Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Marta zgubiła się, kiedy była dzieckiem, i do tej pory się nie odnalazła. Jako niemowlę została porzucona w walizce na dworcu kolejowym i już tam została, czekając, aż ktoś się po nią zgłosi. Choć od tamtej chwili minęło już 16 lat, stale nie traci nadziei. Marta pracuje w biurze rzeczy znalezionych, a w wolnych chwilach rozwiązuje sekrety sekretnych podziemnych tuneli czy walizki, która podobno należy do Beatlesów. Tymczasem o jej istnieniu dowiadują się odpowiednie władze. Marta ma coraz mniej czasu na rozwikłanie najistotniejszej zagadki – kim jest?
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Marta, która się odnalazła |
Autor: | Wallace Caroline |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Pascal |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Książka ebook o wyjątkowej więzi, jaka może powstać tylko i wyłącznie między osobami, które w własnych sercach mają szczególnie miejsce dla siebie nawzajem. Marta nie miała łatwego dzieciństwa, jako niemowlę – porzucona przez biologiczną matkę w walizce trafiła do biura rzeczy znalezionych. Prowadząca ów przedsiębiorczość okazała własną litość i przygarnęła niewinne dzidziuś pod własne skrzydła. Od tego czasu życie małej Marty Zguby okazało się jednym, dużym koszmarem z którego nie można się obudzić. Tak miła i współczująca matka adopcyjna zamieniła się w dewotkę, która nie dość że wykorzystywała do pracy małą Martę, to nie pozwalała jej się ruszyć poza miejsce zamieszkania. Twierdziła, że jest ona niczym kormoran stacji, bez niej to wszystko co teraz stało, runie i zakopie pod sobą tysiące ludzkich istnień. Jedyne co wpędzało matkę w obłęd i czego panicznie się bała, był diabeł. Robiła wszystko żeby uniknąć wymawiania tego słowa. Nie schodziła do piwnicy, ponieważ była święcie przekonana, że tam jest piekło, co późnej wpoiła szesnastoletniej Marcie. Pewnego słonecznego poranka kobieta zaalarmowania spokojem w domu postanowiła sprawdzić co się dzieje. Z chwilą, kiedy postawiła stopę na progu ciemnego pokoju matki zyskała pewność, że została sama na świecie. Tak oto niespełna dorosła Marta wkroczyła w życie osoby, która pracuje, utrzymuje dom i opiekuje się samą sobą. Jednak nie wie, że najistotniejsza osoba w jej życiu jest obok niej, na wyciągnięcie ręki. Przyjemna książka ebook o prawdziwym odkrywaniu siebie i poznawaniu jaka może być prawdziwa, kochająca się rodzina. Marta nie raz jeszcze zderzy się z miłością, z zauroczeniem, kłamstwem i okrucieństwem. Nie zabraknie w jej życiu sekretów z przeszłości. Według mnie opowieść bardzo interesująca i inspirująca nas, żeby nie poprzestawać w poznawaniu siebie, bo prędzej, czy potem i tak czy chcemy, czy nie, dowiemy się wszystkiego, tyko tyle, że będzie bardziej boleć niż byśmy sami to zrobili. Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Stacja Liverpool Lime Street, maj 1976 roku. Marta Zguba w swym 16 letnim życiu nigdy nie miała okazji opuścić dworca. Gdy była niemowlęciem ktoś zostawił ją pod drzwiami biura rzeczy odnalezionych w walizce i nie zgłosił się po nią. Dziewczynka przez te wszystkie lata mieszkała ponad biurem rzeczy odnalezionych z Matką - kobietą, która ją znalazła i przygarnęła. Matka nie traktowała jednak Marty dobrze. Wykorzystywała ją do pracy, zdarzały się przypadki przemocy. Dziewczynka nigdy nie zaznała ciepła z jej strony. Kobieta, która kazała nazywać się Matką, była tak naprawdę bestią w ludzkim ciele. Odseparowała dziewczynę od prawdziwego świata, skazując na życie na jednej ze stacji Liverpoolu. Pewnego dnia do Marty dociera anonimowa przesyłka, która zmienia jej życie o 180 stopni. Nastolatka pragnie poznać prawdę o swoim pochodzeniu. Nie chce być dłużej Martą Zgubą, chce być kimś więcej - prawdziwą osobą zarówno dla świata jak i siebie samej. Mimo że Marta ma olbrzymi talent do odnajdywania tego, co zagubione, nie potrafi rozwiązać tej jednej, najistotniejszej zagadki. Ma na to tylko 36 dni! Musi się śpieszyć... Z