzisz wewn�trz i na zewn�trz,
jest Ja�ni�?" Czasami z humorem, czasami �agodnie, a czasami
surowo przypomina� nam nieustannie, �e nasza prawdziwa to�samo��
nie wi��e si� z cia�em czy umys�em, ale z Ja�ni�, t�
niesko�czenie tw�rcz�, niesko�czenie siln�, niesko�czenie
radosn� �wiadomo�ci�, kt�ra stanowi podstaw� i tre�� naszej
istoty. Tylko w�wczas, kiedy rozumiemy t� �wiadomo�� - m�wi� nam
- rozumiemy, co to znaczy by� w pe�ni cz�owiekiem. Tylko
w�wczas, kiedy odkrywamy j� w sobie, odkrywamy sens naszego
�ycia. Proces dochodzenia do tego odkrycia jest
rzeczywistym tematem niniejszej ksi��ki.
Dok�d idziesz? stanowi kompendium nauk Baby, u�o�onych tak, aby
tworzy�y map� podr�y wewn�trznej. Sk�adaj�ce si� z wyk�ad�w,
sesji pyta� i odpowiedzi oraz wywiad�w udzielonych w czasie jego
podr�y do Stan�w Zjednoczonych, Australii i Europy w latach
1974-76 i 1979-81, rozdzia�y tej ksi��ki stanowi� wyczerpuj�ce
wprowadzenie do nauk Swamiego Muktanandy i jego �cie�ki
Siddhajogi. Ksi��ka ta przedstawia filozofi� Siddhajogi i jej
podstawowe praktyki, wyja�niaj�c zarazem, �e praktyki same w
sobie nie s� procesem duchowym, ale raczej �rodkiem do
podsycania i podtrzymywania tego procesu. Ka�dy rozdzia� ksi��ki
Baby omawia inny aspekt �cie�ki Siddhajogi, splataj�c razem
podstawowe motywy i wprowadzaj�c nowe, przedstawiaj�c etapy
podr�y duchowej, od pierwotnego zrozumienia jej sensu a� po
osi�gni�cie stanu doskona�ej wolno�ci i rado�ci, kt�ry stanowi
jej cel.
Jest jednak jeszcze co� wa�niejszego. Czytaj�c t� ksi��k�, miej
�wiadomo��, �e w jej s�owach zawarta jest si�a duchowa Swamiego
Muktanandy. Ksi��ka ta nie jest wi�c tylko kompendium nauk i
porad duchowych. S�owa Baby maj� moc obdarzenia ci�
do�wiadczeniem. Maj� moc, aby ci� przeobrazi�.
Swami Durgananda
DOK�D IDZIESZ?
O b�ogos�awiony ukochany m�j, obud� si�! Dlaczego �pisz w
niewiedzy?
Kabir
CEL NASZEGO �YCIA
Przyjacielu, dok�d idziesz? Sk�d przychodzisz i czego masz
dokona�? Nale�ysz do najwy�szej Prawdy, ale zapomnia�e� o swoim
pochodzeniu. Teraz nadesz�a pora, aby powr�ci� na g��wny trakt.
M�wi si�, �e �wiat czyni coraz wi�ksze post�py, w czym jednak
sta� si� lepszy? Wsz�dzie nasilaj� si� morderstwa, kradzie�e,
wojny i zniszczenia. Na ca�ym �wiecie panuje nienawi�� mi�dzy
narodami, wrogo�� mi�dzy partiami politycznymi, niech�� mi�dzy
spo�ecze�stwami i antypatia mi�dzy rasami i klasami. Ludzie m�wi�
o innowacjach i reformach, ale w imi� tych cel�w uda�o si� im
jedynie zniszczy� �rodowisko naturalne, rozbi� �ycie rodzinne,
rozpali� egoizm i wrogo��.
W takim �wiecie potrzebujemy tylko jednego: prawdziwego
zrozumienia cz�owiecze�stwa. Ale tego w�a�nie nam brakuje.
Dlaczego cz�owiek zachowuje si� tak, jak si� zachowuje? Dlaczego
wznosi bariery pomi�dzy sob� a innymi? Dlaczego �yje we wrogo�ci
i rywalizacji, zamiast w poczuciu braterstwa? Robi to wszystko,
poniewa� nie rozumie sam siebie. Nie zna wielko�ci, kt�ra
znajduje si� w sercu cz�owieka. Wyobra�a sobie, �e jest ob�udny,
pospolity i s�aby i �e po prostu przejdzie przez ten �wiat i
umrze. Gdyby jednak wejrza� w siebie, w�wczas by zobaczy�, �e
zawiera si� w nim bosko�� ca�ego �wiata.
Uczeni zachodni zaczynaj� teraz odkrywa� prawd�, kt�r�
filozofowie Indii znali od tysi�cy lat, �e ca�y wszech�wiat
sk�ada si� z jednej energii. Nasi pradawni filozofowie, kt�rzy
byli uczonymi ducha, nazwali t� energi� �wiadomo�ci� lub Bogiem.
Ta najwy�sza �wiadomo�� stworzy�a ca�y kosmos ze swojej w�asnej
istoty. Budowniczy mo�e u�y� drewna, kamienia i innych
materia��w, �eby co� zbudowa�, ale �wiadomo�� nie u�ywa
materia��w zewn�trznych; stwarza wszystko z siebie samej.
Wszyscy stanowimy cz�stk� tego wszech�wiata �wiadomo�ci. Nie
r�nimy si� mi�dzy sob� i nie r�nimy si� od Boga. Je�li kto�
posieje nasienie mango, otrzyma mango, nigdy cytryn�. Tak samo
to, co jest zrodzone z Boga, nie mo�e by� niczym innym jak
Bogiem. W sercu ludzkim ja�nieje �wiat�o, kt�rego blask
przewy�sza nawet blask s�o�ca. �wiadomo�� wewn�trzna jest t�
sam� �wiadomo�ci�, kt�ra stwarza i porusza ca�y wszech�wiat. Ale
my nie zdajemy sobie z tego sprawy. Chocia� pochodzimy od tej
�wiadomo�ci, mamy o sobie zupe�nie inne wyobra�enie.
Pewnego razu, b�d�c w Bombaju us�ysza�em, jak dzieci �piewaj�
piosenk� z jakiego� filmu i do dzi� pami�tam jej s�owa:
Cz�owiecze, jak ty si� zmieni�e�?
Ziemia si� nie zmieni�a,
Woda si� nie zmieni�a,
Nie zmieni� si� ogie�,
Powietrze i eter si� nie zmieni�y,
S�o�ce si� nie zmieni�o,
Nie zmieni� si� ksi�yc,
Zwierz�ta si� nie zmieni�y,
Drzewa si� nie zmieni�y,
Cz�owiecze, jak ty si� zmieni�e�?
