Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
"Raz ołówek za złotówkę rzekł do pędzla za pięć złotych:– Wyruszamy na wędrówkę!– Zgoda! – No to do roboty!" Pełen uroku wiersz Marii Terlikowskiej o włóczędze dwójki przyjaciół z piórnika w reprincie typowego wydania z ilustracjami Janusza Stannego, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej szkoły ilustracji.Wydana po raz pierwszy w 1970 roku książeczka opowiada o niebezpieczeństwach nadużywania akwamaryny i o tym, że każdy podróżnik musi się kiedyś utemperować...
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Wędrówka pędzla i ołówka |
Autor: | Terlikowska Maria |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Nasza Księgarnia |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Uwielbiam książki sprzed lat. Nierzadko kupuję dla mojej córeczki książki w antykwariacie. Czterolatka ma dużo ulubionych właśnie w wytartych, ciut zniszczonych okładkach. Choć aromat nowej książeczki, idealne, gładkie kartki to znaczna przyjemność. Ta pozycja to ponowne wydanie powstałej w 1970 roku książeczki. Zawsze zwracam szczególną uwagę na ilustracje, a te zachwycają własną lekkością i humorem. Wyszły spod ręki wybitnego artysty Janusza Stannego, a to gwarantuje niebywałe działanie na wyobraźnię dziecka. Te obrazki angażują, zachęcają do tworzenia swoich "podróży" po papierze. Opowiastka o przyjaciołach z piórnika napisana jest takim językiem, że niektóre jej elementy na stałe weszły do naszego rodzinnego słownika. "Kto wyjada mi maliny - to są moje witaminy!!" - nieraz słychać tubalny, niedźwiedzi głos z naszej kuchni. :) Przepadam za tą książeczką ja i moja Hela też. Jest szlachetna w formie i treści - zalecam serdecznie.
Super książka ebook dla dorosłych i dzieci - nam podoba się bardzo :)
Książki dla dzieci z zamierzchłych lat mają w sobie jakąś niepowtarzalną magię, która sprawia, że oczy mojego syna błyszczą na sam widok ilustracji, a tekst słuchany z prawdziwą zachłannością wywołuje wypieki na twarzy. Ja reaguję tak samo, lecz myślałam, że to ze względu na sentyment. Im więcej przyglądam się jednak Tymkowi podczas czytania klasyków, dochodzę do wniosku, że to nie tylko sentyment. Zarówno autorzy tekstów, jak i ilustratorzy oddawali w nasze ręce prawdziwe cuda. Nie ujmuję nic współczesnym autorom, ponieważ przecież Tymkowa biblioteczka pęka w szwach od świetnych książeczek współczesnych autorów. Ciągle więc będę się upierać, że tamte książki to była prawdziwa magia. Czasem wystarczyło niewiele słów, kilka rymów, a fantazja już szalała. Podobnie z ilustracją. Łatwa kreska, zero krzykliwych kolorów, a wynik można był oglądać w naszych roziskrzonych oczach.Te same roziskrzone oczy widzę teraz u Tymka, który trzyma w rączkach reprint Naszej Księgarni Wędrówka pędzla i ołówka. Siedzi na łóżku i ogląda mrucząc coś do siebie. Nie potrzebuje mnie w tym momencie, ponieważ historię dwóch włóczęgów zna na pamięć. Już jest tam, w świecie rozlanej ultramaryny. Wędruje raźnie za pędzlem i ołówkiem, pohukuje na sowę i przegania czarownicę. Uwielbiam tak spoglądać na niego, kiedy małym paluszkiem wodzi po niepowtarzalnych ilustracjach Janusza Stannego. Podczas pierwszego, gorączkowego przewracania stron wołał: Mama, ktoś już tu narysował zobacz. To ty? Tak jak kredkami rysujemy. Uśmiałam się wtedy, lecz od razu wiedziałam, o co mu chodzi. Te ilustracje wyglądają tak, jak gdyby ktoś je przed chwilą narysował w książce. Tak po prostu, pędzlem, ołówkiem i kredkami. Takimi z zamierzchłych lat. Bez soczystych różów i rażących żółci. Kolory z tą nutą charakterystycznego dla ilustracji sprzed kilkudziesięciu lat przydymienia. Piękne.Wierszowana historia Marii Terlikowskiej to wyjątkowo szybka opowiadanie o przygodach dwóch znudzonych dotychczasowym życiem osobników. Ołówek za złotówkę i pędzel za pięć złotych wyruszają na pełną przygód wędrówkę, którą w dodatku sami sobie narysują i wymalują. A w drodze, jak w życiu. Nie zawsze jest kolorowo. Czasem wybieramy złą ścieżkę, skręcamy nie w tę stronę. Spotykamy na własnej drodze ludzi kluczowych i zapierające dech zjawiska, a czasem czarownice, niedźwiedzie i tygrysy jak przytrafiło się ołówkowi i pędzlowi. I całe szczęście, ponieważ przecież takie wędrówki nie mogą być nudne. Niezbędny jest błysk w oku, przyspieszony oddech, bieg i czas na niespieszną herbatkę. I nie ma co płakać ponad rozlaną ultramaryną.Z czułością patrzę jak Tymek starannie za każdym razem ustawia Wędrówki pędzla i ołówka na półce obok Plastusiowego pamiętnika, Karolci i starych wydań Poczytaj mi mamo. Nie podpowiadałam… Sam wiedział, gdzie jest miejsce tej książeczki. A wyciąga ją nierzadko i kładzie się na dywanie próbując przeczytać niektóre słowa, to zaś prosi mnie o lekturę, a czasem tylko ogląda, ogląda i łapiąc za ołówek i gumkę rysuje mostek, po raz następny pomagając bohaterom przedostać się na drugi brzeg. Ufff uratowani woła! A ja śmieję się i mówię: Na razie synku, ponieważ przecież w piórniku już gumka wzdycha na myśl o podróży.Gorąco zalecamy tę wędrówkę.
Tą książeczkę zauważyła u nas nasza znajoma i była zachwycona, ponieważ wróciły wspomnienia z dzieciństwa (ta książeczka to wznowione wydanie z lat 60-tych) i stwierdziła, że do tej pory pamięta trudne słowo AKWAMARYNA, jakiego nauczyła się z tej mądrej i tak zabawnej książki.Piękne plakatowe ilustracje... ideał literatury dziecięcej z najwyższej półki.
"Wędrówka pędzla i ołówka" zafunduje nam niezwykłą podróż na kartce papieru. Tyle nieoczekiwanych przygód na ile tylko pozwoli fantazja ... pędzla i ołówka. Podróż zaczyna się dość niewinnie, polna droga, grządki z kapustą, drzewa, słońce. Aby nieco ją urozmaicić, pędzel i ołówek kreślą świeżych bohaterów - sowę, która niezbyt miała ochotę na pogawędki, a następnie ... czarownicę!W pewnym momencie fabuła nieco wymyka im się spod kontroli i czarownica zaczyna żyć swóim życiem. Akcja nabiera tempa, a jej dynamikę podkreślają wyjątkowe ilustracje pana Janusza Stannego. Więcej na blogu Maluszkowe Inspiracje
Oj, przypomniało mi się dzieciństwo i ta charakterystyczna kreska z czasów PRL-u... Niby kolory wyblakłe, niby malunki łatwe i pozbawione szczegółów klasycznych dla współczesnych ilustracji, a jednak idealny klimat i niezła treść. Te zamierzchłe bajki były jakieś takie bardziej błyskotliwe, pomysłowe i rozwijające wyobraźnię. Warto je odkopać :)