Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Strefa Poza Czasem nie jest przyjemnym miejscem. Jest przerażająca i śmiertelnie groźna, nawet dla odwiecznych Świetlistych. Boleśnie przekonuje się o tym Daimon, którego istnienie zawisło na włosku. Cena za ratunek będzie niezwykle bolesna i wysoka.Wielka ekspedycja badawcza Królestwa, pod przewodnictwem Seredy, przemierza egzotyczne pustkowia Strefy w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów Światłości. Jednak wszystkie tropy zdają się prowadzić donikąd. Jednocześnie rozgrywane za kulisami wyprawy potyczka pomiędzy Daimionem a Lucyferem pociąga za sobą coraz więcej ofiar.Na Razjela, pozostawionego na tronie Głębi także czyha coraz więcej niebezpieczeństw. Sprzymierzenie sił wydaje się jedyną szansą na zapanowanie ponad wszechogarniającym chaosem. Asmodeusz wyrusza z misją ratunkową. Ponieważ nasi w potrzebie, a naszych nie zostawiamy nigdy. Naprawdę, nigdy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Bramy Światłości. Tom 2 |
Autor: | Kossakowska Maja Lidia |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów Sp. z o.o. |
Rok wydania: | 2018 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Najsłabsza książka ebook Kossakowskiej, jaką czytałam. Pisana na szybko, beznadziejnym stylem. Jednozdaniowe akapity, co drugie zdanie to zapytanie retoryczne powtarzające poprzednie słowa, jakby autorce brakowało słów do wymaganej objętości. Koszmarne i dziwaczne porównania "coś jak coś", przy czym to drugie coś musi być cholernie wydziwione i najlepiej, aby czytelnik tracił przez to wątek. A propos... K. nawet kląć nieźle nie umie. Fabuła mierna - jak dla mnie sam wątek podróży nie starczy na książkę. Przygody bohaterów są nudne, obliczone bardziej na ilość niż jakość. Pomysły na występujące tam bóstwa autorka prawdopodobnie wzięła z jakiejś objazdowej wycieczki po Ameryce Południowej, lecz mimo kolorytu zostały przedstawione płytko. Nie polecam. Przez tę pozycję Kossakowska spadła z jednej z ulubionych polskich autorek na kiedyś-była-fajna autorkę. Jeszcze raz nie polecam.
Anielska wyprawa do Stref Poza Czasem trwa... Drugi tom "Bram Światłości" po zeszłorocznym, idealnym (!) tomie pierwszym, rodził duże oczekiwania. Zarówno z uwagi na charakter samego cyklu, ukochane przez czytelników postacie [ :) ], jak i przez wzgląd na moment, w którym Pani Kossakowska zakończyła tom pierwszy (wrr...). Czy udało się sprostać oczekiwaniom?... Hmmm... Myślę, że do pewnego stopnia tak, choć zapewne stali czytelnicy cyklu "Zastępy Anielskie" mogą się poczuć zawiedzeni (sfrustrowani?...). Akcja bowiem w tej akurat części... dość mocno zwalnia i, globalnie patrząc, niewiele wnosi na drodze ku celowi wyprawy, którym jest znalezienie Pana... Tak to obiektywnie, z grubsza, ocenić należy, ale... nie jest również aż tak do końca ze wszystkim źle ;) Znacznym plusem tej części cyklu jest następny dowód kreatywności autorki, która tym razem wplata w fabułę fragmenty mitologii Azteków, Majów, kreuje nowe cywilizacje na drodze wyprawy, wprowadza świeżych bohaterów... To wszystko jest bardzo fajne ;) I - zapewne - znów sprawi, że podniosą się głosy w rodzaju "gdzie nasi ukochani bohaterowie?, pragniemy ich więcej, za mało ich"... To również jest - niestety - prawda... Słynnych i lubianych jest rzeczywiście tak jakby mało, a jeśli już są... są trochę spłaszczeni fabularnie. Prawdopodobnie nawet można by rzec, że nieco gonią w piętkę