10052
Szczegóły |
Tytuł |
10052 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10052 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10052 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10052 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Danielle Steel
Milcz�ca godno��
Rozdzia� pierwszy
Kiedy Masao Takashimaya sko�czy� dwadzie�cia jeden lat, rodzina zacz�a szuka� dla niego �ony. A poniewa� Masao pragn�� kobiety wyj�tkowej, marzy� o �onie, kt�ra nie tylko by mu s�u�y�a i okazywa�a szacunek - w ko�cu wszystkie m�ode kobiety przedstawiane przez po�rednika by�y wychowane do roli pos�usznej i znaj�cej swoje miejsce ma��onki - chcia� tak�e rozmawia� z ni�, znale�� towarzyszk� �ycia podzielaj�c�jego idea�y, tote� poszukiwania trwa�y pi�� lat. Odrzuca� wszystkie kandydatki ju� po pierwszym spotkaniu, �adna bowiem nie spe�nia�a jego wymaga�. W ko�cu przedstawiono mu Hide-mi. Mia�a zaledwie dziewi�tna�cie lat i pochodzi�a z buraku, ma�ej wioski w pobli�u Ayabe. By�a �liczn�, delikatn� dziewczyn� i odznacza�a si� wyj�tkowo mi�ym usposobieniem. Jej twarz sprawia�a wra�enie wy-rze�bionej w ko�ci s�oniowej najprzedniejszej jako�ci, a czarne oczy l�ni�y jak onyks. Przy pierwszym spotkaniu, prawie nie o�mieli�a si� otworzy� ust.
Z pocz�tku Masao s�dzi�, �e jest zbyt nie�mia�a, zbyt wyl�kniona i �e oka�e si� taka sama, jak inne dziewczyny, kt�re mu przedstawiano. Skar�y� si�, �e wszystkie s� zbyt staro�wieckie, a nie chcia� �ony, kt�ra sz�aby za nim pos�usznie jak pies i patrzy�a na niego z przera�eniem. Jednak nieliczne, kt�re spotyka� na uniwersytecie, te� go nie poci�ga�y. W roku 1920, gdy zacz�� tam wyk�ada�, poznawa� tylko �ony czy c�rki innych profesor�w albo cudzoziemki. I �adna nie wydawa�a mu si� tak niewinna i s�odka jak Hidemi. Masao pragn�� znale�� w �onie wszystko:
zar�wno szacunek dla dawnych tradycji, jak i ciekawo�� przysz�o�ci. Nie spodziewa� si� po wybrance wykszta�cenia, ale chcia�, by mia�a taki sam g��d wiedzy jak on. I wreszcie, gdy sko�czy� ju� dwadzie�cia sze�� lat, a od dw�ch wyk�ada� na uniwersytecie w Kioto, znalaz� idealn� kobiet�. By�a doskona�a. Delikatna i nie�mia�a, a jednak zafascynowana ka�dym jego s�owem. Kilka razy, przez po�rednika, stawia�a mu ciekawe pytania o prac�, rodzin�, a nawet o Kioto. Rzadko podnosi�a na niego wzrok. Ale kiedy� przy�apa� j� na tym, jak patrzy na niego nie�mia�o, i wyda�a mu si� nieopisanie urocza.
Teraz, p� roku po pierwszym spotkaniu, sta�a ko�o niego ze spuszczonymi oczami, ubrana w ci�kie bia�e kimono i obi ze z�otego brokatu, kt�re nosi�a jeszcze jej babcia. Przy obi wisia� male�ki n�, kt�rym mog�aby sobie odebra� �ycie, gdyby Masao uzna�, �e jej nie chce. Na kunsztownie u�o�onych w�osach mia�a tsunokakushi okrywaj�ce g�ow�. Twarz pozosta�a odkryta i wydawa�a si� jeszcze drobniejsza. Z tsunokakushi zwisa�y kanzashi, delikatne ozdoby nale��ce dawniej do jej matki. Matka da�a Hidemi r�wnie� pi�kny, prawdziwie kr�lewski jedwabny p�aszcz, ozdobiony ci�kim haftem. Zacz�a pracowa� nad nim zaraz po narodzinach c�rki i co roku dodawa�a nowe motywy modl�c si�, by ta wyros�a na pi�kn�, dobr� i m�dr� dziewczyn�. P�aszcz by� najcenniejszym darem, jaki matka mog�a jej ofiarowa�, a jednocze�nie stanowi� symbol jej mi�o�ci, modlitw i nadziei na przysz�o��.
Masao, ubrany w tradycyjne czarne kimono i p�aszcz z rodzinnym herbem, dumnie sta� obok narzeczonej. Oboje z nabo�e�stwem wypili po trzy �yki sake. Wcze�niej tego dnia byli ju� tu, w �wi�tyni Shinto, na prywatnej ceremonii, a teraz uczestniczyli w formalnej, publicznej uroczysto�ci za�lubin, w obecno�ci rodziny i przyjaci�, w�r�d kt�rych znale�li si� r�wnie� koledzy Masao, profesorowie uniwersytetu w Kioto. S�uchali mistrza ceremonii, kt�ry opowiada� o rodzinach nowo�e�c�w, ich historii i znaczeniu. Masao bardzo �a�owa�, �e w tak uroczystej chwili nie towarzyszy im Takeo, kuzyn i najbli�szy, cho� o pi�� lat starszy, przyjaciel. Takeo rok temu wyjecha� do Kalifornii i teraz wyk�ada� na Uniwersytecie Stanforda. Czu� si� tam doskonale, a Masao bardzo pragn�� jecha� za przyjacielem.
Ceremonia �lubna, prowadzona zgodnie z czcigodn� tradycj� Shinto, by�a bardzo uroczysta i d�uga, ale Hidemi ani razu nie spojrza�a na narzeczonego. Dopiero gdy wszystko si� sko�czy�o, z wahaniem na niego popatrzy�a i u�miechn�a si�, nisko k�aniaj�c si� m�owi. Masao r�wnie� si� sk�oni�, po czym matka i siostry wyprowadzi�y Hidemi, by zmieni�a bia�e kimono na czerwone, odpowiednie na czas przyj�cia. W bogatych
miejskich rodzinach panna m�oda przebiera�a si� w trakcie uroczysto�ci �lubnych sze�� albo nawet siedem razy, ale pochodz�cej z buraku Hidemi dwa kimona wydawa�y si� ca�kiem wystarczaj�ce.
Dzie� okaza� si� wprost wymarzony na �lub. By�a pe�nia lata, pola Aya-be zieleni�y si� jak szmaragdy. M�oda para sp�dzi�a ca�e popo�udnie przyjmuj�c �yczenia oraz podarki od przyjaci� i rodziny; na uroczysto�� zjechali nawet najdalsi krewni. Kuzyn Hidemi z Fukuoka gra� na koto, a para tancerzy wykona�a powolny, elegancki taniec bugaku. By�o te� mn�stwo jedzenia. Podawano tradycyjne tempura, kulki ry�owe, kun shioyaki, kurcz�ta, sashimi, czerwony ry� z nasu, nishoga i narazuki. Te przysmaki od wielu dni przygotowywa�y ciocie i matka Hidemi. Jej babcia, obaachan, dogl�da�a wszystkiego, ciesz�c si�, �e wnuczka tak dobrze wychodzi za m��. Hidemi zosta�a wspaniale przygotowana do nowych obowi�zk�w. By�aby dobr� �on� dla ka�dego m�czyzny, ale rodzina radowa�a si� zwi�zkiem z Masao, mimo jego reputacji cz�owieka zafascynowanego nowoczesnymi ideami. Ojca Hidemi bardzo bawi�o, �e Masao lubi� rozmawia� o �wiatowej polityce. Jednak zi�� przestrzega� r�wnie� dawnych tradycji. Pochodzi� z czcigodnej rodziny i by� uczciwym m�odym cz�owiekiem, wi�c wszyscy mieli pewno��, �e oka�e si� dobrym m�em.
Masao i Hidemi sp�dzili noc po�lubn� u jej rodziny, a nast�pnego dnia wyjechali do Kioto. Hidemi ubrana by�a w pi�kne r�owoczerwone kimono, kt�re dosta�a od matki. Wygl�da�a uroczo, siedz�c w nowiutkim fordzie T coupe z 1922 roku, po�yczonym przez Masao na t� okazj� od ameryka�skiego profesora uniwersytetu w Kioto.