pewnością domyślacie się, że Marta odnajdzie własną tożsamość. I nie, nie ja zrobiłam wam spoiler, a tytuł. Niefajna sprawa... Pomijając już sprawę tytułu - obiecywano książkę baśniową, magiczną i przewspaniałą. Zdążyłam się zorientować, że inni czytelnicy wszystko to w tej powieści odnaleźli bez trudu. Ja nie potrafiłam. Owszem, "Marta, która się odnalazła" to książka ebook pełna sekretów, zagadek, a odkrywanie tożsamości Marty trzyma w niepewności do ostatniej strony, lecz nic więcej. Fakt, że akcja losy się na liverpoolskim dworcu nie sprawi od razu, że opowieść jest baśniowa czy magiczna. Opowieść Caroline Wallace nie skradła mojego serca. Książkę sądzę za chwilami nudnawą opowiadanie o dziewczynce, która od samego początku nie miała w życiu zbyt łatwo. Podsumowując, dla mnie "Marta, która się odnalazła" to książka ebook lekko absurdalna, naiwna i w żadnym wypadku nie zapadająca w pamięć. Spodziewałam się wiele lepszej i bardziej ekscytującej lektury.
Wyobraź sobie, że masz 16 lat, masz własną przeszłość i pewne wspomnienia, lecz ... nie znasz własnej daty urodzenia, nie masz pojęcia kim są Twoi rodzice, nie wiesz czy masz rodzeństwo, ponieważ ... jesteś czyjąś zgubą. Ktoś kilkanaście lat temu zgubił Cię albo świadomie porzucił na dworcu kolejowym. Dworcu, który stał się całym Twoim światem. Tak właśnie zaczyna się opowiadanie o dziewczynie, która nie ma zielonego pojęcia o swoim korzeniach i tożsamości. Gdy miała kilka miesięcy, gdy była niemowlakiem odnaleziono ją blisko biura rzeczy odnalezionych na angielskim dworcu. Dzieckiem zaopiekowała się pracownica tegoż biura. Dziewczyna dziwaczna i ekscentryczna. Dewotka, która nie wahała się użyć przemocy względem Marty, która wmówiła jej że nie może opuścić dworca ponieważ ten ulegnie zagładzie. Marta żyła w jej cieniu, pracowała na własny wikt i opierunek. Czy była szczęśliwa? Ciężko określić. Miała własny dworcowy świat i nie znała innej rzeczywistości. Pewnego dnia jej opiekunka zwana Matką niespodziewanie zmarła, a Marta została zmuszona do odkrycia kim jest. Czasu było niewiele, zaledwie kilkadziesiąt dni... Opowieść Caroline Wallace to książka ebook o odkrywaniu przeszłości. Dużo jest takich lektur, lecz ta jest ponad wyraz specyficzna, ponieważ ma nietuzinkowe tło. Dworzec kolejowy który jest sam w sobie takim małym specyficznym światem. I to sprawia, że opowieść ma w sobie coś niezwykłego a czytając ją czuje się ten specyficzny zapach, który zna każdy, kto choć raz jechał pociągiem i był klientem kolei. Atutem powieści są również w jedyny sobie sposób wykreowani bohaterowie. Śmiało można ich podsumować jednym mianownikiem - dziwacy. To tak na pierwszy rzut oka. W każdej z omówionych postaci jest coś, co można odkryć, gdy się ją bardziej pozna. To zalety, których nie dopatrzymy się zerkając tylko pobieżnie. Ta książka ebook wywarła na mnie ogromne wrażenie i podbiła moje czytelnicze serce, lecz nie porwała mnie od samego początku. Pierwsze kilkadziesiąt stron nawet lekko mnie zniechęciło by czytać dalej. Aż coś drgnęło i tytuł mnie oszołomił, zauroczył i mile zaskoczył. Zasmakowałam w nim, a może wtopiłam się w jego specyficzny klimat. Jeśli sięgniecie po tę opowieść czeka Was podróż w okresie do lat 70-tych XX wieku. Czeka Was odkrycie tajemnic, poznanie tajemnic i pobyt w specyficznym świecie, w którym oczywiście wszyscy się śpieszą, podróżują i przemieszczają, lecz ... właśnie w tej rzeczywistości można się zatrzymać i odkryć siebie na nowo, zajrzeć do swojej duszy, odpowiedzieć sobie na kluczowe pytania, o których przeważnie wolelibyśmy zapomnieć. Lektura przypomina bajkę dla dorosłych, nie brak w niej naiwności i infantylizmu. Ma jednak ta książka ebook wokół siebie magiczną otoczkę, która tchnie w kierunku czytelnika magią i klimatem klasycznym dla dzieciństwa. Spodziewałam się innej książki, odkryłam inną - zdecydowanie lepszą i nie dającą się dynamicznie wymazać z pamięci. Warto po nią sięgnąć nawet gdy dzieciństwo już dawno za Wami. Polecam.
