Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Następny tom humorystycznego cyklu przygód komiksowego kowboja Lucky Luke’a, którego postać wymyślili sławni autorzy francuscy – Morris i René Goscinny.Ze stadniny bogatego hodowcy znika wyjątkowo cenny koń. Podejrzenie pada na opiekuna zwierzęcia, Indianina z plemienia Czejenów, który w obawie przed samosądem ucieka do rezerwatu swych pobratymców. Rozwścieczony hodowca wypuszcza za nim list gończy opiewający na rekordową sumę 100 tysięcy dolarów! Dowiedziawszy się o tym, tropem Indianina rusza bezwzględny łowca nagród, słynny na całym Zachodzie Elliot Belt. By zdobyć olbrzymią sumę, gotów jest nawet wywołać kolejną wojnę z Czejenami. Na to zaś nie zamierza pozwolić ani Lucky Luke, ani wspierający go miejscowy szeryf. Rozpoczyna się wyścig z czasem – Samotny Kowboj musi jako pierwszy odnaleźć Indianina, dowiedzieć się prawdy o zaginionym koniu i zapobiec wojnie z Czejenami. Nim tego dokona, wszystkich bohaterów czeka dużo wyjątkowych i przezabawnych przygód. Seria "Lucky Luke" została stworzona przez dwie legendy frankofońskiego rynku komiksowego: pisarza René Goscinnego (autora bestsellerowych ebooków o Mikołajku a także scenariuszy do tak znanych cykli komiksowych jak Asteriks i Iznogud) a także rysownika Morrisa (właśc. Maurice de Bevere).
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Lucky Luke. Łowca nagród |
Autor: | Goscinny Rene, Morris |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Egmont Polska Sp. z o.o. |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Śmieszny, mądry, z piękną kreską. Dla dzieci i dorosłych.
Nikt tak nie pisał komiksów humorystycznych, jak René Goscinny. Widać to po „Asterixie”, widać także po Lucky Luke’u. Goscinny nawet z prostych i niezbyt zachęcających pomysłów potrafił wydobyć niesamowitą siłę, tak na płaszczyźnie fabuły, jak i humoru. Widać to idealnie po „Łowcy nagród”, nieskomplikowanym przecież albumie o dobrym i złym łowcy nagród, który urzeka od pierwszych stron i nie przestaje do samego końca.Łowcy nagród nie mają dobrej opinii. Nikt ich nie lubi, nikt ich nie szanuje, nikt nie chce mieć z nimi do czynienia i wszelkie kontakty ogranicza do minimum. Lecz łowcy nagród zarabiają pieniądze, łapią przestępców, czasem wrabiają… Najgorszym z nich jest Elliot Belt, który nigdy w życiu nie zrobił niczego bezinteresownie, a sprzedać potrafi każdego i za wszystko. Istnieje jednak łowca nagród, który ma zupełnie inną opinię, a jest nim nie kto inny, jak Lucky Luke. Owszem, łapie bandytów i dostarcza ich stróżom prawa, lecz nie zależy mu na pieniądzach – te każe przekazywać na szczytne cele. Kiedy więc dochodzi do kradzieży konia, a winnym wydaje się być członek plemienia Czejenów, Lucky chce znaleźć go pierwszy, aby nie doszło do wybuchu kolejnej wojny z Indianami. Niestety Belt zamierza dopaść koniokrada za wszelką cenę, niezależnie od konsekwencji. Dla niego liczy się tylko nagroda, a kiedy Lucky Luke nie chce doń dołączyć, zaczyna knuć…Zabawa z „Łowcą nagród” jest przednia. Niczego innego jednak nie można by się było spodziewać po tej serii. Jako całość album jest znakomity, lecz prawdziwy mądrala prezentują poszczególne sceny, do których nie sposób nie wracać raz po raz. Historia życia (czyt. historia donosicielstwa) Belta to jedna z takich perełek, przypominających inne dzieło Goscinnego, książki o Mikołajku. Inną świetną rzeczą jest satyryczne spojrzenie na Indian i ich tradycję. A to oczywiście nie koniec, resztę jednak niech zdradzi Wam już ten idealny album – nie pożałujecie.Znakomity scenariusz doczekał się idealnej oprawy graficznej. Prostota, klasyczne ujęcie tematu, cartoonowa stylistyka i kolorystka także mają własny niezaprzeczalnie duży urok. Zresztą w starych komiksach (że tak to ujmę) zarówno pod wobec fabuły, jak i ilustracji, treści jest po prostu więcej. Zamierzchłe 44 strony dawały mniej więcej tyle opowieści, ile obecnie dwa razy grubszy album. I wcale nie traciły przez to na jakości.Dlatego jeśli jeszcze nie czytaliście, nie wahajcie się i sięgnijcie koniecznie. Taką klasykę znać nie tylko warto, lecz po prostu trzeba. Polecam!