Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Agnieszka Osiecka – królowa ozdabiania codzienności słowami. Mówiła: Nie otwieraj ust, jeśli nie masz puenty. Cytaty z jej tekstów na stałe weszły do języka potocznego. Lektura udzielonych przez nią wywiadów okazuje się równie inspirująca. Precyzjyjne podsumowania, poetyckie widzenie świata i interesujące przemyślenia. Każde słowo wiernie napisane z rozmowy, bez przeinaczeń i nadinterpretacji. Wszystko ubrane przez Violettę Ozminkowski w formę współczesnego wywiadu, tak by słowa zyskały autentyzm i spójność. To nie jest rozmowa o tym, kto kogo znał lub kto kogo kochał, a kto miłować nie chciał. To nie jest rozmowa o tym, kto z kim przeciwko komu. To nie jest rozmowa o tym, jak żyć i czego nie jeść. To jest rozmowa o tym, że życia nie da się ułożyć w chronologiczną całość, ponieważ czas wcale nie pędzi do przodu. Dlatego jedne okruchy codzienności zapadają nam w pamięci na zawsze, a inne giną bezpowrotnie. To jest rozmowa o tym, że być może czas jest podobny do wiatru. To jest rozmowa o tym, że życie jest czymś innym, niż myśleliśmy, że jest.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Lubię farbować wróble |
Autor: | Osiecka Agnieszka, Ozminkowski Violetta |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Niech żyje bal, Uciekaj moje serce, Niczego nie żałuje – każdy z nas choć raz w życiu słyszał te piosenki. Powracają co jakiś czas w zupełnie świeżych aranżacjach powodując gęsią skórkę. Utwory spisane przez Agnieszkę Osiecką są ponadczasowe i choć wymieniłam tylko trzy, które jako pierwsze przyszły mi na myśl, to jestem przekonana, że praktycznie każdy będzie mógł dorzucić to tej listy coś od siebie. “Lubię farbować wróble” to wywiad z artystką. W zebranych materiałów stworzono wywiad z Agnieszką. O jej przeszłości, czarowaniu słowem, współpracą z artystami. Przekrój przez jej twórczość, życie osobiste, relacje z dzieckiem, partnerami, słynnymi osobowościami. Trzeba przyznać, że to całkiem dobrze zrobiony wywiad. Choć poskładany z mniejszych elementów, nierzadko z zupełnie wyrwanych z kontekstu wypowiedzi, daje interesującą całość. Historia powstawania utworów, niesamowite operowanie słowem nie tylko w jej utworach, lecz również na co dzień – jak żyła, co lubiła, co ją drażniło i dlaczego została w Polsce, gdy mogła układać sobie życie gdzie indziej. “Lubię farbować wróble” to ciekawe spojrzenie na legendę polskiej piosenki. Agnieszka Osiecka ma własny olbrzymi wkład w polską kulturę i stale jest obecna w twórczości artystów. Jednak co innego znać utwory, a co innego człowieka, który za nimi stoi. Agnieszka Osiecka to osoba tak charyzmatyczna, że pamięć o niej pozostanie żywa jeszcze przez długi czas. Ta publikacja to hołd oddany Osieckiej. Na pewno przypadnie do gustu jej wiernym wielbicielom i fanom dobrej muzyki. Niezły pomysł na prezent,
Wydaje się, że o Agnieszce Osieckiej niemal wszyscy wiedzą wszystko: w końcu jedne pokolenia były świadkami powstawania jej tekstów a drugie wychowują się w ich cieniu; jedni mają świadomość autorstwa zawołania: „on nie jest grosza wart”, a drudzy nie – lecz i tak potrafią dopowiedzieć ciąg dalszy: „a weź go czart”; jedni wolą wykonania Nosowskiej, inni Raz Dwa Trzy. Mimo tych rozbieżności jedno jest pewne: za tym wszystkim stoi ona – tytan pracy, który z największego banału i z najmocniejszego prozaizmu uczyni perełkę piosenki satyrycznej i estradowej: Agnieszka Osiecka.Jakiś czas temu pisałam tu o jej biografii