Jeśli rozpoczęciu lektury towarzyszy uczucie, jakby się weszło do starej szafy będącej portalem do tajemniczego świata, to znak, że lektura będzie niezwykła. Właśnie to przytrafiło mi się, kiedy sięgnęłam po opowieść Caroline Wallace i za jej sprawą przeniosłam się na dworzec Lime Street w Liverpoolu. Wkroczyłam do baśniowego świata Marty, która musi odnaleźć własną tożsamość. Marta ma szesnaście lat, a nigdy do tej pory nie opuściła budynku dworca. Właśnie tutaj została porzucona jako niemowlę, a następnie spędziła lata pod opieką zdewociałej przybranej matki. Śmierć opiekunki sprawia, że Marta musi zmierzyć się ze własną historią i odkryć, kim naprawdę jest. Pomaga jej w tym grupa wiernych przyjaciół, którzy... cóż, prezentują się dość osobliwie. William Wędkarz, legionista i właścicielka dworcowej kawiarni, która zawsze ma pod ręką coś przepysznego pomagają odkryć Marcie, kim jest. Czy Marta dowie się, kto wysyła do niej anonimowe listy i co chce jej przekazać? Marta która się znalazła to historia o bajkowym klimacie. Początkowo mnie usypiała jak najlepsza opowiadanie na dobranoc, więc musiałam wziąć ją metodą i zrezygnować z wieczornego czytania. I to był strzał w dziesiątkę, ponieważ z kubkiem popołudniowej kawy albo w promieniach wiosennego słońca ta opowieść okazała się bardzo intrygująca. Zagadkowa przeszłość Marty okazała się co prawda prosta do rozszyfrowania, niemniej tajemnice dworca Lime Street, jakie wraz z dziewczynką odkrywamy, są naprawdę fascynujące. A sama opowiadanie jest po prostu czarująca i wyjątkowo wzruszająca. Opowieść Caroline Wallace to przede wszystkim historia poznawania swojej tożsamości, lecz równie kluczowymi wątkami są tutaj przyjaźń i miłość. Inspiracją dla postania tej książki nieustanna się dla autorki historia Mala Evansa i Beatlesów, których jest zagorzałą fanką. Wątek poświęcony zaginionej walizce Mala jest jednym z najciekawszych w powieści. Marta która się znalazła to opowieść magiczna, osnuta mgiełką tajemnicy i melodią starych przebojów. Niepozbawiona humoru i wzruszeń. Jeśli lubicie takie nieco osobliwe, ciut naiwne, lecz równocześnie śliczne do entej potęgi powieści, poznajcie się z bohaterką Caroline Wallace.
