10050

Szczegóły
Tytuł 10050
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

10050 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 10050 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

10050 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ARKADIUSZ NIEMIRSKI ZBRODNIA PRAWIE DOSKONA�A FABRYKA S��W 2003 Akif Pirincci: �Felidae� �Opowie�� z sensownym zako�czeniem to z�udzenie. Ka�d� prawdziw� histori� ko�czy �mier�. BROOKLYN CRIME STORY 1. Jesieni� brookly�ska ulica p�aka�a na br�zowo. To pewnie by�a zas�uga tych ponurych budynk�w z piaskowca. Wszystkie kolory ha�a�liwej ulicy kumulowa�y si� za dnia w pos�pny br�z i Raymond nie umia� wyja�ni�, sk�d si� to bra�o. Kiedy deszcz przestawa� pada�, ulica szarza�a, dla Raymonda wci�� by�a jednak br�zowa jak rozlane kakao. Co tam kolory! Porucznik Raymond Plaski musia� jecha� do Brooklyn Heights. Koledzy z posterunku zawiadomili go o nowej robocie, cho� dzisiaj mia� wolne. Szaleniec poder�n�� gard�o ksi�dzu w kinie podczas projekcji Spidermana. Stanis�aw Mazur, katolicki kap�an, by� z pochodzenia Polakiem. Od urodzenia mieszka� na Greenpoincie. Emigrancka rodzina. Pe�no takich na Brooklynie. Zreszt� w �y�ach porucznika te� p�yn�a s�owia�ska krew. Jego dziadkowie wyemigrowali z Polski po I wojnie �wiatowej. Mia� polskie nazwisko. Jego dawny partner, Mulligan - nowojorczyk irlandzkiego pochodzenia, a do tego zagorza�y republikanin - wci�� si� z niego nabija�. Wo�a�: - Te, Pulaski! Raymond cierpliwie poprawia�: - Nie Pulaski, a Plaski, poruczniku Hooligan. Mia� pecha ten ksi�ulo. A mo�e to, jak powiedzia�by Mulligan, przeznaczenie? Zreszt�, dla nieboszczyka bez r�nicy. Raymond postawi� ko�nierz p�aszcza i poci�gn�� kilka razy nosem. Znowu bra�a go grypa. Brakowa�o mu sarkastycznych uwag Mulligana. Pozwala�y znie�� ka�dy paskudny dzie� na Brooklynie. Co Bandyta teraz robi�? Tak� ksywk� nosi� dawny partner. Ko�czy� wczorajsz� butelk� czy zaczyna� dzie� od nowej? Po aferze z zastrzeleniem wp�ywowego gangstera Bandyt� zdegradowano i przeniesiono do 94-ego. Kto� powiedzia�, �e wci�� t�go pije. Podobno patrolowa� Greenpoint, dzielnic�, kt�r� zawsze uwa�a� za parszyw�. Wychowa� si� w okolicach Fulton Ferry, przy mo�cie brookly�skim, wi�c �przeprowadzk� uwa�a� za nieszcz�sne fatum. W kinie jak to w kinie, podczas projekcji by�o ciemno. Morderca siedzia� tu� za ofiar� i czeka� na dogodny moment, a� wreszcie stan�� za duchownym i wprawnym ruchem no�a przeci�� mu gard�o. Nie wymaga�o to wielkiej si�y. Liczy�a si� szybko�� i precyzja. W tym czasie widzowie gapili si� na szeroki ekran, a nowoczesny d�wi�k systemu Dol-by Digital skutecznie zag�usza� wszelkie odg�osy. Mo�e gdyby ksi�dz by� kr�tkowidzem i usiad� bli�ej ekranu, obejrza�by film do ko�ca? Na miejscu by� koroner. Zanim zabrano ofiar�, Raymond obejrza� upiorn�, jak zastyg�� w walce z szatanem, twarz ksi�dza. Le�a� mi�dzy rz�dami foteli w ka�u�y krwi. Wskaz�wki roztrzaskanego zegarka zatrzyma�y si� na dwunastej szesna�cie. Dziewi�� minut przed ko�cem seansu. - Brak innych �lad�w - klepa� rutynowo sier�ant. - Nie licz�c krwi i mokrej plamy w spodniach - doda� koroner. - Ksi�ulek zd��y� si� jeszcze zesra�. - Te� by� si� zesra� - zauwa�y� sier�ant O�Neil. - Aha... Za�atwiono go niedawno. Jest jeszcze ciep�y. Brak st�enia po�miertnego. Morderca nie zd��y� pewnie umy� r�k. - Jak to dobrze, �e nie chodz� do kina - zamrucza� Raymond. Podeszli do fotela w przedostatnim rz�dzie, kt�re zajmowa� ksi�dz Mazur. Dw�ch technik�w ko�czy�o pstryka� zdj�cia. Pobrano pr�bki krwi, zabezpieczano �lady i ko�czono szkic miejsca zbrodni. - Co o tym s�dzisz? - zapyta� koroner. - Lipa z tym Spidermanem - odpowiedzia�. - Lata� na paj�czej nici nad Manhattanem i nie przeszkodzi� mordercy. - Te� tak uwa�am. - Mo�e nie lubi Brooklynu? Podszed� do nich sier�ant w towarzystwie w�a�ciciela kina, bladego jak ty�ek niemowlaka. Na tym ko�czy�o si� podobie�stwo do dziecka. W�skie usta upodabnia�y go do drapie�nej ryby. - Morderca by� w�r�d dwunastu widz�w - m�wi�. - Tyle sprzeda�em bilet�w na ten seans. - Ile macie sal projekcyjnych? - Dwie. - To trzeba doda� jeszcze tamtych. Morderca m�g� przyj�� z drugiej sali. - Dobrze, sprawdz�. - Kto sprzedawa� bilety? - Maggie, d�ugoletnia pracownica. - Nie widzia�a nikogo podejrzanego? - zapyta� sier�ant. - Nie przygl�da�a si� kupuj�cym? - Chodzi o to, czy kto� szczeg�lnie nie rzuci� si� w oczy? - dorzuci� Raymond. Nadzieja na szybkie odnalezienie tropu gas�a w nim jak wypalony kaganek. W�a�ciciel kina odszed� z sier�antem. Plaski przez chwil� ogl�da� miejsce zbrodni, potem przekroczy� rz�d. Znalaz� si� blisko fotela, kt�ry zajmowa� morderca. Musia� uwa�a�, aby nie wej�� w krzepn�c� ka�u�� krwi. - �lady zabezpieczone - o�wiadczy� techniczny. Raymond wytar� chustk� zroszone czo�o. Poci� si� i drapa�o go w gardle. Przekl�ta grypa! Dopada�a go zawsze jesieni�. Wtedy widzia� Brooklyn w br�zach. I jeszcze ten cholerny katar! Szuka� �lad�w na tylnej cz�ci fotela ksi�dza. Pochyli� si�, sapi�c ci�ko. By� solidnym glin�, musia� odb�bni� rytua� ogl�dzin. Gdy tego nie zrobi�, nie m�g� spa� w nocy. �wiadomo��, �e czego� nie sprawdzi�, m�czy�a go jak kac. To cecha dobrego gliniarza. Ceniona. Szefowie mawiaj� - solidny go��. Z kolei psychoanalityk twierdzi - nerwica natr�ctw. Nie znalaz� nic pr�cz rozsypanych kuleczek popcomu. Cz�� z nich by�a rozdeptana, kilka innych nurza�o si� we krwi. Musz� przepyta� sprzedawc�, kto kupowa� popcorn. Pewnie wszyscy. Morderca najpierw sobie podjad�, dopiero potem wyko�czy� ofiar�. Chyba �e kto� z porannego seansu rozsypa� to �wi�stwo. Kaza� pobra� pr�bki popcornu i um�wi� si� z O�Neilem, �e odwiedz� parafi� ksi�dza Mazura. By�a pora lunchu. 