Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Jeden z najsłynniejszych komiksów superbohaterskich XXI wieku, w którym Marvelowscy herosi stanęli po przeciwnych stronach barykady. W potyczce Iron Mana i Kapitana Ameryki chodzi o podstawowe wartości. I – jak to bywa w największych konfliktach – obaj bohaterowie mają rację. Na motywach tego komiksu powstał film "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów".
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Wojna domowa |
Autor: | Millar Mark |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Egmont Polska Sp. z o.o. |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Wojna domowa to obowiązkowa lektura każdego fana marvela! Po prostu must have geek'a! Gorąco zalecam wszystkim tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z komiksami i tym, którzy już od dawna zalęgli się w komiksowym świecie marvela!
super produkt, stara niezła firma. Gorąco zalecam
Super wydanie, takiego Civil War oczekiwałem w filmie (grube przeliczenie...)! Jedyne czego można się doczepić to fakt, iż jest to tylko fabuła z głównych zeszytów, a niestety dużo z interesujących zdarzeń (jak pogoń Wolverine'a za Nitro) było opowiadanych w pobocznych komiksach. Inna sprawa, że gdyby ktoś chciał to wszystko spiąć w jeden tom to nikt prawdopodobnie by tego nie podniósł i półki by nie starczyło na taką kobyłę... Tak więc na tyle na ile logistyka pozwoliła to naprawdę idealna sprawa dla wielbicieli Marvela i dla tych, którzy chcą zobaczyć jak miałki w porównaniu jest film (nie znaczy, że jest słaby - po prostu trzeba do niego z wielkim dystansem podchodzić :P). Pozdrawiam!
Komiks bardzo różni sie od filmowej adaptacji. To lektura którą kazdy wielbiciel marvela powinien przeczytac. myślę ze prócz tego komiksu egmont powinien tez wydac inne komiksy które byly umiejscowione w tych wydarzeniach. nierzadko jesteśmy wrzucani wd sam srodek akcji np komiksu o spidermanie. dla mnie 4/5 glownie za oprawe graficzną i scenariusz.
To zdecydowanie najbardziej wyczekiwane przeze mnie wznowienie komiksu w tym roku. Pierwszy nakład od Mucha Comics zniknął już z księgarskich półek, tom kolekcji WKKM zbierający zeszyty tej historii także podzielił jego los, nadszedł czas by Egmont dał nieznającym jeszcze tej opowieści czytelnikom szansę na jej poznanie. Czy warto? Absolutnie tak. Ponieważ to nie tylko jedna z najbardziej słynnych i znaczących dla współczesnego Marvela opowieści, lecz także jeden z najlepszych eventów, jakie ma do zaoferowania to wydawnictwo. Nie ma się jednak czemu dziwić, Mark Millar to taki głównonurtowy enfant terrible, osobliwy, nierzadko kontrowersyjny, lecz zarazem absolutnie zachwycający własnymi opowieściami.„Wojna domowa” za pomysł wyjściowy obiera temat bardzo prosty. Superbohaterowie wyrządzają dużo zniszczeń w trakcie własnych akcji, trzeba jakoś usankcjonować ich działanie, kontrolować. Element herosów opowiada się za – szczególnie ci, którzy nie kryją zbytnio własnej tożsamości, element niestety nie zamierza poddać się tak łatwo.A wszystko zaczyna się od rutynowej zdawałoby się akcji. New Warriors, którzy kręcą dla telewizji program o potyczce z przestępcami, dla podwyższenia oglądalności porywają się na wrogów zdecydowanie nie ich kategorii. W efekcie giną, a wraz z nimi życie traci niemal tysiąc dzieci, uczniów okolicznej szkoły. Dramat echem odbija się w mediach i społeczeństwie, stając się jednocześnie kroplą, która