Zamieszkali w ma�ym domku Masao. Hidemi udowodni�a, �e wszystko, co w niej dostrzeg� podczas pierwszego spotkania, jest prawd�. Utrzymywa�a dom w idealnej czysto�ci i zachowywa�a stare rodzinne tradycje. Regularnie chodzi�a do pobliskiej �wi�tyni, by�a uprzejma i go�cinna dla koleg�w m�a, gdy zaprasza� ich do domu na kolacj�, a do niego samego odnosi�a si� z g��bokim szacunkiem. Czasami, gdy ogarnia�a j� wyj�tkowa �mia�o��, cichutko chichota�a, zw�aszcza kiedy si� upiera�, �e b�dzie do niej m�wi� po angielsku. Masao chcia�, by nauczy�a si� obcego j�zyka. Rozmawia� te� z ni� o wielu problemach politycznych: o Brytyjczykach w Palestynie, o Gandhim i Indiach, a nawet o Mussolinim. Na �wiecie dzia�y si� sprawy, o kt�rych, jego zdaniem, powinna wiedzie�, ale nalegania m�a j� bawi�y. Masao by� bardzo dobry, zachowywa� si� uprzejmie i delikatnie, troszczy� si� o swoj� �on� i cz�sto m�wi�, �e spodziewa si�, i� b�d� mieli gromadk� dzieci. Gdy rozprawia� o takich sprawach, czu�a si� bardzo zak�opotana, ale czasami o�miela�a si� na tyle, by mu szepta�, �e chce mu da� wielu syn�w, bo to ogromny honor dla m�czyzny.
- C�rki te� s� godne szacunku, Hidemi-san - odpowiada� Masao serdecznie, a ona patrzy�a na niego w zdumieniu. By�aby g��boko zawstydzona, gdyby da�a mu tylko c�rki. Wiedzia�a, jak wa�ne jest dla m�czyzny posiadanie syn�w, szczeg�lnie w spo�eczno�ci rolnej, takiej jak Ayabe. By�a s�odk� kobiet� i w ci�gu kilku miesi�cy nauczyli si� wzajemnej mi�o�ci, a tak�e stali si� przyjaci�mi. Masao zawsze wzrusza�y niezliczone dowody troski ze strony Hidemi. Szykowa�a dla niego smakowite posi�ki, wita�a go, gdy wraca� do domu, prze�licznie uk�ada�a kwiaty, zw�aszcza w tokonama, alkowie, gdzie przechowywali malowany zw�j
i swoje najcenniejsze ozdoby.
Wiedzia�a ju�, co Masao lubi, i dba�a o to, by oszcz�dza� mu nawet najmniejszej przykro�ci. Sta�a si� idealn� �on�, w miar� up�ywu miesi�cy by� ni� coraz bardziej oczarowany. Zachowywa�a si� zawsze tak samo nie�mia�o, ale widzia�, �e czuje si� z nim coraz lepiej, a tak�e przyzwyczaja si� do otoczenia, w kt�rym �yli. By mu zrobi� przyjemno��, nauczy�a si� nawet kilku zda� po angielsku. Przy kolacji nadal odzywa� si� do niej tylko w tym j�zyku, cz�sto m�wi� o swoim kuzynie Takeo, miesz- kaj�cym w Kalifornii. Takeo by� zadowolony z pracy na uniwersytecie, | a niedawno o�eni� si� z kibei, dziewczyn� urodzon� w Stanach z rodzi- j c�w Japo�czyk�w i wys�an� do Japonii dla uzupe�nienia wykszta�cenia. f Takeo napisa�, �e jego �ona jest piel�gniark�, ma na imi� Reiko, a jej rodzina pochodzi z Tokio. Masao chcia� pojecha� z Hidemi do Kalifornii i zobaczy� si� z kuzynem, ale na razie m�g� tylko o tym marzy�. Mia� obowi�zki na uniwersytecie, a poza tym, mimo ca�kiem przyzwoicie rozwijaj�cej si� kariery, zarabia� bardzo niewiele.
Hidemi spodziewa�a si� dziecka, ale zgodnie z tradycj� nie powiedzia�a o tym m�owi, natomiast gdy ci��a sta�a si� widoczna, zacz�a mocno owija� brzuch. Masao zorientowa� si� dopiero na wiosn�. Odkry� stan �ony pewnej nocy, gdy si� kochali, jak zwykle bardzo dyskretnie. Hidemi ci�gle jeszcze by�a bardzo nie�mia�a. Gdy spyta� j� o to, nie mog�a si� zdoby� na odpowied�. W ciemno�ci zas�oni�a r�kami twarz
i tylko skin�a g�ow�.
- Naprawd�, malutka - �agodnie odwr�ci� j� do siebie i u�miechn�� si�. Dlaczego mi nie powiedzia�a�
Ale Hidemi potrafi�a tylko patrze� na m�a i modli� si�, by go nie
zha�bi�, rodz�c c�rk�.
- Ja... codziennie si� modl�, Masao-san, �eby to by� syn - szepn�a
wreszcie, wzruszona jego delikatno�ci�.
- Je�eli urodzi si� c�rka, te� b�d� szcz�liwy - powiedzia� szczerze i po�o�y� si� obok �ony, marz�c o przysz�o�ci. Cieszy� si� na my�l
o dzieciach, a zw�aszcza dzieciaku ^ mu....... k,._ .
�e nie m�g� sobie wyobrazi� nic cudowniejszego ni� malutk� dziewczynk� podobn� do niej. Ale Hidemi jego s�owa wydawa�y si� obrazo-
burcze.
- Nie wolno ci tak m�wi�, Masao-san. Przera�a�a j � sama my�l o urodzeniu c�rki. - Musisz mie� syna.
By�a tak niewzruszona w swoim przekonaniu, �e a� go to rozbawi�o. W�r�d Japo�czyk�w stanowi� wyj�tek, nie mia�o bowiem dla niego �adnego znaczenia, czy urodzi mu si� syn, czy c�rka. Obsesj� na temat syn�w uwa�a� za g�upot�. Chcia� mie� c�rk�, kt�r� m�g�by wykszta�ci� zgodnie z nowymi ideami, woln� od ci�aru i okow�w starych tradycji. Kocha� s�odk�, staro�wieck� Hidemi, ale r�wnie� podoba�o mu si�, �e wydawa�a si� zainteresowana jego pasj� dla nowoczesnych pogl�d�w i wynalazk�w. By�a to jedna z rzeczy, kt�ra go w �onie poci�ga�a. Rado-Inie tolerowa�a wszystkie jego nowe fascynacje. Sama nie interesowa�a si� zbytnio wynalazkami ani polityk�, ale zawsze uwa�nie s�ucha�a tego, co do niej m�wi�. My�l, by uczy� tego wszystkiego dziecko, i to od naj-vcze�niej szych lat, wprost go zachwyca�a.
- Hidemi-san, nasze dziecko b�dzie naprawd� nowoczesne. U�miechn�� si� widz�c, �e �ona czerwieni si� jak piwonia i spuszcza wzrok. Czasami, gdy m�wi� do niej zbyt bezpo�rednio, czu�a si� zn�w bardzo onie�mielona, lecz kocha�a go g��biej ni� potrafi�aby to wyrazi� s�owami. Fascynowa� j�, by� o wiele bardziej inteligentny i m�dry ni� ktokolwiek, kogo zna�a. Nawet lubi�a, gdy m�wi� do niej po angielsku, chocia� w�a�ciwie nic nie rozumia�a. By�a nim po prostu
oczarowana.
- Kiedy dziecko si� urodzi - spyta�, zdaj�c sobie spraw�, �e nie ma o tym najmniejszego poj�cia. Nowy Rok zacz�� si� niezwykle interesuj�co, szczeg�lnie w Europie. Francja zaj�a bowiem Zag��bie Ruhry w odwecie za nie sp�acone przez Niemcy reparacje wojenne. Jednak wie�ci ze �wiata wydawa�y si� teraz mniej wa�ne ni� wiadomo�� o spodziewanym przyj�ciu na �wiat ich pierwszego dziecka.
- Na pocz�tku lata - odpowiedzia�a cichutko. - Chyba w lipcu. Dziecko urodzi si� wi�c dok�adnie rok po �lubie, a lato jest �wietne
dla niemowl�cia.
- Chc�, �eby� posz�a do szpitala - stwierdzi� i od razu zobaczy� wyraz uporu w jej oczach. W ci�gu o�miu miesi�cy ma��e�stwa zd��y� j� ju� do-., brze pozna� i wiedzia�, �e chocia� jego nowoczesne pogl�dy wydaj� si� jej � zabawne i ciekawe, w pewnych kwestiach nie zamierza ust�pi�, a w spra-I wach dotycz�cych rodziny � �elazn� wol� b�dzie si� upiera�a przy tradycji.
11
10
- Nie potrzebuj� szpitala. Przyjedzie matka i siostra, by mi pom�c. Dziecko urodzi si� w domu. W razie potrzeby mo�emy r�wnie� wezwa�
kap�ana.
