Listy z dziesiątej wsi okładka

Średnia Ocena:


Listy z dziesiątej wsi

"Bóg opuścił mnie na worku z mąką”. Tak zaczyna opowiadanie o swoim życiu Beata, bohaterka "Listów z dziesiątej wsi”. Jej mąż Michał opuszcza ją dla innej dziewczyny i wyjeżdża do Londynu, a ona zostaje sama z dwoma synami – bez pracy i środków do życia. Ta sytuacja zmusza ją do powrotu do rodzinnego domu na wsi – w którym mieszka jej brat Kuba. Zwierzyniec był przed laty piękną polską wsią. Teraz zmienia się w plantację kukurydzy. Znikają drzewa, sady, kwiaty, ponieważ kukurydza przynosi największe dochody. Beata buntuje się, pragnie zachować choć cząstkę dawnego świata. Bierze pod opiekę zdziczały i zarośnięty Stary Park. Poznaje syna zarządcy dawnego dworu, właściciela Starego Parku. Dostaje u niego pracę i razem z nim przywraca dawną znakomitość temu miejscu. I po raz pierwszy w życiu sama na siebie zarabia.Pewnego dnia na strychu znajduje pakiet pożółkłych listów. Dzięki nim śledzi dramatyczną historię życia własnej babki, która nieszczęśliwie wydana za mąż, trwała wiernie u boku niekochanego mężczyzny. Przez całe życie wymieniała listy z zagadkowym Stachem. Z ich listów Beata poznaje wstrząsające rodzinne wydarzenia z okresu wojny i po wojnie, z pobytu Stacha w areszcie na Rakowieckiej. To wyjątkowy przyczynek do historii przemian powojennych.Lektura tych listów niczym układanie puzzli odkrywa przed bohaterką dużo sekretów i stopniowo z zagubionej dziewczyny czyni świadomą swej siły Beatę ze Zwierzyńca.

Szczegóły
Tytuł Listy z dziesiątej wsi
Autor: Olszanowska Agnieszka
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Prószyński Media
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Listy z dziesiątej wsi w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Listy z dziesiątej wsi PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Zielono Mi

