10050
Szczegóły |
Tytuł |
10050 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10050 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10050 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10050 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ARKADIUSZ NIEMIRSKI
ZBRODNIA PRAWIE DOSKONA�A
FABRYKA S��W 2003
Akif Pirincci: �Felidae�
�Opowie�� z sensownym zako�czeniem to z�udzenie.
Ka�d� prawdziw� histori� ko�czy �mier�.
BROOKLYN CRIME STORY
1.
Jesieni� brookly�ska ulica p�aka�a na br�zowo.
To pewnie by�a zas�uga tych ponurych budynk�w z piaskowca. Wszystkie kolory
ha�a�liwej ulicy kumulowa�y si� za dnia w pos�pny br�z i Raymond nie umia�
wyja�ni�, sk�d
si� to bra�o. Kiedy deszcz przestawa� pada�, ulica szarza�a, dla Raymonda wci��
by�a jednak
br�zowa jak rozlane kakao.
Co tam kolory!
Porucznik Raymond Plaski musia� jecha� do Brooklyn Heights. Koledzy z posterunku
zawiadomili go o nowej robocie, cho� dzisiaj mia� wolne. Szaleniec poder�n��
gard�o ksi�dzu
w kinie podczas projekcji Spidermana. Stanis�aw Mazur, katolicki kap�an, by� z
pochodzenia
Polakiem. Od urodzenia mieszka� na Greenpoincie. Emigrancka rodzina. Pe�no
takich na
Brooklynie. Zreszt� w �y�ach porucznika te� p�yn�a s�owia�ska krew. Jego
dziadkowie
wyemigrowali z Polski po I wojnie �wiatowej. Mia� polskie nazwisko. Jego dawny
partner,
Mulligan - nowojorczyk irlandzkiego pochodzenia, a do tego zagorza�y
republikanin - wci��
si� z niego nabija�. Wo�a�:
- Te, Pulaski!
Raymond cierpliwie poprawia�:
- Nie Pulaski, a Plaski, poruczniku Hooligan.
Mia� pecha ten ksi�ulo. A mo�e to, jak powiedzia�by Mulligan, przeznaczenie?
Zreszt�, dla nieboszczyka bez r�nicy.
Raymond postawi� ko�nierz p�aszcza i poci�gn�� kilka razy nosem. Znowu bra�a go
grypa.
Brakowa�o mu sarkastycznych uwag Mulligana. Pozwala�y znie�� ka�dy paskudny
dzie� na Brooklynie. Co Bandyta teraz robi�? Tak� ksywk� nosi� dawny partner.
Ko�czy�
wczorajsz� butelk� czy zaczyna� dzie� od nowej? Po aferze z zastrzeleniem
wp�ywowego
gangstera Bandyt� zdegradowano i przeniesiono do 94-ego. Kto� powiedzia�, �e
wci�� t�go
pije. Podobno patrolowa� Greenpoint, dzielnic�, kt�r� zawsze uwa�a� za parszyw�.
Wychowa�
si� w okolicach Fulton Ferry, przy mo�cie brookly�skim, wi�c �przeprowadzk�
uwa�a� za
nieszcz�sne fatum.
W kinie jak to w kinie, podczas projekcji by�o ciemno. Morderca siedzia� tu� za
ofiar�
i czeka� na dogodny moment, a� wreszcie stan�� za duchownym i wprawnym ruchem
no�a
przeci�� mu gard�o. Nie wymaga�o to wielkiej si�y. Liczy�a si� szybko�� i
precyzja. W tym
czasie widzowie gapili si� na szeroki ekran, a nowoczesny d�wi�k systemu Dol-by
Digital
skutecznie zag�usza� wszelkie odg�osy. Mo�e gdyby ksi�dz by� kr�tkowidzem i
usiad� bli�ej
ekranu, obejrza�by film do ko�ca?
Na miejscu by� koroner. Zanim zabrano ofiar�, Raymond obejrza� upiorn�, jak
zastyg�� w walce z szatanem, twarz ksi�dza. Le�a� mi�dzy rz�dami foteli w ka�u�y
krwi.
Wskaz�wki roztrzaskanego zegarka zatrzyma�y si� na dwunastej szesna�cie.
Dziewi�� minut
przed ko�cem seansu.
- Brak innych �lad�w - klepa� rutynowo sier�ant.
- Nie licz�c krwi i mokrej plamy w spodniach - doda� koroner. - Ksi�ulek zd��y�
si�
jeszcze zesra�.
- Te� by� si� zesra� - zauwa�y� sier�ant O�Neil.
- Aha... Za�atwiono go niedawno. Jest jeszcze ciep�y. Brak st�enia
po�miertnego.
Morderca nie zd��y� pewnie umy� r�k.
- Jak to dobrze, �e nie chodz� do kina - zamrucza� Raymond.
Podeszli do fotela w przedostatnim rz�dzie, kt�re zajmowa� ksi�dz Mazur. Dw�ch
technik�w ko�czy�o pstryka� zdj�cia. Pobrano pr�bki krwi, zabezpieczano �lady i
ko�czono
szkic miejsca zbrodni.
- Co o tym s�dzisz? - zapyta� koroner.
- Lipa z tym Spidermanem - odpowiedzia�. - Lata� na paj�czej nici nad
Manhattanem i
nie przeszkodzi� mordercy.
- Te� tak uwa�am.
- Mo�e nie lubi Brooklynu?
Podszed� do nich sier�ant w towarzystwie w�a�ciciela kina, bladego jak ty�ek
niemowlaka. Na tym ko�czy�o si� podobie�stwo do dziecka. W�skie usta upodabnia�y
go do
drapie�nej ryby.
- Morderca by� w�r�d dwunastu widz�w - m�wi�. - Tyle sprzeda�em bilet�w na ten
seans.
- Ile macie sal projekcyjnych?
- Dwie.
- To trzeba doda� jeszcze tamtych. Morderca m�g� przyj�� z drugiej sali.
- Dobrze, sprawdz�.
- Kto sprzedawa� bilety?
- Maggie, d�ugoletnia pracownica.
- Nie widzia�a nikogo podejrzanego? - zapyta� sier�ant. - Nie przygl�da�a si�
kupuj�cym?
- Chodzi o to, czy kto� szczeg�lnie nie rzuci� si� w oczy? - dorzuci� Raymond.
Nadzieja na szybkie odnalezienie tropu gas�a w nim jak wypalony kaganek.
W�a�ciciel kina odszed� z sier�antem. Plaski przez chwil� ogl�da� miejsce
zbrodni,
potem przekroczy� rz�d. Znalaz� si� blisko fotela, kt�ry zajmowa� morderca.
Musia� uwa�a�,
aby nie wej�� w krzepn�c� ka�u�� krwi.
- �lady zabezpieczone - o�wiadczy� techniczny.
Raymond wytar� chustk� zroszone czo�o. Poci� si� i drapa�o go w gardle.
Przekl�ta
grypa! Dopada�a go zawsze jesieni�. Wtedy widzia� Brooklyn w br�zach. I jeszcze
ten
cholerny katar!
Szuka� �lad�w na tylnej cz�ci fotela ksi�dza. Pochyli� si�, sapi�c ci�ko. By�
solidnym glin�, musia� odb�bni� rytua� ogl�dzin. Gdy tego nie zrobi�, nie m�g�
spa� w nocy.
�wiadomo��, �e czego� nie sprawdzi�, m�czy�a go jak kac. To cecha dobrego
gliniarza.
Ceniona. Szefowie mawiaj� - solidny go��. Z kolei psychoanalityk twierdzi -
nerwica
natr�ctw.
Nie znalaz� nic pr�cz rozsypanych kuleczek popcomu. Cz�� z nich by�a
rozdeptana,
kilka innych nurza�o si� we krwi. Musz� przepyta� sprzedawc�, kto kupowa�
popcorn. Pewnie
wszyscy.
Morderca najpierw sobie podjad�, dopiero potem wyko�czy� ofiar�. Chyba �e kto� z
porannego seansu rozsypa� to �wi�stwo.
Kaza� pobra� pr�bki popcornu i um�wi� si� z O�Neilem, �e odwiedz� parafi�
ksi�dza
Mazura.
By�a pora lunchu.
2.
Na Greenpoincie t�tni�o poczciwe �ycie. W niskiej zabudowie mieszkali tu licznie
emigranci, szczeg�lnie Polak�w by�o co niemiara. Widok na Manhattan -
architektoniczny
cud ery nowo�ytnej - hipnotyzowa�.
Ko�ci� na Drings Ave. odnalaz� bez trudu.
O�Neil ju� czeka�, oparty o mask� wys�u�onego samochodu. M�czy� si� z ogromnym
hamburgerem. Przypomina� w tej chwili du�e dziecko. Mia� blisko metr
dziewi��dziesi�t
wzrostu i wyj�tkowo ponure spojrzenie. Pi�tna�cie lat s�u�y� ju� w NYPD. Ten
sta� go
t�umaczy�.