Jak si� zmienili�my? Ka�dy z nas sta� si� tym lub owym, zale�nie
od naszego w�asnego wyobra�enia. Wierzymy, �e jeste�my
m�czyznami lub kobietami, bogatymi lub biednymi. Wierzymy, �e
jeste�my nauczycie1ami, �o�nierzami, psychiatrami. Wierzymy, �e
jeste�my m�odzi lub starzy, grubi albo chudzi, szcz�liwi b�d�
nieszcz�liwi. Wierzymy, �e jeste�my Amerykanami albo Hindusami,
Rosjanami albo Arabami, wyznawcami hinduizmu albo
chrze�cijanami,
wyznawcami judaizmu albo muzu�manami. Ale w rzeczywisto�ci jest
w nas jedna Prawda. Wszyscy pochodzimy z tego samego nasienia,
a tym nasieniem jest B�g. Po prostu odgrywamy r�ne role.
Gdyby�my tylko potrafili pod tymi rolami dotrze� do naszej
w�asnej bosko�ci, wszyscy zn�w wiedzieliby�my, �e jeste�my
Bogiem.
Wolno�� stania si� kim zechcesz
Cz�owiek posiada wolno�� stania si� czym tylko zechce. Swoimi
w�asnymi si�ami mo�e uczyni� swoje �ycie wspania�ym lub �a�osnym.
W�asnymi si�ami mo�e dosi�gn�� niebios, albo pogr��y� si� w
otch�ani. W rzeczywisto�ci pot�ga cz�owieka jest tak ogromna, �e
mo�e on nawet przeobrazi� si� w Boga. B�g spoczywa ukryty w sercu
ka�dego cz�owieka i ka�dy mo�e zda� sobie z tego spraw�. Co
jednak czyni cz�owiek? Zamiast stara� si� pozna� w sobie t�
wielko��, sp�dza �ycie na jedzeniu i piciu, walce z innymi oraz
pogoni za przyjemno�ciami zmys��w. P�odzi dwoje lub troje
dzieci, opiekuje si� rodzin� i uwa�a, �e wype�ni� cel swego
�ycia. Ale przecie� nawet zwierz�ta robi� to samo. Ka�de
stworzenie na �wiecie je i pije. Ka�de stworzenie na �wiecie
prowadzi �ycie rodzinne. Zwierz� idzie w g��b d�ungli, wykonuje
swoj� prac� i wraca, aby cieszy� si� swoj� zwierz�c� partnerk�
i potomstwem. W ten sam spos�b cz�owiek wychodzi z domu, zajmuje
si� swoj� prac�, wraca i cieszy si� rodzin�. Tak, jak ci�gle
wzrasta liczebnie potomstwo ludzi, wzrasta r�wnie� liczba ps�w,
os��w, s�oni, cz�stkow� �wiadomo��. Znasz �wiat tylko taki, jaki
ukazuje si� w stanie jawy. Nie wiesz, co znajduje si� poza nim,
mimo i� ka�dej nocy do�wiadczasz �wiata le��cego poza twoj�
zwyk�� �wiadomo�ci�. Kiedy nie �pisz, wszystko, co widzisz wok�
siebie jest dla ciebie realne. Ale kiedy zasypiasz i �nisz, �wiat
jawy przestaje istnie�, a rzeczywistym staje si� �wiat sn�w.
W staro�ytnych Indiach �y� kr�l imieniem D�anaka, kt�ry by�
r�wnie� wielkim m�drcem. Pewnego dnia po obiedzie uci�� sobie
drzemk� na swoim ukwieconym �o�u. S�u��cy wachlowali go, a
stra�nicy pe�nili wart�. W czasie drzemki D�anace przy�ni�o si�,
�e kr�l s�siedniego kr�lestwa napad� na niego i pokona� go w
bitwie. Zwyci�ski kr�l oznajmi� D�anace, �e mo�e uda� si� dok�d
chce, byle tylko opu�ci� swoje kr�lestwo. Zm�czony walk�,
D�anaka uciek� ze swego kr�lestwa i wkr�tce zacz�� przymiera�
g�odem. W czasie w�dr�wek natrafi� na zbo�e rosn�ce na polu,
zerwa� wi�c dwa k�osy i zacz�� je je��. W tym momencie zjawi�
si� w�a�ciciel pola i zobaczy�, jak nieznajomy raczy si� jego
zbo�em. Chwyci� wi�c bat i dotkliwie pobi� kr�la.
Pod wp�ywem tych raz�w D�anaka obudzi� si�. Usiad� i zobaczy�,
�e wci�� znajduje si� w swoim ��ku, �e s�u��cy wci�� go
wachluj�, a stra�nicy stoj� na warcie. Po�o�y� si� wi�c i
zamkn�� oczy. Zn�w znalaz� si� na polu, bity przez wie�niaka.
Otworzy� oczy i zobaczy�, �e wci�� le�y w ��ku. Wtedy zacz��
si� zastanawia�: "co z tego jest rzeczywiste - m�j sen czy to,
co widz� teraz? Musz� znale�� na to odpowied�".
Rozes�a� wici po ca�ym kr�lestwie, wzywaj�c wszystkich wielkich
uczonych, m�drc�w, prorok�w, jasnowidz�w, wynalazc�w i
naukowc�w, aby przybyli do pa�acu i odpowiedzieli na jego
pytanie. Kiedy wszyscy zebrali si�, zapyta� ich:
* Powiedzcie mi, co jest rzeczywiste - stan jawy, czy stan snu?
Ale nikt nie wiedzia�, jak odpowiedzie� na to pytanie. Gdyby
nazwali rzeczywistym stan snu, musieliby nazwa� nierzeczywistym
stan jawy, gdyby jednak nazwali rzeczywistym stan jawy,
musieliby nazwa� nierzeczywistym stan snu. Kr�l bardzo si�
rozgniewa�.
* Przez tyle lat was karmi�em - rzek� - a wy nie potraficie
odpowiedzie� na proste pytanie. Nic nie robicie, tylko obrastacie
w t�uszcz.
Rozkaza�, aby ich zamkn�� w kr�lewskim wi�zieniu. Nast�pnie wyda�
polecenie, by jego pytanie wywiesi� w miejscach publicznych po
ca�ym kr�lestwie. "Kt�ry stan jest rzeczywisty - sen czy jawa?
Ka�dy, kto zna odpowied� na to pytanie, winien przyby� do pa�acu
i wyja�ni� mi to".
Min�o wiele dni. Jeden z m�drc�w mia� syna imieniem Asztawakra.
Imi� to oznacza "zdeformowany w o�miu miejscach", poniewa�
Asztawakra przyszed� na �wiat z kompletnie powykrzywianym
cia�em. Pewnego dnia zapyta� swoj� matk�:
* Gdzie jest m�j ojciec? Co si� z nim sta�o?
