Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Manga science fiction. Receptą na przeludnienie Ziemi stało się Miasto, potężna budowla na planecie podobnej do naszej. Jego mieszkańcy do perfekcji opanowali cyborgizację ludzkiego ciała i klonowanie, opracowali technologie pozwalające na teleportację i manipulowanie grawitacją. Stworzyli również wirtualną rzeczywistość, w której ludzie mogli działać na zupełnie innych zasadach niż w realnym świecie.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Blame! |
Autor: | Nihei Tsutomu |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Blame! z czystym sumieniem mogę zaliczyć do grona najlepszych mang jakie miałam okazję przeczytać i z pewnością jeszcze nie raz wrócę do tej pozycji. Nihei oczarował mnie po raz kolejny, a fantastyczne wydanie w jakim ukazała się ta pozycja sprawia, że posiadanie tego tytułu na półce to czysta przyjemność. Jeżeli cenicie sobie piękną kreskę, trudny świat, wymagającą lekturę, a przy tym jesteście fanami cyberpunku i science-fiction jest to dla Was pozycja obowiązkowa. Pełna recenzja dostępna w Koszu z Książkami.
KIEDY BOHATEREM JEST ŚWIAT Blame!, opus magnum Tsutomu Niheiego, to manga inna niż wszystkie. Pewnie hasło to słyszeliście już nieraz w stosunku do najróżniejszych dzieł i podchodzicie do niego sceptycznie – wcale bym się Wam zresztą nie dziwił. Z tym, że Blame! rzeczywiście jest inny. Ta seria jest na wskroś dziwna, stawiająca więcej pytań, niż udzielająca odpowiedzi, cały czas trzymająca czytelnika w niepewności i niewiedzy, a co więcej wcale nie opowiadająca o głównym bohaterze i jego przygodach, a miejscu akcji, któremu daleko jest do normalnych scenerii. Nawet tych idealnie słynnych z niezliczonych dzieł Science Fiction. Gdyby pragnąć przybliżyć fabułę Blame’a!, opis nie byłby zbyt długi. Oto w świecie przyszłości niejaki Killy stara się znaleźć posiadacza genu terminalu sieciowego. Osobniki go posiadające chyba wyginęły, lecz dopóki jest szansa, że może ktoś taki jednak istnieje, bohater nie ustaje w własnej misji. Na własnej drodze spotyka oczywiście dużo przeciwności losu i niebezpieczeństw, poznaje ludzi, głównie wrogo nastawionych i walczy, uzbrojony w własną niepozorną, lecz wyjątkowo potężną broń. Co jest w tym wszystkim interesującego spytacie? Przede wszystkim świat, w którym toczy się akcja. Miejsce niezwykłe, ponieważ będące czymś na wzór miasta. Gigantycznego, wydawałoby się nieskończonego miasta, a właściwie miast znajdujących się wewnątrz… Właśnie, wewnątrz czego? Kiedy ogląda się Blame!, ciężko nie odnieść wrażenia, że bohaterowie zaludniający strony tej mangi znajdują się w jakiejś budowli, tak olbrzymiej, że nie widać ani jej „podłogi”, ani „sufitu” ani żadnej ze ścian. Killy i pozostałe postacie zawieszone są gdzieś pomiędzy. W plątaninie korytarzy, szybów, przejść, rur i swoistych budowli w budowlach. Przestrzenie są rozległe, a zarazem klaustrofobiczne. Pełne mroku i cieni – i krwi. Krwi przelewanej przez wrogo nastawione maszyny, z którymi ludzie nie pamiętający nawet, że istniało kiedyś coś takiego jak Ziemia (i nie tylko ludzie), nie potrafią się porozumieć. To właśnie ten świat, jakby na styku Matrixa i Cube’a, jest prawdziwym bohaterem Blame! i twórca nawet nie usiłuje udawać, że jest inaczej. Zamiast tego rozsmakowuje się we swojej wizji, prezentując nam ją w całej okazałości. Jest tu mnóstwo splashpage’ów, nie brak również rozkładówek z rozległymi plenerami. Bywa mrocznie, bywa również sterylnie jasno, na stronach panuje brud, ponieważ brudne jest miejsce akcji, lecz także i kreska Niheiego, a wszystko to przytłacza czytelnika wyjątkowym klimatem, jakiego ze świecą szukać w większości podobnych dzieł. Oczywiście twórca nie zapomina także o własnych postaciach i akcji. Blame’a! zaludnia cała masa najróżniejszych bohaterów, zarówno ludzkich, humanoidalnych jakby wyjętych z Avatara i mechanicznych. A między tym wszystkim są również stworzenia żywcem wzięte z horrorów. Co się zaś tyczy fabuły, ciężko jest po pierwszym tomie powiedzieć coś więcej, niż już napisałem powyżej. Czytelnicy zostają wrzuceni w sam środek akcji, nie rozumieją ani świata, ani bohaterów, lecz i oni niezbyt rozumieją sytuacji, w jakiej się znaleźli. Wraz z nimi odkrywamy cuda tego miejsca i jego brud, szukamy odpowiedzi na pytania, lecz czy je dostaniemy? Wszystko to jest wieloznaczne, skłaniające do myślenia i zachęcające do wyciągania swoich wniosków. Nieoczywiste i niebanalne. Lecz dla fanów szybkiej, krwawej akcji także nie zabrakło wrażeń. Tempo jest tu zawrotne, niebezpieczeństwo atakuje ze wszystkich stron, ciągle ktoś ginie w spektakularny i brutalny sposób, ciągle również Killy musi walczyć z kolejnymi przeciwnikami, demolując spore połacie terenu – choć przy tak rozległym świecie ciężko mówić, by jego zniszczenia choć trochę rzucały się w oczy. Wszystko to czyta się dynamicznie i rewelacyjnie, a po lekturze pozostaje niedosyt. Dodajcie do tego rewelacyjne wydanie (duży jak na mangę format, dodatkowa obwoluta, zachowanie kolorowych stron, idealny papier i solidna grubość – nad 400 stron), które prześlicznie pokazuje się na półce i otrzymacie komiks, który powinien przeczytać każdy fan mangi, lecz i dobrego Science Fiction. Ja ze swej strony zalecam bardzo, bardzo gorąco.
Czas na dobrą mangę i to nie byle jaką ponieważ science fiction. Pierwszy tom niezwykle przypadł mi do gustu, interesujące co będzie dalej, lecz zapowiada się dobrze po tym co zobaczyłem w pierwszej odsłonie. Interesująca tematyka, interesująca fabuła, znaczna dawka napięcia. Blame to moje pierwsze spotkanie z mangą o tej tematyce i sądzę że wyszło bardzo udanie, to co bardzo mi się spodobało to oczywiście rysunki, fajna kreska, wszystko doskonale się zgrało. Jestem pod wrażeniem, zalecam tym co sądzą że manga to coś więcej niż tylko interesująco opowiedziana historia. Blame jest tego najlepszym potwierdzeniem.