opublikowanej nakładem WL. Dzisiaj mam inną perełkę: zbiór-przedruk, do tej pory rozrzuconych w magazynach i czasopismach, licznych rozmów z poetką - tym razem zostały one ułożone przez Violettę Ozminkowski w wywiad-rzekę o poetyckim tytule „Lubię farbować wróble”. Jak w ostatniej części zbioru zapewnia redaktorka: „Książka powstała na podstawie autentycznych, niezmienionych słów Agnieszki Osieckiej z nad stu wywiadów przeprowadzonych z nią od 1964 do 1997 roku przez liczne grono reporterów i dziennikarek (…) a także cytatów z jej książek, które poetka wplatała w własne wypowiedzi” (s.151). Twórcy książki „Lubię farbować wróble” nie starali się stworzyć sztucznej atmosfery wywiadu przeprowadzanego autentycznie, nie wprowadzili również klasycznych dla rozmowy bezpośrednich zwrotów do rozmówcy - pozostawili za to dużo miejsca na niedopowiedzenia i przemilczenia, przy których najistotniejszy jest ciąg pytań i czasem wręcz bardzo rozbudowanych odpowiedzi. Ponieważ choć Osiecka nie lubiła wywiadów, zapytana, wypowiadała się szeroko, nierzadko z charakterystycznymi dla siebie anegdotami. Takim metodą „Lubię farbować wróble” to barwna opowiadanie o ciężkim dzieciństwie, szarym staliniźnie, o młodości burzliwej i bogatej w przyjaźnie, miłostki a także zawodowe poszukiwania swojego miejsca, której cechą najważniejszą był korowód barwnych osobowości tamtego okresu: Słonimski, Tyrmand, Polański, Cybulski, Holoubek, Jarecki, Kraftówna, Morgenstern, Jędrusik, Hłasko, Minkiewicz, Ważyk*… Z wypowiedzi Osieckiej wyłania się ona – kobieta i dziewczyna silna, młoda, zawzięta, raczej ekscentryczna, lgnąca do ludzi i świata, która ma w sobie na tyle dystansu, ironii czasem wręcz zawstydzającej szczerości, że nie boi się mówić gorzko: o sobie, szarej rzeczywistości, rodzicach, chwilami zaborczej matce, popełnianych błędach; opowiada o genezie niektórych utworów i perypetiach z ich aranżacją; ocenia siebie, własnych najbliższych a nawet nasz mały polski światek. I takim metodą staje się jeszcze bliższa. Czytelnik naocznie dostrzega źródło jej natchnień, pomysłów, powoli zaczyna rozumieć skąd ta kpina, a nawet czarny humor.Może wydawanie po latach takich zbiorów, dokonywanie redakcji tekstów dawno zapomnianych, ubieranie ich w nową formę choć (a może właśnie dlatego) najbardziej zainteresowany nie będzie mógł dokonać autoryzacji (lub najzwyczajniej się wypowiedzieć) jest kolejnym wydawniczym chwytem. Lecz w tej sytuacji mnie cieszy. Do wielu z tych wywiadów na pewno sama bym nie dotarła, wielu nigdy nie czytałam, a teraz są w jednym miejscu. I cieszą. * własną drogą - w pewnym momencie irytujące musiało się stać takie ciągłe opowieść o tym, jak to było z tym Hłaskiem, jego maszyną do pisania, białym futrem, burzliwymi zakochaniami, zaręczynami i rozstaniem; jakby dla niektórych ta Osiecka była atrakcyjna tylko przez ten dość burzliwy romans z jednym w polskich amantów…
Są ludzie, którzy idealnie posługują się słowem. Niczym bronią, uderzają w najczulsze punkty, trafiają łatwo w sedno i pozostawiają innych w stanie skupienia. I właśnie te zdania inspirują kolejne pokolenia, gdy są nucone pod nosem…Agnieszka Osiecka pozostawiła po sobie mnóstwo piosenek, wierszy, opowiadań. Lektura jej wywiadów jest równie interesująca, gdyż przedstawiała w nich dużo własnych twarzy. Dziewczyny po przejściach, artystki, matki. Violetta Ozminkowski, dziennikarka, postanowiła zebrać w jedno strzępki rozmów. Tym metodą fani twórczości Osieckiej mogą