    Na pierwszym miejscu to opowieść o pewnej porzuconej przez męża Beacie, która z dwójką dorastających synów, w zgrzybiałym mieszkaniu robotniczym musi odpowiedzieć sobie na pytanie: Co teraz? Bez pracy, bez pieniędzy, z opustoszałą lodówką, z długami (niewielkimi, lecz jednak) i wstydem… Brat zadecydował, że pora wracać rodzinnego do domu. Lecz tam już nic nie jest takie samo: pielęgnowany przez matkę ogród zniknął, zróżnicowane pola uprawne też – wszystko poddało się ekspansywnej sile kukurydzy przynoszącej konkretne dochody. Nawet wielki ogród przy sąsiedniej posiadłości nie zachował niczego ze własnego uroku. Lecz mimo to w Beacie pulsują wspomnienia o kiełkującym tam dziewczeńskim zauroczeniu przechodzącym w miłość do późniejszego męża. A to nie pomaga w dochodzeniu do równowagi. I to, co miało przynieść świeży początek czy równowagę – nowe miejsce, gwarantowana przez brata stabilizacja finansowa, pierwsza w życiu praca zarobkowa, sukcesy edukacyjne synów, nowe znajomości – niczego dobrego nie wniosło. Nawet dość uprzejmy, choć zdziwaczały, mroczny i szorstki w obyciu, silący się na miłe słowo szef nie jest w stanie kobietą emocjonalnie wstrząsnąć i obudzić do nowego życia. Nie powiem, te cechy Beaty budzą moją niechęć – jej tkliwość, nadmierne użalanie się ponad sobą, rozdrapywanie ran… – jakby przyjemność sprawiało jej bycie kozłem ofiarnym. Takim wątkom w literaturze mówię stanowcze nie: to nie dla mnie, mnie to nie przekonuje, a rozczulanie się i „mazgajowatość” już dawno przestały mnie wzruszać. I gdyby na tym poprzestano, „Listami…” rzuciłabym w kąt. Lecz nie poprzestano. Ponieważ opowieść Agnieszki Olszanowskiej ma i drugi wątek – dla mnie znacznie ciekawszy, intersujący, wciągający i intrygujący, ponieważ z zagadką: jest to wątek skonstruowany wokół postaci szefa Beaty: ten oschły typ spod ciemnej gwiazdy to eks-narkoman, który zerwał kontakty z rodziną i przy nie do końca wyjaśnionych okolicznościach przeniósł się na wieś. Z jakiegoś również powodu przed laty własny fast-food nazwał przekształconym imieniem „Beata” i całkiem niemało wie o jej rodzinie, a przede wszystkim o babci.I tu pojawia się trzeci wątek powieści – drugi z ciekawych, dla mnie najmocniejszy, najbardziej wiarygodny i najciekawiej opowiedziany, ponieważ listami. To historia babci Beaty: jej wojenne losy, codzienność pomiędzy Rosjanami i Niemcami, opowieści o przesuwających się frontach, kiełkującym komuniźmie, losie kułaka, wieloletniej zażyłości z przyjacielem z dzieciństwa, o dzidziusiach traconych w skutek przedwczesnej śmierci, o utraconych złudzeniach dziewczyny z nizin społecznych. I to było życie trudne, ciężkie, smutne, pozbawione perspektyw, nadziei – lecz i życie godnie przeżyte, bez krzywdzenia innych, bez kłamstw i pozorów. I jak babcia z każdej losowej opresji wychodziła cało i z godnością, tak pora, by i Beata wróciła do rzeczywistości ze własnej prywatnej dziesiątej wsi, ponieważ „(…) dziesiąta wieś jest tam, gdzie idziemy bezwiednie, bez zastanowienia. Tylko po to, by utracić serce i spokój” (s. 204). „Listy z dziesiątej wsi” to opowieść obyczajowa. Lecz nie z tej typu „żyli długo i szczęśliwie”. Ponieważ to opowiadanie o niełatwej codzienności, rozczarowaniach, swojej bezradności i nieporadności. A zakończenie jest tak niejednoznaczne, tak rozgrzebane, tak nie-kończące niczego, z tyloma zapytaniami bez odpowiedzi, że musi być początkiem ciągu dalszego (jeszcze nie spotkałam takiego zakończenia – które niczego by nie kończyło, a generowało nowe zapytania i było właściwie właściwym początkiem historii). Choć stronię od ckliwych „babskich” powieści, od „Listów z dziesiątej wsi” nie mogłam się oderwać.

  • Katarzyna Musiał

    Interesująca trzymająca w napięciu , zalecam .Zaskakujące zakończenie.

  • Joanna Korneta

    Autorka w tej powieści wcale tak naprawdę nie interesuje się dziejami Beaty. Stwarza ją trochę po omacku z powszechnie słynnych i wielokrotnie w powieściach wykorzystywanych wątków, obudowuje psychologicznymi schematami i wtrąca w nieprzyjazne środowisko, zamiast dać szansę na poprawę losów. Beata, opuszczona przez męża, trafia do domu pomiatającego nią brata. Jej synowie tracą do matki szacunek, a szef w podrzędnym barze szybkiej obsługi bywa męczący. Nie napawa ten obrazek optymizmem, chociaż Beata uparcie walczy i nie prezentuje po sobie kryzysów. Lecz nie o nią w „Listach z dziesiątej wsi” chodzi, lub nie jej szczęście zaprząta autorkę. Beata jest tu tylko nośnikiem, drobnym uzasadnieniem dla rozgrzebywania przeszłości. Jej babka, Barbara – to właściwy temat historii. Barbara nie była w życiu zbyt szczęśliwa, rodziła dzieci i zwierzała się ze własnych – prostych przecież – przeżyć na piśmie, w listach do najlepszego przyjaciela i księdza. Większa element opowieści została tu przerzucona właśnie do tych listów i przerobiona na relację z dawnych czasów. Kłopoty Basi w porównaniu z egzystencją Beaty wydają się bardziej swojskie i jednocześnie trudniejsze do rozwiązania (zwłaszcza kiedyś!), a przecież dziewczyna nie traci woli życia ani optymizmu, nie narzeka na los ani na codzienność. Śledzenie jej korespondencji dodaje sił. Z kolei Stanisław, przyjaciel Barbary, na sobie przerabia element historii kraju, jego doświadczenia zahaczają o politykę. W listach tych dwojga zawiera się również pewien sekret, informacja wyjątkowo ważna dla Beaty. Agnieszka Olszanowska tak modyfikuje motyw skarbu z przeszłości z dzisiejszych poczytnych historyjek obyczajowo-awanturniczych. Ta książka ebook nie jest bowiem pogodną obyczajówką: to, co na początku wydaje się koniecznym finałem, w pewnym momencie ulega odwróceniu i weryfikuje sądy odbiorców. Tę autorkę uwodzi mrok i to, co nie może zostać do końca nazwane. W prostej i krótkiej powieści z dość naiwnym wykorzystaniem motywu listów z przeszłości niesie też dreszcz grozy.