Sier�antowi towarzyszy� ma�om�wny porucznik z Greenpointu. Nazywa� si�
Flanagan. Pewnie zna� Mulligana z tutejszej patrol�wki.
- Dobrze, �e jeste� - O�Neil prze�kn�� ostami k�s. - Nasz ksi�ulo nie jest
jedynym
zamordowanym w ten spos�b.
- No�em?
- Albo brzytw� - wtr�ci� Flanagan. - Cicho i sprawnie.
- Trzy tygodnie temu zgin�� niejaki... - O�Neil si�gn�� do kieszeni - Patrick
Donovan.
Fotograf ze Slope Park. W aktach napisane, �e ciota.
- Co sugerujesz? Seryjnego na Brooklynie? Zboczusia?
- Nic nie sugeruj�. Mamy dwa trupy. Jak znajdziemy trzeciego, b�dziemy si�
martwi�.
- Co z tym Donovanem?
- Zamordowany w kinie, w trakcie projekcji.
- Jaki?
- Co jaki?
- Jaki to by� film?
- Nie wiem. Ale nie Spiderman, je�li o to ci chodzi.
- O to.
- S�dzisz, �e te morderstwa s� powi�zane?
- A bo ja wiem?
- Idziemy? - przerwa� Flanagan. - Donovan mieszka� dwa lata temu na
Greenpoincie.
Mo�e to b�dzie trop?
- Mo�e.
Weszli przez furtk� na ty�y ko�cio�a. Na niewielkim dziedzi�cu sta� pi�trowy
dom.
Otworzy�a im zap�akana gospodyni, niem�oda Polka. S�abo zna�a angielski, ci�gle
powtarza�a
po polsku: �O m�j Bo�e!� Ale zrozumia�a, o co chodzi policji. Dostali si� do
apartamentu
ksi�dza na parterze.
Raymonda uderzy�o gustowne urz�dzenie mieszkania. Fotele z mi�kkiej, czarnej
sk�ry, imponuj�ce mahoniowe biurko, na nim zdj�cie papie�a. Drogie rega�y pe�ne
ksi��ek w
sk�rzanych oprawach, kilka obraz�w na �cianach. Wypiel�gnowane kwiaty w donicach
oraz
nowoczesny sprz�t audiowizualny.
- Nigdy nie chcia�em by� ksi�dzem - mrukn��. - Mo�e trzeba by�o?
Sypialni� urz�dzono z fantazj�, kt�ra nie przystoi duchownemu - du�e ��ko,
nakryte
z�ocist� kap� z fr�dzlami - a w rogu za szaf� sterta magazyn�w filmowych.
Ca�o�ci obrazu
dope�nia� unosz�cy si� w pomieszczeniu zapach. To nie by�a wo� kadzid�a. Raymond
mia�
katar, ale czu� s�odkie perfumy. Nieco za s�odkie jak na m�czyzn� i ksi�dza.
Na �cianach wisia�y oprawione w ramki zdj�cia ksi�dza Mazura. Zawsze w otoczeniu
m�odych ch�opc�w. W stercie gazet znale�li kolorowe magazyny z m�odymi
gwiazdorami na
ok�adkach.
- Fan boskiego Leonardo? - zakpi� Raymond. - Jak na czterdziestoletniego s�ug�
Bo�ego, to nie ca�kiem normalne.
- Moja �ona lubi di Caprio - zauwa�y� sennie sier�ant.
- W�a�nie. A ksi�dz Mazur nie by� twoj� �on�. Ani nawet ma�olatem.
- Prowadzi� k�ko teatralne - mrukn�� Flanagan. - Mo�e to zawodowe
zainteresowania?
Zapytali gosposi� o s�abo�� ksi�dza do ch�opc�w. Niewiele si� dowiedzieli.
Pom�g� im ksi�dz Barkley. Mieszka� na pi�trze i stanowi� przeciwie�stwo
zamordowanego. T�gi, czarnosk�ry, o surowym spojrzeniu. Zaprosi� ich do gabinetu
i
pocz�stowa� herbat� z pigwy.
- Stanis�aw mia� swoje �ycie - m�wi� - a ja swoje. By� taki... m�odzie�owy.
Nowoczesny. Nie interesowa�em si� nim bli�ej. Nie odpowiadali mi jego znajomi.
- Wielu ich mia�?
- By� aktywny. Rzadko siedzia� w domu. Ale czasem kto� wpada�.
- M�czy�ni? - uni�s� brwi Raymond.
- Chyba tak - odpowiedzia� lekko za�enowany. - Stanis�aw prowadzi� zaj�cia
teatralne
dla m�odzie�y. Spo�ecznie. Kiedy� sam nie�le si� zapowiada� jako aktor. Czasem
odwiedzali
go m�odzi aktorzy. Ale przychodzili na kr�tko.
O�Neil opar� si� o biurko i pochyli� nad ksi�dzem.
- Dwa tygodnie temu zamordowano Patricka Donovana. Homoseksualist�.
Ksi�dz Barkley odkaszln��, cho� nie by� zazi�biony.
- Stanis�aw mia� t� przypad�o�� - o�wiadczy� z wysi�kiem. - Wiecie, o czym
m�wi�.
Dotyka ona tak�e duchownych, niestety. Prosi�bym o nienag�a�nianie tej sprawy.
Prasa czeka
na takie sensacje, by zaatakowa� Ko�ci�. Stanis�aw by� dobrym cz�owiekiem.
R�cz� za to.
- Nie jestem z prasy - rzuci� oschle Raymond. - Nie interesuje mnie intymne
�ycie
ksi�dza Mazura. Musz� z�apa� jego morderc�.
- Z kim spotyka� si� ostatnio? - pyta� sier�ant. - Czy kto� odwiedza� go
cz�ciej ni�
zwykle? Gdzie odbywaj� si� zaj�cia aktorskie?
Barkley poda� adres.
3.
M�odzi aktorzy, zapale�cy, odbywali pr�by na pierwszym pi�trze kamienicy w
pobli�u szko�y. Dzi� zaj�� nie by�o, wi�c policjanci rozmawiali z czarnym
dozorc�. To tu
przychodzi� ksi�dz Mazur. Lubi� pr�by i tych ch�opc�w. A najwa�niejsze, �e oni
lubili jego.
Podobno by� dobrym nauczycielem, dobrym cz�owiekiem i kumplem.
- Nie s�ysza�em, �eby kto� mu grozi� - m�wi� dozorca. - Nie by�o �adnych
awantur. To
kulturalne towarzystwo. Przykro mi, panowie, ale nie zauwa�y�em nic
szczeg�lnego. Wci��
gadali o jakim� Stanis�awskim.
- Wpisz go na list� - rzuci� Raymond. - Sprawdzimy go�cia. Pewnie mieszka na
Greenpoincie, jak wi�kszo�� Polak�w.
Dostali nazwiska aktor�w i wr�cili do samochodu. O�Neil za k�kiem zamilk�.
Patrzy�
przez szyb� w stron� parku.
- Co jest? - zapyta� Plaski.
- To tutaj - westchn�� sier�ant.
- O czym m�wisz?
- Tu gdzie� mieszka Mulligan.
- Chcesz wst�pi� na jednego?
- Nie znam adresu.
Raymond zgromi� go wzrokiem i sier�ant speszy� si�.
- M�wicie o Mulliganie? - zainteresowa� si� Flanagan. - Jest w patrolowce. Nie
wiedzia�em, �e si� znacie. Mog� wam da� adres. Zdaje si�, �e dzisiaj ma wolne.
Mieszka
niedaleko st�d, po drugiej stronie parku. Lubi si�ga� po butelk�. Ale to
ma�om�wny go��,
nieprzystejpny. By� kiedy� detektywem.
Raymond spojrza� z ukosa na Flanagana. Komu ty to m�wisz, stary? - pomy�la�.
Pojechali do mieszkania Mulligana na Russell Street. Spokojna, zabudowana
kamienicami uliczka przylega�a do parku. Konary drzew tworzy�y nad ni� �ukowaty
strop, ich
nieliczne ga��zie niemal dotyka�y budynk�w. Na chodniku poniewiera�y si� br�zowe
i ��te
li�cie.
Stan�li przed dwupi�trow� kamienic� o wysokich oknach. Mi�e miejsce. W sam raz,
by si� rozpi�, szczeg�lnie gdy nie mia�o si� rodziny, a tak si� z�o�y�o, �e
Mulligana opu�ci�a
�ona.
Raymond waha� si�. Kiedy� byli przyjaci�mi. Sk��cili si� dopiero po aferze z
zastrzeleniem wp�ywowego gangstera. Mulligan znienawidzi� wtedy P�askiego za
obci��aj�ce
zeznania. �Partner nie odda� strza��w ostrzegawczych�, tak napisano w aktach
sprawy. To
by�a prawda. Mulligan cholernie chcia� �y�, dlatego strzela� celnie. Dzisiaj
Raymond nie by�
ju� pewien, czy dobrze zrobi�, wrabiaj�c kumpla w �ledztwo, kt�re z�ama�o mu
�ycie. Od
tamtej pory min�y trzy lata. Porucznik nigdy nie zapomnia�, �e Bandyta nazwa�
go
�pieprzonym Polaczkiem�. Wypowiedzia� to z furi�, ale s�owa mia�y ci�ar o�owiu.