- Male�ka, nie b�dziesz potrzebowa�a kap�ana, lecz lekarza. Hidemi nic nie odpowiedzia�a. Nie chcia�a urazi� m�a. Ale gdy nadszed� jej czas i Masao usilnie namawia� j�, aby posz�a do szpitala, gorzko p�aka�a. Jak zosta�o ustalone, matka i najstarsza siostra przyjecha�y pod koniec czerwca. Masao nie przeszkadza�o to, �e zamieszka�y w jego domu, ale nadal chcia�, by Hidemi zbada� lekarz, a por�d odby� si� w szpitalu w Kioto, mimo i� widzia�, jak �ona boi si� bada� i szpitala. Na pr�no usi�owa� przem�wi� Hidemi do rozs�dku, a tak�e przekona� jej matk�, �e bezpieczniej b�dzie rodzi� pod fachow� opiek�. Obie tylko si� u�miecha�y i traktowa�y go jak dziwaka. Matka Hidemi urodzi�a sze�cioro dzieci, z kt�rych �y�o czworo. Jedno przysz�o na �wiat martwe, a inne zmar�o w niemowl�ctwie na dyfteryt. Wiedzia�a wi�c wszystko o porodach, tak samo jak siostra Hidemi, kt�ra ju� mia�a dwoje dzieci i wielokrotnie asystowa�a przy narodzinach.
W ko�cu Masao zrozumia�, �e nie przekona �adnej z nich. Przygl�da� si� ze zdumieniem, jak Hidemi staje si� coraz grubsza i m�czy j� letni upa�. Te�ciowa robi�a wszystko zgodnie z tradycj�, aby por�d by� lekki. Chodzi�y do �wi�tyni, modli�y si�, przygotowywa�y odpowiednie potrawy, a popo�udniami Hidemi d�ugo spacerowa�a z siostr�. Jednak wieczorem, gdy Masao wraca� do domu, �ona mia�a dla niego jakie� smako�yki i zawsze asystowa�a mu, dogadza�a i s�ucha�a tego, co mia� do powiedzenia na temat wydarze� w �wiecie. Ale teraz Masao interesowa� si� tylko tym, co dzieje si� z jego �on�. By�a taka m�oda i delikatna, a on rozpaczliwie si� o ni� niepokoi�.
Tak bardzo chcia� mie� z ni� dzieci, ale gdy ta chwila zbli�a�a si�, ogarn�� go l�k, �e dziecko mo�e zabi� Hidemi. W ko�cu poszed� po rad� do swojej matki, kt�ra stwierdzi�a, �e kobiety s� stworzone do rodzenia i Hidemi z ca�� pewno�ci� nic si� nie stanie, nawet je�eli nie skorzystaj� z dobrodziejstw nowoczesnej medycyny. Doda�a jeszcze, �e na ca�ym �wiecie wi�kszo�� kobiet rodzi w domu.
Mimo tych wszystkich zapewnie� Masao by� coraz bardziej niespokojny, a� wreszcie kt�rego� dnia pod koniec lipca, gdy wr�ci� po po�udniu do domu, odni�s� wra�enie, �e nikogo nie zasta�. Hidemi nie czeka�a na niego ko�o furtki, nie znalaz� jej te� przy ceglanym piecu w kuchni. Wsz�dzie panowa�a cisza. Masao pobieg� zapuka� do pokoju, kt�ry zajmowa�a te�ciowa i szwagierka. Tam wreszcie znalaz�, �on�. Hidemi rodzi�a ju� od wielu godzin. Le�a�a na pos�aniu i wi�a si� z b�lu, ale nie
12
wydawa�a najmniejszego nawet j�ku, bo w z�bach trzyma�a kijek. W pokoju by�o gor�co, w powietrzu rozchodzi� si� zapach kadzid�a. Gdy Masao zajrza� i zaraz si� cofn��, boj�c si� wej�� dalej, siostra akurat ociera�a jej czo�o z potu.
Nisko si� sk�oni� i odwr�ci�, nie chc�c �adnej z nich obrazi�.
- Jak si� czuje moja �ona - zapyta�.
- Wszystko idzie dobrze - odpar�a te�ciowa i szybko podesz�a do shoji, po czym zasun�a je. Od Hidemi Masao nie us�ysza� ani s�owa, najs�abszego nawet d�wi�ku. Jednak to, co zd��y� zobaczy�, przerazi�o go, bo wygl�da�a strasznie. Odszed� targany tysi�cem obaw. Jak Hidemi przetrzyma ten b�l A je�eli umrze Mo�e dziecko jest zbyt du�e Mo�e j� zabije A mo�e Hidemi prze�yje, ale nigdy mu nie wybaczy Mo�e nie zechce si� ju� nigdy do niego odezwa� Albo znienawidzi go za to, co jej zrobi� Sama my�l o tym nape�ni�a go przera�eniem. Tak bardzo j� kocha�, tak bardzo chcia� zn�w zobaczy� jej s�odk�, cudownie wyrze�-bion� twarzyczk�, �e niemal pragn�� wej�� z powrotem do pokoju i pom�c jej. Wiedzia� jednak, �e wszystkie trzy wpad�yby w histeri� na sam� my�l o czym� tak niestosownym. Pok�j narodzin nie jest miejscem dla m�czyzny. Na ca�ym �wiecie rodz�ce kobiety nie chc�, aby ogl�dali je ich m�owie.
Powoli poszed� do ogrodu, usiad� na �awce i czeka� na wiadomo�ci. Zapomnia� o jedzeniu, my�la� tylko o �onie. By�o ju� ciemno, gdy cicho podesz�a do niego szwagierka i uk�oni�a si�, m�wi�c:
- Przygotowa�am sashimi i troch� ry�u.
Masao nie rozumia�, jak mog�a zostawi� Hidemi i zajmowa� si� nim, podczas gdy dla niego nawet sama my�l o jedzeniu by�a odpychaj�ca. Uk�oni� si� szwagierce.
- Dzi�kuj� za uprzejmo�� - rzek�, a potem szybko spyta� o Hidemi.
- Wszystko w porz�dku, Masao-san. Zanim nastanie �wit, b�dziesz
pi�knego syna.
Do rana pozostawa�o jeszcze bardzo wiele godzin i Masao zamartwia� si� na my�l, �e Hidemi tak d�ugo b�dzie musia�a cierpie�.
- Ale jak ona si� czuje - nalega�.
- Bardzo dobrze. Cieszy si�, �e b�dzie mog�a ci da� syna, kt�rego pragniesz, Masao-san. To dla niej pora rado�ci.
Jednak Masao wiedzia�, �e to nie mo�e by� prawda. Wyobra�a� sobie Hidemi znosz�c� niewyobra�alny b�l i czu�, jak ogarnia go szale�stwo.
- Lepiej id� si� ni� zaj�� i powiedz jej, prosz�, �e to, co teraz prze�ywa, jest wielkim zaszczytem dla mnie.
13
Siostra Hidemi tylko si� u�miechn�a i odesz�a, a Masao zacz�� si� nerwowo przechadza� po ogrodzie. Zapomnia� zupe�nie o kolacji, kt�r� mu przynios�a. Nie potrafi� teraz my�le� o jedzeniu. Chcia� przekaza� przez szwagierk� s�owa mi�o�ci, ale oczywi�cie nie m�g� tego
zrobi�.
Przesiedzia� samotnie w ogrodzie ca�� noc, my�l�c o Hidemi, o roku, kt�ry razem prze�yli, o tym, ile dla niego znaczy i jak bardzo j� kocha. Wypi� sporo sake, pali� papierosy, ale w przeciwie�stwie do innych m�czyzn w tym samym po�o�eniu nie poszed� ani spotka� si� z przyjaci�mi, ani nie po�o�y� si� spa�, zapominaj�c o �onie, by spokojnie wys�ucha� nowin dopiero rano. Siedzia� w ogrodzie, czasami przechadza� si�, raz odwa�y� si� podej�� pod drzwi pokoju, w kt�rym cierpia�a Hidemi, i wydawa�o mu si�, �e s�yszy jej p�acz. Nie m�g� ju� tego znie�� i gdy szwagierka jaki� czas potem wysz�a na korytarz, spyta� j�, czy nie nale�y
wezwa� lekarza.
- Oczywi�cie, �e nie - warkn�a, a potem uk�oni�a si� i zn�w znik-n�a za shoji. Wydawa�a si� zaniepokojona i bardzo zaj�ta.
Te�ciowa przysz�a do niego dopiero nad ranem. Do tej pory zd��y� ju� wypi� ca�kiem sporo, wygl�da� nie�wie�o i by� potargany. Pal�c kolejnego papierosa patrzy�, jak s�o�ce powoli wznosi si� nad horyzontem. Wyraz twarzy te�ciowej przerazi� go. Malowa�y si� na niej �al i rozczarowanie. Masao poczu� si� tak, jakby serce stan�o mu w piersi, a �wiat zastyg�. Chcia� spyta� o �on�, ale widz�c min� te�ciowej nie o�mieli� si�,
po prostu czeka�.
- Mam z�e wiadomo�ci, Masao-san.
Masao zamkn�� oczy zbieraj�c si�y, �eby znie�� ten koszmar. Straci�
�on� i dziecko.
- Hidemi czuje si� dobrze.
Otworzy� oczy i przygl�da� si� te�ciowej w oszo�omieniu, nie mog�c uwierzy� w swoje szcz�cie. Gard�o mu si� zacisn�o, po policzkach pop�yn�y �zy, kt�re zawstydzi�yby wielu m�czyzn.