Najprawdziwsze baśnie mogą rozgrywać się dosłownie pod naszym nosem. Nawet szary dworzec kolejowy może okazać się odpowiednią scenerią do opowiedzenia baśni, a nawet miejscem magicznym, jeśli tylko odpowiedni ludzie własną osobowością nadadzą mu koloru. W tej historii promyczkiem światła, czystą radością i tajemnicą jest Marta Zguba, 16-letnia dziewczyna, która mieszka na dworcu kolejowym w Liverpoolu, od kiedy pamięta. Gdy była niemowlęciem trafiła do dworcowego biura rzeczy odnalezionych i tam już pozostała, bo nikt się po nią nie zgłosił. Z przybyciem Marty wiąże się pewna legenda, opowiedziana jej niegdyś przez restrykcyjną przybraną Matkę. Zgodnie z legendą, Marta jest kormoranem stacji Lime Street, czymś na kształt jej bijącego serca i jeśli choć na chwilę ją opuści, cały budynek legnie w gruzach. Marta wierzy w tą opowieść, dlatego nigdy nie była na zewnątrz i ani myśli opuszczać stacji. Spędza dnie na wirowaniu po peronach, rozmyślaniu o pierwszych rozdziałach własnej historii i pracy w biurze rzeczy znalezionych. Ma do tego wyjątkowy dryg nie tylko dlatego, że sama jest Zgubą, lecz bo posiada pewien niecodzienny dar, dzięki któremu poprzez dotyk poznaje historie zagubionych przedmiotów. Gdyby tylko w ten sposób mogła odkryć jak sama się zagubiła… „Uznajmy, że to Epizod piąty historii mojego życia. I zanim komukolwiek przyjdzie do głowy zapytać, uprzedzam- nie mam pojęcia, co wydarzyło się w Rozdziale pierwszym.” Choć Marta uważa, że jest mitycznym kormoranem stacji, jeśli skupiamy się na porównaniach ornitologicznych, mi bardziej przypominała skowronka. Jest wyjątkowo wesoła, bezpośrednia, szalona i nieprzewidywalna. Mówi co myśli, a jej umysł jest równie barwny, co ona sama. Wnosi w każdą stronę niesamowitą, szaloną radość, choć jej historia jest w gruncie rzeczy tragiczna. Porzucona, zagubiona, niechciana, okrutnie traktowana przez Matkę, Marta, powinna być jednym dużym kłębkiem nieszczęścia, tymczasem przypomina tęczę, promyk słońca i tropikalną ulewę w jednym. Dzięki niej stacja tętni życiem i okazuje się, że może być scenerią dla całej masy niesamowitych przygód. To smutna historia, choć opowiedziana lekkim, baśniowym językiem. Autorka skupiła się na garstce bohaterów, ale w każdego włożyła tyle życia, pasji i oryginalności, że nie potrzeba było niczego więcej. Baśniowość tej historii, w głównej mierze rodzi się właśnie w bohaterach i w ich tajemnicach, a tak się składa, że każdy je ma i w każdym przypadku, bez wyjątku wiążą się z tragiczną i bolesną przeszłością. Barwna gromadka bohaterów, choć wydaje się wyjęta z kart baśni, jest tak naprawdę na wskroś realna i rzeczywista. Podczas gdy Marta walczy o odzyskanie tożsamości i własnego „dawno, dawno temu”, pozostali bohaterowie muszą zmierzyć się z bólem, który aż za nieźle pamiętają. Słodycz baśni miesza się tu z brutalnym realizmem, lecz w takich proporcjach, że każdy da się tej historii oczarować. „Nie chcę kisić w sobie wszystkich złych „dawno, dawno temu”, aż gorycz i smutek przeorają mi twarz zmarszczkami. Życie jest zbyt krótkie, by być nieszczęśliwym.” Co ciekawe, inspiracją do napisania książki okazali się Beatlesi, a konkretnie przyjaciel zespołu Mal Evans. Było to dla mnie zaskoczeniem, ponieważ wtrącenia o zaginionej walizce Mala, które zaczęły coraz bardziej dominować powieść, totalnie wytrącały mnie z rytmu i zdawały się fragmentem raczej zbędnym. To trochę tak, jakby autorka na początku planowała napisać opowieść w hołdzie jednemu ze własnych idoli, lecz po drodze wymyśliła, coś znacznie lepszego i próbując spleść te dwie wizje w jedną historię nieco się pogubiła. Środek powieści i zachowanie Marty w pewnych scenach, nieco osłabiły mój zachwyt opowieścią, lecz na całe szczęście Pani Wallace udało się wskoczyć na odpowiednie tory i zakończyć całość w spójny i intrygujący sposób. O CZYM? „Marta, która się odnalazła”, to nietypowa baśń dla dorosłych. Nietypowa dlatego, że nie składa się z „dawno, dawno temu” ani „żyli długo i szczęśliwie”. Początek baśni trzeba dopiero odkryć, a na szczęśliwe zakończenie trudno zapracować. Lecz jedno i drugie jest jednak w zasięgu ręki, jeśli tylko bohaterowie odważą się po nie sięgnąć. http://beauty-little-moment.blogspot.com/2017/02/marta-ktora-sie-odnalaza-caroline.html