przepełnia czarę. Rząd od dłuższego czasu chciał wprowadzić rejestrację superludzi, teraz zaczyna wprowadzać plany w życie. Kapitan Ameryka wie, że wywoła to podział i doprowadzi do wojny pomiędzy herosami. Kiedy S.H.I.E.L.D. sugeruje mu by dopilnował kwestii ewentualnych buntowników, Kapitan sam staje po drugiej stronie barykady, a przepowiadana przez niego wojna wybucha z całą siłą…Spotkałem się niegdyś z zarzutem, że Mark Millar tworząc „Wojnę domową”, spisał komiksowy odpowiednik blockbustera. Jest w tym trochę prawdy, lecz są blockbustery i są blockbustery, a ten album to zdecydowanie wyższa komiksowa półka, jeśli chodzi o opowieści o superbohaterach. Jest tutaj plejada gwiazd, jest akcja równająca z ziemią spore połacie miasta, jest wreszcie mnóstwo przełomowych momentów, lecz przede wszystkim jest wielka siła i w pełni wykorzystany potencjał tak pomysłu, jak samych postaci. Pod wobec rozmachu to rzeczywiście typowo skrojony hit, jednak hit z rodzaju tych, jakie przechodzą do historii, bawiąc i oferując o dużo więcej, niż tylko typową rozrywkę.Co jest w nim tak dobrego? Przede wszystkim ten pomysł. Niby prosty, niby oczywisty, a jak idealnie poprowadzony i wykorzystany. Podział na strony konfliktu przekonuje i został dokonany z głową, a zachowania postaci, ich ruchy na planszy bitewnej i skrywane mroczne strony dodają całości realizmu i dynamiki. Podobnie zresztą, jak medialno-polityczna otoczka. Cieszy także to, jak Millar wykorzystał postacie. Punisher w jego wykonaniu, jego łatwa brutalność i równie łatwy kodeks, to moja ulubiona odsłona tej postaci, bijąca nawet to, co stworzył Garth Ennis w paru własnych runach pisanych dla serii. To oczywiście tylko jeden z wielu przykładów, lecz resztę odkryjcie sami – warto!Co więcej „Wojna domowa” stanowi jedną z nielicznych historii, które tak mocno wstrząsnęły całym uniwersum Marvela. To zresztą długo otrząsało się po konfrontacji bohaterów (Kapitan Ameryka zginął wkrótce później w opowieści „Upadły syn”, Spider-Man natomiast by wymazać z pamięci ludzi własną tożsamość, zawarł z Mephisto układ, oddając za to – i dużo innych zmian – własne małżeństwo z MJ), a w chwili obecnej za oceanem ukazuje się bezpośrednia kontynuacja „Wojny…”, niestety już bez Millara u steru. Co więcej opowiadanie doczekała się nie tylko filmowej adaptacji, lecz także powieści napisanej na jej podstawie, audiobooka, i gier, w których słuchać było jej echa. Idealna treść doczekała się równie idealnej oprawy graficznej. Steve McNiven, z którym Millar stworzył „Nemezis” a także „Wolverine: Staruszek Logan”, rysuje realistycznie i konkretnie, a kolor użyty w „Wojnie domowej” jak nigdy podkreśla jego kreskę; kreską prezentującą zresztą szczytową formę artysty. Spogląda się na to z olbrzymią przyjemnością i do poszczególnych ilustracji ma ochotę powracać jeszcze nie raz.Jak na tym tle wypada trzecie polskie wydanie? Papier kredowy, twarda oprawa, nad trzydzieści stron dodatków w postaci galerii okładek, plakatów i szkiców. Do całości wkradły się jednak drobne błędy w składzie, przez co dwie rozkładówki zamiast być wydrukowane na sąsiadujących ze sobą stronach, trafiły na dwie strony tej samej kartki. Poza tym jednak edytorsko jest bez zarzutów.Podsumowując. Warto. A raczej trzeba. Jeśli jesteście fanami komiksów, jeśli lubicie Marvela, przeczytajcie koniecznie. To w końcu jeden z najlepszych eventów, jakie owo wydawnictwo ma do zaoferowania. Zalecam gorąco!