2. Na Greenpoincie t�tni�o poczciwe �ycie. W niskiej zabudowie mieszkali tu licznie emigranci, szczeg�lnie Polak�w by�o co niemiara. Widok na Manhattan - architektoniczny cud ery nowo�ytnej - hipnotyzowa�. Ko�ci� na Drings Ave. odnalaz� bez trudu. O�Neil ju� czeka�, oparty o mask� wys�u�onego samochodu. M�czy� si� z ogromnym hamburgerem. Przypomina� w tej chwili du�e dziecko. Mia� blisko metr dziewi��dziesi�t wzrostu i wyj�tkowo ponure spojrzenie. Pi�tna�cie lat s�u�y� ju� w NYPD. Ten sta� go t�umaczy�. Sier�antowi towarzyszy� ma�om�wny porucznik z Greenpointu. Nazywa� si� Flanagan. Pewnie zna� Mulligana z tutejszej patrol�wki. - Dobrze, �e jeste� - O�Neil prze�kn�� ostami k�s. - Nasz ksi�ulo nie jest jedynym zamordowanym w ten spos�b. - No�em? - Albo brzytw� - wtr�ci� Flanagan. - Cicho i sprawnie. - Trzy tygodnie temu zgin�� niejaki... - O�Neil si�gn�� do kieszeni - Patrick Donovan. Fotograf ze Slope Park. W aktach napisane, �e ciota. - Co sugerujesz? Seryjnego na Brooklynie? Zboczusia? - Nic nie sugeruj�. Mamy dwa trupy. Jak znajdziemy trzeciego, b�dziemy si� martwi�. - Co z tym Donovanem? - Zamordowany w kinie, w trakcie projekcji. - Jaki? - Co jaki? - Jaki to by� film? - Nie wiem. Ale nie Spiderman, je�li o to ci chodzi. - O to. - S�dzisz, �e te morderstwa s� powi�zane? - A bo ja wiem? - Idziemy? - przerwa� Flanagan. - Donovan mieszka� dwa lata temu na Greenpoincie. Mo�e to b�dzie trop? - Mo�e. Weszli przez furtk� na ty�y ko�cio�a. Na niewielkim dziedzi�cu sta� pi�trowy dom. Otworzy�a im zap�akana gospodyni, niem�oda Polka. S�abo zna�a angielski, ci�gle powtarza�a po polsku: �O m�j Bo�e!� Ale zrozumia�a, o co chodzi policji. Dostali si� do apartamentu ksi�dza na parterze. Raymonda uderzy�o gustowne urz�dzenie mieszkania. Fotele z mi�kkiej, czarnej sk�ry, imponuj�ce mahoniowe biurko, na nim zdj�cie papie�a. Drogie rega�y pe�ne ksi��ek w sk�rzanych oprawach, kilka obraz�w na �cianach. Wypiel�gnowane kwiaty w donicach oraz nowoczesny sprz�t audiowizualny. - Nigdy nie chcia�em by� ksi�dzem - mrukn��. - Mo�e trzeba by�o? Sypialni� urz�dzono z fantazj�, kt�ra nie przystoi duchownemu - du�e ��ko, nakryte z�ocist� kap� z fr�dzlami - a w rogu za szaf� sterta magazyn�w filmowych. Ca�o�ci obrazu dope�nia� unosz�cy si� w pomieszczeniu zapach. To nie by�a wo� kadzid�a. Raymond mia� katar, ale czu� s�odkie perfumy. Nieco za s�odkie jak na m�czyzn� i ksi�dza. Na �cianach wisia�y oprawione w ramki zdj�cia ksi�dza Mazura. Zawsze w otoczeniu m�odych ch�opc�w. W stercie gazet znale�li kolorowe magazyny z m�odymi gwiazdorami na ok�adkach. - Fan boskiego Leonardo? - zakpi� Raymond. - Jak na czterdziestoletniego s�ug� Bo�ego, to nie ca�kiem normalne. - Moja �ona lubi di Caprio - zauwa�y� sennie sier�ant. - W�a�nie. A ksi�dz Mazur nie by� twoj� �on�. Ani nawet ma�olatem. - Prowadzi� k�ko teatralne - mrukn�� Flanagan. - Mo�e to zawodowe zainteresowania? Zapytali gosposi� o s�abo�� ksi�dza do ch�opc�w. Niewiele si� dowiedzieli. Pom�g� im ksi�dz Barkley. Mieszka� na pi�trze i stanowi� przeciwie�stwo zamordowanego. T�gi, czarnosk�ry, o surowym spojrzeniu. Zaprosi� ich do gabinetu i pocz�stowa� herbat� z pigwy. - Stanis�aw mia� swoje �ycie - m�wi� - a ja swoje. By� taki... m�odzie�owy. Nowoczesny. Nie interesowa�em si� nim bli�ej. Nie odpowiadali mi jego znajomi. - Wielu ich mia�? - By� aktywny. Rzadko siedzia� w domu. Ale czasem kto� wpada�. - M�czy�ni? - uni�s� brwi Raymond. - Chyba tak - odpowiedzia� lekko za�enowany. - Stanis�aw prowadzi� zaj�cia teatralne dla m�odzie�y. Spo�ecznie. Kiedy� sam nie�le si� zapowiada� jako aktor. Czasem odwiedzali go m�odzi aktorzy. Ale przychodzili na kr�tko. O�Neil opar� si� o biurko i pochyli� nad ksi�dzem. - Dwa tygodnie temu zamordowano Patricka Donovana. Homoseksualist�. Ksi�dz Barkley odkaszln��, cho� nie by� zazi�biony. - Stanis�aw mia� t� przypad�o�� - o�wiadczy� z wysi�kiem. - Wiecie, o czym m�wi�. Dotyka ona tak�e duchownych, niestety. Prosi�bym o nienag�a�nianie tej sprawy. Prasa czeka na takie sensacje, by zaatakowa� Ko�ci�. Stanis�aw by� dobrym cz�owiekiem. R�cz� za to. - Nie jestem z prasy - rzuci� oschle Raymond. - Nie interesuje mnie intymne �ycie ksi�dza Mazura. Musz� z�apa� jego morderc�. - Z kim spotyka� si� ostatnio? - pyta� sier�ant. - Czy kto� odwiedza� go cz�ciej ni� zwykle? Gdzie odbywaj� si� zaj�cia aktorskie? Barkley poda� adres. 3. M�odzi aktorzy, zapale�cy, odbywali pr�by na pierwszym pi�trze kamienicy w pobli�u szko�y. Dzi� zaj�� nie by�o, wi�c policjanci rozmawiali z czarnym dozorc�. To tu przychodzi� ksi�dz Mazur. Lubi� pr�by i tych ch�opc�w. A najwa�niejsze, �e oni lubili jego. Podobno by� dobrym nauczycielem, dobrym cz�owiekiem i kumplem. - Nie s�ysza�em, �eby kto� mu grozi� - m�wi� dozorca. - Nie by�o �adnych awantur. To kulturalne towarzystwo. Przykro mi, panowie, ale nie zauwa�y�em nic szczeg�lnego. Wci�� gadali o jakim� Stanis�awskim. - Wpisz go na list� - rzuci� Raymond. - Sprawdzimy go�cia. Pewnie mieszka na Greenpoincie, jak wi�kszo�� Polak�w. Dostali nazwiska aktor�w i wr�cili do samochodu. O�Neil za k�kiem zamilk�. Patrzy� przez szyb� w stron� parku. - Co jest? - zapyta� Plaski. - To tutaj - westchn�� sier�ant. - O czym m�wisz? - Tu gdzie� mieszka Mulligan. - Chcesz wst�pi� na jednego? - Nie znam adresu. Raymond zgromi� go wzrokiem i sier�ant speszy� si�. - M�wicie o Mulliganie? - zainteresowa� si� Flanagan. - Jest w patrolowce. Nie wiedzia�em, �e si� znacie. Mog� wam da� adres. Zdaje si�, �e dzisiaj ma wolne. Mieszka niedaleko st�d, po drugiej stronie parku. Lubi si�ga� po butelk�. Ale to ma�om�wny go��, nieprzystejpny. By� kiedy� detektywem. Raymond spojrza� z ukosa na Flanagana. Komu ty to m�wisz, stary? - pomy�la�. Pojechali do mieszkania Mulligana na Russell Street. Spokojna, zabudowana kamienicami uliczka przylega�a do parku. Konary drzew tworzy�y nad ni� �ukowaty strop, ich nieliczne ga��zie niemal dotyka�y budynk�w. Na chodniku poniewiera�y si� br�zowe i ��te li�cie. Stan�li przed dwupi�trow� kamienic� o wysokich oknach. Mi�e miejsce. W sam raz, by si� rozpi�, szczeg�lnie gdy nie mia�o si� rodziny, a tak si� z�o�y�o, �e Mulligana opu�ci�a �ona. Raymond waha� si�. Kiedy� byli przyjaci�mi. Sk��cili si� dopiero po aferze z zastrzeleniem wp�ywowego gangstera. Mulligan znienawidzi� wtedy P�askiego za obci��aj�ce zeznania. �Partner nie odda� strza��w ostrzegawczych�, tak napisano w aktach sprawy. To by�a prawda. Mulligan cholernie