Mo�e
warto prze�ama� lody i pogada� o dawnych czasach?
Po ulicy kr�cili si� nieliczni przechodnie. W spisie lokator�w obok domofonu
odczyta� numer mieszkania by�ego wsp�lnika. Czw�rka. Drugie pi�tro.
Rozmy�li� si�. Zawr�ci� do wozu.
- I co? - zapyta� O�Neil.
- Nie ma go w domu.
* * *
Siedzia� w biurze do p�na. S�o�ce ju� dawno zasz�o nad Manhattanem. Jesienn�,
g�st� ciemno�� rozprasza�o �wiat�o ulicznych latar� i migotliwych neon�w. By�o
wilgotno i
nieprzyjemnie.
Raymond przegl�da� akta. Dwie ofiary zabito w ten sam spos�b w odst�pie trzech
tygodni. Morderca by� prawor�czny. Intuicja podpowiada�a, �e maj� do czynienia z
�seryjnym�. Oficjalne stanowisko mo�na jednak og�osi� dopiero, gdy pojawi si�
trzecia
ofiara. Jak przypuszcza�, zbrodnia mog�a zosta� pope�niona w ci�gu dw�ch
tygodni. Zawsze
tak by�o - morderca w transie zabija� coraz szybciej.
Kasjerka i sprzedawca popcornu z kina w Brooklyn Heights nie zapami�tali nikogo
podejrzanego.
Na biurku Raymonda le�a�y te� akta Donovana, zdj�cia i plan sytuacyjny kina w
Slope Park. Zastanawiaj�ce, �e obie ofiary by�y orientacji homoseksualnej. Czy
si� znali?
Sprawdzano to. Ofiary ��czy� te� Greenpoint. No i brzytwa. Sier�ant O�Neil
sprawdza� baz�
danych w poszukiwaniu podejrzanych o morderstwo homoseksualist�w. Grzeba� w
Automatycznym Systemie Identyfikacji z milionami odcisk�w palc�w, Raymond za�
bada�
powi�zania mi�dzy Donovanem a ksi�dzem Mazurem. Szuka� te� niejakiego
Stanis�awskiego.
Ale na pierwsze sukcesy nale�a�o jeszcze poczeka�.
By�o ju� p�no.
- Id� - westchn�� O�Neil. - Dupa mnie ju� boli. Czemu nie kupi� nam mi�kkich
foteli?
- Bo wtedy nie ruszy�by� z tej rudery swojego irlandzkiego ty�ka. I kto by
w�szy� w
terenie?
- Nie idziesz?
- Zaraz.
Wychodzi� o wp� do �smej. Na schodach zaczepi� go komendant Pruneda, niski,
�ysiej�cy facet o przenikliwych oczach i zatroskanej twarzy.
- Co z tymi peda�ami? - rzuci� niedbale. - Masz co�?
- Za wcze�nie - ziewn��.
- By�e� w mieszkaniu tego fotografa? Gada�e� z s�siadami?
- Jutro pojad�. Dzie� za kr�tki.
Pruneda, wyra�nie niezadowolony, znikn�� w korytarzu. Irytowa�a go beztroska
Raymonda. Nie lubi�, gdy w jego obwodzie gin�y dzieci, kobiety lub cioty. �aden
komendant
na Brooklynie, a pewno i w ca�ym Nowym Jorku, nie chcia� wystawia� si� na
ostrza� opinii
publicznej.
Raymond ruszy� do domu, ale zmieni� decyzj�. Pojecha� do mieszkania fotografa,
bo
nie chcia� rano nadzia� si� na obra�onego Pruned�. Komendant wyg�osi nami�tn�
pogadank�
o peda�ach i lesbijkach, o tym, �e s� oczkiem w g�owie nowoczesnego,
demokratycznego
spo�ecze�stwa, wi�c policja powinna chroni� ich w spos�b szczeg�lny. To mu wci��
przypomina� Szef Policji, cho� prywatnie mia� o zbocze�cach inne zdanie.
W tej kwestii Pruneda by� absolutnym podobie�stwem Mulligana. Bandyta nie
cierpia�
zbocze�c�w i nie kry� si� z tym. Bardziej od homoseksualist�w nienawidzi� tylko
polityk�w. I
to zasadniczo r�ni�o go od komendanta.
Patrick Donovan mieszka� w niskiej kamienicy przy niewielkim skwerze. W Slope
Park mniej by�o �pieprzonych Polaczk�w�, makaroniarzy i Ruskich. To by�a
dzielnica
yuppies. Rezydencje mieli tu te� pisarze i prawnicy. A gdzie intelektuali�ci,
tam pe�no
peda��w i innych �post�powc�w�. Kamienica Donovana nale�a�a do gorszych w
rejonie, ale i
tak fotografowi mieszka�o si� nie�le.
Raymond chcia� pogada� z s�siadami. Klucz m�g� dosta� u gospodarza domu.
Przed drzwiami mieszkania zamar�.
��ta policyjna ta�ma, za�o�ona przez ekip� dochodzeniow�, by�a zerwana. Czy�by
tutejsi gliniarze? Dziwne, bardzo dziwne. Policjant zabezpieczy�by drzwi
ponownie.
Korytarz by� pusty. Cisza, jedynie z pi�tra dobiega�o szczekanie ma�ego psa.
Na�o�y� gumowe r�kawiczki, rozpi�� p�aszcz i marynark�, by mie� lepszy dost�p do
broni. Tkwi�a w przypi�tej do paska sk�rzanej kaburze. Nacisn�� klamk� i drzwi
ust�pi�y. To
nie policja, pomy�la�. W�lizn�� si� jak szczur do ciemnego apartamentu. Poczu�
wo� mebli i
wyra�ny smr�d odczynnik�w chemicznych. Pewnie wywo�ywacz. I jeszcze co�. Zapach
�mierci, pomy�la�, cho� pachnia�o kiepsk� wod� kolo�sk�.
Zapali� �wiat�o. Przy zas�oni�tym oknie sta� przera�ony m�czyzna z plikiem
zdj�� w
dr��cej r�ce.
Mulligan mia� teori�, �e najlepsz� kabur� jest d�o� policjanta. Raymond si�gn��
wi�c
po bro�, ale w apartamencie by� jeszcze kto�. Poczu� silne uderzenie w ty�
g�owy. Upad� na
dywan, wypuszczaj�c z r�ki, wa��cy nieca�e dwadzie�cia dwie uncje, pistolet.
Odp�ywa� w nieznane.
Je�li to �mier�, to ca�kiem przyjemna, pomy�la� jeszcze. Nie czu� l�ku. I nie
m�czy� go
katar.
4.
Budzi� si� powoli.
Kto� dobija� si� do drzwi. �omota� od d�u�szego czasu, natr�tnie.
Otworzy� oczy.
Usn�� w ubraniu. Jak d�ugo spa�? Zn�w to samo, pomy�la� z gorycz�.
Spr�bowa� unie�� si� na �okciach. Wstaj�c, potr�ci� pust� butelk�. Ot i
wyja�nienie!
A czego� si� spodziewa�? Uchla�e� si� w nocy i pad�e� na wyro w opakowaniu!
Normalka. A za oknem nowy dzie�. Kolejny szary dzionek na Greenpoincie. Kt�ra�
to
godzina? Kurwa! Ju� po �smej! Stop! Wczoraj by� poniedzia�ek. Mia�e� wolne,
pami�tasz?
Dzisiaj idziesz na popo�udnie. Zd��ysz si� pozbiera�!
Znowu kto� zadudni� w drzwi. W g�owie mu chrobota�o, za� niewidzialny �rubokr�t
dokr�ca� lu�ne muterki. Zatoczy� si�, ale nie upad�. Drzwi rozmywa�y si� w
nieostrej
perspektywie. Wreszcie dobrn�� jako� do lustra w holu. Zobaczy� nieogolonego,
zm�czonego
46-latka. Kr�tko przystrzy�one w�osy opr�sza�a lekka siwizna. Z przekrwionych
oczu patrzy�
bole�nie kac gigant. I wyrzut sumienia, wi�kszy od Empire State Building.
- Panie Mulligan! - wo�a� Kulawy Ed.
Ed by� imigrantem. Naprawd� nazywa� si� Jewgienij czy jako� tak. Rosjanin albo
Ukrainiec. Mieszka� po s�siedzku, ale rzadko zagl�da�. Kilka razy wypili razem.