  • Domowa Księgarnia Blog

    Historia zaskakująca, niebanalna. Jest jak „puszczenie oka” do czytelniczek, które oczekują zapewne pozytywnej historii ze szczęśliwym zakończeniem. Nic z tego. To realna, twarda historia prawdziwego życia, które kołem się toczy. Raz jest dobrze, raz lepiej, raz gorzej, a najczęściej jak najgorzej. I to nie zmienia się mimo upływu lat. Czy spotyka to Basię, czy Beatę, czy spotka jakąś Kasię, zawsze będzie wyglądało podobnie.Agnieszka Olszanowska pisze ciekawie, prosto, na przyzwoitym poziomie. I udowadnia, że literatura dla kobiet, nawet jeśli nie ocieka lukrem, to jest ciekawa dla czytelnika.więcej na: http://domowaksiegarnia.blogspot.com

  • Katarzyna

    Listy... nie każdemu muszą przypaść do gustu. Olszanowska skupiła się bowiem na psychologicznym rysie bohaterek, na ukazaniu ich sytuacji, na pokazaniu tego, jak sobie z nią radzą. Dla bohaterek sprawa jest o tyle trudna, iż akcja rozgrywa się na wsi, miejscu cudownym, malowniczym, lecz ciężkim do życia, szczególnie dla dziewczyny bez męźczyzny, stale przez wielu postrzeganej, jako tej gorszej.Autorce udało się bardzo ciekawie odmalować obraz polskiej wsi, charakter jej mieszkańców, pozorną sielskość domostw i pól.Jedno co niezbyt mi odpowiadało, to zakończenie. Po jego lekturze czuję spory niedosyt. Miałam wrażenie, jakby autorka potraktowała je po macoszemu.Mimo kiepskiego zakończenia, gorąco zachęcam do lektury. Listy z dziesiątej wsi to dobra, bardzo życiowa powieść, która jestem o tym przekonana, doda wielu dziewczynom siły do zmagań z codziennością, do potyczki z przeciwnościami losu.

  • Kasia J.