chcia� �y�, dlatego strzela� celnie. Dzisiaj Raymond nie by� ju� pewien, czy dobrze zrobi�, wrabiaj�c kumpla w �ledztwo, kt�re z�ama�o mu �ycie. Od tamtej pory min�y trzy lata. Porucznik nigdy nie zapomnia�, �e Bandyta nazwa� go �pieprzonym Polaczkiem�. Wypowiedzia� to z furi�, ale s�owa mia�y ci�ar o�owiu. Mo�e warto prze�ama� lody i pogada� o dawnych czasach? Po ulicy kr�cili si� nieliczni przechodnie. W spisie lokator�w obok domofonu odczyta� numer mieszkania by�ego wsp�lnika. Czw�rka. Drugie pi�tro. Rozmy�li� si�. Zawr�ci� do wozu. - I co? - zapyta� O�Neil. - Nie ma go w domu. * * * Siedzia� w biurze do p�na. S�o�ce ju� dawno zasz�o nad Manhattanem. Jesienn�, g�st� ciemno�� rozprasza�o �wiat�o ulicznych latar� i migotliwych neon�w. By�o wilgotno i nieprzyjemnie. Raymond przegl�da� akta. Dwie ofiary zabito w ten sam spos�b w odst�pie trzech tygodni. Morderca by� prawor�czny. Intuicja podpowiada�a, �e maj� do czynienia z �seryjnym�. Oficjalne stanowisko mo�na jednak og�osi� dopiero, gdy pojawi si� trzecia ofiara. Jak przypuszcza�, zbrodnia mog�a zosta� pope�niona w ci�gu dw�ch tygodni. Zawsze tak by�o - morderca w transie zabija� coraz szybciej. Kasjerka i sprzedawca popcornu z kina w Brooklyn Heights nie zapami�tali nikogo podejrzanego. Na biurku Raymonda le�a�y te� akta Donovana, zdj�cia i plan sytuacyjny kina w Slope Park. Zastanawiaj�ce, �e obie ofiary by�y orientacji homoseksualnej. Czy si� znali? Sprawdzano to. Ofiary ��czy� te� Greenpoint. No i brzytwa. Sier�ant O�Neil sprawdza� baz� danych w poszukiwaniu podejrzanych o morderstwo homoseksualist�w. Grzeba� w Automatycznym Systemie Identyfikacji z milionami odcisk�w palc�w, Raymond za� bada� powi�zania mi�dzy Donovanem a ksi�dzem Mazurem. Szuka� te� niejakiego Stanis�awskiego. Ale na pierwsze sukcesy nale�a�o jeszcze poczeka�. By�o ju� p�no. - Id� - westchn�� O�Neil. - Dupa mnie ju� boli. Czemu nie kupi� nam mi�kkich foteli? - Bo wtedy nie ruszy�by� z tej rudery swojego irlandzkiego ty�ka. I kto by w�szy� w terenie? - Nie idziesz? - Zaraz. Wychodzi� o wp� do �smej. Na schodach zaczepi� go komendant Pruneda, niski, �ysiej�cy facet o przenikliwych oczach i zatroskanej twarzy. - Co z tymi peda�ami? - rzuci� niedbale. - Masz co�? - Za wcze�nie - ziewn��. - By�e� w mieszkaniu tego fotografa? Gada�e� z s�siadami? - Jutro pojad�. Dzie� za kr�tki. Pruneda, wyra�nie niezadowolony, znikn�� w korytarzu. Irytowa�a go beztroska Raymonda. Nie lubi�, gdy w jego obwodzie gin�y dzieci, kobiety lub cioty. �aden komendant na Brooklynie, a pewno i w ca�ym Nowym Jorku, nie chcia� wystawia� si� na ostrza� opinii publicznej. Raymond ruszy� do domu, ale zmieni� decyzj�. Pojecha� do mieszkania fotografa, bo nie chcia� rano nadzia� si� na obra�onego Pruned�. Komendant wyg�osi nami�tn� pogadank� o peda�ach i lesbijkach, o tym, �e s� oczkiem w g�owie nowoczesnego, demokratycznego spo�ecze�stwa, wi�c policja powinna chroni� ich w spos�b szczeg�lny. To mu wci�� przypomina� Szef Policji, cho� prywatnie mia� o zbocze�cach inne zdanie. W tej kwestii Pruneda by� absolutnym podobie�stwem Mulligana. Bandyta nie cierpia� zbocze�c�w i nie kry� si� z tym. Bardziej od homoseksualist�w nienawidzi� tylko polityk�w. I to zasadniczo r�ni�o go od komendanta. Patrick Donovan mieszka� w niskiej kamienicy przy niewielkim skwerze. W Slope Park mniej by�o �pieprzonych Polaczk�w�, makaroniarzy i Ruskich. To by�a dzielnica yuppies. Rezydencje mieli tu te� pisarze i prawnicy. A gdzie intelektuali�ci, tam pe�no peda��w i innych �post�powc�w�. Kamienica Donovana nale�a�a do gorszych w rejonie, ale i tak fotografowi mieszka�o si� nie�le. Raymond chcia� pogada� z s�siadami. Klucz m�g� dosta� u gospodarza domu. Przed drzwiami mieszkania zamar�. ��ta policyjna ta�ma, za�o�ona przez ekip� dochodzeniow�, by�a zerwana. Czy�by tutejsi gliniarze? Dziwne, bardzo dziwne. Policjant zabezpieczy�by drzwi ponownie. Korytarz by� pusty. Cisza, jedynie z pi�tra dobiega�o szczekanie ma�ego psa. Na�o�y� gumowe r�kawiczki, rozpi�� p�aszcz i marynark�, by mie� lepszy dost�p do broni. Tkwi�a w przypi�tej do paska sk�rzanej kaburze. Nacisn�� klamk� i drzwi ust�pi�y. To nie policja, pomy�la�. W�lizn�� si� jak szczur do ciemnego apartamentu. Poczu� wo� mebli i wyra�ny smr�d odczynnik�w chemicznych. Pewnie wywo�ywacz. I jeszcze co�. Zapach �mierci, pomy�la�, cho� pachnia�o kiepsk� wod� kolo�sk�. Zapali� �wiat�o. Przy zas�oni�tym oknie sta� przera�ony m�czyzna z plikiem zdj�� w dr��cej r�ce. Mulligan mia� teori�, �e najlepsz� kabur� jest d�o� policjanta. Raymond si�gn�� wi�c po bro�, ale w apartamencie by� jeszcze kto�. Poczu� silne uderzenie w ty� g�owy. Upad� na dywan, wypuszczaj�c z r�ki, wa��cy nieca�e dwadzie�cia dwie uncje, pistolet. Odp�ywa� w nieznane. Je�li to �mier�, to ca�kiem przyjemna, pomy�la� jeszcze. Nie czu� l�ku. I nie m�czy� go katar. 4. Budzi� si� powoli. Kto� dobija� si� do drzwi. �omota� od d�u�szego czasu, natr�tnie. Otworzy� oczy. Usn�� w ubraniu. Jak d�ugo spa�? Zn�w to samo, pomy�la� z gorycz�. Spr�bowa� unie�� si� na �okciach. Wstaj�c, potr�ci� pust� butelk�. Ot i wyja�nienie! A czego� si� spodziewa�? Uchla�e� si� w nocy i pad�e� na wyro w opakowaniu! Normalka. A za oknem nowy dzie�. Kolejny szary dzionek na Greenpoincie. Kt�ra� to godzina? Kurwa! Ju� po �smej! Stop! Wczoraj by� poniedzia�ek. Mia�e� wolne, pami�tasz? Dzisiaj idziesz na popo�udnie. Zd��ysz si� pozbiera�! Znowu kto� zadudni� w drzwi. W g�owie mu chrobota�o, za� niewidzialny �rubokr�t dokr�ca� lu�ne muterki. Zatoczy� si�, ale nie upad�. Drzwi rozmywa�y si� w nieostrej perspektywie. Wreszcie dobrn�� jako� do lustra w holu. Zobaczy� nieogolonego, zm�czonego 46-latka. Kr�tko przystrzy�one w�osy opr�sza�a lekka siwizna. Z przekrwionych oczu patrzy� bole�nie kac gigant. I wyrzut sumienia, wi�kszy od Empire State Building. - Panie Mulligan! - wo�a� Kulawy Ed. Ed by� imigrantem. Naprawd� nazywa� si� Jewgienij czy jako� tak. Rosjanin albo Ukrainiec. Mieszka� po s�siedzku, ale rzadko zagl�da�. Kilka razy wypili razem. Jednak od p�tora roku Ed nie pi�. Oszcz�dza� w�trob� na staro��, a