Jednak od
p�tora roku Ed nie pi�. Oszcz�dza� w�trob� na staro��, a raczej to, co z niej
zosta�o. Pewnego
dnia spad� z drabiny i roztrzaska� miednic�. Chirurg posk�ada� j� p�niej do
kupy, ale Ed
musia� przej�� na rent�. Dosta� solidne odszkodowanie i mia� z czego p�aci�
czynsz.
Niekt�rym to si� powodzi!
- Halo! Jest tam kto? - wo�a� kobiecy g�os. - Sier�ancie Mulligan! Prosz�
otworzy�!
Kto to, do ci�kiej cholery? Poczu�, �e si� poci. Nie zna� tego g�osu. Chyba nie
narzeczona Eda? Rencista stroni� od kobiet, wstydzi� si� ich.
- Zaraz - warkn��.
Kopn�� pust� butelk� pod ��ko i otworzy� drzwi.
Sta�a w nich szatynka. M�oda, oko�o trzydziestki. Wszystkie kobiety przed
klimakterium uwa�a� za m�ode. Ta by�a dodatkowo �adna i zadbana. Nosi�a ciemne
spodnie,
czarny golf i lu�n� sk�rzan� marynark�. By� staro�wieckim draniem i lubi�
kobiety w
sp�dnicach i sukniach, ale umia� doceni� gust. Nawet u feministki.
- Kim jeste�, na Boga? - zachrypia�.
Pokaza�a policyjn� odznak�.
- Detektyw Kate Scratch - odezwa�a si� pewnie, ale z odcieniem respektu.
Wiedzia�a, �e Mulligana nazywano Bandyt�. By� kiedy� cholernie dobrym glin� i
wrednym skurwysynem. Nigdy wcze�niej go nie widzia�a, ale mia�a swoje
wyobra�enie. To,
co zobaczy�a, wprawi�o jaw zdumienie, gdy� Mulligan by� postaci� wprost z
komiksu. Du�a
g�owa, ostro zarysowane wargi, wydatny nos, kanciaste szcz�ki, pokryte g�st�
szczecin�. I
dziki wzrok. M�g� by� jej ojcem.
Kate by�a kinomaniaczk�. Okre�la�a m�czyzn przez por�wnanie do znanych aktor�w.
Jej szef by� na przyk�ad nieudan� kopi� Danny�ego De Vito. A Mulligan? Mia� co�
z Krisa
Kristoffersona bez brody. Inna sprawa, �e by� wstawiony jak sam Jack Nicholson!
- O co chodzi? - przestraszy� si� Mulligan. - Pobi�em kogo�?
- Prowadzimy �ledztwo w sprawie zab�jstwa ksi�dza Mazura i fotografa Patricka
Donovana - wyja�ni�a.
- I co z tego? - przerwa� brutalnie
Dopiero teraz dostrzeg�, �e nie jest sama. W korytarzu sta� Kulawy Ed, detektyw
Flanagan i wysoki, obcy glina. Policjanci u�miechali si� pod nosem. Zrozumia�.
Ha, napu�cili
na niego t� laleczk�.
- Jestem zwyk�ym glin� z Patrol Service, a nie pieprzonym Kojakiem z wydzia�u
zab�jstw - krzykn��. - Chyba mnie nie oskar�acie o te morderstwa? Nie mam alibi,
pani
detektyw. By�em tu sam z butelk�. Ona nic nie powie.
- Nie zgrywaj si�, Mulligan - warkn�� Flanagan.
Wszed� do �rodka i ostentacyjnie poci�gn�� nosem.
- Alibi masz dobre. Chla�e� ca�y wiecz�r. Wierz� ci. Ale masz wytrze�wie� do
czwartej po po�udniu, jasne? To polecenie komendanta. B�dziesz w�szy� na
Greenpoincie.
Flanagan r�n�� g�upa. Dobrze wiedzia�, �e maj�c we krwi ocean gorza�y, nie mo�na
wytrze�wie� nawet przez ca�y dzie�. Jednak zdawa� sobie spraw�, �e Bandyta na
kacu by�
lepszy od po�owy tuzina zwyk�ych ch�optasi�w z patrol�wki. Wiedzia� o tym te�
ich szef,
Donaldson. Kiedy� sam mia� problem alkoholowy i czu� do Mulligana s�abo��. W
rzadkich
przyp�ywach mi�osierdzia nazywa� go �klejnotem�, �ostatnim szeryfem�. To dzi�ki
szefowi
Mulligan nosi� jeszcze odznak�.
- Co si� sta�o? - zapyta�.
- To detektyw O�Neil - mrukn�� Flanagan. - Detektyw Scratch ju� pozna�e�.
- M�w, o co chodzi.
- Zamordowano Raymonda P�askiego.
Z�owroga cisza trwa�a d�ugo. Jak teatralna pauza. Mulligan poczu� najpierw
oboj�tno��, potem zdumienie, a wreszcie niezdrow� ciekawo��. By� zbyt pijany, by
odczuwa�
�al. Uwa�nie przyjrza� si� przyby�ym. To nie by� g�upi dowcip.
Raya zna� dobrze. Byli kiedy� kumplami, ale pieprzony Polaczek wybra� lojalno��
wobec regulaminu. A regulaminy, jak wiadomo, uk�adaj� pierdz�cy w sto�ki
urz�dnicy. W
tym problem! Gdy jeste� na ulicy, musisz szybciej si�ga� po bro� ni� recytowa�
przepisy.
Kule drwi� z paragraf�w.
Zachcia�o mu si� pi�. Pretekst by� wyborny. Ale Flanagan nalega�, �eby
trze�wie�. By�
im do czego� potrzebny.
Powinienem p�j�� na wcze�niejsz� emerytur�, pomy�la� z rezygnacj�.
- Znajdziemy �obuza - przerwa� cisz� Flanagan. - Przykro mi, John.
Jemu te� by�o przykro. Po pierwsze, szkoda Raya, nawet je�li by� palantem. Po
drugie,
nie mia� ju� si� �apa� wszystkich zwyrodnia�ych skurwysyn�w na Greenpoincie i w
okolicy.
- Znasz Brooklyn nie gorzej ode mnie. B�dziesz pomaga� pani Scratch - m�wi�
Flanagan.
Cieszy� si� w duchu, �e nie jemu przypad�a rola nia�ki.
- Detektyw Scratch, poruczniku - poprawi�a Kate.
- OK - westchn��. - Mamy zielone �wiat�o od Szefa Policji. Z�apiemy skurwiela!
O�Neil poda� r�k� Mulliganowi.
- Cze��. Widzieli�my si� par� razy. Pewnie nie pami�tasz?
Nie pami�ta�.
- Po twoim odej�ciu zosta�em partnerem Raymonda. Du�o opowiada� o tobie.
- Jak to si�, kurwa, sta�o? - Mulligan usiad� na kraw�dzi ��ka.
Stre�cili fakty. Martwego Raymonda znaleziono wieczorem w zaplombowanym
mieszkaniu Patricka Donovana w Slope Park. Ray poszed� tam s�u�bowo. Dosta� w
�eb, a
potem wstrzykni�to mu do�ylnie jakie� �wi�stwo na zatrzymanie oddechu. S�siadka
Donovana us�ysza�a za �cian� sygna� telefonu kom�rkowego, zaniepokojona posz�a
sprawdzi�
i zobaczy�a uchylone drzwi i zerwan� policyjn� ta�m�. Natychmiast zawiadomi�a
najbli�szy
posterunek. Prawdopodobnie Raymond nadzia� si� na morderc�, grasuj�cego z
brzytw� po
Brooklynie. A mo�e to by� przypadek? Mo�e po prostu z�apa� z�odzieja?
- Z�odziej da�by w �eb i uciek� - zachrypia� Mulligan. - Nie bawi�by si� w
doktora
Mengele.
Nieobecnym wzrokiem patrzy� w �cian�. Kate spostrzeg�a, �e co� si� w nim
zmieni�o.
Oczy jarzy�y si� ��dz� zemsty i nie by� ju� Kristoffersonem ani Nicholsonem.
Znowu sta� si� Bandyt�. Drapie�n�, wredn�, brookly�sk� barrakud�.
5.
Nie�atwo zosta� seryjnym morderc�. Musisz zabi� przynajmniej trzy osoby.
Najlepiej
obce. �Seryjnym� jest zwykle bia�y m�czyzna w wieku 20-40 lat. Zabija ludzi
swojej rasy.
No dobra, zosta�e� �seryjnym�. Szuka ci� policja, ale szans� na sukces ma nik�e.
A ty nie
przestajesz zabija�. Niewykluczone, �e wzorem Williama Heirensa napiszesz do
medi�w
wiadomo��: �Na mi�o�� Bosk�, z�apcie mnie, zanim zn�w zabij�!�. Nim to nast�pi,
wszyscy
gliniarze i dziennikarze b�d� si� zastanawia�, kim jeste�. Nakre�l� tw�j profil.