- A dziecko - Musia� o to zapyta�. Hidemi �yje, wi�c nie wszystko jest stracone. Tak bardzo j� kocha�.
- To dziewczynka. - Te�ciowa spu�ci�a wzrok z �alu, �e c�rka tak
go zawiod�a.
- Dziewczynka - wykrzykn�� w podnieceniu. - Zdrowa �yje
- Oczywi�cie. Ale tak bardzo mi przykro... - Matka Hidemi zacz�a przeprasza�, a Masao w najwy�szym podnieceniu sk�ada� jej uk�ony.
- A mnie wcale nie jest przykro. Jestem szcz�liwy. Prosz�, powiedz Hidemi... - nie doko�czy� zdania i pobieg� do domu. Niebo zmienia�o
14
kolor z brzoskwiniowego na ognisty, jakby ca�y ogr�d stan�� w p�omieniach.
- Masao-san, gdzie idziesz Nie mo�esz...
Ale nie mia�a prawa mu niczego zabroni�. To jego dom, jego �ona i jego dziecko. To on tu stanowi prawo. Masao w og�le nie zastanawia� si�, �e wtargni�cie teraz do pokoju �ony b�dzie czym� niew�a�ciwym. Wpad� do domu, zastuka� delikatnie w shoji. Szwagierka natychmiast otworzy�a, spojrza�a na niego pytaj�co, ale Masao tylko si� do niej u�miechn��.
- Chcia�bym zobaczy� �on�.
- Ona nie mo�e... Ona jest... Ja... Oczywi�cie, Masao-san - powiedzia�a, nisko mu si� k�aniaj�c. By�o to absolutnie niezgodne ze zwyczajami, jednak zna�a swoje miejsce i taktownie si� usun�a. Posz�a do kuchni przygotowa� mu herbat�.
- Hidemi - spyta� cicho, wchodz�c do pokoju i wtedy j � zobaczy�. Le�a�a spokojnie pod kocem i leciutko dr�a�a. By�a blada, w�osy mia�a odgarni�te z twarzy i wygl�da�a nieprawdopodobnie pi�knie. A w ramionach trzyma�a najdoskonalsze dziecko, jakie kiedykolwiek widzia�. Zawini�to je w kocyk, ale ods�oni�ta twarzyczka przypomina�a cudown� miniaturk� wyrze�bion� z najpi�kniejszej ko�ci s�oniowej. C�reczka by�a podobna do matki, a je�eli to w og�le mo�liwe, pomy�la�, jeszcze pi�kniejsza. Przygl�da� jej si� w ol�nieniu.
- Och... Jest taka pi�kna, Hidemi-san... doskona�a... - A potem popatrzy� na �on� i zobaczy�, jak bardzo jest zm�czona. - Dobrze si� czujesz - Ci�gle jeszcze si� o ni� martwi�.
- Dobrze - zapewni�a go. Nagle wyda�a mu si� o wiele dojrzalsza. Tej nocy przekroczy�a granic�, jaka dzieli dziewczyn� od kobiety, a ta podr� by�a o wiele trudniejsza, ni� si� spodziewa�a.
- Powinna� pozwoli�, bym ci� zawi�z� do szpitala - powiedzia� niespokojnie, ale ona tylko si� u�miechn�a. Tu, w domu, czu�a si� szcz�liwa z matk� i siostr�, i z m�em czekaj�cym w ogrodzie.
- Przykro mi, �e to tylko dziewczynka, Masao-san - wyszepta�a za-| wstydzona, a jej oczy wype�ni�y si� �zami. Matka mia�a racj�. Zawiod�a ;m�a.
- A mnie wcale nie jest przykro. M�wi�em ci, �e chc� mie� c�rk�.
- Jeste� niem�dry - odpar�a, po raz pierwszy zdobywaj�c si� na brak icunku.
- Ty tak�e, je�eli nie rozumiesz, �e c�rka jest bardzo cenna... mo�e Lnawet cenniejsza ni� syn. B�dziemy z niej dumni. Zobaczysz, Hidemi--san. Dokona wielkich rzeczy, nauczy si� m�wi� w wielu j�zykach,
15
pozna obce kraje. Sama wybierze, kim zostanie, pozna wszystko, co zechce.
Hidemi roze�mia�a si� cicho. Masao czasami wydawa� jej si� taki niem�dry, a por�d okaza� si� o wiele trudniejszy, ni� si� spodziewa�a, ale tak bardzo go kocha�a. Wzi�� �on� za r�k�, pochyli� si� i poca�owa� j � w czo�o. A potem usiad� i przez d�ug� chwil� przygl�da� si� z dum� c�rce. Wszystko, co powiedzia� Hidemi, by�o prawd�.
- Jest tak samo pi�kna, jak ty... Jak jej damy na imi�
- Hiroko. - Hidemi u�miechn�a si�. To imi� zawsze jej si� podoba�o, a poza tym tak nazywa�a si� jej zmar�a siostra.
- Hiroko-san - powt�rzy� szcz�liwy. Patrzy� to na �on�, to na c�rk� i obie obejmowa� swoj� mi�o�ci�. - B�dzie prawdziwie nowoczesn�
kobiet�.
Hidemi zn�w si� roze�mia�a. Zaczyna�a ju� zapomina� o b�lu.
- Nied�ugo b�dzie mia�a brata - obieca�a. Chcia�a popr�bowa� jeszcze raz i tym razem zrobi� to jak nale�y. Niewa�ne, co m�wi Masao ani jak dziwne s� jego my�li, ona wiedzia�a, �e musi da� mu co� lepszego ni� c�rka. Celem �ycia kobiety jest rodzenie m�owi syn�w. I kt�rego�
dnia tak si� stanie.
- Prze�pij si� teraz, malutka - powiedzia� mi�kko Masao, gdy szwa-gierka wesz�a z herbat�. Hidemi ci�gle jeszcze mia�a dreszcze po tym,
co przed chwil� przesz�a.
Siostra Hidemi nala�a im herbaty i zn�w zostawi�a samych. Ale Masao kilka minut p�niej te� wyszed� z pokoju. Hidemi by�a bardzo zm�czona, a szwagierka musia�a zaj�� si� dzieckiem.
Poszed� do ogrodu, u�miechaj�c si� do siebie, dumniejszy ni� kiedykolwiek przedtem. Mia� c�rk�, pi�kn� dziewczyneczk�; gdy doro�nie, zostanie wyj�tkowym cz�owiekiem. B�dzie doskonale m�wi�a po angielsku, a mo�e nawet po francusku i niemiecku. B�dzie si� dobrze orientowa�a w polityce �wiatowej. Nauczy si� wielu rzeczy. Spe�ni jego marzenia, stanie si� w pe�ni nowoczesn� kobiet�. Patrz�c, jak s�o�ce w�druje po niebie, u�miechni�ty rozmy�la�, jakim jest szcz�liwcem. Mia� wszystko, czego chcia�. Pi�kn� �on�, cudown� c�reczk�. Mo�e kt�rego� dnia b�dzie mia� r�wnie� syna, ale na razie nie pragn�� niczego wi�cej. I gdy wreszcie poszed� do siebie po�o�y� si� spa�, le�a� na futonie i u�miecha� si� my�l�c o tym wszystkim, o nich... o Hidemi... i o ich malutkiej c�reczce Hiroko... i
l
Rozdzia� drugi
rz�sienie ziemi, kt�re zr�wna�o z ziemi� Tokio i Jokoham� w pierwszym tygodniu wrze�nia 1923 roku, dotkn�o r�wnie� Kioto, ale nie a� tak straszliwie. W Tokio nie osta� si� kamie� na kamieniu, wsz�dzie wybucha�y po�ary, a ludzie snuli si� w�r�d gruz�w w poszukiwaniu �ywno�ci i wody. By� to najgorszy kataklizm w ca�ej historii Japonii.
Kioto r�wnie� ucierpia�o, ale dom Masao ocala�. Hiroko mia�a w�wczas siedem tygodni. Gdy ziemia si� zatrz�s�a, przera�ona Hidemi kurczowo chwyci�a j� w ramiona, a Masao pop�dzi� do domu. I chocia� im samym nic si� nie sta�o, Masao jeszcze wiele tygodni po-\ tem rn�wi�, �e powinni wyjecha� do Kalifornii jak kuzyn Takeo.
- W Kalifornii te� zdarzaj� si� trz�sienia ziemi - przypomina�a mu l spokojnie Hidemi. Mimo niebezpiecze�stwa nie chcia�a wyje�d�a� z Japonii, a poza tym Masao w�a�nie dosta� awans na uniwersytecie. Ale rodzina by�a dla niego o wiele wa�niejsza ni� wszelkie zaszczyty w pracy. Nie tak cz�sto jak tutaj - �achn�� si�, zdenerwowany ostatnimi | wydarzeniami. Biegn�c do domu z uniwersytetu nie wiedzia�, czy jeszcze zastanie �on� i c�rk� przy �yciu. A potem ca�ymi tygodniami przera�ony s�ucha� o nieszcz�ciach, jakie przydarzy�y si�jego krewnym w To-| kio i Jokohamie. Reiko, �ona kuzyna Takeo, straci�a oboje rodzic�w P w Tokio, innym znajomym tak�e zgin�li krewni. Wydawa�o si�, �e wszyscy Japo�czycy s� w �a�obie.