raczej to, co z niej zosta�o. Pewnego dnia spad� z drabiny i roztrzaska� miednic�. Chirurg posk�ada� j� p�niej do kupy, ale Ed musia� przej�� na rent�. Dosta� solidne odszkodowanie i mia� z czego p�aci� czynsz. Niekt�rym to si� powodzi! - Halo! Jest tam kto? - wo�a� kobiecy g�os. - Sier�ancie Mulligan! Prosz� otworzy�! Kto to, do ci�kiej cholery? Poczu�, �e si� poci. Nie zna� tego g�osu. Chyba nie narzeczona Eda? Rencista stroni� od kobiet, wstydzi� si� ich. - Zaraz - warkn��. Kopn�� pust� butelk� pod ��ko i otworzy� drzwi. Sta�a w nich szatynka. M�oda, oko�o trzydziestki. Wszystkie kobiety przed klimakterium uwa�a� za m�ode. Ta by�a dodatkowo �adna i zadbana. Nosi�a ciemne spodnie, czarny golf i lu�n� sk�rzan� marynark�. By� staro�wieckim draniem i lubi� kobiety w sp�dnicach i sukniach, ale umia� doceni� gust. Nawet u feministki. - Kim jeste�, na Boga? - zachrypia�. Pokaza�a policyjn� odznak�. - Detektyw Kate Scratch - odezwa�a si� pewnie, ale z odcieniem respektu. Wiedzia�a, �e Mulligana nazywano Bandyt�. By� kiedy� cholernie dobrym glin� i wrednym skurwysynem. Nigdy wcze�niej go nie widzia�a, ale mia�a swoje wyobra�enie. To, co zobaczy�a, wprawi�o jaw zdumienie, gdy� Mulligan by� postaci� wprost z komiksu. Du�a g�owa, ostro zarysowane wargi, wydatny nos, kanciaste szcz�ki, pokryte g�st� szczecin�. I dziki wzrok. M�g� by� jej ojcem. Kate by�a kinomaniaczk�. Okre�la�a m�czyzn przez por�wnanie do znanych aktor�w. Jej szef by� na przyk�ad nieudan� kopi� Danny�ego De Vito. A Mulligan? Mia� co� z Krisa Kristoffersona bez brody. Inna sprawa, �e by� wstawiony jak sam Jack Nicholson! - O co chodzi? - przestraszy� si� Mulligan. - Pobi�em kogo�? - Prowadzimy �ledztwo w sprawie zab�jstwa ksi�dza Mazura i fotografa Patricka Donovana - wyja�ni�a. - I co z tego? - przerwa� brutalnie Dopiero teraz dostrzeg�, �e nie jest sama. W korytarzu sta� Kulawy Ed, detektyw Flanagan i wysoki, obcy glina. Policjanci u�miechali si� pod nosem. Zrozumia�. Ha, napu�cili na niego t� laleczk�. - Jestem zwyk�ym glin� z Patrol Service, a nie pieprzonym Kojakiem z wydzia�u zab�jstw - krzykn��. - Chyba mnie nie oskar�acie o te morderstwa? Nie mam alibi, pani detektyw. By�em tu sam z butelk�. Ona nic nie powie. - Nie zgrywaj si�, Mulligan - warkn�� Flanagan. Wszed� do �rodka i ostentacyjnie poci�gn�� nosem. - Alibi masz dobre. Chla�e� ca�y wiecz�r. Wierz� ci. Ale masz wytrze�wie� do czwartej po po�udniu, jasne? To polecenie komendanta. B�dziesz w�szy� na Greenpoincie. Flanagan r�n�� g�upa. Dobrze wiedzia�, �e maj�c we krwi ocean gorza�y, nie mo�na wytrze�wie� nawet przez ca�y dzie�. Jednak zdawa� sobie spraw�, �e Bandyta na kacu by� lepszy od po�owy tuzina zwyk�ych ch�optasi�w z patrol�wki. Wiedzia� o tym te� ich szef, Donaldson. Kiedy� sam mia� problem alkoholowy i czu� do Mulligana s�abo��. W rzadkich przyp�ywach mi�osierdzia nazywa� go �klejnotem�, �ostatnim szeryfem�. To dzi�ki szefowi Mulligan nosi� jeszcze odznak�. - Co si� sta�o? - zapyta�. - To detektyw O�Neil - mrukn�� Flanagan. - Detektyw Scratch ju� pozna�e�. - M�w, o co chodzi. - Zamordowano Raymonda P�askiego. Z�owroga cisza trwa�a d�ugo. Jak teatralna pauza. Mulligan poczu� najpierw oboj�tno��, potem zdumienie, a wreszcie niezdrow� ciekawo��. By� zbyt pijany, by odczuwa� �al. Uwa�nie przyjrza� si� przyby�ym. To nie by� g�upi dowcip. Raya zna� dobrze. Byli kiedy� kumplami, ale pieprzony Polaczek wybra� lojalno�� wobec regulaminu. A regulaminy, jak wiadomo, uk�adaj� pierdz�cy w sto�ki urz�dnicy. W tym problem! Gdy jeste� na ulicy, musisz szybciej si�ga� po bro� ni� recytowa� przepisy. Kule drwi� z paragraf�w. Zachcia�o mu si� pi�. Pretekst by� wyborny. Ale Flanagan nalega�, �eby trze�wie�. By� im do czego� potrzebny. Powinienem p�j�� na wcze�niejsz� emerytur�, pomy�la� z rezygnacj�. - Znajdziemy �obuza - przerwa� cisz� Flanagan. - Przykro mi, John. Jemu te� by�o przykro. Po pierwsze, szkoda Raya, nawet je�li by� palantem. Po drugie, nie mia� ju� si� �apa� wszystkich zwyrodnia�ych skurwysyn�w na Greenpoincie i w okolicy. - Znasz Brooklyn nie gorzej ode mnie. B�dziesz pomaga� pani Scratch - m�wi� Flanagan. Cieszy� si� w duchu, �e nie jemu przypad�a rola nia�ki. - Detektyw Scratch, poruczniku - poprawi�a Kate. - OK - westchn��. - Mamy zielone �wiat�o od Szefa Policji. Z�apiemy skurwiela! O�Neil poda� r�k� Mulliganowi. - Cze��. Widzieli�my si� par� razy. Pewnie nie pami�tasz? Nie pami�ta�. - Po twoim odej�ciu zosta�em partnerem Raymonda. Du�o opowiada� o tobie. - Jak to si�, kurwa, sta�o? - Mulligan usiad� na kraw�dzi ��ka. Stre�cili fakty. Martwego Raymonda znaleziono wieczorem w zaplombowanym mieszkaniu Patricka Donovana w Slope Park. Ray poszed� tam s�u�bowo. Dosta� w �eb, a potem wstrzykni�to mu do�ylnie jakie� �wi�stwo na zatrzymanie oddechu. S�siadka Donovana us�ysza�a za �cian� sygna� telefonu kom�rkowego, zaniepokojona posz�a sprawdzi� i zobaczy�a uchylone drzwi i zerwan� policyjn� ta�m�. Natychmiast zawiadomi�a najbli�szy posterunek. Prawdopodobnie Raymond nadzia� si� na morderc�, grasuj�cego z brzytw� po Brooklynie. A mo�e to by� przypadek? Mo�e po prostu z�apa� z�odzieja? - Z�odziej da�by w �eb i uciek� - zachrypia� Mulligan. - Nie bawi�by si� w doktora Mengele. Nieobecnym wzrokiem patrzy� w �cian�. Kate spostrzeg�a, �e co� si� w nim zmieni�o. Oczy jarzy�y si� ��dz� zemsty i nie by� ju� Kristoffersonem ani Nicholsonem. Znowu sta� si� Bandyt�. Drapie�n�, wredn�, brookly�sk� barrakud�. 5. Nie�atwo zosta� seryjnym morderc�. Musisz zabi� przynajmniej trzy osoby. Najlepiej obce. �Seryjnym� jest zwykle bia�y m�czyzna w wieku 20-40 lat. Zabija ludzi swojej rasy. No dobra, zosta�e� �seryjnym�. Szuka ci� policja, ale szans� na sukces ma nik�e. A ty nie przestajesz zabija�. Niewykluczone, �e wzorem Williama Heirensa napiszesz do medi�w wiadomo��: �Na mi�o�� Bosk�, z�apcie mnie, zanim zn�w zabij�!