Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Brandon Sanderson powraca do świata "Z mgły zrodzonego" w pierwszej powieści od czasu "Stopu prawa". Elendel przeżywa rewolucję przemysłową – miasto spowijają dymy z kominów elektrowni, automobile wypierają powozy, a wśród robotników i najbiedniejszych mieszkańców slumsów zaczynają się niepokoje. A kiedy na przyjęciu urządzonym przez brata gubernatora ginie on sam i wszyscy jego goście – arystokraci, lecz też osławieni kryminaliści – miastu zaczyna grozić chaos. Znani ze "Stopu prawa" stróż prawa Waxillium Ladrian, jego przyjaciel Wayne i błyskotliwa Marasi podejmują śledztwo, nie wiedzą jednak, że przyjdzie im stawić czoło potężnemu przeciwnikowi wykorzystującemu starożytną sztukę Hemalurgii – a także skonfrontować się z swoją przeszłością. Całe szczęście, nie są osamotnieni, gdyż w potyczce mogą liczyć na pomoc samego Harmonii.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Cienie tożsamości |
Autor: | Sanderson Brandon |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Mag |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Cienie tożsamości przywiązują większą wagę do rozwoju bohaterów i ich historii, czego wyraźnie brakowało w poprzednim tomie, który bardziej skupiał się na odpowiednim tempie wydarzeń, humorze i akcji. Niestety książka ebook ta ucierpiała pod wobec fabularnym, bo twórca musiał przerwać jej pisanie, żeby dokończyć inną powieść, a gdy wrócił do niej, miał już zupełnie inną wizję przebiegu wydarzeń. Według mnie można to odczuć zwłaszcza w przedostatnich rozdziałach, gdzie zdarzenia i postacie wydają się trochę nagięte, żeby doprowadzić do odpowiedniego finału. Nie psuję to może całej reszty powieści, lecz pozostawia jednak lekki niesmak. Mimo wszystko, jeśli komuś spodobał się poprzedni tom, to z przyjemnością przeczyta i tę książkę i chyba tak jak ja będzie się zastanawiał, na czym polega ta świeża wizja autora i sięgnie po Tom 6 "Żałobne opaski" .
Kontynuacja Stopu prawa. Jak zwykle u tego autora bardzo udana. Nic nie jest tam takie jak się wydaje. Najcudowniejsze są postacie - idealnie wykreowani bohaterowie to bardzo wielki plus tej serii. Wax, Wayne i Marasi to drużyna niepokonana:) Bardzo polecam:) Aha, i plus za cudowna okładkę też:)
Elendel zdaje się rozwijać z dnia na dzień. I razem z jego rozwojem przychodzi czas także na zmianę nastrojów w mieście. Gdy ktoś usiłuje zamordować gubernatora do akcji wkracza Wax, Wayne i Marsai, próbując złapać winnego. „Stop prawa” był dla mnie nie małym rozczarowaniem. Liczyłam, że będzie trzymał jakiś poziom, że – tak po prostu – będę umiała cieszyć się lekturą. Niestety, tak się nie stało: poprzednia element była dla mnie niczym kubeł zimnej wody wylany wprost na głowę. Dlatego choć „Cienie tożsamości” nie są wcale lepsze to tym razem wiedziałam już co mam w rękach i aż tak bardzo się nie rozczarowała. Cóż, przynajmniej tyle, prawda? W porównaniu do poprzedniej części, „Cienie tożsamości” są i lepsze, i gorsze zarazem. Lepsze: ponieważ Sandrson nie usiłuje nam na siłę przedstawić świata i bohaterów, co właściwie było jednym z moich głównych zarzutów do „Stopu prawa”. Zrobił to w tomie poprzednim – i wystarczy. Dzięki temu, zwłaszcza w końcowych sekwencjach dzięki jednej z postaci poczułam delikatny powrót