Czytaj więcej:
Zobacz podgląd Troje. Tom 2. Dzień czwarty pdf poniżej lub w przypadku gdy jesteś jej autorem, wgraj własną skróconą wersję książki w celach promocyjnych, aby zachęcić do zakupu online w sklepie empik.com. Troje. Tom 2. Dzień czwarty Ebook
podgląd online w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki nie posiadają jeszcze opcji podglądu, a inne są ściśle chronione prawem autorskim
i rozpowszechnianie ich jakiejkolwiek treści jest zakazane, więc w takich wypadkach zamiast przeczytania wstępu możesz jedynie zobaczyć opis książki, szczegóły,
sprawdzić zdjęcie okładki oraz recenzje.
Podgląd niedostępny.
swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Średnia Ocena:
Troje. Tom 2. Dzień czwarty
Apokaliptyczny thriller, który każdemu zmrozi krew w żyłach. W wyniku niewytłumaczalnej awarii luksusowy wycieczkowiec traci kontakt ze światem. Na dryfującym statku dochodzi do kolejnych, coraz groźniejszych wydarzeń. Giną pasażerowie i członkowie załogi, a dzieła zniszczenia dopełnia tropikalny sztorm. Przywództwo ponad garstką ocalonych obejmuje dziewczyna obdarzona nadprzyrodzonymi zdolnościami, lecz czy to wystarczy, aby ocalić garstkę niedobitków? I czy ocalenie w ogóle jest możliwe?
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Troje. Tom 2. Dzień czwarty |
Autor: | Lotz Sarah |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Akurat |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Troje. Tom 2. Dzień czwarty PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Dzień czwarty to drugi tom cyklu Troje. Poprzednia element mi się podobała, jednak nie wzbudziła we mnie ochów i achów, których oczekiwałam. Kiedy pojawiły się zapowiedzi nowego tytułu, stwierdziłam, że zrobię drugie podejście do twórczości autorki i może tym razem dam się pochłonąć historii. Na pewno nie jest to najlepszy thriller jaki czytałam, lecz zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu niż Troje. Sarah Lotz ukazuje wydarzenia z punktu widzenia wielu postaci. Było to strzałem w dziesiątkę, dzięki temu mogłam śledzić akcję w paru miejscach, nie będąc przywiązana do jednego bohatera. A na statku działo się sporo, od przelotnych romansów, poprzez bójki, do zjawisk nadprzyrodzonych. Właściwie każda z omówionych osób miała jakieś „przygody” na statku, u każdego coś się działo, nie było dużych przestojów akcji. Bohaterowie nie zawsze mieli ze sobą kontakt, nierzadko w ogóle się nie znali, mimo to ich historie zazębiały się, prowadziły do wspólnego zakończenia. Czy był tam dreszczyk emocji? Byłam zaintrygowana fabułą, chciałam wiedzieć co będzie dalej i z chęcią kontynuowałam lekturę. Nie byłam jednak przerażona, nie odczuwałam napięcia, nie zmroziło mi krwi w żyłach. Pomysł był dobry, chociaż na pewno nie oryginalny i wyjątkowy, a zapewne znawcy tematu byliby w stanie podać znacznie mroczniejsze opowieści (chętnie się z nimi zapoznam). Jak wspomniałam wcześniej, akcję śledziłam z perspektywy paru bohaterów. Trzeba przyznać autorce, że udało jej się zróżnicować towarzystwo. Była starsza pani, wdowa, wraz ze własną przyjaciółką. Asystentka słynnego medium, szczerze nielubiąca własnej pracodawczyni. Bloger próbujący nawiązać kontakt z medium i udowodnić, że dziewczyna kłamie. Filipinka z obsługi VIPów, która poświęca się pracy, żeby polepszyć własne życie. Ochroniarz, były policjant, ukrywający duży sekret. Lekarz, który musiał zrezygnować z kariery i podjąć się pracy na statkach. Pełna gama bohaterów, każdy inny, każdy posiadający własny tajemnica i znajdujący się na okręcie z różnorakich powodów (uwierzcie, że przynajmniej jeden z nich nie przyszedłby Wam do głowy). Dzień czwarty nie znajdzie się w czołówce moich ulubionych książek, nie był też mrożącym krew w żyłach thrillerem, jak zapowiadano, lecz był ciekawą lekturą. Przeczytałam ją szybko, odprężyłam się przy niej, więc spełniła własne zadanie. Zaprawieni w bojach czytelnicy mogą nie być zachwyceni historią, lecz mniej oczytani w thrillerach powinni być zadowoleni. Ja jestem i na pewno znów sięgnę po opowieść Sarah Lotz.