* Tw�j ojciec przebywa w kr�lewskim wi�zieniu - odpowiedzia�a
matka.
* Dlaczego? Czy ukrad� co�?
* Nie - odpar�a. - Nie potrafi� odpowiedzie� na pytanie kr�la,
dlatego wtr�cono go do wi�zienia.
* Ja potrafi� odpowiedzie� na to pytanie - powiedzia� Asztawakra
i uda� si� prosto do pa�acu kr�lewskiego.
Przed pa�acem znajdowa� si� ogromny b�ben, a obok napis,
g�osz�cy, �e ktokolwiek pragnie odpowiedzie� na pytanie kr�la,
winien we� uderzy�. Asztawakra uderzy� w b�ben. Drzwi pa�acowe
otworzy�y si� i zosta� wprowadzony do kr�lewskiej sali przyj��.
Kiedy dworzanie kr�lewscy zobaczyli Asztawakr� wchodz�cego do
sali, wszyscy wybuchn�li �miechem. Bawi�o ich, �e ten kaleki
ch�opiec uwa�a, i� potrafi odpowiedzie� na pytanie kr�la, mimo
�e nie uda�o si� to najm�drszym uczonym w kr�lestwie. Kiedy
Asztawakra zobaczy� ich, r�wnie� zacz�� si� �mia�.
Kr�l powiedzia�:
* Dworzanie �miej� si�, poniewa� chodzisz w taki dziwny spos�b,
a tak�e poniewa� jeste� taki m�ody. Powiedz mi jednak, z czego
ty si� �miejesz?
Asztawakra odpar�:
* Wasza Wysoko��, s�ysza�em, �e ty i twoi dworzanie jeste�cie
lud�mi �wiat�ymi, ale teraz widz�, jacy jeste�cie g�upi.
�miejecie si� z mojego kalectwa, kt�re jest powierzchowne.
Przecie� wszystkie cia�a sk�adaj� si� z tych samych pi�ciu
element�w. Gdyby�cie spojrzeli na mnie z perspektywy Ja�ni,
zobaczyliby�cie, �e Ja�� jest ta sama u wszystkich i �e nie ma
si� z czego �mia�. A je�li chodzi o twoje pytanie, o kr�lu, to
ani stan jawy ani stan snu nie s� rzeczywiste. Kiedy nie �pisz,
nie istnieje �wiat snu, a kiedy �nisz, nie istnieje �wiat jawy.
Tak wi�c �aden z nich nie mo�e by� prawdziwy.
* Skoro zar�wno stan jawy, jak i stan snu s� nierzeczywiste, to
co jest rzeczywiste? - zapyta� kr�l.
* Istnieje inny stan poza tymi dwoma - odpar� Asztawakra. Odkryj
ten stan. Tylko on jest rzeczywisty.
Cztery stany
Podobnie jak kr�l D�anaka, znamy tylko zwyk�e stany �wiadomo�ci,
w kt�rych �yjemy. Nie znamy ca�ej rzeczywisto�ci. Kiedy nie
�pimy, jeste�my ca�kowicie zanurzeni w naszym �wiecie jawy.
Kiedy �nimy, nasze czynno�ci, nasz �wiat i nasze pojmowanie s�
zupe�nie inne, ni� na jawie. Kiedy jeste�my pogr��eni w g��bokim
�nie, ca�kowicie tracimy �wiadomo��. Ale kiedy medytujemy,
przechodzimy nawet poza stan g��bokiego snu i wkraczamy w stan
Ja�ni. Jest to stan stanowi�cy podstaw� wszystkich innych stan�w
i tylko on jest sta�y i niezmienny. Kiedy osi�gniemy ten stan,
do�wiadczymy prawdy o sobie. Zdamy sobie spraw�, �e nie jeste�my
niczym innym, jak tylko �wiadomo�ci�. Cia�o fizyczne jest jak
ubranie, w kt�re si� odziewamy. Podobnie jak ubranie jest
jedynie przykryciem dla cia�a, cia�o fizyczne jest jedynie
przykryciem dla naszej najg��bszej �wiadomo�ci. Poznanie tej
�wiadomo�ci jest celem �ycia.
Gdyby wszyscy mogli do�wiadczy� tej Prawdy wewn�trznej, gdyby
potrafili zrozumie� swoj� prawdziw� natur�, nie by�oby ju� mi�dzy
lud�mi wrogo�ci, a jedynie przyja��, mi�o�� i powszechne
braterstwo. Dlatego w�a�nie poznanie Ja�ni jest absolutn�
konieczno�ci�. Tylko kiedy znamy w�asn� Ja��, mo�emy pozna�
innych. Tylko kiedy widzimy wielko�� kt�ra istnieje w nas
samych, mo�emy dostrzec j� u innych. Kiedy spojrzymy na siebie
z prawdziwym zrozumieniem cz�owiecze�stwa, zobaczymy to samo
cz�owiecze�stwo u wszystkich innych, a wtedy u�wiadomimy sobie,
�e wszyscy ludzie na tym �wiecie s� dzie�mi Boga.
POGO� ZA SZCZʌCIEM
Indyjskie pisma �wi�te stawiaj� wa�ne pytanie: jaki jest cel
�ycia ludzkiego? M�drcy Wedanty twierdz�, �e celem �ycia jest
wyeliminowanie wszelkich cierpie� i osi�gni�cie najwy�szej
rado�ci. Kiedy si� nad tym zastanowimy, przekonamy si�, �e
wszystko co w �yciu robimy, jest podporz�dkowane tym dw�m
rzeczom. Czego pragniemy? Pragniemy szcz�cia. Pragniemy
uniesie�. Pragniemy mi�o�ci, energii i entuzjazmu. I w taki czy
inny spos�b staramy si� to wszystko osi�gn��. Po to, by by�
szcz�liwym zakochujemy si�, pobieramy si� i wychowujemy dzieci.
Po to, by by� szcz�liwym robimy interesy, zarabiamy pieni�dze,
gromadzimy rzeczy, piel�gnujemy r�ne zdolno�ci i umiej�tno�ci
oraz korzystamy z rozrywek. Nawet kiedy oszukujemy innych ludzi
i szkodzimy im, robimy to w nadziei, i� przyniesie nam to
szcz�cie. Ale gdyby�my naprawd� zbadali siebie, odkryliby�my,
�e szcz�cie, kt�rego szukamy, mo�na znale�� tylko w nas samych.
�wi�ty poeta z Maharasztry pisa�:
Cz�owiecze, przeby�e� tyle dr�g
w �wiecie zewn�trznym.
Udawa�e� si� z miejsca na miejsce,
Zbiera�e� kwiaty i owoce
i oddawa�e� si� niezliczonym czynno�ciom.
Ale wszystko, co zdoby�e�, to znu�enie.
Nadesz�a teraz pora szybowania po
nieograniczonych przestrzeniach wewn�trznych.
