Średnia Ocena:
Obrzeża i skraje
Wiersze Marka Maja brzmią tak, jakby powstały przed stuleciem. Najlepiej się czują w środowisku konwencji wiersza regularnego, rymowanego wyraźnie, trafnie, zręcznie, lecz często i z odkrywczością świadczącą o tym, iż nie zostały zapomniane lekcje awangardowego eksperymentu. Poeta idealnie porusza się po muzeach i magazynach zamierzchłych konwencji lirycznych a także systemów wersyfikacji. Wykazuje słuch pozwalający swobodnie dobierać słowa do brzmień i brzmienia do słów, budować zdania i frazy o naturalnym toku i rytmie, lecz mieszczące się w rygorystycznej mierze sylabizmu. Jego kunszt wierszo twórczy nie zabija jednak głębi przesłań, tylko je wzmacnia. Sprawności towarzyszy bowiem dystans, wynikający ze świadomości autora. Kiedy więc wkracza na obszary tradycji, spotyka się tam z duchem Tuwima, Gałczyńskiego lub Leśmiana i wówczas jedyną możliwością ekspresji okazują się intertekstualne dialogi i parafrazy: od parodii po trawestację. Lecz głównym celem Marka Maja jest znalezienie drogi kontynuacji i sposoby rozbudowy poskamandryckiego modelu poezji. Jego wiersze pokazują, iż obwieszczenia o śmierci zamierzchłych poetyk okazały się przesadzone, a wzorce dawno porzucone jako nieodpowiadające duchowi współczesności, wcale nie zostały wyczerpane i stale mogą służyć jako pełnoprawny mowa artystyczny. z posłowia Piotra Michałowskiego
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Obrzeża i skraje |
Autor: | Maj Marek |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Forma |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Obrzeża i skraje PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
„Wiem jak nie jest i nie wiem jak jest” przywodzi nam na myśl Sokratejskie stwierdzenie: „Jedno wiem, że nic nie wiem”, lecz tu nieświadomość prawdy została ujęta z perspektywy wiedzy, czym prawda nie jest. Życie poety jest pełne takich rozterek i wiedzy. Czasami jest to wiedza o sobie, własnych granicach i przemijalności, lecz bez cienia smutku czy pretensji. Czas po prostu płynie, a człowiek ciągle wydaje się sobie młody i pełen pomysłów. Jedyne, co sygnalizuje owe zmiany to otaczające nas rzeczy. W „Nad przyszłym winem” o tym zjawisku mówi bardzo subtelnie:„Nasze ślubne garnituryPoszczuplały w naszych szafachObok ślubnych sukien, z którychBiel opadła i spełzł zapach”Ważna jest tu radość z chwil, które minęły - i są jak „Przegadane w szklankach fusy”, czyli niosące wspomnienie dobrego, lecz niekoniecznie potrzebne w przyszłości – teraźniejszych („Nasze sprawy ciągle w toku) a także przyszłych, które będzie pachniało spokojnie dojrzewającym winem. Teraźniejszość daje spokój, dyskusje, szczęście, lecz również świadomość braków, które są nieistotne:„Mam na imię… na drugie już nie,Bo kalendarz miał braki na wiosnę –Dwuimienne ze stworzeń są te,Co są dumne i te, co są proste”.oraz tych od których zależy egzystencja, lecz niekoniecznie życie.Mam na imię – na prąd czasem nie;Trzeba wiedzieć, że trzeba pragnąć więcejI nie wiedzieć – jak głaz – o tym, żeNiemożliwy jest kaktus na ręce”.Radosny, świadomy własnej wartości dojrzały facet tworzący o problemach z podejściem do finansów jego „pracodawców” pisze w „Przytulonych”„Może jestemŁysy wariat,Ale mojeHonoraria –Sentymenty pomarły z ubóstwa.Wbrew pogłoskomTeż mam żonę,Żona ustaMa czerwone,Więc by chciała podkreślić te usta”.Żona i rodzina to nie tylko obowiązki, lecz cieszenie się własną bliskością bez zamiaru spełniania społecznej misji przez prokreację. „Tymczasem” to bardzo delikatny wiersz o swóim spełnieniu, które z patrzeniem na poetę, jak na głosiciela prawdy (jakiej prawdy, jak on jej nie zna), lecz jak na zwykłego człowieka, który nie w każdym czynie ma wzniosłe cele: „Wieczorem przez seksNie dążę, żeby dać życie,Próbuję najwyżejPołapać się w miejscu i czasie”.Zbiór wierszy Marka Maja przepełnia radość i dystans. Mowa czasami przywodzi na myśl wiersze Adama Asnyka, innym razem bliżej im do Juliana Tuwima, a także Kamila Ildefonsa Gałczyńskiego. Poeta o swoim pisaniu mówi:„Póki jeszcze noc na dworzeSam ze sobą poszymborzę,Poszymborzę, pomiłoszę,Groch zapachnie mi, jak groszek.Osobiście potuwinię,Ulechonię moje imię,Przypadkowo pobarańczę,Poleśmienię i zatańczę,Przeherbercę jakiś cytatI już o nic nie zapytam”.Wiersze znajdują się na pograniczu wszystkich wymienionych przez niego poetów i jeszcze wielu innych. Dzięki pozytywnym emocjom przekazywanym przez zagubionego poetę zachęcają do sięgania po nie.