jeśli chodzi o ichniejsze poczynania na kartach książki (patrz Lucek, który bynajmniej nic interesującego tutaj nie pokazuje, tudzież patrz Daimon, przez większość fabuły będący dość mocno poza nawiasem głównej osi akcji, co chwilę lub liżący się z ran, lub również nabawiający się następnych). Sytuację ratują wątki łatwo z Głębi ;) i mocno wciągająca szopka vel ciuciubabka odstawiana przez Rajzela ;) ... Cóż... ten tom jest dla wytrwałych, wiernych czytelników cyklu (taka prawda). Tak do końca nie należy się chyba, według mnie, pewnym zastojem fabularnym tego tomu martwić, każdy cykl bowiem potrzebuje prawdopodobnie takiej własnej części, w której ma miejsce jakiś fabularny "przestój"... miejmy nadzieję, że ideą tego "przestoju" jest nabranie oddechu i rozpędu przed mocnym uderzeniem w tomie nr 3 :) :) I z tą właśnie nadzieją, mimo paru wad, książkę jednakowoż zalecam ;) Dziękuje Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki! Recenzja znajduje się także na moim blogu: https://cosnapolce.blogspot.com/2018/03/bramy-swiatosci-tom-2-maja-lidia.html
Godna lektura
Trzyma poziom, a napięcie rośnie zgodnie z zasadą sformułowaną przez Hitchcocka. Jednocześnie akcja się zagęszcza i nic już nie jest pewne. Nie wiem jak wytrzymam do końca pracy, lecz w domu pociechy ze mnie nie będzie aż do końca lektury.
Są takie serie, które zapadają w czytelnicze serce. I na których kolejne tomy się czeka. Są również takie, na które wyczekuje się tak bardzo, że nawet dziecięce oczekiwanie na świętego mikołaja jest przy tym niczym, a dni do premiery się odlicza. Do tej drugiej kategorii zalicza się dla mnie seria Zastępy Anielskie Mai Lidii Kossakowskiej. Na drugi tom Bram Światłości czekałam odkąd odłożyłam na półkę poprzedni tom, który notabene zakończył się w takim momencie, że brrr Poprzeczkę postawiłam pisarce wysoko, oczekiwania miałam ogromne. Tym bardziej, że okrutnie byłam ciekawa, co się stało przy Rzece Dusz i jak rozwinie się kwestia Piołuna. Czy pani Kossakowskiej udało się spełnić oczekiwania wiernej fanki? Czy książka ebook mnie zachwyciła czy rozczarowała? O tym poniżej. Akcja powieści rozpoczyna się w tym momencie, w którym kończy się poprzedni tom. Daimon orientuje się, że Piołun złamał nogę (dla konia, nawet Boskiej Bestii równoznaczne jest to ze śmiercią), sam zresztą dobrze został poturbowany. W Głębi Razjel pozostawiony sam sobie usiłuje nie dać się złapać na podszywaniu się pod Lampkę, a nie będzie to proste pod czujnym wzrokiem Nergala. W tym samym okresie Asmodeusz rusza na łowy, tzn. na wyprawę mającą na celu znalezienie i sprowadzenie do Głębi Lucyfera, który niefrasobliwie postanowił wraz z ekspedycją Seredy odnaleźć Światłość. Strefy Poza Czasem to jednak nie kurort na dominikanie, tam wszystko jest możliwe, nawet spotkanie cywilizacji, która odrzuciła Światłość i w głębokim poważaniu ma majestat bożych wysłanników. Gdy zaczynałam czytać Bramy Światłości 2 byłam tak zniecierpliwiona i wręcz spragniona wiedzy „jak to się wszystko skończy”, że nie tyle zabrałam się za czytania, co wręcz rzuciłam się na powieść. Miałam własną wizję tego, co pisarka zaserwuje swoim czytelnikom, jak potoczy się akcja i ogólnie w głowie formowała mi się – jeszcze przed przeczytaniem pierwszego rozdziału - cała fabuła. I wiecie co? Trafiłam jak kulą w płot. I to dalekich sąsiadów. Autorka bowiem totalnie mnie zaskoczyła. Drugi tom Bram Światłości (a szósty całej serii), to powieść, która