To, czego szukasz, mo�esz tam znale��
w obfito�ci.
Dlaczego tak trudno jest zwr�ci� si� w g��b siebie? Pragniemy
szcz�cia, a jednak stale praktykujemy jog� b�lu. Zasiewamy
ziarna cierpienia, a potem zastanawiamy si�, kiedy wydadz� owoc
szcz�cia. Podr�uj� po wielu krajach i poznaj� r�nych ludzi.
Spotykam ludzi bogatych i biednych, a ka�dy opowiada mi t� sam�
histori�. Wszyscy s� nieszcz�liwi. Niezale�nie jednak od tego,
jak bardzo ludzie niezadowoleni s� ze swego �ycia, robi� oni
nadal dok�adnie to samo, co zawsze robili. Nigdy nie
zastanawiaj� si�, jak po�o�y� kres swoim k�opotom. Zamiast tego
po prostu narzekaj�, obwiniaj� swego m�a czy �on�, szefa, rz�d,
albo czasy, w jakich �yj�. My�l�: gdybym tylko mog�a sprawi�,
�eby mnie kocha�, by�abym taka szcz�liwa. Gdybym tylko mia�
lepsz� prac�, w moim �yciu nie by�oby cierpienia. Gdyby tylko
ona zachowywa�a si� tak, jak chc�, wszystko by�oby cudowne. I
w ten spos�b up�ywa im �ycie.
Odwa�nie jedz�c czili
Jest taka opowie��, kt�ra bardzo dobrze ilustruje ten problem.
Pewnego razu szejk Nasruddin zwiedza� Indie. Chodz�c po ulicach
Delhi zaw�drowa� na targ warzywno-owocowy. Kiedy tak sta� na
targu, zauwa�y�, �e wiele os�b kupuje czili. Mieszka�cy Indii
bardzo lubi� czili ale u�ywaj� ich w niewielkich ilo�ciach.
Nasruddin s�dzi�, �e musz� by� bardzo smaczne, kupi� wi�c dwa
kilo czili i siad� pod drzewem, �eby je zje��. Kiedy rozgryz�
pierwszy str�k czili, usta zacz�y go pali� i pociek�o mu z oczu
i z nosa. J�cza� i wachlowa� usta, a potem zacz�� gry�� nast�pne
czili, s�dz�c, �e to drugie b�dzie smakowa� lepiej. I tak gryz�
jeden str�k czili po drugim, cierpi�c i �ywi�c nadziej�, �e
ka�dy nast�pny str�k b�dzie smaczniejszy od poprzedniego.
Jeste�my tacy sami, jak Nasruddin. Wszyscy jemy czili w nadziei,
�e czili, kt�re zjemy jutro - a je�li nie jutro, to najdalej
pojutrze - b�dzie smakowa� lepiej. Cz�stujemy si� nawzajem tymi
samymi czili, maj�c nadziej�, �e kiedy�, gdzie�, b�d� mia�y smak
s�odyczy. Ale fakt pozostaje faktem, �e w tej chwili pal� nas
usta, z oczu ciekn� �zy i kapie nam z nosa.
Kiedy tak Nasruddin odwa�nie gryz� swoje czili, pewien cz�owiek,
kt�ry to obserwowa�, podszed� do niego i zapyta� go, co robi.
* Widzia�em, �e wiele os�b kupuje ten przysmak, wi�c te� je
kupi�em i zacz��em je�� - wyja�ni� Nasruddin.
* To s� czili - powiedzia� m�czyzna. - Powinno si� je je�� w
bardzo ma�ych ilo�ciach.
Nasruddin pokiwa� g�ow� i jad� dalej. M�czyzna by� zdumiony.
* Teraz, kiedy ju� wiesz, co to jest - powiedzia� - dlaczego nie
przestajesz ich je��?
* C� - odpar� Nasruddin. - Kupi�em te czili i musz� je sko�czy�.
Ja ju� teraz nie jem czili. Jem swoje pieni�dze.
Oto jak prze�ywamy swoje �ycie. Kupili�my sobie nasze problemy,
a chocia� stwierdzamy, �e nas parz�, musimy zjada� je dalej,
poniewa� poczynili�my inwestycje. Wci�� szukamy nowych uciech,
nowych rozrywek, nowych kochaj�cych przyjaci�, wi�kszego
bogactwa, wi�kszej s�awy. Ale czy cokolwiek z tego przynosi nam
prawdziwe zadowolenie? Czy nasze rozrywki przynosz� nam
prawdziw� rado��, czy tylko uczucie pustki i gor�ca? Co tak
naprawd� osi�gamy w naszej pogoni za zadowoleniem?
Poeta Bhartrihari pisa�:
S�dzi�em, �e to ja ciesz� si� przyjemno�ciami
zmys��w,
Nie zdawa�em sobie sprawy, �e to one
mn� si� cieszy�y.
S�dzi�em, �e to ja trawi� sw�j czas,
Nie zdawa�em sobie sprawy, �e to czas
trawi� mnie.
Sp�jrz na swoje �ycie. Otw�rz oczy. Gdy ty goni�e� za spe�nieniem
swoich pragnie�, czas po�ar� ciebie.
Pragnienia maj� to do siebie, �e wci�� rosn�. Im bardziej gonimy
za naszymi pragnieniami, tym bardziej si� one rozrastaj�.
Niezale�nie od tego, co mamy na tym �wiecie, zawsze chcemy mie�
wi�cej. Je�eli mamy dolara, chcemy dziesi�ciu dolar�w. Je�eli
mamy volkswagena, chcemy mercedesa. Je�eli wypijemy jeden
kieliszek alkoholu, chcemy nast�pnego. Dop�ki nie zwr�cimy si�
w g��b siebie i nie odkryjemy szcz�cia Ja�ni, nie osi�gniemy
trwa�ego zadowolenia, niezale�nie od tego, ile zdob�dziemy
pieni�dzy, ilu pozyskamy przyjaci�, jak wiele osi�gniemy na tym
�wiecie. Wszystkie rado�ci �wiata zewn�trznego s� ulotne. Nie
mog� trwa�. Bez rado�ci Ja�ni nasze przyziemne rado�ci s� jak
szereg zer, bez poprzedzaj�cej je jedynki, kt�ra nada�aby im
warto��. Bez rado�ci Ja�ni zerem jest nasz maj�tek, zerem jest
nasza uroda, zerem s� r�wnie� nasze osi�gni�cia. Tylko kiedy
pijemy nektar Ja�ni, wszystkie nasze zera nabieraj� warto�ci.
