Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Najtrudniejsze śledztwo detektywa Murdocha. Harry Murdoch, ojciec detektywa Murdocha, czeka na wykonanie wyroku śmierci za zamordowanie Johna Delaneya, lecz utrzymuje, że został we wszystko wrobiony. Podejmując ostatnią, rozpaczliwą próbę uratowania swojej skóry, Harry odnajduje syna i prosi go o pomoc w udowodnieniu własnej niewinności. Choć Delaney i Harry Murdoch nierzadko bywali w stodole, gdzie odbywały się potyczki psów ze szczurami, Harry nie potrafi wyjaśnić, dlaczego odnaleziono go, zamroczonego alkoholem, w pobliżu zakrwawionych zwłok Delaneya. Przed detektywem Murdochem najtrudniejsze śledztwo w jego życiu. Spuśćmy psy to następna książka ebook o kanadyjskim detektywie, ukazująca wiernie realia Toronto z końca XIX wieku. Obdarzony dużą wiedzą i intuicją detektyw Murdoch jest wyjątkowo oddany swej pracy i wykorzystuje w niej najwieższe zdobycze kryminalistyki. Ten nieśmiały, samotny i doświadczony przez los fan jazdy na rowerze musi się wykazywać stanowczością i odwagą, kiedy śledztwa prowadzą go w najmroczniejsze zakamarki ludzkich dusz, skrytych pod pozorem konwenansów. Pasjonująca lektura dla każdego miłośnika kryminałów! Maureen Jennings - pisarka, psycholożka i terapeutka. Narodziła się w Birmingham, lecz od dłuższego czasu mieszka i pracuje w Kanadzie. Od 1997 roku publikuje powieści o detektywie Murdochu, które zyskały międzynarodową sławę, są tłumaczone na dużo języków i ekranizowane. Opublikowała też kryminalną serię o Christine Morris a także dużo innych książek, w tym też niebeletrystycznych. Jej pasją jest oprowadzanie fanów Murdocha po Toronto w strojach z epoki.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Spuśćmy psy |
Autor: | Jennings Maureen |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Oficynka |
Rok wydania: | 2012 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Harry Murdoch nie pamięta wiele. Wieczór, w którym przegrał zakłady w walkach psów zakończył się dla niego pijacką drzemką na ścieżce prowadzącej w dół wąwozu, tuż przy miejscu, gdzie kilka godzin potem znaleziono zwłoki Johna Delaneya. Pomimo wiary w własną niewinność, facet nie jest w stanie obronić się przed karą. Skazany na śmierć czeka na wyrok w więzieniu Don. Przepełniony żalem za własne grzechy postanawia napisać list do syna, którego nie widział przeszło dwadzieścia lat. Nie ma pojęcia, że Wiliam będzie w stanie mu pomóc.„Właściciel gospody podszedł bliżej. Za jego plecami szedł Lacey. Murdoch dostrzegł, że trzyma w ręce żelazny pogrzebacz. Na jego twarzy również nie było uśmiechu".Przepełniony goryczą detektyw czuje się zagubiony. Jest rozdarty między topniejącą zawiścią do ojca i poczuciem, że powinien mu pomóc. Wiliam Murdoch postanawia na jakiś czas zapomnieć o swóim żalu i rzuca się w wir śledztwa. Wątpliwości mundurowego budzi Patrick Pugh, zagadkowy sprzedawca książek, który para się też kuglarstwem. Mimo to każdy następny krok upewnia Murdocha, że to właśnie jego ojciec musiał zamordować Delaneya. Detektyw przeczuwa, że dochodzenie może stać się najtrudniejszym w całej jego karierze. Tymczasem z pewnego klasztoru w Montrealu zostaje nadany bardzo smutny list...„Kłamstwo unosiło się w powietrzu, gęstym i słodkim od dymu lampy naftowej. Adelia czuła, że zaraz się udusi".„Spuśćmy psy" jest tomem zupełnie innym niż wszystkie poprzednie. Sprawa, z którą musi zmierzyć się detektyw Murdoch dotyka go do głębi, przez co czytelnik ma okazję lepiej poznać przeszłość i obawy głównego bohatera. Samo śledztwo wydaje się bardziej skomplikowane i znacznie trudniejsze niż te, które Maureen Jennings serwowała nam do tej pory. Wydedukowanie, kto tak naprawdę jest winien śmierci Delaneya, jest w tym przypadku naprawdę trudne, choć – tak jak w przypadku pozostałych tomów – przynosi mnóstwo zabawy. Wielbiciele wątków miłosnych też powinni być usatysfakcjonowani, bo „Spuśćmy psy" jest swego rodzaju przełomem w relacji Murdocha i Enid Jones. Wielbiciele detektywa z pewnością będą mile zaskoczeni...