�. Nim to nast�pi, wszyscy gliniarze i dziennikarze b�d� si� zastanawia�, kim jeste�. Nakre�l� tw�j profil. Zostaniesz pierworodnym dzieckiem, kt�re ojciec porzuci� w wieku dw�ch lat. M�g� te� by� alkoholikiem albo �punem. Przede wszystkim za� despot�. Matka rozpieszcza�a ci� do nieprzytomno�ci, spa�a z tob� w jednym ��ku albo gnoi�a przed s�siadami. Henry Lee Lucas rozpocz�� mordercz� karier� od zabicia matki. Ed Kemper zabi� matk� na ko�cu. Regu� nie ma. Niewykluczone te�, �e zosta�e� adoptowany. W dzieci�stwie prze�ladowano ci� psychicznie, fizycznie lub seksualnie. Gdy podros�e�, torturowa�e� dla r�wnowagi zwierz�ta albo obcina�e� g�owy lalkom. Tak na dobry pocz�tek. Za�o�� si�, �e przeczytasz o sobie �mieszne historie, w kt�rych moczy�e� si� przez sen lub bawi�e� si� ogniem. Czy to przypadkiem nie ty podpali�e� gara� s�siada? Nie sko�czy�e� szko�y �redniej. Mimo to jeste� inteligentnym, �wiadomym skurwysynem, kt�ry na wylot zna ameryka�skie prawo. Pewnie pragniesz zosta� policjantem i mie� w�adz�? Lubisz dominowa�? John Wayne Gacy i Ed Kemper czcili Johna Wayne�a, ale twoim idolem, jak w przypadku Petera Kurtena, mo�e by� Kuba Rozpruwacz. Nie masz sta�ej pracy, wygl�dasz normalnie i gadasz do rzeczy. Wzbudzasz zaufanie s�siad�w, wszyscy si� do ciebie u�miechaj�, pozdrawiaj� ci�. Patrz, jak si� zakamuflowa�e�, cwaniaku! Dobra robota! Co jeszcze wiemy o tobie? Mieszka�e� lub mieszkasz blisko miejsca pierwszej zbrodni. Tam czujesz si� bezpieczny, znasz ka�dy zakamarek, ka�dy zasrany bar i zaszczurzon� latryn�. Uwa�asz si�, bracie, za spryciarza. Wierzysz, �e nigdy ci� nie z�api�. Mulligan od�o�y� broszurk�. Kate Scratch rozda�a j� policjantom, bior�cym udzia� w naradzie. W przypominaj�cej szkoln� klas�, przestronnej salce posterunku na Greenpoincie, o�wietlonej ostrym, bia�ym �wiat�em jarzeni�wek, siedzia�o kilkudziesi�ciu funkcjonariuszy z dochodzeni�wki i s�u�by patrolowej Brooklynu. Wysokie okna zas�ania�y grube, zielone kotary, buduj�c atmosfer� konspiracyjnej powagi. Policjanci wzrokiem pe�nym po��dania patrzyli na detektyw Scratch. Co tu du�o m�wi�, podoba�a im si� ta laleczka, ukrywaj�ca kobieco�� za wy�wiczonym, surowym obliczem emancypantki. - Seryjni zbrodniarze - m�wi�a Kate tonem wyk�adowcy - s� racjonalni w dzia�aniu. Wtapiaj� si� we wsp�czesn� anonimowo��. Czaj� si� w ko�cio�ach i sklepach, grasuj� na autostradach i ulicach. - I w kinach - doda� Mulligan. Skarci�a go wzrokiem. - �mier� ofiary powoduje, �e mordercy nadal czuj� si� opuszczeni. Postrzegaj� siebie jako ofiary tragedii. Ten piekielny cykl trwa, dop�ki nie zostan� z�apani lub zabici. Niekt�rzy badacze wyr�niaj� sze�� faz w krwawym cyklu seryjnego mordercy. Najpierw mamy Faz� Aury, w kt�rej morderca traci kontrol� nad rzeczywisto�ci�. W Fazie �ow�w szuka ofiary, w Fazie Zalot�w wabi j�, a w Fazie Pojmania usidla. Faza Morderstwa, zwana te� Faz� Totemu, charakteryzuje si� emocjonalnym upojeniem mordercy. Ostatni element cyklu to Faza Depresji. Nast�puje po akcie morderstwa. Depresja za�, jak �atwo si� domy�li�, wyzwala ca�y cykl od pocz�tku. B��dne ko�o. Wielokrotny morderca Bundy powiedzia�, �e nigdy nie dosta� tego, czego oczekiwa� po dokonaniu zbrodni. Zawsze p�niej czu� pustk� i beznadziejno��. Morderstwo nie wymazuje i nie zmienia przesz�o�ci zbrodniarza. Morderca ma poczucie wiecznej pora�ki. - Zabi� policjanta - wtr�ci� poirytowany Donaldson. - Gdy go z�apiemy i os�dzimy, kiedy dostanie zastrzyk usypiaj�cy, zaczniemy mu wsp�czu�. Wcze�niej nigdy! W�r�d zgromadzonych da� si� s�ysze� szmer akceptacji. Zast�pca Szefa Policji uciszy� wszystkich. Gestem nakaza� Kate m�wi� dalej. - Je�li to �seryjny�, b�dzie zabija� dalej. Pragn� doda�, �e liczba morderstw o niejasnych motywach w ostatnich latach wzros�a. Mamy te�, niestety, wiele niewykrytych zbrodni. Wracaj�c do naszej sprawy... C�, nie potrafimy precyzyjnie okre�li� profilu naszego �Brzytwiarza�. Musimy znale�� motyw. Przypomn� tylko s�owa Alberta De Salvo, �Dusiciela z Bostonu�: �To by�o tak bezsensowne, �e a� mia�o sens�. Niech stanowi� motto tej sprawy. - Chyba zgodzi si� pani - odezwa� si� jeden z oficer�w - �e szukamy maniaka seksualnego? Prawdopodobnie homoseksualisty. Trzeba spenetrowa� �rodowisko gej�w. - Przypomn� - Kate pr�bowa�a ostudzi� jego zapa� - �e John Gacy bestialsko dusi� m�odych m�czyzn, kt�rzy reprezentowali jego w�asn� s�abo�� w oczach despotycznego ojca. Niekoniecznie musi chodzi� o wyparcie do pod�wiadomo�ci w�asnego homoseksualizmu. Chocia� tak w�a�nie dzieje si� najcz�ciej. Dla Gacy�ego ofiary by�y �bezwarto�ciowymi ma�ymi ciotami i �mieciami�. Wszyscy mordercy homoseksualist�w mieli w�asne motywy. Dobrze znamy seri� morderstw, dokonanych na gejach przez Paula Batesona w barach Nowego Jorku w 1977 roku. Ale ju� Bobby Joe Long, kt�ry mia� dodatkowy �e�ski chromosom X, mordowa� wy��cznie kobiety. Przypomina�y mu o rozwi�z�o�ci matki. Henry Lee Lucas, kt�ry w dzieci�stwie by� zmuszany do ubierania si� jak dziewczynka, powiedzia�, �e �miertelnie nienawidzi kobiet. Wydaje si�, �e �kobiecy� seryjni mordercy s� najbardziej brutalni. Za wszelk� cen� chc� zniszczy� mieszkaj�c� w nich kobiet�. Atakuj� jednak wy��cznie przedstawicielki tej p�ci. Homoseksuali�ci, jak widzimy, nie musz� mordowa� osobnik�w w�asnej orientacji. Nie powinni�my na �lepo zak�ada�, �e �Brzytwiarz� jest homoseksualist�, nie znaj�c jego portretu psychologicznego. Inna sprawa, �e nie mamy nawet pewno�ci, czy zab�jstwo policjanta w Slope Park jest jego dzie�em. - Motywem mo�e by� zwyk�a zemsta - wtr�ci� nie�mia�o Mulligan. Jego s�owa uton�y w zamieszaniu. Zast�pca Szefa Policji wsta�. - Rusza� ty�ki! - wrzasn��. - Patrolujcie Brooklyn ze zdwojon� uwag�. Miejcie oczy i uszy szeroko otwarte! We�cie w obroty ka�dego czubka, kt�ry zdekapitowa� lalk�. Pytajcie o fryzjer�w z tikiem nerwowym. Prze�wietlcie ka�d� macic� i ka�d� kostnic�. S� pytania? Nie by�o. Ka�dy wiedzia� ju� wcze�niej, co ma robi�. Ekipa detektyw Scratch czeka�a na sekcj� zw�ok Raymonda Plaskiego. W normalnych przypadkach na wyniki czeka si� tydzie� albo i dwa, ale gdy zamordowany zostaje policjant, laboratorium pracuje b�yskawicznie. Raymonda znaleziono w poniedzia�ek wieczorem, a laboratorium chcia�o ju� we wtorek przekaza� pierwsze wyniki analizy krwi. Powodem, dla kt�rego