Ko�� psa
Szcz�cie istnieje w nas i nale�y do nas, ale my zawsze
przenosimy rado�� wewn�trzn� na co� zewn�trznego i s�dzimy, �e
to stamt�d pochodzi nasza rado��. Je�eli bardzo wnikliwie
zbadasz swoje post�powanie, przekonasz si�, �e nawet twoje
przyziemne rado�ci nie pochodz� od przedmiot�w zewn�trznych, ale
od ciebie. Powiadasz: "Tak dobrze si� czuj�, kiedy s�ucham
muzyki. Gra w tenisa daje mi tyle szcz�cia". W rzeczywisto�ci
jednak, kiedy robisz te rzeczy, do�wiadczasz swojej w�asnej
rado�ci wewn�trznej. Jest w Wedancie takie porzekad�o: "Rado��
�wiata jest jak ko�� psa". Pies znajduje ko�� i zaczyna j�
gry��. Kiedy tak j� �uje, kawa�ki ko�ci wbijaj� si� mu w dzi�s�a
i zaczyna p�yn�� krew. Pies czuje smak krwi i my�li: "Ta ko��
jest pyszna!" Im d�u�ej gryzie ko��, tym obficiej krwawi� jego
dzi�s�a. Im bardziej czuje smak krwi, tym smaczniejsza wydaje
si� mu ko��. Ten cykl nie ma ko�ca. Tak jak pies nie zdaje sobie
sprawy, �e smakuje w�asn� krew, tak i ty nie zdajesz sobie
sprawy, �e rado��, jakiej do�wiadczasz w �wiecie, pochodzi od
ciebie samego. Pomy�l o szcz�ciu, jakie odnajdujesz w �yciu.
Sk�d ono pochodzi? Kiedy sko�czy�e� je�� i masz pe�ny �o��dek,
do�wiadczasz chwili zadowolenia. Kiedy po d�ugim niewidzeniu
spotykasz przyjaciela i obejmujesz go, przez u�amek sekundy
czujesz rado��. Kiedy artysta kontempluje swoje dzie�o,
do�wiadcza kilku sekund spokoju. W rzeczywisto�ci w takich
chwilach umys� wycisza si�, a wewn�trzny o�rodek b�ogo�ci
ods�ania si� na moment jak b�yskawica. Jednak�e b�ogo��, jakiej
do�wiadczasz, nie jest trwa�a; jest jedynie cieniem b�ogo�ci,
jak� masz w sobie. �eby bezpo�rednio do�wiadczy� tej b�ogo�ci,
musisz zwr�ci� si� w g��b siebie w medytacji i szuka� szcz�cia
tam, gdzie si� ono rzeczywi�cie znajduje.
Problem polega na tym, �e nie chcesz wejrze� w siebie. Tw�j
aparat fotograficzny utrwala tylko to, co dzieje si� w �wiecie
zewn�trznym; nigdy nie obraca si� w drug� stron�, �eby
zarejestrowa� to, co dzieje si� w tobie. A przecie� ka�dej nocy
do�wiadczasz korzy�ci, jakie daje zwr�cenie si� w g��b siebie.
W ci�gu dnia gromadzisz wiele rzeczy, spotykasz wielu
przyjaci�, pracujesz tak ci�ko i prze�ywasz tak wiele
przyjemno�ci. Robisz to wszystko, aby osi�gn�� szcz�cie, ale
pod koniec dnia wracasz do domu i m�wisz: "jestem zm�czony".
Niezale�nie od tego, co robisz w ci�gu dnia, czy zarobisz milion
dolar�w, czy osi�gniesz najwy�sze zaszczyty lub we�miesz udzia�
we wspania�ym przyj�ciu, wieczorem czujesz si� wyczerpany i
pragniesz jedynie spa�. Kiedy nadchodzi pora snu, nie obchodzi
ci� nic z tych rzeczy, na kt�re tak ci�ko pracowa�e� w dzie�.
Nie pragniesz nawet obecno�ci ludzi, kt�rych kochasz. Chcesz
tylko odpoczynku. Udajesz si� wi�c do ciemnego pokoju i otulasz
si� ciep�� ko�dr�. Kiedy nast�pnego ranka kto� zapyta ci�, jak
si� czujesz, odpowiadasz: "Jestem pe�en energii". Kilka godzin
snu od�wie�y�o ci� ca�kowicie. Niczego nie zjad�e�, niczego nie
zrobi�e�, nic nie kupi�e�, niczym si� nie bawi�e�, a jednak
czujesz si� zupe�nie odrodzony. Jak to si� dzieje, �e czynno�ci,
kt�re tak ci� ciesz� w ci�gu dnia, przyprawiaj� ci� o zm�czenie,
podczas gdy kilka godzin snu daje ci tyle si�y i energii? Tw�j
w�asny sen uczy ci� wci�� na nowo, �e prawdziwe �r�d�o si�y i
energii jest wewn�trz ciebie.
�wiat wewn�trzny
Gdyby� w ci�gu dnia wejrza� w siebie i przez kr�tki czas
pomedytowa�, m�g�by� czerpa� z tego �r�d�a, a wtedy osi�gn��by�
stan ci�g�ego entuzjazmu i rado�ci. W ka�dym cz�owieku znajduje
si� boska, �wiadoma energia, zwana Kundalini. Poprzez medytacj�
energia ta budzi si� i powoduje spontaniczny proces jogi.
Wi�kszo�� ludzi s�dzi, �e joga polega na fizycznych �wiczeniach
hathajogi, ale w rzeczywisto�ci joga oznacza "po��czenie" -
ponowne zjednoczenie z Ja�ni�, od kt�rej zosta�e� oddzielony.
Kiedy obudzi si� energia wewn�trzna i zacznie si� ta
spontaniczna joga, ca�e twoje cia�o zostanie oczyszczone od
wewn�trz. Twoja �wiadomo�� zwr�ci si� w g��b i b�dziesz m�g�
zobaczy� �wiaty wewn�trzne.
Z czasem, dzi�ki medytacji, jaka zachodzi po obudzeniu energii
wewn�trznej, poznasz swoj� prawdziw� natur�, swoj� w�asn� Ja��.
Dotrzesz do o�rodka znajduj�cego si� poza przyjemno�ci� i b�lem,
osi�gniesz stan, w kt�rym doznawa� b�dziesz jedynie
szcz�liwo�ci. Jest to stan Ja�ni.
Kiedy dojrzysz Ja��, kiedy do�wiadczysz jej, zostaniesz
ca�kowicie przeobra�ony. R�wnie� �wiat b�dzie dla ciebie
przeobra�ony i ujrzysz go w zupe�nie nowym �wietle. Istnieje
takie powiedzenie: "Co jest dniem dla wrony, dla sowy jest
noc�". Podobnie �wiat, kt�ry dla cz�owieka nieo�wieconego kryje
w sobie tyle trudno�ci i komplikacji., jest rajem dla kogo�, kto
zna Ja��. B�g pe�en jest dobra, pi�kna i wielu wspania�ych
umiej�tno�ci, kt�rymi obdarzy� nas wszystkich. Ale nie mo�esz
tego dostrzec, napawaj�c si� tylko �wiatem zewn�trznym. Musisz
by� obdarzony subtelnym spojrzeniem, aby m�c ujrze� Zasad�
wewn�trzn�.