Gdy wszystko si� troch� uspokoi�o, Masao zn�w zacz wa� polityk� i zapomnia� o planach wyjazdu do Kaliforn
pozna obce kraje. Sama wybiera chce.
Hidemi roze�mia�a si� cich niem�dry, a por�d okaza� si� o ale tak bardzo go kocha�a. Wzi� w czo�o. A potem usiad� i pr c�rce. Wszystko, co powiedzi
- Jest tak samo pi�kna, ja
- Hiroko. - Hidemi u�mie �o, a poza tym tak nazywa�a si
- Hiroko-san - powt�rzy� k� i obie obejmowa� swoj� m kobiet�.
Hidemi zn�w si� roze�m
- Nied�ugo b�dzie mia�a cze raz i tym razem zrobi� U jak dziwne s� jego my�li, o
jak dziwne s� jego my�li, kf5 Ziemia r t-
ni� c�rka. Celem �ycia kobita 7923 r L � *Jokoh
dnia tak si� stanie. l/�vie \v�r � dofknefo r^1
�.__*_:: k: k *��� ^.llun^.. 7 Tbfoo /,, ,� _� ^�W
Toty
- Prze�pij si� teraz, malJHybUc/) �> n,e
aw fej
to i �sta� si�
rT/u^g ud*
J tostorij ra k c * *ody. dom Masan �niJ-
Sy 2aCa7^^ fasao nnn iprzera2ona
^d�domu ^odn/
gierka wesz�a z herbat�. H co przed chwil� przesz�a.
Siostra Hidemi nala�a sao kilka minut p�niej te czona, a szwagierka musi
Poszed� do ogrodu, u�weszcze kolwiek przedtem. Mia� ^Jakkuz^n v^� zostanie wyj�tkowym c/pemi _ D ^a^eo. gielsku, a mo�e nawet po p chcia/a ^Vnn~-- towa�a w polityce �wiatc r�enia, stanie si� w pe�ni po niebie, u�miechni�ty ko, czego chcia�. Pi�kn b�dzie mia� r�wnie� s wreszcie poszed� do s si� my�l�c o tym ws/y reczce Hiroko...
e at
�a-
nie
,ra-
�wi�
;owi-
aczy�
jiko-
cuzyna
�wnie�
oj wiek
energi�.
i uty�a namawia�
v - powie-a si� dziec-gawi.
Masao. - To ;ie bezpiecz-
,-nu do wyk�a-
Przera�a�y go
as porodu. Ale
straszliwie si�
odnie przed dat� iemi mog�a sp�-ia� na j eden dzie�
do Tokio, co stanowi�o bardzo przyjemn� odmian� w ich do�� monoton-nym �yciu. Zafascynowa�o ich tempo odbudowy miasta po trz�sieniu l ziemi.
P�n� noc� w pi�� dni po powrocie do domu, gdy le�eli ju� w swoim pokoju na fiitonach, Masao zda� sobie spraw�, �e Hidemi nieustannie zmienia pozycj� na pos�aniu. Wreszcie wsta�a i wysz�a do ogrodu. Masao wybieg� za ni� i zapyta�:
- Czy dziecko ju� si� rodzi
Hidemi zawaha�a si�, ale w ko�cu skin�a g�ow�. Przedtem nie powiedzia�aby mu tego, ale po dw�ch latach ma��e�stwa zdo�a�a troch� opanowa� nie�mia�o��.
Masao dawno ju� przegra� walk� o szpital, wi�c tylko spyta�:
- Czy mam i�� po twoj� matk�
Hidemi wzi�a go za r�k� i wydawa�o mu si�, �e chce co� powiedzie�.
- Hidemi, czy co� si� sta�o Powiedz, prosz�. - Zawsze si� martwi�, �e przez nie�mia�o�� nie powie mu o swojej chorobie albo �e przytrafi�o si� co� z�ego jej czy dziecku. - Musisz by� pos�uszna - doda�, cho� nie podoba�y mu si� takie s�owa. Wiedzia� jednak, �e stanowi� klucz, kt�ry otworzy jej usta. Czy co� si� sta�o
Potrz�sn�a g�ow�, spojrza�a na niego, a potem odwr�ci�a si�, by�a czym� poruszona.
- Hidemi-san, o co chodzi
Zn�w popatrzy�a na niego tymi wielkimi czarnymi oczami, kt�re tak kocha�.
- Boj� si�, Masao-san.
- Porodu
Serce przepe�ni�a mu lito�� i �al, �e z jego powodu musi znowu przez to wszystko przechodzi�. Mia� nadziej�, �e teraz p�jdzie �atwiej.
Ale Hidemi tylko potrz�sn�a g�ow� i popatrzy�a na niego ze smutkiem. Mia�a dwadzie�cia jeden lat; czasami wygl�da�a jak ma�a dziewczynka, ale najcz�ciej zachowywa�a si� jak doros�a kobieta. Masao, starszy o siedem lat od �ony, �ywi� wobec niej opieku�cze uczucia, niekiedy wydawa�o mu si�, �e m�g�by by� jej ojcem.
- Boj� si�, �e nie urodzi si� syn... A je�li zn�w przyjdzie na �wiat dziewczynka - Patrzy�a na niego z rozpacz�, wi�c �agodnie wzi�� j� w ramiona.
- To b�dziemy mieli wiele c�rek. Hidemi-san, nie tego si� obawiam. Chc� tylko, �eby� nie chorowa�a i nie cierpia�a. B�d� szcz�liwy, niezale�nie od tego, czy urodzisz c�rk� czy syna. Nie musisz zn�w mie� zaraz dziecka, je�eli nie chcesz.
19
Czasami wydawa�o mu si�, �e Hidemi pospieszy�a si� z nast�pn� ci��� tylko po to, by uszcz�liwi� go synem, uwa�a�a bowiem, �e jest to najwi�kszy dar, jaki mo�e mu ofiarowa�.
Gdy matka przysz�a po ni�, Hidem� oci�ga�a si�, nie chcia�a odej�� i rodzi� sama. Lubi�a przebywa� z m�em. Wiedzia�a, �e s� inni ni� wi�kszo�� japo�skich ma��e�stw. Masao lubi� z ni� by�, pomaga� jej i razem sp�dza� wolne chwile. Nawet teraz, gdy ju� zacz�y si� porodowe b�le, chcia�a, aby z ni� zosta�. Jednak Hidemi nigdy by tego nie powiedzia�a na g�os. Nikt nie zrozumia�by jej uczu� ani ich wzajemnych stosunk�w. Masao by� zawsze taki uprzejmy i odnosi� si� do niej z szacunkiem.
Le��c d�ugie godziny w pokoju matki, my�la�a o m�u. B�le by�y coraz silniejsze i mia�a nadziej�, �e dziecko urodzi si� przed �witem. Pierwsze skurcze poczu�a ju� po po�udniu, ale nie m�wi�a o tym nikomu. Wola�a pozosta� z Masao i Hiroko, jak d�ugo mog�a. Ale teraz mia�a przed sob� ci�k� prac�, wi�c le�a�a w milczeniu. Matka poda�a jej kijek do zagryzania, �eby nie krzycza�a, ona za� znosi�a wszystko, by nie upokorzy� m�a.
Godziny mija�y i nic si� nie zmienia�o. Matka w ko�cu zajrza�a pod ko�dr�. Nie zobaczy�a ani w�osk�w, ani g��wki, ani �adnego ruchu. Hidemi trawi� nie ko�cz�cy si� b�l, a� wreszcie rano straci�a przytomno��.
Masao, jakby przeczuwa�, �e dzieje si� co� niedobrego, wielokrotnie podchodzi� do shoji i pyta� o �on�. Te�ciowa za ka�dym razem uprzejmie si� k�ania�a i zapewnia�a go, �e wszystko jest w porz�dku, ale tym razem, gdy wym�czony i zdenerwowany zn�w zapuka� do drzwi pokoju, w niepewnym �wietle �witu zauwa�y�, �e jest przestraszona.
Ca�� noc martwi� si� o �on�, chocia� nie bardzo wiedzia�, co go tak niepokoi. Wydawa�o mu si�, �e ten por�d przebiega inaczej ni� poprzedni. Za pierwszym razem obie kobiety krz�ta�y si� spokojnie przy Hidemi. Teraz by�a tu tylko jej matka i Masao widzia�, jak ogarnia j� coraz wi�kszy l�k.