zarz�dzono sekcj� zw�ok porucznika, by�o nak�ucie na jego przedramieniu. Po co morderca to zrobi�? �Brzytwiarz� powinien by� po prostu poder�n�� mu gard�o. 6. Pogrzeb z pomp� to ostatnia rzecz, o jakiej marzy policjant. Ka�demu z nich �ni si� cicha emerytura, spokojna staro�� i �mier� we �nie. Emerytowanego gliny nie �egnaj� salwy i t�umy na cmentarzu. Ten przywilej maj� wy��cznie dygnitarze i tragicznie zmarli policjanci. A kt�ry z policjant�w chcia�by zgin�� na posterunku? Umierasz ze staro�ci - masz spokojny pogrzeb. By� czwartek. Ucich�y salwy z karabin�w i t�um zrobi� krok ku �wie�o wykopanemu do�owi. Ostatnie porcje ziemi przysypywa�y trumn� Raymonda Plaskiego. �wie�e �zy wci�� sp�ywa�y po bladych policzkach wdowy i jej dzieci i nie chcia�y si� zatrzyma�. Przyszli wszyscy. Nie tylko rodzina, ale tak�e koledzy porucznika. Dawni i nowi. Zabrak�o jedynie Bandyty. Mulligan nie chodzi� na pogrzeby i nie czu� potrzeby t�umaczenia si� z tego komukolwiek. Kiedy �a�obnicy szli wolno cmentarn� alejk�, trzyma� w gar�ci klapy garnituru osobnika o wygl�dzie cioty. By�o to w pobli�u kafejki, gdzie spotykali si� homoseksuali�ci, opodal Nassau Ave. Facet by� na�pany. Mia� trzydzie�ci lat, zadban� cer�, a pod oczami charakterystyczne poduszki. Po nich Mulligan cz�sto rozpoznawa� ciot�. I po nerwowo rozbieganych, czasem zamglonych, oczkach. Tym razem jednak ubranie, pomara�czowe w�osy, kolczyk w prawym uchu, m�wi�y za siebie. W zestawie by�y jeszcze idiotyczne okulary a la Elton John. Za pedalstwo nikt ju� nie kara� (tylko stan Teksas broni� si� przed zwyrodnialcami, jak m�g�), Mulligan z�apa� wi�c pedzia za posiadanie narkotyk�w. Chcia� go nastraszy�, zmusi� do m�wienia. Go�� z pocz�tku si� stawia�, ale �elazny chwyt Bandyty i jego zimne spojrzenie, gwarantuj�ce ci�ki �omot, ostudzi�o w nim chojraka. - Widzia�e� go kiedy�? - Mulligan wyci�gn�� zdj�cie Donovana. - Nie. - Jeste� pewny? - Oczywi�cie. - Wiesz, co ci grozi za handel narkotykami? - Ja nie handluj�! - parskn�� przera�ony gej. - Bierzesz, wi�c kupujesz. Jak to w handlu. - Znam prawo - stawia� si�. - Mo�esz mi skoczy�! Nie masz dowod�w. - Dowody spreparuj� - rzuci� twardo Mulligan. - A jak si� �ciemni, rozwal� ci te debilne okularki i skopi� ty�ek. Nie b�dziesz si� ju� wypina�! Argument by� trafiony, ale nie pom�g�. Facet nie zna� Donovana. Prawdopodobnie fotograf po opuszczeniu Greenpointu nie wraca� na stare �miecie. Nale�a�o po w�szy� w �rodowisku fotograf�w. Wracaj�c wolno do samochodu, zauwa�y� ch�opaka, rozdaj�cego ulotki. W�a�nie wcisn�� kartk� ponuremu m�odzie�cowi, ale ten prawie natychmiast wyrzuci� j� do kosza. Pomy�la�, �e pedzio rozdaje burdelowe zaproszenia. Ale facet nie wygl�da� na ciot�. Na widok Mulligana przeszed� na drug� stron� ulicy. W koszu Bandyta odnalaz� wzrokiem zmi�t� ulotk�. DOM WIECZNYCH CN�T OJCA FERGUSONA ZAPRASZA! PONIEDZIA�KI, �RODY I PI�TKI W GODZINACH: 5 PM-7 PM. Cholerny �wiat! Jak nie burdele, to sekciarze! Mulligan ci�ko usiad� za kierownic�. Zaczyna�o kropi� i szarze�. Czas na piwo! Liczy� po cichu, �e Kate Scratch lub O�Neil zdo�ali co� ustali� w Slope Park. Mo�e w ko�cu uda si� po��czy� ksi�dza Mazura i Donovana z ich morderc�. O ile, jak to �seryjni�, nie wybiera ofiar na chybi� trafi�. 7 Wst�pili do baru niedaleko posterunku. Po pogrzebie Kate i O�Neil musieli za�atwi� par� formalno�ci. Kate gada�a jeszcze kwadrans z Donaldsonem. Zacz�o pada�. Uci�li sobie pogaw�dk� w ciep�ym lokalu. Oszklony taras wychodzi� na, egzotyczne dla przybysz�w z downtownu, zaplecze polskich dom�w, z rabatkami kwiat�w i sznurami do suszenia bielizny. Kate czu�a si� jak turystka w �rodkowowschodniej Europie. Z pocz�tku rozmawiali o Raymondzie. - W jego krwi stwierdzono obecno�� pavulonu - dziwi� si� O�Neil. - Kto� go og�uszy�, a potem wstrzykn�� pavulon. To nie z�odziej. - Mo�e Plaski go rozpozna�? Dlatego dosta� w �eb. - �e te� da� si� tak podej��! - Mo�e by�o dw�ch bandyt�w? Jeden go og�uszy� i zwia�. Drugi przyszed� p�niej, rozpozna� P�askiego i zrobi� zastrzyk... Troch� to naci�gane. Czasem �seryjni� torturuj� ofiary, a na koniec wstrzykuj� rozmaite �wi�stwa. Wod� albo s�l. Przewa�nie w celu spot�gowania b�lu. Plaski raczej nie cierpia�. - Nie podoba mi si� to - mrukn�� O�Neil. - Zastanawia mnie, dlaczego pavulon? - Jak to? - Pavulon nie jest �atwo dost�pny na rynku. To �rodek u�ywany w szpitalach i do egzekucji skaza�c�w. Mo�e morderca jest lekarzem albo piel�gniarzem? - Albo katem. Zdarzali si� ju� �seryjni� sanitariusze. Czyta�em o takim jednym popapra�cu... - My�lisz o Donaldzie Harveyu? - o�ywi�a si�. - Ciekawe, Harvey by� homoseksualist� i okultyst�. Zamordowa� kilkudziesi�ciu pacjent�w w szpitalach. Cz�� z nich udusi� poduszk�. Kilka razy uszkodzi� butl� z tlenem. Kiedy indziej poda� do�ylnie trucizn�. Pracowa� w kilku szpitalach. - To nie o nim czyta�em. - By�o kilku innych... - Babek te� by�o sporo - za�mia� si� pos�pnie. - Do tego lesbijek. Piel�gniarstwo to domena kobiet. Zamilk�, widz�c irytacj� na twarzy Kate. - Nie mam nic przeciwko feministkom - doda� bez przekonania. Jak ka�dy policjant p�ci m�skiej, O�Neil �ywi� do feministek odraz�. Jak wobec nielubianego protegowanego, kt�ry osi�gn�� sukces nie w�asn� prac�, lecz drog� urz�dniczego awansu. W mediach roztaczano nad feministkami aureol� post�pu i wra�liwo�ci spo�ecznej. Prywatnie nikt ich nie lubi�, gdy� burzy�y naturaln� r�wnowag� si� w spo�ecze�stwie. O�Neil nie wiedzia�, czy Kate jest feministk�. Jej wygl�d m�g� sugerowa�, �e tak. No i m�ski zaw�d. Jednak w oczach mia�a takie zwyk�e ciep�o. Za du�o, jak na feministk�. Na wszelki wypadek wola� si� jednak wycofa� i skomplementowa� jej kwalifikacje. - Wiesz wszystko o �seryjnych�. Imponuj�ce. No wi�c, jak to jest ze zbrodniarzami w bia�ych fartuchach? - Masz racj�. Sporo by�o kobiet. Na przyk�ad Geene Jones. Udowodniono jej jedena�cie zab�jstw. Ale mia�a na koncie czterdzie�ci sze�� kolejnych. W tym dzieci. - Co im robi�a? - Leki nasercowe. Digoksyna. Kobiety przewa�nie u�ywaj� trucizny. By�a te� chora psychicznie Jane Toppan, ale dawno, pod