Nie wyobra�asz sobie nawet przeogromu, kt�ry si� w tobie kryje.
Cia�o ludzkie wydaje si� ma�e, a jednak jest obrazem ca�ego
wszech�wiata. W ciele znajduje si� s�o�ce tysi�c razy ja�niejsze
od s�o�ca na zewn�trz, a jednak nie parzy ono, ale ch�odzi. To
wewn�trzne �wiat�o, umieszczone w sahasrara, wspania�ym o�rodku
duchowym u szczytu g�owy, nadaje promienno�� twojej twarzy i
blask twoim oczom. W sercu znajduje si� o�rodek wiedzy, w kt�rym
ujrze� mo�esz ca�y �wiat. Jest w tobie tyle rzeczy, �e opisanie
ich zaj�oby mi ca�e tomy. Wszystkie cuda, jakie widzisz w
�wiecie zewn�trznym, mo�na znale�� w znacznie wi�kszym stopniu
w sobie samym. Wszystkie przyjemno�ci, za jakimi gonisz, mo�na
w niepor�wnanie wi�kszym stopniu odkry� w sobie.
Przez ca�e �ycie starasz si� zaspokoi� oczy pi�knymi widokami,
zadowoli� uszy melodyjnymi d�wi�kami. Pr�bujesz ucieszy� nos
wytwornymi zapachami, sk�r� przyjemnym dotykiem, a j�zyk coraz
to innym smakiem. Z t�sknoty za pi�kn� muzyk� s�uchasz rock and
rolla, symfonii lub opery. Ale kiedy energia wewn�trzna obudzi
si� i dosi�gnie sahasrary, us�yszysz d�wi�ki niebia�skie tak
s�odkie, �e nie da si� ich opisa�. S�uchaj�c ich, b�dziesz si�
czu� coraz szcz�liwszy i nawet twoje dolegliwo�ci fizyczne
zostan� uleczone. Kiedy ta muzyka rozbrzmiewa� b�dzie w
obszarach wewn�trznych, na j�zyk zacznie kapa� niebia�ski
nektar.
Zawsze rozgl�dasz si� za smacznym jedzeniem i piciem. Jesz tyle
r�nych potraw, �eby poczu� wy�mienity smak, pijesz tyle napoj�w,
�eby poczu� ich aromat. Ale kiedy napoisz si� nektarem
wewn�trznym, przekonasz si�, �e jest tak pyszny, tak ca�kowicie
zadowalaj�cy, i� �aden inny smak nie mo�e si� z nim r�wna�.
Lubisz r�wnie� �adne zapachy. Perfumujesz si�, �eby dobrze
pachnie�, ale z wiekiem twoje cia�o zaczyna wydziela� brzydk�
wo�. Kiedy jednak zag��biasz si� w medytacji, niezwykle pi�kne
zapachy wype�niaj� ca�� twoj� istot�, zapachy tak s�odkie, �e
kiedy je poczujesz, tw�j umys� wyciszy si�.
T�sknisz tak�e za dotykiem. �eby do�wiadczy� przyjemno�ci dotyku,
obejmujesz innych i tulisz si� do nich, a� wreszcie tw�j zmys�
dotyku ulega przyt�pieniu i nic ju� nie czujesz. Ale po
obudzeniu energii wewn�trznej, ta energia zacznie w tobie igra�,
a wtedy ca�a twoja istota do�wiadczy rozkoszy jej delikatnego
dotkni�cia. B�dziesz mia� niezwyk�e doznania i odczujesz
ca�kowite zadowolenie.
Pragniesz ponadto patrze� na pi�kne kszta�ty i upi�ksza� siebie.
Aby uatrakcyjni� swoje cia�o, nak�adasz na twarz pudry i kremy,
ale z czasem �rodki chemiczne �le wp�ywaj� na sk�r� i kiedy si�
nie umalujesz, wygl�dasz jak upi�r. Czeszesz w�osy i wk�adasz
pi�kne stroje, ale one brudz� si� i niszcz�. Pi�kno zewn�trzne
jest wi�c nietrwa�e i istnieje przez chwil�, a potem ci umyka.
Ale pi�kno wewn�trzne nigdy si� nie zmienia. Nigdy si� nie
starzeje, ani nie psuje.
W miar� jak b�dziesz coraz wi�cej medytowa� i zadzia�a w tobie
energia wewn�trzna, zaczniesz dostrzega� takie pi�kno, �e stanie
si� ono wr�cz trudne do zniesienia. W samym �rodku �wietlistej
jasno�ci w sahasrarze znajduje si� b�yszcz�ce niebieskie
�wiate�ko, znane jako B��kitna Per�a. To �wiat�o Ja�ni, kt�re
jest w tobie. Widz�c je, wielcy Siddhowie stwierdzili: "B�g
mieszka w ka�dym cz�owieku". Wszystko, czego szukasz na tym
�wiecie, istnieje wewn�trz ciebie. P�onie w tobie najwy�sza
rado��. Ale nie wystarczy zrozumie� to jedynie przy pomocy
umys�u. Musisz zanurzy� si� w g��b i wydoby� to na wierzch.
Wtedy zobaczysz migoc�c� �wiadomo��, kt�ra mieszka w tobie pod
postaci� Szcz�liwo�ci. Wielki �wi�ty suficki, Mansur Mastana
powiedzia�: "Mo�esz zniszczy� �wi�tyni�, mo�esz zniszczy�
meczet. Mo�esz zburzy� Kaab�, mo�esz zburzy� Kubli. Ale nigdy
nie �am serca ludzkiego, poniewa� w sercu mieszka B�g". Serce
jest prawdziwym domem Boga. Jest siedzib� szcz�cia, miejscem
niesko�czonej mi�o�ci. Udaj si� tam.
PSZCZO�A I S�O�
By�a sobie pszczo�a - m�oda, silna i kipi�ca gor�c� krwi�
m�odo�ci. Pewnego razu lata�a rado�nie z kwiatka na kwiatek,
spijaj�c nektar. Oddala�a si� od domu, zapominaj�c, �e zbli�a
si� wiecz�r i pora powrotu.
Przysiad�a w�a�nie na kwiecie lotosu, kiedy zasz�o s�o�ce i lotos
zamkn�� si�. Pszczo�a znalaz�a si� w pu�apce. Mia�a mocne ��d�o
i bez trudu mog�a przebi� p�atki i odlecie�, ale zatraci�a si�
w swoim upojeniu. Pomy�la�a:
* Sp�dz� tu noc, pij�c nektar, a rano, kiedy lotos si� otworzy,
polec� do domu. Skrzykn� mego m�a, s�siad�w i przyjaci� i
sprowadz� ich tu, aby uraczyli si� nektarem. B�d� tacy
szcz�liwi! B�d� tacy wdzi�czni!