Zostaniesz
pierworodnym dzieckiem, kt�re ojciec porzuci� w wieku dw�ch lat. M�g� te� by�
alkoholikiem albo �punem. Przede wszystkim za� despot�. Matka rozpieszcza�a ci�
do
nieprzytomno�ci, spa�a z tob� w jednym ��ku albo gnoi�a przed s�siadami. Henry
Lee Lucas
rozpocz�� mordercz� karier� od zabicia matki. Ed Kemper zabi� matk� na ko�cu.
Regu� nie
ma. Niewykluczone te�, �e zosta�e� adoptowany. W dzieci�stwie prze�ladowano ci�
psychicznie, fizycznie lub seksualnie. Gdy podros�e�, torturowa�e� dla r�wnowagi
zwierz�ta
albo obcina�e� g�owy lalkom. Tak na dobry pocz�tek. Za�o�� si�, �e przeczytasz o
sobie
�mieszne historie, w kt�rych moczy�e� si� przez sen lub bawi�e� si� ogniem. Czy
to
przypadkiem nie ty podpali�e� gara� s�siada? Nie sko�czy�e� szko�y �redniej.
Mimo to jeste�
inteligentnym, �wiadomym skurwysynem, kt�ry na wylot zna ameryka�skie prawo.
Pewnie
pragniesz zosta� policjantem i mie� w�adz�? Lubisz dominowa�? John Wayne Gacy i
Ed
Kemper czcili Johna Wayne�a, ale twoim idolem, jak w przypadku Petera Kurtena,
mo�e by�
Kuba Rozpruwacz. Nie masz sta�ej pracy, wygl�dasz normalnie i gadasz do rzeczy.
Wzbudzasz zaufanie s�siad�w, wszyscy si� do ciebie u�miechaj�, pozdrawiaj� ci�.
Patrz, jak
si� zakamuflowa�e�, cwaniaku! Dobra robota! Co jeszcze wiemy o tobie? Mieszka�e�
lub
mieszkasz blisko miejsca pierwszej zbrodni. Tam czujesz si� bezpieczny, znasz
ka�dy
zakamarek, ka�dy zasrany bar i zaszczurzon� latryn�. Uwa�asz si�, bracie, za
spryciarza.
Wierzysz, �e nigdy ci� nie z�api�.
Mulligan od�o�y� broszurk�. Kate Scratch rozda�a j� policjantom, bior�cym udzia�
w
naradzie. W przypominaj�cej szkoln� klas�, przestronnej salce posterunku na
Greenpoincie,
o�wietlonej ostrym, bia�ym �wiat�em jarzeni�wek, siedzia�o kilkudziesi�ciu
funkcjonariuszy z
dochodzeni�wki i s�u�by patrolowej Brooklynu. Wysokie okna zas�ania�y grube,
zielone
kotary, buduj�c atmosfer� konspiracyjnej powagi. Policjanci wzrokiem pe�nym
po��dania
patrzyli na detektyw Scratch. Co tu du�o m�wi�, podoba�a im si� ta laleczka,
ukrywaj�ca
kobieco�� za wy�wiczonym, surowym obliczem emancypantki.
- Seryjni zbrodniarze - m�wi�a Kate tonem wyk�adowcy - s� racjonalni w
dzia�aniu.
Wtapiaj� si� we wsp�czesn� anonimowo��. Czaj� si� w ko�cio�ach i sklepach,
grasuj� na
autostradach i ulicach.
- I w kinach - doda� Mulligan.
Skarci�a go wzrokiem.
- �mier� ofiary powoduje, �e mordercy nadal czuj� si� opuszczeni. Postrzegaj�
siebie
jako ofiary tragedii. Ten piekielny cykl trwa, dop�ki nie zostan� z�apani lub
zabici. Niekt�rzy
badacze wyr�niaj� sze�� faz w krwawym cyklu seryjnego mordercy. Najpierw mamy
Faz�
Aury, w kt�rej morderca traci kontrol� nad rzeczywisto�ci�. W Fazie �ow�w szuka
ofiary, w
Fazie Zalot�w wabi j�, a w Fazie Pojmania usidla. Faza Morderstwa, zwana te�
Faz� Totemu,
charakteryzuje si� emocjonalnym upojeniem mordercy. Ostatni element cyklu to
Faza
Depresji. Nast�puje po akcie morderstwa. Depresja za�, jak �atwo si� domy�li�,
wyzwala ca�y
cykl od pocz�tku. B��dne ko�o. Wielokrotny morderca Bundy powiedzia�, �e nigdy
nie dosta�
tego, czego oczekiwa� po dokonaniu zbrodni. Zawsze p�niej czu� pustk� i
beznadziejno��.
Morderstwo nie wymazuje i nie zmienia przesz�o�ci zbrodniarza. Morderca ma
poczucie
wiecznej pora�ki.
- Zabi� policjanta - wtr�ci� poirytowany Donaldson. - Gdy go z�apiemy i
os�dzimy,
kiedy dostanie zastrzyk usypiaj�cy, zaczniemy mu wsp�czu�. Wcze�niej nigdy!
W�r�d zgromadzonych da� si� s�ysze� szmer akceptacji. Zast�pca Szefa Policji
uciszy�
wszystkich. Gestem nakaza� Kate m�wi� dalej.
- Je�li to �seryjny�, b�dzie zabija� dalej. Pragn� doda�, �e liczba morderstw o
niejasnych motywach w ostatnich latach wzros�a. Mamy te�, niestety, wiele
niewykrytych
zbrodni. Wracaj�c do naszej sprawy... C�, nie potrafimy precyzyjnie okre�li�
profilu naszego
�Brzytwiarza�. Musimy znale�� motyw. Przypomn� tylko s�owa Alberta De Salvo,
�Dusiciela
z Bostonu�: �To by�o tak bezsensowne, �e a� mia�o sens�. Niech stanowi� motto
tej sprawy.
- Chyba zgodzi si� pani - odezwa� si� jeden z oficer�w - �e szukamy maniaka
seksualnego? Prawdopodobnie homoseksualisty. Trzeba spenetrowa� �rodowisko
gej�w.
- Przypomn� - Kate pr�bowa�a ostudzi� jego zapa� - �e John Gacy bestialsko dusi�
m�odych m�czyzn, kt�rzy reprezentowali jego w�asn� s�abo�� w oczach
despotycznego ojca.
Niekoniecznie musi chodzi� o wyparcie do pod�wiadomo�ci w�asnego
homoseksualizmu.
Chocia� tak w�a�nie dzieje si� najcz�ciej. Dla Gacy�ego ofiary by�y
�bezwarto�ciowymi
ma�ymi ciotami i �mieciami�. Wszyscy mordercy homoseksualist�w mieli w�asne
motywy.
Dobrze znamy seri� morderstw, dokonanych na gejach przez Paula Batesona w barach
Nowego Jorku w 1977 roku. Ale ju� Bobby Joe Long, kt�ry mia� dodatkowy �e�ski
chromosom X, mordowa� wy��cznie kobiety. Przypomina�y mu o rozwi�z�o�ci matki.
Henry
Lee Lucas, kt�ry w dzieci�stwie by� zmuszany do ubierania si� jak dziewczynka,
powiedzia�,
�e �miertelnie nienawidzi kobiet. Wydaje si�, �e �kobiecy� seryjni mordercy s�
najbardziej
brutalni. Za wszelk� cen� chc� zniszczy� mieszkaj�c� w nich kobiet�. Atakuj�
jednak
wy��cznie przedstawicielki tej p�ci. Homoseksuali�ci, jak widzimy, nie musz�
mordowa�
osobnik�w w�asnej orientacji. Nie powinni�my na �lepo zak�ada�, �e �Brzytwiarz�
jest
homoseksualist�, nie znaj�c jego portretu psychologicznego. Inna sprawa, �e nie
mamy nawet
pewno�ci, czy zab�jstwo policjanta w Slope Park jest jego dzie�em.
- Motywem mo�e by� zwyk�a zemsta - wtr�ci� nie�mia�o Mulligan.
Jego s�owa uton�y w zamieszaniu. Zast�pca Szefa Policji wsta�.
- Rusza� ty�ki! - wrzasn��. - Patrolujcie Brooklyn ze zdwojon� uwag�. Miejcie
oczy i
uszy szeroko otwarte! We�cie w obroty ka�dego czubka, kt�ry zdekapitowa� lalk�.
Pytajcie o
fryzjer�w z tikiem nerwowym. Prze�wietlcie ka�d� macic� i ka�d� kostnic�. S�
pytania?
Nie by�o.
Ka�dy wiedzia� ju� wcze�niej, co ma robi�. Ekipa detektyw Scratch czeka�a na
sekcj�
zw�ok Raymonda Plaskiego. W normalnych przypadkach na wyniki czeka si� tydzie�
albo i
dwa, ale gdy zamordowany zostaje policjant, laboratorium pracuje b�yskawicznie.