- Jak ona si� czuje - spyta�. - Czy dziecko nie mo�e si� urodzi� -A gdy te�ciowa zawaha�a si� i tylko potrz�sn�a g�ow�, doda�: - Czy mog� j� zobaczy�
Matka Hidemi chcia�a mu tego zabroni�, ale by� tak zdecydowany, �e si� nie o�mieli�a. Jeszcze chwil� sta�a w drzwiach, a potem si� odsun�a. Masao wbieg� do pokoju i przerazi� si�. Hidemi by�a nieprzytomna. Cicho j�cza�a, twarz mia�a zupe�nie szar�, a kijek, kt�ry da�a jej matka, zaciska�a z�bami tak mocno, �e a� go przegryz�a. Delikatnie wyj�� go z ust �ony, po�o�y� r�k� na jej brzuchu i poczu� kolejny skurcz. Zasypa� Hidemi pytaniami, ale go nie s�ysza�a. Przyjrza� jej si� uwa�niej
20
i zobaczy�, �e prawie nie oddycha, a usta i paznokcie ma sine. Masao nie mia� wykszta�cenia medycznego i nigdy przedtem nie asystowa� przy porodzie, by� jednak pewien, �e Hidemi umiera.
- Dlaczego mnie wcze�niej nie zawo�a�a� zwr�ci� si� ostro do te�ciowej, przera�ony stanem Hidemi. Nie wiedzia� te�, czy dziecko jeszcze �yje.
- Jest m�oda, poradzi sobie - wyja�ni�a te�ciowa, ale nie brzmia�o to zbyt stanowczo.
Masao wybieg� z domu i pop�dzi� do s�siad�w, do telefonu. Hidemi nie chcia�a mie� w swoim domu telefonu, twierdz�c, �e nie jest jej do niczego potrzebny, a w razie nag�ej konieczno�ci zawsze mo�na p�j�� do s�siad�w. Teraz Masao pobieg� do nich i zadzwoni� do szpitala. Zamierza� j� tam zawie��, nie zwa�aj�c na dotychczasowe protesty. Ambulans mia� przyjecha� tak szybko, jak tylko mo�liwe. Masao, wracaj�c do domu, zacz�� sobie wyrzuca�, �e od razu nie zmusi� Hidemi do porodu w szpitalu.
Czekaj�c na karetk�, usiad� na pod�odze przy pos�aniu Hidemi, wzi�� jaw ramiona i ko�ysa� jak dziecko. Czu�, jak z �ony uchodzi �ycie. A mimo to straszne skurcze nast�powa�y jeden po drugim. Nawet te�ciowa wydawa�a si� bezradna, bo �adne stare sposoby wiejskich akuszerek nie mog�y ju� w niczym pom�c.
Gdy wreszcie przyjecha�a karetka, Hidemi le�a�a z zamkni�tymi oczami, szara na twarzy, a jej oddech by� ledwo s�yszalny. Lekarz zdziwi� si�, �e jeszcze �yje.
Szybko wnie�li j� na noszach do karetki. Masao poprosi� te�ciow�, by zosta�a z Hiroko, a potem, nie trac�c nawet czasu na uk�on, wskoczy� do ambulansu. Lekarz ca�y czas bada� Hidemi podczas jazdy, po czym podni�s� wzrok na Masao i potrz�sn�� g�ow�.
- Pana �ona jest w wyj�tkowo ci�kim stanie - oznajmi�, potwierdzaj�c najgorsze obawy Masao. -Nie wiem, czy zdo�amy j � uratowa�. Straci�a bardzo wiele krwi i jest w szoku. S�dz�, �e dziecko ma nieprawid�ow� pozycj�, a �ona rodzi ju� od wielu godzin. Jest bardzo os�abiona.
Mimo �e s�owa lekarza nie by�y niespodziank�, zabrzmia�y dla Masao jak wyrok �mierci.
- Musicie j� uratowa� - powiedzia� stanowczo. W tej chwili wygl�da� jak samuraj i w niczym nie przypomina� �agodnego m�czyzny, jakim zawsze by�.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy - obieca� lekarz, bo Masao, z potarganymi w�osami i dzikim wzrokiem, wygl�da� jak szaleniec.
21
- A co z dzieckiem Masao chcia� dowiedzie� si� wszystkiego. Jak strasznie g�upio post�pili zostaj�c w domu. Zachowa� si�jak ostatni ignorant. Pozwoli� przekona� si� do staro�wieckich sposob�w i teraz ma za swoje. W tej chwili zda� sobie spraw�, jak szkodliwe, a nawet �miertelnie niebezpieczne, mo�e by� uleganie przes�dom.
- Jego serce bije - odpar� lekarz - ale bardzo s�abo. Ma pan inne
dzieci
- C�rk� - wyja�ni� z roztargnieniem Masao, nie odrywaj�c wzroku
od Hidemi.
- Przykro mi.
- Czy nie mo�e pan zrobi� czego� ju� teraz - spyta� widz�c, �e oddech Hidemi zanika. Powoli odchodzi�a, a on nie potrafi� jej zatrzyma�. Ogarnia�a go w�ciek�o�� i rozpacz.
- Dopiero w szpitalu b�dziemy mogli si� ni� zaj�� - odpowiedzia� lekarz, dodaj�c w my�li: kJe�eli do�yje k. A nawet je�eli dojedzie �ywa do szpitala, w�tpi�, by przetrzyma�a operacj� niezb�dn� dla uratowania
jej i dziecka.
Mimo �e ambulans p�dzi� po ulicach z zawrotn� pr�dko�ci�, Masao czas dojazdu do szpitala wydawa� si� wieczno�ci�. Natychmiast zabrano Hidemi, nadal nieprzytomn�. Masao nie wiedzia�, czy zobaczy j� jeszcze �yw�. Czeka� w samotno�ci nie ko�cz�ce si� godziny i my�la� o tych dw�ch kr�tkich latach ma��e�stwa. Hidemi by�a dla niego taka dobra i potrafi�a okazywa� sw� mi�o�� na wiele sposob�w. Nie m�g� uwierzy�, �e to ju� mo�e by� koniec, i sam siebie nienawidzi�, �e to wszystko przez
niego.
Min�y dwie d�ugie godziny, zanim przysz�a do niego piel�gniarka. Nisko si� uk�oni�a, a Masao mia� ochot� j� udusi�. Nie potrzebowa� uprzejmo�ci, lecz informacji o stanie �ony.
- Ma pan syna, Takashimaya-san - oznajmi�a grzecznie. - Jest du�y i zdrowy. Urodzi� si� troch� siny, ale szybko doszed� do siebie.
- A �ona - spyta� Masao wstrzymuj�c oddech i modl�c si� w duszy.
- Jej stan jest ci�ki i nadal znajduje si� na sali operacyjnej. Jednak lekarz chcia�, by dowiedzia� si� pan o synu.
- Czy �ona prze�yje
Piel�gniarka zawaha�a si�, nie chc�c mu m�wi�, �e to ma�o prawdopodobne.
- Lekarz nied�ugo przyjdzie porozmawia� z panem, Takashimaya--san - odpar�a w ko�cu. Zn�w si� uk�oni�a i posz�a, a Masao zosta� sam. Stan�� przy oknie i patrzy� na dw�r nie widz�cym wzrokiem. Mia� synka, ale ca�� rado�� niweczy� l�k o �on�.
22
Czekanie na lekarza tak�e wydawa�o mu si� wieczno�ci�. By�o ju�
I po�udnie, chocia� Masao nie zdawa� sobie z tego sprawy. Dziecko urodzi�o si� o dziewi�tej, a ratowanie matki zaj�o nast�pne trzy godziny.
- Pa�ska �ona straci�a ogromn� ilo�� krwi - wyja�ni� lekarz i z �a-
Ilem doda�: - nie b�dzie mog�a mie� wi�cej dzieci. Niewiele brakowa�o, by umar�a.
Rekonwalescencja potrwa bardzo d�ugo, ale z ca�� pewno�ci� dzi�ki [temu, �e jest m�oda, wyzdrowieje i b�dzie u�yteczna.
- Dzi�kuj� - powiedzia� gor�co Masao i nisko si� uk�oni�. W oczach wezbra�y mu �zy, a gard�o mia� �ci�ni�te. - Bardzo dzi�kuj� - szepn�� do doktora, i do wszystkich bog�w, do kt�rych si� modli�. Bez Hidemi by�by zgubiony.
Zadzwoni� do s�siad�w z pro�b� o przekazanie wiadomo�ci te�ciowej, a potem poszed� obejrze� syna. Uradowa� si� widz�c �liczne, t�u�ciutkie niemowl�tko. Hidemi ju� od dawna m�wi�a, �e chce da� mu na imi� Yuji. W og�le nie wybiera�a imienia dla dziewczynki z obawy, �e gdyby tak uczyni�a, los m�g�by jej zes�a� nast�pn� c�rk�.
Wreszcie, pod wiecz�r, pozwolono mu zobaczy� si� z Hidemi. Jeszcze nigdy nie widzia� kogo� tak bladego. Mimo �e oszo�omiona �rodkami przeciwb�lowymi, pozna�a Masao i u�miechn�a si� do niego, gdy pochyla� si�, by j� poca�owa�. Niemal chcia�, by si� zarumieni�a z zak�opotania, bo wtedy przekona�by si�, �e zosta�o w niej jeszcze troch� krwi, ale przynajmniej �y�a, i �y�o r�wnie� ich dziecko.