Wkr�tce nadesz�a p�noc. M�ody s�o� przedziera� si� przez las;
on r�wnie� by� w stanie upojenia. Powala� drzewa, mia�d�y�
ro�liny i wpycha� je sobie do paszczy. Kiedy przyby� nad
jezioro, gdzie pszczo�a oddawa�a si� marzeniom, zacz�� zrywa�
i zjada� kwiaty lotosu. Pszczo�a wci�� pi�a nektar i my�la�a:
* Sprowadz� m�a, sprowadz� s�siad�w, sprowadz� wszystkich moich
przyjaci�. Za�o�� wielk� fabryk� miodu.
Nagle rozleg� si� g�o�ny trzask.
* Niestety - zawo�a�a pszczo�a. - Umieram. Umieram. Umar�am.
Wszystkie plany pszczo�y pozosta�y w jeziorze. Wszyscy jej
przyjaciele pozostali w swoich domach. W domu pozosta� m��. A
pszczo�a znalaz�a si� w paszczy s�onia.
Podobnie jak ta pszczo�a, w�drujemy coraz dalej po �wiecie i
wydaje si� nam, �e czynimy coraz wi�ksze post�py, nie zdaj�c
sobie sprawy z tego, �e oddalamy si� od naszego �r�d�a. Z ka�dym
dniem zbli�a si� do nas s�o� �mierci, ale my nie s�yszymy jego
krok�w.
�wiat jest nietrwa�y. Chocia� wydaje si� taki czarowny, wszystko,
co tu widzimy, ulega zniszczeniu. Wielki �wi�ty Kabir �piewa�:
"Jeste� jak podr�ny, kt�ry przychodzi i odchodzi. Gromadzisz
bogactwa i chlubisz si� nimi. Ale kiedy odejdziesz, nie
zabierzesz ze sob� niczego. Przyszed�e� na ten �wiat z
zaci�ni�tymi pi�stkami, ale kiedy b�dziesz odchodzi�, twoje
d�onie b�d� rozwarte". Na tym �wiecie wszystko si� zmienia,
wszystko niszczeje. M�odo�� zamienia si� w staro��, zdrowie
zamienia si� w s�abo��, pi�kno zamienia si� w chorob�. Kabir
powiedzia�: "Na twoich oczach twoje �ycie zamienia si� w proch".
Przyjdzie czas, kiedy zawali si� ka�de imperium, ka�dy pomnik
i miasto. By�o tylu kr�l�w, cesarzy, wielkich przyw�dc�w. I
gdzie si� podzieli? Tylko Ja�� wewn�trzna jest wieczna. Tylko
�wiadomo�� wewn�trzna b�dzie trwa�.
Bez medytacji nad Ja�ni�, bez praktyki duchowej, osi�gniesz
jedynie w�asn� �mier�. Wi�kszo�� ludzi uwa�a, �e m�odo�� jest
odpowiednim czasem do jedzenia, picia i u�ywania wszystkich
przyjemno�ci �wiata, a dopiero kiedy cia�o stanie si� stare i
zu�yte, mo�na b�dzie zacz�� my�le� o Bogu. Ale czego mo�esz
dokona�, kiedy twoje cia�o jest stare? Kiedy tw�j dom p�onie,
jaki sens ma kopanie studni? Dlatego poeta Bhartrihari pisa�:
"Dop�ki jeszcze twoje cia�o jest zdrowe i silne, dop�ki dzia�aj�
twoje zmys�y, uczy� co� dla siebie". Po co czeka�? Pogr�� si�
w kontemplacji Ja�ni i osi�gnij j� teraz. Wiedz, �e �ycie jest
bardzo kr�tkie. Nie po to przyszed�e� na ten �wiat, �eby tylko
je�� i pi� i umrze�.
JA��
Mniejsza od najmniejszej,
wi�ksza od najwi�kszej,
Ja�� wiecznie zamieszkuje
we wszystkich sercach.
Cz�owiek wolny od ��dzy,
o czystym umy�le i zmys�ach,
widzi chwa�� Ja�ni
i wolny jest od cierpienia.
KATHA UPANISZADA
�R�D�O WSZELKIEJ RADO�CI
Na �wiecie nie ma nic wspanialszego od Ja�ni. Z Ja�ni bior� si�
wszystkie nasze rado�ci, ca�a nasza inspiracja i si�a. W
rzeczywisto�ci w Ja�ni zawiera si� ca�y wszech�wiat.
Do�wiadczysz tego, kiedy zwr�cisz si� w g��b i zobaczysz to w
medytacji.
Jad�nawalkja by� jednym z najwi�kszych m�drc�w staro�ytno�ci.
Mia� dwie �ony: Katjajani, kt�ra by�a stara i Maitreji, kt�ra
by�a bardzo m�oda. Pewnego dnia Jad�nawalkja wezwa� obie �ony
i powiedzia� im:
* Wyrzekam si� �ycia rodzinnego i udaj� si� do lasu, aby �y� tam
jako pustelnik. Podzieli�em sw�j maj�tek na dwie cz�ci i ka�dej
z was daj� po�ow�.
Starsza �ona przyj�a swoj� cz��, ale Maitreji zapyta�a: *
Dlaczego wyrzekasz si� maj�tku i odchodzisz?
* Poniewa� Ja�ni nie mo�na zadowoli� maj�tkiem - odpar�
Jad�nawalkja.
* Czy ten maj�tek da mi nie�miertelno��? - spyta�a.
* Nie - powiedzia� Jad�nawalkja. - B�dziesz �y�a �yciem bogaczy.
Nikt nie mo�e osi�gn�� nie�miertelno�ci za pieni�dze.
* Wobec tego nie chc� ich - rzek�a Maitreji. - Po�lubi�am ciebie,
starca, nie dla twoich pieni�dzy, ale dla twojej wiedzy. Pragn�
osi�gn�� Ja��.
S�ysz�c te s�owa Jad�nawalkja by� bardzo zadowolony.
* O Maitreji - powiedzia� - by�a� mi zawsze bardzo drog�, ale
teraz jeste� jeszcze dro�sza.
* Oddaj ca�e swoje bogactwo materialne Katjajani - rzek�a
Maitreji. - Mnie daj bogactwo swojej wiedzy.
W odpowiedzi Jad�nawalkja zacz�� jej wyja�nia�, na czym polega
wielko�� Ja�ni.