Raymonda
znaleziono w poniedzia�ek wieczorem, a laboratorium chcia�o ju� we wtorek
przekaza�
pierwsze wyniki analizy krwi. Powodem, dla kt�rego zarz�dzono sekcj� zw�ok
porucznika,
by�o nak�ucie na jego przedramieniu.
Po co morderca to zrobi�? �Brzytwiarz� powinien by� po prostu poder�n�� mu
gard�o.
6.
Pogrzeb z pomp� to ostatnia rzecz, o jakiej marzy policjant. Ka�demu z nich �ni
si�
cicha emerytura, spokojna staro�� i �mier� we �nie. Emerytowanego gliny nie
�egnaj� salwy i
t�umy na cmentarzu. Ten przywilej maj� wy��cznie dygnitarze i tragicznie zmarli
policjanci.
A kt�ry z policjant�w chcia�by zgin�� na posterunku? Umierasz ze staro�ci - masz
spokojny
pogrzeb.
By� czwartek. Ucich�y salwy z karabin�w i t�um zrobi� krok ku �wie�o wykopanemu
do�owi. Ostatnie porcje ziemi przysypywa�y trumn� Raymonda Plaskiego. �wie�e �zy
wci��
sp�ywa�y po bladych policzkach wdowy i jej dzieci i nie chcia�y si� zatrzyma�.
Przyszli
wszyscy. Nie tylko rodzina, ale tak�e koledzy porucznika. Dawni i nowi.
Zabrak�o jedynie Bandyty.
Mulligan nie chodzi� na pogrzeby i nie czu� potrzeby t�umaczenia si� z tego
komukolwiek. Kiedy �a�obnicy szli wolno cmentarn� alejk�, trzyma� w gar�ci klapy
garnituru
osobnika o wygl�dzie cioty. By�o to w pobli�u kafejki, gdzie spotykali si�
homoseksuali�ci,
opodal Nassau Ave.
Facet by� na�pany. Mia� trzydzie�ci lat, zadban� cer�, a pod oczami
charakterystyczne
poduszki. Po nich Mulligan cz�sto rozpoznawa� ciot�. I po nerwowo rozbieganych,
czasem
zamglonych, oczkach. Tym razem jednak ubranie, pomara�czowe w�osy, kolczyk w
prawym
uchu, m�wi�y za siebie. W zestawie by�y jeszcze idiotyczne okulary a la Elton
John.
Za pedalstwo nikt ju� nie kara� (tylko stan Teksas broni� si� przed
zwyrodnialcami, jak
m�g�), Mulligan z�apa� wi�c pedzia za posiadanie narkotyk�w. Chcia� go
nastraszy�, zmusi�
do m�wienia. Go�� z pocz�tku si� stawia�, ale �elazny chwyt Bandyty i jego zimne
spojrzenie, gwarantuj�ce ci�ki �omot, ostudzi�o w nim chojraka.
- Widzia�e� go kiedy�? - Mulligan wyci�gn�� zdj�cie Donovana.
- Nie.
- Jeste� pewny?
- Oczywi�cie.
- Wiesz, co ci grozi za handel narkotykami?
- Ja nie handluj�! - parskn�� przera�ony gej.
- Bierzesz, wi�c kupujesz. Jak to w handlu.
- Znam prawo - stawia� si�. - Mo�esz mi skoczy�! Nie masz dowod�w.
- Dowody spreparuj� - rzuci� twardo Mulligan. - A jak si� �ciemni, rozwal� ci te
debilne okularki i skopi� ty�ek. Nie b�dziesz si� ju� wypina�!
Argument by� trafiony, ale nie pom�g�. Facet nie zna� Donovana. Prawdopodobnie
fotograf po opuszczeniu Greenpointu nie wraca� na stare �miecie. Nale�a�o po
w�szy� w
�rodowisku fotograf�w.
Wracaj�c wolno do samochodu, zauwa�y� ch�opaka, rozdaj�cego ulotki. W�a�nie
wcisn�� kartk� ponuremu m�odzie�cowi, ale ten prawie natychmiast wyrzuci� j� do
kosza.
Pomy�la�, �e pedzio rozdaje burdelowe zaproszenia. Ale facet nie wygl�da� na
ciot�. Na
widok Mulligana przeszed� na drug� stron� ulicy.
W koszu Bandyta odnalaz� wzrokiem zmi�t� ulotk�.
DOM WIECZNYCH CN�T OJCA FERGUSONA
ZAPRASZA!
PONIEDZIA�KI, �RODY I PI�TKI
W GODZINACH: 5 PM-7 PM.
Cholerny �wiat! Jak nie burdele, to sekciarze!
Mulligan ci�ko usiad� za kierownic�. Zaczyna�o kropi� i szarze�. Czas na piwo!
Liczy� po cichu, �e Kate Scratch lub O�Neil zdo�ali co� ustali� w Slope Park.
Mo�e w ko�cu
uda si� po��czy� ksi�dza Mazura i Donovana z ich morderc�. O ile, jak to
�seryjni�, nie
wybiera ofiar na chybi� trafi�.
7
Wst�pili do baru niedaleko posterunku.
Po pogrzebie Kate i O�Neil musieli za�atwi� par� formalno�ci. Kate gada�a
jeszcze
kwadrans z Donaldsonem.
Zacz�o pada�. Uci�li sobie pogaw�dk� w ciep�ym lokalu. Oszklony taras wychodzi�
na, egzotyczne dla przybysz�w z downtownu, zaplecze polskich dom�w, z rabatkami
kwiat�w i sznurami do suszenia bielizny. Kate czu�a si� jak turystka w
�rodkowowschodniej
Europie.
Z pocz�tku rozmawiali o Raymondzie.
- W jego krwi stwierdzono obecno�� pavulonu - dziwi� si� O�Neil. - Kto� go
og�uszy�,
a potem wstrzykn�� pavulon. To nie z�odziej.
- Mo�e Plaski go rozpozna�? Dlatego dosta� w �eb.
- �e te� da� si� tak podej��!
- Mo�e by�o dw�ch bandyt�w? Jeden go og�uszy� i zwia�. Drugi przyszed� p�niej,
rozpozna� P�askiego i zrobi� zastrzyk... Troch� to naci�gane. Czasem �seryjni�
torturuj�
ofiary, a na koniec wstrzykuj� rozmaite �wi�stwa. Wod� albo s�l. Przewa�nie w
celu
spot�gowania b�lu. Plaski raczej nie cierpia�.
- Nie podoba mi si� to - mrukn�� O�Neil.
- Zastanawia mnie, dlaczego pavulon?
- Jak to?
- Pavulon nie jest �atwo dost�pny na rynku. To �rodek u�ywany w szpitalach i do
egzekucji skaza�c�w. Mo�e morderca jest lekarzem albo piel�gniarzem?
- Albo katem. Zdarzali si� ju� �seryjni� sanitariusze. Czyta�em o takim jednym
popapra�cu...
- My�lisz o Donaldzie Harveyu? - o�ywi�a si�. - Ciekawe, Harvey by�
homoseksualist�
i okultyst�. Zamordowa� kilkudziesi�ciu pacjent�w w szpitalach. Cz�� z nich
udusi�
poduszk�. Kilka razy uszkodzi� butl� z tlenem. Kiedy indziej poda� do�ylnie
trucizn�.
Pracowa� w kilku szpitalach.
- To nie o nim czyta�em.
- By�o kilku innych...
- Babek te� by�o sporo - za�mia� si� pos�pnie. - Do tego lesbijek.
Piel�gniarstwo to
domena kobiet.
Zamilk�, widz�c irytacj� na twarzy Kate.
- Nie mam nic przeciwko feministkom - doda� bez przekonania.
Jak ka�dy policjant p�ci m�skiej, O�Neil �ywi� do feministek odraz�. Jak wobec
nielubianego protegowanego, kt�ry osi�gn�� sukces nie w�asn� prac�, lecz drog�
urz�dniczego awansu. W mediach roztaczano nad feministkami aureol� post�pu i
wra�liwo�ci
spo�ecznej. Prywatnie nikt ich nie lubi�, gdy� burzy�y naturaln� r�wnowag� si� w
spo�ecze�stwie.
O�Neil nie wiedzia�, czy Kate jest feministk�. Jej wygl�d m�g� sugerowa�, �e
tak. No i
m�ski zaw�d. Jednak w oczach mia�a takie zwyk�e ciep�o. Za du�o, jak na
feministk�. Na
wszelki wypadek wola� si� jednak wycofa� i skomplementowa� jej kwalifikacje.
- Wiesz wszystko o �seryjnych�. Imponuj�ce. No wi�c, jak to jest ze
zbrodniarzami w
bia�ych fartuchach?
- Masz racj�. Sporo by�o kobiet. Na przyk�ad Geene Jones. Udowodniono jej
jedena�cie zab�jstw. Ale mia�a na koncie czterdzie�ci sze�� kolejnych. W tym
dzieci.
- Co im robi�a?