- Masz syna powiedzia�a triumfalnie.
- Wiem - u�miechn�� si�. - Mam r�wnie� �on�. -1 to by�o dla niego o wiele wa�niejsze. - Bardzo mnie wystraszy�a�, malutka. Koniec z przes�dami. To zbyt niebezpieczne. - Z ca�� moc� zda� sobie spraw�, jak bardzo j � kocha.
- Nast�pne urodzi si� tutaj - zgodzi�a si� potulnie, a on nie zaprzeczy�. By�o jeszcze za wcze�nie na opowiadanie jej o wszystkim, co si� zdarzy�o. Nie traktowa� jako tragedii faktu, �e sko�czy si� na dwojgu dzieciach. Mieli syna i c�rk�, Hidemi spe�ni�a wobec niego sw�j obowi�zek i mog�a dalej �y� z godno�ci�.
- Jestem szcz�liwy maj�c ciebie, Hiroko i Yujiego. To mi wystar-jczy. - Z rado�ci� wymawia� imi� synka.
- Do kogo jest podobny - spyta�a cicho, trzymaj�c mocno Masao za r�k�, nie�wiadoma, jak by�a bliska �mierci. Ale on dobrze wiedzia� i nigdy nie zapomni tej straszliwej nocy i poranka.
- Wygl�da jak malutki samuraj i jest podobny do mojego ojca - odpar� Masao, wdzi�czny losowi, �e oszcz�dzi� jego �on� i syna.
23
- B�dzie tak samo m�dry i przystojny jak ty, Masao-san - wyszepta�a Hidemi. Zapada�a co chwila w sen, ale ci�gle trzyma�a m�a za r�k�.
- A tak�e s�odki i uprzejmy jak jego matka - doda� Masao, u�miechaj�c si�. Wiedzia�, �e b�dzie kocha� Hidemi a� do ostatniej chwili
�ycia.
- Musisz nauczy� go angielskiego - powiedzia�a mi�kko. -1 zabierzemy go do Kalifornii, �eby pozna� swoj� tamtejsz� rodzin� - mimo �e by�a oszo�omiona lekarstwami, nie przestawa�a planowa� przysz�o�ci
syna.
- A mo�e nawet p�jdzie do college u. - Masao w��czy� si� w to planowanie. - Albo Hiroko b�dzie studiowa�... Wy�lemy j� do Takeo na Uniwersytet Stanforda.
Ale tym razem Hidemi otworzy�a oczy, by si� sprzeciwi�.
- To tylko dziewczynka, a teraz masz syna.
- B�dzie nowoczesn� kobiet� - szepn�� Masao i pochyli� si� nad �on�. B�dzie mog�a robi� to samo, co Yuji - doda� marz�c o przysz�o�ci.
Hidemi roze�mia�a si�. Jej m�� mia� takiego bzika na punkcie nowoczesno�ci, ale przecie� bardzo go kocha�a.
- Dzi�kuj� ci, Masao-san - powiedzia�a �amanym angielskim i zasn�a, ca�y czas trzymaj�c m�a za r�k�.
- Nie ma za co, malutka, nie ma za co - odpowiedzia� po angielsku
i zasiad� do czuwania nad ni�.
Rozdzia� trzeci
W ie - powiedzia�a stanowczo Hidemi. O t� spraw� spierali si� od bardzo dawna, a ona w tej jednej, jedynej sytuacji nie mog�a podporz�dkowa� si� m�owi. - Przecie� Hiroko jest dziewczyn�. Musi by� tutaj, z nami. Co jej przyjdzie z wyjazdu do Kalifornii - Hidemi z uporem odmawia�a zgody na wys�anie c�rki do ameryka�skiego college u.
- Ma prawie osiemna�cie lat. - Masao t�umaczy� cierpliwie ju� chyba po raz tysi�czny. - Zna angielski bardzo dobrze, ale roczny czy d�u�-; szy pobyt w Stanach bardzo jej si� przyda. - Masao pragn��, by Hiroko odby�a w Ameryce pe�ne, czteroletnie studia, ale wiedzia�, �e na razie lepiej �onie o tym nie m�wi�. - Uzyska lepsze wykszta�cenie, poszerzy horyzonty. A m�j kuzyn i jego rodzina zaopiekuj� si� ni�. - Takeo mieszka� obecnie w Pa�o Alto, by� �onaty i mia� troje dzieci niewiele m�odszych od Hiroko. Hidemi wiedzia�a o tym wszystkim, ale mimo to uparcie sprzeciwia�a si� wyjazdowi c�rki.
- Niech Yuji pojedzie w przysz�ym roku - stara�a si� podsun�� m�owi inne tematy do przemy�lenia.
Masao zaczyna� ju� w�tpi�, czy uda mu si� wygra� ten sp�r. Od pierwszej chwili, gdy zobaczy� Hiroko po urodzeniu, marzy� dla niej o studiach w Ameryce. �onie nie zdo�a� zaszczepi� swoich rewolucyjnych pogl�d�w. Przez blisko dwadzie�cia lat ma��e�skiego po�ycia Hidemi pozosta�a staro�wiecka i nie�mia�a, jak typowa japo�ska �ona. Dlatego tym bardziej pragn��, by Hiroko wyjecha�a na jaki� czas z Japonii, pozna�a
25
inn� kultur� i nowoczesne obyczaje. Tylko �e ona wcale za tym nie t�skni�a. Najlepiej czu�a si� �yj�c zgodnie ze starodawn� tradycj� japo�sk�. To Yuji pragn�� jecha�, wprost umiera� z ch�ci rozpostarcia skrzyde�, bo by� bardzo podobny do ojca.
- Yuji te� wyruszy w drog�, gdy nadejdzie czas. Ale dla Hiroko stanie si� to niezapomnianym do�wiadczeniem. Przecie� u Takeo nic si� jej nie mo�e sta�, a pomy�l, czego si� nauczy.
- Mn�stwa dzikich ameryka�skich zwyczaj�w - powiedzia�a Hide-
mi z odraz�.
Masao tylko westchn��. Hidemi by�a cudown� �on�, ale mia�a bardzo staro�wieckie pogl�dy na temat dzieci, a zw�aszcza c�rek. Matka Hidemi a� do �mierci wprowadza�a Hiroko we wszystkie starodawne japo�skie zwyczaje, a potem sama Hidemi bardzo �ci�le kontynuowa�a te nauki. Oczywi�cie, znajomo�� tradycji by�a bardzo wa�na. Jednak Masao chcia�, by Hiroko zapozna�a si� r�wnie� z innymi warto�ciami, kt�re uwa�a� za jeszcze wa�niejsze, szczeg�lnie dla kobiety. Pragn��, by jego c�rka mia�a takie same szans� jak Yuji, tylko �e w Japonii nie�atwo
to osi�gn��.
- Angielskiego mo�e uczy� si� r�wnie� tutaj - argumentowa�a Hidemi. - Ja si� nauczy�am.
- Poddaj� si� - o�wiadczy� Masao z u�miechem, chocia� by�o mu przykro. Zr�b z niej buddyjsk� mniszk�. Albo wezwij swata i znajd� jej m�a. Nie pozwolisz jej �y� w�asnym �yciem, prawda
- Oczywi�cie, �e pozwol�. Niech idzie na uniwersytet tutaj. Nie musi
jecha� do Kalifornii.
- Hidemi, pomy�l, czego chcesz j � pozbawi�. Zastan�w si� nad tym, bo to bardzo powa�na sprawa. Jak b�dziesz mog�a dalej �y� ze �wiadomo�ci�, �e wyrz�dzi�a� jej tak� krzywd� Pomy�l o wszystkim, co by tam pozna�a. No dobrze, nie m�wmy ju� o czterech latach college u. Niech jedzie na rok. Nawet w ci�gu roku zgromadzi skarb, kt�ry pos�u�y jej przez reszt� �ycia. Zdob�dzie przyjaci�, pozna nowe idee, a potem wr�ci i tutaj p�jdzie na studia.
- Dlaczego obci��asz mnie odpowiedzialno�ci� za odbieranie jej szansy Dlaczego uwa�asz, �e to moja wina - spyta�a nad�sana Hidemi.
- Dlatego, �e chcesz j� zatrzyma�. Chcesz, �eby tu zosta�a, wygodnie ukryta za twoimi plecami, bezpieczna w naszym ma�ym �wiatku, nie�mia�a, staro�wiecka i zwi�zana bezu�ytecznymi tradycjami, kt�re wpoi�a jej twoja matka. Je�eli pu�cimy j� wolno jak ptaka, wr�ci do nas... Hidemi, nie �am jej skrzyde� tylko dlatego, �e jest dziewczyn�. To nieuczciwe. I bez tego �wiat jest okrutny dla kobiet. tm
26
Masao od dawna prowadzi� t� walk� i by�a to jedyna sprawa, w kt�rej �ona si� z nim nie zgadza�a. Hidemi czu�a si� w pe�ni zadowolona ze swojego losu, ale przecie� przy Masao mia�a bardzo wiele swobody. Jednak zdawa�a sobie spraw� z tego, �e jej sytuacja jest wyj�tkowa, i nie by�a zupe�nie g�ucha na argumenty m�a ani na g�os w�asnego sumienia.