Polujący na dziewczyny mężczyzna, pasażer, który widział diabła, dziewczyna -medium, która zapowiada dziwne rzeczy. Książki nie opuszcza akcent grozy potrafiący wywołać potężne pokłady niepokoju. To jednak, co w powieści podoba mi się najbardziej, to właśnie jej nieprzewidywalne brzmienie. Szybka akcja zdobiona szeroką perspektywą urywa się w niejednoznacznych momentach, by potem wyłonić się z kolejnym newsem budując nawarstwiające się podejrzenia. Poważnym błędem jest według mnie streszczenie powieści, które możecie znaleźć po wewnętrznej stronie okładki. Jak dla mnie, odkrywa przed czytelnikiem zbyt dużo naprowadzając na różnorakie tropy tak, jakby już z góry założono, że trzeba odbiorcy coś zasugerować. Tego pomysłu nie popieram. Autorka postawiła na wyraziste postaci, którym jednak nie pozwala zbyt długo wychodzić na pierwszy plan. Dlaczego? Ponieważ nie ma na to czasu. Ochroniarz, lekarz, dwie wdowy, gwałciciel, bloger… Każdy ma tutaj własną rolę do odegrania, choć to oczywiście postawiona pod dużym znakiem pytania postać medium Celine najbardziej daje się we znaki. Wpisy z bloga, narracja trzecioosobowa, artykuły, tajne sprawozdanie i zapis rozmów. Wszystko prowadzi do dość niekonwencjonalnego i powodującego niedosyt finału, lecz przecież u boku tej książki i tej autorki nie mogło być inaczej. Czy jestem zadowolona? Tak, choć nie zawsze było łatwo. Jeżeli jesteście wielbicielami sztampowych form i cenicie powieści z niekłopoczącą Was fabułą, niekoniecznie ukończycie tą przygodę usatysfakcjonowani. Jeśli zaś macie ochotę na coś zupełnie innego oraz, pod wobec rozwiązania zagadki, naprawdę angażującego, możecie spróbować.
Opowieść „Troje” zrobiła na mnie spore wrażenie i bardzo mnie wciągnęła. Nie mogłam odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po „Dzień czwarty”. Co prawda jest to kontynuacja „Trojga”, lecz obie te książki są ze sobą tak swobodnie powiązane, że spokojnie można przeczytać ją bez znajomości jej poprzedniczki. To miał być przyjemny rejs noworoczny. Pasażerowie mieli świętować Świeży Rok na pokładzie „Pięknego Marzyciela”, luksusowego statku wycieczkowego, a później zawinąć do portu. Coś jednak poszło nie tak i statek uległ awarii, która zatrzymała jego silniki i pozbawiła go łączności radiowej ze światem. Początkowo wszyscy mają nadzieję, że to tylko nieduża usterka, która dynamicznie zostanie naprawiona. Czas jednak mija, a sytuacja wcale się nie poprawia. Pomoc nie nadchodzi, a na statku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ginie młoda kobieta, a niektórzy pasażerowie i członkowie załogi widzą i słyszą rzeczy, których nie ma. Atmosfera robi się coraz gęstsza, załoga zaś zbywa pasażerów i nie udziela konkretnych odpowiedzi. Czemu nikt nie przychodzi im z pomocą? Co naprawdę stało się ze statkiem? Jak zachowają się ludzie w obliczu kryzysu? Tego dowiecie się z lektury książki. Zanim cokolwiek napiszę o samej powieści, niewielkie ostrzeżenie. Wewnątrz tylnej okładki znajduje się opis fabuły, choć bliższym prawdziwy byłoby określenie „streszczenie”. Radzę nie zagłębiać się w to, co jest tam napisane, ponieważ opis ten zdradza praktycznie większość książki i, co gorsza, sugeruje jej zakończenie! Jeśli nie chcecie zepsuć sobie przyjemności z lektury i pozbawić elementu