- Leki nasercowe. Digoksyna. Kobiety przewa�nie u�ywaj� trucizny. By�a te� chora
psychicznie Jane Toppan, ale dawno, pod koniec XIX wieku. Podaj�c morfin�,
zabi�a
trzydziestu jeden pacjent�w. Terri Rachels, piel�gniarka z Albany w stanie
Georgia, dokona�a
sze�ciu morderstw w 1986. Pacjentom podawa�a chlorek potasu, aby wywo�a� objawy
zatrzymania akcji serca. Skutecznie. Motywem przewodnim, pchaj�cym kobiety do
zbrodni
seryjnych, s� pieni�dze. Ale, oczywi�cie, zabija�y i zabijaj� z zemsty oraz z
powod�w
seksualnych. S� jeszcze tak zwane Czarne Wdowy, morduj�ce cz�onk�w rodziny -
dzieci,
m��w i rodzic�w.
- Wyku�a� to wszystko na pami��?
- Czyta�am na studiach. Moja specjalno�� to wiktymologia. Studiowa�am seryjne
zbrodnie. Wsp�pracowa�am kiedy� z FBI w specjalnym programie do walki z
seryjnymi
zab�jcami. I musz� ci powiedzie�, �e kobiety w tej roli s� uwa�ane za
ostro�niejsze,
precyzyjniejsze i bardziej metodyczne od m�czyzn. Nazywa si� je �cichymi
morderczyniami� albo �ukrytymi�. Stanowi� osiem procent wszystkich �seryjnych�.
- Nadal jeste� za r�wnouprawnieniem? - zabrzmia� niski, zachrypni�ty g�os.
Za ich plecami sta� Mulligan. By� po s�u�bie. Wygl�da� na zm�czonego. Pewnie
przyszed� si� napi�. O�Neil przypomnia� sobie, �e w�a�nie tu Bandyta lubi�
przesiadywa�. Tak
m�wi� Raymond.
Raymond! Niech to szlag!
8
Mulligan usiad� obok Kate, zam�wi� piwo i zapali� papierosa. Patrzy� spode �ba
na
barek za kontuarem, pe�en butelek i szk�a. Dyskretnie obserwowa� Kate w lustrze,
jak
normalny facet, gapi�cy si� na atrakcyjn� kobiet�. Szybko si� zorientowa�a.
- By�a� u Donaldsona - zagadn�� Mulligan. - O czym m�wili�cie?
- O tobie. Co ci powiedzia�?
- Nie lubi nadgorliwc�w. W dodatku obcych - warkn��. - Chcesz mnie odsun�� od
tej
roboty?
Kate westchn�a ci�ko. Przez chwil� na policzkach utrzymywa� si� rumieniec.
Opanowa�a si� szybko. Nie by�o sensu udawa�.
- Dwa razy u�y�e� si�y wobec niewinnych ludzi - powiedzia�a spokojnie. -
Wczoraj.
- Przes�uchiwa�em drani w sprawie dw�ch morderstw. Sami z tym do mnie
przyszli�cie. O co chodzi?
- Skar�yli si�, �e chcia�e� ich pobi�.
- Przecie� s� w stanie m�wi�, skoro skar��. To znaczy, �e ich nie tkn��em. A
ch�tnie
bym to zrobi�, mo�esz mi wierzy�. Szturchn��em jednego peda�a. Niestety, nawet
go nie
zadrapa�em.
- Nastraszy�e� te� cz�onk�w k�ka teatralnego.
- Faktycznie, spojrzenie mam wredne.
- Ustali�e� co�?
- Nic. Dzisiaj by�em w barze, gdzie spotykaj� si� cioty. Ale Donovan tam nie
zachodzi�. Przynajmniej ostatnio. Przeni�s� si� do lepszej dzielnicy. Slope Park
s�ynie z
bogatych rezydent�w. I z peda��w. Jest kilka ekskluzywnych spelun. Latem
organizuj�
parady gejowskie.
- Jeste� staro�wiecki. Homoseksualist�w nie uwa�a si� ju� za zboczonych. Tak
g�osi
wsp�czesna nauka.
- Do kitu z tak� nauk�! Mam inne zdanie.
- Wiem - westchn�a. - Nazywaj� ci� �republikaninem�.
- Bardziej podoba mi si� Bandyta.
- I lepiej pasuje. Przegl�da�am twoje akta. Gdyby nie Donaldson, nie pracowa�by�
ju�
w policji. Masz naprawd� dobrego szefa. Ignoruje wybryki, przymyka oko na
pija�stwo...
- Pos�uchaj - pochyli� si� do niej. - W ostatnim miesi�cu z�apa�em kilkunastu
bandzior�w. Trzem uniemo�liwi�em napad z broni� w r�ku. Kula jednego z nich
przesz�a mi
ko�o ucha i do dzi� s�ysz� jej �wist. Mog� by� troch� nerwowy. Gdyby nie
odrobina alkoholu,
zwariowa�bym. W tym samym czasie banda urz�das�w w pocie czo�a wymy�la ustawy,
u�atwiaj�ce �ycie przest�pcom, resocjalizuj� ich masowo i wypuszczaj� na
zwolnienia
warunkowe. Setki potencjalnych bandzior�w, sprytniejszych i bardziej cwanych ni�
przed
zapuszkowaniem. Nie czytasz statystyk? Znie�li kar� �mierci. Zrobili z
policjant�w cioty.
Wbrew woli spo�ecze�stwa, za pomoc� machlojek i k�amstw. Tylko patrze�, jak
dadz� nam
pa�ki ze styropianu i pistolety na wod�.
Zapanowa�a cisza. Kate ocenia�a si�y. Czy da rad� temu sukinsynowi?
Natomiast O�Neil zastanawia� si�, jaki b�dzie koniec tej sprzeczki. Kate to
wa�na
figura, Bandyta za� by� �recydywist�� w�r�d policjant�w. O�Neil jednak ca��
dusz� go
popiera�. Jak wi�kszo�� policjant�w w tym mie�cie.
- Dlaczego chcesz mnie odsun��? - zapyta� Mulligan.
- Zrozum - zacz�a niech�tnie - by�e� przyjacielem P�askiego i...
- Kumplowali�my si� tylko. Ostatecznie zostali�my wrogami.
- Jednak by�e� z nim zwi�zany emocjonalnie. Poza tym nie masz do�wiadczenia z
�seryjnymi�. Nie powiniene� uczestniczy� w �ledztwie. Donaldson si� po�pieszy�.
- A mo�e jest inny pow�d?
- Nie rozumiem.
- Donaldson twierdzi, �e zab�jstwa pedzi�w to delikatna sprawa. Tym na g�rze
bardziej zale�y na peda�ach, a nam na policjantach. Paranoja! Mo�e i by�em
sk��cony z
Rayem, ale jego morderc� b�d� �ciga� do ko�ca s�u�by. Tym ch�tniej, �e to peda�.
Z�api�
skurwysyna i ur�n� mu jaja!
Kate przymkn�a oczy ze z�o�ci. Zbiera�a si� w sobie. Prowokowa� j�, ale mia�
racj�.
Sprawa mia�a m�tne kulisy. Ka�da mniejszo��, narodowo�ciowa czy seksualna, mia�a
swoj�
polityczn� otulin�. Nale�a�o si� liczy� z naciskami polityk�w, �yj�cych z
rozdawania
przywilej�w. A st�d by� tylko krok do manipulacji opini� publiczn� i - co nieraz
ju� si�
zdarza�o - sterowaniem prac� policji. Oficjalnie �cigano zab�jc�
homoseksualist�w, ale z
niepokojem czekano na wyniki �ledztwa. Kim b�dzie? Je�li homoseksualist�,
niedobrze.
Najlepiej, gdyby to by� heteroseksualny wariat. �onaty i dzieciaty. Katolik?
Bomba! Istnia�o
jednak podejrzenie, �e morderca ksi�dza i fotografa by� �kochaj�cym inaczej�. Na
dodatek
zabi� policjanta! Ca�kowicie niestrawny zestaw.
W tej sytuacji Mulligan by� zagro�eniem dla �ledztwa, a w konsekwencji - dla
wizerunku pa�stwa. Naciskano z g�ry, aby odsun�� od �ledztwa nieobliczalnych
funkcjonariuszy. Nawet przenie�� ich na wcze�niejsz� emerytur�. Bandyta mia� ju�
swoje lata
i got�w by� zrobi� ze sprawy osobist� wendet�, show, godz�cy w niekt�re
post�powe lobbies.
Jego oczy wyra�nie m�wi�y, �e jest zdolny do wszystkiego.
Przeszkod� by� Donaldson. Upiera� si� przy Mulliganie. Mia� swoje powody. Zatarg
z
Bandyt� w sytuacji, gdy zamordowano policjanta, nie by� nikomu na r�k�. Glina
zawsze
b�dzie trzyma� z innym glin�.
- Z�apiemy go - poprawi�a Kate. - Rozumiesz? My, to znaczy - nie ty. Ja kieruj�
akcj�
na Greenpoincie. A poza obwodem nie masz uprawnie�.