Jeszcze przez miesi�c trwa�y bolesne spory, a� w ko�cu Hidemi uleg�a. Zgodzi�a si�, by Hiroko wyjecha�a do San Francisco na rok, albo nawet d�u�ej, je�eli jej si� tam naprawd� spodoba. Masao zapisa� c�rk� do �e�skiego college u St. Andrew w Berkeley i przysi�ga� �onie, �e Hiroko b�dzie tam bezpieczna. Hidemi w ko�cu przyzna�a, aczkolwiek niech�tnie, �e to podniecaj�ca przygoda, chocia� nie potrafi�a zrozumie�, dlaczego kobieta ma studiowa� na uniwersytecie, i to jeszcze tak daleko od domu. Ona sama nigdy nie studiowa�a, a przecie� mia�a cudowne �ycie przy m�u i dzieciach.
Nawet Yuji uzna� to za wspania�y pomys�, cieszy� si� szcz�ciem siostry i z niecierpliwo�ci� czeka� na swoj� kolej. Zamierza� si� stara� o przyj�cie na Uniwersytet Stanforda. Jedyn� osob� poza Hidemi, kt�ra nie okazywa�a �adnego entuzjazmu, by�a sama Hiroko.
- Nie cieszysz si�, �e mama wyrazi�a zgod� - spyta� j� Masao wprost nieprzytomny z rado�ci, gdy Hidemi w ko�cu, po d�ugiej batalii, skapitulowa�a i pozwoli�a Hiroko jecha� do San Francisco.
Ale Hiroko powiedzia�a tylko, �e jest bardzo wdzi�czna. Ze swoimi delikatnymi rysami twarzy i pe�n� czaru, drobn� postaci�, wygl�da�a jak laleczka. By�a nawet bardziej urocza ni� Hidemi, ale r�wnie� o wiele bardziej nie�mia�a ni� matka w m�odo�ci i staro�wiecka. Nie podziela�a nowoczesnych idea��w ojca. Czu�a si� najlepiej zachowuj�c dawne zwyczaje. W odr�nieniu od matki, kt�ra jednak mia�a przynajmniej zrozumienie dla pogl�d�w Masao, by�a Japonk� przywi�zan� do tradycji. Wcale nie marzy�a o studiach w Kalifornii. Wyje�d�a�a tylko dlatego, by spe�ni� wol� ojca. I wydawa�o jej si� to ogromn� cen�, jak� musi zap�aci� za okazanie mu szacunku, ale nigdy nie potrafi�aby mu si� sprzeciwi�.
- Nie jeste� podniecona - spyta� Masao, a ona tylko skin�a g�ow�, bez powodzenia pr�buj�c okaza� rado��. I gdy Masao teraz na ni� patrzy�, serce skurczy�o mu si� z b�lu. Zna� dobrze swoj� c�rk� i gor�co j� ;: kocha�. Raczej wola�by umrze�, ni� j� unieszcz�liwi�. - Hiroko, nie chcesz jecha� - spyta� ze smutkiem. Mo�esz powiedzie� mi prawd�. Przecie� to nie ma by� kara. Po prostu pragniemy zrobi� co� wa�nego dla twojej przysz�o�ci. Przy niewielkiej profesorskiej pensji Masao wys�anie Hiroko do Stan�w stanowi�o ogromne obci��enie finansowe, ale pboje z �on� uwa�ali, �e dzieci s� warte takiego po�wi�cenia.
27
- Ja.. - Hiroko walczy�a z obaw�, �e oka�e si� niepos�uszna. Spu�ci�a wzrok i si�� woli przezwyci�y�a emocje. Tak bardzo kocha�a rodzic�w i brata, a nienawidzi�a my�li o rozstaniu. - Nie chc� od was odje�d�a� - powiedzia�a ze �zami w oczach. - Ameryka jest tak daleko. Czy nie mog�abym pojecha� do Tokio - O�mieli�a si� spojrze� na ojca, a Masao niemal si� rozp�aka� widz�c maluj�cy si� na jej twarzy b�l.
- W Tokio nie nauczysz si� niczego wi�cej ni� tutaj, w Kioto. Nawet lepiej by�oby ci tu ni� w wielkim mie�cie. Ale Ameryka... - Masao si� rozmarzy�. Nigdy tam nie pojecha�, chocia� pragn�� tego przez ca�e �ycie. Od dwudziestu lat czyta� listy od swojego kuzyna Takeo i tak sza-i lenie chcia� go chocia� odwiedzi�. Ale skoro jemu sienie uda�o, zrobi tol dla swoich dzieci. By� to najwi�kszy dar, jaki m�g� im ofiarowa�. - Hi-| roko, zostaniesz tam tylko rok. Tylko jeden rok szkolny. To wcale nie jest tak d�ugo. Je�eli ci si� nie spodoba, wr�cisz. A za rok pojedzie Yuji i, je�eli zostaniesz, b�dziecie tam razem.
- Ale bez ciebie... i bez mamy... Co ja bez was zrobi� - spyta�a. W oczach kr�ci�y jej si� �zy, a usta dr�a�y. Spu�ci�a z szacunkiem wzrok, ale Masao podszed�, obj�� j�, jak zawsze zdumiony jej szczup�o�ci�. By�a tak drobna, �e niemal m�g� obj�� jej tali� jedn� r�k�.
- My te� nie przestaniemy za tob� t�skni�, ale przecie� istnieje poczta, a poza tym b�dziesz tam mia�a wujka Takeo i cioci� Reiko.
- Tylko �e ja ich nie znam.
- S� naprawd� bardzo mili. - Takeo przyjecha� z wizyt� do Japonii dziewi�� lat temu, jednak Hiroko prawie go nie pami�ta�a. Ciocia Reiko nie mog�a w�wczas mu towarzyszy�, gdy� spodziewa�a dziecka, najm�odszej c�rki Tamiko. Pokochasz ich, a oni b�d� ci� traktowali jak w�asn� c�rk�. Prosz�, Hiroko, prosz�, chocia� spr�buj. Nie chc�, �eby� traci�a tak� szans�. - Od wielu lat oszcz�dza� pieni�dze na ten cel i przekonywa� �on� do swojego pomys�u, teraz za� czu� si� tak, jakby kara� Hiroko, a przecie� chcia� tylko jej dobra.
- Pojad�, tatusiu. Dla ciebie - powiedzia�a Hiroko, nisko si� k�aniaj�c. Masao mia� ochot� ni� potrz�sn��. Dlaczego nie potrafi odci�� si� od starych obyczaj�w Przecie� jest taka m�oda, nie powinna a� tak kocha� tradycji.
- Wola�bym, �eby� to zrobi�a dla siebie - odpar�. - Chc�, �eby� by�a
tam szcz�liwa.
- Spr�buj�, tatusiu - szepn�a i po policzkach pop�yn�y jej �zy. Masao bez s�owa mocno j� przytuli�. Widz�c rozpacz c�rki czu� si� jak potw�r, zmuszaj�c j� do wyjazdu, mimo to a� do chwili po�egnania by� pewny, �e gdy ju� znajdzie si� w Kalifornii, polubi nowe �ycie.
Ale rano, w dzie� odjazdu, ca�� rodzin� ogarn�� prawdziwy smutek. Hiroko p�aka�a. Zanim wysz�a, zatrzyma�a si� na chwil� przed domow� kapliczk�, nisko si� sk�oni�a, a potem bez s�owa posz�a za matk� i w�lizn�a si� na tylne siedzenie samochodu, kt�rym mieli pojecha� do Kobe. Podczas drogi Yuji spokojnie gaw�dzi� z ojcem, ale Hiroko siedzia�a milcz�ca i tylko przygl�da�a si� widokom za oknem. Matka w ostatniej chwili chcia�a jej nakaza�, by by�a dzielna, a tak�e zwierzy� si�, �e nie jest pewna, czy podj�li w�a�ciw� decyzj�. Nie wiedzia�a jednak, jak wyrazi� swoje w�tpliwo�ci, wi�c te� nic nie m�wi�a. Masao spogl�da� na nie od czasu do czasu przez wsteczne lusterko, bo dziwi�a go ta g�ucha cisza. �adnego paplania, okrzyk�w rado�ci, czy podniecenia podr�. Ani s�owa o statku, ani o Ameryce, ani o wujostwie, do kt�rych jecha�a. Tymczasem Hiroko, siedz�c na tylnej kanapce, czu�a si� tak, jakby zaraz mia�o jej p�kn�� serce, bo odrywano j� od domu i kraju. A ka�dy budynek, ka�de drzewo i ka�dy krzak, kt�ry miga� za oknem, jeszcze bardziej podsyca� b�l. P�toragodzinna droga do portu wydawa�a si� wieczno�ci�. Nawet starania Yu