zaskoczenia, lepiej nie zaglądajcie tam wcale. To jeden duży spoiler i aż dziwię się, że ktoś mógł w ogóle coś takiego zrobić czytelnikom. To karygodne! Książka ebook podzielona jest na dwie części. Pierwsza, większa element to zwyczajowa opowieść z opisami, dialogami i narracją trzecioosobową, druga element zaś, zdecydowanie mniejsza, ma podobną konstrukcję jak „Troje” – jest to zestaw sprawozdań i zapisów przesłuchań. Akcja powieści skupia się na losach paru bohaterów, z perspektywy których obserwujemy rozgrywające się na statku wydarzenia. Maddie jest asystentką słynnej medium, Celine del Ray, będącej jedną z atrakcji rejsu. Kobieta pracuje dla niej, choć uważa ją za oszustkę. Althea pracuje w obsłudze statku. Marzy o tym, by dostać awans, dlatego starannie przykłada się do powierzonych jej obowiązków. Gary wypłynął w rejs z żoną, lecz prawdziwym jego celem było wyhaczenie kolejnej młodej dziewczyny, którą mógłby otumanić i zgwałcić. Tym razem jednak coś poszło nie tak i kobieta zmarła. Jeśli go złapią, czeka go odsiadka. Devi pracuje w ochronie statku. Chce wykryć sprawcę śmierci młodej pasażerki, jednak jego przełożony wolałby wyciszyć sprawę, ponieważ i bez trupa na pokładzie linie Foveros mają już nadszarpniętą opinię. Helen i Elise to dwie starsze wdowy zmęczone życiem w pojedynkę. W rejs wybrały się, by wspólnie popełnić samobójstwo. Jesse to okrętowy lekarz, który zatrudnił się na statku, by uciec od przeszłości i narkotyków. Xavier to bloger, który odnalazł się na statku, by zdemaskować oszustwa Celine del Ray. Taką właśnie mieszankę osobowości i ludzkich losów zaserwowała nam autorka. Opowieść jest przepełniona aurą sekretów i oczekiwania. Kilka rzeczy sprawiło, że czytałam ją z olbrzymim zainteresowaniem. Byłam interesująca tego, co stało się ze statkiem i jak będzie rozwijała się jego sytuacja – co może się wydarzyć w dalszej kolejności; jakie niedogodności mogą jeszcze wyniknąć z awarii statku; czy przybędzie jakakolwiek pomoc; czemu nikt jeszcze nie sprawdził, dlaczego statek nie dopłynął do celu? Niewątpliwie interesujące było także obserwowanie reakcji pasażerów i załogi na powiększający się kryzys i chaos – czy uda im się zachować panowanie ponad sobą, czy również dadzą się ponieść emocjom; czy na pokładzie wybuchnie jakiś konflikt; czy w obliczu pogarszającej się sytuacji ludzie zachowają własne człowieczeństwo, czy również upadną wszelkie zasady i normy zachowania? Pytań było naprawdę dużo i przez nie ciężko było mi się oderwać od książki, choć tempo jej akcji zbyt dynamiczne raczej nie było. Dodatkowo moje zainteresowanie książką podsycały paranormalne wydarzenia, które okraszały całą opowiadanie dreszczykiem. Co prawda kiedy przeczytało się Troje, można domyślić się ich wyjaśnienia, lecz nie oznacza to, że zakończenie pozbawione jest elementu zaskoczenia. Wręcz przeciwnie. Nie tylko było ono zaskakujące, lecz również sprawiło, że nieco inaczej spojrzałam też na zakończenie „Trojga”. Mówiąc najprościej, pani Lotz sprawiła, że musiałam zbierać szczękę z podłogi. „Dzień czwarty” zasługuje na to, by go poznać. Dlaczego? Te tajemnice, ten dreszczyk, to oczekiwanie na to, co się wydarzy i przede wszystkim spektrum ludzkich zachowań w obliczu narastającego kryzysu. Dlatego właśnie warto. Polecam!