- O ile to �seryjny�.
- W�a�nie - doda� O�Neil. - Co b�dzie, je�li ju� nie zaatakuje?
9.
By� pi�tek. Ostami dzie� pracy.
W godzinach szczytu Nowy Jork ton�� w korkach. Pro�ciej by�o dojecha� do pracy
metrem, ale w nim nie czu� si� dobrze. Klaustrofobia. Dlatego korzysta� z
autobusu. By�o w
nim tak samo t�oczno, jak w metrze, ale uczucie klaustrofobii opuszcza�o go.
Nienawidzi�
tuneli. Zamiast kr�tkiej, ale koszmarnej podr�y w podziemiu, wola� dwadzie�cia
pi�� minut
nudy w autobusie.
Dwudziestoo�mioletni Ron Stewart by� jednym z tych szcz�ciarzy, kt�rzy zaj�li
miejsca siedz�ce. M�g� czyta� w drodze poranne wydanie �New Yorkera�.
Ale poj�cie szcz�cia jest cholernie wzgl�dne.
Pasa�erowie przepychali si�, woda z ich ubra� kapa�a na gazet�. Starszy facet
sta�
d�u�szy czas tu� obok i �mierdzia� tani� wod� kolo�sk�. Ron nie protestowa�.
Wzbi� wzrok w
gazet�, ale nie czyta�. Dopiero gdy natkn�� si� na wzmiank� o zab�jstwach
homoseksualist�w,
o�ywi� si�. Przejrza� tekst. Maniak podrzyna� gard�a gejom na Brooklynie. Zabi�
te�
policjanta.
Kolejny koszmar! �wira mo�na dosta� w tym mie�cie! Znowu zacznie si� panika.
Ka�dy kochanek mo�e okaza� si� potencjalnym zab�jc�. Trzeba b�dzie uwa�a� i zda�
si� na
starych, sprawdzonych przyjaci�.
W�r�d bogatych m�czyzn, ukrywaj�cych przed �wiatem swoj� mi�o�� do ch�opc�w,
zdarzali si� wyrafinowani zbrodniarze. Dziennikarz przytacza� nazwiska
niekt�rych z nich.
Na przyk�ad taki Robert Lee Bennett, zwany �Kajdaniarzem�. Adoptowany w wieku
dw�ch
lat przez pastora. P�niej zosta� bogatym prawnikiem, szanowanym obywatelem.
Mimo to by�
sadyst�. Nigdy w dzieci�stwie niewykorzystywany seksualnie, lubi� w dojrza�ym
wieku
przebiera� si� za hippisa i wyrusza� na �podryw�. Zabiera� do samochodu
ulicznych
w��cz�g�w, proponowa� w�dk� i pieni�dze. A potem zakuwa� w kajdanki i
torturowa�.
Ron otar� czo�o, zroszone zimnym potem. Cholera, niedobrze! Ostatnio sam robi�
to w
aucie z nieznajomym.
A Herb Baumeister? Tak�e powa�ny obywatel, biznesmen. Mordowa� ch�opc�w.
Szkielety ofiar znaleziono w �cianie za szaf�. Inny szanowany obywatel z New
Jersey
upodoba� sobie w latach siedemdziesi�tych i osiemdziesi�tych Manhattan.
Odwiedza� bary
gejowskie. Czatowa� na swoje ofiary w okolicach Times Square. Podrzyna� gard�a,
ucina� r�ce
i g�owy. Cia�a znajdowano w hotelach. Nazywa� si� Richard Cottingham. Ale nie,
zaraz!
Mordowa� prostytutki, a nie gej�w, chocia� by� homoseksualist�! No dobra, ale
�Brzytwiarz�
- jak go ochrzcili dziennikarze - zabija� w�a�nie gej�w z Brooklynu.
Prawdopodobnie sam
mieszka� na Greeinpoincie.
Trzeba uwa�a� na starszych, zadbanych go�ci. Z jednym takim spotyka� si�
ostatnio
kilka razy. Przerazi� si�. Mo�e wr�ci� do Stevena? Jak w kalejdoskopie
przypomina� sobie
najlepszych kochank�w: Ricky, Violetta - uroczy transseks z Queensu, Benjamin -
weso�y i
zamo�ny �wirus. No i przystojny Larry. Ale on zmar� dwa lata temu na AIDS.
Biedak! Jedyny
m�ody w tym gronie. I pochodzi� z Greenpointu. By� wysoki, szczup�y, cholernie
dobrze
zbudowany. Zawsze podejrzewa� go o biseksualizm...
Uni�s� g�ow�. Cz�� pasa�er�w wysiada�a w porannym milczeniu, ale nie widzia�
ich
twarzy. Starszy facet wci�� mu zas�ania�. Sykn�� zniecierpliwiony.
Wtedy co� b�ysn�o.
Zbarania�. Poczu� jak eksploduje w nim strach. Kiedy zorientowa� si�, �e to
brzytwa,
by�o za p�no. Nie wyda� z siebie �adnego d�wi�ku. Morderca przeci�� mu gard�o
sprawnie
niczym rze�nik. Pchn�� lekko trupa i wyszed� z autobusu jako ostatni.
Ro� opiera� g�ow� o szyb�. Z gard�a bezszelestnie p�yn�a krew. Nikt na niego
nie
patrzy�.
10.
Facet mia� metr siedemdziesi�t pi�� wzrostu, ciemne, przylizane w�osy, jasn�
cer� i
szafirowe, uwa�ne oczy. Nosi� druciane okulary. Rozpi�ty we�niany p�aszcz w
kolorze
ciemnego granatu ukazywa� eleganck� marynark�, bia�� koszul� i bordowy krawat.
Nozdrza
atakowa� subtelny, cho� m�ski zapach.
Urz�dnik albo...
- Jack Turner z Narodowego Centrum Analiz Zbrodni z U�yciem Przemocy - rzek�
cicho, ale w spos�b nieznosz�cy sprzeciwu.
FBI! Jak�eby inaczej! Od ostatniej zbrodni min�y prawie trzy tygodnie. Nic
dziwnego, �e spraw� zainteresowali si� federalni.
- Co tak p�no? - przywita� go Flanagan.
Byli w mieszkaniu Rona Stewarta, geja, zamordowanego w pi�tek rano w autobusie.
Pracowa� jako kelner w barze w Boerum Hill, ale mieszka� na Greenpoincie. Stara,
emigrancka dzielnica, zwana te� Little Poland, robi�a ostatnio karier� w
mediach. Nie tak
dawno brookly�ski Prospect Park by� miejscem okrutnych morderstw na tamtejszych
gejach.
Dzisiaj grasowa� �Brzytwiarz�. Homoseksuali�ci i Brooklyn mieli ostatnio pecha
do
�seryjnych�.
Opr�cz Polak�w Greenpoint zamieszkiwali Rosjanie, W�osi i Portoryka�czycy.
Sprawa dotyka�a wi�c dw�ch mniejszo�ci - narodowej i seksualnej. �liski problem
dla
wyznawc�w politycznej poprawno�ci. Prasa, z w�a�ciw� sobie but�, domaga�a si�
szybkiego
uj�cia sprawcy. Epatowa�a liczbami na temat wzrostu przest�pczo�ci, ubolewaj�c
nad wci��
niepewn� pozycj� homoseksualist�w w spo�ecze�stwie. Nie ulega�o ju� w�tpliwo�ci,
�e
�Brzytwiarz� poluje na homoseksualist�w z Greenpointu.
Wyj�tek stanowi� porucznik Plaski. Prawdopodobnie natkn�� si� na �Brzytwiarza�
przypadkiem w mieszkaniu fotografa. Czego szuka� zbrodniarz u swej pierwszej
ofiary?
Ksi�dz Mazur te� nie by� gejem, mia� tylko homoseksualne sk�onno�ci. W dodatku
by�
przyzwoitym cz�owiekiem. Geje to co innego - traktuj� obnoszenie si� z rozpust�
niemal jak
obowi�zek. Jednak zar�wno ksi�dz, jak i dwaj zdeklarowani geje zgin�li z r�k.
tego samego
mordercy. Opinia laboratorium by�a jednoznaczna - to samo ci�cie i to samo
narz�dzie
zbrodni.
- P�no? - wzruszy� ramionami agent FBI. - Lepiej p�no ni� wcale. Mamy trzeci�
ofiar�, wi�c to �seryjny�. P�askiego, oczywi�cie, nie licz�.
Spojrza� przelotnie na Kate.
- Czy ofiary zna�y si� nawzajem? Mo�e co� ich ��czy�o? Nie mam na my�li upodoba�
seksualnych.
- Pracujemy nad tym, Jack - odpar�a ch�odno.
Flanagan zdziwi� si�. S� po imieniu?
- A co z pavulonem? - dr��y� Turner.
- W ostatnich latach zanotowali�my jedno w�amanie w szpitalu - odpow