koniec XIX wieku. Podaj�c morfin�, zabi�a trzydziestu jeden pacjent�w. Terri Rachels, piel�gniarka z Albany w stanie Georgia, dokona�a sze�ciu morderstw w 1986. Pacjentom podawa�a chlorek potasu, aby wywo�a� objawy zatrzymania akcji serca. Skutecznie. Motywem przewodnim, pchaj�cym kobiety do zbrodni seryjnych, s� pieni�dze. Ale, oczywi�cie, zabija�y i zabijaj� z zemsty oraz z powod�w seksualnych. S� jeszcze tak zwane Czarne Wdowy, morduj�ce cz�onk�w rodziny - dzieci, m��w i rodzic�w. - Wyku�a� to wszystko na pami��? - Czyta�am na studiach. Moja specjalno�� to wiktymologia. Studiowa�am seryjne zbrodnie. Wsp�pracowa�am kiedy� z FBI w specjalnym programie do walki z seryjnymi zab�jcami. I musz� ci powiedzie�, �e kobiety w tej roli s� uwa�ane za ostro�niejsze, precyzyjniejsze i bardziej metodyczne od m�czyzn. Nazywa si� je �cichymi morderczyniami� albo �ukrytymi�. Stanowi� osiem procent wszystkich �seryjnych�. - Nadal jeste� za r�wnouprawnieniem? - zabrzmia� niski, zachrypni�ty g�os. Za ich plecami sta� Mulligan. By� po s�u�bie. Wygl�da� na zm�czonego. Pewnie przyszed� si� napi�. O�Neil przypomnia� sobie, �e w�a�nie tu Bandyta lubi� przesiadywa�. Tak m�wi� Raymond. Raymond! Niech to szlag! 8 Mulligan usiad� obok Kate, zam�wi� piwo i zapali� papierosa. Patrzy� spode �ba na barek za kontuarem, pe�en butelek i szk�a. Dyskretnie obserwowa� Kate w lustrze, jak normalny facet, gapi�cy si� na atrakcyjn� kobiet�. Szybko si� zorientowa�a. - By�a� u Donaldsona - zagadn�� Mulligan. - O czym m�wili�cie? - O tobie. Co ci powiedzia�? - Nie lubi nadgorliwc�w. W dodatku obcych - warkn��. - Chcesz mnie odsun�� od tej roboty? Kate westchn�a ci�ko. Przez chwil� na policzkach utrzymywa� si� rumieniec. Opanowa�a si� szybko. Nie by�o sensu udawa�. - Dwa razy u�y�e� si�y wobec niewinnych ludzi - powiedzia�a spokojnie. - Wczoraj. - Przes�uchiwa�em drani w sprawie dw�ch morderstw. Sami z tym do mnie przyszli�cie. O co chodzi? - Skar�yli si�, �e chcia�e� ich pobi�. - Przecie� s� w stanie m�wi�, skoro skar��. To znaczy, �e ich nie tkn��em. A ch�tnie bym to zrobi�, mo�esz mi wierzy�. Szturchn��em jednego peda�a. Niestety, nawet go nie zadrapa�em. - Nastraszy�e� te� cz�onk�w k�ka teatralnego. - Faktycznie, spojrzenie mam wredne. - Ustali�e� co�? - Nic. Dzisiaj by�em w barze, gdzie spotykaj� si� cioty. Ale Donovan tam nie zachodzi�. Przynajmniej ostatnio. Przeni�s� si� do lepszej dzielnicy. Slope Park s�ynie z bogatych rezydent�w. I z peda��w. Jest kilka ekskluzywnych spelun. Latem organizuj� parady gejowskie. - Jeste� staro�wiecki. Homoseksualist�w nie uwa�a si� ju� za zboczonych. Tak g�osi wsp�czesna nauka. - Do kitu z tak� nauk�! Mam inne zdanie. - Wiem - westchn�a. - Nazywaj� ci� �republikaninem�. - Bardziej podoba mi si� Bandyta. - I lepiej pasuje. Przegl�da�am twoje akta. Gdyby nie Donaldson, nie pracowa�by� ju� w policji. Masz naprawd� dobrego szefa. Ignoruje wybryki, przymyka oko na pija�stwo... - Pos�uchaj - pochyli� si� do niej. - W ostatnim miesi�cu z�apa�em kilkunastu bandzior�w. Trzem uniemo�liwi�em napad z broni� w r�ku. Kula jednego z nich przesz�a mi ko�o ucha i do dzi� s�ysz� jej �wist. Mog� by� troch� nerwowy. Gdyby nie odrobina alkoholu, zwariowa�bym. W tym samym czasie banda urz�das�w w pocie czo�a wymy�la ustawy, u�atwiaj�ce �ycie przest�pcom, resocjalizuj� ich masowo i wypuszczaj� na zwolnienia warunkowe. Setki potencjalnych bandzior�w, sprytniejszych i bardziej cwanych ni� przed zapuszkowaniem. Nie czytasz statystyk? Znie�li kar� �mierci. Zrobili z policjant�w cioty. Wbrew woli spo�ecze�stwa, za pomoc� machlojek i k�amstw. Tylko patrze�, jak dadz� nam pa�ki ze styropianu i pistolety na wod�. Zapanowa�a cisza. Kate ocenia�a si�y. Czy da rad� temu sukinsynowi? Natomiast O�Neil zastanawia� si�, jaki b�dzie koniec tej sprzeczki. Kate to wa�na figura, Bandyta za� by� �recydywist�� w�r�d policjant�w. O�Neil jednak ca�� dusz� go popiera�. Jak wi�kszo�� policjant�w w tym mie�cie. - Dlaczego chcesz mnie odsun��? - zapyta� Mulligan. - Zrozum - zacz�a niech�tnie - by�e� przyjacielem P�askiego i... - Kumplowali�my si� tylko. Ostatecznie zostali�my wrogami. - Jednak by�e� z nim zwi�zany emocjonalnie. Poza tym nie masz do�wiadczenia z �seryjnymi�. Nie powiniene� uczestniczy� w �ledztwie. Donaldson si� po�pieszy�. - A mo�e jest inny pow�d? - Nie rozumiem. - Donaldson twierdzi, �e zab�jstwa pedzi�w to delikatna sprawa. Tym na g�rze bardziej zale�y na peda�ach, a nam na policjantach. Paranoja! Mo�e i by�em sk��cony z Rayem, ale jego morderc� b�d� �ciga� do ko�ca s�u�by. Tym ch�tniej, �e to peda�. Z�api� skurwysyna i ur�n� mu jaja! Kate przymkn�a oczy ze z�o�ci. Zbiera�a si� w sobie. Prowokowa� j�, ale mia� racj�. Sprawa mia�a m�tne kulisy. Ka�da mniejszo��, narodowo�ciowa czy seksualna, mia�a swoj� polityczn� otulin�. Nale�a�o si� liczy� z naciskami polityk�w, �yj�cych z rozdawania przywilej�w. A st�d by� tylko krok do manipulacji opini� publiczn� i - co nieraz ju� si� zdarza�o - sterowaniem prac� policji. Oficjalnie �cigano zab�jc� homoseksualist�w, ale z niepokojem czekano na wyniki �ledztwa. Kim b�dzie? Je�li homoseksualist�, niedobrze. Najlepiej, gdyby to by� heteroseksualny wariat. �onaty i dzieciaty. Katolik? Bomba! Istnia�o jednak podejrzenie, �e morderca ksi�dza i fotografa by� �kochaj�cym inaczej�. Na dodatek zabi� policjanta! Ca�kowicie niestrawny zestaw. W tej sytuacji Mulligan by� zagro�eniem dla �ledztwa, a w konsekwencji - dla wizerunku pa�stwa. Naciskano z g�ry, aby odsun�� od �ledztwa nieobliczalnych funkcjonariuszy. Nawet przenie�� ich na wcze�niejsz� emerytur�. Bandyta mia� ju� swoje lata i got�w by� zrobi� ze sprawy osobist� wendet�, show, godz�cy w niekt�re post�powe lobbies. Jego oczy wyra�nie m�wi�y, �e jest zdolny do wszystkiego. Przeszkod� by� Donaldson. Upiera� si� przy Mulliganie. Mia� swoje powody. Zatarg z Bandyt� w sytuacji, gdy zamordowano policjanta, nie by� nikomu na r�k�. Glina zawsze b�dzie trzyma� z innym glin�. - Z�apiemy go - poprawi�a Kate. - Rozumiesz? My, to znaczy - nie ty. Ja kieruj� akcj� na Greenpoincie. A poza obwodem nie masz uprawnie�. - O ile to �seryjny�. - W�a�nie - doda� O�Neil. - Co b�dzie, je�li ju� nie zaatakuje? 