"Wiedział, że w każdym śledztwie najlepszą drogą postępowania jest podążanie za wszystkimi wątkami, podobnie jak pies podąża za tropem. Na pewno w końcu dojdzie się do jakieś nagrody."Przyznaję, że z tomu na tom, autorce udaje się coraz mocniej zainteresować mnie idealnymi pomysłami na fabułę, kryminalne intrygi i wyrazistych bohaterów, zarówno dobrych, jak i złych. Warto podkreślić, że nie ma w tym cyklu mowy o wpadaniu w rutynę, powtarzalne schematy zbrodni i okoliczności im towarzyszące. Spotykamy się z bohaterami słynnymi już z poprzednich opowieści, lecz także poznajemy nowe atrakcyjne postaci. Nareszcie też, doczekałam się wielu ważnych informacji z przeszłości sympatycznego detektywa Williama Murdocha, czasów jego dzieciństwa i młodości. A są to bardzo ważne wątki, ponieważ już pierwsze strony pokazują czytelnikowi jak bardzo rzutują one na przebieg całej akcji. Maureen Jennings idealnie prowadzi nas po zawiłościach skomplikowanego śledztwa, którego rozwiązanie wymaga znacznych umiejętności dedukcji i nieco szczęśliwych zbiegów okoliczności. Zaczytywałam się w kolejnych rozdziałach wiedziona ciekawością następujących po sobie wydarzeń, zachowań detektywa, wyjaśnień sekretów i tożsamości przebiegłego mordercy. Zakończenie książki mocno zaskakuje, autorce idealnie udaje się zmylić naszą czujność, a to co wydawało się nam prawdopodobnym scenariuszem wydarzeń okazuje się mieć zupełnie inny niż podejrzewaliśmy przebieg, dzięki czemu wzmacnia się uczucie pełnej satysfakcji czytelniczej.Kryminał utrzymany w klimacie wiktoriańskim, realistyczne odwzorowanie obrazu Toronto pod koniec dziewiętnastego wieku, wyglądu miasta, budynków mieszkalnych, restauracji, hoteli, sal sądowych, infirmerii i klasztornych zasad. Mamy nieprawdopodobne uczucie jakbyśmy przenieśli się za sprawą świetnego pióra autorki do tamtych czasów, poczuli ich ducha i atmosferę, to wyjątkowa wartość dodana książki. Razem z kanadyjskim detektywem rozwiązujemy trudną zagadkę śmierci Johna Delaneya, przesłuchujemy świadków, szukamy potwierdzenia zebranych informacji, uczestniczymy w spotkaniach towarzyskich i zdajemy sobie sprawę z presji czasu i grożącego niebezpieczeństwa. Jak istotną rolę w wyjaśnieniu zbrodniczej zagadki odegrają psy? Czy można uwierzyć w niewinność oskarżonego o morderstwo i skazanego na śmierć człowieka, który z determinacją nie przyznaje się do winy i twierdzi, że został wrobiony? W jaki sposób William Murdoch zdoła spojrzeć na tę sprawę chłodnym i spokojnym okiem a także wyciągnąć właściwe wnioski prowadzące do poznania całej prawdy? Dlaczego z jego punktu widzenia ma to tak ważne znaczenie? Autorka następny raz przekonała mnie do własnej twórczości, idealnie prowadzoną narracją, umiejętnie rozbudowaną fabułą, sprawnie konstruowanym napięciem, idealnie nakreślonymi postaciami, wykreowaniem unikalnego klimatu. Z dużą przyjemnością i zainteresowaniem sięgnę po następny tom tej serii, to intrygująca intelektualna rozrywka.bookendorfina.blogspot.com
Maureen Jennings już od pierwszych stron zachwyca niebywałą precyzją, z jaką przedstawia realia epoki. Przede wszystkim jednak zwraca uwagę atmosfera dziewiętnastowiecznego świata, z jednej strony pełna konwenansów i sztywnych reguł, a z drugiej skrywająca pod płaszczykiem pruderyjności najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Intryga nie jest nadmiernie skomplikowana, jednak mnogość wątków skutecznie komplikuje odkrycie prawdy na temat morderstwa, o które został oskarżony Harry Murdoch. Dosyć dynamicznie okazuje się, że każdy, kto został zamieszany w tę sprawę, skrywa mroczne sekrety. Nie wszyscy są również tymi, za których się podają. Za fasadą statecznych i bogobojnych, darzonych powszechnym szacunkiem rodzin kryją się wstydliwe tajemnice, które choć nie zawsze mają związek z prowadzonym przez William śledztwem, sprowadzają go na manowce. A czytelnika wraz z nim. Sam detektyw Murdoch to jeden z najsympatyczniejszych bohaterów kryminałów retro, jakie miałam przyjemność czytać. Polecam!
"Spuśćmy psy" to następny dowód na to, że autorka swobodnie i pewnie czuje się w wiktoriańskich klimatach. I nie chodzi tu nawet o szczególnie wierne czy drobiazgowe oddanie realiów XIX - wiecznego Toronto - których raczej trzeba się domyślać, ponieważ rozpoznać nie bardzo jest po czym - ale o specyficzną atmosferę epoki, tak sugestywnie zarysowaną, że niemalże namacalną, tworzącą w fantazji obrazy w kolorze sepii, przysłonięte dymem z fajek i cygar, okraszone szelestem strusich piór i etoli. Naszą wiedzę o tych realiach budują elementy obrazów i scen przywodzące na myśl staroświeckie pocztówki, takie migawki z wiktoriańskiej codzienności składające się na obraz epoki nie tyle pełny, co reprezentatywny, dość jednak plastyczny i barwny, by nie pozostawić w czytelniku uczucia niedosytu. Obrazy te autorka przemyca ukradkiem, jakby mimochodem, na marginesie głównego nurtu fabuły, jednak to właśnie one dodają jej życia, charakteryzują XIX - wieczną obyczajowość i mentalność w wyjątkowo atrakcyjny