mocno skojarzyła mi się z jedną z przygód Indiany Jonesa. Lecz bez jego lekkiego komediowego zacięcia. Autorka bardzo obrazowo i plastycznie oddała klimat dżungli do której trafią w trakcie ekspedycji bohaterowie. Nawiązała do mitologii Azteków i Majów, wykorzystała ich bogów i bóstwa, garściami czerpała z ich kultury. Tym samym skonfrontowała z tym nieznanym bohaterom światem ich swoje przekonania , wiarę i co najistotniejsze spojrzenie na samych siebie. Bez skrupułów odarła ich z majestatu i przekonania, że każdy musi zachłysnąć się ich wspaniałością, zadrżeć na wieść o ich dokonaniach, męstwie i odwadze. Wyprawa w Strefy Poza Czasem ukaże ich drugie oblicze, to o którym woleliby nie wiedzieć. Lucyfera pokaże jako rozkapryszonego i niefrasobliwego faceta, który stale myśli tylko o sobie i zawsze chce akurat tego, czego w danej chwili mieć nie może, Daimon natomiast uzmysłowi sobie, że w pewnym momencie jego ego przybrało ogromne rozmiary, a jego przekonanie, że przecież jest TYM Daimonem i nikt mu nie podskoczy, wpakuje go w nieliche tarapaty. Sytuacje w jakich się znajdą w bolesny sposób uzmysłowią im, jak dalece stali się zapatrzeni w siebie i własną niezwyciężoność. Ich pycha, buta i próżność wystawi ich na ciężką próbę. W powieści pojawi się dużo interesujących bohaterów drugoplanowych, którzy nie zagrzeją na dłużej miejsca w fabule, lecz będzie też dwójka, która odegra ważną rolę i na szczęście zostanie z czytelnikiem do samego końca powieści. Na szczęście, ponieważ okażą się barwni, ciekawi i normalnie polubi się ich od pierwszej chwili. Mowa powieści jest lekki i bardzo plastyczny. Akcja nie zwalnia ani na chwilę i naprawdę nie sposób przewidzieć, co jeszcze spotka bohaterów, w jaką kabałę się wpakują i jakie przeszkody staną na ich drodze. Autorka skupia się w tym tomie na ekspedycji, lecz nie zabraknie też epizodów poświęconych Razjelowi i jego pobytowi w Głębi. Mimo powagi sytuacji, nie brakuje w powieści sytuacji humorystycznych, które autorka serwuje czytelnikowi z wyczuciem. Jednak wbrew pozorom, to nie historia przygody paru niedojrzałych mężczyzn gdzieś na totalnym zadupiu, to słodko-gorzka historia zmagania się z samym sobą, swóim sumieniem i pychą. Do tego dodatkowym plusem jest idealnie wpleciona w fabułę mitologia Azteków i Majów, ich kultury, zwyczajów i bogów. Widać, że autorka bardzo nieźle zgłębiła ten temat. Czy Bramy Światłości 2 spełniły moje oczekiwania? Tak mówiąc szczerze, nie dostałam tego czego oczekiwałam. Dostałam coś znacznie lepszego. Niestety, a może stety, akcja powieści znów kończy się w takim momencie, że zapewne przez następny rok będę przeszukiwała internet w poszukiwaniu informacji o planowanej dacie premiery kolejnego tomu serii, a gdy już się dowiem, znów będę odznaczać kolejne dni w kalendarzu. Moje Czytanie, czyli czytelniczy miszmasz
Lidia Kossakowska już w pierwszym tomie serii nakręśliłą wizję interesującego świata. Ten świat przepełniony demonami i uporami, pełny intrygi i niełatwych losów bohaterów. Mimo wszystko omawia to w cudowny i wciągający sposób. W tym świecie znajdujemy też aniołów, jednak na próżno szukać u nich dobra. Są to przebiegłe demony pod przykryciem cudzego ciała. Pełne bezwględności i litości. Jeśli chodzi o świat fantastyki to jest to seria, która z pewnością zapisze się grubym drukiem w pozycjach obowiązkowych do przeczytania. Drugi tom nie jest gorszy od poprzedniego, wzmaga apetyt na następne!