    Rzadko kiedy losy się tak, że opis jakiejś książki tak mnie zauroczy, że odłożę na bok wszystkie plany czytelnicze i skupię się tylko na lekturze tego tytułu. Tak właśnie było z Listami z dziesiątej wsi. Zresztą zobaczcie sami, czy to nie brzmi kusząco: Beata, porzucona przez męża, zostaje sama z synami – bez pracy i środków do życia. Ta sytuacja zmusza ją do powrotu do rodzinnego domu w Zwierzyńcu.Zwierzyniec był przed laty piękną polską wsią. Teraz znikają drzewa, sady, kwiaty, ogrody zmieniają się w plantację kukurydzy. Beata buntuje się, pragnie zachować choć cząstkę minionego świata. Dostaje pracę u syna zarządcy dawnego dworu, właściciela Starego Parku, i razem z nim przywraca znakomitość temu miejscu. Pewnego dnia na strychu znajduje pakiet pożółkłych listów. Dzięki nim poznaje dramatyczną historię życia własnej babki, która nieszczęśliwie wydana za mąż, trwała wiernie u boku niekochanego faceta - jej wsparciem przez całe życie był wymiana listów z zagadkowym Stachem. Beata poznaje wstrząsające rodzinne wydarzenia i stopniowo z zagubionej dziewczyny przeistacza się w świadomą swej siły Beatę ze Zwierzyńca. *Historia, którą stworzyła Agnieszka Olszanowska ujmuje własną prostotą i taką niespotykaną nostalgią zabarwioną nie tyle smutkiem, co brakiem nadziei na lepsze jutro. Beata, z dziewczyny której zawalił się cały świat, powoli jednak przeistacza się w kogoś, kto ma świadomość własnej wartości. Mozolnie buduje własną rzeczywistość od nowa. Jest w tym wyjątkowo prawdziwa, realna, ponieważ nie jest kryształowa. Upada, lecz podnosi się i mimo tego, że ponad całą tą powieścią unosi się smutek, czuć powiew optymizmu. Dziewczyny w tej książce pdf nie mają łatwo. Muszą poświęcać swoje dobro dla szczęścia innych, trudno pracują, a jednak nie żyją w luksusach. Mężczyźni nie są rycerzami na białych koniach, którzy przybywają by je wyzwolić. Wręcz przeciwnie, gdy pojawiają się w ich życiu, zsyłają na nie jeszcze więcej cierpienia. Lecz dziewczyny u Agnieszki Olszanowskiej nigdy się nie poddają, walczą do końca i to tworzy ich wewnętrzną siłę, która pozwala im przetrwać i szukać ulotnego szczęścia, gdzieś tam, na dziesiątej wsi. Największym zaskoczeniem w tej książce pdf było dla mnie jej zakończenie. Ta opowieść jest naprawdę dobra, lecz nawet gdyby była słaba, to dla takiego nieoczekiwanego końca warto byłoby ją przeczytać. Cały czas układam w głowie różnorakie scenariusze, lecz żaden z nich nie wydaje się odpowiedni. Mam nadzieję, ze Pani Agnieszka stworzy kiedyś kontynuację tej historii.