lepiej poznać ją samą — poprzez dowcipne anegdoty i wzruszające wspomnienia.W kwestii Agnieszki Osieckiej jestem osobą pokonaną. Uwielbiam tę postać, wiele mnie w życiu nauczyła i zawsze czekam niecierpliwie na jakiekolwiek nowe wydania jej poświęcone. Nieważne, że dużo z nich znałam wcześniej. Zawsze warto sobie przypomnieć, ponieważ można tym metodą wyłuskać coś, czego wcześniej się nie zauważyło. Tak właśnie podeszłam do tej pozycji. Violettę Ozminkowski kojarzyłam jako współautorkę biografii Marka Edelmana, więc zaufałam, iż podoła zadaniu i nie rozczaruje czytelnika. Pokładana nadzieja mnie nie zawiodła, spędziłam kilka sympatycznych godzin skupiając na przekazie Agnieszki. Idealnie mieć taką książkę w kolekcji, móc do niej wracać. Rekomenduję przygotowanie karteczek samoprzylepnych albo ołówka. Znajdziemy tyle złotych myśli, że olbrzymią stratą byłoby je przeoczyć. A potrafią doprowadzić do kilku łez — łez radości i smutku. Parę dni temu Osiecka obchodziłaby urodziny. Szkoda, że jej tu nie ma.Jesień za oknem, pogoda troszkę depresyjna. To doskonały moment, żeby sięgnąć po książkę w tym stylu. „Lubię farbować wróble” ujmuje wdziękiem Osieckiej, jej charakterystycznym metodą wypowiedzi. Prostym we swojej poezji. Ciężko mi znaleźć drugą autorkę, która umiałaby tak nieźle określać otaczającą rzeczywistość. Nierzadko trudną, wymagającą podnoszenia z kolan, lecz również piękną w przebłyskach radości. Tkwi prawdziwy sens w słowach Agnieszki, nierzadko mających kilkadziesiąt lat. Pewne rzeczy nie ulegają zmianie z wiekiem, stąd aktualność i nowość w spojrzeniu. Oj, chciałoby się zawsze czytać w gazetach takie wywiady, pozbawione przesady i lukrowania. Szczere, po prostu.Ozminkowski postawiła przed sobą ciężki w realizacji cel. Posklejanie pokruszonych kawałków. I to w taki sposób, żeby brzmiało logicznie. Zalecam skupienie się ponad wstępem, gdzie Violetta krótko opisała spotkanie z bohaterką swej książki, przy okazji wyjaśniając podejście do tematu. W trakcie czytania odnosiłam wrażenie, że to po prostu rozmowa z przyjaciółką. Bardzo inteligentną, doświadczoną, mogącą czegoś nauczyć. Popijałam herbatę, zatapiałam w historiach — fantastyczne uczucie. Mimo tego, ciągle przeze mnie powtarzanego, żalu za fizycznym brakiem Agnieszki Osieckiej. Ponieważ jestem pewna, iż dziś przekazywałaby jeszcze więcej piękna.„Lubię farbować wróble” posiada odrobinę nad dwieście stron. Książkę podzielono na kilkanaście rozdziałów, co ułatwia znalezienie odpowiednich elementów i dokładniejsze ich przeanalizowanie. Na uwagę zasługuje fakt, że zamieszczono obszerną bibliografię. Jeśli mamy ochotę na dodatkową lekturę, to starczy poszperać w starych wydaniach gazet, archiwach, Internecie. Wstęp do przygody, prawda? Violetta Ozminkowski czysto przepisała każdy wyraz powiedziany przez „Agusię”, jak pieszczotliwie nazywali ją przyjaciele i rodzina. Bez nadinterpretacji i podkoloryzowania. Ponownie zaapeluję o zaopatrzenie się w coś do zaznaczania. Tak na wszelki wypadek, dla siebie. Myślę, że wiele osób będzie jeszcze kilkukrotnie sięgało po tę pozycję. Ja jutro ponownie zacznę lekturę.Polecam przede wszystkim ludziom zakochanym w twórczości Osieckiej. Jednak czytelnicy chcący dopiero się z nią zapoznać też nie będą zawiedzeni. Można uznać, że „Lubię farbować wróble” są idealnym początkiem znajomości z ulubienicą mnóstwa Polaków. Zadziorną i romantyczną autorką piosenek głośno śpiewanych przez tyle lat._______________www.majuskula.blogspot.com