do klimatu poprzedniej trylogii, choć muszę także przyznać, że było to zaledwie kilka stron. Co zaś w tej części wypadło zdecydowanie gorzej? Ważna sprawa – fabuła. O ile w poprzednim tomie mieliśmy w miarę sensownie poprowadzony wątek kryminalny, tak ten jest po prostu cholernie nudny i przewidywalny. Domyślenie się zakończenia naprawdę nie jest tu dużym wyczynem, a akcja polega przede wszystkim na ganianiu się w kółko niekoniecznie interesujących bohaterów. I tak, bohaterowie to następny aspekt, na którym „Cienie tożsamości” się wykładają. Jak najbardziej rozumiem skąd wśród wielu czytelników bierze się sympatia do Waxa i Wayne’a, mimo, że dla mnie są bardzo sztampowymi, zwykłymi postaciami. Jednak to nie oni sami w sobie są kłopotem tej części (a może i całej drugiej trylogii?). W „Stopie prawa” miałam kłopot z rozróżnieniem wieku bohaterów: dwudziestoparoletnia Marsai i czterdziestoletni Wax mówili i zachowywali się w zbliżony sposób, mimo, że świat wokół nich przeżywa rozkwit przemysłowy. W „Cieniach tożsamości” kłopot pogłębia się jeszcze bardziej. Wax i Wayne są do siebie bardzo podobni, podobnie jak Marsai, kilkusetletnie kandry, czy po prostu – wszyscy drugoplanowi bohaterowie. Naprawdę, prawdopodobnie poza jedną postacią (o której więcej pisać nie będę i która pojawia się tylko na chwil) kompletnie nikt się tu jakoś szczególnie nie wyróżnia, mimo, że sama narracja jest poprowadzona na tyle płynnie, że nie ma problemu z rozróżnieniem kto jest kim. To nie koniec moich zarzutów wobec tej części. Kolejnym jest... rozwój technologiczny świata przestawionego. Czemu? Ponieważ jest po prostu cholernie nudny. Świat Waxa i Wayne’a rozwija się dokładnie w takiej samej kolejności jak nasz. „Główne” wynalazki pojawiają się w niemalże identycznej kolejności i działają w dokładnie ten sam sposób. Nie pasuje mi to zupełnie do uniwersum, w którym moce dotyczące metali są tak rozwinięte: wynalazki, w mojej skromnej opinii, powinny w jakiś sposób bardziej dostosować się do istniejących warunków, jednak zdecydowanie innych, niż nasze. Nie tylko wynalazki Sanderson kopiuje żywcem z naszego świata. Zachowanie ludzi w okresie rozwoju przemysłowego także. Lub inaczej: kopiuje STREOTYP zachowania ludzi w XVIII-wieku: biednych, spracowanych, bez praw i nieszczęśliwych. Twórca prawdopodobnie nie dokopał się do informacji, że to właśnie wówczas ludzie bardzo mocno widzieli poprawę warunków własnego życia, a jakieś ruchy i protesty, jeśli się pojawiały, rzadko miały jakąś większą skalę. By nie było, że tylko narzekam i narzekam muszę książce pdf oddać to, na co zasłużyła. Sanderson, jak zawsze, pisze w bardzo lekki, niewymagający sposób i to sprawia, że książkę ta się bardzo dynamicznie pochłonąć. Przy okazji wiem, że moje czepialstwo wynika z ilości przeczytanych ebooków tego pokroju i znacznych wymagań: nieźle wiem, że większość czytelników jednak nie chce od książki fantasy aż tyle. Dlatego jak najbardziej rozumiem falę uwielbienia co do kolejnych części „Ostatniego imperium”. Jedynie ja ich po prostu nie podzielam. Znam dużo gorszych ebooków z tego gatunku, lecz też poznałam ogrom lepszych; jeśli poprzednie części się Wam podobały, możecie sięgać i po „Cienie tożsamości, lecz ja osobiście żałuję, że ta historia potoczyła się w tak marnym kierunku.