  • Bernardeta Łagodzic-Mielnik

    Lubię książki których akcja rozgrywa się na prowincji. Lubię gdy książka ebook zabiera mnie do świata o którym mówią, że jest deskami zabity. Fabuła wielu tytułow ma w sobie wpleciony zaściankowy klimat. Różni autorzy pokazują go na wielorakie sposoby. Jedni czynią to w sposób sielankowy, inni rysują słowami prowincję w szarych, monotonnych barwach. Są i tacy, którzy stawiają w własnych ebookach na obrazy realne i nieprzerysowane, którym daleko od retuszu i upiększania. W taki sposób wiejski klimat ukazała czytelnikom w własnej najwieższej powieści Agnieszka Olszanowska. Okładka przyciąga do lektury tytułu, który okazał się dla mnie miłą niespodzianką.Beata postawiła w swoim dorosłym życiu na rodzinę i dom. Dynamicznie wyszła za mąż i narodziła dwóch synów. Zajęła się domem i wychowaniem pociech. Zrezygnowała z życia zawodowego, by być jak najlepszą mamą i żoną. Rodzinie Beaty się nie przelewało, lecz również i biedy nie cierpieli. Pewnego dnia świat naszej bohaterki rozpadł się w drobny mak. Mąż odszedł do kochanki i zostawił własną małżonkę samą z dziećmi, bez źródła dochodu. Beacie nie pozostało nic innego jak powrót do rodzinnego domu w Zwierzyńcu i zamieszkanie z bratem. To nie było proste samo w sobie. Beata zadręczała się jak da sobe radę, z czego utrzyma siebie i dzieci. Teściowa zagroziła zabraniem chłopców przez sąd co wzmogło lek samotnej matki przed jutrem. Mimo czarnych chmur ponad głową zagubiona dziewczyna wzięła się w garść i chwyciła się z trudnym losem za bary. Podjęła nieciekawą, a jednak dającą płacę pracę, zaprzyjaźniła się z pracodawcą mającym opinię odludka i dziwaka a także znalazła paczuszkę z listami własnej babci. Ich lektura pomogla Beacie w życiowej metamorfozie..."Listy z dziesiątej wsi" to opowiadanie o dwóch kobietach, których życie nie rozpieściło. Jedna, Beata, którą poznajemy na początku tej historii musi ułożyć sobie niespodziewanie życie od nowa. Los pogania ją faktem posiadania dzieci. Beata musi walczyć o byt przede wszystkim dla nich. Mąż bez żadnych skrupułów zostawia ją i synów na lodzie, nie dba o ich potrzeby, nie ma wyrzutów sumienia gdy pojawia się ta trzecia, ta młodsza, ta nowa. Względem wybranka Beaty sprawdza się maksym, że "facet to świnia". Podbramkowa sytuacja rani kobietę, lecz i wyzwala w niej chęć do przemiany, do zmian, do rozwiniecia skrzydeł i zbudowania swego świata od świeża na stabilniejszym gruncie. Barbara wydaje się silniejsza, mocniejsza względem brutalności życia. Godzi się z pewnymi faktami, lecz nie rezygnuje z przyjaźni. Obie bohaterki muszą prócz tego co funduje im los walczyć ze złymi, plotkarskimi językami, z otoczeniem, które łase jest na cudze nieszczęścia i dynamicznie je złośliwie komentuje. I Beata i jej babka nie zaznały szczęścia w miłości. Mimo to poradziły sobie w niełatwych okresach życia. Śledząc ich dzieje dynamicznie polubiłam obie panie. Podziwiałam je, szanowałam za ich wybory, za ich dzielność, wytrwałość.Agnieszka Olszanowska w bardzo realny sposób przedstawiła polską wieś. Dziewczyny nie miały i nie mają tu łatwego życia. Muszą być silne, gotowe na różnorakie wyzwania. Autorka przeciwstawia sobie dwa pokolenia - współczesne i to, które przeżyło wojnę. Barbara i Beata to dwie niezwykłe kobiety. Mimo, że nie spotykają się w dorosłym życiu to jednak sobie pomagają. Dla Beaty listy są potężnym katalizatorem, który motywuje ją do zmian, do nowego życia bez męża, który nie był jej wart. Ta powieść, która z pewnością doda wielu czytelniczkom otuchy, siły i motywacji by się nie poddawać gdy wiatr wieje w oczy, gdy życiowa ścieżka wiedzie pod górę. Ta opowieść jest specyficzna, zaskakująca, prosta w odbiorze. To tytuł, który posiada drugie dno, który osładza życie i podnosi na duchu. Morał z tej lektury płynie jeden - nie można zamknąć się w skorupie żalu, nie warto użalać się ponad sobą, otulać się łzami. To nie pomoże, a tylko osłabi. To była niezapomniana lektura, którą czytałam z przyjenością i ciekawością. Zaskoczyło mnie nieco zakończenie, gdybym sama pisała tę opowieść pewnie inaczej bym je wykreowała. Ogólnie to godna polecenia lektura na wakacje i nie tylko. Zachęcam do jej przeczytania.

  • Magdalena T.