9. By� pi�tek. Ostami dzie� pracy. W godzinach szczytu Nowy Jork ton�� w korkach. Pro�ciej by�o dojecha� do pracy metrem, ale w nim nie czu� si� dobrze. Klaustrofobia. Dlatego korzysta� z autobusu. By�o w nim tak samo t�oczno, jak w metrze, ale uczucie klaustrofobii opuszcza�o go. Nienawidzi� tuneli. Zamiast kr�tkiej, ale koszmarnej podr�y w podziemiu, wola� dwadzie�cia pi�� minut nudy w autobusie. Dwudziestoo�mioletni Ron Stewart by� jednym z tych szcz�ciarzy, kt�rzy zaj�li miejsca siedz�ce. M�g� czyta� w drodze poranne wydanie �New Yorkera�. Ale poj�cie szcz�cia jest cholernie wzgl�dne. Pasa�erowie przepychali si�, woda z ich ubra� kapa�a na gazet�. Starszy facet sta� d�u�szy czas tu� obok i �mierdzia� tani� wod� kolo�sk�. Ron nie protestowa�. Wzbi� wzrok w gazet�, ale nie czyta�. Dopiero gdy natkn�� si� na wzmiank� o zab�jstwach homoseksualist�w, o�ywi� si�. Przejrza� tekst. Maniak podrzyna� gard�a gejom na Brooklynie. Zabi� te� policjanta. Kolejny koszmar! �wira mo�na dosta� w tym mie�cie! Znowu zacznie si� panika. Ka�dy kochanek mo�e okaza� si� potencjalnym zab�jc�. Trzeba b�dzie uwa�a� i zda� si� na starych, sprawdzonych przyjaci�. W�r�d bogatych m�czyzn, ukrywaj�cych przed �wiatem swoj� mi�o�� do ch�opc�w, zdarzali si� wyrafinowani zbrodniarze. Dziennikarz przytacza� nazwiska niekt�rych z nich. Na przyk�ad taki Robert Lee Bennett, zwany �Kajdaniarzem�. Adoptowany w wieku dw�ch lat przez pastora. P�niej zosta� bogatym prawnikiem, szanowanym obywatelem. Mimo to by� sadyst�. Nigdy w dzieci�stwie niewykorzystywany seksualnie, lubi� w dojrza�ym wieku przebiera� si� za hippisa i wyrusza� na �podryw�. Zabiera� do samochodu ulicznych w��cz�g�w, proponowa� w�dk� i pieni�dze. A potem zakuwa� w kajdanki i torturowa�. Ron otar� czo�o, zroszone zimnym potem. Cholera, niedobrze! Ostatnio sam robi� to w aucie z nieznajomym. A Herb Baumeister? Tak�e powa�ny obywatel, biznesmen. Mordowa� ch�opc�w. Szkielety ofiar znaleziono w �cianie za szaf�. Inny szanowany obywatel z New Jersey upodoba� sobie w latach siedemdziesi�tych i osiemdziesi�tych Manhattan. Odwiedza� bary gejowskie. Czatowa� na swoje ofiary w okolicach Times Square. Podrzyna� gard�a, ucina� r�ce i g�owy. Cia�a znajdowano w hotelach. Nazywa� si� Richard Cottingham. Ale nie, zaraz! Mordowa� prostytutki, a nie gej�w, chocia� by� homoseksualist�! No dobra, ale �Brzytwiarz� - jak go ochrzcili dziennikarze - zabija� w�a�nie gej�w z Brooklynu. Prawdopodobnie sam mieszka� na Greeinpoincie. Trzeba uwa�a� na starszych, zadbanych go�ci. Z jednym takim spotyka� si� ostatnio kilka razy. Przerazi� si�. Mo�e wr�ci� do Stevena? Jak w kalejdoskopie przypomina� sobie najlepszych kochank�w: Ricky, Violetta - uroczy transseks z Queensu, Benjamin - weso�y i zamo�ny �wirus. No i przystojny Larry. Ale on zmar� dwa lata temu na AIDS. Biedak! Jedyny m�ody w tym gronie. I pochodzi� z Greenpointu. By� wysoki, szczup�y, cholernie dobrze zbudowany. Zawsze podejrzewa� go o biseksualizm... Uni�s� g�ow�. Cz�� pasa�er�w wysiada�a w porannym milczeniu, ale nie widzia� ich twarzy. Starszy facet wci�� mu zas�ania�. Sykn�� zniecierpliwiony. Wtedy co� b�ysn�o. Zbarania�. Poczu� jak eksploduje w nim strach. Kiedy zorientowa� si�, �e to brzytwa, by�o za p�no. Nie wyda� z siebie �adnego d�wi�ku. Morderca przeci�� mu gard�o sprawnie niczym rze�nik. Pchn�� lekko trupa i wyszed� z autobusu jako ostatni. Ro� opiera� g�ow� o szyb�. Z gard�a bezszelestnie p�yn�a krew. Nikt na niego nie patrzy�. 10. Facet mia� metr siedemdziesi�t pi�� wzrostu, ciemne, przylizane w�osy, jasn� cer� i szafirowe, uwa�ne oczy. Nosi� druciane okulary. Rozpi�ty we�niany p�aszcz w kolorze ciemnego granatu ukazywa� eleganck� marynark�, bia�� koszul� i bordowy krawat. Nozdrza atakowa� subtelny, cho� m�ski zapach. Urz�dnik albo... - Jack Turner z Narodowego Centrum Analiz Zbrodni z U�yciem Przemocy - rzek� cicho, ale w spos�b nieznosz�cy sprzeciwu. FBI! Jak�eby inaczej! Od ostatniej zbrodni min�y prawie trzy tygodnie. Nic dziwnego, �e spraw� zainteresowali si� federalni. - Co tak p�no? - przywita� go Flanagan. Byli w mieszkaniu Rona Stewarta, geja, zamordowanego w pi�tek rano w autobusie. Pracowa� jako kelner w barze w Boerum Hill, ale mieszka� na Greenpoincie. Stara, emigrancka dzielnica, zwana te� Little Poland, robi�a ostatnio karier� w mediach. Nie tak dawno brookly�ski Prospect Park by� miejscem okrutnych morderstw na tamtejszych gejach. Dzisiaj grasowa� �Brzytwiarz�. Homoseksuali�ci i Brooklyn mieli ostatnio pecha do �seryjnych�. Opr�cz Polak�w Greenpoint zamieszkiwali Rosjanie, W�osi i Portoryka�czycy. Sprawa dotyka�a wi�c dw�ch mniejszo�ci - narodowej i seksualnej. �liski problem dla wyznawc�w politycznej poprawno�ci. Prasa, z w�a�ciw� sobie but�, domaga�a si� szybkiego uj�cia sprawcy. Epatowa�a liczbami na temat wzrostu przest�pczo�ci, ubolewaj�c nad wci�� niepewn� pozycj� homoseksualist�w w spo�ecze�stwie. Nie ulega�o ju� w�tpliwo�ci, �e �Brzytwiarz� poluje na homoseksualist�w z Greenpointu. Wyj�tek stanowi� porucznik Plaski. Prawdopodobnie natkn�� si� na �Brzytwiarza� przypadkiem w mieszkaniu fotografa. Czego szuka� zbrodniarz u swej pierwszej ofiary? Ksi�dz Mazur te� nie by� gejem, mia� tylko homoseksualne sk�onno�ci. W dodatku by� przyzwoitym cz�owiekiem. Geje to co innego - traktuj� obnoszenie si� z rozpust� niemal jak obowi�zek. Jednak zar�wno ksi�dz, jak i dwaj zdeklarowani geje zgin�li z r�k. tego samego mordercy. Opinia laboratorium by�a jednoznaczna - to samo ci�cie i to samo narz�dzie zbrodni. - P�no? - wzruszy� ramionami agent FBI. - Lepiej p�no ni� wcale. Mamy trzeci� ofiar�, wi�c to �seryjny�. P�askiego, oczywi�cie, nie licz�. Spojrza� przelotnie na Kate. - Czy ofiary zna�y si� nawzajem? Mo�e co� ich ��czy�o? Nie mam na my�li upodoba� seksualnych. - Pracujemy nad tym, Jack - odpar�a ch�odno. Flanagan zdziwi� si�. S� po imieniu? - A co z pavulonem? - dr��y� Turner. - W ostatnich latach zanotowali�my jedno w�amanie w szpitalu - odpow