* O Maitreji - powiedzia�. - Kochamy si� nawzajem nie ze wzgl�du
na nas samych, ale ze wzgl�du na Ja��. M�� jest drogi �onie nie
ze wzgl�du na siebie samego, ale ze wzgl�du na Ja��. �ona jest
droga m�owi nie ze wzgl�du na siebie sam�, ale ze wzgl�du na
Ja��. Wszystkie stworzenia s� nam drogie nie ze wzgl�du na nie
same, ale ze wzgl�du na Ja��. Ja�� jest najdro�sz� rzecz� na
�wiecie. O Maitreji, ujrzyj Ja��, us�ysz Ja��, pogr�� si� w
kontemplacji Ja�ni, medytuj nad Ja�ni�. Spraw, aby Ja��
zamanifestowa�a si� przed tob�. S�uchaj�c nauk o zasadniczej
naturze Ja�ni, kontempluj�c i medytuj�c nad zasadnicz� natur�
Ja�ni, dostrzegaj�c zasadnicz� natur� Ja�ni, poznasz wszystko,
co mo�e by� poznane.
Czyste "ja"
Co to jest Ja��? Jest to czysta �wiadomo�� "ja jestem", pierwotna
�wiadomo�� "ja", towarzysz�ca nam od chwili narodzin. Chocia� to
"ja" istnieje w kobiecie, nie jest ono kobiet�, chocia� istnieje
w m�czy�nie, nie jest ono m�czyzn�. To "ja" nie ma formy, ani
barwy, ani �adnej innej w�a�ciwo�ci. Na�o�yli�my na nie r�ne
poj�cia - poj�cia takie, jak "jestem m�czyzn�", "jestem
kobiet�", "jestem Amerykaninem". Ale kiedy wyma�emy wszystkie
te poj�cia, owo "ja" okazuje si� czyst� �wiadomo�ci� i jest to
najwy�sza Prawda. Odczuwaj�c to "ja", wielki Siankaraczarja
oznajmi�: "Aham Brahmasmi" - "Jestem Absolutem". Odczuwaj�c to
"ja", �wi�ty suficki Mansur Mastana rzek�: "Ana`I-Hay" - "Jestem
Bogiem". To "ja" jest �r�d�em ca�ego �wiata. Nasienie figowca
jest male�kie, a je�eli je roz�upiesz, nic w �rodku nie
znajdziesz. A jednak to nasionko zawiera w sobie ca�e drzewo z
korzeniami, ga��ziami i li��mi. Tak samo Ja�� jest nasieniem,
kt�re zawiera w sobie ca�y wszech�wiat. Wszystko zawarte jest
w Ja�ni, tak wi�c poznaj�c Ja��, poznajemy wszystko, co mo�na
wiedzie�. Dlatego w�a�nie m�drcy nieustannie pogr��aj� si� w
kontemplacji Ja�ni, medytuj�c nad Ja�ni� i zatracaj�c si� w
Ja�ni.
Pot�ga Ja�ni kontroluje ca�y kosmos i ta sama pot�ga sprawia, �e
wszystko w nas funkcjonuje. Oddech wchodzi i wychodzi dzi�ki woli
Ja�ni. Umys� zwraca si� ku r�nym przedmiotom dzi�ki woli Ja�ni.
Mo�emy m�wi�, poniewa� istnieje Ja��. Mo�emy zrozumie�, co m�wi�
do nas inni, poniewa� istnieje Ja��. Pulsuj�c w nas, pot�ga
Ja�ni sprawia, �e zmys�y staj� si� �wiadome, umo�liwiaj�c oczom
widzenie, uszom s�yszenie, a r�kom chwytanie. Kochamy si�
nawzajem tylko dlatego, �e istnieje Ja��. Widzimy promienno�� i
pi�kno w innych tylko dlatego, �e istnieje Ja��. Kiedy Ja��
opuszcza cia�o, natychmiast staje si� ono bezwarto�ciowe i
pozbywamy si� go.
Ja�� jest prawdziwym Bogiem
Bez znajomo�ci Ja�ni nawet praktyki religijne nie zaprowadz� nas
do Boga. Wielcy m�drcy powiadali, �e Boga znajduje si� nie tylko
w meczetach, �wi�tyniach czy ko�cio�ach. B�g jest bezpostaciow�
podstaw� wszystkiego, co istnieje, Ja�� jest prawdziwym Bogiem
podstaw� wszystkich religii i form wierze�.
Niezale�nie od tego, w jaki spos�b czcimy Boga, to w�a�nie Ja��
daje nam owoce naszych praktyk religijnych, albowiem niezale�nie
od tego, co kochamy na zewn�trz, szcz�cie, jakie z tego
czerpiemy, pochodzi od wewn�trz. Dlatego ci, kt�rzy znaj�
Prawd�, porzucaj� wszelkie rytua�y oraz religie i jedynie Ja�ni
oddaj� cze��. Kiedy wiemy, �e wszystko pochodzi od Ja�ni,
u�wiadamiamy sobie, i� oddawanie czci czemukolwiek poza Ja�ni�
jest bez znaczenia. W pewnym okresie by�em gor�cym wyznawc�
Siwy. Kiedy udawa�em si� z wizyt� do mojego Guru, zawsze
najpierw szed�em do �wi�tyni Siwy w pobli�u a�ramu i tam
oddawa�em cze�� b�stwu, obmywaj�c lingam - symbol
nieprzejawionej formy Boga. Kt�rego� dnia, kiedy poszed�em do
mojego Guru, on zapyta� mnie:
* O Muktanando, gdzie by�e�?.
* Oddawa�em cze�� Siwie - odpar�em.
* Czemu� to czcisz Siw� na zewn�trz? - zapyta�. - Siwa jest w
tobie. Tam oddawaj Mu cze��.
Indyjski �wi�ty �piewa�: "O cz�owiecze, czcisz b�stwo zrobione
z kamienia i to b�stwo staje si� dla ciebie Bogiem. �wiadomo��
istnieje we wszystkim, je�eli wi�c stworzysz obraz Boga i
b�dziesz go czci�, osi�gniesz co� dzi�ki swojemu uczuciu. Ale
B�g �yje w tobie. A skoro tak jest, to czy� oddaj�c cze��
w�asnej Ja�ni nie staniesz si� Bogiem?"
Natura Ja�ni
Ja�� jest najsubtelniejsz� ze wszystkich subtelnych rzeczy. Jest
wielce tajemnicza i zagadkowa, nie ma imienia, koloru, ani
formy. A chocia� nie posiada �adnych w�a�ciwo�ci, m�drcy opisuj�
jej natur� jako sat czit ananda - byt, �wiadomo�� i absolutna
szcz�liwo��.
Sat oznacza Prawd� absolutn�. Prawd�, kt�ra istnieje wsz�dzie,
we wszystkim i zawsze. Gdyby To nie by�o wszechobecne, nie
by�oby Prawd� i nie mia�oby absolutnego bytu. Na przyk�ad
krzes�o, kt�re istnieje w Nowym Yorku, nie istnieje w Los
Angeles. Istnieje teraz, ale nie istnia�o w zesz�ym roku. Takie
krzes�o