    Autorka w własnej książce pdf przedstawia nam dwie bohaterki. Jedną poznajemy od razu, drugą zaś krok po kroku wraz z upływającym tempem historii. Jest to pewnego rodzaju skrajność, przykład tego jak sobie potrafiliśmy radzić z kłopotami kiedyś i jak dziś. Zresztą kontrast pomiędzy tymi postaciami jest widoczny we wszystkim, o czym przekonacie się czytając. Z jednej strony mamy kobietę, która załamała się bo porzucił ją mąż. Musi poradzić sobie z brakiem pieniędzy i rolą samotnej matki. Do tego wszystkiego mieszkającą z bratem, który do łatwych i miłych nie należy. Po przeciwnej stronie jest siła kobiecości, trudy życia w czasie wojennym i powojennym. Wykańczające macierzyństwo i małżeństwo bez miłości. Życie, które usiłuje złamać na każdym kroku, jednak opór jest zbyt silny. Czyli płaczliwa i załamana Beata kontra silna doświadczona przez los Barbara. Dwa wątki łączące teraźniejszość z przeszłością.„Listy z dziesiątej wsi” to puzzle, które tworzą całość, gdy ułoży się je ze słów, zdań, zdarzeń – listów, które otwierają przed czytelnikiem drzwi do przeszłości babki głównej bohaterki. To historia, która daje do myślenia, prezentuje jak trudne życie wiodło się w czasie wojennym, czym było poświęcenie, miłość, jej brak, a do tego głód i czyhająca śmierć. To zahartowani ludzie, którzy nie załamali się pod pierwszym lepszym podmuchem. To zupełne przeciwieństwo naszego pokolenia. Kontrast pomiędzy głównymi bohaterkami jest widoczny. Słabość kontra siła. Książka ebook składa się z trzech części, które można porównać do początku, rozwinięcia i zakończenia. Mamy wgląd w życie Beaty, która uczy się żyć na nowo i tworzy własne życie bez męża. Dzięki listom, które jej babka wymieniała ze swoim przyjacielem Stachem poznaje przeszłość, która odciska na niej własne piętno. Całość czyta się dynamicznie i przyjemnie. Listy układają nam się w dodatkową historię, która przenosi nas do innych czasów i jest uzupełnieniem tej współczesnej. Są również momenty, które mogą być zaskoczeniem dla czytelnika. Jednak, aby nie było za słodko to doczepić się muszę do głównej bohaterki, która swoim zachowaniem wręcz irytuje. Jej użalanie się ponad sobą i płaczliwość, a do tego naiwność nie raz wręcz osłabia.Zaskoczeniem i pewnym rozczarowaniem okazało się dla mnie zakończenie, które zostawiło pewien niedosyt. Jednak poza tym opowieść Agnieszki Olszanowskiej jest naprawdę ciekawą lekturą ubraną w ładną okładkę. Postacie, które tutaj znajdziecie są raczej pokaleczone przez życie, mniej albo bardziej, lecz jednak są. Czy dostałam to, czego oczekiwałam? Nie do końca, jednak przeczytałam ją z ciekawością i przyjemnością. Doskonała lektura dla osób, które lubią zagłębiać się w historię i lubią odkrywać sekrety, czy również oddychać kurzem, którym pokryte są listy z przeszłości.

  • magdalena608

    „Listy z dziesiątej wsi” to gorąca premiera Prószyński i S-ka autorstwa Agnieszki Olszanowskiej. Jednak premiera, która przynajmniej mnie mocno rozczarowała. Do sięgnięcia po tą lekturę skusiła mnie akcja promocyjna wydawnictwa skierowana do wybranych blogerów i wysyłki cudownie zapakowanej książki. Lecz przejdźmy do fabuły.Bohaterką jest Beata, dziewczyna porzucona z dnia na dzień przez męża, który uciekł za granicę, by tam rozpocząć nowe życie. Na jej barkach spoczął natomiast obowiązek wychowania i utrzymania dwóch synów. Z racji, iż od ukończenia szkoły Beata nigdy nie pracowała pozostała bez środków do życia. Dlatego również postanawia wrócić w rodzinne strony, a dokładniej do domu rodziców, dzisiaj zarządzanego przez jej brata. W rodzinnych stronach dziewczyna po namowach podejmuje pracę, żeby zacząć samodzielnie funkcjonować. I o tych właśnie próbach opowiada nam pierwsza element książki zatytułowana „Kukurydza”.Drugą element stanowią tytułowe „Listy z dziesiątej wsi”, które przybliżają nam historie miłości babci Beaty do tajemniczego Stacha. Jaką w tym rolę odegra Paweł – człowiek który zatrudnił Beatę i wyciągnął do niej rękę? Lecz czy na pewno jest tym, za kogo się podaje? Czy ma na swoim sumieniu jakieś przewinienia? Jaką rolę pełni tytułowy „Warkocz” z trzeciej części powieści?Sięgając po ta książkę liczyłam na wciągającą historię opartą na „listach z dziesiątej wsi”, na sekrety z przeszłości, po kolei odkrywane karty i dawkowane emocje. Otrzymałam natomiast przynajmniej w połowie historię porzuconej, użalającej się ponad sobą kobiety, która nie bardzo wie jak poukładać na nowo własne życie. Wprawdzie druga część, czyli faktyczne listy była moim zdaniem najciekawsza to i tak po skończeniu przeważa uczucie rozczarowania.„Wiesz, czasami mam wrażenie, że Ty potrzebujesz mocnego kopa, tak dla ocknięcia się!” to cytat z książki, który najlepiej obrazuje moje uczucia do głównej bohaterki. Ja po przeczytaniu czuje niedosyt, choć samo zakończenie jest rzeczywiście zaskakujące. Przeczytajcie i podzielcie się własnymi wrażeniami.