Interesująca pozycja dla młodzieży, rozbudzająca wyobraźnię i fantazję. Obdarowany nastolatek natychmiastowo zagłębił się w lekturze
Podczas nie tak ponownie zwykłego przyjęcia urządzonego przez brata gubernatora ma miejsce wydarzenie, które nie może pozostać niezauważone. Wszyscy goście wraz z gospodarzem zostali zamordowani... To rzuca głęboki cień na gubernatora, bowiem jego brat zaprosił na przyjęcie dość szczególne osoby - prosto kojarzone z lokalnym półświatkiem, korupcją i przemytem. Jakby tego było mało, robotnicy w fabrykach są coraz bardziej wyzyskiwani, pracują całymi dniami a i tak coraz więcej z nich traci pracę... Bogaci się arystokracja a zwykli ludzie popadają w coraz większą biedę. W Elendel czuć rosnące rozgoryczenie, niezadowolenie a przede wszystkim zawiść do rodów szlacheckich... Wax, Wayne a także Marasi będą musieli się na dodatek zmierzyć z wyjątkowo przebiegłym i nadzwyczaj inteligentnym przeciwnikiem, który nie waha się użyć nawet zapomnianej i budzącej odrazę Hemalurgii. Jednakże nie będą osamotnieni - mogą liczyć na pomoc samej Harmonii! Kto wymordował gości na przyjęciu? Czy te morderstwa są jakoś połączone z rosnącymi niepokojami w Elendel? Kim jest ten zagadkowy przeciwnik?Sanderson powraca w doskonałym stylu w Cieniach Tożsamości! Z przytupem udowadnia, że jego świeża trylogia ma potencjał dorównujący tej pierwszej a w zanadrzu stale posiada dużo sekretów i zagadek dotyczących tego świata. Choć z początku akcja może nie ma zawrotnego tempa, to nie sposób się nudzić - zapewniam! W tym tomie szczególnie urzekły mnie elementy w których trójka bohaterów musiała się skonfrontować z swoją przeszłością jak i teraźniejszością. Wax myśli, że pogodził się ze stratą Lessie - jednak nadchodzące wydarzenia boleśnie to zweryfikują. Wayne stara się odpłacić za dawną krzywdę, natomiast Marasi musi zmagać się na każdym kroku z niezadowoleniem wśród współpracowników po awansie na asystentkę konstabla-generała Aradela. W tych elementach bohaterowie odsłaniają przed czytelnikiem własne największe tajemnice i uczucia, które na co dzień skrzętnie ukrywają przed światem jak i przed sobą. Dlatego również czyta się je w sposób szczególny i można poczuć jeszcze większa sympatię do całej trójki. Przez całą książkę przewija się temat rosnącego niezadowolenia, wyzysku i rozgoryczenia - można je poczuć na każdym kroku, co się bardzo udało autorowi. Nie sposób nie współczuć prostym ludziom i aż samemu chciałoby się powiedzieć co nieco skorumpowanej arystokracji co robi źle. Jest to także wątek wokół którego w znacznej mierze opiera się konstrukcja całej fabuły. Sanderson na własny swój sposób prezentuje jak wyglądała rewolucja przemysłowa, gdzie ludzie z dnia na dzień tracili pracę pozostając bez środków do życia. Dobitnie prezentuje coraz bardziej rosnącą przepaść między prostymi robotnikami a arystokracją z ich wykwintnymi balami i strojami. A to nie doprowadzi do niczego dobrego... Przy tej okazji można poznać przemyślenia samej Harmonii ponad światem jaki stworzył. Czy rzeczywiście bogata i żyzna kotlina Elendel to było dobre posunięcie, czy może wręcz przeciwnie?Myśleliście, że twórca wyczerpał limit sekretów na temat Allomancji, Ferruchemii, czy Hemalurgii? To się mocno mylicie! Sanderson w Cieniach Tożsamości udowadnia czytelnikowi, że ma niejednego asa w rękawie. Gdy już poznamy odpowiedź na nurtujące pytanie, to zaraz twórca pozostawia czytelnika z pięcioma świeżymi pytaniami. Szczególnie daje się to odczuć podczas wyjątkowo dynamicznego i ciekawego zakończenia! Jedynym minusem jaki wynotowałem to dwa różnorakie imiona tej samej postaci. Tak jakby na etapie tłumaczenia były dwie wersje: Milan i MeLaan. To pierwsze zostało użyte raptem może dwa razy a potem już konsekwentnie stosowano to drugie. Niemniej jednak nie jest to szczegół, który w sposób znaczący psuje radość z czytania. Cienie Tożsamości to niesamowicie udany początek kolejnej, nowej trylogii w cyklu Ostatnie Imperium. Sanderson pokazuje, że czuję się w tym świeci bardzo nieźle i stale pozostawił dużo sekretów bez rozwiązania. Znów poczułem niesamowitą magię czytania z zapartym tchem, która towarzyszyła mi podczas czytania Z mgły zrodzonego a także dwóch kolejnych tomów. Zalecam wszystkim wielbicielom Brandona Sandersona! Jeśli nie znacie tego autora, to czas najwyższy to zmienić!http://hrosskar.blogspot.com/2016/03/cienie-tozsamosci.html
Idealna kontynuacja "Stopu prawa", a szerzej - trylogii o Ostatnim Imperium. Wiele smaczków i nawiązań do poprzedniczek, wartka pełna zwrotów akcja. Pomimo długości dużo mniejszej niż poprzednia trylogia, i tak czyta się świetnie.